dzień wizyty, nie licząc wizyt składanych ryczałtem w miejscach, gdzie ludzie się gromadzą;ale ponieważ ta droga jest zbyt uproszczona, nie liczy się ona za nic w ich ceremoniale.Bardziej zużywają drzwi kołatką, niż wszystkie wiatry i burze. Gdyby przejrzeć listyodźwiernych, co dzień znalazłoby się ich nazwisko, okaleczone w tysiąc sposobów szwajcarskąortografią⁶⁵. Trawią życie na pogrzebach, kondolencjach lub powinszowaniach.Najmniejsza łaska, jaką król wyświadczy któremu z poddanych, obciąża ich natychmiastwydatkiem dorożki, tak im pilno wyrazić swą radość obdarowanemu. Wreszcie, utrudzeni,wracają do domu na odpoczynek, aby nazajutrz rozpocząć na nowo swe uciążliwefunkcje.Jeden z nich umarł kiedyś z wyczerpania; na grobie położono taki napis: „Tu spoczywaten, który nigdy nie spoczął. Towarzyszył pięciuset trzydziestu pogrzebom. Ucieszyłsię narodzeniem dwóch tysięcy sześciuset osiemdziesięciorga dzieci. Pensje, którychwinszował przyjaciołom, zawsze w odmiennym doborze słów, sięgają dwóch milionówsześciuset tysięcy; droga po bruku liczy dziewięć tysięcy sześćset wiorst; droga na wsi,trzydzieści sześć tysięcy. Rozmowa jego była pełna uroku; miał w zapasie kapitał trzystusześćdziesięciu pięciu powiastek; posiadał prócz tego od wczesnego wieku sto osiemnaścieapoegmatów ze starożytnych, którymi posługiwał się w świetniejszych okazjach. Umarłwreszcie w sześćdziesiątym roku życia. Milczę już, przechodniu, jakże bowiem zdołałbymci wyliczyć wszystko, czego dokonał i co widział?”Paryż, 3 dnia księżyca Gemmadi II, 1715.LIST LIII. USBEK DO EDIEO, EEI.W Paryżu włada wolność i równość. Urodzenie, zasługa, nawet cnoty wojenne, choćbynajświetniejsze, nie chronią człowieka od utonięcia W tłumie. Zawiści stanów są tu rzecząnieznaną. Powiadają, że pierwszy w Paryżu jest ten, kto ma najlepsze konie.Wielki pan to człowiek, który widuje króla, mówi z ministrami, który ma przodków,długi i pensje. Jeśli, przy tym wszystkim, umie pokrywać swe próżniactwo ważną i zatrudnionąminą lub udanym szałem przyjemności, uważa się za najszczęśliwszego z ludzi.W Persji, do wielkich liczą się jeno ci, których monarcha dopuści do udziału wewładzy. Tutaj istnieją ludzie, którzy są wielcy urodzeniem, a mimo to są bez wpływu.Królowie są jak zręczni rzemieślnicy, którzy w robocie posługują się zawsze najprostszyminarzędziami.Łaska jest wielkim bóstwem Francuzów. Minister to arcykapłan, znoszący temu bóstwuwiele ofiar. Ci, którzy go otaczają, nie są bynajmniej ubrani biało: kolejno biorącrole ofiarników i ofiar, święcą sami siebie swemu bożyszczu, wraz z całym ludem.Paryż, 9 dnia księżyca Gemmadi II, 1715.LIST LI. USBEK DO IBBEA, SMYIE.Pragnienie sławy nie jest czymś różnym od wrodzonego instynktu zachowawczego. Zdajesię nam, że pomnażamy naszą istotę, kiedy ją możemy wrazić w pamięć drugich: zyskujemytym rodzaj nowego życia, które staje się nam równie cenne, jak to, które otrzymaliśmyod niebios.Ale jak wszyscy ludzie nie są jednakowo przywiązani do życia, tak samo nie wszyscysą jednako czuli na sławę. Ta szlachetna namiętność jest zawsze wyryta w ich serca; alewyobraźnia i wychowanie kształtują ją w tysiączne sposoby.Ta różnica, istniejąca między ludźmi, jeszcze bardziej daje się uczuć między narodami.Można postawić zasadę, iż w każdym państwie żądza chwały rośnie z wolnością poddanychi z nią się zmniejsza. Chwała nie jest towarzyszką niewoli.Pewien roztropny człowiek rzekł mi kiedyś: „Pod wieloma względami jesteśmy weFrancji wolniejsi niż wy w Persji; dlatego miłość sławy jest tu większa. To szczęśliweurojenie sprawia, iż Francuz czyni z ochotą i z przyjemnością to samo, co wasz sułtanuzyskuje od poddanych jedynie przez ciągłe kary i nagrody. Toteż u nas monarcha zazdrosnyjest o honor najlichszego z poddanych. Dla utrzymania tego honoru istniejąPozycja społecznaSława⁶⁵yy prere isty iery ie y si i isk kee tysi sps srskrtr — w owym czasie niemal wszyscy odźwierni w Paryżu rekrutowali się spomiędzy Szwajcarów.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 66
czcigodne trybunały: jest to święty skarb narodu, jedyny, którego władca nie jest panem,bo nie może nim być bez własnego uszczerbku. I tak, jeśli poddany uczuje się draśniętyw honorze przez władcę, czy to niesłusznym wyróżnieniem innego, czy najlżejszą oznakąwzgardy, natychmiast opuszcza dwór, stanowisko, służbę, i zamyka się w domowymzaciszu.Różnica między wojskiem ancuskim a waszym jest ta, że jedno, złożone z niewolnikówtchórzliwych z natury, zwycięża obawę śmierci jedynie obawą kary, co łączy sięzawsze z niejakim stępieniem ducha; drudzy, przeciwnie, narażają się na ciosy z rozkoszą,i płoszą obawę zadowoleniem, które jest stokroć od niej silniejsze.Ale zdaje się, iż najwyższe sanktuarium czci, sławy i cnoty znajduje się w republikachi w krajach, gdzie wolno wymawiać słowo ojczyzna. W Rzymie, w Atenach, w Lakoniisama cześć opłacała najznamienitsze zasługi. Wieniec dębowy lub laurowy, posąg,pochwała, stanowiły olbrzymią nagrodę wygranej bitwy lub zdobytego miasta.Tam człowiek, który spełnił piękny uczynek, znajdował dostateczną nagrodę w samymuczynku. Ilekroć spojrzał na którego z rodaków, odczuwał przyjemność, że jestjego dobroczyńcą; liczbę swych usług mierzył liczbą obywateli. Wszelki człowiek zdolnyjest czynić dobrze drugiemu; ale kto przyczynia się do szczęścia całej społeczności, tenstaje się podobny bogom.Owóż, czy to szlachetne współzawodnictwo nie musiało całkowicie wygasnąć w sercuPersów, u których urzędy