03.01.2013 Views

Waleczny lew TFP - Krucjata - Młodzi w Życiu Publicznym

Waleczny lew TFP - Krucjata - Młodzi w Życiu Publicznym

Waleczny lew TFP - Krucjata - Młodzi w Życiu Publicznym

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

<strong>Waleczny</strong><br />

<strong>lew</strong> <strong>TFP</strong><br />

Lew <strong>TFP</strong> w pełen uroku sposób łączy w sobie<br />

trzy jakości: ogromną siłę, ruch i dużą lekkość.<br />

Patrząc na niego nie odnosimy wrażenia, że<br />

jest to ciężki i dziki drapieżnik. Wręcz przeciwnie,<br />

kojarzy się nam z elegancją, szlachetnością i siłą.<br />

To <strong>lew</strong>, który jest krzyżowcem.<br />

Wszystko to razem tworzy swoisty urok<br />

owego lwa. Innym elementem jest ułożenie jego<br />

głowy. Trzyma ją wysoko i dumnie. Patrzy wprost na<br />

wroga, a jego pazury sposobią się do ataku. Elegancki<br />

ogon ułożony jest w formie, która sugeruje, że po<br />

ataku przyjdzie zwycięstwo.<br />

Żywe czerwone tło mówi wiele o pełni życia<br />

i o zwycięstwie. Charakteryzuje go smukła talia,<br />

z której wyłania się pierś prawie jak woda<br />

-2-<br />

wytryskująca z fontanny. Nogi rozstawione są<br />

w sposób symetryczny i bardzo elegancki. To co<br />

urzeka i wzbudza entuzjazm, posiada wielki powab.<br />

I taki właśnie jest wielki powab walecznego lwa <strong>TFP</strong>.<br />

Plinio Corrêa de Oliveira<br />

Tekst bez rewizji autora. Artykuł pochodzi z<br />

miesięcznika „Catolicismo”, maj 1996.<br />

<strong>Krucjata</strong> - <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> to działająca przy Instytucie im. księdza Piotra Skargi studencka<br />

grupa katolików świeckich, która ma swoje oddziały w Krakowie, Wrocławiu, a także (od 2009 roku) w<br />

Warszawie. Naszym celem jest restytucja, zachowanie<br />

i umocnienie katolickiej tożsamości Polski w sferze<br />

prawnej, społeczno-kulturowej oraz religijnej, na przekór<br />

coraz bardziej pogańskiej rzeczywistości. Metody i cele<br />

działania wzorowane są na międzynarodowym ruchu<br />

Tradycja Rodzina Własność, którego założyciel, prof. Plinio<br />

Corrêa de Oliveira zapisał się w historii jako "Krzyżowiec<br />

XX wieku". <strong>Krucjata</strong> może się już pochwalić takimi akcjami<br />

jak: obrona krzyży we wrocławskim XIV LO,<br />

przeprowadzenie spotkań ze znanym naukowcem prof.<br />

Paulem Cameronem nt. zagrożeń związanych z<br />

propagowaniem homoseksualizmu czy pikiety w obronie<br />

nienarodzonych oraz przeciwko mordowaniu chrześcijan na<br />

świecie czy też przeciwko promocji homoseksualizmu. Co<br />

roku, członkowie ruchu biorą udział w ogólnopolskim<br />

Marszu dla Życia i Rodziny w Warszawie.<br />

Kontakt: warszawa@krucjata.org.pl<br />

krzyzowiec@krucjata.org.pl<br />

Strony: www.krucjata.org.pl<br />

www.piotrskarga.pl


Idą kro<strong>lew</strong>skie proporce, jasne krzyża tajemnice,<br />

Na nim, ktory ciało stworzył, podług ciała sie zawiesił.<br />

Na ktorym okrutnie zranion, bok srogą włocznią przebodzion,<br />

Krew i woda wypłynęła, by nas od grzechow omyła.<br />

Spełniło sie, co powiedał Dawid, gdy na ludzi wołał:<br />

„Od drzewa ma Bog krolować, wszytek go świat ma oględać”.<br />

Drzewo krasne i wybrane, kro<strong>lew</strong>ską krwią zrumienione,<br />

Nade wszytki godne tego, nieść członki Boga prawego!<br />

Błogieś, iż na twych ramieniech zapłacon wszego świata grzech,<br />

Na tobie myto zważono, więźnie z piekła wykupiono.<br />

Przetoć sie, krzyżu, kłaniamy, Mękę Pańską spominamy,<br />

Pomnoż cnotę sprawiedliwym, a daj odpuszczenie winnym.<br />

Ciebie, Trojca, Boże wielki, niechaj chwali język wszelki,<br />

A ktoreś przez krzyż odkupił, by zawsze rządził i zbawił. Amen.<br />

Vexilla regis produent, Baltazar Opec<br />

„Żywot Pana Jezu Krysta”, Kraków 1522 r.<br />

Choć już dzisiaj, sierpniowe perypetie związane z obrońcami<br />

krzyża w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu wydają<br />

się nieco odległe i jakby schowane za lekką mgłą, to jednak warto<br />

postawić w związku z tymi wydarzeniami parę pytań. W mediach<br />

bowiem generalnie szumiało od różnorakich doniesień,<br />

w większości z jednobrzmiącym tłem politycznym. Nikt natomiast<br />

nie ośmielił się wprowadzić do dyskusji jakichkolwiek rozważań<br />

o kontekście nadprzyrodzonym. W zasadzie nie ma w tym<br />

nic dziwnego, albowiem od przeszło dwóch tysięcy lat Chrystus<br />

Ukrzyżowany to „zgorszenie dla żydów i głupstwo dla pogan”,<br />

jak pisał św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian.<br />

Ad rem: być może w ten dość zawoalowany sposób miłosierny<br />

Bóg zechciał zesłać nam znak, by przypomnieć doniosłość<br />

Krzyża w życiu katolika? Przecież wciąż w naszej pamięci powinna<br />

tkwić zasada, że jeśli ktoś chce iść za Chrystusem, musi<br />

zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż i iść za Nim<br />

(Łk 9, 23). Na dobre i na złe. Wielu natomiast może się naśmiewać<br />

ze starszych ludzi i lżyć tzw. moherowe berety sprzed Pałacu<br />

Prezydenckiego, profanując przy okazji Znak Zbawienia,<br />

przybijając do Niego w miejsce Odkupiciela pluszowego misia.<br />

Jednak, ilu jest dzisiaj miłośników Krzyża Pańskiego, którzy<br />

ofiarnie walczą o należne miejsce Praw Bożych w społeczeństwie,<br />

a nie tylko o swoiste upamiętnienie ofiar, które zginęły<br />

pod Smoleńskiem? Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort<br />

(1673-1716) pisał, że prawdziwy Przyjaciel Krzyża to zaledwie<br />

jedna osoba na dziesięć tysięcy...<br />

W końcu, ilu z nas reaguje na bluźnierstwa wymierzane<br />

w Jezusa Chrystusa i Jego Matkę? Ilu z nas szczerze pragnie zadośćuczynić<br />

Najświętszemu Sercu Chrystusowemu i Niepokalanemu<br />

Sercu Maryi nasze nieprawości przeszywające je każdego<br />

dnia jak kolejne włócznie i miecze? Mamy przecież tyle okazji<br />

i środków ku temu! Od zwykłej modlitwy, spowiedzi i jałmużny<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Wstępniak-<br />

Wstępniak<br />

-3-<br />

zaczynając, poprzez Komunię św. wynagradzającą<br />

i modlitwę Różańcową aż po Nabożeństwo<br />

pierwszych sobót miesiąca, o których<br />

spełnianie tak gorąco prosiła Matka Boża w Fatimie w 1917<br />

roku. Poza tymi czynami pozostaje wreszcie zaangażowanie<br />

w życie publiczne, by Bóg i Jego prawa były w nim respektowane.<br />

Niestety, coraz częściej możemy przekonać się, że nawet<br />

katolicy (a są nimi wszyscy ochrzczeni w Kościele) wolą zamiast<br />

dużych, twardych i sękatych krzyży brać na swe plecy te jak najmniejsze,<br />

miękkie, a nawet wyściełane pluszem…<br />

3 Wstępniak<br />

Spis Treści<br />

Redakcja<br />

4 Działalność warszawskiej Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />

8 „Postęp” atakuje Łukasz Zaroda<br />

9 Św. Tereska Maciej Maleszyk<br />

Święci dla naszych czasów<br />

Klasyka doktorów kontrrewolucji<br />

11 Termometry – religijny i polityczny Juan Donoso Cortés<br />

Pole Walki<br />

13 15 argumentów przeciwko egalitaryzmowi Marcin Jendrzejczak<br />

15 Plemienność społeczeństw zachodu Maciej Maleszyk<br />

17 Łacińskie dziedzictwo Europy (cz. 1) Kamil Rytarowski<br />

19 Kompromis cuchnący siarką Katarzyna Stępkowska<br />

20 Sztuka odzwierciedlania wyższego porządku Michał Specjalski<br />

Religia i Cywilizacja<br />

22 Rozwód a romantyzm Prof. Plinio Corrêa de Oliveira<br />

23 Dlaczego święci radują się z męki potępionych Św. Tomasz z<br />

Akwinu<br />

27 Prawdziwa chwała rodzi się tylko w bólu Prof. Plinio Corrêa de<br />

Oliveira<br />

28 Pewna opowieść z wojny w Korei Agnieszka Stelmach<br />

30 Czy anioł stróż jest mniej inteligentny od demona? Prof. Plinio<br />

Corrêa de Oliveira<br />

31 Dwie wieże Leonard Przybysz<br />

REDAKCJA: Maciej Maleszyk (redaktor naczelny), Katarzyna Stępkowska<br />

(sekretarz redakcji), Joanna Kubiak (korekta), Łukasz Zaroda,<br />

Marcin Musiał.<br />

WSPÓŁPRACA: Karol Jasiński, Marcin Jendrzejczak, Michał Specjalski,<br />

Kamil Rytarowski.<br />

WYDAWCA: Warszawska <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />

ul. Krakowskie Przedmieście 20/22 m.28 00-325 Warszawa<br />

e-mail: krzyzowiec@krucjata.org.pl


Kolejne spotkania otwarte Krucjaty<br />

Kilkadziesiąt osób wzięło udział w spotkaniu dotyczącym<br />

katolickiej wizji historii. Gościem Krucjaty był p. Valdis Grinsteins,<br />

wiceprezes stowarzyszenia Luci sull'Est (Światło na<br />

Wschód), wieloletni członek <strong>TFP</strong> (Stowarzyszenia Obrony Tradycji,<br />

Rodziny i Własności), redaktor „Polonia Christiana” i „Catolicismo”.<br />

Grinsteins przedstawił słuchaczom wykres, na którym<br />

oznaczono wzloty i upadki oraz punkty zwrotne w dziejach<br />

rodzaju ludzkiego. Przypomniał, iż krzywa historii nie jest linią<br />

prostą, zmierzającą stopniowo ku „postępowi” - ideologicznej<br />

wizji raju i pełni szczęścia na ziemi. Historia, to zarówno okresy<br />

świetności ludzkości, które zawdzięczamy wielkim powołaniom<br />

jednostek bądź narodów, jak i momenty wielkiej dekadencji,<br />

przejawiające się odejściem od zasad prawdziwej wiary i kryzysem<br />

moralności.<br />

W ramach spotkań otwartych odbyła się również promocja<br />

pierwszego numeru Krzyżowca, który spotkał się z bardzo ciepłym<br />

przyjęciem czytelników. Numer zaprezentował redaktor<br />

naczelny pisma Maciej Maleszyk oraz członek redakcji Marcin<br />

Musiał.<br />

Warszawska <strong>Krucjata</strong> po raz kolejny w obronie rodziny<br />

26 maja 2010 roku po raz drugi <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong><br />

<strong>Publicznym</strong> manifestowała pod sejmem swój sprzeciw wobec<br />

tzw. ustawy przemocowej, będącej atakiem na najważniejszą instytucję<br />

– rodzinę. Nowe prawo odbiera rodzicom możliwość<br />

wychowywania swoich dzieci według własnych przekonań, monitoruje<br />

życie normalnych rodzin oraz zabrania tak podstawowych<br />

narzędzi wychowawczych jak klapsów, które zestawia na<br />

równi z ob<strong>lew</strong>aniem dziecka kwasem. Delegacja Krucjaty została<br />

przyjęta przez marszałka Senatu, na ręce którego studenci złożyli<br />

list protestacyjny przeciwko tej skandalicznej ustawie.<br />

Przeciwko promowaniu homoseksualizmu i łamaniu wolności<br />

badań naukowych na UW<br />

Kilkadziesiąt osób, głównie studentów, manifestowało w<br />

poniedziałek, 26 kwietnia, pod bramą główną Uniwersytetu Warszawskiego<br />

swój sprzeciw wobec łamania wolności badań naukowych<br />

i propagowania homoseksualizmu na UW. Organizatorzy<br />

demonstracji - <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> oraz<br />

Studencki Komitet Na Rzecz Wolności Badań Naukowych wyrazili<br />

swoje głębokie oburzenie wobec decyzji władz UW, które<br />

odwołały zaplanowaną na 20 kwietnia br. międzynarodową konferencję<br />

naukową, której gościem miał być m. in. dr Paul Cameron.<br />

Władze UW nie zapoznawszy się z dorobkiem naukowym<br />

dr. Camerona postanowiły nie wpuścić go na teren Uniwersytetu.<br />

Zebrani na demonstracji studenci stanowczo zaprotestowali również<br />

przeciwko przyzwalaniu na organizację skrajnie <strong>lew</strong>ico-<br />

-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />

Działalność warszawskiej<br />

Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />

w ostatnich miesiącach<br />

-4-<br />

wych, propagujących homoseksualizm konferencji i spotkań w<br />

murach UW. Demonstrujący trzymali wiele transparentów z napisami<br />

obrazującymi skandaliczną sytuację na UW, wznosili<br />

okrzyki (m.in. „wolność badań naukowych!”, „stop gejowskiej<br />

propagandzie!”), rozdawali ulotki informacyjne. Po zakończeniu<br />

manifestacji delegacja Krucjaty złożyła w sekretariacie Prorektora<br />

ds. Studenckich UW list, w którym domaga się wyjaśnień dotyczących<br />

tego skandalicznego zajścia na Uniwersytecie.<br />

Dr Paul Cameron w Warszawie<br />

28 kwietnia 2010 roku <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />

zorganizowała konferencję naukową „Homoseksu-<br />

alizm jako ruch społeczny i jego konsekwencje” z amerykańskim<br />

psychologiem dr. Paulem Cameronem. Wykład poświęcony został<br />

w dużej mierze polityczno-społecznym aspiracjom ruchu homoseksualnego.<br />

Dr Cameron nie omieszkał przytoczyć informacji<br />

o medycznych konsekwencjach homoseksualizmu. Destrukcyjne<br />

oddziaływanie tego zjawiska objawia się nie tylko we<br />

współczesnych społeczeństwach, jako całości (osłabienie tradycyjnej<br />

rodziny i moralności publicznej), ale przede wszystkim w<br />

przypadku poszczególnych osób oddających się nieuporządko-<br />

Krzyżowiec 2/2010


wanym, seksualnym skłonnościom (wysokie ryzyko zapadnięcia<br />

na HIV/AIDS i inne choroby przenoszone drogą płciową, relatywnie<br />

krótsza przewidywalna długość życia czy wysoki odsetek<br />

prób samobójczych oraz depresji). Konferencja naukowa zgromadziła<br />

w sumie ok. 90 osób, głównie studentów warszawskich<br />

uczelni.<br />

<strong>Krucjata</strong> na konferencji w Creutzwaldzie<br />

W dniach 6-10 maja 2010 r. we francuskim Creutzwaldzie<br />

odbyła się piąta konferencja z cyklu „Schyłek cywilizacji za-<br />

chodniej i nadzieje na przyszłość”, której motywem przewodnim<br />

było pytanie: „Czy możliwa jest cywilizacja bez elit?”. Sympozjum<br />

uświetnili swą wiedzą prof. Grzegorz Kucharczyk (PAN),<br />

dr hab. Piotr S. Mazur (UKSW), Grzegorz Braun (reżyser m.in.<br />

głośnego filmu „Towarzysz Generał” czy „Marsz wyzwolicieli”),<br />

Dariusz Za<strong>lew</strong>ski (Instytut Edukacji Narodowej) oraz José Antonio<br />

Ureta (<strong>TFP</strong>).<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />

Prelegenci<br />

zastanawiali się<br />

nad palącą koniecznościąkatolickiegooblicza<br />

elit oraz<br />

mechanizmami<br />

ich wyłaniania.<br />

Podniesiono<br />

kwestię wpływu<br />

edukacji na<br />

kształtowanie<br />

liderów społeczności<br />

z<br />

prawdziwego<br />

zdarzenia. Dużo<br />

czasu poświęcono<br />

roli elit,<br />

które powinny<br />

być moralnym,<br />

intelektualnym<br />

i ekonomicz-<br />

-5-<br />

nym napędem chrześcijańskich narodów.<br />

Dodatkowe chwile pogłębionej refleksji nad stanem cywilizacji<br />

chrześcijańskiej zapewniły uczestnikom konferencji odwiedziny<br />

kró<strong>lew</strong>skiego miasta Reims. Nieodzownym elementem wizyty<br />

była katedra Najświętszej Maryi Panny pamiętająca chrzest<br />

Chlodwiga (496 r.). Ponieważ cywilizacja i kultura są ze sobą<br />

komplementarne, uczestnicy programu odwiedzili również piwnice<br />

słynnego szampana Mercier.<br />

Zablokowana impreza pederastów<br />

na terenie szkół podstawowych<br />

W ostatnich dniach czerwca warszawska <strong>Krucjata</strong> przeprowadziła<br />

skuteczną akcję informacyjną wśród dyrekcji warszawskich<br />

szkół podstawowych, na terenie których miało dojść do<br />

skandalicznego turnieju sportowego organizowanego przez środowiska<br />

homoseksualne, reklamującego się plakatem przedstawiającym<br />

homoseksualną pornografię. Po interwencji naszych<br />

wolontariuszy, turniej nie odbył się na terenie, z którym na co<br />

dzień mają styczność dzieci.<br />

<strong>Krucjata</strong> przeciwko europejskiej paradzie zboczeńców w<br />

Warszawie. Pikieta i 55 000 podpisów przeciwników parady<br />

W czwartkowe popołudnie 15 lipca członkowie Krucjaty -<br />

<strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> zorganizowali pikietę, podczas której<br />

informowali warszawiaków o zagrożeniach, jakie niesie ze<br />

sobą promocja homoseksualizmu. Hasła z transparentów – „Eu-<br />

ropride – Euro Wstyd!”, „Homoseksualizm – to się leczy!”,<br />

„Stop homoseksualnej propagandzie” wywoływały pozytywne,


żywiołowe reakcje wśród przechodniów. Rozdawano ulotki<br />

przypominające m.in. o tym, iż celem parad homoseksualistów<br />

jest promowanie dewiacji i demoralizujących zachowań oraz<br />

walka z małżeństwem i rodziną.<br />

Również w czwartek przedstawiciele organizacji i środowisk<br />

z całej Polski, sprzeciwiający się organizowaniu w sobotę<br />

w Warszawie parady różnych dewiantów seksualnych, złożyli w<br />

Ratuszu ponad 55 tys. podpisów. Domagają się oni odwołania tej<br />

jakże skandalicznej imprezy, podczas której dochodzi do obnażania<br />

się jej uczestników, symulowania a nawet odbywania aktów<br />

seksualnych, jak to miało miejsce w innych stolicach europejskich,<br />

zwłaszcza w Berlinie. Warszawski oddział Krucjaty był<br />

koordynatorem tej akcji. Nasi wolontariusze bardzo szybko zebrali<br />

kilka tysięcy podpisów w różnych częściach miasta. Wielu<br />

oburzonych warszawiaków wysyłało protesty również na nasz<br />

adres pocztowy.<br />

Przekazaniu podpisów towarzyszyli przedstawiciele wielu<br />

mediów. Jeszcze we wrześniu, warszawski Ratusz wysyłał warszawiakom<br />

odpowiedzi na spływające protesty. Urzędnicy tłumaczą<br />

się w sposób bardzo pokrętny, unikając głównego argumentu,<br />

iż prawo dopuszcza zakaz dewiacyjnych parad ze względu<br />

na moralność publiczną.<br />

Członkowie Krucjaty mieli również okazję wyrazić swój<br />

sprzeciw wobec parady zboczeńców na antenie wielu stacji te<strong>lew</strong>izyjnych<br />

i radiowych oraz na łamach najbardziej poczytnych w<br />

Polsce gazet. Naszym protestem zainteresowały się również media<br />

zagraniczne (m.in. Czeska Agencja Prasowa).<br />

Różaniec wynagradzający za grzech sodomii<br />

Z inicjatywy warszawskiej Krucjaty - <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />

grupa mieszkańców stolicy spotkała się na Krakow-<br />

skim Przedmieściu, by zmówić publicznie Różaniec wynagradzający<br />

za grzech sodomii. Modlitwę ekspiacyjną odmówiono w<br />

piątek wieczorem, 16 lipca, w Święto Matki Boskiej z Góry Karmel.<br />

Inicjatywa młodzieży studenckiej stanowiła próbę zadośćuczynienia<br />

Bogu za wysoce skandaliczną i plugawą promocję<br />

homoseksualizmu w Warszawie, jaką była parada<br />

-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />

-6-<br />

EuroPride 2010.<br />

Zgromadzeni przed kościołem sióstr Wizytek, obok pomnika<br />

prymasa Wyszyńskiego, uczestnicy spotkania zmówili Tajemnice<br />

Bolesne, z których ostatnią „Śmierć Pana Jezusa na<br />

Krzyżu”, podkreślając charakter ekspiacyjny modlitwy, odmówili<br />

klęcząc.<br />

Niestety, władze nie dostrzegły w EuroPride niczego niestosownego<br />

i parady nie zablokowały. Stąd też nie pozostało już<br />

nic innego jak, poprzez odmówienie Różańca na jednym z placów<br />

w centrum Warszawy, wynagrodzić Panu Jezusowi i Jego<br />

Matce potworny grzech publicznej promocji homoseksualizmu i<br />

niemoralności.<br />

Letnia Akademia <strong>TFP</strong> we Francji<br />

„Destrukcja porządku społecznego i religijnego podczas<br />

Rewolucji Francuskiej” - był to temat Letniej Akademii <strong>TFP</strong> we<br />

