12.10.2021 Views

Wojsko i Technika 5/2021

by ZBiAM

by ZBiAM

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

www.zbiam.pl<br />

Crusader<br />

5/<strong>2021</strong><br />

Wrzesień-Październik<br />

cena 18,99 zł (VAT 8%)<br />

INDEX 407739<br />

ISSN 2450-2480<br />

W NUMERZE:<br />

Operacja „Regenbogen”<br />

Za śmiałe manewry w ogniu nieprzyjaciela<br />

i pozorowane ataki<br />

torpedowe załoga HMS Onslow<br />

i dowódca eskorty mieli wkrótce<br />

drogo zapłacić. O 10:19 salwa<br />

z Admiral Hippera nakryła brytyjski<br />

niszczyciel i dwa pociski<br />

203 mm trafiły bezpośrednio<br />

w okręt…<br />

Lotnisko mokotowskie<br />

Po dwóch dniach przygotowań<br />

na rozkaz wydany przez ppłk.<br />

Hipolita Łossowskiego na lotnisko<br />

przybyła delegacja żądająca<br />

rozbrojenia się oraz przekazania<br />

zabudowań i sprzętu polskim<br />

oddziałom lotniczym. Początkowo<br />

dowództwo niemieckie<br />

odmówiło…<br />

ISSN 2450-2480 Index 407739


1<br />

Za śmiałe manewry w ogniu nieprzyjaciela<br />

i pozorowane ataki<br />

torpedowe załoga HMS Onslow<br />

i dowódca eskorty mieli wkrótce<br />

drogo zapłacić. O 10:19 salwa<br />

z Admiral Hippera nakryła brytyjski<br />

niszczyciel i dwa pociski<br />

203 mm trafiły bezpośrednio<br />

w okręt…<br />

Po dwóch dniach przygotowań<br />

na rozkaz wydany przez ppłk.<br />

Hipolita Łossowskiego na lotnisko<br />

przybyła delegacja żądająca<br />

rozbrojenia się oraz przekazania<br />

zabudowań i sprzętu polskim<br />

oddziałom lotniczym. Początkowo<br />

dowództwo niemieckie<br />

odmówiło…<br />

Vol. VII, nr 5 (35)<br />

Wrzesień-Październik <strong>2021</strong>; Nr 5<br />

www.zbiam.pl<br />

Crusader<br />

5/<strong>2021</strong><br />

Wrzesień-Październik<br />

cena 18,99 zł (VAT 8%)<br />

INDEX 407739<br />

ISSN 2450-2480<br />

5/<strong>2021</strong><br />

W NUMERZE:<br />

Operacja „Regenbogen”<br />

Lotnisko mokotowskie<br />

ISSN 2450-2480 Index 407739<br />

Na okładce: czołg Crusader III.<br />

Rys. Jarosław Wróbel<br />

INDEX 407739<br />

ISSN 2450-2480<br />

Nakład: 14,5 tys. egz.<br />

Redaktor naczelny<br />

Jerzy Gruszczyński<br />

jerzy.gruszczynski@zbiam.pl<br />

Redakcja techniczna<br />

Dorota Berdychowska<br />

dorota.berdychowska@zbiam.pl<br />

Korekta<br />

Stanisław Kutnik<br />

Współpracownicy<br />

Władimir Bieszanow, Michał Fiszer,<br />

Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński,<br />

Leszek Molendowski, Marek J. Murawski,<br />

Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor<br />

Wydawca<br />

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />

Ul. Anieli Krzywoń 2/155<br />

01-391 Warszawa<br />

office@zbiam.pl<br />

Biuro<br />

Ul. Bagatela 10/19<br />

00-585 Warszawa<br />

Dział reklamy i marketingu<br />

Andrzej Ulanowski<br />

andrzej.ulanowski@zbiam.pl<br />

Dystrybucja i prenumerata<br />

office@zbiam.pl<br />

Reklamacje<br />

office@zbiam.pl<br />

spis treści<br />

MONOGRAFIA PANCERNA<br />

Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński<br />

Czołg Crusader. Brytyjski rycerz pustyni 4<br />

MONOGRAFIA LOTNICZA<br />

Marek J. Murawski<br />

Junkers Ju 88. Śródziemnomorski Teatr Działań<br />

Wojennych: 1941-1942 (7) 22<br />

WOJNA NA MORZU<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Porażka operacji „Regenbogen” 38<br />

