26.08.2020 Views

Poza Toruń - żniwne wydanie specjalne

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO | NR 196(1) | SIERPIEŃ - WRZESIEŃ 2020 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 30 000 EGZ. |

www.pozatorun.pl

Ekologicznie „Prosto z pola”

NA DOŻYNKI

Bez nawozów, oprysków i orki - tak uprawiają

mikrogospodarstwo w Świętosławiu

Ziemia plonem obrodziła

Rolnicy z Kujaw i Pomorza nie mają powodów

do narzekania. Zapowiadanej suszy udało się

uniknąć, nie sprawdziły się także prognozy

nawalnych deszczy w sierpniu. Plony są większe

niż w ubiegłym roku, a zboża nie trzeba było

dosuszać. Ceny w skupach nie są jednak

satysfakcjonujące, a wątpliwości rolników

budzi znaczny wzrost cen żywności w sklepach

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


2 FELIETONY

JAN KRZYSZTOF ARDANOWSKI

Minister Rolnictwa

Drodzy Rolnicy, dziś Wasze

święto – dożynki. Ten piękny

staropolski obyczaj, który stał się

częścią naszej kultury i narodowej

tożsamości, jest najlepszą okazją

do wyrażenia wdzięczności i podziękowania

Wam za całoroczny

trud i uzyskane plony. Przyjmijcie

wyrazy głębokiego szacunku za

codzienny wysiłek, którego symbolem

jest tradycyjny, dożynkowy

Czas podziękowań

CHŁOP POTĘGĄ JEST I BASTA

bochen chleba.

Kiedyś bardziej szanowano ten

owoc rolniczego trudu. Podnoszony

był każdy okruszek chleba,

a dziś zbyt dużo marnujemy – nie

tylko chleba.

Mam nadzieję, że w czasie niszczącej

gospodarkę i więzi międzyludzkie

pandemii koronawirusa

wszyscy dostrzegą, jak ważne jest

bezpieczeństwo żywnościowe,

Za Waszą pracę w trudzie i znoju,

w pocie czoła i o świcie, w upale

i na mrozie oraz za nasz chleb

powszedni - dziękujemy.

Redakcja Poza Toruń

gwarantowane przez polskich rolników.

Wierzę, że choć tegoroczne

dożynki będą zupełnie inne od

tych z lat poprzednich z powodu

licznych ograniczeń, to większy

będzie okazywany Wam szacunek.

Marzy mi się, aby tak było nie

tylko od święta, ale na co dzień.

W tym czasie podziękowań należy

także przypomnieć, że chłop

nie tylko jest potęgą, ale również

obrońcą. 100 lat temu dał temu

dowód z własnej krwi. W Bitwie

Warszawskiej i w czasie całej wojny

polsko-bolszewickiej chłopi

i chłopscy synowie stanowili trzon

polskiej armii. To również im Europa

zawdzięcza to, że nie znalazła

się w sowieckich rękach. My przywracamy

pamięć o tych wydarzeniach,

ale Europa nie do końca

o nich pamięta. Szkoda.

Brakuje mi też jej głosu zdecydowanego

sprzeciwu wobec ataków

skrajnych ekologów na rolnictwo

i rolników. Czyżby pandemia

za mało pokazała, jak ważna jest

własna produkcja żywności, własne

bezpieczeństwo żywnościowe?

Świat staje na głowie. Próbują

zakazać hodowli zwierząt, uprawy

roślin, a na dodatek przenoszący

się z miast na wieś skarżą rolników

za naturalne zapachy obornika, za

pracę kombajnów w czasie żniw.

Nie dajmy się zwariować. Jak

się do kogoś przyjeżdża, to należy

uszanować jego zwyczaje i jego

system wartości, a nie narzucać

swój własny.

stopka redakcyjna

Redakcja „Tylko Toruń”

Toruń, ul. Szymańskiego 1

redakcja@tylkotorun.pl

Wydawca

Fundacja MEDIUM

Prezes Fundacji

Radosław Rzeszotek

Redaktor naczelny

Radosław Rzeszotek

Sekretarz redakcji

Łukasz Piecyk (tel. 733 842 795)

Redaktor wydania

Łukasz Piecyk

REDAKCJA

Anna Zglińska

Łukasz Buczkowski

Monika Chmielewska

Piotr Gajdowski

Zdjęcia

Łukasz Piecyk

Korekta

Piotr Gajdowski

REKLAMA

Kinga Baranowska

(GSM 796 302 471).

Justyna Tobolska

(GSM 724 861 093),

reklama@pozatorun.pl

Skład

Studio Poza Toruń

Druk

Drukarnia Polska Press Bydgoszcz

ISSN 4008-3456

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.

Treści przedstawiane przez felietonistów są

wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym

stanowiskiem redakcji

***

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia

4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach

pokrewnych. Fundacja MEDIUM zastrzega, że

dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych

w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody

wydawcy.

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


WYWIAD

3

Dobry czas dla polskiej wsi

Dożynki to podsumowanie zbiorów,

ale także czas, w którym cały

naród dziękuje rolnikom za ich

ciężką pracę.

W tym roku szczególnie mamy za

co rolnikom dziękować. Ich praca

zapewniła Polakom bezpieczeństwo

żywnościowe szczególnie ważne

w czasie kryzysu związanego z epidemią

koronawirusa.

Byłem bardzo zatroskany o to,

czy - po bezśnieżnej zimie i przy

braku opadów wiosennych - nie

dotknie nas kolejny rok klęski

suszy. Deszcze przyszły w ostatnim

możliwym, krytycznym momencie.

Gdyby nastąpiły dwa tygodnie

później, byłaby to absolutna tragedia.

Te deszcze uratowały zbiory,

dzięki nim przyroda nadrobiła

wszelkie opóźnienia. Teraz mamy

już końcówkę żniw, z całej Polski

płyną informacje o tym, że plony

są nawet lepsze niż w latach minionych,

a nie powinny nas zawieść

również rośliny późnego zbioru,

takie jak ziemniaki, buraki, fantastyczna

w tym roku kukurydza.

To dla rolników i konsumentów

dobra wiadomość.

Niestety niektóre sektory rolnictwa

mocno ucierpiały z innego powodu

- epidemii koronawirusa. Pod

koniec lipca rząd przyjął z pana

inicjatywy program wsparcia dla

rolników, którzy stracili najwięcej.

Najbardziej ucierpiały branże

zależne od eksportu. Transport

międzynarodowy na długie

miesiące praktycznie zamarł.

Dlatego podjęliśmy decyzję, żeby

pomóc rolnikom bezpośrednio

dotkniętym koronawirusem. To

głównie producenci mięsa: wołowiny,

wieprzowiny, drobiu, baraniny,

jagnięciny, mleka i przetworów

- Po raz pierwszy w historii ośrodki decyzyjne w Polsce uznały rolnictwo za jeden z najważniejszych działów

gospodarki narodowej. Biorąc pod uwagę determinację rządu i naszą wspólną odpowiedzialność, mogę powiedzieć,

że idzie dobry czas dla polskiej wsi – mówi minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski

mlecznych, a także ogrodnicy,

którzy na wiosnę nie sprzedali

roślin ozdobnych. Właśnie kończą

się ostatnie ustalenia, jak ta pomoc

będzie wyglądać. Niestety

długo trwały negocjacje z Unią

Europejską, która nie zaoferowała

żadnych dodatkowych pieniędzy

dla rolników. Za zgodą Komisji

Europejskiej przesunęliśmy część

niewykorzystanych środków z Programu

Rozwoju Obszarów Wiejskich,

przeznaczając je na pomoc

rolnikom. Niebawem rozpocznie

się nabór wniosków. Gwarantuję,

że wszyscy, którzy ponieśli negatywne

skutki ekonomiczne epidemii

Piotr Gajdowski | fot. nadesłane

ze wskazanych sektorów otrzymają

pomoc. Chcemy pomóc jak największej

liczbie poszkodowanych,

jednak obowiązujące ograniczenia

unijne decydują, że wielkość pomocy

na jedno gospodarstwo wyniesie

maksymalnie 7 tys. euro. W sumie

przeznaczymy na to 284 mln euro,

czyli około 1,2 mld zł.

Trwają właśnie negocjacje

w sprawie budżetu na unijną perspektywę

2021-2027. W lutym

2020 r. 9 państw Europy Środkowo-Wschodniej

podpisało

„deklarację warszawską” – apel

o wyrównanie płatności bezpośrednich

dla rolników pomiędzy państwami

Unii Europejskiej.

To spotkanie odbyło się z mojej

inicjatywy. Wspólnie wystąpiliśmy

z dobrze uzasadnionym postulatem

„dużego” budżetu rolnego,

który jest niezbędny, by rolnicy

mogli zapewnić bezpieczeństwo

żywnościowe Europie, a także

zrealizować nowe oczekiwania

społeczeństwa europejskiego, takie

jak wynikająca z „Zielonego ładu”,

strategia „od pola do stołu” czy

strategia bioróżnorodności. Twarda

polityka przynosi efekty – nie czekamy,

jak nasi poprzednicy, aż coś

nam skapnie ze stołu bogatszych,

tylko logicznie argumentujemy,

co nam się należy. To, co w finalnej

rozgrywce po 90-godzinnym

maratonie negocjacyjnym uzyskał

premier Mateusz Morawiecki w ramach

budżetu na lata 2021-2027,

przewyższa kwotę, jaką Polska

miała do dyspozycji przez dotychczasowe

16 lat członkostwa w Unii

Europejskiej. Warto walczyć do

końca.

Kilka miesięcy temu doprowadziłem

do tego, że po raz pierwszy

w historii najważniejsze ośrodki

decyzyjne w Polsce: prezydent

Andrzej Duda, premier Mateusz

Morawiecki, a także wszyscy ministrowie

osobno, z imienia i nazwiska,

podpisali dokument deklarujący

wsparcie dla obszarów wiejskich,

uznając rolnictwo za nasz priorytet

rozwojowy i jeden z najważniejszych

działów gospodarki narodowej.

Problemów w rolnictwie

nigdy nie brakowało i zapewne

brakować nie będzie, czy to rynkowych,

czy też przyrodniczych.

Jednak biorąc pod uwagę determinację

rządu i naszą wspólną odpowiedzialność,

mogę powiedzieć,

że idzie dobry czas dla polskiej wsi.

W ubiegłym roku powołał pan do

życia Narodowy Instytut Kultury

i Dziedzictwa Wsi. Jaki jest bilans

dotychczasowej działalności tej

placówki?

