przygotować do powszechnego nawrócenia. Słyszałem o pewnej książce tutejszego doktora,zatytułowanej ry ieest³¹, w której dowodzi, że poligamia nakazana jestchrześcijanom. Chrzest ich jest obrazem naszych świętych ablucji; błądzą jedynie, przypisująctej pierwszej ablucji taką skuteczność, że w ich mniemaniu winna ona starczyć zawszystkie inne. Ich księża i mnichy modlą się, jak nasi, siedem razy dziennie. Spodziewająsię dostąpić raju, gdzie będą kosztować tysiącznych słodyczy mocą zmartwychwstaniaciał. Mają, jak my, posty, umartwienia, którymi spodziewają się zmiękczyć miłosierdzieboże. Oddają cześć dobrym aniołom, mają się na straży przed złymi. Żywią świętą wiaręw cuda, jakie Bóg czyni przez swoje sługi. Uznają, jak my, ułomność swych zasług i potrzebęwstawiennictwa u Boga. Słowem, wszędzie widzę zasady mahometanizmu, mimoże nie spotykam Mahometa. Daremnie by się ktoś bronił, prawda dostanie się zawsze nawierzch i przedrze ciemności, jakie ją otaczają. Przyjdzie dzień, w którym Przedwiecznyujrzy jedynie samych wiernych. Czas, który trawi wszystko, zniweczy nawet błędy ludzi.Wszyscy ujrzą się zdumieni pod jednym sztandarem: wszystko, nawet Zakon, dopełnisię; boskie jego księgi uniosą się cudowną mocą z ziemi i znajdą się w archiwach niebios.Paryż, 20 dnia księżyca Zilhage, 1713.LIST I. USBEK DO EDIEO, EEI.Kawa jest w Paryżu bardzo rozpowszechniona: istnieje wielka ilość zakładów, w którychją rozdają. W niektórych wymienia się nowiny; w innych, grywa się w szachy. Jest jednomiejsce, gdzie przyrządzają kawę³² tak, że rodzi ona dowcip w tym, kto się jej napije;a przynajmniej, ze wszystkich którzy opuszczają tę kawiarnię, nie masz ani jednego, któryby nie sądził, że go ma cztery razy więcej, niż go miał, wchodząc.Ale co mnie razi w tych pięknoduchach, to że nie starają się być użyteczni ojczyźniei karmią swe talenty błahostkami. I tak, kiedym przybył do Paryża, zaprzątali się kwestiąnajbłahszą w świecie: chodziło o reputację starego greckiego poety³³, którego ojczyzna,jak również czas i miejsce zgonu, od dwóch tysięcy lat są nieznane. Oba stronnictwaprzyznawały, że jest to poeta wyśmienity: spór toczył się jedynie o porcję uznania, jakamu się należy. Każdy chciał stanowić o tym; ale, między tymi kramarzami chwały,jedni ważyli lepszą wagą niż drudzy; stąd sprzeczka. Spór był nie na żarty; z obu stronwymieniano, z całą serdecznością, obelgi tak grube, ciskano sobie tak dotkliwe żarciki,iż nie mniej trzeba mi było podziwiać sposób niż temat dysputy. Gdyby ktoś, powiadałemsobie, odważył się w obliczu tych obrońców greckiego poety zaczepić dobre imięuczciwego obywatela, nie spotkałby się z taką odprawą! Sądzę, że ten zapał, tak czuły nareputację zmarłych, bardzo byłby opieszały w obronie czci żywych! Bądź co bądź, dodawałemw duchu, niech mnie Bóg broni, abym miał kiedy ściągnąć na siebie nieprzyjaźńcenzorów tego poety, skoro dwa tysiące lat grobu nie zdołały go ubezpieczyć od takzapamiętałej nienawiści! Obecnie, machają cepami w powietrzu; ale co by było, gdybywściekłość ich natknęła się na żywego wroga?Ci, o których mówię, kłócą się językiem pospolitym; trzeba ich odróżnić od innychszermierzy, posługujących się językiem barbarzyńskim, który zdaje się jeszcze pomnażaćwściekłość i zajadłość walczących. Są dzielnice, w których widzi się czarną i gęstą ciżbęludzi tego rodzaju: karmią się dystynkcjami; żyją mętnym rozumowaniem i fałszywymiwnioskami z dowolnych przesłanek. To rzemiosło, w którym na pozór winno by sięzdechnąć z głodu, jest, przeciwnie, wcale intratne. Widziano, jak naród cały, wypędzonyze swego kraju, przebył morza, aby się osiedlić we Francji, uwożąc z sobą, dla zaspokojeniapotrzeb, jedynie groźny talent do dysputy. Bądź zdrów.Paryż, ostatniego dnia księżyca Zilhage, 1713.LIST II. USBEK DO IBBEA, SMYIE.Król ancuski jest stary³⁴. Nie mamy, w naszych dziejach, przykładu monarchy, któryKawiarniaKról³¹ry ieest — epii etei pyi triptri.³²e iese ie pryr k — współczesna kawiarnia „literacka” Prokopa.³³i rept stre rekie pety ktre y k rie s i iese tysiyt s iee — chodzi o Homera; w owym czasie toczył się w świecie literackim zajadły spór o wyższośćstarożytnych a współczesnych.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 30
