Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
www.zbiam.pl<br />
Generalicja<br />
kampanii 1939 roku<br />
5/<strong>2016</strong><br />
Wrzesień-Październik<br />
cena 14,99 zł (VAT 5%)<br />
INDEX 407739<br />
ISSN 2450-2480<br />
W NUMERZE:<br />
Samochody pancerne WP<br />
1921-1939<br />
Z potrzeby chwili, latem 1920 r.,<br />
powstała w Warszawie krótka seria<br />
lekkich samochodów pancernych<br />
Ford FT-B. Zbliżające się do stolicy<br />
wojska bolszewickie stwarzały coraz<br />
większe zagrożenie dla Polski…<br />
Spadochroniarze<br />
LOPP<br />
Odpowiedzią LOPP na działania<br />
Osoawiachim było rozpoczęcie trwającego<br />
nieustanie do wybuchu wojny procesu<br />
budowy wież spadochronowych<br />
do nauki skoków, przy czym pierwsze<br />
z nich powstały jeszcze w 1936 r. ...<br />
ISSN 2450-2480 Index 407739
Z potrzeby chwili, latem 1920 r.,<br />
powstała w Warszawie krótka seria<br />
lekkich samochodów pancernych<br />
Ford FT-B. Zbliżające się do stolicy<br />
wojska bolszewickie stwarzały coraz<br />
większe zagrożenie dla Polski…<br />
Odpowiedzią LOPP na działania<br />
Osoawiachim było rozpoczęcie trwającego<br />
nieustanie do wybuchu wojny procesu<br />
budowy wież spadochronowych<br />
do nauki skoków, przy czym pierwsze<br />
z nich powstały jeszcze w 1936 r. ...<br />
Vol. II, nr 5 (7)<br />
Wrzesień-Październik <strong>2016</strong>; Nr 5<br />
www.zbiam.pl<br />
Generalicja<br />
kampanii 1939 roku<br />
5/<strong>2016</strong><br />
Wrzesień-Październik<br />
cena 14,99 zł (VAT 5%)<br />
INDEX 407739<br />
ISSN 2450-2480<br />
15/<strong>2016</strong><br />
W NUMERZE:<br />
Samochody pancerne WP<br />
1921-1939<br />
Spadochroniarze<br />
LOPP<br />
Na okładce: polski czołg 7TP.<br />
Rys. Rafał Zalewski<br />
INDEX 407739<br />
ISSN 2450-2480<br />
Nakład: 14,5 tys. egz.<br />
Redaktor naczelny<br />
Jerzy Gruszczyński<br />
jerzy.gruszczynski@zbiam.pl<br />
Korekta<br />
Dorota Berdychowska<br />
Redakcja techniczna<br />
Dorota Berdychowska<br />
dorota.berdychowska@zbiam.pl<br />
Współpracownicy<br />
Władimir Bieszanow, Marius Emmerling,<br />
Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Wojciech Holicki,<br />
Andrzej Kiński, Leszek Molendowski,<br />
Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor, Maciej Szopa,<br />
Waldemar Waligóra, Mirosław Wawrzyński<br />
Wydawca<br />
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />
Ul. Anieli Krzywoń 2/155<br />
01-391 Warszawa<br />
office@zbiam.pl<br />
Biuro<br />
Ul. Bagatela 10/19<br />
00-585 Warszawa<br />
Dział reklamy i marketingu<br />
Anna Zakrzewska<br />
anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />
Dystrybucja i prenumerata<br />
Elżbieta Karczewska<br />
elzbieta.karczewska@zbiam.pl<br />
Reklamacje<br />
office@zbiam.pl<br />
Prenumerata<br />
realizowana przez Ruch S.A:<br />
Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />
papierowej i na e-wydania można składać<br />
bezpośrednio na stronie<br />
www.prenumerata.ruch.com.pl<br />
Ewentualne pytania prosimy kierować<br />
na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />
lub kontaktując się z Telefonicznym<br />
Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />
801 800 803 lub 22 717 59 59<br />
– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />
Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />
Copyright by ZBiAM <strong>2016</strong><br />
All Rights Reserved.<br />
Wszelkie prawa zastrzeżone<br />
Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />
rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />
jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />
nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />
dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />
i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />
Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />
opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />
odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />
ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />
na naszej nowej stronie:<br />
www.zbiam.pl<br />
ISSN 2450-2480 Index 407739<br />
spis treści<br />
II RZECZPOSPOLITA<br />
Tymoteusz Pawłowski<br />
Generalicja kampanii 1939 r. 4<br />
BROŃ PANCERNA<br />
Tomasz Szczerbicki<br />
Samochody pancerne w Wojsku Polskim 1921-1939 18<br />
SPADOCHRONIARSTWO<br />
Jędrzej Korbal<br />
Z „Polskim Irvinem” w klapie – spadochroniarze LOPP 30<br />
BITWY I KAMPANIE<br />
Wojciech Zalewski<br />
Pomorze 1939 – anatomia klęski 43<br />
BITWY I KAMPANIE<br />
Maciej Szopa<br />
Zagłębie Saary, czyli francuska ofensywa w 1939 r. 48<br />
MONOGRAFIA LOTNICZA<br />
Marek J. Murawski<br />
Samolot rozpoznawczy Focke-Wulf Fw 189 Uhu (cz. 2) 60<br />
RECENZJE<br />
Edward Malak<br />
„Stracone szanse WRZEŚNIA’39”.<br />
Stracona szansa na obiektywne spojrzenie 74<br />
GRY WOJENNE<br />
Wojciech Zalewski<br />
Świat gier strategicznych 86<br />
MUZEA WOJSKOWE<br />
Tomasz Szulc<br />
Muzeum Royal Air Force w Hendon 92<br />
3
II RZECZPOSPOLITA<br />
Tymoteusz Pawłowski<br />
Generalicja kampanii 1939 r.<br />
W jaki sposób należy oceniać polskich dowódców? Choć nie ma jednolitej wykładni,<br />
czyni się to powszechnie. Modę zapoczątkowała ocena generalicji dokonana<br />
jeszcze w początkach lat dwudziestych ubiegłego wieku przez marszałka Piłsudskiego.<br />
Ocena ta jest negatywna przede wszystkim dla... samego Marszałka, widać<br />
bowiem wyraźnie, że jego oceny nie były trafne. Jeszcze częściej mylił się chyba<br />
pułkownik Stefan Rowecki, a oceny dokonywane przez pamiętnikarzy mniejszego<br />
kalibru charakteryzują się przede wszystkim prywatnymi uprzedzeniami.<br />
przeciwko Sowietom, dbanie o jak najmniejsze<br />
straty własnych wojsk oraz pójście do niewoli wraz<br />
ze swą armią (dodatkowe punkty można otrzymać<br />
za: powrót do PRL, opublikowanie wspomnień<br />
przedstawiających własny punkt widzenia,<br />
wczesną kapitulację oraz – przepraszam za cynizm<br />
– śmierć na polu walki lub w niewoli, niemieckiej<br />
niewoli). W razie potrzeby władze polityczne pozwalały<br />
sobie na wykreowanie plotki o porzuceniu<br />
wojsk, załamaniu nerwowym, przebraniu się<br />
Niemal każda publikacja powojenna dotycząca<br />
kampanii 1939 r. musi zawierać<br />
ocenę postępowania generałów, podobnie<br />
jak i każda dyskusja – szczególnie toczona<br />
na forach internetowych, także tych opiniotwórczych,<br />
czyli wikipediach (przede wszystkim<br />
polskiej). Większość polskich generałów jest<br />
oceniana post factum, z deterministycznym<br />
założeniem, że skoro kampania przeciw Niemcom<br />
i tak była przegrana, najlepszym dowódcą<br />
był ten, który miał najmniejsze straty. Najwyżej<br />
oceniano zatem dowódców biernych i unikających<br />
walk. Najniżej zaś – dowódców aktywnych,<br />
ryzykujących życie żołnierzy. Dziś opinie takie<br />
wymagają weryfikacji.<br />
Kanon najlepszych polskich dowódców wydaje<br />
się być już dawno ustalony. Lepszym określeniem<br />
wydaje się jednak „kanon ustawiony”.<br />
Wygląda on tak, jakby sędziowie przyznawali<br />
punkty w następujących kategoriach: brak służby<br />
w Legionach, niepodejmowanie w 1939 r. walki<br />
Generał Władysław Sikorski we Francji w 1940 r. Krytyka generalicji polskiej była dla niego drogą do zdobycia<br />
i utrzymania władzy.<br />
4
BROŃ PANCERNA<br />
Tomasz Szczerbicki<br />
Samochody pancerne<br />
w Wojsku Polskim w latach 1921-1939<br />
W drugiej połowie 1921 r., po zakończeniu<br />
wojny polsko-bolszewickiej<br />
i III Powstania Śląskiego, Wojsko<br />
Polskie rozpoczęło działania organizacyjne<br />
mające na celu dostosowanie<br />
go do funkcjonowania w warunkach<br />
pokojowych. W tym względzie był<br />
to czas pionierski prawie na każdej<br />
płaszczyźnie: nowa była nasza ojczyzna,<br />
armia była nowa, a miniona wojna<br />
światowa wprowadziła do sztuki<br />
wojennej nowe elementy techniki<br />
walki, m.in. samochody pancerne.<br />
