Ale ponieważ tyrania książąt stała się zbyt ciężka, strząśnięto jarzmo: ze szczątków tylukrólestw wyrastały republiki, które do takiego rozkwitu doprowadziły Grecję, jedynąoazę cywilizacji wśród barbarzyńców.Miłość swobody, nienawiść do królów, utrzymały długo Grecję w niepodległościi rozpostarły daleko w krąg rządy republikańskie. Miasta greckie znalazły sprzymierzeńcóww Azji mniejszej; założyły tam kolonie, równie wolne jak one, które im posłużyłyza szańce przeciw zakusom królów perskich. To jeszcze nie wszystko: Grecja zaludniłaItalię, Hiszpanię, może i Galię. Wiadomo, że ta wielka Hesperia, tak głośna u starożytnych,była to pierwotna Grecja, na którą sąsiedzi patrzyli jako na siedzibę szczęśliwości.Grecy, którzy nie znajdywali u siebie tego raju na ziemi, powędrowali szukać go do Italii;mieszkańcy Italii, do Hiszpanii; z Hiszpanii do Betyki lub Portugalii; tak że wszystkie tekrainy nosiły u starożytnych owo miano. Kolonie greckie przyniosły z sobą ducha wolności,którego zaczerpnęły w tym słodkim kraju. Nie widzimy tedy, w owych odległychczasach, żadnej monarchii w Italii, Hiszpanii, Galii. Ujrzysz niebawem, że ludy Północyi Niemiec były nie mniej wolne: jeśli spotykasz wśród nich ślady jakiejś królewskości, tostąd, że naczelników wojsk albo republik brano za królów.Wszystko to działo się w Europie; co się tyczy Azji i Ayki, uginały się one zawszepod jarzmem despotyzmu, jeżeli wyłączysz kilka miast Azji Mniejszej i rzeczpospolitąkartagińską w Ayce.Świat rozdzielił się między dwie potężne republiki: Rzym i Kartaginę. Ale gdy początkirzeczypospolitej rzymskiej znane są dokładnie, powstanie Kartaginy pozostało bardzociemne. Nie znamy książąt aykańskich od czasu Dydony; nie wiemy jak postradaliwładzę. Cudowny rozrost rzeczpospolitej rzymskiej byłby wielkim szczęściem dla świata,gdyby nie owa niesprawiedliwa różnica między obywatelstwem rzymskim a pobitymi ludami;gdyby namiestnicy posiadali mniejszą władzę; gdyby przestrzegano świętych prawprzeciw ich tyranii, i gdyby, dla nakazania prawom tym milczenia, nie posługiwali siętymiż skarbami, które niegodziwość ich zdołała zgromadzić.Zdaje się, że wolność właściwa jest duchowi Europy, niewola zaś Azji. Próżno ofiarowaliRzymianie Kapadocyjczykom ów cenny skarb: nikczemny naród odrzucił go i pobiegliku niewoli ze skwapliwością, z jaką inne ludy biegły ku wolności.Cezar zdławił republikę rzymską i poddał ją samowładztwu.Europa jęczała długo pod wojskowym i despotycznym rządem; łagodność rzymskazmieniła się w okrutny ucisk.Wszelako od północy wyłoniła się nieskończona liczba nieznanych narodów i rozlałasię strumieniem po rzymskich prowincjach. Widząc łatwość zarówno podbojów, corabunku, najeźdźcy rozszarpali cesarstwo rzymskie i pozakładali królestwa. Ludy te byływolne i tak bardzo ograniczały władzę swoich królów, że byli oni właściwie tylko wodzamilob generałami. W ten sposób królestwa owe, mimo że oparte na sile, nie odczułyjarzma zwycięzcy. Kiedy ludy Azji, jak Turcy i Tatarzy, dokonywały podbojów, wówczas,same podległe woli jednego, myślały tylko o tym, aby dostarczyć nowych poddanychi umocnić siłą oręża jego absolutyzm; natomiast ludy Północy, wolne w swoim kraju,opanowując prowincje rzymskie, nie dały wodzom swoim zbyt rozległej władzy. Niektórenawet z tych ludów, jak Wandale w Ayce, Goci w Hiszpanii, składały królów z tronu,kiedy nie były z nich zadowolone; u innych, powaga księcia była ograniczona na tysiącsposobów. Wielu starszych w narodzie dzieliło ją z nim; wojny można było podejmowaćjedynie za ich zgodą; łupy dzieliło się między wodza i żołnierzy; żadnego podatku narzecz księcia; prawa stanowiło się na zgromadzeniach narodu. Oto fundamentalna zasadapaństw, które powstały na szczątkach cesarstwa rzymskiego.Wenecja, 20 dnia księżyca Rhegeb, 1719.LIST II. IKA DO ***.Przed kilku miesiącami znalazłem się w pewnej kawiarni; zauważyłem tam szlachcica,dość grzecznie odzianego i zażywającego posłuchu. Mówił o przyjemności mieszkaniaw Paryżu; ubolewał nad położeniem, które zmusza go pleśnieć na prowincji. „Mam, rzekł,piętnaście tysięcy funtów renty w ziemi; otóż, uważałbym się za szczęśliwszego, gdybymmiał czwartą część tego w pieniądzach albo walorach. Darmo naciskam dzierżawców,MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 96
