06.07.2024 Views

Ukończenie Wyścigu_

Ze wszystkich dyscyplin sportowych uprawianych przez Greków i Rzymian biegi były najstarsze i najwyżej cenione. Brali w nich udział młodzi ludzie z szanowanych i zamożnych rodów, nie szczędząc przy tym wysiłku i dyscypliny koniecznych dla zdobycia nagrody. Zawody odbywały się według ścisłych reguł, a odstępstwo od nich uważano za niedopuszczalne. Ci, którzy pragnęli stanąć do wyścigu, musieli wcześniej przejść twardy trening. Szkodliwe pobłażanie apetytowi czy jakimkolwiek zachciankom, które mogłyby obniżyć sprawność umysłową i fizyczną, było wykluczone. Aby mieć nadzieję na zwycięstwo w tej próbie siły i szybkości, należało mieć mięśnie wyćwiczone do granic możliwości, a nerwy pod całkowitą kontrolą. W każdej chwili zawodnik musiał czuć się pewnie, każdy jego ruch musiał być szybki i zdecydowany — fizyczne zdolności musiały być rozwinięte w najwyższym stopniu. Z udziałem w biegu wiązało się istotne ryzyko. DA 169.4 Kiedy zwycięzca biegu docierał do mety, aplauz ogromnej widowni rozdzierał powietrze i niósł się echem po okolicznych wzgórzach i szczytach. Na oczach tłumów sędzia wręczał mu symbole zwycięstwa — wieniec laurowy i gałązkę palmy, którą zwycięzca dzierżył w prawej ręce. Sławiono go w pieśniach w całym kraju. Także jego rodziców spotykały zaszczyty, a miasto, w którym mieszkał, cieszyło się wysokim uznaniem, iż wydało takiego wielkiego sportowca.

Ze wszystkich dyscyplin sportowych uprawianych przez Greków i Rzymian biegi były najstarsze i najwyżej cenione. Brali w nich udział młodzi ludzie z szanowanych i zamożnych rodów, nie szczędząc przy tym wysiłku i dyscypliny koniecznych dla zdobycia nagrody. Zawody odbywały się według ścisłych reguł, a odstępstwo od nich uważano za niedopuszczalne. Ci, którzy pragnęli stanąć do wyścigu, musieli wcześniej przejść twardy trening. Szkodliwe pobłażanie apetytowi czy jakimkolwiek zachciankom, które mogłyby obniżyć sprawność umysłową i fizyczną, było wykluczone. Aby mieć nadzieję na zwycięstwo w tej próbie siły i szybkości, należało mieć mięśnie wyćwiczone do granic możliwości, a nerwy pod całkowitą kontrolą. W każdej chwili zawodnik musiał czuć się pewnie, każdy jego ruch musiał być szybki i zdecydowany — fizyczne zdolności musiały być rozwinięte w najwyższym stopniu.
Z udziałem w biegu wiązało się istotne ryzyko. DA 169.4 Kiedy zwycięzca biegu docierał do mety, aplauz ogromnej widowni rozdzierał powietrze i niósł się echem po okolicznych wzgórzach i szczytach. Na oczach tłumów sędzia wręczał mu symbole zwycięstwa — wieniec laurowy i gałązkę palmy, którą zwycięzca dzierżył w prawej ręce. Sławiono go w pieśniach w całym kraju. Także jego rodziców spotykały zaszczyty, a miasto, w którym mieszkał, cieszyło się wysokim uznaniem, iż wydało takiego wielkiego sportowca.

