24 <strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
PORUSZANIE SIĘ W OBSZARZE PRZECZUWANYM Od dziecka chciał Pan zostać rysującym ornitologiem. Skąd to zainteresowanie ptakami? Od wczesnego dzieciństwa, za sprawą rodziców, natura szeroko rozumiana stanowiła ważny element mojej codzienności. Ojciec kupował, a właściwie kolekcjonował książki Włodzimierza Puchalskiego, Jana Sokołowskiego, Jana Żabińskiego. Z wielką pasją uczył mnie rozpoznawania gatunków zwierząt. Na urodziny dostawałem atlasy przyrodnicze. Jan Sokołowski był autorem najcenniejszej książki mojego dzieciństwa: Zwierzęta w moim szkicowniku. Rysowałem hodowane przez siebie ptaki, płazy, owady. Trudność w rysowaniu zwierząt polega na tym, że one nie chcą pozować. No to jak się udawało? Sokołowski udzielał rad uzależnionych od gatunku. Wiewiórka, na przykład, jest bardzo ruchliwa, ale co jakiś czas się zatrzymuje i nieruchomieje w podobnej pozie. Tę metodę przyjąłem jako jedną z cenniejszych. Kiedy rysowałem hodowane przez siebie ptaki, najpierw długo im się przyglądałem, aby odkryć ich najczęściej powtarzaną pozę. Odczekiwałem, przyglądałem się i rysowałem. Kiedy później miałem zamówienia na portrety, metoda ta przydawała się przy rysowaniu małych ruchliwych dzieci. Surrealizm? Sztuka fantastyczna? Realizm magiczny? Jak zdefiniowałby Pan swój styl artystyczny? Dawno temu, kiedy zaczynałem swoją drogę twórczą, znalazłem w czasopiśmie „Sztuka” wypowiedź, którą uznałem za bardzo ważną. Autor mówił, że malarstwo (i wszystkie pokrewne dziedziny sztuki wizualnej) powinny działać na emocje bez skłaniania do słów, przekazując uniwersalne wartości. Dla mnie ważna jest metafora i poruszanie się w obszarze przeczuwanym. Nie chcę zaszufladkowania tego, co robię. Nazwa „realizm metaforyczny” dałaby mi chyba największą satysfakcję. Często Pana malarstwo jest porównywane do malarstwa Beksińskiego (szczególnie te mroczne obrazy). Jak się Pan z tym czuje? Wszelkie porównania drażnią trochę chyba wszystkich twórców, ale rzeczywistość jest taka, że tworzymy przede wszystkim z fascynacji sztuką innych… Wchodzi ona w naszą podświadomość. Obrazy Beksińskiego zapadają w pamięci każdego, kto się z nimi zetknie. Najmocniej oddziałuje na mnie twórczość Beksińskiego z ostatnich lat jego życia. Anegdota schodzi tam na plan dalszy, bawi się materią, fakturą. Mam jednak w swoim dorobku sporo obrazów dość dalekich od stylu Beksińskiego: Murale czy Rozważania introwertyczne. Pierwszym twórcą, który inspirował mnie najbardziej, był Józef Gielniak. Józef Gielniak to grafik, Pan także para się tworzeniem grafik, co czyni Pana twórczość niezwykle bogatą i zróżnicowaną – ciemne, gęste, splątane linoryty i delikatne, ulotne malarstwo olejne. Jak Pan godzi te dwie techniki? Graficy powinni malować, aby nie tracić kontaktu z „prawdziwymi” kolorami… (śmiech). Linoryt jest najbardziej „toporną” techniką graficzną. Wyzwaniem jest uzyskanie delikatnych półtonów szarości. Wycinanie dłutami i robienie odbitek to głównie walka z niewygodną materią matrycy. W malarstwie olejnym niuanse półtonów nie są problemem, ale są inne wyzwania – w ogromie możliwości kolorystycznych można się zagubić. Wbrew pozorom brak ograniczeń też może być problemem. No właśnie. Jak Pan sobie z tym radzi? Czy limituje Pan paletę przed przystąpieniem do malowania? Właśnie tak. Przed przystąpieniem do pracy planuję gamę kolorystyczną. Od 30 lat nie kupiłem zielonej, pomarańczowej czy fioletowej farby. Uzyskiwanie tych kolorów z mieszania powoduje, że są bardziej rozedrgane zmiennością – jak w naturze. Uprawia Pan sztukę z tak zwanym przesłaniem. Czy sztuka ma edukować? Może edukacja to za wielkie słowo. Ludzie potrzebujący kontaktu ze sztuką widzą świat