Temat z okładkidłużej, wstępnie w wakacje jesteśmy umówienina ryby – mówi.Filmowe realiaOdpoczynku potrzebują obydwoje, bo jakzgodnie twierdzą życie aktora w Polsce nieprzypomina tego z Hollywood. – Ludziomwydaje się, że polski aktor chodzi na bankiety,uśmiecha się do fotoreporterów i odwiedzatelewizję śniadaniową – mówi Ania. – Nicbardziej mylnego. Ciężko pracujemy grającw filmach, serialach i w teatrze, jeżdżąc zespektaklami po całej Polsce. Jak w wielu innychdomach czasem pomaga nam rodzinaw opiece nad dzieckiem, czasem potrzebujemyniani – opowiada. Pod ich domem stojąśredniej klasy auta, a piękne kreacje, w którychczęsto na premierach pojawia się Ania bywająwypożyczone od polskich projektantów.Dzieje się tak choć ich kalendarze zawodowesą wypełnione po brzegi na najbliższychkilka miesięcy. W rzeczywistościw Polsce gaże aktorskienie są monstrualne. – Jest kilkaosób, które zarabiają dobrepieniądze, podobnie jak w piłcenożnej – śmieje się Piotr. –Jesteśmy ludźmi do kupienia.Jeśli jakiś klub chce kupić piłkarzaza kilka milionów euroto wiadomo, że zarobi na nimdużo więcej. Tak samo z aktorem,to jest biznes – dodaje.Kolejne niedogodnościw życiu aktorskiej pary to brakwolnych dni. Wyrywają każdągodzinę, żeby być z dzieckiem,wstają około 6 rano i… częstonie wiedzą, o której godziniewrócą do domu.Źle też jeśli telefon z propozycjamiprzestanie dzwonić.– Gdy mamy chwilę przerwybardzo ją doceniamy. Ale jak trwa zbyt długoto zaczyna być nerwowo – mówi Piotr. – Całeszczęście nie miałem długiej bezczynnościzawodowej. Zawsze jakoś szło, choć nie łapięwszystkiego co się pojawia. Nie drżę specjalniegdy przez jakiś czas telefon nie dzwoni –dodaje.W Polsce nie można jednak pozwolić sobiena wybieranie i przebieranie wśród ról.Mało jest aktorów zasypywanych taką liczbąpropozycji, żeby musieli notorycznie odmawiać.– Mam też to szczęście, że dostaję interesującepropozycje, mogę grać w ciekawychprodukcjach i z ciekawymi ludźmi – mówiPiotr. Przez wiele lat grał głównie w teatrzei był tylko na kilku filmowych castinagachw Warszawie. Zraził się trochę. – W SzkoleTeatralnej wpojono mi szacunek do tekstu,dobrej literatury, a dostawałem do ręki dialogiwyrwane z kontekstu, bez opisu postaci,czasami z fatalne – dodaje.Po latach zaczął grać także w serialachi występował w filmach. – Stwierdzam, żeaktor nie powinien ograniczać się tylko doteatru. Granie przed kamerą pozwala rozwijaćwiększą dyspozycyjność, umiejętnośćimprowizacji, czujność na partnera i naturalnośćreakcji – mówi.Jak Jolie i PittNa planie filmu "Tajemnica twierdzyszyfrów" Piotr poznał Anię. Choć podczaskręcenia nie mieli wspólnych scen, międzyANNA DERESZOWSKAAktrorka oraz wokalistka urodziła się 7stycznia 1981 w Mikołowie. UkończyłaStudium Muzyczne w klasie fortepianu,oraz Akademię Teatralną w Warszawie.Współpracuje z warszawskimi teatramitj. Teatr Dramatyczny, Studio Buffo i TeatrSyrena. Wystąpiła też w teledyskachgrupy De Mono. Największą popularnośćprzyniosła jej rola Korby w filmie“Lejdis”.nimi zaiskrzyło. Ich historia przypomina dozłudzenia życie innej aktorskiej pary AngelinyJolie