31.07.2015 Views

nas łączy, a co dzieli? - Powiat Słupski

nas łączy, a co dzieli? - Powiat Słupski

nas łączy, a co dzieli? - Powiat Słupski

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

<strong>Powiat</strong>SŁUPSKINr 10-12 (104-106), Październik-Grudzień 2009Rok IX * ISSN 1730-7686Na zbliżające sięświęta Bożego Narodzeniawiele radości i zdrowia,szczęścia, pogody ducha,nieustającej wiary w dobrooraz wszelkiej pomyślnościw roku 2010Nowy wiadukt w trzy miesiące<strong>Powiat</strong> dziesięcioleciaPierwszy krok do współpracyWędrując po Ziemi ŚwiętejZabrali mi moje córkiPotęga infantylnościKręciło się wrzeciono, kręciłoWieś Tworząca


Drodzy Czytelnicy!Coraz więcej organizacji, instytucji,grup społecznych ma jakieś oczekiwaniaod starosty. To dowodzi, że powiatjako jednostka samorządowa jestludziom potrzebny. Niestety, problempolega na tym, że powiat, a w jego imieniustarosta nie zawsze może sprostaćtym oczekiwaniom. Na przeszkodzie stoją możliwości finansowe.Bywa, że brakuje podstawy prawnej. Często przeszkadzaniepełna znajomość prawa, a więc tego, czym może zajmowaćsię powiat. Jakie, zgodnie z ustawą samorządową, przypisanesą mu zadania do realizacji. Większa znajomość ustaw i nakładanychprzez nie zadań urzędnikom, ale i praw obywatelom zpewnością pozwoliłaby uniknąć wielu nieporozumień. Każdanie spełniona prośba wywołuje niezadowolenie oczekującychi nie przysparza dobrej opinii urzędowi, także staroście. Chciałbymwyraźnie podkreślić, że ten ostatni nie czuje się dobrze,jeżeli nie może spełnić zgłaszanych oczekiwań. Ja osobiścieczuję się w takich sytuacjach bardzo niekomfortowo. Ten dyskomfortjest większy, jeżeli wiem, że oczekiwania są społecznieuzasadnione, a nie można ich z jakichś względów spełnić.Podejmuję ten temat, bo wkrótce Rada <strong>Powiat</strong>u Słupskiegouchwali powiatowy program współpracy z organizacjamipozarządowymi na 2010 rok. Jest to ważny dokument, ponieważreguluje kwestie udzielania przez powiat dotacji różnymorganizacjom na wsparcie zadań publicznych - a więc tych,które są ważne dla określonych grup społecznych, ale też ważnychz punktu widzenia powiatu. Na te zadania w poszczególnychobszarach aktywności społecznej ogłaszane są otwartekonkursy ofert, i jest to jedyna możliwa droga do otrzymaniaod powiatu dotacji. Nawet jeżeli powiat nie wesprze finansowo(ze względu na możliwości) wszystkich zgłoszonych ofert,to jest ważne, aby pojawiły się one w zakreślonym ramamikonkursu okresie. Pozwoli to na szybsze i pełniejsze rozpoznaniepotrzeb, a także na lepsze przygotowanie kolejnegoprogramu.Na pewno nie jest dobrą praktyką, jeżeli organizacje zapominająo takim konkursie i przychodzą do starosty po pomocna kilka dni przed imprezą. Wówczas takie prośby niemają szans na spełnienie. Zachęcam do udziału w najbliższychkonkursach, natomiast z okazji zbliżających się Świąt BożegoNarodzenia i nadchodzącego Nowego Roku 2010, pragnę złożyćwszystkim czytelnikom i mieszkań<strong>co</strong>m powiatu słupskiegojak najlepsze życzenia: zdrowia, pomyślności, sukcesóworaz spełnienia marzeń.Sławomir ZiemianowiczStarosta Słupski„POWIAT SŁUPSKI” - Biuletyn InformacyjnyWydawca: Starostwo <strong>Powiat</strong>owe w Słupsku. Redaguje zespół: Zbigniew Babiarz-Zych (przewodniczący), Leszek Kreft (z-ca przewodniczącego), Jan Fąfara. Adresredakcji: Wydział Polityki Społecznej, Starostwo <strong>Powiat</strong>owe, 76-200 Słupsk, ul. SzarychSzeregów 14, tel. 59 842 54 17, fax. 59 842 71 11; e-mail: zych@powiat.slupsk.pl;Skład komputerowy i łamanie: Artur Wróblewski. Zdjęcia: Jan Maziejuk, Leszek Kreft.Druk: Zakład Poligraficzny „Grawipol”, 76-200 Słupsk, ul. Poznańska 42. Na okładkach:Ubieranie choinki w Szkole Podstawowej im. Kornela Makuszyńskiego w Kobylnicy(fot. Bożena Łazorczyk); Hubertus w Niepoględziu.Biuletyn rozsyłany jest do radnych, parlamentarzystów, sołtysów, jednostek OSP, szkół,domów kultury, jednostek organizacyjnych powiatu, firm biznesowych oraz urzędówmiast i gmin. Zamieszczany jest również na stronie internetowej: www.powiat.slupsk.plW numerze:Nie tylko zmiany w budżecie 4Nowy wiadukt w trzy miesiące 5Prace na drogach 6Bez dopłat by nie poradzili 6Usprawnić administrację 7Przez telefon 7Szkoły nie kształcąz zapotrzebowaniem 8Szybka informacja 8O Słupsku w kraju kwitnącej wiśni 9Pojedzie do Van<strong>co</strong>uver 10Usuwanie azbestu 10Dwa samochody dla Policji 11<strong>Powiat</strong> przejął 11O szybszy rozwój powiatu 12Nowatorski dyrektor 12Wygrali 13w Gdańsku 13Pomorski Bieg Niepodległości 14Olimpiada o HIV 14Hubertus w Niepoględziu 15<strong>Powiat</strong> dziesięciolecia 16Zbierają na kościół 16Ratować wzrok 17Pierwszy krok do współpracy 18Cenny dokument historyczny 19Przyjechali pierwsi absolwenci 20Dziennik roku 21Zabrali mi moje córki 22Słupsk światową stolicą Witkacego 23Na zakręcie - historia chłopaka z ZMW 25Wędrując po Ziemi Świętej 26Pamiętali o tragedii 29W słowie żyją pełnią 30Kamienie nic już nie powiedzą 32Kręciło się wrzeciono, kręciło 33Czego mi szkoda, czego nie żal 34Filharmonia dla młodzieży 34Potęga infantylności 36Z sześćdziesiątką w tle 38Co <strong>nas</strong> łączy, a <strong>co</strong> <strong>dzieli</strong>? 40Kol. Janowi Maziejukowiwyrazy szczerego współczucia i żaluz powodu śmierci Brata Henrykaskładają koledzyz „<strong>Powiat</strong>u Słupskiego” i „Wsi Tworzącej”


Nowy wiadukt wUstczanie i przyjezdni odetchnęli - oddano do użytkunowy wiadukt na ulicy Bohaterów Westerplatte, przywjeździe do portu. Jest to koń<strong>co</strong>wy odcinek drogi krajowejnr 21, łączącej Słupsk z nadmorskim kurortem.Nie tylko zmianyDo konkursu o dofinansowanie ze środków Regionalnego ProgramuOperacyjnego Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013złożono w wniosek na termomodernizację Specjalnego OśrodkaSzkolno-Wychowawczego w Damnicy wraz z przebudową kotłowni.Wartość inwestycji oceniono na ponad 1,8 mln zł.z prac zarząduZarząd <strong>Powiat</strong>u Słupskiego, dokonujączmian w budżecie powiatu na 2009 rok,przeznaczył 60 tys. zł na działalność DomuPomocy Społecznej w Lubuczewie, ponad57 tys. zł na działalność ponadgminnychdomów pomocy społecznej i 5 tys. na działalność<strong>Powiat</strong>owego Zespołu ds. OrzekaniaNiepełnosprawności. O 57 tys. zł zwiększonobudżet w placówkach opiekuńczowychowawczychoraz w rodzinach zastępczych.Na wymianę okien w zabytkowympałacu w Damnicy przeznaczono ponad133 tys. zł, a 170 tys. zł na potrzeby MłodzieżowegoOśrodka Socjoterapii w Ustcei Poradni Psychologiczno-Pedagogicznejw Słupsku. Z kolei na termomodernizacjęDomu Pomocy Społecznej w Machowinieprzeznaczono - 25 tys. zł, a na zakupy inwestycyjnew tej placówce - 65,8 tys. zł.Zdecydowano o likwidacji do do 31grudnia br. gospodarstwa pomocniczego -<strong>Powiat</strong>owego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjneji Kartograficznej. Powołano komisjęds. przeprowadzenia przetargów orazrokowań na zbycie nieruchomości gruntowejniezabudowanej, położonej w Gałęzowieo powierzchni 0,0877 ha, stanowiącąwłasność powiatu słupskiego. Zarządprzyjął projekt budżetu powiatu słupskiegona 2010. Dostosowano go do nowychprzepisów dotyczących gospodarki finansowej,obowiązujących od 1 stycznia 2010r. Uchwałę budżetową podjęto 12 listopadabr., zachowując w ten sposób ustawowytermin określony w art. 55 ust. 1 ustawy osamorządzie powiatowym. Otrzymała jąjuż Regionalna Izba Obrachunkowa.Zarząd zgodził się na zakup sprzętumedycznego dla <strong>Powiat</strong>owego ObwoduLecznictwa Ogólnego Samodzielnego PublicznegoZOZ w Słupsku. Zakupiony zostanieuroflometr, tonometr bezdotykowy orazUSG z głowicą przepochwową i możliwościąbadania transrektalnego. Zarząd zgodził sięteż na nieodpłatne przekazanie samochodówPolonez Truck i Lublin 3314, użyczonychDomowi Pomocy Społecznej w Lubuczewie,Stowarzyszeniu Bank Żywności w SłupskuFot. J. Maziejuk4POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


dzięki amerykanom, że się tak długo zastanawialitrzy miesiąceFot. J. MaziejukStary, przedwojenny wiadukt osunąłsię w styczniu br. Poruszanie się pojazdówpo wąskiej, zastępczej drodze było bardzoutrudnione i zagrażało też pieszym. Nowywiadukt nad torem kolejowym ma formęstalowej skorupy w kształcie tunelu, na którejzostała odtworzona konstrukcja drogowa.Wraz z nim przebudowano fragmentulicy Bohaterów Westerplatte, m.in. wykonanonowe chodniki i ścieżkę rowerową, aszerokość jezdni w strefie wiaduktu poszerzonodo dziewięciu metrów.Poza komfortem i bezpieczeństwemporuszania się, duże znaczenie dla osiedlamieszkaniowego Na Wydmie, portu iznajdującej się tam Aukcji Rybnej ma fakt,że nośność 30-metrowego wiaduktu wynosi50 ton. Tak wielką inwestycję (kosztowała3,7 mln zł) wykonano w błyskawicznymtempie. Zasługa to przede wszystkimgdańskiego Oddziału Generalnej DyrekcjiDróg Krajowych i Autostrad. Jego dyrektorFranciszek Rogowicz na otwarciu podkreślał,że jest to efekt znakomitej współpracyprojektantów, wykonawcy, władz samorządowychUstki, powiatu i województwa pomorskiego.Dumy nie krył burmistrz Ustki JanOlech, dziękując zarządcy drogi i wykonawcy.Wyraził też słowa uznania staroście słupskiemuSławomirowi Ziemianowiczowi i radnemuSejmiku Województwa PomorskiegoMarkowi Biernackiemu za udzielone wsparcie.Starosta półżartem podziękował teżAmerykanom za to, że tak długo zastanawialisię nad podjęciem decyzji w sprawie Redzikowa.- Dzięki temu mamy m.in. drogę krajowądo Ustki i nowy wiadukt wybudowany wniespełna trzy miesiące - podsumował.Leszek KreftRzecznik Prasowy Starosty SłupskiegoFot. J. Maziejukw budżecielokalnegooraz Młodzieżowemu Ośrodkowi Socjoterapiiw Ustce. Zdeklarował się dokonać darowiznyna rzecz Skarbu Państwa części nieruchomościpołożonej w Warcinie, na którejznajdują się zabudowania tamtejszego ZespołuSzkół Leśnych, po uprzednim wydzieleniuz niej Centrum Edukacji Regionalnej.Do Rady Nadzorczej Zakładu UsługWodnych w Słupsku zgłoszono czterechkandydatów. Wszyscy mają uprawnienia dozasiadania w takich radach. Zarząd uchwaliłRegulamin Organizacyjny <strong>Powiat</strong>owegoUrzędu Pracy w Słupsku. Porządkuje on dotychczasowezmiany i wprowadza nowe zadaniaPUP wynikające z nowelizacji ustawyo promocji zatrudnienia i instytucjach rynkupracy. W strukturze organizacyjnej PUPwyodrębniono m.in. Centrum AktywizacjiZawodowej, a Wydział Kontroli Wewnętrznejprzekształ<strong>co</strong>no w Zespół Kontroli Wewnętrznej.Dwoma postanowieniami uzgodniłprojekt miejs<strong>co</strong>wego planu zagospodarowaniaprzestrzennego dla Gminy Damnicai Główczyce pod trasę gazociągu DN 700.Zarząd zapoznał się z informacją <strong>Powiat</strong>owegoUrzędu Pracy w Słupsku nt. dostosowaniaoferty edukacyjnej do potrzebrynku pracy oraz analizy potrzebkadrowych lokalnych pra<strong>co</strong>dawców podkątem deficytu w określonych zawodach ispecjalnościach.Do konkursu o dofinansowanie ześrodków Regionalnego Programu OperacyjnegoWojewództwa pomorskiego na lata2007-2013 złożono w wniosek na termomodernizacjęSpecjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczegow Damnicy wraz zprzebudową kotłowni. Całkowita wartośćtej inwestycji ma wynieść ponad 1,8 mln zł.12 listopada Zarząd odwiedził Domydla Dzieci w Ustce i Słupsku prowadzoneprzez Towarzystwo „Nasz Dom” z Warszawy.Zwizytował domy przy ul. Głogowej wSłupsku oraz przy ul. Kochanowskiego i Tetmajeraw Ustce. Chciał zapoznać się z przeprowadzonymiw tych domach pracami remontowymi,wykonanymi przez Towarzystwoz Warszawy - po zauważeniu w nichnieprawidłowości przez Komisję PolitykiSpołecznej w maju br. Oceniono, że Towarzystwo„Nasz Dom” poważnie podeszło dozgłoszonych mu uwag i wywiązało się z zobowiązańwobec powiatu. Wykonano pracei zakupiono meble za ok. 160 tys. zł - wcałości ze środków Towarzystwa. W wizytowanychdomach stwierdzono zdecydowanąpoprawę. Niektóre zadeklarowane pracebędą kontynuowane w I i II kwartale przyszłegoroku, także na koszt Towarzystwa.Grażyna ŚniadałaWydział OrganizacyjnyPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 20095


w nową zimę, z nowym sprzętemPrace na drogachFot. J. MaziejukW gminach Ustka i Słupsk trwają robotyzwiązane z przebudową dróg powiatowych.Obejmują one dwa odcinki o całkowitejdługości ponad 6,5 tys. metrów.Jeszcze w grudniu powinny rozpocząćsię prace na drodze powiatowej Gałęzinowo- Strzelinko. Ich wartość to 600tys. zł, z czego 350 tys. wniosła gminaSłupsk. Długość przebudowanego odcinkato 800 metrów.Zakończone zostały remonty drógpowiatowych w technologii betonu as-faltowego. W gmina Potęgowo położononakładkę bitumiczną na drodze powiatowejnr 1141G w miejs<strong>co</strong>wości Głuszyno, nadługości 1,7 km, oraz na drodze powiatowejnr 1179G w miejs<strong>co</strong>wości Rzechcinona długości 0,3 km. W gminie Kobylnicanakładkę bitumiczną wykonano na drodzepowiatowej nr 1153 w miejs<strong>co</strong>wościZagórki na długości 0,6 km oraz na drodzepowiatowej nr 1158 w miejs<strong>co</strong>wościLulemino - na długości 0,85 km. W gminieDębnica Kaszubska podobne pracewykonano na drodze powiatowej nr 1191w miejs<strong>co</strong>wości Kotowo, na długości 1,33km. W gmina Kępice - na drodze powiatowejnr 1147G w miejs<strong>co</strong>wości Osowo,na długości 2,33 km. W gminie Główczycenakładkę bitumiczną położono na drodzepowiatowej nr 1135G w miejs<strong>co</strong>wościZgojewo, na długości 1,62 km.Z końcem listopada zakończono równieżprace związane z przebudową drógpowiatowych w miejs<strong>co</strong>wościach Bobrownikioraz Łebień w gminie Damnica. Za 600tys. zł wykonano nową nawierzchnię bitumicznąo łącznej długości 1 kilometra orazchodnik o długości 450 metrów.Zarząd Dróg <strong>Powiat</strong>owych wzbogaciłsię w nowy sprzęt do zimowegoutrzymania dróg. Za pieniądze pozyskanez przejazdów ponadnormatywnychdo budowy farm wiatrowych zakupiono5 solarek typu NIDO wraz z pługamiśrednimi. (G.Ś.)9 listopada odbyłasię debata poświę<strong>co</strong>napomorskiejwisi w Unii Europejskiejzorganizowanaz inicjatywy ZdzisławaCzuchy -posła na Sejm RP,członka SejmowejKomisji Rolnictwai Rozwoju Wsi orazKomisji ds. UniiEuropejskiej.Bez dopłat by nieZ. Czucha w swoim wystąpieniuomówił sytuację polskiego rolnictwa, powejściu do Unii Europejskiej, zwłaszcza wkontekście opłacalności produkcji. Wskazałna trudną sytuację na rynku mleka. Zakonieczne uznał podejmowanie działańmających na celu zwiększenie opłacalnościprodukcji. Za niedostatecznie ustabilizowanyuznał rynek żywca wieprzowegoi wołowego, który jest na granicy opłacalności,oraz rynek zbóż.- Sytuacja polskiego rolnictwa wynikaze zmniejszonego popytu na rynkuwspólnotowym, <strong>co</strong> jest konsekwencjątrwającego kryzysu - mówił Z. Czucha. -Bez dopłat unijnych polskie rolnictwo nieporadziłoby sobie, dlatego konieczne jestwspieranie polskich negocjatorów, przytworzeniu wspólnej polityki rolnej, abywynegocjować jak najlepsze warunki dlapolskich rolników po 2013 roku.Dyskusję wywołało wystąpienie JerzegoFijasa z Departamentu ŚrodowiskaRolnictwa i Zasobów NaturalnychPomorskiego Urzędu Marszałkowskiegow Gdańsku. Zwrócił on uwagę na powiązaniarolnictwa z ochroną przyrody,w tym z Naturą 2000. Poza tym mówiło roli ośrodków doradztwa rolniczego,funkcjonujących obecnie w strukturachsamorządów wojewódzkich i wymagającychreorganizacji. Uczestniczy debatywskazywali natomiast na duże i wymierneefekty pracy doradców ODR w powieciesłupskim, podkreślając m.in. ichudział przy wypełnianiu wniosków o dotacjeunijne.Prezes Pomorskiej Izby Rolniczej, ZenonBistram podkreślił, że od momentuwejścia do Unii Europejskiej polska wieśzmieniła się na lepsze. Rolnicy dobrze wykorzystująśrodki unijne.6POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


konwent samorządowców województwa pomorskiegoRaz na kwartał spotykają się starostowie szes<strong>nas</strong>tu powiatówziemskich i czterech powiatów grodzkich województwa pomorskiego,by wspólnie omówić nurtujące ich problemy. Tym razemzebrali się na konwencie w Szkole Policji w Słupsku.Usprawnić administracjęSpotkaniom przewodniczy w tej kadencjistarosta kartuski, Janina Kwiecień,która już po raz trzeci sprawuje tę funkcję.W Kartuzach znajduje się siedziba PomorskiegoStowarzyszenia Gmin Wiejskich iKonwentu.Starostowie naradzali się m. in. nadtym, jak usprawnić funkcjonowanie administracjigeodezyjnej i kartograficznej, zapoznalisię z problematyką WojewódzkiegoUrzędu Pracy w Gdańsku oraz programamizdrowotnymi. Debatowali też nadzmianami w ustawie o finansach publicznychi nad organizacją obchodów dwudziestejrocznicy powstania samorządu terytorialnego.Komendant Szkoły Policji, inspektorJacek Bąkiewicz przygotował miłą niespodziankę.Po zwiedzeniu Izby Tradycji Kryminalistykiwszyscy zebrani udali się na słupskąstrzelnicę, gdzie rywalizowali o Puchar SzkołyPolicji w strzelaniu z broni krótkiej, czylipistoletu, do tarczy. Pierwsze miejsce zdobyłstarosta słupski Sławomir Ziemianowicz,drugie - starosta wejherowski Józef Reszke,a trzecie - ekspert d/s organizacji, geodetaw Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku -Adam Klimek.Strzelano także do specjalnej tarczy zbroni czarnoprochowej, której używają jużtylko miłośnicy starej broni. Tu zwycięzcąokazał się starosta bytowski Jacek Żmuda- Trzebiatowski. (L. K.)Fot. J. Maziejukporadzili- Jest oczywistym, że <strong>nas</strong>ze wymaganiarosną - mówił prezes. - Potrzebna jestjednak restrukturyzacja gospodarstw, takaby utrzymać produkcję na poziomie opłacalności.Na problemy związane z odszkodowaniamiłowieckimi zwrócił uwagę starostasłupski Sławomir Ziemianowicz.Uczestnicy debaty mówili też o problemachzwiązanych z zakupem ziemi z zasobówAgencji Nieruchomości Rolnych,ze zbywaniem swoich produktów po cenach,które nie zapewniają opłacalnościprodukcji i funkcjonowaniem punkówskupu w okresie żniw. Za konieczne uznaliwprowadzenie zmian w systemie ubezpieczeńrolniczych.Eugenia BereszyńskaNaczelnik Wydziału Rolnictwai Ochrony ŚrodowiskaW <strong>Powiat</strong>owym Urzędzie Pracy w Słupskuuruchomiony został system SMS/MAIL.Przez telefonUmożliwia on dostarczanie osobom macje o miejscach pracy lub ofertach stażowychmożna otrzymywać na telefon komór-bezrobotnym aktualnych informacji o miejscachpracy w wybranych branżach oraz o kowy za pomocą smsów lub na adres e-mail.ofertach stażowych za pomocą esemsów Można wybrać maksymalnie dwie spośródlub poprzez e-mail.wymienionych pozycji na stronie. Informacjewysyłane są przez 14 dni. Aby otrzymy-Ażeby otrzymywać oferty należy wypełnićodpowiedni formularz znajdujący wać oferty po upływie tego okresu należysię w zakładce SMS na stronie urzędu. Infor-ponownie wypełnić formularz. (M. H.)POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 20097


Szkoły nie kształcą z<strong>Powiat</strong>owaRada Zatrudnieniaw Słupskuna posiedzeniu28 październikabr. zapoznałasię z raportemo dostosowaniuoferty edukacyjnejdo lokalnegorynku pracy.Fot. ArchiwumEmilia ZimnickaPOLACY KOCHAJĄ BOŻE NARODZENIEZjeżdżają do domu z dalekich stron...by matkę i ojca przywitaćw progu.Gdzieś z Kanady i Ameryki,dotknąć tę chwilęw rodzinnym gronie.Sypie śnieg na choinkę -modlitwę przytulamy sakralnie,wtedy dom żyje.Święta wróżka wróży z kart...Zygmunt Jan PrusińskiPOMODLIĆ SIĘ WIGILIJNIEA w <strong>co</strong> wierzyć jak nie w Boga.Droga milcząca i człowiek milczący,pochylony jak zgubiona podkowa.Lśni mu w oczach malarstwożywej inspiracji - gromadzi sięczyjś talent, ktoś nuci „Barkę”...Dzieci moje pod czyjąś osłoną,latami nie widzę córki Amelii.Dała na osłodę dwóch wnuków,też ich nie widzę jakbym oślep!Więc gram w lesie pod sosnąulubione pieśni i nowe kolędy.Zatacza się czas ruchem wklęsłym,symbioza zahaftowana tępą igłą.Ale zawsze możesz odpocząćod myśli spod kolczastego krzaka.Jest czas świąteczny - uklęknęi Boga samotnie przeproszę.Szybka informacja<strong>Powiat</strong>owy Urząd Pracy w Słupskuuruchamia Samorządową ElektronicznąPlatformę Informacyjną.SEPI to system pozwalający na błyskawiczneudostępnianie informacji gromadzonychprzez jednostki administracyjne.Pozwala na elektroniczną, bezobsługowąwymianę danych pomiędzy jednostkamirynku pracy, pomocy społecznej orazurzędami miast i gmin w celu usprawnieniaprocesów decyzyjnych, eliminacji kosztówzwiązanych z wydawaniem, drukowaniemi przesyłaniem zaświadczeń, szybszego podejmowaniaprzez urzędy decyzji.Dzięki platformie SEPI pra<strong>co</strong>wnicy<strong>Powiat</strong>owego Urzędu Pracy będą mogliotrzymać szybką informację o gotowościi zdolności do podjęcia pracy, dochodachrodziny oraz jej składzie, w tym wieku iliczbie dzieci, potwierdzającą tożsamośćosoby, o stopniu niepełnosprawności itp.Pra<strong>co</strong>wnicy innych jednostek będą mogliz kolei otrzymać z PUP informacje, czyosoba jest zarejestrowana, od kiedy, dokiedy, jakie świadczenia pobiera, o okresachrejestracji w PUP, o pobieranych zasiłkachi ich wysokości, innych pobieranychświadczeniach, a także informacje o szkoleniachproponowanych osobie, odmowieskorzystania z nich, szkoleniach odbytych,o proponowanych ofertach pracy. Zbędnestanie się wydawanie zaświadczeń dlaosób bezrobotnych do opieki społecznej iinnych instytucji.W Słupsku do systemu podłączenibędą, oprócz <strong>Powiat</strong>owego Urzędu Pracy,Urząd Miejski, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinieoraz ośrodki pomocy społecznej zgmin powiatu.M. Horbowy<strong>Powiat</strong>owy Urząd Pracy w SłupskuFot. L. Kreft8POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


absolwentom brakuje praktycznych umiejętnościzapotrzebowaniemZgodnie z prognozamizawartymi w PomorskimObserwatorium Rynku Pracy,główne kierunki rozwoju Słupskai powiatu słupskiego to:ochrona zdrowia i opieka społeczna,branża informatyczna,budownictwo, ochrona środowiska,edukacja, biotechnologia,nowoczesne operacjefinansowe, rozrywka, usługi.W Słupsku zawodami, któregenerowały wysoki wskaźnikdeficytu są: glazurnik, monter/składacz okien, spawacz ręcznyłukiem elektrycznym, operatorzymaszyn do produkcjiwyrobów z tworzyw sztucznych,maszynista maszyn offsetowych,pomoc kuchenna.W powiecie słupskim - magazynierzyi pokrewni, kasjer wprzedsiębiorstwie, bufetowy(barman), ślusarze i pokrewni,frezer, monterzy wyrobów z metalu, gumyi tworzyw sztucznych.Według informacji Pomorskiego KuratoriumOświaty, w Słupsku i powieciesłupskim działa łącznie 15 zespołów publicznychszkół, które oferują naukę na poziomieponadgimnazjalnym. Sytuacja narynku, zarówno edukacji szkolnej (przedewszystkim w szkołach ponadgimnazjalnycho profilu zawodowym), jak również wszkołach ogólnokształcących i gimnazjach,a także edukacja dorosłych (w systemieszkolnym i poza nim - w ramach instytucjiszkoleniowych) potwierdza tezę, iż występujeniedopasowanie rynku edukacyjnegodo potrzeb lokalnego rynku pracy.Ponadgimnazjalne szkoły zawodowenie zawsze kształcą młodzież w kierunkach,na jakie istnieje zapotrzebowanie. Najczęściejwybór kierunku kształcenia zależy odjego popularności wśród uczniów oraz zasobówkadrowych i lokalowych, jakie posiadaszkoła. Szkoły zawodowe w Słupskui powiecie słupskim kształcą tylko w dwudziestukilku zawodach (z 208, jakie obejmujeklasyfikacja). Główny powód, to brakchętnych na nowo uruchamiane kierunkioraz zbyt duże nakłady finansowe, wiążącesię z ich uruchomieniem.Absolwentom szkół nadal brakujepraktycznych umiejętności potrzebnych narynku pracy. Uczniowie szkół zawodowychmają ograniczony kontakt z pra<strong>co</strong>dawcami,a pra<strong>co</strong>wnie i warsztaty szkolne najczęściejsą wyposażone w przestarzałe urządzenia.Szkoły w ograniczonym zakresie współpracująz przedsiębiorstwami. Ci ostatni równieżwykazują małe zainteresowanie współpracąze szkołami, obawiając się związanychz tym dodatkowych kosztów.Słabo rozwinięte jest doradztwo zawodowe,brakuje szkolnych doradców zawodowych.Doradcy z <strong>Powiat</strong>owego UrzęduPracy nie są w stanie zaspokoić wszystkichpotrzeb w tym zakresie.Jolanta GolecSekretarz <strong>Powiat</strong>owej RadyZatrudnienia w SłupskuO Słupsku w kraju kwitnącej wiśniStarosta Sławomir Ziemianowicz u<strong>dzieli</strong>ł wywiadu do jednejz największych japońskich gazet <strong>co</strong>dziennych.Szefa berlińskiego biura korespondentówgazety, Kazuyuki Kanai interesowałysprawy związane z rezygnacją USA zbudowy tarczy antyrakietowej w Redzikowie,a <strong>co</strong> się z tym wiąże - realizacją złożonychwcześniej zobowiązań przez rząd RPwobec lokalnej społeczności. Pytał także o<strong>nas</strong>ze oczekiwania w tej mierze, znajomośćzamiarów rządów Polski i USA, <strong>co</strong> do dalszychlosów Redzikowa itp.Był to już drugi wywiad, którego u<strong>dzieli</strong>łstarosta słupski tej popularnej gazecie. Jakpowiedział redaktor Kanai, dzięki starościenazwa Słupsk pojawiła się po raz pierwszyw japońskich gazetach i poznały ją milionymieszkańców kraju kwitnącej wiśni.„The Asahi Shimbun”, w którym ukazałsię ten wywiad, jest drugim <strong>co</strong> do wielkościdziennikiem po „Yomiuri Shimbun”. Nakład jejporannego wydania wynosi ponad 8 milionówegzemplarzy. Gazeta jest drukowana dwa razydziennie w odrębnych wydaniach lokalnych,m.in. w Tokio, Osace, Nagoi. Ma długą tradycję,założona została w styczniu 1879 roku. (L. K.)POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 20099


