usłyszeć to, czego nie śmiem sobie wyobrazić bez drżenia? Co wreszcie, jeśli będzie trzeba,aby kary, które obwieszczę, stały się wiekuistym znakiem mej hańby i rozpaczy?Zamknę się w murach okropniejszych jeszcze dla mnie niż dla kobiet, których strzegą.Wniosę w nie wszystkie moje podejrzenia. Czułość żon nie zbawi mnie od troski; wewłasnym łożu, w ich ramionach, kosztować będę tylko niepokoju; w chwilach tak małosposobnych do rozważań zazdrość dostarczy mi do nich przedmiotu. Nędzne wyrzutkirodzaju ludzkiego, podli niewolnicy, których serce na zawsze jest zamknięte uczuciommiłości, przestalibyście jęczeć nad swym losem, gdybyście znali niedole mego!Paryż, 4 dnia księżyca Chahban, 1719.LIST LI. OKSAA DO USBEKA, AYżU.Groza, noc i postrach panują w seraju, obległa go straszliwa żałoba: wściekły tygrys srożysię w nim. Wydał na męki dwóch białych eunuchów, którzy w obliczu śmierci jeszczegłosili swą niewinność; sprzedał część niewolnic i zmusił nas, abyśmy pomieniały międzysobą pozostałe. Zachi i Zelis doznały, w komnatach swoich, pod zatoną mroków nocy,niegodnego obejścia; świętokradca nie wahał się podnieść na nie swych podłych rąk.Trzyma nas uwięzione, każdą w jej pokoju; mimo tego odosobnienia, musimy nosić bezprzerwy zasłonę. Nie wolno nam mówić z sobą; zbrodnią byłoby pisywać do siebie; niezostawił żadnej swobody prócz swobody wylewania łez.Zgraja nowych eunuchów wkroczyła do seraju. Oblegają nas noc i dzień: podejrzeniaich, udane lub prawdziwe, mącą bez ustanku nasz sen. Jedno mnie pociesza: to że wszystkonie będzie trwało długo i że te męki skończą się wraz z mym życiem; nie będzie ono długie,okrutny Usbeku; nie zostawię ci czasu na poniechanie prześladowań.Z seraju w Ispahan, 2¹³³ dnia księżyca Maharram, 1720.LIST LII. ZAI DO USBEKA, AYżU.O nieba! barbarzyńca ośmielił się mnie znieważyć! Zelżył mnie samym rodzajem kary, naktórą mnie wydał! Kary, która bardziej niż wszystko inne, obraża wstyd; wtrąca w ostateczneponiżenie i wraca nas niejako dziecięctwu.Dusza moja, zrazu odrętwiała od sromu, odzyskiwała poczucie samej siebie i zaczynaławzbierać gniewem, kiedy krzyki moje wstrząsnęły sklepieniem komnaty. Ha! ja błagałamłaski u najohydniejszej z istot: żebrałam litości potwora, w miarę jak był coraz nieubłagańszy.Od tego czasu, bezczelna i służalcza jego dusza zyskała nade mną przemożną władzę.Obecność jego, spojrzenia, słowa, wszystkie moje męczarnie przygniatają mnie. Kiedyjestem sama, mam bodaj tę pociechę, że mogę wylewać łzy, ale kiedy on nasuwa mi sięna oczy, wściekłość mnie ogarnia; czuję się bezsilna i wpadam w rozpacz.Tygrys śmie twierdzić, że ty jesteś sprawcą tego barbarzyństwa. Chciałby mi wydrzećmą miłość i pokalać me najświętsze uczucia. Kiedy wymawia imię tego, którego kocham,nie umiem już się skarżyć; umiem jedynie umrzeć.Zniosłam twą nieobecność, zostałam ci wierna w najtajniejszych myślach; noce, dnie,każda chwila, wszystko było dla ciebie. Czułam się dumna mą miłością; twoja miłośćnakazywała dla mnie szacunek w seraju. Ale teraz… Nie, nie mogę dłużej znieść upokorzenia,w jakie się stoczyłam. Jeślim niewinna, wracaj, aby mnie kochać; jeślim winna,wracaj, iżbym wyzionęła ducha u twych stóp.Z seraju w Ispahan, 2 dnia księżyca Maharram, 1720.LIST LIII. ZELIS DO USBEKA, AYżU.Z odległości tysiąca mil uznałeś mnie winną! Z oddalenia tysiąca mil karzesz mnie!Jeśli barbarzyński eunuch podnosi na mnie plugawe ręce, działa z twego rozkazu:tyran mnie znieważa, nie ten, który jest narzędziem tyranii.¹³³ i ksiy rr — w wersji .: 4 dnia.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 116
Możesz, wedle zachcenia, mnożyć okrucieństwa: serce moje spokojne jest od czasu,jak nie może cię już kochać. Dusza twoja poniża się, stajesz się okrutny; bądź pewien, żenie jesteś szczęśliwy. Żegnaj.Z seraju w Ispahan, 2 dnia księżyca Maharram, 1720.LIST LI. SOLIM DO USBEKA, AYżU.Płaczę nad sobą, dostojny panie, i płaczę nad tobą. Nigdy wierny sługa nie pławił się w takokropnej rozpaczy. Oto twoje i moje nieszczęścia: z drżeniem jedynie zdołam ci je opisać.Przysięgam na wszystkich proroków w niebie, że od czasu jak mi powierzyłeś sweżony, czuwałem nad nimi dniem i nocą; przysięgam, że troska moja nie usnęła ani nachwilę. Zacząłem moje posłannictwo od kar, a jeżeli zaprzestałem ich, nie wyszedłem anina chwilę z mej zwykłej surowości.Ale co mówię? Po co wychwalać wierność, która nie zdała się na nic. Zapomnijwszystkie minione zasługi: sądź mnie jako zdrajcę, skarż mnie za wszystkie zbrodnie,którym nie umiałem przeszkodzić.Roksana, pyszna Roksana… o nieba! komuż wierzyć od tej chwili? Podejrzewałeś Zelis,a byłeś o Roksanę zupełnie spokojny; otóż, jej niezłomna cnota była jedynie zuchwałymszalbierstwem; była to zasłona jej przewrotności. Zdybałem ją w ramionach młodegoczłowieka, który, skoro ujrzał, że go odkryto, rzucił się na mnie i zadał mi dwa pchnięciasztyletem. Eunuchowie, ściągnięci hałasem, otoczyli go: bronił się długo, poranił kilku;chciał nawet wedrzeć się do sypialni, aby umrzeć, jak mówił, w oczach Roksany. Alewreszcie uległ przeważającej liczbie i padł martwy u naszych stóp.Nie wiem, czy będę czekał, wspaniały