bardziej refleksyjnie. Chcę raczej uczestniczyć w zadawaniu pytań. Kilku znajomych, którzy mają moje obrazy, zwierzyło mi się, że wieszają te obrazy naprzeciwko łóżka, tak aby rano po przebudzeniu przyglądać im się na dobry początek dnia. Czy może być coś bardziej budującego dla artysty? Myślę, że odkrywanie nowych emocji przez kontakt ze sztuką jest najcenniejsze. Doznaję tego, na przykład, słuchając muzyki. Jak wygląda Pana pracownia? Jest miejscem, gdzie spędzam większość czasu i gdzie pracuję. Aby dobrze się w niej czuć, zadbałem o dobre oświetlenie (nie tylko nad sztalugą), sprzęt do słuchania muzyki, kąt na gimnastykę i przytulne miejsce do czytania. Najwięcej miejsca zajmuje duży stół własnego wykonania, który na co dzień zapełniony jest pędzlami, ściereczkami, słoiczkami z medium, płytami CD z muzyką. Raz na półtora miesiąca połowa stołu służy do werniksowania obrazów, więc musi być posprzątana. <strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong> 25
- Page 1 and 2: POST NIEZALEŻNY KWARTALNIK LITERAC
- Page 3 and 4: Obraz na okładce: Andrzej Olczyk W
- Page 5 and 6: POST SCRIPTUM 5
- Page 7 and 8: ALGI Życie kobiet na Zanzibarze re
- Page 9 and 10: Andrzeju, widzę te panie w kapelus
- Page 11 and 12: Już jako mały chłopiec zachwyca
- Page 13 and 14: Joanna Mokosa-Rykalska, Matka siedz
- Page 15 and 16: TARGI Do Poznania pojechałam pierw
- Page 17 and 18: 2Grzebiąc w zakamarkach pamięci,
- Page 19 and 20: - szczególnie rano, gdy energii i
- Page 21 and 22: ANDRZEJ OLCZYK POST SCRIPTUM 21
- Page 23: POST SCRIPTUM 23
- Page 27 and 28: A co jest dla Pana istotą sztuki?
- Page 29 and 30: Ludzie potrzebujący kontaktu ze sz
- Page 31 and 32: Sztuka pokazuje, jak podobni jeste
- Page 33 and 34: SONETY MACIEJ MARIA KOZŁOWSKI (193
- Page 35 and 36: wrócić, to rodzinna ziemia wstani
- Page 37 and 38: *** Podróżna z kart tej książki
- Page 39 and 40: JESIENNA ŁAWKA REFLEKSJA Z ORZECHE
- Page 41 and 42: Po zmroku, w świetle nielicznych l
- Page 43 and 44: Czym więc jest dusza? […] I jaki
- Page 45 and 46: wiada swoje życie pełne dzieci, w
- Page 47 and 48: Monika Milczarek OK BOOMER wczoraj
- Page 49 and 50: Zdjęcie rodzinne Wojciech Zabłock
- Page 51 and 52: Czesław Mozil powiedział o Tobie:
- Page 53 and 54: Jedni twierdzą, że moje pisanie j
- Page 55 and 56: W TEJ KNAJPIE JANOWSKA Szanowni Pa
- Page 57 and 58: Krzysztof Czader ŚWIĄTKI, STAROCI
- Page 59 and 60: Próbując napisać nawet obszerny
- Page 61 and 62: Oddajmy jednak głos Artyście, bo
- Page 63 and 64: POST SCRIPTUM 63
- Page 65 and 66: Skąd się wzięła właśnie taka
- Page 67 and 68: Zdjęcia: Renata Cygan POST SCRIPTU
- Page 69 and 70: Wanda Dusia Stańczak JESTEM… Kie
- Page 71 and 72: ANJA CHOLUY Psychotraumatolog. Foto
- Page 73 and 74: 1 2 k o b i e t Czego potrzebuje tw
- Page 75 and 76:
Masz poczucie, że Ci się to udał
- Page 77 and 78:
„Ego to nasz wróg” - napisał
- Page 79 and 80:
zmieniać się na cudze potrzeby -
- Page 81 and 82:
CREDO wierzę w błogość oka wci
- Page 83 and 84:
Zespół pieśni i tańca Wilia, fo
- Page 85 and 86:
foto: RC POST SCRIPTUM 85
- Page 87 and 88:
foto: RC POST SCRIPTUM 87
- Page 89 and 90:
We wczesnych latach trzydziestych a
- Page 91 and 92:
Glyndebourne © Sam Stephenson oper
- Page 93 and 94:
adam gwara *** Chciał mieć żonę
- Page 95 and 96:
Oshibana po polsku POST SCRIPTUM 95
- Page 97 and 98:
Wyklejanie obrazów daje mi możliw
- Page 99 and 100:
w 2017 roku do II etapu międzynaro
- Page 101 and 102:
Jesteś dostrzegana, z fascynacją
- Page 103 and 104:
stwo, widząc jak sztuka (każda) t
- Page 105 and 106:
go świata. Odpowiednio pokierowani
- Page 107 and 108:
1 Olga Tokarczuk, EMPUZJON WYDAWNIC
- Page 109 and 110:
Foto:Renata Cygan Tu jest miejsce n