y panował tak długo. Powiadają, że posiada w wysokim stopniu dar nakazywania posłuchu:włada z jednakim talentem swą rodziną, dworem, państwem. Często zwykł mawiać,iż ze wszystkich rządów świata rząd padyszacha Turcji lub naszego dostojnego sułtanapodobałby mu się najlepiej: tak wysoko sobie ceni politycznego ducha Wschodu!Zastanawiałem się nad jego charakterem i znalazłem sprzeczności, których niepodobnami rozwiązać. Tak, na przykład, trzyma osiemnastoletniego ministra i osiemdziesięcioletniąkochankę³⁵. Kocha religię, a nie znosi tych, którzy twierdzą, że trzeba ją ściślewykonywać. Mimo że unika zgiełku i udziela się skąpo, od rana do wieczora daje mówićo sobie. Lubi trofea i zwycięstwa; ale w równym stopniu lęka się widzieć zdatnegowodza na czele swych wojsk, w jakim powinien by się go obawiać na czele armii nieprzyjacielskiej.Nie zdarzyło się, sądzę, aby kto w świecie posiadł równą mnogość bogactw,większą, niżby którykolwiek monarcha mógł zamarzyć, a zarazem cierpiał nędzę³⁶, jakiejprywatny człowiek nie zdołałby udźwignąć.Lubi nagradzać tych, którzy mu służą; ale równie hojnie płaci gorliwość, a raczejpróżniactwo dworaków, co trudy wojenne rycerzy i wodzów. Człowiekowi, który go rozbierawieczór lub który mu podaje serwetę, gdy siada do stołu, daje często pierwszeństwonad tym, który zdobywa miasta i wygrywa bitwy. Nie sądzi, aby najwyższa potęga musiałasię krępować w rozdzielaniu łask; nie badając, czy ten, którego obsypuje dobrodziejstwy,jest ich godny, mniema, iż sam wybór monarszy uczyni go takim: jakoż, zdarzyło się, iżdał małą pensyjkę człowiekowi, który uciekł dwie mile, a tłustą prowincję innemu, któryuciekł cztery.Lubi wspaniałość, zwłaszcza w budowaniu: w ogrodach jego więcej jest posągów niżmieszkańców w dużym mieście. Straż jego jest równie silna jak straż monarchy, przedktórym padają w proch wszystkie trony; wojska równie liczne, zasoby równie wielkie,skarby równie niewyczerpane.Paryż, 7 dnia księżyca Maharram, 1713.LIST III. IKA DO IBBEA, SMYIE.Od dawna biedzą się ludzie nad jednym: mianowicie, czy korzystniej jest kobietom odjąćczy zostawić wolność. Widzę wiele racji za i przeciw. Jeśli Europejczycy mówią, żenieszlachetnie jest unieszczęśliwiać istotę, którą się kocha, Azjaci odpowiadają, że nikczemnościąjest zrzekać się władzy, jaką natura dała nam nad kobietami. Jeśli im ktopowie, iż mnogość kobiet pod kluczem sprawia wiele kłopotu, odpowiadają, iż dziesięćkobiet posłusznych mniej sprawia kłopotu, niż jedna nieposłuszna. Jeśli Azjaci pod niosąznowuż zarzut, że Europejczycy nie mogą być szczęśliwi z żonami, które im nie sąwierne, tamci odpowiadają, że ta zachwalana wierność nie chroni od przesytu, idącegow ślad zaspokojonej namiętności; że u nas kobiety zbyt są naszą własnością; że tak spokojneposiadanie nie zostawia śladu pragnienia lub obawy; że nieco zalotności jest solą,która drażni i zapobiega zepsuciu. Nawet ktoś roztropniejszy ode mnie byłby w kłopociez rozstrzygnięciem tej kwestii: jeśli bowiem Azjaci dobrze czynią, szukając uśmierzeniaswych niepokojów, Europejczycy również czynią dobrze, iż niepokojom tym zgoła niedają przystępu.Ostatecznie, powiadają, gdybyśmy nawet byli nieszczęśliwi jako mężowie, zawsze zdołamyto sobie powetować w charakterze kochanków. Mężczyzna mógłby ze słusznościąskarżyć się na niewierność żony wówczas, gdyby były tylko trzy osoby na świecie; zawszedojdą do ładu, jeśli ich będzie cztery.Inna znów kwestia: czy naturalne prawo poddaje kobiety pod władzę mężczyzn. „Nie,powiadał mi filozof, będący przyjacielem kobiet: natura nigdy nie ustanowiła takiegoprawa. Władza nasza nad kobietami jest prawdziwą tyranią; dały nam ją zagarnąć, bo sąod nas łagodniejsze, tym samym bardziej ludzkie i rozsądne. Te przymioty, które powinnyMąż, Żona, Kochanek,WiernośćKobieta, Władza³⁴r rski est stry — w r. 1713 Ludwik XIV liczył 75-ty rok życia a 70-ty panowania.