Działania frontowe minionego konfliktu<br />
globalnego pokazały, jak skuteczna może<br />
to być broń, ale z drugiej strony pokazały<br />
też, jak łatwo ją stracić z powodu błędów<br />
w dowodzeniu, dlatego cały czas pracowano<br />
nad doktrynami wykorzystania tych pojazdów<br />
w sposób najbardziej efektywny. Również samochody<br />
pancerne z roku na rok, wraz z rozwojem<br />
motoryzacji, ulegały ewolucji.<br />
Samochody pancerne zdobyte przez Polaków<br />
pod koniec I wojny światowej oraz później<br />
podczas wojny polsko-bolszewickiej, a także<br />
wozy zdobyte lub zbudowane w czasie Powstań<br />
Śląskich i Powstania Wielkopolskiego, na kilka kolejnych<br />
lat stały się trzonem tej grupy pojazdów<br />
w Wojsku Polskim. Co równie ważne, doświadczenia<br />
z wojennego wykorzystania owych pojazdów<br />
Samochód pancerny Ford FT-B, skonstruowany przez inż. Tadeusza Tańskiego na podwoziu osobowego<br />
Forda T. Pojazd zbudowany w zakładach Spółki Akcyjnej Gerlach i Pulst w Warszawie latem 1920 r.<br />
zdobycznych stały się w połowie lat dwudziestych<br />
podstawą określenia zasad i regulaminów wykorzystania<br />
samochodów pancernych do celów bojowych.<br />
Sposobów wykorzystania samochodów<br />
pancernych oraz gamy ich możliwości oficerowie<br />
młodej armii polskiej uczyli się, analizując walki<br />
na frontach I wojny światowej. Te doświadczenia,<br />
często zdobyte z poważnymi stratami, stanowiły<br />
podstawę późniejszych nauk teoretycznych<br />
o samochodach pancernych.<br />
W owym czasie największym popularyzatorem<br />
wiedzy o samochodach pancernych był<br />
porucznik Leonard Furs-Żyrkiewicz (w 1937 r.<br />
18
WOJNA W POWIETRZU<br />
Jędrzej Korbal<br />
Z „Polskim Irvinem” w klapie<br />
– spadochroniarze LOPP<br />
Masowy rozwój sportu spadochronowego w perspektywie wzrastających możliwości<br />
lotnictwa jest zjawiskiem doniosłem, zupełnie naturalnem i koniecznem, którego<br />
znaczenia nie można lekceważyć. […] Uważam, że sport spadochronowy jest dla<br />
naszej młodzieży potrzebny. Będzie on dla niej świetną szkołą charakterów i doskonałym<br />
przedszkolem szybownictwa i lotnictwa. W przyszłości sport ten może mieć<br />
znaczenie wojskowe. Musimy sport ten zorganizować, a środki na to znajdziemy.<br />
(gen. dyw. Leon Berbecki, prezes LOPP)<br />
W<br />
dniach 25 i 26 maja 1928 r. odbyło się<br />
historyczne Ogólne Zgromadzenie<br />
dwóch działających równolegle organizacji<br />
wspierających polską myśl lotniczą – Ligi<br />
Obrony Powietrznej Państwa (LOPP) oraz Towarzystwa<br />
Obrony Przeciwgazowej (TOP). Choć zarządy<br />
tych organizmów połączyły się już w lutym<br />
1927 r., to właśnie data majowa stała się datą<br />
założycielską nowej, dynamicznie rozwijającej<br />
się organizacji, znanej dziś jako Liga Obrony Powietrznej<br />
i Przeciwgazowej. Za podstawowy cel<br />
działalności LOPP uznano …popieranie polskiego<br />
lotnictwa we wszystkich jego dziedzinach, wszechstronne<br />
badanie środków obrony chemicznej oraz<br />
przygotowanie ludności do obrony przeciwgazowej.<br />
Wobec dwutorowości przyjętych przez zarząd<br />
Ligi celów podjęto decyzję o ich rozdzieleniu<br />
na zagadnienia lotnicze oraz przeciwgazowe.<br />
Choć początkowo wysiłek wydziału lotniczego<br />
koncentrował się wokół powstania Instytutu Aerodynamicznego<br />
i katedry lotniczej na Politechnice<br />
Warszawskiej oraz Doświadczalnych Warsztatów<br />
Lotniczych na warszawskim Okęciu, to w miarę<br />
rozwoju organizacji wprowadzano do zakresu jej<br />
działań coraz to nowe zagadnienia – jedno z nich<br />
stanowił zyskujący rokrocznie na popularności<br />
sport spadochronowy. Trzeba pamiętać, że tematyka<br />
ta nie była dla działaczy LOPP zupełnie nowa,<br />
już w drugiej połowie lat dwudziestych bowiem<br />
odbywały się w całej Polsce pokazy skoków metodą<br />
tzw. zrywu na ogół z wykorzystaniem wojskowych<br />
typu samolotów Farman Goliath. Otwierany<br />
