pobierz pdf - Prestiz Magazyn szczeciński

pobierz pdf - Prestiz Magazyn szczeciński pobierz pdf - Prestiz Magazyn szczeciński

prestizszczecin.pl
from prestizszczecin.pl More from this publisher
13.07.2015 Views

Podróże28 | PRESTIŻ| kwiecień 2011albańska riwiera nadMorzem Czarnym.Krętą, wyboistą drogą,wykutą w przybrzeżnejskale, pędzistary, rozklekotanymercedes, a w nimdwóch Albańczyków.Kierowca w czasie jazdy próbujenapisać smsa. Niezbyt sobiejednak radzi z obsługą telefonu,prosi w końcu o pomoc swojegokolegę. Ten jednak także ma problemz napisaniem wiadomości.Zniecierpliwiony kierowca, samnie będąc specjalistą od telefoniikomórkowej, zaczyna głośnopouczać swojego kolegę. Wybuchazażarta dyskusja, potemkłótnia. Samochód pędem wijesię po krętej, górskiej drodze,gdzie każdy nieostrożny ruchkierownicą może zakończyć siętragedią, a kierowca z pasażeremw najlepsze kłócą się o metodologiępisania smsa i wyrywająsobie nawzajem z rąk telefon, zanic mając niebezpieczeństwo.A z tyłu o swoje życie drżą w tymczasie dwaj autostopowicze zeSzczecina. Są nimi Romek Zańkoi jego nastoletni syn, Jonasz.Podróż za jeden smsZnani szczecińscy podróżnicytym razem wybrali się doAlbanii i niewiele brakowało, bybałkańska eskapada była ostatniąw ich globtroterskich karierach.– Jonasz, pomóż im napisać tegosmsa, bo zaraz spadniemy! – poleciłsynowi zniecierpliwionyRomek. Jonaszowi udało się przekonaćna chwilę kłótliwych Albańczyków,że w jego wieku obsługatelefonu komórkowego jestczęściej spotykaną umiejętnością.Niestety, nie udało mu się pomóc.Telefon miał albańską klawiaturęi język, a to już dla Jonasza byłotrudnością nie do przeskoczenia,a właściwie nie do wytłumaczenia.W końcu jednak kierowcana całe szczęście zatrzymał samochódi kłótnia, równie zażartajak przedtem, nie była już zagrożeniemdla życia pasażerów. I niemiał tu żadnego znaczenia fakt,że zatrzymany na krętej, górskiejRomek ZańkoW małych miasteczkach albańskich codziennie o 17ej zamykają główną ulicę i zaczyna się imprezadrodze z tak poważnego powodujak pisanie smsa samochód zatamowałruch drogowy i spowodowałspory korek. W końcu jednakwściekły, urażony pasażer wysiadłz mercedesa, trzasnął drzwiamii dalszą drogę kontynuował piechotą.Ta przygoda jest barwnymprzykładem bałkańskiego temperamentu.Albania to w końcuojczyzna „gorących głów”.Do albańskiego królaRomek wraz z synem wybralisię na Bałkany latem 2010 roku.To jedna z bliższych podróżyrodzinnego duetu podróżników.– Mieliśmy niewiele czasu, potrzebowaliśmyciekawego miejsca,które nam zabierze mniejczasu niż trzy miesiące. Ja lubięnajbardziej podróżować do dalekowschodniejAzji, ale żebytam się dostać lądem, potrzebatrzech miesięcy. Tyle czasu niemieliśmy. Poza podróżowaniemz synem Romek Zańko prowadziszczecińską fundację Pod Sukniami,promującą twórczość osób zniepełnosprawnością umysłową.Początkowo pod taką nazwą powstałapierwsza w Polsce galeriasztuki art brut. Jako fundacja, pomagającaniepełnosprawnym artystom,działa już od sześciu lat.Każda z podróży Romka i Jonaszamiała jakiś swój cel. Byłotak i tym razem. – Wymyśliliśmy,że jedziemy do króla albańskiegoprosić go, aby wsparł staraniaSzczecina o tytuł EuropejskiejStolicy Kultury 2016 – mówi Romek.