22.02.2021 Views

Akademia Nazaretu nr 2

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

BIULETYN FUNDACJI SZKÓŁ SIÓSTR NAZARETANEK W WARSZAWIE 2021 (1)

AKADEMIA

NR 2

NAZARETU


W TYM NUMERZE

znajdziesz ...

AKTUALNOŚCI…

ROZWIJANIE

POSTAW OBYWATELSKICH………………….4

KONKURS NA FILM ANIMOWANY ………6

SZKOŁY KATOLICKIE W LICZBACH ………8

REDAKCJA

Agnieszka Biela,

Milena Obrochta CSFN,

Edyta Pietrzak CSFN,

Agnieszka Stawicka

Autorzy współpracujący:

Witold Starnawski,

Amata Jolanta Nowaszewska CSFN,

Magdalena Szopińska, Gabriela Kopińska,

Katarzyna Malinowska

Korekta: Milena Obrochta CSFN

Skład: Edyta Pietrzak CSFN, Aleksandra Kłos

Projekt graficzny: Edyta Pietrzak CSFN

Foto: Joanna Cegielko CSFN

Adres mailowy redakcji: redakcja.fundacja@gmail.com

Z KART HISTORII SZKOŁY...

ŻOŁNIERZE WYKLĘCI…………........….......10

W KOŚCIELE ...

UKOCHANY OJCIEC ……………………….….12

ABC WIELKIEGO POSTU ..................…..14

KILKA MYŚLI O MARYJI -

KOBIECIE GOTOWEJ SŁUŻYĆ…….......….18

REFLEKSJE NAD WYCHOWANIEM...

DWA FILARY ………............................…… 20

“Z NASZĄ MŁODZIEŻĄ

TO SAME PROBLEMY” …………………….. 22

DZIECI A ODPOWIEDZIALNOŚĆ ………. 26

TRUDNE ZACHOWANIA………..……………28

CZAS NA ROZWÓJ ...

MAŁŻEŃSTWO …………………..............…. 30

DZIECI A AUTORYTET …………………..…. 32

“THE SOCIAL DILEMMA” …………………. 33

JAK UTRZYMAĆ AKTYWNOŚĆ FIZYCZNĄ

W CZASIE PANDEMII? ………………………. 34

TYTUS ……………………………………………… 36

KĄCIK DLA DZIECI

BA JKA OD SIÓSTR BOROMEUSZEK …. 38



Foto: Joanna Cegielko CSFN

Foto: Joanna Cegielko CSFN

AKTUALNOŚCI

ROZWIJANIE POSTAW

OBYWATELSKICH

Foto: Joanna Cegielko CSFN

P O S TAW Y S P O Ł E C Z N E I O BYWAT E L S K I E

SĄ WAŻNYMI KOMPETENCJAMI ROZWIJANYMI

W PROCESIE EDUKACYJNYM I WYCHOWAWCZYM

W czwartym kwartale 2020r. FUNDACJA

SZKÓŁ SIÓSTR NAZARETANEK W WARSZAWIE

w ramach działań statutowych zrealizowała

projekt edukacyjny „Rozwijanie postaw

obywatelskich w procesie edukacyjnym wśród

uczniów Zespołu Szkół Sióstr Nazaretanek

w Warszawie”.

Postawy społeczne i obywatelskie są

ważnymi kompetencjami rozwijanymi w procesie

edukacyjnym i wychowawczym. Mają one duże

znaczenie dla rozwoju ucznia oraz przygotowują

go do prawidłowego funkcjonowania w dorosłym

życiu. Dzięki wsparciu Fundacji SILVA RERUM

utworzono kącik sensoryczny dla najmłodszych

uczniów naszej szkoły, tworząc przestrzeń

sprzyjającą rozwijaniu kompetencji społecznych

w czasie przerw lekcyjnych. Dzięki temu

projektowi uczniowie mają możliwość

odkrywania świata poprzez działania poznawcze,

rozwijanie umiejętności współpracy w grupie

i komunikowania się w różnych sytuacjach.

W ramach projektu chcieliśmy zadbać

również o edukację młodzieży. W tym celu

doposażono bibliotekę szkolną w książki

anglojęzyczne, które będą służyć uczniom,

zarówno jako pomoc w rozwijaniu umiejętności

językowych, jak i źródło pogłębiania świadomości

społecznej i szeroko pojętej wiedzy literackiej.

Ponadto dokupiono sprzęt multimedialny, który

wspiera komunikację i naukę zdalną uczniów

w okresie pandemii.

Pragniemy wyrazić wdzięczność Fundacji SILVA

RERUM za dofinansowanie naszego projektu .

Zarząd Fundacji



Foto: Paweł Kula

`



SZKOLY KATOLICKIE

W LICZBACH

Technika

/

Czy dużo jest szkół katolickich w

Polsce? Zanim przyjrzymy się

liczbom, warto pamiętać, że szkoły

katolickie stanowią ważną część

szkolnictwa w Polsce ze względu

na swoją szczególną misję, a nie ze

względu na ich liczebność. Święty

Jan Paweł II kiedyś powiedział, że

mają one prowadzić do odkrycia

przez młode osoby głębokiego sensu

swego istnienia i zachowania nadziei.

Inaczej mówiąc, rzetelna formacja

Liczba szkół katolickich wg typów

259

Ogólnokształcące szkoły artystyczne

umysłowa to nie wszystko. Szkoły,

które za zezwoleniem właściwych

władz kościelnych mogą używać w

nazwie słowa „katolicka”, odwołują

się do chrześcijańskiej wizji człowieka

i świata oraz zwracają uwagę na

duchowy wymiar życia przy

jednoczesnej trosce o dobry poziom

kształcenia.

Działające w naszym kraju

edukacyjne placówki katolickie są

bardzo różnorodne pod względem

144

18

5 5

3

Licea ogólnokształcące

Szkoły branżowe I stopnia

fot. Paweł Kula

Szkoły artystyczne (bez kształcenia ogólnego)

SZKOŁY KATOLICKIE STANOWIĄ WAŻNĄ

CZĘŚĆ SZKOLNICTWA W POLSCE

ZE WZGLĘDU NA SWOJĄ SZCZEGÓLNĄ MISJĘ,

A NIE ZE WZGLĘDU NA ICH LICZEBNOŚĆ

typu, wielkości, sposobu realizacji misji, tradycji,

charakteru czy szczególnego kolorytu

duchowego. Obecnie wszystkich szkół

katolickich w Polsce jest 487 (stan na 30 IX

2020). W tej liczbie 259 to szkoły podstawowe,

144 licea ogólnokształcące, 23 szkoły zawodowe

(technika i szkoły branżowe) oraz 8 to szkoły

artystyczne (muzyczne i plastyczne). 53 szkoły to

instytucje adresowane do dzieci i młodzieży ze

specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, a 35 z nich

działa w ramach młodzieżowych ośrodków

szkolno-wychowawczych lub młodzieżowych

ośrodków socjoterapii.

Szkoły podstawowe katolickie to 1,8%

wszystkich szkół podstawowych w Polsce,

katolickie licea ogólnokształcące to 3,5%

wszystkich szkół tego typu, natomiast katolickie

technika to mniej niż 1% wszystkich techników

w kraju; podobnie katolickie szkoły branżowe

I stopnia.

We wszystkich szkołach łącznie kształci się

72.469 uczniów, z czego 46.530 w szkołach

podstawowych, 21.665 w liceach

ogólnokształcących, 1.827 w technikach i 390

uczniów w szkołach branżowych I stopnia. Do

szkół artystycznych ogólnokształcących uczęszcza

412 osób i 130 do szkół artystycznych bez

kształcenia ogólnego. Pozostała liczba 1.515 to

uczniowie różnego typu szkół dla dzieci

i młodzieży ze specjalnymi potrzebami

edukacyjnymi.

Szkoły katolickie są prowadzone przez różne

podmioty. Dla zdecydowanej większości organem

prowadzącym są zgromadzenia zakonne (201),

następnie stowarzyszenia i towarzystwa (153),

w dalszej kolejności: diecezje (53), parafie (35),

fundacje (18), Caritas diecezjalne (10), osoby

fizyczne (indywidualne – 4), ruchy religijne (4),

spółki (3) oraz inne organizacje społeczne (2). Nie

ma diecezji w Polsce, która nie miałaby

przynajmniej 2 szkół katolickich, a często dużo

więcej. Najszybciej znajdziemy szkołę katolicką

w archidiecezji krakowskiej, bo jest ich tam aż

49 oraz w obu diecezjach warszawskich łącznie

47: w archidiecezji warszawskiej (32) i diecezji

warszawsko-praskiej (15). Dużo szkół znajduje się

w archidiecezji częstochowskiej (32), potem

łódzkiej (23), katowickiej (20), poznańskiej (19),

wrocławskiej (18), gdańskiej (16) i tarnowskiej

(16). Można zauważyć, że często duża liczba szkół

znajduje się w diecezjach, których stolicą są

wielkie miasta i wiele z nich tam właśnie jest

zlokalizowanych.

Wykaz wszystkich szkół katolickich, jak

również inne informacje na temat szkolnictwa

katolickiego w Polsce, można znaleźć na stronie

internetowej Rady Szkół Katolickich

(www.rsk.edu.pl). Mamy nadzieję, że wkrótce

sytuacja znów pozwoli na organizację Forum

Szkół Katolickich i innego typu spotkań dla

dyrektorów, nauczycieli i młodzieży. To wspaniała

okazja, żeby się przekonać, jak duża to wspólnota,

i zobaczyć, że choć nasze szkoły są rozsiane po

całej Polsce, to łączy nas wiele.

Amata Jolanta Nowaszewska CSFN



Z KART HISTORII SZKOŁY...

.

/

ZOLNIERZE WYKLECI

1 marca 1951 roku w więzieniu przy

ulicy Rakowieckiej w Warszawie władze

komunistyczne wykonały wyrok śmierci

na siedmiu członkach IV Zarządu

Głównego Zrzeszenia Wolność

i Niezawisłość, zamykając tym

działalność ostatniej ogólnopolskiej

organizacji niepodległościowej. Dlatego

też, gdy sześćdziesiąt lat później

parlament RP uchwalił ustanowienie

Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy

Wyklętych ustalił 1 marca jako dzień jego

obchodów.

(...) Przecież śmierć jest jedna...

