Tylko Toruń nr 249

BEZPŁATNA GAZETA TORUŃSKA | NR 249 | 10 MAJA 2024 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 35 000 EGZ. 

Ważny krok dla 

frankowiczów 

Wieczorem 25 kwietnia 2024 r. Sąd Najwyższy 

podjął długo wyczekiwaną uchwałę. Co oznacza ona 

dla kredytobiorców? Okazuje się, że Sąd Najwyższy 

we wszystkich zagadnieniach, które poruszył, uznał 

już ukształtowaną linię orzeczniczą wypracowaną 

w innych sprawach przez sądy powszechne 

i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. 

Tylko Toruń . 10 maja 2024

2 DZIEŃ DOBRY • 

TYLKOTORUN.PL 

Demokracja 

w działaniu: sukces budżetu 

obywatelskiego w Toruniu 

PIOTR DRĄŻEK 

Radny Miasta Torunia 

Wydobyć blask 

miasta 

KAZIMIERZ SUWAŁA 

Dyrektor ECF Camerimage 

W czasach, gdy polityka wydaje się odległa 

od zwykłych obywateli, pojawiają się 

inicjatywy, które przywracają wiarę w demokrację 

oddolną. Jednym z takich innowacyjnych 

rozwiązań jest budżet obywatelski, 

którego fenomenalny wpływ można 

dostrzec w Toruniu. Od lat stanowi on 

przykład doskonały, jak społeczność może 

aktywnie uczestniczyć w kształtowaniu 

przyszłości swojego miasta. 

Budżet obywatelski przyczynia się do 

zwiększenia zaangażowania obywateli 

w życie publiczne. Poprzez uczestnictwo 

w głosowaniu oraz zgłaszanie własnych 

propozycji mieszkańcy czują się częścią 

procesu decyzyjnego, co buduje więź między 

społecznością a samorządem. 

Po drugie budżet obywatelski sprzyja 

różnorodności inicjatyw i projektów. 

Dzięki temu, że to sami mieszkańcy 

zgłaszają propozycje, gwarantowane jest 

uwzględnienie szerokiego spektrum potrzeb 

społeczności lokalnej. Od remontów 

ulic po projekty kulturalne czy ekologiczne 

inicjatywy – każda propozycja ma 

szansę na realizację. 

Dzięki budżetowi obywatelskiemu Toruń 

może pochwalić się nowymi terenami 

rekreacyjnymi oraz lepszymi warunkami 

dla rowerzystów i pieszych, co przyczynia 

się zarówno do poprawy zdrowia mieszkańców, 

jak i estetyki miasta. 

Jesteśmy w trakcie kolejnego cyklu budżetu 

obywatelskiego. Pula ponad 8 mln zł 

to znacząca suma, która może przynieść 

jeszcze więcej korzyści społeczności lokalnej. 

Wnioski do budżetu obywatelskiego na 

2025 r. powinny skupić się na potrzebach 

wszystkich grup społecznych. To doskonała 

okazja, by zainwestować w edukację, 

kulturę czy ekologię. Wnioski do budżetu 

obywatelskiego możemy składać do 17 

maja. 

W przyszłym tygodniu w Cannes rozpocznie 

się jedno z najsłynniejszych wydarzeń 

filmowych na świecie. Do liczącego 

nieco ponad 70 tys. mieszkańców 

urokliwego francuskiego miasteczka zjadą 

najważniejsi twórcy filmowi ze wszystkich 

kontynentów. Lazurowe Wybrzeże 

przez dwanaście dni mienić się będzie blaskiem 

największych gwiazd kina. Do Cannes 

przyjeżdżają wszyscy, którzy liczą się 

w branży – Tom Cruise, Brad Pitt, George 

Lucas, Cate Blanchette, Meryl Streep, Greta 

Gerwig i wielu, wielu innych. Wielkość 

miasta nie ma w tym wypadku znaczenia, 

istotny jest prestiż wydarzenia, jego historia, 

a także potencjał miejsca. Ludzie, którzy 

przyjeżdżają poczuć atmosferę festiwalu, 

zakochują się w tym mieście i później 

do niego wracają. I tak to właśnie działa 

na całym świecie. Nie tylko w Cannes, ale 

także w czeskich Karlowych Warach (50 

tys. mieszkańców), hiszpańskim San Sebastian 

(niespełna 200 tys. mieszkańców), 

szwajcarskim Locarno (15 tys. mieszkańców), 

amerykańskim Telluride (2500 

mieszkańców) i innych miastach, w których 

organizowane są znaczące wydarzenia 

kulturalne. Czy Toruń ma szansę dołączyć 

do tego grona? Wielkość miasta, jego klimat, 

unikalne zabytki, przyjazna atmosfera 

i wielowiekowa historia są niezwykłym kapitałem 

i doskonałą scenografią dla wydarzeń 

mających międzynarodowe aspiracje. 

Nie tylko filmowych, ale także teatralnych, 

muzycznych czy poświęconych innym 

sztukom wizualnym. Toruń nie będzie 

miastem przemysłowym, co do tego zgadzają 

się wszyscy, musi więc wykorzystać 

ten potencjał, który posiada, ale który nie 

został mu dany raz na zawsze. Budowę siedziby 

Europejskiego Centrum Filmowego 

CAMERIMAGE postrzegam jako szansę, 

by ten potencjał wykorzystać. Niech nasze 

miasto jak najczęściej mieni się blaskiem, 

na który zasługuje! 

Obietnica zmiany 

na lepsze 

PRZEMYSŁAW TERMIŃSKI 

przedsiębiorca, Senator IX kadencji 

Wybór Europy 

MARCIN SKONIECZKA 

Poseł na Sejm RP | Polska 2050 Szymona Hołowni 

Wyborcza zmiana w naszym okręgu po 

wyborach samorządowych jest duża. To 

praktycznie zmiana linii politycznej o 180 

stopni. No może poza samorządem województwa, 

gdzie dotychczasowa większość 

nawet się umocniła. Ale już w powiecie toruńskim 

spodziewać się możemy zmiany, 

w której Koalicja 15 Października przejmie 

pełnię władzy. Co ciekawe, o większości 

zdecyduje zaledwie jeden głos. Spodziewać 

się można zmiany we władzach powiatu. 

Zmiany zobaczymy również w sporej części 

gmin, gdzie dotychczasowi, często wieloletni 

włodarze żegnają się z funkcjami wójtów. 

A już absolutnie „kopernikańska” rewolucja 

dokonała się w Toruniu, gdzie Koalicja Obywatelska 

wzięła pełną odpowiedzialność za 

losy miasta. Przytłaczająca większość w Radzie 

Miasta oraz przekonujące zwycięstwo 

Pawła Gulewskiego wskazują, że po 22 latach 

rządów Michała Zaleskiego pojawiła 

się ogromna potrzeba zmiany. Czas pokaże, 

jak KO i sam prezydent, jeszcze elekt, poradzą 

sobie z, jakby nie było, nową, również 

dla nich, sytuacją. Oczekiwania są spore. 

Obietnice wyborcze są bardzo konkretne 

i warte realizacji. Z mojej perspektywy 

ciekawym rozwiązaniem będzie darmowy 

dostęp klubów sportowych do miejskiej infrastruktury 

sportowej. Dla naszego żużlowego 

klubu oznacza to duże oszczędności, 

które pozwolą zmienić politykę cenową 

w zakresie biletów poprzez wprowadzenie 

dużych zniżek dla rodzin czy młodzieży. 

Niewątpliwie uczestnicy naszych imprez 

sportowych przyjmą takie rozwiązanie 

z dużym zadowoleniem. Również inne pomysły 

z kampanii wyborczej Pana Prezydenta 

– elekta, wychodzące naprzeciw oczekiwaniom, 

znajdą wsparcie mieszkańców 

Torunia. Panie Prezydencie – powodzenia. 

Tymczasem jeszcze nie wygasły fanfary 

zwycięzców i jęk zawodu przegranych, a już 

ruszyła kolejna karuzela wyborcza – tym 

razem w wyborach do europarlamentu. Za 

półtora miesiąca wracamy do urn! 

Rozpoczęło się kolejne okrążenie wyborczego 

wyścigu. Najpierw były wybory 

parlamentarne, zakończone głosowaniem 

w dniu 15 października. Po blisko miesiącu, 

13 listopada rozpoczęło się pierwsze 

posiedzenie Sejmu X kadencji, a 13 grudnia 

miało miejsce zaprzysiężenie nowego rządu 

utworzonego przez KO, Polskę 2050 Szymona 

Hołowni, PSL i Lewicę. 

Po krótkiej przerwie, na początku 2024 r. 

rozpoczęły się przygotowania do wyborów 

samorządowych. Cieszyły się one niestety 

mniejszym zainteresowaniem Polek i Polaków. 

Na swoich kandydatów do Sejmu 

głosowało aż 74,38 proc. uprawnionych 

osób, a na kandydatów do sejmików już 

tylko 51,94 proc. Jeszcze niższa frekwencja 

była w ponownym głosowaniu na wójtów, 

burmistrzów i prezydentów w 748 miastach 

i gminach w Polsce. Wyniosła zaledwie 

44,06 proc. 

Teraz przed nami trzecie, najkrótsze 

okrążenie wyścigu – wybory do Parlamentu 

Europejskiego. W głosowaniu, które odbędzie 

się 9 czerwca 2024 r., wybierzemy 53 

przedstawicieli naszego kraju. W poprzednich 

wyborach, pięć lat temu, do urn wybrało 

się 45,53 proc. obywatelek i obywateli. 

Trudno przewidzieć, czy ten wynik uda się 

poprawić w tym roku. 

Wiele osób traktuje Unię Europejską 

jako coś odległego, oderwanego od naszego 

codziennego życia. Tymczasem Unia Europejska 

to my! Jesteśmy Europejczykami. 

Jesteśmy istotną częścią europejskiej wspólnoty. 

Nasz głos musi być silny i twardo 

musimy zabiegać o realizację naszych interesów. 

Nasi przedstawiciele w Parlamencie 

Europejskim muszą w pragmatyczny sposób 

załatwiać ważne dla nas sprawy! 

Dlatego warto poświęcić trochę czasu, 

poznać osoby kandydujące do Parlamentu 

Europejskiego, zapoznać się z propozycjami 

poszczególnych ugrupowań, a na końcu, 9 

czerwca, iść zagłosować i dokonać mądrego 

wyboru! 

stopka redakcyjna 

Redakcja „ Tylko Toruń” 

Złotoria, ul. 8 marca 28 

redakcja@tylkotorun.pl 

Wydawca 

Fundacja MEDIUM 

Prezes Fundacji 

Radosław Rzeszotek 

Redaktor naczelny 

Radosław Rzeszotek 

Zastępczyni redaktora naczelnego 

Kinga Baranowska (tel. 796 302 471) 

REDAKCJA 

Piotr Gajdowski 

Filip Pląskowski 

Joanna Węglewska 

Magdalena Witt - Ratowska 

Arkadiusz Włodarski 

Zdjęcia 

Łukasz Piecyk 

Korekta 

Piotr Gajdowski 

REKLAMA 

Kinga Baranowska 

(GSM 796 302 471). 

