31.07.2015 Views

Złota Praga jest zawsze piękna - Powiat Słupski

Złota Praga jest zawsze piękna - Powiat Słupski

Złota Praga jest zawsze piękna - Powiat Słupski

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

z żonatymi kolegami doszliśmy do wniosku, że szczęście i nieszczęście - to jednolia, dziecięca pornografia, kazirodztwo - topatologie seksualne o skali zjawiska przekraczającegowyobrażenia każdego przeciętnegoobywatela. Szokuje mnie też, że90 proc. badanych prostytutek deklarujesię jako osoby wierzące, a tylko 9 proc. <strong>jest</strong>niewierząca. (Źródło: Izdebski 2003, „Patologiespołecznego życia”).Sam już nie wiem, czy „ślepota poznawcza”norm społeczno-etycznych naszegospołeczeństwa <strong>jest</strong> udawana, czy- rzeczywista. W pewnym uproszczeniumożna powiedzieć, że prawo (przynajmniejw naszym kraju) nie interesuje siężyciem seksualnym człowieka, dopóki sposobyrealizacji potrzeby seksualnej nie naruszająchronionych prawem dóbr drugiejosoby bądź zasad porządku publicznego.W interesującej nas kwestii podstawowymdobrem chronionym <strong>jest</strong> wolność dysponowaniawłasną osobą w sferze seksualnej.Zarobkowe świadczenie usług seksualnychinnym osobom nie <strong>jest</strong> przestępstwem,bez względu na płeć osoby świadczącejtakie usługi. Polskie prawo przyjęłosystem normalizacji zwany abolicjonizmem.Polega on przede wszystkim nawykorzystywaniu środków prawnych dozwalczania przyczyn i ograniczenia negatywnychzjawisk towarzyszących prostytucji,a nie karania osób ją uprawiających. NajnowszyKodeks Karny reguluje to w art. 203i 204.Pomijając już znaną myśl, że „Byt określaświadomość”, uzupełnię to innym cytatem,tym razem prof. Antoniego Kępińskiego,który zauważył: „Należy pamiętać otym, że tęsknota za intymnym kontaktem zdrugim człowiekiem może być silniejsza utych, którzy od początku swego życia tegokontaktu byli pozbawieni. Pozbawieni jednakwzorów zachowań emocjonalnych, nieznajdują oni drogi do zrealizowania swejtęsknoty za złączeniem się ze światem otaczającym”.Na swój użytek uważam, że współczesnewychowanie dzieci i młodzieży pozbawione<strong>jest</strong> (z różnych przyczyn) sferyemocjonalnej, a wartości wyższe takie jaknp. godność czy honor - zdewaluowały siębezpowrotnie. Bez odpowiedzi też pozostajemyśl, że „Nie ma złych dzieci - są tylkoźli rodzice”.Szkoda mi (jak cholera), że powiedzenie:„Splunąć na szmatę - wytrze się sama.”ma tak nieziemskie wzięcie.***Piszę ten felieton w godzinę, gdzie isłońce chyli się ku zachodowi, a i moje życieintymne również. Przyznaję, że zachód<strong>jest</strong> piękny, jednak nie może równać się zewschodem (czyt.: również wzwodem). Słabyprzyrost naturalny dowodzi, że i kobietywolą: wschodzić, chodzić, dochodzić - alenie zachodzić! To objaw „wypalenia zawodowego”w tej sferze intymnej, bo i znajomiuskarżają się po latach na niemoc seksualną(dewiacja) na widok swojego męża lubżony. Dziś jako „eros przedemerytalny” wykonujętylko dwa polecenia żony: „Chodźjeść” i „ Choć spać” .Typowa dla większości społeczeństwaorientacja „dwuwartościowa” - charakterystycznadla mniej dojrzałych jednostek -bardzo mi odpowiada. W tej to konwencjimoje słowa są bardziej formą spowiedzi niżwypowiedzi. To taki rodzaj wiwisekcji natrupie moich męskich marzeń.Oj, przeminęło mi to męskie życie. Pamiętam,że w pierwszej dekadzie (do 10 lat)spałem z mamą. W drugiej - z marzeniami.W trzeciej - z żoną. W czwartej - z przygodnążoną. Już nie wymieniam kolejnychdziesięcioleci mojego dewiacyjnego życia,dość powiedzieć, że dzisiaj śpię z ... termoforemi ... otwartym lufcikiem.Przyznaję skruszony, że jako młody facet(typ „tragicznego romantyka”) nie byłemwolny od zachowań, które dziś możnazakwalifikować jako dewiacyjne. Przedewszystkim - kochałem! Kobiety i przyrodęjednocześnie! A ponieważ miłość fizycznateż <strong>jest</strong> potrzebą duszy, kochaliśmy się wetroje: ona, przyroda i ja. Wtedy stanowiliśmyjedno. Mam świadomość, że to dziśdewiacyjny trójkąt małżeński. Teraz, geometrycznata