Katarzyna Mak, "Sen o aniele"

Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści „Dotyk anioła”. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszyli z niej obronną ręką. Angel zostaje porwana przez arabskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek splotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń. Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie? Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności. Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści „Dotyk anioła”. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszyli z niej obronną ręką.
Angel zostaje porwana przez arabskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek splotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń.
Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie?
Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności.

22.06.2020 Views

nicznym spojrzeniu z całą pewnością był Arabembądź Turkiem czy jakimś innym islamistą…— Malak — powiedział nagle i musnął opuszkamipalców mój policzek.— Nie dotykaj mnie — wydukałam, próbując cofnąćgłowę. — Gdzie ja jestem? Gdzie jest mój mąż? —zaczęłam ponownie pytać i rozglądać się w poszukiwaniuBradleya i dzieci, które, byłam tego pewna,powiłam.Chcąc się upewnić, że nie śnię, a to, co zapamiętałamsprzed tej dziwnej drzemki, nie jest jedynie wytworemmojej wyobraźni, zerknęłam na swój brzuch.Wtedy też odkryłam, że jestem przypięta pasami doczegoś, co wyglądało jak mobilne szpitalne łóżko.— Gdzie ja jestem? — spytałam ponownie, spoglądającz trwogą w oczy stojącego nade mną mężczyzny.— I kim ty jesteś?— Mam na imię Hamman — odparł wówczasi znów próbował mnie dotknąć, aż się wzdrygnęłam.— Od dziś skazana będziesz wyłącznie na mnie…BradleyChodziłem bez celu po opustoszałych nocą ulicachTomaszowa Lubelskiego. Moje dzieci były pod dobrąopieką, więc mogłem pozwolić sobie na chwilę oddechu.Musiałem wyjść stamtąd, przewietrzyć umysł,głupio łudząc się, że to pomoże mi pozbierać się potej olbrzymiej stracie. Wcale nie pomagało. Ani spa-— 14 —

cer na mroźnym powietrzu, ani też szaleńczy wręczbieg, w który naraz przemieniła się ta przechadzka,nie sprawiły, bym choć na moment wymazał z pamięciobraz konającej na moich oczach żony.Dobiegłem do jakiegoś zaułka, oparłem się plecamio zimny, pokryty szronem mur i zawyłem nacałe gardło, niczym ranne zwierzę. Tak właśnie sięczułem — jak w potrzasku, okaleczony, pozbawionywoli życia…***— Opił się pewnie, żul jeden. — Usłyszałem i poczułemna sobie czyjeś dłonie. — Niech go pani zostawi.Pełno się tu takich ochlaptusów kręci.— Proszę pochopnie nie oceniać innych, tylko najpierwzacząć od siebie — padła odpowiedź. Znów poczułemna twarzy przyjemny ciepły dotyk. — Proszępana? Nic panu nie jest? Dobrze się pan czuje?A może powinnam wezwać pogotowie?Ta kobieta mówiła po polsku, pozostali także. Rozumiałemich, bo z tęsknoty za Angel, kiedy mnieopuściła, uczyłem się trochę jej ojczystej mowy. Jakwidać, do czegoś przydała mi się ta wiedza.— Zostaw go, dziewczyno. Mówię ci, takich lepiejnie ruszać, bo tylko problemów sobie narobisz.— Taaa, Zenek ma rację. Wczoraj na własne uszysłyszałam, jak pod moimi oknami darł mordę jakopętany. Bałam się wyjrzeć, bo takiemu to nie wiadomo,kiedy coś do łba strzeli.— Proszę pana? — Lekkie klepnięcie tej samejciepłej dłoni sprawiło, że uniosłem zapuchnięte— 15 —

cer na mroźnym powietrzu, ani też szaleńczy wręcz

bieg, w który naraz przemieniła się ta przechadzka,

nie sprawiły, bym choć na moment wymazał z pamięci

obraz konającej na moich oczach żony.

Dobiegłem do jakiegoś zaułka, oparłem się plecami

o zimny, pokryty szronem mur i zawyłem na

całe gardło, niczym ranne zwierzę. Tak właśnie się

czułem — jak w potrzasku, okaleczony, pozbawiony

woli życia…

***

— Opił się pewnie, żul jeden. — Usłyszałem i poczułem

na sobie czyjeś dłonie. — Niech go pani zostawi.

Pełno się tu takich ochlaptusów kręci.

— Proszę pochopnie nie oceniać innych, tylko najpierw

zacząć od siebie — padła odpowiedź. Znów poczułem

na twarzy przyjemny ciepły dotyk. — Proszę

pana? Nic panu nie jest? Dobrze się pan czuje?

A może powinnam wezwać pogotowie?

Ta kobieta mówiła po polsku, pozostali także. Rozumiałem

ich, bo z tęsknoty za Angel, kiedy mnie

opuściła, uczyłem się trochę jej ojczystej mowy. Jak

widać, do czegoś przydała mi się ta wiedza.

— Zostaw go, dziewczyno. Mówię ci, takich lepiej

nie ruszać, bo tylko problemów sobie narobisz.

— Taaa, Zenek ma rację. Wczoraj na własne uszy

słyszałam, jak pod moimi oknami darł mordę jak

opętany. Bałam się wyjrzeć, bo takiemu to nie wiadomo,

kiedy coś do łba strzeli.

— Proszę pana? — Lekkie klepnięcie tej samej

ciepłej dłoni sprawiło, że uniosłem zapuchnięte

— 15 —

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!