eprti reti spirit e ire erett i i ii ie etreset ii ieies isi pt rtLenitivum — eipe ie¹²³ yi rts s eris¹²⁴ retii pisse sii¹²⁵ eietis i ie i e is irs ii sptie iiie prtis etr et epritr et i epressie isse i¹²⁶ etersiiet rii¹²⁷ etis i it ysterIn chlorosim, quam vulgus pallidos colores, aut febrim amatoriam appellat — eipe retii¹²⁸ re i e ii¹²⁹ e trii i tr i eis irs ie it ptis periesOto leki, którymi nasz lekarz zaczął się posługiwać ze zrozumiałym powodzeniem.Aby nie rujnować chorych, nie chciał, jak mówił, używać lekarstw rzadkich, niepodobnychniemal do znalezienia; jak np. dedykacja, która nie przyprawiła nikogo o ziewanie;przedmowa zbyt krótka; list pasterski napisany przez biskupa; dzieło jansenisty lekceważoneprzez jansenistę a podziwiane przez jezuitę. Powiadał, że tego rodzaju lekarstwamogą jedynie wspomagać szarlatanerię, do której miał niezwyciężoną odrazę.Paryż, 16 dnia księżyca Chahban, 1720.LIST LI. IKA DO USBEKA.Kilka dni temu, bawiąc u kogoś na wsi, spotkałem dwóch uczonych, którzy zażywają tuwielkiej sławy. Pewne właściwości ich charakteru wprawiły mnie w zdumienie. Rozumowaniapierwszego, ściśle wziąwszy, streszczały się w tym: „To, com powiedział, jestprawdą, ponieważ ja to powiedziałem”. Drugi znowuż, oświadczał tak: „To, czego niepowiedziałem, nie jest prawdą, ponieważ tego nie powiedziałem”.Pierwszy dosyć przypadł mi do smaku; tego bowiem, że ktoś jest uparty, nie mam zazłe; ale bardzo mam za złe, jeśli ktoś jest arogantem. Pierwszy broni swoich zapatrywań,to jego własność. Drugi zaczepia zapatrywania innych, a to jest własność cudza.O, drogi Usbeku, jakże złą przysługę oddaje próżność tym, którzy posiadają większąjej dawkę niż jest potrzebna dla celów społeczeństwa! Ci ludzie chcą wymusić podziwtym, że są nieznośni. Starają się być wyżsi nad innych, a nie są im nawet równi.Ludzie skromni, pójdźcie, niech was uścisnę! Jesteście słodyczą i urokiem życia.Mniemacie, że nie posiadacie nic; a ja wam mówię, że posiadacie wszystko. Mniemacie,że nie upokarzacie nikogo, a upokarzacie cały świat. I, kiedy was porównam w myśliz zarozumialcami, których tylu spotykam, strącam ich z wysokiego stolca, i kładę ichpod wasze stopy.Paryż, 22 dnia księżyca Chahban, 1720.LIST L. USBEK DO ***.Człowiek wyższy¹³⁰ jest zazwyczaj trudny w obcowaniu. Wybiera zwykle niewielu ludzi;nudzi się z ciżbą, której chętnie daje miano pospólstwa: nie sposób, aby nie zdradził swegowstrętu: oto i wrogi gotowe.Pewien, iż potrafi być miły, kiedy zechce, często nie raczy się starać o to.Skłonny jest do krytyki, bo widzi więcej i czuje lepiej niż inni.Trwoni najczęściej mienie, ponieważ umysł jego dostarcza mu większej ilości środkówpo temu.MędrzecMądrość, Próżność¹²³Lik i (1535–1600) — hiszpański teolog, jezuita, który spowodował wiele walk i niesnasków swojąteorią łaski.¹²⁴ti sr y e (1589–1669) — teolog i moralista.¹²⁵rie se (1551–1604) — również teolog.¹²⁶te y (1565–1649) — moralista z zakonu jezuitów.¹²⁷s rii (1591–1675) — generał jezuitów i autor dziel teologicznych.¹²⁸itr reti (1492–1556) — słynny satyryk włoski z czasów odrodzenia, autor wyuzdanych poezji, a zarazemlicznych teologicznych traktatów.¹²⁹Tomasz Sanchez (1551–1610) — autor słynnego dzieła o małżeństwie, w którym z nieskończoną subtelnościąroztrząsane są wszystkie możebne kombinacje seksualne.¹³⁰iek ysy — tu: osoba o nieprzeciętnej inteligencji, wyjątkowo zdolna.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 110
