08.02.2019 Views

Morze_2_2019_opt

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Z polskich stoczni<br />

Krzysztof Stefański<br />

Największy<br />

z polskiej stoczni<br />

Największe statki zbudowane w Polsce<br />

i jednocześnie w basenie Morza Bałtyckiego,<br />

to cztery masowce serii B-562,<br />

powstałe w Stoczni Gdynia S.A. Prototypem<br />

był Pierre LD, a kolejni jego „bracia”,<br />

to: Gerard LD, Jean LD i Leopold LD.<br />

Jeżeli wpiszemy w popularną internetową<br />

wyszukiwarkę hasło „największy<br />

statek zbudowany w Polsce”, to zaraz na<br />

początku pokaże nam się artykuł mówiący,<br />

że był nim kontenerowiec Cathrine<br />

Rickmers powstały dla armatora niemieckiego,<br />

o długości ponad 286 m, szerokości<br />

32 m i nośności 57 000 DWT. No ale<br />

nam chodzi przecież o największy, a nie<br />

o najdłuższy. W okrętownictwie, zwłaszcza<br />

zaś przy statkach handlowych, miarą<br />

ich wielkości jest bowiem nośność, a nie<br />

wymiary zewnętrzne. No a cóż znaczy<br />

57 000 wobec 165 000 DWT jednostek<br />

z serii B-562?<br />

Budowę Pierre LD, według przepisów<br />

i pod nadzorem Bureau Veritas, rozpoczęto<br />

jeszcze w Stoczni im. Komuny Paryskiej.<br />

W sierpniu 1990 r. odbyło się tam<br />

położenie stępki, a statek otrzymał klasę:<br />

13/3 +Ore Bulk Carrier, Deep Sea, Aut.<br />

Spełniał on również wymagania wynikające<br />

z wszystkich przepisów międzynarodowych<br />

i kraju armatora, zgodnie<br />

z jego życzeniem.<br />

Ten uniwersalny masowiec miał służyć<br />

do przewozu rudy, węgla, zboża,<br />

aluminy i innych ładunków masowych.<br />

Był jednośrubowy, o gładkim pokładzie,<br />

z nadbudówką i siłownią na rufie. Jego<br />

całkowicie spawany kadłub dzieliły grodzie<br />

wodoszczelne na pomieszczenia:<br />

skrajnik dziobowy z komorą łańcuchową,<br />

dziewięć ładowni, przedział maszynowni<br />

oraz skrajnik rufowy z pomieszczeniem<br />

maszyny sterowej.<br />

Zamawiającym był francuski armator<br />

Société Louis Dreyfus et Cie. Głównym<br />

projektantem jednostki B-562/1, był mgr<br />

inż. Piotr Filipp, głównym konstruktorem<br />

– mgr inż. Jerzy Straszyński, głównym<br />

technologiem budowy – inż. Edmund<br />

Piór, a głównym inżynierem budowy –<br />

Mieczysław Górny. Kierownikiem Biura<br />

Budowy był inż. Jan Rembalski, budowniczym<br />

kadłuba Filemon Ligmanowski,<br />

a z ramienia szefostwa jakości nadzór nad<br />

robotami sprawował inż. Marek Rułka.<br />

W czasie budowy stoczniowcy przeżywali<br />

ciężkie chwile niepewności i stracili<br />

wiele nerwów. Chcąc uzyskiwać dobre<br />

wyniki ekonomiczne starali się oni bowiem<br />

maksymalnie skracać czas wyposażania<br />

jednostek, a znacznie pomagał<br />

im w tym wybudowany duży suchy dok.<br />

W tym celu wydziały wyposażeniowe<br />

wchodziły do niego najwcześniej jak tylko<br />

mogły, wtedy kiedy rósł tam jeszcze<br />

kadłub statku. Był to bardzo efektywny<br />

proces produkcyjny, ale wymagał jednak<br />

zgrania wszystkich prac w doku. Najważniejsze<br />

w nim było dostarczenie na czas<br />

dokumentacji, a na jednostkę urządzeń<br />

i aparatów. Jeśli chodzi o to ostatnie, kooperanci<br />

zazwyczaj wywiązywali się ze<br />

zobowiązań, lecz tylko pod warunkiem<br />

otrzymania od razu za nie należności,<br />

nie godzili się już na kredytowanie.<br />

A że nadeszły ciężkie czasy dla przemysłu<br />

stoczniowego i ich zakładom brakowało<br />

pieniędzy na finansowanie bieżącej<br />

produkcji, to z tą zapłatą było dużo problemów.<br />

Te kłopoty miała również gdyńska<br />

„Komuna”. Czekała niecierpliwie na<br />

dostawę dla Pierre LD silnika głównego<br />

z „Cegielskiego” oraz przekładni, linii wału,<br />

steru i śruby napędowej z „Zamechu”. Te<br />

zakłady - poznański i elbląski - miały owe<br />

urządzenia już gotowe, lecz i one z kolei<br />

czekały na pieniądze od stoczni.<br />

W tym czasie w suchym doku przy<br />

masowcu pracowały wszystkie wydziały<br />

kadłubowe i wyposażeniowe,<br />

poza W-1. Trudne zadanie mieli malarze<br />

z wydziału W-7 i z „Malmetu”, którzy<br />

mieli do zakonserwowania i pomalowania<br />

hektary blach. Zrobili co mogli do<br />

tej pory, ale zastopowało ich dziewięć ładowni<br />

o wysokości po 24 m, tj. takiej, jaką<br />

ma 8-piętrowy wieżowiec. Najlepiej by im<br />

było do pracy używać specjalistycznych<br />

urządzeń, jednak gdyńska stocznia miała<br />

tylko takie jedno – podnośnik hydrauliczny<br />

o wysięgu 27 m. Stanął więc przed zakładem<br />

nowy problem – pilnego zakupu za<br />

dewizy jeszcze dwóch takich urządzeń.<br />

Pieniądze na pewno nie byłyby zmarnowane,<br />

gdyż francuski armator zamówił<br />

łącznie cztery statki z tej serii. Malarze<br />

mieliby zakonserwować aż 36 takich ładowni<br />

o pojemności w sumie 736 000 m 3 .<br />

Prace konserwacyjno-malarskie mają<br />

bardzo duże znaczenie również dlatego,<br />

że od nich głównie zależy to, czy zdąży<br />

się przekazać statek do eksploatacji<br />

w zakontraktowanym terminie.<br />

Podczas tego długiego czekania na<br />

dostawy kooperantów minął pierwszy<br />

Największy statek z polskich<br />

stoczni – masowiec Pierre LD.<br />

Fot. zbiory Autora<br />

MORZE<br />

luty <strong>2019</strong><br />

79

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!