1 marca będziemy po raz 10. obchodzić Dzień

dzień. Jak jechałam z ubekami i patrzyłam przez

szybę samochodu na ulice Warszawy, to tak mi się

Żołnierzy Wyklętych. Pamięć o powojennym wydawało, że kwiaty kwitną, że życie dookoła

podziemiu niepodległościowym jest, myślę, dobrą płynie normalnie i ludzie nawet nie wiedzą, że

okazją, by przedstawić fragment wspomnień obok nich przejeżdża aresztantka, że jej się życie

absolwentki warszawskiego Nazaretu (matura zapada…

1944). Dla pani profesor [historii literatury]

Najpierw trafiłam na Koszykową - tam

Barbary Otwinowskiej – żołnierza AK, uczestniczki

Powstania Warszawskiego, koniec wojny, tak, jak

było Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego -

byłam w strasznie ponurej piwnicy przez trzy dni,

dla innych „wyklętych” mimo szczerych ich a potem mnie przeprowadzono do innej celi. Była

pragnień, nie oznaczał spokojnego, normalnego

życia. Pani Barbara została aresztowana przez UB

w 1947 roku w związku z procesem rotmistrza

Witolda Pileckiego. Oddajmy jej głos:

tam starsza pani, którą zapytałam: „Jak pani długo

tutaj jest?” „Trzy tygodnie.” Ja spojrzałam na nią

i pomyślałam: Trzy tygodnie, a mnie po trzech

dniach wydawało się, że to jest wiek cały.

Miałam wtedy lat dwadzieścia trzy.

Później już, po moim wyroku, dostałam

Aresztowali mnie 28 maja – w piękny wiosenny się na tak zwany ogólniak, to znaczy do zbiorowej

`

celi w innej części więzienia. Tam przyszły jakieś

koleżanki po wyroku i mówią, że w drugim pokoju

obok ich sali sądowej było sądzonych czterech

mężczyzn i „wszyscy czapy dostali.” Ten zwrot

uraził mnie, jakoś nie byłam obyta z tą więzienną

nonszalancją. A to była nonszalancja, która miała

zmniejszyć grozę tego wszystkiego: czapy, Ka-eSy,

kaesiaki, KS – tak mówiono o karze śmierci.

Nawet pomyślałam, czy tam mojego Stacha [brat

pani Barbary] nie ma. Okazało się, że właśnie on

był wśród tych czterech. Koleżanki wiedziały

i ukrywały to przede mną przez dłuższy czas.

Ostatecznie został ułaskawiony, to znaczy jemu

i dwóm pozostałym dano dożywocie. Natomiast

na czwartym wyrok wykonano. Ja tego czwartego

spotkałam jak mnie przewożono z Koszykowej na

Rakowiecką. Staliśmy w sekretariacie i jakoś przez

moment strażnicy przestali patrzeć na nas i przez

chwilkę rozmawialiśmy. Zapytałam: „Czy pan jest

już po wyroku?”, on na to: „Nie, ale już mi

powiedzieli, że mam mieć siedmiokrotną

karę śmierci.” Pomyślałam, co to jest

siedmiokrotna kara śmierci? Tak

popatrzyłam na niego: młody, piękny,

żyje, wojna minęła, a on ma ginąć? Tak

jeszcze powiedziałam: „Nie rozumiem, przecież

śmierć jest jedna.” On powiedział: „To znaczy, że

jestem skazany z siedmiu artykułów.” Wtedy

poczułam, że dawanie sobie w czasach

pensjonarskich obrazków świętych

z przyrzeczeniem: „pomodlę się w twojej intencji”,

to takie było niezobowiązujące, łatwe, miłe,

koleżeńskie i raptem, że w tym momencie już nie

jest łatwe i miłe, ale że to jest coś ostatniego, co

w ogóle świat może mu dać. Powiedziałam: „Będę

się modlić za pana.” Zaraz wrzasnęli na nas: „Nie

gadać, na schody…”, i tak żeśmy się rozstali.

Później w czasie więziennym czuło się, że „będę

się modlić” to duża sprawa, że to jest coś bardzo

ważnego, szalenie zobowiązującego.

Ostatecznie dostałam tylko trzy lata,

siedziałam w więzieniu kobiecym w Fordonie. Po

wyjściu na wolność myślałam o Stachu, słał do

mnie rozpaczliwe listy, że siedzi w izolatce, nie ma

prasy, książek, nic „… i tylko – pisał - myśli

przekładam z jednej półkuli mózgu na drugą.”

i czekał, kiedy oszaleje. Jakoś przeżył to.

W kwietniu 56. roku została wydana szeroka

amnestia i kto dożył do tego momentu, to go

wypuszczali. Jednym słowem Stach wyszedł

w grudniu 56. Chłopak jak był aresztowany, miał

dwadzieścia trzy lata, wyszedł jak miał trzydzieści

trzy i siwą głowę. Pamiętam pierwsze z nim

spotkanie - umówił się ze mną w pałacu Staszica,

gdzie pracowałam, że w holu będzie czekał. Ja

czekałam na jakiś sygnał i zadzwoniłam do

portiera: „Proszę pana, czy tam nie ma młodego

człowieka, który pytał o mnie? „Nie, młodego tu

nie ma, jest tylko jakiś starszy pan.” Tak mi było

przykro to słyszeć: „starszy pan”. Bo to był Staś.

Opracowała Agnieszka Stawicka

[Fragment nagranego w 2010 roku wywiadu, którego

pani Barbara Otwinowska udzieliła uczennicom

Nazaretu]

W dniu wybuchu Powstania Warszawskiego.

Fot. z kolekcji rodzinnej Barbary Otwinowskiej



W KOŚCIELE ...

„Ukochany ojciec, ojciec czułości,

w posłuszeństwie i w gościnności; ojciec twórczej

odwagi, robotnik, zawsze w cieniu” - tymi słowami

papież opisuje w poruszający sposób św. Józefa.

Czyni to w Liście apostolskim „Patris Corde –

ojcowskim sercem", opublikowanym 8.12.2020

z okazji 150. rocznicy ogłoszenia Oblubieńca Maryi

patronem Kościoła katolickiego.

W Liście tym Ojciec Święty, Franciszek wyznaje,

że pragnienie podzielenia się osobistymi

refleksjami dotyczącymi osoby i dzieła św. Józefa,

narastało w nim szczególnie w ostatnich

miesiącach, tak bardzo naznaczonych skutkami

pandemii. Czas ten pozwolił doświadczyć, że

„nasze życia są utkane i wspierane przez zwykłe

osoby – zazwyczaj zapomniane – które nie

występują w nagłówkach gazet i magazynów, ani

na wielkiej scenie ostatniego show, ale

niewątpliwie dziś zapisują decydujące

wydarzenia na kartach naszej historii”.

Ojciec Święty przypomina nam, iż <<(…)

Historia zbawienia wypełnia się „w nadziei,

wbrew nadziei” (Rz 4, 18). poprzez nasze słabości.

Zbyt często myślimy, że Bóg polega tylko na tym,

co w nas dobre i zwycięskie, podczas gdy w istocie

większość Jego planów jest realizowana poprzez

nasze słabości i pomimo nich. Paweł mówi: „Aby

zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień,

dany mi został oścień dla ciała, wysłannik

szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie

unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana,

aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział:

U KO C HA N Y

O J C I E C

«Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości

się doskonali»”

Jeśli taka jest perspektywa ekonomii zbawienia,

to musimy nauczyć się akceptować naszą słabość

z głęboką czułością.

Papież przypomina nam, że to szatan często

„sprawia, że patrzymy na naszą kruchość

z osądem negatywnym, podczas gdy Duch

z czułością wydobywa ją na światło dzienne.

Czułość jest najlepszym sposobem dotykania

tego, co w nas kruche. Wskazywanie palcem

iosąd, który stosujemy wobec innych, są bardzo

często oznaką naszej niezdolności do

zaakceptowania własnej słabości, własnej

kruchości. Jedynie czułość uchroni nas od dzieła

oskarżyciela.” Charakterystyczne dla papieża

Franciszka jest ukazywanie Boga jako

miłosiernego Ojca. Pisze dalej, że bardzo „ważne

jest spotkanie z Bożym miłosierdziem, zwłaszcza

w sakramencie Pojednania, doświadczając

prawdy i czułości. Paradoksalnie, nawet Zły może

powiedzieć nam prawdę, ale czyni to, aby nas

potępić. Wiemy jednak, że Prawda, która

pochodzi od Boga, nas nie potępia, lecz akceptuje,

obejmuje, wspiera, przebacza. Prawda zawsze

ukazuje się nam jako miłosierny Ojciec

z przypowieści (Łk 15, 11-32): wychodzi nam na

spotkanie, przywraca nam godność, stawia nas

z powrotem na nogi, wyprawia dla nas ucztę (…).”

Pochylamy się też w tym tekście nad

zasłuchaniem i odczytywaniem woli Bożej przez

św. Józefa. „Także poprzez niepokój Józefa

przenika wola Boga, Jego historia, Jego plan.

W ten sposób Józef uczy nas, że posiadanie wiary

w Boga obejmuje również wiarę, że może On

działać także poprzez nasze lęki, nasze

ułomności, nasze słabości – pisze Franciszek. Uczy

nas także, że pośród życiowych burz nie

powinniśmy bać się oddać Bogu ster naszej łodzi.

Czasami chcielibyśmy mieć wszystko pod

kontrolą, ale On zawsze ma szersze spojrzenie.

(…)”

Niech św. Józef – Patron roku 2021 towarzyszy

nam i uprasza jak najgłębsze i owocne przeżycie

Wielkiego Postu.

Agnieszka Biela

Odpust zupełny w Roku św. Józefa

8 XII ubiegłego roku minęło 150 lat od ogłoszenia

świętego Józefa patronem Kościoła. Dokonał tego

papież Piusa XI. Penitencjaria Apostolska w związku

z tym ogłosiła, że z Rokiem św. Józefa, który potrwa do

8 XII 2021r., związany jest dar specjalnych odpustów.

Możnajeuzyskaćpodzwykłymiwarunkami,mianowicie:

spowiedźsakramentalna,komuniaeucharystycznaoraz

modlitwawintencjachOjcaŚwiętego.

W sytuacji epidemicznej rozszerza się ponadto dar

odpustuzupełnegonaosobywpodeszłymwieku,chore,

umierające. Na tę intencję należy w domu odmówić akt

pobożności ku czci św. Józefa, Patrona Dobrej Śmierci,

ofiarującBoguswecierpieniainiedogodnościżycia.

Święty Józef, nasz Wielki Orędownik, pokorny Opiekun

Maryi i przybrany ojciec Jezusa, mówi do nas przez swoje

milczenie i czyny. Jest dla nas wzorem zasłuchania

w słowo Najwyższego. Jest świętym dyskretnym, nigdy

sięnienarzuca.

19. marca obchodzimy jego uroczystość. Czcimy go

wtedy szczególnie jako Oblubieńca Najświętszej Maryi

Panny. Wiemy jednak, że święty Józef wspomaga nas

w każdej naszej potrzebie, nie przypadkiem nazywany

jest „świętym od spraw wszelkich.” Jak pisała św. Teresa

od Jezusa: „Obrałam sobie za orędownika i patrona

chwalebnego św. Józefa, usilnie jemu się polecając.