Justyna Tobolska 

(GSM 724 861 093), 

reklama@tylkotorun.pl 

Skład 

Studio Tylko Toruń 

Druk 

Drukarnia Polska Press Bydgoszcz 

ISSN 4008-3456 

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. 

Treści przedstawiane przez felietonistów są 

wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym 

stanowiskiem redakcji 

*** 

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego 

1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. 

Fundacja MEDIUM zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie 

materiałów opublikowanych w “Tylko Toruń” 

jest zabronione bez zgody wydawcy. 


4 POLITYKA 

• 

TYLKOTORUN.PL 

Kto pojedzie do Brukseli? 

Maraton wyborczy trwa. Ledwo 

zniknęły plakaty kandydatów do 

rad miast, gmin i powiatów, a już 

zaczynamy spotykać tych, którzy 

chcą przez najbliższe 5 lat pracować 

w Brukseli. To znak, że zbliżają 

się wybory do Parlamentu 

Europejskiego. 

Polska wybiera łącznie 53 przedstawicieli. 

Okręgi wyglądają inaczej 

niż w innych wyborach i tym razem 

jeden z nich stanowi całe województwo 

kujawsko-pomorskie, 

w tym Toruń i powiat toruński. 

To bardzo trudny teren do walki. 

W puli są tylko dwa mandaty. Kto 

tym razem chce zdobyć głosy? 

Liderem listy Koalicji Obywatelskiej 

został obecny europoseł 

Krzysztof Brejza. Jego staż w PE jest 

jednak dość krótki, gdyż objął swój 

mandat dopiero na początku tego 

roku, po tym jak Radosław Sikorski 

wrócił do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. 

Akcent toruński pojawia 

się na drugim miejscu. Znalazł 

się tam Jacek Gajewski, obecny radny 

Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego. 

Trzecia jest Iwona 

Kozłowska, obecna posłanka na 

Sejm. Na kolejnych miejscach znajdują 

się m.in. poseł Włodzisław Giziński, 

radna Włocławka Katarzyna 

Zarębska, Aleksandra Chmarzyńska 

i Juliusz Młodecki, a listę zamyka 

Ewa Madej z Czernikowa. 

Prawo i Sprawiedliwość również 

postanowiło, że na czele składu 

kandydatów pojawi się obecny 

europoseł. To Kosma Złotowski, 

który może pochwalić się już 

10-letnim doświadczeniem w PE. 

Na liście kandydatów jest też aż 

pięcioro obecnych posłów z Wiejskiej. 

Trójka z nich to reprezentanci 

Za miesiąc znów pójdziemy do urn 

Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk 

Pięć lat temu w eurowyborach wzięło udział tylko 41,75 proc. wyborców regionu. Jak będzie teraz? 

okręgu toruńsko-włocławskiego: 

Joanna Borowiak, Anna Gembicka 

i Krzysztof Szczucki. Kandyduje 

także bydgoski polityk Łukasz 

Schreiber, który jak sam mówi, robi 

to tylko dla wzmocnienia listy, a nie 

z własnej woli. Z Warszawy do kujawsko-pomorskiego 

przeniesiono 

Pawła Szrota. 

Listę Lewicy otworzy Piotr Kowal, 

ustępujący przewodniczący 

Rady Miasta Włocławka, uznawany 

za autora sukcesu kampanii prezydenckiej 

w tym mieście, dzięki 

której wygrał Krzysztof Kukucki. 

Wśród kandydatów znalazł się także 

Mateusz Orzechowski, toruński 

działacz Młodej Lewicy, który startował 

już w wyborach parlamentarnych. 

O miejsca w europarlamencie 

ubiegać się będą także Anna Mackiewicz, 

Tatiana Urban, Waldemar 

Lipiński, Natalia Pietrzak oraz Marek 

Jopp. 

Obecny senator Ryszard Bober 

jest „jedynką” na liście Trzeciej 

Drogi. Oprócz tego zasilają ją posłowie 

Agnieszka Kłopotek, Marcin 

Skonieczka i Zbigniew Sosnowski. 

Startują także Aneta Jędrzejewska, 

Dariusz Kurzawa czy też Joanna 

Michalska, która pojawiła się na 

kartach już podczas wyborów samorządowych, 

jednak bez sukcesu. 

Swoją listę wystawia także komitet 

PolExit. Jak sama nazwa wskazuje, 

jego głównym postulatem jest 

doprowadzenie do wyjścia Polski 

z Unii Europejskiej. Liderem został 

Krzysztof Czerepiuk, geolog z Głogowa, 

członek Kongresu Nowej 

Prawicy. Do tej partii należą także 

Rafał Korzeniec oraz Piotr Jarosiński. 

Jedynym komitetem, który nie 

wystawia pełnej puli 10 kandydatów, 

jest Polska Liberalna - Strajk 

Przedsiębiorców. Jest on reprezentowany 

przez 7 osób, wszystkie są 

przedsiębiorcami, a na „jedynce” 

znajduje się Adam Nawara. 

Wybory do Parlamentu Europejskiego 

odbędą się w niedzielę 

9 czerwca. 

REKLAMA 


• 

TYLKOTORUN.PL 

TEMAT NUMERU 

5 

Ważna uchwała Sądu Najwyższego 

dla frankowiczów 

Wieczorem 25 kwietnia 2024 r. Sąd Najwyższy podjął długo wyczekiwaną uchwałę w składzie całej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawach 

frankowych w sprawie III CZP 25/22. Co oznacza ona dla kredytobiorców? Okazuje się, że Sąd Najwyższy we wszystkich zagadnieniach, które poruszył, 

uznał już ukształtowaną linię orzeczniczą wypracowaną w innych sprawach przez sądy powszechne i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. 

To kolejny ważny krok dla frankowiczów, 

uchwała całego składu 

Izby Cywilnej wiąże bowiem inne 

składy SN w orzekaniu w sprawach 

kredytów waloryzowanych 

do waluty obcej. 

Uzupełnienie klauzul przeliczeniowych 

o kurs średni NBP 

W tej kwestii Sąd Najwyższy 

przyjął, że: „w razie uznania, że postanowienie 

umowy kredytu indeksowanego 

lub denominowanego 

odnoszące się do sposobu określania 

kursu waluty obcej stanowi niedozwolone 

postanowienie umowne 

i nie jest wiążące, w obowiązującym 

stanie prawnym nie można przyjąć, 

że miejsce tego postanowienia zajmuje 

inny sposób określenia kursu 

waluty obcej wynikający z przepisów 

prawa lub zwyczajów”. Wynika 

z tego jasno, że klauzule przeliczeniowe 

w umowie kredytu frankowego nie 

mogą być uzupełnione przez sąd o kurs 

średni NBP. 

Tym samym Sąd Najwyższy 

potwierdził linię orzeczniczą, która 

ukształtowała się po wydaniu wyroku 

przez TSUE w sprawie Państwa Dziubak 

w 2019 r. Wcześniej w orzecznictwie 

pojawił się pogląd, że skoro 

w umowach kredytów frankowych 

to klient podważa fakt, że przeliczenia 

złotówek na franki szwajcarskie 

odbywają się wg kursów ustalanych 

samodzielnie przez bank, to 

tę niesprawiedliwość można usunąć 

przez uzupełnienie umowy 

i wprowadzenie na etapie sądowym 

w miejsce niedozwolonych klauzul 

– kursu średniego NBP, tj. przelicznika 

niezależnego od stron. 

Można by pomyśleć, że odpowiedź 

na to pytanie po tylu latach od 

orzeczenia zapadłego przed TSUE 

w 2019 r. wydawała się zbędna. Nic 

bardziej mylnego - konieczność jej 

wydania potwierdziła się chociażby 

19 października 2023 r., kiedy to 

w trzech sprawach indywidualnych 

SN orzekł właśnie o uzupełnieniu 

umowy o kurs „sprawiedliwy”. Ta 

odpowiedź stanowi punkt wyjścia 

do następnego z zagadnień. 

Obowiązywanie umowy frankowej 

a klauzule przeliczeniowe 

Skoro umowy nie można uzupełnić 

po stwierdzeniu, że klauzule 

przeliczeniowe nie wiążą stron, to 

umowa powinna być uznana w całości 

za nieważną, a nie pozostawać 

w obiegu jako kredyt złotówkowy 

oparty na LIBOR/SARON, 

tj. „odfrankowany”. Skąd wzięła 

się ta koncepcja? Termin „odfrankowania” 

pojawił się na początku 

Radczyni prawna i współwłaścicielka Pledziewicz Kancelaria sp. k., Magdalena Pledziewicz od lat 

z sukcesami reprezentuje frankowiczów przed sądami. 

kształtowania się orzecznictwa 

w sprawach frankowych, szczególnie 

w latach 2018-2020. Sądy 

stanęły wówczas przed dylematem 

– skoro klauzule przeliczeniowe 

banku są niewiążące i nie można 

w ich miejsce wstawić do umowy 

kursu średniego NBP, to czy umowa 

ma obowiązywać dalej bez tych 

zapisów, czy jednak sąd powinien 

stwierdzić jej nieważność w całości? 

W przypadku kredytów indeksowanych, 

tj. takich, gdzie kwota 

kredytu w umowie jest wskazana 

w złotówkach, po „wykreśleniu” 

postanowień dotyczących waloryzacji 

walutą obcą umowę można 

było czytać jako kredyt złotówkowy, ale 

oprocentowany tak jak kredyt frankowy. 

Inaczej było w przypadku kredytów, 

gdzie kwota kredytu została wskazana 

w umowie w walucie obcej. Bywało, iż 

sądy uznawały, że po wykreśleniu 

klauzul niedozwolonych pozostawały 

do spłaty franki, czyli kredyt 

zamieniał się w kredyt walutowy. 

Od kilku lat sądy odfrankowania nie 

stwierdzają, uznając, że w praktyce 

taka umowa nie byłaby między 

stronami zawarta i nie może obowiązywać 

w ogóle. Uchwała Sądu 

Najwyższego stanowi przypieczętowanie 

tego stanowiska. 

Samodzielne dochodzenie roszczeń 

Czy stronom po stwierdzeniu 

nieważności umowy przysługują 

dwa niezależne roszczenia, których 

powinny samodzielnie dochodzić? 

Jak najbardziej. 

W odpowiedzi na to pytanie Sąd 

Najwyższy przychylił się do wcześniej 

wypracowanego stanowiska, 

że w sprawach frankowych zastosowanie 

ma tzw. teoria dwóch kondykcji, 

a nie teoria salda. Co oznacza to 

w praktyce? Oznacza to, że klient powinien 

dochodzić od banku całości wpłaconych 

tytułem umowy kredytu kwot, 

a nie tylko nadwyżki ponad kwotę 

wypłaconego kapitału. Sąd z urzędu 

również nie może obniżać roszczenia 

klienta banku o wypłacony 

przez bank kapitał. Bank powinien 

samodzielnie dochodzić od klienta 

zwrotu wypłaconego kapitału, a ma 

w tym zakresie do dyspozycji kilka 

instytucji: potrącenie, pozew wzajemny 

oraz pozew o zapłatę. 

Odpowiedź na to pytanie również 

jest korzystna dla frankowiczów, 

bowiem ma ogromne znaczenie 

m.in. dla kwoty należnych 

im odsetek i pozwala na pozywanie 

banku również wtedy, kiedy kapitał 

kredytu nie został jeszcze spłacony. 