przez LOPP nowy rozdział w historii rodzimego<br />
spadochroniarstwa miał przyćmić poprzednie<br />
– zarówno pod względem dynamiki, jak i skali<br />
prowadzonych działań.<br />
Na spadochrony!<br />
Nietrudno zauważyć, że nagły wzrost zainteresowania<br />
spadochroniarstwem w Polsce wynikał<br />
przede wszystkim z ogromnego rozpropagowania<br />
tej dyscypliny w Związku Radzieckim,<br />
głównie poprzez radziecki odpowiednik LOPP<br />
– tj. Osoawiachim (Общество содействия<br />
обороне, авиационному и химическому<br />
строительству). Sposób działania oraz struktura<br />
funkcjonalna Osoawiachimu były w Polsce<br />
przedmiotem rozważań w prasie fachowej, m.in.<br />
w „Przeglądzie lotniczym” czy „Locie polskim”.<br />
Masowe szkolenie skoczków spadochronowych<br />
przez paramilitarne organizacje radzieckie miało<br />
oczywiście na celu nie tylko troskę o prawidłowy<br />
rozwój młodzieży, ale przede wszystkim gwarantowało<br />
Armii Czerwonej tysiące już wstępnie<br />
przeszkolonych, potencjalnych żołnierzy dla tworzonych<br />
równolegle w ZSRR oddziałów powietrznodesantowych.<br />
Przerzucana przy pomocy samolotów<br />
na tyły armii nieprzyjacielskich radziecka<br />
„piechota powietrzna” miała zwalczać siły przeciwnika<br />
oraz dezorganizować i niszczyć środki komunikacji,<br />
przez co zyskała sobie szybko rozgłos<br />
– nie tylko w Polsce, ale i na całym starym kontynencie.<br />
Na pierwsze efekty nie trzeba było czekać<br />
zbyt długo i różnej wielkości wojskowe jednostki<br />
spadochronowe pojawiły się niemal równolegle<br />
30
Wojciech Zalewski<br />
BITWY I KAMPANIE<br />
Pomorze 1939<br />
– anatomia klęski<br />
Jeżeli 1 września 1939 r. na polskim<br />
Pomorzu był w kategoriach wyścigów<br />
kolarskich prologiem w postaci jazdy<br />
na czas, to 2 września był etapem<br />
górskim z nieskończoną ilością<br />
premii najwyższej próby, gdzie<br />
Polacy jechali rowerami, a Niemcy<br />
sportowymi samochodami.<br />
Na początku warto spojrzeć na mapę operacyjną<br />
w skali 1:300 000, a każdy dostrzeże,<br />
że północna część korytarza pomorskiego<br />
pozostała praktycznie niebroniona, pomiędzy<br />
Kościerzyną a Czerskiem zaś nie ma dosłownie<br />
żadnej jednostki polskiej. Podobnie jest na obszarze<br />
na zachód od granicy niemieckiej, aż po linię<br />
Jezior Koronowskich (głębokość do 40 km), gdzie<br />
wszystkie oddziały polskiego 22. pułku piechoty<br />
(pp) wycofały się na pozycję główną.<br />
Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. Celem musi być nie dotarcie do jakiejś oznaczonej linii, lecz zniszczenie<br />
żywej siły. Nawet gdyby wojna miała wybuchnąć na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być naszym pierwszym<br />
zadaniem. Dla celów propagandy podam jakąś przyczynę wybuchu wojny, mniejsza z tym, czy będzie ona wiarygodna,<br />
czy nie. Zwycięzcy nikt nie pyta, czy powiedział prawdę, czy też nie. W sprawach z rozpoczęciem i prowadzeniem wojny<br />
nie decyduje prawo, lecz zwycięstwo. Bądźcie bezlitośni, bądźcie brutalni. (Adolf Hitler, 22 sierpnia 1939 r., w trakcie<br />
przemówienia do wyższej kadry dowódczej Wehrmachtu, zebranej na naradzie w Obersalzbergu.)<br />
2 września 1939 r. w rękach Polaków pozostawały<br />
dwa, wzajemnie nie współdziałające<br />
obszary: trójkąt zamykający się miejscowościami<br />
Dębowiec-Bysław-Bramka (długość 20 km i szerokość<br />
około 10 km) oraz Bydgoszcz i tereny położone<br />
na północ od niej.<br />
Wojska skupione na północy składały się z oddziałów<br />
9. i 27. Dywizji Piechoty (DP) oraz Pomorskiej<br />
Brygady Kawalerii (BK). Wszystkie bez wyjątków<br />
miały jeden cel – przedostanie się do zbawiennego<br />
przedmościa Bydgoszcz. Jeżeli zdamy sobie<br />
sprawę z tego, że oddziały 27. DP przemaszerowały<br />
poprzedniego dnia od 35 do 50 km i w nocy pułki<br />
tej dywizji, bez kontaktu ze sobą, odpoczywały<br />
w lasach, wniosek co do szans walk przebojowych<br />
nasuwa się już na początku. Troszkę inna sytuacja<br />