³⁵try siestetie iistr i sieiesiieti kk — [ten minister to] Barbezieux, synsłynnego ministra wojny, Louvois. Pani de Maintenon, z którą Ludwik XV zawarł nawet tajemne małżeństwo,liczyła wówczas 77 lat.³⁶ie ry si s y kt ieie psi r t iks iy ktrykiek r ry re ierpi — po śmierci Ludwika XIV musiano sprzedać jego srebra, aby umorzyćnajpilniejsze długi.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 31
- Page 2 and 3: Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5: Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7: Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9: teczność, zalety i doskonałości
- Page 10: onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14: mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16: jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18: przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20: Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22: LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24: im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26: odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28: diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29: dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 33 and 34: oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36: Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38: owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40: od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42: Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44: żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46: uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47 and 48: i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 49 and 50: je do mnie, który nie rozczulam si
- Page 51 and 52: Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54: Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56: wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58: Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60: je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62: Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64: Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65 and 66: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 67 and 68: czcigodne trybunały: jest to świ
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82:
znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84:
— nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86:
go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88:
Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90:
z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92:
LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93 and 94:
w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 95 and 96:
Wszystko to, łaskawy panie, zbiło
- Page 97 and 98:
gniotę ich procesami; osiągam tyl
- Page 99 and 100:
Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102:
gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104:
Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106:
naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108:
W kilka dni później przybył na r
- Page 109 and 110:
Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 111 and 112:
Chybia w swoich przedsięwzięciach
- Page 113 and 114:
Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115 and 116:
LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro
- Page 117 and 118:
Możesz, wedle zachcenia, mnożyć