Instytut podejmuje inicjatywy

w zakresie dokumentowania historii

polskiej wsi zarówno w wymiarze

włościańskim, chłopskim,

jak i w wymiarze ziemiańskim,

a także mniejszości etnicznych,

roli Kościoła na obszarach wiejskich.

Zadaniem Instytutu jest przywrócenie

należnego miejsca wsi

w narodowej historii. Ubolewam

nad tym, że znaczna część społeczeństwa

nie ma świadomości, jak

ważną rolę odegrali chłopi w walce

narodowowyzwoleńczej – w stulecie

wojny polsko-bolszewickiej

warto pamiętać o tym, że wtedy

bez pomocy wsi młode, jeszcze

nieokrzepłe państwo polskie po

prostu by poległo. To wymowne,

że Instytut ma piękną siedzibę

w Warszawie, na Krakowskim

Przedmieściu – pomiędzy Zamkiem

Królewskim a Pałacem

Prezydenckim, które symbolizują

polską monarchię i Polskę republikańską.

Walka o godność polskiej

wsi nabiera szczególnego znaczenia

w obliczu haniebnej dyfamacji,

jakiej z powodów politycznych

doznają obecnie wieś i rolnicy ze

strony tzw. elit. Zresztą, czy ludzi

obrażających innych ze względu na

poglądy, czy rodzaj wykonywanej

pracy można nazwać elitą? Ludzie

dzielą się na prostych i prostaków,

oby tych drugich, nawet z wykształceniem

było jak najmniej, a my

wszyscy byśmy umieli, budując

wspólnotę wzajemnie się szanować.

Serdecznie dziękuję wszystkim polskim rolnikom za trud i wysiłek na rzecz całego polskiego

społeczeństwa! Bezpieczeństwo żywnościowe, szczególnie ważne w czasach pandemii, to wielka zasługa

polskich rolników. Polscy chłopi wielokrotnie walczyli w obronie niepodległości Ojczyzny, co szczególnie

podkreślamy w 100. rocznicę Wojny z Bolszewikami w 1920 r. Polska wieś poniosła wielką ofiarę w czasie

II Wojny Światowej, a także doznała szykan i ciężarów w czasach komunizmu.

Rolnicy zasługują na najwyższy szacunek i uznanie!

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi

Jan Krzysztof Ardanowski

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


4 RAPORT

Rolnicy z Kujaw i Pomorza nie

mają powodów do narzekania.

Zapowiadanej suszy udało się

uniknąć, nie sprawdziły się także

prognozy nawalnych deszczy

w sierpniu. Plony są większe niż

w ubiegłym roku, a zboża nie

trzeba było dosuszać. Ceny w skupach

nie są jednak satysfakcjonujące,

a wątpliwości rolników budzi

znaczny wzrost cen żywności

w sklepach.

Początek żniw nie nastrajał

optymistycznie. Żniwa zaczęły się

później niż zwykle, a brak deszczu

w pierwszej połowie wiosny

nie rokował zbyt dobrze. W marcu

i kwietniu w kujawsko-pomorskim

spadło niewiele ponad 11 l/m2.

To mało. Plantatorzy martwili się

o spadek plonów, który w tamtym

okresie szacowali nawet na 10 proc.

- Opady majowe i czerwcowe

uratowały wiele upraw, ale nie

podniosły wyraźnie wartości plonotwórczej.

Zmiany klimatu zaczynają

być bolączką rolników. Ich

efektem jest chociażby nierównomierny

rozkład deszczy w okresie

wegetacyjnym, co doprowadza na

zmianę do okresów posuchy, a potem

lokalnych podtopień. To rzutuje

na pracę w trakcie żniw, rolnicy

muszą nauczyć się szybko przystosowywać

do zmieniających warunków

– ocenia Adam Piszczek,

specjalista ds. zbóż w Kujawsko-

-Pomorskim Ośrodku Doradztwa

Rolniczego.

Późnowiosenne deszcze były

gwałtowne i sytuacja wilgotnościowa

szybko się odwróciła. W ciągu

REKLAMA

Ziemia plonem obrodziła

Żniwa dobiegły końca. Rolnicy liczą zyski i choć wynik rachunków jest lepszy niż w zeszłym roku, to wciąż daleki od oczekiwań

godziny w niektórych regionach

kujawsko-pomorskiego potrafiło

spaść nawet 30 l/m2. Duża wilgoć

na polach sprawiła, że zboża długo

nie mogły dojść. Bardzo duża ich

część uległa wylegnięciu, zwłaszcza

jeśli uprawy były nadmiernie

nawożone, a rolnicy zapomnieli

o regulacji skracania. Potem zboża,

odwrotnie, zaczynały przerastać.

Rolnicy musieli wyczekiwać na odpowiedni

moment, aby wyjechać

w pole, bo zebranie zbyt wilgotnego

zboża rodziłoby konieczność jego

późniejszego dosuszania. Prognozy

pogody wskazywały na nawałnice,

ale te na szczęście nie nadeszły.

- Rolnicy nie mają powodów

do narzekania, plony były dużo

większe niż w zeszłym roku, kiedy

susza pustoszyła uprawy. Można

Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk

powiedzieć, że tegoroczne żniwa

były wręcz idealne, pogoda dopisała,

zboża były bardzo ładne – mówi

Danuta Kudlińska, rolnik z Zengwirtu.

Na końcówce żniw rolnicy z Kujaw

i Pomorza odetchnęli z ulgą.

- Tak dobrych żniw nie było od

czterech, pięciu lat – dodaje Andrzej

Durmowicz, rolnik z Czernikowa.

– Każdego roku życzylibyśmy

sobie tak dobrych żniw, jak

tegoroczne.

Rzepak, biorąc pod uwagę suchą

zimę i przymrozki w kwietniu, plonował

rewelacyjnie. Plony dochodziły

do 4,5 tony z hektara. Pszenica

obrodziła w granicach 8,5 tony

z hektara. Bardzo dobrze plonował

jęczmień, dając średnio 8,5 do 10,5

tony z hektara, a zdarzały się w kujawsko-pomorskim

plantacje, gdzie

zbiory dochodziły nawet do 12 ton.

- Jęczmień jest teraz rośliną,

która gwarantuje rolnikom uzyskanie

jakiegokolwiek plonu. To

zboże dobrze się sprawdza w trudnych

warunkach, zwłaszcza przy

gwałtownych deszczach, z którymi

mieliśmy w tym roku do czynienia

– wyjaśnia Adam Piszczek.

W kujawsko-pomorskim u niektórych

rolników problem pojawił

się tylko z owsem.

- Owies przez deszcze powtórnie

odbił, wyrzucił kolejną wiechę

i trzeba było czekać z omłotami.

W okolicach Osieka rolnicy mogli

wyjechać kombajnem dopiero

w trzecim tygodniu sierpnia – precyzuje

Andrzej Durmowicz. – Poza

tym żadnych problemów nie było,

udało się zebrać duże plony.

Wielkość plonów wątpliwości

nie budzi. Pozostaje jednak pytanie,

co z jakością ziarna.

- Jakość ziarna nie jest niestety

zadowalająca. Znacznie zmniejszyły

ją choroby kłosa, przede wszystkim

choroby grzybowe, takie jak

fuzariozy – tłumaczy Adam Piszczek.

– Skutki zainfekowania zbóż

ozimych przez grzyby widać najlepiej

na pszenicy jakościowej, przeznaczonej

na mąkę.

Rolnicy i specjaliści są zgodni

w tej kwestii.

- Jakość ziarna jest rzeczywiście

słabsza niż w zeszłym roku. Na początku

żniw było trochę za dużo

deszczu. Rolnicy z naszych terenów

nie musieli co prawda dosuszać

ziarna, ale zboże nie trzymało wagi,

było lżejsze. Potem było już coraz

lepiej – dodaje Danuta Kudlińska.

Humory rolnikom dopisywały

na polach, nie dopisują z kolei

w skupach. Większe zbiory to

mniejsze ceny. A te w niektórych

przypadkach niższe są nawet niż

w roku ubiegłym, co przy zwiększających

się kosztach produkcji

negatywnie przekłada się na dochodowość.

Tym bardziej dziwi

gwałtowny wzrost cen w sklepach,

co do którego – jak twierdzą rolnicy

– podstaw nie ma. Konsumenci

z niedowierzaniem zerkają

w portfele, a rolnicy rozkładają ręce

i podsumowując tegoroczne żniwa,

pytają, dlaczego wykorzystuje się

sytuację epidemiczną do tak drastycznego

podnoszenia cen.

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


Panie Pośle, bieżąca kadencja Sejmu

przyniosła Pańskie większe

zaangażowanie w sprawy wsi oraz

rolnictwa. Skąd ta zmiana?

To kwestia świadomości, że Polska

będzie rozwijać się tak dobrze, jak

dobrze rozwinięta będzie polska

wieś. Nasza gospodarka potrzebuje

siły i energii, jaką daje nowoczesne

i dynamiczne rolnictwo, dostarczające

wysokiej jakości produktów. To

właśnie one robią różnicę, to dzięki

nim przedsiębiorcy z Polski mogą

skutecznie konkurować w Europie

i na świecie. Dlatego chciałbym, żebyśmy

wszyscy myśleli o rolnikach

jako o fundamencie polskiej gospodarki

i traktowali ich ciężką pracę

z należytym szacunkiem. Jestem

zdania, że obowiązkiem państwa

jest troska o sprawy wsi i tworzenie

warunków, które ułatwią rozwój

rolnictwa.

Czy tak się teraz nie dzieje?

Jestem przekonany, że rząd powinien

robić więcej dla rolnictwa

i mieszkańców wsi. W ostatnich

latach zbyt często ministerstwo rolnictwa

zawodziło w kryzysowych

momentach i nie potrafiło zadbać

o natychmiastowe wsparcie dla rolników,

zwłaszcza w obliczu kolejnych

klęsk żywiołowych. Zupełnie

nie rozumiem takiej postawy rządu!

Z perspektywy naszego regionu

doskonale widać, jak wielkim problemem

są zaniedbania wynikające

z braku narodowej polityki wodnej.

Na każdym spotkaniu z rolnikami

słyszę o kłopotach z retencją oraz

o nieustannym lęku przed suszą

i powodzią. Zastanawiam się, dlaczego

minister rolnictwa ignoruje

te sprawy, a rząd nie zajmuje się

rozwiązywaniem problemów polskiej

wsi. Do tego za chwilę rozstrzygać

będą się losy nowego budżetu

unijnego.

Rząd powinien robić więcej dla

rolnictwa i mieszkańców wsi

Ostatnio dociera na ten temat wiele

niepokojących informacji. Panie

Pośle, jakie są szanse na korzystny

dla Polski budżet Unii Europejskiej?