I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych

pilniejszych jeszcze, w których chodziło o cześć moją

iozatracenieduszy,OjciectenmójiPatronwybawiłmnie

iwięcejmidobregouczynił,niżsamaprosićumiałam.Nie

pamiętam, bym kiedykolwiek aż do tej chwili prosiła go,

ojakąrzecz,którejbyminiewyświadczył.”

Może uda nam się w tym roku jeszcze bliżej go poznać

izaprzyjaźnićsięznim...Zachęcamy,byzacząćpogłębiać

więźznimprzezodmawianiemodlitwkujegoczci.

Akt poświęcenia się świętemu Józefowi

Litania do św. Józefa

Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.

Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba Boże - zmiłuj się nad nami.

Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad

nami.

Duchu Święty Boże - zmiłuj się nad nami.

Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, módl się za nami.

Święty Józefie,

Przesławny potomku Dawida,

Światło Patriarchów,

Oblubieńcze Bogarodzicy,

Przeczysty stróżu Dziewicy,

Żywicielu Syna Bożego,

Troskliwy Obrońco Chrystusa,

Głowo Najświętszej Rodziny,

Józefie najsprawiedliwszy,

Józefie najczystszy,

Józefie najroztropniejszy,

Józefie najmężniejszy,

Józefie najposłuszniejszy,

Józefie najwierniejszy,

Zwierciadło cierpliwości,

Miłośniku ubóstwa,

Wzorze pracujących,

Ozdobo życia rodzinnego,

Opiekunie dziewic,

Podporo rodzin,

Pociecho nieszczęśliwych,

Nadziejo chorych,

Patronie umierających,

Postrachu duchów piekielnych,

Opiekunie Kościoła świętego,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,

przepuść nam, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,

wysłuchaj nas, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,

zmiłuj się nad nami.

P. Ustanowił go panem domu swego.

W. I zarządcą wszystkich posiadłości swoich.

Módlmy się:

Boże, Ty w niewysłowionej Opatrzności wybrałeś

świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej

Rodzicielki Twojego Syna, spraw, abyśmy oddając

Mu na ziemi cześć jako Opiekunowi, zasłużyli na

jego orędownictwo w niebie. Przez Chrystusa,

Pana naszego. Amen.

Święty Józefie, mój najmilszy Ojcze, po Jezusie i Maryi najdroższy mojemu sercu, Tobie się powierzam

i oddaję, jak powierzyli się Twej opiece Boży Syn i Jego Przeczysta Matka. Przyjmij mnie za swoje dziecko,

bo ja na całe życie obieram Cię za Ojca, Opiekuna, Obrońcę i Przewodnika mej duszy.

O mój najlepszy Ojcze, święty Józefie, prowadź mnie prostą drogą do Jezusa i Maryi. Naucz mnie kochać

wszystkich czystą miłością i być gotowym do poświęceń dla bliźnich. Naucz walczyć z pokusami ciała, świata

i szatana i znosić w cichości każdy krzyż, jaki mnie spotka. Naucz pokory i posłuszeństwa woli Bożej.

O najdroższy święty Józefie, bądź Piastunem mej duszy, odkupionej Krwią Chrystusa. Czuwaj nade mną, jak

strzegłeś Dzieciątka Jezus, a ja Ci przyrzekam wierność, miłość i całkowite posłuszeństwo, bo ufam,

że za Twym wstawiennictwem będę zbawiony. Nie patrz na moją nędzę, ale dla miłości Jezusa i Maryi

przyjmij mnie pod swą Ojcowską opiekę.

Amen.



ZAMYŚLENIA NAD WIARĄ...

ABC

WIELKIEGO POSTU

fot. pixabay.com

F jak fiolet

W czasie Wielkiego Postu (poza nielicznymi wyjątkami)

w liturgii obowiązuje fiolet. Powstaje on w wyniku

połączenia koloru czerwonego i niebieskiego.

Odzwierciedla się w tym poniekąd połączenie

elementu ziemskiego, zmysłowego (kolor czerwony),

z duchowym (błękitny), który oznacza niebo.

W kulturze chrześcijańskiej fiolet symbolizuje

Wcielenie Jezusa Chrystusa. Jako człowiek podniósł On

naturę ludzką do godności boskiej, a Bóg tę naturę

przyjmuje i uszlachetnia.

H jak Hosanna

‏(אנעשוה)‏ Hebrajskie liturgiczne słowo Hoszana

występuje w judaizmie i chrześcijaństwie. Zawołanie to

pochodzi ze Starego Testamentu, a wyraża uwielbienie,

radość i prośbę o pomoc.

„Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie

swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe

płaszcze na drodze, a inni gałązki zielone ścięte na

polach. A ci, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim,

wołali: «Hosanna. Błogosławiony, który przychodzi

w imię Pańskie” (Mk 11, 7-9).

A JAK ASCEZA

W podejmowanych praktykach ascetycznych

wypracowujemy w sobie cierpliwość i wytrwałość

w nadziei i otwartości na Boga. Przez ascezę wzrastamy

w wolności, przez nieuleganie lękom i namiętnościom.

W ten sposób coraz bardziej otwieramy serce na

nowość, z jaką do nas przychodzi Bóg. Cały ten wysiłek

jest zbudowany na modlitwie. Jedną z jej treści

powinna być prośba o oderwanie się od przywiązań,

D jak dusza

„Zrozumiałam, że miłość Naszego Pana objawia się

zarówno w duszy najprostszej, która w niczym nie

stawia oporu Jego łasce, jak i w najbardziej wzniosłej;

ponieważ zaś właściwością miłości jest zniżanie się,

więc gdyby wszystkie dusze były podobne do dusz

świętych doktorów, oświecających Kościół blaskiem

G jak grzech

Grzech jest świadomym odwróceniem się od Boga,

a zwróceniem ku sobie. Gdy jesteśmy

w stanie

grzechu, Bóg mówi: „do Mnie obracają się plecami,

a nie twarzą” (Jr 2, 27). Kiedy zamiast adorować Boga,

wszystkiego oczekiwać od Niego, jako Ojca, zaczynamy

przyglądać się sobie i wszystko odnosić do siebie,

oddalamy się od Stwórcy. Gdy nam się wydaje, że sami

lepiej (niż Bóg!) wiemy, co jest dla nas dobre, właśnie

wtedy popadamy w grzech.

I jak intencja

Kiedy czynimy coś dobrego, ważne by towarzyszyła

temu właściwa intencja, aby nie oczekiwać nagrody,

zapłaty, pochwały. Jak uczy nas Jezus:

„Gdy (…) spełniasz uczynek miłosierdzia, niech nie wie

twoja lewa [ręka], co czyni prawa, aby twój czyn

miłosierdzia był w ukryciu. A twój Ojciec, który widzi

w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 3-4).

J jak Jezus zdążający do Jeruzalem

Jezus musiał umrzeć w Jerozolimie, by tak wypełniły się

Pisma. Wszystko stało się zgodnie z tym, co było

jakie każdy z nas w sobie nosi.

(o. W. Zatorski)

swej nauki, wówczas mogłoby się wydawać, że dobry

Bóg, zstępując do nich, nie schodzi dość nisko.”

B JAK BRAK

„Wystarczy upokorzyć się i znosić cierpliwie swoje

E jak Eucharystia

(św. Teresa od Dzieciątka Jezus)

niedoskonałości: oto świętość prawdziwa.”

Przez cały rok liturgiczny, a szczególnie

(św. Teresa od Dzieciątka Jezus)

w Wielkim Tygodniu i w oktawie Wielkanocy Pan

towarzyszy nam w drodze i wyjaśnia Pisma. Sprawia, że

C JAK CNOTA

„Zastanawiałam się któregoś dnia nad pytaniem,

możemy pojąć tę tajemnicę. Wszystko mówi o Nim. To

powinno rozpalać także nasze serca, otwierać nasze

dlaczego Pan tak bardzo kocha cnotę pokory, i nagle –

oczy. Pan jest z nami, pokazuje nam prawdziwą drogę.

bez własnego, jak mnie się zdaje, namysłu mego –

stanęła mi przed oczyma ta racja, że Bóg jest Prawdą

najwyższą, a pokora niczym innym nie jest, jeno

chodzeniem w prawdzie (…).”

Podobnie jak dwaj uczniowie rozpoznali Jezusa po

łamaniu chleba, tak i dzisiaj również my przy łamaniu

chleba rozpoznajemy Jego obecność.

(św. Teresa od Jezusa)

fot. pixabay.com



przepowiadane przez proroków. Tak spełniła się wola

Ojca. Jezus oddał się całkowicie w Jego ręce, czego

potwierdzeniem były słowa modlitwy przed męką:

„Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten

kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26, 39).

Dopełnieniem tego oddania była śmierć na krzyżu,

poprzedzona słowami: „Ojcze, w Twoje ręce

powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46).

N jak Niepokalana

"Dlaczego nie miałabyś pozwolić, aby wszystko

przechodziło przez ręce twojej Matki, przez Jej serce

bolesne i niepokalane, dzisiaj, przez całe twoje życie

i przez całą twoją śmierć? Wiesz, że Ona lubi te dwa

tytuły, ponieważ dałem Jej najpierw niepokalane

poczęcie, a potem ból przez większą część Jej życia.

K jak krzyż

Przyjęcie własnej słabości staje się dla nas ogromną

i szacunkiem, w największej pokorze.

(Słowa Jezusa do Gabrieli Bossis)

A wszystko, co Bóg Jej zsyłał, przyjmowała z miłością

szansą autentycznego otwarcia na Boga. Na tym,

chyba, zasadniczo polega dzisiaj przyjęcie własnego

krzyża

uczniów.

i przez to autentyczne wejście do grona Jego

(o. W. Zatorski, Dar wolności a tajemnica nieprawości)

O jak ofiara

Jezus złożył ofiarę z Siebie samego. Zaprasza i nas,

byśmy oddawali Mu wszystko, pragnie ofiary z naszego

życia. „To, co Mi się daje, staje się częścią Mnie, gdzie

L jak litość Boga

Pan Bóg na widok naszej biedy, nieporadności

nic nie umiera." (…)

(Słowa Jezusa do Gabrieli Bossis)

fot. pixabay.com

i zagubienia okazuje swoją litość. Nie jest to bynajmniej

coś, co ma nas upokorzyć i jeszcze bardziej osłabić, lecz

raczej podnieść i umocnić. „Nawróćcie się do Pana,

Boga waszego! On bowiem jest litościwy, miłosierny,

nieskory do gniewu i bogaty w łaskę, a lituje się nad

niedolą. Kto wie? Może znów się zlituje (…)”

(Jl 2, 13b-14).

