Czy leci z nami królik - Alaska
Część rozdziału Alaska z naszej drugiej książki
Część rozdziału Alaska z naszej drugiej książki
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
zareaguje na zwiedzanie muzeum. Do tej
pory nie fundowaliśmy jej takich atrakcji.
Z jednej strony, uważaliśmy, że będzie
się nudzić, a z drugiej strony, nie chcieliśmy,
aby nasze nieposkromione i głośne
(jak każde?) dziecko przeszkadzało innym
zwiedzającym i kontemplującym sztukę
turystom. Dlatego też celowo omijaliśmy
szerokim łukiem galerie sztuki czy muzea,
i mimo iż Kanada, a zwłaszcza Quebec,
Montreal, Toronto czy Ottawa, są ich pełne,
to nie stały się one naszym udziałem.
W Seattle miało być inaczej. Wiedzieliśmy,
że muzeum to jest na tyle nietypowe, że
nikomu nie będzie przeszkadzało, jeśli
Gabi trochę pobiega czy pokrzyczy. Poza
tym, jak się spodziewaliśmy – i co później
się potwierdziło – Gabi nie była tam jedynym
odwiedzającym dzieckiem. Chcieliśmy
zaryzykować, licząc na to, że i ona
znajdzie tam coś dla siebie i nie będzie
się nudzić. I znalazła. Podobało się jej dosłownie
wszystko! Do tego stopnia, że nie
chciała stamtąd wyjść. I wcale nie było tam
żadnego placu zabaw! Gitary i inne instrumenty,
które można było nie tylko oglądać,
ale i na nich grać, rekwizyty filmowe pobudzające
wyobraźnię, wreszcie gigantyczny
ekran, na którym przedstawiony był David
Bowie, który urzekł Gabi do tego stopnia,
że przez dobre dziesięć minut stała przed
nim jak zahipnotyzowana. Przekonaliśmy
się, że muzea z dzieckiem nie są jednak takim
złym pomysłem i że nie ma się czego
obawiać.
Na Florydzie poszliśmy już zupełnie za
ciosem…
Wśród zwierząt, okolice Anchorage