Negocjacje budżetu unijnego to

niezwykle trudne zadanie. Kończąca

się perspektywa finansowa

była bardzo korzystna dla Polski

i był to jeden z najważniejszych

sukcesów rządów Platformy Obywatelskiej.

Dzisiaj znowu – szczególnie

wszyscy nasi europosłowie

– jesteśmy zaangażowani w walkę

o każdą złotówkę dla naszego kraju

i polskiego rolnictwa. Jednak najważniejsze

karty są w rękach rządu,

który – niestety – w ostatnich

latach koncentrował się bardziej na

wszczynaniu konfliktów w Europie

niż na budowaniu mądrych sojuszy.

Obawiam się, że rachunek za to

możemy zapłacić wszyscy.

Brzmi to niepokojąco. Czego należy

się spodziewać?

Już dzisiaj wiadomo, że pieniądze

przeznaczone na Wspólną Politykę

Rolną będą mniejsze niż w budżecie,

który negocjowali politycy PO.

Niestety oznacza to, że szanse na

zrównanie dopłat dla polskich rolników

są coraz mniejsze, chociaż

powinien to być najważniejszy cel

negocjacyjny rządu. Jeśli sytuacja

się nie zmieni, będzie to klęska

ministra rolnictwa, a jej przyczyną

będzie fatalna polityka europejska

PiS. Naszą szansą powinny być

większe środki, które Unia chce

przeznaczyć na ochronę środowiska,

przeciwdziałanie zmianom

klimatycznym i energooszczędną

gospodarkę – polska wieś mogłaby

bardzo skorzystać na tych inwestycjach,

gdyby tylko rząd nie ignorował

prawdziwych problemów

Polaków, uginając się pod presją

lobby węglowego. Przecież rolnicy

nie obawiają się innowacji, czego

dowodem jest niesamowita modernizacja

rolnictwa w ostatnich

dwóch dekadach! Właśnie dlatego

robimy – jako Platforma Obywatelska

– wszystko, co w naszej mocy,

aby pieniędzy dla Polski było jak

najwięcej. Proponujemy więc, żeby

trafiały one bezpośrednio do rolników

i samorządów.

WYWIAD

- Rolnictwo jest filarem gospodarki naszego regionu oraz wielką szansą na rozwój kujawsko-pomorskiego. Jestem przekonany,

że przez kolejną dekadę staniemy się regionem rolniczym o znaczeniu europejskim, jednym z liderów całej Unii, bo nasz potencjał

jest ogromny – mówi poseł Tomasz Lenz z Platformy Obywatelskiej

Piotr Gajdowski | fot. Łukasz Piecyk

Skoro dotknęliśmy tematu samorządów,

jaka jest Pańska opinia

o przygotowywanej dla naszego

województwa Strategii Przyspieszenia

2030+?

Zawsze podkreślam, że powinniśmy

odważnie patrzeć w przyszłość

i szukać nowych rozwiązań. Dlatego

cieszy mnie ten dokument, bo

mądrze odpowiada na wyzwania,

przed którymi stoi nasz region.

W najbliższych latach województwo

kujawsko-pomorskie – podobnie

jak Polska i cała Europa – będzie

musiało odnaleźć się w nowej

rzeczywistości, w której pojawiają

się nowe zagrożenia. Dotkliwie

uświadomiła to trwająca pandemia

koronawirusa, ale pamiętajmy, że

i zmiany klimatu coraz częściej doskwierają

mieszkańcom wsi i miast

– już dzisiaj realnym problemem

Polaków są susze, powodzie, nawałnice

czy szkodliwy dla zdrowia

smog. Cieszę się, że władze województwa

są dobrze przygotowane

do tego, aby uchronić nasz region

przed negatywnymi skutkami tych

zmian. Równie istotne jest to, że

dużo uwagi poświęcono w Strategii

Przyspieszenia potrzebom starze-

5

jącego się społeczeństwa i dostępności

opieki zdrowotnej, która dla

mieszkańców wsi zbyt często jest

praktycznie niedostępna.

W Strategii Przyspieszenia 2030+

władze województwa szczególną

uwagę przykładają do rozwoju obszarów

wiejskich. Czy to Pańskim

zdaniem dobry kierunek?

Oczywiście. Rolnictwo jest filarem

gospodarki naszego regionu. Wysokiej

jakości produkty pozwalają

rozkwitać przemysłowi spożywczemu,

który jest wielką szansą na rozwój

kujawsko-pomorskiego. Dzięki

temu powstawać będą dobrze

płatne miejsca pracy, a mieszkańcy

regionu będą się bogacić – nie tylko

w największych miastach, ale

i w mniejszych miejscowościach

czy na wsi. Jestem przekonany, że

przez kolejną dekadę staniemy się

regionem rolniczym o znaczeniu

europejskim, jednym z liderów

całej Unii, bo nasz potencjał jest

ogromny. Jednak Strategia Przyspieszenia

to nie tylko gospodarka

– równie istotne są kwestie rozwoju

społecznego, wyrównywania szans

i ochrony środowiska. Trzeba zadbać

o to, aby każdy mieszkaniec

województwa miał dostęp do wysokiej

jakości usług publicznych:

ochrony zdrowia, edukacji i kultury,

a także mógł korzystać z czystej

wody i powietrza. To szczegól-

Poza Toruń . 23 lipca 2020

nie ważne dla mieszkańców wsi

i małych miejscowości, których

najmocniej dotykają nierówności

w Polsce.

Jednak nasz region nie jest samotną

wyspą. Nie obawia się Pan, że ambitne

cele mogą paść ofiarą zawirowań,

które coraz mocniej pokazują,

jak niestabilny politycznie jest świat

dookoła nas?

W przyszłość powinniśmy patrzeć

z nadzieją, a nie lękiem. Dopiero

świętowaliśmy okrągłą rocznicę

Bitwy Warszawskiej – sto lat temu

nasi przodkowie musieli z bronią

w ręku walczyć o Polskę, dzisiaj

nasza sytuacja jest całkowicie inna.

Pandemia pokazała, że Unia Europejska

jest stabilna i bezpieczna,

a dzięki niej bezpieczna jest też

nasza ojczyzna. Oczywiście, wszyscy

boimy się teraz gospodarczych

skutków koronawirusa, ale cała sytuacja

udowodniła, że Europa potrafi

sobie poradzić z trudnościami.

To prawda, że świat dookoła nas

jest pełen zagrożeń, ale solidarność

i integracja europejska są naszą polisą

– toczy się wielka gra o wpływy

między Stanami Zjednoczonymi

i Chinami, swoje w Europie próbuje

ugrać Rosja, ale dopóki Unia będzie

działała wspólnie, dopóty możemy

spać spokojnie.

Wielu ekspertów obawia się jesieni

i drugiej fali epidemii. Co nas może

czekać?

Naukowcy apelują o ostrożność

i zdrowy rozsądek. Sądzę, że powinniśmy

skupić się na chronieniu

osób szczególnie zagrożonych

koronawirusem, bo drugiego całkowitego

zamknięcia nasza gospodarka

raczej nie wytrzyma. Mam

nadzieję, że nie spełni się czarny

scenariusz, ale epidemia powinna

przypomnieć wszystkim, jak ważne

są inwestycje w system ochrony

zdrowia i zapewnienie każdemu

dostępu do usług medycznych.

Nowoczesne szpitale nie mogą być

przywilejem tylko największych

miast, ale powinny zapewniać bezpieczeństwo

mieszkańcom każdego

powiatu. W naszym regionie robimy,

co się da, aby było to możliwe,

ale potrzebne są także zmiany w całym

systemie i sposobie zarządzania

ochroną zdrowia. Epidemia to

ogromne wyzwanie, ale kilkuletnie

kolejki do specjalistów czy praktyczny

brak dostępu do niektórych

usług to problem, który towarzyszy

Polakom od lat. A przecież na zdrowiu

nie wolno oszczędzać.


6 WYWIAD

Polska ziemia ma swój zapach

Rolnicy z Kujaw i Pomorza nie mają w tym

roku powodów do narzekania, żniwa poszły

całkiem nieźle. A co z kondycją rolnictwa

w kujawsko-pomorskim generalnie?

Rolnictwo kujawsko-pomorskie zawsze było

wiodące w kraju, zaliczane do czołówki. Natomiast

z jego dochodowością nie jest już tak

dobrze i nie zgadzamy się z danymi przekazywanymi

przez GUS. Mówi się, że dochody

w rolnictwie wzrosły w tym roku o 8 proc.

My się pytamy: „gdzie są te wzrosty?”. Rolnicy

tego nie widzą, takie statystyki nie mają

przełożenia na rzeczywistość.

A fundusze pomocowe na rozwój rolnictwa

nie pomagają w zwiększaniu dochodowości?

Oczywiście, zdecydowana

większość

rolników korzysta

z funduszy pomocowych

i nie ukrywam,

że mają one

duże znaczenie.

Można dzięki nim

unowocześnić gospodarstwo,

zainwestować

w lepszy

sprzęt. To przynosi dobre efekty, a w połączeniu

z nowymi technologiami upraw sprawia,

że doświadczeni rolnicy potrafią uzyskać

naprawdę dobre plony. Ale trzeba pamiętać

o tym, że pieniądze unijne to nie są łatwe pieniądze.

Trzeba spełnić szereg warunków, posiadać

odpowiedni wkład własny. Uczciwie

muszę jednak powiedzieć, że dzięki wsparciu

unijnemu wieś się unowocześnia.

Czy możliwość czerpania tego typu korzyści

ma wpływ na podejście rolników do integracji

europejskiej?

Myślę, że podejście rolników do integracji

z Unią Europejską jest niezmienne. Rolnicy

zawsze stawali po stronie tej integracji. Widać

natomiast zmiany w podejściu polskiego

rządu. Nie jesteśmy już aż tak bardzo ulegli

w Brukseli. W przeszłości bywało, że unijne

rozwiązania ustawodawcze przyjmowaliśmy

bez walki. Dziś twardo obstajemy przy swoim

stanowisku i pokazujemy, że nie możemy

być traktowani gorzej niż inne państwa

członkowskie. Jest jedna Europa i rolnictwo

powinno być jednakowo traktowane.

Polski rolnik zyskał pewność siebie. Co jeszcze

go charakteryzuje?

Przywiązanie do tradycji i kultury wiejskiej,

ale także postępowość. Takie połączenie daje

dobre efekty. Natomiast wracając na nasze

podwórko, to rolników z Kujaw i Pomorza

z pewnością charakteryzuje pracowitość,

dzięki której nasze rolnictwo stoi na tak wysokim

poziomie.

