You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Historia polskich wodolotów<br />
Statek naukowo-badawczy Oceanograf<br />
Luty 2/<strong>2017</strong><br />
www.zbiam.pl<br />
cena 13,99 zł (w tym 5% VAT )<br />
s. 14<br />
Niszczyciele<br />
BUNDESMARINE
Vol. III, nr 2 (17)<br />
Nr 2/<strong>2017</strong><br />
ISSN: 2543-5469 INDEKS: 416231<br />
Nakład: 10 000 egzemplarzy<br />
Spis treści<br />
Na okładce:<br />
Na naszej mroźnej okładce brytyjski patrolowiec polarny<br />
Protector w okolicy antarktycznego Port Lockroy.<br />
Fot. Vicki Benwell/Crown Copyright<br />
Redakcja<br />
Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />
tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />
Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />
andrzejjaskula@o2.pl<br />
Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />
amacuchman@gmail.com<br />
Korekta<br />
zespół redakcyjny<br />
Stali współpracownicy<br />
Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Mariusz Borowiak,<br />
Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Waldemar Danielewicz,<br />
Andrzej Danilewicz, Maksymilian Dura, Adam Fleks,<br />
Krzysztof Gerlach, Michał Glock, Grzegorz Goryński,<br />
Sebastian Hassa, Wojciech Holicki, Jacek Jarosz,<br />
Rafał M. Kaczmarek, Tadeusz Kasperski,<br />
Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz, Witold Koszela,<br />
Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak, Jerzy Lewandowski,<br />
Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka, Grzegorz Nowak,<br />
Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz, Lech Trawicki,<br />
Marek Twardowski, Władimir Zabłocki<br />
Wydawca<br />
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />
ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />
office@zbiam.pl<br />
Biuro<br />
ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />
Dział reklamy i marketingu<br />
Anna Zakrzewska<br />
anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />
Dystrybucja i prenumerata<br />
Elżbieta Karczewska<br />
elzbieta.karczewska@zbiam.pl<br />
Reklamacje<br />
office@zbiam.pl<br />
Prenumerata<br />
realizowana przez Ruch S.A.:<br />
Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />
papierowej i na e-wydania można składać<br />
bezpośrednio na stronie<br />
www.prenumerata.ruch.com.pl<br />
Ewentualne pytania prosimy kierować<br />
na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />
lub kontaktując się z Telefonicznym<br />
Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />
801 800 803 lub 22 717 59 59<br />
– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />
Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />
Copyright by ZBiAM 2015<br />
All Rights Reserved.<br />
Wszelkie prawa zastrzeżone<br />
Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />
rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />
jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />
nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />
dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />
i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />
Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />
opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />
odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />
ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />
na naszej nowej stronie:<br />
www.zbiam.pl<br />
Z kraju i ze świata 4<br />
SG-312 zmodernizowany 8<br />
Tomasz Grotnik<br />
PPA czyli dokąd<br />
zmierzają fregaty? 9<br />
9<br />
58<br />
Wojciech Zawadzki<br />
Niszczyciele Bundesmarine 14<br />
Tomasz Grotnik<br />
M-1 Motorówka dowódcy<br />
Marynarki Wojennej 27<br />
Michał Glock<br />
Krążowniki lekkie typu<br />
Luigi Cadorna 30<br />
Tadeusz Kasperski<br />
Porażka eskorty<br />
konwoju KMS 34 38<br />
Rafał Mariusz Kaczmarek<br />
Pojedynek sobowtórów 43<br />
30<br />
71<br />
Michał Glock<br />
Najlepsze carskie<br />
krążowniki. Część 2 47<br />
Krzysztof Gerlach<br />
Najsłynniejsza ofiara<br />
karonad 58<br />
Sebastian Hassa<br />
Z wizytą w krainie gigantów<br />
Muzeum US Navy<br />
w Waszyngtonie 67<br />
Wojciech Zawadzki<br />
Polskie wodoloty 71<br />
Adam Koralewski<br />
Nowy Oceanograf 78<br />
Krzysztof Stefański<br />
Stocznia oczami artystów 81
Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis!<br />
Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie<br />
Prenumeratę można zamówić na naszej<br />
stronie internetowej www.zbiam.pl<br />
lub wpłacając należność na konto bankowe<br />
nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976<br />
E-wydania dostępne są<br />
na naszej stronie oraz<br />
w kioskach internetowych<br />
Wojsko i Technika:<br />
cena detaliczna 9,90 zł<br />
Prenumerata roczna: 97,00 zł<br />
Lotnictwo Aviation<br />
International:<br />
cena detaliczna 12,99 zł<br />
Prenumerata roczna: 130,00 zł<br />
Wojsko i Technika Historia + numery specjalne:<br />
cena detaliczna 14,99<br />
Prenumerata roczna: 150,00 zł<br />
<strong>Morze</strong>:<br />
cena detaliczna 13,99 zł<br />
Prenumerata roczna: 140,00 zł<br />
Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl<br />
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />
Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa
Wydarzenia<br />
SG-312 zmodernizowany<br />
SG-312 po modernizacji.<br />
Wnętrze zmodernizowanej sterówki.<br />
Nowy żuraw hydrauliczny.<br />
Oba Kapry po remontach<br />
i modernizacjach. Na razie<br />
wystarczą, ale MOSG potrzebuje<br />
nowocześniejszych następców.<br />
Do służby w Pomorskim Dywizjonie<br />
Straży Granicznej w Kołobrzegu powrócił<br />
patrolowiec SG-312 Kaper-2. To<br />
druga z bliźniaczych pełnomorskich<br />
jednostek typu SKS-40 wyremontowana<br />
w ostatnim czasie. Szczegółowo<br />
o zabiegach przeprowadzonych na<br />
SG-311 Kaper-1 pisaliśmy w „Morzach<br />
i Okrętach“ nr specjalny 2/2016. Tym<br />
samym zakończył się proces modernizacji<br />
obu największych statków eksploatowanych<br />
w Morskim Oddziale<br />
Straży Granicznej.<br />
Remont i modernizacja SG-312 rozpoczęły<br />
się w sierpniu 2016 r., po podpisaniu<br />
umów z firmą Net Marine<br />
i przebazowaniu jednostki do nabrzeża<br />
Dalmoru portu w Gdyni. Najważniejszymi<br />
zrealizowanymi przedsięwzięciami<br />
były: montaż żurawia Heila Cranes<br />
HLM 25/3S, o ponad 10-metrowym wysięgu,<br />
do obsługi dwóch łodzi roboczych<br />
Sportis SŁP-5400, urządzeń systemu likwidacji<br />
rozlewów ropopochodnych, zapory<br />
przeciwolejowej o długości 150 m<br />
z systemem wydawania i zwijania<br />
Expandi Roto Pac oraz zestawu dyskowego<br />
zbieracza zanieczyszczeń ropopochodnych<br />
z powierzchni wody Vikoma<br />
Komara 20 i przechowywania ich w dodatkowo<br />
zamontowanych zbiornikach,<br />
modernizacja sterówki i zasilania awaryjnego<br />
urządzeń. Łodzie SŁP-5400 wykorzystywane<br />
są przez funkcjonariuszy<br />
grup kontrolnych MOSG. Dodatkowo<br />
jedną z nich wyposażono w hak Henriksena,<br />
umożliwiający automatyczne wypięcie<br />
z zawiesia w chwili zetknięcia się<br />
z lustrem wody.<br />
Prace trwały do grudnia ub.r. W ich<br />
efekcie służba na SG-312 stała się bezpieczniejsza<br />
i bardziej komfortowa.<br />
Zmodernizowano kabiny mieszkalne,<br />
ciągi komunikacyjne, kambuz i mesę,<br />
które zyskały nowy wygląd i funkcjonalność.<br />
Zwiększyła się powierzchnia<br />
sterówki, dzięki likwidacji ścian działowych<br />
pomiędzy kabinami radaru i radia.<br />
Zamontowanie dodatkowych okien<br />
w pomieszczeniu i modyfikacja mocowania<br />
wyposażenia pozwalają teraz<br />
prowadzić obserwację w zakresie 360 o .<br />
Remont objął także niektóre urządzenia<br />
i systemy ogólnookrętowe, w tym: system<br />
nawigacyjny (wymieniono autopilota,<br />
echosondę, tablicę świateł<br />
nawigacyjnych, rozgłośnię, łączność bezbateryjną),<br />
system alarmowy (centrala<br />
ppoż. i czujki), wentylacji, wody sanitarnej<br />
i pitnej, układ synchronizacji oraz zabezpieczeń<br />