Francji. Uczestniczyło w niej 19 osób z Polski, w tym członkowie<br />

Krucjaty.<br />

Słuchacze Letniej Akademii przez kilka dni, od 18 do 23<br />

sierpnia 2010 roku, brali udział w wykładach oraz odwiedzali<br />

miejsca związane z tematyką programu (m.in. pałac Conciergerie,<br />

w którym rozgrywały się krwawe wydarzenia z lat 1789-<br />

1794). Członkowie Krucjaty - <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> udali<br />

się także do sanktuarium Matki Bożej Cudownego Medalika<br />

przy Rue du Bac w Paryżu oraz uczcili relikwię welonu Matki<br />

Krzyżowiec 2/2010


Bożej w przepięknej gotyckiej katedrze w Chartres.<br />

Członkowie Krucjaty w Australii<br />

Członkowie Krucjaty wraz z innymi wolontariuszami oraz<br />

członkami <strong>TFP</strong> z Polski, USA, Wielkiej Brytanii, Brazylii i We-<br />

nezueli w okresie od 10 lipca do 16 sierpnia 2010 r. wzięli udział<br />

w karawanie zorganizowanej przez australijskie Stowarzyszenie<br />

Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (<strong>TFP</strong>). Kampania ta miała<br />

na celu szerzenie orędzia Matki Bożej z Fatimy w Australii.<br />

Ponad miesięczna akcja rozprzestrzeniła się na dziesięć australijskich<br />

miast: Sydney, Parramatta, Canberra, Melbourne, Geelong,<br />

Ballarat, Adelaide, Broken Hill, Dubbo oraz Newcastle. Z<br />

uwagi na trudności z dotarciem do Alice Springs – pustynnego<br />

serca dawnej kolonii brytyjskiej – wysiłki skupiono na wschodnim<br />

oraz południowym wybrzeżu rozległej wyspy-kontynentu.<br />

Przyniosło to nadzwyczaj dobre owoce: po przebyciu w sumie<br />

ok. 4 tysięcy kilometrów rozprowadzono 50 tys. ulotek.<br />

Karawana na Litwie<br />

Czyniąc zadość pięknej tradycji, wolontariusze SKCH im.<br />

Ks. Piotra Skargi z Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> i<br />

Sekcji Rycerskiej Lepanto, jak co roku wzięli udział w letniej karawanie<br />

<strong>TFP</strong> na Litwie, propagując orędzie Matki Bożej Fatim-<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />

-7-<br />

skiej i biorąc udział w obchodach 20. już rocznicy odzyskania<br />

niepodległości przez ten kraj.<br />

Podczas wizyty w litewskim parlamencie padło wiele ciepłych<br />

słów wdzięczności za pomoc ruchu <strong>TFP</strong> w odzyskaniu<br />

przez Litwę niepodległości. Wyrażono także nadzieję na dalszą<br />

współpracę, by zdobyta wolność została właściwie wykorzystana.<br />

Wspieramy Tradycję w Koszalinie<br />

W niedzielę, 12 września 2010 r., w trzecią rocznicę obo-<br />

wiązywania Listu apostolskiego motu proprio Summorum Pontificum<br />

Ojca Świętego Benedykta XVI, w Koszalinie odbyła się<br />

pielgrzymka do Sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej<br />

na Górze Chełmskiej. Już po raz drugi przeszła ona ulicami miasta.<br />

Podobnie jak w roku ubiegłym, uczestniczyli w niej przedstawiciele<br />

Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong>. Po przybyciu<br />

do Sanktuarium, odbyła się msza święta w nadzwyczajnym rycie<br />

rzymskim, której celebransem był o. Krzysztof Szachta OFM-<br />

Conv.


Rząd holenderski finansuje<br />

ogromną kampanię homoseksualną,<br />

która prowadzona jest w stolicy<br />

Chile. W ramach akcji propagandowej<br />

umieszcza się billboardy w<br />

ważnych miejscach Santiago de<br />

Chile jak np. na Santiago Plaza Italia,<br />

przedstawiające całujące się<br />

kobiety. Zdjęcia są opatrzone podpisem: Homofobia i „transfobia”<br />

jest przemocą. Po mieście jeździ także ponad 40 autobusów<br />

z wymalowanymi na nich reklamami prezentującymi<br />

dwóch całujących się mężczyzn. (za piotrskarga.pl,<br />

17.05.2010)<br />

Katolicki biskup, przewodniczący episkopatu Turcji, Luigi<br />

Padovese, został zamordowany we własnym domu w prowincji<br />

Hatay na południu Turcji - poinformowała agencja Anatolia.<br />

(za konserwatyzm.pl, 4.06.2010)<br />

Znanym z okazywania na boisku swojej religijności piłkarzom<br />

drużyny Brazylii Międzynarodowa Federacja Piłkarska<br />

(FIFA) przypomina, że w czasie mistrzostw świata takie<br />

zachowanie jest zabronione. (za fronda.pl, 14.06.2010)<br />

Wykonujący obowiązki prezydenta, Marszałek Sejmu<br />

oraz kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta w jednej<br />

osobie, Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy<br />

o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wprowadza ona<br />

zakaz nie tylko stosowania symbolicznych klapsów wobec<br />

dzieci, ale i narzucania im poglądów (np. wychowywanie<br />

dziecka w wierze), za co będzie groziło ich odebranie przez<br />

dowolnego pracownika socjalnego bez wyroku sądu. (za konserwatyzm.pl,<br />

18.06.2010)<br />

Szef Angielskiego Związku Piłkarskiego Mark Whittle<br />

podczas jednej z konferencji prasowych odbywającej się na<br />

Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w RPA zabronił angielskiemu<br />

napastnikowi Wayne'owi Rooneyowi mówienia o swoich<br />

przekonaniach religijnych oraz wyjaśniania dziennikarzom,<br />

dlaczego nosi na szyi okazały krzyż i różaniec. (za<br />

bibula.pl, 22.06.2010)<br />

Lekarka z Brisbane w Australii zabrała się za zamieszczanie<br />

w Internecie poradnika aborcyjnego „zrób to sam”, w<br />

którym poleca pigułkę wycofaną ze sprzedaży. Kontrowersyjna<br />

strona zacznie działać i uzyska ocenę środowiskową w październiku.<br />

(za konserwatyzm.pl, 2.08.2010)<br />

W Kenii przeszła w referendum nowa konstytucja, która<br />

umożliwia zabijanie dzieci nienarodzonych. Administracja<br />

Obamy robiła wszystko, by nowe prawo zostało uchwalone.<br />

- To znaczący krok naprzód dla kenijskiej demokracji - powiedział<br />

prezydent USA Barack Obama. (za konserwatyzm.pl,<br />

7.08.2010)<br />

-„Postęp” atakuje-<br />

„Postęp” atakuje<br />

-8-<br />

Ostatnia katolicka agencja<br />

adopcyjna w Wielkiej Brytanii -<br />

Agencja Catholic Care walczyła o<br />

prawo do działania w zgodzie z nauką<br />

Kościoła katolickiego. Wystąpiła<br />

z prośbą o zgodę na zawieszenie<br />

w jej przypadku prawa o zakazie<br />

dyskryminacji homoseksualistów<br />

przez instytucje użyteczności publicznej, uchwalonego<br />

przez Partię Pracy w 2007 roku. (za konserwatyzm.pl,<br />

20.08.2010)<br />

Zwiększa się liczba par, które chcą przed sądem kościelnym<br />

stwierdzić, że ich małżeństwo od samego początku było<br />

nieważne. Jednocześnie pojawia się coraz więcej ofert szkoleń<br />

dla prawników w tym kierunku. (za konserwatyzm.pl,<br />

1.09.2010)<br />

Rada miasta Manchester ma nadzieję na współpracę z<br />

policją, by rozeznać czy prawa zakazujące nienawiści mogą<br />

być wykorzystane do ukarania protestujących przeciwko gaypride.<br />

Parada odbyła się bez zakłóceń, jednakże natrafiła na<br />

grupę protestujących, która trzymała w ręku tabliczki z religijnymi<br />

treściami, np. “przestań grzeszyć”. (za konserwatyzm.pl,<br />

1.09.2010)<br />

Jeden z liderów brytyjskiego środowiska homoseksualnego<br />

Peter Tatchell wezwał władze w Londynie do obniżenia<br />

wieku osób, które zgodnie z prawem mogą współżyć seksualnie<br />

– donosi „Nasz Dziennik”. Aktywista homoseksualny zaapelował,<br />

by za osoby „pełnoletnie seksualnie" uznać młodzież<br />

w wieku 14 lat. (za piotrskarga.pl, 3.09.2010)<br />

"Władze unijne proponują wprowadzenie dyrektywy,<br />

ograniczającej wykorzystanie zwierząt do testów medycznych.<br />

Projekt poważnie zaniepokoił episkopat europejski, który alarmuje,<br />

że może to oznaczać wykorzystanie do badań medycznych,<br />

w jeszcze większym stopniu, embrionów ludzkich, zamiast<br />

zwierząt. (za piotrskarga.pl, 3.09.2010)<br />

O trudach życia homoseksualistów, ich życiu i kulturze<br />

mają się uczyć dzieci w Tel-Awiwie. Władze miasta planują<br />

wprowadzić nowy przedmiot – "kultura gejowska". (za<br />

fronda.pl, 06.09.2010)<br />

Platforma Obywatelska szykuje podatnikom nową obowiązkową<br />

składkę - ubezpieczenie od ryzyka niesamodzielności<br />

na starość. Przygotowano już założenia do ustawy o podatku<br />

pielęgnacyjnym. (za tvn24, 07.09.2010)<br />

Przygotował Łukasz Zaroda<br />

Krzyżowiec 2/2010


Zapomniane oblicze św. Tereski<br />

1 października Kościół katolicki obchodzi wspomnienie<br />

św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza (1873-<br />

1897) – karmelitanki bosej z Lisieux i „największej świętej czasów<br />

współczesnych” jak mawiał o niej papież św. Pius X. Czar,<br />

słodycz i miłosierdzie „Małej Drogi dziecięctwa duchowego”<br />

współbrzmiały w jej życiu z cechami prawdziwego wojownika.<br />

W jednym ze swych wierszy przyznała: „Chciałabym polec na<br />

polu bitwy, z bronią w ręku 1 ”. Nadal jednak w wielu kościołach<br />

możemy zobaczyć tylko jedną wizję świętej: trzymającą<br />

w swych dłoniach krucyfiks i bukiet kwiatów… Bojowa strona<br />

duszy św. Teresy panowała również w jej życiu moralnym.<br />

Mimo to nawet ci, którzy wzywają jej wstawiennictwa, często<br />

o tym zapominają.<br />

Jej dusza miała nieskończone aspiracje: chciała być jednocześnie<br />

wojownikiem, księdzem, apostołem, Doktorem Kościoła<br />

oraz męczennikiem. Miała odwagę krzyżowców i papieskich żuawów<br />

(armii broniącej papieża bł. Piusa IX przed włoskimi rewolucjonistami).<br />

Chciała zginąć w walce w obronie Kościoła, a<br />

także nauczać Ewangelii na wszystkich kontynentach, w tym na<br />

najdalej położonych wyspach świata. „Jezusie – mówiła – jeśli<br />

miałabym spisać wszystkie moje pragnienia, musiałabym pożyczyć<br />

Twoją księgę życia. Chciałam te wszystkie czyny spełnić<br />

dla Ciebie… 2 ”.<br />

Wielbicielka św. Joanny d’Arc<br />

„W dzieciństwie marzyłam o walce na polu bitwy. Kiedy<br />

rozpoczęłam naukę o historii Francji, byłam oczarowana czynami<br />

Joanny d’Arc. Czułam w swym sercu pragnienie i odwagę naśladowania<br />

ich 3 ”.<br />

Św. Teresa zaczęła stopniowo uświadamiać sobie głębokie<br />

podobieństwo, jakie łączyło ją z „Dziewicą z Donrémy”. 21<br />

stycznia 1894 roku, w 101. rocznicę męczeńskiej śmierci króla<br />

Francji Ludwika XVI, zakonnica napisała sztukę teatralną zatytułowaną<br />

„Misja Joanny d’Arc”. W następnym roku, kiedy papież<br />

Leon XIII ogłosił rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego<br />

„Dziewicy Orleańskiej”, św. Teresa napisała kolejną sztukę –<br />

„Joanna d’Arc wypełnia swoją misję”. Karmelitanki zdołały nawet<br />

wystawić tę sztukę i tym samym spełnić jedno z marzeń<br />

młodej zakonnicy, albowiem św. Teresa z wielkim zapałem wcieliła<br />

się w główną rolę. Ponadto, do tego stopnia umiłowała tę średniowieczną<br />

bohaterkę, że pod napisaną przez siebie pieśnią<br />

o francuskiej Dziewicy, święta z Lisieux podpisała się: „Francu-<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Święci dla naszych czasów-<br />

Święci dla naszych czasów<br />

Św. Tereska<br />

-9-<br />

ski żołnierz, obrońca Kościoła<br />

i wielbiciel Joanny<br />

d’Arc”.<br />

Święta Teresa nie<br />

doczekała kanonizacji<br />

swojej ulubienicy –<br />

zmarła w męczarniach na<br />

gruźlicę w 1897 roku. Co<br />

ciekawe, „Kwiatek” z Lisieux<br />

prześcignął swą<br />

mistrzynię duchową pod<br />

względem szybkości procesu<br />

kanonizacyjnego,<br />

który trwał zaledwie 25<br />

lat (absolutny rekord w<br />

nowożytnej historii Kościoła!).<br />

W dodatku, 18<br />

maja 1925 roku papież<br />

Pius XI ogłaszając ją świętą, przedstawił ją katolickiemu światu<br />

jako „nową Joannę d’Arc”. Natomiast papież Pius XII podczas II<br />

wojny światowej proklamował karmelitankę drugą, obok „Dziewicy<br />

Orleańskiej”, patronką Francji. W setną rocznicę śmierci<br />

św. Teresy od Dzieciątka Jezus spełniło się kolejne z jej gorących<br />

pragnień – została ogłoszona Doktorem Kościoła.<br />

Zarówno „Dziewica Orleańska” jak i „Dziewica z Lisieux”<br />

to dwa modele katolickich bojowników walczących z wrogami<br />

Kościoła i Cywilizacji Chrześcijańskiej. Dwie wielkie święte,<br />

pomimo dzielącej je przepaści w powołaniu (życie wojenne versus<br />

życie kontemplacyjne), są jednocześnie do siebie bardzo podobne.<br />

Dusza krzyżowca<br />

Oto garść cytatów, które wykazują, że idea ciągłej walki<br />

trawiła silną duszę świętej:<br />

„Udałam się na chwilę spoczynku podczas modlitw” – powiedziała<br />

Matce Agnieszce od Jezusa. – „Śniło mi się, że nie<br />

było wystarczającej liczby żołnierzy do walki z Prusami. Powiedziałaś:<br />

Musimy wysłać siostrę Teresę od Dzieciątka Jezus. Przystałam<br />

na to, lecz jednocześnie stwierdziłam, że wolałabym walczyć<br />

w krucjacie. Ostatecznie jednak i tak pojechałam na<br />

wojnę”.<br />

„O nie, nie bałabym się pójść na wojnę. Z jakąż radością,<br />

jak na przykład podczas krucjat, poszłabym bić się z heretykami.