W powiecie słupskim zinwentaryzowano 13 tys. Mg azbestu.W Polsce jego usuwanie powinno się zakończyć do 2032 roku.Usuwanie azbestuZakończyła się realizacja trzeciegoetapu program wymiany eternitowych pokryćdachowych w powiecie słupskim ześrodków <strong>Powiat</strong>owego Funduszu OchronyŚrodowiska i Gospodarki Wodnej oraz zudziałem Przedsiębiorstwa Gospodarki KomunalnejSp. z o.o. w Słupsku i przy wsparciufinansowym Wojewódzkiego FunduszuOchrony Środowiska i Gospodarki Wodnejw Gdańsku.Dofinansowywano do wysokości 5tys. zł. koszty rozbiórki dachów na nieruchomościachbędących własnością osóbfizycznych, a także koszty transportu i utylizacjipowstałych odpadów poprzez składowanieich na składowisku. Dotowano wten sposób zarówno właścicieli budynkówprzeznaczonych na cele mieszkaniowe, jak igospodarcze, z którymi zawarto w 2009 roku69 umów. W sumie usunięto i unieszkodliwiono7.495 metrów kw. odpadów azbestowych.Koszt całego przedsięwzięcia wyniósł250.338,43 zł, w tym usunięcia azbestuz budynków mieszkalnych - 163.710,65zł, z budynków gospodarczych - 86.627,78zł.Z Wojewódzkiego Funduszu OchronyŚrodowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańskupozyskano 93.314 zł (37,2 proc. kosztówkwalifikowanych w części dotyczącej usuwaniaodpadów azbestowych z budynkówmieszkalnych), a ze środków <strong>Powiat</strong>owegoFunduszu Ochrony Środowiska i GospodarkiWodnej - 120.381zł (48, proc.). Udziałśrodków osób fizycznych uczestniczącychw programie przekroczył 36 tys. zł (14,6proc.).Głównym celem programu jest doprowadzeniedo stopniowej eliminacji wyrobówzawierających azbest oraz ich bezpieczneskładowanie i prawidłowe unieszkodliwianie.W powiecie słupskim zinwentaryzowanook. 13 tys. Mg azbestu, główniepokryć dachowych. Zgodnie z Programemusuwania azbestu i wyrobów zawierającychazbest stosowanych na terytorium Polski,usunięcie wyrobów azbestowych powinnosię zakończyć do 2032 roku. (L.K.)Fot. L. KreftPojedziedo Van<strong>co</strong>uverNatalia Kwaśniak z Zespołu Szkółw Siemianicach pojedzie na XXI ZimoweIgrzyska Olimpijskie - Van<strong>co</strong>uver 2010.powiat nagrodził1 grudnia br. podczas Sesji Rady <strong>Powiat</strong>uSłupskiego uroczyście wręczono nagrodylaureatom konkursu dla najlepszychuczniów - sportowców z powiatu słupskiego,zorganizowanego w związku z XXI ZimowymiIgrzyskami Olimpijskimi - Van<strong>co</strong>uver2010.Pierwsze miejsce zajęła Natalia Kwaśniakz Klubu Strzeleckiego „Gryf Słupski”,uczennica klasy III w Zespole Szkół w Siemianicach.Nagrodą jest wyjazd na XXI ZimoweIgrzyska Olimpijskie - Van<strong>co</strong>uver2010.Drugie miejsce zajął Mateusz Malinowskiz Sekcji Bokserskiej Klubu Sportowegow Damnicy, uczeń klasy I Technikumw Zespole Szkół Ogólnokształcącychi Technicznych w Słupsku.Otrzymał nagrodę finansową wwysokości 700 zł.Ponadto, za udział w konkursiewręczono dwa wyróżnienia- Krystianowi Puzdrakiewiczowi -zawodnikowi Klubu Strzeleckiego„Gryf Słupski”, uczniowi klasy II LiceumOgólnokształcącego w ZespoleSzkół Ogólnokształcących iTechnicznych w Słupsku oraz PiotrowiBokaczowi - zawodnikowiKlubu „Karol” w Pęplinie, uczniowiklasy IV Technikum w ZespoleSzkół Technicznych w Ustce. (D.G.)10POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


ędzie bezpieczniejDwa samochody dla PolicjiResort spraw wewnętrznych wspólnie z samorządamistara się skutecznie zwiększać bezpieczeństwomieszkańców gmin.Widocznym efektem takiegowspółdziałania było uroczyste przekazanie26 listopada br. dwóch pojazdów- do Komisariatu Policji w Ustce iPosterunku Policji w Dębnicy Kaszubskiej.Poprzedziło je odznaczenie pięciufunkcjonariuszy z Wydziału PrewencjiKomendy Miejskiej Policji w SłupskuBrązowymi Medalami „Za Zasługi dlaPożarnictwa”. Medale te wręczył starostasłupski, zarazem prezes Zarządu OddziałuZwiązku Ochotniczych Straży PożarnychRP, Sławomir Ziemianowicz, aotrzymali je za szczególne zaangażowaniei działalność profilaktyczną na rzeczbezpieczeństwa przeciwpożarowego:aspirant Henryk Orosiuk, mł. asp. LeszekGłuchowski, st. sierż. Jarosław Jałocha,sierż. Jarosław Mikulak i st. post. WiolettaFurman.Wyróżnionym pogratulował komendantmiejski Policji - inspektor KrzysztofZgłobicki. Podziękował też staroście zadofinansowanie zakupu pojazdów i paliwa.Kapelan policjantów ks. ppor. mar.Jarosław Aleksandrowicz poświęcił nowesłużbowe samochody. (L.K.)Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku nieodpłatnie przeniósłwłasność udziałów Zakładu Usług Wodnych Sp. z o.o.w Słupsku na rzecz powiatu słupskiego.<strong>Powiat</strong> przejąłFot. J. MaziejukPodpisanie umowy odbyło się w słupskimstarostwie. Podpisali ją wicemarszałekMieczysław Struk i członek Zarządu WojewództwaPomorskiego Krystyna Pajura,oraz starosta słupski Sławomir Ziemianowiczi wicestarosta Andrzej Bury.Był to finał procedury wszczętejprzez Zarząd <strong>Powiat</strong>u Słupskiego wczerwcu br., której przeprowadzenieumożliwiła nowa regulacja w ustawieo komercjalizacji i prywatyzacji. Jest toprekursorskie rozwiązanie, którego rezultatembędzie podniesienie efektywnościzarządzania zakładem.- Spółka wykonuje zadania na dużymterenie, a starosta będzie mógł nimirozsądnie operować dla dobra gmin.Wierzę w mądrość Zarządu <strong>Powiat</strong>uSłupskiego, a staroście dziękuję za kilkamiesięcy negocjacji - powiedział wicemarszałekM. Struk. Wyraził też słowauznania za inspirację i wsparcie tegoprzedsięwzięcia przez posła na Sejm RPZbigniewa Konwińskiego i radnego SejmikuWojewództwa Pomorskiego MarkaBiernackiego ze Słupska.- Postaramy się zachęcić i włączyćinne samorządy do udziałów właścicielskichw spółce - powiedział z kolei starostaS. Ziemianowicz. - Dzięki temu będziełatwiej inwestować w gminach i starać sięo unijne dotacje.W Zakładzie Usług Wodnych w Słupskupracuje 87 osób. Wszyscy zachowająpracę. Spółka działa na terenie gmin byłegowojewództwa słupskiego: Borzytuchom,Kępice, Sławno, Ustka, Kobylnica iParchowo. Zajmuje się dostarczaniem wodyoraz odprowadzaniem ścieków. Z tejdziałalności osiąga 80 proc. przychodów,zaś pozostałe 20 proc. dostarczają jej usługibudowlano - warsztatowe. (L.K.)lepsze zarzadzanie zakłademPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200911


powstanie internetowe forum partnerówO szybszy rozwój powiatuUNIA EUROPEJSKAEUROPEJSKIFUNDUSZ SPOŁECZNYFot. ArchiwumUroczystą konferencją w Urzędzie Miejskimzainaugurowało 15 grudnia br. działalnośćEuropejskie Biuro Partnerstw II w Słupsku.Działające, dzięki środkom pozyskanymz Programu Operacyjnego Kapitał Ludzkiwspółfinansowanego z Europejskiego FunduszuSpołecznego, Europejskie Biuro PartnerstwI zakończyło swoją pracę z końcempaździernika br. Potwierdziło potrzebę powstaniakolejnego podmiotu, który będziedziałał na rzecz inicjowania, zawiązywaniaoraz wspierania partnerstw lokalnych. Gminamiejska Słupsk i Starostwo <strong>Powiat</strong>owezdecydowały się kontynuować projekt, pozyskanoponownie środki na jego realizacjęi powstało Europejskie Biuro Partnerstw II.Jego zadaniem jest zdynamizowanierozwoju powiatu słupskiego poprzezwspółpracę trzech sektorów - publicznego,gospodarczego i społecznego. Ponadtobiuro będzie nadal promowało ideę zawiązywaniapartnerstw, wspierało organizacyjniei merytorycznie zawiązane partnerstwa,propagowało wiedzę na tematProgramu Operacyjnego Kapitał Ludzki imożliwości pozyskiwania środków z EuropejskiegoFunduszu Społecznego.Projekt ma też zupełnie nowe zadania.Prowadzona będzie aktualizacja Słup-Nowatorski dyrektorMarek Król - dyrektor Domu Pomocy Społecznejw Machowinku otrzymał nagrodęza wybitne i nowatorskie osiągnięciaw dziedzinie pomocy społecznej.pomaga niepełnosprawnymFot. J. MaziejukNagrodę wręczył laureatowi Jan Kozłowski- marszałek województwa pomorskiego26 listopada br. podczas seminariumzorganizowanego przez RegionalnyOśrodek Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiegow Gdańsku. Nabyte w ciąguostatnich ośmiu lat pracy w DPS, a wcześniejw Domu Dziecka w Ustce doświadczenie,pozwoliło M. Królowi na wprowadzenienowych inicjatyw, by życie jegopodopiecznych stało się ciekawsze i wartościowe.Od 2005 roku, wspólnie z Od-12 POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009działem Zewnętrznym w Ustce AresztuŚledczego w Słupsku, realizuje m.in. programresocjalizacji i readaptacji społecznejskazanych pod nazwą „Cztery Pory Roku”.Dzięki niemu niepełnosprawne dzieci mogąbyć raz w miesiącu na wycieczce, festynie,brać udział w różnych imprezach.Dyrektor Marek Król jest także jednymz realizatorów „zatrudnienia społecznego”skazanych, którzy od ośmiu lat pracująna rzecz Domu Pomocy Społecznejw Machowinku, wykonując prace remon-


skiego <strong>Powiat</strong>owego Programu na rzeczZatrudnienia i Spójności Społecznej. Dokumentten powstał w 2007 roku w oparciu oanalizę rynku pracy, przedsiębiorczości, integracjispołecznej, edukacji oraz problemówobszarów wiejskich. Został podpisanyprzez dwudziestu dwóch partnerów. Wszyscywyrazili wolę podejmowania wspólnychdziałań. Program ten przez dwa latanie był aktualizowany. Dlatego jednym z zadańEBP - II będzie jego aktualizacja i dostosowaniedo aktualnych potrzeb partnerów.Weryfikacja ta poprzedzona zostanie zorganizowanymikonsultacjami społecznymi.Nowością będzie również utworzenieInternetowego Forum Partnerów. Pozwoli naintegrację przedsiębiorców, organizacji pozarządowychoraz lokalnych samorządów. Maułatwić kojarzenie partnerów, zapewnić łatwośćdostępu do informacji na temat zawiązywaniapartnerstw oraz możliwości pozyskiwaniaśrodków z Europejskiego FunduszuSpołecznego. Forum ma stać się też miejscemwymiany doświadczeń, powstawania nowych,ciekawych pomysłów rozwiązywaniaproblemów, z którymi borykają się partnerzy.Biuro będzie prowadziło konsultacjeoraz spotkania informacyjno-doradcze wswojej siedzibie przy ulicy H. Sienkiewicza20 w Słupsku. Okazuje się, że istnieje potrzebatakich spotkań i szkoleń na tematzawierania partnerstw oraz pisania wnioskówaplikacyjnych w ramach PO KL. Planujesię zorganizować dziesięć szkoleń wpowiecie słupskim, które poprowadzą profesjonalnitrenerzy. Szkolenia te rozpocznąsię już w styczniu przyszłego roku.Iwona ChrapkowskaEuropejskie Biuro Partnerstw II w Słupskutowe, budowlane i porządkowe. Ten zamkniętyświat mieszkańców uczy go pokory,spokoju, a więźniowie uczestniczącyw programie stworzonym z potrzeby pomocyniepełnosprawnym i chorym, mojąszansę na pełną resocjalizację. DyrektorGeneralny Służby Więziennej w czerwcubr. odebrał w Brukseli „Kryształową wagęwymiaru sprawiedliwości” za promowanieinnowacyjnych i skutecznych praktyk wpolskim więziennictwie - stosowanych wMachowinku.Marek Król jest również założycielemStowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych„Przyjaciel”. Organizując <strong>co</strong>rocznebale charytatywne pozyskuje środkina dofinansowanie turnusów rehabilitacyjnych,wyjazdów na basen, hipoterapię iimprez sportowych. Zaangażowanie, profesjonalizm,wiedza i jego doświadczenieowocują tworzeniem i rozwijaniem inicjatywsłużących rozwiązywaniu problemówosób niepełnosprawnych.Kandydaturę Marka Króla do nagrodyMarszałka Województwa Pomorskiegozgłosił starosta słupski - Sławomir Ziemianowicz.(H. M.)Gimnazjaliści z Główczyc wygrali WojewódzkiPrzegląd Małych Form Teatralnychw Gdańsku.Wygraliw GdańskuW Słupskim Ośrodku Kultury odbyłsię <strong>Powiat</strong>owy Etap Konkursu Małych FormTeatralnych „Nie daj szansy AIDS”. Wzięli wnim udział uczniowie z ośmiu szkół gimnazjalnychi ponadgimnazjalnych Słupska ipowiatu słupskiego.Konkurs zorganizowali: <strong>Powiat</strong>owaStacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Słupsku,Urząd Miejski, Polskie TowarzystwoOświaty Zdrowotnej o/t w Słupsku orazsłupskie starostwo. Jury w składzie: AntoniFranczak - dyrektor Słupskiego OśrodkaKultury (przewodniczący) Krystyna Duszyńska- inspektor z Wydziału Zdrowia i SprawSpołecznych Urzędu Miejskiego w Słupsku,Zbigniew Babiarz - Zych - naczelnik WydziałuPolityki Społecznej Starostwa <strong>Powiat</strong>owegow Słupsku, Wanda Zofia Daczkowskaz Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiegow Słupsku, Honorata Wilk z Sekcji OświatyZdrowotnej i Promocji Zdrowia <strong>Powiat</strong>owejStacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Słupskuprzyznało: I miejsce grupie teatralnej zZespołu Szkół Ogólnokształcących, Gimnazjumw Główczycach, II - grupie teatralnejz Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcącychw Słupsku, a III - grupie teatralnejz Zespołu Szkół w Łupawie. Młodzieżz Zespołu Szkół Ogólnokształcących,Gimnazjum w Główczycach reprezentowałpowiat słupski 7 grudnia br. w WojewódzkimPrzeglądzie Małych Form Teatralnychw Gdańsku i przegląd ten wygrał.Ponadto jury słupskiego konkursuprzyznało wyróżnienie zespołowe za tekstZespołowi Szkół Ponadgimnazjalnych Nr1 w Słupsku. Wyróżnienie indywidualneza grę aktorską otrzymali: Adrianna Bartczakz Zespołu Szkół Ogólnokształcącychi Budowlanych i Adrian Warwas z I LiceumOgólnokształcącego w Słupsku.Grupy teatralne zaprezentowały wysokikunszt aktorski i wykazały się wiedząz zakresu HIV/AIDS. Konkurs był też okazjądo wymiany doświadczeń oraz utrwaleniabezpiecznych zachowań wobec HIV/AIDS.Danuta RolbieckaWydział Polityki SpołecznejFot. ArchiwumPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200913


mogli podziwiać przyrodę i posłuchać pieśni patriotycznychW IV Pomorskim Biegu Niepodległości wzięło udział dziesięćszkół z Pomorza - od Gdańska - po powiat sławieński,od Smołdzina - po Bytów.Pomorski BiegNiepodległościLiczba uczestników z roku na rok jestwiększa, dołączają nowe szkoły. Gimnazjaliścidwóch województw: pomorskiegoi zachodniopomorskiego rywalizowali naokoło 15-kilometrowej trasie. Musieli wykazaćsię nie tylko sprawnością fizyczną, aletakże wiedzą historyczną na siedem<strong>nas</strong>tupunktach kontrolnych.Początek biegu był w Marszewie nawzgórzu, na którym znajduje się kościół pw.Matki Bożej Różań<strong>co</strong>wej. Uczestnicy kierowalisię w stronę jeziora Marszewo. Dotarlido pozostałości po starym torowisku z 1911roku, łączącym w przeszłości Ustkę ze Sławnem.Dalsza trasa przebiegała wąwozami i<strong>nas</strong>ypami do Złakowa. Biegnąc można byłopodziwiać szachul<strong>co</strong>wą zabudowę - charakterystycznądla tej części Wybrzeża Słowińskiego.W Złakowie zaczynał się czarnyszlak rowerowy, prowadzący do nieistniejącejosady rybackiej zwanej obecnie Zalesinem.Gimnazjaliści zanim do niej dotarliprzeszli przez Rezerwat Przyrody ZaleskieBagna, położony na obszarze chronionegokrajobrazu. Tu dalsza droga była możliwadzięki Dowództwu Centralnego PoligonuSił Powietrznych w Ustce. Aż do mety trasawiodła przez ten poligon. Przebiegałaprzez piaszczyste drogi i wzgórze Zaleskichi Modelskich Wydm. Uczestnicy mieli okazjępodziwiać nadmorskie bory sosnowe idziewiczo zachowaną przyrodę.Zakończenie biegu odbyło się przyprzepompowni na Kanale Poteny, która odwadniaobniżenie jeziora Modła - kolejnegorezerwatu położonego w sąsiedztwie trasyprzemarszu. Tutaj na wszystkich czekała gorącagrochówka i ognisko, przy którym możnabyło usmażyć kiełbaski. Młodzież miałaokazję posłuchać pieśni patriotycznych, atakże zobaczyć film na temat trudnej drogiPolaków do odzyskania niepodległości.Finał rywalizacji przedstawiał się <strong>nas</strong>tępują<strong>co</strong>:I miejsce zajęło Gimnazjum nr1 im. Gen. Mariusza Zaruskiego w Ustce(skład drużyny: Piotr Szpiganowicz, MateuszBukato, Michał Kowalczyk), II miejsce- Społeczne Gimnazjum Usteckiego TowarzystwaOświatowego (Patryk Janik, BorysKuc, Grzegorz Ziewiec), III miejsce - Gimnazjumw Smołdzinie (Konrad Nowak, BartoszZbytniewski, Łukasz Pasiek). Ponadto wzmaganiach wzięły udział jeszcze <strong>nas</strong>tępująceszkoły: Gimnazjum w Postominie, MłodzieżowyOśrodek Socjoterapii w Ustce,Gdańskie Gimnazjum „Lingwista”, ZespółPlacówek Opiekuńczo - Wychowawczychw Bytowie, Gimnazjum nr 3 z OddziałamiDwujęzycznymi w Słupsku, Gimnazjum wSławku oraz Gimnazjum im. Karola Wojtyływ Kępicach.Robert DąbrowskiZespół Szkół Techniczych w UstceFot. J. MaziejukEmilia ZimnickaPOD NIEBEM ZIMOWYMPod nieba pułapem kłębią się obłokiBywają bystre, łagodne, powolneSypią gwiazdki śniegu naMiasta i wioski, lasy, oszronione grusześródpolnePłaczą często deszczemNad światem zamglonymNieszczęściem człowieka taknieodwracalnymKtóre trafia w niego i cale milionyJak lawiną śnieguNa podłoże skalneWzlata też pod niebo radośći tęsknotaMiara duszy ludzkiejKtórej dobroć złotaOgarnia cierpienie welonem nadzieiWszystko trwa od wiekówWśród losów koleiOlimpiada o HIV„Nie daj szansy AIDS” - pod takim hasłem przebiegałpowiatowy etap Olimpiady Wiedzy o HIV/AIDS.W olimpiadzie wzięło udział 13uczniów ze szkół ponadgimnazjalnychmiasta i powiatu słupskiego. Zorganizowałają <strong>Powiat</strong>owa Stacja Sanitarno-Epidemiologicznaw Słupsku we współpracyz Urzędem Miejskim i Starostwem <strong>Powiat</strong>owymw Słupsku. Chodziło o poszerzeniewiedzy młodzieży o AIDS i zmotywowanieuczniów do zmiany zachowań prowadzącychdo zmniejszenia prawdopodobieństwazakażeń wirusem HIV. Każda ze szkółmogła zgłosić po jednej osobie - zwycięzcęeliminacji szkolnych. Uczniowie rozwiązywalitest składający się z 30 pytań. Maksymalniemożna było z niego uzyskać 38punktów.Zwycięzcami okazali się: Patrycja Maziec(31,5 pkt.) z Liceum Ogólnokształcącegow Ustce, Katarzyna Muszyńska (27 pkt.)z I Liceum Ogólnokształcącego w Słupsku,Matra Dudek (25 pkt.) z Technikum Agrobiznesuw Słupsku i Klaudia Kottlenga (24pkt.) z Zespołu Szkół PonadgimnazjalnychNr 1 w Słupsku. Wszyscy otrzymali nagrodyrzeczowe ufundowane przez organizatorówolimpiady. (D.R.)14POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


Hubertus w NiepoględziuMyśliwym i jeźdź<strong>co</strong>m drogę wskazywał sam święty Hubert.Podworski park przed Pałacem w Niepoględziu zamieniłsię w parkur z przeszkodami do skoków konnych.W pobliskim lesie polowali myśliwi.W ten sposób 24 października br. tradycja„Hubertusa” odrodziła się na tereniegminy Dębnica Kaszubska. Potem wszyscyspotkali się przy wspólnym ognisku. Pomysłodawcąimprezy był Adrian Ziółkowski- absolwent Technikum Hodowli Koniw Białym Borze. Swoim entuzjazmem zachęciłwójta Eugeniusza Dańczaka, którywłączył się w przygotowanie „Hubertusa”i Stowarzyszenie SPERANDA, które użyczyłomiejsca na zawody i wspomogło organizacyjnieto wydarzenie. Pomogli życzliwisponsorzy. Zawody hippiczne odbyły sięw trzech klasach: LL, L i P. Zwyciężczyniąklasy P, a jednocześnie zdobywczynią pucharuwojewody pomorskiego Romana Zaborowskiegozostała Agata Piastowska naHajfie. Miejsce II i III zdobył Jerzy Lipkowski,kolejno na Rokoszu i na Noki.Głównym punktem imprezy byłaoczywiście „pogoń za lisem”. Dwadzieściapięć par na swoich rumakach uroczyścieprzejechało przez Niepoględzie udającsię na pastwisko panstwa Przybylskich.Malowniczy pagórkowaty teren zwieńczonyna horyzoncie ścianą lasu stanowiłniesamowite tło gonitwy; publiczność zamarław zachwycie i słychać było tylko imponującytętent pędzących koni. Lisa złapałaNatalia Łata na Dżangorze, zgodniez tradycją to właśnie ona będzie „lisem”podczas przyszłorocznego „Hubertusa”.Zwyciężczyni otrzymała puchar z rąk fundatora- wójta gminy Dębnica KaszubskaE. Dańczaka.Łączna pula nagród dla uczestnikówzawodów wyniosła 5,5 tys. zł. Fundatoramipozostałych wręczonych pucharów i nagródbyli: przewodniczący Komisji RolnictwaSejmiku Województwa Pomorskiego- Mirosław Batruch, starosta słupski - SławomirZiemianowicz, przewodniczący Rady<strong>Powiat</strong>u Słupskiego - Ryszard Stus, prezesPomorskiego Związku Hodowców Koni- Krzysztof Stelmaszyk, nadleśniczy NadleśnictwaBytów - Wacław Turzyński, sołtysNiepoględzia - Rafał Knitter, sołtys Gałęzowa- Zdzisław Bojanowski oraz StowarzyszenieSPERANDA.Specjalne podziękowania należą sięp. Sebastianowi Szelągowi - właścicielowisklepu jeździeckiego X - HORS w Słupsku -sponsorowi głównych nagród oraz osobomi instytucjom współfinansującym imprezę:Państwu Rainert i Spadzińskim z DębnicyKaszubskiej, Piekarni Domin z Dębnicy Kaszubskiej,Państwu Lehman z Motarzyna,Państwu Koseskim z Siemianic, Firmie M&KKoniowozy z Miastka, Stacji Diagnostycznejz Dębnicy Kaszubskiej i Hotelowi Welaz Słupska.Dyrektorowi Państwowego StadaOgierów w Białym Borze organizatorzydziękują za wypożyczenie parkuru. PanuEdwardowi Lipkowskiemu z Gałąźni - za fachowąpomoc techniczną i przyjacielskiewsparcie.o. Ryszard IwanowskiNiepoględziesłychać było imponujący tętent pędzących koniPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200915