Tylko Toruń . 10 maja 2024 

Termin przedawnienia roszczeń banku 

To zagadnienie było zdecydowanie 

najbardziej wyczekiwanym 

przez klientów banków i ich pełnomocników. 

Była to bowiem jedyna 

kwestia, która nie została jednoznacznie 

przesądzona w dotychczasowym 

orzecznictwie SN czy 

TSUE. Pojawiały się głosy, że trzyletni 

termin przedawnienia roszczeń 

banku powinien być liczony 

od dnia wypłaty kwoty kredytu. 

SN wskazał jednak, że roszczenie 

to, z uwagi na zależność od decyzji 

kredytobiorcy, nie może zacząć 

się przedawniać wcześniej, niż nastąpi 

poinformowanie banku o tym, że kredytobiorca 

nie akceptuje niedozwolonych 

postanowień umownych. Dopiero po 

takiej informacji bank ma uprawnienie 

do dochodzenia swojego 

roszczenia od klienta. 

Zatem w terminie trzech lat od 

złożenia reklamacji, albo wezwania 

do zapłaty do banku, do końca 

roku kalendarzowego, w którym 

przypada upływ trzyletniego terminu, 

bank może złożyć pozew o zwrot 

kwoty wypłaconego kapitału. Jeśli ten 

termin upłynie i pozew będzie złożony 

później, klientowi przysługuje 

zarzut przedawnienia, który będzie 

mógł podnieść przed sądem w odpowiedzi 

na pozew banku. W tym 

miejscu należy jednak podkreślić, 

że zarzut ten będzie badany 

w każdej indywidualnej sprawie 

pod kątem jego słuszności. Sąd ma 

możliwość nie wziąć go pod uwagę, 

jeśli stwierdzi, że konsekwencje 

dla banku w danej indywidualnej 

sprawie są „niesprawiedliwe” i zbyt 

daleko idące. 

Brak dodatkowego wynagrodzenia 

dla banku po unieważnieniu umowy 

kredytu 

W ostatnim punkcie Sąd Najwyższy 

obalił bastion obrony banków 

w postaci dodatkowego wynagrodzenia 

dla instytucji finansowej 

po stwierdzeniu nieważności umowy 

kredytu. Sąd Najwyższy przyjął 

słusznie, że wynagrodzeniem za korzystanie 

z kapitału są odsetki, a zgodnie 

z obowiązującymi przepisami 

mogą być one naliczane z tytułu 

bezpodstawnego wzbogacenia tylko 

po wezwaniu klienta do zwrotu 

tegoż bezpodstawnego wzbogacenia. 

Jeśli bank nie wezwał klienta do 

zwrotu wypłaconego kapitału, to 

od tego kapitału nie może naliczać 

odsetek. Jednocześnie SN wskazał, 

że jakiekolwiek inne podstawy do 

naliczania wynagrodzeń po stwierdzeniu 

nieważności umowy, np. 

waloryzacja wypłaconego kapitału, 

nie mogą być honorowane, ponieważ 

byłoby to sprzeczne z głównym 

celem dyrektywy 93/13, którym jest 

zniechęcanie przedsiębiorców do 

zawierania w umowach krzywdzących 

konsumentów postanowień. 

Skoro po stwierdzeniu nieważności 

umowy kredytodawca i tak miałby 

zagwarantowany zysk, to nie miałby 

interesu w tym, aby w przyszłości 

tworzyć uczciwe zapisy umowne. 

W praktyce oznacza to, że po 

stwierdzeniu nieważności kredytu kredytobiorca 

jest zobowiązany zwrócić do 

banku tylko tę kwotę, którą od banku 

uzyskał. 

Tym samym SN podtrzymał dotychczas 

wypracowane stanowisko 

większości sądów powszechnych 

w Polsce i w sprawach frankowych, 

które prowadzi Pledziewicz Kancelaria 

przed sądami. Nie spodziewamy 

się zatem żadnych zmian na 

niekorzyść dla klientów. 

Magdalena PLEDZIEWICZ: Radca 

prawny. Założycielka i wspólniczka 

w Pledziewicz Kancelaria sp. k. 

w Toruniu. Zajmuje się sprawami 

związanymi z rynkiem finansowym 

ze szczególnym uwzględnieniem 

ochrony praw konsumenta 

w sporach z instytucjami finansowymi. 

W latach 2019-2020 ekspert 

zewnętrzny w biurze Rzecznika Finansowego.

6 WYWIAD 

• 

TYLKOTORUN.PL 

Nie nadaję się na recenzenta 

O ponad 20 latach rządzenia miastem i przyszłości w roli radnego – z Michałem Zaleskim, 

prezydentem Torunia w latach 2002-2024, rozmawia Arkadiusz Włodarski 

fot. Łukasz Piecyk 

wyborców i nie miałem poczucia, 

że będzie to korzystny wynik. Byli 

też tacy, którzy mówili: „po co pan 

startujesz, szkoda, że jeszcze pan 

o tym myśli, powinien pan coś innego 

robić”. Wtedy odpowiadałem, 

że wyborcy zadecydują. Może łatwiej 

mi było przyjąć ten wynik, bo 

znam nowego prezydenta. Razem 

pracowaliśmy przez kilka lat. Mogę 

liczyć na to, że będzie to odpowiedzialna 

prezydentura. 

Czyli nie miał pan żalu do mieszkańców, 

że tyle pan zrobił i taki wynik 

się pojawił? 

Nie, to było bardziej zrozumienie 

sytuacji, że w którymś momencie 

trzeba zakończyć. Chciałem, 

owszem, żeby to było na koniec 

następnej kadencji zgodnie z przepisami. 

Ale że mieszkańcy zdecydowali 

inaczej, to tak będzie, broń 

Boże żalu nie mam. Przyjąłem to ze 

spokojem. 

- W ostatnich latach za bardzo zanurzyłem się w rzeczywistość bieżącą, a nie w patrzenie do przodu. Straciłem nieco instynktu samozachowawczego 

– uważa Michał Zaleski. 

Jak wyglądał Toruń w momencie, 

gdy zaczynał pan swoje rządy na 

stanowisku prezydenta, jesienią 

2002 r.? 

Pamiętam betonowe donice na 

Rynku Staromiejskim, chodniki ze 

zwykłego betonowego materiału, 

kamieniczki w nienajlepszym stanie. 

Elewacja Ratusza była brudna 

i ponura, płytki na Szerokiej pękały, 

gdyż były ze złego materiału. 

Tam, gdzie teraz są Jordanki, były 

korty tenisowe, a na zapleczu nieczynny 

basen. Tam, gdzie obecnie 

jest Arena Toruń, był teren wojskowy, 

z kolei tam, gdzie znajduje się 

Motoarena, były nieużytki. Ulice 

osiedlowe nie miały kanalizacji. 

Często po drogach jeździły szambowozy. 

Trasy wyjazdowe z miasta 

były jednojezdniowe, a z racji tego, 

że mieliśmy tylko jeden most, borykaliśmy 

się z ciągłymi korkami. 

Tak wyglądał tamten Toruń. Trzeba 

było przystąpić do zmian. Miałem 

nadzieję, jak się okazało przedwczesną, 

że wszystko da się zrobić 

w ciągu jednej kadencji. Okazało 

się, że nie ma ani technicznej, ani 

finansowej możliwości. Zaczęliśmy 

od budowy kanalizacji na osiedlach. 

Położono kilkaset kilometrów 

rur. Całość kosztowała ponad 

500 mln zł, a dofinansowanie unijne 

wyniosło 300 mln zł. Na tamte 

czasy były to ogromne pieniądze. 

Całkowicie zmieniono stację uzdatniania 

wody. 

Którą kadencję uznałby pan za najtrudniejszą? 

Na pewno była to pierwsza kadencja. 

Dopiero wchodziłem we 

wszystko. Zaczęliśmy od trudnej 

przebudowy wiaduktu w ciągu 

ul. Kościuszki. Groziło mu zawalenie. 

Przygotowywali to już moi 

poprzednicy. Niestety w trakcie 

prac upadł wykonawca. Udało się 

jednak uzyskać nową firmę, która 

dokończyła inwestycję jeszcze podczas 

trwania tej kadencji. Mówiłem 

o projekcie kanalizacyjnym, on był 

bardzo wymagający. Koparki były 

niekiedy pod oknami, a kładziono 

tam rury o średnicy 2 m, mogłem 

do nich wejść wyprostowany. 

Zdumiewające było, że ruszyliśmy 

z tym wszystkim w latach 2002- 

06. Natomiast z powodu uwarunkowań 

zewnętrznych trudna była 

kadencja, która właśnie się kończy. 

Mieliśmy plany, że wszystkie zadania 

będą coraz szerzej realizowane. 

Nagle przyszła pandemia, przez 

dwa lata nastawiliśmy się na przetrwanie. 

Notowaliśmy miesięcznie 

o 80 zgonów więcej. Pieniędzy było 

coraz mniej, w autobusach mogło 

być zajęte co drugie miejsce. To 

wszystko powodowało, że nie mogliśmy 

się rozwijać. A gdy wydawało 

się, że wreszcie to mija, wybuchła 

wojna na Ukrainie. Pojawiła się 

obawa, czy nie spowoduje ona perturbacji 

dla nas. Przyjęliśmy jako 

miasto kilka tysięcy uchodźców. 

Mieszkańcy stanęli na wysokości 

zadania. Mierzyliśmy się także 

z kryzysem energetycznym. Prąd 

kosztował nie 30 proc. więcej, a 3-4 

razy więcej. 

Gdyby miał pan wybrać jedno osiągnięcie 

w ciągu tych ponad 20 lat 

rządów, to co by to było? 

Nowy most. To było bardzo oczekiwane. 

Młodzi już tego nie pamiętają, 

ale kiedyś było tak, że ludzie 

w Toruniu po wstaniu rano 

włączali radio i słuchali raportów 

z mostu, czy jest korek i na ile. Sporo 

ludzi przemieszczało się w obie 

strony. Jeśli ktoś miał pociąg o 6:30 

z dworca głównego, to taksówkę zamawiał 

już na 5:30, bo nie wiedział, 

czy zdąży, a jechał zwykle 15 minut. 

Samochody stojące w korku do wysokości 

pl. św. Katarzyny były na 

porządku dziennym. Wprowadziliśmy 

trzy pasy ruchu, co poprawiało 

sytuację. Dlatego w 2003 r. zaczęliśmy 

przygotowania do budowy 

nowego mostu, zastanawiając się, 

skąd na to wziąć pieniądze. Dość 

szybko udało się pozyskać środki 

unijne, choć projekt znalazł się na 

liście rezerwowej w sierpniu 2005 r. 

Ogłosiliśmy przetarg na projektowanie, 

potem zapewniliśmy finansowanie. 

Były zbierane podpisy za 

tym, aby UE zwiększyła finansowanie. 

Nie obyło się bez perturbacji, 

bo znalazła się grupa ludzi, którym 

ta inwestycja się nie podobała i szukali 

sposobu, jak zatrzymać inwestycję. 

Zbudowała to firma Strabag, 

działało przy tym wielu fachowców, 

niestety pan inżynier Marek Sudak 

zmarł w trakcie budowy, dlatego 

estakada obok mostu ma jego imię. 

Co prawda teraz korki wracają, ale 

to dlatego, że kupujemy coraz więcej 

samochodów. 

A czy jest jakaś rzecz, jakaś decyzja, 

której by pan żałował w ciągu tych 

20 lat i teraz zrobiłby to inaczej? 

Nie wiem, czy to by była jakaś 

duża decyzja. Mogę powiedzieć 

tak – w ostatnich latach za bardzo 

zanurzyłem się w rzeczywistość 

bieżącą, a nie w patrzenie do przodu. 

Straciłem nieco instynktu samozachowawczego. 

Tego zabrakło 

w ostatnich 3-4 latach. Ale tak bywa 

w życiu. Gdy musiałem siedzieć 

przed laptopem i przez 2-3 godziny 

rozmawiać o zabezpieczeniu sanitarnym, 

to siłą rzeczy nie mogłem 

tego czasu poświęcić na inwestycje. 

Ale dużego niedosytu decyzyjnego 

nie czuję. 

Przejdźmy teraz do ostatniego wieczoru 

wyborczego. Jaka była pańska 

pierwsza myśl po tym, jak pojawiły 

się pierwsze wyniki i było już 

jasne, że nie pokieruje pan miastem 

jeszcze przez te ostatnie 5 lat? 

Miałem świadomość, że stając do 

wyborów, mam tylko dwie alternatywy. 

Spotykałem ludzi, którzy 

mówili, że nie mam się o co martwić, 

wygrana jest w kieszeni. Mówiłem 

jednak, że decyzja należy do 

Wyborcy zdecydowali także, że 

pozostanie pan w polityce samorządowej 

i wróci do Rady Miasta. 

Jakim pan będzie radnym? Trzeba 

przyznać, że przez te dwie dekady 

pana rządów byli zarówno radni 

wspierający, jak i radni recenzujący. 

Nie nadaję się na recenzenta. Ci, 

którzy ze mną pracują, wiedzą to. 

Albo coś jest dobrze, albo jest źle. 

Jako radny będę mógł powiedzieć 

swoje zdanie, nie zamierzam być 

recenzentem wszystkiego na zasadzie 

„wszystko mi się nie podoba”. 

Doświadczyłem tego przez ponad 

20 lat. Kiedy wchodziłem do urzędu, 

to przez pierwsze 2 lata robiłem 

to, co zaplanowali moi poprzednicy. 

Podobnie będzie teraz. Oczywiście 

swoje elementy pan prezydent 

Gulewski doda, ale sporo zadań 

to będzie kontynuacja tego, co już 

ustalono. Mogę tylko doradzać 

i pomagać w tych działaniach, a nie 

będę stać obrażony i krytykować. 

Więc nie będzie pan totalną opozycją 

w Toruniu? 

Broń Boże. 

Niektórzy mieszkańcy, oceniając 

pańską prezydenturę, chwaląc podjęte 

działania, postulują, aby powstał 

pański pomnik. Jak się pan 

do tego odniesie? 

W Toruniu mamy taką zasadę – pomniki 

stawia się po śmierci. A jak 

pan widzi, dysponuję jeszcze żywotnością 

i o pomnikach nie myślę. 

Ważniejsze dla mnie jest to, że jak 

wyjdę na ulicę, to widzę dużo dobrych 

zmian. To jest takim umownym 

pomnikiem – mój udział 

w pracach nad zmianami w mieście, 

a pomniki to nie moja bajka. 


• 

TYLKOTORUN.PL 

WYWIAD 

7 

To wstęp przemówienia nowego 

prezydenta Torunia – Pawła Gulewskiego, 

który 7 maja 2024 r. 

został zaprzysiężony na ten urząd. 

Nawiązał do Mikołaja Kopernika 

jako największego innowatora. 

I do takiego innowacyjnego Torunia 

chce dążyć. 

„Co najważniejsze – innowacyjność 

nie ogranicza się tylko do 

technologii, może charakteryzować 

praktycznie wszystkie sfery 

funkcjonowania naszego miasta. 

Wprowadzenie jej w różne procesy 

zarządzania będzie wymagało wiele 

wysiłku, kreatywności nas wszystkich 

– to bez wątpienia. Ale wierzę, 

że będzie warto. Niech zatem w ten 

sposób rozumiana innowacyjność 

będzie naszą idée fixe w najbliższych 

latach.” 

Z prezydentem Pawłem Gulewskim 

rozmawialiśmy wcześniej, po 

odebraniu zaświadczenia o wyborze. 

Zgodny rytm współpracy 

„Toruń zobowiązuje. Stoję przed wami dzisiaj pełen pokory, ale także determinacji, aby służyć wam najlepiej, jak tylko potrafię” 

Magdalena Witt-Ratowska | fot. Łukasz Piecyk 

To, co było i jest wielokrotnie podkreślane 

– nie jest pan debiutantem 

w roli samorządowca. Ale teraz już 

na innym stanowisku. 

Byłem radnym od 2010 r. i od tego 

czasu datuje się moja praca i współpraca 

na rzecz mieszkańców. Dlatego 

teraz urząd prezydenta miasta 

jest dla mnie ogromnym zaszczytem 

i naprawdę dużą odpowiedzialnością, 

zwłaszcza biorąc pod uwagę 

wynik. Oczywiście zrobię wszystko, 

aby sprostać temu wyzwaniu. Jest 

to naprawdę wspólny, gigantyczny 

sukces Koalicji Obywatelskiej, ale 

nie tylko. Do tego sukcesu przyczynili 

się przede wszystkim mieszkańcy, 

którzy poparli moją kandydaturę. 

Składam także podziękowania 

dla osób, które zaangażowały się 

w moją kampanię z różnych środowisk, 

w tym dziękuję za poparcie ze 

strony ruchów miejskich. 

Zaprzysiężenie Pawła Gulewskiego na prezydenta Torunia. 

W kampanii podkreślał pan, że „to 

jest ten moment”. Kiedy on nastąpił? 

Myślę, że kluczowy był tutaj wynik 

pierwszej tury, bo arytmetycznie 

utwierdził mnie, gdzie jestem, w jakim 

miejscu. To przecież mieszkańcy 

Torunia zdecydowali, że mam 

12-procentową zaliczkę nad moim 

konkurentem. 

Wtedy mieliśmy już przygotowaną 

strategię na dwa intensywne 

tygodnie i kampanię, która była naprawdę 

zaprojektowana do samej 

ciszy wyborczej. Dużo gości udało 

się sprowadzić do naszego miasta 

i pokazać, że Toruń może rzeczywiście 

istnieć na mapie politycznej 

i samorządowej naszego kraju. 

Uważam, że to jest do utrzymania 

też w czasie, kiedy będę prezydentem 

miasta. Bo tak naprawdę Toruniem 

jest zainteresowana cała 

Polska i mówiłem o tym szeroko 

– bardzo interesuje mnie również 

wejście do Unii Metropolii Polskich. 

Oczywiście nie jest to łatwa 

sprawa, bo tam są pewne parytety 

ludnościowe, które trzeba wypełnić 

– ale myślimy o tym. 

Wysokie poparcie w drugiej turze 

– 65 proc. – to kredyt zaufania. 

Opinia publiczna czeka na pewne 

poprawki, rozliczenia. Czy takie 

będzie pana podejście? 

Wolałbym jak najmniej rozliczać, 

a jak najwięcej wprowadzać innowacji 

– i tego typu proporcje będę 

chciał zachować. Tak jak cała moja 

kampania była zaprojektowana 

w pozytywny sposób – tak samo 

uważam, że najbliższe lata sprawowania 

funkcji prezydenta miasta 

Torunia będą „na tak”. Będę zawsze 

szukał koncyliacji, konsensusu. 

Oczywiście będę chciał realizować 

odważne pomysły, umożliwiające 

Toruniowi rozwój i pewien „odskok”, 

którego przez ostatnich kilka 

lat zabrakło. O tym też szeroko mówiłem 

w kampanii. Czeka nas naprawdę 

dynamiczny okres rozwoju 

naszego miasta. I to jest mój priorytet 

docelowy, jeżeli chodzi o szkielet 

działań na najbliższe pięć lat. 

Będzie współpraca ze wszystkimi 

w Radzie Miasta? 

Deklaruję gotowość do szerszej 

współpracy. Jako osoba otwarta 

jestem genetycznie nastawiony na 

współdziałanie, a Toruń wymaga 

takiej współpracy na co dzień. Niezależnie 

od przynależności do klubów 

i środowisk politycznych czy 

komitetów – każdy może liczyć na 

tę wyciągniętą rękę z mojej strony, 

ponieważ sprawy Torunia to kwestie, 

które naprawdę potrzebują 

zaangażowania wielu środowisk, 

w tym również tych spoza Rady 

Miasta. 

Jakie będą pierwsze decyzje Pawła 

Gulewskiego jako prezydenta Torunia? 

Będzie ich bardzo dużo, to pew- 

‘‘ Tak 

ne. Natomiast przede wszystkim 

konieczna jest rozmowa z panią 

skarbnik w kontekście poziomu 

wykonania budżetu. Ale też jedno 

z pierwszych spotkań, które chcę 

zorganizować, będzie z pracownikami 

Domu Pomocy Społecznej 

przy Szosie Chełmińskiej. O tym 

mówię już nie pierwszy raz, ponadto 

obiecałem im przed wyborami, 

że tam pojadę. Dla mnie to jest coś 

emblematycznego, żeby rozmawiać 

z ludźmi, którzy w ramach pomocy 

społecznej naprawdę pracują bardzo 

ciężko na rzecz potrzebujących 

i innych osób, więc muszę i chcę 

być z nimi. 

Wchodzi pan w prezydenturę, kiedy 

budżet od dawna jest uchwalony. 

Czy zostanie w takim kształcie? 

Nie sądzę. Biorąc pod uwagę plany 

inwestycyjne i priorytety, które nakreśliłem 

w kampanii wyborczej, 

będę oczywiście rozmawiał nie 

tylko z radnymi KO, ale też szerzej 

chciałbym przekonsultować 

jak cała moja kampania była zaprojektowana 

w pozytywny sposób – tak samo uważam, że najbliższe 

lata sprawowania funkcji prezydenta miasta Torunia będą 

„na tak”. Będę zawsze szukał koncyliacji, konsensusu. 


ewentualne zmiany. Jak chociażby 

przyjrzenie się możliwości uruchomienia 

postępowania przetargowego 

dla ul. Olsztyńskiej – tu 

bez przesunięć budżetowych nie 

damy rady. Z panią skarbnik będziemy 

mieć pierwszą rozmowę 8 

maja, od razu, kiedy zacznę pełnić 

obowiązki prezydenta miasta Torunia. 

Funkcję obejmuję praktycznie 

w drugim kwartale roku budżetowego 

i tych przesunięć nie unikniemy. 

Przyjrzymy się tej puli pieniędzy 

zarezerwowanej na inwestycje, 

w której teraz jest już ponad 400 

mln zł. Jak mówię – zobaczymy, czy 

coś z tych środków da się przesunąć. 

Ale też nie będziemy ustawać 

w działaniach i sięganiu po środki 

zewnętrzne. 

Które jeszcze sprawy i decyzje są 

pilne lub konieczne w najbliższym 

czasie? 

Na pewno te, które wymagają 

szybkich konsultacji z dyrektorami 

wydziałów. To jest np. kwestia 

Wrzosowiska, to jest kwestia zmiany 

założeń do miejscowego planu 

zagospodarowania przestrzennego 

na Winnicy, jest też kilka kwestii 

zmiany struktur. Chciałbym powołać 

bezzwłocznie ciała doradcze, 

o których mówiłem – m.in. radę 

rozwoju, radę dziedzictwa Torunia, 

pełnomocników prezydenta ds. 

rozwoju, ds. cyfryzacji, ds. dialogu 

oraz innowacji. To są te decyzje, 

które można podejmować w ciągu 

najbliższych tygodni. Oczywiście 

w zgodnym rytmie współpracy 

z zespołem pracowników, dyrektorów, 

zastępców, kierowników działów 

i wydziałów, ale również środowiskiem 

radnych KO i wszystkich 

radnych, którzy będą chcieli współpracować 

w RMT, biorąc pod uwagę 

ten naprawdę obszerny i duży 

plan na współrządzenie przez te 

pięć lat.

8 MÓJ TORUŃ 

• TYLKOTORUN.PL 

Toruń w nowej obsadzie! 

fot. Agnieszka Bielecka/Wojtek Szabelski/Sławomir Kowalski 

Za nami I uroczysta sesja Rady 

Miasta Torunia, podczas której 

miało miejsce zaprzysiężenie nowego 

prezydenta miasta, Pawła 

Gulewskiego, oraz ślubowanie 

radnych miejskich kadencji 2024- 

2029. 

- Toruń zobowiązuje – mówił 

prezydent Paweł Gulewski podczas 

uroczystej sesji Rady Miasta Torunia. 

Podniosłemu wydarzeniu, 

które otwiera kadencję rady 2024- 

2029, przewodniczył radny-senior, 

Jan Ząbik. W Ratuszu Staromiejskim 

pojawiło się liczne grono zaproszonych 

gości, wśród których 

byli ministrowie z ziemi toruńskiej, 

Arkadiusz Myrcha i Grzegorz Karpiński, 

marszałek województwa 

kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki, 

przewodnicząca sejmiku 

województwa Elżbieta Piniewska, 

honorowi obywatele Torunia, 

przedstawiciele samorządu, służb 

mundurowych, duchowieństwa 

oraz rodziny i bliscy bohaterów 

tego dnia. Uroczystą sesję poprzedziła 

msza św. w intencji miasta 

i mieszkańców w katedrze śś. Janów. 

Podniosłym momentem uroczystości 

było zaprzysiężenie nowego 

prezydenta miasta Torunia, Pawła 

Gulewskiego. Prezydent złożył 

ślubowanie, wygłaszając tekst roty 

ślubowania: „Obejmując urząd Prezydenta 

Miasta Torunia, uroczyście 

ślubuję, że dochowam wierności 

prawu, a powierzony mi urząd sprawować 

będę 

tylko dla dobra 

publicznego 

i pomyślności 

mieszkańców 

miasta. Tak mi 

dopomóż Bóg”. 

Paweł Gulewski 

odebrał także 

insygnia z rąk 

ustępującego 

prezydenta Michała 

Zaleskiego 

– klucz i pieczęć. 

– Przekazuję klucz do bram 

miasta, niech otwiera bramy dla 

przyjaciół naszych, a zamyka je dla 

wrogów. Pieczęć niech sygnuje te 

dokumenty, które przejdą na zawsze 

do historii miasta jako te decyzje, 

które Ty osobiście podejmujesz 

– zwrócił się Michał Zaleski do 

nowego prezydenta. 

Swoje wystąpienie prezydent 

Paweł Gulewski rozpoczął osobiście: 

- Jestem niezwykle wzruszony. 

Na początek - i przede wszystkim 

– jako już zaprzysiężony prezydent 

– dziękuję za zaufanie, którego mi 

udzieliliście, wybierając mnie na 

urząd prezydenta miasta. Mam 

świadomość, że mandat ten wyrasta 

z oczekiwania pozytywnej zmiany. 

Stoję przed Wami dzisiaj pełen 

‘‘Mam świadomość, że mandat ten wyrasta 

z oczekiwania pozytywnej zmiany. Stoję przed Wami 

dzisiaj pełen pokory, ale także determinacji, aby 

służyć wam najlepiej, jak potrafię. 

pokory, ale także determinacji, aby 

służyć wam najlepiej, jak potrafię. 

Prezydent zapowiedział, że jego 

kadencja będzie łączyć bogate dziedzictwo 

historyczne z teraźniejszością 

i nowoczesnością, a każde 

działanie charakteryzować będzie 

innowacyjność, która: nie ogranicza 

się tylko do technologii i może 

charakteryzować praktycznie 

wszystkie sfery funkcjonowania 


miasta. Wprowadzanie jej w rożne 

procesy zarządzania będzie wymagało 

wiele wysiłku, kreatywności 

nas wszystkich – to bez wątpienia. 

Ale wierzę, że będzie warto. Niech 

zatem w ten sposób rozumiana 

innowacyjność będzie naszą „idee 

fixe” najbliższych 

lat. 

- Drodzy 

mieszkańcy, Wasze 

zaangażowanie 

i współpraca 

są kluczowe dla 

osiągnięcia sukcesu. 

Toruń jest 

naszym wspólnym 

domem, i tylko 

wspólnie możemy 

uczynić go jeszcze 

lepszym miejscem 

do życia – zadeklarował prezydent 

Paweł Gulewski. 

Podczas sesji w Ratuszu Staromiejskim 

ślubowanie złożyli nowi 

radni. Pierwszą decyzją Rady Miasta 

nowej kadencji był wybór jej 

przewodniczącego. Został nim Łukasz 

Walkusz z KO, którego poparło 

24 radnych, jedna osoba wstrzymała 

się od głosu. 

Po uroczystej sesji w Ratuszu 

Staromiejskim radni przeszli do 

budynku Urzędu Miasta Torunia, 

gdzie w sali sesyjnej odbyła się 

pierwsza sesja robocza. 

Oto radni Rady Miejskiej Torunia na 

lata 2024-2029: 

• Katarzyna Chłopecka 

• Magdalena 

Cynk-Mikołajewska 

• Marcin Czyżniewski 

• Piotr Drążek 

• Zbigniew Fiderewicz 

• Michał Gazda 

• Jakub Hartwich 

• Michał Jakubaszek 

• Bartłomiej Jóźwiak 

• Wojciech Klabun 

• Maciej Koziołocki 

• Karolina Krajewska 

• Marek Krupecki 

• Piotr Lenkiewicz 

• Edyta Macieja-Morzuch 

• Adrian Mól 

• Michał Rzymyszkiewicz 

• Anna Szytniewska 

• Dominika Walichniewicz 

• Łukasz Walkusz 

• Agnieszka Wasita 

• Aneta Wierzbowska 

• Michał Wojtczak 

• Michał Zaleski 

• Jan Ząbik

• 

TYLKOTORUN.PL 

MÓJ TORUŃ 

9 

fot. Agnieszka Bielecka/Wojtek Szabelski/ Sławomir Kowalski 


10 WYWIAD 

• 

TYLKOTORUN.PL 

Umieramy już w momencie narodzin 

O tym, jak ważne jest oswajanie tematu śmierci i jak wygląda przygotowanie zmarłego do pogrzebu, opowiada nam Agnieszka Beczek 

Joanna Węglewska | fot. Łukasz Piecyk 

Jedną z gościń tegorocznego 

Ogólnopolskiego Festiwalu Premier 

i Debiutów Gwiazdozbiór 

Kryminalny Kujawy i Pomorze 

w Toruniu była Agnieszka Beczek. 

Tanatokosmetolożka, w sieci 

znana jako Pani z Domu Pogrzebowego, 

opowiedziała w trakcie 

wykładu, jak naprawdę wygląda 

ciało człowieka po śmierci. Postanowiliśmy 

zgłębić temat jeszcze 

bardziej i spytać Agnieszkę Beczek 

o szczegóły jej pracy, w której 

zajmuje się przygotowaniem osób 

zmarłych do pogrzebu. 

Czy zdarzają się przypadki, w których 

ciężko pani rozpocząć toaletę 

pośmiertną? 

Czasem doświadczam pewnej 

blokady, ale głównie, jeśli chodzi 

o stronę wizualną. Natomiast jest 

to dziesięciosekundowy przepływ 

i zabieram się do pracy. Gdybym 

miała problem z wykonywaniem 

tego zabiegu, to powinna bym była 

przemyśleć swój zawód. Tutaj nie 

można sobie pozwolić na strach. 

Potrzebujemy wciąż oswajania 

śmierci? Czy to wciąż temat tabu? 

Oswajanie tematu śmierci jest ważne, 

abyśmy wiedzieli, co zrobić 

i czego by sobie ta osoba życzyła, 

abyśmy nie tkwili w poczuciu rozterki, 

czy wszystko dobrze zrobiliśmy. 

To sprawia, że nam wówczas 

też jest lżej. Oswajanie tematu 

śmierci powinno być naturalnym 

procesem, jak urodziny, wesela 

itp. Oprócz mojej działalności 

w mediach społecznościowych są 

również inne konta, które oswajają 

z tym tematem. Jest też bardzo dużo 

instytucji, które działają i oswajają 

tematy spraw ostatecznych, np. 

Instytut Dobrej Śmierci. Uważam, 

że to niezbędne, bo śmierć jest elementem 

życia i to wszystko się ze 

sobą łączy. W momencie naszego 

urodzenia tak naprawdę umieramy, 

już od pierwszego momentu. 

A jak wyglądało pani oswajanie się 

ze śmiercią? 

Od początku nie bałam się tego tematu. 

Jako dziecko zaglądałam do 

karawanów z ciekawością. Im dłużej 

pracowałam w tym zawodzie, 

tym więcej przypadków widziałam. 

Każde z tych doświadczeń przygotowywało 

mnie na kolejne, być 

może bardziej zaskakujące przypadki 

i obrażenia u osób zmarłych. 

Jak wygląda przygotowanie zmarłego 

do pogrzebu? 

Przede wszystkim najpierw trzeba 

zdjąć odzież. Często zmarły jest 

w odzieży, w której zmarł. Następnie 

ciało trzeba umyć, zabezpieczyć 

i dobrze zdezynfekować. Potem 

przechodzimy do ubierania – warto 

znać technikę, żeby przygotować tę 

Największą nagrodą jest widok rodzin odnajdujących spokój, żegnając bliskich w godny sposób. 

osobę dobrze. Dalej wykonuję fryzurę 

lub układam włosy tak, jak naturalnie 

układają się przy suszeniu, 

i ewentualnie robię makijaż. Nie 

jest on za każdym razem potrzebny 

w dużym stopniu. Czasami potrzeba 

go więcej, a czasem mniej – to 

kwestia zabezpieczenia wszystkich 

ran i odleżyn. Pielucha powinna 

być, jeśli jest stosowana jako zabezpieczenie 

po śmierci, do momentu 

przygotowania. Jeżeli zabieram się 

za przygotowanie zmarłego, to pielucha 

jest niedopuszczalna. Chyba 

że w szczególnych przypadkach, 

jak np. nowotwór jelita, gdzie pewnych 

procesów nie da się zatrzymać 

i zabezpieczyć zmarłego w inny 

sposób. Jednak na co dzień nie powinno 

mieć to miejsca. 

Czy podczas przygotowania ciała 

zachowuje pani wszelkie znamiona 

i znaki szczególne u zmarłych? Co 

na przykład z tatuażami? 

To zależy, czy jest on widoczny – 

jeżeli nie, to nie ma potrzeby. Jeśli 

zmarły ma charakterystyczne 

pieprzyki, znamiona na twarzy, to 

staram się ich nigdy nie ukrywać, 

żeby zmarła osoba przypominała 

jak najbardziej siebie. 

Zmarłe osoby mogą wydawać 

dźwięki przez pozostające w płucach 

powietrze. Czy często spotyka 

się pani z taką sytuacją w swojej 

pracy? 

Tak, nawet ostatnio. Zdarza się, że 

to powietrze w płucach jest i podczas 

przesuwania czy obracania 

zmarłego jest takie specyficzne 

jęknięcie. Za pierwszym razem wystraszyłam 

się, bo nigdy nie wiadomo, 

w którym momencie to nastąpi 

i czy w ogóle nastąpi. Nikt o tym nie 

mówi. To było dla mnie szokujące. 

Nie jest to przyjemne, ale jest to 

normalne. 

Często spotyka się pani z życzeniami 

na temat tego, jak zmarła osoba 

chciałaby wyglądać podczas pogrzebu, 

czy to bliscy podejmują tę 

decyzję? 

Jest tak i tak. Czasami ktoś sobie 

przygotowuje całą instrukcję 

i przede wszystkim rozmawia o tym 

z rodziną, mówiąc, czego by chciał. 

Czasami jest tak, że to rodzina podejmuje 

decyzję. Najczęściej wiedzą, 

czy ktoś się malował bądź nie 

lubił tego i nie malował się wcale. 

Zawsze pytamy, czy wykonać makijaż. 

A jeżeli ma on być specjalny, 

to też jesteśmy o tym informowani. 

Czasem odtwarzamy makijaż bezpośrednio 

ze zdjęć. 

Czy ciało da się idealnie przygotować? 

Ono zawsze wygląda jednak 

inaczej po śmierci. 

Śmierć pozostawia swoje piętno 

i to jest niezaprzeczalne, ale można 

ten wygląd przywrócić w naprawdę 

bardzo dużym stopniu. Nasz bliski 

nie będzie w stu procentach wyglądał 

tak jak za życia, bo nie będzie 

miał otwartych oczu, a to one, 

w dużej mierze, definiują nas jako 

ludzi. To już pierwsza przeszkoda. 

Ale można zrobić tak, aby znamion 

śmierci było jak najmniej. 


Bywają niestandardowe prośby co 

do wyglądu osoby czy ceremonii 

w nie do końca tradycyjnym stylu? 

Tak, i jest to bardzo fajne, że można 

zorganizować coś innego, szytego 

na miarę osoby, która odeszła. Jest 

coraz więcej zapytań o takie ceremonie 

i coraz więcej ich organizuję. 

Takie uroczystości są najpiękniejsze. 

Czego najczęściej życzą sobie bliscy, 

aby włożyć zmarłemu do trumny? 

Najczęściej są to różańce i obrazki. 

Natomiast zdarzają się też osobiste 

przedmioty, z którymi zmarła osoba 

była związana. Są to np. portfelik, 

obrazek, chusteczka, a czasem 

nawet kubek, kapcie czy kocyk. 

Tak naprawdę wyobraźnia jest tutaj 

nieograniczona, są to najróżniejsze 

rzeczy. 

Zdarzają się osoby, które przychodzą 

do państwa domu pogrzebowego 

i chcą zorganizować swój własny 

pogrzeb? 

Ludzie rzeczywiście powoli zdają 

sobie z tego sprawę, ale jeszcze 

nie korzysta z tej usługi zbyt wiele 

osób. Zdarzają się sytuacje, w których 

osoby w wieku np. 35 lat chcą 

przygotować się na coś, co może się 

wydarzyć za kilkadziesiąt lat. Częściej 

jednak przygotowują się w zaciszu 

domowym, spisując ostatnią 

wolę. Natomiast myślę, że będzie 

się to rozwijało. 

Ze zmarłymi żegnają się bliskie 

osoby, ale czy zwierzęta też czują 

taką potrzebę? 

Zwierzęta potrzebują pożegnania, 

bo ktoś był i nagle go nie ma. 

Zwierzęta rozpoznają też pewne 

rzeczy po zapachu. Jeżeli jest taka 

szansa, że np. otwieramy trumnę 

i osoba zmarła jest przygotowana, 

to zawsze zachęcam do tego, żeby 

przyjść z pupilem. Jeżeli wiem, że 

ten właściciel by sobie tego życzył 

i kochał swoje zwierzęta, to czemu 

nie. Czasami bardziej kochamy 

zwierzęta niż ludzi, i one nas 

również. Uważam, że danie takiej 

szansy zwierzakowi pozwala mu 

zamknąć pewien etap. Wiem, że 

dla wielu osób to jest wariactwo, 

ale proszę mi wierzyć, że zwierzęta 

zdychają w koszmarnych męczarniach 

z tęsknoty. A kiedy one to 

czują i wiedzą, kiedy się pożegnać, 

to wszystko odbywa się inaczej. 

Zwierzęta też na swój sposób muszą 

się pożegnać z właścicielem. 

Czy w tej branży jest wiele kobiet? 

Z każdym rokiem jest ich coraz 

więcej. Co ciekawe, coraz częściej 

kobiety obsługują też pogrzeby. 

Wydaje mi się, że kobiety w tym 

zawodzie są bardziej szczegółowe, 

otwarte i przykładają większą wagę 

do detali. 

W jakich momentach odczuwa 

pani spełnienie, satysfakcję? 

Moja praca daje mi ogrom takich 

uczuć. Najczęściej, gdy rodzina, 

która wcześniej bała się momentu 

pożegnania, przychodzi i mówi, że 

po takim przygotowaniu nie boi 

się w ogóle. Że ich bliski wygląda 

tak, jakby spał. Widok osoby, która 

wcześniej była przerażona i pełna 

stresu, boi się przekroczyć próg 

sali pożegnań, a potem wychodzi 

szczęśliwa i dziękuje mi za opiekę 

nad zmarłą osobą, jest najważniejszy. 

Największą nagrodą jest dla 

mnie widok rodzin, które odnajdują 

w sobie spokój i lekkość dzięki 

temu, że mogły pożegnać swoich 

bliskich w sposób godny i pełen 

miłości. To niezwykle istotne, ponieważ 

wiem, że gdy widzimy naszych 

bliskich przygotowanych 

w taki sposób, przechodzimy żałobę 

inaczej. Mamy pewność, że ktoś 

zaopiekował się naszym bezbronnym 

bliskim. 

Pracuje pani w Warszawie, ale jeśli 

ktoś sobie życzy, wykonuje pani też 

usługę w innych miejscowościach? 

Tak, przygotowuję zmarłych nie 

tylko w Warszawie. Poza tą usługą 

mogę również zorganizować całą 

ceremonię. To kwestia telefonu, aby 

uzgodnić wszystko z bliskimi i dogadać 

się co do terminu.

• 

TYLKOTORUN.PL 

Zapomniany rejon? 

Mieszkańcy lewobrzeża mierzą się z niebezpiecznymi skrzyżowaniami i brakiem koszy 

MIASTO 

11 

Joanna Węglewska | fot. Łukasz Piecyk 

Wyjazd samochodem z niektórych 

ulic jest problematyczny 

i skłania kierowców do łamania 

przepisów. Oprócz tego mieszkańcy 

skarżą się też na brak przydrożnych 

koszy na śmieci. 

Od kilku tygodni kierowcy borykają 

się z utrudnieniami w dojeździe 

do centrum miasta 

z powodu problemów 

z systemem natężenia 

ruchu przy skrzyżowaniu 

ul. Łódzkiej z Okólną. 

Tworzą się kilkunastominutowe 

korki, a kierowcy 

są coraz bardziej sfrustrowani. 

MZD w Toruniu 

informuje, że sytuacja ma 

wkrótce ulec zmianie. 

– Inwestycja jest jeszcze 

w trakcie realizacji. 

Światła będą jeszcze 

regulowane i dostosowywane 

do natężenia 

ruchu – przekazuje Agnieszka Kobus-Pęńsko, 

rzeczniczka prasowa 

MZD w Toruniu. 

To jednak nie jedyne zmartwienie 

kierowców. Kolejne problemy 

tworzą się podczas wyjazdu z ul. 

Strzałowej w lewo w ul. Łódzką, 

szczególnie w godzinach porannych. 

– Często jest tak, że kierowca 

wykorzystuje sytuację, w której jadący 

ul. Łódzką od strony centrum 

stoją na czerwonym i wjeżdża przed 

nich, stając przed sygnalizatorem, 

lub przejeżdża na czerwonym świetle 

i zatrzymuje się dopiero na kolejnym 

czerwonym świetle przed 

Planetą Lewobrzeże. Dodatkowo 

należy uważać na auta skręcające 

w lewo z ul. Kniaziewicza. Problem 

zrobi się większy, gdy zostanie 

otwarta nowa szkoła – przekazuje 

czytelnik. 

Sytuacja jest skomplikowana, 

ponieważ kierowcy wyjeżdżający 

z ul. Strzałowej nie mają innej 

możliwości wyjazdu, jak tylko wykorzystanie 

okazji i stanięcie przed 

samochodem stojącym na czerwonym 

świetle przy ul. Łódzkiej. 

Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że 

wyjechać jest ciężko, dlatego często 

dochodzi do przejazdów na czerwonym 

świetle. 

– Oba te skrzyżowania są bardzo 

niebezpieczne i skłaniają mieszkańców 

do tego, aby łamać przepisy 

‘‘– Oba te skrzyżowania są bardzo niebezpieczne 

i skłaniają mieszkańców do tego, aby łamać przepisy 

i wyjeżdżać z ul. Strzałowej w ul. Łódzką w lewo 

w momencie, gdy jest czerwone światło przy ul. Łódzkiej. 

i wyjeżdżać z ul. Strzałowej w ul. 

Łódzką w lewo w momencie, gdy 

jest czerwone światło przy ul. Łódzkiej 

– mówi radny Torunia Piotr 

Drążek. – Podobna sytuacja dzieje 

się w momencie, gdy z ul. Łódzkiej 

chce się skręcić w ul. Strzałową. 

Kierowcy często skręcają w lewo 

Często dochodzi do łamania przepisów drogowych. 

w momencie, gdy na sygnalizatorze 

jest czerwone światło. To skrzyżowanie 

jest po prostu niebezpieczne. 

Kilkaset metrów dalej występuje 

podobny problem – przy wyjeździe 

ze sklepu Biedronka. Jak zapowiada 

radny Piotr Drążek, będzie on 

pilotował modernizację tych skrzyżowań. 

– Oba skrzyżowania są mi bliskie 

– jeżdżę nimi codziennie. Trzeba 

to zmienić. Zobowiązuję się, że 

na pierwszej roboczej sesji Rady 

Miasta złożę pytania odnośnie do 

planów dotyczących modernizacji 

tych obu skrzyżowań – na jakim są 

etapie i jakie działania będą podejmowane, 

aby te skrzyżowania stały 

się bezpieczniejsze i bardziej drożne. 

