10.01.2019 Views

Morze_1_2019_short

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Najlepszy rok Marynarki Wojennej<br />

Bunt na Batorym<br />

Styczeń 1/<strong>2019</strong><br />

www.zbiam.pl<br />

cena 14,99 zł (w tym 5% VAT )<br />

Klęska<br />

operacji<br />

Rimau<br />

Jacht królewski<br />

Dannebrog<br />

Zatopienie<br />

U 250


Nie trać czasu, Zamów PRENUMERATĘ już dziś<br />

Prenumeratę zamów na naszej stronie internetowej<br />

www.zbiam.pl lub wpłać należność na konto bankowe<br />

nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976<br />

Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis!<br />

Pewność otrzymania każdego numeru<br />

w niezmiennej cenie<br />

E-wydania dostępne są<br />

na naszej stronie oraz<br />

w kioskach internetowych<br />

Wojsko i Technika:<br />

cena detaliczna 12,99 zł<br />

Prenumerata roczna: 130,00 zł<br />

Lotnictwo Aviation<br />

International:<br />

cena detaliczna 14,99 zł<br />

Prenumerata roczna: 150,00 zł<br />

Wojsko i Technika Historia + numery specjalne:<br />

cena detaliczna 18,50<br />

Prenumerata roczna: 185,00 zł<br />

<strong>Morze</strong>:<br />

cena detaliczna 14,99 zł<br />

Prenumerata roczna: 150,00 zł<br />

Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl<br />

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />

Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa


Vol. V, nr 1 (39)<br />

Nr 1/<strong>2019</strong><br />

ISSN: 2543-5469 INDEKS: 416231<br />

Nakład: 10 000 egzemplarzy<br />

Spis treści<br />

Na okładce: Escuadra Nacional niemal w całej okazałości.<br />

Patrząc od dołu: Almirante Riveros typu M, Almirante Latorre<br />

typu L, następnie fregaty typu 23 – Almirante Lynch, Almirante<br />

Cochrane i Almirante Condell, dalej Capitan Prat typu L i na samej<br />

górze Almirante Blanco Encalada typu M. Fot. Armada de Chile<br />

Redakcja<br />

Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />

tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />

Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />

andrzejjaskula@o2.pl<br />

Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />

amacuchman@gmail.com<br />

Korekta<br />

zespół redakcyjny<br />

Stali współpracownicy<br />

Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Mariusz Borowiak,<br />

Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Waldemar Danielewicz,<br />

Andrzej Danilewicz, Maksymilian Dura, Adam Fleks,<br />

Michał Glock, Sebastian Hassa, Wojciech Holicki,<br />

Jacek Jarosz, Rafał M. Kaczmarek, Tadeusz Kasperski,<br />

Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz, Witold Koszela,<br />

Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak, Jerzy Lewandowski,<br />

Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka, Grzegorz Nowak,<br />

Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz, Krzysztof Stefański,<br />