<strong>Powiat</strong> dziesięcioProinwestycyjna polityka władzpowiatu słupskiego przyczyniłasię do tego, że tereny dawnychPGR-ów są dziś świetnym miejscemdo lokowania biznesu.A jak zostaje się najlepszympowiatem dziesięciolecia? Trzebasię stale zmieniać i rozwijać,nie należy wpadać w rutynę,trzeba inwestować w szkolenia,korzystać z unijnych funduszyi rozwijać zieloną energię.Zbierają na kościółFot. J. Maziejukpokazali, że potrafią16Fot. J. MaziejukPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009Wychowankowie Szkoły Podstawowejim. Tadeusza Kościuszki w Dębnicy Kaszubskiejjuż po raz kolejny zgłosili swojeuczestnictwo w Ogólnopolskiej PrezentacjiProjektów Młodzieżowych.Jest to projekt edukacyjny realizowanyprzez Centrum Edukacji Obywatelskiej,w ramach programu ogłoszonego przezMinisterstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.Zeszłoroczne sukcesy, jakie odnieśliuczniowie w programach „LiterackiAtlas Polski” oraz „Śladami Przeszłości”,przypieczętowane wyjazdem do Warszawyspowodowały, że młodzież, z jeszczewiększym zapałem poświęca się pracy nadrealizowanym projektem.Pod kierunkiem nauczycielki historiipani Ireny Dziemiańczyk - Jaworskiej iprzy wsparciu niżej podpisanej (polonistki),uczniowie postanowili zainteresowaćsię jednym z zabytków kultury - budynkiemkościoła w Dębnicy Kaszubskiej. Starają sięzgłębiać historię świątyni, która sięga roku1584. Ponieważ kościół został wpisany dorejestru zabytków, należy nie tylko go podziwiać,ale również o niego dbać. I tu pojawiająsię przeszkody, bo potrzebne są na topieniądze. Urząd Gminy zabiega o dotacje zRegionalnego Programu Operacyjnego WojewództwaPomorskiego. Uczniowie szkołypostanowili służyć pomocą. Zorganizowalidyskotekę pod hasłem „Ratujmy <strong>nas</strong>z zabytek!”.Pieniądze ze sprzedaży biletów (479,70zł) przekazali na remont świątyni.Kinga König, Dębnica Kaszubska


powiat słupski najlepszy w rankingu dziesięciolecialeciaNewsweek Polskaw dodatkuspecjalnymz 25 października br.opublikował swój rankingnajlepszych gmini powiatów dziesięcioleciaw Polsce, sporządzonyw oparciuo informacje podaneprzez Związek <strong>Powiat</strong>ówPolskich. Spośród314 powiatów ziemskichpowiat słupskiotrzymał najwięcejpunktów z poszczególnychlat i w oceniekoń<strong>co</strong>wej uplasowałsię na pierwszymmiejscu, zdobywająctytuł powiatu dziesięciolecia.To wyróżnienie dlakierownictwa urzędu,zarządu powiatu orazpra<strong>co</strong>wników starostwa jest potwierdzeniemsłuszności wyborów i starań,a jednocześnie zachętą i mobilizacją dodalszej pracy nad ciągłym podnoszeniemjakości usług. Dodatkowy powóddo zadowolenia to utrzymujące się odkilku miesięcy pierwsze miejsce w tegorocznymrankingu Związku <strong>Powiat</strong>ówPolskich, który zostanie podsumowanyw grudniu br.<strong>Powiat</strong> słupski poszczycić się możedobrze rozwiniętą strefą ekonomiczną,pięknymi zakątkami natury, wieloma zabytkamii miejscami, których nie da sięopisać w kilku zdaniach. Proinwestycyjnapolityka władz powiatu przyczyniłasię do tego, że tereny dawnych PGR-ówsą dziś świetnym miejscem do lokowaniabiznesu. A jak zostaje się najlepszym powiatemdziesięciolecia? Trzeba się stalezmieniać i rozwijać, nie należy wpadać wrutynę, trzeba inwestować w szkolenia,korzystać z unijnych funduszy i rozwijaćzieloną energię - oto słupska recepta <strong>nas</strong>ukces.Ogólnopolski ranking Związku <strong>Powiat</strong>ówPolskich to jedyna w Polsce tegorodzaju rywalizacja samorządów zarządzanaw trybie online na bieżą<strong>co</strong>. Podzielonajest na cztery kategorie jednosteksamorządu terytorialnego: powiaty, miastana prawach powiatu, gminy miejskiei miejsko-wiejskie oraz gminy wiejskie.Zasady rywalizacji są proste - na zasadziedobrowolności zgłaszają swoje dokonaniawszystkie powiaty i gminy z całej Polski.Oceniane są one przez ekspertów ZPP,sprawdza się m.in. działania proinwestycyjnei prorozwojowe samorządu, rozwiązaniapoprawiające jakość obsługi mieszkańców,rozwój społeczeństwa informacyjnegoitp. Za każdą kategorię otrzymujesię określoną w regulaminie liczbę punktów.Punkty zbierane są przez cały rok, alekryteria w konkursie się zmieniają, gdyżnieustannie zmienia się świat wokół <strong>nas</strong>.Punktacja zamykana jest ostatniego dniaroku kalendarzowego o godzinie 12. Zwycięzcadostaje tytuł „Dobrego PolskiegoSamorządu”. ZPP z okazji dziesiątej rocznicyistnienia postanowił uhonorować tesamorządy, które mają największe osiągnięcia,przyznając im tytuł gminy/powiatudziesięciolecia. Natomiast NewsweekPolska ocenił samorządy według dodatkowychkategorii i w ten sposób powstałanie<strong>co</strong> zmieniona lista najlepszychsamorządów. Oczywiście należy mieć dystansdo wszystkich rankingów, niemniejcieszy to, że zauważone są wysiłki i staraniasamorządu, tym bardziej jeśli zajmujesię najwyższe pozycje.Maria MatuszewskaWydział Rozwoju <strong>Powiat</strong>u i InwestycjiWżyciu każdego człowieka są daty,których się nie zapomina. Są to napewno urodziny i imieniny. Każdegoroku w świetle fajerwerków, ludzie nacałym świecie obchodzą Nowy Rok. Swojądatę w kalendarzu mają liczne grupy zawodowe.Dla osób niewidomych i niedowidzącychistotą wspólnego zaistnienia jest 15października, czyli Międzynarodowy DzieńBiałej Laski. Dlatego cały ten miesiąc jestpodporządkowany spotkaniom członkówKół Polskiego Związku Niewidomych. Czytelnikomzapewne nie muszę przypominaćhistorii białej laski. Jednak mało kto pewniewie, że każdego dnia <strong>co</strong> pięć sekund ktoś zdorosłych mieszkańców kuli ziemskiej traciwzrok. Liczba osób niewidomych i słabo widzącychprzekracza już 160 milionów! Okazujesię, że odpowiednia terapia i użycieróżnych środków zapobiegawczych mogłobyuratować wzrok siedemdziesięciu pięciuprocentom ludzi z powyższej liczby.Jak uciążliwa jest utrata zmysłu wzrokunajlepiej wiedzą ci, <strong>co</strong> go stracili. W PolsceŚwiatowy Dzień Wzroku obchodzonopo raz pierwszy 3 października 2006 roku.Ma on za zadanie skupiać się na przyczynachchorób oczu i niewidzenia. W bieżącymroku szczególnie zwró<strong>co</strong>no uwagęna jaskrę i AMD, czyli zwyrodnienie plamkiżółtej.Jaskra jest chorobą, która zniszczyłaoczy już 70-ciu milionom ludzi na świecie.Ratować wzrokMało kto wie, że każdego dnia, <strong>co</strong> pięćsekund ktoś z dorosłych mieszkańców kuliziemskiej traci wzrok.W Polsce jest takich osób 800 tysięcy! Leczysię tylko 300 tysięcy. Wśród członków PZN jaskręma ok. 18 proc. i najczęściej dotyka onaludzi po 50-tym roku życia. Przy tak wielkiejliczbie zachorowań, nie wzrasta świadomośćspołeczeństwa o zagrożeniu tą chorobą. .Żebyto zmienić ustanowiono Światowy DzieńJaskry, który po raz pierwszy obchodzono w<strong>nas</strong>zym kraju 6 marca 2008 roku.W tym roku to święto przypadło 12marca. Jego najważniejszym przesłaniemjest zachęcanie osób z grupy ryzyka do regularnychbadań specjalistycznych.Teresa A. Ławecka, SłupskFot. J. MaziejukPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200917


delegacja powiatu słupskiego przebywała w wilniePierwszy krok do współpracyW przyszłej umowie partnerskiej strony deklarują chęć integracjilokalnych społeczności oraz zobowiązują się zacieśniaćkontakty poprzez wymianę młodzieży, wymianę doświadczeńsamorządów oraz realizację projektów Unii Europejskiej.12 października br. w Domu KulturyPolskiej w Wilnie został podpisany list intencyjnydotyczący perspektywy nawiązaniapartnerskich kontaktów pomiędzypowiatem słupskim a starostwem miastaNiemenczyn. List podpisali wicestarostasłupski - Andrzej Bury i starosta miasta Niemenczym- Mieczysław Borusewicz. Podpisanydokument wyraża wolę zainicjowaniawspółpracy między instytucjami publicznymii organizacjami pozarządowymi w dziedziniekultury, edukacji, sportu, gospodarkii ochrony środowiska. W przyszłej umowiepartnerskiej strony deklarują chęć integracjilokalnych społeczności oraz zobowiązująsię zacieśniać kontakty poprzez wymianęmłodzieży, wymianę doświadczeń samorządóworaz realizację projektów UniiEuropejskiej. Podpisanie umowy <strong>nas</strong>tąpi wterminie uzgodnionym przez obie strony,po uprzednim zaakceptowaniu treści porozumieniaprzez organy stanowiące obu regionów.Podpisanie listu intencyjnego <strong>nas</strong>tąpiłow czasie pobytu delegacji powiatusłupskiego na konferencji na temat wymianydoświadczeń w zakresie promocjii rozwiązywania problemów energetycznychregionów, która odbyła się w Wilniew dniach 11-14 października br. Słupskichsamorządowców reprezentowali: RyszardNosko - członek Zarządu <strong>Powiat</strong>u Słupskiego,Anna Sobczuk-Jodłowska - wójt gminyUstka, Piotr Mazur - burmistrz Kępic orazpra<strong>co</strong>wnicy starostwa. Konferencję zorganizowałypolskie i litewskie stowarzyszenianaukowo-techniczne. Poruszano na niejinteresujące obie strony tematy związanez energetyką, ciepłownictwem, ekologią,wykorzystywaniem odnawialnych źródełFot. A. Wróblewski18POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


wydarzeniem była promocja albumu „polska - litwa. pojednanie i przebaczenie”Fot. A. Wróblewskienergii oraz promocją regionów.Druga część konferencji odbyła sięw elektrowni atomowej w Ignalinie, gdzieuczestnicy wysłuchali referatu dyrektoraWiktora Szewaldina i zwiedzili elektrownię.W czasie pobytu w Wilnie słupscy samorządowcyspotkali się również z kierownictwemDomu Kultury Polskiej w Wilnieoraz samorządowcami z rejonu wileńskiego- Zdzisławem Palewičem - wicemeremrejonu Solecznik oraz radnymi rejonu trockiego.Rozmowy dotyczyły głównie funkcjonowaniasamorządów w okresie dośćmocno odczuwanego kryzysu gospodarczegona Litwie oraz spraw związanych zoświatą i kulturą polską na Wileńszczyźnie.Na specjalnie przygotowanych stoiskachprezentowano materiały promujące waloryturystyczno-krajoznawcze powiatu słupskiego,gminy Ustka oraz Kępice.Nie<strong>co</strong>dziennym wydarzeniem byłapromocja albumu „Polska - Litwa. Pojednaniei Przebaczenie” wydanego przez Starostwo<strong>Powiat</strong>owe w Słupsku. Prezentacji dokonałprzedstawiciel wydawcy ZbigniewBabiarz-Zych, naczelnik Wydziału PolitykiSpołecznej ze słupskiego starostwa. Książkazawiera materiały przedstawiające dziejeArmii Krajowej na Wileńszczyźnie orazproces pojednania byłych żołnierzy AK zżołnierzami litewskich oddziałów generałaPlechavičiusa. Album zawiera równieżbogate materiały przedstawiające ziemięsłupską, Wilno oraz głównie współpracęregionów.Wydanie tej książki było możliwe dziękiwspółpracy Starostwa <strong>Powiat</strong>owego zorganizacjami na Litwie - wstęp oraz wielemateriałów napisał wileński inżynier JanAndrzejewski.Maria MatuszewskaWydział Rozwoju <strong>Powiat</strong>u i InwestycjiCenny dokument historycznyFot. J. MaziejukSłupska prezentacjaalbumu „Polska - Litwa.Przebaczenie- Pojednanie” odbyłasię 13 listopada br.w siedzibie starostwa.W prezentacjiwzięli udział m.in.:Jan Andrzejewski zeZwiązku Polaków naLitwie - autor tekstówdo albumu, KrystynaPopiel ze StowarzyszeniaInżynierów iTechników Rolnictwaw Słupsku - wspomagającawydawcę orazGrażyna Zblewska -właścicielka ZakładuPoligraficznego „Grawipol”w Słupsku, wktórym album wydrukowano.Dziennikarzomlokalnych mediówi zainteresowanymudostępnionoalbum, przekazanoteż pierwsze recenzje,jakie napłynęły do starostwaz Wilna.Dr Józef Szostakowskiz UniwersytetuWileńskiego napisał:- „Tydzień temu podczasFestynu KsiążkiPolskiej w Domu KulturyPolskiej w Wilnieotrzymałem wydaniealbumowe „Polska -Litwa. Pojednanie iPrzebaczenie”, które ukazało się w tym rokuw Słupsku. Temat edycji nawiązuje domiejsca magicznego, jakim jest Wilno i Wileńszczyznadla Polaków, a i dla Litwinów.O przywiązaniu do kraju rodzinnego kiedyśpięknie napisał Cyprian Norwid w wierszuMoja piosenka: „Do kraju tego, gdziekruszynę chleba // Podnoszą do usta przezuszanowanie // Dla darów Nieba // Tęsknomi, Panie...” Już tytuł edycji, którą trzymamw rękach, nawołuje do chrześcijańskiej miłości,która ma dobry grunt w warunkach,gdy Polska i Litwa są wolne. Album otwieraDeklaracja Pojednania podpisana międzyweteranami Armii Krajowej i weteranamiLitewskiej Formacji Lokalnej „VietineRinktine”. Album przedstawia w przekrojuhistorycznym walkę żołnierzy Armii Krajowejw latach drugiej wojny światowej przeciwkookupacji niemieckiej i sowieckiej.Możemy z niego również dowiedzieć sięo pewnym fragmencie ruchu oporu Polakóww warunkach powojennej, sowieckiejLitwy. To bardzo ważna problematyka, dotychczasprawie całkowicie pomijana przeznaukowców, chociaż w archiwach są dokumentyna ten temat. Osobną tematykęstanowią ilustracje dotyczące udziału Polakóww „Szlaku Bałtyckim” w 1989 roku,gdy Polacy razem ze społecznością Litwyutworzyli łańcuch rąk łączący Wilno, Rygę iTallinn. Kolejne zdjęcia ilustrują działalnośćStowarzyszenia Społeczno - KulturalnegoPolaków na Litwie, podpisy deputowanychPolaków na Deklaracji w sprawie odrodzeniaNiepodległości Litwy z 1990 roku. Sądzę,że sygnalizowana edycja zainteresujeczytelnika, gdyż zawiera zdjęcia Wilna iSłupska, fotografie ilustrujące współpracęorganizacji technicznych regionów, występówgościnnych przed Rodakami w Polscepolskich zespołów artystycznych z Litwy.Wczoraj niespodziewanie otrzymałem kolejnyegzemplarz albumu „Polska - Litwa...”z rąk Jana Andrzejewskiego. Ponieważobecnie posiadam dwa egzemplarze edycji,obiecałem, że jeden z nich ofiaruję BiblioteceNarodowej Litwy.”Opinia dr. Stanisława Majewskiego -dyrektora Międzynarodowego CentrumBadań Naukowych i Edukacji w Wilnie: - „Wdniu 12 października 2009 roku w Wilnie wDomu Kultury Polskiej odbyła się międzynarodowakonferencja na temat: „Wymianadoświadczeń w zakresie promocji i rozwiązywaniaproblemów energetycznych regionów”,na którą miałem zaszczyt być zaproszonyprzez przewodniczącego konfe-POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200919


trudna przeszłość, ale i teraźniejsze efekty współpracyrencji, Pana Jana Andrzejewskiego, prezesaZrzeszenia Inżynierów i Techników Budowlano-Sanitarnychw Winie.Aktualnej tematyce konferencji towarzyszyłybardzo treściwe referaty, prezentacjaalbumu: „Polska - Litwa. Pojednaniei Przebaczenie” oraz podpisanie Umowyo współpracy między powiatem słupskim(Polska) i miastem Niemenczyn (Litwa), którąpodpisali wicestarosta słupski AndrzejBury i starosta Niemenczyna MieczysławBorusewicz.Podczas narad panelowych zorganizowanospotkanie i dyskusję przedstawicieliweteranów Armii Krajowej i LitewskiegoKorpusu Posiłkowego. Spotkanieweteranów wojny nie było przypadkowe.Wspomniany album w fotografiach przypominadzieje tych formacji wojskowychpodczas II wojny na terenach Wileńszczyzny,działania młodzieży szkolnej i studenckiejw konspiracji w czasie sowieckim, powojnie. Album zawiera wiele fotografii nigdynie publikowanych w środkach masowegoprzekazu. Z dzisiejszego, odległegoczasu na nich utrwalonego, większość ichjest tragicznym odzwierciedleniem rzeczywistościwojennej i wzajemnego zbrojnegosprzeciwu, walki. O <strong>co</strong>? Każdej stronie oswoją prawdę, jak ją widziano, rozumianow starciu zbrojnym, gdzie godzi jednego zdrugim śmierć obu. Zrozumieć swoją prawdęzobowiązaną przysięgą i przebaczyćdrugiej stronie nie jest proste, a dla niektórychrzecz nie do przyjęcia. Czas godzi ludzi.Informacja przekazywana w fotografiachalbumu, uzupełniona nie tendencyjnymirefleksjami autorów, przyśpiesza czasprzebaczenia oraz służy przestrogą wobecpodobnych porachunków życiowych,stwarza człowiekowi podstawę dla poważnychi odpowiedzialnych przemyśleń swoichdziałań, a polityków chroni od awanturzbrojeniowych.Album jest bardzo cennym dokumentemhistorycznym i życiowym. W nim widzimynie tylko tragedię i honor żołnierza,trudną przeszłość, ale i teraźniejsze efektywspółpracy Stowarzyszeń Inżynierów,organizacji wnoszących znaczny wkład wrozwój gospodarek. Świadectwem tegojest wymiana doświadczeń podczas konferencjiw zakresie odnawialnych źródełenergii.Album ma pełne prawo nazywać sięksiążką, przeznaczoną dla utrwalenia przeszłości,w jej dobrym rozumieniu, dla dalszychpokoleń Polaków na Litwie i nie tylko,jest również ważny Litwinom w mundurzewojskowym i cywilnym, dla dobraobu narodów. Na szczególną pochwałę zasługujewydawca - Starostwo <strong>Powiat</strong>owe wSłupsku z Zakładem Poligraficznym Grawipol,którzy wykazali wielką organizacyjną,Fot. J. Maziejuktechniczną i poligraficzną umiejętności, żehistoryczne zdjęcia archiwalne mają takwysoką jakość, również z graficzną częścią iłamaniem komputerowym.Można tylko pogratulować wszystkimuczestnikom wydanego albumu zsukcesem twórczym, jaki Wam towarzyszyłw tak odpowiedzialnym przedsięwzięciujak utrwalenie historycznychPrzyjechali pierwsi absFot. Archiwum2016 października br. w Zespole Szkół Technicznychw Ustce odbył się I Zjazd Absolwentówz okazji 45-lecia ukończeniaszkoły przez jej pierwszych uczniów.POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009Uroczystości rozpoczęły się o godz.13.00 w sali gim<strong>nas</strong>tycznej. DyrektorJózef Masłowski powitał zaproszonychgości, zasłużonych nauczycieli,pra<strong>co</strong>wników i absolwentów. WicestarostaAndrzej Bury z okazji jubileuszu przkazałspołeczności szkolnej okazały prezent- zmywarkę do pra<strong>co</strong>wni gastronomicznej.Zebrani obejrzeli film przygotowany przezSzkolne Koło Filmowe „Amator”. Prezentowałon historię oraz obecną sytuację szkoły,a także jej ofertę edukacyjną. Młodzież podkierunkiem nauczycieli - Magdaleny Wróblewskiejoraz Zbigniewa Piłata zaprezentowałasię w programie artystycznym. Uroczystościswoim występem uświetnił też zespółwokalny i instrumentalny przygotowanyprzez Annę Chodynę - ona sama równieżwystąpiła w mistrzowskim wykonaniu piosenkipt. „Mewy”. Niezwykle podniosłym iwzruszającym momentem były podziękowaniaza lata współpracy oraz wręczeniestatuetek przygotowanych specjalnie na tęokazję.Statuetki otrzymali zasłużeni pra<strong>co</strong>wnicyszkoły: Zenon Rup; Henryk Karnicki,Henryk Pelczar, Ludwika Weidebach, LonginaFranciszkiewicz, Tadeusz Gurtowski,Henryk Górajek, Kazimierz Guzowski,Zygmunt Kubicki, Marianna Lewandow-


zdarzeń zbrojeniowych, zasłużenie podnoszącegohonor żołnierza, który częstozapłacił swoim życiem i ma pełne prawona utrwalenie jego dziejów i pamięci odzapomnienia, który nawołuje do przebaczeniai pojednania, pokazuje aktywnośćmłodych w przetrwaniu i zachowaniutożsamości narodowej w trudnych dlamniejszości narodowych czasach, efektyolwenciska, Teresa Mikołąjun, Jadwiga Piotrowska,Zygmunt Rycyk, Henryka Sala, AntoniSawicki, Jan Wróbel, Franciszek Nadolny,Tadeusz Kulmatycki, Irena Pelczar, BogdanSawicki, Henryka Piwońska, CzesławSieciński, Jan Ławrynowicz i Jerzy Skoczek.Te honorowe wyróżnienia wręczalibyli dyrektorzy szkoły: Zenon Rup, HenrykKarnicki, Henryk Pelczar. Byłym dyrektoromzaś statuetki wręczył obecny dyrektor- Józef Masłowski.W imieniu absolwentów wystąpił LeszekKuliński, obecny wójt gminy Kobylnicaoraz Tadeusz Kulmatycki. Uczestnicyzjazdu otrzymali monografię szkoły. Po zakończeniuczęści artystycznej zwiedzanoszkołę. W sali nr 7 zgromadzono różne pamiątki.W sali nr 26 przygotowano wystawęprac dyplomowych. W ODK „Posejdon”odbył się tradycyjny bankiet.Następnego dnia o godz. 10.00 wparafii p.w. Świętego Ojca Pio, ksiądz proboszczJerzy Pietkiewicz oraz absolwentszkoły - ksiądz Mirosław Przybyłek odprawilimszę świętą w intencji wszystkich byłychi obecnych pra<strong>co</strong>wników oraz absolwentówi uczniów Zespołu Szkół Technicznychw Ustce.Józef MasłowskiZespół Szkół Technicznych w Ustcewspółpracy niepaństwowych instytucjimiędzy sobą i z państwowymi instytucjami- właśnie temu służy ALBUM. Albumnależy wykorzystywać w wychowaniumłodzieży szkolnej i studenckiej.”Doc. dr Ryszard Jan Kuźmo - rektorPUTW i dyrektor UTW w Wilnie: - „Książkaposiada wiele unikalnych i cennych, dotychczasnigdzie nie publikowanych zdjęć.„Głos Dziennik Pomorza” uzyskał prestiżowytytuł Dziennika Roku 2009przyznawany przez pismo „Media &Marketing”.„Głos” został wyróżniony, spośródwszystkich innych gazet ukazujących sięw Polsce, w ramach dorocznego raportu„Dzienniki”, który jest opra<strong>co</strong>wywanyprzez redakcję tego magazynu. Docenionoprzede wszystkim wzrost sprzedażyegzemplarzowej gazety, a także dynamikęprzychodów reklamowych i rozwój serwisówinternetowych. „Głos Dziennik Pomorza”przełamuje stereotypy o śmierci prasyregionalnej - napisali autorzy raportu „Media& Marketing”.W tym roku „Głos”, jako jeden z niewieludzienników regionalnych, zanotowałwzrost sprzedaży egzemplarzowej w stosunkudo roku poprzedniego aż o 10 procent.Ważnym osiągnięciem jest też wzrostTeksty w książce są krótkie, zwięzłe, zrozumialei przedstawiają sens wydarzeń z tamtychlat. Większość drukowanych tekstówi podpisów jest ułożonych przez mgr JanaAndrzejewskiego.Szczególnie cenne są zdjęcia z życiai akcji 3. Brygady AK „Szczerbca” dowodzonejprzez porucznika Gracjana Fróga(„Szczerbiec”). Jej akcje są opisane w wieluksiążkach, ale nie wszędzie były autentycznezdjęcia o niej. Właśnie ten album, chociażczęściowo pokazał „białą plamę” w tejkwestii.Ciekawa i mało znana ogółowi jestprzedstawiona w dużym skrócie i udokumentowanazdjęciami konspiracyjna pracamłodzieży polskiej w Wilnie. Natomiastmało jest materiału o „wybaczeniu i pojednaniu”,dlatego ta sprawa jest dyskusyjna.Na ogół album jest ładnie i bogato ilustrowany.Ponad połowa zdjęć - to zdjęciakolorowe z obecnej doby.Dużo przyczyniła się do wydania tejedycji albumu mgr Krystyna Popiel, za <strong>co</strong>dla niej wielkie dzięki składa społecznośćWileńszczyzny.Oby takie książki - albumy były wydawaneczęściej.”Po słupskiej prezentacji albumprzekazano m.in. do wszystkich bibliotekw mieście Słupsku i powiecie słupskim.(ZBZ)Dziennikrokusprzedaży w prenumeracie o 23 procent.Stale rośnie liczba osób korzystających zserwisów internetowych „Głosu”. W październikuzanotowały one ponad milionużytkowników.Nie byłoby tych sukcesów i wynikającejz nich nagrody, gdyby nie Czytelnicy ipartnerzy handlowi, którzy kupują gazetę ikorzystają z reklamy. Dwutygodnik „Media& Marketing”, który przyznał „Głosowi” tytułDziennika Roku 2009, to cenione pismow branży medialnej, reklamowej i marketingowej,ukazuje się od 15 lat. Organizuje m.in.prestiżowe konkursy grafiki i projektowaniaprasowego. W ubiegłym roku w jednym ztakich konkursów „Głos” otrzymał nagrodę -brązową Chimerę za okładkę prasową roku.Redakcji wyróżnienia pogratulowałstarosta słupski Sławomir Ziemianowicz.Gratulacje składa również zespół „<strong>Powiat</strong>uSłupskiego” (z)POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200921