– Marek Sztark podchwyciłtemat, zaopatrzył nas w paszteciki,jako flagowy szczeciński produkti wyruszyliśmy – dodaje.Jednak jedynym iście królewskimelementem albańskiej eskapadyRomka i Jonasza był fakt,że szczecińskim podróżnikomudawało się niejednokrotniezatrzymywać na nocleg w ruinachzamków. Króla niestetyna swojej drodze nie spotkali.Choć o wsparcie dla Szczecinajako Europejskiej Stolicy Kultury„walczyli” na każdym kroku.Między innymi na trasie prowadzącejprzez jeden z albańskichparków narodowych. Ulubionymśrodkiem lokomocji w podróżyjest dla Romka i Jonaszaautostop. Nie było problemuz tego typu transportem takżew Albanii, jednak przez parknarodowy, położony wysokow górach, przejeżdżały ledwietrzy auta na dobę, i to w przeciwnymkierunku niż cel podróżyszczecińskich globtroterów. Zato po drodze dość często mijaliAlbańczyków, podróżującychna koniach i osiołkach. I jako,że odnalezienie króla Albaniiwydawało się być niezbyt realnąperspektywą w republice, zaczepialitakich właśnie, przygodnienapotkanych miejscowych i ichprosili o wsparcie Szczecina jakopotencjalnej Europejskiej StolicyKultury. W zamian proponowaliwspomaganie ewentualnych starańalbańskich wiosek w kolejnychedycjach konkursu o tytułESK. Te negocjacje miały tymbardziej humorystyczny wymiar,że panowie Zańko nie znają ję-

zyka albańskiego, a Albańczycyz reguły nie mówią po polsku.Komunikacja była więc dośćutrudniona i zapewne nie każdyz indoktrynowanych przez szczecinianAlbańczyków zrozumiałich ambitny przekaz.Sposób na podróżRóżnice językowe nie byłyzresztą pierwszyzną dla Romkai Jonasza. – W komunikacjipodczas naszych podróży najważniejszyjest zwrot: „nie mamypieniędzy”, i zwrot ten znamw trzydziestu językach – zapewniaRomek.Typowym wśród narodówalbańskich zjawiskiem jest przekonanieo swojej wyższości kulturowej.I dotyczy to generalniewszelkich nacji, które spędziływiele lat w niewoli, pozbawioneniepodległości. Któregoś dnia,podróżując autostopem, szczecińscypodróżnicy wdali sięw dyskusję z kierowcą o historii.Romek wspomniał, że Grecyi Macedończycy spierają sięmiędzy sobą, kim z pochodzeniabył Aleksander Macedoński:Grekiem czy Macedończykiem.– Jak kierowca to usłyszał, zawołałoburzony: „jak to?! PrzecieżAleksander Macedoński byłAlbańczykiem!” – wspominaRomek. – Na co ja, żeby załagodzićsytuację, poprawiłem: „onie! Aleksander Macedoński byłszczecinianinem!”.Jedną z ulubionych zabawRomka i Jonasza podczas przemierzaniaalbańskich dróg i bezdrożybyło liczenie bunkrów. Systemtych żelbetonowych punktówobronnych, zbudowany przezdyktatora Envera Hodżę pokrywacałą Albanię. – Spod ziemiwystają niewielkie stanowiskaogniowe, małe betonowe „grzybki”,pod ziemią połączone tunelami– opowiada Romek. – Trudnoje wyrwać z ziemi, dlatego do dziśpokrywają Albanię, niezagospodarowane,wiele z nich miejscowitraktują jak śmietniki – dodaje.Oprócz szalonych kierowców,zdolnych kłócić się o metodologiępisania smsów w czasiejazdy, albańskie drogi miewajątakże dużo spokojniejszych użytkownikówruchu. Takich, którzynijak nie pasują do stereotypupołudniowca, „gorącej głowy”,wyjętej prosto z wrzącego kotłabałkańskiego. Żółwie, bo o nichmowa, to częsty widok na drogachAlbanii. – Jonasz lubił pomagaćim pokonywać przeszkodyi przenosił na drugą stronę ulicy– wspomina Romek. – Ale częstookazywało się, że żółwie nie chcąprzejść przez ulicę, ale podróżowaćwzdłuż niej, poczuwały sięwięc do bycia pełnoprawnymiużytkownikami ruchu.Właściwa