Lech Trawicki, Marek Twardowski, Władimir Zabłocki<br />

Wydawca<br />

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />

ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />

office@zbiam.pl<br />

Biuro<br />

ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />

Dział reklamy i marketingu<br />

Anna Zakrzewska<br />

anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />

Dystrybucja i prenumerata<br />

office@zbiam.pl<br />

Reklamacje<br />

office@zbiam.pl<br />

15<br />

33<br />

23<br />

49<br />

Prenumerata<br />

realizowana przez Ruch S.A.:<br />

Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />

papierowej i na e-wydania można składać<br />

bezpośrednio na stronie<br />

www.prenumerata.ruch.com.pl<br />

Ewentualne pytania prosimy kierować<br />

na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />

lub kontaktując się z Telefonicznym<br />

Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />

801 800 803 lub 22 717 59 59<br />

– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />

Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />

Copyright by ZBiAM 2015<br />

All Rights Reserved.<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />

rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />

jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />

nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />

dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />

i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />

Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />

opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />

odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />

ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />

na naszej nowej stronie:<br />

www.zbiam.pl<br />

Z kraju i ze świata 4<br />

Grzegorz Kolański<br />

Po co Chile marynarka wojenna? 7<br />

Tomasz Grotnik<br />

Aconit. Trujący kwiat 15<br />

Robert Rochowicz<br />

Najlepszy rok w historii 23<br />

Mariusz Borowiak<br />

Bunt na Batorym 33<br />

Marcin Gubała<br />

Klęska operacji Rimau 41<br />

Wojciech Holicki<br />

Zatopienie U 250.<br />

Sukces koło Piisari 49<br />

Maciej Szopa<br />

Japońskie krążowniki ciężkie.<br />

Część II 55<br />

Tadeusz Klimczyk<br />

Skąd wzięły się krążowniki liniowe<br />

w Royal Navy? 66<br />

Jacek Ochman<br />

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć,<br />

ale baliście się zapytać 74<br />

Krzysztof Kubiak<br />

Duński jacht królewski<br />

Dannebrog 76<br />

Krzysztof Stefański<br />

Jarosław Dąbrowski.<br />

Ostatni parowiec PLO 80<br />

VIII Międzynarodowy<br />

Festiwal Nurkowania<br />

Wrakowego coraz bliżej! 82<br />

https://www.facebook.com/miesiecznik.morze/


Siły morskie świata<br />

Grzegorz Kolański<br />

Po co Chile marynarka wojenna?<br />

Dokonując pewnego uproszczenia,<br />

niepozbawionego złośliwości lub<br />

zazdrości, Armada de Chile można<br />

nazwać flotą z „second handu”. Określenie<br />

to nie mija się z prawdą, ale jego<br />

pejoratywne znaczenie zupełnie nie<br />

oddaje ani ważności tego rodzaju sił<br />

zbrojnych dla Chile, ani starań władz<br />

kraju o zbudowanie i utrzymanie<br />

w miarę nowoczesnej marynarki.<br />

Położone na zachodnim wybrzeżu<br />

Ameryki Południowej Chile zajmuje powierzchnię<br />

756 950 km 2 i zamieszkałe<br />

jest przez 18 380 000 ludzi. Należy do<br />

niego około 3000 wysp i wysepek położonych<br />

zarówno w pobliżu kontynentu,<br />

jak i na Oceanie Spokojnym. Wśród nich<br />

są m.in.: Wyspa Wielkanocna – uważana<br />

za jedno najbardziej odosobnionych<br />

miejsc na świecie oraz Sala y Gómez –<br />

najdalej na wschód położona wyspa<br />

polinezyjska. Pierwsza z nich znajduje<br />

się w odległości 3600 km, a druga<br />

w odległości 3210 km od wybrzeży Chile.<br />

Do tego państwa należy również wyspa<br />

Robinson Crusoe, położona w odległości<br />

tylko 600 km od Chile, która swoją<br />

nazwę zawdzięcza bohaterowi powieści<br />

Daniela Defoe (jego pierwowzorem był<br />

Aleksander Selkirk, przebywający na<br />

wyspie w 1704 r.). Granica morska tego<br />

kraju ma długość 6435 km, a lądowa<br />

6339 km. Rozciągłość równoleżnikowa<br />

Chile wynosi ponad 4300 km, a południkowa<br />

w najszerszym miejscu ma 445 km<br />

(w części kontynentalnej).<br />

Położenie kraju, kształt jego granic<br />

oraz potrzeba sprawowania efektywnej<br />

kontroli nad odległymi wyspami<br />

stawia poważne wyzwania przed jego<br />

siłami zbrojnymi, a marynarką wojenną<br />

szczególnie. Wystarczy wspomnieć,<br />

że wyłączna strefa ekonomiczna Chile<br />

obecnie wynosi ponad 3,6 mln km 2 .<br />

O wiele większa, bo licząca około 26 mln<br />

km 2 , jest przydzielona Chile na mocy<br />

umów międzynarodowych strefa SAR.<br />

A w dalszej perspektywie czasowej<br />

poziom trudności i złożoności zadań<br />

stających przed siłami morskimi Chile<br />

może tylko wzrosnąć. Wszystko za<br />

sprawą chilijskich pretensji do części<br />

Antarktyki wraz z przyległymi wyspami<br />

o powierzchni ponad 1,25 mln km 2 .<br />

Terytorium to funkcjonuje w świadomości<br />

mieszkańców kraju jako Chilijskie Terytorium<br />

Antarktyczne (Territorio Chileno<br />

Antártico). Na przeszkodzie chilijskich<br />

planów stoi międzynarodowa umowa<br />

w postaci Traktatu Antarktycznego,<br />

a także pretensje zgłaszane przez Argentynę<br />

i Wielką Brytanię. Można jeszcze<br />

dodać, że 95% chilijskiego eksportu<br />

opuszcza kraj na pokładach statków.<br />

Trochę liczb…<br />

Chilijskie siły zbrojne uważane są za<br />

jedne z najlepiej wyszkolonych i wyposażonych<br />

armii Ameryki Południowej.<br />

Ogółem liczą one 81 000 żołnierzy,<br />

z czego na marynarkę przypada 25 000.<br />

W Chile funkcjonuje obowiązkowa zasadnicza<br />

służba wojskowa, która trwa 12<br />

miesięcy w przypadku lotnictwa i wojsk<br />

lądowych oraz 22 miesiące w marynarce.<br />

Budżet chilijskiej armii kształtuje się<br />

w granicach 5135 mln USD. Część środków<br />

na finansowanie armii pochodzi<br />

z zysków wypracowanych przez państwową<br />

firmę Codelco, będącym światowym<br />

potentatem w produkcji i eksporcie<br />

miedzi. Zgodnie z chilijskim prawem,<br />

na cele obronne rokrocznie przeznaczana<br />

jest kwota stanowiąca 10% wartości<br />

eksportu firmy. Niewykorzystane środki<br />

lokowane są w strategicznym funduszu,<br />

wartym już około 5 mld USD.<br />

… i trochę historii<br />

Początki Armada de Chile sięgają 1817 r.<br />

i wojen toczonych o niepodległość kraju.<br />

Po jej wywalczeniu Chile rozpoczęło<br />

ekspansję terytorialną, podczas której<br />

siły morskie odegrały dość istotną rolę.<br />

Z punktu widzenia historii wojskowości<br />

najciekawsze wydarzenia zaszły podczas<br />

wojny o Pacyfik, zwanej także wojną<br />

saletrzaną, toczonej w latach 1879-1884<br />

pomiędzy Chile a połączonymi siłami<br />

Peru i Boliwii. Z tego okresu pochodzi<br />

okręt-muzeum Huáscar. W początkowym<br />

okresie wojny monitor ten służył<br />

pod banderą Peru i pomimo znacznej<br />

przewagi marynarki chilijskiej odnosił<br />

duże sukcesy. Ostatecznie jednostka<br />

jednak została zdobyta przez Chile i dziś<br />

pełni rolę pomnika upamiętniającego<br />

historię flot obu krajów.<br />

W 1879 r. chilijskie siły przeprowadziły<br />

operację desantową zakończoną zdobyciem<br />

portu i miasta Pisagua. Jest ona<br />

uważana obecnie za początek nowoczesnej<br />

ery działań desantowych. Dwa<br />

lata później zrealizowano kolejny desant,<br />

z użyciem płaskodennych barek ułatwiających<br />

transport wojsk na brzeg. Nadanie<br />

nowego wymiaru działaniom desantowym<br />

jest bezpośrednim wkładem<br />

Armada de Chile do rozwoju morskiej<br />

sztuki wojennej. Wkładem pośrednim<br />

jest dzieło Alfreda Thayera Mahana „The<br />

Influence of Sea Power Upon History”.<br />

Książka ta wywarła duży wpływ na opinię<br />