Zabrali mi moje córkistety, gdy przerwałem szkołę pielęgniarskąRozmowa z Wojciechem Leszkiem Pomorskimi byłem bliski zrobienia matury jej matka22 POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009 - emigrantem z Bytowa do Niemiec. czonej, że nie da córce błogosławieństwaoświadczyła mojej wtedy jeszcze narze-na małżeństwo ze mną. Mimo to pobraliśmysię w 1995 roku.- I <strong>co</strong> się później stało?- Chcieliśmy mieć kilkoro dzieci iwspólnie je wychować. Można powiedzieć,że mieliśmy wszystko czego pragnęliśmy.Kończyłem kolejne studia. Wszystko byłona dobrej drodze. Coś zaczęło się zmieniaćw mojej żonie, kiedy zaczęła przesadnieczęsto jeździć do swoich rodziców w czasiegdy przebywałem na wykładach. Przynajmniejja tak to oceniam. Zauważyłem teżzmiany w zachowaniu u córek w stosunkudo mojej osoby. Zaczęły się robić wyjątkowociche, jakby przestraszone. Były wychowywanew dwóch językach i w obu mówiłybardzo chętnie. Jednak gdy wracały odniemieckich dziadków bały się powiedziećchoć słowo po polsku. Dowiedziałem się,że dziadkowie i prababcia krzyczeli na niei kazali mówić tylko po niemiecku. Moją żonęprzekonywali, aby ode mnie odeszła. Wkońcu im to się udało.- I <strong>co</strong> Pan teraz zrobił?- Przeżyłem wielki szok. Po okołodwóch tygodniach braku jakiegokolwiekkontaktu z córeczkami i żoną, braku pomocyze strony niemieckich organów ścigania,państwowych organizacji (Jugendamt) stanąłemniemal na krawędzi życia i śmierci. Tobyła wielka łaska od Boga, że nie doszło dosamobójstwa... W Jugendamt dowiedziałemsię, że moja żona przebywa w ośrodkudla kobiet. Jej ojczym ją tam zawiózł. Już- Dlaczego żona odebrała Panu - jak kę?sam pobyt w takim ośrodku pomaga kobietomPan twierdzi - córki?- Zrobiła to pod wpływem swoich rodziców,którzy od samego początku byli minieprzychylni. W rodzinie mojej żony panowałoprzekonanie, że najmądrzejszy Polakmusi być głupszy od najgłupszego Niemca,a do tego w domu panował kult pracyfizycznej. Ja natomiast chciałem się uczyć,podnosić kwalifikacje i studiowałem, <strong>co</strong> teżsię nie podobało. Nie udawałem „Niemcaz Polski”. Nie miałem ani nie mam żadnychkompleksów z racji faktu, że jestem Polakiemi Kaszubem. To było ciągłym zarzewiemkonfliktów z rodziną mojej byłej żony.Jej rodzina odczuwała jako „wielki wstyd ipoliczek”, że mają Polaka w rodzinie. Mimoto, że język niemiecki znam wyśmienicie,jestem z zawodu nauczycielem tego języka.Córki też znały doskonale zarówno językpolski, jak i w tym samym stopniu językniemiecki.- Jak poznał Pan swoją żonę - Niem-- Poznaliśmy się w 1992 roku w szkolew Hamburgu. Gdy w Polsce ogłoszono stanwojenny, mojego ojca - jako czołowegodziałacza „Solidarności” w Bytowie uwięziono,w domu przeprowadzano rewizje (ojednej z nich, w 1984 roku dowie<strong>dzieli</strong>śmysię dopiero w zeszłym roku z akt IPN-u), a<strong>nas</strong>zą rodzinę szykanowano, w związku zdziałalnością w podziemiu antykomunistycznym.To skłoniło mnie w 1989 roku doemigracji do Niemiec. Najpierw chodziłemdo szkoły językowej, potem chciałem ukończyćpielęgniarstwo. Tam właśnie spotkaliśmysię po raz pierwszy. Dobrze pamiętamtamten dzień. Jest przerwa między zajęciami,a do sali wchodzi ona, ładna dziewczyna.Od razu chciałem ją poznać bliżej. Wiedząc,że jestem Polakiem, zagadnęła mnieprzy grze w bilard. Znała kilka zwrotów w<strong>nas</strong>zym języku, bo miała koleżankę Polkęw swojej dzielnicy. Zaczęliśmy się spotykaći z czasem myśleć o wspólnym życiu. Niezauzyskać szybciej rozwód i obwinićwszystko męża. Nawiązałem kontakt zorganizacją zajmującą się przeprowadzaniemspotkań z dziećmi przebywającymi udrugiego partnera. Do spotkań nie doszło,bo nie zgodziłem się na niedopuszczalnyszantaż polegający na używaniu wyłączniejęzyka niemieckiego. Jugendamt poinformowałmnieł, że „jak długo będę sięupierał (sic!) przy możliwości rozmów takżew języku polskim, tak długo nie zobaczędzieci”. Cały państwowy aparat Jugendamtunie zgodził się również na obecność przyspotkaniach z uprowadzonymi córeczkamiswojego pra<strong>co</strong>wnika władającego dwomajęzykami.Nie mogłem obiecać, że nie powiemani słowa po polsku, skoro całe życie z córeczkamirozmawiałem i w tym języku jewychowywałem. Na tym języku była zbudowanacała moją silna więź emocjonalnaz Justyną i Iwoną.Fot. Archiwum Autora


każdy człowiek odczuwałby ogromną tęsknotę za swoimi dziećmi- Kiedy po raz pierwszy zobaczył Pancórki?- Dokładnie 27 i 28 maja 2005 roku.Po dwóch latach od ich porwania. Były todwa spotkania po trzy godziny każde. Córkibyły już o wiele wyższe, wyglądały trochęinaczej. Byłem bardzo poruszony, zresztądziewczynki też. Na początku bałem się jakzareagują. Ale gdy tylko je zobaczyłem mojai ich trema minęła. Bawiliśmy się - tak jakzawsze lubiły - w chowanego, kąpaliśmysię w baseniku, pryskaliśmy wodą, nosiłemje „na barana”, kręciłem trzymając za ręce,rysowaliśmy. Na drugi dzień Justynka przyniosłami piękny rysunek - laurkę. Spotkanieodbyło się pod nadzorem urzędnika.Moje córki zapomniały języka polskiego,bały się powtórzyć jakiekolwiek słowo w<strong>nas</strong>zym języku.- Chciałby Pan wyjechać z nimi doPolski?- Marzę o tym. Każdy człowiek - Panteż na moim miejscu, odczuwałby ogromnątęsknotę za swoimi dziećmi, myślał onich dniem i nocą, pragnął, by przy Panubyły. To normalne, ja też o tym myślę nieustannie...Kocham moje córeczki. Nigdynie chciałem odebrać dzieci mojej byłej żonie,tak jak ona to zrobiła. To nieludzkie, takiból jest straszliwy.- Czy szukał Pan pomocy u polskichwładz?- Czego to ja już nie zrobiłem? Od razu,gdy mi zakazano języka polskiego, w2003 roku prosiłem o pomoc Konsulat GeneralnyRP w Hamburgu. 23 lipca 2004 rokuzłożyłem pismo na temat dyskryminacjido ambasadora RP w Berlinie. Wysłałemteż faksem i listem pole<strong>co</strong>nym, pismo wmojej sprawie do kanclerza RFN GerhardaSchrödera. Złożyłem również petycję nr38/2006 do Parlamentu Europejskiego. Powiadomiłemo wszystkim policję. Równocześnieinformowałem o wszystkim polskiei zagraniczne media. Sprawa była już wielokrotnieobecna na wszystkich kanałach wpolskiej telewizji publicznej (TVP) i prywatnej(Polsat, TVN, TVN24). Pisały i piszą o niejod początku praktycznie wszystkie dziennikii tygodniki w Polsce i wiele za granicą (Anglia,Australia, USA, Niemcy, Ukraina). Wielokrotnieudzielałem także wywiadów radiowych.Ostatnio pisały o sprawie: „DziennikBałtycki” (Dziennik Polska), „Nasz Dziennik”,„Rzeczpospolita” oraz kilka dzienników niemieckich.W TVP niedawno ten bulwersujacytemat poruszono w „Sprawie dla reportera”,„Teleexpresie”, „Wiadomościach”, „TygodniuPolonijnym” w „Faktach” na TVN-ieitd. Opinia publiczna jest zbulwersowananiemieckimi praktykami.- Czy wiadomo <strong>co</strong>ś o innych podobnychprzypadkach?- Takich spraw są setki. I nie tylko małżeństwamieszane mają takie problemy.Również sami Niemcy. Wystarczy jedna decyzjaurzędnika, aby odebrać rodzi<strong>co</strong>m ichdziecko. Jugendamt nie podlega żadnejkontroli w Niemczech, więc w ten sposóbwynajduje sobie „surowiec”, by zapełniaćprzytułki dla dzieci i mieć ciągle jakieś zajęcie.To jest bardzo intratne, bo za dziećmiidą pieniądze i miejsca pracy. Więc, gdybynie było zabieranych dzieci zamykanobywiele takich ośrodków itd. A władze Niemieci Austrii udają, że żadnych patologiinie widzą i godzą się na taki stan. W końcudostają za to spore dotacje z Unii Europejskiej.Myślę, że najtragiczniejsza jest jednaksytuacja polskich dzieci z małżeństw polsko-polskichlub polsko-niemieckich. Dlaczego?Bo za nami się nikt poważnie niewstawia i jesteśmy - mówiąc jasno - bezbronnągrupą.- Czy warto było zaczynać walkę z niemieckimurzędem?- Wiele osób zadaje mi to pytanie. Niektórzyzarzucają, że upieram się przy „takichszczegółach” jak rozmowa w językupolskim, wychowanie w tradycji polskiejitp. A przecież język jest podstawowymnośnikiem więzi emocjonalnej. Dla mnieto walka o zwykłą, podstawową przyzwoitość,godność każdego człowieka, którama zasadnicze znaczenie. Bez tego bylibyśmyzwykłymi kanaliami. Być może po latachmoje córki będą ze mnie dumne. Możekiedyś powiedzą, że ich tatuś nie dał sięzłamać i do końca o nie walczył, o ich godność.Nie o to jednak w mojej walce chodzi.Ja po prostu czuję, że potrzebują tego, boi ja wymagałbym tego samego od swojegoojca. Aby bez względu na przeciwnościi cenę jaką trzeba zapłacić, walczył o prawdędo końca. Dla mnie bycie ojcem do tegoabsolutnie zobowiązuje.Rozmawiał: Tomasz Zdunek,HamburgSłupsk światowąstolicą WitkacegoStanisław Ignacy Witkiewicz zginął tragicznie18 września 1939 roku w Jeziorachna Polesiu. W tym roku przypada70-ta rocznica jego śmierci. Dla uczczeniatego faktu przybliżono postać tego niepowtarzalnegoi kontrowersyjnego artysty- twórcy dzieł malarskich, autora sztuk teatralnych,krytyka sztuki i twórcy pojęcia„czystej formy”. Konferencja składała się zponad czterdziestu referatów dotyczącychróżnorodnej twórczości Witkacego. Obejmowałyone wszechstronną osobowośćartysty, jego ciekawy, intrygujący życiorys,jak również wyjaśniały jego pasje życiowe,skłonności do kobiet, zainteresowania narkotykamii metafizyką.Omawiano dziwactwa i dywagacjeprzyjacielskie między S. I. Witkiewiczema Leonem Chwistkiem oraz literackie obrazyz Dalekiego Wschodu, z podróży doAustralii i Cejlonu. Odrębny temat stanowiłopojęcie „czystej formy” - jak się przejawiaw muzyce. Specjalne zainteresowanieuczestników wzbudziła nowa książkapt. „Witkacego portret wielokrotny” JanuszaDeglera, najlepszego znawcy Witkacego.Konferencji towarzyszyły dyskusje ipolemiki, które stanowiły ciekawą płaszczyznędo przybliżenia tej niezwykłej postaci.Spotkanie witka<strong>co</strong>logów wzbogaciłyspektakle teatralne, wystawy prac plastycznych,fotografii, listów i pierwodrukówksiążek. Istotnym wydarzeniem byłauroczystość nadania Nowemu Teatrowiw Słupsku im. Witkacego. Na frontowejścianie przy wejściu do teatru odsłoniętopamiątkową tablicę. Wszystkie te formyprzekazu inspirują do nowych wyzwań idziałań społeczność lokalną, przekazująctrwałe dziedzictwo Witkacego dla współczesnychodbiorców.W Sali Rycerskiej ZamkuKsiążąt Pomorskichw Słupsku odbyła się(17-19 września br.)IV MiędzynarodowaKonferencja „witka<strong>co</strong>logów”pod hasłem„Witkacy: bliski czy daleki”?Dla pasjonatówtwórczości i osobowościWitkacego była przyczynkiemdo wymianypoglądów, pogłębieniawiedzy i wielką „ucztąduchową”.POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200923


muzealne zbiory wzbogaciły się o dwa obrazy witkiewiczaFot. W. Lipczyńskiwitkacy - produkt markowy słupskaW drugim dniu odbyła się premieranie<strong>co</strong>dziennego spektaklu pt. „Witkacy:jest 20 do X-tej” w Spichlerzu przy ulicySzarych Szeregów 12. Scena była specjalnieprzygotowana do wystawiania sztukniekonwencjonalnych i form teatralnych.Widownia tworzyła jednocześnie scenęteatru i wzajemnie się przenikała, likwidującw ten sposób granicę między aktoramia publicznością. Reżyserem tej sztukijest Andrzej Maria Marczewski, który przygotowałunikalną inscenizację teatralną inadał jej szczególnej ekspresji. Zbudowanoją na istotnych etapach życia Witkacegoi okolicznościach jego śmierci, jak równieżprzedstawiano fragmenty jego sztukteatralnych, m.in. „622 upadki Bunga, czylidemoniczna kobieta”. Wykonanie ról aktorskichtworzyło wiele sytuacji dramatycznych,komediowych i zaskakujących widza.Scenografię unikatowych wnętrz przygotowałTadeusz Smolicki, a oprawę muzycznąJan Dyjak.Najważniejszym jednak wydarzeniemtrzydniowej konferencji była uroczystośćprzekazania dla Muzeum Pomorza Środkowegozakupionych dwóch obrazów Witkiewicza.Fundatorem był Urząd Miasta Słupskai Alior Bank z Warszawy. Sukcesywniewzbogacane zbiory o nowe zakupy stanowiąnajwiększą kolekcję prac Witkiewiczawynoszącą obecnie 257 obrazów. Pierwszyobraz został zakupiony przez samorządsłupski, a przekazany przez prezydentamiasta Macieja Kobylińskiego. Powstałw 1936 roku - przedstawia Helenę Maciaki jest portretem typu „E” (wg RegulaminuFirmy Portretowej S. I. Witkiewicz).Malowany modelbył poddawany - „dowolnejinterpretacji psychologicznejwedług intencjifirmy”. W listach pod datą6 - 20 kwietnia 1936 rokuWitkacy odnotowuje swójpobyt w Nowym Sączu uHeleny i Franciszka Maciaków,gdzie jak pisze: „madużo tanich zamówień naportrety”. Z rodziną Maciakówutrzymuje bliskie kontaktyi jest ich częstym gościem,a owocem tych spotkańsą portretowani małżonkowieoraz ich dzieci- Jerzy i Jagódka. Ufundowanydla Muzeum portretHeleny Maciak, z zawodunauczycielki, a żony FranciszkaMaciaka - lekarzawojskowego, jest portretemokazałym, zbliżonymdo naturalnej formy i niepodlega zdecydowanejdeformacji artystycznej.Modelka jest ujęta bardzosubtelnie i uosabia pięknewalory twarzy kobiecej -wykwintne usta i duże wyraziste oczy stanowiącegłębię jej duszy. Obraz malowanyw spokojnej tonacjikolorystycznej, dodajepowagi i szacunkudla wizerunkuosoby. Na doleobrazu istnieje sygnaturaz adnotacją„Po podwieczorku”.Obraz ten maszczególne znaczeniedla Muzeum wSłupsku, ponieważzapoczątkowujeminikolekcję tematyczną- zebranieprac poświę<strong>co</strong>nychrodzinie Maciaków.Drugi obrazprzekazany przezHelenę Zaleski -przewodniczącąRady NadzorczejAlior Banku, przedstawiaportret HelenyBiałynickiej- Biruli z 1929 rokuJest to portret żonyTeodora Biruli- przyjaciela Witkacegoi reprezentujetzw. typ „C”, <strong>co</strong> wewspomnianym jużregulaminie oznaczało,że był malowanypod wpływemC2H5OH (alkoholu etylowego) i narkotykówwyższego rzędu. Charakteryzacjamodelu jest subiektywna, wyraża się spotęgowaniemkarykaturalnym, tak formalnym,jak i psychologicznym. Kompozycjajest w granicach abstrakcji i stanowi tzw.czystą formę. Model na obrazie odbiegaod naturalnego wyglądu, a barwy pasteliprzenikają się wzajemnie między postaciąa tłem. Jest to cenny nabytek, ponieważstanowi uzupełnienie podstawowej kolekcji,którą Muzeum nabyło od Michała Białynickiego- Biruli w 1965 roku (syna Helenyi Teodora Białynickich - Biruli). Zakupionowtedy 110 pastelowych prac Witkacego.Na zakończenie uroczystości przekazaniai odsłonięcia obrazów w imieniuuczestników konferencji zabrał głos niżejpodpisany, przekazując apel na ręce PrezydentaMiasta do samorządu i mieszkańcówSłupska o ufundowanie do <strong>nas</strong>tępnej konferencjiw 2014 roku pomnika Witkacego.Pomnik ten byłby usytuowany przed wejściemdo Muzeum, które dzięki skuteczneji wytrwałej pracy jej dyrektora - MieczysławaJaroszewicza jest największymna świecie posiadaczem zbiorów Witkiewicza,a Słupsk stał się doskonałym ośrodkiemwiedzy i kultury witka<strong>co</strong>wskiej. Możnauogólnić, że produkt markowy Słupskato Witkacy.Włodzimierz LipczyńskiSłupsk24POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


po ojcu odziedziczył chłopski upór i... domNa zakręcie - historiachłopaka z ZMWFot. W. LipczyńskiPonadstuletni szary dom stoi na wzniesieniuprzy ruchliwej ulicy z wąskimchodnikiem. Na wprost domu rozwidlenie:prosto - do Rowów, w prawo - brukowanauliczka z kilkoma skromnymi domkami,a dalej już tylko pola i łąki, aż pod jezioroGardno. Kiedyś mieszkał tu dróżnik,pan Jurczak, z którego córką Marysią chodziłamdo jednej klasy. Rozpoznaję ją nadawnej szkolnej fotografii. Na zdjęciu, któreczas przemalował na kolor sepii, nie ma<strong>nas</strong>zego rówieśnika Stasia Szuwalskiego. Wmiejs<strong>co</strong>wej szkole w księdze uczniów nieznalazłam jego nazwiska w okolicy mojegorocznika, a wydawało się, że był tu zawsze.Tak chyba nie było. Od 2001 roku mieszkaw dawnym domu dróżnika na zakręcie i jegożycie, jakby przez paralelę, też znalazłosię na wirażu. Kiedyś z rodzicami mieszkałpo przeciwnej stronie ulicy.Szuwalscy przybyli do Objazdy w 1962roku ze Skórzyna pod Główczycami. Obojepochodzili z Lubelszczyzny i długo szukalimiejsca na stałe. Liczna rodzina zamieszkaław niewielkim starym domu, na wprostdróżnika. Stamtąd Staś, drugi z sześciorgarodzeństwa, wyruszył w wielki świat, choćbytylko powiatowy. W tym czasie dróżnikJurczak wyprowadził się do Zalasek (Zaleskie),jak się wówczas mówiło, i w domuna górce zamieszkali Szuwalscy. Trudnobyło wyżywić, ubrać i wykształcić szóstkędzieci. Józef Szuwalski pra<strong>co</strong>wał jako dróżnik,dzierżawił kawałek ziemi i nie dawałsię biedzie. Po ojcu Stasiek odziedziczyłchłopski upór i wiele lat później dom, wktórym od niedawna zamieszkał, uporawszysię ze sprawami spadkowymi. Jak częstobywa, spadkowe działy po<strong>dzieli</strong>ły teżrodzeństwo. W młodości Stasiek próbowałwielu szkół, wreszcie został uczniem nowoutworzonej w Objeździe szkoły przysposobieniarolniczego. I choć czasy były raczejsiermiężne, młodym nie brakowało werwyi ochoty na działanie. Miejscem spotkań byłabiblioteka, w której Roman Zub był nietylko bibliotekarzem, ale przede wszystkiminicjatorem wielu, jak powie<strong>dzieli</strong>byśmydziś, projektów kulturalnych i społecznych.Stasiek przy jego pomocy w połowielat sześćdziesiątych współorganizował wObjeździe koło ZMW, później, w latach siedemdziesiątych,zajmował się Związkiem wpowiecie i własną edukacją. Nie jest pewneczy znał już wtedy patetyczne słowa StanisławaMłodożeńca, przyjęte jako hymnZwiązku Młodzieży Wiejskiej:„Do niebieskich pował, od grud czarnej ziemi,Już sztandar <strong>nas</strong>z wiciowy kolorami mieni...Na sztandarze <strong>nas</strong>zym skrzy się piękno świataWyszedł swymi kolorami chłopskie dusze bratać.”Nie jest też pewne czy znał dziejeZwiązku z okresu międzywojennego. W1928 roku twórca Uniwersytetów Ludowych,Ignacy Solarz, powołał do życia organizacjęzrzeszającą wiejską młodzież.Historia Związku Młodzieży Wiejskiej zrosłasię z dziejami Polski, nie ominęły jej jednakmeandry politycznych przetasowań,ale młodzież zawsze od nowa podejmowałapróbę wspólnego działania w imiękoleżeńskości. ZMW istnieje do dziś, skupiamłodych ludzi z małych miasteczek iwsi, kultywuje dawne tradycje i stawia naedukację, przedsiębiorczość, rolnictwo isamorząd. Od 1996 roku Związek MłodzieżyWiejskiej jest pełnoprawnym członkiemEuropejskiego Komitetu Młodych Farmerówi Klubów 4H, który skupia 25 organizacjieuropejskich. Jest również członkiemPolskiej Rady Młodzieży.Naturalną koleją ówczesnego czasumłodzież z ZWM zasilała szeregi ZSL-u.Tak też potoczyła się kariera młodego ak-Od dawna nie maw <strong>nas</strong>zej wsi aniw najbliższej okolicykół ZMW. Nie ma,bo Stasiek Szuwalskima ponad sześćdziesiątlat, boryka sięz własnym skomplikowanymlosemi niedostatkiem. Pozostałwierny chłopskiejprawdzie: tylkorola odpłaca się zawysiłek jej poświe<strong>co</strong>ny.Fot. J. MaziejukPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200925


dali się nabrać losowitywisty z Objazdy. Wprawdzie Wikipedia wkategorii „Działacze ZSL” nie wymienia jegonazwiska, Stasiek Szuwalski od 1971 rokubył członkiem ZSL, działał prężnie, pisałdo „Zarzewia” i „Zielonego Sztandaru” sążnisteartykuły, a w 1978 roku został skierowanydo pracy w Naczelnym Komitecie ZSLw Warszawie, z obowiązkiem studiowaniana Wyższej Szkole Nauk Społecznych. Nieprzypadła mu do serca Warszawa, nie skorzystałz propozycji rozwijania kariery w Pile.Wrócił do Słupska, bo serce nie sługa.Spodobała mu się panna z Zagórek, choćznał wiele innych. Od ślubu w 1973 roku razemszli pod zielonym sztandarem, późniejrazem droczyli się ze złudnymi mirażamipeerelowskiego świata. Kiedy wszystko sięsypało, próbowali brać, <strong>co</strong> podsuwał czas.Powołali firmę dziewiarską, ale padła razemz Cepelią w 1992 roku, podobnie jak wieleprężniejszych i ugruntowanych przedsięwzięć,które nie potrafiły odnaleźć się wnowej rzeczywistości. Zostały nie spła<strong>co</strong>nekredyty i drakońskie odsetki. Pra<strong>co</strong>wałto na swoim, to na państwowym, ale ostatecznieprzegrał z nieoczekiwaną chorobą.Teraz powinna wystarczyć mu - zdaniemZUS - siedmiusetzłotowa renta i emeryturaschorowanej żony. Dali się nabrać losowi.Kiedy więc przyszła propozycja wskrzeszeniaidei ZMW, Stasiek nie miał już ani siły,ani dawnej wiary w sens wspólnego działania.Pozostał jednak sympatykiem PSL, którepowoływali jego dawni koledzy.Od dawna nie ma w <strong>nas</strong>zej wsi ani wnajbliższej okolicy kół ZMW. Nie ma, boStasiek Szuwalski ma ponad sześćdziesiątlat, boryka się z własnym skomplikowanymlosem i niedostatkiem. Pozostałwierny chłopskiej prawdzie: tylko rola odpłacasię za wysiłek jej poświe<strong>co</strong>ny. Naniewielkiej działce próbuje, jak sam mówi,ekologicznej uprawy warzyw dla sezonowychośrodków wczasowych. Możeto dobry sposób, aby uzupełnić skromnąrentę, ale i on, i jego schorowana żona niemają na tyle sił, by sprostać trudnej pracyna ziemi, a skorych do pomocy, nawet zaopłatą, nie ma.Upadła w konkretnym przypadkupiękna idea koleżeńskości kultywowanaprzez ZMW. Koledzy Staśka Szuwalskiego zdawnych lat wierzą temu <strong>co</strong> mówi, a mówio swoich rolniczych dokonaniach i marzeniach,czasem wtrąca słówko o tym, <strong>co</strong> goboli. Trudno się temu dziwić. Rzadko mówimytak zwanym otwartym tekstem. Staliśmysię ostrożni, zamykamy za sobą drzwi,uszczelniamy krąg znajomych. Nauczyły<strong>nas</strong> tego nowe społeczne doświadczenia.Szybko rozpoznajemy, <strong>co</strong> jest trendy lubjak kto woli jazzy, a <strong>co</strong> passe, nawet w sferzetowarzyskiej.Po długiej podróżyz Duninowa i Słupskawylądowaliśmyw Hurgardzie,gdzie po krótkimwypoczynkuw hotelu o drugiejw nocy wyruszyliśmyna szczyt góryMojżesza. Podziwialiśmymistycznywschód słońca,uświadamiającsobie, że 3300 lattemu Pan Bóg zawarłz ludzkościąpoprzez Mojżeszaprzymierze.Wędrując po ZMarzeniem każdego Polaka Chrześcijaninajest pielgrzymka do źródła <strong>nas</strong>zej wiary- Ziemi Świętej. Jest to miejsce szczególne,kolebka trzech religii monoteistycznych: judaistycznej,chrześcijańskiej i islamskiej, którychojcem był Abraham. Tradycja podaje, żew meczecie El-Aksa, zbudowanym na miejscudawnej świątyni narodu wybranego zaczasów Salomona, znajduje się skała Abrahama.Jako organizator obecnej pielgrzymkimiałem okazję wcześniej w 1995 roku zokazji 20-lecia mojego kapłaństwa wraz zobecnym ordynariuszem diecezji koszlińsko- kołobrzeskiej Edwardem Dajczakiem wejśćdo wnętrza tej Świątyni. Przygotowywanawówczas pielgrzymka w szczególny sposóbuświadamiała nam światowy wymiar ekumenicznytego miejsca.SynajObecna pielgrzymka przybliżyła nowemiejsca, wcześniej przeze mnie orazpozostałych pielgrzymów nieznane. Poraz pierwszy dotarliśmy na Górę Synaj.Po długiej podróży z Duninowa i Słupskawylądowaliśmy w Hurgardzie. Po krótkimwypoczynku w hotelu o drugiej wnocy wyruszyliśmy na szczyt góry Mojżesza.2285 metrów n.p.m podziwialiśmymistyczny wschód słońca, jednocześnieuświadamiając sobie, że 3300 lat temuPan Bóg zawarł z ludzkością poprzez Mojżeszaprzymierze. W drodze powrotnejzostała odprawiona Msza Święta na tlemurów klasztoru św. Katarzyny, w którympieczę sprawują greccy mnisi. Następniezwiedziliśmy klasztor św. Katarzyny, nazewnątrz podziwialiśmy krzew gorejący,przesadzony po wiekach obok kościoła,Fot. Archiwum Autoraktóry się przyjął. Jak podaje tradycja wtym nie spalającym się krzewie Mojżeszusłyszał głos Jahwe, którego Bóg powoływałdo misji wyprowadzenia narodu wybranegoz niewoli egipskiej.Po śniadaniu w hotelu ruszamy wdalszą drogę przez granicę egipsko-izraelskądo Ziemi Świętej, która nosiła PanaJezusa. Bardzo szczegółowa kontrola nagranicy, spowodowała 2-godzinne opóźnienie.Ma ona znaczenie w celu zabezpieczeniapaństwa Izrael przed terrorystami.26POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


