Lewiatan Narodów_
, smok morski, potwór morski, , arcydemon, Lucyfer, , , lewiatan, , smok morski, potwór morski, , arcydemon, Lucyfer, , , lewiatan,
papiestwa. Pod naciskiem długotrwałego prześladowania niektórzy osłabli w wierze i stopniowo porzucali zasadnicze nauki biblijne, inni jednak mocno trwali w prawdzie. W wiekach odstępstwa wśród waldensów byli i tacy, którzy poza nieuznawaniem władzy Rzymu, odrzucili także kult obrazów jako bałwochwalstwo i święcili prawdziwy dzień odpocznienia — sobotę. Pomimo straszliwych prześladowań zachowali swą wiarę. Choć dosięgały ich włócznie Sabaudczyków, choć paleni byli na rzymskich stosach, jednak niezachwianie bronili Słowa Bożego i należnej mu czci. {WB 37.2} Wśród gór, które zawsze były ucieczką dla uciśnionych i prześladowanych, waldensi znaleźli schronienie. Tam przechowywano światło prawdy podczas ciemnego średniowiecza, tam też przez tysiąc lat świadkowie prawdy zachowywali pierwotną wiarę. {WB 37.3} Bóg przygotował dla swego ludu świątynię natury odpowiadającą wielkim prawdom Biblii, które mu powierzono. Dla tych wiernych wygnańców góry były symbolem sprawiedliwości Jahwe. Swym dzieciom wskazywali na wyżyny i szczyty, które w majestatycznej wspaniałości wznosiły się przed nimi, opowiadając im o Wszechmogącym, u którego nie ma zmiany ani „zaćmienia”, a którego Słowo jest tak samo pewne i niewzruszone, jak te skalne masywy. Bóg utwierdził góry i ugruntował je; żadne inne ramię, oprócz ręki Nieskończonej Mocy, nie zdoła ich ruszyć z posad. Tak samo Bóg ustanowił dekalog, podstawę panowania na niebie i ziemi. Ręka ludzka mogła dosięgnąć bliźnich i pozbawić ich życia, lecz łatwiej byłoby tym ludziom poruszyć góry z ich posad i rzucić je w morze, niż zmienić jedno z przykazań w prawie Bożym lub zniweczyć jedną z Jego obietnic dla tych, którzy czynią wolę Bożą. Jednak w swej wierności wobec prawa Bożego słudzy Boga powinni trwać tak mocno jak nieporuszone góry. {WB 37.4} Góry otaczające doliny, w których mieszkali waldensi, były wiecznymi świadkami twórczej mocy Bożej i niezawodnym zapewnieniem Jego opieki. Wygnańcy polubili te ciche symbole obecności Jahwe. Nie narzekali na swój trudny los, nigdy też nie odczuwali samotności wśród cichych gór. Dziękowali Bogu, że przygotował im schronienie przed gniewem i okrucieństwem ludzi, i że mogli cieszyć się wolnością. Często, gdy wróg ich prześladował, twierdze gór okazywały się najpewniejszym schronieniem. Z niejednej wysokiej skały rozbrzmiewały pieśni dziękczynne i pochwalne, a wojska rzymskie nie mogły ich stłumić. {WB 37.5} Pobożność tych naśladowców Chrystusa była szczera, czysta i żarliwa. Prawdę cenili ponad wygodne domy, dobra doczesne, przyjaciół, krewnych, a nawet ponad życie. Zasady te wszczepiali również w serca młodzieży. Od wczesnych lat życia nauczano dzieci prawd Pisma Świętego, a także wpajano im posłuszeństwo wobec wymagań prawa. Ponieważ istniało bardzo mało odpisów Biblii, uczono się Słowa Bożego na pamięć, a wielu waldensów potrafiło odtworzyć obszerne partie Starego i Nowego Testamentu. Myśli Boże 38
łączono ze wspaniałymi obrazami natury i najdrobniejszymi błogosławieństwami życia codziennego. Małe dzieci uczono spoglądać z dziękczynieniem ku Bogu jako Dawcy wszelkich łask i radości. {WB 38.1} Rodzice, choć czule i serdecznie kochali swe dzieci, nie przyzwyczajali ich do wygód, było bowiem przed nimi życie pełne prób i trudności, a może nawet czekała ich męczeńska śmierć. Od dzieciństwa przyzwyczajano waldensów do znoszenia trudności, do posłuszeństwa, a zarazem do samodzielnego myślenia i działania. Wcześnie uczono dzieci ponoszenia odpowiedzialności, ostrożności w mowie i rozsądnego milczenia. Jedno nierozważne słowo wypowiedziane w obecności nieprzyjaciela mogło zagrozić życiu nie tylko jednej osoby, lecz setek braci, gdyż jak wilki goniące swą