i godności są jeno kaprysem władcy? Cześć i cnota są tamuważane za czczą ułudę, jeśli nie towarzyszy im łaska książęcia: z nią rodzą się i z niąumierają. Człowiek, który ma szacunek publiczny, nie wie, czy nazajutrz nie będzie odartyz czci. Dziś jest generałem armii; jutro może władca zrobi go swym kucharzem i niezostawi mu widoków innej chwały, prócz chwały dobrej pieczeni.”Paryż, 15 dnia księżyca Gemmadi II, 1715.LIST . USBEK DO TEOż, SMYIE.Z tego powszechnego umiłowania sławy, jakie istnieje we ancuskim narodzie, zrodziłosię w duszy poszczególnych ludzi coś nie do określenia, co zwie się punktem honoru.Istnieje on właściwie w każdym zawodzie; ale najwybitniej w stanie żołnierskim. Trudnomi wytłumaczyć ci, co to takiego, ponieważ my nie mamy o tym żadnego wyobrażenia.Niegdyś Francuzi, zwłaszcza szlachta, nie podlegali w ogóle innym prawom, prócztego właśnie punktu honoru. On dawał kierunek wszystkim postępkom życia; a prawajego były tak surowe, że nie można było, pod karą okrutniejszą niż śmierć, nie mówię jużnaruszyć ich, ale uchylić się im w najmniejszym drobiazgu.Kiedy chodziło o załatwienie sporu, honor wykreślał jedną tylko drogę, pojedynek:ten przecinał wszelkie trudności. Ale błąd był w tym, że często sąd zapadał między innymiosobami, niż te, o które chodziło.Jeśli jakiś człowiek był bodaj w luźnej zażyłości z drugim, musiał wziąć udział w sprzeczcei stawać własną osobą jak sam obrażony. Zawsze czuł się zaszczycony takim wyboremi tak chlubnym dowodem zaufania; niejeden, który nie dałby czterech pistolów drugiemu,aby jego i całą jego rodzinę ocalić od szubienicy, gotów był bez wahania narazić zańtysiąc razy życie.Ten sposób rozstrzygania sporów był dość opaczny; a tego bowiem, że jakiś człowiekjest silniejszy lub zręczniejszy, nie wynika jeszcze, aby miał słuszność.Toteż królowie zabraniali tej praktyki, pod surowymi karami, ale na próżno: honor,który zawsze chce mieć pierwsze słowo, buntuje się i nie uznaje praw.Tak tedy Francuzi znajdują się w trudnym położeniu.Najświętsze prawa honoru każą dzielnemu człowiekowi pomścić się, skoro go obrażono;z drugiej strony, skoro się pomści, Sprawiedliwość ściga go najsroższymi karami.Jeżeli pójdzie za prawidłami honoru, ginie na rusztowaniu; jeżeli za prawami kodeksu,jest na zawsze wygnany z towarzystwa ludzi. Zostaje mu więc ta okrutna alternatywa:umrzeć albo stać się niegodnym życia.Paryż, 18 dnia księżyca Gemmadi II, 1715.PatriotaWładzaHonorPojedynekKonflikt wewnętrzny,PrawoMOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 67
- Page 2 and 3:
Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5:
Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7:
Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9:
teczność, zalety i doskonałości
- Page 10:
onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14:
mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16: jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18: przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20: Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22: LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24: im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26: odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28: diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29 and 30: dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 31 and 32: y panował tak długo. Powiadają,
- Page 33 and 34: oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36: Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38: owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40: od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42: Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44: żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46: uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47 and 48: i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 49 and 50: je do mnie, który nie rozczulam si
- Page 51 and 52: Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54: Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56: wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58: Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60: je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62: Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64: Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82: znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84: — nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86: go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88: Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90: z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92: LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93 and 94: w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 95 and 96: Wszystko to, łaskawy panie, zbiło
- Page 97 and 98: gniotę ich procesami; osiągam tyl
- Page 99 and 100: Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102: gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104: Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106: naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108: W kilka dni później przybył na r
- Page 109 and 110: Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 111 and 112: Chybia w swoich przedsięwzięciach
- Page 113 and 114: Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115 and 116: LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro
- Page 117 and 118:
Możesz, wedle zachcenia, mnożyć