trzeba <strong>co</strong>ś zrobić, nim wszyscy wyjadą do londynuByliśmy u Stasia w domu i na polu i wi<strong>dzieli</strong>śmyjego upór, by wszystkiemu podołać.Opowiadał o swych planach i kłopotachskubiąc raz po raz i rozcierając w dłoniachbaldachy dorodnego kopru, z którym niema <strong>co</strong> zrobić. Pójdzie pod kosę i na kompost.Rzodkiewka i kapusta obrodziły, ale są i nieproszeniich amatorzy. Wszystkiego trzebapilnować. Czasem nocuje z psem w poluraczej dla przyjemności bycia sam na sam zletnim niebem niż dla odstraszenia nieproszonychgości. Wraca myślami do dawnychdoświadczeń z czasu działania w ZMW. Stasiekwidzi młodych ze swojej uliczki, jak bezplanu spędzają wakacyjne wieczory. Trzeba<strong>co</strong>ś zrobić, nim wszyscy wyjadą do Londynu.Może naprawdę nie da się wejść dwarazy do tej samej rzeki? Jednak organizacjamłodzieżowa na wsi byłaby dla wszystkichczymś wyjątkowym. Odżyło w ObjeździeKoło Gospodyń Wiejskich, otwarto wiejskąDalsza <strong>nas</strong>za trasa wiedzie wzdłuż MorzaMartwego, które znajduje się w leju depresyjnymi posiada najwyższe zasoleniena świecie (ponad 30 procent). Nie da sięw nim utonąć, choć zachłyśnięcie się słonąwodą powoduje nieprzyjemne <strong>nas</strong>tępstwa.Krótki przystanek uświadamia namznowu biblijną historię o Sodomie i Gomorze,spalonych ogniem za grzechy niemoralne.Jedna z teorii archeologicznychmówi o komecie z dużą zawartością soli,która upadła na te miasta.świetlicę, widać czasami junaków z OchotniczejStraży Pożarnej, nie ma jednak idei lubnowocześniej - projektu - popularyzującegow nowoczesny i skuteczny sposób chłopskiei regionalne tradycje wśród młodzieży.Warto zapukać do drzwi Staśka, byporozmawiać o historii ponadstuletniegowiejskiego domu i ciekawych losach jegomieszkańców, o tym, czym we wsi była biblioteka,a przede wszystkim o tym, jak wielezależało od takich ludzi jak Roman Zub,którego imię nosi dziś biblioteka w Objeździe.Doświadczenie to wartość, którą należycenić, również po to, by nie popełniaćdawnych błędów. Cieszymy się młodą demokracjąi możliwościami jakie daje, takżemieszkań<strong>co</strong>m wsi. Potrzeba nam jednak liderów,którzy entuzjazmem i fachowościąpoderwą pogrążonych w bezwładzie i apatii,zamkniętych w kręgu własnych spraw.Czesława Długoszek, ObjazdaAnalizując przepowiednie ze StaregoTestamentu, uświadamiamy sobie niemożnośćpo ludzku zrozumienia faktów dotyczącychprzyjścia Zbawiciela bez interwencjiBoga w historię człowieka. Oto z Nazaretu,gdzie mieszka Święta Rodzina, masię ona udać do Betlejem, według przepowiedni,jednego z najlichszych miast Judy.Prorok Micheasz i Izaasza mówi: „O ty Betlejem,z ciebie wyjdzie zbawienie świata, otopanna pocznie i narodzi dziecię, które paśćbędzie ludzkość rózgą żelazną.” Pan Bóg takpokierował decyzją Cezara Augusta, że tenogłasza w tym czasie spis ludności i każdymusi się udać do miasta swego pochodzenia.A jako że Józef i Maria pochodzili z domui rodu Dawida (w Betlejem również narodziłsię Dawid), więc udali się do Betlejem,do miejsca pochodzenia ich protoplasty.Miejsce przyjścia na świat Chrystusaw bazylice Narodzenia w Betlejem oznaczonoGwiazdą. Nazwa Betlejem pochodziod słowa ,,Dom Chleba”. Celebrujemy mszęświętą w Bazylice Narodzenia Pańskiego.Po mszy św. zwiedzamy kryptę św. Hieronima,który tłumaczył pismo św. z językóworyginalnych, aramejskiego i greckiego, najęzyk łaciński. Tłumaczenie to zajęło mupiętnaście lat. Aby uniknąć rozproszeniazamieszkał w jaskini skalnej.NazaretPo śmierci Heroda, który ,jak pamiętamy,dokonuje rzezi niewiniątek św. Rodzinawraca z Egiptu do swojego mieszkania wNazarecie. Wszyscy, którzy pielgrzymowaliwraz ze mną do Rzymu pamiętają, że w LoiemiŚwiętejBetlejemZygmunt Jan PrusińskiPAN BÓG CHODZIULICAMI USTKIBudzimy się trochę inni w świętaJest uśmiech, jest lekkość, jest czułość.Nie wątpimy w szelest choinkiukoronowanej, szczęście narodzeniamalutkiego Jezusajest dopełnieniem dobra.Staramy się nie zranić nieba- są ludzie obarczeni ciężarem,nie wszystkim to życiekwitnie różami.Niech w tych chwilach będą z nami.A kolęda niech im śpiewasłodką wiarą w Pana Boga.CZUJEMY SIĘ GOSPODARZAMICHRYSTUSAPrzybądź ze stajenki, zwierzęta teżniech przyjdą,stół wigilijny jest skromny -opłatkiem się po<strong>dzieli</strong>my.Życzenia nie na wyrost, po prostuzdrowia każdemu przybyłemu,a w rodzinie spokój.Pościelimy pomiędzy sobąkolędowe pieśni,weźmiemy się za ręce, tak zwyczajnie,po ludzku.Bo w <strong>nas</strong> jest przyroda,by iskrzyłata jedna Gwiazda Betlejemskadzisiaj.Emilia ZimnickaOCZEKIWANIEŚpi wtulone w pierścień trzcin, jezioroZimorodek, błękitem rozbłysnąłIdzie zima z nią Wigilii poraTaka cudna w mym kraju nad WisłąŁabędź wita ją skrzydeł trzepotemMewy srebrem jasnych lotów bieliW noc magiczną śpiewem przywitajPrzyjście Pana niebiescy anieliZnów popłyną serdeczne życzeniaDobre bliskie rodaków rozmowyZapach choinek, biel opłatkaStworzą klimat magiczny, bajkowyŻyj w pokoju Ojczysta ma ziemioNiech Ci zawsze Chrystus błogosławiBo ogromne dobra kwitnąW sercach polskichKtóre Ciebie na wieki wysławią***W noc Wigilijną bije dzwonDobrą Nowinę niesieRodzi się Boży SynSłodkie niewinne DziecięChoć takie małe i bezbronneWśród pogardy i podłościPrzyniesie cały ogrom dobraNa całe wieki dla ludzkościPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200927


eto znajduje się jedna z komnat przeniesionaprzez rycerza wypraw krzyżowych iofiarowana jako wiano swojej narzeczonej,gdzie ostatecznie odbudowana zostałamiejs<strong>co</strong>wość Loreto. Druga komnata znajdujesię właśnie w grocie w Nazarecie, naktórej zbudowano Bazylikę Narodów. Towarzyszynam świadomość, że tutaj działysię wielkie dzieła Boże, Zwiastowanie, dorastanieJezusa do czasu jego publicznejdziałalności. Naprzeciw kościoła pod wezwaniemzwiastowania znajduje się kościółpod wezwaniem św. Józefa wybudowanynad jaskinią, która służyła św. Józefowi jakowarsztat. Zwiedzamy grotę mleczną, wktórej, jak podaje tradycja, kropla mlekaupadła na skałę. Do tego miejsca pielgrzymująkobiety nie mające potomstwa i mająceproblemy z karmieniem.Kraina GalileaTutaj Jezus dokonał pierwszego cudu,przemieniając podczas wesela ubogiejrodziny wodę w wino. Dokonuję odnowieniaprzyrzeczeń małżeńskich parom, którewraz z nami pielgrzymują. Przy kolacji starostapielgrzymki, pan Zdzisław Kołodziejski,częstuje wszystkich pielgrzymów tradycyjnymwinem z Kany Galilejskiej.W kolejnych dniach przenosimy sięnad Jezioro Galilejskie, gdzie uświadamiamysobie, że cała trzyletnia działalność PanaJezusa skupiła się wokół tego jeziora i pobliskichmiejs<strong>co</strong>wości. Do owego Jeziora wpadaJordan, gdzie św. Jan Chrzciciel dokonywałchrztu. Wraz z ks. Krzysztofem z ZielonejGóry, drugim kapłanem uczestniczącym wpielgrzymce dokonujemy z pielgrzymamiodnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. Pielgrzymiwchodzą do Jordanu i pragną byćpolani wodą na znak odnowy.Jezioro Galilejskie jest szczególnymmiejscem, było ono świadkiem powołaniaapostołów, cudownego połowu ryb, uciszeniaburzy na morzu, wielu uzdrowień wmiastach dekapolis położonych wokół. OdwiedzamyKafarnaum - miejsce ruin domuśw. Piotra. Aby nie uszkodzić archeologicznegoznaleziska wybudowano wiszący kościół.Oczarowuje <strong>nas</strong> Góra Ośmiu Błogosławieństw.To tutaj nad Jeziorem Galilejskimzasłuchane tłumy zostały nakarmionew cudowny sposób.Po drugiej stronie jeziora w GerazieJezus wypędził legion złych duchów, karzącim wejść w świnie. Udajemy się naprzystań w Tyberiadzie, gdzie łódź wynosi<strong>nas</strong> na głębokie wody jeziora, gasną silniki iczytam ewangelię o uciszeniu przez Jezusaburzy na morzu.W Tabga zwiedzamy kościół prymatuoraz bazylikę rozmnożenia chleba i ryb,gdzie Jezus przekazuje władzę i pierwszeństwośw. Piotrowi.Góra TaborZwiedzamy Bazylikę NawiedzeniaPańskiego, gdzie Pan Jezus objawił swojebóstwo wobec Piotra, Jakuba i Jana, ukazującsię w towarzystwie Eliasza i Mojżesza.Spotykamy polskiego franciszkanina, kleryka,który zdecydował się studiować teologięw ojczyźnie Jezusa. Raz na trzy latamorze odwiedzić swoją rodzinę. Od sześciulat służy pielgrzymom.Cezarea NadmorskaKolejnego dnia odbijamy do portunad Morzem Śródziemnym Cezarei Nadmorskiej.Oglądamy pozostałości herodiańskichmurów miejskich, amfiteatr orazhipodrom. To stąd św. Paweł kontynuowałswoje podróże misyjne, gdzie ostateczniezostał zaokrętowany jako więzień, odbywającswoją ostatnią podróż do Rzymu. Podrodze mijamy Hajfę. Nawiedzamy znajdującesię na górze Karmel sanktuarium StellaMaris. W tym miejscu Eliasz ostatecznierozprawił się z kapłanami Baala.JerozolimaApogeum misji Jezusa. Zwiedzamysadzawkę Betesda, to tutaj Jezus uzdrowiłsparaliżowanego, który od lat czekał na poruszeniesię. Jesteśmy w ogrodzie oliwnym,gdzie oglądamy wiekowe drzewa, wedługamerykańskich badań mogą one pamiętaćmodlitwę samego Chrystusa sprzeddwóch tysięcy lat. Nasze kroki kierujemy wmiejsce, gdzie Jezus nauczył <strong>nas</strong> modlitwy,,Ojcze <strong>nas</strong>z”. W krużgankach widnieją słowamodlitwy pańskiej w ponad sześćdziesięciujęzykach świata, w tym w języku polskim.Zwiedzamy Wieczerniki - miejsceustanowienia Eucharystii i kapłaństwa.Kolejnego dnia odprawiamy drogękrzyżową, rozpoczynając od zamku Antonia,gdzie dokonał się sąd Piłata nad Jezusem.Dostrzegamy na posadzce miejscezwane Lithostrotos, gdzie żołnierze pilnującJezusa zabawiali się grą w króla. Przyczwartej stacji drogi krzyżowej napotykamypolski akcent, jej fundatorami byli „żołnierzearmii Andersa.” Stacja od dziesiątejdo końca rozgrywa się już na terenie golgoty,na której szczycie zbudowano Bazylikę,w jej wnętrzu wspinając się po schodachdochodzimy do miejsca, gdzie stałkrzyż Jezusa. Każdy z nieukrywanym przejęciemna klęczkach całuje miejsce, gdziedokonało się <strong>nas</strong>ze zbawienie. Schodzimydo grobu, po długim oczekiwaniu dotykamymiejsca, gdzie pierwszymi świadkamicudu zmartwychwstania były trzy niewiastyi apostołowie. To na ich świadectwiewiary i przyjęciu śmierci męczeńskiej kolejnepokolenia budowały swoją wiarę.Zwiedzamy również miejsce wniebowstąpienia.Jesteśmy wstrząśnięci mauzoleum -Jahwaszem poświę<strong>co</strong>nym wymordowaniuw obozach koncentracyjnych dzieci żydowskich;śmierć ich upamiętniają zebraneprochy z wszystkich obozów koncentracyjnych.W ciemnym labiryntowym wnętrzumiga tysiące światełek symbolizującychduszę zamordowanych dzieci.Okazuje się, że jest to jedna świeczkaodbita w tysiącach zwierciadeł. Z taśmy odczytywanesą imiona pół miliona dzieci.Mam nadzieję, że to pielgrzymowaniestało się dla <strong>nas</strong> piątą ewangelią i umocniłow <strong>nas</strong> przekaz Jezusowy. Zauważampotrzebę docierania do źródeł Chrześcijaństwa,które staje się teraz osiągalne poprzezwiele biur. Jeśli organizują pielgrzymkęa nie wycieczkę, mogą umocnić fundament<strong>nas</strong>zej wiary. Jak zwykle, przewodnikpyta <strong>nas</strong> o kolejne pielgrzymowanie za rok,pada propozycja odwiedzenia krajów nadbałtyckich,łącznie z Petersburgiem, orazsanktuariami we Francji i Portugalii.Ks. Jerzy WyrzykowskiParafia DuninowoFot. Archiwum Autora28POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


utonęły 23 harcerkiPamiętali o tragediiFot. B. LipczyńskaOpis starosty podaje,że wypłynęło37 dziewcząti 5 osób dorosłych,w tym dwieosoby obsługi nadwóch łodziach.Pierwsza motorówkamogłapomieścić oddwu<strong>nas</strong>tu do pięt<strong>nas</strong>tuosób, a płaskodennałódkabyła przeznaczonana sześć osób.Kościół w Gardnie Wielkiej oddał pamięć23 młodym harcerkom i 2 osobommiejs<strong>co</strong>wym, które tragicznie zginęły 18lipca 1948 roku. Odsłonięto tu kamiennyobelisk z 25 nazwiskami osób, które 61 lattemu utonęły w wodach jeziora Gardno.Upamiętniono w ten sposób tragedię dodzisiaj uznawaną w Polsce jako największąrozmiarem poniesionych ofiar.Przybliżając tamten czas, a było to trzylata po zakończeniu wojny - młode harcerkiz Łodzi w wieku od ośmiu do trzy<strong>nas</strong>tu lat,które przeżyły II wojnę światową i lata okupacji,przyjechały pełne radości na obózharcerski. Oczekiwały na poznanie nowychziem polskich, tzw. odzyskanych, a szczególniechciały zobaczyć Morze Bałtyckie.Tu, w kościele w Gardnie przychodziły namszę świętą, oglądały zabytkową świątynię,a na wycieczkach podziwiały pięknąkrainę zamieszkałą przez Słowińców inajwiększe jeziora na Pomorzu - Łebsko iGardno.W tragicznym dniu, a była to niedziela,godz. 16-ta, zorganizowano dla nich wycieczkęna poniemieckich łodziach po jeziorzeGardno do miejs<strong>co</strong>wości Rowy. Celembyła wyprawa po raz pierwszy w życiuna wybrzeże Bałtyku. Miejs<strong>co</strong>wy przewoźnikdopuścił do przeciążenia łódek, którena otwartym jeziorze zaczęły nabierać wody,a harcerki zaczęły tonąć.Na podstawie zebranych materiałówźródłowych - raportu starosty słupskiegoAndrzeja Przybylskiego i relacji uratowanychharcerek - Zofii Jackowskiej i BarbaryWacek - Kozińskiej oraz miejs<strong>co</strong>wych rybakówmożna odtworzyć przebieg wydarzeń.Opis starosty podaje, że wypłynęło 37dziewcząt i 5 osób dorosłych, w tym dwieosoby obsługi na dwóch łodziach. Pierwszamotorówka mogła pomieścić od dwu<strong>nas</strong>tudo pięt<strong>nas</strong>tu osób, a płaskodenna łódkabyła przeznaczona na sześć osób. Łódkabyła spięta dwumetrowym łańcuchem domotorówki, która ją holowała. Łodzie byłyprzeciążone, przechylały się na obie burty inabierały wody. Na motorówce rozpoczętowylewanie wody czerpakiem, ale akcja tanie dała wyniku. Na dodatek zepsuł się silnik,rozpoczęto przerzucanie dzieci do holowanejłodzi, która nie wytrzymała dodatkowegociężaru i utonęła. Zofia Jackowska,jedyna która umiała pływać i uratowała sięwidziała jak jej koleżanki nie umiejące pływać- tonęły. W sumie utonęło dwadzieściapięć, a ocalało siedemnaście osób. Dwa dnipo tragedii zwłoki harcerek przewiezionodo miejsca zamieszkania, do Łodzi.Powołana przez ówczesnego premierakomisja międzyresortowa wyjaśniałaokoliczności tragedii i ustalała osoby odpowiedzialneza nią. Świadkowie wydarzeńwspominają, że główny winowajca - przewoźnikuciekł jeszcze przed sprawą, w czasietransportu do aresztu w Słupsku i śladpo nim zaginął, prawdopodobnie przedostałsię do Szwecji. Współczesne śledztwodziennikarskie wykazało, że w archiwachsądu i prokuratury w Słupsku ani w archiwachpaństwowych Słupska, Koszalina iSzczecina nie ma akt z dochodzenia w tejsprawie.Wśród ofiar tragedii była JoannaSkwarczyńska - obecnie patronka SzkołyPodstawowej w Gardnie Wielkiej. Szkoław ten sposób uczciła pamięć bohaterskiej13-letniej harcerki, która utonęła ratującswoje koleżanki. W opra<strong>co</strong>waniu BiskupaBejze pt. „Chrześcijanie” Joanna Skwarczyńskajest opisana jako osoba bardzoszlachetna, o niezwykłej pobożności, z propozycjąwyniesienia na ołtarze.17 października br. odchodzono świętopatrona szkoły, które miało szczególnywymiar. W tym dniu na placu przy kościelezostał odsłonięty pomnik ku czci ofiar utonięcia.W uroczystości wzięły udział delegacjeKomend Hufców ZHP z Łodzi, Lęborkai Słupska oraz duchowni, przedstawicielewładz samorządowych, młodzież szkolnai mieszkańcy.Powrót do tych wydarzeń jest bolesnyi wstrząsający. Dziś przypomina się te chwi-świadkowie wydarzeń wspominają, że główny winowajca uciekł jeszcze przed sprawąPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200929


Fot. B. Lipczyńskale w zabytkowym Kościele Parafialnympw. Nawiedzenia NMP w Gardnie Wielkiej,gdzie rozpoczęły się uroczystości zorganizowanei przygotowane przez proboszczaks. Mieczysława Radochońskiego. Wprowadzeniedo historii miejs<strong>co</strong>wości oraz architekturyi wnętrza kościoła przybliżył niżejpodpisany. W zapisach historycznychGardna Wielka jawi się jako miejsce kultureligijnego, najstarsza parafia w regioniesłowińskim.Uroczysta Msza Święta była koncelebrowanaprzez kapłanów i przez ks. prałataJan Giriatowicza ze Słupska, który wygłosiłhomilię przywołując największe katastrofymorskie w <strong>nas</strong>zym regionie. Szczególną jegointencją jest, aby Joanna Skwarczyńskazostała uznana za błogosławioną. Następnieodsłonięto i poświę<strong>co</strong>no pomnik, złożonowiązanki kwiatów i zapalono znicze.Pomnik stanowi duży głaz narzutowy, naobrzeżach którego umiejs<strong>co</strong>wiono dwadzieściapięć kamieni, które tworzą w ułożeniuzarys jeziora Gardno i jednocześniesymbolizują dwadzieścia pięć ofiar tragedii.Dalsze uroczystości miały miejsce w SzkolePodstawowej im. Joanny Skwarczyńskiej:ślubowanie uczniów klasy pierwszej i montażsłowno - muzyczny, zorganizowaneprzez Radę Pedagogiczną i dyrektora szkołyMałgorzatę Ziółkowską.Szczególne słowa uznania należą sięinicjatorowi i gospodarzowi uroczystości- proboszczowi ks. Mieczysławowi Radochońskiemu,który potrafi zintegrowaćspołeczność lokalną do wspólnego działania.Kościół w Gardnie Wielkiej staje sięośrodkiem wiedzy o regionie, łącząc bogatąprzeszłość miejs<strong>co</strong>wości z teraźniejszością.Włodzimierz LipczyńskiSłupskW słowie żNo tak, lata mijają, to <strong>co</strong> dobre, wrastaw <strong>nas</strong>z czas tak, że staje się jak powie-Media sprawiają,trze, niezauważalne. Jest, to i dobrze, wże intelektualna myśl przysłowia: „...sami nie wiecie, <strong>co</strong> posiadacie”.Tak jest i z „<strong>Powiat</strong>em Słupskim”,prowincja wciska pismem wydawanym z pieczołowitościąprzez Starostwo <strong>Powiat</strong>owe w Słupsku. Pansię wszędzie, razemz opowiast-Czesław Guit z Lubonia poświęcił jubileuszowi„<strong>Powiat</strong>u Słupskiego” spory artykułi chwała mu za to. Zwrócił uwagę na wieleaspektów pisma, szczególnie jego pozycjęna mapie czasopiśmienniczej.kami GrocholiNie podzielam, z racji wrodzonegooptymizmu i wiary w rozsądek „powiatowegosponsora”, obaw o zniknięcie cza-czy Kalicinskiejsopism drukowanych, szczególnie zaśoraz serialowympasztetem uzasadnienie. Biuletyn bowiem to niemal„<strong>Powiat</strong>u Słupskiego”. Ostatecznie i autorwyraża taką nadzieję, podając żartobliweinstytucja, a jego edycja drukowana tylkoczęść działań związanych z jego powstawaniemi funkcjonowaniem, owszem, naj-i pisemkami obrazkowymi.Na-fragmentem tekstu pana Guita, bywa naistotniejsza,mimo że, znów posłużę sięzywany „tubą starostwa”. Czasopismo ztomiast wysiłek założenia jest biuletynem informacyjnym,tak podaje stopka. I dobrze, warto dowiedziećsię, jak swoją pracę widzą samorzą-samodzielnegodowcy i urzędnicy, a czytelnik ma swojąopisu rzeczywistości,będącymiarę. Skorzysta z niej przy kolejnych wyborach,jeśli rozdźwięk między słowem ażyciem będzie zbyt oczywisty. Zawartośćpięknego edytorsko pisma rozsadza jednakinformacyjne ramy, <strong>co</strong> łatwo możnajednocześnie sprawdzić sięgając do e-archiwum na stronieinternetowej starostwa. Artykuły polemicznei interwencyjne (choćby w ostat-próbą jej interpretacji,a podej-ODR w Strzelinie), wspomnienia, reportażenim numerze artykuł pana Jabłońskiego zwspółczesne i historyczne, felietony autorstwaniezawodowych (!) dziennikarzy tworząbarwną mapę regionu słupskiego z jemujągo autorzygo skomplikowaną historią i niebanalnymitekstów zamieszczanychw „Po-wsi, toczy się dyskusja o kształcie kulturylosami ludzi. W dodatku „Wieś Tworząca”debiutują młodzi twórcy niekoniecznie zei literatury, może nie zapalczywa, ale niewiecie” w sposób o dosadność słowa idzie spór. Jak inaczejbudować świadomość i tożsamość małejszczery i samodzielny,świadczyojczyzny, w którą wrastamy drugim bądźtrzecim pokoleniem? Pamięć, nie ta naukowoopra<strong>co</strong>wana w podręcznikach historii,ale pamięć zwykłych ludzi i zdarzeń, odchodzącabezpowrotnie wraz z nimi znajdujena stronach „<strong>Powiat</strong>u Słupskiego”o dojrzałościswoje miejsce i to już dostateczny powód,i samodzielności by pismu życzyć jak najlepiej. Świadomośći poczucie tożsamości regionalnej to misternatkanka, delikatna i wrażliwa, twórców.budo-30POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