Od tych skrzyżowań w dużej 

mierze zależy również przepustowość 

ul. Łódzkiej. 

Poza problemami w ruchu drogowym 

mieszkańcy lewobrzeża 

zwracają również uwagę na zbyt 

małą liczbę koszy na śmieci, szczególnie 

przy ul. Włocławskiej. Brak 

wystarczającej liczby koszy może 

prowadzić do zanieczyszczenia środowiska. 

Radny Piotr Drążek zapowiedział 

działanie w tej sprawie. 

– Koszy jest niewiele – z reguły 

mieszczą się przy przystankach 

autobusowych, ale też nie zawsze. 

Dalej jest z nimi problem. Pozostaje 

też kwestia częstotliwości opróżniania 

tych koszy. To również sprawa, 

o którą zapytam na najbliższej 

sesji Rady Miasta – mówi radny 

Piotr Drążek. 

Wydział Gospodarki Komunalnej 

zapowiedział skontrolowanie 

ulicy pod tym kątem i ewentualne 

dostawienie koszy. 


12 ECF 

• 

TYLKOTORUN.PL 

Jak na koncert to najlepiej do… kina 

fot. Julia Marszewska 

Kino CAMERIMAGE przyzwyczaja 

nas do tego, że nie ogranicza 

się w swojej działalności wyłącznie 

do tradycyjnie pojmowanej 

sztuki filmowej. To właśnie tam 

mieliśmy szansę uczestniczyć 

w projekcjach filmów niemych, 

którym towarzyszyła muzyka grana 

na żywo, to także w budynku 

kina oglądaliśmy interaktywna 

wystawę „Mały Książę”, a w programie 

regularnie pojawiają się 

spektakle teatralne National Theatre 

Live z Londynu. Tym razem 

Kino CAMERIMAGE zaprasza 

widzów na… koncert, po którym 

czeka nas spotkanie z popularnym 

dziennikarzem muzycznym 

Piotrem Metzem. 

W sobotni wieczór 11 maja na 

toruńskim Rynku Nowomiejskim 

przenieść się będzie można do roku 

1983 kiedy to zarejestrowany został 

niezwykły występ amerykańskiego 

zespołu Talking Heads. W Kinie 

CAMERIMAGE na dużym ekranie 

zaprezentowany zostanie film 

„Stop Making Sense”, który uważany 

jest za jeden z najlepszy koncertowych 

filmów w historii. Twórca 

filmu, Reżyser Jonathan Demme, 

zdobywca Oscara za „Milczenie 

owiec”, znany także z „Filadelfii” 

oraz „Adaptacji”, twierdził, że fanem 

Talking Heads został w 1979 

roku kiedy po raz pierwszy zobaczył 

zespół występujący na żywo. 

Gdy wybrał się na ich koncert 

cztery lata później, to co działo się 

na scenie tak go zachwyciło, że zaproponował, 

że nakręci ich występ. 

W przeciwieństwie do wielu innych 

filmów koncertowych, ten miał być 

o wiele bardziej minimalistyczny 

i miał skupiać się tylko i wyłącznie 

na tym co działo się na scenie. Do 

współpracy zaangażowany został 

Jordan Cronenweth, Autor zdjęć, 

który rok wcześniej nakręcił „Łowcę 

androidów”. Wraz z zespołem 

czuwającym nad wszystkimi kreatywnymi 

decyzjami stworzyli genialną 

muzyczną ucztę, której nie 

można przegapić. 

Tuż po sobotniej projekcji, 

o filmie i muzyce z widzami porozmawia 

gość kina - Piotr Metz, 

postać doskonale znana wszystkim 

fanom muzyki. Jeden z najpopularniejszych 

polskich dziennikarzy 

muzycznych odwiedzi Toruń 

by wspólnie z widzami przeżyć 

projekcję koncertu „Stop Making 

Sense”. Metz kojarzony jest przede 

wszystkim jako doskonały radiowiec, 

wyróżniający się niezwykłym 

wyczuciem do muzyki i olbrzymią 

wiedzą na jej temat. W ostatnich 

dniach, po latach przerwy dołączył 

ponownie do załogi Programu 

Trzeciego Polskiego Radia. 

Projekcja filmu „Stop Making 

Sense”. rozpocznie się 

w sobotę 11 maja o godzinie 17.00 

w Kinie CAMERIMAGE mieszczącym 

się w sercu Rynku Nowomiejskiego. 

Bilety dostępne 

są na stronie internetowej kina 

www.kinocamerimage.pl 


14 SPORT 

• 

Żegnaj, Aaronie! 

Sezon Twardych Pierników dobiegł końca, a wraz z nim piękna przygoda legendy 

toruńskiego klubu Aarona Cela 

Filip Pląskowski | fot. Facebook Arriva Twarde Pierniki Toruń 

W pożegnalnym domowym meczu Cela Twarde Pierniki wygrały z mistrzem Polski – Wilkami 

Morskimi Szczecin. 

Arriva Polski Cukier Toruń nie 

awansował do fazy play-off, ale 

wywalczył cenne utrzymanie 

w najwyższej klasie rozgrywkowej. 

Swój ostatni sezon w barwach 

toruńskiego zespołu zagrał Aaron 

Cel. 

Aaron Cel swoje pierwsze kroki 

stawiał na francuskich parkietach. 

Cel występował potem w barwach 

KS Turów Zgorzelec, Enea Stelmet 

Zastal BC Zielona Góra, AS Monaco, 

BCM Gravelines-Dunkerque. 

Następnie przeszedł do Twardych 

Spartanie wracają na tarczy 

Pierników, w których spędził 7 sezonów. 

Do najważniejszych osiągnięć, 

które udało mu się zdobyć 

wspólnie z drużyną, można zaliczyć 

srebrny i brązowy medal mistrzostw 

Polski, Puchar Polski i Superpuchar 

Polski. Skrzydłowy był 

także ważnym elementem kadry 

reprezentacji Polski, w której rozegrał 

108 meczów oraz zdobył 736 

punktów. Z orzełkiem na piersi Cel 

grał w mistrzostwach świata oraz 

trzykrotnie w mistrzostwach Europy. 

Z reprezentacją zdobyli czwarte 

miejsce w EuroBaskecie w 2022 r. 

– Nie ukrywam, że biorę mocno 

pod uwagę taki scenariusz. Idzie to 

właśnie w tę stronę, że w kwietniu, 

maju 2024 r. rozegram swój ostatni 

mecz na zawodowych parkietach – 

mówił Aaron Cel w sierpniu ubiegłego 

roku w rozmowie z WP SportoweFakty. 

– Kontrakt z klubem 

z Torunia wtedy dobiegnie końca, 

a ja zawsze deklarowałem, że chcę 

ten ostatni mecz w karierze rozegrać 

właśnie w barwach Twardych 

Pierników. To jest klub, który jest 

w moim sercu. 

I tak też się stało. Aaron Cel dotrzymał 

słowa. 21 kwietnia rozegrał 

on ostatni mecz w koszulce Twardych 

Pierników przed własną publicznością 

z King Wilkami Morskimi 

Szczecin. Spotkanie lepiej 

rozpoczęli torunianie. Pierwszą 

kwartę zakończyli wynikiem 31:22. 

W drugiej kwarcie odskoczyli przyjezdnym 

na aż szesnaście punktów, 

ale mistrzowie Polski z minuty na 

minutę odrabiali straty. Rezultatem 

było ich prowadzenie do przerwy 

48:44. Po zmianie stron na kilka 

punktów odskoczyli szczecinianie, 

TYLKOTORUN.PL 

ale Twarde Pierniki nie dawały za 

wygraną. Po trzydziestu minutach 

na tablicy wyników widniał wynik 

68:65 dla drużyny z grodu Kopernika. 

Niesamowite emocje przyniosła 

ze sobą czwarta kwarta. W ostatniej 

minucie spektakularnym blokiem 

popisał się Arik Smith i tym samym 

Twarde Pierniki prowadziły nadal 

dwoma punktami 36 sekund przed 

końcem. Nie wypuściły one do 

końca wygranej z rąk i zwyciężyły 

po raz drugi w tym sezonie z Wilkami 

Morskimi Szczecin 92:88. 

W pożegnalnym meczu w Arenie 

Toruń Aaron Cel zdobył 12 punktów, 

3 asysty oraz 1 zbiórkę, spędzając 

przy tym 21 minut na boisku. 

Najlepiej z całej drużyny prezentował 

się Trey Diggs z 24 punktami 

na koncie. 

Rozgrywki Orlen Basket Ligi 

Twarde Pierniki zamknęły derbami 

województwa kujawsko-pomorskiego 

z Anwilem Włocławek. Niestety 

mimo wyrównanego początku 

spotkania „Rottweilery” odskoczyły 

w końcówce i wygrały z torunianami 

91:70. Sezon 2023/2024 

koszykarze z Torunia zakończyli 

na 12. miejscu, zdobywając w 30 

meczach 43 punkty. Mimo że nie 

udało się awansować do fazy play- 

-off, to ten sezon toruńscy kibice 

będą wspominać z uśmiechem 

na twarzy. Zespół był przez wielu 

ekspertów skazywany na spadek, 

a przez pewien okres zajmował nawet 

miejsce w górnej części tabeli. 

Dzięki temu Twardym Piernikom 

udało się nawet awansować do turnieju 

o Puchar Polski. 

Apator Toruń po raz pierwszy od 2018 r. wygrał mecz z Betard Spartą Wrocław. 

„Anioły” jechały jak natchnione i zanotowały drugie zwycięstwo w tym sezonie 

Filip Pląskowski | fot. Wojciech Strecker; Facebook Klub Sportowy Toruń 

Apator Toruń zwyciężył w 4. kolejce 

PGE Ekstraligi z Betard 

Spartą Wrocław 52:38. Torunianie 

ani razu nie dali wyjść przyjezdnym 

na prowadzenie. Świetne 

spotkanie pojechali zarówno 

młodzieżowcy, jak i kapitan 

„Aniołów” Paweł Przedpełski. 

6 maja Apator mierzył 

się z obecnym drużynowym 

wicemistrzem Polski. Mecz 

zgromadził kilkanaście tysięcy 

widzów na widowni. 

Lepiej w spotkanie weszli 

gospodarze, którzy w pierwszych 

dwóch biegach zaliczyli podwójne 

wygrane. Bieg juniorski 

pewnie wygrali Krzysztof Lewandowski 

oraz Mateusz Affelt. Przed 

przerwą na równanie toru w garść 

wzięli się wrocławianie. W trzecim 

biegu zwycięsko z rywalizacji 

z Emilem Sajfutdinowem wyszedł 

Maciej Janowski, a na trzecim miejscu 

dojechał Daniel Bewley. Po 

czterech biegach torunianie prowadzili 

15:9 i wszystko zapowiadało 

trudną przeprawę. 

W drugiej części spartanie próbowali 

za wszelką cenę odrabiać 

‘‘ – Podstawą było to, że jazda 

oprócz pierwszego mojego wyścigu 

sprawiała mi przyjemność. 