zdobycz, tak nieprzyjaciele prawdy prześladowali tych, którzy walczyli o wolność sumienia i wyznania. {WB 38.2} Waldensi, wyrzekłszy się ziemskich bogactw i dobrobytu, wytrwale pracowali na codzienny chleb. Uprawiano każdy skrawek urodzajnej ziemi, jaką można było znaleźć w dolinach i na zboczach gór. Oszczędność i samozaparcie stanowiły część wychowania, które dzieci otrzymywały jako jedyny spadek. Nauczono je, że Pan uczynił życie szkołą dyscypliny, i że swe potrzeby należy zaspokajać jedynie dzięki osobistej pracy, zaradności, troskliwości i wierze. Może taki sposób życia był trudny i męczący, ale był na pewno zdrowy i stanowił właśnie to, czego ludzie potrzebują w swym upadłym stanie, była to szkoła, jaką Pan przygotował dla wychowania i rozwoju człowieka. Młodzież waldensów, przyzwyczajona do trudów i ciężkiej pracy, nie zaniedbywała jednak kształcenia umysłu. Uczono, że wszelkie ich siły należą do Boga i wszystkie muszą być doskonale rozwijane dla Jego służby. {WB 38.3} Zbory waldensów w swej rzeczywistości i prostocie dorównywały zborom czasów apostolskich. Odrzuciwszy władzę papieża i prałatów, waldensi uważali Biblię za najwyższy i nieomylny autorytet. Ich duchowni poszli śladami Mistrza, który nie „przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służył”. Karmili trzodę Pańską prowadząc ją na zielone pastwiska i do życiodajnych wód świętego Słowa Bożego. Z dala od pomników światowej sławy i pychy lud ten nie zbierał się we wspaniałych Kościołach czy katedrach, lecz w cieniu gór, w dolinach Alp, a w czasie niebezpieczeństw w jakiejkolwiek twierdzy skalnej, by tam słuchać słów prawdy z ust sług Chrystusa. Duszpasterze nie tylko głosili ewangelię, lecz także odwiedzali chorych, nauczali dzieci, napominali błądzących, starali się łagodzić wzajemne nieporozumienia i wzmacniać braterską miłość. W czasie pokoju utrzymywali się z dobrowolnych darów ludu, lecz podobnie jak apostoł Paweł, który szył namioty, każdy z nich znał jakieś rzemiosło lub zawód, by móc w razie potrzeby samemu troszczyć się o swój byt. {WB 38.4} Duszpasterze uczyli młodzież. Nie lekceważąc innych nauk Biblię uważano za główny przedmiot studiów. Uczniowie, obok listów apostolskich, uczyli się na pamięć Ewangelii 39
- Page 2: New Covenant Publications Internati
- Page 5 and 6: Ta strona została celowo pozostawi
- Page 7 and 8: Podziękowania Dedykowane Bogu.
- Page 9 and 10: 1
- Page 11 and 12: Spis treści Rozdział 1 — Wizja
- Page 13 and 14: 5
- Page 15 and 16: ofiara, związana została na ołta
- Page 17 and 18: gniewu, którą lud na sądzie będ
- Page 19 and 20: Gdy Jezus wypowiedział proroctwo o
- Page 21 and 22: tych, którzy odrzucili Jego ewange
- Page 23 and 24: miasto. W tym czasie także w cały
- Page 25 and 26: Gdy niepostrzeżenie wrzucono do ś
- Page 27 and 28: Tesaloniczan 2,8. Jak kiedyś Izrae
- Page 29 and 30: Katakumby były wtedy schronieniem
- Page 31 and 32: dobrowolnie na pokusy szatana, dlat
- Page 33 and 34: ponieważ niepokutującym grzesznik
- Page 35 and 36: Rozdział 3 — Duchowej Ciemności
- Page 37 and 38: dano im możliwość czczenia obraz
- Page 39 and 40: W miejsce Chrystusa za prawdziwą o
- Page 41 and 42: sprawował władzę cesarską. Rozz
- Page 43 and 44: Rozdział 4 — lśniące Światło
- Page 45: Wśród tych, którzy oparli się a
- Page 49 and 50: osobom, których serca zdawały si
- Page 51 and 52: współczucia dla grzesznych ludzi
- Page 53 and 54: Rzym nie mógł darować. Postanowi
- Page 55 and 56: Rozdział 5 — Mistrz Prawdy Przed
- Page 57 and 58: stawiał ponad obowiązek dziecięc
- Page 59 and 60: Jednak do sądu Wiklif udał się w
- Page 61 and 62: Apelując do zdrowego rozsądku, Wi
- Page 63 and 64: sposób, może przeciwny moim życz
- Page 65 and 66: ukrytych miejscach, znajdując schr
- Page 67 and 68: Na uniwersytecie Hus odznaczał si
- Page 69 and 70: ewangelii, dopomogły jedynie jej s