Prenumerata<br />

realizowana przez Ruch S.A:<br />

Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />

papierowej i na e-wydania można składać<br />

bezpośrednio na stronie<br />

www.prenumerata.ruch.com.pl<br />

Ewentualne pytania prosimy kierować<br />

na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />

lub kontaktując się z Telefonicznym<br />

Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />

801 800 803 lub 22 717 59 59<br />

– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />

Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />

Copyright by ZBiAM <strong>2021</strong><br />

All Rights Reserved.<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />

rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />

jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />

nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />

dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />

i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />

Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />

opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />

odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />

ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />

na naszej nowej stronie:<br />

www.zbiam.pl<br />

WOJNA POWIETRZNA<br />

Tomasz Szlagor<br />

Corsairy US Navy i US Marine Corps nad Japonią (2) 49<br />

MONOGRAFIA PANCERNA<br />

Tomasz Szulc<br />

Radziecki czołg T-64. Niezrealizowane projekty<br />

i pojazdy pochodne (3) 60<br />

HISTORIA<br />

Edward Malak<br />

Zajęcie lotniska na Mokotowie 76<br />

MOTORYZACJA<br />

Jędrzej Korbal<br />

Motoryzacja II RP (2) 84<br />

www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria 3


Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński<br />

4<br />

Czołg Crusader<br />

Brytyjski rycerz pustyni<br />

W pierwszej połowie II wojny światowej w Wielkiej Brytanii<br />

wyprodukowano około 3800 egzemplarzy czołgu Crusader,<br />

który był pierwszym udanym typem czołgu „szybkiego”, czyli<br />

czołgu przeznaczonego do manewrowych działań pancernych.<br />

W czasie działań w Afryce Północnej w 1942 r. odegrał on bardzo<br />

ważną rolę i pomógł obronić Egipt przed wojskami włosko-<br />

-niemieckimi. Jednocześnie Brytyjczycy uczyli się na wozach<br />

bojowych tego typu zasad prowadzenia pancernych działań<br />

manewrowych, co skutecznie wykorzystali w Europie Zachodniej,<br />

w latach 1944-1945.<br />

W<br />

1936 r. Dyrektorem ds. Mechanizacji<br />

(Director of Mechanisation)<br />

w Ministerstwie Wojny (War Office)<br />

został płk Alexander E. Davidson, z jednoczesnym<br />

awansem na generała majora. Ten<br />

saper z wykształcenia, w latach 1927-1931<br />

był przewodniczącym Mechanical Warfare<br />

Board – komisji ds. działań bojowych sił<br />

zmechanizowanych. W czasie I wojny światowej<br />

zajmował się motoryzowaniem kolumn<br />

transportowych. Był to więc człowiek<br />

ze sporym doświadczeniem w mechanizacji<br />

i motoryzacji armii. Był jednak oficerem<br />

konserwatywnym, który został mianowany<br />

podporucznikiem w 1899 r. Dobiegał zatem<br />

kresu swojej wieloletniej służby wojskowej<br />

i w 1940 r. faktycznie, mimo wybuchu II wojny<br />

światowej, przeszedł na emeryturę.<br />

W istocie większą rolę w rozwoju brytyjskich<br />

czołgów po 1936 r. odegrał podpułkownik,<br />

wyznaczony równocześnie na zastępcę<br />

Dyrektora ds. Mechanizacji – Giffard<br />

Le Quesne Martel, też saper z wykształcenia.<br />

To właśnie on stał za stworzeniem pierwszych<br />

brytyjskich tankietek, z których w linii prostej<br />

wywodzą się słynne wozy Carden-Loyd<br />

(a z nich nasze polskie TK i TKS), z których<br />

z kolei powstała linia brytyjskich czołgów<br />

lekkich Mark I do Mark VI, a także znacznie<br />

bardziej udana rodzina transporterów opancerzonych<br />

znanych jako Universal Carrier. Był<br />

to zatem młodszy, energiczny wizjoner, który<br />

stymulował rozwój techniczny wielu brytyjskich<br />

opancerzonych wozów bojowych.<br />

W latach 1939-1940 dowodził 50. DP,<br />

z którą wziął udział w kampanii francuskiej<br />

w 1940 r., a po ewakuacji spod Dunkierki<br />

został wyznaczony na stanowisko dowódcy<br />

Royal Armoured Corps. W 1942 r. zlikwidowano<br />

to stanowisko i korpus stał się tylko<br />

zbiorem jednostek pancernych. Rola szefostwa<br />

Royal Armoured Corps została ograniczona<br />

do nadawania nazw i przekazywania<br />

tradycji. Kwestie koncepcji rozwoju taktyki<br />

Radziecki czołg szybki BT-5, którego możliwościami na polu walki podczas wielkich manewrów<br />

Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej w 1936 r. ppłk Giffard Le Quesne Martel był zachwycony…


dobrze się spisującego silnika Liberty. Aby<br />

jednak zapewnić niską sylwetkę przy tym<br />

dość wysokim silniku, trzeba było inaczej<br />

rozmieścić elementy zespołu napędowego,<br />

co z kolei wymagało wydłużenia przedziału<br />

silnikowego. Zamierzano zatem zbudować<br />

wydłużony kadłub, oparty na pięciu, a nie<br />

na czterech kołach nośnych, choć same koła<br />

oraz całe zawieszenie miało być identyczne,<br />

jak na podwoziu zaprojektowanym dla czołgu<br />

Covenanter. Taki czołg otrzymał oznaczenie<br />

A15 i nazwę Crusader.<br />

W zasadzie projektowanie wozu w firmie<br />

NM&A było obarczone niewielkim ryzykiem.<br />

Cała wieża była tożsama z czołgiem<br />

A13 Mk III Cruiser Mk V Covenanter. Koła nośne<br />

też były identyczne wraz z całym układem<br />

ich zawieszenia, podobnie jak mechanizm<br />

sterowania z przekładnią planetarną Wilsona.<br />

Napęd stanowił sprawdzony i niezawodny<br />

silnik Liberty, który przy ograniczeniu obrotów<br />

do 1500 obr./min dla zwiększenia żywotności<br />

dawał moc 340 KM, uznaną za wystarczającą.<br />

Cóż więc miało pójść nie tak?<br />

William Morris (Lord Nuffield) miał spore<br />

wpływy, a zatem mógł sobie pozwolić<br />

na projektowanie pojazdu przez podległych<br />

mu inżynierów według jego wskazówek, bez<br />

nadmiernej ingerencji wojskowego zespołu<br />

konstruktorów z Woolwich Arsenal. Tak jak<br />

w przypadku Covenantera, pierwsze czołgi<br />

A15 Cruiser Mk VI Crusader (taką nazwę czołg<br />

otrzymał później) zostały zamówione do produkcji<br />

na podstawie rysunków konstrukcyjnych,<br />

zanim zbudowano prototypy.<br />

Kadłub nowego czołgu miał być wykonany<br />

dokładnie w tej samej technologii,<br />

co w przypadku wozu Covenanter, choć<br />

miał on być nieco dłuższy, a tylna część miała<br />

zmieniony kształt, dostosowany do nowego<br />

zespołu napędowego. W przypadku<br />

obu czołgów rozważano spawanie blach<br />

pancerza zamiast ich nitowania, ale firma<br />

LMS na samym początku zgłosiła problem<br />

braku odpowiedniej ilości wykwalifikowanych<br />

spawaczy, co opóźniłoby konstrukcję.<br />

Trzeba wiedzieć, że Wielka Brytania miała<br />

sporą liczbę wykwalifikowanych mechaników<br />

potrafiących dobrze nitować, bowiem<br />

stosowano to w rozwiniętym przemyśle<br />

okrętowym, kolejowym (budowa taboru kolejowego),<br />

budowie kotłów parowych oraz<br />

w budowlanych konstrukcjach stalowych<br />

(np. mosty). Znacznie mniej było wykwalifikowanych<br />

spawaczy, a takich, którzy potrafili<br />

spawać wielkie, ciężkie konstrukcje,<br />

było naprawdę mało. Dlatego przez dłuższy<br />

czas konstrukcja brytyjskich czołgów była<br />

nitowana, choć miało to swoje istotne wady.<br />

Po pierwsze, konstrukcja wymagała szkieletu<br />

z kątowników, do którego nitowano blachy<br />

pancerza. To zwiększało masę konstrukcji,<br />

a przy spawaniu, blachy można było spawać<br />

„na styk” do siebie, bez konieczności stosowania<br />

szkieletu. Po drugie, przy uderzeniach<br />

pocisków, nawet jak pancerz wytrzymywał,<br />

wstrząsy wybijały nity, które niekiedy były<br />

„wstrzeliwane” do wnętrza wozu, stwarzając<br />

zagrożenie dla załogi. Niemniej jednak<br />

mniej więcej do końca 1942 r., po prostu nie<br />

było innego wyjścia, konstrukcje czołgów<br />

trzeba było nitować.<br />

Pancerz czołowy czołgu składał się z pięciu<br />

płyt nachylonych pod różnymi kątami.<br />

Dwie dolne płyty były nachylone pod kątem<br />

MONOGRAFIA PANCERNA<br />

ok. 27 o i pod kątem 64 o do pionu, miały one<br />

grubość (odpowiednio) – 20 mm + 11 mm<br />

(podwójna płyta) oraz 20 mm. Kolejne trzy<br />

były górnymi płytami, nachylonymi w przeciwną<br />

stronę, pod kątem: 61 o , 83 o i 33 o , miały<br />

one grubość (odpowiednio): 20 mm, 9 mm<br />

i potrójna płyta: 20 mm + 10 mm + 5 mm,<br />

razem 35 mm. Z kolei wysunięta „kopułka”<br />

kierowcy miała przedni pionowy pancerz<br />

z trzech warstw: 12 mm + 18 mm +22 mm,<br />

razem 52 mm, natomiast jej góra i tył były<br />

opancerzone płytami grubości 12 mm, boki<br />

zaś – 18 mm. Tył kadłuba, gdzie znajdowały<br />

Crusader III ze zmienioną wieżą i armatą kal. 57 mm. Zwraca uwagę inny sposób otwierania włazu<br />

załogi, na boki, zamiast odsuwania do tyłu. Obaj członkowie załogi bowiem zajmowali teraz miejsca<br />

obok działa, odwrotnie niż na starszych wersjach celowniczy siedział na prawo od działa, a ładowniczy<br />