potrawom, gotującymsię w bałkańskim kotle, kulturowai etniczna różnorodnośćudzielała się nawet żółwiom. –Ciekawe, że w Albanii występujążółwie greckie – mówi Romek.Kąpiel w błocieSzczecińskim podróżnikom udawało się niejednokrotniezatrzymywać na nocleg w ruinach zamkówNie wszystkie jednak albańskiedrogi nadają się do przejechanialub przejścia na pieszo,choćby tym pieszym miałby byćgrecki żółw. Romek i Jonasz naswojej trasie natrafili na ścieżkę,której nawierzchnią było …błoto. Dodatkowym urozmaiceniembył trójwymiarowy charakterścieżki; błoto sięgało bowiemdo wysokości kolan. – W okolicynie było żadnej innej drogi, alepostanowiliśmy sprawdzić jakradzą sobie miejscowi – wspominaRomek. – Panowie w eleganckichdresach ściągnęli spodniei przeprawili się w samej bieliźnie,starsza pani w chuście podkasałaspódnicę i także przeszłaprzez błoto. Nie wiem do dziś,czy ta kąpiel błotna miała jakiśuzdrowiskowy charakter, czy poprostu nie było innego przejścia,ale w końcu odważyliśmy sięz Jonaszem na przeprawę. Ciekawedoświadczenie, ale nie utrzymaliśmypowagi, zaczęliśmy sięobrzucać tym błotem – dodaje.Kulturową ciekawostką byłfakt, że na bałkańskiej prowincjimężczyźni całe dnie przesiadująz piwem na zewnątrz. – Byćmoże prawdziwa jest legenda,że to kobiety ich wyganiają, żebynie przeszkadzali podczas robótdomowych – śmieje się Romek.Mimo patriarchalnej kultury,albańskie kobiety potrafią zatembrać sprawy w swoje ręce. – Niesą to plastikowe „piękności”z wybiegów dla modelek i seriali,ale mają coś w sobie, naturalnąurodę i dumne rysy – mówiZańko.Były jednak momenty, w którychRomek i Jonasz sami moglipoczuć się w Albanii jak modelena wybiegu. – W małych miasteczkachalbańskich codziennieo 17ej zamykają główną ulicęi zaczyna się impreza – mówiRomek. – Wszyscy wychodząna ulicę i bawią się przy muzyce,takim odpowiedniku naszegodisco – polo. My z Jonaszem teżtak spacerowaliśmy sobie z plecakamijak na wybiegu, lansowaliśmysię po całym miasteczku– dodaje.Generalnie Romek bardzopozytywnie wspomina swojezetknięcie z prowincją albańską.– Nie potwierdziły się stereotypyo przestępczości, o tym, że naprowincji rządzi mafia – mówi.– Zresztą, dziwne byłoby, żebygangsterzy napadali na albańskichwsiach na turystów, którzyprzybywają tu raz na kilka lat.29 | PRESTIŻ | kwiecień 2011

Podróże28 | PRESTIŻ| kwiecień 2011albańska riwiera nadMorzem Czarnym.Krętą, wyboistą drogą,wykutą w przybrzeżnejskale, pędzistary, rozklekotanymercedes, a w nimdwóch Albańczyków.Kierowca w czasie jazdy próbujenapisać smsa. Niezbyt sobiejednak radzi z obsługą telefonu,prosi w końcu o pomoc swojegokolegę. Ten jednak także ma problemz napisaniem wiadomości.Zniecierpliwiony kierowca, samnie będąc specjalistą od telefoniikomórkowej, zaczyna głośnopouczać swojego kolegę. Wybuchazażarta dyskusja, potemkłótnia. Samochód pędem wijesię po krętej, górskiej drodze,gdzie każdy nieostrożny ruchkierownicą może zakończyć siętragedią, a kierowca z pasażeremw najlepsze kłócą się o metodologiępisania smsa i wyrywająsobie nawzajem z rąk telefon, zanic mając niebezpieczeństwo.A z tyłu o swoje życie drżą w tymczasie dwaj autostopowicze zeSzczecina. Są nimi Romek Zańkoi jego nastoletni syn, Jonasz.Podróż za jeden smsZnani szczecińscy podróżnicytym razem wybrali się doAlbanii i niewiele brakowało, bybałkańska eskapada była ostatniąw ich globtroterskich karierach.