Czyli z jednej strony tradycja, a z drugiej nowoczesność.

Gdzie to zderzenie tradycji z nowoczesnością

jeszcze widać?

Widać je przede wszystkim pomiędzy rolnikami,

którzy z dziada pradziada uprawiają

ziemię, a przyjezdnymi. Teraz bardzo modne

są przeprowadzki z miasta na wieś. Przyjezdni

mają inne potrzeby i oczekiwania, problem

z dostosowaniem się do warunków panujących

na wsi. Często przeszkadza im hałas,

O kondycji rolnictwa kujawsko-pomorskiego, ekologicznych wyzwaniach i łączeniu wiejskiej tradycji

z nowoczesnością rozmawiamy z Tadeuszem Ziółkowskim, wiceprezesem Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej

Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk

specyficzny zapach. A przecież świadomie

wybierają wieś. Na tym tle rodzą się czasem

konflikty. Mimo tego, mamy też wiele dobrych

przykładów integracji, m.in. w ramach

różnych stowarzyszeń, w których uczestniczą

i rolnicy, i osoby niezwiązane z rolnictwem.

Miastowych na wsi przybywa. Przybywa też

działek budowlanych, rolnicy często pozbywają

się swoich gruntów, widząc w tym zysk.

Szacuje się, że w ciągu ostatnich 20 lat w Polsce

ubyło ponad 2 mln hektarów gruntów.

W kujawsko-pomorskim to duży problem?

Odrolnianie gruntów to jest ogromny problem

w całej Polsce, również w województwie

kujawsko-pomorskim.

Na tym tle

panuje wolna ame-

‘‘Teraz bardzo dużym wyzwaniem będzie

polityka Zielonego Ładu, która dla rolników

oznacza m.in. konieczność zmniejszenia

stosowania nawozów sztucznych.

rykanka. Gminy,

szukając pieniędzy

na własne potrzeby,

bardzo często decydują

się na odrolnianie

gruntów,

podobnie zresztą

jak sami rolnicy. To

powoduje wielkie zamieszanie. Mamy przykłady

gmin wiejskich, w których okazuje się,

że rolnicy są w mniejszości. Zabrakło tutaj

odpowiednich rozwiązań prawnych, osiedla

mieszkaniowe powstawały przez to w miejscach,

w których nigdy nie powinny były powstać.

Spodziewam się, że odrolnianie gruntów to

nie jedyny problem rolnika z Kujaw i Pomorza?

Problemów jest zawsze wiele. Teraz bardzo

dużym wyzwaniem będzie polityka Zielonego

Ładu, która dla rolników oznacza

m.in. konieczność zmniejszenia stosowania

nawozów sztucznych. To budzi duże zaniepokojenie

polskich rolników, którzy stosują

znacznie mniej pestycydów niż inne kraje

europejskie. Rolnictwo bez chemii nie jest

w chwili obecnej już w stanie funkcjonować,

a dla państw, które stosują jej mało –

nowe przepisy mogą być bardzo szkodliwe.

I na pewno uderzą po kieszeni. Zresztą, my

w Polsce już mamy zielony ład. Wystarczy

rozejrzeć się wokół gospodarstw, popatrzeć

na obsadzone drzewami posesje, na lasy dokoła.

Na naszych terenach żyje bardzo dużo

zwierząt, które są w stanie funkcjonować tylko

w czystym powietrzu, jak np. bociany. To

mówi samo za siebie.

Polskie rolnictwo jest wobec tego rolnictwem

zrównoważonym?

Bez dwóch zdań. Rolnicy dbają o środowisko.

Wiedzą, że żyją także dla następnych pokoleń

i chcą swoim dzieciom zostawić zdrową,

czystą, bezpieczną planetę. Nie bez powodu

mówi się, że polska ziemia ma swój zapach.

Na koniec będziemy prognozować. Polska

wieś w 2050 r. Jak będzie wyglądać?

Inaczej. Rolnictwo cały czas rozwija się,

idzie do przodu i należy się spodziewać, że

to będzie postępować. Wieś będzie jeszcze

bardziej nowoczesna, zautomatyzowana. To

dobry kierunek.

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


Ulewy, grad, drastyczne

przymrozki czy ujemne skutki

przezimowania upraw mogą być

bardzo groźne dla plonów. Rolnicy

mają jednak możliwość zabezpieczenia

swoich interesów

i to w dodatku bez szkody dla

portfela. Wystarczy ubezpieczyć

się od kataklizmów pogodowych,

wykorzystując dopłaty z budżetu

państwa. Takie ubezpieczenia

można znaleźć w ofercie TUZ

Ubezpieczenia, udostępnianej

przez Agencję Ubezpieczeń Rolnych

AUROL z Torunia.

Sezon wiosenny był wyjątkowo

ciężki dla rolników. Napływające

informacje o suszy i budzące niepokój

prognozy pogody nie nastrajały

optymistycznie. Rolnicy

obawiali się powtórki z zeszłego

roku, kiedy to susza siała spustoszenie

na polach. W tym roku sen

z powiek rolnikom spędzały wio-

PROMOCJA

7

Bezpieczna jesień dla rolnictwa

Żniwa się zakończyły, czas na przygotowania do sezonu jesiennego. TUZ Ubezpieczenia we współpracy

z AUROL-em opracowało dla rolników atrakcyjną ofertę na każdą kieszeń

Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk

nam na zbudowaniu stabilnego sprzedaż ubezpieczeń obowiązkowych

portfela i zapewnieniu kompleksowej

oraz dobrowolnych. Do

ochrony klientom.

obowiązkowych zaliczamy ubezpieczenie

Rolnicy, ubezpieczający się

od gradu, ujemnych

w TUZ za pośrednictwem AU- skutków przezimowania roślin,

ROL-u, mogą liczyć na pomoc

przymrozków wiosennych,

doświadczonych specjalistów przy a także suszy i powodzi. Natomiast

zakupie ubezpieczeń z dopłatą w przypadku ubezpieczeń dobrowolnych

z budżetu państwa. W praktyce

w grę wchodzi huragan,

polega to na tym, że rolnik może deszcz nawalny, uderzenie pioruna,

otrzymać dotację

osunięcia ziemi i lawiny – wymienia

w wysokości aż

do 65 proc. kosztu

ubezpieczenia.

Druga część składki

jest dopłacana ‘‘Rolnicy, ubezpieczający się w TUZ za

Aneta Lewandowska.

ubezpieczycielowi

ze środków publicznych.

Trze-

pośrednictwem AUROL-u, mogą liczyć na pomoc

doświadczonych specjalistów przy zakusenne

przymrozki, a potem grad i

nawalne deszcze, które szczególnie

ba przy tym pamiętać,

że pełną pie ubezpieczeń z dopłatą z budżetu państwa.

dużo szkód wyrządziły na Podkarpaciu,

Mazowszu i w Małopolsce.

pomoc od państwa

w przypad-

W praktyce polega to na tym, że rolnik może

Doraźnym zabezpieczeniem przed

takimi sytuacjami są ubezpieczenia ku klęski mogą

upraw i zwierząt gospodarskich.

otrzymać dotację w wysokości aż do 65 proc.

otrzymać tylko ci

- Zapewnianie optymalnej rolnicy, którzy posiadają

ubezpiec-

kosztu ubezpieczenia.

ochrony dla rolników wymaga

szerokiej wiedzy z zakresu upraw zenie na co najmniej połowę swojej

rolnych, jak i likwidacji szkód rolnych.

Nasza kadra jest odpowied-

rolni, który nie dopełnili obowiązrzystać

z dopłat z budżetu państwa.

produkcji. Natomiast producenci Rolnicy także jesienią mogą konio

przygotowana, żeby dopasować ku ubezpieczenia, otrzymają pomoc

pomniejszoną o połowę.

Co istotne, to właśnie na drugą

ubezpieczenie do indywidualnych

połowę roku TUZ Ubezpieczenia

potrzeb rolnika, a w przypadku Już wiosną 2019 r. oferta TUZ

pozostawił dla klientów zdecydowanie

większą część przyznane-

wystąpienia szkody przeprowadzić

proces jej likwidacji - infor-

z dopłatą cieszyła się dużą popular-

Ubezpieczenia ubezpieczeń

go z budżetu państwa limitu dotacji.

Udało mu się także pozyskać

muje Aneta Lewandowska, prezes nością. Rolnikom zależało na tym,

zarządu agencji AUROL w Toruniu.

– Nasze działania muszą być rozpoczęciem okresu żniw. Teraz

aby zyskać stabilną ochronę przez

dodatkowe dotacje z Krajowego

Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.

z jednej strony ostrożne, a z drugiej

zdecydowane. Nastawiamy się czas, żeby rozpocząć przygotowan-

rzepak i zboża zniknęły z pól. To

- Jesteśmy pewni, że dzięki temu

zaspokoimy potrzeby nawet najbardziej

wymagających klientów –

na długoletnie działanie, dlatego ia do sezonu jesiennego.

patrzymy perspektywiczne. Zależy - We wrześniu rozpoczynamy

zapewnia Aneta Lewandowska.

Rolnicy w sezonie jesiennym

mogą skorzystać z kompleksowej

ochrony jaką AUROL oferuje sektorowi

rolnemu. Nie muszą, a nawet

nie powinni, ograniczać się tylko

do ubezpieczenia upraw rolnych

i zwierząt. Warto pomyśleć o cały

swoim dobytku, w skład którego

wchodzi majątek i gospodarstwo.

Pakiet ubezpieczeń obejmuje

zarówno ubezpieczenia obowiązkowe,

takie jak ubezpieczenie OC

rolników, ubezpieczenie budynków

rolnych i OC komunikacyjne, jak

również ubezpieczenia dobrowolne.

Należą do nich ubezpieczenie

mienia w gospodarstwie rolnym,

NNW rolników, ubezpieczenie

domów jednorodzinnych i mieszkań

czy OC w życiu prywatnym.

- Na jesień przygotowujemy

także znany produkt ubezpieczeniowy

w nowej odsłonie. Chodzi

o agrocasco, które oparliśmy o realne

potrzeby rolników, zgłaszane

do AUROL-u w ostatnich miesiącach

– zachęca Aneta Lewandowska.

Co zrobić, żeby skorzystać

z oferty? Wystarczy skontaktować

się z AUROL-em lub każdym agentem,

oferującym produkty TUZ

Ubezpieczenia. Tak jak wiosną,

rolnik może zawrzeć umowę na

dwa sposoby. W sposób tradycyjny

u agenta ubezpieczeniowego w biurze

lub elektronicznie. Umowę

można zaakceptować drogą

mailową i przesłać do agenta za

pośrednictwem mediów elektronicznych.

