09.04.2023 Views

Kościoł i Państwo Wojujące

Wojna to sprawa o żywotnym znaczeniu dla państwa, obszar życia lub śmierci, droga do przetrwania lub zagłady. Zagadnienie to trzeba więc dokładnie rozpatrzyć. Kto kocha wojnę, doprowadzi kraj do zniszczenia, kto pożąda zwycięstwa, doprowadzi go do niesławy. Wojny nie trzeba kochać i zwycięstwa nie trzeba pożądać. Działaj tylko wówczas, gdy warunki dojrzały do zwycięstwa. 2) Dlatego wynik wojny określa pięć podstawowych czynników i porównanie walczących stron według ich sił oraz siedmiu dalej wymienionych składników. 3) Pierwszym z tych czynników jest droga. Drugim niebo. Trzecim ziemia. Czwartym dowództwo. Piątym zasady. 4) Droga lub wpływ moralny sprawia, że ludzie myślą tak samo jak rządzący, więc pójdą z nimi na życie i na śmierć, nie bojąc się jednego ani drugiego. Nikt nie sprawi, żeby wojsko skutecznie walczyło, jeśli każe mu się walczyć w niesłusznej wojnie ... Wojna to sztuka wprowadzania w błąd.

Wojna to sprawa o żywotnym znaczeniu dla państwa, obszar życia lub śmierci,
droga do przetrwania lub zagłady. Zagadnienie to trzeba więc dokładnie rozpatrzyć.
Kto kocha wojnę, doprowadzi kraj do zniszczenia, kto pożąda zwycięstwa,
doprowadzi go do niesławy. Wojny nie trzeba kochać i zwycięstwa nie trzeba
pożądać. Działaj tylko wówczas, gdy warunki dojrzały do zwycięstwa. 2) Dlatego
wynik wojny określa pięć podstawowych czynników i porównanie walczących stron
według ich sił oraz siedmiu dalej wymienionych składników. 3) Pierwszym z tych
czynników jest droga. Drugim niebo. Trzecim ziemia. Czwartym dowództwo.
Piątym zasady. 4) Droga lub wpływ moralny sprawia, że ludzie myślą tak samo jak
rządzący, więc pójdą z nimi na życie i na śmierć, nie bojąc się jednego ani drugiego.
Nikt nie sprawi, żeby wojsko skutecznie walczyło, jeśli każe mu się walczyć w
niesłusznej wojnie ... Wojna to sztuka wprowadzania w błąd.

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Kościól i <strong>Państwo</strong> <strong>Wojujące</strong><br />

Whitefield i Wesley’ owie zostali przygotowani do wykonania swego dzieła przez<br />

głębokie i długotrwałe przeświadczenie o swym grzesznym stanie. Ażeby móc jako dobrzy<br />

żołnierze Chrystusa znosić wszelkie trudności, musieli przejść ognistą próbę szyderstw,<br />

pogardy i prześladowań zarówno na uniwersytecie, jak i w pracy kaznodziejskiej. Nazwano<br />

ich pogardliwie metodystami.* {WB 136.4}<br />

Jako członkowie <strong>Kościoł</strong>a anglikańskiego byli bardzo przywiązani do jego obrzędów,<br />

ale Pan ukazał im w swym Słowie lepszy wzór. Duch Święty skłonił ich do głoszenia<br />

ukrzyżowanego Chrystusa. Moc Najwyższego towarzyszyła ich pracy, przekonali i<br />

nawrócili tysiące ludzi. Zjawili się w momencie, gdy trzeba było chronić wiele owiec przed<br />

szalejącymi wilkami. Wesley nie myślał o tym, by stworzyć nowy Kościół, lecz złączył<br />

swych zwolenników w Związek Metodystyczny. {WB 136.5}<br />

Ciężki był opór, jaki kaznodzieje ci napotykali ze strony <strong>Kościoł</strong>a państwowego, jednak<br />

Bóg w swej mądrości tak kierował wydarzeniami, aby reformacja powstała w łonie<br />

<strong>Kościoł</strong>a. Gdyby przyszła całkowicie z zewnątrz, nie przeniknęłaby tam, gdzie była<br />

najbardziej potrzebna. Ponieważ przywódcami ruchu byli duchowni, którzy działali na<br />

terenie <strong>Kościoł</strong>a, prawda znalazła dostęp tam, gdzie w przeciwnym wypadku drzwi byłyby<br />

zamknięte. Niektórzy księża dali się wyrwać ze swej duchowej śpiączki i stali się gorliwymi<br />

kaznodziejami w swych parafiach. Zbory, skamieniałe w formalizmie, budziły się do<br />

nowego życia. {WB 136.6}<br />

Za czasów Wesley’ a, jak we wszystkich epokach historii <strong>Kościoł</strong>a, ludzie posiadający<br />

najrozmaitsze dary wykonywali powierzone im dzieło. Nie wszyscy zgadzali się w każdym<br />

punkcie z nową nauką, ale wszyscy byli pobudzeni przez Ducha Świętego i ich wspólnym<br />

celem było pozyskiwanie ludzi dla Chrystusa. Różnice między Whitefieldem a Wesley’ami<br />

zagroziły w pewnym momencie rozłamem, ale ponieważ w szkole Chrystusa nauczyli się<br />

oni łagodności, pogodzili się dzięki obopólnej wyrozumiałości i chrześcijańskiej miłości.<br />

Nie mieli czasu by się spierać, podczas gdy wszędzie panoszyły się błędy i grzech, a<br />

niepokutujący ludzie zmierzali ku zagładzie. {WB 136.7}<br />

Słudzy Boży kroczyli po kamienistej ścieżce. Uczeni i ludzie wpływowi przeciwstawiali<br />

się im. Po krótkim czasie wielu duchownych nie ukrywało swej wrogości wobec nich i<br />

drzwi <strong>Kościoł</strong>ów zamknęły się dla czystej wiary i tych, którzy ją głosili. Oskarżenie ich z<br />

ambony poruszyło moce ciemności, grzechu i nieświadomości. Jan Wesley kilkakrotnie<br />

uchodził śmierci dzięki cudowi i łasce Bożej. Kiedy nienawiść tłumu do niego sięgnęła<br />

szczytu i zdawało się, że nie ma już drogi ucieczki, zjawiał się u jego boku anioł w ludzkiej<br />

postaci, tłum odstępował i sługa Boży bezpiecznie opuszczał miejsce zagrożenia. {WB<br />

137.1}<br />

O takim ratunku przed szalejącym tłumem Wesley powiedział: „Wielu próbowało mnie<br />

przewrócić, kiedy śliską ścieżką schodziliśmy do miasta. Rozumiecie dobrze, że gdybym<br />

169

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!