światową, przyczyniając się do wyścigu<br />

zbrojeń na morzu zakończonego<br />

I wojną światową. Tezy w niej zawarte<br />

zrodziły się podczas obserwacji przebiegu<br />

wojny saletrzanej i podobno sformułowane<br />

zostały w klubie dżentelmena<br />

w stolicy Peru – Limie. Do chilijskiej<br />

marynarki należy też prawdopodobnie<br />

Jedna z trzech chilijskich fregat brytyjskiego<br />

typu 23 – Almirante Cochrane. Czy dołączą<br />

do nich kolejne okręty tej serii znajdujące<br />

się jeszcze w służbie Royal Navy?<br />

Fot. US Navy<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

7


Zimna wojna<br />

Tomasz Grotnik<br />

Aconit<br />

Trujący kwiat<br />

21 listopada ubiegłego roku w swój<br />

ostatni rejs z Brestu wyruszyła fregata<br />

Aconit. Dawno wycofana ze służby, na<br />

holu holenderskiego Multratuga 17<br />

trafiła do zakładu Galloo w Gandawie<br />

w Belgii. Trwa tam jej rozbiórka. Tak zakończyła<br />

się historia ciekawego okrętu,<br />

który miał stać się prototypem serii,<br />

lecz pozostał jedynakiem, mającym<br />

za to znaczący wpływ na kształt późniejszych<br />

fregat przeciwpodwodnych<br />

francuskiej Marine Nationale.<br />

Odprężenie w morskim wyścigu zbrojeń<br />

po zakończeniu II wojny światowej<br />

nie trwało długo. Wraz z nastaniem<br />

nowej politycznej polaryzacji świata<br />

i wyłonieniem się dwóch przeciwstawnych<br />

bloków wojskowych, pojawiła<br />

się potrzeba budowy seryjnej okrętów<br />

eskortowych zdolnych zwalczać<br />

w głównej mierze cele powietrzne<br />

i podwodne. Floty takie jak US Navy czy<br />

Royal Navy były w dość komfortowej<br />

sytuacji, ponieważ dysponowały licznymi<br />

jednostkami klas sloop, korweta, fregata,<br />

niszczyciel eskortowy i niszczyciel<br />

z okresu minionego konfliktu, które można<br />

było poddać modyfikacjom i modernizacjom<br />

oraz dozbrojeniu. Pozwoliło to<br />

ograniczyć koszty pozyskania „nowych”<br />

okrętów i uzyskać czas potrzebny do<br />

rozwoju przyszłych środków wykrywa-<br />

nia i walki. Tak też się stało i pierwsze<br />

powojenne eskortowce sojuszników po<br />

obu stronach Atlantyku miały drugowojenne<br />

korzenie.<br />

Marine Nationale była w znacznie gorszej<br />

sytuacji. Dlatego też dość szybko<br />

podjęła budowę takich okrętów od podstaw.<br />

Na przełomie lat 50. i 60. zasadniczymi<br />

jednostkami tej klasy we francuskiej<br />

marynarce stało się 17 niszczycieli<br />

niemal tożsamych typów – T 47 (12 w sł.<br />

1954-1957) i T 53 (5 w sł. 1957-1958). Typ<br />

T 47 powstał jako okręt obrony przeciwlotniczej.<br />

Jego głównym uzbrojeniem<br />

było 6 zdwojonych francuskich armat<br />

uniwersalnych Modèle 1948 kal. 127<br />

mm L/54, dzięki czemu mogły używać<br />

amerykańskiej amunicji. Ich uzupełnienie<br />

stanowiło tyle samo 57 mm armat<br />

Mle 1951 z lufami długości L/60 oraz 20<br />

mm Oerlikony. Słabiej przedstawiało się<br />

uzbrojenie ZOP. Choć niszczyciele miały<br />

aż 12 wyrzutni 550 mm torped (4xIII),<br />

pierwotnie strzelały one pociskami do<br />

zwalczania celów nawodnych i głównym<br />

orężem ZOP były grawitacyjne<br />

bomby głębinowe. Dopiero po 1960<br />

r. pojawiły się torpedy elektryczne L3<br />

do zwalczania okrętów podwodnych.<br />

Kolejna podseria niszczycieli T 53 różniła<br />

się od pierwowzoru głównie unowocześnionym<br />

wyposażeniem radiolokacyjnym<br />

i dodaniem sześciolufowego<br />

miotacza 375 mm rakietowych bomb<br />

głębinowych przy jednoczesnym ograniczeniu<br />

o połowę liczby wyrzutni torped.<br />

Te okręty, wywodzące się w prostej<br />

linii z konstrukcji tuż przedwojennych<br />

i wojennych 1 , w dobie dynamicznego<br />

rozwoju kierowanego uzbrojenia rakietowego<br />

(różnego przeznaczenia), już<br />

w chwili wejścia do służby stały się przestarzałymi.<br />

Problem został szybko dostrzeżony<br />

i nic dziwnego, że w krótkim<br />

czasie zaczęto poddawać część z nich<br />

„rakietyzacji”. Cztery jednostki przebudowano<br />

na niszczyciele plot. uzbrajając<br />

je w amerykański system RIM-24 Tartar,<br />

trzy inne przystosowano do działań<br />

ZOP. Zanim jednak doszło do tej drugiej<br />

transformacji (lata 1968-1970), powstał<br />

okręt doświadczalny, na którym przetestowano<br />

nowe systemy, ważne dla wojny<br />

podwodnej.<br />

Początek lat 60. XX wieku, to okres kiedy<br />

Marine Nationale zaczęła pozyskiwać<br />

nowej generacji środki do poszukiwania<br />

i walki z okrętami podwodnymi. Miało<br />

to bezpośredni związek ze wzmożonym<br />

rozwojem napędu atomowego,<br />

dającego jednostkom podwodnym<br />

dużą przewagę nad prześladowcami na<br />

powierzchni, ale także z coraz potężniejszymi<br />

siłami podwodnymi sowieckiego<br />

Wojenno-Morskowo Fłota. Prace nad<br />

systemami do nawodnych okrętów<br />

ZOP skupiły się głównie na urządzeniach<br />

poszukujących dalekiego zasięgu<br />

i zmiennej głębokości działania oraz dalekosiężnym<br />

uzbrojeniu. Ich użycie miało<br />

zniwelować wzrost prędkości i możliwości<br />

zanurzania się jednostek z siłowniami<br />

jądrowymi. Podobne akcje – z tych samych<br />

powodów – podjęły też inne floty<br />

zarówno świata zachodniego, jak i ZSRR.<br />

1<br />

Wielkich niszczycieli typów Le Fantasque i Le<br />

Hardi oraz w pewnym stopniu najnowszych niszczycieli<br />

US Navy (dobór artylerii głównej oraz<br />

radarów).<br />

Korweta Aconit na początku lat 80. po<br />

pierwszym IPER. Sylwetki tego okrętu<br />

nie dało się pomylić z żadnym innym.<br />

Fot. Marine Nationale<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

15


Polska Marynarka Wojenna<br />

Robert Rochowicz<br />

Najlepszy<br />

rok w historii<br />

Był taki okres w historii Marynarki<br />

Wojennej RP, gdy wydawało się, że jej<br />

rozwój przebiega harmonijnie, a posiadane<br />

siły i środki zapewniają sprawną<br />

realizację wszystkich stawianych<br />

przed marynarzami zadań. Rzeczywiście,<br />

patrząc na papierowe zestawienie<br />

posiadanych jednostek wojskowych,<br />

okrętów, taboru pomocniczego, statków<br />

powietrznych czy uzbrojenia na<br />

lądzie można odnieść takie wrażenie.<br />

Bezsprzecznie cała dekada lat 60. XX<br />

wieku była dla Marynarki Wojennej (MW)<br />

okresem jej największego rozwoju. Po<br />

ciężkim dla niej pierwszym dziesięcioleciu<br />

od zakończenia wojny, wejście do<br />

Układu Warszawskiego (UW) i przyjęcie<br />

doktryny, która miała przygotować<br />

obóz państw socjalistycznych do wojny<br />

z NATO, zmieniło podejście do rozwoju<br />

sił morskich. Flota wraz z lotnictwem<br />

morskim i jednostkami nadbrzeżnymi<br />

nie miała się już skupiać tylko i wyłącznie<br />

na obronie dostępu do własnego wybrzeża.<br />

Począwszy od 1954 r. w portach<br />

zaczęły się pojawiać nowe okręty, część<br />

z nich kupowano lub dzierżawiono<br />

w Związku Radzieckim, jednak większość<br />

była dziełem polskich projektantów<br />

i stoczniowców.<br />

W planach operacyjnych przygotowywanych<br />

w Dowództwie Zjednoczonych<br />

Sił Zbrojnych UW w Moskwie niezwykle<br />

ważnym zadaniem w planowanej wojnie<br />

z NATO było zdobycie rejonu Cieśnin Duńskich,<br />

dlatego też działania na lądzie wzdłuż<br />

bałtyckiego wybrzeża miały być aktywnie<br />

wspierane przez nasze siły morskie.<br />

Punkt kulminacyjny rozbudowy<br />

Praktyczny zastój w rozwoju do 1954 r.<br />

sprawił, że niemal każde działanie skutkujące<br />

sformowaniem związku taktycznego<br />

lub pododdziału, budowa nowych<br />

lotnisk czy wcielanie do służby kolejnych<br />

jednostek pływających zwiększało<br />

potencjał bojowy morskiego rodzaju<br />

sił zbrojnych, który w punkcie wyjścia<br />

był na bardzo niskim poziomie. Jednak<br />

wzrost siły, którą realnie zaczęli dysponować<br />

marynarze wynikał z pewnością<br />

nie z nagłego zainteresowania nimi<br />