Szybko, wygodnie i bez

wychodzenia z domu.


8 FOTOREPORTAŻ

Tak bawiliśmy się

w ubiegłych latach

fot. Łukasz Piecyk

REKLAMA

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


Czas się dotlenić

Tlenoterapia to szansa dla osób, u których inne metody

zawiodły

Monika Chmielewska | fot. nadesłane

Tlen to niedoceniany pierwiastek,

który dostarczany organizmowi

w czystej postaci, przynosi liczne

korzyści prozdrowotne. Oczyszcza

organizm z toksyn, zwiększa

koncentrację, niweluje stres,

przyspiesza procesy regeneracyjne

i poprawia krążenie skóry. To

tylko początek. Terapia tlenowa

w komorze hiperbarycznej sprawdza

się w większości dziedzin medycyny.

Sesja w komorze

hiperbarycznej jest

odprężająca, a sama

terapia całkowicie

bezinwazyjna. Komora

wyposażona jest

w systemy bezpieczeństwa

i zapewnia

komfortową pozycję

leżącą lub siedzącą.

Pacjent może się zrelaksować,

a w tym

czasie jego organizm

jest dotleniany.

- Terapia hiperbaryczna

polega na

dostarczeniu do organizmu

dużej ilości czystego tlenu

w warunkach zwiększonego ciśnienia.

Tlen w trakcie zabiegu wtłaczany

jest do komory i dociera do

chorych i niedotlenionych tkanek

i narządów – tłumaczy Wawrzyniec

Trawiński, właściciel toruńskiego

gabinetu tlenoterapii. – Dotlenienie

pozytywnie wpływa na funkcjonowanie

tych tkanek i narządów oraz

wspomaga leczenie wielu chorób.

Ich lista jest rzeczywiście długa.

Tlenoterapię wykorzystuje się m.in.

w leczeniu Alzheimera i u dzieci

z autyzmem, ponieważ pobudza

ona metabolizm komórek mózgu.

Badania wskazują, że terapia tlenowa

pozwala nawet do 40 proc. poprawić

funkcjonowanie autystycznych

dzieci, pozytywnie wpływając

na ich motorykę i kontakt z rodzicem

oraz zmniejszając drażliwość.

Głębokie dotlenienie doskonałe

efekty przynosi w leczeniu chorób

skórnych, np. trądziku, bielactwa

czy grzybicy. Wspomaga poza tym

leczenie depresji, przewlekłego

‘‘jest kapsułą młodości,

ponieważ czysty tlen przyspiesza

produkcję kolagenu i elastyny,

odpowiadających za jędrność

skóry.

Gabinet terapii tlenowej zlokalizowany jest przy ul. Pigwowej 7 w Toruniu.

stresu, bólów migrenowych, alergii

oraz osteoporozy. Sprawdza się

także przy dziecięcym porażeniu

mózgowym i w przypadku walki

ze stopą cukrzycową. Hiperbaria

wzmacnia układ immunologiczny,

pozwala szybciej powrócić do zdrowia

i przyspiesza gojenie się ran. To

właśnie dlatego często stosowana

jest w ramach rekonwalescencji

po zabiegach chirurgicznych. Terapia

czystym tlenem zdaje także

egzamin w funkcji wspomagającej

leczenie chorób sercowo-naczyniowych.

To jednak nie wszystko.

- Komora hiperbaryczna nazywana

jest kapsułą młodości,

ponieważ czysty tlen przyspiesza

produkcję kolagenu i elastyny, odpowiadających

za jędrność skóry.

Terapię tlenową bardzo często stosują

także sportowcy, bo pozwala

ona zredukować zakwaszenie

mięśni i zwiększyć wydolność organizmu

– wymienia Wawrzyniec

Trawiński. – Nie bez powodu hiperbaria

nazywana jest legalnym

dopingiem.

Zalety tlenoterapii doceniły także

osoby zmagające się z nadwagą.

PROMOCJA

9

Co więcej, tlen oczyszcza organizm

z toksyn i metali ciężkich, dlatego

komory hiperbaryczne to stały

punkt profilaktyki antynowotworowej.

To szczególnie istotne w związku

z aktualną sytuacją epidemiczną,

która nakłada obowiązek ciągłego

zasłaniania nosa i ust w przestrzeni

publicznej.

- Wydychane przez nas powietrze

zawiera ok. 4 proc. dwutlenku

węgla. Już po upływie 2 minut od

założenia maseczki dwutlenek węgla

przenika do krwiobiegu, a wraz

z nim do całego organizmu i błyskawicznie

go zakwasza – dodaje

Poza Toruń . 23 lipca 2020

Barbara Trawińska. – Terapia tlenowa

może zapobiec negatywnym

skutkom zakwaszenia organizmu,

a jednym z nich jest chociażby

zwiększone ryzyko zachorowania

na nowotwór.

Mieszkańcy Torunia mogą zdecydować

się na terapię tlenową

w gabinecie tlenoterapii hiperbarycznej

Barbary i Wawrzyńca Trawińskich,

mieszczącym się przy ul. Pigwowej 7.

Sesję można zarezerwować pod nr

tel.: 535 897 940. Nie tylko dla siebie,

ale także dla bliskich w ramach podarunkowego

zaproszenia.


10 WYWIAD

Wdzięczni za ciężką pracę

O zmianach w klimacie, wyzwaniach, jakie stają przed rolnictwem, braku dożynek

i podziękowaniach dla rolników rozmawialiśmy ze starostą toruńskim Markiem Olszewskim

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Czy pamięta pan rok bez dożynek?

Nie, obecna sytuacja jest zupełnie

wyjątkowa. Bywały dożynki w lepszych

lub gorszych nastrojach, czasem

świętowaliśmy, zdając sobie

sprawę, że plony były niższe, niż się

spodziewaliśmy. Nie wyobrażaliśmy

sobie jednak, że dożynek mogłoby

nie być.

Zeszłoroczne powiatowe uroczystości

odbyły się w gminie Obrowo.

Były już plany na obecny rok, z których

trzeba było zrezygnować?

Na początku kadencji umówiliśmy

się, że dożynki o charakterze powiatowym

będą co roku odbywały

się w innej gminie. W tym roku

gospodarzem miała być Łubianka.

Musieliśmy jednak podjąć decyzję

o ich odwołaniu. Mamy nadzieję, że

w kolejnych latach zagrożenie epidemiczne

zniknie i będzie można

wrócić do tej pięknej tradycji.

Nie tylko epidemia jest problemem.

Klimat się zmienia, coraz częściej

dotyka nas susza. Jak duże to wyzwanie

dla rolnictwa?

Ogromne. Zarówno nadmiar, jak

i niedobór wody oddziałują na

rolnictwo negatywnie. Najgorsze

są bezśnieżne zimy, szczególnie

uciążliwe w ostatnich latach. Tego

zjawiska nie poprawią ulewne

deszcze w innych porach roku. Systemy

melioracji budowane w latach

80. i wcześniej były projektowane

z myślą o odprowadzaniu nadmiaru

wody. W tej chwili nierzadko

są mało przydatne. Obecne systemy

gospodarowania wodą są albo

nieefektywne, albo kiepskiej jakości

technicznej. System retencji trzeba

odbudować. Potrzebne są ogromne

nakłady finansowe, a przede

wszystkim inny sposób myślenia.

Zjawiskom klimatycznym trudno

zaradzić, ale można ograniczyć ich

negatywne skutki. Trzeba zatrzymywać

wodę i uprawiać ziemię

w taki sposób, by jej nie tracić.

Czy to w najbliższym czasie jest

możliwe?

To, że nie szanujemy wody, już zauważyliśmy.

Zatrzymywanie wody

jest bardzo ważne, ale trzeba zacząć

od mentalności. Musimy uświadomić

sobie, że tak trzeba. Oszczędzanie

wody w kranie jest ważne,

ale niewystarczające. Dużo wody

zużywa się na obszarach podmiejskich

na podlewaniu trawników.

Jest zbyt cenna, by jej w ten sposób

używać. Na przydomowych działkach

powinno się gromadzić wodę

deszczową. Program małej retencji

jest bardzo sensowny. Gromadzenie

deszczówki jest potrzebne, tak

samo jak inwestycje w skali regionalnej

czy krajowej. W tym roku

sytuację w rolnictwie uratowały

majowe deszcze. Plony są dość dobre.

Była jednak ogromna obawa,

że susza sprawi, że będą niższe.

Takie problemy mogą napędzać

trend odchodzenia od rolnictwa?

Na terenach okalających Toruń widać

proces urbanizacji. Od kilku lat

jest dość intensywny. Wpływ mają

też czynniki ekonomiczne. Opłaca

się gospodarować tam, gdzie są dobrej

jakości gleby. Wokół Torunia

są niestety gorsze. Przykładowo,

w gminie Lubicz zostało już niewiele

gospodarstw. Urbanizacja wypiera

rolnictwo, ale tam, gdzie gleby są

gorszej jakości. Im dalej od miasta,

im lepsze gleby, tym rolnictwo jest

bardziej opłacalne.

W tym roku plony wyglądały

w miarę dobrze, ale jednak nie będzie

dożynkowego świętowania.

Jak inaczej można podziękować

rolnikom za pracę?

Wiele przenosi się do internetu.

Podziękowania dla rolników pewnie

pojawią się w mediach. Będą

także lokalnie w wymiarze sakralnym.

Nic nie zastąpi bezpośrednich

spotkań, ale niezależnie od tego, że

nie możemy organizować dużych

imprez, to rolnikom dziękować

trzeba. Z konieczności w tym roku

zmieni się forma. Ze swoich planów

musieliśmy zrezygnować, ale

ta tematyka będzie się przewijała

w naszych publikacjach. Jesteśmy

bardzo wdzięczni rolnikom za ich

ciężką pracę i będziemy im dziękować

z wielkim sercem w inny sposób.

REKLAMA

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


HISTORIA

11

Tłoka - żniwa wcale niedawne

Za życia większości z nas żniwa zmieniły się nie do poznania. Traktory zastąpiły konne

żniwiarki, a rolnicy zmagają się sami ze zbiorami, bez pomocy sąsiadów

Anna Zglińska | fot. archiwum prywatne

Tłoka to słowiański obyczaj pomocy

sąsiedzkiej. Gdy gospodarz

miał do wykonania trudną pracę,

do pomocy „szli” wszyscy sąsiedzi.

Pomagano w trakcie żniw,

wykopków, ale i „biegło się” do

sprzątania po pożarze lub po powodzi.

Po takiej pracy gospodyni

stawiała sutą kolację. Dziś rolnik

pracuje najczęściej sam, a o posiłku

może pomarzyć, bo pracuje do

nocy.