Tak! Nie bałabym się, że<br />

mnie zastrzelą, nie bałabym<br />

się ognia!”<br />

„Kiedy myślę o tym, że<br />

umieram w łóżku, pragnę<br />

umrzeć na arenie! 4 ”<br />

Ten sam bojowy duch<br />

pobudzał ją również do<br />

walki w życiu duchowym:<br />

„Świętość! Musimy zdobyć<br />

ją na ostrzu noża…<br />

musimy walczyć! 5 ”<br />

Ktoś mógłby zaprotestować,<br />

że to zbyt radykalny<br />

język jak na chrześcijanina.<br />

Warto jednak<br />

pamiętać o tym, że Królestwo Niebieskie jest przeznaczone dla<br />

ludzi zdecydowanych: „Królestwo Niebieskie doznaje gwałtu<br />

i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11, 12).<br />

Taka była zatem determinacja tej niezmiernie aktywnej<br />

i pełnej energii duszy. Oddajmy głos karmelitankom, które<br />

mieszkały z nią w Lisieux: „Pod łagodnym i pełnym miłosierdzia<br />

usposobieniem, który ujawniał się w każdej chwili, w każdym jej<br />

działaniu, krył się silny charakter i mężna dusza. Nikt nie byłby<br />

w stanie zniechęcić jej w oddaniu sprawom Kościoła 6 ”. Z kolei<br />

włoski kard. Antonio Vico pisał o niej: „Cnoty Teresy odbijają<br />

się w niej z niezwykłym dostojeństwem: dziecko staje się herosem;<br />

dziewica z rękami pełnymi kwiatów wywołuje swą odwagą<br />

zdumienie 7 ”.<br />

Nawet analiza pisma odręcznego świętej wskazuje na<br />

wspaniałość jej przymiotów: „Zbrojna rezolutność, wielka wola<br />

walki, nieposkromiona energia. Te cechy ukazują jednocześnie<br />

strach dziecka oraz stanowczość wojownika 8 ”.<br />

Objawienia w walce<br />

W 1914 roku, kiedy wybuchła I wojna światowa, św. Teresa<br />

od Dzieciątka Jezus objawiła się ok. 40 razy na różnych polach<br />

bitew. Czasem pojawiała się z krzyżem w ręku, a czasami<br />

nawet... z szablą! Żołnierze nie tylko widzieli i rozmawiali z nią,<br />

ale też rozwiewała ona ich zwątpienia, przezwyciężała pokusy,<br />

gasiła strach. Święta chroniła, pocieszała i nawracała ich.<br />

Francuscy żołnierze wzywali ją w swoich modlitwach<br />

pięknymi tytułami: „Moja mała siostro od okopów!”, „Mój dro-<br />

-Święci dla naszych czasów-<br />

„Przybyłam [do Karmelu], aby zbawiać dusze, a nade wszystko,<br />

by modlić się za kapłanów”.<br />

-10-<br />

gi, mały Kapitanie!”, „Moja wojenna patronko!”, „Tarczo żołnierzy!”,<br />

„Aniele bitewny!”. Jeden z żołnierzy napisał natomiast:<br />

„Istotnie, ta szlachetna święta będzie wielką bohaterką tej<br />

wojny”. Inny z kolei skomentował pół żartem, pół serio: „Myślę<br />

o niej, kiedy działa grzmią z wielkim hukiem”.<br />

Niezliczone ilości armat oraz samolotów otrzymywały nazwę<br />

po św. Teresie; całe regimenty oddawały się pod jej czułą,<br />

a zarazem zbrojną opiekę. W końcu, niezliczone relikwie św. Teresy<br />

niczym tarcze zatrzymywały pociski karabinowe, ratując życie<br />

żołnierzy, którzy pobożnie je nosili. Dziś owe relikwie znajdują<br />

się w klasztorze w Lisieux, stanowiąc świadectwo wspaniałych<br />

cudów, które wydarzyły się za przyczyną tej, która tak, jak<br />

tego pragnęła, „poległa z bronią w ręku”.<br />

oprac. Maciej Maleszyk<br />

1. Poésies de Sainte Thérese de l’Enfant-Jésus, „Mes armes” z 25 marca 1897 r.,<br />

Office Central de Lisieux 1951.<br />

2. Manuscrits Autobiographiques, Office Central de Lisieux 1956, folio 4 t’.<br />

3. Lettres de Sainte Thérese de l’Enfant-Jésus, list do o. Belliere’a, Office Central<br />

de Lisieux 1948.<br />

4. Summarium procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego 1, zeznanie Celiny,<br />

2753.<br />

5. List do Leonii, 20 maja 1894 r.<br />

6. Summarium procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego 1, zeznanie Matki<br />

Agnieszki, 706 i Matki Teresy od św. Augustyna, 1072.<br />

7. L’Esprit de Ia Bienheureuse Thérese de l’Enfant-Jésus d’après ses écrits et des<br />

témoins occulaires de sa vie, Office Central de Lisieux 1924.<br />

8. Manuscrits Autobiographiques, komentarz o. Franciszka od Najświętszej Maryi<br />

Panny, Office Central de Lisieux 1956, vol. II, 53.<br />

Daj mi mój Boże to, co Ci pozostało.<br />

Daj mi to, o co Ciebie nigdy nie proszono.<br />

Nie proszę Ciebie o bogactwa<br />

Ani o sukces, ani nawet o zdrowie.<br />

Ciebie proszą tak często, mój Boże, o to wszystko<br />

Tak, że na pewno, już nic Ci z tego nie zostało.<br />

Daj mi mój Boże, to, co ci pozostało.<br />

Daj mi to, czego ludzie nie chcą brać od Ciebie.<br />

Chcę niebezpieczeństwa i zmęczenia,<br />

Pragnę mąk i awantur,<br />

I powinieneś dać mi to, mój Boże<br />

Raz na zawsze.<br />

Pozwól mi być pewnym, że to zachowam,<br />

Ponieważ nie zawsze będę miał ponownie odwagę<br />

Prosić Ciebie o to.<br />

(„Modlitwa spadochroniarza” André Zirnhelda – francuskiego<br />

porucznika, komandosa SAS, który zginął podczas akcji na Pustyni<br />

Libijskiej w 1942 roku. Modlitwę znaleziono w jego mundurze.)<br />

Krzyżowiec 2/2010


Dwa są tylko możebne wędzidła na ludzi, jedno wewnętrzne,<br />

drugie zewnętrzne: religia i polityka. Otóż te dwie potęgi w<br />

takim stosunkach do siebie się znajdują, że skoro termometr religijny<br />

podnosi się, to w tejże samej chwili rozwalnia się hamulec<br />

polityczny, i na odwrót termometr religijny nie zdoła opaść bez<br />

równoczesnego podniesienia się politycznej grozy aż do tyranii.<br />

Takie jest prawo ludzkości i historii. Jeśli o tym wątpicie, to zobaczcie,<br />

czym był świat przed kalwarią, powiedzcie, czym było<br />

społeczeństwo wtedy, gdy jeszcze nie istniał żaden hamulec wewnętrzny,<br />

żadne wędzidła religijne. Z jednej strony widzimy tyranię,<br />

z drugiej niewolę. Prawdziwa wolność, wolność wszystkich<br />

i dla wszystkich, przyszła dopiero na świat ze Zbawicielem.<br />

— Jest to fakt uznany przez wszystkich, ogłaszany przez samychże<br />

socjalistów. — Tak, przez socjalistów, — bo oni zwą<br />

Chrystusa człowiekiem bożym i śmią się mienić jego kontynuatorami.<br />

Jego kontynuatorami wielki Boże! Oni, ludzie krwi i zemsty,<br />

kontynuatorami tego, który żył jedynie dla rozsiewania dobrodziejstw,<br />

który nie otwierał ust, jedno dla błogosławieństw i<br />

który w trzy lata dokonał najdziwniejszej rewolucji po wszystkie<br />

wieki, a dokonał jej bez wylania jednej kropli krwi, innej jak<br />

swoja własna.<br />

Zechciejcie, panowie, uważnie przyjrzeć się widokowi, jaki<br />

nam historia przedstawia. Dopieroście widzieli, te w starożytnym<br />

świecie, w którym nie było żadnego hamulca religijnego, groza<br />

polityczna wzniosła się do najwyższego punktu, aż do tyranii,<br />

Chrystus przychodzi, z nim rodzi się powstrzymująca potęga religii,<br />

groza polityczna znika. W samej rzeczy, Chrystus utworzył<br />

społeczeństwo ze swymi uczniami, a to społeczeństwo jest tym,<br />

które zdołało utrzymać się bez rządu. Między Chrystusem a Jego<br />

uczniami nie było innego rządu, oprócz miłości mistrza dla<br />

uczniów, a uczniów dla mistrza, to jest, że gdy hamowanie się<br />

wewnętrzne stało się doskonałym, wolność została nieograniczoną.<br />

W czasach apostolskich, które przedłużymy aż do nawrócenia<br />

się Konstantyna, cóż widzimy w społeczności chrześcijańskiej?<br />

Religię, to jest wędzidło wewnętrzne jeszcze w całej swej<br />

sile, ale razem już symptomy samowolności, luźności religijnej.<br />

Otóż ten ruch na dół w termometrze religijnym zaraz spro-<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Klasyka doktorów kontrrewolucji-<br />

Klasyka doktorów<br />

Juan Donoso Cortés<br />

Termometry - religijny i polityczny<br />

-11-<br />

kontrrewolucji<br />

wadza początek wznoszenia się termometru politycznego; jeśli<br />

jeszcze nie spostrzegamy rządu, to już się zarodek rządu znajduje.<br />

Wprawdzie pierwsi chrześcijanie nie mieli jeszcze urzędników,<br />

ale już mieli rozjemców, polubownych sędziów, jednym<br />

słowem, zawiązek magistratury. Tak to siła rządu powiększa się z<br />

zepsuciem.<br />

Przychodzą czasy feudalne. Już potrzebnym jest rząd rzeczywisty<br />

i skuteczny. Lecz jeszcze najsłabszy ze wszystkich wystarcza.<br />

Tworzy się monarchia feudalna, najsłabsza ze wszystkich<br />

monarchii.<br />

W końcu następuje wiek szesnasty. Tu zważcie, panowie<br />

jakie instytucje wchodzą w życie wraz z herezją Lutra, tym wiel-


kim skandalem równie świata politycznego i socjalnego, jak i<br />

świata religijnego. Od razu, w pierwszej zaraz chwili, monarchie<br />

z feudalnych zamieniają się w absolutne. A gdy termometr religijny<br />

nie przestaje opadać, groza polityczna musi coraz wyżej się<br />

podnosić i oto przybywa instytucja armii stałych, które zmieniają<br />

żołnierza w niewolnika przyodzianego mundurem. Nie dosyć już<br />

było rządom na absolutyzmie, zażądały i otrzymały i uznanie<br />

swego samowładztwa i milion rąk na jego obronę.<br />

Jeszcze i to nie starczyło. Termometr religijny opada coraz<br />

niżej, a potęga polityczna, już posiadająca milion rąk, domaga<br />

się miliona oczu. Ukazuje się policja ogólna. Przez centralizację<br />

administracyjną nabywa ona zarazem milion uszu. Jeszcze nie<br />

wystarcza jej tyle środków. Wkrótce potrzebuje ona być wszędzie<br />

o jednym czasie. Odkrywają telegrafy.<br />

Takie było, panowie, położenie Europy i świata, gdy niespodziany<br />

odgłos ostatniej rewolucji przyszedł obwieścić nam,<br />

-Klasyka doktorów kontrrewolucji-<br />

Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci<br />

-12-<br />

że jeszcze nie dosyć despotyzmu, bo termometr religijny opadł<br />

aż poniżej zera... A teraz, panowie, nie pozostaje tylko jedna alternatywa,<br />

albo przyjdzie oddziałanie religijne, a w tym przypadku,<br />

w miarę jak termometr religijny podnosić się zacznie, ujrzycie,<br />

jak termometr polityczny opadnie, aż się zniży tam, gdzie<br />

oddycha wolność ludów. Albo — darujecie mi moją śmiałość, albowiem<br />

ważność położenia wymaga jej, — jeżeli termometr religijny<br />

ma jeszcze się zniżyć, to już nie wiem gdzie się zajdziemy,<br />

nie mogę wspomnieć na to bez drżenia. Jeśli prawdy, które tu<br />

wytoczyłem, są niewątpliwe, jeżeli wędzidło religijne ma pęknąć<br />

do ostatka, gdzież się znajdzie dostateczna forma rządu, gdzież<br />

pod dostatkiem despotyzmu znajdziemy.<br />

Fragment mowy zamieszczony w Przeglądzie Poznańskim t. VIII<br />

z r. 1849. Za: Bogdan Szlachta (red.) Władza, wolność, prawo. Kraków<br />

1994.<br />

Jesteś, mój Panie, bardziej zmęczony, bardziej wycieńczony,<br />

bardziej zraniony, bardziej wyczerpany niż kiedykolwiek. Co Cię czeka?<br />

Dotarłeś do końca? Nie. Najgorsze ma się dopiero wydarzyć.<br />

Najokrutniejsza zbrodnia ma się dopiero dokonać. Najgorszy ból dopiero<br />

przed Tobą. Upadłeś, Jezu, już po raz trzeci, a przecież to, co<br />

masz już za sobą, to dopiero wstęp. I oto widzę, jak znów podnosisz z<br />

ziemi swoje Ciało, które całe jest jedną wielką raną. To, co wydawało<br />

się niemożliwe, dokonuje się i jeszcze raz wstajesz powoli, mimo, że<br />

każdy ruch jest dla Ciebie dodatkowym cierpieniem. Oto Ty, Panie,<br />

wyprostowany jeszcze jeden raz… z Twoim Krzyżem. Umiałeś znaleźć<br />

nowe siły, nową energię, by iść dalej. Trzy upadki, trzy takie same lekcje wytrwałości, każda<br />

z nich bardziej dotkliwa i bardziej wymowna niż poprzednia.<br />

Dlaczego taka uporczywość? Ponieważ uporczywe jest nasze tchórzostwo. Decydujemy się dźwigać nasz krzyż, ale tchórzostwo<br />

zawsze się w nas odzywa. I aby nie szukało więcej pretekstów w naszej słabości, Ty sam, Panie, zechciałeś trzy razy powtórzyć<br />

tą samą lekcję.<br />

Tak, nasza słabość nie może nam służyć za pretekst. Łaska, której Bóg nigdy nie odmawia, jest w stanie sprawić to, czego nie<br />

mogą zwykłe siły naturalne.<br />

Bóg chce, byśmy Mu służyli aż do ostatniego tchnienia, aż do wyczerpania całej energii i pomnaża naszą wytrzymałość na<br />

cierpienie i dodaje nam sił do dalszego działania, byśmy byli zdolni do poświęceń przekraczających granice ludzkich możliwości,<br />

heroicznych poświęceń, nieprawdopodobnych i cudownych. Święty Franciszek Salezy powiedział, że miarą miłowania Boga jest<br />

miłowanie Go bez miary; my zaś powiemy, że miarą walki za Boga jest walka bez miary.<br />

A ja, jakże szybko się męczę! W moim apostolacie zraża mnie najmniejsze poświęcenie. Najmniejszy wysiłek napawa strachem,<br />

a najmniejsza walka skłania mnie do ucieczki. Apostolat podoba mi się. O tak! Ale apostolat całkowicie zgodny z moimi poglądami<br />

i upodobaniami. Apostolat, któremu poświęcę się, kiedy chcę, jak chcę, ponieważ chcę. A później sądzę, że złożyłem<br />

Bogu olbrzymią jałmużnę.<br />

Ale Bóg nie zadowala się tym. Dla Kościoła On chce całego mojego życia, chce organizacji, chce bystrości, chce odwagi,<br />

chce niewinności gołębicy, a jednocześnie przebiegłości węża, słodyczy owieczki, a jednocześnie nieposkromionego i ujarzmiającego<br />

gniewu lwa. Jeśli okaże się konieczne poświęcić karierę, przyjaźnie, powiązania rodzinne, błahe przyjemności, zakorzenione<br />

przyzwyczajenia, by służyć naszemu Panu, muszę to zrobić. Twój trzeci upadek uczy mnie, że Bogu winniśmy oddać wszystko,<br />

absolutnie wszystko, a kiedy już oddamy wszystko, powinniśmy oddać jeszcze nasze własne życie.<br />

Fragment z rozważań Drogi Krzyżowej napisanych przez Plinia Corrêę de Oliveira, Stacja IX.<br />

Krzyżowiec 2/2010


Dziś nadal nie brak osób o radykalnie egalitarnych poglądach<br />

społecznych, a jeszcze częściej spotyka się ludzi uważających<br />

ideały komunizmu czy skrajnej <strong>lew</strong>icy za wprawdzie mało<br />

realistyczne, ale same w sobie szlachetne. Ideologia poprawności<br />

politycznej również dąży do zniesienia wszelkiej nierówności i<br />

dyskryminacji. Warto więc przyjrzeć się zebranym tu przez autora<br />

mniej lub bardziej znanym argumentom podważającym egalitaryzm.<br />

Część z nich odwołuje się do rozumu, a część do religii<br />

katolickiej. Panuje między nimi całkowita zgodność, podobnie<br />

jak między rozumem a wiarą.<br />

1. Każdy człowiek jest wyjątkowy i posiada właściwą mu godność.<br />

Na gruncie biologii dowodzi tego przypisana każdemu<br />

unikalna pula genów, na gruncie religijnym posiadanie<br />

osobnej duszy, za której zbawienie każdy jest odpowiedzialny.<br />

Konsekwentny egalitaryzm wymaga nie tylko równości<br />

ekonomicznej, ale także równości w inteligencji, urodzie<br />

etc., a więc sprowadzenia wyjątkowej osoby do roli pszczoły<br />

w roju. Wymaga sprowadzenia nie zastępowalnej osoby<br />

do roli jednostki zastępowalnej, która nie posiada unikalnej<br />

wartości. Egalitaryzm niekonsekwentny przynajmniej częściowo<br />

przybliża do wyżej opisanej sytuacji. Przykładowo<br />

ujednolicone szkolnictwo zmniejsza wyjątkowość człowieka,<br />

utrudniając mu rozwijanie specyficznych dla danej osoby<br />

talentów.<br />

2. Egalitaryzm ekonomiczny głoszony przez komunistów z<br />

konieczności musi spowodować obniżenie poziomu życia.<br />

Skoro zarobki każdej osoby będą równe niezależnie od wykształcenia<br />

i pracy, to kształcenie się, oszczędzanie i ciężka<br />

praca będą praktycznie nieopłacalne, a w każdym razie<br />

znacznie mniej opłacalne, co będzie miało swoje konsekwencje<br />

ekonomiczne. Mniej konsekwentne dążenie do<br />

egalitaryzmu w ekonomii będzie miało podobne efekty, tylko<br />

w mniejszym stopniu.<br />

3. Ponieważ w społeczeństwie opartym na egalitaryzmie ciężka<br />

praca i kształcenie będzie nieopłacalne spadnie nie tylko<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Pole Walki-<br />