w kierownictwie MON. Trzeba bowiem<br />

pamiętać, że nakłady na MW i tak w skali<br />

roku z reguły nie przekraczały 10% całości<br />

sum wydawanych przez państwo<br />

na wojsko. To, że we flocie pojawiło się<br />

nagle całkiem sporo okrętów wynikało<br />

z faktu, że większość tych sprowadzonych<br />

od wschodniego sąsiada nie była<br />

kupiona na własność, tylko dzierżawiona<br />

z rocznymi opłatami ustalonymi na<br />

okres zwykle 7 lat. Gdy się porówna<br />

ówczesne ceny, za które nabywaliśmy<br />

czołgi, transportery, samoloty i okręty<br />

cena jednostkowa tych ostatnich oczywiście<br />

zawsze była największa. Porównanie<br />

już jednak będzie zupełnie inne, gdy<br />

się okaże, że zakup tylko w ciągu 1965 r.<br />

150 czołgów T-55 był równowartością<br />

nabycia w ZSRR 5 okrętów rakietowych<br />

proj. 205, które były wcielane w latach<br />

1964-1966. Trzeba też pamiętać, że w latach<br />

60. skokowo wzrosły ceny samolotów.<br />

Za produkowany w WSK-PZL Mielec<br />

jeden samolot myśliwski Lim-5P trzeba<br />

było płacić po około 5 mln zł, a już<br />

pierwsze egzemplarze MiG-21 czy Su-7<br />

sprowadzane z ZSRR kosztowały ponad<br />

20 mln zł za sztukę. Dla przykładu, sześć<br />

pierwszych Su-7BM było warte w złotówkach<br />

tyle samo co 3 średnie okręty<br />

desantowe, a kilka lat później już tylko<br />

3 MiG-21PFM (cena za jeden to 36 mln<br />

zł) były równowartością jednego okrętu<br />

rakietowego. Jednak najdroższe były<br />

ówcześnie systemy rakietowe masowo<br />

wprowadzane do dywizji pancernych<br />

i zmechanizowanych (rakiety operacyjno-taktyczne<br />

i taktyczne) czy WOPK<br />

(systemy ziemia-powietrze Dwina<br />

i Wołchow). Tu płacone kwoty szły już<br />

w miliardy złotych. Przykładowo wyposażenie<br />

dla jednego dywizjonu rakiet<br />

przeciwlotniczych kosztowało tyle samo<br />

co tuzin trałowców czy okrętów desantowych,<br />

osiem kutrów rakietowych bądź<br />

wzięty na kredyt w 1970 r. niszczyciel rakietowy<br />

Warszawa proj. 56AE. A obrona<br />

powietrzna w latach 1959-1970 sformowała<br />

40 takich dywizjonów, kupiono też<br />

132 myśliwce MiG-21PFM.<br />

Mimo jednak tej dysproporcji wydatków<br />

w latach 1954-1971 flota zmieniła<br />

się nie do poznania. Porównanie struktur<br />

organizacyjnych, stanów etatowych<br />

i faktycznych ludzi i sprzętu z obu krańcowych<br />

dat pokazuje w jakiej zapaści<br />

był morski rodzaj sił zbrojnych 10 lat po<br />

zakończeniu wojny.<br />

1 stycznia 1954 r. we flocie znajdowały<br />

się łącznie 134 jednostki pływające,<br />

w tym niszczyciel, 3 okręty podwodne,<br />

3 dozorowce (czyli przedwojenne minowce),<br />

2 kutry torpedowe, 13 ścigaczy<br />

okrętów podwodnych i 12 trałowców.<br />

Względnie dużą wartość bojową z tej<br />

listy przedstawiał jednak tylko niszczycie<br />

ORP Błyskawica oraz okręt podwodny<br />

ORP Sęp. Stan z początku lat 70. przedstawiamy<br />

w dalszej części artykułu.<br />

Struktura organizacyjna czasu „P”<br />

W pierwszym okresie po zakończeniu<br />

wojny tworzone jednostki organizacyjne<br />

w ramach Marynarki Wojennej przypominały<br />

w nazwach i zadaniach te funkcjonujące<br />

w „bratniej” Flocie Bałtyckiej<br />

ZSRR. Na początku lat 60. zapadła decyzja<br />

o przygotowaniu nowego podziału<br />

posiadanych sił, który uwzględniłby nie<br />

W 1971 r. flota dysponowała czterema w pełni<br />

sprawnymi okrętami podwodnym projektu 613.<br />

Fot. zbiory Muzeum Marynarki Wojennej<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

23


II wojna światowa<br />

Mariusz Borowiak<br />

Bunt<br />

na Batorym<br />

W oficjalnej teczce personalnej<br />

kmdr. por. Franciszka Pitułki, którą<br />

sporządził szef wydziału personalnego<br />

Kierownictwa Marynarki Wojennej<br />

w Londynie w 1946 r., próżno szukać<br />

informacji, że ten jeden z najwaleczniejszych<br />

polskich oficerów podczas II<br />

wojny światowej, który służył na niszczycielach<br />

Grom, Błyskawica, Ouragan,<br />

Piorun, Burza i krążowniku Conrad,<br />

przez krótki czas był także dowódcą<br />

transportowca wojska Batory.<br />

Kiedy po upadku Francji w czerwcu 1940 r.<br />

nowo wybrany premier Wielkiej Brytanii<br />

Winston Churchill zorientował się, że duże<br />

ilości żołnierzy czekają na ewakuację,<br />

a nasze piękne statki pasażerskie Batory<br />

i Sobieski znajdują się w Plymouth i Falmouth,<br />

zwrócił się do adm. [kadm.] Jerzego<br />

Świrskiego, szefa Kierownictwa Marynarki<br />

Wojennej, o wyznaczenie oficerów i marynarzy<br />

do utrzymania kontroli na Batorym,<br />

którego zbuntowana załoga odmówiła<br />

wyjścia w morze. W odpowiedzi adm.<br />

[kadm.] Świrski oświadczył, że nie posiada<br />

jurysdykcji, aby rozkazać oficerom i marynarzom<br />

MW przejęcia służby na statku marynarki<br />

handlowej. Może jedynie zwrócić<br />

się z apelem do zgłoszenia się ochotników.<br />

Zgłosił się wówczas kpt. mar. Franciszek Pitułko<br />

oraz z Korpusu Oficerów morsko-technicznych<br />

[kpt. mar.] inż. Wacław Trzebiński<br />

[i por. mar. Janusz Sokołowski – M. B.]<br />

– tak wspominała po latach Felicja Maria<br />

Pitułko, żona dowódcy Burzy (wsławił się<br />

tym, że w lutym 1943 r. zniszczył niemiecki<br />

okręt podwodny U 606), na łamach<br />

londyńskiego pisma Stowarzyszenia Marynarki<br />

Wojennej – „Nasze Sygnały” 1 .<br />

Dlaczego i jakie były główne przyczyny<br />

buntu polskich marynarzy na „królewskim<br />

statku”? Co spowodowało, że<br />

część załogi, tego ponad 160-metrowej<br />

długości transportowca wojska o pojemności<br />

brutto 14 287 RT, który w tym<br />

czasie znajdował się w Plymouth, jednym<br />

z największych portów na południu<br />

Anglii, położonego nad rzekami Plym<br />

i Tamar, odmówiła służby na transatlantyku<br />

i wyruszenia w niebezpieczny rejs<br />

1<br />

F. M. Pitułko, Wspomnienia…, „Nasze Sygnały”,<br />

Londyn 1998, nr 183, s. 38.<br />

ewakuacyjny do Bayonne, portu leżącego<br />

na południowym atlantyckim wybrzeżu<br />

Francji. Na ratunek czekała tam<br />

duża liczba żołnierzy wojska polskiego<br />

i polskich lotników, a sytuacja była beznadziejna.<br />

Zachowanie zdeprymowanych<br />

naszych marynarzy, którzy w takiej<br />

chwili odmówili posłuszeństwa – zdaniem<br />

Brytyjczyków – równało się buntowi.<br />

Na Batorego należało pilnie wysłać<br />

uzbrojony oddział desantowy, który miał<br />

przywrócić i utrzymać porządek.<br />

Aby lepiej zrozumieć ten złożony<br />

problem, czyli poznać prawdziwe okoliczności<br />

postępku załogi, które rozegrały<br />

się na początku drugiej połowy<br />

czerwca 1940 r., musimy cofnąć się do<br />

wydarzeń, gdy od dobrych kilku miesięcy<br />

trwała wojna w Europie.<br />

Zapracowany<br />

transportowiec wojska<br />

24 sierpnia 1939 r. wieczorem transatlantyk<br />

Batory (d-ca kpt. ż. w. Eustazy Borkowski)<br />

z blisko 500 pasażerami na pokładzie<br />

wyszedł z Gdyni w swój kolejny, 39.<br />

rejs liniowy, który – jak się okazało – był<br />

jego ostatnią podróżą przed wybuchem<br />

wojny. Pierwszy postój był w Kopenhadze,<br />

gdzie zaokrętowano kolejnych pasażerów.<br />

Krótko po opuszczeniu portu,<br />

gdy statek znajdował się na wodach Kattegatu,<br />

nad jego pokładem pojawił się<br />

niemiecki samolot rozpoznawczy, ale nic<br />

więcej się nie wydarzyło. Kolejny postój<br />

był w Cherbourgu. Ze względu na napiętą<br />

sytuację kapitan zmienił trasę rejsu<br />

i udał się przez cieśninę Pentland i dalej<br />

na Atlantyk. 1 września 1939 r., w dniu<br />

napaści Niemiec na Polskę, Batory był już<br />

na Atlantyku. Borkowski otrzymał polecenie<br />

od armatora natychmiastowego<br />

udania się do najbliższego brytyjskiego<br />

Przedwojenna sylwetka Batorego w całej<br />

okazałości podczas wejścia do portu w Gdyni.<br />

Fot. zbiory Macieja Dąbrowskiego<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