Obyczaj, który znamy, to dożynki

- wspólny wypoczynek i dziękczynienie

za plony. Wiele starszych

elementów znamy: wieńce, msza,

zabawa do rana. Wieńcowe przyśpiewki

kiedyś mało mówiły o dziękowaniu

Bogu, a więcej o zwykłych

ludziach, np. „Pokojówka bladej

twarzy, / Do pisarza oknem włazi. /

Plon niesiemy, plon, / W jegomości

dom”.

Nowszy zwyczaj, czyli „odrobek”,

jest nadal porównywany

przez starszych mieszkańców wsi

do pańszczyzny. Gospodarz, który

posiadał traktor czy inny sprzęt

rolniczy, „obrabiał” pole sąsiada,

a w zamian ten wraz z żoną i dziećmi

pojawiał się u niego w czasie,

gdy brakowało rąk do pracy, ale nie

tylko.

- Gospodarz daje lechy (zagony,

grzędy) pod kartofle, len, kapustę

na odrobek komornikom, którzy

obowiązani są odrabiać za to w żniwa:

za lechę po trzy dni z grabiami,

lub dzień z kosą - pisał 150 lat temu

Aleksander Petrow o Dobrzyniakach.

Gdy mechaniczne wyciągi zastąpiły

wnoszenie ziaren na strychy,

„odrobek” za żniwa odsuwano

na okres jesiennych wykopek. Najbardziej

uciążliwy był, oczywiście,

ten przy burakach.

- Brat pradziadka wylądował

za pruską granicą na robotach

u Niemca - wspomina jedna

z mieszkanek ziemi dobrzyńskiej.

- Rządca kazał nawet małym dzieciom

dokładnie oczyszczać buraki

z gliny, wołał „Kloppen, kloppen”.

Dzieciak był mały, nie miał siły,

za to charakterek - rzucił mu buraki

pod nogi i krzyknął: „Sam se,

Niemcu, kloppen kloppen”.

Ci, którzy własnej ziemi nie

mieli, wędrowali od majątku do

majątku, czasami trafiając i za granicę.

Mieli swoje obyczaje, a żniwa

były dla nich okresem przejścia.

- Podczas pierwszego cięcia

siana, albo zaczęcia żniw, wyzwalają

parobczaka, zwanego dotąd

frycem albo wilkiem, na parobka -

opisuje Petrow jeden ze zwyczajów

Dobrzyniaków. - Przystrajają parobczaka

w zieleń, t.j. wkładają na

głowę jego wieńce z liści i kwiatów

uplecione, i opasują go podobnymże

wieńcem. Na grabie zawieszają

chustki czerwone. Kilku parobków

trzymają nad nim wzniesione kosy.

Dwóch muzykusów, w towarzystwie

gromady kośników, z których

jeden albo dwóch klepią do taktu

w kosy, po zachodzie słońca wprowadzają

przede dwór parobczaka

(...). Jeden z starszych włazi na

dach, i donośnym głosem wywołuje,

jakie są prawa i obowiązki nowo

Nie zmieniła się za to waga dożynek. Tu zdjęcie z pierwszych

powojennych wieńców w Jackowie-Bernardowie, które

obchodzono wyjątkowo uroczyście.

wyzwolonego parobka. „Wolno ci

do karczmy chodzić, dziewki kochać,

żonę pojąć. Nie wolno dzieciakom

ciebie tykać, mniejszej zasługi

brać od inszych, towarzyszów

nie zdradzać, pana nie okradać”.

Za sprawą wędrujących robotników

ziemia dobrzyńska i chełmińska

były związane przez wiek

XIX, aż do połowy XX. Dlaczego?

- Już w poł. XIX w. rozwinęła się

tu (na ziemi chełmińskiej, przyp.

AZ) wysokotowarowa gospodarka

rolna i przemysł cukrowniczy,

wkraczała mechanizacja rolnictwa,

postępowały melioracje - pisze

Artur Trapszyc z Muzeum Etnograficznego

w Toruniu. - Liczne

gospodarstwa i majątki ziemskie

zatrudniały robotników sezonowych,

głównie z Kujaw i ziemi dobrzyńskiej.

Za Drwęcą sprawy miały się

bardziej tradycyjnie, chociaż robotnicy

„z Prus” przynosili nowinki,

np. miejski strój czy rowery

zwane „kołowcami”. Tu i tam,

jeszcze w końcu XX w., można

było spotkać konia zaprzęgniętego

do żniwiarki czy zobaczyć ręcznie

wiązane snopki i rodziny obsługujące

wieczorami młockarnie lub

wialnie. Jest to zatem przeszłość,

ale nieodległa.

REKLAMA

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


12 BEZPIECZEŃSTWO

Okres żniw to czas, kiedy szczególnie

wzrasta ryzyko wystąpienia

wypadków w gospodarstwach

rolnych. Choć w ostatnich latach

liczba niebezpiecznych zdarzeń

maleje, to wciąż jednak takie sytuacje

się zdarzają. Warto więc

przestrzegać zasad bezpieczeństwa

i minimalizować możliwość

poniesienia uszczerbku na zdrowiu.

W pierwszym półroczu 2020

r. zgłoszono 5 302 wypadki przy

pracy rolniczej - wynika z danych

opublikowanych przez Kasę Rolniczego

Ubezpieczenia Społecznego.

To o prawie 1,5 tys. mniej niż

w analogicznym okresie ubiegłego

roku. Tendencja spadkowa jest widoczna

od lat. W 2016 r. i 2017 r.

było to nieco ponad 9,4 tys. zgłoszonych

wypadków. W 2018 r. ta

liczba spadła do blisko 7,8 tys., a rok

później było to już tylko ponad 6,7

tys. Jak zaznacza KRUS, na wyjątkowo

niskie statystyki w pierwszej

połowie obecnego roku wpływać

może trwająca epidemia, ale mimo

to widoczny jest utrzymujący się

REKLAMA

Żniwa bez wypadku

Praca w gospodarstwie wiąże się z wieloma zagrożeniami. W ich ograniczaniu mają pomóc profilaktyczne szkolenia czy konkursy

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Z roku na rok liczba zgłaszanych wypadków rolniczych maleje.

na przestrzeni lat spadek. Nie bez

znaczenia pozostaje tutaj również

fakt, że z roku na roku maleje także

liczba ubezpieczonych w KRUS.

Nie wszystkie zgłoszenia kończą się

jednak wypłatą odszkodowań.

Łącznie w ubiegłym roku zanotowano

13 641 zgłoszeń, z których

10 295 zakończyło się wypłatą jednorazowego

odszkodowania. Niemalże

połowa z nich (48,3 proc.)

dotyczyła upadków. Dalej znalazły

się takie zdarzenia jak: uderzenie,

przygniecenie bądź pogryzienie

przez zwierzęta (12 proc.), a także

pochwycenia, uderzenia przez ruchome

części maszyn i urządzeń

(11,9 proc.). W skali kraju wypłacono

57 odszkodowań z tytułu śmierci

przy pracy rolniczej.

Województwo kujawsko-pomorskie

jest trzecim w kraju pod

względem liczby wypadków w stosunku

do liczby ubezpieczonych.

Wyżej w rankingu znajdują się

tylko województwa wielkopolskie

i podlaskie. Jest również drugim

pod względem odsetka liczby wypadków

śmiertelnych - za świętokrzyskim.

Liczby są duże i pokazują, jak

ważną rolę pełni przestrzeganie

zasad bezpieczeństwa w gospodarstwie.

Aby zapobiegać niebezpiecznym

sytuacjom, KRUS regularnie

organizuje spotkania szkoleniowe

i konferencje z zakresu bhp. W ubiegłym

roku odbyło się ich ponad 4,6

tys. w całej Polsce. Uczestnicy mogli

zapoznać się bliżej z tematami

dotyczącymi zagrożeń dla życia

i zdrowia rolników, a także poznać

zasady bezpiecznej pracy z maszynami

i urządzeniami rolniczymi

oraz przy obsłudze zwierząt. Zakres

zagrożeń jest jednak dużo większy,

a nierzadko winę za ich wystąpienie

ponosi brak wyobraźni.

Przy pracy warto pamiętać

o stosowaniu środków ochrony

osobistej i o panujące warunki. Złe

oświetlenie, wadliwy lub uszkodzony

sprzęt czy niezachowanie

odpowiedniej odległości od pracujących

maszyn mogą być tragiczne

w skutkach. Dobrze przygotowane

miejsce pracy jest podstawą bezpieczeństwa

przy jej wykonywaniu.

W ramach profilaktyki zasady

właściwego zachowania w gospodarstwie

wpajane są już najmłodszym.

Mają w tym pomóc konkursy

typu „Bezpiecznie na wsi”, które

zachęcają do uczenia się odpowiednich

postaw i nawyków, mających

pomóc w zminimalizowaniu ryzyka

towarzyszącego pracy rolnika.

Wzmożony okres działalności,

jakim są żniwa, jest czasem, kiedy

szczególnie warto zwrócić na to

uwagę. Bogactwa natury nie są bowiem

cenniejsze od zdrowia czy

życia.

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


WYWIAD / UPRAWY

13

Chcę być rzecznikiem ludzkich spraw

- Jako parlamentarzysta staram się występować w imieniu zwykłych ludzi, którzy zwracają się do mnie o pomoc. Bardzo leży mi na sercu sprawa

oszukanych rolników, o których rozmawiałem wiele razy z Prokuratorem Generalnym, Ministrem Sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro.

Monitoruję tę sprawę i będę wspierał poszkodowanych aż do końca – mówi poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski

Piotr Gajdowski | fot. nadesłane

Panie Pośle, jeszcze do niedawna

był Pan dyrektorem Centralnego

Ośrodka Sportu. To instytucja,

z którą wspomnienia ma praktycznie

każdy zawodowy polski

sportowiec. To na obiektach CO-

S-u przygotowują się do udziału

w olimpiadach czy mistrzostwach

świata nasi najwybitniejsi sportowcy,

ale też stawiają pierwsze kroki

najmłodsi.

W Centralnym Ośrodku Sportu

pracowałem 4 lata. Oceniam ten

czas jako bardzo dobry dla polskiego

sportu, bo wówczas przeznaczono

nań rekordowe środki.

