Lewiatan Narodów_

, smok morski, potwór morski, , arcydemon, Lucyfer, , , lewiatan, , smok morski, potwór morski, , arcydemon, Lucyfer, , , lewiatan,

bibliomaniapublications
from bibliomaniapublications More from this publisher
12.07.2024 Views

Miller, opisując te wydarzenia, stwierdził: „Nie objawia się wielkiej radości; jest ona jakby zachowywana na przyszłość, gdy ziemia i niebo będą wspólnie triumfować w niewysłowionej radości i pełni chwały. Nie słychać także okrzyków, również one są zachowywane na czas, gdy zagrzmi z nieba pieśń zwycięstwa. Śpiewacy milczą, czekają aż połączą się z zastępami aniołów i utworzą wspólny chór (...). Nie ma żadnych nieporozumień, wszyscy są jednego serca i jednej myśli”. — Bliss, Memories of W. Miller 270-271. {WB 212.3} Inny uczestnik tego ruchu pisał: „Wywoływał on [ruch] rzetelne badanie serc i korzenie się przed Panem niebios. Spowodował, że ludzie przestali koncentrować się na sprawach tego świata, sprzeczności i wzajemna wrogość zaczęły znikać, a skruszeni grzeszni wyznawali swe grzechy i pełni żalu błagali Boga o przebaczenie i przyjęcie. Wywołał samouniżenie i otwarcie się serc, jakich nigdy przedtem nie byliśmy świadkami. Nasze zwiastowanie — zgodnie z tym, co Bóg nakazał prorokowi Joelowi, gdy mówił o czasie zbliżania się Jego wielkiego dnia sądu — spowodowało rozdzieranie serc, a nie szat. {WB 212.4} Ludzie zwrócili się do Boga z płaczem, poszcząc i modląc się. Jak Bóg przepowiedział przez proroka Zachariasza, na dzieci Boże wylany został Duch łaski i modlitwy. Ludzie spoglądali na Tego, którego przebili; w kraju zapanował wielki smutek (...) a ci, którzy szukali Pana, wylewali przed Nim swe serca”. — Bliss, w: Advent Shield and Review I, 271, styczeń 1945. {WB 212.5} Od czasów apostolskich żaden ruch religijny nie był tak wolny od ludzkich błędów i podstępów szatana, jak ten, mający miejsce jesienią 1844 roku. Jeszcze po upływie wielu lat ci, którzy brali w nim udział i wiernie stali na skale prawdy, wciąż odczuwali uświęcający wpływ tego błogosławionego dzieła i potwierdzali, że pochodziło od Boga. {WB 213.1} Usłyszawszy okrzyk: „Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie”, oczekujący Go wierni wstali i „oporządzili swoje lampy”; studiowali Słowo Boże z nieznaną do tej pory gorliwością. Z nieba zostali zesłani aniołowie, aby pokrzepić zniechęconych i przygotować ich do przyjęcia poselstwa. Dzieło opierało się nie na mądrości ludzkiej, ale na mocy Bożej. To nie najzdolniejsi, lecz najskromniejsi i najbardziej oddani Bogu pierwsi usłuchali wezwania. Rolnicy zostawiali nie zżęte zboże na polach, a rzemieślnicy odkładali swe narzędzia, ze łzami i radością wychodzili ostrzegać innych. Ci, którzy poprzednio stali na czele ruchu, teraz należeli do ostatnich przyłączających się do niego. Kościoły na ogół zamykały drzwi przed tym poselstwem, a wielu, którzy je przyjęli, musiało opuścić swe zbory. Dzięki opatrzności Bożej głoszenie tej wieści zespoliło się z poselstwem drugiego anioła, dodając w ten sposób mocy dziełu. {WB 213.2} Wezwanie: „Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie”, nie było przedmiotem sporów, bowiem dowody Pisma Świętego były wyraźne i przekonywające, towarzyszyła im moc, 268

która poruszyła serca. Nie było w tym względzie żadnych wątpliwości, żadnych pytań. Podczas triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy rzesze, które przybyły tam na święto, zebrały się u stóp Góry Oliwnej i przyłączywszy się do tłumu, jaki szedł za Chrystusem, dały się porwać radości i wykrzykiwały: „Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim”. Mateusza 21,9. W podobny sposób niewierzący, którzy uczestniczyli w zebraniach adwentystów — jedni przychodzili tam z czystej ciekawości, inni zaś po to, by je wyśmiać — odczuwali przekonywającą moc towarzyszącą poselstwu: „Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie”. {WB 213.3} W tym czasie ludzie posiadali wiarę, dzięki której ich modlitwy były wysłuchiwane — wiarę, która była hojnie wynagradzana. Jak deszcz na spragnioną ziemię, tak łaska spływała na szczerze szukających Boga. Ci, którzy spodziewali się, że wkrótce staną twarzą w twarz naprzeciw swego Zbawiciela, przepełnieni byli niewypowiedzianą radością. Zmiękczająca serca i łagodząca moc Ducha Świętego kruszyła wszelką zatwardziałość. Bóg obficie błogosławił tym, którzy byli Mu wierni. {WB 213.4} Wierzący trwali w uroczystym skupieniu wyczekując dnia, w którym spodziewali się spotkać powracającego Chrystusa. Uważali za swój obowiązek, aby codziennie upewniać się, czy są gotowi na przyjście Pana; ich serca pozostawały w stałej łączności z Bogiem, często modlili się wspólnie jedni za drugich. Stale zbierali się w odosobnionych miejscach, aby przebywać ze Zbawicielem, a głos ich wstawienniczych modlitw wznosił się ku niebu z pól i lasów. Pewność przyjęcia ich przez Jezusa była dla nich ważniejsza niż codzienne pożywienie, a gdy jakieś zwątpienie wkradło się do serca, nie spoczęli, dopóki nie zostało usunięte. Ponieważ otrzymywali dowody przebaczającej łaski, tęsknili za Tym, którego miłowali całym sercem. {WB 213.5} Niestety, czekało ich jeszcze jedno rozczarowanie. Czas oczekiwania minął, a Zbawiciel się nie zjawił. Pomimo to z niezachwianą ufnością dalej wyczekiwali Jego przyjścia. Odczuwali teraz to, co przeżyła Maria, która przyszedłszy do grobu Zbawiciela i nie znalazłszy Go w nim, płacząc zawołała: „Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie go położyli”. Jana 20,13. {WB 213.6} Uczucie nabożnej czci oraz strach przed tym, że poselstwo może okazać się prawdą, pohamowały na jakiś czas niewierzących. Gdy minął oczekiwany moment, wpływ ten nie ustał od razu, nie odważono się natychmiast okazać radości z powodu zawiedzionych nadziei wierzących, ale gdy nie pojawił się żaden znak gniewu Boga, niewierni otrząsnęli się z chwilowych obaw i powrócili do krytyki i szyderstw. Wielu z tych, którzy twierdzili, że wierzą w rychłe przyjście Chrystusa, teraz porzuciło tę wiarę. Niektórzy, poprzednio bardzo pewni siebie, poczuli się tak głęboko dotknięci w swej dumie, że pragnęli zejść z tego świata. Podobnie jak Jonasz oskarżali Boga i woleli raczej umrzeć niż żyć. Inni, którzy swej wiary nie opierali na Słowie Bożym, lecz na poglądach ludzi, byli gotowi zmienić 269