33


II wojna światowa<br />

Motorised Submersible Canoe, czyli<br />

„śpiąca ślicznotka” zanurza się do akcji.<br />

Fot. Western Australian Museum<br />

Marcin Gubała<br />

Klęska operacji<br />

Rimau<br />

Ekspansja militarna Japonii, rozpoczęta<br />

pod koniec 1941 r., przyniosła Imperium<br />

Brytyjskiemu dotkliwe straty terytorialne.<br />

We względnie krótkim czasie<br />

w ręce Japończyków dostały się: Hongkong,<br />

Półwysep Malajski, Singapur oraz<br />

Birma. Wobec szczupłości swoich sił<br />

Brytyjczycy skłonili się ku operacjom<br />

specjalnym. Miały one stanowić sygnał<br />

gotowości Imperium do działania na<br />

terenach zajętych przez Japończyków.<br />

Dużą rolę w tym zakresie odegrały akcje<br />

wymierzone w siły morskie wroga.<br />

Pierwszą tego rodzaju akcją była przeprowadzona<br />

we wrześniu 1943 r. operacja<br />

„Jaywick”. W jej ramach brytyjscy<br />

i australijscy komandosi przepłynęli na<br />

kutrze Krait z zatoki Broken Bay w południowo-wschodniej<br />

Australii w okolice<br />

Singapuru. Wyładowali sprzęt na jednej<br />

z wysp i na rozkładanych kajakach przebyli<br />

około 50 km, po czym wdarli się<br />

nocą do singapurskiego portu. Przymocowali<br />

miny magnetyczne do kadłubów<br />

stacjonujących tam jednostek, a następnie<br />

ewakuowali się na kuter i powrócili<br />

nim do Australii. Rezultaty operacji były<br />

bardzo obiecujące: komandosi zdołali<br />

zatopić siedem statków, nie ponosząc<br />

przy tym strat własnych.<br />

Ów sukces, będący pochodną starannego<br />

przygotowania, bohaterstwa<br />

żołnierzy (oraz całkowitego zaskoczenia<br />

Japończyków 1 ), natchnął brytyjskie Dowództwo<br />

Operacji Specjalnych (SOE) do<br />

zaplanowania akcji podobnej, lecz już na<br />

inną skalę.<br />

1<br />

Japończycy nie odkryli rzeczywistych powodów<br />

poniesionych strat i przypisali je sabotażystom<br />

operującym z Singapuru.<br />

Planowanie<br />

Dowództwo Operacji Specjalnych w Australii<br />

(SOA), współdziałające z SOE, opracowało<br />

kolejny plan. Operacja „Hornbill”<br />

– bo taki kryptonim jej nadano – zakładała<br />

opanowanie wysp Natuna (oddalonych<br />

od Singapuru o ok. 600 km) i założenie<br />

tam tajnej bazy wypadowej. Do rajdów<br />

na tereny wroga (w tym na Indochiny<br />

i Singapur), miały być wykorzystywane<br />

trzy motorowe dżonki. Dla podkreślenia<br />

sojuszniczego charakteru przedsięwzięcia,<br />

w operację byłyby także zaangażowane<br />

siły Wolnych Francuzów. Niestety,<br />

problemy techniczne i niesnaski między<br />

Aliantami poskutkowały zaniechaniem<br />

uruchomienia tego rodzaju operacji.<br />

Z planu „Hornbill” pozostały tylko niektóre<br />

elementy, jednak wciąż składały się<br />

one w sumie na działanie o większym<br />

zasięgu niż przeprowadzona wcześniej<br />

akcja „Jaywick”.<br />

Między operacją „Jaywick” a planowaną<br />

akcją (nadano jej kryptonim „Rimau” – w<br />

języku malajskim słowo to oznacza tygrysa)<br />

było kilka zasadniczych różnic. Pierwsza<br />

odnosiła się do rozmiarów przedsięwzięcia<br />

– w „Rimau” miało wziąć udział około<br />

20 komandosów, co w zamyśle planistów<br />

skutkowałoby potencjalnie większymi stratami<br />

zadanymi wrogowi. Po drugie, w celu<br />

podwyższenia poziomu bezpieczeństwa<br />

operacji, transport komandosów z Australii<br />

w okolice Singapuru miał się odbyć z wykorzystaniem<br />

okrętu podwodnego. Po<br />

trzecie wreszcie, do ataku zamierzano użyć<br />

specjalnej broni – mowa tu o „podwodnych<br />

kajakach motorowych” (Motorised<br />

Submersible Canoe), zwanych też „śpiącymi<br />

ślicznotkami” (Sleeping Beauty) 2 .<br />

2<br />

Pierwotnie pojazd nazywano „podwodnym<br />

szybowcem” (underwater glider).<br />

Warto poświęcić nieco miejsca temu<br />

specyficznemu sprzętowi. Prace nad<br />

kajakiem podwodnym rozpoczęły się<br />

w 1942 r., a ich konstrukcja została<br />

opracowana przez mjr. Hugh Reevesa,<br />

inżyniera i wynalazcę służącego w tajnym<br />

ośrodku badawczym SOE (Station<br />

IX). Jednoosobowy pojazd – zgodnie ze<br />

swoją nazwą – przypominał kajak, różnił<br />

się od niego wszakże swoją szczególną<br />

właściwością w postaci zdolności do zanurzania<br />

się (i wynurzania), posiadaniem<br />

własnego napędu oraz materiałem,<br />

z którego był zbudowany (stalowy kadłub<br />

i aluminiowe części wyposażenia).<br />

Tak jak w „klasycznym” kajaku, operator<br />

siedział przodem do kierunku jazdy,<br />

ale był przesunięty ku tyłowi. Patrząc<br />

od dziobu, kadłub składał się z trymowego<br />

zbiornika balastowego, sekcji baterii,<br />

głównych zbiorników balastowych<br />

i zbiorników ze sprężonym powietrzem<br />

(usytuowanych koło nóg operatora),<br />

kokpitu (na który składały się wskaźniki<br />

i przełączniki na desce rozdzielczej oraz<br />

wolant pozwalający na kontrolowanie<br />

zarówno kierunku jazdy, jak i głębokości),<br />

osłony kabiny (na której były zamontowane<br />

również kompas, głębokościomierz<br />

i wskaźnik ciśnienia powietrza),<br />

miejsca siedzącego dla operatora, zbiornika<br />

wypornościowego umieszczonego<br />

tuż za tym miejscem oraz komory silnika,<br />

który był usytuowany pod tym zbiornikiem.<br />

Kajak był wyposażony w stery<br />

kierunku i głębokości oraz w trójskrzydłową<br />

śrubę napędową.<br />

Wymiary kajaka były następujące: długość<br />

– 3850 mm, szerokość – 685 mm,<br />

wysokość – 787 mm, masa – 279 kg<br />

(z wyposażeniem, bez operatora). Napęd<br />

był zapewniony przez 4 baterie 6 V oraz<br />

elektryczny silnik 24 V o mocy 0,5 KM.<br />

Umożliwiało to poruszanie się pojazdu<br />

z maksymalną prędkością 4,4 węzła<br />

i zapewniało zasięg około 30 Mm przy<br />

prędkości 3 w. 3 .<br />

3<br />

W latach 50. XX. w. kajaki podwodne były testowane<br />

jako sprzęt, który mógłby być użyty do<br />

rozminowywania na płytkich wodach (np. w pobliżu<br />

portów). Próby nie wypadły wszelako zbyt<br />

pomyślnie. W raporcie, który powstał po ich zakończeniu<br />

wytykano m.in. trudności w operowaniu<br />

kajakiem, słabe właściwości akustyczne (głośny<br />

silnik) i magnetyczne (zakłócenia kompasu<br />

spowodowane stalowym kadłubem) czy też zbyt<br />

dużą złożoność pojazdu, wymagającą długotrwałego<br />

szkolenia.<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

41


II wojna światowa<br />

Końcówka września 1944 r., Kronsztad.<br />

U 250, podniesiony niedawno z dna Zatoki<br />

Fińskiej, na którym znalazł się dwa miesiące<br />

wcześniej za sprawą MO-103, w suchym<br />

doku miejscowej bazy Floty Bałtyckiej.<br />

Fot. Centralne Muzeum Wojennomorskie<br />

Wojciech Holicki<br />

Zatopienie U 250<br />

Sukces koło Piisaari<br />

Przez ponad 3 lata od czerwca 1941 r.<br />

sukcesy marynarki wojennej ZSRR<br />

w walce z U-Bootami ograniczały się<br />

do dwóch, odniesionych przez okręty<br />

podwodne. Trzecią na liście zwycięzców<br />

została malutka jednostka nawodna,<br />

która pod koniec lipca 1944 r.<br />

posłała na dno Zatoki Fińskiej U 250.<br />

Dzięki temu, że woda w miejscu jej<br />

ataku jest płytka, a akwen kontrolowała<br />

już Flota Bałtycka, możliwe stało<br />

się szybkie podniesienie zatopionego<br />

okrętu i przyniosło to „wydobywcom”<br />

spore korzyści.<br />

Niecałe pół roku po operacji, która odblokowała<br />

Leningrad, 9 czerwca 1944 r.,<br />

Armia Czerwona rozpoczęła ofensywę<br />

na Przesmyku Karelskim. Front zaczął<br />

szybko przesuwać się na północny<br />

zachód, 11 dni później zdobyty został<br />

Wyborg (fin. Viipuri), który stanowił zachodni<br />

koniec fińskiej linii obronnej VKT.<br />

Oznaczało to, że nacierający znaleźli się<br />

ponad 100 km od pozycji wyjściowych<br />

i tym samym powyżej rozciągniętych<br />

wzdłuż lądu stałego Wysp Koivisto 1 . Ponieważ<br />

mogły one stanowić punkty wyjścia<br />

desantów na tyły oddziałów Frontu<br />

Leningradzkiego, a znajdujące się tam<br />

baterie armatnie blokowały ruch przez<br />

cieśninę Björkö, najkrótszą i najbezpieczniejszą<br />

trasę do Zatoki Wyborskiej, gdzie<br />

wsparcie artyleryjskie z morza byłoby<br />

1<br />

Znane też pod szwedzką nazwą Björkö, używana<br />

obecnie rosyjska oznacza Wyspy Brzozowe.<br />

W dalszej części tekstu stosowane będą nazwy<br />

fińskie. Archipelag liczy 15 wysp o łącznej powierzchni<br />

ok. 92 km 2 .<br />

bardzo przydatne, dowódca Floty Bałtyckiej,<br />

adm. Władimir Filippowicz Tribuc,<br />

otrzymał 19 czerwca rozkaz ich zdobycia.<br />

Już 2 dni wcześniej, spodziewając<br />

się tego, Tribuc polecił skoncentrować<br />

w pobliżu wysp jednostki desantowe<br />

i rozpocząć trałowanie podejść. Zespół<br />

desantowy utworzyło ponad 70 okrętów,<br />

w tym 4 kanonierki, a wykonać zadanie<br />

na lądzie miała 260. brygada piechoty<br />

morskiej, licząca około 1500 ludzi. Operacja<br />

rozpoczęła się 20 czerwca, od wylądowania<br />

kompanii z jej składu na Piisaari, wyspie<br />

leżącej na północny zachód od Koivistonsaari,<br />

największej i najsilniej obsadzonej<br />

przez oddziały fińskie. Ponieważ wywiad<br />

zaniżył liczebność tamtejszego garnizonu,<br />

wkrótce konieczne było przerzucenie na<br />

przyczółek kolejnej kompanii. Gdy obrońców<br />

wyspy wsparły 4 barki artyleryjskie<br />

Kriegsmarine osłaniane przez fińskie<br />

ścigacze, nacierających uratowały samoloty,<br />

ale po tym, jak zauważony został<br />

przerzut na Piisaari posiłków, dowódca<br />

operacji był bliski decyzji o ewakuowaniu<br />

przyczółka. Ostatecznie postanowił<br />

jednak wprowadzić do walki całość sił<br />

brygady i po południu 22 czerwca na<br />

wyspie wylądowało ponad 1400 piechurów<br />

z lekką bronią artyleryjską, którzy do<br />

świtu następnego dnia zajęli ją w całości.<br />

W tym czasie trwała już, praktycznie bez<br />

przeciwdziałania Rosjan, ewakuacja garnizonów<br />

na archipelagu (przed rozpoczęciem<br />

walk liczyły ok. 3000 żołnierzy),<br />

więc nazajutrz desanty na Koivistonsaari<br />

i Tiurinsaari napotkały tylko symboliczny<br />

opór oddziałów osłonowych. 25 czerwca<br />

operacja została zakończona, w ręce<br />

zwycięzców wpadły m.in. 32 armaty kalibrów<br />

od 45 do 254 mm.<br />

Na początku lipca rozpoczęło się zdobywanie<br />

wysp w Zatoce Wyborskiej, mających<br />

stać się punktami bazowymi desantów<br />

w celu zdobycia jej północnego<br />

wybrzeża i tym samym wyjścia na tyły<br />

przeciwnika. Operacja ta nie przebiegała<br />

po myśli Rosjan – nie wszystkie udało się<br />

zdobyć, a sukcesy okupione zostały nieoczekiwanie<br />

ciężkimi stratami. Na innych<br />

odcinkach frontu nie szło lepiej, więc<br />

w dowództwie naczelnym uznano, że nie<br />

ma sensu tracić sił na drugoplanowym<br />

kierunku i 12 lipca Frontowi Leningradzkiemu<br />

rozkazano przejść do obrony.<br />

Finowie i Niemcy nie mogli o tym<br />

oczywiście wiedzieć, więc zastygnięcie<br />

pozycji uznawali za przysłowiową ciszę<br />

przed kolejną burzą. Ci pierwsi od połowy<br />

czerwca trzymali wszystkie swoje<br />

okręty podwodne w pobliżu końców<br />

cieśniny Björkö, która wraz z Zatoką Wyborską<br />

stała się akwenem operacyjnym<br />

dla wielu wysłanych na pomoc sojusznikom<br />

jednostek Kriegsmarine. Od trzeciej<br />

dekady miesiąca były wśród nich także<br />

U-Booty, a dokładnie U 481, U 748 i U 1193,<br />

do których następnie dołączyło jeszcze<br />

7. Niemal wszystkie (wyjątkiem był U 348,<br />

mający za sobą dwa 23-dniowe patrole<br />

na wodach u wybrzeży Norwegii) trafiły<br />

do Zatoki Fińskiej bezpośrednio po tym,<br />

jak zakończyło się szkolenie ich załóg.<br />

Ponieważ panowało nad tym akwenem<br />

lotnictwo przeciwnika, misją główną<br />

U-Bootów było dozorowanie za dnia<br />

w dwóch kluczowych rejonach na flankach<br />

frontów, będących potencjalnymi<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