była w 9. DP. Jednostka ta, a w zasadzie jej 34. pp<br />
i 35. pp, zeszła z pozycji obronnych pod Tucholą<br />
i wykonała manewr na południe, koncentrując się<br />
w lasach na zachód od Lubiewa. Poszczególne bataliony<br />
spływały do miejsc koncentracji przez całą<br />
noc, nie niepokojone przez nieprzyjaciela.<br />
Od świtu czołowe kompanie polskie rozpoczęły<br />
rozpoznawanie linii niemieckich. Jak się miało<br />
wkrótce okazać, na ich drodze znajdowała się<br />
dobrze przygotowana pozycja niemiecka, wsparta<br />
bardzo dużą liczbą czołgów. Wszelkie próby<br />
znalezienia luk okazywały się bezskuteczne.<br />
Jedynie wysłana w kierunku Świecia Pomorska<br />
BK zameldowała, że obszar położony nad samą<br />
Wisłą jest jeszcze wolny od nieprzyjaciela i można<br />
tamtędy próbować się przebijać na południe.<br />
43
WOJNA W POWIETRZU<br />
Maciej Szopa<br />
Zagłębie Saary,<br />
czyli francuska ofensywa w 1939 r.<br />
Na temat zachowania się aliantów<br />
zachodnich w pierwszych tygodniach<br />
drugiej wojny światowej narosło<br />
wiele mitów, sprowadzających<br />
się do stwierdzenia, że mogli<br />
oni zakończyć cały konflikt bardzo<br />
szybko, ale z jakiegoś powodu<br />
po prostu nie chcieli.<br />
Mit ten był powtarzany bardzo chętnie<br />
w polskiej propagandzie czasu PRL,<br />
jako dowód na błędną politykę II Rzeczypospolitej,<br />
która mogła przecież sprzymierzyć<br />
się ze Związkiem Sowieckim. W rozważaniach<br />
na ten temat „dostaje się” najczęściej Francji, której<br />
armia lądowa mogła „bez problemu” rozbić<br />
niemieckie dywizje na zachodzie i zdusić konflikt<br />
w zarodku. Czy była to prawda, a Francuzi rzeczywiście<br />
nie kiwnęli palcem?<br />
Polskie dowództwo przygotowało obronę<br />
II Rzeczypospolitej w oparciu o założenie,<br />
że po dwóch tygodniach od rozpoczęcia agresji<br />
niemieckiej, a dokładnie po wypowiedzeniu<br />
Niemcom wojny przez zachodnioeuropejskich<br />
sojuszników, rozpocznie się ofensywa francuska<br />
na froncie zachodnim. To właśnie dlatego Wojsko<br />
Polskie zostało rozmieszczone nie w sposób najbardziej<br />
korzystny z punktu widzenia prowadzenia<br />
skutecznych działań obronnych, ale w sposób<br />
„polityczny” – tj. tak, aby nie oddawać bez walki<br />
zachodniej części państwa. Jak wiadomo, do ofensywy<br />
tej ostatecznie nie doszło, choć 7 września<br />
można było mieć uzasadnione nadzieje, że Francja<br />
ze swoich zobowiązań się wywiąże.<br />
Głównodowodzący sił francuskich, generał Maurice<br />
Gustave Gamelin. Pierwotnie chciał uderzać na Niemcy<br />
przez terytorium Belgii, jednak premier odmówił<br />
mu na to zgody ze względów politycznych.<br />
Siły Francji<br />
U progu drugiej wojny światowej siły zbrojne<br />
Republiki Francuskiej miały opinię najsilniejszej<br />
armii lądowej na świecie. Była to opinia w dużej<br />
mierze uzasadniona. Armée de terre dysponowała<br />
bowiem we wrześniu 1939 r. – w teorii<br />
– 81 dywizjami piechoty (41 metropolitalnymi,<br />
26 kolonialnymi i północnoafrykańskimi, 7 górskimi<br />
i 7 zmotoryzowanymi), dwiema dywizjami<br />
kawalerii zmechanizowanej, trzema dywizjami<br />
kawalerii górskiej oraz 11 brygadami (dwiema<br />
piechoty, dwiema pancernymi i siedmioma kawalerii<br />
górskiej). Doliczając do tego legendarną<br />
Linię Maginota, marynarkę wojenną uznawaną<br />
za czwartą potęgę morską świata i lotnictwo<br />
– w teorii – porównywalne z niemiecką Luftwaffe<br />
i brytyjskim Royal Air Force, otrzymuje się<br />
obraz dominującej siły zbrojnej na kontynencie<br />
europejskim, szczególnie że nie znano wtedy<br />
skali zbrojeń, jakie przeprowadzał w owym<br />
czasie Związek Sowiecki.<br />
Z drugiej jednak strony armia francuska była<br />
formacją opierającą się w dużej mierze na rezerwowych<br />
dywizjach piechoty. Spośród 81 DP było<br />
ich aż 49 i do działania zaczynały być one gotowe<br />
dopiero pod koniec września 1939 r. Kolejny problem<br />