zespołów prądotwórczych.<br />
Całkowity koszt remontu i modernizacji<br />
wyniósł ponad 3 mln PLN,<br />
z czego 0,5 mln pochodziło z Narodowego<br />
Funduszu Ochrony Środowiska<br />
i Gospodarki Wodnej, pozostała kwota<br />
z budżetu SG.<br />
Morski Oddział Straży Granicznej<br />
realizuje program modernizacji floty,<br />
zapoczątkowany „Koncepcją ochrony<br />
morskiego odcinka granicy państwowej<br />
i sprawowania nadzoru nad polskimi<br />
obszarami morskimi”. Dokument zatwierdzony<br />
25 czerwca 1999 r. przez komendanta<br />
głównego SG był podstawą<br />
realizowanych inwestycji w tym zakresie.<br />
Dzięki temu MOSG dysponuje licznymi,<br />
nowoczesnymi jednostkami pościgowymi<br />
i małymi patrolowymi. Niestety, nawet<br />
zmodernizowane Kapry mają sporo<br />
ograniczeń eksploatacyjnych i optymalnym<br />
rozwiązaniem było by ich zastąpienie<br />
nowymi pełnomorskimi statkami<br />
wielozadaniowymi, podobnymi do eksploatowanych<br />
przez służby państw leżących<br />
nad Bałtykiem. Na razie jest to perspektywa<br />
odległa, ale pozostaje mieć<br />
nadzieję, że MOSG nie będzie musiał już<br />
używać półśrodków w postaci kolejnych<br />
remontów i modernizacji Kaprów.<br />
Oprac. na podstawie<br />
informacji MOSG<br />
Zdjęcia: MOSG<br />
8 luty <strong>2017</strong> MORZE
Zimna wojna<br />
Wojciech Zawadzki<br />
Niszczyciele<br />
Bundesmarine<br />
Przez lata istnienia PRL, siły zbrojne<br />
Republiki Federalnej Niemiec były traktowane<br />
w naszym kraju jako największe<br />
zagrożenie dla pokoju w Europie.<br />
Wiele uwagi poświęcano zachodnioniemieckim<br />
zbrojeniom i drobiazgowo<br />
analizowano każdy szczegół związany<br />
z pojawiającymi się nowymi typami<br />
uzbrojenia. Nad morzem sporo niepokoju<br />
budził stale rozrastający się potencjał<br />
Bundesmarine.<br />
Szybka odbudowa zachodnioniemieckiego<br />
potencjału na morzu była bardzo<br />
pilnie śledzona w Dowództwie MW PRL.<br />
Pod koniec lat 50. próbowano nawet dostosowywać<br />
plany rozwoju naszej floty<br />
do pojawiających się coraz to nowych<br />
okrętów w portach po obu stronach<br />
Półwyspu Jutlandzkiego, lecz szybko<br />
zdano sobie sprawę z niemożliwości<br />
dotrzymania kroku siłom potencjalnego<br />
przeciwnika.<br />
Szybka rozbudowa potencjału<br />
Zarządzona przez Wielką Trójkę demilitaryzacja<br />
Niemiec po II wojnie światowej<br />
nie trwała zbyt długo. W 1949 r. powstały<br />
dwa odrębne państwa niemieckie,<br />
z obszaru radzieckiej strefy okupacyjnej<br />
Niemiecka Republika Demokratyczna,<br />
a z terenów stref okupacyjnych USA,<br />
Wielkiej Brytanii i Francji – Republika Federalna<br />
Niemiec. Oficjalne odtworzenie<br />
w obu sił zbrojnych poprzedzone było<br />
formowaniem różnego rodzaju formacji<br />
paramilitarnych lub o charakterze policyjnym.<br />
W przypadku floty na potrzeby<br />
żmudnych prac rozminowania wód europejskich<br />
byłe okręty Kriegsmarine i ich<br />
załogi były wykorzystywane od pierwszych<br />
dni pokoju. Deutsche Minenräumdienst,<br />
bo tak nazwano flotyllę, nie<br />
pływała pod niemiecką banderą – tylko<br />
pod flagą międzynarodowego kodu<br />
sygnałowego oznaczającego literę „C”<br />
i była kontrolowana przez Międzysojuszniczą<br />
Komisję do Spraw Rozminowania.<br />
Podlegało jej łącznie sześć dywizjonów<br />
okrętów rozlokowanych w różnych portach<br />
i odpowiedzialnych za prowadzenie<br />
trałowań wskazanych akwenów na<br />
Morzu Północnym i Bałtyku. W 1947 r.<br />
dysponowały one łącznie 84 trałowcami<br />
dawnej Kriegsmarine, 62 kutrami i 62 łodziami<br />
trałowymi oraz 120 jednostkami<br />
pomocniczymi. Okręty i statki floty III<br />
Rzeszy znalazły się również w jednostce<br />
transportu wojskowego.<br />
Pierwszą namiastką floty wojennej nowego<br />
państwa zachodnioniemieckiego<br />
była utworzona 1 lutego 1951 r. przez<br />
Amerykanów Labor Service Unit „B”. Pod<br />
flagą amerykańską latem 1952 r. w LSU<br />
„B” pływały m.in.:<br />
- 1. Flotylla Okrętów Minowych (5 trałowców<br />
typu 40 i 1 typu 43 1 );<br />
- 2. Flotylla Kutrów Trałowych (21<br />
kutrów);<br />
- 14 pomocniczych jednostek pływających<br />
(w tym zbiornikowiec, holowniki,<br />
zaopatrzeniowce i jednostka<br />
warsztatowa).<br />
Latem 1951 r. zaczęto również organizować<br />
pierwsze pododdziały Seegrenzschutzu,<br />
który co prawda – jak cała Straż<br />
Graniczna – podlegał ministrowi spraw<br />
wewnętrznych, to jednak w rekrutacji,<br />
szkoleniu i nadawaniu pierwszych<br />
form organizacyjnych wzorowano się<br />
na pamiętanych wciąż bardzo dobrze<br />
schematach obowiązujących w regularnej<br />
armii. W 1953 r. morskie siły ochrony<br />
granicy dysponowały już ośmioma<br />
dawnymi trałowcami przerobionymi na<br />
patrolowce, 14 kutrami patrolowymi,<br />
dwiema jednostkami szkolnymi i dwiema<br />
pomocniczymi.<br />
W 1954 plany odtworzenia niemieckiej<br />
armii w RFN, w tym sił morskich, nabrały<br />
tempa. W lutym i kwietniu tego roku<br />
ogłoszono publicznie pierwsze deklaracje<br />
również w sprawie przyszłego kształtu<br />
marynarki wojennej. Początkowo<br />
największe okręty nawodne miały mieć<br />
wyporność standardową do 1500 ts,<br />
a o odtworzeniu U-Bootwaffe nie wspo-<br />
1<br />
Minensuchboote 1940 i Minensuchboote 1943<br />
byłej Kriegsmarine – przyp. red.<br />
Zerstörer 4, czyli dawny USS Claxton.<br />
Na zdjęciu z lat 70., po modernizacji<br />
pomostu nawigacyjnego.<br />
Fot. zbiory Autora<br />
14 luty <strong>2017</strong> MORZE
Polska Marynarka Wojenna<br />
M-1<br />
Motorówka dowódcy<br />
Marynarki Wojennej<br />
Tomasz Grotnik<br />
M-1 na ostatnim występie publicznym – paradzie<br />
Marynarki Wojennej w czerwcu 2013 r. na<br />
redzie Gdyni. Motorówka miała elegancką i klasyczną<br />
sylwetkę, której będzie nam brakowało.<br />
Fot. Archiwum 8.FOW<br />
Niebawem miną dwa lata od opuszczenia bandery na motorówce sztabowej<br />
M-1, służącej jako reprezentacyjna kolejnym dowódcom Marynarki Wojennej.<br />
Miała za sobą już 45 lat służby, ale co gorsza, od 31 grudnia 2013 r., gdy w ramach<br />
reformy systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP zlikwidowano Dowództwo<br />
Marynarki Wojennej, nie było już jej „głównego pasażera”. Ponieważ co jakiś czas<br />
w mediach przebijają się pomysły kolejnych zmian, w tym powrotu Dowództwa<br />
do Gdyni, przypomnijmy tę ciekawą jednostkę.<br />
Pierwsza motorówka reprezentacyjna<br />
w Marynarce Wojennej PRL pojawiła się<br />
w 1967 r. Była to M-3 projektu M-600/<br />
II bazującego na cywilnej odmianie<br />
M-600 budowanej dla urzędów morskich.<br />
Nie posłużyła w tej roli jednak<br />
długo, bo już 3 lata później zmieniła ją<br />
nowa jednostka.<br />
Projekt większej i nowocześniejszej<br />
motorówki sztabowej MS-3600 został<br />
opracowany na Politechnice Gdańskiej,<br />
zaś jej budowę zlecono Stoczni Marynarki<br />
Wojennej im. Dąbrowszczaków<br />
w Gdyni. Stępkę M-1 położono 10 września<br />
1969, a jej wodowanie nastąpiło<br />
25 lutego 1970 r. Do prób motorówka<br />
przystąpiła 19 czerwca, a na podstawie<br />
rozkazu dowódcy MW PRL nr 035/DMW<br />
z 21 maja 1970, podniosła ona banderę<br />
26 czerwca tego samego roku i weszła w<br />
skład 45. Dywizjonu Pomocniczych Jednostek<br />
Pływających Komendy Portu Wojennego<br />
w Gdyni. Pierwszym dowódcą<br />
motorówki reprezentacyjnej M-1 został<br />
st. bsm. Władysław Zwolan.<br />
Jej przeznaczeniem była szybka komunikacja<br />
sztabowych grup operacyjnych<br />
w żegludze przybrzeżnej, w południowych<br />
rejonach Morza Bałtyckiego,<br />
głównie pomiędzy Trójmiastem a He-<br />
M-1 w czasach świetności. Na flagsztoku dziobowym flaga generalska, a na pokładzie rufowym<br />
oprócz polskich, oficerowie radzieccy. Uwagę zwraca antena starego radaru nawigacyjnego.<br />
lem, oraz pełnienie funkcji reprezentacyjnych<br />
Marynarki Wojennej. Zgodnie<br />
z tymi zadaniami, na swoim pokładzie<br />
woziła ona wszystkich kolejnych dowódców<br />