Przebudzenie w meczu ze Spartą zaliczył Paweł Przedpełski, 

który zdobył 10 punktów. 

straty. W szóstym biegu „trójkę” 

udało się zdobyć Bewleyowi, który 

nie dał szans Rosjaninowi z polskim 

paszportem. Do niebezpiecznego 

wypadku doszło w siódmym 

biegu, kiedy to doszło do upadku 

Marcela Kowolika i Patryka Dudka. 

Obydwu zawodnikom na szczęście 

nic się nie stało, a gonitwę powtórzono. 

Ku zaskoczeniu publiczności 

wygrał ją poobijany Patryk 

Dudek. W ósmej odsłonie gościom 

udało się nawiązać bliski kontakt 

z Apatorem. Dzięki pewnemu podwójnemu 

zwycięstwu pary Janowski 

– Łaguta wrocławianie 

tracili zaledwie dwa punkty do 

torunian. Nie trwało to długo. 

Szybko odpowiedział niezawodny 

w tym sezonie duet Dudek 

– Lambert, a przed trzecią 

przerwą na równanie toru 

pierwsze zwycięstwo w tym sezonie 

przywiózł na metę Paweł 

Przedpełski. Apator prowadził 

po dziesięciu biegach 34:26. 

W jedenastym biegu obie ekipy 

podzieliły się zdobyczą punktową. 

W następnej gonitwie w taśmę 

wjechał Wiktor Lampart, którego 

w powtórce zastąpił Mateusz Affelt. 

Mimo zwycięstwa Bewleya to 

właśnie Affelt oraz Lewandowski 

przyjechali tuż za Brytyjczykiem 

na metę, pokonując Jakuba Krawczyka. 

Zwycięstwo Apatora przypieczętowali 

w biegu trzynastym 

Robert Lambert i Emil Sajfutdinow. 

W pierwszym biegu nominowanym 

kolejne zwycięstwo tego wieczora 

odniósł Paweł Przedpełski, 

przywożąc za sobą Daniela Bewleya 

oraz Artioma Łagutę. W ostatnim 

biegu swoją przewagę powiększyli 

torunianie. Lambert odparł ataki 

Łaguty, a Dudek obronił się przed 

Janowskim. Apator wygrał spotkanie 

52:38. Po meczu zadowolenia 

nie krył Paweł Przedpełski, który 

nie miał zbyt dobrego początku sezonu. 

– Podstawą było to, że jazda 

oprócz pierwszego mojego wyścigu 

sprawiała mi przyjemność – mówił 

cytowany przez „Przegląd Sportowy” 

w studio Eleven Sports Paweł 

Przedpełski. – Włożyłem w ten wynik 

wiele pracy. Większość mówiła, 

że nic nie robię, miałem założoną 

nogę na nogę i piłem piwo, ale 

chciałbym wyprowadzić z błędu, że 

tak nie było. Po pierwszym wyścigu 

w meczu ze Spartą, w którym przyjechałem 

ostatni, nie zmieniłem 

nic, to jest taka abstrakcja. Później 

delikatne zmiany już były. Ostatni 

czas to wiele pracy i mnóstwo straconych 

nerwów. Cieszę się, że ruszyło 

to wszystko do przodu.

• 

TYLKOTORUN.PL 

ZA MIEDZĄ 

15 

Boisko i plac zabaw na wakacje Asfaltówka 

Już wkrótce dzieci i młodzież będą mogły korzystać 

z boiska oraz placu zabaw w Osieku nad Wisłą 

Magdalena Witt-Ratowska | fot. Urząd Gminy Obrowo 

Przy Szkole Podstawowej w Osieku 

nad Wisłą ruszyła budowa 

wielofunkcyjnego boiska i placu 

zabaw. Nowe obiekty powstają 

w miejscu dotychczasowych terenów 

sportowo-rekreacyjnych. 

Gmina Obrowo podpisała 

w kwietniu dwie umowy na ich wykonanie. 

W skład boiska wchodzą: 

boisko do piłki ręcznej, 2 boiska do 

koszykówki, 2 boiska do piłki siatkowej, 

czterotorowa 60-metrowa 

bieżnia prosta oraz skocznia w dal 

z 22-metrowym rozbiegiem. Boisko 

będzie oświetlone i ogrodzone. 

Zostaną zamontowane również piłkochwyty. 

Po obu stronach boiska 

znajdą się trybuny. 

Projektowany teren pokryty 

zostanie bezpieczną, poliuretanową 

nawierzchnią, na której w tym 

samym czasie będzie można rozgrywać 

różne dyscypliny sportu. 

Planowane oświetlenie pozwoli na 

dłuższe wykorzystanie obiektu. 

Z kolei na placu zabaw pojawią 

się takie urządzenia jak: huśtawka 

wieloosobowa, zjazd linowy, sześcian 

gimnastyczny, huśtawka wagowa, 

zestaw zabawowy, piaskownica. 

Będą również ławki. Ponadto 

jako nowa i bezpieczna nawierzchnia 

i jednocześnie teren zielony 

będzie nasadzona trawa, natomiast 

w obrębie stref zabawowych znajdą 

się specjalne maty. Pod „tyrolką” – 

piasek. Cały teren również zostanie 

ogrodzony i oświetlony. 

Wszystkie urządzenia zamontowane 

na boisku i placu zabaw będą 

posiadały odpowiednie certyfikaty. 

- Nowe, wyczekiwane przez 

wszystkich boisko wielofunkcyjne 

i plac zabaw przy szkole w Osieku 

nad Wisłą ucieszą nie tylko uczniów 

szkoły, ale również mieszkańców 

- mówi wójt Andrzej Wieczyński. - 

Realizacja tych inwestycji przyczyni 

się do poprawy stanu i dostępności 

infrastruktury rekreacyjnej na 

terenie naszej gminy. Jednocześnie 

obiekty będą mieć charakter ogólnodostępny 

– dodaje. 

Zgodnie z umowami – plac ma 

być gotowy do 17 czerwca, natomiast 

boisko tydzień później (24 

czerwca). Koszt budowy boiska 

to 1 146 202 zł, a placu zabaw 

289 422 zł. 

na Szembeka 

To będzie już finisz. Gmina Obrowo 

właśnie podpisała umowę tuż 

przed majówką, 29 kwietnia, na 

przebudowę ostatniego odcinka 

ul. Szembeka w miejscowości 

Szembekowo. 

Dotyczy ona 622-metrowego 

odcinka. Cała ulica ma być gotowa 

do 29 sierpnia, czyli cztery miesiące 

od podpisania umowy. Dzięki 

temu niemalże dwuipółkilometrowa 

droga będzie na całej długości 

posiadać nawierzchnię asfaltową. 

Poza tym planowane jest także 

obustronne utwardzenie poboczy 

oraz wykonanie zjazdów na posesje 

mieszkańców. 

Koszt, jaki poniesie gmina na 

przebudowę tego ostatniego fragmentu, 

to ponad pół miliona złotych. 

Warto dodać, że na ul. Szembeka 

trwają jeszcze prace w ramach 

poprzedniej umowy na modernizację 

innego odcinka. 

(MW-R) 

Wysłuchanie przed decyzją 

Jak poznać poglądy i opinie kandydatów do Parlamentu Europejskiego? 

Arkadiusz Włodarski | fot. nadesłane 

Wysłuchania są otwarte dla publiczności. Warto na nie przyjść. 

Zbliżają się wybory do Parlamentu 

Europejskiego. Dobrym sposobem 

na to, by poznać kandydatów 

i ich poglądy, są wysłuchania obywatelskie, 

organizowane przez 

Społeczny Komitet Wyborców 

oraz Obywatelski Toruń. Na czym 

polegają? 

Te wybory są ważne dla przyszłości 

Europy, dlatego istotne jest, 

aby umożliwić mieszkańcom pełną 

wiedzę i uzmysłowić potrzebę 

w nich udziału. Bliższe poznanie 

kandydatów ma ułatwić wyborcom 

podjęcie decyzji przy urnach wyborczych. 

- Chcemy, by obywatele, poznając 

kandydatów, wpływali na 

wybór, niekoniecznie sugerując się 

jedynie kolejnością ustaloną przez 

partie na listach wyborczych, bo, 

jak wiemy, w tych wyborach liczą 

się wszystkie oddane głosy na liście 

– wyjaśnia Danuta Stępkowska 

ze stowarzyszenia Obywatelski 

Toruń. - My, bezpartyjni i niezaangażowani 

w kampanię wyborczą 

członkowie stowarzyszenia Obywatelski 

Toruń, bierzemy udział 

w akcji Społecznych Komitetów 

Wyborców – „Obywatele Mają 

Głos”, której zasadniczym elementem 

są wysłuchania publiczne kandydatów 

na europosłów. Scenariusz 

wysłuchań przewiduje zadawanie 

pytań z wcześniej przygotowanej 

i upublicznionej listy. 

Podczas każdego z wysłuchań 

liczba uczestników i organizatorów 

to ok. 20-40 osób. Wysłuchania są 

otwarte dla publiczności. Publiczność 

bierze udział w zadawaniu 

pytań, pytania mogą być też zadawane 

zdalnie przez internet. Pierwsze 

z cyklu wysłuchań odbędzie się 

w poniedziałek 13 maja w sali konferencyjnej 

„Katarzynka” – Hotel 

Filmar o godz. 16:00. 

- Zaprosiliśmy kandydatów z 

regionu. Lewicę będzie reprezentować 

Marek Jopp. Miał pojawić 

się także Jacek Gajewski z Koalicji 

Obywatelskiej, ale nie mógł się pojawić 

w wyznaczonym terminie - 

dodaje Stępkowska. - Oczekujemy 

na odpowiedź kandydatów z listy 

Trzeciej Drogi. Zwróciliśmy się do 

przedstawicieli ugrupowań prodemokratycznych 

z prośbą o przekazanie 

naszej informacji do wszystkich 

kandydatów z naszego okręgu 

kujawsko-pomorskiego, którzy zostali 

zgłoszeni na listy wyborcze, 

by zechcieli wziąć udział w wydarzeniu. 

Apelujemy o obywatelską 

postawę. Proszę państwa, bądźmy 

społeczni! Niech znowu zachwyci 

nasza osiągnięta frekwencja! 

Ekspertami będą dr Rafał Willa 

i dr hab. Marcin Czyżniewski 

z Wydziału Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie 

Uniwersytetu Mikołaja 

Kopernika. Spotkanie będzie 

moderować Zofia Matylda Czerwińska. 

- Zaangażowanie obywateli 

w kampanię i wybory parlamentarne 

w październiku 2023 r. zaowocowało 

rekordową frekwencją 

i zmianą władzy – podkreślają 

współorganizatorzy ze stowarzyszenia 

Obywatele Mają Głos. - Wierzymy, 

że również w nadchodzących 

wyborach do Parlamentu 

Europejskiego obywatele i obywatelki, 

świadomi i świadome wpływu 

na politykę, zainteresują się poglądami, 

postawami, doświadczeniami 

i wiedzą tych, których będą wybierać 

na swoich przedstawicieli. 

Decyzje podejmowane w Brukseli 

przez reprezentantów i reprezentantki 

wszystkich krajów unijnych 

będą szczególnie ważne wobec wojny 

na granicy UE, katastrofy klimatycznej, 

wzrostu popularności 

partii skrajnie prawicowych i populistycznych, 

problemów energetycznych, 

migracyjnych. 

‘‘

Tylko Toruń nr 249

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

Delete template?

Save as template?