15 argumentów<br />

przeciw egalitaryzmowi<br />

-13-<br />

poziom ekonomiczny, ale i umysłowy oraz moralny. Ludzie<br />

będą głupsi, bardziej leniwi, mający mniejszą wiedzę, bardziej<br />

nastawieni na teraźniejszość, a więc bardziej hedonistyczni.<br />

Nie nauczą się odpowiedzialności za własne czyny.<br />

Mniej będzie osób, u których wykształci się silna wola, niezbędna<br />

do osiągnięcia innych cnót i świętości.<br />

4. Ideologie egalitarne występują przeciwko klasom wyższym,<br />

głosząc ich zniesienie. Tymczasem istnienie osób i grup<br />

osób „lepszych” jest potrzebne dla doskonalenia się społeczeństw.<br />

Znani sportowcy jak Pele czy Małysz inspirują<br />

wiele osób, którzy podnoszą kwalifikacje sportowe. Wielu<br />

ludzi oddaje się ciężkiej pracy zainspirowanych przykładem<br />

milionerów. Przykład świętych motywuje katolików do heroizmu<br />

(zresztą ogromna ilość świętych pochodziła z wyższych<br />

warstw). Człowiek, gdy widzi, że istnieją ludzie, którzy<br />

osiągnęli już wielkie dobra, sam chce iść tą drogą i naśladować<br />

ich. W społeczeństwie egalitarnym brakuje autorytetów,<br />

przykładów do naśladowania.<br />

5. Klasy wyższe, zwłaszcza monarchowie stanowią dla ludzi<br />

obraz Boga. W Piśmie świętym Bóg często nazywany jest<br />

Królem, co pomaga ludziom sobie Go wyobrazić. Jednak w<br />

społeczeństwie egalitarnym ludzie nie mają tego rodzaju<br />

pomocy w wyobrażaniu sobie Boga.<br />

6. Przez wiele wieków ogromna większość świętych rekrutowała<br />

się ze szlachty i rodów kró<strong>lew</strong>skich. Jak pisał w XIX<br />

w. francuski ksiądz Henryk Delassus „(…) rodziny szlacheckie<br />

wydały o pięćdziesiąt razy więcej świętych niż rodziny<br />

z ludu, zaś domy kró<strong>lew</strong>skie wydały czterysta razy<br />

więcej świętych niż szlachta i dwadzieścia tysięcy razy więcej<br />

niż lud 1 ”.<br />

7. Analogia biologiczna – organizmy wysoko rozwinięte składają<br />

się z wielu komórek i organów, w których jedne mają<br />

większe znaczenie od drugich (np. mózg jest ważniejszy od<br />

palca), a równość panuje wewnątrz prymitywnych organi-


zmów jednokomórkowych (choć i tu w rzeczywistości nie<br />

ma równości, gdyż na przykład bakterie posiadają plazmid,<br />

a grzyby jądro komórkowe itp.). W społeczeństwach na niskim<br />

etapie rozwoju również może istnieć większa równość,<br />

gdyż mało jest zajęć do wykonania i mało rozwinięty jest<br />

podział pracy. Natomiast w społeczeństwach rozwiniętych<br />

musi istnieć specjalizacja i nie każdy jest w stanie wykonywać<br />

zajęcia wymagające szczególnych uzdolnień czy długotrwałego<br />

szkolenia. Rozwój i egalitaryzm to sprzeczności –<br />

„postęp jest arystokratą” jak pisał Karol Maurras.<br />

8. Analogia<br />

fizyczna – zgodnie<br />

z drugą zasadątermodynamiki,<br />

idealna<br />

równość może<br />

panować tylko<br />

na cmentarzu,<br />

gdyż równowaga<br />

energii prowadzi<br />

do maksymalnejentropii,<br />

czyli do końca życia. Jak powiada Nikolás Gómez<br />

Dávila: „Życie jest warsztatem hierarchii. Tylko śmierć jest<br />

demokratą”.<br />

9. Z natury ludzie nie są równi. Każdy ma inną pulę genów.<br />

Ludzie różnią się pod względem cnotliwości, siły, inteligencji,<br />

wiedzy, urody, wieku, płci, poziomu duchowego i moralnego,<br />

charakteru, dziedziczenia, tradycji i obyczajów<br />

oraz przywilejów i obowiązków. To wszystko ma swoje naturalne<br />

konsekwencje w zróżnicowaniu zarobków czy pozycji<br />

społecznej. Dążenie do równości to sprzeciwianie się naturze.<br />

10. Ponieważ egalitaryzm to sprzeciwianie się naturze i naruszanie<br />

praw zdolniejszych, bardziej pracowitych itd., to jest<br />

praktycznie niemożliwe zbliżenie się do niego bez mniej lub<br />

bardziej (w zależności od radykalizmu egalitarnych postulatów)<br />

drastycznego naruszania wolności 2 . Ponadto należy zauważyć,<br />

że ludzie gwałcący tę wolność w imię równości<br />

stawiają siebie ponad prawem, co jest sprzeczne z deklarowanym<br />

egalitaryzmem. Kraje ZSRR i państwa satelickie są<br />

doskonałą ilustracją powyższego zarzutu.<br />

11. Miłosierdzie – istotna cnota chrześcijańska jest możliwa,<br />

gdy są potrzebujący (mający się gorzej) i ludzie mający się<br />

lepiej, którzy są w stanie pomóc. Katechizm Kościoła Katolickiego<br />

głosi, że do pewnego stopnia nierówności są potrzebne,<br />

gdyż bez nich nie istniałoby miłosierdzie. Kanon<br />

1937: „Różnice te są związane z planem Boga, który chce,<br />

by każdy otrzymywał od drugiego to, czego potrzebuje, i by<br />

ci, którzy posiadają poszczególne «talenty», udzielali dobrodziejstw<br />

tym, którzy ich potrzebują. Różnice zachęcają i<br />

często zobowiązują osoby do wielkoduszności, życzliwości<br />

i dzielenia się; pobudzają kultury do wzajemnego ubogacania<br />

się”.<br />

12. Najdoskonalsza społeczność na Ziemi – Kościół katolicki<br />

jest oparty na zasadzie hierarchicznej, a nie egalitarnej.<br />

-Pole Walki-<br />

-14-<br />

Rządzi monarcha-papież, wybierany przez kardynalską arystokrację.<br />

Jak pisał już św. Paweł: „I tak ustanowił Bóg w<br />

Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie<br />

nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów,<br />

wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi<br />

językami”. (1 Kor 28)<br />

13. Św. Tomasz pisał, że różnorodność i nierówność stworzeń<br />

jest warunkiem doskonałości wszechświata 3 . Bóg stworzył<br />

aniołów jako nierównych sobie nawzajem 4 , podobnie też ludzi<br />

– także w raju 5 . „W rodzaju ludzkim, należącym do jednego<br />

jedynego rodzaju,panowałaby<br />

równość, gdyby<br />

wszyscy otrzymali<br />

istnienie<br />

bezpośrednio z<br />

rąk Stwórcy. Lecz<br />

Bóg miał inne zamiary.<br />

Chciał byśmy<br />

otrzymali życie<br />

jedni od drugich<br />

i byli tak<br />

właśnie stworzeni, nie w wolności i równości społecznej,<br />

lecz w zależności od naszych rodziców i w hierarchii, która<br />

musiała zrodzić się z tej zależności. (...) Bóg stworzył w ten<br />

sposób rodzinę. Uczynił z niej komórkę społeczną i ustanowił<br />

ją na zupełnie innych zasadach, niż zasady równości<br />

społecznej: kobietę podporządkował mężczyźnie, a dzieci<br />

rodzicom 6 ”. W stanie pierwotnej niewinności istniała też<br />

władza. Jej istnienie wynikało już wówczas z faktu społecznej<br />

natury człowieka oraz z konieczności istnienia władzy<br />

jako czynnika jednoczącego.<br />

14. Egalitaryzm nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością,<br />

lecz się z nią kłóci, gdyż realizacja równości koniecznie wymaga<br />

zróżnicowanego potraktowania nierównych, dobrania<br />

niejednakowych środków, czyli zastosowania po prostu dyskryminacji.<br />

15. Egalitarny pęd do zrównywania pochodzi od szatana, gdyż<br />

gradacja bytów (czy też idei) w konsekwencji musi prowadzić<br />

do Boga, bowiem to zawsze On będzie jej zwieńczeniem.<br />

Autorytet i hierarchia odzwierciedlają zamysł Boga.<br />

Marcin Jendrzejczak<br />

1. Ks. Henryk Delassus, Duch rodzinny w domu, społeczeństwie i państwie, Kraków<br />

2005, s. 30.<br />

2. Autor nie staje tu w obronie wolności liberalnej (do dobra na równi ze złem),<br />

ale wolności katolickiej do dobra i rzeczy moralnie neutralnych.<br />

3. Summa Theologica, I, q.47, a.2.<br />

4. Summa Theologica, I, q.50, a.4.<br />

5. Ibidem, q.96, aa.3,4.<br />

6. Ks. Henryk Delassus, ibidem, s. 23-24.<br />

Świat nie widział nigdy, i nigdy nie zobaczy człowieka,<br />

który porzuca ład i wychodzi przez bramę grzechu, aby<br />

wracał z powrotem przez inną bramę, niźli brama kary.<br />

Juan Donoso Cortés, Ouvres, t.3<br />

Krzyżowiec 2/2010


Rewolucja kulturalna lat 60. XX wieku bez wątpienia miała<br />

ogromny wkład w trybalizację współczesnych społeczeństw<br />

Zachodu, czyli w proces upodabniania ich do wspólnot plemiennych.<br />

Przekonania, zwyczaje, sposoby bycia będące nieodłączną<br />

częścią Cywilizacji Chrześcijańskiej zostały wyparte przez wulgarność.<br />

Zanik manier, brak skromności i proletaryzacja ubioru<br />

(„ubiorę się byle jak, byle było mi wygodnie”) czy obnażanie<br />

się sprawiają, że człowiek Zachodu coraz bardziej przypomina<br />

zwierzę. Powrót do dzikości wyraża się również w tym, że coraz<br />

więcej uwagi poświęcamy naszym włosom oraz skórze. Oczywiście<br />

nie mam tu na myśli zwykłego dbania o higienę, ale raczej<br />

chodzi tu o tatuowanie oraz przekłuwanie ciała w różnych<br />

nietypowych, nielogicznych miejscach jak usta, język czy brwi.<br />

Ludzie kaleczący się w ten sposób wyglądają jak gdyby wybierali<br />

się na polowanie do dżungli albo na plemienną wyprawę<br />

wojenną. Równolegle następuje zacieranie różnic między płciami,<br />

co znajduje swe odbicie w noszonych przez kobiety i mężczyzn<br />

strojach, fryzurach i kosmetykach. Współczesny człowiek<br />

Zachodu mógłby odnaleźć swój pierwowzór wśród północnoamerykańskich<br />

berdache’ów 1 , mężczyzn o zaburzonej tożsamości<br />

płciowej, noszących kobiecy strój. W tym kontekście warto<br />

wspomnieć tu o Emily Culpepper, wykładowczyni na katedrze<br />

religioznawstwa na Uniwersytecie Redlands w Kalifornii, twierdzącej,<br />

że homoseksualiści są „szamanami przyszłej ery 2 ”.<br />

Nie da się zrozumieć wyżej wymienionych tendencji bez<br />

odniesienia do pojęcia egalitaryzmu. Człowiek Zachodu XXI<br />

wieku jest targany brakiem logiki, uczuciowością i zmysłowością,<br />

które dominują w jego duszy pozbawionej hierarchii. Stąd<br />

możemy wywodzić pogłębiające się zainteresowanie społeczeństw<br />

Zachodu irracjonalizmem, spirytyzmem, duchowością<br />

Wschodu, New Age’u itd. Spójrzmy jednak na ten problem bardziej<br />

przyziemnie. Jaką muzykę obecnie promują popularne stacje<br />

radiowe oraz programy te<strong>lew</strong>izyjne<br />

jak VIVA czy MTV? Dominuje prymitywizm,<br />

minimalizm kompozycyjny,<br />

a teledyski ociekają wulgarnym erotyzmem.<br />

Znany producent muzyczny<br />

Mike Stock zauważył, że aż 99 proc.<br />

hitów na listach przebojów to jest tzw.<br />

miękka pornografia. Ponadto, gatunki<br />

muzyczne takie jak techno czy trance<br />

(czyż nazwa tego ostatniego nie wskazuje<br />

na jego cel?) mogą prowadzić do<br />

swoistej hipnozy, otępienia lub ekstazy<br />

powodowanej przerostem uczuciowości<br />

wyłączającej działanie rozumu. Tę tendencję<br />

dobrze obrazuje pogo – pseudotaniec<br />

wywodzący się z subkultury<br />

punkrockowej, w którym ciała uczestników<br />

odbijają się od siebie w chaotycznych<br />

konstelacjach, wyzwalając<br />

„złą energię”. Postronnemu obserwatorowi<br />

może to przypominać agresywną<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Pole Walki-<br />

Plemienność<br />

społeczeństw Zachodu<br />

-15-<br />

wersję tańców prymitywnych ludów proszących bóstwa<br />

o deszcz.<br />

Podobne skłonności możemy zauważyć we współczesnym<br />

malarstwie oraz architekturze. Bohomazy pseudoartystów, pod<br />

względem narkotycznego oderwania od rzeczywistości, dorównują<br />

ich bełkotliwym interpretacjom, rojonym przez „postępowych”<br />

krytyków. Jest to spowodowane prymatem intuicji oraz<br />

oddzieleniem piękna od użyteczności. Chata człowieka pierwotnego<br />

ma za zadanie chronić go przed żywiołami, zapewnić poczucie<br />

minimalnego bezpieczeństwa. Priorytetem zatem zarówno<br />

prymitywnej lepianki, jak i nowoczesnego biurowca jest ich użyteczność,<br />

która nie idzie w parze z jakimkolwiek poczuciem<br />

obiektywnego piękna.<br />

W tym miejscu należy dotknąć kolejnego problemu współczesnej<br />

cywilizacji Zachodu. Czyż nie budzi się w nas czasem<br />

przemożna ochota wyrwania się<br />

z brudnego miasta i zanurzenia się we<br />

wspaniałym, przepięknym świecie dzikiej<br />

przyrody? Wizja życia w małych<br />

grupach „prawdziwie wolnych” ludzi<br />

pozbawionych wszechobecnej kontroli<br />

współczesnego państwa wydaje się<br />

wielce pociągająca. Te marzenia mogą<br />

jednak szybko prysnąć w konfrontacji<br />

z panującym w dżungli prawem silniejszego,<br />

a idea życia w harmonii z naturą<br />

błyskawicznie wyparuje z rozgrzanych<br />

głów, kiedy nieokiełznana przyroda zacznie<br />

uważać nas za wroga. Te błędne<br />

idee są jednak wyznawane przez ideologów<br />

ekologizmu, którzy niekiedy<br />

promują kult bogini Gai – Matki Ziemi<br />

(na marginesie – jest to również jeden<br />

z kultów New Age). Czciciele przyrody<br />

są niebezpiecznym nośnikiem<br />

prowadzącym do odradzania się


neopogaństwa. Za przykład może tu posłużyć Tęczowa Rodzina<br />

Żyjącego Światła zrzeszona w komuny rozsiane po całym świecie,<br />

kultywujące ideały życia w zgodzie z naturą, zażywanie narkotyków<br />

oraz praktykujące nieskrępowany seks oraz szamanizm<br />

3 . Brak własności prywatnej w tych grupach nie jest przypadkowy.<br />

Własność kolektywna panuje również w hippisowskich<br />

komunach czy anarchistycznym squattingu, który polega na zajmowaniu<br />

pustostanów bez zgody właściciela. Nie bez powodu<br />

proceder ten nazywany jest „współczesnym nomadyzmem”.<br />

Brak poszanowania dla indywidualnej własności prywatnej w<br />

wyżej wymienionych przypadkach wskazuje na ich podobieństwo<br />

do prymitywnych plemion.<br />

Nie każdy może sobie pozwolić na luksus życia w buszu.<br />

Zagubiony duchowo, jak i społecznie człowiek Zachodu może<br />

odnaleźć się (a może zabłądzić?) w tzw. „miejskich plemionach”<br />

(urban tribes). Skąd wzięło się to nowe zjawisko? Młody człowiek<br />

opuszczający swój rodzinny dom w poszukiwaniu lepszego<br />

życia w obszarach wielkomiejskich o wiele dłużej niż jego rodzice<br />

czy dziadkowie zwleka z założeniem rodziny. Po jakimś czasie<br />

sfrustrowany samotnością zaczyna jako substytut rodziny<br />

traktować swoich przyjaciół, z którymi buduje nieformalne, pozbawione<br />

autorytetu oraz oparte na emocjach relacje. W ten sposób<br />

grupa osób połączona wspólnymi zainteresowaniami oraz<br />

światopoglądem zaczyna organizować się w luźno powiązane<br />

„miejskie plemię”. „Single” (wieczni kawalerowie i panny) gromadzą<br />

się, by korzystać z uroków miejskiego życia. „Miejska<br />

plemienność”, odmienna od korporacyjnej kultury yuppies (samolubnych<br />

karierowiczów), stanowi alternatywę dla tradycyjnej<br />

rodziny 4 . Warto zauważyć, że subkultury młodzieżowe również<br />

wykazują tego typu właściwości (wspólne spojrzenie na świat,<br />

wspólne emocje, opozycja do tradycyjnych struktur), a niektórzy<br />

badacze problemu stawiają znak równości pomiędzy subkulturą<br />

a „miejskim plemieniem 5 ”.<br />

Ponad to wszystko, jednak najbardziej zaskakujący i niepokojący<br />

jest fakt, że epoka nowoczesnych technologii posiada<br />

znamiona głęboko tkwiącego prymitywizmu. Powstanie międzynarodowej<br />

agencji Reuters w 1850 roku doprowadziło do globalizacji<br />

informacji, co pogłębiło kryzys w duszy człowieka. Odbiorca<br />

karmiony sensacyjnymi wiadomościami o katastrofach,<br />

powodziach itp. poczuł głód nowinkarstwa. Odkrycie maszyny<br />

pisarskiej oraz wolność prasy tylko sprzyjały tej tendencji. Na<br />

efekty nie trzeba było długo czekać. Już w latach 60. XX wieku<br />

prof. Marshall McLuhan pisał o „pokoleniu młodych, którzy stają<br />

się częścią «dżunglowego klanu»”. Autor słynnego pojęcia<br />

„globalna wioska” wspominał w swych pracach również o „pro-<br />

-Pole Walki-<br />

-16-<br />

cesie retrybalizacji dokonującym się za pomocą elektronicznych<br />

mediów”. Zarazem objawił się fenomen „cywilizacji obrazkowej”,<br />

w której człowiek nastawiony jest na odbiór komunikatów<br />

wyłącznie za pomocą zmysłów z pominięciem jakiejkolwiek refleksji<br />

intelektualnej. Trybalizm może się także ujawniać w sferze<br />

nierzeczywistej. Cybernetyczny świat internetu oferuje bowiem<br />

swoim użytkownikom pewne namiastki duchowości, zbliżonej<br />

do plemiennego „sacrum”. Podłączenie do sieci jest niekiedy<br />

(oczywiście nie zawsze!) traktowane jak kontakt z wiecznością,<br />

„globalną świadomością” (wspólnoty i fora internetowe,<br />

czaty), w której człowiek może się „rozpłynąć”. „Cyfrowi tubylcy<br />

6 ” cechują się wielością tożsamości – mogą oni niczym szamani<br />

żonglować różnymi aspektami swojego „ja”.<br />

Kończąc należy stwierdzić, że być może wielu z nas przekonuje<br />

samych siebie o postępującym procesie ateizacji współczesnych,<br />

zachodnich społeczeństw. Jak na dłoni widać jednak,<br />

że spragniony duchowości, zdezorientowany postmodernizmem<br />

oraz rozemocjonowany człowiek Zachodu znajduje tymczasowe<br />

ukojenie w wierzeniach pogańskich lub ich namiastkach. Dzisiejszemu<br />

człowiekowi potrzebne jest odzyskanie poczucia istnienia<br />

Dobra i Zła, Piękna i Brzydoty. Nie stanie się tak, jeśli będzie mu<br />

się ciągle wmawiać, że jest jak zwierzę, które z czasem stanie się<br />

tylko i wyłącznie kawałkiem gnijącego mięsa. Odpowiedzią na<br />

bolączki współczesnego świata jest dewiza pontyfikatu św. Piusa<br />

X: Omnia instaurare in Christo! („Wszystko odnowić w Chrystusie!”).<br />

W Chrystusie, który sam o sobie mówił, że jest „drogą,<br />

prawdą i życiem” (J 14, 6). Powiedzmy jednak zarazem śmiało<br />

i z pokorą serca za św. Bernardem, że nie jesteśmy godni otrzymywać<br />

łaski bezpośrednio z Jego rąk, dlatego trzeba nam uciekać<br />

się do orędownictwa Najświętszej Maryi Panny.<br />

Maciej Maleszyk<br />

1. Berdache (czyt. berdasz) pełni rolę zinstytucjonalizowanego transseksualisty,<br />

zob. S.-E. Jacobs, W. Thomas, S. Lang, Two-spirit people: Native American gender<br />

identity, sexuality, and spirituality, University of Illinois Press 1997.<br />

2. Emily Culpepper, „The Spiritual, Political Journey of a Feminist Thinker” [w:]<br />

After Patriarchy: Feminist Transformations of the World Religions, Nowy Jork<br />

1991.<br />

3. Ks. Andrzej Zwoliński, „Ekologizm” [w:] Encyklopedia „białych plam” (tom<br />

V), POLWEN 2000, s. 239-240.<br />

4. Ethan Watters, „Urban Tribes”: A Generation Redefines Friendship, Family,<br />

and Commitment, Bloomsbury (USA) 2003.<br />

5. Michel Maffesoli, The Time of the Tribes: The Decline of Individualism in<br />

Mass Society, Londyn 1996.<br />

6. Derrick de Kerckhove, Digital Natives (and Immigrants) and the Potential Pathologies,<br />

Barcelona 2009.<br />

Krzyżowiec 2/2010


Korzenie łaciny sięgają języka praludu, pochodzącego z<br />

eurazjatyckich stepów. O tym ludzie można powiedzieć niewiele,<br />

wielki językoznawca Antoine Meillet stwierdził jedynie: „Lud<br />

praindoeuropejski istniał z pewnością, choć dokładnie nie wiadomo,<br />

gdzie i kiedy”. Lud ten wędrował w rozmaitych kierunkach i<br />

jego mowa z czasem przekształciła się w odrębne języki, w tym<br />

italskie, do których zaliczamy także łacinę.<br />

O początkach Rzymu wiemy niewiele, podania pierwszych<br />

rzymskich annalistów mówią o legendarnym założeniu Rzymu.<br />

Podania te wspominają o dobrym królu Latynusie, władającym<br />

Aboriginami, który przygarnął uciekinierów spod Troi. Legenda<br />

głosi, że narody te rychło połączyły się i nazwały się na pamiątkę<br />

dobrego króla Latynami. Językoznawcy natomiast inaczej uczą o<br />

etymologii miana narodu, podają oni, że Latyni nie pochodzą od<br />

imienia króla Latynusa, ale od krainy zamieszkałej przez ten lud<br />

– Lacjum.<br />

Na samym początku dialekt Latynów ograniczał się do małej<br />

krainy, położonej między terenami, gdzie posługiwano się językiem<br />

umbryjskim, oskijskim, greckim, galijskim, liguryjskim<br />

czy etruskim. Nie da się ukryć, że był to początkowo język prostych<br />

chłopów, zajmujących się uprawą roli i hodowlą zwierząt.<br />

Żyzna równina, na której osiedli Latyni, była powodem agresji<br />

okolicznych ludów, przed którymi należało się zbrojnie bronić.<br />

W ten sposób ukształtował się charakter rzymskiego języka, będącego<br />

językiem rolników i żołnierzy.<br />

Język ten obfitował w pojęcia odnośnie wszystkiego, co<br />

dotyczyło prostej wsi. Samo pojęcie „kultura” pochodzi od łacińskiego<br />

słowa colere, które oznaczało pracę na roli. Dopiero Cyceron<br />

(w I wieku przed Chrystusem) nadał temu pojęciu nowe<br />

znaczenie, określane zwrotem „uprawa duszy”, znaczenie moralnego<br />

i duchowego doskonalenia się człowieka.<br />

Rzymianie zaznajomili się z pismem dzięki Etruskom, którzy<br />

w szczytowym okresie swojej ekspansji rozciągali swe panowanie<br />

od doliny Padu po Lacjum i Rzym. W tym samym czasie<br />

na południu rozkwitały kolonie Hellenów. Dzięki takiej lokalizacji<br />

Rzym, pozostający w sferze etruskich wpływów, korzystał<br />

także z cywilizacyjnych dokonań Hellenów. Alfabet łaciński<br />

składał się z 23 liter i odzwierciedlał dokładną pisownię fonetyczną.<br />

Początkowo łacina rozwijała się w sąsiedztwie pokrewnych<br />

jej dialektów, dopiero po wojnie latyńskiej (w 338 r. przed. Chr.)<br />

doszło do zjednoczenia Lacjum i upodobnienia dialektów do języka<br />

z Rzymu. Latynizacja Italii przebiegała inaczej, gdyż różnice<br />

między językami były zbyt duże, aby jeden upodobnił się do<br />

drugiego oraz kontakty z językiem znad Tybru były zbyt rzadkie.<br />

Tak też Rzymianie drogą podbojów okolicznych terenów osiedlali<br />

na nich swoich osadników, w takiej liczbie, aby nie groziło<br />

im rozpłynięcie się w skupisku miejscowej ludności. Narzucona<br />

centralizacja władzy spowodowała, że łacina stała się językiem<br />

urzędowym, który błyskawicznie stał się językiem całej Italii.<br />

Łacina tak głęboko się zakorzeniła wśród podbitych ludów, że<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Pole Walki-<br />