MW – pierwszym był wadm. Ludwik<br />
Janczyszyn – jak również większość najważniejszych<br />
polityków krajowych oraz<br />
gości z zagranicy. Wśród tych ostatnich<br />
byli bardzo znani, jak np. premier rządu<br />
Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii<br />
Margaret Thatcher, która 4 listopada<br />
1988 r. odbyła nią rejs spod pomnika<br />
na Westerplatte do gdańskiej Zielonej<br />
Bramy, ale także dość „egzotyczni”, jak<br />
choćby prezydent Republiki Tadżykistanu<br />
Emolali Rachmanow, czy dowódca<br />
sił morskich Urugwaju adm. Juan Herber<br />
Fernandez Maggio. Oprócz tego „jedynka”<br />
wykonywała rejsy o nietypowym<br />
charakterze, których przykładem może<br />
być wycieczka po porcie z grupą dzieci<br />
dotkniętych chorobami onkologicznymi.<br />
M-1 i jej załoga niejednokrotnie zdobywali<br />
I miejsce we współzawodnictwie<br />
„Najlepsi w Marynarce Wojennej”<br />
w grupie jednostek pływających o wyporności<br />
do 200 t. W tym miejscu warto<br />
zwrócić uwagę, że jej wyporność pełna<br />
wynosiła ponad 74 t, co było wartością<br />
znacznie przewyższającą ten parametr<br />
w przypadku wszystkich innych motorówek,<br />
a nawet większości kutrów. Inną<br />
cechą „jedynki” była wysoka prędkość<br />
przekraczająca 27 w., którą zapewniały<br />
3 silniki wysokoprężne o łącznej<br />
mocy maksymalnej 3600 KM. Ponadto<br />
w przeciwieństwie do innych motorówek<br />
i kutrów MW, których projekty<br />
były wariantami konstrukcji cywilnych,<br />
MS-3600 powstał jako oryginalny na<br />
potrzeby wojskowe, a do tego podobny<br />
kadłub z siłownią zastosowano na<br />
kutrach patrolowych i kutrach ZOP proj.<br />
918/918M.<br />
MORZE<br />
luty <strong>2017</strong><br />
27
II wojna światowa<br />
Michał Glock<br />
Krążownik lekki Armando Diaz<br />
wchodzi do Melbourne w Australii.<br />
Na dziobie widoczna płaskorzeźba<br />
orła z rozpostartymi skrzydłami.<br />
Fot. Allan C. Green/State<br />
Library of Victoria<br />
Krążowniki lekkie typu<br />
Luigi Cadorna<br />
Zazwyczaj, gdy pisze się o włoskich<br />
krążownikach lekkich, są one przedstawiane<br />
jako przeciwwaga dla francuskich<br />
liderów, np. wielkich niszczycieli<br />
typu Jaguar. Jest to jednak tylko część<br />
prawdy. Oczywiste jest, że nowe okręty<br />
projektowano w odpowiedzi na jednostki<br />
innego państwa (w tym przypadku<br />
Francji), ale trzeba pamiętać,<br />
że pod koniec lat 20. XX wieku kontakty<br />
francusko-włoskie były na ogół dobre,<br />
poza tym oba kraje łączył w czasie<br />
I wojny światowej sojusz. Oba państwa<br />
były także identycznie traktowane<br />
w ramach traktatów rozbrojeniowych.<br />
Kwestia budowy nowych krążowników<br />
rozpoznawczych w obu krajach miała<br />
podobne podłoże i pierwotnie wcale nie<br />
chodziło o niszczenie lekkich okrętów<br />
potencjalnego przeciwnika. Problemem<br />
była zachwiana proporcja pomiędzy lekkimi<br />
siłami floty, a jej trzonem składającymi<br />
się z okrętów liniowych.<br />
Francja w okresie przed 1918 r. nie<br />
posiadała ani jednego (!) krążownika<br />
rozpoznawczego (w typie okrętów<br />
brytyjskich scoutów i niemieckich kleine<br />
Kreuzer). Wcześniej bowiem budowano<br />
na potrzeby floty wielkie krążowniki<br />
pancerne, rzadziej mniejsze, pancernopokładowe.<br />
Włosi poszli w podobnym<br />
kierunku z tym, że przed I wojną<br />
światową zdołali ukończyć trzy małe<br />
krążowniki rozpoznawcze (na sześć<br />
zbudowanych drednotów). Doświadczenia<br />
bojowe pokazały jak przydatne są<br />
niewielkie i szybkie krążowniki mogące<br />
zarówno operować z flotą liniową,<br />
w roli flagowców flotylli niszczycieli, jak<br />
i do operacji samodzielnych. Tymczasem<br />
ani w jednym, ani w drugim państwie<br />
podobnych okrętów nie posiadano (jako<br />
że włoskie scouty okazały się kiepsko<br />
zaprojektowane). Sytuacja nieznacznie<br />
poprawiła się w połowie lat 20., gdy do<br />
służby weszły ex-niemieckie i ex-austro-węgierskie<br />
krążowniki przyznane<br />
– jako reparacje wojenne – w ramach<br />
traktatów pokojowych 1 .<br />
Włosi swoje pierwsze nowe krążowniki<br />
projektowali pod koniec 1926 r.<br />
Okręty miały wypełnić lukę pomiędzy<br />
pancernikami (drednotami) a liderami<br />
typu Leone (zaprojektowanymi jeszcze<br />
w czasie I wojny światowej) oraz 12<br />
nowymi niszczycielami typu Navigatori<br />
(pierwsze w budowie od 1927 r.).<br />
Projektantem nowych krążowników<br />
był generał korpusu inżynierów marynarki<br />
wojennej, Giuseppe Vian. Założenia<br />
było dosyć proste. Nowe okręty miały<br />
być przede wszystkim niezwykle szybkie<br />
z prędkością aż 37 węzłów i potężnie<br />
uzbrojone w armaty kal. 152 mm<br />
w wieżach zamkniętych. Od początku<br />
nie przykładano większego znaczenia<br />
dla opancerzenia (dlatego też nazywano<br />
je „kartonowymi pudełkami na buty”).<br />
Nowy krążownik miał być szybszy<br />
od lepiej uzbrojonych krążowników<br />
przeciwnika (co gwarantowałoby skuteczną<br />
ucieczkę), dzięki czemu mógł<br />
teoretycznie dogonić każdy niszczyciel<br />
i zniszczyć go z dział mających dostatecznie<br />
duży zasięg. Założenia wydawały<br />
się słuszne, choć przyszłe działania wojenne<br />
i zatopienie krążownika lekkiego<br />
Bartolomeo Colleoni podważyły pierwotne<br />
założenia.<br />
1<br />
Flota włoska pozyskała krążowniki lekkie Ancona<br />
(ex-niemiecki Graudenz), Bari (ex-niemiecki Pillau),<br />
Taranto (ex-niemiecki Strassburg), Venezia<br />
(ex-austro-węgierski Saida) i Brindisi (ex-austro-węgierski<br />
Helgoland).<br />
Pierwsze 4 krążowniki 2 były finansowane<br />
w ramach programu 1927-1928<br />
i ukończono je w latach 1931 (trzy pierwsze)<br />
oraz 1932 (ostatni). Nazywano je<br />
trochę ex post typem Condottieri A. Dwa<br />
kolejne okręty, o których traktuje niniejszy<br />
artykuł (Condottieri B), zamówiono<br />
w ramach programu 1929-1930.<br />
Pierwotnie miało być 6 jednakowych<br />
krążowników, ale na wczesnym etapie<br />
budowy postanowiono dwa ostatnie<br />
okręty ukończyć według nieco poprawionego<br />
projektu. Zastrzeżenia admiralicji<br />
włoskiej budziły wysokie nadbudówki<br />
źle wpływające na stateczność.<br />
Niezbyt dobrym rozwiązaniem było<br />
umieszczenie w nadbudówce pierwszej<br />
czwórki hangaru dla wodnosamolotu.<br />
W razie trafienia pociskiem mogło łatwo<br />
dojść do wybuchu pożaru, który mógł<br />
objąć całą dziobową bryłę pomostu<br />
i skutecznie uniemożliwić dowodzenie<br />
okrętem. Umieszczenie hangaru<br />
w nadbudówce dziobowej było związane<br />
z katapultą wbudowaną na stałe<br />
w dziobową część kadłuba 3 i chęcią<br />
zabezpieczenia przed warunkami pogodowymi<br />
będącego na wyposażeniu<br />
wodnosamolotu.<br />
Krążowniki nowego projektu „odziedziczyły”<br />
po swoich poprzednikach konstrukcję<br />
kadłuba i urządzenia napędowe.<br />
Zachowano identyczne uzbrojenie artyleryjskie<br />
z pierwszą czwórką, z tym,<br />
2<br />
Alberico da Barbiano, Alberto di Giussano, Giovanni<br />
delle Bande Nere i zamykający serię Bartolomeo<br />
Colleoni.<br />
3<br />
Takie rozwiązanie stosowali tylko Włosi na<br />
swoich krążownikach ciężkich typów Trento i Zara<br />
oraz – wcześniej – eksperymentalnie na krążowniku<br />
Ancona (ex-niem. Graudenz). Na krążownikach<br />
ciężkich (poza ostatnim Bolzano) wodnosamoloty<br />
nie były jednak przechowywane w nadbudówce,<br />
tylko w hangarze kadłubowym, pod<br />
pokładem dziobowym.<br />
30 luty <strong>2017</strong> MORZE
II wojna światowa<br />
Tadeusz Kasperski<br />
Porażka eskorty<br />
konwoju KMS 34<br />
W dniach od 11 do 13 grudnia 1943 r.<br />
na Morzu Śródziemnym eskorta konwoju<br />
KMS 34, przemierzającego trasę<br />
pomiędzy Algierem i Djidjelli, poniosła<br />
nieoczekiwaną porażkę w starciu<br />
z, próbującymi atakować ugrupowanie,<br />
dwoma U-Bootami. W omawianym<br />
okresie podobny sukces Niemców, przy<br />
olbrzymiej przewadze alianckich sił<br />
