Ale, Usbeku, nie wyobrażaj sobie, aby twoje położenie było lepsze niż moje. Kosztowałamtysiąca rozkoszy, tobie nieznanych. Wyobraźnia moja pracowała bez ustanku, abymi dać poznać ich cenę. Ja żyłam, ty wegetujesz.Nawet w więzieniu, w którym mnie trzymasz, jestem wolniejsza od ciebie. Im bardziejmnożysz starania, aby mnie otoczyć strażą, tym więcej cieszę się twym niepokojem; twojepodejrzenia, zazdrości, zgryzoty, to znaki twej zawisłości.Idź dalej tą drogą, Usbeku; każ czuwać nade mną dzień i noc, nie polegaj na zwykłychostrożnościach. Mnóż moje szczęście, starając się upewnić swoje, i wiedz, iż nie obawiamsię niczego, prócz twej obojętności.Z seraju w Ispahan, 2 dnia księżyca Rebiab I, 1714.LIST LIII. IKA DO USBEKA, ***.Zdaje się, że ty już zupełnie zagrzebałeś się na wsi. Z początku, traciłem cię jedynie nadwa lub trzy dni; obecnie, mija dwa tygodnie, jak cię nie widziałem. Prawda, że bawiszw domu uroczym, że jesteś tam w miłym towarzystwie, że możesz filozofować do woli:czegóż więcej trzeba, abyś zapomniał o świecie!Co do mnie, wiodę tryb mniej więcej taki jak ten, na który patrzałeś. Obracam sięmiędzy ludźmi i staram się ich poznać. Umysł mój wyzbywa się nieznacznie azjatyckichpozostałości i nagina się, bez wysiłku, do obyczajów Europy. Nie dziwi mnie już tak bardzo,kiedy zastanę w jakim domu kilka kobiet w towarzystwie tej samej liczby mężczyzn;owszem, uważam, że jest to wcale niezłe urządzenie.Mogę powiedzieć, iż znam kobiety dopiero od czasu jak bawię tutaj. Nauczyłem sięw tej materii więcej w miesiąc, niżbym się nauczył przez trzydzieści lat w seraju.U nas charaktery są wszystkie jednakowe, bo są spętane. Nie widzimy ludzi takimijak są, ale jakimi zmusza się ich, aby byli. W tej niewoli serca i umysłu słyszymy wyłączniegłos lęku, który ma tylko jedną mowę, nie głos natury, która wyraża się tak rozmaiciei objawia tyloma postaciami.Udanie, ta sztuka u nas tak rozpowszechniona i konieczna, jest tutaj nieznane. Wszyscymówią, widują się, porozumiewają; obyczaje, cnoty, występki nawet, wszystko macechę naturalności.Aby podobać się kobietom, trzeba mieć pewien talent, odmienny od tego, którypodoba się im jeszcze bardziej: polega on na drażnieniu ich wyobraźni, które je bawi,jak gdyby przyrzekając co chwilę to, czego dotrzymać można jedynie w nazbyt długichodstępach czasu.Ten żartobliwy ton, jakby stworzony do gotowalni, zapanował, rzec można, nad charakteremnarodu. Żartują tu na radzie, żartują na czele armii, żartują mówiąc z ambasadorem.O komizmie danego zawodu rozstrzyga jedynie stopień powagi, na jaki się sili:lekarz przestałby być pocieszną figurą, gdyby nosił ubiór mniej posępny i gdyby dobijałchorych z żarcikiem na ustach.Paryż, 10 dnia księżyca Rebiab I, 1714.PrzemianaFlirtŻartLekarzLIST LI. AZELIK ZAY EUU DO USBEKA, AYżU.Znajduję eię, dostojny panie, w kłopocie, istotnie trudnym do opisania. Seraj jest w straszliwymnieładzie i zamieszaniu: wojna szaleje między twymi żonami; eunuchy w rozterce;słychać same skargi, szemrania, wymówki. Moje upomnienia spotykają się ze wzgardą;wszystko zda się dozwolone w tym czasie zamętu; został mi w seraju jedynie czczy tytuł.Nie ma wśród twych żon ani jednej, która by nie uważała się za wyższą od drugichurodzeniem, pięknością, bogactwem, dowcipem, twą miłością wreszcie; która by się niestroiła w te tytuły, aby zagarnąć wszystkie przywileje. Tracę ową długoletnią cierpliwość,którą wszelako miałem nieszczęście narazić się im wszystkim: roztropność moja, ustępliwośćnawet, cnota tak rzadka i niezwykła na mym stanowisku, okazały się bezużyteczne.Chcesz, abym ci odsłonił, wspaniały panie, przyczynę buntu? Cała leży w twoim sercui tkliwości dla twych żon. Gdybyś nie wstrzymywał mej ręki, gdybyś, w miejsce upomnień,pozwolił mi karać; gdybyś, nie dając się rozczulić skargom i łzom kobiet, odesłałMOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 48
je do mnie, który nie rozczulam się nigdy, włożyłbym je rychło do jarzma, które im jestprzeznaczone, i poskromiłbym chętkę panowania i swobody.Wyrwawszy mnie, w piętnastym roku, z Ayki, mej ojczyzny, sprzedano mnie najpierwpanu, który miał więcej niż dwadzieścia żon i nałożnic. Osądziwszy, po mym poważnymi milczącym obliczu, że nadałbym się do seraju, kazał mnie przysposobić do tejfunkcji. Poddano mnie operacji, przykrej w początkach, ale szczęśliwej w następstwie,ponieważ zbliżyła mnie do ucha i zaufania panów. Wszedłem do seraju, który był dlamnie nowym światem. Starszy eunuch, najsurowszy, jakiego widziałem w życiu, rządziłtam z nieograniczoną władzą. Nie słyszało się sporów ani kłótni; wszędzie panowało głębokiemilczenie, od pierwszego do ostatniego dnia w roku. Kobiety kładły się o jednejgodzinie na spoczynek, o jednej godzinie wstawały. Wchodziły do kąpieli, opuszczały jąna skinienie; resztę dnia zostawały w swych pokojach. Ustawy seraju kazały im przestrzegaćdrobiazgowej czystości; w tej mierze były niesłychane rygory: najmniejsze wzdraganiekarano bez miłosierdzia. — Jestem, powiadał ten człowiek, niewolnikiem; ale jestem niewolnikiemwaszego i mego pana. Pełnię władzę, jaką mi dał nad wami: to on was karze;ja użyczam jeno ręki”. Kobiety nie wchodziły nigdy do komnat pana niewołane; przyjmowałytę łaskę z radością, cofnięcie jej bez szemrania. Słowem, ja, który byłem jedynieostatnim z czarnych w tym spokojnym seraju, byłem tysiąc razy bardziej szanowany, niżdziś tu, gdzie rozkazuję wszystkim.Z chwilą gdy wielki eunuch poznał mój charakter, zwrócił na mnie oko. Wspomniałpanu o mnie jako o człowieku zdolnym być jego następcą. Nie przestraszała go mojamłodość; sądził, iż wrodzona roztropność zastąpi brak