POST_SCRIPTUM_5_22_19
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Po zmroku, w świetle nielicznych lamp przydrożnych,<br />
widać czasem przecinające powietrze<br />
przelatujące nietoperze. Po północy<br />
gdzieś w dali pohukuje sowa, a koniec nocy<br />
ogłaszają donośnie piejące koguty. Podobnie<br />
opisał poranki na Krecie Nikos Kazantzakis.<br />
Jego bohater – Grek Zorba – jest moim kompanem<br />
w tej podróży.<br />
Wioska budziła się, stapiały się w jeden głosy<br />
kogutów, świń, osłów, ludzi. Chciałem wyskoczyć<br />
z łóżka i krzyknąć: Hej, Zorba, dzisiaj<br />
do pracy! Ale i ja też odczuwałem błogość<br />
milczącego pogrążenia się w narodzinach<br />
różowego świtu. W takich czarownych chwilach<br />
życie wydaje się lekkie jak mgła. Ziemia<br />
jak nietrwała kłębiasta chmura za każdym<br />
powiewem wiatru zmienia swoją postać.<br />
(Nikos Kazantzakis, Grek Zorba, przeł. Nikos<br />
Chadzinikolau)<br />
Przyszło kolejne lato. W tesalskiej wiosce wciśniętej<br />
pomiędzy niedostępne pasmo gór Ossa a rozlany<br />
szeroko lazur Morza Egejskiego zanurzam się w bujną<br />
zmysłowość przeżywanej chwili, tracąc poczucie czasu.<br />
Dni i noce pełne są tu tajemnego życia, które rozgrywa<br />
się w głębi dziewiczej natury – w ukrytych górskich jarach,<br />
w splątanych zaroślach, nad źródłami, w morskiej<br />
toni, na rozgwieżdżonym niebie. W niepoznawalnej nieskończoności,<br />
której dotyk czuje się co krok. Wieczność<br />
sączy się tutaj jednostajnymi kroplami i faluje jak morze.<br />
Kolejne doby przypływają i odpływają. I zdają się podobne<br />
do tamtych, co były daleko przed nimi, i do tych, które<br />
przyjdą po nich. A jednak, jak morskie fale, nigdy nie są<br />
takie same.<br />
Wstaje świt. Patrzę na Zatokę Termajską<br />
z balkonu „pokoju z widokiem” na piętrze<br />
starego pensjonatu, który bieli się na wysokim<br />
wzgórzu wśród zieleni bujnego ogrodu.<br />
Na horyzoncie morza szarzeje zarys poszarpanych<br />
krawędzi Półwyspu Chalcydyckiego<br />
i ledwie zauważalny, stożkowaty kształt góry<br />
Athos. U stóp wzgórza pulsuje połyskującym<br />
srebrem łan oliwnego gaju. Uginają się od<br />
nadmiaru owoców gałęzie drzew owocowych:<br />
granatów, brzoskwiń, pomarańczy, figowców<br />
i kasztanowców. W wypielęgnowanych przydomowych<br />
ogródkach czerwienieją pomidory<br />
i płożą się liany dyni z owocami w przeróżnych<br />
kształtach. Z zielonych dywanów pergoli<br />
zwieszają się kiście winogron. Przy polnych<br />
drogach pstrzą się różowo nakrapiane krzewy oleandrów,<br />
a przed domami – niebieskie kule hortensji. Czerwone<br />
witki mimozy kołyszą się z ruchem gorącego powietrza.<br />
Grupa kilku ciemnozielonych, strzelistych cyprysów na<br />
wzgórzu dopełnia obraz tej żyznej doliny.<br />
Znad linii morza powoli podnosi się słońce. Pejzaż nabiera<br />
ostrości. Bladość i subtelność barw poranka ustępuje<br />
powoli oślepiającym plamom światła i pogłębiającym się<br />
chłodnym cieniom. Świat wyraźnieje, ostre kontrasty nabierają<br />
gwałtowności i głębi.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
41