jeszcze o „powiecie słupskim”yją pełniąwana przez zwykłych ludzi każdego dnia,zapisana w wiersz, reportaż, we wspomnieniu,staje się materiałem, do któregomożna się odwołać, zyskuje zwerbalizowanywymiar. Dlatego życzenia należą się teżwszystkim, którzy od lat bezinteresowniepiszą do „<strong>Powiat</strong>u”, nie licząc na sławę, nielicząc na apanaże, jedynie z potrzeby sercai społecznego działania. Tak, takie pisaniejest działalnością społeczną, nie zawszesobie zdajemy sprawę z siły słowa, którepada jak ziarno i wzrasta powoli. Co doprowincjalności, na którą lekarstwo autorprzywoływanego artykułu widzi w przywróceniunależytej rangi debacie publicznej,sprawa ma się, moim zdaniem, inaczejniż onegdaj. Media sprawiają, że intelektualnaprowincja wciska się wszędzie, razemz opowiastkami Grocholi czy Kalicinskiejoraz serialowym pasztetem i pisemkamiobrazkowymi. Natomiast wysiłek samodzielnegoopisu rzeczywistości, będącyjednocześnie próbą jej interpretacji, a podejmujągo autorzy tekstów zamieszczanychw „Powiecie”, w sposób szczery i samodzielny,świadczy o dojrzałości i samodzielnościtwórców.„Pytania o prowincję nieuchronnieewokują też pytania o centrum, czyli omiejsca, które w określonym momenciedziejowym stawały się istotnymi punktamiodniesienia” - pisze Maria Stankiewicz-Kopećw szkicu „Prowincjonalne szkoły literackie”.A kto w obecnej kulturze wyznaczaowo centrum? Czy jest jakiś współczesnyośrodek naukowy, kulturalny, politycznyuznany za autorytet bezwarunkowo? Nawettegoroczna nagroda Nobla, przyznanaprezydentowi Obamie, budziła wiele kontrowersji.Wróćmy jednak na prowincję, to o niejmiała być mowa. Zaglądając do Słownikajęzyka polskiego, przeczytamy, że „prowincja”to: „część kraju, nieduże miasto,wieś oddalone od stolicy; zapadły kąt”, zaś„prowincjonalny” to tyle <strong>co</strong>: zaściankowy,wsteczny, ograniczony, parafiański, za<strong>co</strong>fanyitd. Co ciekawe, pejoratywna konotacjaprowincji wcale nie dawna. Nie odnajdziemyjej w Słowniku Lindego (1807-1815),gdzie prowincja nie ma jeszcze znaczeniawartościującego, ale wyłącznie geograficzno-administracyjne.„Wydaje się, że wartościowanienegatywne przyszło wraz z procesemindustrializacji i centralizacji życiakulturalnego (po połowie XIX w). Wówczaszaczęło się utożsamianie prowincji geograficznejz prowincją duchowo-intelektualną”- pisze dalej autorka cytowanego szkicu,odrzucając wartościowanie pejoratyw-ne przez przykłady inspiracyjnej siły prowincji,choćby dla literatury romantycznej.Odwołuje się też do roli literatury regionalnejjako pomostu między naturą i kulturą.Mówmy zatem o wartościach regionalnychtekstów zamieszczanych w „Powiecie Słupskim”,bo niekiedy i niektóre taki mają charakter.Nie miejsce zamieszkania czy drukuani też dosadność sformułowań w polemicema znaczenie zasadnicze. Istotą wydajesię oryginalność, szczerość i waga podejmowanychspraw. Grupa ludzi skupionychwokół Biuletynu w luźnej formule WtorkowychSpotkań Literackich to nieformalnaelita regionu. Elita twórcza, samodzielna intelektualnie,daleka od mód i podszeptówtaniej sławy. Ci ludzie wybrali trudne role.Często skazani na samotność w swoim środowisku,żyjący skromnie i cicho, jedynie wsłowie żyją pełnią. Piszą nie tylko wiersze inie wszyscy liczą na Nobla. Mową wiązanąopisują krajobrazy swego regionu, przykłademwiersze Henryki Jurałowicz - Kurzydłoczy Emilii Zimnickiej. Drukują tu sweutwory poeci o ustalonym prestiżu twórczym,jak Jerzy Fryckowski czy MirosławKościeński. Corocznie wydawana antologiapoezji zaprasza do grona piszących autorówspoza regionu słupskiego. Nie boją sięetykietki prowincji, a „<strong>Powiat</strong> Słupski” znajdujeczytelników w Koszalinie, w Sopocie iw Warszawie. Znam takich osobiście. Pozatym, jakaż by była inna okazja, by poznaćsię i znaleźć wspólny język, często międzypokoleniami. Jak inaczej budować systemwartości, które staną się dla regionalnejspołeczności punktem odniesienia? Na łamach„<strong>Powiat</strong>u Słupskiego” i „Wsi Tworzącej”publikują seniorzy i młodzież, nauczyciele,marynarze, rolnicy, emeryci - wszyscyna równych prawach. Jedyne kryterium tooryginalność i szczerość wypowiedzi, alenad tym czuwa Kolegium Redakcyjne, któregoskład podaje stopka.Dystrybucyjny imienny czytelnik torzeczywiście pewne ograniczenie w dostępnoścido pisma, które z pewnością znalazłobyczytelników z wyboru. Może wartozastanowić się nad nową formułą dostępnościpisma. Egzemplarze „<strong>Powiat</strong>u Słupskiego”podawane są w <strong>nas</strong>zych miejs<strong>co</strong>wościachz rąk do rąk i każdy znajdzie dlasiebie <strong>co</strong>ś ciekawego, czego nie znajdzie wżadnym innym piśmie, a mianowicie znajomyświat widziany inaczej: dokładniej,barwniej, czulej. Niemodny to już aspekt,ale ważny: edukacyjny, uczący empatii, szacunkudla odmienności widzenia i po prostuwzajemnego dostrzegania się. To doskonałeuzupełnienie współczesnego życiaw wiecznej gonitwie.Życzmy zatem „<strong>Powiat</strong>owi Słupskiemu”dobrej szaty graficznej, ciekawych publikacjii niepoddawania się kryzysowi, nietylko finansowemu.Czesława DługoszekObjazdamową wiązaną, nie licząc na sławę i apanaże opisują krajobrazy swego regionuPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200931


zatarte ślady pamięciGałęzie tych świerków dotykały niemal ziemi, szumiały tajemniczokiedy kołysał nimi wiatr, może śpiewał kołysankizmarłym, może opowiadał historię tego skrawka ziemi.Kamienie nic jużnie powiedzązostawili po sobie tylko cmentarze, pełne żeliwnych, czarnych krzyżyKiedy w latach 1945-1946 ludzie z różnychstron <strong>nas</strong>zego kraju osiedlali się nanowych terenach Polski, na tzw. ziemiachodzyskanych, w miastach i w małych miejs<strong>co</strong>wościach,nie witały ich twarze żywych,uśmiechniętych mieszkańców tych ziem.Prawem wojennym zostali wcześniej wysiedleni,wywiezieni na zachód, w głąb Niemiec.Czy wszyscy tam dotarli? Zostawilipo sobie tylko cmentarze, pełne żeliwnych,czarnych krzyży.Zostały Krzyże z napisami gotyckimi,oznajmujące o nazwisku imieniu, dacie urodzeniai śmierci, czasami z urywkami modlitwy.Nazwiska ob<strong>co</strong> brzmiące, takie jakKlick, Polekx, Szchultz, ale i nazwiska, którew brzmieniu podobne były do polskich,kaszubskich, jak: Noak, czyli Nowak, Kramerschitz- Kramarz, Jost, Judasche - Judaszek.Początkowo zmarłych grzebano wokółkościołów, wkrótce jednak cmentarzete szybko się zapełniały. bardziej znamienitych,szlacheckich patronów chowano wsamych kościołach. Przy okazji remontówlub badań archeologicznych w tychże, odkrytobardzo wiele sarkofagów i trumien.Dopiero po wprowadzeniu w państwiepruskim regulaminu cmentarnego w roku1840 miejsca pochówku przeniesiono pozaobręb miejs<strong>co</strong>wości. Tych cmentarzy byłowiele. Każda nawet najmniejsza wieś posiadaławłasny cmentarz, na którym dokonywanopochówku swoich zmarłych. Ludziektórzy odeszli, byli przez to jak gdyby bliżejswych rodzin, byli nadal wtopieni w pejzażswej okolicy. Pamięć o nich była wciąż żywai <strong>co</strong>dzienna, byli jakby dalej mieszkańcamiswych wiosek, chociaż już w innej postaci.Przy drodze Smołdzino - Kluki w miejs<strong>co</strong>wościSmołdziński Las, obok skrzyżowania,skąd prowadzi droga w kierunku Czołpinai ruchomych wydm, po lewej stroniena niewielkim wzgórku otoczonym lasem,był usytuowany maleńki wiejski cmentarzyk.Wokoło okalały go świerkowe drzewa.Sądząc po grubości pni, musiały być jużdawno posadzone, a więc i cmentarz musiałbyć dość stary. Gałęzie tych świerków dotykałyniemal ziemi, szumiały tajemniczo kiedykołysał nimi wiatr, może śpiewał kołysankizmarłym, może opowiadał historię tegoskrawka ziemi. Całość była okolona drucianympłotem, wspartym na murowanych ceglanychsłupach. Na cmentarz prowadziła odzachodniej strony metalowa brama, składającasię z dwóch części, pręty jej zakończonebyły ostrymi kolcami. Obok była mniejszafurtka, którą bez przeszkód można byłowejść. Nie było tam bardzo bogatych nagrobków(widocznie ludzie w tej wiosce niebyli zamożni), kilka zaledwie okolonych byłometalowymi płotkami imitując małe ogródki.Był tam jeden dość oryginalny i różniącysię od innych krzyż - stosunkowo większy inie był żeliwny. Wykonany z pięknego jasnegopiaskowca. W części centralnej, otoczonykrzewami tui, wznosił się granitowy obelisk,a na nim znajdował się szereg nazwisk. Częstobiegaliśmy wokół niego bawiąc się jakodzieci. W latach 50-tych cmentarzyk ten byłjeszcze w dość dobrym stanie. Każdy gróbposiadał żeliwny krzyż z napisem dotyczącymzmarłego, na grobach rosły kwiaty.Mnóstwo kwiatów, białe i żółte narcyze kwitływ maju wespół z czerwonymi piwoniami.Było mnóstwo dzwoneczków leśnych,błękitem ścielił się barwinek. Niebieskookieniezapominajki uśmiechały się pośród jużdość wysokiej trawy. Gdzieniegdzie pyszniłsię krzew różanecznika. Nie zrywaliśmy nigdytych kwiatów. Rodzice przestrzegali <strong>nas</strong>przed tym, argumentując, że kwiaty należądo zmarłych i na pewno zmarły upomni sięo swoją własność, przychodząc w nocy. (Dodziś przestrzegam tej zasady.)W osobnej części, bliżej wejścia nacmentarz, po prawej stronie było miejscepochówku małych dzieci. Tam najczęściejzapędzaliśmy się w swych wędrówkach izabawach. Wydawało się, że bawimy się ztymi dziećmi. Podziwialiśmy małe krzyżykimisternie zdobione. Wśród małych grobów,na zawsze swoje miejsce znalazłotroje polskich dzieci. Mały Kaziuczek, Maniuśi dwu<strong>nas</strong>toletnia dziewczynka, którąpo latach ekshumowano. Na ich grobachstały już inne krzyżyki, nie żeliwne a drewniane.Niejedna para zakochanych, aby odbyćromantyczną przechadzkę i spotkać sięwieczorem, kierowała swe kroki na ścieżkęwokół starego cmentarza, licząc że wścibskieoczy nie będą jej podglądały. Niezwykłeopodal miejsce, tchnęło świętością iutwierdzało w prawdomówność słów iprzyrzeczeń zakochanych. Dziewczyna tuliłasię bardziej w ramiona chłopca, bo <strong>co</strong> tuukrywać, pora późna, a i miejsce niezwykłe,a z duchami nic pewnego.Zawsze starałam się wierzyć w mądrośći zasadność rządzących. W tym przypadkuwładzom gminnym, a może i powiatowym.Dlatego trudno jest zrozumieć decyzję o likwidacjidawnych cmentarzy w <strong>nas</strong>zej okolicy.Jakże strasznie i przygnębiają<strong>co</strong> wyglądałstos czarnych, żeliwnych krzyży, wyciąganychkońmi, które tratowały przy tymresztki grobów, równały je z ziemią. Krzyżete zwalone byle jak długi czas leżały opodaldawnego wejścia na cmentarz. Ktoś w końcuje stamtąd wywiózł, dokąd nie wiadomo.Nie oszczędzono bram, płotów, nawetmury z cegły były zdewastowane. Co komuto wszystko przeszkadzało? Do dziś te terenynie są użytkowane, nikt tam nie budujedomów, nie wypasa bydła, nie uprawia ziemi.Las, który porósł dawny cmentarz, niezachęca do spacerów, nikt nie szuka w nimgrzybów. Czasem zatrzyma się samochód zobcą rejestracją, ktoś bezskutecznie próbujeodnaleźć jakiś ślad grobu swego bliskiego.Nie jest chlubą społeczeństwa, abyniszczyć tego typu pozostałości po swoichprzodkach, choćby to byli <strong>nas</strong>i dawni wrogowie.Tym bardziej, że domagamy się, aby<strong>nas</strong>ze cmentarze pozostawione na dawnychkresowych polskich ziemiach, były otoczoneczcią i pamięcią. Umknęła nam również jakaśkarta historii, nie tej wielkiej książkowej, tejmałej, <strong>nas</strong>zej, regionalnej, tej najbliższej <strong>nas</strong>zychdomów. Historia <strong>nas</strong>zej rodzinnej ziemi,wyryta w kamieniu. Ktoś powiedział, skoro<strong>nas</strong> nie stanie, niech mówią za <strong>nas</strong> kamienie.Niestety kamienie z cmentarza w SmołdzińskimLesie, Smołdzina, Człuch, Żelaza,Wierzchocina, nic nam nie powiedzą, bo poprostu ich tam nie ma.Henryka Jurałowicz-Kurzydło, Słupsk32POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


już tylko w muzeach można oglądać dawne kołowrotkiKręciło się wrzeciono, kręciłoNa wsiach jeszcze do niedawna prawie w każdym domu, słychaćbyło ciche, jednostajne skrzypienie i odgłosy szmeru, unosiłsię zapach lanoliny z owczej wełny. To pra<strong>co</strong>wały kołowrotki.Fot. J. MaziejukCo to za urządzenie ten kołowrotek?Już w samej nazwie jest podpowiedź, czylikoło i wrotek (wrzeciono). Kołowrotki miałyróżne kształty, były czasem bardzo pięknierzeźbione, misternie toczone. Koła napędowemiały różną wielkość, czasem byłymniejsze, czasem większe. Specjalny pedałnaciskany nogą prządki wprawiał je wruch. Dwa sznureczki łączyły koło napędowez wrzecionem, które kręcąc się, ciągnęłoi jednocześnie skręcało nić. Prząśniczkazręcznymi ruchami palców, wyciągała odpowiedniągrubość nitki, jednocześnie dostosowującruchem nogi szybkość obrotówkoła. Była to czynność nie zawsze doopanowania, szczególnie przez początkujących.Takie urządzenia dawniej na wsiachbyły niezbędne w każdej rodzinie, potrzebującejciepłych swetrów, skarpet, rękawic,czapek. Przy każdym gospodarstwie hodowanebyło niewielkie stado owiec, któreoprócz mięsa dawało wełnę. Na ogół jesieniąprzeprowadzano strzyże. Wełna pozyskanaw tym czasie była dobrej jakości.Owce wypasane na pastwiskach naturalnąpaszą były zdrowe, ich runo miało połysk,sprężystość. Wełna była stosunkowo czysta,myta deszczem, suszona słońcem. Dostrzyżenia służyły odpowiednie nożyce,zakończone ostrymi końcami, w kształcieswoistej sprężyny, zabezpieczonej odpowiedniąopaską. Takie nożyce były używanetylko do tego jednego celu. Owce układanow pozycji leżącej na boku i zaczynanostrzyżenie od szyi lub od tylnych nóg. Najlepszawełna była z okolic grzbietu, gorszajakościowo spod brzucha i nóg przez to, żebyła krótka i bardziej zbita. Taka nie nadawałasię jeszcze do przędzenia, najpierwnależało ją dobrze ,,wyczesać”.Czynność tę wykonywało się dośćmozolne i zabierała dużo czasu. Wkładałosię pęk wełny między dwie sporządzone wtym celu deseczki, w które powbijane byłygwoździki - ząbki. Pocierając jedną o drugą- rozczesywano wełnę. Ale nie zawsze dawałoto pożądane efekty. Lepiej było całewory z wełną zawieźć do gremplarni, gdziena specjalnych maszynach w krótkim czasieuzyskiwano bele pięknie zgremplowanejwełny. Kobiety bardzo lubiły prząść takprzygotowaną przędzę. Cały błam przywiązywanodo prząśnicy. Były to dwie deskiskonstruowane w ten sposób, że na jednejsiadano, a druga służyła za uchwyt dlawełny, z której wyciągało się palcami nić.Takie prząśnice były często bardzo bogatozdobione ornamentami lub przedstawiałyjakieś postacie.Jako dziecko z wyobraźnią widziałamw tych prząśnicach straszne potwory zwielkimi brodami, żywcem wyjęte z bajek.Kiedy mama zostawiała przędzenie wełny,żeby wyjść nakarmić zwierzęta do obory,prosiła by nikt z dzieci nie zbliżał się do kołowrotka,ponieważ zawsze narobiliśmy galimatiasu.Ale oczywiści, my czekaliśmy tylkona sposobną chwilę. Siostra kręciła kółkiem,ja próbowałam snuć nitkę. Zamiastnitek nakręciłyśmy powrozów. Często zrywałyśmynitki nakręcając na wrzecionietak, że trudno było później doprowadzić jedo porządku. Nic dziwnego, że mama siędenerwowała.Dzięki takim początkom, małymikroczkami i ja opanowałam umiejętnośćprzędzenia. Dawała mi ona przyjemność,pożytek i czasem pieniążki, kiedy brałamdo przędzenia wełnę od kogoś, kto tego niepotrafił robić. Jeszcze do niedawna, zanimweszły na rynek gotowe włóczki, wiele gospodyńradziło sobie w ten sposób. Piękniewyglądały suszące się na sznurach w mar<strong>co</strong>wymsłońcu (ponoć najlepiej wybiela)motki przędzy, pięknie farbowane koloremczerwieni, brązu, zieleni, błękitu. Zwijanebyły potem na kłębki, a z nich powstawałypiękne dzianiny. Tu znowu wymagana byłanowa umiejętność - sztuka robienia na drutachlub tkania na krosnach. W dawnychczasach była ona wręcz niezbędna, nie wyobrażanosobie kobiety, która nie potrafiłabyrobić na drutkach lub tkać. Dzisiaj tylkow muzeach można oglądać dawne kołowrotki,warsztaty tkackie, mało kto posiadaumiejętność przędzenia czy tkania. Zresztą,dzisiejsze młode kobiety nie muszą jużtego robić, bo w sklepach jest zatrzęsieniedzianych wyrobów.Trochę jednak żal, że kolejna czynnośćodchodzi w zapomnienie. Czynnośćwdzięczna i niezwykle kobieca.Henryka Jurałowicz- Kurzydło, Słupskkiedyś nie wyobrażano sobie kobiety, która nie potrafiłaby robić na drutkach lub tkaćPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200933


Czego mi szkoda, czegoKiedy słyszępyszałkowate„my byliśmylepsi”, myślę,patrząc natego lepszego:przecież traktowałeśmnieobelżywie, wymyślają<strong>co</strong>dślepaków i zyzolów,bo nosiłemokularyi mam zeza.Rok po roku, miesiąc po miesiącu,dzień po dniu, godzina za godziną. Corazbliżej pożegnania. Póki sił starczy, póki myślsprawna, usiłuję znaleźć sposób na życie wświecie, który <strong>co</strong>raz mniej rozumiem. Więcczytam teksty, jakie mogłyby wyjaśnić mizjawiska życia dla mnie nieznane dotychczas.A żyć wśród nich trzeba. Pożegnać sięteż należy z tymi, które nie ostały się naporowinowego. Czy lepszego, czy gorszego?Innego.Wielu z nich, tamtych z mojego dzieciństwai mojej młodości nie żałuję. Dzieciństwo,owszem, było szczęśliwe, to takiepoetyckie uogólnienie. Ale było też okrutne.Kiedy słyszę pyszałkowate „my byliśmylepsi”, myślę, patrząc na tego lepszego:przecież traktowałeś mnie obelżywie,wymyślając od ślepaków i zyzolów, bo nosiłemokulary i mam zeza. Bazgraliśmy pościanach (ale tu mi ten lepszy przypomina,że najczęściej rysowaliśmy kotwicę, albo pisaliśmy„Kaśka to niemiecka k...”), wybijaliśmyszyby grając w podwórkową piłkę. podnieść i ucałować. Okruchy zebrać, wypuszczonąz rąk podczas jedzenia, należałoAle żal mi niejednego obyczaju, znikającegoz życia zbiorowego, a wtedy wy-zebrać, zamoczyć, zakwasić do wypicia.sypać za okno - dla ptaków. Suche okrawkiznaczającego zachowanie moje i moich rówieśników.Szacunek dla chleba. Był świę-miejsce. Ojciec zarabiał na utrzymanie ro-Mieszczański ład. Każdy miał swojetością. Nie tylko w społeczeństwie. Też prywatnie.Chleb w modlitwie był błaganiem ci miały się uczyć i bawić. Gdy dorastałydziny, matka rodzinę utrzymywała. Dzie-o dostatek życia. Kromkę, nieumyślnie wy-szły na swoje. Wiedziały już <strong>co</strong> to znaczyFilharmonia słupskapragniereak-Filharmonia dtywować trzyletniPolska Filharmonia „Sinfonia Baltica” wadzić rekonesans w postaci programu pilotażowego,który obejmie cztery programycykl audycji dla w Słupsku od roku 1977 prowadzi edukacjęmuzyczną dzieci i młodzieży. W latach (12 koncertów). Propozycja ta zyskała przychylnośćMinisterstwa Kultury i Dziedzictwaodbiorców w różnychgrupach wienansowych- drastycznie zmalała.wi oraz pomocy finansowej ze Starostwa Po-70-tych i 80-tych działalność ta była bardzointensywna. Po roku 1990 z powodów fi-Narodowego i dzięki otrzymanemu granto-W minionym roku odbyły się dwa cykleaudycji pn. Tralaliński dla najmłodszych Słupsku, cykl mógł dojść do skutku.wiatowego w Słupsku i Urzędu Miejskiego wkowych i z różnychśrodowisk. wadzone przez Teresę Przeradzką, oraz rym wzięli udział trio jazzowe Filipa Wojcie-w wykonaniu zespołów kameralnych, pro-Pierwszy program, Inny Chopin, w któ-cykl koncertów z udziałem całej orkiestry chowskiego i orkiestra Polskiej FilharmoniiDlatego na początekprzeprowadzi-filharmonii. Wielu młodych słuchaczy mu-nań dwa koncerty, które prezentowały in-zatytułowanych „Czy orkiestra może być „Sinfonia Baltica” pod dyrekcją Bohdana Jarmołowicza,odbył się w maju. Składały się<strong>co</strong>ol?” Oba cykle zrealizowano w siedzibiesiało dojeżdżać do Słupska, <strong>co</strong> było uciążliwe,czasochłonne i kosztowne.zyki symfonicznej i jazzowej, ujęcie muzykine, oryginalne, bo będące połączeniem mułarekonesansDlatego Filharmonia pragnie reaktywowaćtrzyletni cykl audycji w wymiarze nego kompozytora, ale i znakomitych wy-Chopina. Zasługa to nie tylko muzyki genial-w postaci programupilotażowego. różnych grupach wiekowych i z różnych śrociechowskiegograją świetny basista Pawełjednej godziny w miesiącu dla odbiorców w konawców. W zespole pianisty Filipa Wojdowiskspołecznych ze Słupska i z powiatu Pańta i mistrz perkusji, Cezary Konrad. Koncertybardzo podobały się młodej widowni.słupskiego. Na początek zamierza przepro-34 POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009Fot. J. Maziejuk