doświadczenia. Cóż ci powiem?Uczyniłem takie postępy w jego zaufaniu, iż nie wzdragał się powierzać mym rękom kluczyod straszliwych miejsc, nad którymi czuwał od tak dawna. Pod tym wielkim mistrzemnauczyłem się trudnej sztuki rozkazywania i urobiłem się w zasadach nieugiętej władzy.Studiowałem pod nim serce kobiet; nauczył mnie korzystać z ich słabostek, a nie daćsię obłądzić ich pysze. Często z upodobaniem patrzał, jak je doprowadzałem do ostatnichgranic posłuszeństwa; następnie, zwalniał im nieznacznie cugli i życzył, bym i ja, naczas jakiś, pozornie się ugiął. Ale trzeba go było widzieć w chwilach, gdy bliskie rozpaczyprzechodziły od błagań do wyrzutów: wytrzymywał ich łzy nieporuszony i odczuwałrozkosz tryumfu. „Oto, powiadał z zadowoleniem, jak trzeba panować nad kobietami.Ilość nie przeraża mnie; poprowadziłbym tak samo seraj naszego wielkiego monarchy.W jaki sposób mężczyzna może mieć nadzieję pozyskania ich serca, jeśli wierne eunuchynie zaczną od tego, aby ujarzmić ich ducha?”Posiadał nie tylko stałość, ale i przenikliwość. Czytał w ich myślach i zdradach: układneruchy, minki obłudne niczego nie zdołały mu ukryć. Znał ich najskrytsze uczynkii najtajniejsze słowa. Wygrywał je przeciw sobie wzajem i nagradzał najdrobniejsze zwierzenie.Ponieważ stawały przed obliczem małżonka jedynie wezwane, eunuch wzywał te,które chciał i zwracał na nie oczy pana: było to zwykle nagrodą jakiejś zdradzonej tajemnicy.Przekonał pana, iż z korzyścią dla porządku będzie zostawić jemu wybór, pomnażającjego powagę. Oto, jak rządzono, wspaniały panie, w seraju, który, sądzę, był najlepiejprowadzony w całej Persji.Zostaw mi wolną rękę; pozwól, bym nakazał posłuch. Tydzień starczy, aby wrócićporządek w samym sercu buntu. Oto, czego żąda twój honor, a wymaga bezpieczeństwo.Z twego seraju w Ispahan, 9 dnia księżyca Rebiab I, 1714.LIST L. USBEK DO SOI żO, SEAU ISAA.Dowiaduję się, że w seraju panuje nieporządek, że wkradły się weń swary i rozdwojenie.Co zalecałem wam odjeżdżając, jeśli nie pokój i zgodę? Przyrzekłyście; czy po to aby mnieoszukać?Nie umiem się posługiwać srogością, aż wówczas kiedy wyczerpię wszystko inne.Czyńcie zatem przez wzgląd na siebie to, czego nie chciałyście czynić dla mnie.Starszy eunuch bardzo jest niezadowolony z was. Powiada, że nie macie dlań szacunku.Jak pogodzić takie postępowanie ze skromnością należną waszemu stanowi? Czynie jemu powierzono, na czas mej nieobecności, pieczę o waszą cnotę? On strażnikiemi opiekunem tego świętego skarbu. Ale wzgarda, jaką mu okazujecie, świadczy, iż lu-MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 49
- Page 2 and 3: Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5: Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7: Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9: teczność, zalety i doskonałości
- Page 10: onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14: mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16: jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18: przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20: Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22: LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24: im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26: odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28: diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29 and 30: dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 31 and 32: y panował tak długo. Powiadają,
- Page 33 and 34: oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36: Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38: owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40: od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42: Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44: żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46: uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47: i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 51 and 52: Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54: Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56: wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58: Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60: je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62: Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64: Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65 and 66: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 67 and 68: czcigodne trybunały: jest to świ
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82: znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84: — nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86: go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88: Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90: z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92: LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93 and 94: w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 95 and 96: Wszystko to, łaskawy panie, zbiło
- Page 97 and 98: gniotę ich procesami; osiągam tyl
- Page 99 and 100:
Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102:
gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104:
Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106:
naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108:
W kilka dni później przybył na r
- Page 109 and 110:
Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 111 and 112:
Chybia w swoich przedsięwzięciach
- Page 113 and 114:
Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115 and 116:
LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro
- Page 117 and 118:
Możesz, wedle zachcenia, mnożyć