Ł jak Łaska

Bóg zapewnia nas, że nigdy nam swej łaski nie poskąpi,

nie odmówi. Znamy przecież słowa św. Pawła: „[Pan]

mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem

w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się

chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc

Chrystusa.” (2 Kor 12, 9) I to jest ogromna łaska: umieć

ucieszyć się ze swoich braków, słabości, dzięki którym

wiem, że wszystko mam od Boga, Dawcy wszelkiego

P jak postawa

Nasza postawa wobec drugiego nie tylko określa, kim

jesteśmy względem niego. Jak uczy nas Pan Jezus,

mówiąc o Sądzie Ostatecznym, przez nasze

odniesienie do drugiego człowieka realizujemy naszą

relację względem Niego samego. „Wszystko, co

uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,

Mnieście uczynili.” (Mt 25,40)

R jak rany Zbawiciela

„Jeśli przed obliczem Chrystusa nadal nie potrafisz dać

się wyleczyć i przemienić, to wówczas przeniknij do

wnętrza Pana, wejdź w Jego rany, ponieważ tam ma

swe mieszkanie Boże miłosierdzie.”

(Papież Franciszek)

T jak Triduum Paschalne

Co roku w czasie «najświętszego Triduum Chrystusa,

który został ukrzyżowany, umarł i zmartwychwstał» —

jak mówi św. Augustyn — w klimacie modlitwy i pokuty

Kościół przeżywa ostatnie etapy ziemskiego życia

Jezusa: skazanie Go na śmierć, dźwiganie krzyża na

wzgórze Kalwarii, Jego ofiarę za nasze zbawienie

i złożenie Go do grobu. Następnie «trzeciego dnia»

Kościół przeżywa na nowo Jego zmartwychwstanie: jest

to Pascha, przejście Jezusa ze śmierci do życia,

w którym spełniają się do końca starodawne

proroctwa. Cała liturgia okresu wielkanocnego głosi

pewność i radość Chrystusowego zmartwychwstania.

(Benedykt XVI)

mną zawładnął, byś zastąpił mnie Tobą, tak by moje

życie nie było już niczym innym, jak tylko odblaskiem

Twego życia. Przybądź do mnie jako Ten, który

uwielbia, wynagradza i zbawia.”

(św. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej)

W jak wiara

"Dotychczas twoje zjednoczenie ze Mną odbywało się

'jak gdyby było prawdą'. Teraz jeden krok dalej - bądź

zjednoczona ze Mną w Prawdzie rzeczywistej. To

zjednoczenie będzie już nie dziedziną wyobraźni, lecz

pewności wiary".

(Słowa Jezusa do Gabrieli Bossis)

dobra.

M jak modlitwa

„Kto się modli, ten nigdy nie traci nadziei, nawet gdy

znajdzie się w sytuacji z ludzkiego punktu widzenia

beznadziejnej. Prawdziwa modlitwa jest motorem

napędzającym świat, ponieważ otwiera go na Boga.”

(Benedykt XVI)

S jak skrucha

Jakże nie otworzyć serca na niezawodną prawdę, że

Bóg nas kocha, choć jesteśmy grzesznikami? On

zawsze niestrudzenie wychodzi nam naprzeciw,

zawsze pierwszy pokonuje drogę, która nas od Niego

dzieli. (…) Miarą wiary jest skrucha i dzięki niej powraca

się do Prawdy.

(Benedykt XVI)

U jak ukrzyżowany

„O Chryste mój Umiłowany, ukrzyżowany z miłości,

pragnę być oblubienicą Twego Serca, pragnę okryć Cię

chwałą, pragnę kochać Cię… i umierać z miłości! Lecz

czuję mą słabość, więc proszę, byś mnie przyoblókł

w siebie, byś włączył moją duszę we wszystkie

poruszenia Twojej duszy, byś mnie w niej zanurzył, byś

Z jak zmartwychwstanie

Jezus zmartwychwstał i żyje!

„Chrystus żyje. On jest naszą nadzieją, jest

najpiękniejszą młodością tego świata. Wszystko, czego

dotknie, staje się młode, staje się nowe, napełnia się

życiem. (…) On żyje i chce, abyś żył!”

(Papież Franciszek)



`

KILKA MYSLI O MARYI –

KOBIECIE GOTOWEJ SLUZYC

/

.

Fot. FLICK - Bartolomé Esteban Murillo - Zwiastowanie

W marcu w szczególny sposób myślimy

o kobietach i świętujemy bycie kobietami.

która odpowiedziała „tak” na Boże zaproszenie,

wezwanie, wręcz wyzwanie…

Obchodzimy wszak Dzień Kobiet (z powodu Jak zauważył Sługa Boży kard. Stefan

różnych uwarunkowań historycznych Wyszyński: „Po pierwszym nobilitowaniu

i światopoglądowych, budzący różne kobiety – Ewy – w akcie stworzenia, nastąpiło

konotacje). Wspominamy też wydarzenie, które

zmieniło bieg historii, a w którym „główną rolę”

drugie, w Nazarecie, gdy w sposób niezwykły

została uczczona przez Stwórcę inna Kobieta –

odegrała Najpiękniejsza, a zarazem Maryja: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan

Najpokorniejsza i najbardziej święta Kobieta

świata – Maryja. Każdego roku 25. marca

z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami”

(Łk 1, 28). Od tego momentu w Boży plan

przeżywamy Uroczystość Zwiastowania Odkupienia wchodzi kobieta.”

Najświętszej Maryi Pannie. To w tym dniu Pozycja kobiety na przestrzeni dziejów

szczególną cześć oddajemy Maryi jako Tej, często nie była brana pod uwagę przez

`

mężczyzn. To oni dominowali, decydowali swej obecności, „która pochyla się, bierze za

o osach kobiet.

Tymczasem „[…] Kościół głosi nie tylko

zrównanie praw wszystkich ludzi – mężczyzn

rękę i podnosi nas, tak jak to uczynił z teściową

Piotra (por. Mk 1, 31).

Syn Boży objawia swoje panowanie nie

i kobiet – w porządku nadprzyrodzonym, z wyższością, nie z dystansem, ale w bliskości,

albowiem sam Ojciec Niebieski dokonał w czułości, we współczuciu.(…) Współczucie

zrównania tych praw również w porządku Jezusa, bliskość Boga w Jezusie to styl Boga.”

przyrodzonym, nakazując: Czyńcie sobie Ewangelia (por. Mk 1, 29-39) „przypomina nam

ziemię poddaną (Rdz 1, 28). – pisze kard. również, że to współczucie jest zakorzenione

Wyszyński.

Jeśli przyjąć, że najwyższą formą

panowania, jest służba, Maryję

uznajemy za Mistrzynię. Znów

oddajmy głos Słudze Bożemu,

Prymasowi Tysiąclecia: „Człowiek jest

wielki nie wtedy, gdy ma wyznaczone

wielkie zadanie, ale gdy to zadanie

CZY NASZA DROGA WIARY NIE

POLEGA WŁAŚNIE NA TYM

BYŚMY NABIERALI CORAZ

BARDZIEJ BOŻEGO SPOJRZENIA?

wypełnia pokornie, z wewnętrzną w wewnętrznej relacji z Ojcem (…).” Podobnie

uległością. Okazuje się wówczas prawdziwa

wartość człowieka.”

jak zgoda Maryi na pełnienie Jego woli była

owocem głębokiej więzi z Bogiem.

I dalej czytamy: „Taką drogę ukazała Co istotne, teściowa Piotra po doznanej

Maryja, gdy powierzone Jej zadanie zaczęła od łasce uzdrowienia natychmiast wróciła do

początku wypełniać z pokorą i na wszystko, co swoich zajęć – zaczęła służyć innym. Ojciec

usłyszała od Anioła, oświadczyła: Oto Ja, Święty wskazał, że „Uzdrawiająca moc Jezusa

służebnica… Ujawniła niezwykłą dojrzałość nie napotyka żadnego oporu, a osoba

i ogromną subtelność właściwą duchowości

kobiecej. Im bardziej kobieta jest subtelna,

uzdrowiona powraca do normalnego życia, od

razu myśląc o innych, a nie o sobie – i to jest

delikatna, czujna, dostrzegająca innych ważne, to jest znak prawdziwego zdrowia.”

i służąca im, tym bardziej jest kobieca.” Nie jest Prośmy razem z papieżem: „Niech

to bynajmniej postawa dziś poszukiwana ani Najświętsza Dziewica pomoże nam dać się

tym bardziej ciesząca się uznaniem… Ale uzdrowić Jezusowi – wszyscy zawsze tego

wiadomo przecież, że „nie tak człowiek widzi

<jak widzi Bóg> „(1Sm 16, 7b).

potrzebujemy – abyśmy z kolei my mogli być

świadkami uzdrawiającej czułości Boga.”

Czy nasza droga wiary nie polega Prośmy za wszystkimi kobietami, aby

właśnie na tym byśmy nabierali coraz od Maryi brały przykład miłości Boga

bardziej Bożego spojrzenia?

O tym, że służby, dostrzeżenia drugiego

(na wzór czułego Boga) uczy nas sam Jezus,

mówił Ojciec Święty podczas rozważania na

i bliźniego. By z radością i entuzjazmem

podejmowały swoje codzienne obowiązki,

gotowe służyć tym, których Bóg stawia na

ich drodze życia.

Anioł Pański w niedzielę 7. utego br. Otóż Jezus

wyraża swą miłość i gotowość do służby, dzięki

M.O.



REFLEKSJE NAD WYCHOWANIEM...

fot. pixabay.com

DWA FILARY

WYCHOWANIA

Sztuka wychowania, jeśli spojrzeć na nią

w możliwie najprostszy sposób, opiera się na dwu

filarach. Są nimi: życzliwość i wymagania. Każdy

z nich, bez wsparcia drugiego, sprawia, że praca

wychowawcza łatwo może pójść na marne,

a nawet może prowadzić do duchowego kalectwa.

Obydwa sprawiają, że wychowanie staje się

owocną, choć trudną sztuką.

Życzliwość

Czym jest życzliwość? Wydawałoby się, że to

niezbyt ważna postawa. I rzeczywiście, jeśli

ogranicza się do niezobowiązującego uśmiechu,

grzecznościowych zwrotów, uprzejmego sposobu

zachowania może być niczym więcej niż tylko na

wpół obojętnym sposobem bycia. Ogranicza się

do zewnętrznych formuł, które pomagają

zachować bezpieczny dystans i odgrodzić od

drugiego człowieka. Ale życzliwość może być

rozumiana inaczej. Jako najniższa, najbardziej

„pospolita” forma miłości. Pierwszym krokiem do

niej. Bez życzliwości nie istnieje żadna miłość.