– na lewo, z tego powodu wieżowy km Besa kal. 7,92 mm przełożono też na drugą (na lewą) stronę.<br />

się żaluzje wlotu powietrza do silnika oraz<br />

do chłodnic, a także była dolna, niemal pionowa<br />

płyta, były opancerzone blachami grubości<br />

14 mm. Spód kadłuba miał grubość<br />

6,5 mm, ale przednia połowa kadłuba była<br />

dodatkowo od spodu opancerzona nakładaną<br />

płytą grubości 4 mm. Góra kadłuba miała<br />

grubość 9 mm. Najciekawsze jest to, że część<br />

blach pancernych wykonano na maszynach<br />

(walcarkach) importowanych z Francji czy<br />

Niemiec, te miały grubość zwymiarowaną<br />

w milimetrach, a część na maszynach<br />

wykonanych w Wielkiej Brytanii i w Stanach<br />

Zjednoczonych, te płyty z kolei były<br />

Czołg bliskiego wsparcia Crusader ICS (Close Support) zamiast armaty przeciwpancernej kal. 40 mm otrzymał haubicę kal. 76,2 mm do niszczenia<br />

obiektów pola walki pociskami odłamkowo-burzącymi na odległości 1800-2300 m.<br />

13


Marek J. Murawski<br />

7<br />

Junkers Ju 88<br />

Śródziemnomorski TDW: 1941-1942<br />

22<br />

Przywódca Włoch, Benito<br />

Mussolini, po sukcesach odnoszonych<br />

przez Wehrmacht<br />

wiosną 1940 r. w zachodniej<br />

Europie podjął decyzję o włączeniu<br />

się do wojny po stronie<br />

Niemiec i 10 czerwca 1940 r.<br />

wypowiedział wojnę Francji<br />

i Wielkiej Brytanii. Już<br />

od samego początku udział<br />

Włoch w działaniach wojennych<br />

okazał się być pasmem<br />

porażek i klęsk zadawanych<br />

im na lądzie i morzu przez<br />

Brytyjczyków, a następnie<br />

także Greków z którymi<br />

wszczęto wojnę 28 października<br />

1940 r. W tej sytuacji<br />

Mussolini zwrócił się o pomoc<br />

do Niemiec.<br />

W<br />

dniu 20 listopada 1940 r. Mussolini<br />

uzyskał przyrzeczenie udzielenia<br />

pomocy bezpośrednio od Adolfa<br />

Hitlera. Już 8 stycznia 1941 r. na włoskie lotniska<br />

Catania, Comiso, Palermo, Reggio, Calabria<br />

i Trapani na Sycylii przebazowane zostały<br />

samoloty należące do X. Fliegerkorps, wśród<br />

nich znalazły się maszyny ze Stab, II. i III./LG 1,<br />

które wycofano z działań nad Anglią.<br />

LG 1 na Sycylii: 8 stycznia<br />

do 3 kwietnia 1941 r.<br />

Pierwszą akcję bojową nad Morzem Śródziemnym<br />

przeprowadził klucz Ju 88 w godzinach<br />

popołudniowych 10 stycznia 1941 r.<br />

Zadaniem bombowców było wykonanie<br />

nalotu na lotniskowiec Royal Navy, HMS Illustrious,<br />

który został wcześniej trafiony sześcioma<br />

bombami 500 kg przez Ju 87 należące<br />

do St.G 1 i 2. Uszkodzony lotniskowiec zmierzał<br />

do portu La Valetta na Malcie, kiedy trójka<br />

Ju 88 z LG 1 zbliżająca się do brytyjskich<br />

okrętów zaatakowana została przez 10 myśliwców<br />

Hurricane. Niemcy dokonali awaryjnego<br />

zrzutu bomb i lecąc tuż nad wierzchołkami<br />

fal zdołali umknąć na Sycylię. Również<br />

przeprowadzony kilkadziesiąt minut później<br />

nalot kilku Ju 88 z III./LG 1 zakończył<br />

się niepowodzeniem.<br />

Dwa dni później brytyjski samolot rozpoznawczy<br />

potwierdził meldunki wywiadu<br />

informujące o pojawieniu się na lotnisku<br />

Catania samolotów Luftwaffe. Pomiędzy godziną<br />

21:25 a 23:35 trzynaście bombowców<br />

Wellington ze 148 dywizjonu RAF bazującego<br />

na Malcie przeprowadziło nalot na lotnisko<br />

niszcząc na ziemi pięć samolotów, w tym<br />

dwa Ju 88 należące do III./LG 1.<br />

15 stycznia 1941 r. na lotnisko Catania dotarł<br />

II./LG 1, aby już wieczorem wystartować<br />

w sile 16 Ju 88 przeciwko bazie brytyjskiej<br />

floty w La Valletta. Junkersy zrzuciły przez<br />

gęstą zasłonę chmur 10 bomb SC 1000 oraz<br />

Ju 88 A należące do LG 1 podczas przelotu nad Morzem Śródziemnym.<br />

cztery SD 500. W tym samym czasie samoloty<br />

Wellington ze 148 dywizjonu RAF ponownie<br />

zrzuciły 15 t bomb na lotnisko Catania.<br />

Na ziemi zniszczone zostały cztery samoloty,<br />

w tym jeden Ju 88 z LG 1. Pułk stracił również<br />

pierwszych 6 zabitych żołnierzy. Pośród nich<br />

znalazł się Lt. Horst Nagel, pilot 6. Staffel.<br />

Ośmiu żołnierzy LG 1 odniosło rany, m.in. lekarz<br />

jednostki, Dr. Gerhard Fischbach.<br />

We wczesnych godzinach popołudniowych<br />

16 stycznia 1941 r. 17 Ju 88 A należących<br />

do II. i III./LG 1, eskortowanych przez<br />

20 Bf 110 z ZG 26, skierowało się nad La Valletta,<br />

gdzie u nabrzeża French Creek zacumowany<br />

został lotniskowiec HMS Illustrious.<br />

Dwie bomby SC 1000 wybuchły pomiędzy<br />

nabrzeżem a kadłubem lotniskowca, ich<br />

odłamki spowodowały lekkie uszkodzenia<br />

poszycia okrętu. Trzecia bomba SC 1800 trafiła<br />

w motorowiec Essex (11 063 BRT), który<br />

doznał ciężkich uszkodzeń. Nad portem<br />

bombowce zaatakowane zostały przez myśliwce<br />

Fulmar z 806 dywizjonu FAA, które


Tadeusz Kasperski<br />

38<br />

Porażka operacji „Regenbogen”<br />

31 grudnia 1942 r. doszło do bitwy na Morzu Barentsa, gdy<br />

dowodzony przez wadm. Oskara Kummetza zespół z flagowym<br />

krążownikiem ciężkim Admiral Hipper, krążownikiem ciężkim<br />

Lützow i sześcioma niszczycielami zaatakował konwój JW-51B<br />

zmierzający do Murmańska. Znajdujące się wówczas w konwoju<br />

dziewięć statków było chronionych przez pięć brytyjskich niszczycieli,<br />

dwie korwety i trawlera, otrzymały też w krytycznej<br />

chwili pomoc dwóch brytyjskich krążowników lekkich Sheffield<br />

i Jamaica pod rozkazami kadm. Roberta Lindsaya Burnetta.<br />

Mimo przewagi niemieckie okręty nawodne poniosły w tej bitwie<br />

porażkę. Ta klęska Niemców miała poważne skutki – omal nie<br />

przesądziła losu większości ciężkich okrętów Kriegsmarine.<br />

Po utracie pancernika Bismarck na Atlantyku<br />

w maju 1941 r. Adolf Hitler bardzo<br />

niechętnie zgadzał się na wypady<br />

ciężkich okrętów Kriegsmarine, nawet jeśli<br />

chodziło o akcje z baz norweskich przeciwko<br />

alianckim konwojom zmierzającym drogą<br />

arktyczną do ZSRR, co z powodów politycznych<br />

i militarnych (utrudniania aliantom<br />

dostarczania zaopatrzenia na najważniejszy<br />

dla niego front wschodni) mogło wydawać<br />

mu się istotniejsze. Mimo to niemieckie<br />

okręty bazujące w norweskim fiordzie Alta<br />

były stale przyczyną wielkich trosk dowódcy<br />

Home Fleet, bo nieustannie musiał przydzielać<br />

do dalekiej osłony konwojów arktycznych<br />

znaczące siły w postaci zespołów<br />

formowanych z wybranych pancerników,<br />

lotniskowców i krążowników (w tym musiał<br />

detaszować sporą liczbę niszczycieli).<br />

Zawsze należało się liczyć z możliwym wypadem<br />

najpotężniejszego niemieckiego<br />

pancernika Tirpitz, krążowników ciężkich<br />

Admiral Scheer i Admiral Hipper 1 razem lub<br />

osobno, albo przy dodatkowym wsparciu<br />

niszczycieli. Taka akcja mogła być zarówno<br />

próbą zniszczenia kolejnego arktycznego<br />

konwoju, jak też mogła dotyczyć dłuższego<br />

działania korsarskiego na konkretnej<br />

trasie żeglugowej lub w wyznaczonym<br />

akwenie operacyjnym.<br />

Niemcy dwukrotnie próbowali wykorzystać<br />

Tirpitza w akcjach zwalczania konwojów<br />

arktycznych. Najpierw w marcu 1942 r. jego<br />

wypad przeciwko PQ-12 i QP-8 w ramach<br />

operacji „Sportpalast” nie został uwieńczony<br />

powodzeniem – z powodu trudnych<br />

warunków hydrometeorologicznych (statki<br />

we mgle i śnieżycach bardzo trudno było odnaleźć),<br />

do tego konwoje chroniły pokaźne<br />

siły Home Fleet (pancerniki King George V<br />

i Duke of York, krążownik liniowy Renown,<br />

lotniskowiec Victorious, krążownik ciężki<br />

Berwick i 20 niszczycieli). Tylko jeden z trzech<br />

niemieckich niszczycieli towarzyszących Tirpitzowi,<br />

zatopił napotkany sowiecki statek<br />

Izora (2815 BRT), marudera z konwoju QP-8.<br />

Po utracie pancernika Bismarck na Atlantyku w maju 1941 r. Hitler bardzo niechętnie zgadzał się<br />

na wypady ciężkich okrętów Kriegsmarine, nawet jeśli chodziło o akcje z baz norweskich przeciwko<br />

alianckim konwojom zmierzającym drogą arktyczną do ZSRR.