która poruszyła serca. Nie było w tym względzie żadnych wątpliwości, żadnych pytań.<br />

Podczas triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy rzesze, które przybyły tam na święto,<br />

zebrały się u stóp Góry Oliwnej i przyłączywszy się do tłumu, jaki szedł za Chrystusem,<br />

dały się porwać radości i wykrzykiwały: „Błogosławiony, który przychodzi w imieniu<br />

Pańskim”. Mateusza 21,9. W podobny sposób niewierzący, którzy uczestniczyli w<br />

zebraniach adwentystów — jedni przychodzili tam z czystej ciekawości, inni zaś po to, by je<br />

wyśmiać — odczuwali przekonywającą moc towarzyszącą poselstwu: „Oto oblubieniec,<br />

wyjdźcie na spotkanie”. {WB 213.3}<br />

W tym czasie ludzie posiadali wiarę, dzięki której ich modlitwy były wysłuchiwane —<br />

wiarę, która była hojnie wynagradzana. Jak deszcz na spragnioną ziemię, tak łaska spływała<br />

na szczerze szukających Boga. Ci, którzy spodziewali się, że wkrótce staną twarzą w twarz<br />

naprzeciw swego Zbawiciela, przepełnieni byli niewypowiedzianą radością. Zmiękczająca<br />

serca i łagodząca moc Ducha Świętego kruszyła wszelką zatwardziałość. Bóg obficie<br />

błogosławił tym, którzy byli Mu wierni. {WB 213.4}<br />

Wierzący trwali w uroczystym skupieniu wyczekując dnia, w którym spodziewali się<br />

spotkać powracającego Chrystusa. Uważali za swój obowiązek, aby codziennie upewniać<br />

się, czy są gotowi na przyjście Pana; ich serca pozostawały w stałej łączności z Bogiem,<br />

często modlili się wspólnie jedni za drugich. Stale zbierali się w odosobnionych miejscach,<br />

aby przebywać ze Zbawicielem, a głos ich wstawienniczych modlitw wznosił się ku niebu z<br />

pól i lasów. Pewność przyjęcia ich przez Jezusa była dla nich ważniejsza niż codzienne<br />

pożywienie, a gdy jakieś zwątpienie wkradło się do serca, nie spoczęli, dopóki nie zostało<br />

usunięte. Ponieważ otrzymywali dowody przebaczającej łaski, tęsknili za Tym, którego<br />

miłowali całym sercem. {WB 213.5}<br />

Niestety, czekało ich jeszcze jedno rozczarowanie. Czas oczekiwania minął, a Zbawiciel<br />

się nie zjawił. Pomimo to z niezachwianą ufnością dalej wyczekiwali Jego przyjścia.<br />

Odczuwali teraz to, co przeżyła Maria, która przyszedłszy do grobu Zbawiciela i nie<br />

znalazłszy Go w nim, płacząc zawołała: „Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie go<br />

położyli”. Jana 20,13. {WB 213.6}<br />

Uczucie nabożnej czci oraz strach przed tym, że poselstwo może okazać się prawdą,<br />

pohamowały na jakiś czas niewierzących. Gdy minął oczekiwany moment, wpływ ten nie<br />

ustał od razu, nie odważono się natychmiast okazać radości z powodu zawiedzionych<br />

nadziei wierzących, ale gdy nie pojawił się żaden znak gniewu Boga, niewierni otrząsnęli<br />

się z chwilowych obaw i powrócili do krytyki i szyderstw. Wielu z tych, którzy twierdzili,<br />

że wierzą w rychłe przyjście Chrystusa, teraz porzuciło tę wiarę. Niektórzy, poprzednio<br />

bardzo pewni siebie, poczuli się tak głęboko dotknięci w swej dumie, że pragnęli zejść z<br />

tego świata. Podobnie jak Jonasz oskarżali Boga i woleli raczej umrzeć niż żyć. Inni, którzy<br />

swej wiary nie opierali na Słowie Bożym, lecz na poglądach ludzi, byli gotowi zmienić<br />

269

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!