Łacińskie dziedzictwo<br />

Europy (cz. 1)<br />

-17-<br />

niektórzy buntownicy przeciwko Rzymowi, wydając swoje suwerenne<br />

monety, opatrywali je łacińskimi napisami!<br />

Imperium Rzymskie rozrastało się na kształt ogromnego<br />

dębu, zajmując powoli całe Śródziemnomorze. Charakterystyczny<br />

jest fakt, że mowy Rzymian nie narzucano nikomu siłą i nie<br />

stosowano językowych represji, podobnie jak dzisiaj język angielski,<br />

łacina była językiem niezbędnym w życiu ogromnego i<br />

wielonarodowego imperium. Cesarz August dysponował 25 legionami<br />

strzegącymi granic państwa, co dawało łącznie 250 000<br />

żołnierzy mówiących po łacinie i stacjonujących w różnych prowincjach<br />

imperium. Za żołnierzami przybywali urzędnicy zaprowadzający<br />

na podbitych ziemiach prawo Rzymu, oczywiście w<br />

mowie stolicy. Rzymscy nauczyciele uczyli dzieci w podbitych<br />

krajach łacińskiego alfabetu i opowieści o Eneaszu, Romulusie i<br />

Remulusie.<br />

Mimo że łacina była językiem urzędowym stolicy cesarstwa<br />

i językiem międzynarodowym, to latynizacja napotykała zewnętrzne<br />

i wewnętrzne przeszkody, które ostatecznie miały rozerwać<br />

całe cesarstwo. Napięcia te były na granicy cywilizacja-<br />

-barbaria oraz łacina-greka. Tak też łacina na Wschodzie pozostawała<br />

jedynie językiem wąskiej grupy społecznej – rzymskiej<br />

administracji. Gdy więzi scalające imperium osłabły, latinitas na<br />

Wschodzie szybko zanikła, a Cesarstwo rozpadło się na część zachodnią<br />

– łacińską i wschodnią – grecką, ze stolicą w Konstantynopolu.<br />

To powiązanie doprowadziło do tego, że rzymską kulturę<br />

można zrozumieć jedynie z perspektywy Aten, a łacina przekształciła<br />

się z nieokrzesanej mowy wieśniaczej w język literatury<br />

Zachodu dzięki grece.<br />

Pierwszym pisarzem łacińskim był wyzwolony przez Liwiusza<br />

Andronikos, który przełożył z greki Homerową „Odyseję”.<br />

Po Androniku największe zasługi dla rozwoju języka literackiego<br />

okresu przedklasycznego miał Enniusz – zapoczątkował


on hellenizację literatury poprzez wprowadzanie do niej greckich<br />

wyrazów. Mowa Rzymian szybko się hellenizowała, wchodząc<br />

w epoce klasycznej w koleiny grecko-rzymskiej cywilizacji. Język<br />

okresu cycerońskiego i augustowskiego nazywany jest „złotą<br />

łaciną”. Niestety, późniejsze wieki doprowadziły do rozkładu języka,<br />

zamiast udoskonalenia. W „złotej łacinie” należałoby szukać<br />

tajemnicy literatury, nie w rozwoju gatunków literackich, ale<br />

w sposobie, w jaki rzymski duch przyswajał Zachodowi spekulatywną<br />

myśl grecką. Należało ją wpierw uzmysłowić, a potem<br />

wyrazić skonkretyzowaną w najwłaściwszych słowach. Dlatego<br />

też Cyceron, Wergiliusz i Owidiusz, gdy formułują zdania, czynią<br />

to rozważnie i z zastanowieniem, a to, co mówią rzadko kiedy<br />

brzmi naiwnie.<br />

W późniejszym czasie, po zerwaniu grecko-łacińskiego<br />

aliansu, odziedziczony został konflikt między cywilizacją hellenizmu<br />

a rzymskim kompleksem przynależności do prostszego,<br />

surowszego świata, który doprowadził do mitologizacji epoki<br />

Augusta jako spełnionego „złotego wieku”. Niektórzy pisarze<br />

próbowali nawiązywać lub rywalizować z twórczością tamtego<br />

okresu, tendencje te podtrzymała szkoła broniąca anachronicznego<br />

języka augustowskiego jako podstawowej formy łaciny literackiej.<br />

W poszukiwaniu ducha rzymskości, poniekąd zatraconego<br />

w zhellenizowanej literaturze „złotego wieku”, zaczęto hołdować<br />

archaicznym wzorom literackim okresu sprzed Cycerona. Nieste-<br />

-Pole Walki-<br />

-18-<br />

ty, sięganie do korzeni ograniczało się jedynie do formalizmu<br />

staczającego się w manieryzm. Stan taki doprowadził do rozziewu<br />

między językiem pisanym a codzienną mową. Książkowa łacina,<br />

trzymająca się z dala od żywego słowa, zaczęła także kostnieć,<br />

tracić swoją pozłotę. Język zaczął się staczać, stając się pośledniejszą<br />

formą literacką, później nazwaną „srebrną łaciną”.<br />

Ta znieruchomiała tafla literackiej łaciny późnego cesarstwa<br />

(III-IV w.) słabo już odbijała refleksy dawnego blasku poezji<br />

i prozy. Wieczne Miasto, które wszystko zagarnęło, wszystko<br />

przyswoiło, a świat kształtowało wedle własnej normy<br />

latinitatis, gdy ta zaczęła się paczyć, samo dotknięte zostało niemocą.<br />

Poziom literacki tak bardzo się obniżał, że zaledwie można<br />

powstrzymać się od stwierdzenia o całkowitej pustce myślowej,<br />

która w III i IV stuleciu ogarnęła umysły potomków Romulusa.<br />

Lecz oto wyłaniał się już świat nowy, w którym „Dobra<br />

Nowina” już wkrótce odrodzić miała latinitas w duchu nauki Jezusa<br />

Chrystusa.<br />

Opracował na podstawie książki<br />

„Łacina w kulturze polskiej” A.W. Mikołajczyka<br />

Kamil Rytarowski<br />

Dinesh D’Souza<br />

Główny powód odcięcia się ateistów od chrześcijaństwa<br />

Ateiści spędzają sporo czasu na myśleniu o motywach leżących u podstaw wiary. Dlaczego<br />

ludzie religijni wierzą w te niedorzeczności? Gdy odwrócisz pytanie i zapytasz ateistów dlaczego<br />

nie wierzą, odpowiedzą: „Bo nie mamy wystarczającego potwierdzenia. Nie wierzymy, bo nie ma<br />

dowodów”. Jeżeli jednak o tym pomyślisz, to dojdziesz do wniosku, że jest to mało adekwatne wytłumaczenie<br />

– jeśli uważasz, że nie ma dowodu na istnienie Boga, wówczas po prostu się tym nie<br />

przejmujesz. Żyjesz swoim życiem tak, jakby Boga nie było.<br />

Nie wierzę w jednorożce, więc wiodę życie tak, jak gdyby one nie istniały. Nie napisałem<br />

żadnej książki w rodzaju „Koniec jednorożców”, „Jednorożce nie są wielkie”, czy też „Jednorożec<br />

urojony”, a ponadto nie wypełniam swojego czasu dotyczącą ich obsesją. Cel do którego zmierzam,<br />

to fakt, że tamci ludzie, nie wierzą w istnienie Boga, ale mimo to aktywnie starają się usunąć religię<br />

ze społeczeństwa, publikują ateistyczne nagrania, a także zwołują konferencje. Zdecydowanie musi<br />

chodzić o coś więcej niż zwykły brak wiary.<br />

Gdy przyjrzycie się uważnie przesłankom przyświecającym współczesnym ateistom, to zauważycie, że oni w zasadzie nawet<br />

nie odrzucają chrześcijańskiej teologii. Nie jest tak, że protestują przeciw Zmartwychwstaniu lub rozstąpieniu się morza; skupiają<br />

się raczej na chrześcijańskiej moralności, a w szczególności na chrześcijańskich zakazach dotyczących seksu. Analizują wszelkie<br />

chrześcijańskie „Nie będziesz…” – homoseksualizm jest zły; rozwody są złe; cudzołóstwo jest złe; seks przedmałżeński jest zły –<br />

po czym spoglądają na własne życie i mówią: Jeżeli wszystko to jest naprawdę złe, to ja jestem zły. Ale ja nie jestem zły – jestem<br />

wspaniały. Muszę więc dokonać reinterpretacji lub wyzwolić się z tych oskarżycielskich nauk, gdyż stawiają mnie w złym świetle”.<br />

Jak to robią? Jednym ze sposobów jest chrześcijaństwo w wydaniu liberalnym. Należy po prostu dokonać ponownej interpretacji<br />

chrześcijańskiego nauczania tak, by przestało ono oznaczać to, co znaczy tak naprawdę. Lepiej oczywiście zapytać skąd bierze<br />

się moralność. Cóż – wychodzi ona z jednego lub dwu źródeł. Pojawia się w nas – wówczas są to reguły, które ustalamy sami, albo<br />

też ma swoje źródło w transcendencie. Chcąc pozbyć się Boga trzeba więc tylko usunąć cień moralnego osądu. Nie oznacza to, że<br />

zupełnie odsuwa się moralność, jednakże zostaje ona ograniczona wyłącznie do tego, co społeczeństwo wytworzyło gwoli własnego<br />

pożytku. Moralność może być zmienna, a stare zasady oddalone. Pokazuje to dlaczego może to być bardzo atrakcyjna propozycja<br />

dla kogoś, kto pragnie wieść życie nieobarczone nakazami i zakazami chrześcijańskiej obyczajowości.<br />

Wywiad z Dineshem D’Souzą, przeprowadzony dla www.salvomag.com<br />

Rozmawiała Marcia Segelstein, tłum. Mariusz Matuszewski<br />

Krzyżowiec 2/2010


Na jednej z ekskluzywnych konferencji naukowych dla lekarzy<br />

i studentów ostatnich lat medycyny jeden z prelegentów,<br />

polecając najnowszy środek antykoncepcyjny wypowiedział takie<br />

słowa: „Jeśli nie upowszechnimy tego, to pozostanie nam to”<br />

i w tym momencie wskazał na ekran rzutnika, na którym pojawiło<br />

się zdjęcie zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka. 1<br />

„Ryzykując zarzut, że się powtarzam, chciałbym przypomnieć,<br />

że grupa, która najczęściej stosowała medyczne zabiegi<br />

przerywania ciąży, była tą grupą społeczną, która, ogólnie rzecz<br />

ujmując, najczęściej uciekała się do antykoncepcji.” 2 Powyższe<br />

słowa wypowiedział znany seksuolog, dr Alfred E. Kinsey podczas<br />

konferencji dotyczącej medycznych zabiegów przerywania<br />

ciąży. Nikt nie może zlekceważyć tych słów mówiąc, że wypowiedział<br />

je ktoś „niekompetentny”. W końcu ich autor znany jest<br />

ze swych rewolucyjnych badań, mających na celu liberalizację<br />

sfery seksualnej nie tylko w kontekście popularyzacji antykoncepcji<br />

czy też zabijania nienarodzonych, ale również promowania<br />

praktyk homoseksualnych jako tych rzekomo „naturalnych”<br />

dla człowieka. 3<br />

Jesteśmy świadkami, że dziś otwarcie wmawia się już nawet<br />

dzieciom, że ci którzy zabraniają im „uprawiać” seks dopuszczają<br />

się pogwałcenia ich praw i wolności, a sfera seksualna<br />

jest prywatną sprawą, do której nikt nie ma prawa się wtrącać.<br />

Ważne tylko, aby postawa była swobodna i nieskrępowana, „no i<br />

nie można zapomnieć, by odpowiednio się zabezpieczyć”. Ale<br />

nawet jeśli „coś” wymknie się spod kontroli to nic. Jeśli nie poskutkowała<br />

antykoncepcja, mamy jeszcze aborcję. Bez hamulców,<br />

bez problemów, bez moralności. A biznes kwitnie, kręci się<br />

interes, a że cierpią niewinni? Przecież wszyscy znamy słowa<br />

Stalina, który powiedział: „Jedna śmierć to tragedia, milion – to<br />

statystyka”. Kto by się przejmował tysiącami niewinnych dzieci,<br />

które codziennie giną w wyniku aborcji? Marian Faux znalazł o<br />

wiele bardziej medialny temat: „Obraz dziesiątków tysięcy kobiet,<br />

które są okaleczane na całe życie lub zabijane każdego roku<br />

z powodu nielegalnych aborcji, był tak przekonującym elementem<br />

propagandy, że można wybaczyć ruchom przeciwnym aborcji<br />

brak weryfikacji faktów.” Więc już wiemy, że argument zabitych<br />

dzieci jest mało przekonujący, musimy dostosować się do<br />

tematyki narzuconej, czyli rzekomego dobra kobiety. Tak, to rzeczywiście<br />

straszne, że pod przykrywką korzyści dla kobiet czyni<br />

się z nas żywe mięso armatnie w tej krwawej rzezi o pieniądze.<br />

Milczy się o medycznych konsekwencjach aborcji, zapomina się<br />

wspomnieć o syndromie postaborcyjnym (psychicznych konsekwencjach<br />

zabiegu aborcji dla matki, ojca, rodzeństwa zabitego<br />

dziecka, a nawet personelu medycznego asystującego przy aborcji),<br />

a fakt, że 23% kobiet, które pozwoliło na zabicie swego<br />

dziecka podejmuje próby samobójcze, 4 tak jakby nie istniał.<br />

O co więc walczą te, które najgłośniej krzyczą puste hasła,<br />

domagając się „praw kobiet”, „wolności wyboru” i tym podobnych?<br />

Czy mają na celu dobro swej płci? Wprost przeciwnie –<br />

chodzi o zasobność portfeli bądź też zranioną duszę i zaburzenia<br />

psychiczne, jakie pozostawiła aborcja oraz fakt, że zabiły własne<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Pole Walki-<br />

Kompromis<br />

cuchnący siarką<br />

-19-<br />

dziecko, a kolejne nie zostało dane.<br />

Wiele osób nie dostrzega grozy problemu, jakim jest tzw.<br />

kompromis aborcyjny, bojąc się, że naruszenie obecnego status<br />

quo może wywołać zliberalizowanie obecnie obowiązującego<br />

prawa. Taka postawa wskazuje na to, że w ich oczach fakt mordowania<br />

nienarodzonych jest, jak to ujął Stalin, tylko statystyką.<br />

Ale aborcja to nie statystyka, którą z konieczności należy akceptować,<br />

by się nie pogorszyła. Aborcja, niezależnie od tego, czy<br />

prawnie dopuszczalna w niektórych czy też we wszystkich przypadkach,<br />

jest morderstwem, któremu kategorycznie należy się<br />

sprzeciwić. A te osoby, które pod dyktando feministek i <strong>lew</strong>icy<br />

nie chcą naruszać kompromisu, muszą być świadome, że biorą<br />

na siebie współodpowiedzialność za dokonywane morderstwa.<br />

Mamy obowiązek przerwać ten niekończący się łańcuch przemocy,<br />

a w walce tej nie możemy pozwolić ani na bierność, ani na<br />

kompromis. Zatem, jak mawiała św. Joanna d’Arc: „Niech rycerze<br />

walczą, a Bóg da zwycięstwo!”<br />

Katarzyna Stępkowska<br />

1. Mowa o Konferencji Naukowo-Szkoleniowej Oddziału Lubelskiego Polskiego<br />

Towarzystwa Ginekologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego,<br />

która odbyła się w dniu 18 grudnia 2009 r. w Lublinie.<br />

2. Słowa te wypowiedziane zostały przez Alfreda E. Kinseya podczas konferencji<br />

naukowej sponsorowanej przez Planned Parenthood Federation of America, która<br />

poświęcona była medycznym zabiegom przerywania ciąży. Konferencja odbyła<br />

się w kwietniu 1955 roku.<br />

3. Na podstawie badań, przeprowadzonych na więźniach oskarżonych o przemoc<br />

i zbrodnie na tle seksualnym, a uogólnionych na całą populację Stanów Zjednoczonych,<br />

homoseksualizm został wykreślony z listy chorób.<br />

4. Z danych według badań opublikowanych przez dr. Speckhardta na Uniwersytecie<br />

Minnesota.<br />

Jestem pewien, że gdybym zginął, każdy z Was zajmie<br />

moje miejsce, nadal prowadząc walkę o honor naszego<br />

Zakonu i dla dobra Świętego Kościoła Rzymskiego.<br />

Panowie rycerze! Ruszajmy po śmierć, nadszedł nasz<br />

wielki dzień!<br />

Wielki Mistrz Jean de la Valette<br />

podczas Wielkiego Oblężenia Malty (1565 r.)