WOJNA NA MORZU<br />

powrót. Ta decyzja miała być brzemienna<br />

w skutkach, bo gdyby doszło do zdecydowanego<br />

ataku Niemców od południa wcześniej,<br />

konwój mógłby ponieść ciężkie straty, gdyby<br />

Lützow zaryzykował podejście do ugrupowania<br />

właśnie wtedy. Nawet same jego niszczyciele<br />

mogły spróbować ataku torpedowego.<br />

Tymczasem Stange czekał dalszą godzinę<br />

i kwadrans, zanim spróbował oczekiwanego<br />

przez Kummetza natarcia.<br />

Charakterystyczne, że na niemieckich<br />

okrętach urządzenia radarowe niewiele pomagały,<br />

nawet jeśli wykrywały cele. Ukryte<br />

za oparami mgły i zadymkami śnieżnymi<br />

alianckie statki i okręty były np. wykryte<br />

przez radar Lützowa po godz. 10:45. Ale choć<br />

dystans wynosił około 3 km, z krążownika<br />

ciężkiego nie próbowano ich ostrzelać, bazując<br />

na samych danych stacji radiolokacyjnej 18 .<br />

Tylko Z 31 ostrzelał przez krótki moment<br />

grupę statków, która pojawiła się na chwilę<br />

w zasięgu wzroku obserwatorów z niszczyciela,<br />

ale zaraz ponownie zniknęła w ciemnościach.<br />

Stange chyba z obawy przed jakimś<br />

kontratakiem torpedowym brytyjskich<br />

niszczycieli nie skrócił wcześniej dystansu<br />

do statków (gdy miał jeszcze z nimi kontakt<br />

radarowy), poza tym chyba sądził, że jednostki<br />

konwoju będą poruszały się kursem<br />

południowo wschodnim. Tymczasem statki<br />

i ich eskorta skręciły bardziej na południe niż<br />

dowódca Lützowa się spodziewał, skutkiem<br />

czego konwój JW-51B przeszedł za rufą groźnego<br />

krążownika ciężkiego, w ogóle przez<br />

niego niezauważony! Na usprawiedliwienie<br />

niemieckiego dowódcy można dodać,<br />

że Brytyjczycy też nie zauważyli wówczas<br />

okrętu Stangego w tych warunkach hydrometeorologicznych.<br />

Dopiero akcja wadm. Kummetza na północy<br />

o godz. 11:15, pozwoliła niemieckiej grupie<br />

południowej lepiej zorientować się, gdzie jest<br />

konwój i atakujący go od północy Admiral<br />

Hipper. Krążownik flagowy doścignął okręty<br />

i statki zmierzające na końcu formacji konwojowej<br />

i otworzył do nich ogień. Pierwsze salwy<br />

skierowane w stronę frachtowców okazały<br />

się niecelne, ale o godz. 11:18 większość pocisków<br />

z salwy Hippera dosięgła niszczyciel<br />

Achates, który z rozbitymi maszynami stanął<br />

w ogniu. Kolejne trafienia w mostek i nadbudówki<br />

sprawiły, że los brytyjskiego okrętu został<br />

przesądzony. Od detonacji jednego z pocisków<br />

poległ na pomoście dowódca – kpt.<br />

mar. Arthur Henry Tyndall Johns i zginęło<br />

15 innych członków załogi od ostrzału, reszta<br />

załogi pod dowództwem por. mar. L.E. Peyton-Jonesa<br />

próbowała jeszcze ratować okręt<br />

i nadal stawiała zasłonę dymną. Los Achatesa<br />

miał się rozstrzygnąć dopiero dwie godziny<br />

później (zatonął już po bitwie na pozycji<br />

73°18’N, 30°06’E) 19 .<br />

Artylerzyści Hippera przenieśli ogień<br />

na kolejny brytyjski niszczyciel, próbując<br />

i jego wyeliminować z walki. Ostrzeliwanym<br />

celem był Obedient, który nakryty dość celnie,<br />

był zasłaniany fontannami wybuchających<br />

w jego pobliżu pocisków. Jeden z nich okazał<br />

się celny – rozbił na niszczycielu radiostację.<br />

Kapitan Kinolch z tego powodu nie mógł już<br />

sprawnie dowodzić eskortą i sygnałami świetlnymi<br />

nakazał objęcie dowodzenia kpt. mar.<br />

Scalterowi na niszczycielu Obdurate.<br />

Sytuacja konwoju wydawała się w tym<br />

momencie najbardziej krytyczna, bo wszystko<br />

wskazywało na to, że jego zniszczenie<br />

dokona się teraz w dość krótkim czasie.<br />

Niemcy popełnili jednak jeszcze jeden błąd,<br />

gdyż zespół Lützowa powinien był wykonać<br />

zwrot na kurs południowo-wschodni (taki<br />

jaki obrał w tym momencie konwój, a wykonał<br />

zwrot w przeciwną stronę (na północny<br />

zachód), co groziło dość szybką utratą kontaktu<br />

z nim. Na brytyjskich okrętach zauważono<br />

wreszcie okręt kmdr. Stange o godz.<br />

11:30. Załogi alianckich okrętów i statków już<br />

szykowały się do ostatniej (w swoim przekonaniu)<br />

walki, gdy nagle doszło do nieoczekiwanego<br />

zwrotu akcji!<br />

Natarcie krążowników<br />

kadm. Burnetta<br />

W chwili otrzymania meldunku informującego<br />

o ataku Niemców na konwój, krążowniki<br />

lekkie Sheffield i Jamaica 20 (tworzące pod<br />

dowództwem kadm. Roberta Lindsaya Burnetta<br />

Force R 21 ) znajdowały się około 30 Mm<br />

na północ od konwoju. Teoretycznie powinny<br />

się znaleźć w rejonie bitwy po około godzinie<br />

po otrzymaniu sygnału.<br />

Odsiecz Burnetta dla JW-51B była jednak<br />

nieco spóźniona z powodu kontaktu radarowego,<br />

jaki jego okręty uzyskały niedługo<br />

po otrzymaniu meldunku Sherbrooke’a<br />

o ataku na konwój. Burnett nakazał najpierw<br />

sprawdzenie, z jakimi jednostkami<br />

ma do czynienia, obawiając się, że zespołów<br />

niemieckich szykujących się do ataku<br />

na JW-51B może być więcej. Miał rację, tyle<br />

że zespół kmdr. Stange’a planował atak<br />