i Brada Pitta. – Ujęła mnie jego dojrzałość,spokój i głos – wspomina z uśmiechemAnia. Piotr choć nie znał jej wcześnieji nie kojarzył jako aktorki zwrócił uwagę najej aurę skromności i otwartości. – Trudnoopowiadać o takich rzeczach, ale pomijająckwestie urody, Ania na co dzień jest normalnymczłowiekiem, nie odgrywa żadnych ról,a niestety aktorzy często grają także poza planem.To mnie ujęło. – mówi.Nie było to ich jednorazowe spotkanie napłaszczyźnie zawodowej. Już jako para zagralirazem w teatrze. – Musiałem zastąpić kolegęw ostatnim etapie prób do spektaklu "Niebezpiecznagra". Wspólna praca dała nami wciąż daje wiele przyjemności – dodaje.Kolejne ich wspólne dzieło to film, którynie ujrzał jeszcze świtała dziennego "KomisarzBlond i wszystko jasne". – Wcieliliśmysię w parę agentów wywiadu rosyjskiego –opowada Piotr.Na planie okazało się, że Ania jest raptusemi bardzo lubi dawać wszystkim dużouwag. –Uspokoiłem ją trochę i zaczęła zachowywaćsię jak partner, a nie jak reżyser– wspomina z uśmiechem.Wspólne granie z Piotrem dobrze teżwspomina Ania. – Jest dojrzały i dużo się odniego nauczyłam. Miło było razem pracowaći wymieniać się myślami. Piotr daje bardzotrafne uwagi – mówi.Ogień i wodaSą jak dwa żywioły. Ona choćbardzo ekspresyjna i dynamicznawedług niego często dusi w sobieemocje i nie uzewnętrznia się.Nawet jeśli po jakiejś ciekawejpremierze coś wywarło na niejduże wrażenie nie mówi tego.Piotr przeciwnie, chce rozmawiać.– Zawsze myślałem, że jajestem introwertykiem, ale okazałosię, że jestem całkiem otwarty– śmieje się Piotr. – Muszęwyciągać z niej co się dzieje i o cochodzi. Ania nie mówi częstoo swoich emocjach. Nazywam jączasem wyszkolonym komandosem.Tak jakby praca kilkanaściegodzin na dobę nic ją nie kosztowała.Czasem trzeba ją uświadamiać,że musi odpocząć, że maprawo do zmęczenia i słabości – mówi czule.Mimo tego, że obydwoje aktywnie pracująw zawodzie w ich domu nie ma częstych rozmówo pracy i rolach. – Potrafimy oddzielićzawód od spraw domowych, rzadko rozmawiamyw domu o pracy. Oczywiście pytamjak poszedł spektakl, ale oboje podchodzimydo zawodu z właściwym dystansem. Co ważne,nie rywalizujemy ze sobą – mówi Anna.Choć różnie podchodzą do pewnych sprawstarają się nie kłócić i analizują uwagi partnera.Zarówno zawodowe jak i prywatne.20 | PRESTIŻ| kwiecień 2011Piotr Grabowski zagra w Szczecinie 18 kwietnia w spektaklu„Drugi rozdział”To opowieść o tym, jak zaskakujące bywa ludzkie życie. Przewrotnośćuczuć, miłość, zdrada, życiowe niespełnienie. Złożonośćmałżeńskiego współżycia. Te wszystkie blaski i cienie życia w TeatrzeWspółczesnym zaprezentują tuż obok Piotra Grabowskiego:Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski.Przypadkowo wykręcony numer telefonu odmienia życie owdowiałegopisarza w średnim wieku. George poznaje Jenny, zakochujesię i już po dwóch tygodniach bierze z nią ślub. Ale nie na tym kończysię tytułowy „drugi rozdział” życia. Zamiast bajkowego „i żylidługo i szczęśliwie” pojawiają się małżeńskie problemy.Organizatorem jest Agencja Odeon.
