19.01.2013 Views

Stan wojenny

Stan wojenny

Stan wojenny

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

• grupa IV<br />

„ZapomnieliÊmy o tym po prostu. OdwiedzaliÊmy babci´ z rzadka przywo˝àc jej niezb´dne wiktua∏y<br />

oraz wymieniajàc nerwowe i chaotyczne poglàdy o smutnych wydarzeniach w kraju. Babcia by∏a<br />

jeszcze bardziej ni˝ my wytràcona z równowagi. Wy∏àczono przecie˝ telefony i straci∏a jedynà mo˝liwoÊç<br />

kontaktu z ludêmi. Ze wzgl´du na reumatyzm bowiem nie wychodzi∏a prawie wcale z domu.<br />

Z bezsilnym wyrzutem spoglàda∏a na dwa przedmioty w pokoju. Na czarne pud∏o telefonu i klatk´,<br />

w której siedzia∏ niemy kanarek. W zwiàzku z powy˝szym, nie mówiàc ju˝ o tym, czego zazna∏a<br />

w przesz∏oÊci, babcia by∏a pesymistkà.<br />

– Sowiet jest jak wà˝ – powiada∏a niby wró˝ka. – Obiecuje, obiecuje, a potem rzuca si´ znienacka<br />

i dusi!<br />

Przez ostatnie kilka dni nie odwiedzaliÊmy babci. A˝ wreszcie przywrócono ∏àcznoÊç telefonicznà<br />

w naszym mieÊcie.<br />

Pierwsza zadzwoni∏a babcia. Na poczàtku g∏os nagrany na taÊm´ poinformowa∏ jà monotonnie:<br />

»Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana«. Stropi∏a si´ nieco, ale przeczeka∏a ten refren i kiedy<br />

ju˝ uzyska∏a po∏àczenie, zawo∏a∏a radoÊnie w s∏uchawk´:<br />

– Wiecie, moi drodzy, kanarek zaÊpiewa∏!<br />

W aparacie coÊ bekn´∏o i tym razem ˝ywy, surowy g∏os zwróci∏ si´ do babci: – Prosz´ nie szyfrowaç!<br />

W przeciwnym razie wy∏àczymy telefon!<br />

– Zwariowa∏! – oburzy∏a si´ babcia. – Przecie˝ mówi´ wyraênie: kanarek zaÊpiewa∏.<br />

Ponownie coÊ bekn´∏o w aparacie i wy∏àczyli naprawd´.<br />

Kr´ci∏a babcia cyfry na tarczy, stuka∏a s∏uchawkà w wide∏ki. Nic. G∏ucha cisza. Odci´li jà od Êwiata.<br />

Tyle ˝e KubuÊ zaczà∏ Êpiewaç. To bardzo wiele jednak. WybraliÊmy si´ z babcià do Rady Narodowej.<br />

MieliÊmy pismo z komitetu blokowego. O faktycznym istnieniu kanarka. Czekamy w kolejce. Du-<br />

˝o petentów do pokoju kierownika. Babcia stoi cierpliwie, wsparta o dwie laski, i powiada:<br />

– W Rosji ca∏à rewolucj´ prze˝y∏am, a potem czerwony terror i nigdy coÊ podobnego...<br />

Próbujemy mitygowaç babci´. Oburza si´:<br />

– Co tam! Cicho! Czekamy.<br />

– Prosz´ nie szyfrowaç! – podnosi g∏os babcia.– Zwariowa∏!<br />

– Ludzie si´ oglàdajà”.<br />

(Kanarek)<br />

• grupa V<br />

„– Salceson dajà – powiedzia∏.<br />

RzuciliÊmy si´ wszyscy do tamtego bufetu na gór´. Nim tam dobieg∏am, kolejka ciàgn´∏a si´ ju˝<br />

przez ca∏y hall. Nawet ∏adny salceson. Âwie˝y. Znajoma piel´gniarka pokaza∏a. Po çwierç kilograma<br />

sprzedawali. Jednak za∏ama∏am si´. Nie mia∏am zdrowia na takà kolejk´. Zresztà gdybym nawet czeka∏a,<br />

to czy starczy dla mnie? Zrezygnowa∏am. Schodz´ powoli na dó∏. Mo˝e coÊ na mieÊcie zdob´d´.<br />

W sklepie serowarskim. I zamiast zatrzymaç si´ na parterze, zesz∏am na dó∏. Tam pusto. Nikogo przy<br />

ladzie. Ale w gablocie coÊ jest. Podchodz´. Patrz´. Kotlety.<br />

– Co to jest? – pytam.<br />

– Kotlety – odpowiada ta dama.<br />

Kupi∏am dziesi´ç. Nie by∏o wcale limitu.<br />

Min´ mia∏am dosyç zaskoczonà, bo wyjaÊni∏a z ˝yczliwym uÊmiechem:<br />

– Dla stra˝ników zabrali tylko samà pasztetowà.<br />

Taki szcz´Êliwy przypadek. Kotlety mi´sne, ale razem z kapustà i sma˝one. Oryginalne. Dosyç<br />

smaczne. Odchodzi∏am od lady z zakupem, a tu ju˝ z góry biegli ludzie. Skoƒczy∏ si´ salceson. Rzucili<br />

si´ do kotletów”.<br />

(Bufet)<br />

21<br />

scenariusze lekcji

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!