Karol Wojtyła mówi, że w życzliwości zawiera się to

bez czego żadna miłość nie jest sobą –

bezinteresowność. Wśród wielu form miłości

wyróżnia on miłość życzliwości (amor

benevolentiae). Realizuje się ona nie według

formuły „pragnę ciebie jako dobra”, lecz „pragnę

twego dobra” lub „pragnę tego, co jest dla ciebie

dobre” . To „pragnienie dobra” jest zawarte

w acińskim słowie benevolentia (od bene – dobro

i volere – chcieć), które na polski tłumaczy się jako

życzliwość. Żaden rodzic ani żaden

wychowawca nie może być sobą, jeśli nie

będzie miał przed oczyma i w swoim sercu tego

pragnienia: „chcę twojego dobra”.

Wymagania

W wielu miejscach, a zwłaszcza w Liście do

rodzin Jan Paweł II podkreśla, że miłość jest

wymagająca. „Piękno jej właśnie na tym polega,

że jest wymagająca i w ten sposób kształtuje

prawdziwe dobro człowieka oraz promieniuje

prawdziwym dobrem”. Wymagania są

konsekwencją życzliwości. Jeśli pragnę twojego

dobra, to chcę wiedzieć czym ono jest. I każdy

rodzic i wychowawca wie, że człowiek nie jest

roślinką, która sama rośnie, byle jej nie

przeszkadzać. Nic tu nie dzieje się „samo”.

Prawdziwą przeszkodą, aby stać się lepszym nie

jest to, co jest z zewnątrz. Człowiek musi zmagać

się z sobą. I w tym należy mu pomóc. Wspierać

go, dodawać sił na drodze do dobra. I to są

właśnie wymagania. Niekiedy może to być bardzo

trudne, wręcz niewdzięczne. A jednak nie można

rezygnować. Czy nie o tym mówią słowa Karola

Wojtyły: „Zadaniem wszystkich Nauczycieli

i Pasterzy jest zmagać się nieraz o człowieka

z samym człowiekiem. Walczyć o człowieka

z samym człowiekiem”.

Cała sztuka wychowania polega na tym, aby

połączyć życzliwość ze stawianiem wymagań, by

ten, do kogo są skierowane, rozumiał i czuł, że

stanowią jedno, że chodzi tu o jego prawdziwe

dobro.

Te same filary od innej strony…

Erich Fromm w swojej książce „O sztuce

miłości” zwraca uwagę na różnice i zarazem

dopełnianie się, jakie występuje w dwu formach

miłości: matczynej i ojcowskiej. Miłość matczyna –

jego zdaniem – jest bardziej bezinteresowna niż

ojcowska. Ta druga jest związana z wymaganiami.

Miłość matczyna daje dziecku „mleko” i „miód”.

„Mleko” to to, co jest mu potrzebne do rozwoju,

troska o rzeczy niezbędne do jego życia, wpojenie

mu poczucia bezpieczeństwa. „Miód” – to

przekazanie miłości życia, przeświadczenia, że

dobrze jest żyć, że można czuć się szczęśliwym.

Choćby dlatego, że jest ktoś, kto bezwarunkowo

kocha. Na miłość ojcowską trzeba zasłużyć. Ojciec

wprowadza dziecko w świat. Wskazuje

obiektywne zasady.

Czy rzeczywiście jest tak, że miłość ojcowska

jest „interesowna”, że jest miłością warunkową?

Czy kocha on tylko wtedy, gdy dziecko spełni jego

oczekiwania? Sądzę, że taka zniekształcona,

egoistyczna miłość może być również udziałem

matki, a bezinteresowność miłości ojcowskiej nie

musi kłócić się ze stawianiem przez niego

wymagań. Mniejsza o ten spór z Frommem,

w każdy razie zwrócił on uwagę na dwa ramiona

miłości: matczynej – czułej i uczuciowej troski

oraz ojcowskiej – troski władczej,

odpowiedzialnej, kierującej. A my możemy

dopowiedzieć: w każdym procesie wychowania

potrzebna jest troska matczyna i ojcowska. I to

niezależnie od tego, że niekiedy tak bywa, że to

mężczyzna jest na swój sposób bardziej czuły,

a kobieta – bardziej władcza i wymagająca.

Zawsze jednak potrzebne są OBYDWA

RAMIONA.

Miłość matki i ojca jest – jeśli tylko rodzice

odkryją to w sobie – źródłem bezinteresowności

dla całej rodziny. Przede wszystkim dla dziecka. Za

co dziecko jest kochane? Odpowiedź jest prosta –

za nic.

Nie trzeba nic robić, aby być kochanym,

podkreśla Fromm. Oddaje on istotę dziecięcej

miłości formułą „Kocham, ponieważ jestem

kochany”. Inny autor Josef Pieper istotę miłości,

już nie tylko dziecięcej czy matczynej lub

ojcowskiej, zawiera, chyba bardziej trafiając

w sedno. Ten kto kocha podaje jeden powód: „jak

dobrze, że jesteś”.

To prawda, że miłość wychowawcza nie sięga

może tak daleko. Ale jakiś ślad tej

bezinteresowności musi tam być. Dużo lepiej

widać to w przypadku rodziców. Miłość matki czy

ojca nie może się ograniczyć tylko do życzliwości

rozumianej jako zabezpieczanie potrzeb,

dostarczenie pieniędzy, wspieranie w robieniu

kariery. Są drobne oznaki: obdarzanie

uśmiechem, dobrym słowem, stała gotowość

do niesienia pomocy, które wskazują, że

chodzi tu o coś więcej.

Spróchniałe filary: sentymentalizm

i pobłażliwość

Filary mogą być przyczyną defektu lub

katastrofy, jeśli przegniją, spróchnieją. Życzliwość

może łatwo przemienić się w sentymentalizm.

Staje się tak wtedy, kiedy miłość staje się nazbyt

uczuciowa. Kiedy uczucia zaczynają nią rządzić,

kiedy przestaje być sprawą woli. Każdy z rodziców

wie, jak łatwo zboczyć na tę ścieżkę (chyba

bardziej matki), w której czułość, tkliwość,

subiektywne różowe okulary przesłaniają



obiektywną rzeczywistość, a dziecko staje się

centrum świata, niemal bożyszczem.

Trudniej uchwycić zło uchylania się od

stawiania wymagań, czyli zło pobłażliwości.

O. Jacek Woroniecki podkreśla, że trzeba

umieć odróżniać wyrozumiałość od

pobłażliwości. Ta pierwsza jest cnotą. Rodzic lub

wychowawca może zrezygnować z surowości

i stać się bardziej łagodnym w wymierzeniu kary

za przewinienie, jeśli spostrzeże, że sprawca złego

czynu „mięknie”: dostrzega zło, jest gotowy

ponieść słuszną karę. Wyrozumiałość nie jest

rezygnacją ze sprawiedliwości, ale polega na

zastosowaniu łagodniejszych środków działania.

A nawet na „pomniejszaniu zła”, zwłaszcza, kiedy

przywoła się dodatkowe okoliczności.

Wyrozumiałość jest przeniknięta miłością. Ale

nigdy nie jest zapomnieniem o złu. Czymś innym

jest pobłażliwość. Jest jedną z największych wad

wychowawcy. Woroniecki pisze o niej: „Nic nie

stara się wyrozumieć, a tylko sobie

zabezpieczyć spokój, zamykając oczy na zło

i tolerując je, byleby nie być zmuszoną do

niemiłych czynności walczenia z nim”.

Pobłażliwość jest postawą kłamstwa. U jej źródeł

leży źle rozumiana miłość własna, zapewnienie

sobie dobrego samopoczucia, jest ucieczką przed

fot. pixabay.com

problemami, dążeniem do „świętego spokoju”.

Z wygody, z chęci bycia lubianym, z niechęci do

wszelkich konfliktów i sporów. Niestety, także do

konfliktów i sporów, w których chodzi o sprawy

ważne, decydujące o czyimś losie.

Pobłażliwość ma fatalne konsekwencje

wychowawcze – niszczy bowiem prawdziwą

troskę o wychowanka. Czy może kochać kogoś

ten, kto nie zauważa, nie chce widzieć chwastów,

które zaczynają kiełkować w duszy? Udaje, że ich

nie widzi. Zamyka oczy, aby nie patrzeć na nie.

Stawianie wymagań na pewno nie jest

czymś łatwym. Wielu zauważa prostą zależność.

Ten potrafi stawiać wymagania innym, kto umie

stawiać je sobie. I kto umie czynić to z miłością. To

chyba najtrudniejsze zadanie dla rodziców i dla

nauczycieli. Raz jeszcze powtórzymy za Janem

Paweł II: „Miłość jest wymagająca. Wiele kosztuje,

bo wiele jest warta”.

Witold Starnawski

Profesor Pedagogiki UKSW

“Z TA NASZA MLODZIEZA

TO SAME PROBLEMY”

`

`

/

fot. pixabay.com

.

`

Polska jest drugim krajem w Europie

pod względem samobójstw dzieci. Dzieci!

Osób młodszych ode mnie. Według

najnowszych badań Komendy Głównej Policji

w 2019 roku próbę samobójczą podjęło 46

dzieci w wieku 7-12 lat oraz 905 nastolatków

w wieku 13-18 lat. Łącznie prawie 1000 osób

przed wkroczeniem w dorosłe życie

stwierdziło, że nie ma po co/ dla kogo żyć lub

do tego stopnia nie wie, jak radzić sobie ze

swoimi problemami, że postanowiło odebrać

sobie życie.

Szacuje się, że na depresję cierpi 20%

polskich nastolatków. To znaczy, że

statystycznie w mojej trzydziestoosobowej

klasie sześć (może więcej) osób ma depresję.

To znaczy, że statystycznie w mojej

piętnastoosobowej drużynie harcerskiej

trzy osoby mają depresję. To znaczy, że na

stu Waszych znajomych dwudziestu z nich

ma depresję.

Niestety, jak można było się tego

spodziewać, ogólnoświatowa pandemia

i związane z tym zamknięcie w domach nie

polepsza, a wręcz pogarsza sytuację.

Dorosłym wydaje się, że młodzieńcze

imprezowanie i wychodzenie ze

znajomymi na spacer/do kina/ do teatru



należy do pewnych uciech, które

urozmaicają młodym rutynę dnia

codziennego. Tymczasem, to dzięki takim

wyjściom czy nawet zwykłemu pobytowi

w szkole młody człowiek wchodzi w interakcje

z rówieśnikami, wymienia doświadczenia

i opinie, konfrontuje wcześniejsze doznania

z przeżyciami innych osób - ergo - kształtuje

swoją tożsamość. Dlatego nie dziwcie

się, Drodzy Dorośli, uciekamy

w świat wirtualnych rozmów,

chatów, netflixowych seriali czy gier

komputerowych. Wierzcie lub nie,

ale dla nas ta sytuacja jest tak samo

trudna (jeśli nie trudniejsza). Ta tzw.

burza hormonalna, która jest przedmiotem

szerokiej krytyki, z pewnością nie pomaga w

naszym radzeniu sobie z niesprzyjającymi

okolicznościami.