49


II wojna światowa<br />

Japońskie<br />

Część II<br />

krążowniki<br />

ciężkie<br />

Maciej Szopa<br />

Typ Takao<br />

Jeszcze w czasie kiedy kończono<br />

prace nad jednostkami typu Myōkō<br />

rozpoczęto budowę kolejnej serii czterech<br />

krążowników ciężkich. Typ Takao,<br />

obliczony na zwyciężanie w pojedynku<br />

z brytyjskimi odpowiednikami typu Kent,<br />

złożony z okrętów: Takao (w budowie od<br />

kwietnia 1927, do służby wszedł w maju<br />

1932 r.), Atago (kwiecień 1927, w służbie<br />

od marca 1932), Maya (grudzień 1928 –<br />

czerwiec 1932) i Chōkai (marzec 1928 –<br />

czerwiec 1932), powstał zanim jeszcze<br />

ujawniły się wady i błędy konstrukcyjne<br />

poprzedników, w tym ich zbyt duża<br />

wyporność. Z tego powodu powielono<br />

je częściowo także i na tej serii,<br />

bardzo zresztą podobnej do poprzedników,<br />

choć już nie aż tak przeciążonej<br />

i w teorii odpowiadającej postanowieniom<br />

traktatu waszyngtońskiego<br />

(11 600 t wyporności standardowej miał<br />

po ukończeniu okręt typu Myōkō, 11 350<br />

t – typu Takao).<br />

Układ w jakim zaprojektowano kadłub<br />

pozostał podobny, przewidziano m.in.<br />

taką samą ochronę bierną i rozmieszczenie<br />

artylerii głównej. Ta ostatnia składała<br />

się z nowszych armat typ 3 wzór 2 model<br />

E i E1 (ten drugi tylko Maya), otrzymała<br />

też nowe wieże działowe umożliwiające<br />

w teorii strzelanie pod kątem nawet 70 o .<br />

Miało to spowodować, że artyleria główna<br />

okrętów będzie nadawała się także<br />

do prowadzenia zaporowego ostrzału<br />

przeciwlotniczego (dalej – plot.), jednak<br />

w praktyce okazało się, iż maksymalne<br />

podniesienie luf było możliwe tylko do<br />

55 o , a i to było niepraktyczne, ponieważ<br />

spadała wówczas szybkostrzelność, jako<br />

że lufę trzeba było opuszczać po każdym<br />

wystrzale w celu przeładowania,<br />

a ciężkie wieże nie były też w stanie nadążać<br />

za manewrującymi samolotami.<br />

Różnicę wizualną stanowiła zdecydowanie<br />

większa niż w typie Myōkō<br />

przednia nadbudówka o lekko ukośnym,<br />

aerodynamicznym kształcie płaszczyzny<br />

frontowej. Stworzenie wielkiej nadbudówki<br />

(w newralgicznych miejscach została<br />

ona opancerzona stalą o grubości<br />

10 mm) wynikało z chęci umieszczenia<br />

centrów kierowania ogniem artylerii<br />

głównej, artylerii plot. i wyrzutni torped<br />

blisko siebie, tak aby lepiej koordynować<br />

ich działanie w czasie bitwy. Mniej rzucającą<br />

się w oczy różnicą było umieszczenie<br />

czterech dwururowych wyrzutni<br />

torped zabudowanych w sponsonach<br />

na pokładzie głównym po bokach nadbudówki<br />

przedniej, po dwie na burtę.<br />

Zwykle najpewniejszym sposobem na<br />

odróżnienie okrętu typu Takao od typu<br />

Myōkō jest właśnie ich umiejscowienie<br />

– w Myōkō bowiem znajdowały się one<br />

bliżej części rufowej, pod miejscem dla<br />

wodnosamolotów, podobnie zresztą jak<br />

w typach Aoba i Furutaka.<br />

Typ Takao zaprojektowano tak, aby<br />

zmaksymalizować ochronę torped<br />

przed ostrzałem nieprzyjaciela. Ich zapas<br />

był przechowywany za pancerną ścianą,<br />

zaś na wychylonych wyrzutniach były<br />

one maksymalnie oddalone od kadłuba,<br />

tak aby ich ewentualny wybuch został<br />

skanalizowany na zewnątrz i nie doprowadził<br />

do zniszczenia okrętu. Jak miały<br />

pokazać dalsze losy jednostek typu Takao,<br />

nie uczyniono tego jednak w dostatecznie<br />

skuteczny sposób. Wzrost masy<br />

starano się skompensować zmniejszając<br />

liczbę armat kal. 120 mm Typ 10 i ich<br />

półwież z 6 do 4. Oprócz nich uzbrojenie<br />

plot. składało się z dwóch pojedynczych<br />

działek Vickers QF 2-pounder kal. 40 mm<br />

i dwóch 7,7 mm kaemów tego samego<br />

producenta. Okręty od początku otrzymały<br />

po 2 katapulty i 3 wodnosamoloty,<br />

co także odróżniało je od typu Myōkō.<br />

Nieco inaczej został rozplanowany<br />

pancerz, który bardziej niż w poprzednim<br />

typie hołdował zasadzie „all-or-<br />

-nothing”. Główny pas pancerny jeszcze<br />

bardziej skrócono, za to był grubszy na<br />

wysokości magazynów amunicji. Ogólna<br />

masa pancerza wzrosła jednak do<br />

340 t w stosunku do poprzedniego typu.<br />

Identyczna siłownia jak w typie Myōkō<br />

umożliwiała osiąganie prędkości 35 w.<br />

Zasięg wynosił 13 000 km przy prędkości<br />

ekonomicznej 14 w.<br />

Pierwszej, niewielkiej modernizacji<br />

okrętów typu Takao dokonano w 1935 r.,<br />

kiedy nieefektywne uzbrojenie plot. produkcji<br />

brytyjskiej zastąpiono 2 podwójnymi<br />

japońskimi działkami kal. 25 mm<br />

i 2 podwójnymi wielkokalibrowymi karabinami<br />

maszynowymi (dalej – wkm) kal.<br />

13,2 mm. Plan szerzej zakrojonych prac<br />

był gotowy w 1938 r., jednak te stosunkowo<br />

nowe okręty musiały poczekać na<br />

swoją kolej ustępując miejsca starszym<br />

i bardziej wymagającym prac braciom.<br />

Z tego powodu do czasu wybuchu<br />

wojny na Pacyfiku pełną modernizację<br />

przeszły tylko Takao (między majem<br />

1938 a sierpniem 1939 r.) i Atago<br />

(kwiecień-październik 1939). W obydwu<br />

okrętach wymianie na czterorurowe<br />

uległy wyrzutnie torped, co nadało im<br />

bardziej ofensywny charakter. Zmniejszono<br />

nadbudówki dziobowe, które zagrażały<br />

stateczności krążowników z powodu<br />

zbyt wysoko położonego środka<br />

ciężkości. Japończycy, znani wcześniej<br />

z dość swobodnego podejścia do tego<br />

rodzaju problemów, zrewidowali swoje<br />

poglądy po wywróceniu się w czasie<br />

tajfunu torpedowca Tomozuru w marcu<br />

1934 r. Mniejsze nadbudówki otrzymały<br />

przy okazji nowe sensory systemu<br />

kierowania ogniem. Modyfikacji uległy<br />

hangary wodnosamolotów, urządzenia<br />

do ich obsługi i katapulty startowe.<br />

Tylny maszt został przesunięty o 25 m<br />

Jeden z najbardziej zasłużonych<br />

krążowników ciężkich Cesarskiej Marynarki<br />

Wojennej – Chōkai, należący do typu Takao.<br />

Fot. IJN via Wikipedia<br />

MORZE<br />

styczeń <strong>2019</strong><br />

55


Epoka pary i pancerza<br />

Tadeusz Klimczyk<br />

Skąd wzięły się krążowniki liniowe<br />

w Royal Navy?<br />

Czy brytyjskie krążowniki liniowe<br />

były zaprojektowane dobrze czy też<br />

fatalnie? Czy ich przeznaczeniem było<br />

toczenie pojedynków artyleryjskich<br />

z pancernikami? Dlaczego brytyjskie<br />

krążowniki liniowe tak słabo prezentowały<br />

się na tle swoich niemieckich<br />

odpowiedników? Po co Royal Navy<br />

zbudowała tak słabo opancerzone jednostki,<br />

które w trakcie bitwy jutlandzkiej<br />

błyskawicznie wylatywały w powietrze?<br />

Czy admirał Fisher zwariował<br />

twierdząc, że duża prędkość okrętu<br />

jest równoważna z dobrym opancerzeniem?<br />

I po co w ogóle były Brytyjczykom<br />

takie okręty? Te i inne wariacje<br />

podobnych pytań wracają ciągle nie<br />

tylko w książkach i artykułach, ale także<br />

na różnych forach internetowych<br />

poświęconych okrętom wojennym.<br />

Rozrzut opinii jest szeroki. Także wśród<br />

brytyjskich publicystów morskich. I rzeczywiście,<br />

trudno o odszukanie w literaturze<br />

jednoznacznej wykładni dotyczącej<br />

faktów związanych z projektowaniem<br />

pierwszych brytyjskich monokalibrowych<br />

krążowników pancernych. Mylone<br />

są skutki z przyczynami, gubione jest<br />

polityczne tło zdarzeń, a przede wszystkim<br />

– lata 1904-1914 w historii Royal Navy<br />

traktowane są jako jedna epoka przygotowań<br />

do wojny z Niemcami. Tymczasem<br />

przez te 10 lat Wielka Brytania dokonała<br />

drastycznego przeorientowania geopolitycznego,<br />

a także zmieniła opcję polityczną<br />

formującą rząd, które to zdarzenia nie<br />

pozostały bez wpływu na brytyjskie siły<br />

morskie.<br />

Zamieszaniu we właściwej ocenie tego,<br />

jak doszło do zaprojektowania monokalibrowych<br />

krążowników pancernych i do<br />

czego miały naprawdę służyć nie ułatwia<br />

mało znany szerszemu gronu miłośników<br />

Royal Navy fakt, iż nie przetrwały do dzisiaj<br />

archiwa Admiralicji sprzed 1917 r. Zdarza<br />

się sensacyjny ton, gdy autorzy opisujący<br />

jednostki projektowane w latach poprzedzających<br />

I wojnę światową powiadamiają<br />

wymownie czytelnika, że teczki dotyczące<br />

danych projektów są puste. Prawda jest<br />

jednak prozaiczna i trudna do wyobrażenia.<br />

Dokumenty Admiralicji do 1917 r.<br />

zostały po prostu zniszczone, bowiem do<br />

czasu reformy administracyjnej tej instytucji,<br />

przeprowadzonej w 1917 r. przez lorda<br />

Erica Geddesa (1875-1937) żadnych centralnych<br />

archiwów Admiralicja nie miała, zaś<br />

każdy departament robił ze swoimi dokumentami<br />

co chciał, czyli wyrzucał, kiedy<br />

wydawały się nieaktualne i niepotrzebne.<br />

Według brytyjskich historyków zachowało<br />

się około 10% dokumentów Admiralicji<br />

sprzed 1917 r., głównie w postaci duplikatów<br />

znajdowanych w innych instytucjach<br />

lub w prywatnych zbiorach ówczesnych<br />

luminarzy floty (Fisher Papers, Jellicoe<br />

Papers itd.). Wobec braku dokumentów<br />

zadanie historyków zajmujących się Royal<br />

Navy sprzed I wojny światowej to rekonstrukcja<br />

zdarzeń, opinii i faktów na podstawie<br />

innych źródeł, głównie korespondencji<br />

prywatnej czy też prywatnych zbiorów<br />

wybitnych postaci Royal Navy jak Jellicoe,<br />

Beatty czy Fisher. To także częstokroć<br />

poszlaki i domysły oraz układanie historycznych<br />

puzzli z fragmentów przeszłości<br />

dostępnych w postaci cząstkowych źródeł.<br />