na konwój z południa, a nie od północy. Natomiast<br />

wkrótce okazało się, że wykrytymi<br />

Brytyjski niszczyciel HMS Obedient, uszkodzony podczas bitwy przez okręt flagowy wadm. Kummetza.<br />

jednostkami były trawler Vizalma (por. mar.<br />

John Reginald Angelbach) i odnaleziony<br />

przez niego statek. Dopiero po wymianie<br />

sygnałów krążowniki Burnetta ruszyły z maksymalną<br />

prędkością na południowy wschód<br />

– na pomoc konwojowi JW-51B.<br />

Zbliżając się do rejonu bitwy kadm. Burnett<br />

obserwował z daleka wybłyski salw, ale<br />

jeszcze nie wiedział, gdzie dokładnie jest<br />

wróg. Jego uwagę przykuła wreszcie gwałtowna<br />

wymiana ognia z godz. 10:36, która<br />

doprowadziła do zatopienia trałowca Bramble.<br />

Brytyjskie krążowniki poruszały się najpierw<br />

kursem wschodnim, przechodząc niedługo<br />

przed 11:00 na południowo-wschodni.<br />

Dokładnie o 11:05 na radarze Sheffielda pojawiło<br />

się echo dużego okrętu z prawej burty.<br />

Chwilę później do Burnetta dotarł meldunek<br />

Kinolcha, który informował o dokładnej pozycji<br />

konwoju i miał naprowadzać nadal brytyjskie<br />

krążowniki w stronę przeciwnika. Okręty<br />

Burnetta skręciły po jego otrzymaniu na południe,<br />

szykując się do akcji bojowej.<br />

O godz. 11:30 z pokładu Hippera wadm.<br />

Kummetz właśnie meldował do Kierownictwa<br />

Wojny Morskiej (Seekriegsleitung), że walczy<br />

tylko z niszczycielami eskorty i żadnych krążowników<br />

przeciwnika przy konwoju nie ma.<br />

Zaledwie wysłano ten sygnał, a wokół Hippera<br />

zaczęły rozrywać się pierwsze pociski wystrzelone<br />

z armat krążowników Burnetta!<br />

Na rozkaz dowódcy Force R flagowy Sheffield<br />

i towarzysząca mu Jamaica otworzyły<br />

ogień z dystansu 7 Mm. Z tej odległości nowoczesne<br />

radary 22 pozwoliły Brytyjczykom<br />

bardzo szybko wstrzelać się i Hipper został<br />

nakryty zdumiewająco celnym ogniem już<br />

w drugiej salwie. Atak z północy był dla<br />

Kummetza całkowitym zaskoczeniem. Jeden<br />

z celnych pocisków kal. 152 mm, przechodząc<br />

poniżej pancerza burtowego Hippera,<br />

trafił o godz. 11:33 w kotłownię nr 3 w chwili,<br />

43


Tomasz Szlagor<br />

2<br />

Corsairy US Navy<br />

i US Marine Corps nad Japonią<br />

Podczas gdy 18 marca<br />

1945 r. lotnicze grupy pokładowe<br />

Task Force 58 (Zespołu<br />

Lotniskowców Szybkich)<br />

atakowały lotniska na wyspach<br />

Kiusiu i Sikoku, samoloty<br />

rozpoznawcze odkryły<br />

atrakcyjne cele u brzegów<br />

Honsiu – ostatnie pancerniki,<br />

lotniskowce i krążowniki Cesarskiej<br />

Marynarki stacjonujące<br />

w bazach morskich Kure<br />

i Kobe. Nazajutrz oba<br />

te miejsca stały się celem<br />

zmasowanych amerykańskich<br />

nalotów. Japończycy nie<br />

pozostali dłużni.<br />

19-21 marca<br />

Jako pierwsze do akcji wyruszyły myśliwce,<br />

by utorować drogę formacjom uderzeniowym.<br />

O 5:45, pół godziny przed wschodem<br />

słońca, Bennington wysłał 16 Corsairów<br />

z dywizjonu VMF-123 na wymiatanie lotniska<br />

w Hiroszimie; kilka minut później jeden<br />

zawrócił z powodu szwankującego silnika.<br />

Pozostali piloci po dotarciu nad Sikoku dostrzegli<br />

formację około 20 myśliwców, lecących<br />

w szyku par i czwórek, podobnie jak<br />

Amerykanie. Niezidentyfikowane myśliwce,<br />

nie reagując na wezwania przez radio, zajęły<br />

pozycję z tyłu i powyżej Corsairów, które<br />

do tego czasu minęły Sikoku i znajdowały się<br />

ponad Morzem Wewnętrznym.<br />

Piloci VMF-123 właśnie wlecieli nad Honsiu,<br />

gdy w eterze rozległo się wołanie o pomoc<br />

ze strony innej formacji, która walczyła<br />

Corsairy z VBF-6, dywizjonu myśliwsko-bombowego lotniskowca Hancock (CV-19); sierpień 1945 r.<br />

F4U-4, łatwo rozpoznawalny po czterołopatowym śmigle, dzięki fenomenalnej prędkości wznoszenia<br />

zdeklasował Hellcata w roli obrońcy floty.<br />

nad Kure. W chwili, gdy Corsairy wykonały<br />

zwrot, by ruszyć na odsiecz, z góry runęły<br />

śledzące ich myśliwce. Dwa trafione Corsairy<br />

wypadły z szyku i znikły w dole. Obaj piloci,<br />

Lt. Gordon Wooster i 2/Lt. Ralph Russell, zginęli.<br />

Po tym pierwszym ciosie Marines przejęli<br />

inicjatywę i w efekcie zaciekłej, trwającej<br />

pół godziny bitwy, a raczej serii potyczek,<br />

zgłosili 9 zestrzeleń: kapitan William Cantrell<br />

dwa, a major Thomas Mobley, kapitan William<br />

Roques, porucznik Harold Shields oraz<br />

podporucznicy George Spierring, Edward<br />

Milhem, Robert McInnis i Franklin Kurchinski<br />

po jednym. Dywizjon stracił dwóch<br />

wspomnianych wcześniej pilotów i sześć<br />

Corsairów (jeden wodował w pobliżu niszczyciela<br />

dozoru radiolokacyjnego, a trzy<br />

po wylądowaniu uznano za zbyt uszkodzone<br />

i wyrzucono je za burtę).<br />

Chociaż większość pilotów VMF-123<br />

zgłosiła, że ich przeciwnikiem były „Tojo”<br />

(myśliwce Ki-44 lotnictwa Cesarskiej Armii),<br />

Jedna z wież armat przeciwlotniczych Franklina (CV-13) płonie po trafieniu okrętu dwiema bombami<br />