– Jonasz, pomóż im napisać tegosmsa, bo zaraz spadniemy! – poleciłsynowi zniecierpliwionyRomek. Jonaszowi udało się przekonaćna chwilę kłótliwych Albańczyków,że w jego wieku obsługatelefonu komórkowego jestczęściej spotykaną umiejętnością.Niestety, nie udało mu się pomóc.Telefon miał albańską klawiaturęi język, a to już dla Jonasza byłotrudnością nie do przeskoczenia,a właściwie nie do wytłumaczenia.W końcu jednak kierowcana całe szczęście zatrzymał samochódi kłótnia, równie zażartajak przedtem, nie była już zagrożeniemdla życia pasażerów. I niemiał tu żadnego znaczenia fakt,że zatrzymany na krętej, górskiejRomek ZańkoW małych miasteczkach albańskich codziennie o 17ej zamykają główną ulicę i zaczyna się imprezadrodze z tak poważnego powodujak pisanie smsa samochód zatamowałruch drogowy i spowodowałspory korek. W końcu jednakwściekły, urażony pasażer wysiadłz mercedesa, trzasnął drzwiamii dalszą drogę kontynuował piechotą.Ta przygoda jest barwnymprzykładem bałkańskiego temperamentu.Albania to w końcuojczyzna „gorących głów”.Do albańskiego królaRomek wraz z synem wybralisię na Bałkany latem 2010 roku.To jedna z bliższych podróżyrodzinnego duetu podróżników.– Mieliśmy niewiele czasu, potrzebowaliśmyciekawego miejsca,które nam zabierze mniejczasu niż trzy miesiące. Ja lubięnajbardziej podróżować do dalekowschodniejAzji, ale żebytam się dostać lądem, potrzebatrzech miesięcy. Tyle czasu niemieliśmy. Poza podróżowaniemz synem Romek Zańko prowadziszczecińską fundację Pod Sukniami,promującą twórczość osób zniepełnosprawnością umysłową.Początkowo pod taką nazwą powstałapierwsza w Polsce galeriasztuki art brut. Jako fundacja, pomagającaniepełnosprawnym artystom,działa już od sześciu lat.Każda z podróży Romka i Jonaszamiała jakiś swój cel. Byłotak i tym razem. – Wymyśliliśmy,że jedziemy do króla albańskiegoprosić go, aby wsparł staraniaSzczecina o tytuł EuropejskiejStolicy Kultury 2016 – mówi Romek.– Marek Sztark podchwyciłtemat, zaopatrzył nas w paszteciki,jako flagowy szczeciński produkti wyruszyliśmy – dodaje.Jednak jedynym iście królewskimelementem albańskiej eskapadyRomka i Jonasza był fakt,że szczecińskim podróżnikomudawało się niejednokrotniezatrzymywać na nocleg w ruinachzamków. Króla niestetyna swojej drodze nie spotkali.Choć o wsparcie dla Szczecinajako Europejskiej Stolicy Kultury„walczyli” na każdym kroku.Między innymi na trasie prowadzącejprzez jeden z albańskichparków narodowych. Ulubionymśrodkiem lokomocji w podróżyjest dla Romka i Jonaszaautostop. Nie było problemuz tego typu transportem takżew Albanii, jednak przez parknarodowy, położony wysokow górach, przejeżdżały ledwietrzy auta na dobę, i to w przeciwnymkierunku niż cel podróżyszczecińskich globtroterów. Zato po drodze dość często mijaliAlbańczyków, podróżującychna koniach i osiołkach. I jako,że odnalezienie króla Albaniiwydawało się być niezbyt realnąperspektywą w republice, zaczepialitakich właśnie, przygodnienapotkanych miejscowych i ichprosili o wsparcie Szczecina jakopotencjalnej Europejskiej StolicyKultury. W zamian proponowaliwspomaganie ewentualnych starańalbańskich wiosek w kolejnychedycjach konkursu o tytułESK. Te negocjacje miały tymbardziej humorystyczny wymiar,że panowie Zańko nie znają ję-

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!