ZOP na tym akwenie i wypracowanych<br />
skutecznych metodach zwalczania niemieckich<br />
okrętów podwodnych przy<br />
współpracy sił nawodnych i samolotów,<br />
zdarzał się już bardzo rzadko.<br />
Konwój KMS 34 1 wyruszył z Gibraltaru<br />
na <strong>Morze</strong> Śródziemne 9 grudnia 1943 r.,<br />
kierując się na wschód. Niektóre ze<br />
statków zmierzały aż do Port Saidu, ale<br />
wiele jednostek pokonywało znacznie<br />
krótszą trasę do innych portów (np.<br />
z Gibraltaru do Bone 2 , tak jak polski frachtowiec<br />
Narwik, brytyjskiego typu Empire,<br />
7065 BRT). Niektóre statki przyłączały się<br />
1<br />
Konwoje oznaczone symbolem KMS chodziły<br />
z Wielkiej Brytanii (Liverpool) na <strong>Morze</strong><br />
Śródziemne.<br />
2<br />
Obecnie Annaba.<br />
w portach, do których KMS 34 zmierzał<br />
po drodze (Oran, Algier, Bizerta, Augusta,<br />
Bougie 3 i inne), stąd skład ugrupowania<br />
stale ulegał zmianie. Łącznie w okresie<br />
od 9 do 20 grudnia 1943 r. w konwoju<br />
KMS 34 „przewinęło się” aż 97 jednostek<br />
handlowych 4 , zanim dotarł on do Port<br />
Saidu. Pierwotnie bezpośrednią eskortę<br />
KMS 34 stanowiło 6 okrętów brytyjskich:<br />
krążownik plot. Colombo (D 89), korwety<br />
Anemone (K 49), Coltsfoot (K 140),<br />
Convolvulus (K 45), Hyderabad (K 212)<br />
i fregata Cuckmere (K 299). W przypadku<br />
zaatakowania konwoju przez U-Booty<br />
na trasie przemarszu, eskorta miała być<br />
wzmocniona przez skierowanie do niej<br />
silnego zespołu ZOP, złożonego z kilku<br />
niszczycieli.<br />
Sytuacja wojenna<br />
w grudniu 1943 roku<br />
W tym czasie na Morzu Śródziemnym<br />
na początku grudnia Niemcy<br />
dysponowali jeszcze 14 U-Bootami,<br />
z których U 223, U 450 i U 642 przedo-<br />
3<br />
Dziś Bidżaja w Algierii.<br />
4<br />
The Arnold Hague Convoy Database, KMS Convoy<br />
Series, KMS 34.<br />
stały się jesienią przez Cieśninę Gibraltarską<br />
na <strong>Morze</strong> Śródziemne. Dwa z nich<br />
(należących do 29. Flotylli), działających<br />
z bazy w Tulonie, miały wkrótce zmierzyć<br />
się w walce z eskortą konwoju KMS 34.<br />
<strong>Morze</strong> Śródziemne było wyjątkowo<br />
niebezpieczne dla okrętów podwodnych<br />
obu walczących stron i nie bez<br />
powodu nazywany przez niemieckich<br />
podwodniaków „pułapką na myszy”, bo<br />
skierowane tamże U-Booty pozostawały<br />
na nim i już nie wracały na Atlantyk.<br />
Przejrzyste wody utrudniały podejście<br />
do ataku nawet na głębokości peryskopowej,<br />
bo lotnicy byli w stanie niekiedy<br />
zauważyć płytko zanurzony okręt. Liczne<br />
pola minowe, silne patrole ZOP alianckich<br />
okrętów i samolotów mocno utrudniały<br />
odniesienie sukcesu. W przypadku<br />
wykrycia U-Boota w konkretnym miejscu<br />
i po zmuszeniu go do głębokiego<br />
zanurzenia, zespoły okrętów nawodnych<br />
przeprowadzały w 1943 r. wielogodzinne<br />
akcje poszukiwawcze, uniemożliwiając<br />
niemieckim podwodniakom<br />
szybkie oddalenie się z zagrożonego<br />
rejonu. Bezlitosne „polowania” (nosiły<br />
one kryptonim „Swamp”) mogły trwać<br />
do momentu, gdy U-Boot był zmuszony<br />
do wynurzenia na skutek odniesionych<br />
uszkodzeń w wyniku obrzucania bombami<br />
głębinowymi, bądź wyczerpania<br />
się akumulatorów i tlenu. Stąd straty<br />
Niemców na tym etapie wojny były<br />
wysokie, a sukcesy coraz rzadsze i nie<br />
mające już większego wpływu na przebieg<br />
działań wojennych. Po zwycięstwie<br />
Aliantów w Afryce Północnej, na Sycylii<br />
i przy kontynuowaniu przez nich we Włoszech<br />
prób przełamania Linii Gustawa<br />
w celu otwarcia drogi na Rzym, pełne<br />
Niszczyciel eskortowy HMS Tynedale<br />
w 1942 r. Padł ofiarą torped akustycznych<br />
T-5 wystrzelonych z U 593.<br />
Fot. zbiory Autora<br />
38 luty <strong>2017</strong> MORZE
Epoka pary i pancerza<br />
Rafał Mariusz Kaczmarek<br />
Pojedynek<br />
Sobowtórów<br />
Parowiec pasażerski Cap Trafalgar<br />
był nową, zwodowaną w 1913 r. jednostką.<br />
W swój pierwszy rejs wypłynął<br />
10 marca 1914 z Hamburga, zmierzając<br />
do portów Ameryki Południowej. Jednak<br />
już druga podróż transatlantyka<br />
rozpoczęta w lipcu szybko zakończyła<br />
jego pokojową eksploatację z powodu<br />
wybuchu wojny.<br />
Po przybyciu 2 sierpnia do Buenos Aires<br />
większość pasażerów statku zeszła na<br />
ląd, a na Cap Trafalgar (18 805 BRT, armator<br />
Hamburg Südamerikanische Dampfschiffahrts-Gesellschaft<br />
z Hamburga),<br />
przygotowywano się do podróży powrotnej.<br />
Udało się zdobyć tylko 3500 t<br />
węgla, ale kapitan statku Fritz Langerhanns<br />
liczył na uzupełnienie paliwa<br />
w Montevideo, dokąd jednostka zamierzała<br />
zawinąć. Jednak na stojący w Buenos<br />
Aires parowiec dotarła wiadomość<br />
o wybuchu wojny między Niemcami<br />
a Wielką Brytanią i Francją, dlatego Cap<br />
Trafalgar pozostał w porcie, a 16 sierpnia<br />
na pokładzie pojawił się attaché morski<br />
niemieckiej ambasady w Argentynie<br />
z rozkazem rekwizycji statku przez marynarkę<br />
wojenną w celu wykorzystania go<br />
do działań korsarskich.<br />
Nazajutrz transatlantyk opuścił Buenos<br />
Aires i po 2 dniach zawinął do Montevideo,<br />
gdzie wyokrętowano pozostałych<br />
na pokładzie 60 pasażerów oraz tych<br />
członków załogi, którzy nie nadawali się<br />
do służby wojskowej. Tam uzupełniono<br />
paliwo i zabrano ze stojącego w<br />
tym porcie niemieckiego parowego<br />
frachtowca Camarones (3096 BRT) 2 oficerów<br />
– rezerwistów marynarki wojennej.<br />
Na pokładzie Cap Trafalgar pozostał<br />
jeden pasażer, który nie chciał opuścić<br />
statku – był to niejaki Braunholz, a był<br />
lekarzem weterynarii i wiózł na statku…<br />
parę zarodowych świń. Wówczas Langerhanns<br />
podjął decyzję o… wcieleniu<br />
owego „medyka” do załogi – choć lekarz<br />
okrętowy na pokładzie był.<br />
Następnie Cap Trafalgar opuścił Montevideo<br />
w południe 22 sierpnia udając<br />
się oficjalnie do Las Palmas na hiszpańskich<br />
Wyspach Kanaryjskich, zaś<br />
w rzeczywistości w rejon brazylijskiej<br />
bezludnej wysepki Trynidad Południowy,<br />
odległej o około 500 Mm od wybrzeża<br />
Brazylii. W trakcie rejsu statek został<br />
zamaskowany na brytyjski turbinowiec<br />
pasażerski Carmania (19 524 BRT),<br />
o którym Niemcy wiedzieli, że znajduje<br />
się w tym rejonie. W tym celu usunięto<br />
trzeci komin, który był atrapą (mieścił<br />
tylko wyloty rur wentylacyjnych i skraplacz<br />
turbiny napędzającej środkową<br />
śrubę), a jednostkę odpowiednio pomalowano.<br />
Wyboru Carmanii dokonano<br />
podobno biorąc pod uwagę fakt,<br />
że Braunholz przed wojną płynął na niej,<br />
i na której wziął udział w październiku<br />
1913 r. w ratowaniu ludzi z płonącego<br />
brytyjskiego parowca pasażerskiego<br />
Volturno (3602 BRT) i miał przy sobie egzemplarz<br />
gazety z artykułem na ten temat<br />
i fotografiami Carmanii… 1 . O pół-<br />
1<br />
Na Volturno, płynącym z Rotterdamu do Nowego<br />
Jorku, 9 października 1913 r., podczas sztormu<br />
na środku Atlantyku, wybuchł pożar. W akcji ratowniczej<br />
wzięło udział 11 statków, w tym właśnie<br />
nocy z 28 na 29 sierpnia Cap Trafalgar<br />
przybył do brzegów Trynidadu Południowego<br />
i tam rano spotkał się z niemiecką<br />
kanonierką Eber. Ten dość stary<br />
okręt stacjonował dotąd w Niemieckiej<br />
Afryce Zachodniej, skąd razem z wiozącym<br />
zaopatrzenie parowym frachtowcem<br />
Steiermark (4570 BRT) dotarł jeszcze<br />
15 sierpnia do wysepki, by przekazać<br />
swoje uzbrojenie na Cap Trafalgar 2 . Tam<br />
już czekały inne zaopatrzeniowce – niemieckie<br />
parowe frachtowce Pontos (5703<br />
BRT), Santa Isabel (5199 BRT) i Eleonore<br />
Woermann (4624 BRT) oraz wyczarterowany<br />
amerykański parowy frachtowiec<br />
Berwind (2589 BRT). Tego samego<br />
dnia przybył tam niemiecki krążownik<br />
lekki Dresden, który po pobraniu ładunku<br />
węgla z zaopatrzeniowców oddalił się<br />