Niestety, na tym nie kończą się problemy

polskiej młodzieży. Według badań Health

Behaviour in School-Aged Children

przeprowadzonych dla Światowej Organizacji

Zdrowia, w ponad 30 krajach Europy polscy

11-latkowie nie są życzliwi i pomocni. Tylko

50% jedenastolatków, którzy brali udział

w badaniu, powiedziało, że ich znajomi są

koleżeńscy i można na nich liczyć. W innych

krajach europejskich ta średnia wynosi

ponad 70%. Dzieci/nastolatkowie mają

problem z nawiązywaniem przyjaźni,

konfrontowaniem kształtujących się

światopoglądów - ich relacje są

powierzchowne, a cechuje je nieufność

ipodejrzliwość. I proszę tutaj nie szukać

przyczyny w dostępie do internetu (chociaż

nie jest on bez winy). To Wy, rodzice,

jesteście odpowiedzialni za to, co dzieci

słyszą/oglądają/ czytają w domu.

Oczywiście, żaden rodzic nie namawia

swojej pociechy do zła. Jednak

zastanówmy się przez chwilę: do czego

prowadzą ociekające złością wygłaszane

w domu komentarze dotyczące

politycznej sytuacji czy zachowań

pewnych osób? Jak dziecko ma kształtować

zaufanie do rówieśników i innych ludzi, gdy

mama i tata mówią, że każdy tylko chce

innego wykorzystać, a na koniec jeszcze

podstawić nogę? Nota bene, współczesna

młodzież ma coraz mniej okazji do

konfrontacji z rówieśnikami - ogromny natłok

zajęć dodatkowych, korepetycji czy

różnorakich kółek prowadzi do tego, że

dziecko prosto ze szkoły zmierza na

korepetycje z języka obcego, następnie lekcje

śpiewu czy zajęcia sportowe. Oczywiście, nie

ma nic złego w zajęciach dodatkowych, ale

jak ze wszystkim - co za dużo to niezdrowo.

Osobną kwestią jest przestarzały system

edukacji, który nakłada na uczniów,

począwszy od klasy 4, a kończąc na klasie

maturalnej, ilość materiału nie do

„przerobienia”. Przez to nauczyciele muszą

skupiać się na nadążaniu za programem,

rezygnując z kreatywnego nauczania,

które motywuje dzieci do samodzielnego

myślenia i szukania oryginalnych

rozwiązań na codzienne

problemy. Tak obszerna

podstawa programowa

powoduje również, że

młodzież po 8 godzinach

zegarowych spędzonych w szkole

musi przeznaczyć kilka

kolejnych (w zależności od

etapu edukacji) na odrabianie

pracy domowej czy naukę do

sprawdzianów

lub

egzaminów. Tak obszerna

podstawa programowa jest dla

młodzieńczych mózgów (o i tak

niebywałych możliwościach)

często nie do przetrawienia.

To powoduje u dzieci

frustrację, poczucie, że ich

starania nie są nagradzane

sukcesem. Można

powiedzieć: “Ale to

właśnie dobrze, tak

młody człowiek przystosowuje się do życia

w społeczeństwie”. Ale czy naprawdę

chcemy kształtować takich dorosłych?

Takich, którzy praca nie sprawia przyjemności

i jest jedynie mierną rutyną? Którzy nigdy nie

zadają pytań, bo boją się wyśmiania czy

nazwania głupim? Zadajmy sobie pytanie, czy

jakikolwiek z wielkich naukowców czy

odkrywców, gdyby trzymał się ram

wytyczonych przez nasz system edukacji

osiągnąłby to, z czego jest dzisiaj znany?

Niestety, złota zasada polskiego szkolnictwa

3 razy “Z” (“zakuj, zdaj, zapomnij”)

prowadzi do sytuacji przedstawionych

w “Raporcie o Dołowaniu” przygotowanym

przez Akademię Przyszłości, gdzie czytamy,

że:

ponad połowa uczniów uważa, że

poniesione porażki to rezultat bycia „za

mało uzdolnionym lub uzdolnioną”.

33% uczniów na pytanie: jak często czują

się z siebie dumni?, odpowiedziało: „nigdy”

lub „rzadko”.

Co dziesiąty nie

doświadcza tego uczucia nawet

wtedy, gdy coś osiągnie.

Co trzeci uczeń w Polsce

rezygnuje ze starań, gdy uznaje, że

nie jest wystarczająco dobry w danej

dziedzinie.

Niechlubna statystyka zdaje

się nie mieć końca. Wg wyżej

przytoczonych badań, co

najmniej 630 tys. osób, które nie

ukończyły

jeszcze

osiemnastego roku życia,

według szacunków, potrzebuje

stałego

wsparcia

psychologicznego lub

psychiatrycznego. A z tym

wsparciem na naszej

ojczyźnie też kulawo. Wg

raportu sporządzonego

przez Fundację Praw

Ucznia ok. 50%

polskich uczniów nie ma dostępu do

szkolnego psychologa, ponieważ nie jest on

tam zatrudniony. Co więcej, część

psychologów zatrudnionych w szkołach nie

ma własnego gabinetu, przez co problemy

uczniów muszą być omawiane na szkolnym

korytarzu, na oczach innych. Warto

wspomnieć, że przywołana wyżej Fundacja

zbiera właśnie podpisy pod projektem

ustawy, która ma ten stan rzeczy zmienić.

Wiele razy spotkałam się z opinią, że

depresja/ samobójstwo nie jest niczyją winą.

A co jeśli jest to wina nas wszystkich, całego

społeczeństwa? Nas, rówieśników, którzy

potrafią oceniać, a nie potrafią zrozumieć?

Naszych rodziców i ich pokolenia, które

(często nieświadomie, nauczone tak przez

własnych rodziców) bagatelizuje „dziecięce

problemy”? Niesprawnej służby zdrowia,

która nie dba o zdrowie psychiczne

niepełnoletnich Polaków? Wadliwego

systemu edukacji, który uczy nas, by być

najlepszym i broń Boże nie popełnić błędu,

napędzając to błędne koło? Polityków, którzy

nie poczuwają się do obowiązku, by coś z tym

zrobić? Nas, wyborców, którzy tych polityków

wybieramy?

Co jeszcze musi się stać, żebyśmy zaczęli

dbać o zdrowie psychiczne najsłabszych? Jeżeli

chcemy mówić o jakiejkolwiek przyszłości

państwa/świata, musimy już dziś pomyśleć

o tych, którzy będą o niej stanowić.

M.C.

ABSOLWENTKA

Źródła: https://akademiaprzyszlosci.org.pl/raport-odolowaniu/

(dostęp 04.02.2021 r.).

https://ustawa.prawaucznia.pl/ (dostęp 04.02.2021

r.).

Spotlight on adolescent health and well-being,

https://apps.who.int/iris/bitstream/handle/

10665/332091/9789289055000-eng.pdf (dostęp

04.02.2021 r.).



D Z I E C I

` `

A ODPOWIEDZIALNOSC

obiad bez sałatki. Syn spóźnił się na posiłek,

nic nie mówiąc, rodzice też nie wspominali

o jego zaniedbaniu. Sytuacja taka nigdy

więcej się już nie powtórzyła.

Już kilkulatek (nowy akapit) może

pozbierać po zabawie klocki.

Siedmioletnie dziecko jest w stanie umyć

zlew czy odkurzyć swój pokój. Im dziecko

Samodzielnie odrabiając lekcje, dziecko uczy

się nieczekania na nakaz ze strony rodziców.

I tak małymi krokami, coraz bardziej, głębiej

i poważniej bierze odpowiedzialność za

własne,

przyszłe,

dorosłe życie.

A. B

starsze, tym większy może być jego

Córka przychodzi od mnie po powrocie do

domu i pyta:

- Wiesz, Mamo dostałam dużo słodyczy od

babci, co z nim mam zrobić?

- Ale o co chodzi? – nie bardzo zrozumiałam

sens pytania mojej córki.

- No, czy mam je odłożyć do szafki dla

wszystkich, czy schować dla siebie?

W tej sekundzie mój wewnętrzny dzwonek

zadzwonił ostrzegawczo. Oczywiście,

najprościej byłoby dać gotową odpowiedź,

ale wtedy konsekwencje decyzji spadną

na mnie.

- Zrób jak uważasz, córeczko - mówię i czekam

na jej dalsze kroki

. - Ale, czy mam te słodycze odłożyć, czy wziąć

dla siebie? – pytanie pada jeszcze raz.

- Zrób jak chcesz.

- Mamo, ale jak oddam dla wszystkich to mi

będzie szkoda, a jak zjem sama to wyjdę

na egoistę.

- Chcę żebyś mi kazała. - przedstawiła jasno

sprawę.

Ta przykładowa rozmowa, niby

o niczym, ale w gruncie rzeczy jest jedną

z tych codziennych rozmów, które

kształtują nasze dzieci - rozmów

o odpowiedzialność i konsekwencjach

własnych działań. Nasza codzienność to

właśnie takie momenty, w których należy

pozwolić, aby młody człowiek sam na sam

stanął w obliczu odpowiedzialności za to, co

robi. Wierzę, że takie niezaplanowane

ćwiczenia w życiu codziennym dają najwięcej.

ZATEM JAK NAUCZYĆ DZIECKO

ODPOWIEDZIALNOŚCI?

Zdecydowanie najprostszą metodą jest

nauka przez obserwację. Jeśli my dorośli

będziemy odważnie pokazywać, że nasze

działania – i te odpowiedzialne, i te

nieodpowiedzialne – przynoszą określony

skutek, to nasze dzieci nauczą się prawdy

o życiu. Dzieci są mistrzami obserwacji (na

pewno każdy z nas o tym się przekonał)

i dobrze wiedzą, że czasem jakąś sprawę

„zawalamy” z lenistwa czy z powodu

własnego egoizmu. Nie ma się co tłumaczyć –

jeśli zachowałam się nieodpowiedzialnie, to

umiem się do tego przyznać. Mówię wprost,

np. tak, nie zrobiłem tego. Istnieje wielkie

prawdopodobieństwo, że i one, kiedy czegoś

nie dopilnują, będą umiały powiedzieć to

otwarcie. Taka lekcja na długo zapada

w pamięć i bywa długo wspominana przy

rodzinnym stole. Ważne też, aby pozwolić

dzieciom uczyć się przez wdrażanie ich

w obowiązki domowe. Taka nauka

procentuje w nabywaniu

odpowiedzialności. Znajoma mająca

siedmioro dzieci opowiadała kiedyś

pewną sytuację. Jeden z jej synów

miał przygotować sałatkę do

niedzielnego obiadu. Nie zrobił

jej jednak. Rodzina zaczęła jeść

wkład w codzienne obowiązki domowe.

fot. pixabay.com



POZYTYWNA DYSCYPLINA

TRUDNE ZACHOWANIA U DZIECI

- SKĄD SIĘ BIORĄ I JAK JE

MODYFIKOWAĆ?

