o mądrości; mianowicie, dali ojcom znaczną władzę nad dziećmi. Nic nie przynosi większejulgi sędziom, nic tak nie ujmuje pracy trybunałom, nic wreszcie nie stwarza większegospokoju w państwie. Obyczaje zawsze robią lepszych obywateli niż prawa.Jest to, ze wszystkich rodzajów władzy, ta, której najmniej się nadużywa; jest to najświętszyze wszystkich urzędów; jedyny, który nie zależy od żadnych umów i który jenawet poprzedził.Zauważono, iż w krajach, gdzie w ręce ojcowskie składa się więcej kar i nagród, w rodzinachpanuje większy ład. Ojcowie są obrazem Stwórcy, który, mimo że mógłby prowadzićludzi samą miłością, nie omieszkał przywiązać ich jeszcze do siebie nadzieją i obawą.Nim skończę ten list, muszę ci zwrócić uwagę na dziwactwo Francuzów. Słyszałem,iż zatrzymali z prawa rzymskiego mnogość rzeczy zbytecznych, a nawet gorzej niż zbytecznych;nie przejęli zaś władzy ojcowskiej, z której prawa te czyniły pierwszą powagę.Paryż, 4 dnia Gemmadi II, 1719.LIST . IKA DO ***.Chcę w tym liście pomówić o gatunku, który zowią ikri. Ludzie ci zbierająsię we wspaniałym ogrodzie, gdzie ich próżniactwo jest bez ustanku czynne. Są bardzobezpożyteczni dla społeczeństwa; rozprawy ich, w lat pięćdziesiąt, nie osiągnęły innegoskutku, niżby go mogło sprawić równie długie milczenie; mimo to uważają się za ważneosoby, bo rozprawiają o wspaniałych projektach i radzą nad wielkimi sprawami.Podstawą ich gawęd jest czcza i śmieszna ciekawość. Nie ma tak tajemniczego gabinetu,do którego by nie mieli pretensji zajrzeć; nie potrafią pogodzić się z tym, aby mogliczegokolwiek nie wiedzieć. Wiedzą, ile nasz dostojny sułtan ma żon, ile płodzi dzieci coroku; mimo że nie wydają ani szeląga na szpiegów, wiedzą dokładnie o przygotowaniach,jakie czyni, aby upokorzyć sułtana tureckiego i cesarza Mongołów.Ledwie wyczerpią teraźniejszość, rzucają się w przyszłość: krocząc przed samą Opatrznością,uprzedzają ją o wszystkich ludzkich zamiarach. Prowadzą za rękę wodza; pochwaliwszygo za tysiąc głupstw, których nie zrobił, obmyślają dlań tysiąc innych, których niezrobi również.Każą armiom latać jak żurawiom, a murom przewracać się jak domkom z kart; mająmosty na wszystkich rzekach, tajne ścieżki we wszystkich górach, olbrzymie magazynyw palących piaskach: brak im jedynie oleju w głowie.Człowiek, u którego mieszkam, otrzymał list od takiego nowinkarza; zachowałem ówlist, bo wydał mi się dość osobliwy. Oto jak brzmi:„Szanowny Panie!Rzadko zdarza mi się mylić w koniunkturze współczesnych wypadków.Pierwszego stycznia r. 1711, przepowiedziałem, że cesarz Józef umrze w ciąguroku. Ponieważ miał się wówczas doskonale, bałem się, że się narażę nadrwiny, jeśli się wyrażę zupełnie jasno; dlatego użyłem określeń cokolwiekzagadkowych: ale ludzie umiejący rozumować pojęli mnie dobrze. Jakoż,17-go kwietnia tegoż roku umarł na ospę.Z chwilą gdy ogłoszono wojnę między cesarzem a Turkami, pobiegłemszukać przyjaciół po całych Tuileriach, zebrałem i ich koło sadzawki i przepowiedziałem,że przyjdzie do oblężenia Belgradu, który padnie. Miałemto szczęście, że przepowiednia moja się sprawdziła. Prawda, że mniej więcejw połowie oblężenia założyłem się o sto pistolów, że miasto padnie 14sierpnia; padło dopiero nazajutrz: czy można przegrać z bliższymi widokamiwygranej?Kiedym ujrzał, że flota hiszpańska ląduje w Sardynii, wywnioskowałem,że owładnie tym krajem; tak rzekłem, i okazało się prawdą. Dumnyz sukcesu, dodałem, że zwycięska flota wyląduje w Final, aby pobić Stanymediolańskie. Ponieważ zapatrywanie to spotkało się ze sprzeciwem, chciałemje chlubnie podtrzymać: założyłem się o pięćdziesiąt pistolów i znówprzegrałem, bo ten diabeł Alberoni, mimo najświętszych traktatów, posłałflotę do Sycylii, i oszukał, jednym zamachem, dwóch wielkich polityków:księcia Sabaudii i mnie.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 94
Wszystko to, łaskawy panie, zbiło mnie z tropu, tak iż postanowiłemprzepowiadać zawsze, a nie zakładać się nigdy. Dawniej nie znaliśmy w Tuilleriachzakładów; nieboszczyk hr. de L. wręcz ich nie znosił; ale od czasujak wtargnęła lam zgraja fircyków, wszystko zaczęło w piętkę gonić. Ledwiekto z nas otworzy usta, aby oznajmić nowinę, już któryś młokos ofiarujezakład przeciw naszemu twierdzeniu.Jednego dnia, kiedy rozwijałem ważne papiery i poprawiałem okulary,jeden z tych fanfaronów, wpadając mi wręcz w słowo, woła: „Zakładamsię o sto pistolów, że nie”. Udałem, że nie zwracam uwagi na to błazeństwo;podnosząc głos, rzekłem: „Skoro marszałek *** dowiedział się… —To nieprawda, rzecze znów tamten; ma pan zawsze wiadomości spod ciemnejgwiazdy; za grosz sensu w tym wszystkim”.Proszę pana, szanowny przyjacielu, racz mi pożyczyć trzydzieści pistolów,wyznaję bowiem, że te zakłady wprowadziły nieład w moje finanse. Przesyłampanu kopie dwóch listów, jakie napisałem do ministra.Pozostaję, etc.”List nowinkarza do ministra.