w towarzystwie Santa Isabel 3 .<br />
Carmania, które podjęły 521 pasażerów<br />
i członków załogi parowca. 136 osób poniosło<br />
śmierć. Wypalony wrak Volturno zatonął 18<br />
października po otwarciu zaworów dennych.<br />
2<br />
Eber został zbudowany w latach 1902-1903<br />
w stoczni AG „Vulcan” w Szczecinie (wyporność<br />
normalna 977 t, prędkość maksymalna 14,3 w.,<br />
uzbrojenie 2 x 105 mm i 6 x 37 mm, załoga 9 oficerów<br />
i 121 marynarzy). Steiermark przed przybyciem<br />
Cap Trafalgar odpłynął do Bahia w Brazylii,<br />
dokąd przybył 23 sierpnia, po czym uległ internowaniu.<br />
1 czerwca 1917 r. statek został przejęty<br />
przez władze brazylijskie i przemianowany na<br />
Camamu. Dopiero w 1959 r. pocięto go na złom<br />
w Brazylii.<br />
3<br />
Z technicznego punktu widzenia – krążownik<br />
pancernopokładowy. Dresden później dołączył do<br />
zespołu dowodzonego przez wadm. Maximiliana<br />
von Spee, złożonego z krążowników pancernych<br />
Scharnhorst i Gneisenau oraz krążowników lekkich<br />
(uwaga jw.) Leipzig i Nürnberg. Te okręty 1 listopada<br />
1914 r. w bitwie koło Coronelu odniosły zwycięstwo<br />
nad brytyjskim zespołem, zatapiając bez<br />
strat własnych brytyjskie krążowniki pancerne<br />
Good Hope i Monmouth. Jednak już 8 grudnia<br />
w bitwie koło Falklandów prawie cała niemiecka<br />
eskadra zginęła – zatopione zostały oba krążowniki<br />
pancerne oraz Leipzig i Nürnberg, a von Spee<br />
poniósł śmierć. W tej bitwie zatopieniu uległa<br />
także Santa Isabel, posłana na dno przez krążownik<br />
lekki HMS Bristol. Ocalał jedynie Dresden, który<br />
potem również podjął korsarskie działania, topiąc 3<br />
statki o łącznym tonażu 8800 BRT, ale 14 marca<br />
1915 r. osaczony koło chilijskiej wyspy Más a Tierra<br />
(od 1966 r. Wyspa Robinsona Crusoe) na Pacyfiku<br />
Cap Trafalgar opuszcza Montevideo 22 sierpnia<br />
1914 r., rozpoczynając swój korsarski rejs. Obraz<br />
Willego Stöwera.<br />
Fot. zbiory Andrzeja Danilewicza<br />
MORZE<br />
luty <strong>2017</strong><br />
43
Epoka pary i pancerza<br />
Najlepsze carskie<br />
krążowniki Michał Glock<br />
Historia służby<br />
<strong>Morze</strong> Bałtyckie<br />
Krążownik Bogatyr`, jako pierwszy<br />
z czterech, został przyjęty do służby 7<br />
sierpnia 1902 r., choć w części danych<br />
pojawiają się daty z września, a nawet<br />
z października, gdy zakończono prace<br />
nad usuwaniem usterek w wieżach działowych.<br />
W każdym razie pod koniec października<br />
Bogatyr` wraz z pancernikiem<br />
Pobieda znalazł się w Lipawie (na Łotwie),<br />
gdzie przygotowywano oba okręty do<br />
rejsu na Daleki Wschód. Następnie do<br />
zespołu dołączyć miał jeszcze pancernik<br />
Retwizan amerykańskiej budowy (dowodzony<br />
przez Polaka, kmdr. Edmunda<br />
Szczęsnowicza) oraz krążowniki Diana<br />
i Pałłada 1 . Ministerstwo Morskie wysyłając<br />
te jednostki do Port Artur chciało<br />
sprawdzić sprawność organizacji przejścia<br />
zespołu dużych okrętów. Poza tym<br />
nie bez znaczenia była demonstracja siły<br />
militarnej w sytuacji pogarszających się<br />
stosunków z Japonią i Wielką Brytanią.<br />
W praktyce okręty płynęły oddzielnie,<br />
gdyż już na Bałtyku wyszły na jaw<br />
liczne niedoróbki w maszynowniach<br />
i kotłowniach. Tylko Bogatyr` płynął<br />
zgodnie z założonym harmonogramem.<br />
Pewne problemy w czasie tego rejsu<br />
jednak ujrzały światło dzienne. Tuż po<br />
wyjściu z portu w Portland (płd. Anglia)<br />
zastrzelił się główny mechanik okrętu,<br />
starszy inż. Czechanin. Pochowano go<br />
w hiszpańskim Vigo. W niedalekiej Lizbonie<br />
do szpitala trafił inny chory członek<br />
załogi. Dalsza droga na Daleki Wschód<br />
wiodła przez <strong>Morze</strong> Śródziemne w towarzystwie<br />
kontrtorpedowców Burnyj<br />
1<br />
Do zespołu miały dołączyć jeszcze krążowniki<br />
Askold i Nowik oraz 7 kontrtorpedowców i 4 torpedowce<br />
zamówione w stoczniach francuskich<br />
lub znajdujące się już na Morzu Śródziemnym.<br />
i Bojkij (typu 350-tonowego). Obie jednostki<br />
miały licznie niedoróbki maszyn<br />
i co gorsza niedoszkoloną załogę. Przez<br />
większość drogi na holu pozostawał<br />
Bojkij, drugi z kontrtorpedowców był<br />
w lepszym stanie, a poza tym na jego<br />
pokład przeszło kilku mechaników z krążownika<br />
i na bieżąco usuwali awarie oraz<br />
doszkolili maszynistów i palaczy. Na początku<br />
maja 1903 r. Bogatyr` zawinął do<br />
Port Artur. Stan okrętu był bardzo dobry<br />
i dowódca Eskadry Oceanu Spokojnego,<br />
wadm. Stark, wysoko ocenił postawę<br />
i profesjonalizm załogi oraz jakość pracy<br />
stoczniowców. Tak jak Askold (który<br />
mniej więcej w tym samym czasie trafił<br />
do Port Artur) Bogatyr` niejako z marszu<br />
mógł podjąć wykonywanie zadań<br />
bojowych. Okręty budowy rosyjskiej<br />
zazwyczaj musiały przechodzić kilkutygodniowe<br />
remonty i dokowania, które<br />
wykonywano zazwyczaj w... Japonii,<br />
w Nagasaki.<br />
Ponieważ krążownik miał opancerzone<br />
wieże, kazamaty i znakomitą<br />
dzielność morską, przydzielono go do<br />
Władywostockiego Zespołu Krążowników<br />
wraz z krążownikami pancernymi<br />
Gromoboj, Rossija i Rjurik (pierwszy).<br />
Poza tym siły w Port Artur miały Askolda<br />
i krążownik pancerny Bajan, więc uznano,<br />
że trzeci duży okręt mogący prowadzić<br />
dalekie rozpoznanie powinien<br />
być przydzielony do grupy jednostek<br />
Część 2<br />
operujących z Władywostoku. Do końca<br />
1903 r. Bogatyr` pływał w malowaniu<br />
pokojowym, tj. z białymi burtami kadłuba<br />
i żółtymi kominami. Dopiero po<br />
wybuchu wojny z Japonią (27 stycznia<br />
1904 r., wg nowego stylu 9 lutego) okręt<br />
przemalowano w barwy bojowe (kolor<br />
zielonkawooliwkowy).<br />
Bogatyr` wraz z pozostałymi krążownikami<br />
uczestniczył w trzech pierwszych<br />
rajdach przeciwko żegludze japońskiej.<br />
Za pierwszym razem wyprawiono się<br />
w kierunku wschodnich wybrzeży wysp<br />
Honsiu i Hokkaido (przez rozdzielającą je<br />
cieśninę Tsugaru) w dniach 27 stycznia-1<br />
lutego (wg nowego stylu 9-14 lutego)<br />
1904. Ofiarą padł tylko jeden niewielki japoński<br />
parowiec Naganoura Maru (1084<br />
BRT)<br />
W czasie drugiego rajdu po Morzu<br />
Japońskim pod wybrzeżami Korei 11-17<br />
lutego (24 lutego-1 marca) nic nie zatopiono<br />
z powodu trudnych warunków<br />
hydrometeorologicznych. Japończycy<br />
nie byli bierni i wysłali pod Władywostok<br />
swoje krążowniki pancerne wadm. Kamimury<br />
2 . Było to bardzo korzystne dla sił<br />
rosyjskich, gdyż udało się podzielić siły<br />
przeciwnika. Co prawda wróg ostrzelał<br />
Władywostok, ale obyło się bez więk-<br />
2<br />
Siły japońskie składały się z krążowników pancernych<br />
Idzumo, Yakumo, Asama, Adzuma, Iwate<br />
oraz pancernopokładowych Kasagi i Yoshino.<br />
Bogatyr` na początku służby,<br />
w białym malowaniu.<br />
Fot. NHHC<br />
MORZE<br />
luty <strong>2017</strong><br />
47
Epoka żagla<br />
Krzysztof Gerlach<br />
Najsłynniejsza<br />
ofiara karonad<br />
Karonady, specyficzne działa okrętowe<br />
z końca XVIII w., krótkie i o małym<br />
zasięgu, ale za to nadzwyczaj lekkie<br />
w stosunku do swojego kalibru, odegrały<br />
istotną rolę w bitwach morskich<br />
toczonych wtedy oraz w pierwszej<br />
połowie następnego stulecia, chociaż<br />
równocześnie mocno przecenianą<br />
i przypisywaną nie tym działaniom<br />
i nie tym kategoriom okrętów, dla których<br />
były rzeczywiście bardzo istotne.<br />
Zaś najsłynniejszą ich ofiarą nie stał się<br />
żaglowiec ostrzelany z karonad, tylko<br />
wręcz przeciwnie – ten, który musiał<br />
ulec nieprzyjacielowi, ponieważ jego<br />
artyleria składała się w zbyt wielkim<br />
procencie z dział takiej konstrukcji.<br />
Narodziny fregaty Essex<br />
Amerykańskie budownictwo okrętowe<br />
z końca XVIII w. charakteryzowało się wieloma<br />
specyficznymi cechami. Marynarka<br />
wojenna cierpiała na chroniczny brak<br />