gniotę ich procesami; osiągam tylko tyle, że stają się bardziej niewypłacalni: nigdy niezdołałem zgromadzić więcej niż sto pistolów naraz. Gdybym zadłużył się bodaj na dziesięćtysięcy, zajęto by mi wszystką ziemię i byłbym żebrakiem.”Wyszedłem, nie zwracając zbytniej uwagi na te lamenty; ale znalazłszy się wczorajw owej dzielnicy, zaszedłem do tej samej kawiarni. Ujrzałem tam człowieka poważnego,o bladej i wychudłej twarzy, który, wśród kilku rozprawiających, siedział martwy i niemy;wreszcie wybuchnął: „Tak, panowie; jestem zrujnowany; nie mam z czego żyć; zostało midwieście tysięcy funtów w biletach bankowych i sto tysięcy talarów w srebrze. Znajdujęsię w położeniu wprost straszliwym; myślałem, żem bogaty, a jestem nędzarzem. Gdybymmiał bodaj kawałek ziemi, gdzie bym się mógł schronić, wiedziałbym, że będę miał co doust włożyć; ale nie mam ani tyle, ile by się dało przykryć tym kapeluszem.”Zwróciłem przypadkiem głowę w drugą stronę i ujrzałem innego znów jegomościa,który miotał się jak opętany: „Komuż zaufać dzisiaj? wykrzykiwał. Łajdak, któregomuważał tak dalece za swego przyjaciela, że pożyczyłem mu pieniędzy, i on mi je oddaje!Cóż za przewrotność! Niech mówi co chce, dla mnie zostanie już na zawsze szubrawcem.”Tuż obok siedział człowiek, licho odziany, który, wznosząc oczy ku niebu, mówił:„Niech Bóg błogosławi projekty naszych ministrów! Obym mógł patrzeć na to, jak akcjewznoszą się do dwóch tysięcy, a lokaje z całego Paryża stają się bogatsi od panów”. Przezciekawość, spytałem o nazwisko tego człowieka: „To biedak, odpowiedziano; toteż i rzemiosłoma chude: jest genealogistą. Ma nadzieję, że jeśli fortuny będą tak rosły, zawódjego stanie się wcale intratny, wszyscy ci nowi bogacze będą potrzebowali jego usług, abyprzekształcić nazwisko, uszlachcić swoich przodków i ozdobić karoce. Wyobraża sobie,że napłodzi szlachty, ile sam zapragnie, i trzęsie się z radości, widząc, jak mnoży się jegoklientela”.Wreszcie, ujrzałem bladego wyschłego starca, w którym, zanim jeszcze usiadł, poznałemowego nowinkarza. Nie był on z liczby tych, którzy posiadają zwycięską pewnośćwobec klęsk i wieszczą same glorie i tryum; był to, przeciwnie, jeden z owych strachajłów,którzy mają zawsze nowiny smutne. „Sprawa z Hiszpanią nietęgo stoi, rzekł;nie mamy kawalerii na granicy. Jest obawa, aby książę Pio, który ma korpus jazdy, nienajechał całego Languedoc.” Siedział naprzeciw mnie dosyć niechlujny filozof, który spoglądałz politowaniem na nowinkarza i wzruszał ramionami, w miarę jak tamten gadał.Zbliżyłem się doń; za czym szepnął mi do ucha: „Widzi pan tego dudka, który straszynas od godziny granicą hiszpańską? Ja zauważyłem wczoraj na słońcu plamę, która, gdybysię powiększała, mogłaby wyziębić całą przyrodę; i anim pisnął!”Paryż, 17 dnia księżyca Rhamazan, 1719.LIST III. IKA DO ***.Zwiedzałem wielką bibliotekę w klasztorze derwiszów, którzy są niejako jej depozytariuszami,ale mają obowiązek wpuszczać każdego o pewnych godzinach.Wchodząc, zauważyłem poważnego człowieka, przechadzającego się wśród niezliczonejilości tomów. Podszedłem i poprosiłem, aby mi powiedział, co zawierają niektóreksiążki, odbijające od innych piękniejszą oprawą. „Panie, rzekł, jestem obcy, nie znamtu nic. Wiele osób zadaje mi podobne pytania, ale domyśla się pan, że nie