Katarzyna Mak, "Sen o aniele"
Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści „Dotyk anioła”. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszyli z niej obronną ręką.
Angel zostaje porwana przez arabskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek splotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń.
Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie?
Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności.
Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści „Dotyk anioła”. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszyli z niej obronną ręką.
Angel zostaje porwana przez arabskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek splotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń.
Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie?
Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności.
nicznym spojrzeniu z całą pewnością był Arabembądź Turkiem czy jakimś innym islamistą…— Malak — powiedział nagle i musnął opuszkamipalców mój policzek.— Nie dotykaj mnie — wydukałam, próbując cofnąćgłowę. — Gdzie ja jestem? Gdzie jest mój mąż? —zaczęłam ponownie pytać i rozglądać się w poszukiwaniuBradleya i dzieci, które, byłam tego pewna,powiłam.Chcąc się upewnić, że nie śnię, a to, co zapamiętałamsprzed tej dziwnej drzemki, nie jest jedynie wytworemmojej wyobraźni, zerknęłam na swój brzuch.Wtedy też odkryłam, że jestem przypięta pasami doczegoś, co wyglądało jak mobilne szpitalne łóżko.— Gdzie ja jestem? — spytałam ponownie, spoglądającz trwogą w oczy stojącego nade mną mężczyzny.— I kim ty jesteś?— Mam na imię Hamman — odparł wówczasi znów próbował mnie dotknąć, aż się wzdrygnęłam.— Od dziś skazana będziesz wyłącznie na mnie…BradleyChodziłem bez celu po opustoszałych nocą ulicachTomaszowa Lubelskiego. Moje dzieci były pod dobrąopieką, więc mogłem pozwolić sobie na chwilę oddechu.Musiałem wyjść stamtąd, przewietrzyć umysł,głupio łudząc się, że to pomoże mi pozbierać się potej olbrzymiej stracie. Wcale nie pomagało. Ani spa-— 14 —
cer na mroźnym powietrzu, ani też szaleńczy wręczbieg, w który naraz przemieniła się ta przechadzka,nie sprawiły, bym choć na moment wymazał z pamięciobraz konającej na moich oczach żony.Dobiegłem do jakiegoś zaułka, oparłem się plecamio zimny, pokryty szronem mur i zawyłem nacałe gardło, niczym ranne zwierzę. Tak właśnie sięczułem — jak w potrzasku, okaleczony, pozbawionywoli życia…***— Opił się pewnie, żul jeden. — Usłyszałem i poczułemna sobie czyjeś dłonie. — Niech go pani zostawi.Pełno się tu takich ochlaptusów kręci.— Proszę pochopnie nie oceniać innych, tylko najpierwzacząć od siebie — padła odpowiedź. Znów poczułemna twarzy przyjemny ciepły dotyk. — Proszępana? Nic panu nie jest? Dobrze się pan czuje?A może powinnam wezwać pogotowie?Ta kobieta mówiła po polsku, pozostali także. Rozumiałemich, bo z tęsknoty za Angel, kiedy mnieopuściła, uczyłem się trochę jej ojczystej mowy. Jakwidać, do czegoś przydała mi się ta wiedza.— Zostaw go, dziewczyno. Mówię ci, takich lepiejnie ruszać, bo tylko problemów sobie narobisz.— Taaa, Zenek ma rację. Wczoraj na własne uszysłyszałam, jak pod moimi oknami darł mordę jakopętany. Bałam się wyjrzeć, bo takiemu to nie wiadomo,kiedy coś do łba strzeli.— Proszę pana? — Lekkie klepnięcie tej samejciepłej dłoni sprawiło, że uniosłem zapuchnięte— 15 —
- Page 3: SEN O ANIELE
- Page 6 and 7: RedakcjaAnna SewerynProjekt okładk
- Page 9 and 10: PrologTo nie mogło się wydarzyć!
- Page 11 and 12: musiałem przyznać, że ten maleń
- Page 13 and 14: — Jest pan pewien?— Chwilowo je
- Page 15: Wtedy też w kabinie zrobiło się
- Page 19 and 20: — Dziękuję pani — powtórzył
- Page 21 and 22: — Moja żona zmarła podczas poro
- Page 23 and 24: niewysłowiona żałość, kiedy ok
- Page 25 and 26: BradleyPo spotkaniu w kawiarni post
- Page 27 and 28: lu. A Teresa była obok. Przytulał
- Page 29 and 30: — Jak sobie chcecie — mruknął
- Page 31 and 32: tecznie unieruchomił tuż nad moj
cer na mroźnym powietrzu, ani też szaleńczy wręcz
bieg, w który naraz przemieniła się ta przechadzka,
nie sprawiły, bym choć na moment wymazał z pamięci
obraz konającej na moich oczach żony.
Dobiegłem do jakiegoś zaułka, oparłem się plecami
o zimny, pokryty szronem mur i zawyłem na
całe gardło, niczym ranne zwierzę. Tak właśnie się
czułem — jak w potrzasku, okaleczony, pozbawiony
woli życia…
***
— Opił się pewnie, żul jeden. — Usłyszałem i poczułem
na sobie czyjeś dłonie. — Niech go pani zostawi.
Pełno się tu takich ochlaptusów kręci.
— Proszę pochopnie nie oceniać innych, tylko najpierw
zacząć od siebie — padła odpowiedź. Znów poczułem
na twarzy przyjemny ciepły dotyk. — Proszę
pana? Nic panu nie jest? Dobrze się pan czuje?
A może powinnam wezwać pogotowie?
Ta kobieta mówiła po polsku, pozostali także. Rozumiałem
ich, bo z tęsknoty za Angel, kiedy mnie
opuściła, uczyłem się trochę jej ojczystej mowy. Jak
widać, do czegoś przydała mi się ta wiedza.
— Zostaw go, dziewczyno. Mówię ci, takich lepiej
nie ruszać, bo tylko problemów sobie narobisz.
— Taaa, Zenek ma rację. Wczoraj na własne uszy
słyszałam, jak pod moimi oknami darł mordę jak
opętany. Bałam się wyjrzeć, bo takiemu to nie wiadomo,
kiedy coś do łba strzeli.
— Proszę pana? — Lekkie klepnięcie tej samej
ciepłej dłoni sprawiło, że uniosłem zapuchnięte
— 15 —