szacunek dla innych, szacunek dla pracy,godność i honor. Bo każdy członek społecznościwiedział, <strong>co</strong> to godność i honor.Honor był nawet złodziejski. Hołotato była hołota, łachudra był łachudrą Panbył panem. O moim dziadku mówili: „dobrypan był, rubla dał, a jak trzeba to i wmordę”. Potem go w polu widłami zakłuli,dwór spaliwszy. Ot, <strong>co</strong>.***Od czasu do czasu powracam do dawnychlektur. Chce sprawdzić, jak czyta się polatach książki, które kiedyś zachwycały, anawet zawierały wzory postępowania. Byławięc i „Czarodziejska góra”, była „Miłośćniejedno ma imię”, „Noce i dnie”, „A śniegiwiecznie śpiewają” i wiele innych. Zostawiłyślad niezatarty pamiętne postacie. Terazprzewertowałem niewielką książeczkę satyryczną.Opowiadania raczej lichej wartościliterackiej. Można było jednak trochę siępośmiać, czytając niektóre z nich. Z kontekstuwyjmuję <strong>co</strong> strawniejsze fragmenty.Oto komendant Ochotniczej StrażyPożarnej wysłał do gminy pismo na tematkonieczności naprawienia mostku na rzece,po tym, jak nie mógł dojechać do pożaru.Czytam: „Gminna Rada Narodowa załatwiakażdą sprawę skrupulatnie. W odpowiedzina pismo komendanta Stachurki do Bałnieżalszacunek dla chleba był świętościądrzychowa zjechała komisja drogowa[...]W dwa tygodnie później komendantStachurka otrzymał z gminy urzędowe pismo.Komisja drogowa zlecała mu budowęnowego mostu, i to w terminie dziesięciodniowym.Koszt budowy miał być pokrytyz „funduszów własnych’’ OSP.Brak mostu uniemożliwia wam wykonywanienormalnych czynności służbowych.Z tych więc względów w interesiewaszym leży budowa mostu i stała jegokonserwacja.”Kilka stron przewracam i oto kwiateknatury obywatelskiej: „Tymczasem dziejąsię rzeczy skandaliczne! Tak, skandaliczne!On, Binczewski, opiniuje i typuje, ktoś inny- Binczewski nie wie z całą pewnością kto,lecz się domyśla - przekreśla jego opinięjednym pociągnięciem pióra. Nie możnatego nazwać inaczej, jak wstrętnym kopaniemdołków.”Binczewski nie musiał się jednak martwić.Pamiętam jak dziś. Do moich obowiązkównależało prezentowanie kandydata naurząd. Mówiło się, że był przywieziony wteczce. Mówiło się: partia was stawia. Takiprzywieziony w teczce postawiony przezpartię raz zrządzał taborem, innym razemdomem kultury, kiedy indziej usługamikrawieckimi. Oto pierwsza transakcja handlowanowego prezesa zielarzy, opisana wksiążce: „Było się czym cieszyć. Dostarczonyprzez chłopów-plantatorów do składnicyspółdzielni w Jezioranach kontraktowanysurowiec zielarski - okazał się pierwszorzędnejjakości. Kilkaset wielkich kartonów,opatrzonych dumną etykietą „Jeziorańskiezioła lecznicze”, powędrowało drogą kolejowądo Centrali Zielarskiej. Aby tylko zakwalifikowalido przyjęcia - martwił się nazapas prezes Szczawik, który z zielarstwemmiał do czynienia po raz pierwszy w życiu[...] w dwadzieścia cztery dni później, kiedyna bocznicę kolejową spółdzielni wjechałycałkiem nieoczekiwanie zakwestionowane,,Jeziorańskie zioła lecznicze”.Wyjaśnienie centrali było krótkie, leczpo oj<strong>co</strong>wsku serdeczne: ,,Z przykrością zawiadamiamy,że zioła, sklasyfikowane jakosurowiec nieodpowiedniej jakości, nienadają się do przyjęcia. Natomiast opakowanieziół ocenione zostało przez specjalistówpozytywnie. Prosimy o inną partię surowca”.Któryś z kolei transport opatrzono naklejką„Nie otwierać”. Pra<strong>co</strong>wnicy cieszylisię, że transport nie wraca. Radość zakłócałniepokój. „Prześladować ich będzie dopóty,dopóki inspektor Korzonek nie wykombinuje- z czyjej kasy pokryte zostaną kosztatransportowe.”„Diabli wymyślili tą ichną tajemnicęsłużbową - snuł cierpkie rozważania popatrującna boki. - Dawniej tego nie było.Z góry, człeku, wiedziałeś, kiedy w sklepiezrobią remanenty wiader albo jaką drogąposyła się literek po ulgę w podatku. A dzisiaj,<strong>co</strong>?”Tym razem była to lektura z „bibliotekisatyry”- książka Wojciecha Drygasa „StraszliwaRozalia” z roku 1954.A dzisiaj <strong>co</strong>? Ot, <strong>co</strong>. A dziś <strong>co</strong>? Jak wdialogu sprzed lat: <strong>co</strong> u ciebie? a <strong>co</strong> ma być?a <strong>co</strong> u ciebie? to samo. Ot, <strong>co</strong>.Zdzisław StankiewiczSłupskmożna się tylko pośmiaćla młodzieżywProwadził je Wiesław Suchowiejko.Kolejne trzy programy odbyły się wwybranych szkołach w październiku, listopadziei grudniu br. Były to autorskie propozycjeświeżo upieczonej habilitowanejdoktorantki Akademii Pomorskiej, MonikiZytke. Ona też była ich prelegentką.Muzyka gospel to program poświę<strong>co</strong>nygłosowi ludzkiemu jako naturalnemui najbardziej doskonałemu instrumentowiw muzyce negro spiritual i gospel. Opróczhistorii muzyki gospel od kolonialnej Afrykii Ameryki czasów niewolnictwa zapoznajesię słuchaczy z istotą śpiewu na głosy izwiązkami tej muzyki z religią i podstawowymiproblemami życiowymi, genezą innychgatunków muzycznych wywodzącychsię z gospel (blues, soul). Program przeznaczonybył dla uczniów klas IV-VI szkół podstawowychi gimnazjów.Program Pieśni i fraszki Jana z Czarnolasupowiązano z poezją Jana Kochanowskiego.Utwory muzyczne zostały skomponowanew różnych stylach charakterystycznychdla poszczególnych epok, od renesansudo współczesności. Była to zarazemokazja do przypomnienia postaci poety ijego tekstów, zarówno najbardziej znanych(Na zdrowie, Na lipę, Pieśń o spustoszeniuPodola), jak i tych nie<strong>co</strong> zapomnianych azdumiewających aktualnością, humorem ibystrością obserwacji mistrza Jana. Twórczośćpoety stała się pretekstem do pokazaniacharakterystyki głosów wokalnych zuwzględnieniem jednogłosowości i śpiewuwielogłosowego. Wykonawcami byliwokaliści: sopran, alt, tenor, bas. Programskierowano do uczniów gimnazjów i szkółśrednich.Program Piosenki na słońce i deszczprzeznaczono dla najmłodszych (przedszkolei pierwsze klasy szkoły podstawowej).Zawierał on piosenki dla dzieci i zgadywankimuzyczne - tematy z dobranocekciekawych aranżacjach, wykonywaneprzez trio wokalne przy akompaniamencieskrzypiec. Ideą tego programu jest aktywnyudział dzieci - wspólny śpiew, wystukiwanierytmu, klaskanie, gesty. Zwykłeczynności życia <strong>co</strong>dziennego, takie jak: malowanie,zagniatanie ciasta, sprzątanie, pokazywanesą w rytmie muzyki.W koncertach brali udział artyści zeSłupska, Koszalina, Kartuz. Byli wśród nichtakże muzycy z orkiestry Polskiej Filharmonii„Sinfonia Baltica”.Programem pilotażowym zostały objęte:Szkoła Podstawowa nr 6 przy ulicyStarzyńskiego, Szkoła Podstawowa nr 9przy ulicy Małachowskiego, Gimnazjum nr1 przy ulicy Deotymy, Gimnazjum nr 4 przyulicy Banacha, Zespół Szkół Ogólnokształcącychi Technicznych przy ulicy Szymanowskiego- wszystkie w Słupsku, OśrodekSzkolno-Wychowawczy w Damnicy, SzkołaPodstawowa i Gimnazjum w Niepoględziu,Szkoła Podstawowa w Pobłociu, ZespółSzkół w Korzybiu oraz Szkoła Podstawowai Gimnazjum w Smołdzinie. Organizacją audycjizajął się Wojciech Białoskórski.Joanna KubackaPolska Filharmonia „Sinfonia Baltica”wspólny śpiew i wyszukiwanie rytmuPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200935


Potęga infantylnościjestem jeszcze w drugim przeobrażeniu, bo pracuję zawodowo do 65 roku życia36Jeśli człowiek nie przeżywa na ziemi piekła, to i niebo jestjakieś wyblakłe. Moim piekłem jest rozczarowanie z powodupłaskiego (jak naleśnik) pojmowania miłości i fascynacji,jedności i godności narodowej, poczucia odpowiedzialnościi myślenia perspektywicznego, także - wiary.Ktoś zauważył intrygują<strong>co</strong> (znowuzmuszając mnie do myślenia), że życie ludzkieskłada się w 10 procentach z przypadkówi w 90 procentach z interpretacji tychprzypadków! Spodobała mi się ta definicjana tyle, że postanowiłem raz jeszcze pomyślećo sobie i rodakach, choć „złe dajeświadectwo, kto obnaża własne kalectwo”.(Wszystko przecież ustalono już wcześniej).Żyjąc już tylko z przyzwyczajenia i pamiętajączamierzchłe czasy, kiedy to np.kierownik był dla pra<strong>co</strong>wnika, pra<strong>co</strong>dawcadla pra<strong>co</strong>wnika (a nie odwrotnie) - raz jeszczeodkryję się w myśleniu, które moja żonadefiniuje jako - potęgę infantylności! Także -nieprzystosowania! Nie poddaję się jednakbo „wia(g)ra czyni cuda”. Często więc stajęprzed lustrem (żeby porozmawiać z kimśrównie inteligentnym), wygłaszając za panemDulskim „a niech to wszyscy diabli”.Godnie ubezpieczony (choć też z niewłasnej woli), wierzę, że ZUS (mnie, jakopełnosprawnemu do zgonu) - nie poskąpina skromny pochówek. Znając gospodarnośćmałżonki ufam, że wystarczy też naepitafium (z lastryko):Może nie będę dębem, ale świerkiemZielonym Cichym Wysokim NagrobnymTakim <strong>co</strong> wyszedł z lasu - więc OSOBNYM.POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009Wystarczy kawałek „ziemi obiecanej”(200x70 cm). Może uproszę też żonę otrumnę dębową, bo zdrowsza, i nowy garniturz Manhattanu, będę wyglądał - jak żywy.Duszę - prawdopodobnie - mam ubezpieczoną.Jeśli moje oczekiwania od ZUS-ui żony się nie spełnią - urządzę im takie halloween,że hej!Narzekam na ten ZUS, ale to przecieżtylko on życzy mi zdrowia i zatrudnienia wokresie składkowym. To nie PRL, to nie RP (III,IV czy IX) myśli o mnie - tylko ZUS! (Nie zabezpieczamsię dodatkowymi „filarami”, bo mniena to nie stać). Reszta całej otoczki (socjalnej,prawnej czy zdrowotnej), to tylko bajeczki dlagrzecznych dzieci. A propos bajeczek...Już w PRL-u byłem zdania, że tylko„prawda czyni wolnym”. Pokazywałem innym,<strong>co</strong> jest białe, a <strong>co</strong> - czarne. Oni (ripostując)pokazali mi moją własną czerwieńi złorzeczyli pogańsko: „a niech goszlag trafi”. Dziś (w RP) - powtarzając tęsamą myśl - słyszę ugrzecznione i pobożne:„wieczny odpoczynek racz mu dać Panie”.Różnica żadna, ale jak ładnie brzmi.Tak więc - dzięki szczęściu „załapania się”w dwóch ustrojach - nauczyłem się wiele:odróżniać krowę - która ryczy, od takiej -<strong>co</strong> mleko daje.Porównując życie moje do życiazwierząt (czyt. alegoria), po<strong>dzieli</strong>łem jena trzy etapy:Był - BYCZKIEM.Jest - OSŁEM.Będzie - WIEPRZEM.Jestem jeszcze w drugim przeobrażeniu,bo pracuję zawodowo do 65 roku życia.Trochę się obawiam o trzeci etap, bozootechniczne porzekadło mówi, że bydłorzeźne nie zlikwidowane we właściwymczasie - przynosi tylko straty. Ludzie majądziś lepiej, bo samotworzenie i samolikwidacja- rozwiązują problem. Przyroda jestwszechmocna i nieubłagana. Nikt i nic tegonie zmieni.


prostytuują się nie ciała, lecz <strong>nas</strong>ze sumienia, wręcz - duszeFot. J. Maziejuk***Próby człowieka w przystosowaniusię do zastanej konieczności są objawemludzkiego intelektu, tj. umiejętności dostosowaniasię do nowego środowiska (społecznego,politycznego czy kulturowego)lub - jak kto woli - zdolności do uczenia się.Każdy ustrój społeczny jest koniecznością.Ma się to więc nijak do próby samostanowieniao sobie. Postawa zachowawcza każdegoz <strong>nas</strong> (uświadomiona lub - nie) powodujemilczącą akceptację i powielanienorm obowiązujących prawem w danymustroju. Jest to forma zachowania anomicznego,tj. odejścia od przyjętej etyki na korzyśćwartości doraźnych i interesownych- będących też w konflikcie z przyjętymiwcześniej zasadami. Niektórzy nazywajątakie postawy - prostytuowaniem się moralnym.Jest to zjawisko nieporównywalniegorsze, bo prostytuują się nie ciała, lecz <strong>nas</strong>zesumienia, wręcz - dusze. (Może dlategojesteśmy kochani wyłącznie przez... własnematki). Reszta - to „prawda chwili”.Jak mawia doświadczona (bardzo)seksualnie pewna pani: Nie ma Wiary, niema Nadziei, została tylko - Miłość. (Ja to jejdobrze nie znam, ale ludzie, to ją dobrzeznają. Jej małżonek przy każdej awanturzeczęsto wypominał pomyłkę tego związkumówiąc: „Dwadzieścia lat temu, to ja gwizdałemna taksówkę, a nie na ciebie!”).Oczekując - przez pięćdziesiąt lat i 124miesiące - na ewangeliczne szczęście jednostkowei społeczne, uświadomiłem sobieaktualnie obowiązującą i „znowelizowaną”nieformalnie, także odwró<strong>co</strong>ną wersjęDekalogu:Brat bratu chciałby łeb urwaćGdzie spojrzeć, ktoś kogoś łaje.Mąż z żoną, to łotr i kurwaProfesje żrą się nawzajem.Dla niektórych myślicieli świat jest burdelem,w którym każdy - prędzej czy później- wystawi się na sprzedaż. (Oprócz <strong>nas</strong> oczywiście!).Szybki pieniądz temu sprzyja. Jestwięc źle, będzie gorzej, aż <strong>nas</strong>tąpi koniecczłowieczeństwa (jeszcze romantycznego).***Tak się paradoksalnie składa, że posiadaczemokreślonych dóbr materialnych,czy określonej wiedzy - wcale nie jest jednostka.Dysponentem tego majątku i wiedzyjest sezonowa władza, której jedynymcelem gromadzenia dóbr materialnych i zaleceń- jest potwierdzenie posiadanych jużprzywilejów. Zdarza się, że opornych obywatelitrzeba przymusić do uznania kwestionowanychpowinności.Dziś wszystko jest interpretacją, manipulacjądoraźną. Opisując jednoznacznynawet fakt, czy wydarzenie z przeszłości- sprzedajemy innym <strong>co</strong>raz to nowszą (zawszesensacyjną) interpretację. Głosimy teżkolejne „prawdy jedyne”. Po latach okazujesię, że „errata” (jaką jest oburzenie społeczne)- dłuższa jest od „prawd” deklarowanychwcześniej. Niewspółmierność wszystkiego<strong>co</strong> mówimy i <strong>co</strong> czynimy, nielojalnefortele erystyczne (z pominięciem honoru)w argumentacji - zaświadczają o upadkupoczucia godności i szacunku do siebie.Fakt, że człowiek lubi zmiany. To koniecznośćpsychiczna. Zmieniamy ubrania,fryzury, meble, samochody, mieszkania,partnerów i sposoby spółkowania, także -poglądy. (Nie tyle - na życie, <strong>co</strong> - na przeżycie).Obserwując tak zwanych politykównigdy nie wiem, czy jest to ich altruistyczna„walka o pokój” (choć zbitka tych słów jestniedorzeczna), czy jest to walka o kocioł?Zgadzam się, że w tej służebnej roli dobrzejest mieć chociaż poczucie sytości socjalnej,bo sytość duchowa - przeznaczona jestdla caaałej reszty. (To taka kolejna nieudanapróba tworzenia jedności społeczeństwa:10 procent majętnych i 90 procentnamiętnych w pragnieniu zdobycia majętności.Zresztą, jaka to różnica: umrzeć bogaczem,czy nędzarzem? Godnie jest tylkoumierać - Człowiekiem. Nadzieja, że „ostatnibędą pierwszymi” jest dla mnie bardzoodległa (no, chyba, że stanie się cud i np.:zobaczę - zobaczenie!).Ufny w swoje możliwości przewidywaniai wnioskowania dedukcyjnego (takżewzmocniony sentencją: mądre przysłowieKlemens sobie kupi, bo i przed szkodą,i po szkodzie - głupi) - zauważyłem asymetrycznystosunek polityki do ekonomii. Prawoprzyczyny i skutku, założeń i <strong>nas</strong>tępstw- rozjaśniają moją tępotę w tej kwestii. Naprzykład: w imię jakich interesów powstałynowe państwa najczęściej rozmieniając sięna drobne (ZSRR, Czechosłowacja, Jugosławiaitp.)? Tylko Niemcy nie skorzystali z dobrodziejstwawolności podziału i się zjednoczyły.(Teoretycznie - znów mogły siępo<strong>dzieli</strong>ć, np. na: Królestwo Bawarii, KrólestwoBadenii-Wurttembergii, Wielkie KsięstwoHesji, Królestwo Saksonii (ze stolicą wDreźnie), Wielkie Królestwo Mecklenburgii,czy Wielkie Księstwo Oldenburga. Już niewspomnę o granicach Cesarstwa Niemieckiegoz 1871 roku. (Jak oni zdobyli <strong>nas</strong>zątajemnicę narodową, że „racyja silniejszegozawżdy lepsza bywa”?). I po <strong>co</strong> im dziś„korytarz”, skoro mają „wrota”? (Do stodołyoczywiście.) Mamy też satysfakcję z <strong>nas</strong>zejpomocy w obaleniu muru berlińskiego. Terazi nam łatwiej podróżować turystycznie!My, nadal toczymy bratobójcze awantury,bo Polska nie jest jedna ani jednolita. Jestpodzielona ideowo i partyjnie. Sugestie iżyczenia typu: partia A powiedziała partii B,żeby partia C - pocałowała się w D, wyraźniewykazują <strong>nas</strong>z poziom świadomości narodowej.Ujmę to też cytatem z Leśmiana:Rzekł jeden: „Noc nadchodzi!”A drugi rzekł: „Dnieje!”Tak zmarli jednocześnie obydwaj Macieje.Przyda się też przypomnieć Czytelnikowi<strong>nas</strong>zą drogę do szczęścia społecznego:Układ Warszawski - złe! NATO - dobre!RWPG - złe! UNIA - dobre! Mamy więc terazdobrze. I dobrze nam tak!Miernotę ludzkich aspiracji definiuje ikonkluduje poetycko W. Szymborska:Korona przeczekała głowę,Przegrała dłoń do rękawicy.Zwyciężył prawy but nad stopą.Korona, rękawica czy but - to priorytetycelu życia. Żałosny to upadek wiary w człowiekai jego mądrość. Już nawet nie czekamtęsknie, żeby czasem przytrafił się Człowiek- perła wśród ludzi. Czasami jednak zdarzasię Go spotkać. Dlatego - warto żyć!***Współczesne prądy moralno-etycznezmieniają się tak szybko i gwałtownie, że taknaprawdę obecność Biblii w każdym domu,stała się tylko substytutem wiary. (I trzebasię Boga nie bać, żeby temu zaprzeczyć.)Dziś nie będę przekonywał, że najpiękniejszejest to, <strong>co</strong> niewidzialne, bo wystarczają<strong>co</strong>przeraża mnie to, <strong>co</strong> - widoczne.Myślę tu o wszechobecnym - fałszu,głupocie czy hipokryzji dobrotliwej.„Język kłamie głosowia głos myślom kłamie”Żadne to moje odkrycie w poszukiwaniuprawdy, że jedyną alternatywą osiągnięciaszczęścia (jednostkowego, czy zbiorowego)jest - śmierć. (Są też i tacy - do którychnależę, którzy uważają, że - że człowiek nieumiera, tylko zabija sam siebie.) Dopiero wzaświatach będziemy w biblijnym niebie, boprzecież nie tam, gdzie być chcemy, tzn. tu -gdzie moi najbliżsi i rodacy. „Emigracja” - jakwidać - to pojęcie stare jak wiara i interpretowanewe wszystkich religiach świata. Przyznamsię, że już za życia „wyemigrowałem”wewnętrznie. Nie chcę więcej.WestchnienieO, sprawo smutna i daleka!Jakkolwiek jest - czy duch, czy ciało -Jedna mnie tylko wieczność czeka...Jak mało!Skądinąd wiadomo, że jeśli człowieknie przeżywa na ziemi piekła, to i niebo jestjakieś wyblakłe. Moim piekłem jest rozczarowaniez powodu płaskiego (jak naleśnik)pojmowania miłości i fascynacji, jedności igodności narodowej, poczucia odpowiedzialnościi myślenia perspektywicznego,także - wiary. (Już Gombrowicz zauważył,że celem rozmowy np. dwóch rodaków, niejest szukanie prawdy, tylko - kto kogo zrobiw ciula, lub jeszcze gorzej!)Wróćmy jednak do <strong>nas</strong>zej uczciwości iwiedzy w demonstrowaniu wartości chrześcijańskich.(Sam czuję się półgłówkiem.jaka to różnica: umrzeć bogaczem, czy nędzarzem? godnie jest tylko umierać - człowiekiemPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200937


czy z dwóch półgłówków może powstać jedna głowa?Szukam wspólnika do myślenia. Tylko czyz dwóch półgłówków może powstać jednagłowa?). Nie mogę się więc nadziwić, jakczłowiek (tak bardzo ograniczony możliwościamiintelektualnymi) może wiedzieć: <strong>co</strong>wie, myśli, czuje i zamierza Wszechmogący- Wszechwiedzący - Wszechobecny i NiepojętyBóg?Ponieważ każdy z <strong>nas</strong> jest inteligentny,ale tylko do pewnego stopnia, to uzurpowaniesobie prawa równości myślenia zeStwórcą, także mnożenie kolejnych interpretacji- należy pojmować jako hipokryzjęo znamionach psychopatycznych, doktórych należą także: posługiwanie się Bogiem,Osobą INRI oraz (<strong>co</strong>raz to liczniejszymi)świętymi, dla osiągania swoich (częstociemnych) interesów i celów. Są one najczęściejw rażącej sprzeczności z istotą wiarychrześcijańskiej. (No, chyba że przyjmowaniez pokorą swojego losu osobistego i społecznego- bo wszelka władza pochodzi odBoga - jest właściwie przez <strong>nas</strong> interpretowanei akceptowane moralnie!) Tak głoszonahipoteza wniebowzięcia wydaje się małoprzekonywująca, a dla myślącego chrześcijaninaoraz istoty wiary - wypaczeniem.Wszechobecne konflikty, frustracje i stres,jakieś inwalidztwo moralne - to czynnikipsychogenne. Tak Boga nie znajdziemy.Beznamiętny rytuał, wręcz jarmarcznepojmowanie wiary - nie przekonuje <strong>nas</strong> dokonieczności stosowania norm chrześcijańskichw pokonywaniu osobistych problemów.Przekonania, których nie jesteśmy wstanie zweryfikować - słabną. Dlaczego? Bodzisiejszy czas nie sprzyja rozwijaniu uczuć- lub jak kto woli - pogłębianiu inteligencjiemocjonalnej. Tylko wtedy, kiedy uczucielęku przed klęską i wiara w Boga zostanąjakoś zintegrowane - wzmocnione emocjami- nadają życiu właściwy kierunek, bo pogoń(w beznadziejności ludzkiego życia) zaostatecznym spokojem - wyzwala emocje imotywuje do bycia lepszym. Cokolwiek siędzieje w <strong>nas</strong>zym życiu bez uczuć i emocji -staje się klęską! (I nie pomogą tu „skanowane”i pospolite już tytuły magistrów, choćna niektórych uczelniach jest bardzo wysokipoziom. Dlaczego? Bo nikt tej wiedzy niewynosi i nadal zostaje ona na uczelniach!)Późniejsze kupczenie z Bogiem, jakim jestwzmożona religijność w przededniu zgonumagistra, to dla mnie asekuracja godnalitości.Opisując rzeczywistość inaczej niż sięona ma, raz jeszcze udowadniamy swój„imbecylizm uczuciowy” w nowych realiachżycia. Degręgolada obecnego rynkupracy, jakoś nie przeszkadza nam piaćhymnów o wolności, choć (cytuję): „skalaubóstwa w Polsce jest rekordowa” (RadioKoszalin, 17.X. br, godz. 6.00 - Wiadomości).Jak to się ma do Konstytucji (najważniejszegopolskiego prawa), np.: prawa do pracy,do opieki medycznej, czy do życia nieuwłaczającego godności? Nawet prawo dogodnej śmierci rozmywa się w tzw. enigmatycznejdefinicji. Szkoda, że obiecywanacywilna i demokratyczna kontrola wydajesię być niemożliwa. Nasze „być” znaczy jużtylko - „mieć”.Kończąc moje przemyślenia i pobożneżyczenia w kontekście dotychczasowychosiągnięć moralno - etycznych (wynikającychz autentyczności wyznawanejwiary), także subtelnej - bo po katolicku rozumianej- transformacji ustrojowej, mamambiwalentne odczucia! Dziś pełnosprawnydo zgonu, nie korzystam z pomocy medycznejnawet, gdybym chciał. Rzekomymiuzdrowicielami - gardzę. Osamotniony i zapomniany,jestem już na czele kolejki zmierzającejdo pośmiertnej szczęśliwości. (Bylenie w weekend, bo będę z „laską”, choć zapomniałem,po <strong>co</strong>!).Smętnie dziś tylko patrzę na <strong>nas</strong>ząmoralność. Ani my - chrześcijanie, ani my -ateiści. Ani my - kochani, ani my - znienawidzeni.Ani my - wiejscy, ani my - miejscyludzie. A może jesteśmy obywatelami świataktórego już nie ma? Mimo wszystko, dobrzejest pamiętać gałązkę z raju! Takiej pamięciPaństwu życzę. (E - wy).Klemens RudowskiLubuczewoZ sześćdziesiątką w tlePodobno, im człowiek starszy, tym bardziej jego pamięć sięgaw przeszłość, głębiej, dokładniej, wnikliwiej. Inaczej mówiąc, z wiekiemlepiej i bardziej pamięta sprawy z przeszłości, nawet tej odległejniż te, które wydawałoby się, jeszcze powinny tkwić w głowie,te wczorajsze i przedwczorajsze, te z niezbyt odległego czasu.Dla pewnego porządku pominę w tymwzględzie przypadłości towarzyszące starczymskrajnościom, jak demencja, postępującyspadek sprawności umysłowej wskutekorganicznych zmian w układzie nerwowymw wyniku np. miażdżycy naczyniowej. Pominęteż termin deja vu odnoszący się dozłudzeń pamięciowych występujących uludzi chorych psychicznie, ale i u zdrowychrównież, zwłaszcza w stanach przemęczeniafizjologicznego czy neurastenicznego.Ten, bodaj czy nie typowy dla szerokiej rzeszyrencistów i emerytów, polega na przekonaniu,że osoby, przedmioty lub sytuacjeobserwowane po raz pierwszy już były widzianewe wcześniejszych okresach życia.Na boku pozostawiam też konfabulację,czyli opowiadanie zmyślonych faktówjako wspomnień z okresu objętego niepamięcią,połączone z przekonaniem o ichprawdziwości.By nie zostać posądzonym o gawędziarstwo,a <strong>co</strong>nfabuler z francuskiego oznaczawłaśnie gawędzenie, zapewniam, że wstarczą demencję nie popadłem i jeszczenie otępiałem, a pamięcią sięgam wstecztak normalnie, dla porządku, przymuszanychwilową potrzebą. Taka zaistniała w momencieakcyjnej dyskusji nt. superprzedszkolaka‘09 czyli sześciolatka. Któż nim niebył? W moich czasach, w latach pięćdziesiątychubiegłego stulecia dzieci rozpoczynałyedukację szkolną w wieku lat siedmiu.Trafiło się, że rodzice zapisali mnie do szkołyjako sześciolatka zakładając, że przyniesieto więcej dobrego niż złego. Obydwoje rodzicepra<strong>co</strong>wali i mój pobyt w szkole wydawałsię bardziej korzystny niż pozostawianiechłopców w wieku 6 i 4 lata w domu, zkluczem na sznurku jak ten dom opuszczalidla zabawy na dworze. Edukowano mniekrótko, bo po kilku tygodniach dopatrzonosię niespełnionego kryterium wiekowego ikazano wrócić do domu. Był oczywiście jakiśwstyd, płacz, wizyty i rozmowy. Mamy wKuratorium i po tygodniu, dwóch przywró<strong>co</strong>nomnie do praw uczniowskich w SzkolePodstawowej im. Towarzystwa PrzyjaciółDzieci, późniejszej nr 3 na ul. Staszicaw Inowrocławiu. I tak rok szkolny 1952/53,pierwszą klasę i siedem przedmiotów zaliczyłemz oceną średnią bdb. Potem byłogorzej, edukację podstawową zakończyłemze średnią tylko 4,34, ale mimo wszystko nie38POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