19 marca 1945 r. u brzegów Japonii.<br />

49


Tomasz Szulc<br />

60<br />

Radziecki czołg T-64. Niezrealizowane<br />

projekty i pojazdy pochodne<br />

Wykorzystanie T-64 jako bazy dla nowych, specjalistycznych<br />

wozów bojowych oraz pojazdów pochodnych wydawało się<br />

oczywiste, jako że miał to być podstawowy, a z czasem jedyny<br />

czołg Armii Radzieckiej. Plany te napotkały jednak na przeszkody<br />

dwojakiej natury. Po pierwsze, trwające przez wiele lat problemy<br />

z układem napędowym, a przede wszystkim z silnikiem 5TD<br />

zniechęciły i konstruktorów, i decydentów do jego użycia w innych<br />

pojazdach, gdzie korzystna relacja mocy do masy i gabarytów<br />

silnika nie była aż tak istotna. Po drugie tempo produkcji T-64<br />

było znacznie mniejsze od przewidywanego i nie doczekały się realizacji<br />

plany, dotyczące równoległej produkcji wozów tego typu<br />

w kilku wielkich fabrykach. Gdyby zaś zakładom w Charkowie zlecono<br />

także produkcję pojazdów pochodnych, to tempo produkcji<br />

czołgów T-64 spadłoby jeszcze bardziej. Z drugiej strony dla<br />

twórców nowych pojazdów bardzo atrakcyjne były rekordowo<br />

małe rozmiary układu napędowego i relatywnie lekki układ jezdny<br />

nowego czołgu, co rokowało nadzieje na stworzenie sprzętu<br />

wyraźnie lżejszego od poprzedniej generacji.<br />

Przeciągające się prace nad podstawową<br />

wersją T-64 sprzyjały realizacji różnorodnych<br />

projektów dalszego doskonalenia<br />

czołgu. Jednym z oczywistych celów<br />

było znalezienie dla niego lepszego, bardziej<br />

niezawodnego napędu, ale pracowano także<br />

nad doskonaleniem jego wyposażenia<br />

i uzbrojenia. Co ciekawe, do dziś nie ujawniono<br />

informacji na temat wszystkich prac,<br />

prowadzonych w tym ostatnim kierunku,<br />

a w szczególności testów nowych armat.<br />

Model czołgu T-64 z kompleksem aktywnej samoobrony Arena.<br />

3<br />

Dalmierz radiolokacyjny<br />

Główną słabością najdoskonalszych nawet<br />

celowników optycznych jest ich malejąca<br />

skuteczność w złych warunkach oświetleniowych<br />

i całkowita nieskuteczność w przypadku<br />

intensywnych opadów lub zadymienia<br />

pola walki. Tych ograniczeń nie ma aparatura<br />

radiolokacyjna, której wadą jest jednak mniej<br />

czytelne zobrazowanie sytuacji, w szczególności<br />

w przypadku celów naziemnych.<br />

Dlatego najpierw próbowano wykorzystać<br />

radiolokatory nie do wykrywania celów,<br />

a szybkiego i precyzyjnego określania odległości<br />

do nich. Cel był wykrywany za pomocą<br />

zwykłych lub podczerwonych przyrządów<br />

obserwacyjnych, a potem naprowadzano<br />

na niego antenę radiolokatora.<br />

Pierwsze konkretne decyzje, dotyczące<br />

opracowania czołgowego dalmierza radiolokacyjnego<br />

zapadły w Ministerstwie budowy<br />

maszyn transportowych w styczniu 1947 r.<br />

i dotyczyły kompleksu dla czołgu ciężkiego<br />

IS-7 projektowanego w Leningradzkim Kirowskim<br />

Zawodie. Jego szef Ż. Kotin poprosił<br />

w związku z tym o włączenie do prac NII-49<br />

oraz fabryk 278, 283 i 678 podlegających


Edward Malak<br />

Zajęcie lotniska na Mokotowie<br />

76<br />

Można postawić tezę, że Czyn<br />

polski z listopada 1918 r.<br />

na polu aeronautyki stał się<br />

zwornikiem prac wykonanych<br />

na rzecz awiacji jeszcze pod<br />

zaborami lub na Obczyźnie,<br />

z lotniczym dziełem pokolenia<br />

Niepodległej. Umożliwił<br />

także szybkie zorganizowanie<br />

polskiego lotnictwa bojowego<br />

podczas walki o granice i byt<br />

państwa w 1920 r.<br />

Najpierw odebrano Austriakom bazę<br />

lotniczą w Krakowie (Rakowice) w dniu<br />

31 października 1918 r. O ile jednak<br />

u schyłku cesarstwa jego władza okazała się<br />

bezsilna, o tyle w dawnej stolicy austriackiej<br />

Galicji – Lwowie (lotnisko Lewandówka) lała<br />

się krew znaczona bohaterstwem nielicznej<br />

grupy lotników i lwowskiej młodzieży w walce<br />

z przeważającymi ukraińskimi wojskami. 1<br />

Warszawa tymczasem stanęła na progu<br />

listopada przed groźbą zbrojnej interwencji<br />

obecnych w stolicy oddziałów niezdemoralizowanego<br />

wojska niemieckiego. 2 Niebezpieczeństwo<br />

zneutralizowała w znaczącej<br />

mierze gra polityczna dopiero uwolnionego<br />

z Magdeburga Józefa Piłsudskiego wykorzystującego<br />

skutki wybuchu rewolucji w Niemczech<br />

(i towarzyszące jej nastroje masy żołnierskiej<br />

w stolicy Polski) oraz zawieszenie<br />

broni na froncie zachodnim. Postawa strony<br />

niemieckiej (przynajmniej jej części) sprzyjała<br />

ugodowemu rozwiązaniu wielkiego problemu.<br />

8 listopada 1918 r. „Deutsche Warschauer<br />

Zeitung” jakkolwiek podejmowała<br />

polemikę z polskimi głosami o konieczności<br />

wypłacenia odszkodowania za wyrządzone<br />

Na zdjęciu książę Stanisław Lubomirski (1875-<br />

1932), który w maju 1910 r. został założycielem<br />

i właścicielem Warszawskiego Towarzystwa Lotniczego<br />

„Awiata”. Dzięki jego staraniom „Awiata”<br />

zorganizowała pierwszą na ziemiach polskich<br />

cywilną szkołę pilotów i wytwórnię samolotów.<br />

szkody, to jednak ogólny ton zawierał też<br />

argumenty przemawiające za dalszą współpracą.<br />

Pisano nie tylko, że 90 tys. Niemców<br />

poległo w trakcie wyzwolenia Polski, a wyrządzone<br />

szkody przez Niemcy wynikały<br />