stanowiło rozsianie Armée de terre w różnych<br />
zakątkach świata; nie chodziło przy tym wyłącznie<br />
o kolonie, ale też choćby o „alpejską” granicę<br />
z Włochami. Cztery pierwszorzutowe dywizje<br />
48
MONOGRAFIA LOTNICZA<br />
Marek J. Murawski<br />
2<br />
Samolot rozpoznawczy<br />
Focke Wulf Fw 189 Uhu<br />
Równo 100 lat temu, 15 września<br />
1916 r. na polach Pikardii nad rzeką<br />
Sommą w północno-zachodniej<br />
Francji, do walki po raz pierwszy<br />
wprowadzono kilkadziesiąt brytyjskich<br />
czołgów. Od tamtej pory<br />
czołg był systematycznie rozwijany<br />
i do dziś odgrywa bardzo ważną<br />
rolę na polu walki.<br />
maksymalna powinna przekraczać 300 km/h,<br />
a prędkość lądowania nie powinna być wyższa<br />
aniżeli 80 km/h. W przypadku samolotów dwusilnikowych<br />
maszyna musiała zachować zdolność<br />
do bezpiecznego kontynuowania lotu i lądowania<br />
również na jednym silniku.<br />
W związku z poszukiwaniem odpowiedniego<br />
samolotu, który mógłby wypełnić założone<br />
Samolot szturmowy Fw 189 C<br />
Maszyna mogła być jedno- lub dwusilnikowa, wyposażona<br />
w silniki chłodzone powietrzem, które<br />
były zdecydowanie bardziej odporne na ostrzał<br />
z ziemi niż silniki chłodzone cieczą. W kabinie zapewniającej<br />
doskonałą widoczność miały znajdować<br />
się miejsca pilota i obserwatora. Uzbrojenie<br />
ofensywne miało składać się z dwóch stałych,<br />
strzelających do przodu ciężkich karabinów<br />
maszynowych kal. 13 mm z zapasem amunicji<br />
1000 nabojów na lufę, a ładunek bombowy powinien<br />
wynosić 100 kg w różnych konfiguracjach.<br />
Uzbrojenie obronne obsługiwane przez obserwatora<br />
to ruchomy zdwojony lub pojedynczy ciężki<br />
karabin maszynowy kal. 13 mm, umieszczony<br />
na tylnym stanowisku strzeleckim. Samolot powinien<br />
mieć standardowe wyposażenie radiowe<br />
oraz możliwość zabierania na pokład ręcznej kamery.<br />
Bierną osłonę miały zapewniać płyty pancerne<br />
zabezpieczające silnik, chłodnicę, zbiorniki<br />
i załogę przed pociskami karabinowymi. Prędkość<br />
Prototyp samolotu szturmowego Fw 189 V1a, D-OPVN.<br />
60
WOJNA W POWIETRZU<br />
Edward Malak<br />
„Stracone szanse WRZEŚNIA’39”.<br />
Stracona szansa na obiektywne spojrzenie<br />
Napisanie recenzji książki „Stracone szanse WRZEŚNIA’39”, której immanentną cechą<br />
jest okazywanie lekceważenia dowódcom polskim odpowiadającym za wysiłek<br />
zbrojny II RP oraz inne, liczne wyrażenia nie mieszczące się w regułach naukowego<br />
czy publicystycznego dialogu, nie należy do najprzyjemniejszych zadań.<br />
Autor jest najwyraźniej osobą niezadowoloną<br />
z dotychczasowych wyników prac historyków,<br />
od wielu lat omawiających proces dozbrojenia<br />
Polski – i szuka innej przeszłości. Wkładając<br />
wysiłek w abstrakcyjny proces naprawczy, pragnie<br />
wymyśleć nowy system, zamienić wojnę obronną<br />
w sukces, który w konfrontacji z Niemcami i ZSRR<br />
nadejść jednak nie mógł.<br />
Twierdzenie kończące książkę: Mieliśmy możliwość<br />
zarówno zaprojektowania, jak i wyprodukowania<br />
w dostatecznej ilości niezbędnego uzbrojenia oraz<br />
wprowadzenia go do służby. Jednak szanse te zostały<br />
zmarnowane. I to nie z przyczyn finansowych czy technicznych<br />
– jest pozbawione wszelkiej powagi.<br />
Nie dostrzegam u Autora zbytniego uznania<br />
dla ówczesnych, ogromnych osiągnięć II RP; są one<br />
w jego ujęciu często zamienione w porażkę. Tymczasem<br />
fakt, że słabe państwo zdołało zrealizować<br />
tak szeroko zakrojony i tak wielostronny program<br />
inwestycyjno-zbrojeniowy, musi być powodem<br />
do dumy, nie zaś wstydu. Autor buduje fałszywy stereotyp<br />
własnego, najlepszego scenariusza, a w jego<br />
książce odbiły się wady i złudzenia, myśli i uczucia<br />
manierycznej, nierzadko zepsutej literatury okresu<br />
rozrachunkowego. Obcym podmiotom także się dostaje:<br />
Francja bezwstydnie kupczyła... (s. 80), [Niemcy]<br />