pieniędzy, wynikający między innymi<br />
z ogromnej niechęci do silnego rządu<br />
centralnego, bardzo żywych w społeczeństwie<br />
tendencji izolacjonistycznych<br />
i przekonania o braku potrzeby budowania<br />
innych jednostek bojowych niż te do<br />
obrony własnych wybrzeży (i to rozumianej<br />
bardzo prymitywnie, jako zaporowe<br />
akcje kanonierek wiosłowych). Zdawano<br />
też sobie sprawę z braku możliwości dorównania<br />
liczebnością – w sensownym<br />
czasie – tradycyjnie wielkim flotom europejskim,<br />
jak brytyjska, francuska, hiszpańska<br />
czy nawet holenderska. Nielicznym<br />
pojawiającym się zagrożeniom, typu akcji<br />
korsarzy/piratów północnoafrykańskich<br />
albo lekkich sił Napoleona przeciwko<br />
handlowej żegludze amerykańskiej,<br />
próbowano przeciwdziałać przez budowę<br />
małej liczby okrętów bardzo silnych<br />
w swoich kategoriach, by nie mogąc operować<br />
w dużych zespołach i prowadzić<br />
działań na dużą skalę, wygrywały chociaż<br />
pojedynki. Tak powstały słynne potem,<br />
wielkie fregaty grupy Constitution.<br />
Miały one swoje wady i ograniczenia,<br />
ponadto nie przez wszystkich były<br />
na początku przyjmowane z entuzjazmem<br />
i zrozumieniem, więc Amerykanie<br />
konstruowali też jednostki znacznie<br />
bardziej tradycyjne. Jedną z nich była<br />
32-działowa fregata Essex. Zbudowano<br />
ją w czasie quasi-wojny z Francją, za pieniądze<br />
pochodzące z publicznej zbiórki.<br />
Projekt sporządził William Hackett, zaś na<br />
budowniczego wybrano Enosa Briggsa<br />
z Salem w stanie Massachusetts. Po położeniu<br />
stępki 13 kwietnia 1799 jednostkę<br />
zwodowano 30 września tr. i ukończono<br />
17 grudnia 1799. Tempo budowy<br />
było godne podziwu, chociaż w epoce<br />
drewnianych okrętów, kiedy materiał<br />
konstrukcyjny powinien był sezonować<br />
zarówno przed rozpoczęciem wycinania<br />
elementów, jak w poszczególnych<br />
stadiach montażu, nie wróżyło zbytniej<br />
trwałości fregaty. Dla nie liczącego nawet<br />
10 tys. mieszkańców Salem zbudowanie<br />
tak dużego okrętu stanowiło<br />
znaczące wydarzenie. Jednak w chwili<br />
wodowania Essex, uzbrojona w głównej<br />
baterii w działa 12-funtowe, nie wyróżniała<br />
się niczym bardzo szczególnym<br />
na tle innych jednostek tej kategorii. Na<br />
61 francuskich fregat w służbie czynnej,<br />
25 należało do tej klasy; spośród 126<br />
brytyjskich – równo połowa 1 . Lecz te<br />
pozostałe niosły cięższą artylerię główną<br />
(utworzoną z dział 18- i 24-funtowych).<br />
W swojej klasie Essex miała z grubsza<br />
standardowe wymiary, chociaż jej parametrów<br />
2 nie można dokładnie porównywać<br />
ani z danymi podobnych fregat<br />
francuskich 3 , ani brytyjskich 4 , z uwagi na<br />
odmienne systemy mierzenia obowiązujące<br />
w każdej marynarce.<br />
1<br />
Liczby należy traktować jako lekko przybliżone.<br />
Czasem statusu danego okrętu (w służbie czynnej,<br />
w doku remontowym, w rezerwie, wśród<br />
jednostek strażniczych) nie można precyzyjnie<br />
ustalić.<br />
2<br />
Długość pokładu działowego 42,98 m,<br />
szerokość 11,28 m, głębokość 3,73 m.<br />
3<br />
Analogicznie: 42,23-45,48 m, 10,72-11,53 m,<br />
5,36-5,82 m.<br />
4<br />
Analogicznie: 38,28-41,17 m, 10,67-11,23 m,<br />
3,63-3,96 m.<br />
Amerykańska fregata z grupy jednostek lżejszych,<br />
jak Essex, znacznie liczniejszych, ale dużo<br />
mniej chętnie pokazywanych niż wielkie fregaty<br />
klasy Constitution. Ilustracja z epoki.<br />
Autor: Jean-Jérôme Baugean<br />
58 luty <strong>2017</strong> MORZE
Podróże, muzea, wraki<br />
Armata Mk 4 kal. 356 mm na platformie kolejowej.<br />
US Navy użyła pięciu takich w 1918 r. do<br />
ostrzału pozycji niemieckich we Francji. Na pierwszym<br />
planie japońskie pociski kal. 460 mm, po<br />
lewej działa 7-calowe z CSS Atlanta.<br />
Sebastian Hassa<br />
Z wizytą w krainie gigantów<br />
Muzeum US Navy w Waszyngtonie<br />
Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych<br />
ma 10 oficjalnych placówek<br />
muzealnych przedstawiających jej historię,<br />
tradycje oraz osiągnięcia. Za koordynację<br />
i zarządzanie tymi instytucjami<br />
odpowiada Naval History & Heritage<br />
Command, czyli Departament Historii<br />
i Dziedzictwa Marynarki. Liczne inne<br />
placówki, w tym te najbardziej popularne<br />
– umieszczone na pokładach muzealnych<br />
pancerników i lotniskowców, są<br />
administrowane głównie przez władze<br />
stanowe, lokalne, czy też różne fundacje<br />
i organizacje. W cieniu tych największych<br />
i najpopularniejszych funkcjonuje<br />
pierwsze i najważniejsze, znajdujące<br />
się w Waszyngtonie.<br />
Historia National Museum of the<br />
United States Navy 1 jest nierozerwalnie<br />
związana z losami Stoczni Marynarki<br />
w Waszyngtonie. Ta ostatnia została<br />
powołana do życia decyzją Kongresu<br />
z 23 lipca 1799 r., na terenach zlokalizowanych<br />
kilka kilometrów na południowy<br />
wschód od Kapitolu, nad rzeką<br />
Anacostia, będącą dopływem Potomaku.<br />
Rok później pod nadzorem pierwszego<br />
sekretarza marynarki Benjamina Stodderta<br />
i przyszłego komendanta stoczni<br />
Thomasa Tingeya, rozpoczęto budowę<br />
pierwszych instalacji. Intensywny rozwój,<br />
jaki przypadł na pierwszą dekadę XIX w.,<br />
został przerwany przez wybuch wojny<br />
z Wielką Brytanią. W 1814 r. Waszyngton<br />
został zdobyty przez wojska gen.<br />
Roberta Rossa, a budynki publiczne,<br />
w tym Biały Dom, Kapitol i stocznia zostały<br />
spalone.<br />
1<br />
Narodowe Muzeum Marynarki Wojennej<br />
Stanów Zjednoczonych.<br />
Po odbudowie zakładu ze zgliszcz<br />
podjęto decyzję o zmianie profilu jego<br />
działalności. Ze względu na oddalenie<br />
od wybrzeża oraz płytkie wody Anacostii,<br />
ograniczające wielkość jednostek<br />
jakie mogły być budowane i remontowane<br />
2 , podjęto decyzję o zagospodarowaniu<br />
istniejących budynków<br />
i infrastruktury na potrzeby produkcji uzbrojenia<br />
oraz amunicji. W tej formie, jako<br />
baza marynarki, funkcjonowała przez<br />
następne półtora wieku. Z biegiem czasu<br />
stała się największym wytwórcą tego<br />
rodzaju w USA. Właśnie tutaj powstawały<br />
armaty morskie, łącznie z tymi największymi,<br />
16-calowymi, wyrzutnie torped<br />
i podwodne pociski do nich, działa<br />
artylerii średniej i lekkiej, amunicja, systemy<br />
optyczne, czy też łączności. Poza<br />
działalnością stricte produkcyjną na terenie<br />
bazy funkcjonowało szereg placówek<br />
naukowych i doświadczalnych. Warto<br />
przypomnieć, że właśnie tutaj testowano<br />
pierwszą katapultę do samolotów,<br />
powstał pierwszy tunel aerodynamiczny<br />
w USA i wybudowano słynny<br />
basen Taylora, w którym badano kształty<br />
kadłubów przyszłych okrętów US Navy.<br />
Zresztą, budynek basenu istnieje do dziś.<br />
W szczytowym okresie przypadającym<br />
na 1947 r. na terenie bazy (funkcjonującej<br />
od 1945 r. pod nazwą US Naval Gun Factory)<br />
znajdowało się 21 działów produkcyjnych,<br />
zajmujących 188 budynków na<br />
obszarze 0,5 km 2 i dających zatrudnienie<br />
około 26 tys. pracowników.<br />
Pod koniec lat 50. XX w. zdecydowano<br />
o wygaszeniu produkcji przemysłowej na<br />
2<br />
Fregata USS Constitution była jednym<br />
z większych okrętów jakie weszły wówczas<br />
do stoczni.<br />
Turtle, czyli żółw, pierwszy pojazd podwodny<br />
użyty bojowo. Powstały z inicjatywy Davida<br />
Bushnella, działał przeciwko flocie brytyjskiej<br />
w 1776 r. w trakcie wojny o niepodległość.<br />
terenie bazy i zmniejszeniu jej powierzchni.<br />
Proces ten zakończono w 1961 r.<br />
W jego wyniku obszary położone w dół<br />
rzeki oraz znajdujące się tam budynki<br />
zostały przekazane władzom lokalnym<br />
i poddane rewitalizacji. W rękach marynarki<br />
pozostała jedynie najstarsza cześć<br />
bazy obejmująca teren historycznej<br />
stoczni, która od 1973 r. znajdujące się na<br />
liście dziedzictwa narodowego. Obecnie<br />