z rekwizycji będących skutkiem konieczności<br />

wojennych. Stwierdzono także: Polska nie<br />

powinna zapominać, że Niemcy jakkolwiek się<br />

stosunki rozwiną, pozostaną na trwałe sąsiadami<br />

Polski. Czyni się rozsądnie, gdy stosunki<br />

z sąsiadem układa się na przyjaznej stopie gdy<br />

się wie, że sąsiad ten jest potężny i może udzielić<br />

ochrony i wsparcia.<br />

W opanowaniu sytuacji w Warszawie pomagała<br />

także obecność wielu Polaków służących<br />

w armii niemieckiej oraz żołnierzy<br />

z Alzacji, w liczbie ok. 1,5 tys., którzy od 11 listopada<br />

1918 r. pokazywali się na ulicach<br />

w barwach Ententy, śpiewając Marsyliankę,<br />

z chorągiewkami francuskimi, brytyjskimi<br />

i polskimi. Jak podaje prof. Łossowski doprowadzało<br />

to niemieckich oficerów do skrajnej<br />

wściekłości. Ponadto załamany powstałą<br />

wtedy w Niemczech i Warszawie sytuacją,<br />

a także chorobą generał gubernator warszawski<br />

Hans von Beseler wczesnym rankiem<br />

12 listopada (z pomocą Polaków okazujących<br />

mu mimo odnotowanych krzywd wiele dobrej<br />

woli), odpłynął stateczkiem Pfeil w dół<br />

Wisły. O ile gen. H. von Beseler uchodził potajemnie<br />

także z powodu stanowiska wrogiej<br />

mu Rady Żołnierskiej, to inna sytuacja<br />

powstała w Lublinie przy odjeździe austro-<br />

-węgierskiego generała gubernatora Antona<br />

Liposcaka. Widoczna była obustronna przychylność,<br />

czego wyrazem było przydanie Liposcakowi<br />

polskiej straży honorowej.<br />

W konsekwencji tego, oraz wielu innym<br />

istotnym okolicznościom i osobom (w tym<br />

Józefowi Jęczkowiakowi oraz Ignacemu Boernerowi)<br />

zniszczony wojną kraj nie spłynął<br />

krwią po realnym przecież, siłowym przemarszu<br />

chociażby części Ober Ostu z Rosji<br />

do Niemiec i nie został raz jeszcze ogołocony<br />

z wielu dóbr. W przypadku lotnictwa stało<br />

się nawet przeciwnie, albowiem na tym polu<br />

zdobycz z listopada 1918 r. w postaci materiału<br />

technicznego była niemała. Do elementów<br />

które złożą się na pełen sukcesów polski<br />

czyn niepodległościowy na gruncie lotnictwa<br />

w listopadzie 1918 r. (tj. oswobodzenie<br />

lotnisk oraz przystąpienie do pierwszych<br />

działań wojennych) dodać musimy zdobycie<br />

przez Poznańczyków 6 stycznia 1919 r. wielce


HISTORIA<br />

jakkolwiek działającym przejściowo, choć<br />

niewykluczone, że wówczas najefektywniejszym,<br />

była sytuacja geopolityczna, kierująca<br />

siły polskie ku strategii wykorzystania tej<br />

niebywałej nigdy wcześniej sytuacji. Mówiąc<br />

Zasadnicze zmiany na lepsze nastąpiły na przełomie maja i czerwca 1919 r. W tym czasie zaczęła<br />

przybywać do Polski, sformowana we Francji, Armia Polska pod dowództwem generała Józefa Hallera<br />

z własnym lotnictwem. Przybycie do Polski lotnictwa zorganizowanego i wyposażonego we Francji<br />

w nowoczesny sprzęt otwierało przed polskim lotnictwem nowe, szerokie horyzonty. Gdy przed<br />

laty organizowano na Polu Mokotowskim zalążki polskiego lotnictwa wzorów szykano we Francji,<br />

w państwie o przodującej technice lotniczej. Pierwsza wojna światowa jeszcze bardziej umocniła<br />

pozycję francuskiego lotnictwa.<br />

podwójnie byli zmotywowani chęcią działania<br />

przeciwko Niemcom. Raz, że wywodzili<br />

się z przegranej armii rosyjskiej, po drugie,<br />

już pod polskimi znakami, ponownie zaznali<br />

porażki z niemieckiej strony. Ale jak można<br />

też domniemywać nauczyło to ich także respektu<br />

do potęgi armii Kajzera, poważania<br />

dla niemieckiej sprawności, której nie należało<br />

prowokować żadnymi przedwczesnymi<br />

wystąpieniami.<br />

Ważnym było, że prace przygotowawcze<br />

lotników nie miały charakteru pozbawionej<br />

silniejszych podstaw pospiesznej improwizacji,<br />

oderwanej od zamysłów działających<br />

już sił politycznych w Warszawie, związanych<br />

z przemianami wynikającymi z decyzji<br />

dwóch cesarzy (5 listopada 1916 r.). Powstała<br />

wówczas natychmiastowo myśl o samodzielnej<br />

armii polskiej zrodzona w konsekwencji<br />

listopadowego aktu panujących i przyniosła<br />

naturalnym biegiem rzeczy zamysł aby<br />

zorganizować lotnictwo. Ruchliwy i pełen<br />

inicjatywy inż. Zygmunt Dekler, dziś, przyznajmy,<br />

niemal kompletnie zapomniany,<br />

w porozumieniu z polskimi władzami wojskowymi<br />

usilnie pracował nad powołaniem<br />

do życia Polskiego Towarzystwa Żeglugi Napowietrznej,<br />

z którego mogłoby się wyłonić<br />

przyszłe lotnictwo wojskowe. Zachowana<br />

została fotokopia podania Do Wysokiej Tymczasowej<br />

Rady Stanu w Królestwie Polskim<br />

upraszającego o łaskawe przyjęcie do wiadomości<br />

założenia tegoż Polskiego Towarzystwa,<br />

którego statut w trzech egzemplarzach<br />

do podania załączono. Doszło do tego<br />

80<br />

W końcu 1921 r. na lotnisku mokotowskim powstała pierwsza placówka o charakterze naukowo-badawczym.<br />

Z potrzeby istnienia tej placówki zdawano sobie sprawę od narodzin polskiego lotnictwa.<br />

Tego rodzaju dział, a nieco później wydział, powstał w Departamencie Żeglugi Powietrznej Ministerstwa<br />

Spraw <strong>Wojsko</strong>wych. Po reorganizacji naczelnych władz lotniczych, wydział usamodzielniono<br />

nadając mu nazwę <strong>Wojsko</strong>wa Centrala Badań Lotniczych. W 1925 r. WCBL przyjęła nazwę Instytut<br />