Ten, kto stwarza, daje samo<br />

istnienie, wydobywa coś z<br />

nicości – Ex nihilo sui et subiecti<br />

(…) i ten ściśle określony sposób<br />

działania jest właściwy<br />

wyłącznie Wszechmogącemu.<br />

Twórca natomiast wykorzystuje<br />

coś, co już istnieje i czemu on<br />

nadaje formę i znaczenie. Taki<br />

sposób działania jest właściwy<br />

człowiekowi jako obrazowi<br />

Boga.<br />

Ojciec Święty Jan Paweł II (1978-2005)<br />

Jan Paweł II pisał w „Liście apostolskim do artystów”,<br />

że o chrześcijańskim poglądzie na sztukę<br />

świadczy biblijna relacja między dobrem a pięknem:<br />

„kiedy Bóg widział, że było dobre to, co stworzył, widział<br />

zarazem, że było piękne”. Sztuka klasycznie ujmowana<br />

miała być pomostem między Bogiem a wiernymi,<br />

przekazywaniem prawd wiary, a także symbolicznym<br />

porozumiewaniem się wierzących między<br />

sobą. Przed nastaniem chrześcijaństwa relacja piękna i<br />

dobra była dostrzegalna w kolebce klasycznej kultury<br />

europejskiej. Grecy, postrzegając piękno jako widzialność<br />

dobra, a dobro jako konieczny warunek piękna, zespolili je<br />

w jednym pojęciu, tj. piękno-dobroci – kalokagathii. Piękno-dobroć<br />

było konceptem zarówno etycznym, jak i estetycznym wynikającym<br />

z twórczego działania nakierowanego na urzeczywistnianie<br />

dobra.<br />

-Pole Walki-<br />

Sztuka odzwierciedlania<br />

wyższego porządku<br />

-20-<br />

Przewartościowanie tych kanonów kultury europejskiej, zastąpienie<br />

absolutnej prawdy wynikającej z urzeczywistnienia dobra,<br />

„prawdą” zależną od wyobraźni i motywów twórcy doprowadziły<br />

do tego, że sztuka zmieniła swe klasyczne znaczenie i<br />

swój właściwy cel. Sztuka niesłużąca prawdzie absolutnej utożsamianej<br />

z Wszechmogącym jako źródłem wszystkiego, co istnieje,<br />

stała się projekcją wszystkiego, co w człowieku zawarte.<br />

Wszystkiego, co szlachetne, ale także tego, co jest w<br />

nim podłe. Przyczyną takiego stanu sztuki jest utrata zainteresowania<br />

twórców kultem religijnym, który tradycyjnie stanowił<br />

motyw twórczości artysty, na rzecz kultu własnego rozumu<br />

lub, wręcz przeciwnie, romantycznego pogrążenia się<br />

w swej zmysłowości.<br />

Artysta, który nie posiada<br />

wystarczającej oryginalności, aby<br />

stworzyć swój niepowtarzalny świat,<br />

przyłącza się do awangardy.<br />

Mikołaj Gómez Dávila (1913-1994)<br />

Od sławnej, niezamierzonej kontrowersji fowistów (fr.<br />

Les Fauves – „dzikie zwierzęta”), odłamu ekspresjonistów<br />

na „Salonie Jesiennym” w 1905 roku celem artystów stała<br />

się negacja europejskich kanonów sztuki. Pejzaże i portrety<br />

na wystawie fowistów przedstawiały zdeformowane kształty<br />

Krzyżowiec 2/2010


ciał ludzkich, a pstrokate kolory zrywały z łacińskimi normami<br />

kultury, wyrażając żywiołowy prymitywizm plastyczny łączący<br />

się z orientalnymi figurami ludzkimi. Upadek prymitywizmu fowistów<br />

zapieczętował z kolei futuryzm, który nie tyle odchodził<br />

od kanonów sztuki, co sztuką traktowaną jako wywrotową bronią<br />

chciał wysadzić w powietrze stare formy, nomen omen wysadzać<br />

również muzea. Był to nurt aktywistyczny: parafrazując<br />

Mikołaja Gomeza Davilę, była to sztuka uciekająca w każdym<br />

kierunku, za każdą cenę.<br />

Sztuka humanistyczna, która przedmiotem swoich zainteresowań<br />

uczyniła samego człowieka zarówno co do tematu jak i<br />

samego tworzywa, jest faktyczną profanacją, desakralizacją<br />

twórczości. Tak pojęta sztuka, w miejsce Boga stawiająca artystę,<br />

zaprzestała odkrywać niewyrażalny porządek kosmosu i<br />

przekazywać prawdę objawioną. Sztuka tak rozumiana zrodziła<br />

się z pychy artysty – jest grzechem pierworodnym, który konstytuuje<br />

sztukę współczesną. Cokolwiek moglibyśmy o niej powiedzieć,<br />

sztuka współczesna zasadą kalokagathii (piękna-dobroci)<br />

już od dawna się nie kieruje. Skoro sztuka „nowych<br />

czasów” nie wyraża już dobra, to zbawić świata jako<br />

takiego już nie może (pośrednio poprzez choćby odniesienie<br />

do atrybutów Boga), w najlepszym wypadku<br />

może świat jedynie ozdobić.<br />

Istota znaczenia pojęcia sztuki współczesnej zawiera<br />

się w przymiotniku modern – „współczesny”.<br />

Zakłada on permanentną chwilowość sztuki jako procesu<br />

twórczego, jak i samego dzieła, a samo bycie artystą<br />

polega na wyczuciu estetyki „ducha czasu”. U<br />

jednego z wpływowych swego czasu heglistów Benedetto<br />

Croce czytamy: „sztuka jest identyczna z intuicją,<br />

intuicja z liryzmem, liryzm z ekspresją, a ekspresja<br />

z pięknem”. Charakterystyką sztuki współczesnej<br />

jest jej zerwanie z perspektywą trwania dzieła w czasie.<br />

Same nazwy nowych kierunków wskazują na jej<br />

chwilowość np. performance („przedstawienie”), konceptualizm,<br />

happening („zdarzenie”) etc. I tak np. nie<br />

istnieją kategorie, wobec których dzieło, jaką jest ikona<br />

(obraz sakralny) można by przyrównać do flash<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Pole Walki-<br />

-21-<br />

moba („chwilowego tłumu”). Ikona nie jest<br />

dziełem jednostkowym, jest tym samym obrazem<br />

powielanym przez kolejnych twórców.<br />

Flash mob jest krótkotrwałym zdarzeniem, którego<br />

istotą jest chwilowe zerwanie z logiką systemu<br />

społeczno-kulturowego – czarnym kotem<br />

przechodzącym dwa razy na oczach Neo w Matrixie.<br />

Zasadą sztuki współczesnej jest przekraczanie<br />

granic konwencji poza zastałą przestrzeń<br />

symboliczną, przy czym istotą jest samo przejście<br />

niż cel tego przejścia. „Ruch jest wszystkim,<br />

cel jest niczym”, cytując innego klasyka filozofii<br />

historycyzmu.<br />

Współczesna sztuka postmodernistyczna –<br />

kultura zmęczenia, przygodności i ironii w<br />

swym nadętym zróżnicowaniu symbolizuje wegetatywną,<br />

podlejszą stronę człowieka. Symbolizuje<br />

niższy porządek – alienację i tyranię codzienności<br />

ponowoczesnego człowieka. Aby jednak nie kończyć<br />

rozważań nad kwestią upadku sztuki zbyt pesymistycznie, warto<br />

odnieść się do słów prof. Plinio Corrêa de Oliveiry, będących<br />

wskazówką do odnalezienia zatraconego poczucia piękna w naszej<br />

kulturze:<br />

Zgodnie ze Scholastyką, piękno polega na jedności znajdującej<br />

się w różnorodności. Uznajemy daną rzecz za piękną wtedy,<br />

gdy elementy składowe tworzą całość. Byty podzielone, nie stanowiące<br />

całości nie mają ani piękna, ani nie są atrakcyjne. To<br />

jedność nadaje bytom piękno i nadaje wartość dzięki swoim różnorodnym<br />

elementom. Tak więc jedność stanowi formę piękna, a<br />

różnorodność stanowi materię piękna, element drugorzędny, ale<br />

niezbędny dla piękna.*<br />

* Fragment z: „Duch Rewolucyjny i Kontrrewolucyjny”<br />

Michał Specjalski


„Św. Aniela Merici zauważyła, że «nieporządek<br />

na świecie jest skutkiem nieporządku<br />

w rodzinie». Ów nieporządek wyraża się<br />

w spustoszeniach, jakie wywołuje rozwód. Jak zwykle w wyniku<br />

rozpadu więzi małżeńskich najbardziej cierpią dzieci. A jak mówi<br />

św. Tomasz «doskonałe życie małżeńskie oznacza duchowe poświęcenie<br />

rodziców dla dobra ich dzieci».”<br />

Często zadajemy sobie pytanie, dlaczego małżeństwa się<br />

rozpadają i co należy zrobić, aby mimo zawirowań życiowych<br />

trwały? Z tej to przyczyny prezentujemy niniejszy artykuł Plinia<br />

Corri de Oliveira na temat mitu romantycznego postrzegania miłości<br />

i jego negatywnych konsekwencji.<br />

Po przeanalizowaniu wielu prac poświęconych krytyce rozwodów,<br />

możemy dojść do wniosku, iż wszystkie one zasługują<br />

na pochwałę ze względu na powagę i jasność wywodów oraz<br />

zrównoważone rozumowanie.<br />

Jednak prawie we wszystkich tych pracach wykorzystywane<br />

są argumenty akademickie, które mogą być przekonujące jedynie<br />

dla intelektualistów mających dobre intencje. Zasadniczo<br />

jednak, nie można ich stosować chcąc przekonać opinię publiczną,<br />

która reprezentując poglądy od obstawania przy nierozerwalności<br />

związków małżeńskich po popieranie rozwodów, bardziej<br />

skłania się ku drugiemu stanowisku.<br />

Dlatego też zwolennik rozwodów może być sprowadzony<br />

do roli biernego, znudzonego i zakłopotanego odbiorcy, wysłuchującego<br />

rozstrzygających argumentów, potwierdzonych faktami<br />

i liczbami na temat, jak bardzo krzywdzący jest rozwód dla<br />

rodziny i dla całego państwa.<br />

Może nawet przez chwilę pozostanie on cicho, jedynie<br />

szemrząc coś<br />

pod nosem,<br />

ale po chwili<br />

powróci do<br />

punktu wyjścia<br />

mówiąc:<br />

"No dobrze,<br />

wobec tego<br />

nieszczęśliwi<br />

małżonkowie<br />

nie mogą na<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Religia i Cywilizacja<br />

Rozwód a romantyzm<br />

-22-<br />

nowo zacząć swojego<br />

życia? Czy jest to sprawiedliwe,<br />

aby pozbawiać<br />

ich prawa do zbudowania<br />

na nowo własnego<br />

szczęścia?"<br />

Przeciwnicy rozwodów<br />

dobrze wiedzą,<br />

jak częste są tego rodzaju stanowiska. I nawet dobitne argumenty<br />

logiczne nie są w stanie przekonać tych ludzi. Dlatego też efektywna<br />

kampania przeciw rozwodom, jeśli chce do nich trafić,<br />

musi wziąć ten fakt pod uwagę.<br />

Musimy sobie zdać sprawę z tego, że jeszcze nie udało się<br />

w pełni znaleźć sposobu dotarcia do ludzi o takiej właśnie mentalności.<br />

Koniecznie trzeba poznać przyczynę takiego stanu rzeczy<br />

i znaleźć argumenty, które na nich podziałają. Z tego powodu<br />

piszę o romantyzmie.<br />

Książki historyczne uczą nas, iż romantyczny sposób myślenia<br />

już dawno umarł. Jest to prawda, jeśli mówimy o romantyzmie<br />

jako o pewnym ruchu w literaturze czy sztuce. Ale czy rzeczywiście<br />

jest to prawda, jeśli zasadniczo mówimy o życiu? Czy<br />

rzeczywiście romantyczny sposób myślenia i czucia nie ma<br />

obecnie żadnego wpływu na mentalność? W szczególności zaś<br />

nie ma wpływu na sprawę rozwodów? Czy dzisiaj postawy ludzkie<br />

są wolne od wpływu romantyzmu?<br />

Najpierw przypomnijmy sobie kilka typów bohaterów romantycznych.<br />

Pierwszy typ bohatera "uczuciowego". To młodzian<br />

o wytwornych i wyraźnych rysach, którego wielkie melancholijne<br />

oczy są zapatrzone w odległy horyzont. Ma on zmierzwione<br />

włosy i niedbałe ubranie. Jest człowiekiem wielkich nieokreślonych<br />

aspiracji, męczonym szukaniem "prawdziwej miłości".<br />

W najskrytszym zakamarku duszy kryje się trwoga. Są tam<br />

nieopisane pragnienia znalezienia "bratniej duszy", która go zrozumie.<br />

Przecież gdzieś musi istnieć taka istota na tym świecie.<br />

On jej rozpaczliwie poszukuje, bo tylko z nią będzie<br />

szczęśliwy...<br />

Krzyżowiec 2/2010


Drugi typ bohatera romantycznego, to typ "straszny". Pod<br />

względem moralnym jest on identyczny z pierwszym typem. Pozbawiony<br />

on jest męskości, choć jest masywnej, atletycznej budowy<br />

i ma raczej ciemną urodę z oper Wagnera. Ma wysoki status<br />

społeczny i ogromne wpływy. Właściwie ma<br />

wszystko, co tylko życie może zaoferować. Jednak<br />

- i tu mamy romantyczny scenariusz - w<br />

jego sercu jest głęboka rana, paląca miłość, kolosalne<br />

rozczarowanie, które sprawia, że jest zimny,<br />

bo jest przekonany, że nigdy tu na ziemi nie<br />

znajdzie wielkiej miłości, która sprosta jego pragnieniom.<br />

Symetrycznie mamy wzory bohaterek romantycznych.<br />

Nietrudno będzie znaleźć parę typowych<br />

przykładów.<br />

Pierwszy, to typ "delikatnej" kobiety. Jest<br />

ona czarująca, ma filigranową budowę ciała i delikatną<br />

duszę. Zaczyna płakać, jak tylko pojawi<br />

się drobny ból. Jakiekolwiek zawirowania duszy sprawiają, że<br />

cierpi. Nosi w swoim sercu wielkie pragnienie poświęcenia się<br />

komuś i pragnie, aby ktoś ją chciał. Ta kobieta wymaga opieki z<br />

powodu swej kruchości, którą odzwierciedla jej spojrzenie, melancholijny<br />

głos, wytworność cech oraz delikatny wygląd.<br />

Innym przykładem będzie typ "wspaniały", "majestatyczny".<br />

Olśniewająca piękność z postawą i zachowaniem godnym<br />

królowej. Jest naturalnym centrum uwagi, szacunku i poświęcenia.<br />

Ma wyniosłą (i zgubną) prezencję. Ale oczywiście w głębi<br />

jej duszy jest ukryty ogromny i rozdzierający ból. To gorycz<br />

przeszłego rozczarowania. Niepokój i brak nadziei na znalezienie<br />

kogoś, kto by ją zrozumiał. U jej stóp poeci, książęta, milionerzy<br />

bezskutecznie jęczą i błagają. A ona pozostaje niewzruszona. Z<br />

wyniosłym wzrokiem, z jeszcze większym i głębszym smutkiem<br />

szuka w najodleglejszych zakamarkach świata przez całe życie<br />

czegoś, czego nigdy nie znajdzie. A czego szuka? Szczęścia<br />

wielkiej miłości, tak jak ją rozumie. Miłości zgodnej z jej "najszlachetniejszymi"<br />

i wyimaginowanymi aspiracjami. Przechowuje<br />

to wszystko w sercu jak jakąś wielką tajemnicę.<br />

Być może, drogi Czytelniku, będziesz się śmiał, bo czyż<br />

nie jest to staromodne? Ale czy ktokolwiek dzisiaj, jeśli zobaczy<br />

młodego mężczyznę lub młodą kobietę, mknących we wspaniałych<br />

samochodach, w tej epoce lekkości, rekreacji<br />

i sportu będzie wątpił w to, że w tych<br />

oświeconych czasach romantyzm mamy już<br />

dawno za sobą? Współczesny młody człowiek<br />

jest praktyczny, silny, radosny, wydaje się być<br />

mocno osadzony w rzeczywistości i jest żądny<br />

sukcesu. Młoda dama jest także praktyczna, niezależna,<br />

przedsiębiorcza i często spragniona<br />

działania. Jest zadowolona ze swojego życia i<br />

pragnie czerpać wszystko, co ono jej daje. Co<br />

zatem ma ona wspólnego z bohaterką romantyczną,<br />

która doprowadzała nasze babcie do<br />

łez?<br />

Współczesny utylitaryzm stworzył klimat<br />

tolerancji dla małżeństw zawieranych z cynicznych<br />

pobudek finansowych. Nikt z nas nie za-<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

-23-<br />

przeczy, że na zawierane obecnie małżeństwa mają znacznie<br />

większy wpływ niż dawniej kalkulacje dotyczące stanu posiadania<br />

i wpływów społecznych danych osób. Ale gdyby ogromna<br />

liczba małżeństw w ten sposób zawartych skłoniła nas do konkluzji,<br />

że jest to ogólna zasada, to bardzo się<br />

zdziwimy.<br />

„Sentyment” wciąż pozostaje bardzo wpływowy,<br />

pomimo całego utylitaryzmu. I jeśli go<br />

przeanalizujemy, to dojdziemy do wniosku, że<br />

jest on powierzchowny i zmodernizowany w porównaniu<br />

z sentymentem ze starych romantycznych<br />

opowiadań.<br />

W demokratycznych czasach wyróżniające<br />

się i wyjątkowe charaktery nie są już akceptowane.<br />

Współczesny "bohater" jest "zwyczajnym<br />

chłopakiem", a bohaterka jest "fajną dziewczyną".<br />

Mechanizacja współczesnego życia zmusza<br />

ich do tego, aby w mniejszym stopniu odstawali<br />

od bohaterów z dawnych czasów, zwłaszcza jeśli chodzi o te niekończące<br />

się wędrówki umysłu.<br />

Wszystko to w jakiś sposób ogranicza sentymentalność<br />

oraz fantazjowanie. Jednak te ograniczenia nie występują jeśli<br />

chodzi o miłość. Wtedy zawsze mamy do czynienia z tym samym<br />

słodkim sentymentalizmem i tymi samymi nieokreślonymi<br />

pragnieniami. To jest to samo niezrozumienie, to samo poszukiwanie<br />

uczucia, ten sam kryzys, to samo pragnienie sentymentalnego,<br />

niekończącego się szczęścia i ta sama chroniczna niepewność.<br />

Aby tego dowieść, nie musimy przeprowadzać badań psychologicznych<br />

literatury czy filmów, które mamy w obfitości<br />

dzisiaj, a które naprawdę kształtują "ducha mas". Wystarczy, że<br />

nasz czytelnik będzie miał odrobinę rozsądku, aby przekonać się<br />

do naszych spostrzeżeń. W rzeczy samej, wiele współcześnie zawieranych<br />

małżeństw w wyniku tzw. zakochania się jest opartych<br />

na ideach bezpośrednio przepojonych romantycznym sentymentalizmem.<br />

I w tym jest problem. Obecnie istnieje część małżeństw zawieranych<br />

z wyrachowania, mając na względzie własne interesy<br />

oraz część opartych na tzw. uczuciu. I właśnie na te ostatnie ma<br />

wpływ romantyzm. Stąd ich trwanie w przeważającej mierze<br />

uzależnione jest od tego, jak długo ten wspólny<br />

interes bądź uczucie będzie w stanie utrzymać<br />

małżonków we wspólnocie.<br />

Nie ma potrzeby drążenia kwestii małżeństw<br />

zawieranych z wyrachowania. Myślę, że<br />

jest to zagadnienie zrozumiałe. Skoncentrujmy<br />

się raczej na wpływie romantyzmu.<br />

Przede wszystkim musimy podkreślić, że<br />

romantyzm jest z natury frywolny. Z góry zakłada<br />

istnienie wielkich cnót u "bohaterki" czy<br />

"bohatera". Ale w ostatecznej analizie cnoty te<br />

nie mają większego wpływu na przetrwanie<br />

wzajemnego uczucia. Sentymentalizm jest zasadniczo<br />

bardzo wyrozumiały. Wybacza prawdziwe<br />

moralne defekty, niewdzięczności, nie-


sprawiedliwości, a nawet otwarte zdrady. Ale<br />

nie wybacza trywialności!<br />

Taką trywialnością będzie np. chrapanie<br />

w nocy, nieświeży oddech bądź jakiekolwiek<br />

drobne niedomaganie natury ludzkiej,<br />

przywara, która może raz na zawsze zabić<br />

romantyczne sentymenty. Romantyczne sentymenty,<br />

o czym należy pamiętać, mogą spowodować,<br />

że od tych błahych powodów z łatwością<br />

można przejść do znacznie poważniejszych<br />

przyczyn uskarżania się.<br />

A wtedy codzienne życie jest niekończącym<br />

się pasmem błahych wymówek, które<br />

trudno znieść komukolwiek. Z tego powodu<br />

powszechne staje się mówienie o rozczarowaniach, które<br />

przychodzą po miesiącu miodowym. "Po tym okresie - raz mi<br />

ktoś powiedział - moja żona nie zwodziła mnie, ale napełniła<br />

rozczarowaniem".<br />

Romantyzm ze swej istoty i z definicji stworzony jest z iluzji,<br />

z zachcianek, niekontrolowanych namiętności i nieprawdopodobnych<br />

uczuć, które mogą istnieć tylko w świecie marzeń. W<br />

rezultacie, w krótkim czasie uczucia, które były jedyną psychologiczną<br />

podstawą małżeńskiej stabilności zaczynają gasnąć. Naturalnie<br />

ci, którzy znajdą się w takiej sytuacji życiowej, nie sięgają<br />

do sedna problemu. Nie rozumieją, dlaczego ich pragnienia były<br />

całkowicie nieosiągalne i szczerze dochodzą do prostego wniosku,<br />

że popełnili błąd. Nie znaleźli jeszcze tego szczęścia. Małżeństwo<br />

go im nie dało. Przyzwyczajeni do życia tylko wyłącznie<br />

dla siebie, szukając szczęścia swojego, a przyzwyczajeni do<br />

postrzegania szczęścia jako zaspokojenia sentymentalnych pragnień,<br />

będą sądzić, że ich życie zostało nieodwracalnie zrujnowane<br />

- o ile oczywiście nie będą się starali zaspokoić tych iluzji<br />

w inny sposób.<br />

Co więcej, będą<br />

sądzić podobnie o życiu<br />

wielu innych osób,<br />

które popełniły ten sam<br />

"błąd". Dlatego też<br />

rozwód będzie się jawił<br />

jako coś zupełnie<br />

koniecznego, jak<br />

powietrze, bez którego<br />

nie można żyć.<br />

Stąd, w tym stanie<br />

ducha i umysłu, jakie<br />

wrażenie może zrobić<br />

na nich poważna<br />

argumentacja sprzeciwiająca<br />

się rozwodom<br />

poparta suchym językiem statystyk?<br />

Taka osoba, przyzwyczajona do mentalnych wędrówek, ale<br />

nie do myślenia, nie zniesie jakiejkolwiek formy argumentacji, a<br />

zwłaszcza tej bardzo poważnej. Prosty język liczb wydaje się jej<br />

śmieszny.<br />

Stąd widać, że ci, którzy zgodnie z tradycyjnym naucza-<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