Chybia w swoich przedsięwzięciach, ponieważ wiele stawia na kartę. Wzrok jego,zawsze sięgając daleko, ukazuje mu przedmioty w zbytnim oddaleniu; w chwili poczęciaprojektu mniej uderza go trudność rzeczy, niż środki zaradcze dobyte z własnych talentów.Zaniedbuje drobiazgi, od których wszelako zależy powodzenie prawie wszystkichwielkich spraw.Człowiek mierny¹³¹, przeciwnie, stara się wydobyć korzyść ze wszystkiego: czuje, żeniczego nie wolno mu zaniedbać.Poklask częściej towarzyszy człowiekowi miernemu. Przyjemność sprawia ludziomdarzyć pochwałą miernotę; jeszcze większą, odmawiać jej człowiekowi wyższemu. Zawiśćrzuca się nań i nie przebacza nic, gdy tamtemu chętnie przyczynia to, czego mu brak:próżność oświadcza się za człowiekiem miernym.Ale, jeśli człowiek utalentowany wlecze za sobą tyle ciężarów, cóż dopiero powiemyo twardej doli uczonych?Ilekroć o tym myślę, zawsze przypomina mi się list jednego z nich, pisany do przyjaciela.Oto jego brzmienie:„Drogi panie!Jestem człowiekiem, który zajmuje się co nocy tym, aby za pomocą trzydziestostopowejlunety oglądać wielkie ciała toczące się nad naszą głową;kiedy zaś pragnę wytchnienia, biorę mikroskop i obserwuję kleszcza albomola.Nie jestem bogaty; mam tylko jeden pokój. Nie pozwalam sobie nawetna rozniecenie ognia, ponieważ mieści się tam mój termometr i ciepło mogłobygo popędzić w górę. Ostatniej zimy myślałem, że zginę z zimna; mimoże termometr, wykazując najniższy stopień, ostrzegał mnie, że odmrożę ręce,nie zważałem na to. W zamian mam tę pociechę, że posiadam dokładnewiadomości o niedostrzegalnych zmianach temperatury całego roku.Udzielam się bardzo mało; a z tych ludzi, których miłuję, nie znam żadnego.Ale jest jeden człowiek w Sztokholmie, drugi w Lipsku, inny w Londynie,których nie widziałem nigdy i nigdy pewnie nie zobaczę, a z którymiutrzymuję korespondencję tak żywą, że nie minie ani jedna poczta bez wymianylistów.Ale, mimo że nie znam nikogo w mej dzielnicy, zażywam tam tak złejreputacji, iż będę zmuszony wyprowadzić się. Przed pięciu laty zwymyślałamnie sąsiadka za to. że dokonałem sekcji psa, który, jak twierdzi, należałdo niej. Żona rzeźnika, obecna przy tym sporze, stanęła po jej stronie; gdyjedna nie szczędziła mi wyzwisk, druga obrzucała mnie kamieniami. Doktor***, który był ze mną, otrzymał przy tej sposobności straszliwy cios w kośćczołową i potyliczną, od czego siedziba jego mózgu uległa zaburzeniu.Od tego czasu, skoro tylko pies jakiś zabłąka się i przepadnie, głos luduwyrokuje, że musiał się dostać w moje ręce. Poczciwa kumoszka, którazgubiła psinę, drogą jej (jak mówiła) bardziej niż rodzone dziecko, dostałaspazmów w moim pokoju; nie mogąc odnaleźć zguby, zaskarżyła mniedo policji. Sądzę, że nigdy chyba nie uwolnię się od dokuczliwości tychbab, które piskliwym głosem wyśpiewują mi bez ustanku żałobne hymnypo wszystkich czworonogach, które wyzdychały od dziesięciu lat. Pozostaję,etc.”Niegdyś wszystkich uczonych oskarżano o magię. Nie dziwię się temu. Każdy powiadałsobie: „Doprowadziłem swoje talenty tak daleko, jak tylko możebne: tymczasem, jakiśtam uczeniec ośmiela się być mędrszy ode mnie: musi w tym być jakieś diabelstwo”.Obecnie, kiedy tego rodzaju oskarżenia są już zbyt ośmieszone, obrano inny sposób;dziś uczony nie może uniknąć zarzutu bezbożności lub herezji. Darmo głos publicznyrozgrzeszy go z tego zarzutu; rana nie zabliźni się nigdy, zawsze to będzie chore miejsce.Jeszcze w trzydzieści lat później przeciwnik jakiś natrąci niewinnie: „Niechże Bóg broni,Mędrzec, Nauka, Pies,Sąsiad¹³¹iery — tu: przeciętny, średniej inteligencji.MOTESUIEU <strong>Listy</strong> <strong>perskie</strong> 111
- Page 2 and 3:
Ta lektura, podobnie jak tysiące i
- Page 4 and 5:
Nie ma co ukrywać: późniejszy au
- Page 6 and 7:
Mimo to, Montesquieu zdecydował si
- Page 8 and 9:
teczność, zalety i doskonałości
- Page 10:
onią cię, nie umiejąc nikogo prz
- Page 13 and 14:
mej udręki jest im rozkoszą. Kied
- Page 15 and 16:
jego pieczy. Skoro choroba ustała,
- Page 17 and 18:
przyjąć; ale możecie być pewni,
- Page 19 and 20:
Żyd Abdias Ibesalon spytał go, cz
- Page 21 and 22:
LIST I. USBEK DO AZELIKA BIAłY EUU
- Page 23 and 24:
im czytania książki, o której ch
- Page 25 and 26:
odchodzą nieustannie okręty do Sm
- Page 27 and 28:
diabelnie ciepło. Choćby się kl
- Page 29 and 30:
dyspozycję, dusza staje się znowu
- Page 31 and 32:
y panował tak długo. Powiadają,
- Page 33 and 34:
oskiemu posłannictwu? Chyba zwali
- Page 35 and 36:
Ledwie się ogarnąłem naprędce,
- Page 37 and 38:
owiem nie wyobrażają sobie, aby n
- Page 39 and 40:
od hańby i upadku! Światło dnia
- Page 41 and 42:
Monarcha ów stara się krzewić sz
- Page 43 and 44:
żeśmy przećwiczyli ten turniej p
- Page 45 and 46:
uczynków wątpliwych, kazuista mo
- Page 47 and 48:
i mnie, przywiodła tam ciekawość
- Page 49 and 50:
je do mnie, który nie rozczulam si
- Page 51 and 52:
Mówiłem mu tysiąc razy o tobie,
- Page 53 and 54:
Nie zdołam wyrazić radości, jaki
- Page 55 and 56:
wszechmogący, nie może złamać s
- Page 57 and 58:
Niedawno temu, pragnąc ustalić sw
- Page 59 and 60: je rozdzielasz: sprzeciwiasz się t
- Page 61 and 62: Paryż, 17 dnia księżyca Saphar,
- Page 63 and 64: Upewniam cię, że te drobne talent
- Page 65 and 66: dlatego, iż sam nie zmieniłby swo
- Page 67 and 68: czcigodne trybunały: jest to świ
- Page 69 and 70: i oddzielił je od bezbożnego świ
- Page 71 and 72: Nigdy nie widziałem równie harmon
- Page 73 and 74: sce upadłych wielkości, zrujnowan
- Page 75 and 76: i monarchę; równowaga zbyt trudna
- Page 77 and 78: uważał za barbarzyńcę: ale nie
- Page 79 and 80: jest pełna majestatu, ale urocza z
- Page 81 and 82: znów przywrócę wszystko do równ
- Page 83 and 84: — nie chciał. Ale ponieważ w Bo
- Page 85 and 86: go w naturze. Związano, bez powrot
- Page 87 and 88: Żydzi, wiecznie tępieni i odradza
- Page 89 and 90: z podziwu, jakim zdjął je widok t
- Page 91 and 92: LIST . IKA DO ***.W wielkim kłopoc
- Page 93 and 94: w tym celu niezawodną metodę. Cie
- Page 95 and 96: Wszystko to, łaskawy panie, zbiło
- Page 97 and 98: gniotę ich procesami; osiągam tyl
- Page 99 and 100: Tuż obok księgi anatomiczne, któ
- Page 101 and 102: gospodarką dochodami władcy a mie
- Page 103 and 104: Czytałam, dodała, w księdze arab
- Page 105 and 106: naszej nie ufał, ale własnej niem
- Page 107 and 108: W kilka dni później przybył na r
- Page 109: Wczesnym rankiem przybywa lekarz.
- Page 113 and 114: Widziałem, jak nagle, we wszystkic
- Page 115 and 116: LIST LII. ASIT DO USBEKA, AYżU.Ro
- Page 117 and 118: Możesz, wedle zachcenia, mnożyć