3. Błędna strategia władzy - dziecko jest przekonane, że

jest ważne i akceptowane tylko wtedy, gdy rządzi albo

przynajmniej nie pozwala na to, by ktoś rządził nim. Staje

w opozycji do wszystkiego, co proponuje dorosły.

4. Błędnej strategii braku wiary. Tę strategię

najtrudniej zauważyć. Dziecko wycofuje się z relacji, bo

uważa, że i tak nikt go nie akceptuje i nie traktuje

poważnie.

Zachowania naszych dzieci nie zawsze są zgodne

z naszymi oczekiwaniami.

Nieposłuszeństwo, pyskówki, bójki między

rodzeństwem to zaledwie czubek góry lodowej zachowań,

z jakimi przychodzi nam się mierzyć w rodzicielstwie. Często

zachowania takie wyprowadzają nas z równowagi i sami

reagujemy niekoniecznie tak, jak byśmy sobie życzyli.

Potem przychodzi refleksja i wyrzuty sumienia.

Sytuacje takie często wynikają z braku

świadomości, iż za każdym zachowaniem dziecka

(i naszym) stoi jakaś intencja. I niekoniecznie jest to

chęć zrobienia na złość rodzicom czy

nauczycielom. Najczęstszym motywatorem

działania dzieci jest chęć bycia akceptowanym

i docenianym przez otoczenie. W jego własnym

rozumieniu. Dziecko, które się źle zachowuje, czuje

jakiś dyskomfort. Stało się już coś, co sprawiło, że

poczuło się gorsze od koleżanki, siostry czy mamy.

I swoim zachowaniem chce udowodnić, że jest

inaczej. Przyjmuje wówczas różne, zazwyczaj błędne

strategie, które sprawiają, że czuje się lepiej.

W pozytywnej dyscyplinie mówimy

oczterech takich strategiach:

1. Błędnej strategii uwagi, w której dziecko

jest przekonane, że jest ważne i akceptowane tylko

wtedy, gdy jest traktowane w sposób wyjątkowy,

gdy jest na nim skupiona uwaga dorosłego. Stara

sie zatem ze wszystkich sił przyciągnąć uwagę

dorosłego, „przeciąga strunę’” udaje dziecko

młodsze niż faktycznie jest itp.

2. Błędnej strategii zemsty. Dziecko czuje

się zranione (czuje dyskomfort) i uważa, ze ma prawo

ranić tych, którzy do takiej sytuacji doprowadzili. Często

rodzica/nauczyciela uznaje za żródło swojego

dyskomfortu i zachowuje się tak, by go zranić.

NAJCZĘSTSZYM MOTYWATOREM

DZIAŁANIA DZIECI JEST CHĘĆ

BYCIA AKCEPTOWANYM

I DOCENIANYM PRZEZ OTOCZENIE

Mając świadomość tego, że zachowania dzieci

wynikają z błędnych przekonań możemy uczyć się

dostrzegać potrzeby dzieci i adekwatnie na nie

reagować. Dawać dziecku uwagę w taki sposób, by

nie było to dla nas irytujące, a dziecko zbudowało

w sobie przekonanie, że dostaje jej

wystarczająco dużo. Dawać dzieciom przestrzeń

na decyzyjność tam, gdzie jest to możliwe, by

czuło się ważne. Dać mu do zrozumienia, że w

nie wierzymy, że jest dla nas ważne i kochane.

Pozytywna dyscyplina, metoda

wychowawcza, która opiera się na budowaniu

relacji z dzieckiem opartej na wzajemnym

szacunku i zaufaniu, opracowała ponad

pięćdziesiąt prostych narzędzi wychowawczych,

które pomagają rodzicom budować w dzieciach

poczucie ważności i akceptacji.

Katarzyna Malinowska

*****

W marcu w naszej szkole rusza z cykl zajęć

online, w których certyfikowany edukator

pozytywnej dyscypliny, Katarzyna Malinowska,

zapozna chętnych rodziców z tymi narzędziami.

Podpowie, jak w praktyce je stosować, a tym

samym wprowadzać do rodziny więcej

zrozumienia i spokoju. Osoby chętne zapraszamy do

zgłaszania się przez formularz online przesłany przez

pocztę elektroniczną.

fot. pixabay.com



fot. pixabay.com

CZAS NA ROZWÓJ ...

fot. pixabay.com

.

MALZENSTWO

/

`

Modlitwa za Żonę

Modlitwa za Męża

Pismo Święte Starego Testamentu zaczyna

się od opisu stworzenia świata, którego

ukoronowaniem jest ukształtowanie mężczyzny

i kobiety. Twórcą małżeństwa jest więc sam Pan

Bóg, który powołuje mężczyznę i kobietę do

wzajemnej miłości. Kobieta i mężczyzna zostali

stworzeni na podobieństwo Boże, więc ich

wzajemna miłość powinna być odbiciem Bożej

miłości. Źródłem miłości w małżeństwie jest Bóg,

który w Jezusie Chrystusie ukazał nam swoje

oblicze i ogrom miłości do każdego człowieka.

Jezus Chrystus jest stale obecny w sakramencie

małżeństwa i jest On jedynym źródłem ich

wzajemnej miłości. To, co najbardziej niszczy

miłość i szczęście małżonków to świadome

i dobrowolne zerwanie więzów przyjaźni

z Chrystusem. Kiedy małżonkowie codziennie się

modlą, regularnie przystępują do sakramentów

pokuty i Eucharystii, trwają we wzajemnej miłości

i stają się w świecie znakiem obecności Boga,

ikoną Trójcy Świętej. Małżeństwo jest święte,

bowiem jest obrazem całkowitego,

bezinteresownego oddania się sobie Boskich

Osób: Ojca, Syna w Duchu Świętym.

Małżeństwo należy odkryć jako radość

dawania siebie w służbie współmałżonkowi i

dzieciom. My, małżonkowie swoją miłość

możemy okazywać przez gesty, słowa, czyny oraz

wierne wykonywanie swoich obowiązków

względem rodziny. Miłość małżeńska jest

niemożliwa, jeśli nie podtrzymuje jej łaska Boża.

Módlmy się wzajemnie za siebie i wspólnie jako

małżonkowie, bowiem czas modlitwy, to czas

łaski. Zbliżając się do Boga, zbliżamy się do siebie.

W każdym z nas jest duch egoizmu, który może

zniszczyć każdą więź międzyludzką, dlatego tak

bardzo potrzebujemy Boga i Jego obecności na co

dzień. Każdego dnia jako małżonkowie

błogosławmy się nawzajem, bowiem

błogosławieństwo czynione z miłością ma

ogromną moc, uzdrawia relacje, niesie łagodność,

prowadzi do przebaczenia i nam samym przynosi

błogosławieństwo.

W obecnych czasach ataku na małżeństwo

i rodzinę trwajmy w Chrystusie, na modlitwie,

a Święta Rodzina z Nazaretu niech będzie dla nas

stałym wzorem pełnego zaufania Bogu.

Magdalena Szopińska

Dobry Boże, dziękuję Ci za moją Żonę.

Dziękuję za jej miłość, kobiecość i piękno, za

wrażliwość oraz widzenie spraw inaczej niż ja.

Dziękuję za to, że skrzyżowały się nasze drogi, że

wybraliśmy siebie nawzajem, a Ty w Sakramencie

Małżeństwa pobłogosławiłeś naszą miłość. Panie

daj jej cierpliwość, wyrozumiałość i pokój.

Oddaję Ci wszystkie trudne sprawy, które są

między nami: spory, nieporozumienia,

zwątpienia. Spraw, żebyśmy byli nawzajem dla

siebie pomocą, umieli sobie przebaczać i wciąż

lepiej siebie rozumieć.

Otocz, proszę, moją żonę opieką, strzeż ją od

złego i dodawaj jej sił.

Chcę być jej wsparciem i obrońcą. Chcę być

mężem i ojcem odpowiedzialnym za wychowanie

naszych dzieci.

Chcę, żeby była ze mną szczęśliwa. Kocham Ją.

Amen.

Dobry Boże, dziękuję Ci za mojego Męża.

Dziękuję za jego miłość i dobro, które mi daje,

za to, że dzięki Sakramentowi Małżeństwa

możemy tworzyć jedno ciało.

Zawierzam Ci, Panie, wszystkie jego myśli, gesty,

słowa, decyzje oraz relacje z innymi ludźmi.

Oddaję także to, co w nim trudno mi pokochać, co

mnie irytuje lub boli. Uświęcaj Boże, naszą

miłość.

Proszę o wierność dla niego i dla mnie. Proszę

o bliskość, która wyraża i umacnia miłość.

Pomóż nam, byśmy się zawsze dobrze rozumieli,

potrafili pokonywać trudności, gasić konflikty

i przebaczyć sobie.

Chroń go, Panie, od zła, daj mu silną wiarę

i świętość.

Błogosław jego pracy. Spraw, aby dzięki mnie

mógł stawać się lepszym mężem i ojcem.

Chcę jego szczęścia. Kocham Go. Amen.



fot. pxhere.com

Dzieciom autorytet jest tak samo

niezbędny jak uczucie, a w wieku

młodzieńczym staje się nawet jeszcze

ważniejszy. Brak autorytetu powoduje

utratę poczucia bezpieczeństwa,

wywołuje lęk.

Norbert Sillamy

SOCIAL DILEMMA

CZYLI O MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH SŁÓW KILKA…

DZIECKO A AUTORYTET

AUTORYTET oznacza człowieka mającego duże

poważanie ze względu na swoją wiedzę lub postawę

moralną, stawiany za wzór do naśladowania, mający

wpływ na postawy i myślenie innych ludzi.

(Słownik Języka Polskiego)

WARTO BYĆ AUTORYTETEM

DLA SWOJEGO DZIECKA

Autorytet dla dziecka to osoba znacząca – pozostająca

w dłuższym kontakcie emocjonalnym, wywierająca

wpływ z racji roli społecznej lub funkcji, jaką pełni

w życiu dziecka. Autorytet staje się wzorem do

naśladowania i wyznacznikiem, jak zachowywać się

w różnych sytuacjach.

Czego dziecko potrzebuje od rodzica?

• Miłości

• Jasno określonych zasad

• Konsekwentnego egzekwowania tych zasad

• Nadania wiary w siebie i swój sukces

Autorytet rodziców jest niezbędny, by chronić

dziecko przed niebezpieczeństwami, których nie

może ono jeszcze samodzielnie pokonać. Jednakże

rodzice nie powinni używać swego autorytetu, by

wykazywać władzę nad dzieckiem, zniewalać je

i podporządkowywać sobie.