figura wygląda inaczej, coilustruję zaobserwowanym przykładem:Dwóch przygodnych mężczyzn obserwujedyskretnie dwie panie opalające się razemnad morzem. „Patrz pan - odzywa siępierwszy - ta blondyna to moja żona. Ta brunetkaobok - to kochanka”. „Co pan powie -mówi drugi - bo u mnie odwrotnie”. „W tymczasie obie panie ulegały czarowi fotografaw stroju niedźwiedzia, który - nie wiedziećczemu - powtarzał z ożywieniem: „O, ptaszek”.Dziś wiadomo już, że był to objawdewiacji zwanej - zoofilia (U niedźwiedziaoczywiście!!!).W licznych rozmowach towarzyskichz żonatymi kolegami doszliśmy do wniosku,że szczęście i nieszczęście - to jedno.Nic nie <strong>jest</strong> trwałe na tym świecie i naszeiluzyjne myślenie również. Nikt też nie wyrządzawiększej krzywdy niż mężczyznasam sobie. Weźmy pod uwagę nasze żony.Kiedyś ćwierkały jak wróbelki - teraz kracząjak wrony. Pachniały jak kwiatuszki - terazpachną jak pokrzywy. Pokazywały ząbki -teraz szczerzą kły. Otwierały usteczka - terazdrą mordy. Były skarbem - są skarbonką.Najbardziej jednak irytuje nas wykształconydo perfekcji (u naszych żon) zmysł odnajdywaniapieniędzy, choćby najbardziejukrytych.Mój znajomy (też „eros” na emeryturze)skarżył się seksuologowi na dewiacyjne(jego zdaniem) objawy w czasie współżyciaze swoją żoną. Odczuwał bowiemwrażenie termicznego zimna, innym razem- gorąca. „To normalne - powiedział lekarz -bo spełnia pan ten akt dwa razy do roku: Raz- zimą, drugi raz - latem”.Aktualnie nęka mnie już tylko jednadewiacja, zwana naukowo - samotniczą.Skutecznie jednak dziecinniejąc - dałem sięuwieźć kolejnej pani, tym razem o imieniu inazwisku brzmiącym zagranicznie. To - DemencjaAlzheimer. Jest mi z nią ciepło i dobrze,a mój podeszły wiek nie przekształciłmnie przez to w istotę bezpłciową, choć siłąrzeczy aspekty cielesności zeszły na drugiplan.Choć moja przyjaciółka Demencjadba o mnie z czułością, to większą siłę wyrazumają moje sfery duchowe i intelektualneaniżeli strefy erogenne. Miłość pozaseksualna(eros bez seksu) pełni znaczącąfunkcję również dla kultury. Najsilniejszymstanem ekstazy - moim zdaniem - <strong>jest</strong> rozkoszestetyczna!Jako dorosłe już dziecko powróciłemdo młodzieńczego wartościowania, któreto A. Mickiewicz zdefiniował w Tadeuszu(„Pan Tadeusz”) „...Chłopcowi każda kobietazda się rówieśnicą. A każda kochanka dziewicą”.Kiedy Demencja opuszcza mnie dlainnego podlotka (też podlatującego pod60.) - wraca mi pamięć i tzw. projekcja.Wspomagany „Wigorem” - tabletkami dlaseniora - ośmielam się czasem przypominaćżonie prokreacyjny aspekt naszegozwiązku, mówiąc: „Zabawimy się w miłość?”.„Bardzo chętnie” - słyszę sakramentalną odpowiedź- „Śpij stara cholero”.Zdegustowany i już z bardziej otwartymmyśleniem odwiedzam sąsiadkę,szczególnie, kiedy ostatni jej partner - p.Wieśpan, rodem spod Podkrakowa - wychodzi(charakterystyczny krokiem szczudłowym)do apteki. Ja wtedy - krokiem łyżwowym- do niej. Chociaż z „Wino, kobietyi śpiew” pozostał mi tylko śpiew - nucę jej:„Szatynki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynkicałować chcę”. Na całowaniu się kończy,ponieważ zanika kompatybilność pomiędzywspomagającą mnie sąsiadką (jakodawcą), a mną (jako biorcą). Poza tym <strong>jest</strong>mało cierpliwa i chciwie droga. Co innegopłacić podatek „od luksusu” (18-tka), czy -„obrotowy” (40-tka), ale żeby płacić podatekod „nieruchomości”?Postępujący we mnie zanik kontrolizachowania zwalnia mnie od tajemnicypojmowania miłości przeze mnie, co dlamłodych pokoleń <strong>jest</strong> kolejną moją dewiacją,bo:Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.Wracając raz jeszcze do aktualnegorozumienia pojęcia - „miłość” mniemam, żedziś <strong>jest</strong> o wiele łatwiej i wygodniej. Siedzącyprzy mnie wnuk uspakaja mnie mówiąc:„Splunąć na szmatę - wytrze się sama”. I taksię sprawa ma - cała.Klemens RudowskiDom Pomocy Społecznej w LubuczewiePOWIAT SŁUPSKI NR 5-6 (111-112) • MAJ-CZERWIEC 201035

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!