Badań Technicznych Lotnictwa.<br />

kolokwialnie strategia: teraz lub nigdy była<br />

akceptowana i zrozumiała dla wystarczająco<br />

dużej liczby obywateli, aby w wyniku tego<br />

podjęte działania uzyskały wystarczająco<br />

duży ciężar gatunkowy, o rozstrzygającym<br />

miejscowo charakterze.<br />

Już od września 1918 r. widoczne stawało<br />

się, że nadchodzi szybki koniec imperium<br />

Habsburgów, a potężne do niedawna<br />

Niemcy choć pozostawały wciąż groźbą,<br />

będą musiały za sprawą zwycięskiej Ententy<br />

ustąpić jako strona przegrana. W tym stanie<br />

rzeczy, zwłaszcza po listopadowej abdykacji<br />

Wilhelma i ucieczce do Holandii oraz wybuchu<br />

rewolucji w Niemczech i będącym<br />

następstwem tego powrocie Józefa Piłsudskiego,<br />

stało się widoczne, że nadszedł czas<br />

na konieczne polskie wystąpienie, na Czyn<br />

niepodległościowy by okupant wycofał<br />

się do Niemiec. Wolno jednak zauważyć,<br />

że w warunkach istniejącego marginesu niepewności,<br />

decyzja o terminie rozpoczęcia<br />

działań podważających status quo ustalony<br />

przez mocarstwo jest zawsze niełatwa. Wymaga<br />

przezorności i niemałej odwagi.<br />

W odniesieniu do okoliczności towarzyszących<br />

gotującemu się do czynu lotniczemu<br />

środowisku w Warszawie nie będą<br />

to słowa przesadne. Wiodącą w nich grupę<br />

stanowili dowborczycy wraz z innymi żołnierzami,<br />

wywodzącymi się z rozbrojonych<br />

przez Niemców na wschodzie polskich korpusów.<br />

Wykorzystując panujące rozluźnienie<br />

polityczno-wojskowej sytuacji ukrywali<br />

się oni w Warszawie niejednokrotnie „wyjęci<br />

spod prawa” i ścigani z całą zaciekłością. I bez<br />

względu na teraz przyjęte definicje, de facto<br />

spiskowali na rzecz przejęcia lotniska mokotowskiego.<br />

Działano jednak mimo przeszkód<br />

sprawnie, nawiązując m.in. coraz szerszy kontakt<br />

nie tylko pomiędzy sobą, lecz z ludźmi<br />

pracującymi na lotniskach, zasięgając wiadomości<br />

o ilości i stanie sprzętu oraz personelu.<br />

Można założyć, że lotnicy stanowiąc dość<br />

elitarny, doświadczony wojną zasób ludzki,<br />

11 grudnia 1916 r., a podanie opatrzone było<br />

następującymi podpisami: Brygadier Józef<br />

Piłsudski, członek Rady Stanu, Zdzisław<br />

X. Lubomirski, prezydent m.st. Warszawy,<br />

Stanisław hr. Szeptycki, generał gubernator<br />

okupacji austriackiej, inż. Stanisław Patschke,<br />

rektor Politechniki Warszawskiej, Dr. Józef


Jędrzej Korbal<br />

2<br />

Motoryzacja II RP<br />

84<br />

W grudniu 1935 r. przygotowano w Szefostwie Komunikacji<br />

<strong>Wojsko</strong>wych Sztabu Głównego opracowanie, pt. „Studjum<br />

o stanie motoryzacji w Polsce i zagranicą”. Opisując problem<br />

z polskiej perspektywy autorzy konstatowali, że pomimo<br />

iż Rzeczpospolita zajmuje pod względem kulturalnym jedno<br />

z czołowych miejsc wśród cywilizowanych narodów świata i rozwija<br />

się gospodarczo na wszystkich polach to pod względem<br />

motoryzacji znajduje się na szarym końcu. Stan ten, jak wiemy<br />

nie tylko nie ulegał poprawie, ale w połowie trzeciej dekady<br />

XX wieku nadal widoczne było zwijanie całego sektora. Oceniany<br />

na około 14 000 spadek liczby pojazdów w okresie 1931-<br />

1935 stawiał nasz kraj w położeniu mocno niekorzystnym.<br />

Niewielką pociechą było, że jeszcze<br />

gorsze rezultaty osiągnęły Węgry, Jugosławia<br />

czy Bułgaria. Odnoszenie się<br />

w tego typu referatach do państw znacznie<br />

mniejszych, jak Grecja, Litwa, Łotwa czy<br />

Estonia miało wymiar czysto statystyczny<br />

lub może miało za zadanie podnieść nieco<br />

na duchu zaniepokojonego czytelnika.<br />

Aspirując do miana państwa samodzielnego<br />

o silnej pozycji w Europie należało raczej<br />

zestawiać dane z sąsiednią Czechosłowacją.<br />

Wtedy też okazywało się, że przyjmując jako<br />

wyznacznik liczbę mieszkańców po polskich<br />

drogach kursować powinno blisko<br />

200 000 samochodów, a nie jak miało to miejsce<br />

niespełna 25 000. Zaznaczmy, że tego<br />

typu ocena potencjału Rzeczpospolitej była,<br />

przy zachowaniu pewnego marginesu błędu,<br />

spójna z innymi kalkulacjami, przedstawionymi<br />

w pierwszej części artykułu. Spadek<br />

liczby zarejestrowanych aut w omawianym<br />

okresie o blisko jedną trzecią był więcej niż<br />

niepokojący. Utrzymująca się tendencja oddziaływała<br />

bezpośrednio nie tylko na rozwój<br />

gospodarczy kraju (przemysł ciężki, maszynowy,<br />

chemiczny itd.) ale obniżała jego<br />

potencjał obronny.<br />

Osoby bardziej zapoznane ze stanem kursujących<br />

po polskich drogach samochodów<br />

wiedziały, że większość z nich pracowała<br />

w warunkach ciężkich i na ogół bez zachowania<br />

jakichkolwiek reżimów konserwacji<br />

i napraw. Stąd suche przywoływanie liczb<br />

mówiących o zarejestrowanych pojazdach<br />

nie oddawało rzeczywistego obrazu powszechnej<br />

dewastacji taboru i idącej o krok<br />

za nią potrzeby jego likwidacji. Od pewnego<br />

momentu użytkowanie tego typu maszyn<br />

stawało się zwyczajnie niebezpieczne i nieopłacalne.<br />

W połowie lat 30. osiągnięto stan,<br />

w którym wszystkie środowiska zgadzały<br />

się, że motoryzacja państwa stanowi jeden<br />

z priorytetów, a nie zadanie poboczne, które<br />

może poczekać jeszcze kilka lat. Konsensus<br />

na tym poziomie nie oznaczał jednak wspólnego<br />

stanowiska odnośnie sposobów aktywizacji<br />

sektora samochodowego oraz roli<br />

państwa w całym procesie.<br />

Droga ku kraksie<br />

Pierwsze samochody, jakie po odzyskaniu<br />

niepodległości znajdowały się w kraju należały<br />

w przeważającej większości do tworzącej<br />

się i przechodzącej proces ujednolicania<br />

armii. Na tym polu własność prywatna stanowiła<br />

wyjątek, ponieważ państwa zaborcze<br />

nie tylko skrupulatnie wywiozły urządzenia<br />

i personel setek zakładów przemysłowych,<br />

lecz zarekwirowały na potrzeby wojenne niemal<br />

wszystkie samochody. Ogołocona z pojazdów<br />

silnikowych odradzająca się Rzeczpospolita<br />

bazowała więc na zróżnicowanym<br />

taborze wojskowym, przeważnie zużytym<br />

i przestarzałym. Niewielki zastrzyk nowszego<br />

materiału przyniósł przyjazd do kraju<br />

armii gen. Józefa Hallera oraz realizowane<br />

zakupy stokowego taboru samochodowego<br />

pochodzącego głównie ze składów demobilizującej<br />

się we Francji armii amerykańskiej.<br />

Czasowa poprawa przyniosła w dłuższej<br />

perspektywie jeszcze większą różnorodność<br />

pod względem typów i wartości.<br />

Tab. 1. Stan motoryzacji w wybranych<br />

państwach według danych<br />

na 1 stycznia 1935 r.<br />

Państwo<br />

Liczba samochodów<br />

Liczba mieszkańców<br />

przypadająca<br />

na 1 samochód<br />

Francja 1 881 885 22<br />

Anglia 1 783 000 26<br />

Niemcy 860 000 73<br />

Szwajcaria 98 000 41<br />

Holandia 13 800 57<br />

Belgia 19 000 43<br />

Czechosłowacja 109 300 134<br />

Hiszpania 173 000 134<br />

Austria 39 000 171<br />

Węgry 16 880 501<br />

Rumunia 28 000 648

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!