-24-<br />

niem Kościoła dotyczącym nierozerwalności<br />

związku małżeńskiego, nie trafiają do właściwych<br />

odbiorców używając argumentacji<br />

opartej na moralności czy zdrowym rozsądku,<br />

mówiąc o tym do osób, które są zainteresowane<br />

jedynie osiągnięciem własnego<br />

szczęścia w świecie marzeń i fantazji.<br />

I tutaj zmierzamy do końca.<br />

W końcowej analizie romantyzm jawi<br />

się jako czysty egoizm.<br />

Romantyk szuka jedynie własnego<br />

szczęścia. Myśli o miłości w takim znaczeniu,<br />

że ktoś inny jest instrumentem do osiągnięcia<br />

jego własnego szczęścia. Pragnie<br />

tego emocjonalnego szczęścia tak bardzo, że jeśli popuści wodze<br />

sentymentom, to jest on w stanie dopuścić się najgorszego zła,<br />

nie zważając na hamulce moralne i to, co podpowiada zdrowy<br />

rozsądek. Pragnie w brutalny sposób zaspokoić swoje instynkty.<br />

A przecież niczego nie można zbudować na egoizmie, w szczególności<br />

zaś rodziny.<br />

Dlatego koniecznie należy rozpocząć ogromną antyromantyczną<br />

ofensywę. Należy wytłumaczyć fundamentalną różnicę<br />

między miłością chrześcijańską a romantycznym sentymentalizmem,<br />

wciąż będącym w modzie. Należy tłumaczyć, że miłość<br />

chrześcijańska jest przeniknięta nadprzyrodzonością, jest pełna<br />

zdrowego rozsądku i równowagi; głęboko święta, autentyczna i<br />

szlachetna. Ona triumfuje nad dzikimi wędrówkami wyobraźni i<br />

zbuntowanymi zmysłami, i nad zmysłową, egoistyczną miłością<br />

niepohamowanych namiętności.<br />

Tak długo jak sentymentalno- romantyczna koncepcja<br />

wpływa na punkt widzenia zaręczonych par, każde małżeństwo<br />

będzie niepewne,<br />

ponieważ będzie ono<br />

zbudowane na<br />

niepewnej, trzęsącej<br />

się wulkanicznej podstawie<br />

ludzkiego<br />

egoizmu.<br />

Powszechnie<br />

twierdzi się, że rodzina<br />

jest podstawą<br />

społeczeństwa. Ale<br />

św. Augustyn naucza,<br />

że istnieją dwie<br />

społeczności: Państwo<br />

Szatana, zbudowane<br />

na miłości własnej,<br />

pozbawione Boga,<br />

oraz Państwo Boga<br />

oparte na miłości Bożej i pozbawione miłości własnej.<br />

Małżeństwa oparte na romantycznych sentymentach<br />

i egoizmie nie są fundamentami Państwa Bożego.<br />

Prof. Plinio Corrêa de Oliveira<br />

Tłum. Agnieszka Stelmach<br />

Krzyżowiec 2/2010


Czy święci w niebie współczują niedoli potępionych?<br />

Zdaje się, że święci w niebie współczują niedoli potępionych,<br />

bo:<br />

1. Współczucie pochodzi z miłości Boga. Lecz święci ci będą<br />

płonąć najdoskonalszą miłością. Będą więc w największym stopniu<br />

współczuć niedoli potępionych.<br />

2. Święci w niebie nigdy nie będą bardziej dalecy od współczucia<br />

niż sam Bóg. Lecz Bóg w jakiś sposób współczuje naszej<br />

niedoli; przecież zwiemy Go miłosiernym. Tak samo<br />

i aniołowie nam współczują. A więc święci w niebie będą współczuć<br />

niedoli potępionych.<br />

Wbrew temu: Każdy, kto współczuje drugiemu, ma poniekąd<br />

udział w jego niedoli. Lecz święci<br />

w niebie nie mogą mieć udziału w<br />

cudzej niedoli. A więc nie współczują<br />

niedoli potępionych.<br />

Odpowiedź: Dwojako można żywić<br />

w sobie miłosierdzie lub<br />

współczucie: po pierwsze, na sposób<br />

uczucia; po drugie, na sposób<br />

wyboru. Otóż u świętych w niebie<br />

może znaleźć się w niższej części<br />

ich jestestwa tylko takie uczucie,<br />

które wypływa z wyboru rozumu.<br />

Będzie zatem u nich jedynie to<br />

współczucie lub miłosierdzie, które<br />

wypływa z wyboru rozumu.<br />

Wtedy zaś tym sposobem z wyboru<br />

rozumu rodzi się miłosierdzie<br />

lub współczucie, gdy ktoś chce oddalić<br />

zło od drugiego. Toteż nie<br />

żywimy współczucia wobec tych,<br />

od których według sądu rozumu<br />

nie chcemy zła oddalić. Otóż<br />

grzesznicy, jak długo są na tym<br />

świecie, mogą bez uszczerbku dla<br />

Boskiej sprawiedliwości być przeniesieni<br />

ze stanu niedoli i grzechu<br />

w stan szczęśliwości. I dlatego<br />

święci w niebie mogą żywić dla<br />

nich współczucie i to zarówno na<br />

sposób wyboru woli: tak jak o Bogu, aniołach i zbawionych<br />

mówi się, że im współczują przez to, iż chcą ich zbawienia, jak i<br />

na sposób uczucia: tak jak współczują im dobrzy ludzie żyjący<br />

na tym świecie. Lecz w życiu przyszłym grzesznicy nie będą<br />

mogli być przeniesieni ze swojej niedoli [do szczęśliwości]. Stąd<br />

też nie może być współczucia dla ich niedoli na sposób rozumnego<br />

wyboru. I dlatego święci, którzy będą w niebie, nie będą mieć<br />

żadnego współczucia dla potępionych.<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Dlaczego święci radują się<br />

z męki potępionych?<br />

-25-<br />

Na 1. Wtedy miłość do Boga jest zarzewiem współczucia, kiedy<br />

powodowani nią chcemy usunięcia czyjejś niedoli. Lecz święci<br />

w niebie nie mogą z miłości chcieć usunięcia niedoli z potępionych,<br />

bo to sprzeciwia się Boskiej sprawiedliwości. A więc argumentacja<br />

zarzutu zawodzi.<br />

Na 2. W tym znaczeniu mówi się o Bogu, że jest miłosierny, ponieważ<br />

przychodzi z pomocą tym, którym — zgodnie z porządkiem<br />

swojej mądrości i sprawiedliwości — przysługuje uwolnienie<br />

od niedoli, a nie w tym, żeby litował się nad potępionymi,<br />

chyba karząc mniej niż na to zasługują.<br />

Czy święci w niebie cieszą się z kar ponoszonych przez<br />

bezbożnych?<br />

Zdaje się, że święci w niebie<br />

nie cieszą się z kar ponoszonych<br />

przez bezbożnych, bo:<br />

1. Cieszyć się z cudzego<br />

nieszczęścia świadczy o nienawiści.<br />

Lecz u zbawionych nie będzie<br />

żadnej nienawiści. Nie będą więc<br />

cieszyć się z niedoli potępionych.<br />

2. Święci w niebie będą<br />

w najwyższym stopniu podobni<br />

do Boga. Lecz „Bóg nie cieszy się<br />

z naszych kar". A więc również<br />

i święci nie będą się cieszyć z kar<br />

potępieńców.<br />

3. Żadnym sposobem nie może<br />

znaleźć się u świętego w niebie<br />

to, co jest godne nagany u człowieka<br />

żyjącego na ziemi. Otóż w<br />

człowieku żyjącym na ziemi najbardziej<br />

godne nagany jest, gdy<br />

cieszy się z kar ponoszonych<br />

przez innych, zaś najbardziej jest<br />

mu zalecone, żeby nad nimi bolał.<br />

W żaden więc sposób święci w<br />

niebie nie cieszą się z kar potępieńców.<br />

Wbrew temu:<br />

1. Psalmista powiada: „Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi<br />

karę"<br />

2. Izajasz pisze: „Wszelka istota patrzeć będzie na trupy ludzi<br />

aż do sytości widzenia". Lecz ta sytość oznacza zadowolenie duszy.<br />

A więc zbawieni będą cieszyć się z kar ponoszonych przez<br />

bezbożnych.<br />

Odpowiedź: Dana rzecz może sprawić radość w dwojaki


sposób: po pierwsze, sama przez się;<br />

gdy sprawia radość właśnie dlatego,<br />

że jest taką. I w ten sposób święci<br />

nie cieszą się z kar ponoszonych<br />

przez bezbożnych. Po drugie, przez<br />

przypadłość, tj. z powodu czegoś<br />

dołączonego. I w ten sposób święci<br />

będą radować się z kar ponoszonych<br />

przez bezbożnych: dostrzegając<br />

w nich porządek sprawiedliwości<br />

Boskiej i swoje uwolnienie, z którego<br />

będą się cieszyć. Tak więc<br />

sprawiedliwość Boska i swoje uwolnienie<br />

będą same przez się przyczyną<br />

radości świętych w niebie, a kary<br />

potępionych — przez przypadłość.<br />

Na 1. Cieszyć się z cudzego<br />

nieszczęścia jako takiego świadczy o<br />

nienawiści. Nie świadczy o niej, gdy<br />

cieszymy się z cudzego nieszczęścia<br />

z powodu czegoś dołączonego.<br />

W ten sposób bowiem niekiedy ten<br />

i ów cieszy się nawet z własnego<br />

nieszczęścia, np. gdy cieszy się<br />

z doznawanych utrapień, jako że one<br />

są pożyteczne do zasługi na życie<br />

wieczne, stosownie do słów Jakuba:<br />

„Za pełną radość poczytujcie to<br />

sobie, bracia moi, ilekroć spadają na<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

-26-<br />

nas różne doświadczenia".<br />

Na 2. Wprawdzie Bóg nie cieszy się<br />

z kar jako takich, to jednak cieszy<br />

się z nich, o ile są wymierzone przez<br />

Jego sprawiedliwość.<br />

Na 3. W człowieku żyjącym na<br />

ziemi nie jest godne pochwały, gdy<br />

cieszy się z cudzych kar samych<br />

w sobie. Jest jednak godne pochwały,<br />

jeżeli cieszy się z nich z powodu<br />

czegoś łączącego się z nimi.<br />

— Inaczej przedstawia się człowiek<br />

żyjący na ziemi, a będący w niebie.<br />

W pierwszym często powstają uczucia<br />

bez sądu rozumu. Niekiedy są<br />

one godne pochwały: gdy wskazują<br />

na dobre usposobienie duszy, np.<br />

wstyd, litość i żal za popełnione zło.<br />

W drugim może powstać jedynie<br />

takie uczucie, które następuje po<br />

sądzie rozumu.<br />

Św. Tomasz z Akwinu,<br />

fragment z Sumy Teologicznej,<br />

Tom 34 Rzeczy Ostateczne,<br />

s.106-109.<br />

o. Jacek Woroniecki<br />

Sentymentalizm zagrożeniem dla wiary<br />

(...) Stokroć niebezpieczniejszy jest w chwili obecnej ten nieuświadomiony sentymentalizm, który<br />

panuje wszechwładnie nad naszą umysłowością i wciska się do wszystkich jej dziedzin; jest on niewątpliwie<br />

największą zaporą w pracy wychowawczej mającej na celu rozwój tężyzny ducha.<br />

Miałem już sposobność zwrócić uwagę na to, jak zgubne skutki musi wywrzeć na umysły i charaktery<br />

młodzieży to systematyczne wpajanie jej sentymentalizmu przez niektóre podręczniki używane<br />

w naszych szkołach średnich. Tą drogą hoduje się ten nastrój biernego sentymentalizmu, tak fatalnie odbijający<br />

się następnie na całym naszym życiu społecznym. Cóż dziwnego, że następnie najważniejsze<br />

zjawiska życia duchowego sprowadzane bywają do funkcji uczuciowych! (...)<br />

Wobec tak przesadzonych mniemań o roli uczuć w naszym życiu moralnym nie sposób się dziwić,<br />

że i życie religijne jest u nas pogrążone w sentymentalizmie i że nie tylko ci, co stoją poza Kościołem i<br />

przejęli się nowożytnymi poglądami na genezę religii, wyprowadzają je z dziedziny uczuciowej psychiki<br />

ludzkiej, ale że nawet i wierzący, i praktykujący katolicy są przekonani, iż najważniejszą rzeczą w praktykach religijnych jest<br />

wzbudzenie w sobie uczuć. (...)<br />

Gorzej jest znacznie, gdy to błędne przekonanie o uczuciowej podstawie religijności spotykamy w życiu praktycznym osób<br />

wierzących, gdy ktoś sądzi, że nie można dostąpić rozgrzeszenia, jeśli się nie "czuje" skruchy, że "bez wzruszenia uczuciowego"<br />

nie warto się modlić, że miłość bliźniego polega na uczuciowej sympatii itd. To są gorsze objawy, bo nie z książek zaczerpnięte, ale<br />

z codziennego życia, które strasznie zostało zanieczyszczone tymi miazmatami sentymentalizmu. (...)<br />

Nie potrzeba chyba długo się rozwodzić nad koniecznością otrząśnięcia się z sentymentalizmu i uwolnienia odeń naszego życia<br />

religijnego. Póki tego nie uczynimy, będzie ono zawsze nosiło na sobie te cechy jakiejś bierności i niezdarności, które często<br />

paraliżują najlepsze poczynania. (...)<br />

Sentymentalizm może być zatrzymany i opanowany jedynie przez wysuwanie na pierwszy plan naszego życia moralnego<br />

woli, przez zrozumienie centralnej roli, jaką ma ona w nim do odegrania i przez ześrodkowanie około niej wszystkich wysiłków<br />

wychowawczych i samowychowawczych. (...)<br />

Fragment książki o. Jacka Woronieckiego OP, U podstaw kultury katolickiej, Lublin 2002.<br />

Krzyżowiec 2/2010


Z każdej strony placu paradnego, ze zwyczajnym i dość<br />

naturalnym entuzjazmem, wielki tłum obserwuje przemarsz<br />

Kró<strong>lew</strong>skich Grenadierów w ceremonialnych mundurach.<br />

Nowe taktyki walki dawno temu zepchnęły te mundury<br />

w zapomnienie. Jednak czarne spodnie, czerwone marynarki<br />

z białymi pasami, rękawiczki i ornamenty oraz wyróżniające<br />

się czapki z niedźwiedziej skóry są zachowane dla wyższych<br />

celów moralnych: kontynuowania tradycji sił zbrojnych i<br />

okazywania ludziom splendoru wojskowego życia.<br />

Chwała musi się wyrażać w symbolach. Rzeczywiście<br />

Bóg używa symboli, by pokazać człowiekowi swą wielkość.<br />

W tym, jak i we wszystkim innym, musimy naśladować<br />

Boga. Dlatego też istnieją mundury Kró<strong>lew</strong>skich Grenadierów<br />

oraz ich nieskazitelnie rytmiczny i równy marsz. Czuje się dumę,<br />

z którą żołnierz niesie narodową flagę, a dowódca oddziału nadaje<br />

kierunek paradzie. Niemal słyszymy warkot bębnów i odgłos<br />

trąbek. Wszystkie te symbole wyrażają moralne piękno właściwe<br />

życiu wojskowemu: wzniosłość uczuć, wolę oddania życia, zdolność<br />

do wysiłku, ryzyka i wygrywania;<br />

dyscyplinę, powagę i bohaterstwo.<br />

Jest tutaj chwała i to prawdziwa<br />

chwała, wypływająca z tej atmosfery.<br />

***<br />

Ale czy to jest właśnie prawdziwa<br />

chwała? Czy chwała składa się z anachronicznego<br />

ubioru, wykonywania manewrów<br />

nie mających nic wspólnego z nowoczesną<br />

bitwą, grania na bębnach i trąbkach oraz<br />

pewnego kroku, by wywołać na sobie i innych<br />

wrażenie, że jest się bohaterem? Czy<br />

chwała to „odważne” maszerowanie poprzez<br />

teren bez przeszkód i ryzyka lub atakowanie<br />

nieistniejącego przeciwnika,<br />

gdzie jedyną nagrodą są oszałamiające<br />

oklaski tłumów? Czy jest to chwała, czy<br />

też teatr?<br />

***<br />

Młody amerykański żołnierz z wojny<br />

koreańskiej ilustruje kolejny aspekt wojskowej chwały. Całkowicie<br />

pogrążony w tragedii konfliktu zbrojnego, wydaje się nie<br />

mieć zdefiniowanego wieku; posiada wigor młodości, lecz zaginęły<br />

świeżość i blask. Skóra wzmocniona niekończącymi się<br />

dniami prażącego słońca oraz nocami pełnymi wiatru i burz, zdaje<br />

się mieć moc tej zwierzęcej. Nie ma on najmniejszej obawy o<br />

elegancję swojego ubioru. Strój służy mu do ochrony przed surową<br />

przyrodą oraz ułatwia szybkie i sprawne ruchy w błocie, poprzez<br />

gąszcz, czy strome wzgórza – wszystko to w trakcie nieubłaganego<br />

tempa bitwy. Wszystko w tym człowieku jest zorientowane<br />

na walkę, stawianie oporu i atakowanie. Światło uśmiechu<br />

rzadko gości na jego twarzy. Wzrok zdaje się być przestawiony<br />

na nieprzerwaną czujność wobec ludzi i żywiołów. Ten<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Prawdziwa chwała<br />