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

oraz o potrzebie przygotowania się na nie. W kilku wielkich miastach działalność Millera<br />

wywołała duże wrażenie na ludziach. Szynkarze rzucali swój handel i zamieniali bary na<br />

miejsca spotkań, likwidowano domy gry. Niewierzący, deiści, uniwersaliści (głoszący<br />

zbawienie wszystkich bez wyjątku ludzi), a nawet najbardziej zatwardziali wszetecznicy,<br />

którzy od lat nie przestąpili progów Kościoła — wszyscy oni zmieniali swe życie. W<br />

rozmaitych Kościołach w różnych dzielnicach miasta odbywały się prawie o każdej<br />

godzinie dnia zebrania modlitewne. Nawet handlarze i kupcy zbierali się w południe na<br />

modlitwę i pieśni pochwalne. Nie było żadnego przesadnego podniecenia ani egzaltacji,<br />

panował natomiast uroczysty nastrój. Działalność Millera, podobnie jak i reformatorów,<br />

przekonywała bardziej rozum i budziła raczej sumienie, niż pobudzała uczucia. {WB 175.4}<br />

W roku 1833 Miller otrzymał od Kościoła baptystów, do którego należał, zezwolenie na<br />

wygłaszanie kazań. Wielu kaznodziejów tego Kościoła było przychylnie nastawionych do<br />

jego działalności i dzięki temu Miller mógł kontynuować swą misję. Bezustannie więc<br />

jeździł i wygłaszał kazania, chociaż jego osobista praca ograniczała się tylko do Nowej<br />

Anglii i stanów środkowych. Przez długie lata wszelkie koszty pokrywał z własnej kieszeni,<br />

a i później nie otrzymywał tyle, aby zapłacić z tego za podróże do miejscowości, gdzie go<br />

zapraszano. Jego publiczna praca nie przynosiła mu więc żadnych zysków, przeciwnie,<br />

poważnie obciążyła jego majątek, który znacznie zmalał w tym okresie jego życia. Miller<br />

był ojcem licznej rodziny, ale ponieważ wszyscy jej członkowie byli oszczędni i pracowici,<br />

gospodarstwo wystarczało na ich i jego utrzymanie. {WB 175.5}<br />

W roku 1833, dwa lata po rozpoczęciu przez Millera publicznego przedstawiania<br />

dowodów na bliskie przyjście Chrystusa, pojawił się ostatni znak Jego powrotu. Jezus<br />

powiedział: „Gwiazdy spadać będą z nieba”. Mateusza 24,29. Jan zaś, gdy w widzeniu<br />

ujrzał wydarzenia zapowiadające dzień Pański, oświadczył: „I gwiazdy niebieskie spadły na<br />

ziemię, podobnie jak drzewo figowe zrzuca figi swoje, gdy wiatr gwałtowny nim<br />

potrząśnie”. Objawienie 6,13. Przepowiednia ta znalazła imponujące i sugestywne<br />

wypełnienie w deszczu meteorytów, jaki miał miejsce w dniu 13 listopada 1833 roku. Było<br />

to najrozleglejsze w swym zasięgu i najdziwniejsze spadanie gwiazd, jakie kiedykolwiek<br />

zanotowano. „Cały firmament nad Stanami Zjednoczonymi pozostawał przez wiele godzin<br />

w ognistym poruszeniu. Nigdy jeszcze od czasu pierwszych osiedleńców w tym kraju, nie<br />

było takiego zjawiska na niebie, któremu jedna część ludności przyglądała się z wielkim<br />

podziwem, a druga z nie mniejszym przerażeniem i trwogą”. „Wzniosłość i budzące lęk<br />

piękno tego widoku do dziś pozostaje w pamięci wielu (...). Nigdy jeszcze nie padał na<br />

ziemię tak gęsty deszcz, jak wówczas owe meteoryty, na wschodzie i zachodzie, na<br />

południu i północy, wszędzie było je widać. Jednym słowem wydawało się, że całe niebo<br />

jest w ruchu. Widowisko, jak je opisał prof. Sillman w swym «Dzienniku», było widoczne<br />

w całej Północnej Ameryce (...). Przy całkowicie spokojnym i bezchmurnym niebie, od<br />

godziny drugiej w nocy do białego rana trwała nieprzerwana gra świecących oślepiająco ciał<br />

220

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!