będę czytałwszystkich książek po to aby ich zadowolić. Mam bibliotekarza, który uczyni panu zadość;pracuje dzień i noc nad odcyowaniem wszystkiego, co pan widzi. To człowiekzupełnie do niczego; jest nam tylko ciężarem, bo nie pracuje dla klasztoru. Ale słyszę, żebije godzina obiadowa. Kto, jak ja, stoi na czele jakiejś społeczności, musi być pierwszyprzy wszystkich ćwiczeniach.” To mówiąc, mnich wypchnął mnie za drzwi, zasunął rygieli zniknął jakby na skrzydłach.Paryż, 21 dnia księżyca Rhamazan, 1719.LIST I. IKA DO TEOż.Wróciłem nazajutrz do biblioteki, gdzie ujrzałem znowuż inną postać. Wygląd tego człowiekabył prosty, fizjognomia otwarta, obejście nader miłe. Z chwilą gdym objawił mąMOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 97
- Page 2 and 3:
Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5:
Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7:
Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9:
teczność, zalety i doskonałości
- Page 10:
onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14:
mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16:
jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18:
przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20:
Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22:
LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24:
im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26:
odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28:
diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29 and 30:
dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 31 and 32:
y panował tak długo. Powiadają,
- Page 33 and 34:
oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36:
Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38:
owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40:
od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42:
Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44:
żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46: uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47 and 48: i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 49 and 50: je do mnie, który nie rozczulam si
- Page 51 and 52: Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54: Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56: wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58: Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60: je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62: Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64: Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65 and 66: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 67 and 68: czcigodne trybunały: jest to świ
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82: znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84: — nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86: go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88: Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90: z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92: LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93 and 94: w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 95: Wszystko to, łaskawy panie, zbiło
- Page 99 and 100: Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102: gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104: Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106: naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108: W kilka dni później przybył na r
- Page 109 and 110: Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 111 and 112: Chybia w swoich przedsięwzięciach
- Page 113 and 114: Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115 and 116: LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro
- Page 117 and 118: Możesz, wedle zachcenia, mnożyć