Zrealizowaliśmy inwestycje za ponad

150 mln zł, a doliczając małe

remonty i drobne inwestycje będzie

to ponad 200 mln zł. Sztandarowe

nasze inwestycje to modernizacja

Wielkiej Krokwi w Zakopanem,

modernizacja kolejki na Skrzyczne,

budowa hali do piłki siatkowej

plażowej w Spale czy rozpoczęcie

modernizacji kompleksu małych

i średnich skoczni. Udało nam się

znacząco poprawić bazę sportową,

o czym świadczą jak najlepsze opinie

sportowców. Wystarczy zwrócić

uwagę na opinię Adama Małysza,

który stwierdził, że z Centralnym

Ośrodkiem Sportu miał współpracę

najlepszą od lat. Finanse COS-

-u również udało się nam polepszyć.

Za mojej kadencji przychody

z działalności własnej wzrosły o ponad

30 proc.

Dziś Centralny Ośrodek Sportu

może konkurować z najlepszymi

ośrodkami tego typu na świecie.

Obecnie swoje doświadczenie w zarządzaniu

najważniejszą instytucją

sportową przenosi Pan jako poseł

na pracę parlamentarną.

W Sejmie RP pracuję w Komisji

Kultury i Środków Przekazu oraz

w Komisji Sportu i Kultury Fizycznej.

Oczywiście w tym roku mamy

sytuację nadzwyczajną, spowodowaną

epidemią, która spowolniła

albo uniemożliwiła wiele projektów

sportowych. Staram się też oczywiście

nie zapominać o moim okręgu

wyborczym, w którym wspieram

kluby sportowe i przeróżne inicjatywy

sportowe. We wrześniu

patronuję turniejowi piłkarskiemu

o Puchar Niepodległości. Jest

to kontynuacja turnieju o Puchar

Dyrektora COS z poprzedniego

roku. Wiadomo, że polityka niestety

dzisiaj dzieli. Dlatego uważam,

że potrzeba jak najwięcej sportu,

który łączy, wychowuje i zapewnia

sprawność fizyczną.

W sporcie działa Pan od wielu lat.

Proszę opowiedzieć też o innych

sprawach, z którymi mierzy się Pan

w swojej pracy poselskiej.

Obecnie w biurze poselskim mamy

prawie 200 spraw. To są bardzo różne

sprawy. Od spraw związanych

z wymiarem sprawiedliwości, przez

nielegalne odpady, po oszustwa

gospodarcze i biznesowe. Wszystkie

te sprawy mocno przeżywam

i staram się je rozwiązać, jednak ich

liczba powoduje, że potrzeba wielu

ludzi i czasu. To m.in. sprawa oszukanych

rolników, która bardzo leży

mi na sercu. Wielu z nich udzieliliśmy

w moim biurze pomocy prawnej.

Kilkukrotnie rozmawiałem

o niej z Prokuratorem Generalnym,

Ministrem Zbigniewem Ziobro.

Minister zlecił nadzór do prokuratury

wyższej instancji i zapewnił

mnie, że zajmie się tym bardzo

kompetentny prokurator. Sprawa

dotyczy setki osób i stąd trwa tak

długo. W mojej ocenie za długo

i będę starał się, jak tylko mogę,

wspierać poszkodowanych ludzi.

Stara się Pan również wspierać

Ochotnicze Straże Pożarne.

Służba druhów w OSP jest bardzo

ważna z punktu widzenia społeczności

lokalnej i całego państwa.

Wykonują świetną pracę, często

pomagając w ciężkich wypadkach

czy ratując życie. Stąd Minister

Zbigniew Ziobro postanowił przeznaczyć

część środków z Funduszu

Sprawiedliwości na działalność

OSP. Udało się zakupić już wiele

specjalistycznego sprzętu w powiecie

toruńskim czy powiecie chełmińskim.

Myślę, że po wakacjach

możemy spodziewać się kolejnego

wsparcia. Na pewno będę starał

się być rzecznikiem OSP z mojego

okręgu w Warszawie.

Od jednej sadzonki

Lawenda w Grębocinie, ekologiczna mięta pieprzowa

w Unisławiu. W regionie napotkać można wyjątkowe uprawy

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Nie samym zbożem rolnictwo

stoi. Choć złote pola pszenicy to

jedno z pierwszych skojarzeń na

myśl o gospodarskich uprawach,

to są i tacy, którzy pomyśleli inaczej.

Lawendowy fiolet, a może

miętowa zieleń? Takie kolory

można spotkać na polach w okolicach

Torunia.

Około 2,5 tys. krzaczków lawendy

dwóch gatunków w kilkunastu

odmianach - to nie opis prowansalskich

pól. Tak wygląda jedna

z plantacji w Grębocinie. Od 6 lat

państwo Majewscy doglądają lawendowej

połaci swojego pola.

Mimo wszechobecnego fioletu,

wśród roślin można dostrzec różnorodność.

- Różnią się pokrojem krzaczka,

wielkością kwiatostanu, kolorem.

Chodziło nam o to, by pokazać

różnorodność lawendy. Każdemu

kojarzy się z fioletem, ale odcienie

są różne - opowiada Agnieszka Majewska

z Plantacji pod Trójką.

W różnorodności kryje się magia

lawendy. Ta spod Torunia cieszy

się dużą popularnością, wykorzystywana

jest jako dekoracja. Również

walory tej rosnącej na polu nie

marnują się. W sezonie wykorzystywane

jest jako miejsce do sesji

zdjęciowych.

- W zależności od przeznaczenia,

wybieramy odpowiednie odmiany.

Popularniejsze do dekoracji

są te ciemniejsze. Po ścięciu nadają

się do bukietów, wianków, dekoracji

ślubów i imprez okolicznościowych

- mówi Agnieszka Majewska.

- W sezonie kwitnienia udostępniamy

poletko do sesji zdjęciowych.

Lawenda kwitnie od drugiej połowy

czerwca do początku lipca. Zależy

to jednak od pogody. Umawiamy

na konkretne godziny, by każdy

miał komfort i mógł zrobić sesję.

Zainteresowanie jest spore.

Lawendę z Plantacji pod Trójką

spotkać można na różnego rodzaju

jarmarkach czy kiermaszach.

Ostatnio fioletowe dekoracje dostać

można było na Festiwalu Wisły

w Toruniu. Popularność przyszła

jednak z czasem. Pomysł się sprawdził,

choć początki były skromne.

- Zaczęło się od zakupu jednej

sadzonki. Mieliśmy pole, które nie

Plantacja lawendy w Grębocinie działa już od 6 lat.

wiedzieliśmy jak zagospodarować

- wspomina Agnieszka Majewska.

- Warunki są tutaj dobre, ostatnie

lata sprzyjają lawendzie - tak

wszystko ruszyło.

Nietypowe gospodarstwo znajdziemy

również w Unisławiu, za

sprawą Gospodarstwa Zielarskiego

Wróbel. Tutejsza mięta pieprzowa

spośród innych wyróżnia się tym,

że jest w pełni ekologiczna. Choć

wymaga dużych nakładów pracy, to

efekt jest tego wart.

- Jesteśmy jedynym ekologicznym

gospodarstwem w okolicy.

Konkurencja na rynku jest duża,

ale my wygraliśmy jakością - mówi

Agnieszka Wróbel. - Aromat, intensywność,

kolor - kiedy opowiadam,

że nasza mięta broni się sama,

wszyscy traktują to jak tekst reklamowy.

Ale jak ktoś raz spróbuje,

to nie chce innej. Staramy się nie

schodzić poniżej normy jakościowej,

jaką sobie ustaliliśmy.

W gospodarstwie wszystko

przygotowywane jest ręcznie.

Zwiększa to koszt produkcji, dając

w zamian wyjątkową jakość.

- Trzeba to ściąć, przywieźć na

suszarnię, rozłożyć, wysuszyć, dwa

razy wyczyścić, a potem spakować.

Dopiero wtedy może trafić do

klienta. To wiele godzin pracy - dodaje

Agnieszka Wróbel.

W gospodarstwie znajdziemy

nie tylko miętę, ale i melisę, cząber,

tymianek czy majeranek. Uprawy

są różnorodne, ale przede wszystkim

- utrzymane w duchu ekologii.

A ekologiczna jakość potrafi zaskoczyć.

- Ludzie nie wierzą w ekologię.

Wtedy mówię im: zapraszam do

nas - opowiada Agnieszka Wróbel.

Unisławska mięta pieprzowa

czy lawenda z Grębocina pokazują,

że świat upraw jest o wiele bogatszy

niż stereotypowe wyobrażenie

o gospodarstwie rolnym. Między

pszenicznym złotem jest również

miejsce na wiele innych kolorów.

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


14

HODOWLA

Afrykański pomór świń to choroba

wirusowa, generująca dla

hodowców olbrzymie straty finansowe.

Metodą zapobiegania

zakażeniom jest m.in. sanitarny

odstrzał dzików, ale najnowsze

ogniska wskazują, że nie do końca

zdaje on egzamin. Wzorem rolników

z kujawsko-pomorskiego

trzeba do tego restrykcyjnie przestrzegać

zasad bioasekuracji.

Pierwsze przypadki ASF w Polsce

wykryto w lutym 2014 r. Od

tamtego czasu co roku pojawiają się

nowe ogniska choroby, spędzając

sen z powiek hodowcom. Zwierzęta

chore i podejrzane muszą zostać

zabite. Nie ma jak ich leczyć, bo do

tej pory nie powstała szczepionka.

- Konieczność zabicia i utylizacji

chorych zwierząt to jedno. Inna

kwestia, że odbudowanie hodowli

jest bardzo ciężkie, bo wirus może

przeżywać nawet do dwóch lat. To

generuje ogromne straty finansowe

dla przemysłu mięsnego – mówi

Stanisław Piątkowski, główny specjalista

ds. trzody chlewnej i koni

z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka

Doradztwa Rolniczego.

Lawinowe przyrosty nowych

ognisk od końca lipca mają związek

m.in. z okresem żniw i większej

aktywności w polu. Tym samym

polu, po którym mogły migrować

zakażone dziki. Ratunkiem miał

być ich sanitarny odstrzał, ale dziś

już wiadomo, że trzeba będzie go

zintensyfikować. Do lokalizowania

dzików wykorzystywane będą techniki

termowizyjne, a nawet drony.

Wirus pustoszy chlewnie

Od końca lipca w Polsce wykrywane są nowe ogniska ASF. Hodowcy z Kujaw i Pomorza na szczęście nie muszą się jeszcze zmagać z tym problemem

Na chwilę obecną na obszarach zagrożonych

obowiązują ograniczenia

w możliwości przemieszczania

świń, mięsa wieprzowego i innych

produktów pozyskanych od świń

oraz dzików. Do takich obszarów

nie jest jeszcze zaliczone województwo

kujawsko-pomorskie.

Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk

Zwierzęta chore na ASF lub podejrzane muszą zostać zabite.

