09.04.2023 Views

Kościoł i Państwo Wojujące

Wojna to sprawa o żywotnym znaczeniu dla państwa, obszar życia lub śmierci, droga do przetrwania lub zagłady. Zagadnienie to trzeba więc dokładnie rozpatrzyć. Kto kocha wojnę, doprowadzi kraj do zniszczenia, kto pożąda zwycięstwa, doprowadzi go do niesławy. Wojny nie trzeba kochać i zwycięstwa nie trzeba pożądać. Działaj tylko wówczas, gdy warunki dojrzały do zwycięstwa. 2) Dlatego wynik wojny określa pięć podstawowych czynników i porównanie walczących stron według ich sił oraz siedmiu dalej wymienionych składników. 3) Pierwszym z tych czynników jest droga. Drugim niebo. Trzecim ziemia. Czwartym dowództwo. Piątym zasady. 4) Droga lub wpływ moralny sprawia, że ludzie myślą tak samo jak rządzący, więc pójdą z nimi na życie i na śmierć, nie bojąc się jednego ani drugiego. Nikt nie sprawi, żeby wojsko skutecznie walczyło, jeśli każe mu się walczyć w niesłusznej wojnie ... Wojna to sztuka wprowadzania w błąd.

Wojna to sprawa o żywotnym znaczeniu dla państwa, obszar życia lub śmierci,
droga do przetrwania lub zagłady. Zagadnienie to trzeba więc dokładnie rozpatrzyć.
Kto kocha wojnę, doprowadzi kraj do zniszczenia, kto pożąda zwycięstwa,
doprowadzi go do niesławy. Wojny nie trzeba kochać i zwycięstwa nie trzeba
pożądać. Działaj tylko wówczas, gdy warunki dojrzały do zwycięstwa. 2) Dlatego
wynik wojny określa pięć podstawowych czynników i porównanie walczących stron
według ich sił oraz siedmiu dalej wymienionych składników. 3) Pierwszym z tych
czynników jest droga. Drugim niebo. Trzecim ziemia. Czwartym dowództwo.
Piątym zasady. 4) Droga lub wpływ moralny sprawia, że ludzie myślą tak samo jak
rządzący, więc pójdą z nimi na życie i na śmierć, nie bojąc się jednego ani drugiego.
Nikt nie sprawi, żeby wojsko skutecznie walczyło, jeśli każe mu się walczyć w
niesłusznej wojnie ... Wojna to sztuka wprowadzania w błąd.

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Kościól i <strong>Państwo</strong> <strong>Wojujące</strong><br />

Nie tylko biedni i mali mieli odwagę wśród szyderstw i cierpień świadczyć o Chrystusie.<br />

Także w salach książęcych zamków i pałaców znaleźli się szlachetni ludzie, dla których<br />

prawda miała większą wartość niż bogactwo, a nawet życie. Często zbroja rycerska kryła<br />

bardziej wzniosłego i mocnego ducha, niż biskupi płaszcz i mitra. Ludwik de Berquin,<br />

dzielny i dworny rycerz, szlachetnego pochodzenia, o wysokiej moralności i gładkich<br />

obyczajach oraz poświęcony studiom, „był — jak mówił pewien pisarz — gorliwym<br />

wyznawcą wszelkich papieskich postanowień. Bywał obecny na wszystkich mszach i<br />

kazaniach (...) a koroną wszystkich jego cnót był szczególny wstręt do Lutra i reformacji”.<br />

Ale podobnie jak wielu innych, których opatrzność Boża doprowadziła do Biblii, ze<br />

zdziwieniem znalazł on w niej „nie doktryny Rzymu, lecz nauki Lutra”. — Wylie XIII, 9.<br />

Odtąd poświęcił się bez reszty sprawie ewangelii. {WB 114.3}<br />

Wielu uważało Berquina za reformatora Francji z powodu jego wspaniałej elokwencji,<br />

nieposkromionej odwagi, bohaterskiej gorliwości oraz wpływu na dworze króla, którego był<br />

faworytem. Według Bezy „Berquin byłby drugim Lutrem, gdyby znalazł we Franciszku I<br />

drugiego elektora”. Ale zwolennicy papiestwa zakrzyczeli go twierdząc, że „jest on o wiele<br />

gorszy od Lutra!” — Tamże XIII, 9. We Francji groziło mu o wiele większe<br />

niebezpieczeństwo ze strony zwolenników Rzymu, którzy wtrącili go jako heretyka do<br />

więzienia. Na szczęście król przywrócił mu wolność. Walka trwała przez długie lata.<br />

Franciszek, wahający się między Rzymem a reformacją, na przemian tolerował lub<br />

hamował wściekłą gorliwość mnichów. Trzykrotnie Berquin był więziony przez władze<br />

papieskie i za każdym razem monarcha, z podziwu dla jego geniuszu i szlachetnego<br />

charakteru, nie chciał wydać go duchowieństwu i przywracał mu wolność. {WB 114.4}<br />

Berguina wciąż ostrzegano przed grożącym mu we Francji niebezpieczeństwem i<br />

nakłaniano, aby poszedł w ślady tych, którzy dzięki dobrowolnemu wygnaniu znaleźli<br />

bezpieczeństwo. Bojaźliwy i ugodowy Erazm z Rotterdamu, któremu mimo wielkiej wiedzy<br />

brakowało moralnej wielkości, aby życie i sławę podporządkować prawdzie, tak pisał do<br />

Berquina: „Staraj się, żeby cię wysłano jako posła za granicę. Wyjedź do Niemiec. Znasz<br />

przecież Bedę, benedyktyńskiego zakonnika i jemu podobnych — to potwór o tysiącu głów,<br />

ziejący jadem na wszystkie strony. Imię twych wrogów — legion. Gdyby nawet twoja<br />

sprawa była lepsza od sprawy Jezusa Chrystusa, nie dadzą ci spokoju, dopóki cię nie<br />

zgładzą. Nie ufaj zbytnio ochronie króla. W każdym razie nie narażaj mnie na kłopotliwą<br />

sytuację na wydziale teologicznym”. — Tamże XIII, 9. {WB 115.1}<br />

Lecz im więcej piętrzyło się niebezpieczeństw, tym zapał Berquina stawał się większy.<br />

Daleki od przyjęcia stanowiska i oportunistycznych rad Erazma, zdecydował się na jeszcze<br />

śmielsze działanie. Postanowił nie tylko bronić prawdy, ale zaatakować błędy. Oskarżenie o<br />

herezję, które zwolennicy papiestwa starali się rzucić na niego, zwrócił przeciwko nim. Jego<br />

najbardziej aktywnymi i zaciekłymi przeciwnikami byli doktorzy i zakonnicy fakultetu<br />

teologicznego uniwersytetu w Paryżu, jednego z najwyższych autorytetów kościelnych<br />

140

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!