najprawdopodobniej zwyczajnie nie rozumieli<br />
(s. 71), Hitler zdawał się całkowicie nie dostrzegać<br />
tego zagrożenia (s. 72), ...niektórzy z nich [tj. historycy]<br />
stoją na bakier z matematyką (s. 78), stan wiedzy<br />
Pomiędzy ubóstwem II RP (na zdjęciu stare, poniemieckie torpedowce) a renesansem na polu wyposażenia sił zbrojnych<br />
II RP w drugiej połowie lat trzydziestych tkwi osoba Marszałka Piłsudskiego. Zasypanie wielkiej przepaści – wbrew<br />
temu, co długo kolportowano i sądzono – stało się realne dzięki Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Urzeczywistnił<br />
on i pozostawił po sobie niezłomne przekonanie o wielkości i nieograniczonych możliwościach uczciwej, pracowitej<br />
i czujnej na zagrożenia dla swej niepodległości – Rzeczypospolitej.<br />
74
Wojciech Zalewski<br />
GRY WOJENNE<br />
Świat gier strategicznych<br />
Świat gier strategicznych, zwanych także grami wojennymi, jest tak stary jak żywot człowieka. Od najstarszych wieków<br />
cywilizacje prowadziły wojny praktycznie o wszystko, co tylko było do zdobycia – i równolegle z wojnami, a nawet<br />
na długo przed nimi ludzie przygotowywali się do nich, także grając w gry wojenne.<br />
Z<br />
racji tego, że tekst ten nie ma na celu opisywania<br />
historii gier jako takich, a moim<br />
zamiarem jest jedynie zaprezentowanie<br />
współczesnych przykładów gier wojennych jako<br />
narzędzia użytkowego, pozwolę sobie na krótki<br />
opis tylko jednej z gier historycznych – z całkiem<br />
nieodległej i jakże dla nas istotnej przestrzeni.<br />
„Fall Weiss” (Plan „Biały”) – pod tym kryptonimem<br />
krył się niemiecki plan ataku na Polskę<br />
w 1939 r. Jeżeli zważyć, że zaczęto go opracowywać<br />
dopiero 11 kwietnia 1939 r., po podpisaniu<br />
6 kwietnia 1939 r. polsko-brytyjskiej umowy przewidującej<br />
wzajemne gwarancje pomocy wojskowej,<br />
to Niemcom jego sfinalizowanie zabrało tylko<br />
pięć miesięcy. Po drugiej stronie frontu Polacy<br />
rozpoczęli przygotowywanie planu obronnego<br />
4 marca 1939 r. (Plan „Z” – „Zachód”). Podstawową<br />
różnicą obydwu planów była metodologia.<br />
Polacy prowadzili studia terenowe i teoretyczne<br />
rozważania na temat możliwości przeciwnika,<br />
co i tak nie ograniczyło wytyczania fantastycznych<br />
pozycji obronnych, a Niemcy – regularne<br />
rozgrywki w Sztabie Generalnym. Podliczyli maksymalne<br />
możliwości Polaków i odpowiednio dobrali<br />
ilościowo i sprzętowo swoje armie. Uzyskali<br />
wystarczającą przewagę, by pokonać Polaków<br />
na wybranych kierunkach i prowadzili działania<br />
od początku do końca zgodnie z wybraną grą.<br />
Coś, co dla naszych generałów było rzeczą niepojętą,<br />
dla Niemców oznaczało prosty manewr,<br />
który w toku wojny często powtarzali – wyraźnie<br />
górując nad przeciwnikiem. Ich XXII Korpus przeszedł<br />
przez Karpaty i wyprzedził wycofującą się<br />
Armię „Kraków” o dziesiątki kilometrów; XIX Korpus<br />
przeszedł przez niemożliwe dla ruchu wojsk<br />
szybkich Bory Tucholskie itd.<br />
W przypadku niemieckiego XXII Korpusu<br />
można by powiedzieć, że wystarczyłoby – zamiast<br />
uderzać na wschód – skręcić na północ i związki<br />
taktyczne Armii „Kraków” zostałyby zniszczone<br />
w ciągu dwóch dni. I tu pojawia się właśnie element<br />
gry wojennej, przygotowanej zawczasu.<br />
Niemcy nie zamierzali poprzestać na rozbiciu tej<br />
czy innej armii. Oni realizowali ściśle określony<br />
plan agresji. Wystarczy powiedzieć, że 56. i 57. DP<br />
przybyły na Słowację 15 i 16 września, czyli<br />
– z punktu widzenia kampanii – już po jej rozstrzygających<br />
bitwach (zwycięskich dla Niemców),<br />
a jednak przybyły – bo tak zakładała gra.<br />
I na koniec tych historycznych reminiscencji<br />
mój ulubiony przykład z polskiej strony. Polacy,<br />
przygotowując się do wojny, zamierzali utworzyć<br />
liczne odwody: „Kutno” (nie powstał), „Tarnów”<br />
(nie powstał), „Wyszków” (skoncentrowano tylko<br />