- Page 71 and 72: najwyższych dostojników trzymało
- Page 73 and 74: dowiecie się, jak łaskawy okazał
- Page 75 and 76: próbując odeprzeć oskarżenie sk
- Page 77 and 78: wystawność, dumę i wszystkie wys
- Page 79 and 80: poległo z ich rąk. W ręce zwyci
- Page 81 and 82: którzy pozostali, unikając ognia
- Page 83 and 84: Spragniony był wiedzy, a jego gorl
- Page 85 and 86: wspaniałych komnatach, ubierali si
- Page 87 and 88: Gdy Tetzel zjawił się w jakimś m
- Page 89 and 90: go o zbyt pochopne i impulsywne pos
- Page 91 and 92: uwięził niezwłocznie reformatora
- Page 93 and 94: Gdy wysłannik papieża zorientowa
- Page 95 and 96: słowa życia. Prawda przedostała
papiestwa. Pod naciskiem długotrwałego prześladowania niektórzy osłabli w wierze i<br />
stopniowo porzucali zasadnicze nauki biblijne, inni jednak mocno trwali w prawdzie. W<br />
wiekach odstępstwa wśród waldensów byli i tacy, którzy poza nieuznawaniem władzy<br />
Rzymu, odrzucili także kult obrazów jako bałwochwalstwo i święcili prawdziwy dzień<br />
odpocznienia — sobotę. Pomimo straszliwych prześladowań zachowali swą wiarę. Choć<br />
dosięgały ich włócznie Sabaudczyków, choć paleni byli na rzymskich stosach, jednak<br />
niezachwianie bronili Słowa Bożego i należnej mu czci. {WB 37.2}<br />
Wśród gór, które zawsze były ucieczką dla uciśnionych i prześladowanych, waldensi<br />
znaleźli schronienie. Tam przechowywano światło prawdy podczas ciemnego<br />
średniowiecza, tam też przez tysiąc lat świadkowie prawdy zachowywali pierwotną<br />
wiarę. {WB 37.3}<br />
Bóg przygotował dla swego ludu świątynię natury odpowiadającą wielkim prawdom<br />
Biblii, które mu powierzono. Dla tych wiernych wygnańców góry były symbolem<br />
sprawiedliwości Jahwe. Swym dzieciom wskazywali na wyżyny i szczyty, które w<br />
majestatycznej wspaniałości wznosiły się przed nimi, opowiadając im o Wszechmogącym, u<br />
którego nie ma zmiany ani „zaćmienia”, a którego Słowo jest tak samo pewne i<br />
niewzruszone, jak te skalne masywy. Bóg utwierdził góry i ugruntował je; żadne inne ramię,<br />
oprócz ręki Nieskończonej Mocy, nie zdoła ich ruszyć z posad. Tak samo Bóg ustanowił<br />
dekalog, podstawę panowania na niebie i ziemi. Ręka ludzka mogła dosięgnąć bliźnich i<br />
pozbawić ich życia, lecz łatwiej byłoby tym ludziom poruszyć góry z ich posad i rzucić je w<br />
morze, niż zmienić jedno z przykazań w prawie Bożym lub zniweczyć jedną z Jego obietnic<br />
dla tych, którzy czynią wolę Bożą. Jednak w swej wierności wobec prawa Bożego słudzy<br />
Boga powinni trwać tak mocno jak nieporuszone góry. {WB 37.4}<br />
Góry otaczające doliny, w których mieszkali waldensi, były wiecznymi świadkami<br />
twórczej mocy Bożej i niezawodnym zapewnieniem Jego opieki. Wygnańcy polubili te<br />
ciche symbole obecności Jahwe. Nie narzekali na swój trudny los, nigdy też nie odczuwali<br />
samotności wśród cichych gór. Dziękowali Bogu, że przygotował im schronienie przed<br />
gniewem i okrucieństwem ludzi, i że mogli cieszyć się wolnością. Często, gdy wróg ich<br />
prześladował, twierdze gór okazywały się najpewniejszym schronieniem. Z niejednej<br />
wysokiej skały rozbrzmiewały pieśni dziękczynne i pochwalne, a wojska rzymskie nie<br />
mogły ich stłumić. {WB 37.5}<br />
Pobożność tych naśladowców Chrystusa była szczera, czysta i żarliwa. Prawdę cenili<br />
ponad wygodne domy, dobra doczesne, przyjaciół, krewnych, a nawet ponad życie. Zasady<br />
te wszczepiali również w serca młodzieży. Od wczesnych lat życia nauczano dzieci prawd<br />
Pisma Świętego, a także wpajano im posłuszeństwo wobec wymagań prawa. Ponieważ<br />
istniało bardzo mało odpisów Biblii, uczono się Słowa Bożego na pamięć, a wielu<br />
waldensów potrafiło odtworzyć obszerne partie Starego i Nowego Testamentu. Myśli Boże<br />
38