jest siedzibą m.in. szefa operacji morskich<br />
(czyli dowódcy US Navy), Dowództwa<br />
Systemów Morskich, Dowództwa<br />
Inżynieryjnego Zaplecza Marynarki,<br />
Departamentu Reaktorów Okrętowych,<br />
prawników i… muzeum.<br />
MORZE<br />
luty <strong>2017</strong><br />
67
Żegluga pasażerska i handlowa<br />
Wojciech Zawadzki<br />
Polskie<br />
wodoloty<br />
W latach 50. ub.w. na świecie bardzo<br />
popularne stało się projektowanie<br />
wodolotów, które w tym czasie nazywano<br />
u nas hydropłatami. Widziano<br />
szansę szerokiego zastosowania ich<br />
zarówno w wojsku, jak i w cywilu. Także<br />
polscy konstruktorzy postanowili<br />
zmierzyć się z tym trudnym tematem.<br />
Efekty lat pracy były niestety nader<br />
skromne. Kilka motorówek doświadczalnych<br />
i jeden wodolot „z prawdziwego<br />
zdarzenia”.<br />
Inicjatywę rozpoczęcia polskich badań<br />
nad nowym rodzajem jednostek pływających<br />
podjął Zakład Teorii Okrętów w<br />
Katedrze Budowy Okrętów Politechniki<br />
Gdańskiej. Zespołem inżynierów kierował<br />
mgr inż. (późniejszy profesor) Lech<br />
Kobyliński. Studia teoretyczne rozpoczęto<br />
już w 1953 r. Przez dwa lata zajmowano<br />
się wyliczeniami teoretycznymi, dopiero<br />
pod koniec 1955 r. przygotowano<br />
założenia badań modelowych w terenie<br />
i wykonano dokumentację pierwszej<br />
łodzi.<br />
Przez jezioro na morze<br />
Celem, który w 1956 r. wyznaczył sobie<br />
zespół było opracowanie projektu<br />
prototypu hydropłatu o wyporności<br />
10-15 t. Droga do tego wiodła poprzez<br />
przygotowanie najpierw wyliczeń teoretycznych,<br />
a następnie przebadanie<br />
modeli podczas prób na wodzie. W kolejnych<br />
latach w Ośrodku Doświadczalnym<br />
w Iławie, a dokładniej na jeziorze<br />
Jeziorak przetestowano kilka przygotowanych<br />
kolejno łódek z różnymi układami<br />
kształtów kadłuba, płatów nośnych,<br />
sterów i napędu. Pierwszy był w 1956 K-1,<br />
a rok po nim motorówka pomiarowa K-2.<br />
Badano przede wszystkim zachowanie<br />
się jednostek na wodzie, zastanawiano<br />
się nad doborem kształtu kadłuba, mocowań<br />
wzdłużnych i poprzecznych, tak<br />
aby zachować optymalną stateczność<br />
podczas pływania na wysuniętych płatach.<br />
W 1959 r. zbudowano K-3, która<br />
miała być przedprototypem dla właściwego,<br />
już pierwszego pełnomorskiego<br />
hydropłatu, który otrzymał oznaczenie<br />
K-4.<br />
Budowa przedprototypu i zaplanowanie<br />
w 1958 r. badań na cykl trzyletni<br />
wynikało ze zdefiniowania trudności, na<br />
jakie napotkali inżynierowie podczas<br />
pierwszych badań. Po kolei starano się<br />
pokonać trudności z kilkoma newralgicznymi<br />
elementami konstrukcji przyszłego<br />
hydropłatu. Pierwsza mała drewniana<br />
łódka K-1 badana na Jezioraku w 1956 r.<br />
początkowo nie spełniała oczekiwań inżynierów.<br />
W trakcie kolejnych prób przebudowywano<br />
płaty i zmieniano sposób<br />
ich zanurzania. Dopiero przygotowany<br />
szósty układ dał zadowalające wyniki. Na<br />
ich podstawie błędnie uznano, że można<br />
rozpocząć proces projektowania właściwego<br />
hydropłatu. Szybko się jednak<br />
okazało, że układ płatów nie był jednak<br />
jedynym problemem do rozwiązania.<br />
Konstruktorzy musieli dokładnie wyliczyć<br />
wartości stateczności i przenieść<br />
wyniki badań z modelu na jednostkę<br />
finalną. Ponieważ kadłub K-1 nadawał się<br />
do dalszych prób tylko w ograniczonym<br />
zakresie, konieczne okazało się zbudowanie<br />
drugiego modelu, który otrzymał<br />
oznaczenie K-2. W lipcu 1957 r. powrócono<br />
do Iławy, jednak zamiast zająć się<br />
statecznością znów pojawiły się problemy<br />
we właściwym doborem kształtów<br />
i zawieszenia płatów. Szybko uzyskane<br />
dobre wyniki na K-1 nie zostały bowiem<br />
potwierdzone podczas długotrwałych<br />
badaniach zmęczeniowych i wszystko<br />
trzeba było zaczynać od początku. Dopiero<br />
piąta wersja płatów pozwoliła motorówce<br />
wynurzyć się z wody, ale niestety<br />
nie uzyskiwano zbyt długich czasów<br />
marszu. Zmarnowano czas i przy okazji<br />
„zarżnięto” użyty na K-2 silnik, w związku<br />
z czym próby znów utknęły w martwym<br />
punkcie.<br />
Mimo niepełnych wyników badań naukowcy<br />
z Politechniki Gdańskiej uparcie<br />
przygotowywali dokumentację właściwej<br />
jednostki, czyli K-4. Wyliczenia były<br />
jednak niekompletne, bo brakowało<br />
w dalszym ciągu „tylko” rysunków płatów<br />
i systemu napędowego z usterzeniem.<br />
Zawarto więc pod koniec 1957 r. ze<br />
Stocznią Rzeczną w Gdańsku Pleniewie 1<br />
umowę na wykonanie kolejnej łodzi<br />
przedprototypowej, K-3. Jej testy miały<br />
dać odpowiedź na pytanie o dobór silnika<br />
napędowego. Ponadto ustalono,<br />
że przed ostatecznym doborem płatów<br />
powstanie jeszcze geometrycznie<br />
zmniejszony model redukcyjny przyszłej<br />
K-4 przeznaczony – a jakże – do intensywnych<br />
prób jeziorowych.<br />
Zgodnie z sugestiami Marynarki Wojennej<br />
(MW) dla K-3 wybrano przerobiony<br />
silnik typu M-21 o mocy 63 KM. Nie<br />
zdecydowano się za to na adaptację do<br />
testów seryjnie budowanej łodzi saperskiej,<br />
uzasadniając to nieodpowiednim<br />
kształtem jej kadłuba. Niestety, w 1958 r.<br />
próby kontynuowano tylko na mocno<br />
zużytym K-2, bowiem K-3 został oddany<br />
zamawiającemu przez Stocznię Rzeczną<br />
1<br />
Tak się dawniej mówiło i pisało, w istocie<br />
Gdańsk Górki Zachodnie – przyp. red.<br />
Wodolot Zryw-I w jednym z rejsów<br />
pasażerskich pod banderą cywilną.<br />
Fot. Katedra Hydromechaniki i Hydroakustyki PG<br />
MORZE<br />
luty <strong>2017</strong><br />
71
Statki specjalne<br />
Nowy Adam Koralewski<br />
Oceanograf<br />
Na nowy statek naukowo-badawczy<br />
Instytut Oceanografii Uniwersytetu<br />
Gdańskiego musiał czekać długo.<br />
Oceanograf jest już gotowy, ale jego<br />
odbiór przeciąga się z przyczyn formalnych.<br />
To jednostka nowoczesna,<br />
w układzie katamaranu, o ciekawej<br />
konstrukcji i bogatym wyposażeniu.<br />
Została zaprojektowana i zbudowana<br />
w Polsce.<br />
Od lat główny ciężar badań na morzu<br />
spoczywa na barkach Oceanografa-2,<br />
zbudowanego w Leningradzie w 1977,<br />
jednostki pozyskanej przez Uniwersytet<br />
Gdański w końcu 1978 r. Po remoncie<br />
statek wszedł do eksploatacji 28 sierpnia<br />
1979 r. Od tamtej pory spędza średnio<br />
1/3 roku w morzu. Jego intensywne<br />
użytkowanie i wiek wymusiły duży remont<br />
klasowy, który przeprowadzono<br />
w 2011 r. Jednostkę wówczas przebudowano,<br />
doposażono w nowe urządzenia<br />
i usprawniono mechanizmy. Jednak potrzebę<br />
pozyskania następcy dostrzeżono<br />
znacznie wcześniej.<br />
Już na początku 2009 r. Uniwersytet<br />
Gdański złożył w Ministerstwie Rozwoju<br />
Regionalnego wniosek o dofinansowanie<br />
realizacji projektu „Specjalistyczny<br />
statek do interdyscyplinarnych badań<br />
naukowych Morza Bałtyckiego Oceanograf”<br />
w ramach Programu Operacyjnego<br />
Innowacyjna Gospodarka 2007-2013.<br />
Projekt został wysoko oceniony, jednak<br />
nie otrzymał dotacji. Kolejnym, tym razem<br />
udanym, podejściem było podanie<br />
do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa<br />
Wyższego, które przyznało środki w wysokości<br />
36 mln PLN w ramach Funduszu<br />
Nauki i Technologii Polskiej. Umowę<br />
z ministerstwem zawarto we wrześniu<br />
2011 r.<br />
Kolejnym krokiem było wyłonienie<br />
projektanta jednostki. Niemal od razu<br />
rozpisano przetarg na wykonawcę projektu<br />
wstępnego, który wygrała firma<br />
Inżynieria, Doradztwo, Ekologia „Idek”<br />
Sp. z o.o. z Gdańska. Wartość umowy<br />
wyniosła 343 tys. PLN. W połowie 2012 r.<br />
rozpisano przetarg na projekt techniczno-klasyfikacyjny<br />
i budowę statku.<br />
W jego wyniku, 11 stycznia 2013 r. Uniwersytet<br />
zawarł umowę o wartości<br />
33,2 mln PLN z konsorcjum w składzie<br />
– Stocznia Remontowa „Nauta” S.A.<br />