historia jest oświatą prawdy, mistrzynią żywotatak źle: jak przystało na mola książkowegojuż w trzeciej klasie przeczytałem „Popioły”(leżąc w szpitalu wzbudzałem sensację lekturąobowiązującą licealistów), w piątej klasiena półrocze z zachowania miałem trójkę,by na świadectwie utrzymać ocenę dobrą.Nie byłem szkolną gwiazdą, a raczej duszącymsię w szkole niepozornym, małym chłopaczkiemginącym w tłoku dzieciarni szkolnejz wyżu demograficznego. Ujściem i wyjściemw szkolnej szarzyźnie nie było partnerowaniezagonionym nauczycielom, boim się przeszkadzało, chyba nie dostrzegaliuczniów. Ważniejsze było niemal <strong>co</strong>dziennebieganie na stadion i kopanie piłki, chodzeniena basen, do solankowego parku czypodglądanie grających w tenisa na korcieza starostwem. Było nie było, mieszkałem wdomu z widokiem na starostwo, na wylocieulicy Związku Młodzieży Polskiejprzemianowanej na Świętokrzyską,której mój początek zaczynałsię górką z wieżą ciśnień i poprzeciwnej stronie zaniedbanymboiskiem Sokolni, a kończył stadionemmiejskim Cuiawii i Goplaniiz rozwidleniem prowadzącymw lewo na strzelnicę miejskąalbo w prawo na miejski basen iuzdrowiskowe solanki. Ciekawszymteż bywały wizyty u kuzynóww Szymborzu k. Inowrocławia,a ranga tych wizyt była tymwiększa, że po sąsiedzku mieszkaliniedaleko domu słynnego JanaKasprowicza. Im więcej piszę,tym więcej ogarniam szczegółówi aż mi wstyd, że musiałbym ujawniaćtyle drobiazgowych wątków:granie w klipę, palanta, w bejmy,kręcenie bąka batem na nierównychpłytach chodnikowych, jazdyz felgą za wygiętym drutem.Te stosy lektur taszczonych <strong>co</strong> parę dni zeszkolnej biblioteki, umiejętnie podtykanychprzez przemyślną p. bibliotekarkę: nie byłato ani Młoda Gwardia ani Timur ze swojądrużyną. Też pierwsze malunki farbkamiwodnymi, akwarelki z widokami z okna, wtym monumentalnej budowli starostwa odbieranejjako niedostępny pała<strong>co</strong>-zamek.Przyznam się, że im głębiej sięgam wpamięć, tym bardziej mi wstyd, że rozpoczynającswój szkolno-edukacyjny byt w dekadzielat pięćdziesiątych istnienia PRL, czasunonsensu, jak wyczytuję tu i ówdzie, przedstawiamsię jako niechlubny kronikarz tegoczasu, jako świadek prawdy w nieprawdzielub nieprawdy w tej jedynej, prawdziwej ipoprawnej historii losu ludzkiego i obywatelskiego.No wstyd mi, no wstyd, że nieobojętnymdla chłopięcej wrażliwości byłamuzyka płynąca z domowego głośnika wkołchoźniku, a zapamiętałem tylko drażniącyi specyficzny głos Wandy Odolskiej, anie treści jej agresywnych komentarzy gromiącychamerykańskich podżegaczy, mącicielii rodzimych spekulantów, bikiniarzy,chuliganów, łapówkarzy i pijaństwo. Pamiętamz jaką emfazą charakterystycznymgłosem przedstawiał swoje komentarze J.Nowak Jeziorański z buczącego i zakłócanegoRWE, choć nie treści i sensacje. Wstydzęsię, bo pchałem ucho do głośnika przytransmisjach z kolarskiego Wyścigu Pokoju,a w ogóle nie zdawałem sobie sprawy, żejestem kandydatem do propagandowegozniewolenia, zaczadzany komunistycznąprawdą w duchu ustroju sprawiedliwościspołecznej, planowo indoktrynowany. Nieprzewidywałem, że z masy ludowej mogęwyrosnąć na dzielnego junaka ze SłużbyPolsce czy OHP, albo aktywistę ZMP podejmującegoczyn i wartę produkcyjną, z tysiącemrąk, milionem rąk podejmować pracęna wielkich budowach planu sześcioletniego.Sorry, jeszcze nie byłem wyrobiony politycznie,ale nie byłem już analfabetą i niemusiałem wyrywać się z biednej, przeludnionejwsi, by wchodzić do szeregów proletariatumiejskiego, pra<strong>co</strong>wać, a po pracyzdobywać wykształcenie podstawowe i zawodowe.Nie byłem zaniedbany, ale dobrzewychowany, zachowujący się stosownie -grzeczne, wzorowe i już oczytane dziecko.Choć nie<strong>co</strong> zamknięte w sobie i lekko wyob<strong>co</strong>wanejeszcze lub już niezły kandydatdo zasilenia elity krzepkiej czerwonej burżuazjii to, jak dobrze się potoczy, już na koniecdekady lat sześćdziesiątych lub początekkolejnej.Im dłużej piszę, tym bardziej czuję siędwuznacznie, najlepiej byłoby wymazaćsobie z życiorysu dekadę lat 50-tych, czaschmurny i durny, jak określił go Jan Brzechwaparafrazując Mickiewicza. „...Popłynąłśmiech mój zdrowy, ludowy. Na me dzieciństwopolne, bezrolne, Na moją młodośćchwacką, junacką...”Gdybym, dla potrzeb tekstu, miał wybieraćktórąś z przypadłości, dolegliwości<strong>nas</strong>tępujących z wiekiem, obiegowo i potoczniezwanych sklerozą (nieprawidłowo),a konkretnie pomiędzy demencją, deja vui konfabulacją, zdecydowałbym się na dejavu. Rozdarty między prawdą a półprawdą,stanowiskiem a poglądem, informacją igotową tezą kryjącą się zań a brakiem kompetentnegokomentarza, krytycyzmem awiarygodnością z <strong>co</strong>raz większym trudemprzychodzi mi budowanie własnego poglądui stosunku do otaczającej mnie rzeczywistości.Czuję się natrętnie zarzucany faktamikomentowanymi w imię tej jedynej prawdypoprawnej ideologicznie i politycznie, jak wjednym wielkim, manipulacyjnym, pijarowskimkosmosie. Szukam i nie znajduję autorytetów,bo ci o których myślę albo nimi niesą, albo nie są dopuszczani do głosu, nie sąsłyszalni. Nie pomylę się jeśli stwierdzę, żebudowanie własnego poglądu na świat możebyć oparte wyłącznie o zderzającesię poglądy i opinie różnychkompetentnych ludzi oraz o własną,indywidualną umiejętnośćkrytycznego ich odbioru popartąosobistym doświadczeniem. Niestetyjest tak, że prywatnie i oficjalnienie mamy własnych poglądów,bo traktowani jesteśmy niejak ci, których należy przekonywać,a jak ci, którzy bez żadnej refleksjipoddadzą się utwierdzeniuw rzekomo słusznych, bo chwilowoniezbędnych dla osiągnięciaokreślonego celu, mniemaniach.Ciężką i nieuleczalną przywarą,chorobą, wręcz epidemią określamprzyjmowanie ważnych informacjiw oparciu o wiarę, a nieo rzetelną i pogłębioną wiedzę.Wracając do kwestii pamięcii pierwszej, PRL-owskiej dekady,a także <strong>nas</strong>tępnych, wstydliweji zohydzanej kroniki <strong>nas</strong>zychczasów, moich czasów, wiem, że historycznychfaktów nie da się zmienić. W tej materiizachowując daleko idącą wstrzemięźliwośćpowstrzymuję się od jakichkolwiek komentarzyz tej najprostszej przyczyny, że moichlosów nie mogę uogólniać i przenosić nahistoryczne wydarzenia. Mogę <strong>co</strong> najwyżejlokować swoją osobę z dekady w dekadę,śledzić i oceniać własne obywatelskie poczynaniai na pewno nie mówić „beee...” dladekadowej historii mojego czasu, przepraszać,że żyję. Tu interesującym jest raczejpróba dostrzegania faktów historycznychmieszczących się w treści obiegowo znanegostwierdzenia, że historia lubi się powtarzać.Wybieram opcję „deja vu” przypomnę,polegającą na tym, że zdarzenia i sytuacjeoglądane po raz pierwszy, dziś, jużwystąpiły wcześniej za <strong>nas</strong>zego brzydkiegoi pełnego nonsensów życia w PRL. A przysłowiamówią: historia jest oświatą prawdy,mistrzynią żywota. Poczekajmy jednak doinnej odsłony.Czesław Guit, Lubuńszukam i nie znajduję autorytetów, bo ci o których myślę albo nimi nie są, albo nie są dopuszczani do głosuPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200939


Co <strong>nas</strong> łączy, a <strong>co</strong> dW przepastnejstarej szufladzieodnalazłam zapomnianyi nikomujuż niepotrzebnyformularz spisowywypełnionyw październiku1946 roku przezzdemobilizowanego- bez prawapowrotu do rodzinnegodomu- żołnierza. Nadrugiej stronieformularza „posiadacz”wpisałruchomości przejętew poniemieckimgospodarstwie:dwie szafy,dwa stoły, czterykrzesła, jedną kanapę,jeden kredens,dwa łóżka,jedną szafkęz lustrem.Wszystko wycenionena 125 zł.Dokument został urzędowo opieczętowany,podpisany przez członków komisjiwyceniającej. To wiano, którym Polska Ludowaobdarzyła swego niedawnego żołnierza,zabrawszy mu, decyzją zawartych- ponad polskimi interesami - układów zTeheranu i Jałty, możliwość powrotu dodomu rodzinnego w Plebańcach koło Brasławiaw województwie wileńskim. To tylkona marginesie, ale wzmianka wydaje siękonieczna i znacząca. Janusz L. Wiśniewskiw „Bikini” przypomina ten fakt i przyczynyjego utajnienia przed światem: w 1944 rokuw Stanach zbliżały się wybory, a Rooseveltliczył na głosy licznej w USA Polonii.„Z punktu widzenia prawa międzynarodowego„umowa jałtańska” jest nieprawomocna.Było to tymczasowe porozumieniemiędzy aliantami na temat tego, <strong>co</strong>jest potrzebne, by jak najszybciej wygraćwojnę. Roosevelt i Churchill sądzili, że po jejzakończeniu zostanie zorganizowana specjalnakonferencja - tak jak po I wojnie światowej.Że wszystkie konflikty, kwestie spornedopiero wtedy zostaną przedyskutowanei rozstrzygnięte. Uwieńczeniem tegopowojennego spotkania miał być oficjalnytraktat pokojowy, zgodny z międzynarodowymprawem. Oczywiście teraz wiadomo,że taka konferencja nigdy się nie odbyła. Aprywatne decyzje trójki przywódców niezostały po wojnie zmienione. Kraje, któretrafiły pod dominację ZSRR, odniosły więcwrażenie, że sytuacja, w której się znalazły,to efekt jakichś „prawomocnych” uzgodnień.Nic podobnego - Jałta nie była żadną„konferencją pokojową” i nie zawieranotam żadnych oficjalnych traktatów. Oczywiścieosobną kwestią jest pytanie, dlaczegopóźniej nikt na Zachodzie nie próbował nawetdyskutować na ten temat, nie mówiącjuż o jakichś zmianach - nawet gdy trwałajuż zimna wojna i ZSRR nie był sprzymierzeńcemZachodu. To bardzo ciekawa sprawa.”-sądzi znany historyk Norman Davis(Wiedza i Życie, 05/2005).Takim sposobem niedawny żołnierz zWileńszczyzny przemierzywszy szlak bojowyII Armii przybył do Objazdy, by na nowobudować swoje życie po stracie bratai przyjaciół, bez domu - bo pozostał zanową wschodnią zamkniętą granicą. Dokumentzatytułowany „Formularz spisowy”wydał się nam interesujący równieżze względu na adres: wieś Objazd, gminaWytowno, powiat słupski, województwoszczecińskie. W tej samej pożółkłej koperciena dnie szuflady ponad sześćdziesiątlat przeleżał „Wniosek o przyznanie prawa40 POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009własności nieruchomości ziemskiej (rolnej)na Ziemiach Odzyskanych”, opieczętowanyokrągłą pieczęcią o treści: „Biuro EwidencjiLudności, Wytowno, pow. słupski”.Tuż po wojnie, kiedy tylko na nadmorskieziemie zaczęli przybywać repatriancizza Buga, osadnicy wojskowi i ciekawi nowegożycia z innych rejonów Polski, Wytowno(niem. Weitenhagen) zostało siedzibągminy. Było to 25 września 1945 roku wtzw. III okręgu administracyjnym ziem odzyskanychobejmującym Pomorze Zachodnie.Gmina Wytowno jako jednostka administracyjnapowiatu słupskiego najpierw -do 28 czerwca 1946 roku podlegała wojewodziegdańskiemu - później wojewodzieszczecińskiemu. Zdemobilizowany w 1946roku żołnierz II Armii przybył do Objazdyw listopadzie, więc podlegał administracjiwojewody w Szczecinie, ale na szczęściepodstawowe sprawy załatwił w Wytownielub w starostwie w Słupsku.Można by się spodziewać, że siedzibągminy we wsi Wytowno został okazałybudynek poniemieckiego majątku ziemskiego.W czasie wojny mieścił się w nimniemiecki obóz dla robotników przymusowych,a pod koniec wojny w pałacu, dawnejsiedzibie Bandemerów, stacjonowaliradzieccy oficerowie. Powojenne dzieje budynkówmogłyby być same w sobie ciekawąhistorią. W pałacu przez wiele lat funkcjonowałośrodek kolonijny. Obecnie wiekowybudynek, będący własnością prywatną,popada w ruinę, bo jego właściciel wyjechałza granicę, pozostawiając dobytek napastwę losu. Tymczasem dowiadujemy się,że władze gminne urzędowały w budynkuz obecnym numerem 49, gdzie mieszka RomekRogoziński, urodzony w Objeździe jakojej pierwszy powojenny obywatel. W pałacunatomiast zamieszkał kierownik organizującegosię Państwowego GospodarstwaRolnego, tworząc jego administracyjnepodstawy. Inaczej rzecz się miała z siedzibąparafii i szkoły. Budynki w końcu zamieniono,bo dzieci przybywało, uczyły się w kilkusalach w różnych miejscach wsi, a obszernybudynek parafii na cele szkolne nadawał sięjak najbardziej. Rozumiał to ówczesny proboszczks. Edmund Radke. Nie wszystkimzamiana się podobała, ale czas pokazał, żedecyzja była słuszna.Usytuowanie władz gminnych i siedzibaparafii znalazły się w Wytownie, gdzie zachowałsię kościół ryglowy z II połowy XVIIwieku z dwiema neogotyckimi murowanymiprzybudówkami. Początkowo jednak, wroku 1945, tuż po zakończeniu działań wo-


przybył do objazdy, by na nowo budować swoje życiezieli?jennych, ks. Zieja, który przybył na ziemięsłupską w maju 1945 roku, przemierzał narowerze cały powiat, docierając także doRowów. „W Rowach nad samym morzem,był kościół, do którego jeździłem. Proszę Pana,to była wieś uważana przez dawny rządniemiecki za idealnie słowiańską, wszystkiedomy zbudowane w historycznym stylu zachowałysię dobrze (...).” - opowiada w wywiadziedla Jacka Moskwy. Proboszczowałw Wytownie krótko, od kwietnia 1946 do1948 roku, ale zyskał sympatię i wdzięcznąpamięć parafian. Losy księdza Ziei, zahartowanegotrudnym proboszczowaniem w Łohiszyniepod Pińskiem, splotły się na chwilęz życiem przygnanych stamtąd wiatremhistorii na ziemię słupską młodych parafian.Chrzcił ich dzieci na nowej ziemi z parafiąw Wytownie. Przemierzyli drogi wojennej ipowojennej tułaczki, w bagażu zabrali obrazyutra<strong>co</strong>nych domów, łąk i lasów i wspomnieniaz krótkiej beztroskiej młodości, byrozpoznać się przy chrzcielnicy po śpiewnejintonacji modlitw. Wrastanie w nowe życierozpoczynali chrztem, jak niegdyś. KsiądzZieja w Wytownie już 17 sierpnia zorganizowałpierwsze zebranie koła Związku MłodzieżyWiejskiej „Wici”, na którym zostałwybrany prezesem. Aktywność proboszczazaowo<strong>co</strong>wała również uruchomieniem wdniu 15 listopada 1946 roku UniwersytetuNiedzielnego w szkole w Objeździe. Wszystkodziało się wówczas szybko. Zbytni niekontrolowanyentuzjazm gasiły władze, byutrzymać „właściwą linię”. W lipcu 1948 rokuzlikwidowano „Wici”, padł UniwersytetLudowy w Orzechowie, który został już zupełniezorganizowany. Ks. Zieja wyjechał doWarszawy.Objazdę z Wytownem łączy drogapowiatowa DP1115G/39./129, prowadząca zBydlina do Rowów. Z Wytowna do Objazdyprzez Machowinko to jakieś siedem kilometrów,które kiedyś nawet dla piechurównie stanowiły problemu. Częściej jednakpodróżowano konno bądź rowerem. Komunikacjasamochodowa była, ale korzystanoz niej rzadko, autobus kursował razalbo dwa razy dziennie. Dawniej szutrowaszosa choć kręta, może była wystarczają<strong>co</strong>szeroka. Dziś wylana asfaltem, z nieutwardzonymipoboczami, bez podziału na pasyprzy natężonym wakacyjnym ruchu stajesię niebezpieczna. Nadal pozostaje kręta,jak administracyjne dzieje związku Objazdyz Wytownem. Przybyli tu po wojnie nowimieszkańcy nieodległych od siebie miejs<strong>co</strong>wościnie zdążyli się dobrze poznać, ajuż okazywało się, że to może i dobrze, bowspólnych interesów z uwagi na <strong>co</strong>raz tonowe koncepcje podziałów administracyjnychbędzie niewiele. Życie społeczne rządzisię jednak swoimi prawami i na nic administracyjnesztuczki.Nie wiemy, czy konieczna była wyprawaosadnika wojskowego do Szczecina,może po prostu odłożył ją w czasie.Być może, by załatwić w dniu 16 listopada1946 roku formalności z przydziałem koniaz UNRRA (United Nations Relief and RehabilitationAdministration - Organizacja NarodówZjednoczonych do Spraw Pomocy iOdbudowy - organizacja międzynarodowapowstała w St. Zjedn. Ameryki Płn. w 1943r. dla niesienia natychmiastowej pomocykrajom alianckim zniszczonym w wynikuII wojny światowej; rozwiązana w 1947 r.),po opłaceniu na kwitariusz „Kasa przyjmie”sumy 4500 zł, musiał wybrać się w podróż.Pewne jest, że kiedy 14 sierpnia 1953 rokumusiał mieć poświadczenie obywatelstwa,choć nigdy innego niż polskie nie miał, a tookupił w czas wojny, otrzymał je w Prezydium<strong>Powiat</strong>owej Rady Narodowej w Słupsku.Poświadczenie obejmowało także żonęi dwie córki urodzone już w Objeździe.To i dobrze, bo od 6 lipca 1950 rokumieszkańcy gminy Wytowno województwomieli w Koszalinie (gminy Wytownodo 29 września 1954 roku, kiedy w miejscegmin wprowadzono gromady). Do Koszalinabyło znacznie bliżej. Osadnik wojskowy,którego powojenne wrastanie w ziemiesłupską próbujemy przedstawić, by uzyskaćpozwolenie na sprowadzenie głuchoniemejsiostry, która pozostała w dawnymdomu w Plebańcach sama po śmierci matki,musiał jechać do Warszawy, do konsulatu.W Koszalinie tej sprawy załatwić niemógł. Odmówiono mu rok wcześniej zgodyna wyjazd na pogrzeb matki, ale teraz w1957 roku było już inaczej. Odebrał siostręz granicy w Brześciu, bo znów nie uzyskałpozwolenia, by wjechać na teren ZSRR.Związki Wytowna z Objazdą, od 1954roku wsią gromadzką, odnotowuje kronikarzówczesnego życia kulturalnego RomanZub. Pod datą 1959 roku pisze: „Po rozpopularyzowaniuzespołu artystycznego zObjazdy, (...) koło ZMW w Wytownie, grom.Objazda uchwaliło zorganizowanie podob-poświadczenie obywatelstwa otrzymał w prezydium powiatowej rady narodowej w słupskuPOWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 200941


odchodzą na zawsze pionierzy osadnictwanego zespołu, którego kierownikiem zostałob. Dziurski Kazimierz - nauczyciel szkolnyz Wytowna”. Oba zespoły w tym samym roku1959 w eliminacjach powiatowych zajęłymiejsca kwalifikujące do występów wwojewództwie. Podróż do Koszalina byłakonieczna. Niestety, kronikarz nie odnotowałsposobu podróżowania. Przypuszczamy,że była to podróż koleją. Zespoły działałyaktywnie, prezentując swoje dokonaniaw okolicznych miejs<strong>co</strong>wościach. Cytowanywcześniej kronikarz zapisał: „W dniu15.II.59 r. zespół artystyczny z Objazdy wystawiaswój program w sali w Wytownie...”Słupsk był dla okolicznych miejs<strong>co</strong>wościważnym ośrodkiem. Miasto podobnewielkością do Koszalina pozostawało powiatem,choć rozwijało się i tętniło życiemmłodzieży z liceów i techników i pierwszejszkoły pomaturalnej, SN-u. Przy kolejnej reformieadministracyjnej w roku 1975 Słupskzostał miastem wojewódzkim. Do roku1998 i w Objeździe, i w Wytownie cieszyliśmysię województwem słupskim, choćzmiana ta nie miała wyraźnego wpływu na<strong>co</strong>dzienne życie mieszkańców. Być może wrozmowach z koszalinianami wyzbyliśmysię kompleksów Polski powiatowej.Zmieniano nie tylko granice województw.Podziały obejmowały równieżwprowadzone w 1954 roku gromady. Wtym czasie Objazda została wsią gromadzką,a od 1 stycznia 1973 roku do 1976 wsiągminną. Wytowno, choć utraciło status wsigminnej, pozostało jednak siedzibą parafiiobejmującej wsie z kościołami w Machowinie,Objeździe, Rowach - do 1989 roku. Jakjest teraz, każdy wsie: gmina Ustka, powiatSłupsk, województwo pomorskie z dawnątęsknotą na środkowopomorskie orazdwie diecezje: koszalińsko-kołobrzeska dlaWytowna i Machowina i pelplińska dla Objazdyi Rowów.Powojenna administracja - sama niestabilna- czuła się w obowiązku stabilizowaćżycie przybyłej na te ziemie ludności.Komu służyły częste zmiany administracyjne,czy sprzyjały powstawaniuwięzi społecznychi obywatelskichludzi na nowoorganizujących swojeżycie? Czy zmieniającesię podziały i kompetencjeprzyniosły oczekiwaneefekty administracyjne?Wszystkodziało się ponad głowamizwykłych ludzi,ich życie biegło swoimtorem, tylko wyjazdydo urzędów miały<strong>co</strong>raz to inny kierunek.Nie dziwmy się zatem,że i teraz frekwencja wwyborach oraz udziałmieszkańców w inicjatywachrządowych,a często i samorządowychpozostawia niedosyt.Pr z e z w i e l epowojennych lat probierzemstabilizacji iintegracji społecznejbył Kościół. KsiądzZieja w cytowanymjuż wywiadzie wspomina:„Ja sam uczyłemw szkole nie tylkoreligii, ale i łaciny.Centralna Szkoła Milicyjna,która w tamtychlatach zostałazałożona w Słupsku,maszerowała regularnie<strong>co</strong> niedziela dokościoła na nabożeństwa.Powstało Towarzystwo NaukoweSłupskie. Wszystko jakoś skupiało się wokółżycia kościelnego (...). Niewielkie i niebogatebudynki kościelne w Machowinie,Wytownie, Objeździe i Rowach świadczyłyo skromnym życiu na pomorskiej ziemidawniej i obecnie. Organizację życia religijnegorozpoczął ks. Jan Zieja, ale w pamięciparafian zapisali się również ksiądzSuliński i ksiądz Edmund Radke.Ksiądz Suliński proboszczował w latach1952 - 1957. Był rolnikiem, oczywiściez umiłowania. Rozumiał istotę pracy na roli,miał z rolnikami wspólny język, dlategobył przez nich ceniony i szanowany. Uprawiłsam kawałek ziemi, ale nie zaniedbywałobowiązków duszpasterskich. Po kolędziejeździł konną podwodą wystawianą przezkolejne wsie, a na nauki przedkomunijnedzieci chodziły do kościoła w Wytownie.W kościele w Wytownie odbywały się ważniejszeparafialne uroczystości: PierwszaKomunia Świeta, uroczystości Bożego Ciała,na które furmankami, pieszo, roweramizjeżdżali się wierni ze wszystkich wsi. Procesjaszła przez wieś i pola wokół, była ważnymwydarzeniem nie tylko religijnym, alei towarzyskim. Była to okazja do spotkań,rozmów, obejrzenia dokonań sąsiadów.Lekcje religii odbywały się w różnym okresieto w szkole, to w kościele, a ksiądz miałna wszystko czas. Z pewnością lekcje religiiodbywały się w szkole w Objeździe w rokuszkolnym 1956/57, <strong>co</strong> zostało odnotowaneodpowiednią oceną na świadectwie szkolnymautorki z czerwca 1957 roku.Na probostwie w Wytownie w latach1959 - 1972 był ksiądz Edmund Radke. Towłaśnie on zrozumiał konieczność oddaniaobszernej plebanii na cele szkolne. Samzamieszkał w niewielkim budynku z czerwonejcegły w pobliżu kościoła. Rozumiałznaczenie wykształcenia dzieci wiejskich,toteż gdy tylko mógł i widział sens, protegowałswoich młodych parafian wśródprzyjaciół z czasu nauki w liceum i studiowaniana KUL-u. Jeździł motocyklem, <strong>co</strong>było nie tylko wygodne, ale świadczyło owyczuciu ducha czasów. Przyjeżdżał czasamina niedzielną mszę przemoczony donitki, ale nie narzekał. W końcu parafianiepodjęli zbiórkę datków i ksiądz jeździł już„syrenką”. Z parafii w Wytownie ks. Radkewyjechał do Zakrzewa, tam otrzymał godnośćprałata. Kiedy przyszła wiadomość ojego przedwczesnej śmierci, dawni parafianiez Wytowna, Objazdy, Machowina i Rowówpojechali tłumnie, by towarzyszyć muw ostatniej drodze.Odchodzą na zawsze pionierzy osadnictwa,zaciera się pamięć dawnych drobnych<strong>co</strong>dziennych zdarzeń tworzących misternątkankę życia. Pozostają pożółkłe dokumenty,czasem śmieszne jak „Świadectwomoralności”, czasem niepotrzebne, jakwspomniany „Formularz spisowy” czy kwitz zapłatą za konia z „Unry”, wyrzucane zestarymi sprzętami. Zapisana w nich historiajest dowodem wspólnego doświadczenialudzi, którzy budowali małą ojczyznę dlaswych dzieci. Warto się im raz jeszcze przyjrzeći zebrać, by nie przepadły w niepamięci.Cóż wtedy byśmy o sobie wie<strong>dzieli</strong>?Czesława DługoszekObjazda42POWIAT SŁUPSKI NR 10-12 (104-106) • PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2009


troki, ignalina, zułówlitwa, PAŹDZIERNIK 2009Zdjęcia: A. Wróblewski


www.powiat.slupsk.pl

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!