1. DP) oraz Armia „Prusy”. I tym ostatnim związkiem<br />
operacyjnym pozwolę sobie się zająć. Sześć<br />
dywizji piechoty, brygada kawalerii, trzy dywizjony<br />
artylerii najcięższej i batalion czołgów rozmieszczone<br />
w pasie o szerokości... 100 km. Na dywizję<br />
przypada zatem prawie 17 km. A przecież<br />
ta armia miała nacierać, jak twierdził jej dowódca<br />
– generał Stanisław Dąb-Biernacki – na Berlin.<br />
Powstaje zatem słuszne pytanie, czy oprócz<br />
tzw. myślenia życzeniowego ktokolwiek rozłożył<br />
wojska na mapie i rozegrał ten wariant, czy wyliczył<br />
możliwości przegrupowań i potencjalne<br />
walki. I ja już abstrahuję od czasu koncentracji;<br />
przyjmuję modelową sytuację, w której wszystkie<br />
związki dotarły do rubieży wyjściowych, żołnierze<br />
są najedzeni i gotowi do walki.<br />
Z moich doświadczeń w grach wojennych, a rozegrałem<br />
ich tysiące, jednoznacznie wynika, że nikt<br />
tego nie rozgrywał – rysowano jedynie kółka na mapie<br />
i wierzono w „Cud nad Pilicą”. Bo jak inaczej<br />
nazwać próbę uderzenia sześciu polskich dywizji<br />
na dwie niemieckie dywizje pancerne, dwie dywizje<br />
piechoty zmotoryzowanej, trzy dywizje lekkie i kilka<br />
kolejnych dywizji piechoty? Pozostawię to bez komentarza,<br />
poddaję to jedynie pod rozwagę.<br />
Tyle jeśli chodzi o krótki wstęp historyczny.<br />
Co zaś się tyczy współczesności, to świat gier wojennych<br />
istnieje i ma się wręcz doskonale. Komercyjne<br />
produkcje idą w tysiące, a nawet dziesiątki<br />
tysięcy. Polska jest tu wiodącym producentem<br />
87
Tomasz Szulc<br />
WOJNA W POWIETRZU<br />
Muzeum Royal Air Force<br />
w Hendon<br />
Muzea lotnicze tworzą swoje kolekcje, kierując się różnymi założeniami. Najczęściej<br />
praktykowane bywa eksponowanie statków powietrznych wycofywanych<br />
z czynnej służby w danym kraju. Gdy muzeum ma status centralnego lub<br />
narodowego, przysługuje mu zwykle prawo pozyskiwania nie tylko wycofywanych<br />
samolotów i śmigłowców, ale także wyposażenia, uzbrojenia itp.<br />
Zwykle im dłużej muzeum funkcjonuje, tym<br />
starszymi samolotami może się pochwalić.<br />
Warto bowiem pamiętać, że ze służby wycofuje<br />
się sprzęt często po dwudziestu i więcej latach<br />
eksploatacji. Powszechna jest także praktyka<br />
wymiany eksponatów – tzn. muzeum otrzymuje<br />
od swoich wojsk lotniczych po kilka samolotów<br />
tego samego typu, jeden wystawia, a pozostałe<br />
wymienia z innymi placówkami – zwykle zagranicznymi.<br />
Jest to świetny sposób na uzupełnienie<br />
kolekcji o rzadkie i istotne z punktu widzenia<br />
logiki ekspozycji egzemplarze, ale często<br />
są to po prostu egzotyczne konstrukcje, które<br />
z podstawowym profilem kolekcji mają niewiele<br />
wspólnego. W niektórych krajach eksponowane<br />
są także samoloty zdobyczne.<br />
Królewskie Siły Powietrzne Wielkiej Brytanii<br />
zachowały historyczną ciągłość swych struktur,<br />
Supermarine Spitfire – najliczniejszy i najlepszy brytyjski<br />
samolot myśliwski II wojny światowej. Na zdjęciu<br />
ostatnia seryjna wersja Spitfire F.24.<br />
terytorium kraju nie było okupowane, przywiązanie<br />
do tradycji jest na Wyspach niemal przysłowiowe<br />
– a mimo to przez kilka dziesięcioleci<br />
nie podjęto spójnych działań w celu stworzenia<br />
choćby jednej kolekcji samolotów wojskowych.<br />
Początkowo nieliczne zachowywane maszyny<br />
wybierano w sposób nieco przypadkowy, a problemy<br />
ze składowaniem dużych samolotów powodowały,<br />
że były to głównie myśliwce. Dopiero<br />
gdy zaczęto wycofywać pierwsze odrzutowce,<br />
wprowadzono zasadę przekazywania co najmniej<br />
jednego do placówki muzealnej, choć i jej nie<br />
przestrzegano konsekwentnie – choćby w od-<br />
Po lewej: trójpłatowy samolot myśliwski z I wojny światowej Sopwith Triplane (jeden z dwóch do dziś zachowanych myśliwców tego typu na świecie). Po prawej: pierwsze<br />
brytyjskie bomby lotnicze.<br />
92