Prof. dr hab. Maria Kielar-Turska

Zapraszamy do obejrzenia kolejno 3 krótkich (3-5 min.)

filmów pt. Obojętny, Tyran oraz Mistrz. Ilustrują one

3 rodzaje relacji pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Po

obejrzeniu każdego filmu proszę się zastanowić, jakie

emocje najczęściej przeżywa dziecko, kiedy rodzic

przyjmuje postawę prezentowaną w danym filmie.

POSTAWY RODZICIELSKIE

(1) Rodzic Obojętny, czyli postawa bezgranicznej

tolerancji rodzica powoduje brak pewności siebie

u dziecka, brak ochoty do działania, może

wywoływać agresję, negatywne zachowania „na

pokaz”, wołanie o uwagę rodzica, zachowania

opozycyjno-buntownicze i kryminogenne. Relacja

z obojętnym rodzicem nie pomaga w budowaniu

poczucia bezpieczeństwa, nie wzmacnia dobrej

samooceny i pewności siebie u dziecka.

https://youtu.be/tCV4jmFeveo

(2) Rodzic Tyran, czyli postawa autorytarna rodzica

budzi lęk w dziecku, które przeżywa trudne emocje

złości, napięcia, bezradności, upokorzenia, zniewagi

czy wręcz nienawiści do rodzica. W dorosłym

życiu takie dziecko może być albo wycofane, z brakiem

wiary w siebie i swój sukces, albo powielając wzory

z dzieciństwa, samo może stać się tyranem.

https://youtu.be/jhbi_xrozis

(3) Rodzic Autorytet, czyli postawa oparta na dobrych

relacjach, mądrej miłości, stawianiu granic, dawaniu

przykładu i okazji doświadczeniu sukcesu, pozwala

dziecku na pełen zrównoważony rozwój. Dziecko

czuje wsparcie i akceptację, uczy się tego, co jest dobre

a co złe. Rozumie, czemu służą zakazy i docenia troskę

rodzica. Taki model wychowania wzmacnia realną

samoocenę oraz wszystkie najważniejsze cechy

człowieka: męstwo, roztropność, sprawiedliwość,

umiarkowanie oraz empatię, która szczególnie chroni

przed zachowaniami ryzykownymi.

https://youtu.be/HNOA0J1cccc

WAŻNE: Nie ma idealnych rodziców,

ale lepszego niż Ty, Twoje dziecko

mieć NIE BĘDZIE. A na doskonalenie

relacji NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO!

Więcej o Ogólnopolskiej Kampanii Profilaktyczno-Edukacyjnej “Bądźmy poszukiwaczami AUTORYTETU” na stronie https://autorytet.org/

„Social Dilemma”, mówiąc w dużym

skrócie, jest dokumentem, który wyjaśnia

sposób działania algorytmów do wyświetlania

treści na takich serwisach jak: Facebook,

Twitter czy TikTok. Dokument pokazuje

konsekwencje działania tych serwisów na

osobach oraz na całych społeczeństwach.

W dobie pandemii, kiedy zaczęliśmy pracować

i uczyć się przy komputerach, kiedy

straciliśmy możliwość realnych spotkań

z drugim człowiekiem, tym bardziej polecam

ten dokument do obejrzenia wspólnie

z rodziną. Szczególnie cenne wydaje się być

zwrócenie uwagi twórców dokumentu na

niebezpieczną sytuację, a mianowicie

powiększenie się dystansu między

psychologicznym „ja idealnym” a „ja

rzeczywistym”.

Narracja „Social Dilemma” jest prowadzona

na trzech poziomach. Pierwszy to wypowiedzi

specjalistów, w tym byłych pracowników

największych serwisów społecznościowych.

Poznajemy ich punkt widzenia, doświadczenie

i opinie na temat sposobu, w jaki obecnie

działają media społecznościowe.

Na drugim poziomie przedstawiono krótką

historię rodziny z trójką dzieci, a wśród nich

dwójki mocno uzależnionej od serwisów

społecznościowych.

Trzeci poziom historii to wydarzenia dziejące

się w pokoju. Widzimy w nim awatar jednego

z dzieci wyżej wymienionej rodziny i trzy klony tej

samej osoby, obrazujące sztuczną inteligencję,

decydującą, jakie treści otrzyma użytkownik, kiedy

i w jakiej kolejności. Zadaniem klonów jest

zatrzymanie użytkownika jak najdłużej ze

smartfonem i sprzedanie jego uwagi po jak

największej cenie na aukcji reklamowej.

Wydaje się, iż film stanowi idealną

podstawę do rozmowy z naszymi dziećmi na

temat zagrożeń płynących z social mediów

oraz tego, że konsekwencją życia online może

być utrata siebie. W dalszej perspektywie film

otwiera oczy na rzeczywistość, w której nasze

dzieci funkcjonują i którą my – dorośli możemy

jeszcze kreować, mamy jeszcze na nią wpływ.

Może warto zaplanować wspólny wieczór

filmowy, który mógłby być początkiem dobrej

zmiany…

AB

Link do oficjalnego trailera https://

www.youtube.com/watch?v=uaaC57tcci0



JAK UTRZYMAC

AKTYWNOSC FIZYCZNA

W CZASIE PANDEMII?

` `

`

`

fot. Edyta Pietrzak CSFN

fot. Edyta Pietrzak CSFN





KĄCIK DLA DZIECI ...

* * *

W Środę Popielcową rano przy

klasztorze ojców franciszkanów

spotkali się: Post, Modlitwa i Jałmużna.

- Wybieram się do Nieba - zaczął Post. -

Myślę, że górą trzy dni i znajdę się tam.

- Trzy dni! Też mi coś - prychnęła

Jałmużna. - Ja zasłużę na Niebo w dwa dni!

Modlitwa nic nie powiedziała, ale

w duchu była przekonana, że już jutro

będzie w Niebie.

I tak, w Środę Popielcową pod

klasztorem ojców franciszkanów Post,

Modlitwa i Jałmużna postanowiły jak

najszybciej zasłużyć na Niebo.

*

Tego dnia Post miał ułatwione

zadanie. Ściśle przestrzegał tradycji.

Środa Popielcowa - trzy posiłki, jeden

BAJKA

OD SIÓSTR BOROMEUSZEK

Rys. Marysia

tylko do syta, zero mięsa. Niewielkie

śniadanie zjadł już wcześniej. Natomiast

na obiad była pyszna smażona ryba

z ziemniakami i surówką. Najadł się, ale

raz w ciągu dnia było mu wolno. Potem

poszedł do sklepu po zakupy. Kupił słodki

serek i rybkę wędzoną. A potem jeszcze

zauważył nowy gatunek sera i też go kupił.

To wszystko zjadł na kolację, pamiętając

jednak, aby nie najeść się do syta.

Niestety, w czwartek rano nic się nie

zmieniło. Post nie znalazł się w Niebie.

Przy kubku kakao i bułce z marmoladą

zastanawiał się, z czego by tu

zrezygnować. Postanowił... nie jeść

słodyczy. Schował głęboko do szafy

torebkę z cukierkami i pudełko

z ciastkami. Szafę zamknął na klucz.

- Mam to z głowy - powiedział,

zadowolony z własnej zaradności.

Przez cały dzień nie zjadł nic

słodkiego, nawet herbaty nie posłodził. To

dopiero był post!

- Jutro będę w Niebie - rozmyślał

w czasie kolacji, zajadając pieczoną nóżkę

z kurczaka.

Jednak to nie pomogło. W piątek

obudził się we własnym łóżku.

- A może by tak spróbować radykalnie? -

zastanawiał się. - Tylko woda!

Piątek był dla niego bardzo ciężkim

dniem. Post chodził rozdrażniony.

Pokłócił się z sąsiadem, nawymyślał

sprzedawczyni, pogonił bawiące się pod

jego oknem dzieci. Ale wytrzymał cały

dzień bez jedzenia.

W sobotę rano nie mógł się obudzić.

Czuł się źle, a to znaczyło, że na pewno nie

był w Niebie. Jeżeli tak radykalny post nie

pomógł, to co jeszcze mógł zrobić?

*

Kiedy w Środę Popielcową Post

poszedł do domu, Jałmużna udała się do

banku. Miała trochę oszczędności.

Postanowiła część z nich wydać.

- Chciałam przelać pewną sumę na

konto Urzędu Miasta - powiedziała przy

okienku bankowym. - Żeby wszystkim nam

żyło się lepiej - dodała z uśmiechem. - Tylko

proszę zaznaczyć, że to ode mnie.

Podpisała, co trzeba było podpisać

i poszła do domu - przekonana, że

w czwartek rano będzie w Niebie. Była

przecież taka hojna!

Myliła się jednak. W czwartek nadal

znajdowała się na świecie.

Trzeba było działać dalej. Wyjęła

pieniądze z kuferka, odliczyła kilka

banknotów i wyszła z domu.

- Pani kochana, da pani na chleb -

usłyszała głos staruszki-żebraczki. Nawet

nie spojrzała. Minęła ją szybko i poszła do

szkoły.

- Tutaj są pieniądze na obiady dla

biednych dzieci - powiedziała

w sekretariacie.

Pani sekretarka z wdzięcznością

podziękowała za dar. A Jałmużna stała

dalej, jakby na coś czekała.

- Słucham? - spytała uprzejmie

sekretarka. – Czy mogę czymś jeszcze

służyć?

- Oczywiście! - oburzyła się Jałmużna. -

Niech pani zapisze w księdze ofiarodawców,

że te pieniądze pochodzą ode mnie!

Wszystko musi być zapisane. Inaczej, kto mi

uwierzy, że je dałam.

Jałmużna jeszcze przypilnowała, czy

sekretarka wszystko dobrze zapisała,

a potem poszła do domu.

W piątek rano Jałmużnę oślepił blask

światła.

- Niebo... - wyszeptała, mrużąc oczy.

Jakże była zła, gdy okazało się, że to

tylko wiosenne słońce.

- Jak to możliwe! - złościła się. - Tyle

pieniędzy i nic?!

Zdenerwowana usiadła przy biurku.

Wyjęła książeczkę czekową i zaczęła pisać:

jeden czek na schronisko dla zwierząt,

drugi dla Kościoła, trzeci dla szpitala.

Wypisała dziesięć czeków. Potem

osobiście zaniosła je w odpowiednie

miejsca, wszędzie wpisując się w księgę

ofiarodawców. Tyle pieniędzy jeszcze

nigdy nie rozdała.

Sobotni poranek był jedną

z najgorszych chwil w życiu Jałmużny.

...Ciągle nie osiągnęła Nieba.

*

A co działo się w tym czasie

z Modlitwą? Jak ona chciała zasłużyć na

Niebo?

Zaraz po środowym spotkaniu

z Postem i Jałmużną, Modlitwa poszła do





Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!