rodzi się tylko w bólu<br />

-27-<br />

człowiek nie zajmuje się szlachetnymi ruchami czy teatralnymi<br />

gestami. Koncentruje się natomiast na tysiącu detali, charakteryzujących<br />

prawdziwe, codzienne życie żołnierza. Nie chce grać<br />

wielkiej roli poprzez prezentowanie się przed sobą i innymi. Interesuje<br />

go jedynie zwycięstwo wspaniałej sprawy. To właśnie<br />

tłumaczy jego powagę, godność i wolę oporu. Chodź do cna<br />

przesiąknięty potwornym wycieńczeniem i<br />

cierpieniem, swym nieugiętym uporem duszy<br />

i ciała pokonuje zmęczenie. Wyraźnie<br />

odczuwa ból, lecz akceptuje go aż do ostatecznych<br />

konsekwencji, z miłości dla sprawy,<br />

o którą walczy. Jest to bolesna i być<br />

może tragiczna strona wojskowego życia,<br />

ale tutaj leży zasługa; tutaj rodzi się chwała.<br />

Piękne mundury, lśniąca broń, rytmiczny<br />

marsz, świetne parady z trąbkami i bębnami,<br />

niekończący się aplauz zachwyconych<br />

tłumów – wszystko to stanowi słuszną, a nawet<br />

konieczną aparycję, lecz tylko dopóty,<br />

dopóki wyraża pragnienie walki i poświęcenia<br />

dla wspólnego dobra. Te rzeczy zredukowałyby<br />

się do udawania, gdyby nie autentyczna<br />

i udowodniona odwaga – taka jak u<br />

Kró<strong>lew</strong>skich Grenadierów.<br />

Są to przemyślenia o naturalnym porządku.<br />

Jednak z tego poziomu możemy<br />

wyciągnąć wnioski sięgające wyżej. Życie<br />

Kościoła oraz życie duchowe każdego wierzącego<br />

katolika stanowią ciągłą walkę.<br />

Czasem Bóg daje duszom godne podziwu chwile wewnętrznego<br />

lub zewnętrznego pocieszenia, a czasem obdarza swój Kościół<br />

dniami wspaniałej, widocznej i namacalnej wielkości. Lecz<br />

prawdziwa chwała Kościoła oraz wiernych pochodzi z cierpienia<br />

i walki. Jest to gorzka walka, pozbawiona dotykalnego piękna i<br />

wyrazistej poezji. Bywa, że poruszamy się podczas nocy anonimowości,<br />

w błocie obojętności lub niezrozumienia, w trakcie<br />

burz i bombardowań dokonywanych poprzez zjednoczone siły<br />

świata, ciała oraz diabła. Lecz ta walka napełnia anioły podziwem<br />

i przyciąga Boże błogosławieństwo.<br />

Plinio Corrêa de Oliveira


W 1950 r. pewien amerykański żołnierz, biorący<br />

udział w wojnie w Korei, napisał list do matki. Nie byłoby<br />

w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że list zawierał<br />

wyznanie, które obiegło cały świat. W 1951 r. kapelan<br />

wojskowy odczytał go w obecności pięciu tysięcy żołnierzy<br />

w bazie Marynarki Wojennej w San Diego w stanie<br />

Kalifornia. Kapłan wyjawił, że rozmawiał z żołnierzem<br />

rannym na polu bitwy w Korei, z jego matką oraz<br />

sierżantem, który stał na czele patrolu. Tym kapelanem był<br />

ks. Walter Muldy. A oto treść listu napisanego przez rannego<br />

żołnierza do matki.<br />

Kochana Mamo!<br />

Nie ośmieliłbym się o tym napisać do nikogo innego jak<br />

tylko do Ciebie, ponieważ nikt inny nie uwierzyłby w to, co zamierzam<br />

opisać. Być może i Tobie trudno będzie w to uwierzyć,<br />

ale ja muszę o tym komuś powiedzieć.<br />

Przede wszystkim piszę do Ciebie z łóżka szpitalnego. Nie<br />

martw się! Zostałem ranny, ale już czuję się dobrze. Lekarze mówią,<br />

że wrócę do zdrowia w ciągu miesiąca. Ale nie o tym chciałem<br />

Ci opowiedzieć.<br />

Pamiętasz, jak rok temu wstępowałem do armii? Pamiętasz,<br />

jak opuszczałem dom i mnie przestrzegałaś, żebym każdego<br />

dnia modlił się do św. Michała Archanioła? Wcale nie musiałaś<br />

mi o tym przypominać. Odkąd tylko sięgam pamięcią, zawsze mi<br />

powtarzałaś, żebym się modlił do tego Archanioła. Nawet dałaś<br />

mi imię na jego cześć. No cóż, mogę Cię zapewnić, że zawsze<br />

o tym pamiętałem.<br />

Kiedy trafiłem do Korei, modliłem się nawet jeszcze więcej.<br />

Czy pamiętasz tę modlitwę, której mnie nauczyłaś?: Św. Michale<br />

Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś<br />

Boga… Resztę sama znasz. Zawsze ją odmawiałem. Czasami nawet,<br />

gdy maszerowaliśmy albo zatrzymywaliśmy się na odpoczynek,<br />

uczyłem jej moich towarzyszy broni.<br />

Pewnego razu wysłano nas na zwiad w poszukiwaniu komunistów.<br />

Było bardzo zimno. Z ust wychodziły nam kłęby pary,<br />

jakbyśmy palili cygara. Myślałem,<br />

że znam wszystkich chłopaków<br />

z patrolu. A tymczasem, nagle<br />

obok mnie pojawił się jakiś żołnierz,<br />

którego nigdy wcześniej nie<br />

widziałem. Był większy od<br />

wszystkich marines, których kiedykolwiek<br />

spotkałem. (…) Czułem<br />

się bezpiecznie, mając go<br />

u swojego boku. W każdym razie<br />

maszerowaliśmy razem obok siebie,<br />

a reszta patrolu się rozproszyła.<br />

Zagadnąłem go:<br />

– Zimno dzisiaj, nieprawdaż?<br />

– I zacząłem się śmiać. Czyż<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Pewna opowieść<br />

z wojny w Korei<br />

-28-<br />

nie jest absurdalnemówienie<br />

o pogodzie,<br />

kiedy<br />

w każdej<br />

chwili można<br />

być trafionym?<br />

Mój kolega<br />

wydawał<br />

się rozumieć,<br />

co mam na<br />

myśli. Słyszałem<br />

jak się śmiał, ale nie tak głośno jak ja. Spojrzałem na niego<br />

i powiedziałem:<br />

– Nigdy Cię wcześniej nie widziałem. Myślałem, że znam<br />

wszystkich z naszego oddziału.<br />

– Właśnie dopiero co dołączyłem – odrzekł. – Jestem Michał.<br />

– Coś takiego?! – zdziwiłem się. – To tak jak ja.<br />

– Wiem – odparł i zaczął się modlić: – Św. Michale Archaniele,<br />

który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga…<br />

Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę milczałem. Zastanawiałem<br />

się, skąd znał moje imię i modlitwę, której mnie nauczyłaś?<br />

Potem jednak uśmiechnąłem się sam do siebie. Pomyślałem<br />

sobie, że przecież każdy chłopak w oddziale mnie znał.<br />

Czyż nie recytowałem jej każdemu, kto tylko chciał jej słuchać?<br />

Dlaczego teraz nie mieliby jej kojarzyć ze mną?<br />

Przez moment szliśmy nic nie mówiąc, po czym Michał<br />

przerwał milczenie:<br />

– Za chwilę będziemy mieli kłopoty.<br />

Z jego twarzy zniknął uśmiech. Pomyślałem sobie, że to<br />

żadna rewelacja, przecież wiadomo było, że wszędzie są komuniści<br />

i że w każdej chwili mogliśmy<br />

się na nich natknąć. Śnieg zaczął<br />

sypać mocniej, tworząc wkoło<br />

wielkie zaspy. W chwilę później<br />

cała okolica pokryła się grubą warstwą<br />

białego puchu. Zrobiło się<br />

ciemniej i pojawiła się mgła. Maszerowałem<br />

dalej, ale już nie widziałem<br />

mego towarzysza broni.<br />

– Michał! – nagle zawołałem<br />

przestraszony i poczułem jego<br />

mocną dłoń na plecach.<br />

– Wkrótce się przejaśni – zapewnił<br />

mnie donośnym głosem.<br />

Jego przewidywania się<br />

Krzyżowiec 2/2010


sprawdziły. Niebawem, w ciągu kilku<br />

minut śnieg przestał sypać i wyszło<br />

słońce. Rozejrzałem się dookoła.<br />

Mało serce mi nie zamarło! Przed<br />

nami stało siedmiu komunistów<br />

w swoich śmiesznych kufajkach,<br />

spodniach i czapkach. Ale wcale nie<br />

było mi do śmiechu. Stali z karabinami<br />

wycelowanymi prosto w nas!<br />

– Michał, padnij! – krzyknąłem<br />

i sam osunąłem się na ziemię. Słyszałem<br />

jak komuniści bez przerwy strzelali.<br />

Słyszałem jak świstały kule.<br />

A Michał wciąż stał! Mamo, ci faceci<br />

nie mogli spudłować. Spodziewałem<br />

się, że ciało Michała podziurawią dosłownie<br />

jak sito. Ale on wciąż stał<br />

i nawet się nie bronił. Nie strzelał.<br />

Był sparaliżowany strachem. To się<br />

czasami zdarza, nawet najdzielniejszym<br />

żołnierzom. Był jak ptak zahipnotyzowany<br />

przez węża. W końcu<br />

sam podniosłem się z ziemi i doskoczyłem<br />

do niego, by go powalić.<br />

Wtedy poczułem ciepło w piersi. Zawsze<br />

chciałem wiedzieć, jak to jest,<br />

gdy się zostanie trafionym. Teraz już<br />

to wiem. Poczułem jeszcze silne ramiona,<br />

które mnie objęły i delikatnie<br />

położyły na ziemi.<br />

Otwarłem oczy, by jeszcze raz spojrzeć na świat. Byłem<br />

umierający.<br />

Być może promienie słoneczne<br />

mnie oślepiły, albo po prostu byłem<br />

w szoku, ale wydaje mi się, że<br />

widziałem Michała wciąż stojącego,<br />

a jego twarz jaśniała niewypowiedzianym<br />

pięknem.<br />

Jak już mówiłem, być może to<br />

światło słoneczne odbijające się<br />

w moich oczach sprawiło, że widziałem<br />

Michała, jak się zmieniał.<br />

Stawał się coraz większy. Jego ramiona<br />

jakby się rozrastały. Przypominał<br />

anioła. W dodatku w ręku<br />

trzymał miecz. Miecz, który rozbłysnął<br />

milionem świateł.<br />

Cóż, to wszystko, co zapamiętałem,<br />

zanim zemdlałem. Później<br />

podbiegli do mnie kompani. Nie<br />

mam pojęcia, jak długo byłem nieprzytomny. Teraz i wtedy nie<br />

czułem gorączki ani bólu. Pamiętam, jak opowiadałem im o wrogu,<br />

który znajdował się tuż przed nimi. W końcu zapytałem ich:<br />

– Gdzie jest Michał? – Widziałem jak się dziwili. – Kto? –<br />

spytał któryś z moich kumpli.<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Święty Michale Archaniele,<br />

który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga<br />

i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli.<br />

Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj,<br />

za Twoim przykładem, na początku nowego dnia,<br />

otwierając się na działanie Ducha Świętego,<br />

w każdej chwili dawał się Bogu,<br />

wypełniając z miłością Jego świętą wolę.<br />

Niech razem z Tobą wołam bez ustanku:<br />

Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego.<br />

Amen.<br />

-29-<br />

– Michał, taki wielki żołnierz,<br />

który szedł obok mnie, zanim nas<br />

spotkała ta zamieć – powiedziałem.<br />

– Chłopcze – odparł sierżant. –<br />

Nikt nie szedł obok ciebie. Obserwowałem<br />

cię. Za bardzo się od nas oddaliłeś.<br />

Właśnie miałem cię zawołać,<br />

gdy zniknąłeś mi we mgle.<br />

Spojrzał na mnie. Widać było,<br />

że coś go trapi. Po chwili łagodnie<br />

zapytał:<br />

– Jak tego dokonałeś chłopcze?<br />

– Czego?! – spytałem trochę<br />

zły i zacząłem od nowa dociekać,<br />

gdzie jest Michał.<br />

– Synu – przerwał delikatnie<br />

sierżant. – Znam wszystkich żołnierzy<br />

ze swojego oddziału. Ty jesteś jedynym<br />

Michałem w naszej grupie. Nie<br />

ma w niej żadnego innego Michała.<br />

Przerwał na moment i po chwili<br />

ponownie spytał:<br />

– Jak tego dokonałeś synu? Słyszeliśmy<br />

strzały. To nie były strzały<br />

wystrzelone z twojego karabinu. Kul<br />

nie znaleźliśmy także w ciałach siedmiu<br />

zabitych tam na wzgórzu.<br />

Nie odezwałem się na te słowa. Bo co miałem powiedzieć?<br />

Mogłem tylko patrzeć na nich zdziwiony, tak samo jak oni patrzyli<br />

na mnie.<br />

Sierżant ponownie przemówił:<br />

– Chłopcze – powiedział delikatnie<br />

– każdy z tych siedmiu komunistów<br />

zginął od uderzenia mieczem.<br />

To wszystko, Mamo. Jak już<br />

wspominałem, być może promienie<br />

słoneczne mnie oślepiły i to wszystko<br />

mi się zdawało, a być może zimno<br />

to sprawiło. Sam nie wiem, ale<br />

musiałem o tym komuś powiedzieć.<br />

Całuję Cię,<br />

Twój kochający syn<br />

Michał.<br />

* * *<br />

Kapelan Muldy oraz sierżant stojący na czele patrolu zapewniali,<br />

że historia ta jest prawdziwa. Jest ona także dobrze<br />

znana wśród amerykańskich żołnierzy.<br />

Oprac. Agnieszka Stelmach


Kościół naucza, że Bóg stworzył anioły daleko lepszymi od<br />

ludzi. Jako czyste duchy posiadające najjaśniejszą inteligencję i<br />

wielką moc, z natury przewyższają one nawet najbardziej utalentowanych<br />

ludzi. W konsekwencji rewolty, upadłe anioły straciły<br />

cnotę ale nie inteligencję czy moc. Wedle swojej opatrzności,<br />

Bóg powstrzymuje ich aktywność. Jednak, nadal pozostają z natury<br />

daleko potężniejsze w stosunku do człowieka.<br />

Zgodnie z tym, Kościół zawsze aprobował artystyczne<br />

przedstawienia demona jako inteligentnego, bystrego, chytrego i<br />

potężnego istnienia, lecz pełnego złośliwości we wszelkich swo-<br />

ich planach. Nawet sankcjonował jego wizerunek jako stworzenia<br />

o zniewalających wdziękach, odbijających jakości, których<br />

duch ciemności używa by się zamaskować dla uwiedzenia człowieka.<br />

Nasz pierwszy obrazek jest przykładem takiego przedstawienia<br />

demona. Diaboliczny i złośliwy, chytry i penetrujący oraz<br />

podstępny, demon podsuwa, w przebiegły sposób, myśli potępienia<br />

drzemiącemu Dr. Faustowi. To jest klasyczne ukazanie diabła.<br />

Ciężko jest nam go sobie inaczej wyobrazić.<br />

Lecz jak się dziś przedstawia wierne anioły? Są ukazane<br />

jako byty o czystych intencjach, wesołe i niewinne. To się zgadza<br />

z ich wybitną świętością, błogością, czystością.<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Czy anioł stróż<br />

jest mniej inteligentny od<br />

demona?<br />

-30-<br />

Niemniej<br />

jednak, takie<br />

wizerunki tracą<br />

właściwą równowagę,poprzezpodkreślanie<br />

dobra i<br />

czystości wiernych<br />

aniołów<br />

przy braku<br />

ukazania ich<br />

godnej podziwu<br />

inteligencji,<br />

siły i majestatu.<br />

Zamiast tego,<br />

zazwyczaj są<br />

namalowane<br />

jako słabe<br />

stworzenia bez<br />

cienia odwagi.<br />

Nasz drugi<br />

obrazek pokazuje dziecko przechodzące przez chwiejny most.<br />

Chroni je anioł stróż.<br />

Naturalnie, idea dziecka kontynuującego swój beztroski<br />

spacer pod czułą opieką niebiańskiego Księcia jest dosyć wzruszająca.<br />

Jednak, jeśli się bliżej przyjrzymy temu Księciu, szczególnie<br />

jego fizjonomii, czyż nie dostrzeżemy braku siły, inteligencji,<br />

bystrości i zwinności właściwej anielskiej naturze, które<br />

spotykamy na każdym wizerunku Księcia Ciemności?<br />

Przyjrzyj się ciału dobrego anioła na obrazie. Zauważ delikatną,<br />

nieinteligentną i ospałą postawę. Porównaj ją do giętkiej<br />

zwinności i czujności demona.<br />

Czy kontrast może być ostrzejszy? Czy to ma sens?<br />

Jakie wrażenie jest przekazane oglądającym poprzez uporczywe<br />

reprezentowanie demona jako inteligentnego, żywotnego<br />

i zdolnego; a dobrego anioła jako delikatnego, bezwyrazowego i<br />

niemal głupiego?<br />

Otóż, że praktykowanie cnoty ma miejsce u stworzeń bez<br />

kręgosłupa i zmysłów, podczas gdy nałóg* jest właściwy silnym<br />

i inteligentnym istotom.<br />

Tak oto widzimy jeszcze jeden przykład oszustwa, które<br />

poprzez romantyzm nadal wnika głęboko w wiele religijnych<br />

środowisk.<br />

*nałóg – stała skłonność do popełniania tych samych grzechów<br />

Plinio Corrêa de Oliveira<br />

Krzyżowiec 2/2010


Na zdjęciu<br />

widzimy<br />

piękną Torre<br />

de Belém – Wieżę Betlejemską w<br />

Lizbonie. Góruje ona nad ujściem<br />

rzeki Tag do oceanu. Nikt nie zaprzeczy,<br />

że widać w niej delikatność<br />

i zarazem szlachetność.<br />

Przywodzi na myśl wspaniałe<br />

karty historii Portugalii, małego<br />

kraju, który wydał wielkich i godnych<br />

podziwu żeglarzy odkrywających<br />

przez wieki nowe lądy. Na<br />

pokładzie ich statków z widniejącym<br />

na żaglach znakiem Krzyża<br />

Chrystusowego znajdowali się<br />

również misjonarze, których zadaniem<br />

było szerzenie Ewangelii<br />

wśród ludów Nowego Świata.<br />

Któż z nas Drogi Czytelniku,<br />

gdyby tylko miał taką możliwość,<br />

nie tylko dla odpoczynku, ale i dla zapoznania się z historią<br />

zmagań portugalskich marynarzy na bezkresnych oceanach,<br />

odmówiłby przyjemności spędzenia jakiegoś czasu w tej wieży?<br />

Jest to miejsce przeniknięte symboliką. Stąd wypływały<br />

Krzyżowiec 2/2010<br />

-Religia i Cywilizacja-<br />

Dwie wieże<br />

-31-<br />

niezliczone<br />

zastępy marynarzy<br />

ze śmiałym<br />

zamiarem zdobycia<br />

nowych<br />

lądów dla Chrystusa.<br />

I gdyby<br />

ktoś w szaleńczym<br />

akcie<br />

zbombardował<br />

albo wysadził<br />

w powietrze tę<br />

wieżę, czyż nie<br />

wyrządziłby w<br />

ten sposób olbrzymiej<br />

straty<br />

całej Europie?<br />

I czyż naszym<br />

pierwszym odruchem<br />

nie byłoby wówczas pragnienie odbudowania utraconej<br />

budowli?<br />

Spójrzmy teraz na drugą fotografię, która ukazuje współczesną<br />

wieżę. Czy nie jest prawdą, że gdyby jakiś szaleniec-terrorysta<br />

spowodował zawalenie się tego gmaszyska, oczywiście<br />

cierpielibyśmy z powodu tragedii ewentualnych ofiar i wielkiej<br />

straty, jednak nieliczni tylko tęskniliby za tym molochem? Jakież<br />

bowiem wartości duchowe wyraża egalitarny styl tego budynku<br />

w porównaniu z pięknem i wspaniałą harmonią Wieży Betlejemskiej?<br />

Iluż turystów garnie się do oglądania tego dziwoląga, którego<br />

w różnych odmianach można „podziwiać” od Nowego Jorku<br />

po Tokio, od Toronto po Buenos Aires?<br />

Przeciwnie zaś, gościnna Wieża Betlejemska stale zaprasza<br />

wszystkich, którzy chcieliby tam spędzić kilka godzin, aby wyobrazili<br />

sobie ruch wioseł zanurzanych w morskich falach i poczuli<br />

ów wiatr historii, który dął w napięte i dumne żagle portugalskich<br />

armad.<br />

Leonard Przybysz<br />

"Rycerze Chrystusa, przeciwnie, mogą bez trwogi walczyć<br />

orężem w obronie Pana, nie lękając się grzechu, gdy zabiją<br />

wroga, ani potępienia, jeśli sami polegną. Czy dotknie<br />

ich śmierć, czy zadadzą ją innym, zawsze będzie to śmierć w<br />

imię Chrystusa; nie ma ona w sobie nic występnego, jest bardzo<br />

chwalebna. W jednym wypadku służy Chrystusowi; w<br />

drugim pozwala dotrzeć do samego Chrystusa, ten bowiem<br />

pozwala pomścić go zabijając wrogów i sam z tym większą<br />

ochotą niesie rycerzowi otuchę. Tak więc jak mówiłem, rycerz<br />

Chrystusa może zadawać śmierć bez obaw, a umierać z jeszcze<br />

większą pewnością, gdyż osobiście odnosi korzyść z własnej<br />

śmierci, a Chrystus ze śmierci, którą on zadaje."<br />

Św. Bernard z Clairvaux, De laude novae militie

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!