- Nasze województwo na dzień

dzisiejszy jest wolne od szerzenia

się ASF. Rolnicy z kujawsko-pomorskiego

skrupulatnie przestrzegają

zapisów rozporządzenia o bioasekuracji,

które wyraźnie określa,

w jaki sposób mają być zabezpieczone

chlewnie. Chodzi o to, aby na

teren gospodarstwa nie przedostały

się dzikie zwierzęta – tłumaczy Stanisław

Piątkowski.

Niestosowanie się do zasad

bioasekuracji to jedna z najpoważniejszych

przyczyn rozprzestrzeniania

się ASF. Przed wjazdem do

gospodarstw i bezpośrednio przed

budynkami chlewnymi muszą być

wyłożone maty dezynfekcyjne. Dezynfekowane

powinny być pojazdy,

wjeżdżające na teren gospodarstwa.

Charakterystyczne są też tablice

informacyjne, zakazujące wstępu

osobom postronnym.

- Tych obostrzeń jest bardzo

dużo, ale jeśli rolnik dba o to, żeby

nie przynieść ze sobą wirusa, to nie

powinien mieć powodów do niepokoju.

Nie oznacza to jednak, że

może przestać być czujny. Szczególną

uwagę muszą zwracać nabywcy,

aby kupować tylko zwierzęta oznakowane

ze sprawdzonych źródeł.

Nie można korzystać z szybkiej

okazji, bo może się okazać, że kupione

w okazyjnej cenie zwierzęta

będą zakażone – przestrzega Stanisław

Piątkowski. – Nie powinno

się także kupować paszy z terenów,

na których wykryto już ASF. Wirus

może przenosić się w paszy.

Przestrzeganie wytycznych na

terenie województwa kujawsko-pomorskiego

jest szczególnie istotne,

ponieważ pojedyncze ogniska ASF

wykryto już w sąsiednich regionach,

m.in. w województwie mazowieckim

i wielkopolskim. Zagrożone

są także okolice Włocławka,

Rypina czy Lipna, gdzie dokonuje

się wzmożonych odstrzałów dzików.

Być może w dłuższej perspektywie

ratunkiem w wykrywaniu

wirusa będzie nowy test, wykrywający

antygen ASF w bardzo krótkim

czasie. Można go przeprowadzić

nawet w warunkach terenowych.

Czy zda egzamin? Hodowcy trzymają

kciuki.

REKLAMA

Gazetę tworzymy dla Was

Masz temat, problem? Potrzebujesz interwencji?

Zadzwoń lub napisz

Nasi dziennikarze czekają

na TWOJE zgłoszenia

692 658 913

731 080 802 redakcja@tylkotorun.pl

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020


Ekologicznie „Prosto z pola”

EKOLOGIA

Mikrogospodarstwo ze Świętosławia specjalizuje się w produkcji sałat i warzyw. Właściciele uprawiają je bez nawozów, oprysków i… orki

Jest takie powiedzenie, że dobremu

gospodarzowi to i byk się

ocieli. U Anny i Marka Sobczaków

zdarza się, że w orce pomagają

nawet nornice. Poznaliśmy

kilka tajników ich ekologicznego

gospodarstwa, którego produkty

są bardzo dobrze znane torunianom,

zaopatrującym się w nie na

targowisku, sklepach ekologicznych

i restauracjach.

Gości wita tabliczka „Uwaga,

pszczoły!” zamiast tradycyjnego

ostrzeżenia przed „złym psem”.

Zapylacze mają tu co robić. Po sąsiedzku

dominują zboża i kukurydza,

a tu mogą się wypasać na

kwietnej łące i koniczynie, które

rosną w przedplonujących blokach.

Określenie „blok” zresztą jest tu

w powszechnym użyciu. Malutkie,

nieprzekraczające półtora hektara

gospodarstwo jest zaplanowane co

do centymetra w specjalnych sekcjach,

a te z kolei podzielone są na

zagony. W tym planie nie ma za to

traktora, opryskiwacza i worków

z nawozem, a nawet i obornika. Za

wyniki upraw odpowiada tylko to,

co dzieje się w glebie i praca ludzkich

rąk.

- Rolnictwo oparte na orce ma

ograniczone możliwości - tłumaczy

brak traktora Marek Sobczak.

- Już sama szyna płużna ogranicza

możliwości wzrostu korzeni, a pozostawianie

gleby odkrytej naraża

na wysiew chwastów. Staramy się

spowodować przez to, że budujemy

glebę, sprawiamy, że staje się

„żywa”, stworzyć takie warunki

dla roślin, żeby w poszukiwaniu

składników odżywczych mogły jak

najgłębiej się dostać, a przez to jesteśmy

w stanie siać gęściej. A jeżeli

jesteśmy w stanie siać gęściej, to

z małego areału jesteśmy w stanie

więcej zebrać. U nas marchewka

siana na szerokości 80 cm ma sześć

rzędów.

Warto przypomnieć, że już

w ubiegłym roku o tej samej porze

pisaliśmy o młodych rolnikach,

którzy chwytają nowe trendy i coraz

częściej stosują uprawę bezorkową.

Tym razem do gospodarstwa

Anna Zglińska | fot. Łukasz Piecyk

Na toruńskim targowisku przy ul. Szosa Chełmińska wystawiają się co sobotę i zwijają jako jedni z pierwszych. Ich skrzynki szybko

robią się puste.

wybraliśmy się w 30-stopniowy

skwar, podczas którego orka na

okolicznych polach trwała w najlepsze.

Trwało również i nawożenie,

zarówno nawozami sztucznymi,

jak i obornikiem, co było

widać, słychać i czuć. Piękne skiby

prażyły się w słońcu, jakby potwierdzając

prawdziwość słów Marka

Sobczaka.

- Mamy wysianą marchew i buraczki

na zbiór jesienno-zimowy,

również gęsto - opowiadają Sobczakowie.

- Dlaczego gęsto? Rośliny

zacieniają glebę, przez co nie przesycha,

a jednocześnie nie tworzymy

warunków do rozwoju chwastów.

W pierwszym roku, faktycznie,

mieliśmy ich wyrzut, ale tylko cieszymy

się z tej biomasy. Gleba powinna

być osłonięta, żywa, zasobna

w minerały. Małe, kiełkujące chwasty

likwidujemy za pomocą gracy

ogniowej.

To narzędzie o intrygującej nazwie

jest niczym innym, jak zestawem

składającym się z butli

z gazem i palników. Do złudzenia

przypomina te używane do zgrze-

15

wania papy z tą różnicą, że używane

w ogrodzie ma szelki lub kółka.

Wspominaliśmy, że gospodarstwo

jest podzielone na bloki,

których obecnie jest 10, a większość

z nich laik nazwałby ugorem.

W rzeczywistości jest to trawa, koniczyna,

a nawet chwasty. Po ich

skoszeniu przykrywa się je grubą

czarną folią do kiszenia. Biomasa,

po rozłożeniu przez bakterie

i owady, zasili ziemię, a dodatkowo

ją spulchni. Do tego procesu, zwanego

orką biologiczną, przydają się

nawet krety i nornice, które buszują

i toczą korytarze pod czarną folią.

Jest to również tzw. kompostowanie

na miejscu. Dzięki temu właściciele

redukują niepotrzebną pracę i wydatki,

jak przerzucanie czy wywożenie

kompostu lub, co zdarza się

w permakulturze, kupowanie go

w gotowych workach. To gospodarstwo

jednak permakulturą nie jest,

chociaż bez dwóch zdań się tym

trendem inspiruje.

- Gdy będę potrzebował coś obsiać,

po prostu odkryję spod folii

tylko tę część, która będzie mi po-

Poza Toruń . sierpień - wrzesień 2020

trzebna - tłumaczy Marek i śmieje

się, słysząc pytania o nawozy, traktor

i sprzęt. - Nie, nie używamy

nawozów. Nie, nie używamy nawet

tych ekologicznych, nawet gnojówki

z pokrzyw.

Cały proces wydaje się być bardzo

prosty, jednak gospodarze

przyznają, że początki były ekstremalnie

trudne i popełniali wtedy

mnóstwo błędów.

- Zawsze chcieliśmy pracować

na ziemi i mieć własne gospodarstwo

- mówią Sobczakowie. - Los

chciał, że tata Ani przepisał nam

ziemię. Uprawa warzyw była dla

nas naturalną konsekwencją własnego

poszukiwania jedzenia dobrej

jakości. Żeby takie mieć i mieć

je cały rok, trzeba, niestety, robić

to profesjonalnie, na większą skalę

i również dla innych. Mikrogospodarstwo

stało się dla nas sposobem

na życie, dającym niezależność

i umożliwiającym bycie z rodziną,

dziećmi, a to było dla nas bardzo

ważne.

Początki, jak podkreślają, nie

były łatwe. Uczyli się na swoich błędach.

Efekty, które mimo wszystko

udawało się im osiągnąć, zachęcały

jednak do trwania przy uprawie.

Zapytani o sekret powodzenia,

śmieją się i wskazują na siebie nawzajem.

- Było wiele takich momentów,

w których ktoś inny rzuciłby ziemię,

szczególnie, gdy owady zrobiły

sobie stołówkę w naszej uprawie

brokułu. W pierwszym roku najlepiej

wyszły nam… zdjęcia - śmieje

się Anna. - Gdy Marek się tu wprowadził,

nie miał pojęcia o uprawie

ziemi. Pierwszy raz widział siew

marchwi. Ale to właśnie było dobre.

- Faktycznie nie umiałem nic -

potwierdza Marek. - Żona wiedziała

więcej, co „się robi”, a czego nie.

I to właśnie było dobre. Musiałem

uczyć się sam. Czytałem bardzo

dużo o permakulturze, gospodarstwach

regeneratywnych i życiu

glebowym. Inspirację dla założeń

biznesowo-finansowych czerpałem

od Jeana-Martina Fortiera, Kanadyjczyka,

który uprawiając w permanentnych

zagonach, osiągnął

ogromny sukces.

Nauka nie poszła w las i dziś

„Prosto z pola” ma swoją stałą

klientelę zarówno w sklepach ekologicznych,

jak i na targowisku

miejskim. Paradoksalnie, nie są to

młodzi weganie i hipsterzy. Ich sałaty

kupują wszyscy.

- Przede wszystkim nie zastanawiamy

się, czy nie dzielimy naszych

klientów na grupy - deklarują

z uśmiechem. - Wiemy o nich tyle,

że są bardzo sympatyczni, bardzo

miło się z nimi rozmawia. To, co

łączy wszystkich, to fakt, że zwracają

uwagę na to, żeby jeść zdrowo,

szczególnie teraz.


Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!