panie, twych surowych rozkazów. Złożyłeśpomstę w moje ręce; nie powinienem dać się jej ociągać.Z seraju w Ispahan, 2¹³⁴ dnia księżyca Rebiab I, 1720.Kochanek, Śmierćbohaterska, ZdradaLIST L. SOLIM DO USBEKA, AYżU.Powziąłem postanowienie; ślad twego nieszczęścia zniknie z powierzchni ziemi; dopełniękary.Doznaję już jakby dreszczu tajemnej radości: moja i twoja dusza znajdą ukojenie:zbrodnia odpokutuje winy, a niewinność poblednie od grozy.O wy, które zdajecie się stworzone jedynie po to, aby żyć nieświadome swoich zmysłów,oburzone nawet własnymi pragnieniami, wy, wiekuiste ofiary wstydu i sromu, czemużnie mogę wpuścić was tłumnie do tego nieszczęsnego seraju, aby patrzeć, jak stajeciezdumione wszystką krwią, którą w nim rozleję.Z seraju w Ispahan, 8 dnia księżyca Rebiab I, 1720.LIST LI. OKSAA DO USBEKA, AYżU.Tak, oszukałam cię; przekupiłam eunuchów; zadrwiłam sobie z twej zazdrości i umiałamuczynić z twego okropnego seraju miejsce upojeń i rozkoszy.Umrę; trucizna przepoi za chwilę me żyły; i cóż poczęłabym tutaj, skoro jedyny człowiek,który mnie wiązał do życia, przestał istnieć. Umieram, ale mój cień odlatuje dobrzestrzeżony: wydałam przed sobą tych świętokradczych katów, którzy rozlali najszacowniejsząkrew, jaka istniała na świecie.Jak mogłeś uważać mnie za tak głupią, abym uwierzyła, że mam być na świecie jedynienarzędziem twoich zachceń; że, gdy ty sam masz wszystko, miałbyś prawo gnębićwszystkie moje żądze? Nie: mogłam żyć w niewoli; ale zawsze byłam wolna. Odmieniłamtwe prawa wedle praw natury, i duch mój zawsze czuł się niepodległy. Winieneś mijeszcze być wdzięczny za poświęcenia, jakie uczyniłam dla ciebie; za to, że zniżyłam siędo udawania wierności, że tchórzliwie zamknęłam w sercu to, com powinna była objawićcałej ziemi; za to wreszcie, że spotwarzyłam cnotę, cierpiąc, aby nazywano tym mianemmą uległość dla twoich kaprysów. Byłeś zdziwiony, że nie znajdowałeś we mnie uniesieńmiłości; gdybyś mnie znał dobrze, znalazłbyś cały pożar nienawiści.Zdrada, Samobójstwo,Żona¹³⁴ i ksiy ei — w wersji .: 8 dnia.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 117
- Page 2 and 3:
Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5:
Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7:
Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9:
teczność, zalety i doskonałości
- Page 10:
onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14:
mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16:
jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18:
przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20:
Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22:
LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24:
im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26:
odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28:
diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29 and 30:
dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 31 and 32:
y panował tak długo. Powiadają,
- Page 33 and 34:
oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36:
Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38:
owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40:
od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42:
Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44:
żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46:
uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47 and 48:
i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 49 and 50:
je do mnie, który nie rozczulam si
- Page 51 and 52:
Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54:
Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56:
wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58:
Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60:
je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62:
Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64:
Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65 and 66: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 67 and 68: czcigodne trybunały: jest to świ
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82: znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84: — nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86: go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88: Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90: z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92: LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93 and 94: w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 95 and 96: Wszystko to, łaskawy panie, zbiło
- Page 97 and 98: gniotę ich procesami; osiągam tyl
- Page 99 and 100: Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102: gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104: Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106: naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108: W kilka dni później przybył na r
- Page 109 and 110: Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 111 and 112: Chybia w swoich przedsięwzięciach
- Page 113 and 114: Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115: LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro