Kurier Galicyjski 11/2008 - Wschodnia Gazeta Codzienna

Kurier Galicyjski 11/2008 - Wschodnia Gazeta Codzienna Kurier Galicyjski 11/2008 - Wschodnia Gazeta Codzienna

220 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>Przegląd wydarzeńWIADOMOŚCI GALICYJSKIEHALINA PŁUGATORtekst i zdjęcieMilicjanci ukraińscy oraz ichpolscy koledzy już rozpoczęliprzygotowania do tych mistrzostw.Jednak, aby godnie odbyć międzynarodowezawody sportowew obu krajach, należy miećdobre zasady ustawodawcze.Ważnym krokiem do tego stałosię zorganizowanie na Podkarpackiminstytucie prawa LwowskiegoUniwersytetu SprawWewnętrznych konferencjimiędzynarodowej, poświęconejaktualnym problemom orazdoskonaleniu perspektywicznemuważnego ustawodawstwaadministracyjnego Ukrainy.Potrzebne jestwspólne przygotowanieNa imprezę przybyli gościehonorowi: przedstawiciel KomendyGłównej Policji w AmbasadzieRzeczypospolitej Polskiejna Ukrainie generał WaldemarJarczewski oraz przedstawicielMSW Ukrainy w AmbasadzieRzeczypospolitej Polskiej JurijŁotocki. Na pytanie „<strong>Kurier</strong>a<strong>Galicyjski</strong>ego” o to, jak pangenerał widzi dalszą współpracęmiędzy polskimi i ukraińskimistróżami prawa w perspektywieEURO 2012, WaldemarJarczewski powiedział, żeDla Hucuła nie ma życia, jak napołoninie...Halina PługatorWe wsi Putyła na Bukowiniepo raz czterdziesty piąty rozpalonazostała „Watra putylska”. Takzaczęto odprowadzać czabanówna połoninę.Jak mówią organizatorzy,uroczyste wyjście na połoninęjest jednym z najdawniejszychobyczajów w tym regionie. Żebyzobaczyć, jak jest zapalanawatra huculska, do Putyły przyjechaligoście z całej Ukrainy orazzza granicy. Oczekiwano takżena Wiktora Juszczenkę, jednak,ku żalowi wszystkich obecnych,głowa państwa nie mógł przyjechaćna Bukowinę. ”Widocznie,miał do załatwienia bardziejważne sprawy wagi państwowej”,- kiwali głowami starzyczabani, których odprowadzanow góry aż na pół roku.Przed rozpoczęciem świętaHuculi z Bukowiny zbierają się nacentralnym placu wsi, potemwyruszają do stadionu, gdziewybranemu watażkowi czabanówzostaje wręczony toporek,symbolizujący odwagę, tobiwka(torba płócienna – aut.), jakosymbol dostatku oraz pochodnia,która oznacza, że wybranaosoba może kontynuować tradycjępradziadów, dotyczącąwypasania owiec. Siedząc naczarnym koniu, watażka z Putylizwołuje pastuchów bukowińskichna połoninę i zapala watrę.Rodzynkiem putylskiegopożegnania czabanów stało sięto, że przy wjeździe do wsiZ policją polską – do EURO 2012O wspólnych działaniach, dotyczących EURO 2012 rozmawiająprzedstawiciel Komendy Głównej Policji przy AmbasadzieRzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie generał Waldemar Jarczewski,przedstawiciel MSW Ukrainy przy Ambasadzie RzeczypospolitejPolskiej Jurij Łotocki oraz rektor Przykarpackiego Instytutu PrawaLwowskiego Uniwersytetu Spraw Wewnętrznych Stepan Sworakjuż się odbyło ponad dziesięćwspólnych spotkań na poziomieMinisterstw Spraw Wewnętrznychobu państw. Narazie została podpisana deklaracja,dotycząca działań wzakresie szkoleń policjantówpolskich z pomocą KomisjiEuropejskiej.Pożegnanieczabanów w Putylipobierano jedną grywnę odkażdej osoby, chcącej być nauroczystościach. Jak poinformowanow radzie wiejskiej,zebrane środki finansowe zostanąwykorzystane na dobudowaniedomu dla rodziny wielodzietnej.Z samochodów osobowychbrano po pięć grywien, z autobusów– po dziesięć.W trakcie święta goście mielimożliwość częstowania się smakołykamikuchni huculskiej. Odszaszłyków z baraniny, wieprzowiny,cielęciny aż łoskotało w nosie. Wogromnych saganach bulgotałakulesza. Jednak, najważniejsząpotrawą czabanów, wychodzącychna połoninę, zawsze byłahuślanka (kasza z mąki kukurydzianejna kefirze – aut.).W trakcie festiwalu radowałasię dusza miłośników sera karpackiego.Gościnni górale proponowaliim najróżniejsze gatunkibryndzy i bunzu (podwędzanegosera owczego – aut.). W okamgnieniugoście święta zmietliwszystko, co było na stołach.Uczestnicy święta wykazali siętakże oryginalnością. Zamiastwyborów pierwszej piękności,urządzono konkurs „Huculskiepłuco”. W miasteczku mistrzówswoje arcydzieła prezentowalimistrzowie ludowi. Każdy, kto tamwszedł, skusił się chociażby nadrobiazg.Święto trwało do późna wnocy. O wschodzie słońcaczabani wyszli na wysokiepołoniny, obiecując ludziom, żepowrócą późną jesienią z wykarmionymiowcami i smacznąbryndzą.Jak twierdzi pan generał,przed półtorej miesiącami naUkrainę przyjeżdżał zastępcapolskiego ministra spraw wewnętrznych,który koordynuje współpracę.Był też przedstawicielpolskiej służby bezpieczeństwa.Poszczególne szkoły policyjnejuż otrzymały dotacje KomisjiW dniach 03-04.05.br. weLwowie oraz Uniowie miałymiejsce oficjalne uroczystościpoświęcone osobie bł. Ojca ArchimandrytyKlemensa Szeptyckiego,zorganizowane w związkuz nadaniem GreckokatolickiejŁawrze w Uniowie statusu „stauropigii”.Zgodnie z prawemkanonicznym status ten oznaczapodniesienie rangi sanktuariumoraz bezpośrednie podporządkowaniego zwierzchnikowiKościoła Grekokatolickiego naUkrainie – Kardynałowi LubomyowiHuzarowi. Podczas dwudniowychuroczystości gościemspecjalnym Zakonu Ojców Studytówz Uniowa był prof. A. D.Rotfeld, były minister sprawEuropejskiej dla szkolenia policjantów.Przygotowanie do takichważnych działań wymaga porządku,dlatego też wspólnadziałalność będzie w przyszłościprowadzona w sposób centralizowany,przez Kijów i Warszawę.Chociaż, być może zostanąpodpisane umowy międzyposzczególnymi uczelniamiLwowa i Polski.zagranicznych RP, ocalony wdzieciństwie przez bł. K. Szeptyckiegood śmierci z rąk hitlerowców.Pan profesor wystąpił03.05 na konferencji we Lwowie,poświęconej osobie Ojca Klemensa.W swoim emocjonalnymwystąpieniu pan Rotfeld podkreślałogromną siłę duchaarchimandryty, który jako ihumenŁawry Uniowskiej nie wahał sięnieść pomocy najbardziej bezbronnymofiarom wojny w najcięższychlatach okupacji hitlerowskiej,ryzykując w ten sposóbwłasnym życiem. Pan profesorpodzielił się z obecnymi osobistymiwspomnieniami z okresu swojegopobytu w monastyrze. Wedługjego świadectwa, Ojciec SzeptyckiW Polsce policja jestkontrolowanaprzez społeczeństwoW trakcie wystąpienia nakonferencji pan Jarczewskizaznaczył, że obecnie stróżeprawa w Polsce mają nieco innezadania, niż milicjanci ukraińscy.„Na razie naszą pracę oceniaspołeczeństwo. Są prowadzoneniezależne badania socjologiczne,”– powiedział pan generałWaldemar Jarczewski.W walce z przestępczościąpolicjanci polscy działają nazasadzie legalizacji. Czyli, każdyurzędnik lub obywatel może poprostu poinformować o fakcieprzestępstwa. To skłania policjędo wszczęcia postępowania wsprawie kryminalnej. Na Ukrainiedo tego koniecznie jest potrzebnepodanie ofiary. Takich różnicjest wiele. W Polsce, na szczęście,jest zupełna otwartość przedspołeczeństwem, było to jednymz najważniejszych warunkówwejścia tego kraju do UniiEuropejskiej.Zresztą, po wejściu Polski doUnii Europejskiej polscy policjanci,w związku z wejściem kraju dowspólnoty europejskiej, nie zmienilizasad podstawowych swejpracy, natomiast zmienili stosunekdo obywateli. „Nikt z kierownictwapolicji nawet by niepomyślał, że dla szarych obywateliważniejsze są nie ilość i jakośćwykrytych zabójstw, rabunków(co dla policjanta jest priorytetempodstawowym), a szybkośćreagowania na wezwania. –powiedział pan generał. – Nieoznacza to, że my puszczamypłazem wykrywanie przestępstw,nasza policja po prostu zmieniłaswoje podejścia do pracy z obywatelami,jest teraz bliżej ludzi.”Pan generał wyraził równieżnadzieję, że milicjanci ukraińscyrównież cieszą się zaufaniemspołeczeństwa, przecież, jakmówi, w naszych organachstraży prawa działa wieluzawodowców i z każdym rokiemjest ich coraz więcej.Wizyta prof. A. D. Rotfelda we LwowieHALINA PŁUGATORtekst i zdjęcieUczniowie szkoły nr <strong>11</strong> wStanisławowie uzyskali drugiemiejsce w konkursie samorządówszkolnych, który odbywałsię w OpoluZawody odbywały się wśródpięciu szkół Opola, drużyna zeStanisławowa była szósta. Takiekonkursy w polskim mieście sąorganizowane już od wielu lat.Młodzi mieszkańcy Przykarpaciajeżdżą do rówieśników od latsiedmiu. Tym razem, jak mówiHalina Sołtysik, nauczycielkarysunku i opiekunka grupy, doOpola pojechało dziesięciorouczniów – pięciu chłopców i pięćdziewczynek.Dzieci zaskoczyły jurorówswą erudycją, twórczym podejściem,umiejętnością szybkiegodostosowywania się do realiówobcego państwa. Nawiasemmówiąc, języka polskiego dzieciprawie nie znały, porozumiewałysię z gospodarzami w językuangielskim.osobiście opiekował się dziećmi,przebywającymi w Uniowie,prowadząc dla nich katechezę,nie opuszczał swoich małychpodopiecznych w chorobie. Zaswój hart ducha i nieugiętośćOjciec Klemens został aresztowanyprzez władze radzieckiei skazany na pobyt w więzieniuwe Włodzimierzu nad Klaźmą,koło Moskwy, gdzie wktótcezmarł. Pan Rotfeld wziął udziałw Liturgii Świętej w kompleksieklasztornym w Uniowie, a następnieuroczystym odsłonięciuna terenie Ławry tablicy poświęconejOjcu Klemensowi orazotwarciu wystawy fotograficznej,dokumentującej życiemęczennika.Do Opola – po nagrody„Na konkurs przygotowaliśmygazetkę, informującą o terenieosiedla obok szkoły, a takżeprezentację multimedialną, -opowiedział Arsen Goliński,kapitan drużyny młodych mieszkańcówStanisławowa. – Podobałosię nam, jak w Opolu uczniowiesami dbają o uporządkowanieterenu obok szkoły.”Uczniowie ze Stanisławowawykazali też dobre umiejętnościw porozumiewaniu się bez słów,w trakcie inscenizacjiteatralnychnatemat maszyndo uzyskaniaradości i rozwojuumiejętnościtwórczych. Wtrakcie konkursukapitanówdrużyn,Arsen Golińskiz łatwością i wsposób bardzodorosły opowiadał,jak dzieci mogą o własnychsiłach zarobić pieniądze.Opowiadanie było popartewywodami ekonomicznymi,a także obliczeniami.Drużyna ze Stanisławowa zajęładrugie miejsce. Po zakończeniuzawodów dzieci pojechałydo Wrocławia i Krakowa. Są bardzozadowolone z wyjazdu i mówią,że następnym razem na pewnozdobędą pierwsze miejscewśród młodych samorządowców.


3<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> 20 czerwca <strong>2008</strong>Halina Pługator, Irena Masalska,Konstanty CzawagaFoto Konstanty Czawaga,Maria Basza oraz archiwumMłodzi literaci z Polski, Niemieci Białorusi – w „Gabinecie”28 maja w kawiarni „Gabinet”we Lwowie odbyło się spotkaniez literatami z Polski, Niemiec i Białorusi,którzy uczestniczyli w projekcie„Kraków-Ekspres”. Moderatoremspotkania był lwowskipoeta i tłumacz Ostap Sływyński.Projekt literacki „Kraków-Ekspres”prezentował spotkanie z pisarzami-uczestnikamiprogramustypendialnego „Homines Urbani”w Krakowie wiosną <strong>2008</strong> r. DoLwowa przyjechali: Łukasz Orbitowski(Polska), Xóchil A. Schütz(Niemcy), Adelajda Truścińska(Polska), Illia Sin (Białoruś).„Homines Urbani” to programstypendialny, który ma na celustworzenie międzynarodowegoforum dla pisarzy, tłumaczy ikrytyków literatury. Realizowanyjest m.in. w postaci trzymiesięcznegowspólnego pobytumłodych artystów z Białorusi,Niemiec, Polski i Ukrainy w WilliDecjusza w Krakowie. (IM)Do odnowienia cmentarzyi kaplic w pobliżu granicyukraińsko-polskiejsą zapraszani wolontariuszeMłodzieżowa organizacja ogólnoukraińska„Świat-Ukraina”poszukuje uczestników międzynarodowychprojektów wolontariackichw Polsce, które będąsię odbywały w okolicach TyrawyWołoskiej. Miejscowość leżyopodal granicy ukraińsko-polskiej,w Karpatach, na terenie, słynącymze swych bogatych tradycjikulturalnych oraz pokojowegowspółżycia różnych grup etnicznych– Polaków, Niemców, Żydów,Romów, Ukraińców, Rusinów.Wolontariusze będą pracowalinad odnowieniem cmentarzai kaplicy, będą oczyszczali terenTyrawy Wołoskiej. Dla uczestnikówzostaną zorganizowaneseminaria o wielokulturowejhistorii regionu, mniejszościachnarodowych w Polsce. Organizatorzybędą się porozumiewaliz uczestnikami w języku ukraińskimi angielskim. Terminy – to 5-19 lipca oraz 9-23 sierpnia.Organizatorzy zapewniają uczestnikomzakwaterowanie i wyżywienie,nie zwracają kosztówpodróży. (IM)We Lwowie naukowcy z pięciukrajów omawiali stosunkiukraińsko-ormiańskieW dniach 29-30 maja we Lwowieodbyła się międzynarodowakonferencja naukowa, poświęconastosunkom ukraińskoormiańskim.Naukowcy z Polski,USA, Niemiec, Armenii i Ukrainyomówili kwestie historii, kultury,tożsamości diaspory ormiańskiejna Ukrainie i w Europie Wschodniej,a także inne aspekty stosunkówormiańsko-ukraińskich.Konferencja została zorganizowanaprzez Katedrę ArmenistykiUniversity of Michigan, UkraińskiUniwersytet Katolicki, CentrumUkraińskich Badań Historycznychim. Petra Jacyka (Kanada) orazLwowski Oddział Instytutu UkraińskiejArcheografii i Źródłoznawstwa.(IM)Uwaga! Oszuści!Pewnemu mieszkańcowi powiatuJaworów zaproponowano otrzymaniewizy Schengen w KonsulacieRP we Lwowie pozakolejką. Warunkiem uzyskaniaupragnionego dokumentu byłozapłacenie „pośrednikowi” 500dolarów. Zmęczony i zdenerwowanymężczyzna zapłacił,wizę otrzymał, ale granicy nieprzekroczył – wiza była fałszywa.(IM)Rezerwat „Roztocze” maunikatową kolekcję motyliW rezerwacie, położonym naterenie powiatu Jaworów naZiemi Lwowskiej, działa MuzeumPrzyrody. Wśród jego eksponatówjest unikatowa kolekcjamotyli. Samo muzeum- rezerwatstało się centrum przygotowaniaekologicznego uczniów i nauczycielipowiatu i Ziemi Lwowskiej.(IM)Łemkowie porządkowalizamek w JazłowcuW dniach 31 maja -1 czerwcaodbywał się drugi etap porządkowaniazamku w Jazłowcu podBuczaczem na Ziemi Tarnopolskiej.Akcję zorganizowano przywsparciu Towarzystwa Ogólnoukraińskiego„Łemkowszyczyzna”,Administracji Obwodowej wTarnopolu, administracji powiatuBuczacz oraz rady wiejskiej wJazłowcu. W trakcie porządkowaniazamku wolontariusze mieliwycieczkę do klasztoru sióstrsłużebniczek,ojców bazylianóworaz do Ratusza w Buczaczu.Uczestnicy akcji wyjeżsżdalitakrze do Monastyrzysk i doBrzeżan. Zamek w Jazłowcu jestdatowany na wiek XV. Był gniazdemrodowym magnatów Jazłowieckich– gałęzi znanegorodu Buczackich. Ruiny starejtwierdzy długo służyły za punktobrony przed Tatarami i Rumunami.Od 1863 roku, od kiedy topałac i teren przyległy do niegomiejscowy pan Błażejowskiprzekazał siostrom zakonnym, wklasztorze w Jazłowcu byłaszkoła dla dziewcząt. Otrzymywałytu wykształcenie i wychowaniecórki wielu znanych rodówpolskich, m.in. córki JózefaPiłsudskiego. (IM)We Lwowie Krzysztof Zanussipoprowadził warsztaty„Biznes i sztuka”6 czerwca we Lwowskiej SzkoleBiznesu Ukraińskiego UniwersytetuKatolickiego odbyły sięwarsztaty pt. „Biznes i sztuka”,które poprowadził wybitny polskireżyser i scenarzysta filmowyKrzysztof Zanussi. Udział w spotkaniubył bezpłatny. (IM)Na polsko-ukraińskim spotkaniuhistoryków we Lwowie omówionezostały „trudne pytania”4 i 5 czerwca we lwowskim hotelu„Hetman” (ul. WłodzimierzaWielkiego 50) odbywało się XIIIMiędzynarodowe SeminariumNaukowe „Polska-Ukraina. Trudnepytania. Ukraińsko-polskie stosunkiw latach 1939-1947”. Seminariumzostało zorganizowaneprzez Instytut Ukrainoznawstwaim. I. Krypiakewycza UkraińskiejAkademii Nauk, Ukraiński InstytutPamięci Narodowej, LwowskiUniwersytet Narodowy im. I.Franki, Uniwersytet MikołajaKopernika w Toruniu oraz CentrumBadań Ruchu Wyzwoleńczego.W seminarium udziałwzięli przedstawiciele InstytutuPamięci Narodowej RP, wielupolskich ośrodków naukowychoraz Światowego Związku ŻołnierzyArmii Krajowej: prof. WaldemarRezmer, prof. MichałKlimiecki, prof. Grzegorz Mazur,dr Grzegorz Motyka i wieleinnych. Ukrainę na spotkaniubędą reprezentować historycyze Lwowa, Kijowa, Łucka orazRównego: dr hab. JarosławDaszkewicz, dr hab. JarosławIsajewicz, prof. Włodzimierz Trochymowiczoraz zastępca dyrektoraArchiwum PaństwowegoSłużby Bezpieczeństwa Ukrainydr Serhij Kokin. W ramach seminariumzostały omówione 4 blokitematyczne: 1. Stosunki ukraińskopolskiew latach 1939-1947 wświadomości społecznej współczesnychUkraińców i Polaków.2. Baza archiwalna do badańkonfliktów ukraińsko-polskich wlatach 1939-1947. 3. Chronologiaukraińsko-polskich stosunkóww latach 1939-1947. 4. Bibliografiaproblematyki stosunkówukraińsko-polskich w latach1939-1947. (IM)W miejscu wypadku – restauracjaWe Lwowie, na placu Halickim,w starym wagoniku tramwajowymzostała otwarta kawiarnia.Nazwa nie jest oryginalna, to poprostu „Stareńki tramwaj”. Podobnekawiarnie-tramwaje są wRzymie, Zurychu i Malbourn.Administrator twierdzi, że miejscena restaurację nie zostałowybrane przez przypadek. Jakświadczą źródła, na rogu ulicHalickiej i Wałowej miała miejscepierwsza awaria tramwajowa,podczas której zderzyły się zesobą tramwaj elektryczny i konny.Wagonik dla kawiarni wykonanow oparciu o stare makiety austriackie,znalezione w Polsce.Wewnątrz kawiarni są drewnianeławki, a zamiast poręczy – skórzanetrzymadła. Kwity kasowe w„Stareńkim tramwaju” mają wyglądbiletów. Odwiedzający kasują jei zabierają na pamiątkę. (HP)Z Czerniowiec nad morze– ze Stanisławowa i LwowaTego lata nie będzie lotów napołudnie z Czerniowiec. Tamtejszyport lotniczy jest zamykany narekonstrukcję. Bardzo popularnesą wyprawy wakacyjne doTurcji, więc loty będą organizowaneze Stanisławowa i Lwowa.Do tych miast pasażerowie zCzerniowiec będą nieodpłatniedowożeni autobusami, co jestjedyną niedogodnością. ZeStanisławowa są rejsy czarterowedo Stambułu, Włoch,Antalii. (HP)Będzie nowy kościół we LwowieWe Lwowie na Sichowie, największymnowym osiedlu, w tymroku rozpoczęto budowę nowegokościoła według projektulwowskiego architekta IwanaKowalenki. Zaprojektował onjeszcze dwie świątynie: w nowymlwowskim kościele w Rzęsnejjuż modlą się wierni, a wBorysławiu budowa jest prawiena ukończeniu. (KCZ)Rekonstrukcja w sanatorium„Szkło” pod LwowemPrzewiduje się wybudowanie 5budynków leczniczo-uzdrowiskowychna 70 osób każdy, blokużywieniowego z restauracją dla150 gości, baru z dyskoteką.Z okazji „EURO 2012” w sanatoiumw Szkle zostaną wybudowanecztery budynki do wykonaniazabiegów wodnych z saunami,parkingiem dla 100 samochodóworaz placem zabaw. (HP)Od parków – do uzdrowiskTrzy parki narodowe – „Jaworowski”,„Beskidy Skolego” oraz„Synewir” posiadają wszelkiezasoby, aby zostać strefamiuzdrowiskowo-rekreacyjnymi. Wparku „Beskidy Skolego” jest 12źródeł i jeden szyb wodny. Sątam wody mineralne o właściwościachleczniczych. W „BeskidachSkolego” jest ponad 50rodzajów roślin, wpisanych doCzerwonej Księgi. Glina we wsiPodgórce – to naturalne błotalecznicze, wpływają one naprocesy metaboliczne w organizmie.W Jaworowskim ParkuNarodowym są cztery źródłai jeden szyb wodny. Torfy na tymterenie mają właściwości biologiczne,jest 700 gatunków roślin,z których 200 – to rośliny lecznicze.We wszystkich parkachmożna stworzyć ośrodki wypoczynkowe,zorganizować różnerodzaje działalności turystycznej:turystykę konną i rowerową etc.Warto zorganizować niedużeośrodki medyczne. (HP)W Truskawcu został otwartybar „Wieczność” – w kształcie...trumnyFirma „Wieczność”, świadczącaw Truskawcu usługi pogrzebowe,otwarła w tym mieściebar o tej samej nazwie. Bar makształt trumny o długości 20 metrów,wysokości i szerokości – po6 metrów, wykonany został zdesek sosnowych. Zamiast stołóww barze stoją równieżtrumny. Menu jest takie, jak nastypie w 9 i 40 dniu po śmiercibliskiej osoby. Nazwy potrawtakże nawiązują do stypy. Comiesiąc w Truskawcu umiera 21-23 osób. (IM)Do Polski – przez nowy JahodynNa posterunku przygranicznym„Równe” w powiecie Luboml,otwrty został wydział strażygranicznej „Jahodyn”. W uroczystościachz tej okazji udziałwzięli: Konsul Generalny RP wŁucku Tomasz Janik oraz pełnomocnicystraży granicznej naodcinku Bug w Polsce. Do nowegowydziału przygranicznegonależą dzielnice posterunków„Równe”, „Wysock”, wydziałykontroli granicznej „Jahodyn –stacja kolejowa” i „Jahodyn –auto”. Teraz ten wydział będzieurzeczywistniał ochronę granicypaństwowej, kontrolę i odprawęosób, środków transportu i ładunków,a także prowadziłdziałalność operacyjno-dochodzeniową.(HP)Lwów i Wołyń – za NATOCentrum informacyjno-prawne„Nasze prawo” przy wsparciuMiędzynarodowej Fundacji„Odrodzenie” rozpoczęło realizacjęprojektu, dotyczącegopodniesienia poziomu wiedzymieszkańców Ziemi Lwowskiej iWołynia w sprawie integracjieuropejskiej oraz euroatlantyckiej.W ramach projektu weLwowie odbyło się posiedzenie„okrągłego stołu” na temat:„Rola młodzieży Galicji i Wołyniaw integracji europejskiej i euroatlantyckiej”,Lwowsko-Wołyńskaolimpiada studencka z eurointegracjioraz wyścigi na motorachna trasie Lwów-Janów-Nowojaworówsk-Jaworów.”Takieakcje mają sprzyjać aktywizacjimłodzieży w sprawie uczestnictwaw procesach integracjieuropejskiej. (HP)Prosimy nie rozrabiać w Czerniowcach– jesteście państwośledzeniW Czerniowcach w ramachwykonania programu „Bezpiecznemiasto” na czterechplacach miejskich: Katedralnym,Centralnym, Teatralnym oraz wpobliżu filharmonii umieszczonezostały ukryte kamery. Na każdymz placów jest po 4-5 kamer,z których obraz jest przekazywanydo obwodowego resortumilicji. W ciągu doby na każdymplacu dyżuruje trzech milicjantów,kamery zaś są ukryte przedprzechodniami. Obracają sięone o 360 stopni, dzięki czemumilicjanci mogą stale monitorowaćsytuację i w razie potrzebyskierować na place większąilość swych pracowników. (HP)Jurija Andruchowicza próbowano...zrzucićz piedestałuObok księgarni „Bukinista” w Czerniowcachnieznani sprawcypróbowali zrzucić popiersieznanego pisarza Jurija Andruchowicza,które jest na fasadziesklepu już niemalże od roku. Aktwandalizmu zauważyła pracownicaksięgarni. Autorem popiersiajest artysta-postmodernistaAnatol Fedirko. Przedstawił onAndruchowicza jako neandertalczyka.Ponieważ popiersiezostało umocnione metalowymsworzniem, które na wskroś przenikarzeźbę, nie udało się go,zatem, oderwać i zrzucić naziemię. Przez noc ten mały pomnikwisiał do góry nogami,wskutek czego pękła jego szyja.Na szczęście, autorowi pracyudało się w kilka godzin zreperowaćjedyny na Ukrainie pomnikpisarza. (HP)Radość dla rodziny wielodzietnejRodzina ze wsi Daleszewo podHorodenką otrzymała w prezencieod władz Ziemi Stanisławowskiejnowy ceglany dom,kupiony za pieniądze sponsorów.Wartość budynku stanowi 83tysiące grywien. Matka z sześciorgiemdzieci mieszkała dotądprzez dziesięć lat w starej glinianejchacie, która, jak mówiąmieszkańcy, została postawionajeszcze za pańszczyzny. Dachprzeciekał, a domek się walił.Trzy lata temu kobietę zostawiłmąż. Wraz z kluczami do nowegodomu dzieciom przekazanoubrania i żywność. Do końca latanowe mieszkania otrzymaj jeszczekilka rodzin z Podkarpacia.(HP)Dzieła Sorochtejasą oczekiwane w WatykanieNa salach Lwowskiej GaleriiSztuki została otwarta wystawaze 196 dzieł grafiki i malarstwaOsypa Romana Sorochteja,zaprezentowanych po raz pierwszy.Po studiach na KrakowskiejAkademii Sztuk Pięknych artystapracował w prowincjonalnychmiastach Galicji. Jest to kolekcjarodzinna, zaś wnuk artysty, Andrij,wydał album z 234 stron, zawierającyreprodukcje prac OsypaRomana Sorochteja. Ze Lwowawystawa pojedzie do Kijowa, dokatedry św. Zofii, potem - doAkademii Sztuk Pięknych w Krakowiei do Watykanu. Tam oddawna jest oczekiwana „Drogakrzyżowa” artysty. (HP)Lwów przyjmuje młode talentyDo Lwowa, do Pałacu Potockichna VI MiędzynarodowyFestiwal Rysunku Dziecięcego„Młode talenty – pod opiekąkróla Daniela” przyjechały dzieciz różnych regionów Ukrainy i Rosji.Uczestniczyły one w plenerze„Ja, moja rodzina i mój kraj”.Impreza poprzedziła międzynarodowykonkurs rysunku dziecięcego„Złota paleta”, który będzietrwał do końca <strong>2008</strong> roku.(HP)


420 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> Media polskie na UkrainieWypowiedzi niektórych uczestników spotkaniaJAK POGODZIĆ PIEDESTAŁ Z KALKULATOREMJarosław Rybak - I RadcaAmbasady RzeczypospolitejPolskiej na Ukrainie, KierownikWydziału Prasy i Informacji:„Dziękuję państwu za przyjazdi za kolejne nasze spotkanie,myślę, że nie ostatnie. Obserwujemy,że wasza produkcja jestcoraz lepsza jakościowo, był takiokres, że była lepsza ilościowo,to, co jest teraz, jest dobrymsygnałem. Oczywiście, nie powinniściesię traktować, jakokonkurencja. Dobrze, jak będziemiędzy wami wymiana artykułóworaz informacji. Myślę, żewspółpraca między waszymiredakcjami będzie coraz bardziejowocna i szersza. Prasapowinna też integrować środowiskapolskie, które tak straszniesię kłócą! W obwodzie żytomierskimjest 50 tys. Polaków. Jest tam35 organizacji polskich, dwanaściezespołów polonijnych,pewna liczba szkół z nauczaniemjęzyka polskiego orazparafii katolickich. Aktywnychdziałaczy jest około 100 osób.Ma być prasa, która ma tośrodowisko integrować. Mamypomysł też na wkładkę polskądo wysokonakładowej gazetyukraińskiej.W takiej wkładce należałobypisać o Polakach, ale również oPolsce. Trzeba nam dbać okształtowanie właściwegoobrazu Polski.Jacek Kluczkowiski – AmbasadorRP w Kijowie:„Dziennikarstwo – to już dlamnie przeszłość i chyba już wprzyszłości nie wrócę do tegozawodu. W pierwszych latachniepodległości pracowałem tu,na Ukrainie, jako dziennikarz. Byłato bardzo ważna, dla mnieosobiście, możliwość poznawania,jak kształtowały się poglądy,opinie, poznawałem różneśrodowiska – polityczne, kulturalne.Myślę, że ten pobyt na Ukrainie,jako dziennikarza, najbardziejprzygotował mnie do przyszłejpracy dyplomatycznej. Bardzosię cieszę, że się państwospotykacie. Tutaj jest pięknyobiekt, wspaniałe miejsce, bliskoKijowa.W wymiarze politycznymrelacje polsko-ukraińskie sąniezwykle intensywne. Nie ma toporównania z jakimikolwiekinnymi krajami, które mają wKijowie swoich ambasadorów.Polska współdziała w GrupieWyszehradzkiej – z Czechami,Słowacją, Węgrami. Mamywielu gości z innych krajów, alete kontakty nie wytrzymująporównania w kontaktach zUkrainą. Polska jest ważnympartnerem politycznym dlaUkrainy, Polska jest słyszana. Nasiukraińscy przyjaciele proszą naso informację, jak się kształtująpoglądy w Europie i StanachZjednoczonych, proszą nasz teżo wsparcie wielu inicjatyw.Ukraina nie jest jeszcze w UniiEuropejskiej i NATO, ale w stosunkachdwustronnych powstałataka sytuacja, że bardzo licznegrupy ludzi znają się, rozumieją iwspółpracują ze sobą.Myślę o prezydentach, o premierach,o ministrach – kultury,gospodarki, transportu, sportu.Jacek Kluczkowiski – Ambasador RP (od lewej), JarosławRybak - I Radca Ambasady RPWspółpracują też nasi parlamentarzyści,niedawno byławizyta Marszałka Sejmu, wkrótceprzybędzie marszałek Senatu zgrupą posłów i senatorów. Towszystko jest bardzo ważnei bardzo potrzebne.Drugi obszar, bardzo ważny,który należy rozpracowywaćbardzo intensywnie w stosunkachpolsko-ukraińskich, to sąsprawy gospodarcze. Od roku2001 dynamika wzrostu obrotugospodarczego stale wzrasta.W ubiegłym roku było to ponad40%. Polska nie ma takiejdynamiki wzrostu współpracygospodarczej z żadnym innymkrajem, także z krajami UniiEuropejskiej. Skala tych kontaktówjest niebywale wysoka,Ukraina nie rywalizuje tutaj opierwsze miejsce z poszczególnymikrajami. Tempo wzrostu jestrzeczywiście imponujące, to,zresztą, widać na naszej granicy.Skąd się biorą kolejki wielkichciężarówek z ładunkami towarów,w jedną i w drugą stronę?Szukamy innych możliwościtransportowania towarów, bosytuacja doszła do granicmożliwości. Widzimy jednak, jakbardzo gospodarka się rozwija ijak bardzo te kontakty gospodarczemogłyby się rozwijać,gdyby nie sytuacja, która istniejena granicy. Obserwujemy wzrostpolskich inwestycji na Ukrainieoraz inwestycji ukraińskich wPolsce – z różnymi projektami.W tej chwili nasze kraje mogąmówić nie tylko o kwestiachhistorycznych, ale też o wieluinnych sprawach, mogą korzystaćz dynamiki współpracypolitycznej i gospodarczej. Winnych dziedzinach dzieje się teżwiele bardzo pozytywnychrzeczy. Chciałoby się, żeby Polskai Ukraina były najważniejszymidla siebie partnerami. W Polscedziała polityka partnerstwastrategicznego z Ukrainą poprzezrozwój możliwie wszystkichobszarów współpracy: polityka,gospodarka, ale także oświata,kultura, sport, służby specjalne,służby graniczne, konserwacjazabytków.Co na tych kontaktachpolsko-ukraińskich ciąży? Historia,przede wszystkim – z lat IIwojny światowej. U naszychprzyjaciół ukraińskich ciąży brakpamięci historycznej. Pochodzion zarówno z czasów sowieckich,jak też obecnych. Ukrainabuduje swoją tożsamość, szukając,przede wszystkim tego,co było w historii pozytywnego.O stronach negatywnych albosię zapomina, albo się o nich niepamięta, stara się je przemilczać,wybielać, co utrudniapercepcję lat II wojny światowej.Sądzę jednak, że byłobyznacznie gorzej, dla obydwukrajów, gdybyśmy nie zrozumieliwzajemnie, że nasze spory namnie służą. Któryś z politykówpolskich powiedział, że lepiej,żebyśmy nie „grali w piłkę” zesobą, ale ukształtowali wspólnedziałania. Jest to głos, płynącyzarówno z rozumu, jak i z serca.Bardzo wiele nas łączy. Łączynas to, że jesteśmy Słowianami,bliskość wyznań, kultury. Łączynas bliskość geograficzna, to, żena Ukrainie mieszka wieluPolaków. Wielu obywateli Ukrainy–w tym – Polaków z Ukrainy,przyjeżdża do Polski. Może nie wtakiej mierze, jak by się chciało,ale nasze kultury są w obukrajach obecne. Polska wie ochórach i zespołach muzycznychz Ukrainy, o wybitnychpisarzach, artystach, aktorach,reżyserach. Podobnie jest naUkrainie.”Stanisław Panteluk - redaktornaczelny „Dziennika Kijowskiego”:„Jak pogodzić piedestał zkalkulatorem – czyli przekazywaneśrodki z tematyką naszychgazet, żeby to, co jest finansowane,było ciekawe? Redaktornaczelny „<strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego”Marcin Romer, mówił, że powinniśmyze sobą współpracować,tworzyć wspólnie gazetę polską,która będzie na całą Ukrainę.Myślę, że najlepiej robić takągazetę internetową. Nie jestemjednak zwolennikiem tego, żebylikwidować mniejsze pisma.Obecny tutaj „<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>”,który jest już potężnągazetą, mógłby mieć korespondentóww różnych miastach.O Karcie Polaka powiedziałbym,że jest ona zwierciadłemstanu solidarności Polaków naUkrainie. Powinniśmy, jako przedstawicielemediów, aktywniedziałać w tym kierunku, po to,żeby zwiększać szeregi Polaków,jakoś motywować Polaków dotego, żeby się „budzili”, ofiarowaćim pomoc w dziedziniejęzyka polskiego. My w Kijowieumówiliśmy się z jednym z biurtłumaczeń, które będzie tłumaczyłodokumenty Polakomwedług taryfy ulgowej.”Marcin Romer – redaktor naczelny„<strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego”:„Nie mam generalnychrecept na wydawanie gazetyczy projekt dziennikarski. Jest tokwestia w dużej mierze własnejoceny, częściowo – wyczuciaaktualnych potrzeb. <strong>Gazeta</strong>nasza jest, siłą rzeczy, gazetąeklektyczną, ponieważ nasiczytelnicy to ludzie z bardzoróżnych środowisk.Ludzie wróżnym wieku.Nie możemyzapominać o ludziach młodych,bo są oni, mówiąc brzydko,perspektywą. Zgłaszają się donas ludzie należący do polskiejdiaspory oraz ludzie z kraju.Bardzo ważną rzeczą jestwydawanie gazety w formieelektronicznej, sądzę, że będziemyto mieli za parę miesięcy,mamy nadzieję, że we wrześniu.<strong>Gazeta</strong> będzie już w pełnidostępna. Dwutygodnik majedną wadę, że pewne informacjepomiędzy kolejnymiwydaniami pisma się dezaktualizują.<strong>Gazeta</strong> w formie elektronicznejpozwalałaby nam naszybkie reagowanie na wydarzeniabieżące. <strong>Gazeta</strong> „<strong>Kurier</strong><strong>Galicyjski</strong>” stara się przyciągnąćśrodowiska polskie z całejUkrainy.Są dwie redakcje – lwowskai stanisławowska. Nie oznaczato, że piszemy wyłącznie oLwowie i Stanisławowie. Piszą donas autorzy z różnych stron.Chcemy poszerzyć swą „geografię”,chcemy przyciągaćdo siebie wszelkie środowiska,zainteresowane kulturą polską,pokazywać ich życie. Jeśli chodzio wydarzenia bieżące naMarcin Romer – redaktor naczelny „<strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego”(od prawej) oraz Paweł Lekki - szef redakcji Polskiego Radiadla Zagranicynaszych łamach, to jesteśmyświadomi tego, że większośćnaszych czytelników czyta prasęcodzienną, słucha radia i oglądaprogramy telewizyjne.Nie staramysię ich zastępować.Piszemy o wydarzeniach, niezwykleistotnych dla nas, dlastosunków polsko-ukraińskich.Niektórym materiałom staramysię nadać walor także edukacyjny.Najlepiej prosto i ciekawiepodany. O rezultaciezdecydują czytelnicy.Jeśli mam mówić o tym,czego brakuje na rynku prasowymUkrainy, patrząc od stronypolskiej, to brakuje prasy w językuukraińskim, która by pisała oPolsce, o polskich wydarzeniach,wspólnych perspektywach. Takaprasa mogłaby obalać wielewciąż funkcjonujących fałszywychmitów, torować drogę dopełnego porozumienia. Współpracujemyz wieloma dziennikarzamiukraińskimi, z PolskimRadiem Opole, z Radiem Lwów,innymi tytułami polskimi. Wręczwzorcową jest nasza współpracaz reprezentowanym tuprzez księdza Mariana Skowyrękatolickim pismem „RadośćWiary”.Chciałbym zaprosić wszystkichPaństwa do współpracy znaszą gazetą, możemy coś robićwspólnie.Myślę, że podstawowąsprawą jest dla nas wymianainformacji, zamieszczanie informacjio sobie, wymiana artykułami.To poszerza nasz zasięgoddziaływania. Kazdego zreprezentowanych tu mediów.Zapraszam wszystkich dowspółpracy, nam nadzieję, żebędziecie Państwo chcieliwspółpracować z „<strong>Kurier</strong>em”.PS.Bardzo ciekawą wypowiedźpana Pawła Lekkiego - szefaredakcji Polskiego Radiadla Zagranicy umieścimyw następnym numerze.


Święto z łezką w okuIRENA MASALSKA tekstMARIA BASZA zdjęcia5<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO31 maja. Ostatni dzień wiosny.Słońce przygrzewa, prawie,jak latem. Na ulicach Lwowawidać odświętnie ubranedzieci i młodzież, a także całegrupki młodych ludzi –usiłujących zachować powagęchłopaków i galowo ubranedziewczyny – z kokardkami wewłosach. Poznać po nich,że po raz ostatni idą do szkoły.Taka poważną, ale teżwzruszona młodzież,opuszczała tego dnia progiszkoły nr 10 we Lwowie.Wszyscy uczniowie szkołyzgromadzili się na uroczystymapelu, by pożegnać swychnajstarszych kolegów. Głos zabraładyrektor szkoły, pani MartaMarkunina:„Jeszcze tak niedawno mystaliśmy na tym podwórku iwitaliśmy naszych najmłodszych– uczniów klasy pierwszej. Takszybko przeleciał ten rok i dzisiajbędziemy żegnali klasę jedenastą.Z jednej strony był to roktrudny, ponieważ odbyła siębardzo poważna atestacjaszkoły i mam nadzieję, że jejwyniki były dobre. Ten rok byłrównież bardzo dobry, ponieważuczniowie naszej szkoły – odklasy 1 do <strong>11</strong> – przywozili i przynosilinam bardzo dużo dyplomówi podziękowań – z różnychkonkursów i olimpiad. Świadczyto o was, moi drodzy uczniowie,Zabrzmiały trele ostatniego szkolnego dzwonka...mówiliście wiersze, to wszystkobyło poważnie, a teraz jużjesteście prawie dorośli, wychodziciew świat. Miną lata i przyprowadzicietu swoje dzieci.Będziecie je uczyli, że trzeba byćpilnymi, słuchać nauczycieli,odrabiać lekcje. Powiecie dzieciom,że muszą być najlepszymiuczniami, dlatego, że to jestnasza, najlepsza szkoła.”Najlepsze słowa podziękowaniai uznania skierowali donauczycieli i wychowawcówtegoroczni absolwenci. Życzyliteż swoim młodszym kolegom,by zapał i duma, z którą oni, maturzyści,reprezentowali szkołę,był wzorem dla młodzieży.W trakcie uroczystości zostałyrównież wręczone nagrody.Tatiana Struk, dyrektor CentrumLingwistycznego, wręczyłaodtwarzacz DVD oraz statuetkęNiki Elżbiecie Lewak, uczennicyszkoły nr 10. Elżbieta pokonałaponad 400 rywali i wygrałakonkurs tłumaczy „Lwów europejski”– otrzymując jednocześniepierwszą nagrodę w nominacji„język polski”. Był to konkursdla uczniów klas starszych. Natomiastod deputowanego radynajwyższej Ukrainy Piotra PysarczukaElżbieta Lewak otrzymałaaparat fotograficzny, jako nagrodęza sukcesy w nauce. GratulujemyElżbiecie, tym bardziej, dlatego,że aktywnie działa w samorządzieszkoły nr 10 i już współpracujez „<strong>Kurier</strong>em <strong>Galicyjski</strong>m”.Wreszcie dla wszystkich uczniów,ale przede wszystkim dlaW niebo wypuszczono gołębie, które uniosły się wysoko w góręDyrektor szkoły, pani Marta Markunina (pierwsza od lewej)że jesteście zdolni i mądrzy.Bardzo się cieszę, że wśródnaszych maturzystów jest pięciu,którzy się dostali na studia doPolski. Cieszymy się, że przynosiciechlubę naszej szkole. Zaparę tygodni, dni zacznie sięciepłe, słoneczne lato. A to sąwakacje. Cieszą się z tego uczniowie,nauczyciele, rodzice.”Na uroczystość przybyłowielu dostojnych gości. Jakopierwszy przemawiał Konsul RPwe Lwowie Marcin Zieniewicz:„My wszyscy tutaj – pracownicyKonsulatu, nauczyciele, uczniowie,rodzice czujemy się, jakjedna wielka polska rodzina.Chciałem podziękować panidyrektor i radzie pedagogicznejza cały rok ciężkiej pracy z naszymiuczniami. Wiem, że jest topraca niełatwa i ma swoją spepcyfikę,zwłaszcza tutaj, weLwowie. Chciałbym serdeczniepogratulować rodzicom takichwspaniałych dzieci, wspaniałychuczniów, Polaków. Dzieciomchciałbym życzyć, przede wszystkim,wspaniałych wakacji, natomiasttym, którzy się żegnają zeszkołą w tym roku, chciałbymżyczyć wszystkiego najlepszego,sukcesów na dalszej drodzeżycia. Kończy się pewien etap,kiedy decyzje podejmowali wasirodzice. Obecnie wkraczacie wdorosłe życie i sami wybieracieswój los. W imieniu pana AmbasadoraWiesława Osuchowskiegoi wszystkich pracownikówKonsulatu chciałbym wamżyczyć wszystkiego najlepszegona nowej drodze życia.”Zenowij Kutelmach, kierownikwydziału edukacji w rejoniehalickim miasta Lwowa mówiłm.in.: „Dzisiaj, tego pięknegodnia, kiedy kończy się maji wiosna kalendarzowa, wewszystkich szkołach Lwowaodbywa się uroczystość, którątradycyjnie nazywa się świętem.Jest ono ze łzami w oczach, z odrobinągoryczy. Dla maturzystówdzwonek szkolny zabrzmi po razostatni. Chciałbym bardzo serdeczniepodziękować gronupedagogicznemu i dyrekcjiszkoły. Jest to szkoła niezwykła,w której wszyscy pracują, toszkoła, która dokłada wszelkichstarań, by mieć powody dodumy z uczniów i mówić o tymna uroczystości zakończeniaroku szkolnego, a szczególniewtedy, kiedy uczniowie wyruszająw świat. Serdecznie dziękujęwam, pedagodzy i wam,szanowni rodzice. Salomon prosiłBoga o mądrość, życzę wam,uczniowie, żebyście byli mądrzy.Jeżeli będziecie mądrzy, będzieciezdrowi, porządni, bogaci,dobrzy. Będziecie tacy, jakimichcą was widzieć wasi rodzice inauczyciele. Życzę zdrowia iszczęścia, niech Bóg wam wewszystkim pomaga.”Do zebranych na apeluuczniów i nauczycieli zwróciła sięteż Teresa Dutkiewicz, wiceprezesFederacji OrganizacjiPolskich na Ukrainie, absolwentkaszkoły nr 10: „Drodzy maturzyści!Jest taka sentencja, że wmłodości człowiek zdobywaszczyty, a w wieku dojrzałymszuka swoich korzeni. Życzę,żebyście zdobywali szczyty, ależebyście też pamiętali o swoichkorzeniach, o swojej szkole,z którą się dzisiaj żegnacie.Szczęść Boże!”„Zamiast pełni szczęściaodczuwamy, jak coś ściska wgardle, - powiedziała paniPańkowska, reprezentującarodziców uczniów klasy <strong>11</strong>. –Dziesięć lat temu staliście tu,gdzie pierwszaki. Tak samoIRENA MASALSKAJakiś czas temu wokół szkołynr 10 we Lwowie było głośno –dyrektor szkoły, Martę Markuninę,chciano „odgórnie” usunąćze stanowiska, naciskając na to,że już osiągnęła wiek emerytalny.Nie udało się to, ponieważza panią dyrektor murem stanęlinauczyciele, rodzice i uczniowie.W tym roku odbyła się atestacjaOd deputowanego rady najwyższej Ukrainy Piotra PysarczukaElżbieta Lewak otrzymała aparat fotograficznymaturzystów, uczniów klasyjedenastej, zabrzmiały treleostatniego szkolnego dzwonka.W niebo wypuszczono kilkagołębi, które się rozleciały nawszystkie strony. Już niedługozakończą się egzaminy maturalnei szkoła nr 10 pożegnakolejnych absolwentów, którzywyruszą w świat. Życzymy imszerokiej i szczęśliwej drogiw życiu. Z Bogiem!CIENIE I BLASKI DYREKTORA SZKOŁY POLSKIEJszkoły nr 10. Z okazji zakończeniaroku szkolnego 2007/<strong>2008</strong>dyrekcja szkoły zwołała zebranie,na którym pani dyrektorzłożyła sprawozdanie ze swejpracy, ale też pracy całejplacówki.Na zebraniu był obecnykurator Zenowij Kutelmach,grono pedagogiczne, RadaSzkoły, członkowie komiteturodzicielskiego, członkowiesamorządu uczniowskiego,przedstawiciele KonsulatuGeneralnego RP we Lwowie,polskich organizacji społecznych,działających we Lwowieoraz mediów.Najważniejszym zadaniemdyrektora szkoły jest tworzeniewarunków w celu zapewnieniajednakowego dostępu dla zdobyciawiadomości przez uczniów,a także utrzymanie w szkole


620 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> Ku Europie! Razem! Razem!Warsztaty dla oficerów WojskaPolskiego na UkrainieHALINA PŁUGATORDla oficerów Wojska PolskiegoRzeczypospolitej Polskiejzostały zorganizowane warsztatyna temat „Szlakami chwałyoręża polskiego”. Przez pięć dnioficerowie ukraińscy i polscyzwiedzali miejsca walki polskiegoorąża na Ukrainie.Jak mówi Wołodymyr Skorostecki,pracownik ZachodniegoRegionalnego Centrum MedialnegoMinisterstwa ObronyUkrainy, w warsztatach uczestniczyłotrzydziestu polskich oficerów,odpowiedzialnych za przygotowaniehumanistyczne i popularyzacjęzbrojnych tradycji patriotycznychw oddziałach WojskaPolskiego. Na czele delegacjistał zastępca attache wojskowegoprzy Ambasadzie RzeczypospolitejPolskiej na Ukrainiepułkownik Jerzy Romanowski.Głównym celem tego przedsięwzięciabyło zapoznanie zfaktami historycznymi polskoukraińskiejwspółpracy wojskowej,oddanie hołdu bohaterstwuoręża polskiego na Ukrainie,zwiedzanie najważniejszychmiejsc walk zbrojnych, a takżepolskich wojskowych miejscpamięci, położonych na terenieUkrainy Zachodniej.Oficerowie polscy podróżowalipo Ziemi Lwowskiej i Tarnopolskiej.W planach było zapoznanieuczestników warsztatówz kulturą, zabytkami oraz historiąUkrainy. Ważnym elementemobjazdu warsztatowego byławymiana doświadczeń oficerówukraińskich i polskich. W wyprawieuczestniczyli oficerowieZachodniego Dowództwa Operacyjnego,Dowództwa SztabuZachodniego Sił PowietrznychUkrainy oraz RegionalnegoCentrum Medialnego MinisterstwaObrony Ukrainy.W dniu przybycia polscywojskowi mieli zajęcia metodycznewe Lwowie, zwiedziliKatedrę Łacińską, Katedrę Ormiańską,Operę lwowską, CmentarzŁyczakowski, Cmentarz Orląt,Wysoki Zamek. Z udziałem oficerówpolskich odbyła się konferencjaw Instytucie WojskLądowych Sił Zbrojnych Ukrainy.Goście z Polski wraz z kolegamiukraińskimi omawiali tematykęrozwoju tradycji wojskowychw siłach zbrojnych obu państw,opowiadali o aspektach integracjiPolski do struktur NATO orazo udziale polskich kontyngentówwojskowych w misjach pokojowych.Goście zwiedzili też zamkiw Olesku i Podhorcach, klasztorw Poczajowie, zabudowaniaobronne w Krzemieńcu, Mikulińcach,Trembowli, Podhajcach,Brzeżanach i Rohatynie.Stanisławowska szkoła już w EuropieRENATA KLĘCZAŃSKAW dniach 4-5 czerwca b.r.gościła w Stanisławowie 3-osobowadelegacja Zespołu Szkółw Międzylesiu .Wizyta miała swój konkretnycel: podpisanie umowy o współpracy,wymianie doświadczeńa także wymianie kadry i młodzieżyz Polski i Ukrainy.Umowę podpisali dyrektor ZSp. Ryszard Bodnar i SwietłanaDołgowa, dyrektorka ŚredniejSzkoły Ogólnokształcącej nr 3w Iwano-Frankiwsku.Dla ŚSO nr 3 nie jest to pierwszatego rodzaju współpraca,kierownictwo szkoły możepochwalić się udanymi wymianamiz różnymi placówkamioświatowymi w Polsce.Jednakże współpraca z Międzylesiem- to poznanie nie tylkoaspektu polskiego szkolnictwaale także czeskiego i niemieckiego.Zespół Szkół współpracujebowiem już od 8 lat z Czechami,a od 5 lat - z Niemcami. We wrześniub.r. z inicjatywy burmistrzaMiędzylesia odbędzie się spotkaniemiast partnerskich: Lohne(Niemcy), Kraliki (Czechy) i Dolsk(Polska). Zaproszona zostałarównież delegacja nauczycieliŚSO nr 3. Będzie to równocześniejeden z pierwszychUmowę podpisują dyrektor ZS p. Ryszard Bodnar i Swietłana Dołgowa,dyrektor Średniej Szkoły nr 3 w Iwano-Frankiwskukroków w realizacji podpisanejumowy. Spotkanie - to szeregprezentacji uczniowskich, warsztatów,dzielenie się pomysłamizarówno w sferze dydaktycznejjak i metodycznej. To niepowtarzalnaokazja do pokazaniaswoich dokonań i poznanianowości pedagogicznych z innychkrajów europejskich. Podsumowanieprzebiegu dotychczasowejpracy i plany na przyszłośćstaną się sekwencją tegokilkudniowego spotkania. Kadrapedagogiczna Zespołu Szkół wMiędzylesiu ma już znacznesukcesy w pracy ze swoimi uczniamina szczeblu europejskim.Wspomnieć tu należy wyjazduczniów do Strasbourga czyBrukseli w nagrodę za wygranekonkursy wiedzy o Unii Europejskieji już nieco z innego podwórka,bo wiedzy przedmedycznej.W Warszawie z kolei prezentowaliswoje dokonania w projekcie„Młodzi głosują”, była toPrezentacja Projektów Młodzieżowych,która spotkała się z dużymzainteresowaniem i uznaniemze strony polskiej prasy. Jestwięc czym się dzielić.W listopadzie przewiduje sięjuż wyjazd większej grupy młodzieżywraz z wychowawcamido Polski.Tak więc, choć przed uczniamii nauczycielami zasłużone wakacjei czas na odpoczynek, jużmyśli się o nowym roku szkolnym,otwierając się na nowe możliwościpoznawania i gromadzeniekolejnych doświadczeń.CIENIE I BLASKI DYREKTORA SZKOŁY POLSKIEJklimatu, który stwarza dobrewarunki pracy dla nauczycieli,uczniów i rodziców. Szkołafunkcjonuje według określonychzasad. Jest to praca dyrekcjiszkoły, nauczycieli, także w tymuczestniczy komitet rodzicielski,komitety klasowe, Rada Szkoły.Pomagają organizacje społecznei towarzystwa, takie jak:Federacja Organizacji Polskichna Ukrainie, Towarzystwo KulturyPolskiej Ziemi Lwowskiej, UniwersytetIII Wieku, TowarzystwoOpieki nad Grobami Wojskowymi,Stowarzyszenie LekarzyPolskich, Polskie TowarzystwoTurystyczno-Krajoznawcze i in.Najważniejsze dla nauczycielijest osiągnięcie przez uczniównajlepszego poziomu wiadomości,zachowanie tożsamościnarodowej, kultury polskiej ikultywowanie zasad dobregowychowania. Dyrektor odpowiadaza pracę szkoły zgodniez jej Statutem, opracowuje strategie,cele, zadania rozwojuszkoły. Dyrektor bezpośredniobierze udział w przyjmowaniudzieci do klas pierwszych, to sądzieci w wieku 6 i 7 lat, pochodzeniapolskiego. Uczniowie klasstarszych mogą wybierać profilnauczania. Uczniowie klas 9.bardzo chętnie zostają w szkole,ponieważ chcą zdawać maturęu siebie.Uczniowie szkoły zdobyli wysokiemiejsca i nagrody naolimpiadach z języka i literaturyukraińskiej, fizyki, historii, naolimpiadzie obwodowej z językai literatury polskiej. Uczestniczyliteż w festiwalu tłumaczy i konkursietłumaczy „Lwów europejski”.Uczennice szkoły zdobyłypierwsze miejsce w konkursie„Najlepszy czytelnik Ukrainy” oraz„Rola tradycji w zachowaniutożsamości narodowej”. Zdobywająteż nagrody w konkursierecytatorskim „Maria Konopnicka– dzieciom i młodzieży”.Uczniowie szkoły zajęli takżepierwsze miejsca w konkursachmiędzynarodowych „Kangur”i „Lwiątko”. Mają też nagrody zaIII miejsce w szermierce i I miejscew konkursie akordeonistówna Ukrainie zachodniej.W dniu 31 maja uczniowieszkoły przebywali w Warszawiena zawodach w piłce nożnej,zdobyli w tym roku wysokie miejscaw zawodach z koszykówki itechniki turystyczno-rowerowej.Co roku uczniowie szkoły nr 10uczestniczą w konkursie recytatorskim„Kresy” i wyjeżdżają naeliminacje centralne.Dyrektor nadzoruje pracęwychowawczą w szkole. Wszystkieimprezy są przygotowanezawczasu, bardzo starannie. Zakażdą imprezę odpowiadaposzczególny wychowawcaklasy ze swymi uczniami, inninauczyciele, członkowie samorządu.W tym roku zorganizowanow szkole święto sportowe,Dzień Nauczyciela, DzieńNiepodległości, konkurs recytatorski„Kresy”, mikołajki, poraneknoworoczny, jasełka, studniówkę,Walentynki, „Pożegnanieelementarza”, obchody świętaKonstytucji 3 maja oraz imprezęo nazwie „Matematyka –królowa nauk”.Dyrektor odpowiada zasprawy finansowe, administracyjneoraz sprawy, związanez gospodarstwem szkoły. Zapewniarejestrację państwowąszkoły, licencjowanie działalnościoświatowej, atestację państwową,akredytację szkoły,zarządza pieniędzmi z budżetu.Dyrektor reprezentuje szkołę winstytucjach państwowych ilokalnych, a także poza granicamikraju, uczestniczy w imieniuszkoły w imprezach, jubileuszachoraz innych uroczystościach.Szkoła nr 10 bardzo intensywniewspółpracuje z różnymiinstytucjami w Polsce, a są to:Centrum Metodyczne w Gdańsku,Centrum Metodyczne wPoznaniu, Towarzystwo UpowszechnianiaWiedzy i NaukMatematycznych w Toruniu,stowarzyszenie Civitas Europawe Wrocławiu, Szkoła Ogólnokształcącanr 9 i XV LiceumOgólnokształcące w Gdańsku,VII Liceum Ogólnokształcąceim. Zofii Nałkowskiej w Krakowie,Zespół Szkół im. Orląt Lwowskichw Przemyślu, Szkoła Podstawowanr 16 i Gimnazjum nr 4 w Przemyślu,Szkoła podstawowa nr 3w Chmielniku, Zespół Szkół Ogólnokształcącychim. ZbigniewaHerberta w Lublinie, Zespół Szkółnr 3 w Hajnówce, Zespół Szkółnr 83 w Warszawie, Zespół Szkółnr 1 w Swarzędzu.W roku szkolnym 2007/<strong>2008</strong>w placówce działała szkoładoskonalenia zawodowego –„Od sukcesu nauczyciela – dosukcesu ucznia”, działalność zostałarozpoczęta w roku ubiegłym.Szkoła ma wielu nauczycieli,którzy wprowadzają do swejpracy nowoczesne metodynauczania. Są to: Marta Sawczak,Roksolana Zubko, Ryszard Wincenc,Regina Lebiedź, IrenaSłobodiana, Wiera Szerszniowai inni. Wśród nauczycieli są autorzypodręczników i programównauczania. To panie Maria Iwanowa,Regina Lebiedź, EdytaIwanicka, Irena Słobodiana.Panie Irena Sereda i BogusławaSmirnowa tłumaczą podręcznikiz języka ukraińskiego na polski.Dyrektor bardzo dobrze współpracujeze związkami zawodowymii komitetem rodzicielskim.Dyrektor odpowiada też zapracę stołówki.Dyrektor kieruje pracą radypedagogicznej, przygotowuje jąrazem z wicedyrektorem i nauczycielamiszkoły.Młodzież szkolna wyjeżdżado Polski, by poznawać tenkraj, a także swoich rówieśników.W ubiegłym roku szkolnymzwycięzcy konkursu„Kangur” i uczestnicy kółkasportowego byli w Zakopanem,samorząd szkolny wyjeżdżałdo Warszawy, 9 i 10 klasawyjeżdżały do Krakowa – z rewizytąw liceum im. Zofii Nałkowskiej,zaś obie klasy 9wyjeżdżały z wizytą u ucznióww Hajnówce.„Staram się jak najlepiej i najbardziejżyczliwie przyjąć osoby,które się zwracają do mnie, jakodyrektora. Jak my przyjmiemyludzi, taka będzie opinia o Polakach”,- powiedziała panidyrektor.Pod koniec roku szkolnego wszkole nr 10 odbywa się wśróduczniów anonimowe badanieankietowe. Co roku wybiera siędo tego inną klasę. Otóż, co siępodoba? Formy nauczania, porządek,wygląd zewnętrzny iwewnętrzny szkoły, atmosfera wmurach szkoły, dobre warunki donauki, upiększanie klas szkoły wczasie świąt. Także rozrywki idyskoteki, wyjazdy za granicę,dobre stosunki między nauczycielamii uczniami, nowe ławki,nowe okna, czysta i ciepła szkoła,dobre oświetlenie, dobrzy nauczyciele,wiele konkursów, dużokwiatów. Uczniowie uważają, żenauczyciele dobrze uczą irozumieją uczniów, grono pedagogicznejest dobrze przygotowane,podobają się też obchodyświąt narodowych.Co się nie podoba? Uczniowieuważają, że za mało jestgodzin konsultacji, że „na krzesłachpiszą bzdury”, nie podobasię im, że w czasie przerw niewolno wychodzić na zewnątrz.Postrzegają mały wybór potraww stołówce i że jest tam drogo.Ubolewają nad tym, że nadyskoteki nie można przyprowadzaćprzyjaciół i „zabronione sąmakijaż, biżuteria oraz gołebrzuchy”. Uczniów martwi, że„ilość lekcji jest bardzo duża”,„dużo prac tematowych”, „w szkolena drzwiach nie ma haczyków”(to jest zabronione ustawowo– red.). Ich zdaniem,dyskoteki są nieudane – niepodoba się muzyka, jest bardzosurowy regulamin, mała salagimnastyczna, nauczyciele czasemnie wierzą w siłę słabychuczniów.Widać jednak, że znaczniewięcej jest walorów, niż minusów,dlatego dzieci i młodzież chętnieprzychodzą do szkoły i ją reprezentują,a placówka ma dobrąrenomę.Na zakończenie sprawozdaniapani dyrektor dziękowała wszystkimswoim kolegom. „Chciałabympodziękować wszystkimswoim kolegom, bo dyrektor samnigdy nic nie zrobi, tylko wewspółpracy z całym gronempedagogicznym”.Za pracę dyrekcji szkołydziękowała Monika Zych, mamajednego z uczniów. Pani MariaIwanowa dziękowała za to, żedyrekcja ma demokratycznepodejście do nauczyciela,uzgadnia z nimi pracę i pensum.Pani Teresa Dutkiewicz, jakoabsolwentka tej szkoły i wiceprezesFederacji OrganizacjiPolskich na Ukrainie również jestzadowolona z pracy placówkioraz pani dyrektor. FederacjaOrganizacji Polskich na Ukrainiepostarała się o to, żeby zespółze szkoły nr 10 pojechał do Mrągowana Dni Kultury Kresowej.Członkowie samorządu zaznaczylinatomiast, że dyrekcjaszkoły zawsze wysłuchuje ichpomysłów i pomaga w ichzrealizowaniu.Kurator Zenowij Kutelmachzaznaczył, że szkoła jest mocnadzięki takiej osobowości, jak paniMarta Markunina. Jest ona dyrektoremod wielu lat, więc udałosię wiele zrobić. Pan kuratorzaznaczył, że pani Marta możemówić o sobie, jako o „Celującymdziałaczu edukacji Ukrainy”,to jest jej tegoroczna nagroda.Po wysłuchaniu sprawozdaniaodbyło się głosowanie tajne,dotyczące oceny pracy dyrektoraszkoły nr 10. Na sali byłoobecnych 66 osób, 64 osobyotrzymały kartki do głosowania.Pracę dyrektora oceniło jakozadowalającą 15 osób, niezadowalającą– 0, zadowalającą,zasługującą na wsparciematerialne – 49 osób.Nie pozostaje nic innego, jaktylko pogratulować Pani Dyrektordobrej pracy, życzyć kolejnychsukcesów, a na czas najbliższy –miłych wakacji.


Konstanty Czawagatekst i zdjęcia25 maja w Śniatyniu, położonymna granicy Pokucia i Bukowiny,została odprawiona Msza św.dziękczynna za dar beatyfikacjisiostry szarytki MartyWieckiej, która skończyłaswoje życie ziemskie w tymmiasteczku.Przed rozpoczęciem liturgiiduchowieństwo katolickiedwóch obrządków razem zprzedstawicielami KościołaPrawosławnego pomodliło sięprzed nowym pomnikiem nagrobie bł. Marty Wieckiej. Dalejprocesja przeszła na boisko,gdzie zgromadziło się kilkatysięcy wiernych. Większość tychludzi - to byli pielgrzymi z Polski,zakonnice Zgromadzenia SióstrMiłosierdzia św. Wincentego aPaulo z całego świata. Przyjechałoteż kilka grup rzymokatolikówz sąsiedniej Bukowiny i Zakarpaciaoraz Murzyni z Charkowa,którzy należą tam do jednejz parafii łacińskich. Z wyjątkiemwładz miasta Śniatynia zabrakłoinnych zaproszonych przedstawicieliwładz Ziemi Stanisławowskiej.Lwowski biskup pomocniczyLeon Mały przekazał wszystkimzebranym pozdrowienia odmetropolity Lwowskiego kardynałaMariana Jaworskiegoi arcybiskupa-koadiutora MieczysławaMokrzyckiego. Mszy św.przewodniczył ordynariuszdiecezji kamieniecko-podolskiejbiskup Leon Dubrawski, którypowiedział: „Dzisiaj ten zapachbeatyfikacji, zapach świętości<strong>11</strong><strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>Dziękczynna uroczystość w Śniatyniusiostry Marty Wieckiej rozchodzisię po całej Ukrainie. Rozchodzisię po świecie. Dlatego chcemyzanosić modlitwy za jej wstawiennictwemdo Pana Boga, donieba i prosić o to Miłosierdziedzisiaj dla Ukrainy, dla świata,który tak potrzebuje tych świadkówwiary.”Biskup Leon Mały w swojejhomilii podkreślił, że życie bł.Marty Wieckiej jest wielkimprzykładem również dla dzisiejszychpokoleń. Jej grób stałsymbolem jedności i miłości dobliźniego. „Dziękujemy za tęwiarę, którą okazaliście przeztych sto lat. I jej postać, i waszawiara stała się tym, że mogłaona dojść do łaski błogosławionej,”-zaznaczył biskup Mały.Greckokatolicki biskup kołomyjsko-czerniowieckiMikołajSimkajło z podziękowaniemprzypomniał, że w czasachprześladowań kapłanom podziemnegoKościoła greckokatolickiegociągle pomagali księżyrzymskokatoliccy.Łączność i pozdrowienia odGrobu św. Piotra z Rzymu przywiózłarcybiskup Edward Nowak,który powiedział: „Dzisiaj tutaj, wŚniatyniu, mamy jako obrazKościoła Powszechnego. Śpiewalitutaj nasi bracia z Afryki, sąsiostry zakonne z Francji, z Portugalii,z Hiszpanii, z AmerykiPołudniowej, z Włoch, z Polskii Ukrainy. Słuchajcie, macie tutajcały Kościół Powszechny przygrobie siostry Marty Wieckiej.Kościół jest, moi kochani, wielki,Kościół jest potężny, bo tąpotęgą jesteście wy, ludzie nacałym świecie. Nie mamy broni,nie mamy atomów, ale mamymiłość, mamy dobroć i mamyżyczliwość. A te nasze wielkiekwiaty, kwiaty takie, jak siostraWiecka, kwitną i będą kwitnąć.I wy również bądźcie takimikwiatami i życzę wam ogromnie,abyście kwitli zawsze. SzczęśćBoże!”Ludność miejscowa byławzruszona i w pewnej mierzezaskoczona przyjazdem i obecnościąna tej uroczystości kościelnejtak wielu przedstawicieliróżnych ras i narodów, zrzeszonychw Kościele Katolickim. Powspólnych modlitwach na sceniewystępowali ze swoistymtemperamentem Murzyni. Pochodząz Nigerii oraz krajówafrykańskich, gdzie działa KościółKatolicki. Wielu z nich postudiach wyższych na Ukrainiezamieszkało w Charkowie,rozmawiają oni też po rosyjskui po ukraińsku. Niektórzy znajątrochę polski. Księża misjonarzesprawują dla nich nabożeństwaw języku angielskim. Bardzo miłebyło spotkanie „<strong>Kurier</strong>a” z młodymipielgrzymami z Zakarpacia,gdzie czytają naszą gazetę. „Popolsku rozumiemy słabo, jednaknasz ks. Robert pochodzi z Polski,pomaga wszystko zrozumieć,” –powiedziały dziewczęta zeSwalawy. Wśród tej grupy możnabyło spotkać Węgrów, Słowaków,Ukraińców, Rosjan, wieleosób z rodzin mieszanych. Z Czerniowiecprzyjechał zespół tanecznyoraz grupa muzyczna, wktórych uczestniczyli też Żydzi,Romowie, Rumuni.W godzinach wieczornychulicami Śniatynia przeszła licznaprocesja z obrazem bł. siostryMarty Wieckiej, który został ustawionyw kościele parafialnympw. Matki Bożej Szkaplerznej.Pierwszy kroczek w świat – z przedszkolaIRENA MASALSKA tekstZdjęcie archiwumWe Lwowie polskie grupyw przedszkolach ukraińskichdziałają od kilkunastu lat.Każdego roku zmienia się ichskład, jednak nie zmienia siężyczliwe i serdeczne podejściewychowawców do dzieci.29 maja zaobserwowaliśmy tow grupie „Słonecznik” przedszkolanr 48 przy ul. Metrologicznej,14 we Lwowie.W pogodne słoneczne popołudniedzieci zebrały się natradycyjnym już poranku, bypożegnać swoich starszychkolegów, którzy robią swój pierwszykroczek w świat i po wakacjachidą do szkoły. Były więcżyczliwe słowa, radosne piosenkio wakacjach, wejście na „okręt”pod przewodnictwem małegokapitana... Poranek poświęconotakże Dniu Matki. Były, więcpiosenki dla najdroższych mam,recytacje, tańce... Czworo„absolwentów” tej grupy otrzy-KOLEJNI „ABSOLWENCI”mało od Konsulatu GeneralnegoRP we Lwowie ładne kolorowetornistry z wyposażeniem. Wszyscymieli nadzieję, że będą w nichnoszone najlepsze stopnie...Grupa „Słonecznik” jest teżod lat kojarzona z zespołem„Mikrusy”. Dość dawno, 8 lattemu, jechałam z tymi maluchami,będącymi obecniepoważnymi młodymi ludźmi, doMrągowa, na Dni Kultury Kresowej.Występy „Mikrusów”zostały przyjęte nadzwyczajentuzjastycznie. Dzieci ze „Słonecznika”potrafią nie tylkoładnie śpiewać i tańczyć, ale sądobrze przygotowane do tego,by bez problemów rozpocząćnaukę w szkole. Dbają o towychowawczynie Jolanta Szymańskai Ludmiła Wysocka,niania Wiera Kwitek oraz muzykologprzedszkola AleksandraWojciechowska. Dyrektor przedszkola,pani Dana Czopyk,życzliwie się interesuje tym, co siędzieje w grupie i stara się jąwspierać. Choć w jednym dużympokoju dzieci mają sypialnię,bawialnię i jadalnię, jest tuprzytulnie i miło. Maluchy majądużo kolorowych zabawek iksiążeczek, a wychowawczyniewykorzystują sporo pomocydydaktycznych – oczywiście,także z Polski. Jest tu prowadzonanauka religii – wszystkimdzieciom wręczono dyplomy zaudział w katechezie.Słonecznik jest tym kwiatem,który patrzy na słońce – życzymy,więc, by dzieci z tej sympatycznejgrupy dobrze się ogrzały wletnim słońcu wakacyjnym, a wewrześniu powróciły do swychkolegów. „Absolwentom” natomiastżyczymy nabrania sił przedpierwszym rokiem nauki.TRIUMF PRZYKARPACKIW CHRZANOWIEHalina PługatorDelegacja ze Stanisławowauczestniczyła w obchodachDni Miasta Chrzanowa.„Miło mi, że do naszegoświętowania przyłączyli sięukraińscy przyjaciele, - mówiłRyszard Kosowski, burmistrzChrzanowa, w wywiadzie dla„Gazety Krakowskiej”. – Dlanas to bardzo ważna sprawa,ponieważ współpracujemyze Stanisławowem od 2000roku. Nie warto też zapominaćo Euro-2012. Nasze świętowaniebędzie ważne dlalepszego poznania sięnawzajem.”Szczególnie z wizyty mieszkańcówStanisławowa cieszyłsię wice-burmistrz Chrzanowa,pan Stanisław Dusza.Niedawno, na znak przyjaźniukraińsko-polskiej, z okazjiswej dwudziestej wizyty doStanisławowa, pan Stanisławotrzymał w darze haftowanąkoszulę. „Jako Stanisław, czujęsię w Stanisławowie, jak rybaw wodzie”, - powiedział panDusza.Na uroczystościach dobrzewystąpiło trio bandurzystek,śpiewak Mirosław Petryk orazwystąpił zespół z breakdance„Vertical Limited”.Nowością w kontaktach międzyStanisławowem i Chrzanowemstała się wymianadelegacji sportowych. Obecnieta współpraca już dobrzeowocuje.Od trzech lat z rzędu mieszkańcyPrzykarpacia przywożąze sobą nagrody. W tym rokuw międzynarodowym turniejuz mini-footbalu drużyna młodzieżowaze sportowej szkołydziecięco-młodzieżowej nr 3w Stanisławowie wywalczyłapierwsze miejsce.„W zawodach w piłce nożnejuczestniczyły cztery drużynypolskie i jedna węgierska, -opowiada trener OrestGorbowyj. – Przeciwnicy bylisilni, jednak nasi młodzi piłkarzebyli skupieni i zdyscyplinowani,i wygrali cztery mecze.Jeden mecz zremisowali.Otóż, biorąc pod uwagęsumę punktów, zwyciężyliśmy.”Przyszłość i nadzieja piłkinożnej Przykarpacia – JulianGorbowyj i Andrij Czuchnow,zostali odznaczeni, jako najlepszypiłkarz i najlepszybramkarz zawodów. Dla Julianato już trzecie zwycięstwo,ponieważ drużyna zajmujewysokie miejsca w trakciekażdego wyjazdu do Polski.Oczywiście, Julian sprawiadużą radość swemu ojcutrenerowi.


1220 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> Tym razem - po zamkachMATEMATYKA I MITOLOGIADMYTRO ANTONIUKtekst i zdjęciaPrzed nami – okres urlopów,będziemy podróżowali. Z pewnością,będzie wiele planówi propozycji. My zaczynamyod Karpat. Karpaty będązarówno dosłownie – jako góry,ale też w nazwie sanatorium,mieszczącego się w zamkumyśliwskim hrabiówSchoenborn.Policzymy kominy?Między stacjami kolejowymiSwalawa i Mukaczewo jestmalutka stacyjka „Sanatorium„Karpaty” z bardzo sympatycznymbudyneczkiem dworca.Szkoda tylko, że dziś wewnątrzniego jest zupełna ruina. Myślęjednak, że wszystko, co zobadzinas akurat do zamku, któregowieże widać za drzewami już oddworca. Tabliczka przy jednymz wejść, informująca o tym, iż jestto zabytek chroniony przezpaństwo, myli się o całe stulecie,jak to często bywa na Ukrainie:zamiast XVIII wieku ma być data1890 rok.Pozostawmy jednak historięi zajmijmy się matematyką, czylipoliczmy okna, kominy i wejścia.Dzięki zabawnym zachciankomhrabiów zamek ma dokładnie365 okien, 52 kominy i 12 wejść,– co odpowiada ilości dni, tygodnii miesięcy w roku. Kolejnyszczegół architektoniczny zespołupałacowo-parkowego jestzwiązany z nauką, tym razem –z geografią. Sadzawka zamkowama kształty, dokładnie odpowiadającekształtom imperiumaustro-węgierskiego, przedstawianymna mapach z końca XIXwieku.Na zamku nie ma, co możnaby zakładać, żadnego muzeum.Już od ponad 60 lat mieści się tusanatorium. Co prawda, jakMini dworzec kolejowy obok zamkua nie zamieniony w kolejną rezydencjęnomenklatury partyjnej.Na zamek można wchodzić i robićzdjęcia. Jedynym pomieszczeniem,do którego nie sąwpuszczani turyści, jest kaplica,której witraże są widoczne napierwszym piętrze.Proszę nie próbować wejśćdo środka przez wejście paradne– z niejasnych powodówjest stale zamknięte. Wymarzoneotwarte drzwi są w mało zauważalnymrogu budowli. Poprzejściu przez kilka korytarzyi kilkadziesiąt schodków można(i trzeba) trafić do sali kominkowej.Poza kominkiem, co jestoczywiste, główną atrakcją tejsali jest żyrandol. Między rogamipięknego jelenia, zabitego przezjednego z hrabiów Schoenborn,skich. Niestety, to wszystko, copozostało po dawnym pięknie.Chyba, że jakiś drobiazg zachowałsię w gabinecie lekarzanaczelnego sanatorium. Jednak,żeby ten drobiazg zobaczyć,trzeba, co najmniej, się zapisaćnie przybyli własnym samochodem,lepiej zaczekać na busikmarszrutkęobok mini-dworca.Do Czinadijewa trzeba zajechać,jeśli się chce obejrzećkolejny zamek, który jest pięćsetlat starszy od „sanatoryjnego”.Co prawda, mieszkańcy Czinadijewabędą patrzyli na Państwoze zdumieniem, gdy będziecieich pytali o to, jak można tuodnaleźć zamek z XV wieku.Tylko miejscowy artysta-malarzI. Bartosz, mieszkający w pobliżuwiaduktu kolejowego, pewnymkrokiem doprowadzi Państwado zamku. Nawet otworzy Państwudrzwi, bo przecież to właśnieon jest gospodarzem zamkubaronów Pereni, ponieważwziął go od państwa ukraińskiegow wieloletnią dzierżawę.Obecnie w średniowiecznejbudowli, na którą wielokrotnienacierano, którą odbudowywanolub zamieniano wwięzienie, jest całkiem pokojowywarsztat malarski. Odczasu do czasu miłośnicyZamek Schoenbornów pod SwalawąŻyrandol w jednym z salonówzamkowychTu znajduje się wejście do zamkuHerb na wieży zegarowejczymy dalej, z nawiązką zrekompensujepierwsze wrażenie ponieco smutnym widoku. Od razuza budyneczkiem i trasą rozciągasię przepiękny parkz mnóstwem rzadkich drzewi kwiatów, między którymi tami siam można zobaczyć skaczącewiewiórki. Jeśli nie będziemynigdzie skręcali ze staranniewymoszczonej drogi, doprowaopowiadająstarsi mieszkańcy,od razu po ostatniej wojnieprzyjeżdżał tu na polowaniaNikita Chruszczow. Dawny majątekhrabiów Schoenborn zostałjednak przekazany medycynie,Renesansowe obramowanieokienneułożyła się pięknie wykonanaw drzewie syrena, podobna dotych, które ozdabiają dziobystatków konkistadorów hiszpań-Biblioteka „Wołania z Wołynia”t. 59, Jan Paweł II „Tryptykrzymski”Йоан Павло ІІ, „Римськийтриптих”Biały Dunajec – Ostróg, <strong>2008</strong>. –s. 71;ISBN 978-83-88863-35-671 str., cena 25 grywien„Tryptyk rzymski” Ojca ŚwiętegoJana Pawła II – to szczególnesłowo poetyckie, skierowane doczłowieka współczesnego. Tentom poetycki skłania do rozmyślańo naturze świata i człowieka,a także o sensie Odkupienia.Dzięki pracy SwietłanyPyzy z Łucka ukazał się przekładw języku ukraińskim. UwadzeZamek rodu Pereni w Czinadijewiena konsultację do niego. A propos,jest to całkiem realne, jeślizadecydują Państwo o tym, żebytrochę podreperować tu swojezdrowie. Sanatorium specjalizujesię w leczeniu chorób układunerwowego, patologii sercowonaczyniowychoraz układu trawiennego.Konsultację możnauzyskać, dzwoniąc pod tenumery telefonu: + 38 03131 5-44-33, 2-10-88.Szkielety w murachFormalnie sanatorium mieścisię w miasteczku Czinadijewe(do roku 1944 - Saint Miklosch).W rzeczywistości, jednak, dotego miasteczka jest sześćkilometrów. Więc, jeśli Państwośredniowiecznej egzotyki obchodzątu jakieś święto.Po dawnych czasach nic tujuż nie zostało, jedynie obramowaniarenesansowe niektórychokien i koszmarna historia o tym,jak w trakcie prac konserwatorskichznaleziono tu zamurowanyszkielet. Nie wiadomo, czyjon był, jednak miłośnicy legendod razu określili, że są to szczątkicórki jednego z baronów Pereni,która, jak to bywa, wbrew woliojca zakochała się w młodzieńcuz warstw niższych, za comusiała tak słono zapłacić. Poprzerobieniu kursu matematykii geografii zamkowej mogąPaństwo zająć się też mitologią.„Tryptyk rzymski” w języku ukraińskimSzanownych Czytelników „Wołaniaz Wołynia” proponujemywydanie dwujęzyczne „Tryptykurzymskiego”, które umożliwiaobcowanie zarówno z oryginałempoematu, jak też z jegopięknym tłumaczeniem.Książkę można zamówić podnastępującymi adresami:Korzystając z usługi „Książka –pocztą”, nadsyłając zamówieniepod adresem:„Волання з Волині”, вул.Кардашевича, 1, 35800м. Остріг, Україна;lub na terenie Polski:Ośrodek „Wołanie z Wołynia”,skr. poczt. 9, 34-520 Poronin, Polskaalbo też pisząc na adres mailowy:kovaliv@ostroh.uar.net


13<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>Nasza mała PolskaOdpust parafialny i obchody„Dnia Strzelczysk”MARIA BASZAtekst i zdjęciaOdpust parafialny w Strzelczyskach,obchodzony w dniach30 i 31 maja, w uroczystośćNajświętszego Serca PanaJezusa i Niepokalanego SercaMaryi, zgromadził wielu wiernych.Przybyli obecni i dawni mieszkańcytej starej polskiej wioski.Przy ołtarzu stanęło kilkunastuksięży, wśród nich – neoprzezbiterJózef Kuc, również urodzonyw Strzelczyskach, którywygłosił homilię, poświęconątematyce nabożeństwa doSerca Pana Jezusa. Po Mszy św.i procesji, wszyscy udali się doswoich domów, na „siestę” –tak żartobliwie określił południoweoporządzanie inwentarzadomowego ks. proboszczMieczysław Frytek, aby o godz.17ponownie zgromadzić sięna dziedzińcu szkołyi kontynuować świętowanie.Oczekując na przybyciewiększej liczby wiernych, ołtarzprzygotowano na zewnątrz kościoła.Pogoda dopisała – słońceoraz lekkie podmuchy wiatruprzyczyniły się do wytworzeniapodniosłej atmosfery świątecznej.W śpiewie przewodniczyłaschola młodzieżowa. Zabrakłotylko muzyki organowej. Odkądbyła organistka – s. Teresa MarrzystwaKultury Polskiej” ks. proboszczzorganizował „Dni Strzelczysk”.Przed rokiem 1991 mieszkańcyStrzelczysk, nie mając swegokościoła, należeli do parafii wMościskach. W niedziele i świętaprzemierzali pieszo ponad pięćkilometrów, aby spełnić swójchrześcijański obowiązek. Wówczaszrodził się pomysł, abystarać się o budowę własnegokościoła.W 1991 roku do Strzelczyskprzybył ks. Andrzej Rams, któryzostał proboszczem i ks. AndrzejMalig – wikary, z diecezji tarnowskiej.Przedtem księża cipracowali w parafii mościskiej.Najpierw powstała drewnianaszopa, która służyła jako kaplica.Mieszkańcy Strzelczysk własnymisiłami przystąpili do budowykościoła. Ks. Rams szukał funduszy,miejscowi mężczyźni społeczniepracowali przy budowie,kobiety gotowały dla nich obiady.Zastosowano tzw. zasadę „żywejkolejki”. Drewniane sklepieniekościoła z pięknymi kasetonami,wygodne drewniane ławki wykonalisami mieszkańcy wioski.Nowoczesna szkoła polskaW miejscowej, nowej szkole,zbudowanej z funduszy SenatuRP, za pośrednictwem Stowarzyszenia„Wspólnota Polska”, z polskimjęzykiem nauczania (wedługniu Karty Polaka. Niebawemtaką decyzję otrzyma kolejnagrupa osób” – opowiada panprezes. „Chciałbym podziękowaćFundacji „Pomoc Polakomna Wschodzie” za laptop, a takżeza wszechstronną pomoc,której udziela naszemu towarzystwu”– zaznaczył. „Pragnępodziękować Konsulowi GeneralnemuRP we Lwowie, AmbalenaKuc wstąpiła do zgromadzeniasióstr józefitek, Strzelczyskanie mają organisty. A szkoda…Można jedynie mieć nadzieję,że s. Marlena wymodli kiedyśorganistę dla Strzelczysk.Ks. Józef Kuc w swojej homiliiprzywołał wydarzenia, któremiały miejsce w XVI wieku, kiedyto Pan Jezus polecił św. s. MałgorzacieMarii Alacogue, abyogłosiła światu, iż Jego pragnieniemjest, aby obchodzonouroczystość Jego NajświętszegoSerca. „My, jako ludzie wierzący,powinniśmy również wypełnićpolecenie samego Jezusa, oddająccześć Jego NajświętszemuSercu” – zachęcił słuchaczyneoprzezbiter.Po Mszy św. procesja z chorągwiamii z obrazami wyruszyłapo trawniku dookoła kościoła.W promieniach słonecznychlśniła monstrancja, biel ubiorówdzieci pierwszokomunijnych, albyi komże ministrantów, różnobarwnestroje ludowe i czerwonekorale pań z Koła GospodyńWiejskich, odświętne ubraniadzieci, kobiet i mężczyzn.Proboszcz parafii w Strzelczyskach,ks. Mieczysław Frytek,powiedział „<strong>Kurier</strong>owi <strong>Galicyjski</strong>emu”,iż dobrze mu się pracujew tej parafii. Wspólnie z dwomawikarymi obsługuje równieżokoliczne kościoły: w Krysowicach,w Lipnikach, Czyszkach,Radenicach, Czyżowicach. Ks.proboszcz wie, jak trafić do sercakażdego parafianina, takżedo tego, który nie zgłębił podstaw„kultury picia alkoholu” – jakmówi ks. Mieczysław. Wspólniez Marianem Mazurem – prezesemtutejszej organizacji kulturalnej„Towarzystwa Przyjaciół Szkołyi Inicjatyw Gospodarczych. Towaterminologiiukraińskiej), w rokuszkolnym 2007/<strong>2008</strong> uczyło się56 uczniów. Pracuje tu 16 nauczycieli.Jest to dziewięcioletniaszkoła podstawowa. Oprócznauczania obowiązkowychprzedmiotów szkolnych, dzieciomwszczepiane są polskie tradycjenarodowe – na przykład świętowaliDzień Matki – oraz innychpolskich świąt państwowych, oczym powiedziała mi organizatorpracy z dziećmi Lilia Pelczar.Dyrektor szkoły p. Alicja Bałuch,którą zapytałam, czegojeszcze brakuje w tej nowej,Przed rozpoczęciem koncertu,na dziecińcu szkoły, rozmawiamz dziećmi, które licznieprzybyły na imprezę. Uczniowienie kryją dumy ze swej nowejszkoły. „W tamtej, starej szkolebardzo marzliśmy w zimie” –mówi jedna ze świeżo upieczonychabsolwentek. Prawiewszystkie dziewczynki chcą byćnauczycielkami, co niewątpliwieświadczy o szacunku i autorytecie,jakim obdarzani są nauczyciele.„Uczymy się językówobcych: angielskiego i ukraińskiego”– opowiada uczennica5 klasy Halina Koleśnicka. I wszyscyoczywiście, rozmawiają pięknąpolszczyzną. Dlatego też językukraiński określany jest, jako język„obcy”.W 1994 roku z inicjatywy ks.proboszcza Andrzeja Ramsamieszkańcy Strzelczysk rozpoczęlistarania o budowę nowejProcesja z chorągwiami i z obrazami wyruszyła po trawnikudookoła kościołaładnej szkole, powiedziała –wyposażenia. „Nie są wyposażonesala gimnastyczna, pracowniafizyczna i chemicznaoraz pracownia komputerowa.Brakuje również odpowiednichpodręczników szkolnych. Dziecinatomiast, są zdolne i pracowite,rodzice pilnują, aby odrabiałylekcje. Starsi uczniowie, pomimotego, że pomagają rodzicomw gospodarstwie, także niezaniedbują się w nauce” – powiedziałapani dyrektor.Dyrektor szkoły pani AlicjaBałuchSzkoła polska w Strzelczyskachszkoły. Powołano „TowarzystwoPrzyjaciół Szkoły i Inicjatyw Gospodarczych”.Uzyskano przychylnośćlokalnych władz administracyjnych,a rada wiejska przyznałapod budowę szkoły działkę.Równocześnie towarzystwo ubiegałosię o wsparcie finansowestrony polskiej. Nawiązane zeStowarzyszeniem „WspólnotaPolska” kontakty zaowocowaływnioskiem do Senatu RP o sfinansowaniebudowy szkołypolskiej w Strzelczyskach.Szkoła została oddana doużytku 1 września 2003 roku.Budynek posiada dwie kondygnacje:dużą salę gimnastyczną,stołówkę, pracownie dla dziewcząti chłopców, sanitariaty.W szkole odbywają się uroczystościszkolne i nie tylko. Z po-mieszczeń korzysta równieżmiejscowe polskie towarzystwokulturalne.Senator Kazimierz Pawełek,który był obecny na uroczystościotwarcia szkoły w Strzelczyskach,podaje relacje zeswego pobytu w tej miejscowości.Posłużę się fragmentemzapisu stenograficznego (896)z 52. posiedzenia Komisji Emigracjii Polaków za Granicąz dnia 8 września 2003 r.: „Przedewszystkim chciałbym powiedzieć,że Strzelczysk nie ma na żadnejmapie świata, nigdzie ich państwonie znajdziecie, trzeba po prostuznać drogę. W Mościskach jużo nich zaczynają niektórzy ludzieinformować, jeśli się pytamy. Tojest tak: trzeba dojechać doMościsk i zapytać, bo nie mamowy, żeby inaczej trafić. Drogajest szutrowa, pełna wybojów,ale za to, proszę państwa, jak sięprzyjedzie do tej polskiej wioski,jak mnie informowano, w 90%zamieszkałej przez Polaków, tosię otwiera świat. A właściwie towidać od razu, że to jest polskawieś, ponieważ stoi nowy kościółkatolicki, no i nowa piękna szkoła”.O Karcie Polaka i nie tylkoMarian Mazur – prezes organizacjikulturalnej w Strzelczyskach- wita poszczególne zespołyregionalne, które przybyły na„Dni Strzelczysk”. Gości tu już poraz trzeci zespół piosenki biesiadnej„Jagiellanie” z gminyTryńcza (województwo podkarparpackie,powiat przeworski),która współpracuje z gminąLipniki, do której należą Strzelczyska.Przedstawiciele obydwugmin często odwiedzają sięnawzajem: a to z programemartystycznym, a to, aby rozegraćmecz piłki nożnej.Na „Dni Strzelczysk” przyjechałakapela „Sześć złotych” zeLwowa, pod kierownictwemMarka Gierczaka, zrzeszającaprofesjonalnych muzyków –studentów Akademii Muzycznejwe Lwowie. Młodzi artyści, prezentującstare piosenki lwowskie,wprowadzili słuchaczy w niepowtarzalnyświat „dawnychlat”, czym zasłużyli sobie nagromkie brawa. Wszystkim spodobałasię piosenka z filmu„Skrzypek na dachu” w wykonaniuMarka Gierczaka. PanMarek posiada mocny operowygłos i występuje w tym zespolejako solista, chociaż jest takżeznakomitym muzykiem. Razem zkapelą przyjechała BożenaSokołowska – felietonistka „PolskiegoRadia Lwów”, któraposiada nieprzeciętne poczuciehumoru i wyśmienicie bawiłauczestników imprezy.Pan Marian Mazur opowiedział„<strong>Kurier</strong>owi <strong>Galicyjski</strong>emu”o tutejszym towarzystwie polskim.Do towarzystwa przynależąmieszkańcy Strzelczysk, a takżeokolicznych wiosek, wspólnieobchodzą święta kościelnei państwowe. „Trzydzieści osóbotrzymało już decyzję o przyzna-Marian Mazur – prezes polskiejorganizacji kulturalnejw Strzelczyskachsadorowi Wiesławowi Osuchowskiemuoraz KonsulowiWaldemarowi Kowalskiemu,który zapewnił nas, że zawszebędzie przyjacielem Strzelczysk”– ze wzruszeniem powiedziałpan prezes. Nie sposób,jednak zaspokoić wszystkichpotrzeb tutejszych mieszkańców.Wielodzietne rodziny, a takichjest wiele, według przekonaniaMariana Mazura, potrzebująwszelakiego wsparciai pomocy.Rozmawiam z grupą mężczyzno Karcie Polaka. Cieszą się,że wreszcie podczas przekroczeniagranicy RzeczypospolitejPolskiej będą mogli udowodnić,wopistom i celnikom polskim,którzy często rozmawiali z nimi porosyjsku, że są Polakami… Jest toniebagatelna sprawa dla panaJózefa Kuca, dawnego mieszkańcaStrzelczysk, (to nie pomyłka,gdyż to nazwisko, oboknazwiska – Wiącek i Mazur, jestnajczęściej spotykane w Strzelczyskach).„Karta Polaka posłużyprzede wszystkim naszym dzieciom,studiującym w Polsce. My, starsi,tutaj mamy swoją Polskę. Wszyscyrozmawiamy po polsku,mamy szkołę polską, kościół.Czego nam więcej potrzeba” –mówi Józef Rabiej. Z panemJózefem zgadzają się także innimężczyźni, biorący udział w rozmowie– pan Józef Lis, pan GerardHołdowicz.Wieś Strzelczyska, podobnie,jak inne wioski na Ukrainie,boryka się z trudnościami dniacodziennego. Największym problememjest bezrobocie. Wielumieszkańców pracuje jedyniedorywczo – mężczyźni na budowach,kobiety, jako pomocdomowa, najczęściej daleko odrodziny. Budżet domowy, jakotako, ratują niewielkie gospodarstwarolne. Filia lwowskiejfabryki telewizorów „Elektron”,w pobliskich Mościskach, gdzieza czasów Związku Radzieckiegoznajdowało zatrudnienie większośćmieszkańców wioski,popadła w kompletną ruinę.Mimo niedostatków, wieśżyje, odmładza się. Jej bogactwemsą dzieci i młodzież. I tapolskość, którą spotyka się nakażdym kroku.


14Wspomnienia i refleksje20 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>DWUDZIESTOLECIE TOWARZYSTWAKULTURY POLSKIEJ ZIEMI LWOWSKIEJPROF. LESZEK MAZEPA tekstW tym roku mija 20 lat od momentupowstania we LwowieTowarzystwa Kultury PolskiejZiemi Lwowskiej (TKPZL). Jest todość spory odcinek czasowydla każdego człowieka. Jakto się stało, dlaczego to sięstało, dlaczego powstałostowarzyszenie, które miałozamiar połączyć dla wspólnychdziałań resztki lwowskichPolaków, zwłaszcza tych,którzy urodzili się czy od latzamieszkiwali w tym mieście,nazywanym „Semper Fidelis”,a którzy –wbrew własnej woli –okazali się w innym państwie?Ponieważ minęło tyle lat,w czasie, których niektórzy odeszliod nas, a inni nie pamiętająlub nie są świadomi wielu związanychz założeniem Towarzystwaszczegółów, zaś ludzie młodzi –po prostu – nie znają tych szczegółów,chciałbym wszystkimprzybliżyć te dzieje i uwarunkowania,w których TKPZL powstałoi rozpoczęło swą działalność.Uczynię to jednak poprzezwłasne, możliwie dość subiektywnewspomnienia i refleksje,wplatając odczucia osobiste, anawet wątki autobiograficzne.Te ostatnie będą niejako kontynuacjąmych wspomnień, którepublikowała „<strong>Gazeta</strong> Lwowska”w 2006 roku (w numerach3,4,6,8).częściowo, poprzez pamięćo przedwcześnie zmarłym (w 33roku życia), gdy miałem 4 lata –moim Ojcu Zygmuncie, a takżeprzez Jego siostrę Helenę. Leczbyła to typowa kresowa – galicyjskarodzina „mieszana”, wktórej pielęgnowano równocześnietolerancyjność do innychnarodowości i wyznań.Wśród przodków Ojca był prawdopodobnieWęgier. Nie znałemich osobiście, ponieważ stalebyłem w rodzinie mojej Matki. JejMatka, a moja Babcia – z domuZapłatyńska, pochodziła z rodziny,mającej korzenie szlacheckie.Lecz jej ojciec, a mójpradziadek był spolonizowanymAustriakiem lub Niemcem (jak tosię wielu byłym zaborcom przydarzyło).Nazywał się JohannSchulz. Mąż Babci, mój Dziadek,był Rusinem (nie identyfikowałsię z narodowością ukraińską,jak wielu wówczas mieszkańcówGalicji) wyznania greckokatolickiego.W domu rozmawiałwyłącznie po polsku. Prawdobezżadnej sugestii z mojej czybabcinej strony, po ukończeniu16 lat, gdy otrzymywali dowodyosobiste, w odpowiedniej (obecniezlikwidowanej) rubryce podaliswoją narodowość jakopolską. Zresztą i Żona megoSyna, Tatiana, jest również Rosjanką.A oboje swoich dziecii Beatkę, i Jana-Mariusza, któryprzedwcześnie i tragicznie odszedłz tego świata, - równieżposłali do lwowskiej „polskiej”szkoły im. M. Konopnickiej. (Jaśdość często chodził do siedzibyTKPZL, gdzie kupował dla siebieprzeterminowane polskie czasopisma).Stąd też wniosek, żewychowanie domowe, wpływrodziny ma ogromne znaczenierównież na kształtowanie sięświadomości narodowej dzieci.Niemal całe moje dalsze życie,praca zawodowa, twórczai naukowa związane były w tenczy inny sposób z polskością.Spędzone w Stryju lata wojny oraztuż po niej związane były z Kościołem(ministrantura – poLWÓWCzym jest Lwów w świadomościkażdego Polaka, związanegoz tym wiekowym miastem?– Każdy polski patriota lwowski(a rdzenni lub przez wiele latmieszkający tu lwowiacy - nawetinnych narodowości - są jegogorącymi patriotami) kocha tomiasto nie tylko za to, że się wnim urodził, czy przeżył wiele lat,nie tylko dlatego, że jest architektoniczniepiękne. Kocha je wświadomości, że miasto to, przezczterysta kilkadziesiąt lat bezpośrednio,a przez ponad stuletniokres zaboru austriackiego –pośrednio było bardzo ściślezwiązane z polską historią i kulturą.Zaowocowało to nie tylkotrwałą pamięcią historyczną,lecz nie mniej trwałymi dobramikultury materialnej, z którejkorzystali i nadal korzystająprzedstawiciele innych narodowości.I dobrze. Chociaż ostatniow prasie lwowskiej lansowanajest przewrotna „idea”, że LwówXIX-XX wieczny, jego najważniejszegmachy i budowle, zostałyzbudowane nie przez Polaków,lecz przez Austriaków(!). Tak,jakby to Austriacy, a nie samorządgalicyjski i lwowski, a takżeindywidualnie lwowscy Polacynie wznosili tych budowliwłasnym sumptem. W takichtwierdzeniach ich autorzy, nieopierający się, zresztą, o udokumentowanefakty, nie widząsprzeczności w zarzucanychoczywistościach, że wszystkiewładze miejskie i galicyjskiezdominowane były we wzmiankowanymokresie przez Polaków(gubernatorzy, namiestnicy,prezydenci, miasta, radni itp. itd.),Członkowie pierwszego zardządu: (od prawej) Władysław Łokietko,dr Adam Kokodyński, Adolf Wisłowski, prof. Leszek Mazepa,Zbigniew Bill, Konstanty Czawagazdjęcie - archiwum prywatne Konstantego Czawagizaś napływowych Austriakówczy też Niemców od połowyXIX w., gdy to Lwów zaczął sięszczególnie rozwijać, w tychgremiach wcale nie było! Zaścałe centrum historyczne, prawiewszystkie świątynie powstałyprzecież w okresie przedaustriackim!Jakże niesprawiedliwe,krzywdzące i perfidne sątakie twierdzenia, świadomiedezinformujące społeczeństwo,mało obeznane z historią. Częściowopisałem o tym w tejże„Gazecie Lwowskiej” w seriiartykułów na przełomie 2004 i2005 r. pt. „Lwów i Lwowiacy:spadkobiercy czy tylko użytkownicy?”,adresowanych przedewszystkim do jednych i drugich.Przecież Polacy w tym mieściebyli, od co najmniej, następnegopo jego założeniu wieku –współgospodarzami, nie zaś„okupantami”, jak ich od pewnegoczasu nazywają niektórzy„tutejsi”, nie rozumiejący chyba,co oznacza słowo „okupacja”i „okupant”. Niech porównają jądo okresu krótkotrwałej prawdziwejokupacji Lwowa przezwojska rosyjskie podczas pierwszej,a także do faszystowskiej –podczas drugiej wojny światowej.Niech przypomną sobie całyokres sowiecki, który przyniósłewidentną dewastację materialnąi – najważniejsze – moralną,mentalną dla tego miasta i kraju.Przyznać należy, że na pewnojednak nie byliśmy w dawnychwiekach zbyt tolerancyjni i wyrozumialidla naszych współbraci– Rusinów-Ukraińców. Zapewne,nie było zbyt wiele powodów, bynas kochać. Ale też wnieśliśmybardzo znaczny i wielce znaczącywkład we wszechstronnyrozwój tego miasta w wieludziedzinach, za który nie mamypowodów się wstydzić czytłumaczyć.W świadomości Polaków,mieszkających w Kraju i na emigracjiLwów był i pozostaje„polski”. Wielu z nich nie możesię pogodzić, iż miasto to (po razkolejny w jego historii!) wcielonezostało do innego państwa. Aletrzeźwo myślący zdają sobiesprawę, iż są to realia i uwarunkowania,które należy zaakceptować.Utrwalić w sobie polskośćBędą tu zupełnie osobistewspomnienia i dygresje, chociaż– być może – mające wielewspólnych cech z wieloma moimiziomkami.Urodziłem się i wychowywałemw tzw. kresowej rodziniepolskiej. Polskość w niej byłaobecna i umacniana przezmoją Babcię (tą część mojejrodziny znam lepiej) oraz,Poeta Rostysław Batuń, konsul RP we Lwowie Włodzimierz Woskowski,Konstanty Czawaga (od lewej)zdjęcie - archiwum prywatne Konstantego Czawagipodobnie, Babcię bardzo kochałi szanował, ponieważ –wbrew istniejącej wówczastradycji galicyjskiej, wg którejwyznanie (a zatem i narodowość)synów „szła” po ojcu,a córek – po matce, – przyszłamoja Matka Bogusława i jej bratZygmunt zostali ochrzczeni jakokatolicy rzymscy, co oznaczałow praktyce narodowość polską.Po śmierci mego Ojca, Mamawyszła po kilku latach za mąż zaAugustyna Nowakowskiego.Ojczym i Wuj, jako nauczyciele –porucznicy rezerwy WojskaPolskiego, zostali już we wrześniu1939 r. zmobilizowani i od razuwszelki ślad po nich zaginął.Wspominam mego Ojczyma,ponieważ jego Matka była zpochodzenia Węgierką. MojaŻona Maria natomiast jest Rosjanką...Taki zupełny galicyjski„gemischt”.W naszym lwowskim domujęzyk polski był absolutnie dominujący.Jak i polskie tradycje.Mam ogromną satysfakcję, iżmoje dzieci – zarówno Andrzej,jak i Teresa, uczęszczając doszkół ukraińskich, - samoistnie,łacinie – a jakże, „kalikowanie”,czyli napędzanie powietrzaogromnym pedałem do organów).Po tzw. „repatriacji” i likwidacjipolskich szkół w rodzinnymStryju, 7-10 klasę kończyłemw szkole ukraińskiej. Wtedyzaprzyjaźniłem się z wielomaUkraińcami. W latach 1946-48przyszło mi wykonywać funkcjęorganisty w kościele parafialnym– po wyjeździe do Polski prawdziwegoorganisty p. Drajera.Zresztą, był to okres, gdy chciałemzostać... księdzem. Jeszczeprzed zdaniem przeze mniematury (od kilku lat amatorskokomponowałem) w kościele tymzostał wykonany mój poważnyutwór – „Missa Paschalis”. Śpiewałchórek kościelny, soliści, jagrałem na organach, a całościądyrygował obecny KierownikKatedry Dyrygentury LwowskiejAkademii Muzycznej profesorJurij Łuciw. Ponieważ obaj w tymsamym roku zostaliśmy studentamiKonserwatorium Lwowskiego– on w klasie dyrygentury MistrzaMykoły Kołessy, ja – w klasiekompozycji Mistrza Adama Sołtysa,- musieliśmy skrzętnie


ukrywać wyżej wspomniany nasz„straszny grzech”, którego odkryciegroziło wyrzuceniem zUczelni... Moją pracę dyplomowąbyła „Suita Polska” na wielkąorkiestrę symfoniczną.Od 1960 r. podjąłem pracęw Konserwatorium Lwowskim,mojej „Almae Matris”, z którąemocjonalnie i nawet fizyczniezwiązany jestem do dziś.Od początku lat 70. zacząłemsię coraz intensywniejzajmować pracą naukową.Brakowało mi, jednak, odpowiedniejliteratury polskiej.Będąc parokrotnie w Krakowie,gdzie do dziś mieszkają moikrewni, odwiedzałem PolskieWydawnictwo Muzyczne (PWM).Sprezentowano wówczas interesującemnie książki. Leczobiecano przesyłać więcej.Próbowano mi je przesyłaćpocztą, lecz niektóre przesyłkinie dochodziły. Zapewne cenzurasowiecka, która sprawdzałacałą korespondencję zagraniczną,uważała, że są ideologicznie„niepoprawne” i „niebezpieczne”dla obywatela ZSSR... Zresztą,dość intensywnie korespondowałemz Polską, co bardzolękało moją żonę, która byłapewna, że jestem na „indeksie”w KGB. Tłumaczyłem jej, że napewno ma rację, lecz bez tegomoja praca naukowa jest równieżpozbawiona sensu.Zbierałem wówczas materiałydo swego doktoratu o szkolnictwiemuzycznym we Lwowieod czasów najdawniejszych.Pieczołowicie zbierałem i opracowywałemdokumenty obulwowskich archiwów oraz literaturęprzedmiotu. W swychdomowych zbiorach osobistychmiałem (i nadal mam) wieledokumentów, związanych z <strong>Galicyjski</strong>mi Polskim TowarzystwemMuzycznym, działającym w XIXi XX ww. Materiały te uchroniłprzed zniszczeniem i przekazał migdzieś w początkach lat 70.ówczesny kierownik PracowniNagrań Konserwatorium Lwowskiegoniezapomniany Pan JerzySzybalski, widząc moje zainteresowanietą dziedziną. Dysertacjibroniłem w KonserwatoriumMoskiewskim, ponieważ w Kijowiewówczas nie mogłem miećszans ze względu na „ujawnienie”i uwypuklenie polskiej kulturymuzycznej we Lwowie. W Moskwiena te rzeczy patrzyli niecoinaczej. Wspominam o tym,ponieważ w okresie obronypracy poznałem „korespondentazagranicznego” warszawskiego„Dziennika Ludowego”pana dra Tadeusza Samborskiego,który umieścił swójartykuł w tym „Dzienniku”, informującczytelników polskich o mejpracy naukowej w dziedziniezapomnianej polskiej kulturymuzycznej we Lwowie. Był to mójpierwszy kontakt z prasą polską.Zaś z T. Samborskim niejednokrotniekontaktowaliśmy się wokresie późniejszym.www.kresy.najlepsze.netwww.stanislawow.netwww.kresy.cc.pl/lwowwww.kresy.webpark.plwww.kresy-krakow.com.plwww.kresy-wschodnie.webpak.plW PWM zaproponowano miinny sposób: będą przesyłaliliteraturę na moje imię dopolskiego Konsulatu Generalnegow Kijowie. Ten „kanał przerzutowy”okazał się niezawodny.Książki trafiały do Konsula dospraw kultury (a „po cichu”,nieoficjalnie i związków z Polakami)– Włodzimierza Woskowskiego.Poznałem go bliżej dopierow 1988 r. we Lwowie, gdyjuż kierował ówczesną AgencjąKonsularną. Do niego od czasudo czasu jeździł i zwracał sięw różnych sprawach, związanychz lwowskim Polskim TeatremLudowym, Adolf Wisłowski. Zabierałksiążki i przekazywał je mi.(Bywałem w tym Teatrze, znałemsię z Panem Piotrem Hausvaterem,który proponował mi współpracęw dziedzinie muzycznej,lecz do tego, niestety, nie doszło).Tak to w połowie lat 80. poznałemdwie osoby, które odegraływażną rolę w dalszym moim życiu,a przede wszystkim – w procesiezakładania i funkcjonowaniaTowarzystwa Kultury Polskiej ZiemiLwowskiej. Zauważyłem, że zawszepomiędzy obu panami„iskrzyło”. Jednak nigdy niedociekałem przyczyn tych zachowań.Każdy może mieć jakieśanimozje i osobiste widzenieróżnych rzeczy. To ich sprawa.Może nie byłem zorientowany.Staram się obiektywnie każdegoz nich oceniać, nie bacząc naich stosunki.Dlaczego tak szczegółowoopisuję wszystkie te sprawy –czasem drobne i – zdawałobysię - mało znaczące, możenadto osobiste, których niewarto, nie trzeba wyciągać „naświatło dzienne”, podawać doogólnej wiadomości? Zapewnebardzo wielu Polaków „zeWschodu” mogłoby w podobnysposób opisać swoje życie i przeżycia.Na pewno. Ale tą swoistąwiwisekcję, „anatomię” własnegożycia podaję w kontekściepóźniejszych wydarzeń i związkówz moimi ziomkami, którzyzechcieli we mnie uwierzyć i powierzyćmi swój los w pierwszychlatach istnienia Towarzystwa.Chciałem tymi kilkoma przykładamipokazać „jak hartowała sięstal” (przepraszam za to porównaniedo znanej w ZSSR książki),czyli jak kształtowała się moja(i wielu innych Polaków) polskość.Przecież nie „spadła znieba”, nie wynikła nagle, lecztkwiła głęboko w żyznej glebiew niezwykle trudnych i bardzo niesprzyjających okolicznościachsowieckiego państwa komunistycznego.Chciałem pokazać,że wychowana i zachowana wsobie polskość, mimo wszelkichżyciowych przeciwności, mimoczasowego odejścia od jakichśważnych zasad i wartości możegłęboko tkwić w człowieku,a później rozwinąć się owocniew warunkach społecznegoodprężenia i szczytnych dążeń.cdn.CIEKAWE STRONY INTERNETOWEO KRESACHwww.kresy.co.uk/stanislawow.plwww.kresy.cc.pl/lwowwww.kresy2000.plwww.fotojonny.republika.plwww.lwow.com.plwww.poznajukraine.comALEKSANDER SZUMAŃSKIOcalić od zapomnienia16 lipca 1968 roku upłynęłodokładnie 35 lat od czasu, gdyna antenie ogólnopolskiej wprzedwojennej Polsce odezwałasię po raz pierwszy „WesołaLwowska Fala” pod kierownictwemWiktora Budzyńskiego,autora tekstów, aranżera i pomysłodawcyaudycji. „Ta to jestwprost nie do wiary” - tak śpiewałana falach lwowskiegoradia Włada Majewska dotekstu i muzyki Mariana Hemara.Zatem 16 lipca <strong>2008</strong> roku mija75 lat od wyemitowania pierwszejaudycji.„Lwowska Fala” narodziła się„z niczego”, gdy Wiktor Budzyńskiwpadł na „szatański” pomysłzrobienia raz na miesiąc „LwowskiejFali”, kasując równocześniecały niedzielny program warszawski,nie biorąc niczego ani z Warszawy,ani z żadnej innej stacji.Dyrektor radiostacji lwowskiej,bardzo wyrozumiały i taki samzapaleniec, jak wszyscy, złapałsię za głowę i popatrzył naWiktora Budzyńskiego, jak naczłowieka niezupełnie normalnego.Dyrektorem radiostacjilwowskiej był wówczas człowiekpełen entuzjazmu, kierownik i natchnionypoeta – Juliusz Petry. I taknarodziła się „Lwowska Fala”.Piosenka lwowska - to bezcennydokument polskiej kulturyobyczajowej i muzycznej, a takżejęzyka lwowskiego z okresu dwudziestoleciamiędzywojennegoi wcześniejszego.Towarzystwo Kresowe „Chawira”z Krakowa i Komitet ObywatelskiMiasta Krakowa w tymroku zorganizowały OgólnopolskiFestiwal Piosenki Lwowskieji „Bałaku Lwowskiego”.Celem nadrzędnym organizatorówjest ocalenie od zapomnieniapiosenki lwowskiej, upowszechnieniewiedzy na temat jejhistorii, pogłębienie świadomościo przeszłości historycznej i szacunkudo tradycji kulturowej dziecii młodzieży, wyjście naprzeciwzapotrzebowaniu i oczekiwaniomludzi, uczuciowo związanych zeLwowem i Kresami Południowo-Wschodnimi II Rzeczypospolitej.Festiwal organizowany jest poraz drugi i w porównaniu doubiegłorocznego jest poszerzonyo „bałak”, integralnie związanyz tradycją i piosenką lwowską.Organizatorzy nawiązali szczególnąwspółpracę ze szkołami,noszącymi imię „Orląt Lwowskich”.Eliminacje lokalne odbyły się jużw Krakowie, Katowicach, Warszawie,Tarnowie, Nowym Sączu,Rzeszowie, Busku-Zdroju, oczekujejeszcze Lublin, Zamość, Kielce.Konkurs finałowy odbędzie się20 września w Krakowie, a 21września odbędzie się konkursgalowy w krakowskim teatrze„Groteska” z udziałem MartyStebnickiej, Danuty Skalskiej,Haliny Kunickiej.Konferansjerkę wszystkichkoncertów prowadzi AleksanderSzumański.Trzonem Festiwalu jest Zespółwokalno-instrumentalny „Chawira”,mający w repertuarzepiosenki lwowskie i kresowe,polskie piosenki lat międzywojennych,światowe przeboje pierwszejpołowy dwudziestego wieku.Zespół założył mgr inż. i muzyk– Karol Wróblewski, artysta, grający,przede wszystkim, na akordeonie,ale też i śpiewający.Zespół powstał w 2003 roku.Celem jego założenia byłopopularyzowanie pioseneklwowskich i międzywojennych.Motywem były związki rodzinnez Kresami i miłość do Lwowa.Aktualnie Zespół występujew składzie: Karol Wróblewski –kierownik zespołu, akordeon,15<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>Korespondencja Specjalna z KatowicWE LWOWIE MUZY ŚPIEWAŁY ZAWSZEśpiew, Grzegorz Wróblewski –piano, Stefan Czyż - klarnet,trąbka, śpiew, Jerzy Skrejka –piano, Wiktoria Zawistowska –śpiew, Kazimierz Oćwieja -śpiew, gitara, Wojciech Habela– aktor, śpiew i wiersz, AndrzejMichalski – piano, SławomirKokosza – piano, Tomasz Kumięga– śpiew, Kinga Dobosz –śpiew, Aleksander Szumański –konferansjerka.W prezentacji zespołu należywspomnieć o pp. Łucji i BogusławieGedlach, którzy udzieliliogromnego wsparcia zespołowi.Przy ich pomocy powstałoTowarzystwo Kresowe „Chawira”,które działa w Krakowie, mającswojego prezesa, panią CzesławęKarlińską /ciotkę Bańdziuchową/.Koncerty Zespołu„Chawira” odbywają się w krakowskichrestauracjach conajmniej 2 razy w tygodniu,spędzamy wspólne sylwestry.Przy akompaniamencie Zespołu„Chawira” tańczymy, przeżywającdrugą młodość we Lwowie.Repertuar Festiwalu jest niebagatelny,oprócz renomowanychautorów, Mariana Hemara,Emanuela Schlechtera, HenrykaWarsa, Jerzego Petersburskiego,Witolda Szołgini czy JerzegoMichotka, słuchamy piosenkiulicznej, anonimowej i to jestpiękno w pięknie. Przypominamysobie natychmiast „Ślepą Mińcię”,śpiewającą u stóp pomnikakróla Jana III Sobieskiego naWałach Hetmańskich „Ślicznygwuździki” /sic!/, „Pienkny tulipany”,przegrywającą na harmonii.Zaczepiana przez ulicznikówwołała za nimi „ty miglanc!”„Durny Jasiu naprzód tamz chłupakami pędzi sam...”W tym miejscu pragnę przypomniećulicę lwowską z jejoryginalnymi typami, które takzrosły się z wyglądem miasta, żestanowiły stałą, nieodłącznączęść jego fragmentów.W ciągu przeszło stu latprzewinęła się tu cała galeriaoryginałów, dobrze znana mieszkańcomLwowa aktualnie lub zopowieści i tradycji. Wspomnieniao nich sięgają połowy XIXw. Pamiętnikarze i kronikarzeżycia miejskiego wymieniajątakie postace:Łucyk – uzdrowiciel i szarlatan,który, ubrany w długą szatę,przystrojoną mosiężnymi gwiazdamii kołami, z wężem grzechotnikiemw zarękawku chadzałpo całym mieście, leczącpigułkami swojego wyrobu.Baronek – zubożały baronhulaka, trochę pomylony, żyjącyz jałmużny, wystawał podHotelem George’a.Doktor – umysłowo chory, stałzawsze na placu Gołuchowskich,przemawiając do siebiepo niemiecku i żydowsku.Profesor lub Filozof – poeta,piszący na zamówienie okolicznościowewiersze, stał z książkąw ręku na ul. Wałowej i deklamowałłacińskie wiersze lubmłodzieży szkolnej odrabiałzadania z łaciny.Diodio - dziwak emeryt z górnegoŁyczakowa, chodził wszarej kapocie, z pasją zdzierał zmurów afisze, którymi wypychałkieszenie.Altesziker - /stary pijak/ - Żyd,szewc i pijak tańczący po ulicach.Jaśko – hulan – włóczęgai wykolejeniec, zajmował sięwyrabianiem szopek, przypominającychlwowski Ratusz z jegokominową wieżą i od BożegoNarodzenia do Gromnicznejchodził z wertepą, jako przywódcałyczakowskich kolędników.Durny Jasiu – syn przekupkiz Rynku. Śmiano się z jego powiedzonek:„Ni kupujci barszczu umojej mamy, bo si tam szczur utopił”.Durny Ignaś – grywający naskrzypkach na rogu ulicy Kurkoweji Czarnieckiego. Zaczepianyprzez batiarów okrzykiem: „Ignaś,Zośka ci ni kocha!” wołał za nimi:”idź ty, beńkart magistracki”.Ben Hur albo Buwaj – to ostatnieprzezwisko pochodzi odpierwszego słowa piosenki,którą przywiózł on ze sobą doLwowa i którą głośno wyśpiewywał:Buwajte zdorowa mojazołoteńka! Do tej melodii lwowskaulica dorabiała aktualne kuplety.Opis tych lwowskich oryginałówstanowi fragmenty konferansjerkiFestiwalu.Więcej, niż „Tylko we Lwowie”A co się śpiewa? Repertuarjest różnorodny, m.in.: „Ta ostatnianiedziela”, „Oba cwaj” - duetTońcia i Szczepcia bisowany,„Tango łyczakowskie”, „Przymuzyczce”, „Tylko we Lwowie”piosenka bisowana, „Ten drogiLwów”, „Moja gitara”, „Mojeserce zostało we Lwowie” -piosenka bisowana, „Ta co panbuja”, „W Stryjskim Parku”,„Boston o Lwowie”, „Lwowianka”,„Ballada o Pannie Franciszce”,„Bal u weterenów”, „Wio napiechotę do Lwowa”, „Party w Londynie”,„List do przyjaciela i przyjaciółprzyjaciela” i wiele innychpiosenek.Nie obywa się bez poezji o tematycelwowskiej, autorstwakonferansjera.A oto mój wiersz, uprzednioczytany w Radiu Lwów, lubmówiony na spotkaniu autorskimw redakcji „LwowskichSpotkań” – /redaktor naczelnaBożena Rafalska/.Czekoladki i cukierki(fragment)Czekoladki i cukierkiSłodziusieńki bombonierkiPiękne panny, kwiatów mowaA to wszystko jest ze Lwowa.Popatrz z góry na ŁyczakówTam jest smak pachnących makówA frajery z KleparowaPrzecież także są ze Lwowa.Gdy muzyczka rżnie sztajeraLwów piękniejszy niż RiwieraBo na rogu KopernikaTańczy panna bez bucika.Taka była lwowska ulica. A cow lwowskich domach, co takiegopodbijało serca lwowian?Ano właśnie. To przecież nie tylkodla lwowian, ale też dla „krakówka”i „warszawki” Wiktor Budzyńskipowołał radiową „WesołąLwowską Falę”. Kto na falacheteru pierwszy mówił „lwowskimszmoncesem”? Oczywiście Aprikozenkrantzz Untenbaumem.Kto pierwszy zapisał medialnielwowski „bałak”? Oczywiścielwowski adwokat Henryk Vogelfaenger– Tońcio i nieukończonyinżynier – Szczepcio.Szczepcio i Tońcio… 75 lat latminie niebawem od dnia, kiedypojawili się na antenie radiowejpo raz pierwszy.Przetrwali pamięć trzechpokoleń, przez fale eteru zdążyłyprzepłynąć w tym czasie armieWalerych Wątróbków, profesorówOchęduszków, Matysiakówi Jezioran, ale dwóch najwybitniejszychlwowskich batiarów -Tońcio i Szczepcio – trwa na posterunkudo dzisiaj. Lwowskaulica nazywała ich nieraz żartobliwieBajbus i Bongu /niemowlęi spirytus/, ale zawsze radośnie,zawsze śpiewnym bałakiem.Mój tata, zapytany przezemnie, co to znaczy Bajbus, odpowiedział– niemowlę, co niewiesz? Natomiast nie wiedział,co to znaczy Bongu. No, mógłnie wiedzieć, skoro sam byłlekko trunkowy.Katowice 24 maja <strong>2008</strong>


1620 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>Rurociąg północnyŚMIERĆ WYJDZIE Z BAŁTYKUSZYMON KAZIMIERSKICzy Państwo wiecie, że tempo,w jakim ulega korozji stalowyprzedmiot, zanurzony w wodachBałtyku, wynosi około 0,5 milimetrana rok? Stal najszybciejulega korozji przy stężeniu soliw wodzie morskiej, wynoszącym3 %. Nasz Bałtyk nie posiada ażtak wielkiego zasolenia i jegowody zawierają tylko 1% soli.Może tylko dlatego jeszczeżyjemy. Pół milimetra na rok, posześćdziesięciu latach dajegrubość 30 milimetrów. Mniejwięcej, taką grubość powinnymieć ściany gazowej amunicjiartyleryjskiej, nonszalancko wrzucanejdo Bałtyku przez euforycznychzwycięzców III Rzeszy.Chyba już zaczynają pękać,posiadające dużo cieńsze obudowy,bomby lotnicze z tabunem,somanem i „kwasempruskim”. Na swoją kolej czekająpółtoratonowe kontenery i 150litrowe beczki iperytu siarkowego.Jest jeszcze fosgen,adamsyt i cyklon B. Jest luizyt,Clark I i Clark II. Do wyboru!Nie uwierzycie, Państwo,dlaczego w trakcie drugiej wojnyświatowej, armie różnych narodównigdy nie użyły przeciwkosobie broni chemicznej, takmasowo przecież używanejw pierwszej wojnie. Wszystkiearmie świata miały swoje zapasybroni chemicznej, a wojskawszystkich armii wyposażonebyły w maski przeciwgazowe.Jednak, atak gazowy na przeciwnikanigdy i nigdzie nienastąpił. Każdy spodziewał się,że to Niemcy pierwsi zaatakujągazem, więc starano się przedtym atakiem zabezpieczyć, alei zebrać zapasy broni gazowejna spodziewaną, chemicznąripostę. Nikt nie chciał zacząćpierwszy, więc nikt nawet niepróbował atakować w tensposób Niemców. Adolf Hitler,w czasie pierwszej wojny światowej,stał się ofiarą ataku gazowego.Młody wtedy żołnierz,Adolf Hitler został zatruty iperytem.Ledwo żywy, oślepły,przebywał na wielomiesięcznymleczeniu w specjalistycznymszpitalu na Pomorzu. Poprzysiągłsobie wtedy, że będzie robiłwszystko, by ani razu więcej, niktnie użył przeciwko komukolwiektej świńskiej broni.I słowa dotrzymał. Nawetwtedy, kiedy Rzesza waliła się jużw gruzy i silny niemiecki atakchemiczny mógłby przeważyćszalę zwycięstwa na jego korzyść.To, że Adolf Hitler był takzagorzałym przeciwnikiem bronigazowej, wcale nie świadczyło,że niemiecki przemysł nie produkowałtej broni. Ależ produkowałi to bardzo intensywnie.Przez cały czas trwania III Rzeszywyprodukowano niesamowitąilość chemicznych środkówbojowych starszej generacji, alei zupełnie nowych, nikomujeszcze nieznanych, tak groźnychSkorodowane pociski artyleryjskie, zawierające gazWszystkie armie świata miały swoje zapasybroni chemicznej, a wojska wszystkich armiiwyposażone były w maski przeciwgazowe.Jednak, atak gazowy na przeciwnika nigdyi nigdzie nie nastąpił.i podstępnych, że nie chroniłyprzed nimi żadne wojskowemaski gazowe. Bez przesadymożna powiedzieć, że dopieropo kapitulacji Rzeszy Niemieckiej,Alianci zrozumieli, jakiej zagładyudało się im uniknąć, gdy zezgrozą zapoznawali się z zapasamitrucizn mogącymi wytrućich jak szczury. Od tego, cozobaczyli, można było osiwieć!Bo jak tu nie osiwieć, gdy zobaczysię 300 000 ton amunicjigazowej, z której każda pojedynczabomba, lub pocisk dohaubicy, zdolne były zabić całąludność małego miasta.Magazyny zapchane byłysetkami tysięcy bomb lotniczych50, 250 i 500 kilogramowych.Pociskami artyleryjskimi 75, 105 i150 mm. Były jeszcze kanistry,beczki i kontenery z iperytem.Miny, fugasy i granaty dymne.Na konferencji w Poczdamiew roku 1945 Alianci wyłonilikomisję wojskową, w której składwchodzili przedstawiciele USA,Wielkiej Brytanii i ZwiązkuRadzieckiego. Komisja miała sięzająć zniszczeniem niemieckiejbroni gazowej. Komisja przekonałasię wkrótce, że nie da sięzneutralizować tak wielkiej ilościtrujących środków chemicznych,na co nie pozwalały moce przeroboweprzetrwałych wojnęzakładów zdolnych do podjęciasię takiego zadania. Postanowiono,więc truciznę zatopić wmorzu. Decyzja równie głupia,jak nonszalancka. Plum, do wodyi problem z głowy.Początkowo jako miejscezatopienia zmagazynowanejtrucizny wyznaczono kilometrowągłębinę na OceanieAtlantyckim, ale zaraz rozpoczęłysię narzekania, że daleko,a więc drogo, że niebezpiecznie,bo płynące z trucizną statkimogą ulec po drodze awarii i coto będzie, jak się coś z nichwydostanie…Wreszcie, wszyscy rozpoczęlitopić zarazę nie na Atlantyku,a na pobliskim Morzu Bałtyckim.Nie na głębokości tysiącametrów, bo takiej głębi nigdziena Bałtyku nie ma, ale na głębokościachod 10 do 150 metrów.Bezczelność, z jaką wykonano tozadanie jest porażająca.Pod koniec roku 1945 Amerykaniei Anglicy wywieźli z portówniemieckich na 42 statkach120 tysięcy ton amunicji, zawierającej:iperyt, tabun i fosgen.Ponad połowę tego świństwazatopiono w… cieśninach duńskich,pod nosem nic nie wiedzącycho tym Norwegów, Szwedówi Duńczyków. Dopiero rosyjskaekspedycja z roku 2000 odkryłależące tam na dnie wraki nigdzienie oznaczonych statków (konkretnie27 wraków w cieśninieSkagerrak i 8 wraków w cieśninieKattegat), wyładowanych pobrzegi przegniłymi już pojemnikamiz gazami bojowymi. Aliancido topienia niemieckiej amunicjigazowej używali starych niemieckichstatków, topiąc towszystko razem, aby nie zawracaćsobie głowy trudnym i pracochłonnymrozładunkiem.Przyznają się do tego, że naBałtyku zatopili 69 tysięcy tontrucizny.Związek Radziecki topił niemieckąamunicję, wyrzucając jąpo prostu za burtę. W okolicachBornholmu zatopiono 33 tysiąceton amunicji gazowej na obszarze2,8 tysiąca kilometrów kwadratowych.W tym miejscu jesttak zwana Głębia Bornholmska.Ponad sto metrów głębokości.Radzieckie statki nie miały takdługich łańcuchów kotwicznych.Rzucały, więc ładunek doMagazyny zapchane były setkami tysięcybomb lotniczych 50, 250 i 500 kilogramowych.Pociskami artyleryjskimi 75, 105 i 150 mm. Byłyjeszcze kanistry, beczki i kontenery z iperytem.Miny, fugasy i granaty dymne.morza, będąc w ruchu. TerazRosjanie sami nie potrafiąpowiedzieć, gdzie opadło nadno to, co wyrzucali.W każdym bądź razie, leżyto… „gdzieś tam”. Przerażenieogarnia, gdy czyta się relacjekapitana Konstantego PietrowiczaTerskowa, który w roku1947 dostał rozkaz zatapianianajcięższych bomb iperytowycho wadze 250 – 500 kilogramów.Do zatopienia było 50 000bomb! Na wykonanie zadaniawyznaczono mu nieprzekraczalnyczas siedmiu miesięcy.Pierwsze zatapianie odbyło sięna zachód od portu Liepay, nagłębokości 70 metrów. Przywietrznej pogodzie, statkiemkapitana miotały wielkie fale i wtych warunkach marynarze,używając okrętowych żurawi,wyciągali z ładowni ogromnebomby lotnicze i, przenosząc jeprzez burtę, wrzucali to cholerstwodo morza. Jak mówikapitan, bomby były wyposażonew materiał wybuchowy,mający rozrzucać ładunekiperytu i podgrzewać swymwybuchem iperyt do temperatury,w której z oleistej cieczyzamienia się on w trujący gaz.Kiwający się statek dwukrotniespowodował eksplozję takichbomb. Byli zabici i ranni. WieluZdjęcie z dna Bałtyku wykonane przez robota wyposażonegow kamerę. Beczka z iperytemwschodnioniemiecka armia NRDtopiła w Bałtyku jakąś amunicjęchemiczną jeszcze w roku 1968!Dotychczas nie wiemy nic omiejscu zatopienia przynajmniejjednej trzeciej tego, co zostałozatopione. – Gdzie to leży?Raz po raz, po burzy, wodyBałtyku wyrzucają na brzegbomby, pociski, czy kontenery ztrującym gazem. Raz po razrybacy, łowiąc sieciami przydennymi,wyciągają wraz zrybami jakieś zardzewiałecholerstwo. Na początku nikt niewiedział, co wyrzuciła woda. Napoczątku zaskoczeni rybacy niewiedzieli, co mają w sieci. Słynnesocjalistyczne trzymanie wszystkiegow tajemnicy owocowałotutaj licznymi wypadkami i tragediami.Od zawsze tak było naWybrzeżu. Mieszkańcy Wybrzeżanie mieli żadnego oparciaw tym, swoim jakoby, rządziei jego administracji. Ci nadęcifaceci potrafili tylko dbać o socjalistyczneTAJEMNICE!! Niktz łowiących na Bałtyku rybaków,nikt z marynarzy, nikt z kąpiącychsię w morzu nie miał bladegopojęcia o tym, co leży na jegodnie. Dlatego rybacy, wyciągającz sieci jakieś dziwne pojemniki,w ogóle nie wiedzieli, z czymmają do czynienia. Starali się jeotwierać, doszukując się w nichzatopionych skarbów. Dzieciakibawiły się bombami gazowymi,leżącymi na plaży. Grudki iperytuwyrzucane przez fale i leżące wprzybrzeżnej wodzie, dla swojegobrązowego koloru częstobyły uważane za grudki bursztynu.Jak się taką wzięło do ręki,od razu zauważało się pomyłkę,ale wtedy już było za późno.Najgorsze ze wszystkiego są tewłaśnie bryły iperytu. Są to,różnej wielkości, czasami nawetbardzo duże, wycieki z przermarynarzyzostało zatrutychiperytem. Niektóre bomby niechciały tonąć. W stosunku doswojej objętości były, jak sięokazało, dość lekkie, na tyle, żepo zanurzeniu w wodzie wciążutrzymywały się na tej samejgłębokości i nie tonęły. Z takimibombami nic już nie można byłozrobić i takie bomby dryfowałysobie z falami, Bóg wie, dokąd.Teraz MOŻNA już o tym mówić,ale poprzednio, przez kilkadziesiątków lat, zwycięskie mocarstwatrzymały takie informacjew tajemnicy. Przed własnymispołeczeństwami.Takie informacje ukrywanoi chyba wiele z nich ukrywa sięnadal. Pomimo pozorów pełnejszczerości, nadal nie są znanewszystkie miejsca, gdzie topionogazową amunicję. Tylko w polskiejstrefie ekonomicznej nasinurkowie znaleźli szesnaścietakich miejsc. Ostatnio dosłowniePrzerażenie ogarnia, gdy czyta się relacjekapitana Konstantego Pietrowicza Terskowa,który w roku 1947 dostał rozkaz zatapianianajcięższych bomb iperytowych o wadze 250– 500 kilogramów. Do zatopienia było 50 000 bomb!kilka kroków od Gdańska i Helu,na tak zwanej Głębi Gdańskiejznaleziono chemiczny horror. Towszystko jest już tak skorodowane,że po prostu samo pękai rozłazi się na boki. Mowy nie ma,żeby można było cokolwiekz tego wydobyć na powierzchniębez natychmiastowegorozlania się trucizny po całymmorzu. Obliczono, że tylko jednaszósta zgromadzonej w Bałtykusubstancji toksycznej, jest w staniezabić wszystko, co żyje wmorzu. Jedna szósta! – A pozostałepięć szóstych!!??Z Bałtyku odławia się corocznieokoło miliona ton ryb, trafiającychpotem na stoły całejEuropy. Cienkościenne bombylotnicze, beczki i konteneryzaczynają już wypuszczać z siebietoksyczną zawartość. Zanimudusi nas gaz, ulatniający sięz nad morza, mamy szansę nazatrucie się niemiecką zarazą,podaną nam na śledziu w śmietanie.Wyrzucanie trucizny do Bałtykubynajmniej nie zakończyłosię z chwilą zatopienia bronihitlerowskich Niemiec. Dziennikarzeniemieccy odkryli, żeObliczono, że tylko jedna szósta zgromadzonejw Bałtyku substancji toksycznej, jest w staniezabić wszystko, co żyje w morzu. Jedna szósta!– A pozostałe pięć szóstych!!??


- katastrofa?17<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>dzewiałych na dnie beczek,bomb i pojemników, które wbardzo niskiej temperaturzeprzydennej wody morskiej nierozlewają się, nie parują, tworząkonsystencję podobną do gliny,lub kitu, którą ruchy wodyformują do postaci różnejwielkości brył i bryłek. Nie wiadomo,czy w tak uformowanymiperycie dochodzi do jakichśreakcji chemicznych. Wiadomonatomiast, że nadal jest ontoksyczny i w wyższej temperaturzegotowy do przekształceniasię w pełnosprawny gazbojowy. Fale roznoszą to świństwopo całym morzu.Do największej chyba tragediidoszło w roku 1955, kiedyto na plaży w Darłówku wodawyrzuciła iperytową bombęlotniczą, którą „bawiły” się dzieciz kolonii letnich. 120 okropniepoparzonych i zatrutych dzieciakówtrzeba było natychmiastodwozić do szpitala. Czworo znich zostało trwale oślepionych.Muszę powtórzyć, bo nie wiem,czy w poprzednim zdaniu wypowiedziałemsię dość dobitnie. Temałe dzieci, które przybyły nadmorze po radość i zdrowie –oślepły na całe życie!Raz po raz zdarzały się wypadkina morzu. Rybacy naprawdęnie wiedzieli, że ich sieci mogąwyciągnąć z wody amunicjęchemiczną. Teraz rybacy jużwiedzą, ale to nie znaczy, żewzrosło wśród nich poczuciewłasnego bezpieczeństwa. Otowypowiedź dziennikarza, od latzajmującego się problemaminaszego Bałtyku. - „Sytuacja wBałtyku jest wręcz dramatyczna.To zamknięty akwen z powolnąwymianą wody morskiej, wyłącznieprzez cieśniny duńskie.Duńscy, polscy i szwedzcyrybacy już od lat wiedzą, jakiespustoszenie robi łapana w sieciponiemiecka amunicja gazowa.Co parę miesięcy trafiają im siętakie znaleziska, które prędkowyrzucane są za burtę. Kontaktz żółtą cieczą wylewającą sięz przerdzewiałych korpusówbomb powoduje rozległe oparzeniai wizytę w szpitalu. W latach1968-1984 aż 90 procentbadanych ryb, złowionych przezDuńczyków i poddawanychsystematycznym badaniomwykazywało obecność iperytu...To właśnie kontakt z zatrutymirybami jest przyczyną znacznegowzrostu zachorowań na rakawśród szwedzkich rybaków.W opinii ekspertów ekologicznychprzedostająca się z głębin brońchemiczna zmniejszyła populacjeryb i fok oraz spowodowaławiele mutacji genetycznych.Badania potwierdzają, że poniemieckiebomby i pociski jużprzerdzewiały i są zagrożeniem,ale wszelka próba ich mechanicznegowydobycia na powierzchnięwywoła tylko lawinęekologicznych katastrof”…Nie tak dawno, w Unii na siłęwmawiano polskim rybakom, żeto ich działalność spowodowałaspadek pogłowia dorsza. O niemieckimświństwie, leżącym nadnie morza, nikt się wtedy nawetnie zająknął. Dzielni obrońcyzwierzątek z Greenpiece teżjakoś dziwnie zamilkli i nie wykazywalichęci do przywiązywaniasię do czegoś tam, w pobliżupolskich portów rybackich.Łatwo więc było wymierzać karypolskim rybakom za ich rzekomo„rabunkowe” połowy. Naszaukochana Unia zachowała się,jakby nic nie wiedziała o gazachbojowych, zatopionych w Bałtyku.A przecież istnieją unijnewłaśnie przepisy, nakazująceposiadanie na statkach rybackichsprzętu pierwszej pomocydo zabezpieczenia załóg przedkontaktem z bronią chemiczną.Rybacy muszą być przeszkoleni iposiadać umiejętność posłużeniasię takim sprzętem. Fajnie towygląda. Nieprawdaż? Szkolenia,zabezpieczenia. Czy Państworozumieją? Nasi rybacywychodzą w morze tak, jakbyudawali się na Front!Wiadomo, że nawet jednamolekuła bojowego środkachemicznego, dostając się wskład ludzkiego łańcucha DNA,może wywołać nieodwracalneW opinii ekspertów ekologicznych, przedostającasię z głębin broń chemiczna zmniejszyłapopulacje ryb i fok oraz spowodowała wielemutacji genetycznych.mutacje, stające się powodamiciężkich chorób dziedzicznych,a nawet śmierci potomstwa takzmutowanych osób. – „My zdążymyumrzeć, zanim zachorujemy,ale nasze uszkodzone genyprzekażemy naszym dzieciomi to one będą rodzić się zestrasznymi mutacjami”- powiedzianona konferencji w Wilnie,poświęconej tragedii wód Bałtyku.na złowione ryby i tylko dziękitemu nie eksplodowała napokładzie kutra. Mniej szczęściamiało trzech rybaków holenderskich.Tym, wyłowiona siecią,mina eksplodowała prosto wtwarze.Podczas ostatniej wojny naBałtyku zainstalowano około165 000 min morskich. Do dzisiaj,na Bałtyku istnieje tylko kilkanaścietras morskich oczyszczonychz min, po których odbywasię cały ruch statków. Resztamorza nadal pozostaje nieoczyszczona. Rozmieszczenieniektórych pól minowych jestznane.Bałtyk. Mapa rozmieszczenia zagrożeń powojennych i przebiegu,będącego w budowie rurociągu gazowego Rosja-NiemcyOpowieść o bałtyckich zagrożeniachnie będzie pełna,jeśli zapomnimy o polach minowych,jeśli zapomnimy o morskichminach zalegających nadnie, lub unoszących się w głębimorza, bo zakotwiczonych nakrótkich, stalowych łańcuchach.Na Bałtyku znaleźć można minypostawione jeszcze w czasiepierwszej wojny światowej! Takąwłaśnie minę z pierwszej wojnywyłowiono koło Göteborga.Zawierała około 300 kilogramównadal aktywnego ładunkuwybuchowego. Marynarkaszwedzka z zachowaniem pełnejostrożności przewiozła minęna poligon i tam ją zdetonowała.Pomimo tylu lat pobytu nadnie morskim, mina wybuchła„jak się patrzy”.Nie każdy ma tyle szczęścia,jak rybacy z Göteborga, którymmina po rozdarciu sieci wypadłaO innych, szczególnie tychpostawionych dawno, nikt niema pojęcia. Miny denne zasypywanesą przez morski piasekniesiony prądami, ale nie ma wtym nic dobrego, bo za kilkamiesięcy może się odwrócićkierunek morskich prądów i minyzostaną znowu odsypane. Namorzu tak właśnie jest. Tam niema nic stałego, nic na zawsze.W roku 1995 na wybrzeżuEstonii znaleziono 12 min, 4 bombygazowe i jedną, całkiemdobrą torpedę. Tylko w latach1998 – 1999 w Zatoce Ryskiejznaleziono 127 min, 17 torped, 2bomby głębinowe (do zwalczaniaokrętów podwodnych),a także 50 gazowych pociskówartyleryjskich. Dodatkowo znalezionona dnie 5 zatopionychokrętów wojennych, zestrzelonysamolot i zatopiony okręt podwodny.Na rosyjski brzeg ZatokiOpowieść o bałtyckich zagrożeniach nie będziepełna, jeśli zapomnimy o polach minowych,jeśli zapomnimy o morskich minach, zalegającychna dnie, lub unoszących się w głębimorza, bo zakotwiczonych na krótkich, stalowychłańcuchach.Fińskiej morze wyrzuciło ostatnio8 min, 3 bomby głębinowe i 420gazowych pocisków do niemieckichhaubic. Na Bałtyku niktnie ma pewności, czy nagle nienapotka jakiejś powojennejniespodzianki. Dzikich, przeznikogo nie oznakowanych namapach wysypisk amunicji i pojemnikówz gazami bojowymi jestcałe mnóstwo. Dodatkowo,rybacy rozciągnęli swoimi sieciamidennymi ogromne ilościtego świństwa po miejscachzupełnie nie znanych i wręczniewiarygodnych. O tym, jaktrudno jest znaleźć coś zatopionegow Bałtyku i jak łatwojednocześnie jest coś zgubić najego dnie, niech świadczy przykład,kiedy to dopiero rok temuznaleziono, w dodatku niedalekonaszego wybrzeża, wraknajwiększego okrętu niemieckiejmarynarki wojennej, długiegona ponad 250 metrów jedynegohitlerowskiego lotniskowca –„Graf Zeppelin”. W taki to sposób,coś długiego na ćwierć kilometra,może w Bałtyku „przepaśćbez śladu” na dziesięciolecia.Niedawno przeprowadzanebadania, wykonywane przezmarynarkę rosyjską i niemiecką,doszły do tych samych konkluzji.Na dnie Bałtyku, pojedynczoi całymi kupami, leżą ogromneilości amunicji chemicznej, którejpowłoki zewnętrzne są skorodowaneprzynajmniej w 90 procentach.Już bardzo duża częśćpocisków, bomb, i pojemnikówjest nieszczelna. Prawie wszędziepojawiają się przecieki, jak narazie utrzymujące się nisko, boprzy samym dnie. Przydennastrefa wody morskiej jest w rejonieskładowisk i w ich pobliżucałkowicie martwa. Widać wyraźnie,że zmagazynowanakiedyś chemiczna śmierć, jest jużgotowa do wyjścia na zewnątrz.Wszyscy, którzy zajmowali siębadaniami tego problemu,powtarzają jedno i to samo. – Niemożna zrobić nic innego, jakCzasami, na lecącego samolotem,spojrzy z morza nagle cośtakiegopozostawić tę amunicję w spokoju.Doszło do takiej sytuacji, żeobecnie, nie wolno jej nawettknąć. Broń Boże nie starać siętego wydobywać, bo dopierowtedy nastąpią masowe wyciekisubstancji toksycznych. Powinnosię, więc pozostawić wszystko namiejscu, niczego nie ruszać imodlić się, żeby całe to świństwopozostało przy samym dnie takdługo, aż samo, z Bożą pomocą,jakoś się zneutralizuje. Czy jestmożliwe, że nastąpi samoistnaneutralizacja trucizny, zalegającejdno Bałtyku? - Nie wiadomo.Jak długo trucizna możeutrzymać się przy dnie, niewypływając na powierzchniewody? – Nie wiadomo. Jakdługo może trwać samoistnaneutralizacja trucizn, jeśli dotakiej neutralizacji dojdzie? – Niewiadomo. Wiadomo tylko, co sięstanie, gdy z Bałtyku utworzy sięgigantyczny, martwy zbiornik,pełen roztworu najbardziejtrujących na świecie związkówchemicznych. - Każdy powiewwiatru od takiego morza będziezabijał wszystko dookoła.4 października 2006 rokupowstała tak zwana Nord Stream,czyli firma, która ma zbudowaćna dnie Bałtyku rurociąggazowy pomiędzy Rosją i Niemcami.Rurociąg ma mieć początekkoło Primorska nad Zatoką Fińskąi dochodzić do Niemiec w Greifswaldzieniedaleko Szczecina.Mają to być dwie stalowe ruryo średnicy zewnętrznej 1220 mmi o grubości płaszcza 38 mm.Rurociąg ma mieć długość 1200kilometrów. By można go byłoułożyć na dnie morza, trzebabędzie oczyścić i wyrównać dnomorskie na całej długości projektowanejtrasy w pasie o szerokościdwóch kilometrów.Projekt przygotowywali najpewniejludzie bardzo młodzi, bowykazuje on właściwą dla ludzimłodych, absolutną niezna-jomość realiów ostatniej wojnyi czasów zaraz powojennych,naiwność, mogącą się braćtylko z absolutnej nieznajomościczegokolwiek, co nie zostałouwzględnione w ich programachszkolnych i czego niemożna się doczytać w aktualnejprasie.Gazociąg na ich planachprzebiega przez pola minowe,składy skorodowanej i przez tobędącej właściwie nie doruszenia, amunicji gazowej,ogromne wraki leżących na dniestatków i okrętów wojennych.Gdy na świecie podniosły sięgłosy, krytykujące projekt, NordStream dość buńczuczniezapewniał, że to właśnie dziękibudowie tego rurociągu dnoBałtyku zostanie porządniewysprzątane. Na całej długościtrasy i w pasie o szerokościdwóch kilometrów.Miałoby to sens, gdyby sprzątanieBałtyku zarządzono kilkadziesiątlat wcześniej, kiedypojemniki gazów bojowych byłyjeszcze szczelne. Ale nie teraz,kiedy każdy ruch, nawet wpobliżu pojemników, grozi katastrofą.To, że Nord Streamdeklaruje chęć oczyszczeniadna Bałtyku z porzuconego tamwojennego śmiecia, wcale nieoznacza, że go oczyści. Co zrobiąich eksperci z ogromnympromem „Estonia”, który zatonąłwraz z załogą, ładunkiem ipasażerami we wrześniu 1994, aktóry leży teraz akurat na trasieprzebiegu rurociągu? – Mogągo co najwyżej ominąć. Cozrobią ich eksperci, gdy natrafiąna bomby gazowe, jeśli nawetjakimś cudem uda im się wydobyćje z wody w stanie nienaruszonym?Istnieje tylko jednaJak demon, wypuszczonyz butelki, drzemiącana dnie Bałtykuśmierć wymknie się,by sobie poszaleć.firma, która jest gotowa doodbierania takiego ładunkucelem jego chemicznej neutralizacji.Firma chce za swojąusługę 8 miliardów dolarówi oceniła, że na zneutralizowanieprzewidywanej ilości amunicjigazowej będzie potrzebowaładziesięciu lat.Czy Nord Stream będziemógł czekać dziesięć lat? Czyochocze zapewnienia o wyczyszczeniudwukilometrowegopasa dna morskiego na całejdługości przebiegu rurociągunie sprowadzi się w praktyce doprzerzucenia śmiecia z jednegomiejsca na drugie, lub manewrowanierurociągiem raz nalewo, raz na prawo, w celuominięcia mnożących sięprzeszkód na jego drodze. Kosztywykonania rurociągu mogąwtedy wzrosnąć niebotycznie imogą okazać się za duże nawetdla bogatego Nord Stream.Wydaje się, że Nord Streamnareszcie zrozumiał, w co sięwpieprzył, ale duma i przyrodzonetakim firmom, częstonieuzasadnione poczucie optymizmu,nie pozwolą mu nawycofanie się ze szkodliwegopomysłu. W każdej chwili możeim coś na przebiegu rury wybuchnąć,w każdej chwili możedojść do masowego uwolnieniagazów bojowych i co wtedy? Nawszystko wtedy będzie już zapóźno. Jak demon, wypuszczonyz butelki, drzemiąca na dnieBałtyku śmierć wymknie się, bysobie poszaleć.


1820 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>Ciągłe zmiany właścicieliJurij Smirnowtekst i zdjęciaKościół znajduje się w górnejczęści ul. I. Franki (dawnanazwa ul. Św. Zofii) po lewejstronie na pagórku, zasadzonymdrzewami i krzakami. Owadzielnica miasta ma nazwęhistoryczną Zofiówka, którapochodzi od nazwy kościoła.Kronikarz lwowski B. Zimorowiczw swojej kronice podajedatę budowy tej świątyni, a mianowiciepisze: „mieszczankaZofia Hanel założyła na swoimgruncie kościółek św. Zofii naPrzedmieściu Halickim”. Była toniewielka drewniana świątynia,która znajdowała się dośćdaleko od murów obronnychśredniowiecznego Lwowa. Dalekaokolica nosiła wtedy nazwęKosznarówka, a rodzina Hanlówposiadała tam też folwark ziemskii cegielnię. Po śmierci męża,S. Hanel znaczne koszty przekazałana fundacje kościelne i pomocszpitalowi św. Ducha. Częśćswoich gruntów we Lwowiezłożyła ona w darze ojcomjezuitom, zbudowała dla nichdrewnianą kaplicę. Kościół św.Zofii został najbardziej znanąbudowlą owej okolicy i już zakilka lat dawną Kosznarówkęzaczęto nazywać Zofiówką.Umierając, Zofia Hanel pozostawiła200 florenów na utrzymanieksiędza przy kościele, ale jużz opisu lwowskiej diecezji w1615 r. dowiadujemy się, żekościół znajdował się wewłasności gminy miasta. Drewnianaświątynia nie przetrwałaoblężenia Lwowa przez Turkóww 1672 r., gdy przedmieściazostały spalone, a na pagórkachobok kościoła Tatarzyzałożyli swój obóz. Po drewnianymkościele nie pozostałoani śladu. Następną wzmiankęjuż o murowanej świątyni mamyw 1765 r. podczas synodu diecezjalnego,na którym zostałowspomniane, że kościół św. Zofiijest obsługiwany przez jednegoz wikariuszy katedralnych.Murowany kościół niedługosłużył wiernym, w 1789 r. zostałzlikwidowany przez władzeaustriackie i sprzedany nalicytacji. Świątynię wraz ze starymbudynkiem, sadem i kawałkiempola kupił za 1027 florenówradca magistratu Jan AntoniŁukiewicz. Zadbał on o kupionąposiadłość, wyremontował kościół,uporządkował terytorium,zasadził drzewami, sadem owocowym.Miejscowość stała sięmodnym miejscem spacerówmieszczan lwowskich. Za czasówŁukiewicza kościół nabrał wswoich formach architektonicznychi w ozdobieniu wnętrzwyglądu współczesnego, a fundatorzadecydował urządzić wnim kaplicę rodzinną. W podziemiachpochował swoje dwieżony - Katarzynę z Ambrożewskich(zmarła dnia 18. 12. 1788) i Apolonięz Łosiewskich (zmarła dnia30. 03. 1814), i sam w swoimtestamencie kazał pochowaćsiebie obok nich (zmarł dnia 29.04. 1820). Dzieci Łukiewicz niemiał i przed śmiercią on założyłfundację i mianował swoim„spadkobiercą generalnym”KOŚCIÓŁ ŚW. ZOFIIKościół św. Zofii (stan obecny)zgromadzenie sióstr Miłosierdziaśw. Wincentego a Paulo. Siostrymiały swój klasztor i kościół św.Kazimierza przy ul. Teatyńskiej izorganizowały tam tzw. „Instytutoświaty ubogich sierot”. Od1822 r. siostry Miłosierdzia oficjalniezostały właścicielkamifundacji, w tym też kościoła św.Zofii. Obok kościoła siostrywzniosły sierociniec. Połowadochodów z fundacji była przeznaczonana potrzeby tegosierocińca, utrzymanie chorychw szpitalu św. Wincentegoa Paulo i na utrzymanie kościoław należytym stanie. Druga połowa– na posagi dla dziewczątz sierocińca. Kościół św. Zofii byłświątynią filialną parafii św.Mikołaja, księża odprawiali MszęŚwiętą tylko w niedzielę i święta.Siostry dbały o ozdobienie świątyni.W połowie XIX w. znanylwowski rzeźbiarz Paweł Eutelewykonał cztery figury św. Zofii i jejcórek, Wiary, Nadziei i Miłości,które ustawiono w niszachfasady. W 1914 r. arcybiskup J.Bil-czewski przekazał kościółpod opiekę ojców misjonarzy,którzy utworzyli przy nim stałąparafię filialną. Od tego czasukażdego dnia odprawiano MszeDrewniany chór muzycznyŚwięte i wystawiano NajświętszySakrament. Przy parafii zamieszkałksiądz A. Skrzydelski, którykupił dla kościoła wszystkiepotrzebne rzeczy liturgicznei szaty, razem, na podstawiespisanego w 1916 r. inwentarza,134 pozycje.Już w 1914 r. kościół gruntownieodnowiono. W okna wstawionopięć nowych witraży.Zainstalowano oświetlenie gazowei ogrzewanie. Uporządkowanoterytorium dookoła świątyni,ulicę obok kościoła wyremontowanoi wyłożono płytami.W 1916 r. ustawiono noweorgany, które przywieziono zKrakowa od ojców misjonarzy zklasztoru na Kleparzu. W kościeleśw. Zofii montował ich lwowskimistrz K. Żebrowski. W lipcu1917 r. wojskowe władze austriackiezarekwirowały jedenz dwu dzwonów, który pochodziłz XVII w.Z organizacją parafii filialnejprzy kościele św. Zofii i zaproszeniemdo niej ojców misjonarzy,arcybiskup J. Bilczewski wiązałwielkie plany. Od razu pozakończeniu I wojny światowej w1919 r. postanowiono dla nowoutworzonejfilialnej parafii rozpocząćbudownictwo nowegowielkiego kościoła. Rozważanomożliwości przebudowy i rozszerzeniahistorycznego kościołaśw. Zofii, budowy obok niegonowego monumentalnegokościoła i budowy nowej świątyniprzy pobliskiej ul. Dwernickiego.Dnia 06. 09. 1933 r. arcybiskupB. Twardowski utworzył nowąparafię św. Wincentego a Paulo,obejmującą rozległy terenpomiedzy ul. Stryjską od zachodui ul. Zieloną od wschodu. Administracyjnieowa parafia zostałaprzekazana ojcom misjonarzom,a do czasu zbudowania nowegokościoła parafialny miał byćkościół św. Zofii. Plan przebudowykościoła św. Zofii poparłNadzieja z żelaznymi szponamiw 1935 r. prof. W. Minciewicz.W tymże roku departamentmagistratu i ojcowie misjonarzezaproponowali wybudowaćnowy kościół obok kościołaśw. Zofii, tak, aby między dwomaświątyniami powstał duży dziedziniecwewnętrzny. Przeciwkotemu wystąpiły siostry Miłosierdzia,które były właścicielkamiterenu i kuria metropolitalnatakże nie wyraziła zgody na takierozwiązanie. W takich okolicznościachbudowę nowegokościoła ostatecznie przeniesionona działkę przy ul. Dwernickiego,gdzie w latach 1938 –1939 wg projektu architektaTadeusza Teodorowicza – Todorowskiegozostał zbudowanytzw. „kościół dolny”. Do niegozostały przeniesione organy zkościoła św. Zofii i miał byćprzeniesiony jeden z ołtarzy. Wewrześniu 1939 r. podczas zajęciaLwowa przez Armię Czerwoną,wnętrze kościoła zostało zdewastowane,a organy uległyzniszczeniu. Ojcowie misjonarzeodprawiali Mszę Świętą w kościeleśw. Zofii do dnia 06. 06.1946 r., kiedy to oni „zabrawszywiększą część swego majątku”Nowy ikonostaswyjechali do Polski. Wyjechałyrównież i siostry Miłosierdzia zeswoim sierocińcem. Kościół św.Zofii był zamknięty i „choć otrzymałstatus zabytku architektonicznego(świadectwo nr 362),był wykorzystywany jako pomieszczeniemagazynowe.Rzecz jasna, że w tym okresiezostał obrabowany” (R. Gorak).Witraże wybito, ołtarze zniszczono,nawet skradziono dwiekamienne figury świętych, znajdującesię na fasadzie. W 1980 r.świątynię przekazano na lwowskiemumuzeum literacko –pamieątkowemu Iwana Franki.Do 1992 r. kościół nie wykorzystywanow żadnych celach. W1992 r. zabudowania kościelneprzekazano cerkwi greckokatolickiej,poświęcenie odnowionejświą-tyni odbyło się dnia 22. 03.1992 r. Pierwszym proboszczemzostał ks. Bohdan Smuk. Pod jegokierownictwem przeprowadzonoremont kościoła, umieszczononowy ikonostas, zbudowanoołtarz w absydzie, zainstalowanoogrzewanie podłogi. W 1994 r.w Nowym Rozdole odlano dlacerkwi dwa nowe dzwony„Lubomir” i „Jarosław”, któreWiara z krzyżem w rękuzostały zawieszone i poświęconednia 14. <strong>11</strong>. 1999 r. „W cerkwiw 1992 r. po raz pierwszyodprawiono Mszę świętą wrocznicę śmierci Iwana Franki.Dnia 28. 05. 1994 r. została onaodprawiona przez metropolitęWłodzimierza Sterniuka w asyściewielu lwowskich księży, a wroku 2000 - przez znanegodziałacza cerkiewnego, biskupaAndrzeja Sapelaka. Od 1992 r.ks. Bohdan Smuk odprawia Mszena grobie Iwana Franki, alepróba stworzenia z cerkwi świątyni„dla inteligencji” odniosłaklęskę” (R. Gorak).Kościół św. Zofii został zbudowanyna szczycie pagórka wśróddrzew i sadu owocowego. Toniewielka jednonawowa murowanai otynkowana świątynia.Kościół składa się z prawiekwadratowej nawy, absydy i zakrystii.Absyda jest trójboczna,


19<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>węższa i niższa od nawy. Zakrystiazostała przybudowana od lewejstrony absydy, na planie prostokątna.Nawę oświetla pięć okien,po dwa w ścianach bocznychi jedno nad chórem. Wszystkieokna umieszczone są bardzowysoko, co świadczy o obronnymcharakterze świątyni. Nad wejściemzbudowano niewielkidrewniany chór muzyczny.Rzeźbione drewniane balaski iwsporniki chóru wykonanezostały na wysokim poziomieartystycznym. Od lewej stronyświątyni na chór prowadząschody metalowe. Pod chóremobok wejścia są dwie kamiennetablice pamiątkowe, jedna – kupamięci J. A. Łukiewicza, fundatorasierocińca dla dziewczynek,druga – ku pamięci jegodwóch żon, Katarzyny z Ambrożewskichi Apolonii z Łosiewskich.Ściany boczne nawy zostałypodzielone na dwa pola każdaza pomocą podwójnych pilastrów.Takie same pilastry zdobiąwejście do absydy. Przed wojnąw świątyni były trzy ołtarze. Wołtarzu głównym, w absydzie,znajdował się obraz św. Zofii zcórkami, umieszczony w polucentralnym między dwomakolumnami ołtarza. Ozdobękościoła dopełniały pięć witraży.W oknach nawy po prawejstronie umieszczono wizerunkiśw. Zofii z córkami i św. JanaChrzciciela. Po lewej stronie –św. Kazimierza, a w oknie obokchóru – św. Wincentego a Paulo.W oknie nad chórem muzycznymznajdował się najlepszywitraż, który przedstawiał NajświętsząPannę Marię NiepokalaniePoczętą. Prezbiterium odnawy głównej oddzielała balustrada,w nawie były umieszczoneławki, krzesła, konfesjonały,klęczniki. Jak pisał w 1917 r.Stanisław Rachwal, „ściany byłystylowo pomalowane”.Na zewnątrz kształty architektonicznefasady były bardziejbogate. Fasady boczne podzielonopodwójnymi pilastrami narówne pola z oknami, co w całościodpowiadało analogicznemupodziałowi ścian wewnątrzświątyni. Korpus kościoła dookołaotacza gzyms. Fasadagłówna jest dwukondygnacyjna,dolną kondygnacjępodzielono podwójnymi pilastramina trzy równe pola. W polucentralnym umieszczono wejściegłówne do świątyni, akcentowanetympanonem. Nad tympanonemokno, które oświetlachór muzyczny. W polach bocznychznajdują się cztery nisze,a w nich były ustawione figuryśw. Zofii i jej córek, Wiary, Nadzieii Miłości. Obecnie zachowałysię tylko dwie rzeźby wgórnych niszach. To wizerunekWiary z krzyżem w ręku i Nadziei zżelaznymi szponami, narzędziem,którym ją torturowano. Górnakondygnacja flankowana podwójnymipilastrami, z okrągłymoknem na osi centralnej. Pobokach zbudowano monumentalnewoluty. Gzyms oddzieladrugą kondygnację od szczytu,który też jest flankowany podwójnymipilastrami, zakończonymitrójkątnym tympanonemi krzyżem. W części centralnejszczytu znajduje się duży otwór,w którym umieszczono dwadzwony. Dachy kościoła pokrytoblachą. Ogrodzenia dookołakościoła nie ma. Dawny budynekparafialny zwrócono parafiii urządzono w nim plebanię. Wpiętrowym pomieszczeniu sierocińcaznajduje się gimnazjumprywatne.HALINA PŁUGATORtekst i zdjęcieSłynący cudami przydrożny,wołyński krzyż, postawionyprzez polską rodzinę na znakwdzięczności, dziś jest w stanieopłakanym.Świętość znajduje się weWłodzimierzu Wołyńskim. Od lat50. ubiegłego wieku opiekuje sięnią ukraińska rodzina Łupenków.Na podwórko babci Walentynyidziemy z centrum miasta zeznanym wołyńskim krajoznawcąi reżyserem Aleksandrem Sinkiewiczem.Babuleńka akurat kręcisię przy gospodarce. Cieszy sięz wiosny i raz po raz wyciera oczy,napełnione łzami, ponieważniedawno pochowała syna.Na Boga obrończyni polskiejświętości nie narzeka, mówi, żena wszystko Jego wola. „Starzymieszkańcy opowiadali, że napoczątku ubiegłego wieku w sąsiedztwiemieszkała dobra i pobożnarodzina polska, - opowiadababcia Walentyna. – Zdaje się,że nazywali się Chranowscy, aleja dokładnie nie wiem.”Żyli mąż z żoną, jak paragołębi, jedyne zmartwienie było,że Najwyższy nie błogosławił imw dzieciach. Jak tylko dzieckosię urodziło, przeżyło tydzieńdwai czysta dusza anielskaodlatywała do swego Stwórcy.Pewnego razu jakiś mnichporadził, aby nieszczęśliwi rodzicepostawili na rozdrożu, obokswej chaty, krzyż, jako znakwdzięczności nawet za śmierćdzieci. Zdziwili się, ale poradywysłuchali: postawili wielki ładnykrzyż. Wkrótce urodziły im siędzieci – dziewczynka i chłopiec.Były takie ładne, że wszyscynazywali je aniołkami.Minęły burzliwe lata wojny,znów przyszli Sowieci, rodzinaporzuciła miasto i wyjechała doPolski, a przy krzyżu zaczęły sięKONSTANTY CZAWAGAŚwietlanej pamięci SłudzeBożemu Ojcu Świętemu JanowiPawłowi II został poświęconypierwszy tom ilustrowanej opowieściParafie, kościoły orazkaplice archidiecezji lwowskiejobrządku łacińskiego województwalwowskiego, który w językupolskim wydano przez kurię tejarchidiecezji.Zdaniem metropolity lwowskiegokardynała MarianaJaworskiego ta książka zainteresujeszerokie koło osób duchownychi świeckich. W słowiewstępnym kardynał Jaworskizaznaczył, że „ze stron książkiprzemawiają do nas i czasy pradawne,kiedy to OpatrznośćBoża rękami naszych przodkówzakładała fundamenty Kościołalwowskiego, i złote czasy jegorozkwitu, oraz epoka tragiczna,w której zaznał prześladowańi represji. Wreszcie nasze najnowszeczasy, powiązane z odnowieniemstruktur kościelnych,a przede wszystkim wspólnotparafialnych oraz świątyń, którepowstały w ciągu sześciu stuleci,lecz zaprzestały (z nielicznymiwyjątkami) swej działalności podbrutalną presją władz sowieckich.Żadna z działającychobecnie świątyń nie zostałapominięta przez autorów; mamytu lakoniczne opowiadania nietylko o wspólnotach, które mająPŁACZ ZAPOMNIANEGO KRZYŻATak dziś wygląda cudowny krzyżdziać cuda. Jeśli ktoś przyszedł zwiarą, pomodlił się i poprosiło coś Boga, modlitwa od razuzostawała wysłuchana. W roku1953 krzyż sam się odnowił.Postawiona kilka dziesięcioleciwcześniej świętość jak gdybysię świeciła od środka. Do krzyżazaczęły przychodzić całepielgrzymki. Zdarzało się, żew ciągu dnia przychodziły setkiludzi.Coś takiego bardzo się nie podobałoprzedstawicielom ateistycznejwładzy sowieckiej. Taświętość stała im kością w gardle.Ktoś wymyślił niedobrą sprawę– mówi pani Walentyna i namówiłkilku komsomolców-bezbożników,aby zwalili krzyż. Dowiedział sięo tym pan Iwan, nieżyjący jużdziś mąż pani Walentyny.Razem z przyjaciółmi w nocypotajemnie przeniósł krzyż zrozdroża na własne podwórkoi tam go wkopał. Rankiem następnegodnia wściekli komsomolcynie mogli nic zdziałać,ponieważ nie mieli prawa włazićna czyjeś podwórko. Pan Łupenkokilka razy był wzywany doodpowiednich organów, grożonomu więzieniem, wysiedleniemi zwolnieniem z pracy. JednakBóg zachował pobożną rodzinęod złego – pokrzyczawszy i pochodziwszykoło podwórka,bezbożnicy się uspokoili.Pielgrzymowanie do krzyżanadal trwa, ale ta świętość jest jużstara i zniszczona. Niestety, nikt nieodpowiedział na apel babciWalentyny o to, by podpartymetalową rurą drewniany krzyżzostał odnowiony. Sędziwa babciadaremnie pukała do drzwi biznesmenówi urzędników. „Gdyby takikrzyż stał w Polsce, na pewno niezaznałby takiego zniszczenia”, -kiwając ze smutkiem głową, mówipani Łupenko. Pokazuje zniszczonynapis w języku polskim: „W podzięceBogu 1921 (lub 19<strong>11</strong>)”(ostatnie cyfry się starły).Miejsce na rozdrożu, gdziekiedyś stał krzyż, także jestuważane za cudowne. Na skrzyżowaniujest bardzo stromyzakręt i wzgórze, ale nigdy niezdarzył się tam żaden wypadek.Zimą dzieci jeżdżą na sankachi Bóg je strzeże.Za pośrednictwem naszegopisma pani Łupenko zwraca siędo wszystkich ludzi, którzy mająotwarte serca, by pomogli wwyremontowaniu i odnowieniukrzyża. Być może, mieszkająjeszcze gdzieś w Polsce przedstawicielerodziny Chranowskich,za których pani Walentynacodziennie modli się do Bogai dziękuje za tak nadzwyczajnesąsiedztwo ze świętością.Książka o świątyniach Kościoła lwowskiegostatus parafii, ale i najmniejszychfiliach parafialnych. Opisane iilustrowane są przeważnie jakozrujnowane w czasie oddaniaświątynnie, jak i skromne pomieszczenia,dostosowane doodprawienia nabożeństw wzwykłych domach prywatnych.Czytajcie, zaznajamiajcie się,studiujcie tę ciekawą historięarchidiecezji lwowskiej. Naszymobowiązkiem jest nie tylkoodnowienie życia kościelnegona terenach lwowskich, co wznacznej mierze zostało jużzrobione, lecz i jego ubogacenieprzez tradycje wielu pokoleńnaszych poprzedników.Powinniśmy także wnieść swójwkład w napełnienie tego życianowymi duchowymi wartościami”.Współautor tej książki biskupMarian Buczek, długoletniej kanclerzi biskup pomocniczy lwowski,obecnie koadiutor diecezji charkowsko-zaporoskiejpowiedział,że w 2004 roku już ukazał siępierwszy tom takiego cyklualbumów w języku ukraińskim.„Było to dlatego, - objaśniłbiskup, - że Ukraińcy nie znająhistorii naszych kościołów i kaplici w związku z tym była wielkaprośba Polaków, że oni chcąrównież poczytać tą historiętylko nie znają języka ukraińskiego.Kiedy wyszedł ten I tomw języku ukraińskim nawet byłyze strony niektórych Polakówzarzuty, dlaczego nie wydaje siętego po polsku, przez to jesthistoria polskich ziem, polskichkościołów. To prawda, ale jaodpowiadałem zawsze: to jestdla tych, kto nie zna tej historii.I w związku z tym, że te prośbyjakby się nasilały, postanowiliśmyto wydać. Postanowiliśmy powiększyćto i uzupełnić, ponieważbyły dostępne następne materiały,źródła. Fotografie te same,natomiast treść jest powiększonai uzupełniona. Tłumaczeniejęzyka polskiego większości zrobiłapani Halina Czuczman zeLwowa a korektę tekstów paniMaria Szymoniak z Oleszyc.”W tym nowym tomie, któryma inny format podpisy podzdjęciami są również w językuukraińskim. O niektórych parafiachjest dużo informacji dodatkowych,których nie było w I tomie(ukraińskim). Biskup Buczek nieukrywa, że przed autorami był teżproblem finansowania. „KiedyFundacja „Pomoc Polakom naWschodzie”, która ma środkiz Senatu RP, postanowiła dofinansowaćwydanie tej książki, topodjęliśmy się tej pracy i onazostała ostatecznie wydana w<strong>2008</strong> roku, choć był plan, że onawyjdzie w 2007 roku, ale byłyróżne problemy i technicznei materialne. Bo trzeba pamiętać,że opracowanie takiej całejksiążki przewyższa to, co dałaFundacja. Wydaje mi się, że terazPolacy, którzy przyjeżdżają doLwowa, powinni być zadowoleni”– zaznaczył biskupMarian Buczek. Także dodał,że w Polsce nową książkę możnanabyć w Lubaczowie przy ul.Mickiewicza 85 u sióstr józefitek.Na pytanie, czy ukaże siępolska wersja II tomu, gdzie sąopowieści o świątyniach rzymskokatolickichna terenachwojewództw tarnopolskiego,iwano-frankowskiego czyli stanisławowskiegoi czerniowieckiego,biskup Buczek powiedział,że na razie jest on bardzozajęty, został przeniesiony dopracy daleko na wschód Ukrainy,do Charkowa. „Ale zobaczymy.Jak się uda trochępozbierać materiałów jeszczewięcej, niż tam było w II tomieukraińskim, to może czas na topozwoli, inne warunki, żepostaramy się również wydaćten II tom w języku polskim” –zapewnił biskup Marian Buczek.


2020 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>Jubileusz Polskiego TeatruIRENA MASALSKA tekstMARIA BASZA zdjęciaDIAMENT W ZŁOTEJ OPRAWIE19 maja A.D. <strong>2008</strong> roku. Teatrim. Marii Zańkowieckiej,dawny Teatr Skarbka – pękaw szwach. Publiczność,mówiąca wieloma językami,ale połączona miłościądo Sztuki i kochająca PolskiTeatr Ludowy we Lwowie,przyszła tłumnie, by wspólniez Teatrem świętować pięknyJubileusz 50 – lecia jego działalnościartystycznej. Wieczórrozpoczął się od... niespodzianki.W zaproszeniach na galęjubileuszową była informacja, żezostanie odegrane „Wesele”Stanisława Wyspiańskiego. Jednak,dosłownie parę dni przeduroczystością, z powodu okolicznościsiły wyższej Teatr zadecydowało odegraniu sztukiMariana Hemara „Dwaj panowieB”. Goście, którzy przyjechaliz daleka, nic o zmianie niewidzieli, ale nie poczuli sięzawiedzeni. Czyż mogło byćinaczej?Wartka akcja, wspaniała graaktorów, subtelne dekoracje...Humor, satyra, śmiech towarzyszyłypubliczności przezponad dwie godziny. Doskonaleodegrali swe role Wiktor Lafa-rowicz (Jan Bertoni), AndrzejBowszyk (Gorzeń), BogusławKleban (Jerzy Brot) JadwigaPechaty (Laura Starke) i LubaLewak (pani Domańska). Wszyscyaktorzy pokazali nam, jakbardzo kochają Teatr i Lwów.Chociaż sztuka została napisanaw ubiegłym stuleciu, nie zabrakłowątków współczesnych, skądinądmiłych dla nas. W charakterzerekwizytów użyto gazet,ukazujących się obecnie, m.in.,jednego z numerów „<strong>Kurier</strong>a<strong>Galicyjski</strong>ego”, zaś „recenzentami”sztuki, napisanej przezjednego z dwu panów B - JanaBertoniego, byli redaktorzy...Rafalski i Masalski. Tak, więc,realia czasu dawno minionego złatwością da się przenieść donaszej rzeczywistości, gdyżproblemy pozostają te same...Po zakończeniu przedstawieniabyły długie brawa i owacje nastojąco.Zbigniew Chrzanowski, reżyserPolskiego Teatru Ludowegozwrócił się do publiczności:„Serdecznie witam państwatak licznie zebranych na tej sali,takich wspaniałych i wiernychnaszych przyjaciół, dzięki którym,mam na myśli, przede wszystkim,lwowian, trwamy przez 50 lat.Waszej wierności, waszej serdeczności,waszym gorącymsercom zawdzięczamy to, żejesteśmy, że mamy, dla kogograć, że pragniemy grać i żebędziemy w przyszłości czynili tosamo i, daj Boże, jeszcze lepiej.Ta scena i ten historyczny budynekjest dla nas ważnymmiejscem. Tutaj wspólnie z aktoramiteatru, który gra na tejscenie – ukraińskiego Teatru im.Marii Zańkowieckiej – obchodziliśmy200 rocznicę urodzinAleksandra Fredry. Świętowaliśmylwowską prapremierę „Zemsty”.Miałem szczęście i honor obchodzićna tej scenie swójskromny jubileusz i zagrać „Kartotekę”Różewicza. I oto znowu,w tym gościnnym dla nas domu,obchodzimy swoje 50-lecie.”Zbigniew Chrzanowski poprosiło prowadzenie wieczoruswoich serdecznych przyjaciół,z którymi wiążą go lata przyjaźni,współpracy, wierności artystycznej.Zaprosił na scenę ŁarysęKadyrową, popularną niegdyśaktorkę lwowskiego Teatru im.Jadwiga Pechaty (Laura Starke) i Wiktor Lafarowicz (Jan Bertoni)Marii Zańkowieckiej, obecnie –aktorkę Teatru Narodowego wKijowie oraz Wadima Wasiutyńskiego,aktora Polskiego TeatruLudowego, obecnie grającegow Kijowie.Jako pierwszy przed Jubilatamiwystąpił zespół „Źródełko”z Lwowskiego ObwodowegoDomu Nauczyciela. Tym razemstarsi aktorzy bili brawa małymartystom...Pani Łarysa Kadyrowa odczytałatelegram rządowy:„Ministerstwo Kultury i TurystykiUkrainy składa gratulacje z okazji50-lecia z dnia założeniaPolskiego Teatru Ludowego przyLwowskim Obwodowym DomuNauczyciela. Wyrażamy zespołowiTeatru szczerą przychylnośći wdzięczność za natchnionąpracę. Życzymy Wam mocnegozdrowia, szczęścia, nowychosiągnięć na niwie twórczej orazudanych premier. Niech Waszasztuka będzie dobrze ocenianaprzez widzów, godnych Waszegotalentu i Waszego udziału wsprawie odrodzenia duchowegospołeczności. Z wdzięcznością –Minister kultury i turystyki Ukrainy– Wasyl Wowkun.”Zbigniewow Chrzanowski z wręczoną mu szabląKonsul RP Zygmunt Badowskiodczytał list gratulacyjny MinistraKultury i Dziedzictwa NarodowegoRP, pana Bogdana Zdrojewskiego,skierowany na ręcepana Zbigniewa Chrzanowskiego:„Serdecznie dziękuję zazaproszenie na uroczystości,związane z jubileuszem PolskiegoTeatru Ludowego we Lwowie,które odbywają się 19 maja br.Teatru, który z małej szkolnejsceny przez te 50 lat przerodziłsię w spadkobiercę i kontynuatorasławnej tradycji polskiejsceny we Lwowie. To bardzoznaczące dla kultury obu naszychkrajów wydarzenie. Jestemprzekonany, że jeszcze przezwiele następnych lat teatr i jegozespół będą popularyzowałykulturę i literaturę dramaturgiczną,zarówno polską, jaki międzynarodową, budując wten sposób coraz mocniejszewięzy między ludźmi po obustronach granicy Polski i Ukrainy.Czułbym się zaszczycony, mogącuczestniczyć w spotkaniu zPaństwem, jednakże nadmiarobowiązków służbowych niepozwala mi na przyjazd doLwowa. Pozwalam sobie, więc,tą drogą przekazać wyrazyszczerego uznania dla dotychczasowychdokonań i życzyćdalszych wspaniałych sukcesówcałemu zespołowi PolskiegoTeatru Ludowego we Lwowie, aWaszej wdzięcznej i wiernej publiczności– niezapomnianych wrażeńduchowych i artystycznych.”Minister Kultury i DziedzictwaNarodowego RzeczypospolitejPolskiej odznaczył reżyseraZespołu Polskiego Teatru Ludowegooraz cały zespół odznakąhonorową „Zasłużony dlakultury polskiej”. Panu ZbigniewowiChrzanowskiemu zostałwręczony srebrny medal „ZasłużonyKulturze – Gloria Artis”. Takisam medal został wręczonycałemu zespołowi PolskiegoTeatru Ludowego we Lwowie.Odznakę honorową „Zasłużonydla kultury polskiej” otrzymaliaktorzy: Irena Asmołowa,Andrzej Bowszyk, KrystynaGrzegocka, Bogusław Kleban,Kazimierz Kosydor, WiktorLafarowicz, Anatol Lewak,Kazimierz Miciński, RoksolanaSadowska, Natalia Stupko,Krzysztof Szymański, WadimWasiutyński.Dwaj panowie B - Wiktor Lafarowicz (Jan Bertoni), Bogusław Kleban(Jerzy Brot)Ze słowami gratulacji doJubilatów zwrócił się FedirStryhun, kierownik artystycznyTeatru Narodowego im. MariiZańkowieckiej:„Drodzy Przyjaciele! DrodzyKoledzy! Obchodzimy dzisiajwielkie święto, 50 lat zespołu,który działa z serca i z miłości dosztuki, a nie dla pieniędzy. To jestbohaterskie, to jest Waszą potrzebą.Służyliście pięknu, Melpomenie.Oczywiście, te lata byłyróżne – i bardzo dobre, i ciężkie,przeżyliście poważny kataklizm.To nie zniszczyło Waszegozespołu, bo pomagała Wamwielka miłość, oczywiście, doteatru. Oczywiście, teatr tendziałał dzięki liderowi, ZbigniewowiChrzanowskiemu i największawdzięczność społeczności,a zwłaszcza społeczności teatralnej,należy się właśnie jemu.Miał Przyjaciela, WaleregoBortiakowa, którego, niestety, jużnie ma wśród żywych. Jest toogromna strata, zarówno dlaWas, jak i dla nas, aktorów Teatruim. Marii Zańkowieckiej. Chciałbymw tym uroczystym dniużyczyć Wam nowych sukcesów,szczęścia, miłości i zdrowia,oczywiście, także stałemu kierownikowiTeatru, panu ZbigniewowiChrzanowskiemu.”Pani Łarysa Kadyrowa powiedziałatak: „Chciałabympogratulować swoim kolegom,z którymi pracowałam na sceniePolskiego Teatru Ludowego.Gratuluję Aktorom i swemu PrzyjacielowiZbigniewowi Chrzanowskiemu.Czynię to także wimieniu Międzynarodowej OrganizacjiCharytatywnej – MiędzynarodowegoInstytutu Teatru.Jestem prezydentem centrumukraińskiego. Przyjechawszy doswego rodzinnego miasta, poraz kolejny się przekonuję o tym,że Lwów daje możliwość duchowegorozkwitu, nie tylko wzrokowego- poprzez architekturę,bruk, kraty, balkony, witraże.Umożliwia to także poprzez ludzi.Iluż nadzwyczaj utalentowanychludzi mieszka w tym mieście!Dzięki nim to miasto staje się dzieńpo dniu Mekką duchową nietylko Ukrainy, ale też Europy. Dziejesię tak dzięki temu, że we Lwowiekwitną kultury różnych narodów.Ten Teatr od 50 lat żyje twórczo,aktywnie, ciekawie, w sposóbuduchowiony. Tak mogło byćtylko tu, we Lwowie. Gratulujęi życzę sto lat!”Aktorka pięknie zaintonowałaśpiew „Mnohaja lita!”, poczym publiczność spontaniczniezaśpiewała po polsku „Sto lat!”Do Jubilatów zwrócił się takżeZbigniew Rymarz, przedstawicielZwiązku Artystów Scen Polskich:„Jestem bardzo szczęśliwy, że tomi przypadło w udziale reprezentowanieZASP-u i że mogędzisiejszy dzień spędzić w groniemoich wieloletnich przyjaciół,których wiele lat temu pokochałem”.Pan Zbigniew Rymarzodczytał fragment listu gratulacyjnegoprezesa ZASP-u:„Drogie Koleżanki i Koledzy!Drodzy Jubilaci! W imieniuZwiązku Artystów Scen Polskich,w imieniu wszystkich artystów tuw kraju, jak też tych, mieszkającychi pracujących we wszystkichzakątkach świata, składamgorące gratulacje z okazjiJubileuszu 50-lecia sceny, bliskiejkażdemu Polakowi i każdemumiłośnikowi teatru. Los i historiauczyniła z malutkiej sali w dawnympałacyku hrabiów Bielskichprzy ul. Kopernika, 42, centrumpolskości, miejsce, gdzie rozbrzmiewająnajpiękniejsze strofyliteratury polskiej, mówionenajczystszą polszczyzną, godnąAleksandra Fredry. Przez długiedziesiątki lat dowiedliście, że natej małej scenie można graćrzeczy wielkie, zatem, życzącnastępnych 50 lat, jeszczewspanialszych premier, jeszczewiększej, rozmiłowanej w Waszejpracy publiczności, pragnę


Ludowego we Lwowie21<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>zapewnić, że sercem i myślamijesteśmy cały czas we Lwowie.Prezes Związku Artystów ScenPolskich Krzysztof Kumor.”W imieniu Fundacji „PomocPolakom na Wschodzie” wystąpiłwiceprezes Wiesław Turzański:„Drodzy Rodacy, DrodzyLwowiacy! Jest bardzo miło isympatycznie przyjechać doWas, nawet, jak się wybieraliśmyna „Wesele”, a zobaczyliśmy cośzupełnie innego. Jesteścienaprawdę wspaniali. Jak długoFundacja „Pomoc Polakom naWschodzie” będzie potrafiłaWam służyć, tak długo będziemyto czynili. Na ręce Mistrza, botak zawsze mówimy o panuZbigniewie Chrzanowskim –drobny upominek w złotej,jubileuszowej oprawie – trochęNorwida, Herberta, zadumy nadhistorią. Szczęść Boże!”Nadeszły życzenia od stowarzyszenia„Promini”, podpisaneprzez pana Jarosława Kalinowskiego,wicemarszałka Sejmu RP,od burmistrza dzielnicy BielanyMiasta Stołecznego Warszawy,pana Zbigniewa Dubiela, którzyżyczył, aby teatr nadal szczególniedbał o zachowanie czystościi melodyki języka polskiegoi zaznaczył, że spektakle wwykonaniu Polskiego TeatruLudowego zawsze cieszyły sięzainteresowaniem mieszkańcówdzielnicy Bielany w Warszawie.Gratulacje z Bielan przywiozłaElżbieta Wawrzyńczak,wnuczka profesora PiotraHausvatera, założyciela PolskiegoTeatru Ludowego weLwowie. Na sali była też obecnacórka Piotra Hausevatera,Janina.Przyjechał także prof. AndrzejNikodemowicz, współtwórcawielu sukcesów artystycznychteatru, współtwórca kulturymuzycznej Lwowa, wybitnykompozytor.Do Jubilatów zwróciła sięPrezes Federacji OrganizacjiPolskich na Ukrainie EmiliaChmielowa:„Drodzy Przyjaciele! To jestwielki zaszczyt, brać udział w takwspaniałej uroczystości. PragnęWiwatująca publicznośćwyrazić ogromną radość i szczęście,że dotrwaliśmy do pięknegoJubileuszu. Często zadajemysobie pytanie: „Czym jest PolskiTeatr Ludowy we Lwowie? Czymjest na Ukrainie?” Jest czymśbardzo ważnym, o czym przekonaliśmysię w ciągu tych wielu lat.Ukraina bez tego Teatru to jestto samo, co piękna dziewczyna– bez jednego oka. Z ogromnymwzruszeniem pragnę przekazaćgratulacje Zarządu FederacjiOrganizacji Polskich na Ukrainie.”Gratulacje składała takżeMarta Markunina, dyrektorszkoły nr 10: „Życzę, przedewszystkim, wielu nowych premier,a także – wdzięcznej publiczności,którą ten teatr zawszemiał i ma. Chciałabym, żebyPaństwo nadal promowali tenpiękny Polski Teatr ze Lwowa pocałym świecie.”Wręczenie odznakWiceprezes Fundacji „PomocPolakom na Wschodzie”Wiesław TurzańskiW imieniu Radia Lwówgratulacje składała TeresaPakosz:„Śpiewa rzewnie harfa Janaz CzarnolasuOdprawa, bowiem,posłów greckich odegrana,Snuje Kronos pasmopięćdziesięciu lat czasu,I lutnię wznosi nieoczekiwanaZemsta.Zbudowana z materiinazbyt lekkiejKontusze się unoszą z brzękiemszabel w góręDrżą elfy szekspirowskiewe Śnie nocy letniejPiękna Tysbe w ścianie wiercidużą dziuręHucznie wpada Jubileusz,wieńcząc AntoniegoCzechowaBrzmi nuta chopinowska,zdobiąc Norwida CyprianaGabriela Zapolska wnosicząstkę prawdziwego Lwowa,Do Pałacu Bielskich.Leci MelpomenarozchełstanaNa róży wiatrów.Przez lwowskie uliceNiesie Wesele Wyspiańskiego.Chwyta czapkę z piór,Przysiada na ogromnejSkarbka kamienicyI ponawia Mariana HemaraDawny spórWtem, Różewicz Kartotekiuchyla rąbek nieco,Bo z niewczesnego Mrożkasię natrząsają lisy,Stara kobieta wysiaduje,sama nie wie, po coI opadają wreszcielitościwe kulisy...To jednak nie koniec!Wchodzą Dwaj panowie BWraz z Konstantym Ildefonsemidą do „Zielonej gęsi”,A zasłona wcale nie opada, nie,Wciąż na nowo się unosiw zbiorowej pamięci.Te kreacje, finezja, pełnakunsztu gra,Scenografia tworząpiękną PIĘĆDZIESIĄTKĘ.Polski Teatr we Lwowieniechaj wieki trwaSławiąc Lwów na wiecznąwspaniałą pamiątkę!”Gratulacje i życzenia składalitakże przyjaciele Teatru, którzyprzyjechali z Polski: dyrektorcentrum kultury w Przemyślu, panAdam Halwa, Mariusz Olbromski,dyrektor Muzeum NarodowegoZiemi Przemyskiej, KrystynaKnapek, prezes TowarzystwaDramatycznego „Fredreum”Leszek Lenarczyk, dyrektorMuzeum Ziemi Głogowskiej.Wśród kwiatów i upominkówznalazła się także ...szabla, którąZbigniew Chrzanowski niezamierzał, jednak, wymachiwać...Na koniec do Jubilatówzwróciła się także pani ŁarysaSwerdłyk, dyrektor LwowskiegoObwodowego Domu Nauczyciela:”50 lat – myślę, że dlateatru są to lata młodości. Proszęspojrzeć, jacy są młodzi i piękni!I w śniegi, i w deszcze, i w upałyprzychodzą oni na małą scenęLwowskiego Obwodowego DomuNauczyciela i tworzą tamcuda. To wszystko dla Państwa,– ponieważ teatr bez widzateatrem nie jest. Gdyby niePaństwo, gdybyście licznie nieprzychodzili na jego spektakle,nie byłoby tego Teatru. Zewszystkich dyrektorów, którzy sąna tej sali i tu przemawiali, jajestem najszczęśliwsza, bo tenteatr jest w Domu Nauczyciela!Tak często z nimi obcuję, żewydaje mi się czasem, iż teżnależę do tego zespołu... Dużociepłych słów powiedziano tudzisiaj. Chciałabym wręczyćdyplomy uznania, przyznaneprzez Lwowski Obwodowy DomNauczyciela, Polskiemu TeatrowiLudowemu oraz jego reżyserowiZbigniewowi Chrzanowskiemu„za wprowadzenie teatru weuropejską przestrzeń teatralną.”Młodość teatru będzietrwała jeszcze długo, ponieważdo zespołu przychodzą nowi,młodzi aktorzy. Wszystkiegodobrego!”Były niemilknące brawai kwiaty, kwiaty, kwiaty... AktorzyEmilia Wołoszyn, - urodzonawe Lwowie. Ukończyła PaństwoweLiceum Sztuk Plastycznychw Jarosławiu i StudiumPoligraficzne w Warszawie.Pracowała w PaństwowymPrzedsiębiorstwie WydawnictwKartograficznych we Wrocławiui w Wojewódzkim Biurze Geodezjiw Rzeszowie jako rysownikkartograficzny, przygotowującmapy do druku i zapewne stądta dokładność widzenia, widocznaw twórczości.Od 1978 roku bierze czynnyudział w zajęciach Klubu Plastycznegoprzy WojewódzkimDomu Kultury w Rzeszowie.Uczstniczy w ogólnopolskichplenerach, wystawach i konkursach.Jest laureatką licznychnagród i wyróznień. Maluje, naco dzień, tam, gdzie bywa, rysuje.Z okazji wernisażu na 20-leciepracy artystycznej w KlubiePlastycznym przy WDK w Rzeszowiehistoryk sztuki, Pan JulianAtaman, tak ujął tę twórczość:,,Dla Emilii Wołoszyn jest oczywiste,że maluje świat tak, jak onwygląda. Pokazane na wystawiepejzaże, kwiaty, martwe natury,wnętrza architektury są dla niej,jak odbicia w lustrze światazewnętrznego. Świat w jej obrazachjest jednak tak oryginalny, iżnie mieści się w sztywnychschematach tradycyjnych tematówmalarskich, takichwłaśnie, jak martwa natura,widoki architektury czy nawetkrajobraz. Jest na wystawie dużyobraz - ostre w kolorze pomarańczei winogrona z zielonymiliśćmi fikusa, widocznymi, jakoodbicie w lustrze. Jedynie barwnalinia u dołu oddziela konkretcałej kompozycji od jej odbiciaw lustrze. Są obrazy, w którychskomplikowana geometria architekturydrewnianego domuzdrojowego czy klatki schodowejwe wnętrzu harmonijnie łączy sięz barwnymi plamami pejzażu czyścian pomieszczenia. Oczywiście,ten sposób malowaniamożna interpretować bardzoTeatru stali na scenie, wzruszenido łez... Niejednemu z nas takżezakręciła się w oku łza. Naswszystkich napełniała radość,szczęście i duma, że – tylko weLwowie – a jakże inaczej! – działaten wspaniały Polski Teatr Ludowy,będący prawdziwym diamentem,teraz już w złotejoprawie. Niech, więc, nigdy nieopuszcza Teatru wena twórcza,aktywność, dobry humor, niechstale towarzyszą mu brawawdzięcznej publiczności i...przychylne recenzje prasowe.Czekamy na kolejne premieryi grajcie, jak Was proszono, dokońca świata i o jeden dzieńdłużej!ListRZESZOWSKA MALARKA ZE LWOWAróżnorodnie. Od strony rozwiązańformalnych są to przecież wwiększości prawidłowo rozwiązanekompozycje centralne,stanowiące trudny problemmalarski. Można się w tymmalarstwie doszukiwać takżebogatych treści, lecz dla autorkiznaczy to po prostu: przecież takto wygląda.Wszystkie te obrazy olejne,akwarele, rysunki są swegorodzaju świadectwem, że naturajest tym czynnikiem dla wrażliwościmalarki, który najprościeji najbardziej bezpośrednio pozwalajej uzewnętrznić swojeprzeżycia. Chęć uchwyceniaistoty wyglądu otaczającegoświata jest zarazem chęciązapisania jego urody. A to jestistotny powód próbowaniaodkrywania całej różnorodnościtego wyglądu poprzez różnetechniki i różne formy dzieł. Wprzedstawionym na wystawiedorobku zwraca uwagę urodaminiaturek malarskich.Twórczość Emilii Wołoszynjest instynktownym odkrywaniemmotywów malarskich w otaczającymją świecie poprzez oddawaniena różnej wielkości prostokątnychpłócien czy kartonów,wielkości kształtów i sytuacjiotaczającego nas świata. Malarkadoszła do tego w ciągu latpraktyki, bo jest to przecieżwystawa jubileuszowa i, chociażprzedstawia tylko część swegodorobku, widać tutaj owo doskonaleniew poszukiwaniu iodkrywaniu motywów malarskichwśród dzieł lepszych i gorszych.Oglądając jubileuszową wystawęEmilii Wołoszyn, trzeba pamiętaći o tym powodzie jej malowania,który można okeślić jako terapięprzez sztukę. I żeby wszystkowyraźnie powiedzieć, w malarstwieEmilii Wołoszyn zaciera sięgranica między tzw. malarstwemprofesjonalnym a amatorskim.Pewnie przede wszystkim, dlatego,że przecież tak to wszystkowygląda, jak na jej obrazach.Mieczysław Kowal


22O tym i owym20 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>6 lipca – Jasna Góra -XIV Światowy Zjazdi Pielgrzymka KresowianTen Zjazd, wpisany w kalendarzogólnopolskich obchodów65 rocznicy ludobójstwa dokonanegoprzez OUN UPA naludności polskiej Kresów WschodnichRP, będzie zjazdem szczególnym.Razem ze ŚwiatowymKongresem Kresowian organizujego w tym roku OgólnopolskiKomitet Obchodów 65 RocznicyLudobójstwa – działający podprzewodnictwem wicemarszałkasejmu Jarosława Kalinowskiego.Uznając wyjątkowość chwili,Komitet apeluje o jednośćwszystkich organizacji kresowychi współdziałanie w obchodach65. rocznicy ludobójstwa naKresach, traktując tę jednośćjako obowiązek patriotyczny.Jasna Góra czeka na Kresowian!– To hasło przyświeca namco roku.Dziś dodajemy: Jasna Góraczeka na nas wszystkich, na Polaków,którym droga jest pamięćo Rodakach, co życie swe oddaliwłaśnie za to i tylko za to, ze byliPolakami.Udział w Zjeździe może wziąćKAŻDY, kto czuje potrzebę byciaz nami w takim miejscu i w takiejchwili. Każdy też, czy to z Kresówczy ze Śląska, z Pomorza czyWielkopolski, z Chicago, Melbourneczy Ottawy – będzie przyjętyprzez organizatorów jak członekwielkiej kresowej rodziny. Niewysyłamy imiennych zaproszeńze względu na ostatnie problemyze strajkującą pocztą. W dobieInternetu i szerokiej możliwościinformacji medialnej – liczymy, żetą drogą dotrzemy do zainteresowanychi zmobilizujemy doudziału w Zjeździe Kresowian, ichprzyjaciół i sympatyków.Jasnogórskie uroczystości wniedzielę 6 lipca rozpoczną sięw kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiejo godz. 9.30 Mszą św.w intencji naszych Rodaków,pomordowanych przez OUNUPA na Kresach Wschodnich.Homilię wygłosi ks. TadeuszIsakowicz-Zaleski.O godz. <strong>11</strong>.00 rozpocznie sięw Sali Papieskiej Forum Kresowe.Tradycyjnie spotkamy się tu, jakco roku, by dać świadectwoprawdzie o Polsce i Polakach naKresach. Forum otworzą odczyty:Dr Jacka Wilczura „Polskai Ukraina; Polacy Ukraińcy - AD<strong>2008</strong>”Prof. Józefa Wysockiego„Polska racja stanu, a mniejszościnarodowe”REKLAMA KOMERCYJNAПЕРША СТОРІНКАPIERWSZA STRONAOrganizatorzy uroczystościnie ograniczają programu tylkodo wystąpień naukowców i gościhonorowych. Otwarte ForumKresowe jest miejscem wypowiedzidla każdego z uczestników,stąd też głos będzie mógłzabrać każdy, kto zechce wnieśćcoś nowego do skarbca naszejzbiorowej, narodowej pamięcii kto chce wraz z nami podjąćtrud przekazywania tej wiedzykolejnym pokoleniom.Patronem uroczystości jestZygmunt Jan Rumel, rozszarpanykońmi przez banderowcówparlamentariusz, wysłany dorozmów z przywódcami UPA -dowódca okręgu VIII BCh i AKWołyń, poeta. Leopold Staffmówił do matki Zygmunta - AnnyRumlowej: „Niech pani strzeżetego chłopca, to będzie wielkipoeta”. Jarosław Iwaszkiewiczw wiele lat po śmierci ZygmuntaRumla pisał o nim: „Był to jedenz diamentów, którym strzelanodo wroga. Diament ten mógłzabłysnąć pierwszorzędnymblaskiem”.Wiersze Zygmunta Rumlausłyszymy w części artystycznejZjazdu podczas Koncertu Jasnogórskiego,w którym wystąpirównież chór Gloria Dei z Wrocławiapod kier. RomualdaTrembickiego.Zapraszamy wszystkich, którymdroga jest pamięć o Kresachi Rodakach, co życie swe oddalitylko za to, ze byli Polakami.Zachęcamy oddziały TowarzystwaMiłośników Lwowa, Wilnian,Wołynian, stowarzyszenia kresowei kombatanckie – do organizowania,wzorem bytomskiegooddziału Towarzystwa MiłośnikówLwowa, zbiorowych wyjazdówna te, szczególnie znaczące wtym roku – uroczystości na JasnejGórze.Wierni narodowej pamięcibądźmy w tym dniu razem!W imieniu KomitetuOrganizacyjnegoJan NiewińskiWiceprzewodniczącyKomitetuDanuta Skalska„Lwowska Fala”Polskie Radio KatowiceInformacje dodatkowe:www.kresowianie.comLwow1@o2.plTel. O32-281-28-07Tel/fax: 032-281-51-51ВНУТРЈШНЈ СТОРІНКИSTRONY WEWNĘTRZNEREPERTUAR OPERYLWOWSKIEJCzerwiec <strong>2008</strong> r.20 czerwca, piątek, godz. 18.00Wieczór baletów jednoaktowych(spektakl odfrywanypod fonogram)22 czerwca, niedziela,godz. 12.00L. Delib „COPPELIA”balet w 3 aktach(spektakl odgrywanypod fonogram)godz. 18.00 J. Strauss„ZEMSTA NIETOPERZA”operetka w 3 aktach(czas trwania 3 godz. 10 min.)25 czerwca, środa, godz. 18.00„STWORZENIE ŚWIATA”balet w 2 aktach (spektaklodgrywany pod fonogram)26 czerwca, czwartek, godz. 18.00G. Rossini„CYRULIK SEWILSKI”opera komiczna w 3 aktach(czas trwania – 3 godz. 5 min.)29 czerwca, niedziela, godz.12.00P. Czajkowski„JEZIORO ŁABĘDZIE”balet w 3 aktach,4 odsłonach (czas trwania- 2 godz. 45 min.)godz. 18.00 F. Lehar„WESOŁA WDÓWKA”operetka w 3 aktach(czas trwania – 3 godz.)PODZIĘKOWANIEdla Gimnazjumnr 1 w Zielonej GórzeWspólnota Lwowa i Kresowiacyskładają serdecznepodziękowania opiekunowi –wolontariuszowi p. MiłosławowiDzwonkowskiemu, wszystkimwolontariuszom oraz uczniom zawieloletnią działalność na rzeczPolaków na Kresach.Dziękujemy pedagogom i rodzicomza wychowanie takwspaniałej młodzieży, któraz wielkim sercem i miłościąudziela się w tak wielkiej sprawie.Życzymy dobrych wynikóww nauce i sukcesów w życiuosobistym.Bóg zapłaćNa zlecenie naszych klientów umieszczamyrównież ogłoszenia w prasie ukraińskiejKONSULAT GENERALNYRZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJWE LWOWIEKonsul Generalny, sprawy prawne,opieki konsularnejSprawy obywatelskie i repatriacjiKażdy czwartek od godz. 10.00 do 14.00(po uprzednim telefonicznym uzgodnieniu terminu)Sprawy paszportoweKażdy poniedziałek i piątek od godz. 10.00 do 14.00ul. Kociubińskiego <strong>11</strong>a / 3, 790<strong>11</strong> Lwówsprawy kultury, nauki oraz wypłaty rentSprawy paszportowe, obywatelstwa i repatriacjiul. Kociubińskiego <strong>11</strong>a /1, 790<strong>11</strong> Lwówtel.: (+380 322) 2601000tel.: (+380 32) 2600855fax: (+380 32) 2602938e-mail: konsulat2@mail.lviv.uaserwis internetowy: www.konsulat.lviv.uaSprawy wizoweul. Iwana Franki <strong>11</strong>0, 790<strong>11</strong> Lwówtel. (+380 32) 2970861, 2970862, 2970863, 2970864,fax (+380 322) 760974e-mail: konsulat@mail.lviv.uaserwis internetowy: www.konsulat.lviv.uaW interwencyjnych przypadkach(np. zagubienie paszportu przez obywatela polskiego)należy się zgłaszać:ul. Kociubińskiego <strong>11</strong>a / 1(w dni robocze od godz.8.30 do godz.16.30)lub do konsula dyżurnegoul. Iwana Franki <strong>11</strong>0 (soboty, niedziele, święta)ul. Smiływych, 5 (boczna ul. Sacharowa)od 28 marca (sprawy związane z Kartą Polaka)tel.: (+380 32) 2352160PRACA W POLSCER E K L A M A K O M E R C Y J N AAgencja Pracy w Polscepilnie poszukuje na bardzo dobrych warunkach:lekarzy stomatologów, protetyków, wiertaczy(tzw. burowi roboty), drukarzy (offset) oraz kandydatóww innych zawodach.Zgłoszenia telefoniczne:w Polsce: +48713422824,na Ukrainie: 80509139062,80967815123lub poczta elektroniczną: info@bcj-konsalting.euoraz inwestycje@bcj-konsalting.euOgłoszenia niekomercyjne,po uzgodnieniu z redakcją, mogąbyć drukowane nieodpłatnieВНУТРЈШНЈ СТОРІНКИSTRONY WEWNĘTRZNEOСTAHHЯ СТОРІНКASTRONA OSTATNIA1 см 2 ................ 8,5 грн.1 cm 2 .............. 8,5 grn.1 см 2 ................ 6 грн.1 cm 2 .............. 6 grn.1 см 2 ................ 4,5 грн.1 cm 2 .............. 4,5 grn.1 см 2 ................ 7,5 грн.1 cm 2 .............. 7,5 grn.повноколірнийpełny kolorповноколірнийpełny kolorчорно-біліczarno-białeповноколірнийpełny kolor


POLSKIE GRUPY PRZEDSZKOLNEWE LWOWIEprzyjmują dzieci pochodzeniapolskiego w wieku 3,5 – 5 latGrupa przedszkolna „Słonecznik”przy przedszkolu nr 48, ul. Metrologiczna 14tel.: 237-14-54wychowawczynie: p. Jola Szymańskatel. dom.: 237-47-56p. Luda Wysockatel. dom.: 238-26-35Grupa przedszkolna „Dzwoneczki”przy przedszkolu nr 181, ul. Kawałeridze 13, (Sichów)tel.: 222-26-92wychowawczynie: p. Ola Kowalskatel. dom.: 222-61-73p. Halina Grygorczuktel. dom.: 221-87-03Grupa przedszkolna „Miglanc”przy przedszkolu nr 131, ul. Antonowicza 109 a,tel.: 238-47-09Wychowawczyni: p. Luba LewakGrupa przedszkolna „Słoneczko”przy przedszkolu nr 131, ul. Antonowicza 109 a,tel.: 238-47-09wychowawczyni: p. Olga Krankowskatel. dom.: 272-83-89Podania o przyjęcie do przedszkola należy składaću prezesa TKPZLPani PrezesFederacji Organizacji Polskich na UkrainieEmilii Chmielowejwyrazy szczerego współczucia i żalu z powodu śmierciMATKIskładająKonsul Generalny RP we Lwowieoraz Pracownicy KonsulatuPani EMILII CHMIELOWEJ,Prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie,serdeczne wyrazy współczucia z powodu śmierciMATKIskładająPolskie Towarzystwo Opieki nad Grobami WojskowymiZjednoczenie Nauczycieli Polskich na Ukrainie,Dyrekcje i grona pedagogiczne szkół nr 10 i nr 24 im.Marii Konopnickiej we Lwowie,Członkowie organizacjii stowarzyszeń polskich na Ukrainieoraz redakcja „<strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego”„Żyjesz i żyć będzieszdopóki żyjesz w nas”ks. Jan TwardowskiW dniu 2 czerwca <strong>2008</strong> roku w wieku 94 latzmarła we Lwowie ukochana Mama i BabciaŚp. HELENA ORKISZEWSKA –Człowiek wielkiego serca i umysłu.Wyrażamy głęboki żal i współczucie, łącząc sięw smutku z Emilią Chmielową, Danutą Szpakoraz Ich najbliższymiZarząd Federacji Organizacji Polskich na Ukrainiei Przyjaciele z różnych stron świataPOLSKIERADIO PRZEZSATELITĘCzas warszawski07.00 - 07.59 SAT09.00 - 09.59 SAT12.30 - 12.59 mkHz 31.76944541.187285 SAT17.30 - 18.29 mkHz 48.856140 SAT23.00 - 23.59 mkHz 49.58605031.059660 SAT00.00 - 00.59 SATSAT - program Polskiego Radiadla Zagranicy rozpowszechnianyjest w systemie DVB przez satelitêHOT BIRD, pozycja orbitalna 13ºE,czêstotliwoœæ odbiorcza 10,892 Ghz,polaryzacja pozioma (H) FEC,SR 27500, Audio PID <strong>11</strong>9.Audycje Polskiego Radiadla Zagranicy emitowane s¹przez platformê cyfrow¹ Cyfra+Ukraina - Lwów – Radio Niezale¿nistUKF 106,7 MHz - Winnica - RadioTAK 103,7 FM - Chmielnicki - RadioPodilla Center 104,6 FM- Równe -Radio Kraj 68,2 FM- ¯ytomierz –Radio ¯ytomyrska Chwyla 71,1 FMi 103,4 FM - Dibrowica - RadioMelodia 105,3 FMAudycjeo Polakachna Ukrainiew Radiu OpoleKliknij: http://www.radio.opole.pl/moduly/akcje/ukraina/Do poprawnego odtworzeniaaudycji polecamy programWinAmp. Do pobrania ze stronywww.winamp.com.Klikaj¹cna http://www.radio.opole.pl/moduly/akcje/ukraina,/ mo¿napos³uchaæ o osobach, zwi¹zanychze Stanis³awowemZAPROSZENIEParafia rzymskokatolickaśw. MikołajaArchidiecezja lwowskaobrządku łacińskiegoul. Jasna, 2 81220 Bóbrka,rejon przemyślański,obwód lwowski, UkrainaTel./fax.+380(3263) 41895e-mail:emackiewicz@mail.ru,marian_kuc@o2.plKsięża salezjanie, pracującyw parafii rzymskokatolickiejśw. Mikołaja w Bóbrce kołoLwowa, chcieliby pomóc w odnowieniuwięzi Rodaków, pochodzącychz Kresów Wschodnichi zapraszają wszystkich doodwiedzenia ich Macierzy.W domu parafialnym, znajdującymsię w odległości 23 kmod Lwowa, stworzono godnewarunki do przyjęcia grupy,liczącej do 50 osób. Jesteśmyw stanie pomóc w skontaktowaniusię grupy z fachowymiprzewodnikami po Lwowiei okolicach. Ze swej stronyzapewniamy opiekę duchowąi czekamy na przyjazd MiłychGości.Z pamięcią modlitewnąks. Marian Kuc SDB,proboszcz parafii23<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> * 20 czerwca <strong>2008</strong>Jak słuchaćpolskich audycjina UkrainieLwowska Fala na antenie Radia KatowiceCo tydzień, w każdą niedzielę o godzinie 10:10 (czasupolskiego) na antenie Polskiego Radia w Katowicachgości Lwowska Fala, prowadzona przez panią DanutęSkalską. Poniżej lista nadajników i częstotliwościPolskiego Radia w Katowicach: Bielsko-Biała – 103 FM;Częstochowa – 98.4 FM; Katowice 102.2 FM; Rybnik 97FM. Poza tym, możliwy jest odbiór audycji poprzezInternet, bezpośrednio ze strony internetowej PR wKatowicach w trakcie emisji, tj. w niedzielę o godz. 10.10czasu polskiego. Adres strony: http://www.prk.pl.Audycje do odsłuchu są na stronie www.kresowianie.com.Radio Lublin na 103,2 i 99,6 MHz słychać bardzo dobrzeaż po Lwów (we Lwowie już nie).Polskie Radio Warszawa I - na falach długich 225 kHzPolskie Radio LwówZachęcamy też wszystkich do słuchania PolskiegoRadia Lwów (ze Lwowa) w każdą sobotę od godz. 8.00do godz. 12.00 (czasu polskiego) oraz w niedzielę odgodz. 18.15 do 20.15 na fali: http://www.radio-n.com/eng/OnAir/onair.htm. W eterze program jestnadawany na fali 106,7 FM (Radio „Nezałeżnist”) i jestdobrze słyszalny w promieniu 100 km od Lwowa.Radio Polonia (godz. 19.15 – czasu miejscowego)- Lwów – Radio Niezależnist UKF 106,7 MH- Winnica – Radio TAK 103,7 FM- Chmielnicki – Radio Podilla Center 104,6 FM- Równe - Radio Kraj 68,2 FM- Żytomierz – Radio Żytomyrśka Chwyla 71,1 FM i 103,4 FMRadio Maryja: Chełm 102,8; Hrubieszów 95,8;Lubaczów 102,3; Przemyśl 105,1; Ustrzyki Dolne 94,5Włodawa 104,5; Rzeszów UKF 104, 5KURIERgalicyjski«КУР’ЄР ГАЛІЦИЙСКИЙ»REDAKCJA:Skrytka pocztowa (a/c) nr 80Ivano-Frankivsk 76000,абонентська скринька №80siedziba gazety:Ivano-Frankivsk 76002Івано-Франківськul. Ivasiuka 60, вул. Івасюка 60tel. redakcji w Stanisławowie:+38 (0342) 71-38-66tel./faks redakcji we Lwowie:+38 (032) 261-00-54e-mail : kuriergalicyjski@wp.plkonto bankowe w Polsce:(w PLN) złotychBank Zachodni WBK S.A.PL 92 1090 1014 0000 0001 0929 0990konto bankowe: WAT „RaiffeisenBank AWAL” IF OD APPB MFO336462 r/r 260086283ВАТ «Райффайзен Банк Аваль»ІФОД АППБ МФО 336462 р/р260086283Świadectwo rejestracji Seria KWnr 12639-1523 Rwydane 14.05.2007Свідоцтво про державну реєстраціюСерія КВ № 12639-1523 Рвід 14.05.2007 р.Założyciel i wydawca: Mirosław RowickiЗасновник і видавець М. М. РовіцкіSkład redakcji:redaktor naczelny: Marcin Romerzgrodurevery@wp.pldział literacki, korekta itłumaczenia: Irena Masalskamiriamg@wp.pldział fotoreportażu oraz działtechniczny: Maria Baszamariabasza@wp.pldział kulturalno – historyczny:Jurij Smirnowdział reportażu i informacjiregionalnej: Konstanty Czawagakonstantyczawaga@wp.pli Halina PługatorStale współpracują:Szymon Kazimierski, Piotr Janczarek,Tadeusz Olszański, TadeuszKurlus, Jacek Borzęcki, RenataKlęczańska, Helena Gołąb,Maciej Dęboróg-Bylczyński,Wojciech Krysiński WładysławaDobosiewicz, Julia Tomczak,Natalia Kostyk, Olga Ciwkacz,Dmytro Antoniuk i inniDrukujemy również tekstyautorów, z którymi się nie zgadzamy!Pismo wspierane przez Senat RPza pośrednictwem Fundacji PomocPolakom na WschodzieZa treść reklam, ogłoszeń i oświadczeńredakcja nie ponosi odpowiedzialności,nie zamówionych rękopisów nie zwracai pozostawia sobie prawo do skrótów.ТзОВ Видавничий Дім «МолодаГаличина»Indeks na prenumeratę 98780Індекс передплати 98780Газета виходить 2 рази на місяць


24O tym i owym20 czerwca <strong>2008</strong> * <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>HALINA PŁUGATORtekst i zdjęciaW dalekiej karpackiej wsizakończył się trzeci festiwalmiędzynarodowy „ZieloneŚwięta” na Huculszczyźnie”.Wieś Prokurawa jest położonanad brzegiem małej rzeczkiPiścinki, 420 metrów nad poziomemmorza. Przez dwa dnigościła ona tysiące ludzi z całejUkrainy i zza granicy. Na ZieloneŚwięta, które w obrządku wschodnimprzypadły na 15 czerwca,do Prokurawy udała się równieżkorespondent „<strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego.”„Ano, pyszni gazdowie, gaździnyi gazdów dzieci, komukoszul haftowanych, czerwonychkorali, paciorków, koników z sera,ZIELONE ŚWIĄTKI W KARPATACHroku, oprócz festiwalu, obchodzimyteż jubileusz 370-leciapierwszej wzmianki pisemnej oProkurawie. Jednak, nasza wieśjest znacznie starsza. Nazwapochodzi podobno stąd, że kilkaRzeczypospolitej, później – Austriii Austro-Węgier. MieszkańcyProkurawy ginęli w różnychobcych i bratobójczych wojnach,jednak nigdy nie poddawali sięlosowi. Umieli szanować swójDziewczyna z zespołupolskiego „Jaskółki”Huculska rodzina – od matki do synarze zwiastują o otwarciu festiwalu.W uroczystość NajświętszejTrójcy (w tradycji wschodniejuroczystość Zesłania DuchaŚwiętego i Najświętszej Trójcyprzypada w jednym dniu – red.)na koniach uroczyście wyjeżdżatrójca prokurawska – prezydentzabawy Mychajło Stroczuk, wiceprezydent,choreograf, reżyserSwitłana Kućmenko z Kijowa orazwójt miejscowy Iwan Łesiuk.„Przykro, że sztuka ludowa naUkrainie zanika, - mówi panStroczuk. – Dlatego też głównymcelem naszego festiwalu byłoodrodzenie autentycznych pieśnii tańców oraz pokazanie najlepszychwzorców ukraińskiej sztukiestradowej. Oddajemy hołd tym,którzy zachowują swą muzykę,pieśń, taniec.” Do kompozycjiukraińskich wplatały się melodiepolskie, rumuńskie, mołdawskiei żydowskie.Na święto przyjechały dziewczynyz zespołu polsko-ukraińskiego„Jaskółka” z Kijowa. Kierownik,Wiktoria Radzik, ZaslużonyDziałacz Sztuki Ukrainy orazR E K L A M A D L A P R Z Y J A C I Ó ŁTel.: +48228513966Tu można również przeczytaći zaprenumerować „<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>”Zasłużona dla Kultury Polskiej,jest dumna ze swego zespołu.Natomiast piękne śpiewaczkiopowiadały, że w wielu z nichpłynie krew z tylu narodów, iżniełatwo dociec, kim tak naprawdęsą. Jednak, pielęgnująkulturą polską i ukraińską.W Karpatach niektóre z nichbyły po raz pierwszy i z wyraźnymzachwytem wypowiadały sięi chwaliły tą krainę.Prokurawa przyjmuje wszystkichgościnnie, zaś organizatorzyspodziewają się, że z upływemlat liczba uczestników i gościfestiwalu będzie się tylko powiększała.Do działalności artystycznejdołączyła organizacjaspołeczna „Federacja ukraińskatowarzystw, związanych z krajamizagranicznymi”, na której czelestoi znany działacz społecznyi pisarz ukraiński Iwan Dracz. Sąw niej także śpiewacy Iwan Popowicz,Ałła Kudłaj oraz uczestnicyzespołów „Dzwony”,„Kobza”, „Płaj”.„Wieś nasza jest stara, - opowiadawójt Iwan Łesiuk. - W tymKURIERGALICYJSKIMOŻNA KUPIĆw kioskach: „Wysoki Zamek” weLwowie, Drohobyczu, Truskawcu,Borysławiu, Samborze, StarymSamborze, Turce i Stebnyku orazw kioskach „Interpres” we Lwowie,w hotelu „GEORG’EA”, w KatedrzeLwowskiej, a także przy kościelew Żółkwi. W województwiestanisławowskim - od Stanisławowapo Jaremcze i Worochtęmożna kupić nasze pismo w kioskach„Ukrpoczty”R E K L A M A K O M E R C Y J N AUSŁUGI TURYSTYCZNEFachowe oprowadzanie po LwowiePilotowanie grup turystycznych po KresachTel.: 0-0380679447843Dziewczętom z Kijowa, z zespołu „Czerwone maki”, spodobałosię w Karpatachkaszy z grzybami, smażeniczkikarpackiej!” – donosi się z jatki,stojącej w samym centrum wsi.Czego tu tylko nie ma! Obokwartościowych dzieł sztuki –drobiazgi chińsko-tajskie orazprodukcja „mistrzów” z Kutów,którzy, jak się wydaje, mogąpodrobić wszystko, a w targowaniusię wyjść na swoje.Setki gości wsi, nie bacząc nazupełnie nieletni chłód i pierwszekrople deszczu, rozglądają się,targują, jedzą, popijając miejscowesmakołyki ognistym prokurawskimsamogonem. Niektórzyspieszą do sceny, gdzie trembitastulecitemu przez nasze góryjechał pewien pański ekonom,albo, jak mówiono wcześniej„prokurat”. Spodobało mu sięw Karpatach i pozostał tu.Od tamtej pory w Piścinceupłynęło wiele wody. Do XVIII w.Prokurawa wchodziła w składFIRMA KONSALTINGOWAMAJĄCA ODDZIAŁ W POLSCE,realizująca obsługę inwestorówna Ukrainie, poszukuje managerówi pracowników w różnych zawodachna Ukrainie. Poszukuje także kandydatówdo legalnej pracy w Polsce.Zgłoszenia telefoniczne:+48713422824,80509139062,80967815123lub pocztaelektroniczną:info@bcj-konsalting.euoraz inwestycje@bcj-konsalting.euWięcej informacji o miejscach pracy i warunkachna stronie: www.bcj-konsalting.euKURIERród, bo Huculi – to naród dumny.Dziś wszystkie niezgody odeszływ przeszłość i mieszkańcy naszejwsi gościnnie przyjmują przybyszówdo swoich domów, ponieważfestiwal jest swego rodzajupromocją turystyczną Prokurawy.”KURIER galicyjskiNIEZALEŻNE PISMO POLAKÓWNA UKRAINIEMożna zaprenumerowaćna poczcie!!!KOD PRENUMERATYУКРПОШТА 98780W sprawie prenumeraty gazety do Polski,prosimy o kontakt pod naszym adreseme-mail: kuriergalicyjski@wp.plKantorowe kursy walutna Ukrainie19.06.<strong>2008</strong>, LwówKUPNO UAH SPRZEDAŻ UAH4,76 1USD 4,817,402,121EUR1PLN7,462,199,20 1GBP 9,481,95 1RUR 1,02

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!