Jeśli chodzi o pierwsze brytyjskie krążowniki<br />

liniowe, to wiemy dzisiaj już wiele<br />

i można pokusić się o dość wiarygodne<br />

opisanie ich historii, choć z całą pewnością<br />

nie jest ona definitywnie zakończona.<br />

Uwagi, fakty i opinie, jakie zostaną poniżej<br />

przedstawione, dotyczą TYLKO trzech<br />

pierwszych wielkich monokalibrowych<br />

krążowników pancernych, zwanych typem<br />

Invincible – od pierwszej ukończonej<br />

jednostki. Pozostałe późniejsze brytyjskie<br />

krążowniki liniowe, łącznie z niewiele<br />

różniącym się od nich HMS Indefatigable<br />

należą do innej epoki, do innej opcji politycznej<br />

i innego strategicznego myślenia.<br />

Podobna charakterystyka techniczna skłania<br />

do doszukiwania się ciągłości w obu typach<br />

jednostek, tymczasem rzeczywistość<br />

była zupełnie odwrotna. Prawie takie same<br />

okręty jak typu Invincible i krążownik Indefatigable<br />

zbudowano z kompletnie innych<br />

powodów. Ten ostatni należał już bowiem<br />

do epoki przeorientowania się Royal Navy<br />

na zagrożenie ze strony Niemiec. Przy<br />

okazji warto wyjaśnić powstanie terminu<br />

„krążownik liniowy”. Po raz pierwszy nazwa<br />

ta została użyta przez lorda Fishera<br />

w liście do Głównego Konstruktora Royal<br />

Navy Philipa Wattsa (Director of Naval<br />

Construction, DNC) z 17 września 1908 r.<br />

List ten dotyczył projektu Indefatigable’a.<br />

We wcześniejszych dokumentach i korespondencji<br />

typ Invincible był określany jako<br />

„duże krążowniki monokalibrowe” (all big<br />

gun armoured cruiser). Termin battle cruiser<br />

upowszechnił się dopiero w latach 1911-<br />

1912, jednak ze względu na to, że jednostki<br />

te weszły do historii właśnie jako krążowniki<br />

liniowe typ Invincible będzie tutaj tak<br />

określany.<br />

Po co Royal Navy potrzebne były<br />

w 1905 r. krążowniki liniowe?<br />

Odpowiedź jest prosta – by zmniejszyć<br />

wydatki przeznaczone na flotę. Aby<br />

zrozumieć jakim cudem budowanie niezwykle<br />

drogich 1 jednostek miało oszczędzić<br />

Royal Navy pieniędzy, potrzebne<br />

jest wprowadzenie w sytuację i epokę.<br />

W połowie XIX w. Wielka Brytania była<br />

zdecydowanie najpotężniejszym i najbogatszym<br />

państwem świata. a jej bez-<br />

1 Krążownik liniowy typu Invincible kosztował<br />

średnio ok. 1 650 000 funtów szterlingów (równowartpść<br />

prawie 12,1 t czystego złota), czyli 100<br />

000 funtow więcej niż ostatnie brytyjskie predrednoty<br />

typu Lord Nelson, nazywane też półdrednotami<br />

(semi-dreadnoughts).<br />

Invincible w latach 1909-1910. Ponieważ<br />

w pierwszym okresie służby całą trójkę<br />

krążowników było bardzo trudno odróżnić,<br />

pozostałe dwie jednostki miały po jednym<br />

pasku na kominie - Indomitable na trzecim,<br />

a Inflexible na pierwszym.<br />

Fot. archiwum redakcji<br />

66 styczeń <strong>2019</strong> MORZE


Sprawy różne<br />

Jacek Ochman<br />

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć,<br />

ale baliście się zapytać<br />

Terminologia morska potrafi być hermetyczna<br />

do tego stopnia, że nawet<br />

ludzie mieszkający o 100 m od brzegu<br />

potrafią na właz mówić „drzwi”, a prawa<br />

i lewa burta to dla nich „strona”.<br />

Zwiedzając niedawno pewne muzeum<br />

zderzyłem się z nieortodoksyjnym<br />

podejściem do tłumaczenia stopni<br />

oficerskich MW z polskiego na angielski.<br />

Z jednej tabliczki dowiedziałem<br />

się, że kapitan marynarki to „captain”,<br />

z drugiej, że komandor porucznik to<br />

„commander sub-lieutenant”, a z innej,<br />

że komandor podporucznik to „commodore<br />

sub-leutenant”. Postarajmy się<br />

zatem, w wielkim skrócie, rzucić nieco<br />

światła na znaczenie stopni, które zwykle<br />

sprawiają najwięcej problemów.<br />

Niech na pierwszy ogień pójdzie<br />

Captain 1 . O ile w wojskach lądowych<br />

1<br />

Według klasyfikacji NATO jest to OF-5. Odpowiednikiem<br />

tego stopnia we Francji, jest „Kapitan<br />

okrętu liniowego” (Capitaine de vaisseau), w Portugalii<br />

„Kapitan morza i wojny” (Capitão de mar<br />

e guerra), w Niemczech „Kapitan na morzu” (Kapitän<br />

zur See), a w Rosji „Kapitan 1. rangi”<br />

(Капитан первого ранга).<br />

74 styczeń <strong>2019</strong> MORZE<br />

captain to… kapitan, w lotnictwie cywilnym<br />

to pierwszy pilot, a na statku<br />

handlowym dowódca takowego, to<br />

w MW sprawa się komplikuje. W Polsce<br />

kapitan marynarki jest stopniem<br />

oficera młodszego, a dowódca okrętu<br />

nazywany jest po prostu dowódcą<br />

(okrętu) czyli d.o. Natomiast w Royal<br />

Navy i US Navy Captain jest jednocześnie<br />

oznaczeniem stopnia wojskowego,<br />

odpowiadającego naszemu<br />

(pełnemu) komandorowi oraz synonimem<br />

dowódcy okrętu (oficjalnie C.O.<br />

– commanding oficer 2 ) bez względu<br />

na stopień.<br />

Do tej pory wszystko jest jasne.<br />

Jednak wyobraźmy sobie sytuację,<br />

w której na brytyjskiej lub amerykańskiej<br />

jednostce zaokrętowanych jest<br />

dwóch „pełnych” komandorów, z których<br />

jeden jest jej dowódcą, a drugi<br />

nie. W tej sytuacji do pierwszego będziemy<br />

się zwracać per Captain, a do<br />

drugiego mówić również captain, ale<br />

dodając jego nazwisko (np. Captain<br />

Brzęczyszczykiewicz) 3 . Pokomplikujmy<br />

dalej: na pokładzie znajduje się dodatkowo<br />

kapitan „lądowy”, który jest np.<br />

członkiem zespołu desantowego. Czy<br />

jego również będziemy musieli tytułować<br />

Captain mimo, iż nie jest ani<br />

dowódcą okrętu, ani pełnym komandorem?<br />

Otóż, by uniknąć pomyłek, tę<br />

osobę zwyczajowo i nieformalnie, na<br />

czas pobytu na burcie, słownie „awansuje<br />

się” w rozmowach do stopnia majora.<br />

Należy jeszcze dodać, że dowódca<br />

okrętu, na którym zaokrętowany jest<br />

sztab starszego od niego stopniem dowódcy<br />

zespołu, staje się tymczasowo<br />

„flag captainem”.<br />

Mała wzmianka historyczna. W dawnej<br />

Royal Navy wyróżniano też stopień<br />

„Post-Captain”. Oznaczał on dowódcę<br />

okrętu w stopniu komandora.<br />

Wynikało to z faktu, że nazwisko tego<br />

oficera z chwilą, gdy obejmował dowodzenie<br />

(„took post” lub „made<br />

post”) było publikowane („posted”)<br />

w oficjalnym Dzienniku Urzędowym<br />

Korony, The London Gazette. W za-<br />

2<br />

W krajach anglosaskich czasami na d.o. mówi<br />

się familiarnie skipper (szyper). We Francji ma on<br />

zwyczajowo przezwisko pacha (pasza).<br />

3<br />

Jeżeli jest on zastępcą dowódcy okrętu, często<br />

zwraca się do niego X.O. (executive office). W Polsce<br />

funkcja ta nazywa się zastępca dowódcy<br />

okrętu (z.d.o.). We Francji używa się dwóch terminów:<br />

„officier en second” jeśli stanowisko to piastuje<br />

oficer młodszy i „commandant en second”<br />

jeśli oficer starszy.<br />

leżności od wielości jednostki, którą<br />

dowodził rozróżniano stopnie: Junior<br />

Post-Captain (fregatą lub równorzędnym)<br />

i Senior Post-Captain (większymi<br />

okrętami).<br />

Idźmy dalej. Znany nam z ekranu James<br />

Bond ma stopień Commander, co<br />

zwykle jest tłumaczone jako komandor.<br />

Prawidłowo, jeśli się tak do niego zwracano,<br />

choć jest to stopień, który u nas<br />

nosi miano „komandor porucznik” 4 . Pojawił<br />

się on w Royal Navy około roku 1670<br />

i brzmiał oryginalnie „Master and Commander”.<br />

Przysługiwał wtedy oficerowi<br />

dowodzącemu średniej wielkości okrętem<br />

(dla swojej załogi był, oczywiście,<br />

Captainem) lub pełniącemu funkcję<br />

flagowego nawigatora zespołu. Dopiero<br />

w okresie wojen napoleońskich przyjęła<br />

się forma skrócona: Commander. W sam<br />

czas, by Patrick O’Brian mógł jedną ze<br />

swoich powieści o przygodach Jacka<br />

„Szczęściarza” Aubreya nazwać takim<br />

właśnie tytułem. Polski przekład tytułu<br />

tej książki nie jest jednak bezrefleksyjny<br />

(„Komandor porucznik”), ale brzmi: „Pan<br />

i Władca. Na krańcu świata”, co nadało<br />

mu właściwy sens.<br />

Zstępując dalej po drabinie służbowej<br />

napotykamy stopień Lieutenant<br />

Commander 5 . Ponieważ dosłowne<br />

tłumaczenie mogłoby brzmieć „porucznik<br />

komandor”, często zdarza się,<br />

że jest on z nim mylony. W rzeczywistości<br />

to odpowiednik naszego komandora<br />

podporucznika.<br />

Podobne problemy rodzi też przekład<br />

stopnia naszego kapitana marynarki.<br />

W strukturze anglosaskiej nazywa się go<br />

Lieutenant 6 , co nie ma nic wspólnego<br />

z „lądowym” porucznikiem, choć brzmi<br />

tak samo. Od końca XVI wieku był nim<br />

oficer bezpośrednio podległy dowódcy<br />

okrętu (Captainowi). Na większych okrętach<br />

pełniło służbę kilku Lieutenantów.<br />

4<br />

Wg klasyfikacji NATO: OF-4. Różnie jest nazywany<br />

w innych krajach. W większości jego odpowiednikiem<br />

jest „dowódca fregaty”. W Niemczech<br />

to Fregattenkapitän, w Hiszpanii Capitán de Fragata,<br />

we Francji Capitaine de Frégate, we Włoszech<br />

Capitano di Fregata i tak dalej.<br />

5<br />

W klasyfikacji NATO: OF-3. Jego odpowiednicy<br />

w innych krajach to np. Kapitan 3. ranga (Rosja),<br />

Korvettenkapitän (Niemcy), Capitán de corbeta<br />

(Hiszpania), Capitão-tenente (Portugalia), Capitaine<br />

de Corvette (Francja) itd.<br />

6<br />

W klasyfikacji NATO: OF-2. Jego odpowiednikami<br />

gdzie indziej są np.: Kapitan-lejtnant w Rosji,<br />

Kapitänleutnant w Niemczech, Teniente de navío<br />

w Hiszpanii, Primeiro-tenente w Portugalii, Lieutenant<br />

de Vaisseau we Francji Kapten w Szwecji lub<br />

Primo Tenente di Vascello we Włoszech.


Statki specjalne<br />

Krzysztof Kubiak<br />

Duński jacht królewski<br />

Dannebrog<br />

Duńscy monarchowie dysponowali<br />

jednostkami reprezentacyjnymi<br />

co najmniej od połowy XVII wieku.<br />

W zbiorach kopenhaskiego Orlogsmuseet<br />

zachował się pozbawiony takielunku<br />

model zbudowanego w 1687 r.<br />

żaglowca holenderskiego klasy określanej<br />

jako snau lub snow 1 noszącego<br />

nazwę Elephanten.<br />

W późniejszych latach wymieniane<br />

są takie jednostki jak 27-metrowy Kronprindsens<br />

Lystfregat zbudowana w 1785 r.<br />

w Wielkiej Brytanii jako prezent Jerzego<br />

III dla kuzyna, duńskiego następcy tronu<br />

Fryderyka (panował jako Fryderyk VI). Po<br />

drugiej bitwie pod Kopenhagą w 1807 r.,<br />

kiedy to Royal Navy zagarnęła znakomitą<br />

większość duńskiej floty, Fryderyk VI<br />

nakazał jednostkę obsadzić brytyjskimi<br />

jeńcami i odesłać ofiarodawcy. Nie wiadomo,<br />

czy ów akt poczynił w Londynie<br />

jakiekolwiek wrażenia, ale chyba nie,<br />

gdyż jacht przemianowano następnie na<br />

Princess Augusta i sprzedano w ręce prywatne.<br />

W toku bitwy Anglicy zagarnęli<br />

jeszcze dwie jednostki używane przez<br />

duńskich monarchów, prawdopodobnie<br />

duże wiosłowe barkasy, Wildanden oraz<br />

Macrelen. Kolejna, 12-działowy kuter Søe-<br />

Ormen (z 1789 r.), wpadła w brytyjskie<br />

ręce pod Nyborgiem 18 sierpnia 1809 r.<br />

(podczas tzw. wojny kanonierek 2 ). Po<br />

1<br />

Termin ten nie doczekał się w języku polskim<br />

powszechnie akceptowanego odpowiednika.<br />

2<br />

W literaturze anglosaskiej Gunboat war,<br />

a w duńskiej Kanonbådskrigen. Były do duńskie<br />

wysiłki ukierunkowane na nękanie brytjskiej<br />

żeglugi prowadzone w latach 1807-1812 siłami<br />

małych jednostek, po części wiosłowych, w Cieśninach<br />

Bałtyckich i innych akwenach przybrzeżnych.<br />

Rozpoczęcie powyższych działań wymuszone<br />

było utratą większości dużych okrętów<br />

podczas drugiej bitwy pod Kopenhagą.<br />

zmianie nazwy na Salorman wcielono ją<br />

do Royal Navy. Okręt utracono na płyciźnie<br />

pod Ystad 23 grudnia tego samego<br />

roku.<br />

Poprzednicy<br />

Wyczerpana wojnami napoleońskimi<br />

Dania, która na mocy traktatu kilońskiego<br />

ze stycznia 1814 r. utraciła Norwegię<br />

(pozostającą z nią w unii nieprzerwanie<br />

od 1537 r.), zdecydowała się na pozyskanie<br />

nowego, pełnomorskiego jachtu<br />

królewskiego dopiero w 1856 r. Rolę tę<br />

wypełniała bocznokołowa jednostka<br />

o żelaznym kadłubie, z zachowanym<br />

jednak pełnym ożaglowaniem szkunera,<br />

zbudowana w 1845 r. w stoczni Roberta<br />

Napiera w Glasgow (770 ton, 54,0 x 7,87<br />

x 2,5 m, maszyna parowa o mocy 240<br />

KM, prędkość 10 w.). Pod nazwą Copenhagen<br />

używana była między stolicą Danii<br />

a duńską wówczas Kilonią jako statek<br />

pocztowy. Po wybuchu pierwszej wojny<br />

o Szlezwik w 1848 r. przejęta została<br />

przez marynarkę wojenną z przeznaczeniem<br />

na transportowiec wojskowy.<br />

Nazwę zmieniono wówczas na Slesvig,<br />

co miało wymiar symboliczny. Jako jacht<br />

królewski była eksploatowana do 1879<br />

z przerwą w 1864 r. Podczas drugiej wojny<br />

o Szlezwik uzbrojono ją bowiem w 12<br />

armat trzyfuntowych i wykorzystywano<br />

jako zaopatrzeniowiec fregaty śrubowej<br />

Dannebrog (przebudowany dwupokładowy<br />

okręt liniowy z 1853 r., w służbie<br />

do 1875). W 1897 r. Slesvig zakończył<br />

służbę jako królewski jacht, zaś kadłub<br />

złomowano w 1894.<br />

Kolejny jacht królewski, noszący<br />

nazwę Dannebrog (dziedziczoną po<br />

wspomnianej fregacie śrubowej, okrętach<br />

linowych: 60-działowym z 1772 r.<br />

zagarniętym przez Brytyjczyków w 1807 r.<br />

pod Kopenhagą, 70-działowym z 1739 r.<br />

pozostającym w służbie do 1759 r.,<br />

74-działowym z 1692 r., który wyleciał<br />

w powietrze podczas bitwy w Zatoce<br />

Køge w 1710 r.), był bocznokołowym<br />

parowcem z dodatkowym takielunkiem<br />

szkunera zbudowanym przez kopenhaską<br />

stocznię Burmeister & Wain.<br />

Zwodowano go 6 października 1879 r.,<br />

a służbę w marynarce Danii rozpoczął 7<br />

czerwca 1880 r. Jednostka miała w tym<br />

czasie 60,65 m długości, 8,16 m szerokości<br />

i 3,18 m zanurzenia. Napędzała<br />

ją czterocylindrowa maszyna parowa<br />

o mocy 376 KM. W 1907 r. jacht poddano<br />

gruntownemu remontowi i przebudowie.<br />

Kadłub został przedłużony do 72,0 m<br />

(wyporność wzrosła do 1100 ton), zabudowano<br />

maszynę parową o większej<br />

mocy, zrezygnowano z ożaglowania.<br />

Prędkość maksymalna wzrosła do 13 w.<br />

Pierwszy Dannebrog eksploatowano do<br />

1931 r. Trzy lata później złomowano go<br />

w norweskim Horten (według innych<br />

publikacji w Kopenhadze, ale to jednak<br />

w Horten eksponowana jest pochodząca<br />

z niego kotwica).<br />

Dannebrog<br />

Dannebrog to nazwa duńskiej flagi narodowej. Według romantycznej legendy<br />

flaga opadła na skandynawskie hufce z nieba podczas bitwy z Estami stoczonej<br />

15 czerwca 1219 r., pod Lyndanisse (w miejscu, gdzie później założono Rewel<br />

(obecnie Tallinn). Wydarzenie to było częścią, tak zwanych krucjat liwońskich<br />

zwanych też krucjatami północnymi). Heraldycy i znawcy weksyliów, zgodni są,<br />

że jest to najstarsza spośród używanych obecnie w Europie flag suwerennych<br />

państw (pierwsza wiarygodna wzmianka na ten temat pochodzi z 1481 r.).<br />

Układ duńskiej flagi, zwany krzyżem nordyckim, powielony został następnie<br />

na flagach Szwecji, Norwegii, Islandii, Finlandii, a także autonomicznych Wysp<br />

Owczych i Wysp Alandzkich. Motyw krzyża nordyckiego występuję ponadto<br />

na flagach Wysp Szetlandzkich, Orkadów, Wyspy Man oraz szeregu regionów<br />

i miast w całej północnej Europie.<br />

Duński jacht królewski Dannebrog. Na rufowym flagsztoku<br />

powiewa duńska bandera, której nazwa heraldyczna jest<br />

tożsama z nazwą podnoszącej ją jednostki.<br />

Fot. Niels Pind<br />

76 styczeń <strong>2019</strong> MORZE


Żegluga pasażerska i handlowa<br />

Jarosław Dąbrowski w Alexandra Dock w porcie Hull, połowa<br />

1975 r. Jeden z ostatnich rejsów statku. Dąbrowski był<br />

nie tylko ostatnim parowcem PLO, ale i jednym z ostatnich<br />

frachtowców z siłownią parową opalaną węglem kamiennym<br />

wchodzącym na Tamizę. Choć do Londynu zawijał rzadko.<br />

Fot. Porta Mare<br />

Krzysztof Stefański<br />

Jarosław<br />

Dąbrowski<br />

Ostatni parowiec PLO<br />

Wraz z okresem powojennym na<br />

morskich szlakach żeglugowych nadszedł<br />

kres ery parowców. Królowały<br />

one na nich niepodzielnie ponad sto<br />

lat, ciesząc się zasłużonym powodzeniem.<br />

Tak było też w naszym kraju,<br />

czemu sprzyjały zwłaszcza bogate zasoby<br />

węgla i ograniczona możliwość<br />

importu ropy naftowej. Rodzime stocznie<br />

seryjnie wypuszczały różnorodne<br />

jednostki na rynek polski i na eksport.<br />

Armatorzy byli z tych statków<br />

zadowoleni, gdyż tłokowe<br />

maszyny parowe, które<br />

je napędzały, cechowały się<br />

niezawodnością, prostotą<br />

konstrukcji i obsługi. Nie były<br />

jednak ekonomiczne i to<br />

sprawiło, że z czasem zaczęły<br />

przegrywać walkę z silnikami<br />

spalinowymi.<br />

Matka chrzestna rozbija butelkę o kadłub.<br />

Ostatnim parowcem w Polskich<br />

Liniach Oceanicznych<br />

był s/s Jarosław Dąbrowski,<br />

specjalnie zaprojektowany na<br />

linię londyńską. Drobnicowiec<br />

ten w angielskiej stoczni Blyth<br />

Dry Dock & Shipbuilding<br />

Company Ltd. zamówiło Polsko-Brytyjskie<br />

Towarzystwo Okrętowe<br />

„Polbryt”. Zaproponowało ono wtedy<br />

dla niego nazwę Rus. Zamówienie to<br />

zostało w styczniu 1950 r. przejęte przez<br />

GAL (Gdynia – Ameryka Linie Żeglugowe)<br />

dla Żeglugi Polskiej.<br />

Wodowanie statku odbyło się 28 sierpnia<br />

1950 r. z udziałem matki chrzestnej<br />

Marii Woźniakiewicz, pracownicy Konsulatu<br />

Generalnego RP w Londynie. Była<br />

to jednak uroczystość odmienna od innych<br />

tego typu, która bardzo zaskoczyła<br />

budowniczych jednostki. Szeroko rozpisywała<br />

się potem o niej brytyjska prasa.<br />

Oznajmiała ona, że złamano wtedy<br />

tradycję tamtejszego przemysłu stoczniowego.<br />

Mianowicie pani Maria Woźniakiewicz<br />

zwodowała statek rozbijając<br />

na jego dziobie butelkę wina, lecz nie<br />

nadała mu nazwy. Mąż matki chrzestnej<br />

oświadczył po fakcie, że nasz kraj nie<br />

mógł zbudować tak doskonałego statku<br />

i dlatego Polacy chcieli chociaż imię<br />

nadać mu w swej ojczyźnie. Dodał też,<br />

że zdając sobie sprawę z tego, że jest to<br />

odstępstwo od morskiej tradycji, proszą<br />

o zrozumienie i wybaczenie.<br />

Drobnicowiec po raz pierwszy przypłynął<br />

z Blyth do Gdyni 6 stycznia 1951 r.,<br />

dowodzony przez kpt. ż.w. Tadeusza<br />

Dumanię. Tutaj też nadano mu nazwę<br />

Jarosław Dąbrowski, żeby upamiętnić generała,<br />

rewolucjonistę i dowódcę wojsk<br />

Komuny Paryskiej. Jednostkę przekazano<br />

do eksploatacji Polskim Liniom Oceanicznym<br />

1 lutego 1951 r. i zatrudniono na<br />

trasie Gdynia – Londyn, a później<br />

Gdynia – Hull. W dniach 28<br />

czerwca – 9 lipca 1973 r. odbyła<br />

ona jubileuszowy, pięćsetny<br />

rejs, kierowana przez kpt. ż.w.<br />

Mieczysława Kuleszę.<br />

Parowiec miał dwa pokłady,<br />

cztery częściowo chłodzone<br />

ładownie oraz transportował<br />

towary spożywcze, przeważnie<br />

mięso, nabiał, warzywa<br />

i owoce. Wyjątkiem było przywiezienie<br />

w listopadzie 1957 r.<br />

ze Szkocji do Polski cennej kolekcji<br />

108 obrazów i 1765 grafik<br />

– daru dla przyszłego Muzeum<br />

Śląskiego w Katowicach od<br />

przebywającego na emigracji<br />

generała Józefa Zająca.<br />

Fot. zbiory Autora<br />

80 styczeń <strong>2019</strong> MORZE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!