w Gdyni (lider) i Crist S.A. w Gdyni, zaś<br />
projekt B870 opracowała firma Seatech<br />
Engineering Ltd. z Gdańska. Na jego<br />
podstawie Centrum Techniki Okrętowej<br />
S.A. w Gdańsku wykonało model<br />
poddany badaniom w tamtejszym<br />
basenie. Wyniki prób wskazywały na<br />
Multimedialna sala dydaktyczna. Fot. Jarosław Staluszka/„Nauta” Jedno z laboratoriów. Fot. Jarosław Staluszka/„Nauta”<br />
Oceanograf w „Naucie”, zdjęcie<br />
z okresu prób.<br />
Fot. Tomasz Grotnik<br />
78 luty <strong>2017</strong> MORZE
Z polskich stoczni<br />
Krzysztof Stefański<br />
Stocznia<br />
oczami artystów<br />
Stocznia, tak jak i morze, tak jak i góry,<br />
od zawsze przyciągała artystów. Mieli<br />
oni tutaj duże pole do popisu. Stocznia<br />
im. Komuny Paryskiej w Gdyni cieszyła<br />
się wśród nich wielkim powodzeniem.<br />
Artyści przychodzili z zewnątrz do<br />
zakładu na kilka godzin, żeby je twórczo<br />
wykorzystać. Dotyczyło to zwłaszcza<br />
malarzy. Z kolei plastycy na ogół<br />
przybywali na dłużej i często się tam<br />
zatrudniali.<br />
Stoczniowy dział plastyczny powstał<br />
w 1945 r. Pierwszym zakładowym plastykiem<br />
został, po powrocie z przymusowych<br />
robót w Niemczech, Mieczysław<br />
Osicki. Zamówień na swoje usługi miał<br />
dużo, więc dział zaczął się powiększać.<br />
Doszli do niego m.in.: Włodzimierz<br />
Herman, Antoni Wolski, Eugeniusz Lewandowski.<br />
Jednym z najlepszych i najbardziej<br />
znanych plastyków był Henryk<br />
Fajlhauer, który od 1972 r. pracował tam<br />
przez 10 lat. Po nim kierownikiem działu<br />
został Józef Jezierski.<br />
Grupa Polskich Marynistów Plastyków, kawiarnia „Cyganeria”, Gdynia 1948 r. Od prawej: Antoni Suchanek,<br />
Wanda Andrzejewska, Marian Mokwa, Franciszek Szwoch, Jan Gasiński i Stanisław Rolicz.<br />
Fot. W. Zmorzyński „Marian Mokwa. Malarstwo”, Pelplin 2003<br />
Na co dzień wykonywali oni dekoracje<br />
dla działających w stoczni zespołów<br />
artystycznych, robili liczne transparenty,<br />
tablice, gabloty, plansze, plakaty, szyldy,<br />
napisy, hasła. Artysta plastyk Stanisław<br />
Katzer (znany mikromodelarz, autor<br />
dwóch książek i sporej liczby artykułów<br />
na ten temat, przyp. red.), który wcześniej<br />
był traserem na Wydziale Przygotowania<br />
Produkcji Kadłubów, w 1956 r.<br />
opracował znak firmowy stoczni. Henryk<br />
Fajlhauer, który go później zmodernizował,<br />
był autorem jeszcze innych znaków<br />
graficznych, medali, odznak, plakietek,<br />
ekslibrisów i plakatów z pomnikami Ofiar<br />
Grudnia 1970. Plastycy mieli pod opieką<br />
także stoczniowe ośrodki wczasowe.<br />
W gdyńskim zakładzie przepracował<br />
40 lat dr inż. architekt Jan Netzel. Wykonywał<br />
on projekty architektoniczne dla<br />
statków, a także był znakomitym artystą<br />
fotografikiem. Za swe fotogramy, których<br />
dużo dotyczyło stoczni, otrzymał<br />
wiele prestiżowych nagród. To samo<br />
również robił, zatrudniony w SKP jako fotograf,<br />
Gerard Waleszkowski. Na licznych<br />
wystawach prezentował prace, w które<br />
wkładał całą artystyczną duszę.<br />
W czasach swojego największego rozkwitu<br />
„Komuna” współpracowała z wieloma<br />
znanymi malarzami marynistami.<br />
Zajmowali się oni głównie plastyczną<br />
aranżacją wnętrz okrętowych. Malowali<br />
portrety patronów wszystkich budowanych<br />
jednostek oraz różne pejzaże, nie<br />
tylko morskie i stoczniowe, które potem<br />
ozdabiały okrętowe wnętrza. Przykładowo<br />
Antoni Suchanek został głównym<br />
projektantem wystroju plastycznego na<br />
m/s Dzierżyński, a także malował obrazy<br />
do mes na m/s Dęblin, m/s Koszalin i m/s<br />
Modlin. Na statki do Związku Radzieckiego,<br />
których szły tam całe serie, wykony-<br />
Obraz olejny „Stocznia Gdynia I”<br />
Henryka Baranowskiego z 1961 r.<br />
Fot. repr. D. Kula, Z. Błażejczyk,<br />
W. Zmorzyński, Gdynia 2003<br />
MORZE<br />
luty <strong>2017</strong><br />
81
Morskie rozmaitości<br />
Pechowy schodkowiec<br />
Rzadko spotykany układ schodkowego rozplanowania<br />
artylerii głównej („super-superpozycja“) reprezentował<br />
m.in. krążownik lekki HMS Effingham, przebudowany w latach<br />
1937-1938 z krążownika ciężkiego typu Hawkins. Wtedy<br />
przezbrojono go z 7 armat 190 mm na 9 kal. 152 mm.<br />
Zmieniono mu też sylwetkę na jednokominową z powodu<br />
zmniejszenia z 12 do 10 liczby kotłów. Niestety, nie istniał<br />
długo w tej postaci. 18 maja 1940 r. wszedł na skałę w okolicy<br />
Bodø, u wejścia do fiordu Ofot prowadzącego do Narwiku,<br />
i w konsekwencji zatonął – na szczęście bez ofiar. Przeszkoda<br />
ta była dobrze znana i zaznaczona na mapach, ale gdy<br />
nawigator naniósł swoim ołówkiem kurs, zasłonił to, co<br />
było na papierze bezpośrednio na drodze okrętu. 21 maja<br />
wrak został storpedowany przez towarzyszący mu niszczyciel<br />
Matabele. Po 1945 r. złomowała go firma Høvding Skipsopphugging.<br />
Kotwica jak kwiat<br />
Pokazana przed miesiącem, skrzywiona<br />
kotwica admiralicji, służąca<br />
jako martwa, to jednak nie szczyt wyobraźni<br />
okrętowców. Na placu mediolańskiego<br />
Muzeum Narodowego<br />
Nauki i Techniki „Leonardo da Vinci”<br />
stoi największy chyba jego eksponat<br />
– okręt podwodny Enrico Toti. Służył<br />
on w Marina Militare od końca lat 60.<br />
do 1992 r. Spod jego dziobu, niczym<br />
spod brody wieloryba, zwisa jeszcze<br />
ciekawsza kotwica. Zdjęcie nietuzinkowej<br />
konstrukcji przysłał nam<br />
Krzysztof Kubiak. Czy jej kształt budzi<br />
u Was podobne skojarzenia, co u nas?<br />
Pierwsza<br />
po Bogu<br />
Bijemy się w pierś i nadrabiamy zaległość.<br />
Z niezrozumiałych przyczyn<br />
przegapiliśmy fakt objęcia, po raz<br />
pierwszy w historii MW RP, dowodzenia<br />
okrętem przez kobietę. 30<br />
listopada ubiegłego roku została<br />
nią kpt. mar. Katarzyna Mazurek.<br />
Pod jej komendą znajduje się okręt<br />
transportowo-minowy ORP Lublin<br />
i jego około 40-osobowa załoga, a<br />
pierwsze wyjście w morze mają już<br />
za sobą. Pani Kapitan życzymy stopy<br />
wody pod kilem!<br />
Fot. 8.FOW<br />
Sztormujący Oleg<br />
O tym, że <strong>Morze</strong> Śródziemne „to nie bajka“, przekonał się jeden z bohaterów<br />
artykułu, który publikujemy w tym numerze „Morza“. Na pełnej ekspresji pocztówce<br />
z kolekcji Andrzeja Danilewicza widać carski krążownik zmagający się<br />
z wysokimi falami. W tej chwili na wspomnianym akwenie działa nasz okręt dowodzenia<br />
siłami przeciwminowymi Kontradmirał X. Czernicki. Oby jego załodze<br />
nie przyszło mierzyć się z takim żywiołem!<br />
Belfast raz jeszcze<br />
Za sprawą Pawła Medyckiego, który przysłał nam zdjęcie pomnika<br />
pełnego emocji i nadziei, ponownie wracamy do Belfastu.<br />
Upamiętnia on niosących w każdej chwili pomoc na<br />
morzu ratowników Royal National Lifeboat Institution, czyli<br />
odpowiednika naszej Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.<br />
Odsłonięty we wrześniu 2009 r. przez księcia Kentu, choć<br />
reprezentujący, nie każdemu przypadającą do gustu, sztukę<br />
współczesną, nie jest pozbawiony poetyzmu. A gdyby tego<br />
było mało, swoim wierszem opatrzył go Nick Jenkins.<br />
Fot. Dariusz Bąkowski<br />
„Czterofajowce” wróciły do Szczecina!<br />
W grudniu ubiegłego roku, na terenie dawnej Stoczni Szczecińskiej, otwarto trzygwiazdkowy<br />
hotel. Niektóre dotychczasowe inwestycje na tym obszarze, jak np. sklep spożywczy<br />
jednej ze znanych sieci, nie przypadły do gustu zwolennikom odbudowy potencjału<br />
nieistniejącego zakładu, czemu trudno się dziwić. Zapewne i hotel mieści się w tej kategorii<br />
budowli, ale z powodu szyldu neonowego z jego nazwą musimy właścicielom dać<br />
dyspensę, bowiem trafili z nią „w punkt”. Świecąca reklama ze stylizowanym „czterofajkowcem”<br />
i napisem Vulcan, jako żywo pasują do miejsca. Wszak niedaleko stamtąd do<br />
dziś istnieje pochylnia, z której schodziły słynne na cały świat szczecińskie transatlantyki.