„Ekscelencjo!Jestem najgorliwszym poddanym, jakiego kiedykolwiek król posiadał.Ja to skłoniłem jednego z przyjaciół, aby urzeczywistnił mój pomysł napisaniaksiążki, mającej dowieść, że Ludwik Wielki był największym ze wszystkichmonarchów którzy zasłużyli na przydomek ieki. Pracuję od dawnanad innym dziełem, które przyniesie jeszcze więcej zaszczytu narodowi, jeśliWasza Dostojność udzieli mi poparcia. Zamiarem moim jest wykazać, żeod początku monarchii Francuzi nigdy nie byli pobici, i że wszystko, co dodzisiejszego dnia historycy powiadali o naszych porażkach, to szczere szalbierstwa.Miałem sposobność zbić ich twierdzenia w szeregu okoliczności,i śmiem sobie pochlebiać, że celuję zwłaszcza w krytyce.Jestem, Wasza Dostojność, etc.”„Ekscelencjo!Poniósłszy bolesną stratę w osobie hr. de L., upraszamy Waszą Dostojnośćo pozwolenie wybrania sobie prezesa. Zamęt wkrada się w naszezgromadzenia; zanikła dawna gruntowność w omawianiu spraw publicznych;młodzież nie ma szacunku dla starszych ani dyscypliny: to istne rady Roboama,gdzie młodzi chcą przewodzić starcom. Darmo przedstawiamy im,że byliśmy spokojnymi posiadaczami Tuilerii na dwadzieścia lat przed ichurodzeniem: sądzę że wypłoszą nas w końcu i że zniewoleni opuścić miejsca,w których tyle razy wywoływaliśmy cienie bohaterów Francji, będziemymusieli odbywać zebrania w Ogrodzie Królewskim lub w innym ustronnymmiejscu.Pozostaję…”Paryż, 7 dnia księżyca Gemmadi II, 1719.LIST I. EDI DO IKI, AYżU.Jedna z rzeczy, które najbardziej pobudzały mą ciekawość, kiedy przybyłem do Europy, tohistoria i pochodzenie republik. Wiadomo ci, że większość Azjatów nie ma nawet pojęciao tym rodzaju rządu; wyobraźnia nie pozwala im ogarnąć myślą tego, aby mógł istniećw świecie inny sposób rządzenia niż despotyczny.Pierwsze rządy, jakie znamy, były monarchiczne; dopiero przypadkiem i z biegiemwieków utworzyły się republiki.Skoro Grecję spustoszył potop, poczęli ją zaludniać nowi mieszkańcy. Prawie wszystkiejej kolonie czerpały ludność z Egiptu i z najbliższych okolic Azji; ponieważ zaś te krajeżyły pod władzą królewską, ludy z nich pochodzące również rządziły się tym kształtem.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 95
- Page 2 and 3:
Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5:
Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7:
Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9:
teczność, zalety i doskonałości
- Page 10:
onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14:
mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16:
jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18:
przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20:
Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22:
LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24:
im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26:
odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28:
diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29 and 30:
dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 31 and 32:
y panował tak długo. Powiadają,
- Page 33 and 34:
oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36:
Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38:
owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40:
od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42:
Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44: żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46: uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47 and 48: i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 49 and 50: je do mnie, który nie rozczulam si
- Page 51 and 52: Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54: Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56: wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58: Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60: je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62: Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64: Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65 and 66: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 67 and 68: czcigodne trybunały: jest to świ
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82: znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84: — nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86: go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88: Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90: z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92: LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93: w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 97 and 98: gniotę ich procesami; osiągam tyl
- Page 99 and 100: Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102: gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104: Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106: naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108: W kilka dni później przybył na r
- Page 109 and 110: Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 111 and 112: Chybia w swoich przedsięwzięciach
- Page 113 and 114: Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115 and 116: LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro
- Page 117 and 118: Możesz, wedle zachcenia, mnożyć