LudziePaulina Czajkowska, Jakub JakubowskiMesjasz modyfoto: archiwum Filipa ŚwikaJeden z najlepszych i najbardziej cenionych polskich projektantów mody. Wizjoner, który śmiało wprowadzakolorowe światowe trendy do szarej, polskiej rzeczywistości. Szyje dla wielkich osobowości filmu, telewizji i estrady,zarówno w kraju, jak i za granicą. Świadomy własnej wartości, ale też niezwykle skromny. Michał Starost był gwiazdąimprezy „Week&Mody”.moda to Styl i Sztuka,przez duże „S”- to Twoje słowa.Czy w Polsce jestzatem miejsce naStyl i Sztukę przezduże S? Sam przecieżpowiedziałeśkiedyś, że w Polsce sztuka topołączenie antykwariatu z Powązkami?Oczywiście, że jest miejscena styl i sztukę. Mówiąc te słowamiałem na myśli bardziejpodejście tak zwanych autorytetów.Wiele razy miałem atakize strony tak zwanych artystówczy artystek, które po "plastyku"zajmowały się modą. Krzyczały,że ja im odbieram chleb, bo niemam ukończonej szkoły artystycznej.Ja im na to, że mogłybyłaskawie ruszyć dupy z fotela,wyjąć jointa z gęby i coś w końcukonkretnego zrobić! Bo gadaći narzekać to można do renty.Zamiast gadać, zrób to!!! I następowałaobraza majestatu.Czyli antykwariat z Powązkamito raczej nie jest styl ubieraniasię Polaków?Chodzi Ci o styl vintage?Chodzi mi głównie o kicz...A czym jest kicz? Co to jestprawda? Czym jest piękno,a czym jest brzydota? Nie matakiego czegoś! Nie ma rzeczybrzydkich, są rzeczy, które się ludziomnie podobają. To jest ichwłasny gust. Coś, co u nas jestdobre, moralne, piękne, tysiąckilometrów dalej jest brzydkiei niemoralne, a kolejne kilometrydalej jest karane śmiercią.Nie ma brzydoty. Jest coś, coMICHAŁ STAROSTZajmuje się projektowaniem modyod początku lat 90.Wśród jego klientów można znaleźćdziennikarzy, prezenterów i producentówBBC, CNN, wiele znamienitych nazwiskświata polityki i biznesu, a takżeestrady, m.in.: Kasię Kowalską, AnięDąbrowską, Dodę, Monikę Richardson,Ewę Ewart, Grażynę Paturalską,Alec Sun Dre, Big Cyc, Czerwone Gitaryi wielu innych.nam się ewentualnie nie podoba.To bardzo indywidualne.Zatem Twoim zdaniem, Polkiubierają się dobrze?Mają gust, wyczucie, potrafiąłączyć. Ale też są jeszcze małoodważne, zamknięte na odkrywanienowych trendów, niechętneeksperymentom na modzie.Miałeś liczne pokazy na całymświecie. Gdzie leżą różnicemiędzy polskim, a zagranicznymświatem mody?Główna różnica to podejścieklientek do mody. Na Zachodziejest wielka otwartość na nowości.Polki póki nie zobaczą czegośu polskich stylistów, czy w najnowszymkatalogu to po prostutego trendu nie uznają. Nie istniejeto dla nich. Dla Polek modato głównie kopie innych projektantów,już istniejących linii.Myślisz, że Polki są w staniezaakceptować trend, który lansujeszpoprzez swoją najnowsząkolekcję "Blooming Metamorphosis"?Ta kolekcja to bunt na polskąrzeczywistość. Wszystkie bankiety,gale, oficjalne imprezy,bale sylwestrowe to „zlot wron” -czerń jak na stypie. Lubię czerń,ale Polki noszą bardzo częstoczerń płaską. Nie bawią się formą,nie chce im się kombinować,wolą czarną garderobę, bo jestwygodna. Alternatywą dla czernijest kolor, dlatego moja najnowszakolekcja to piękne, długie kolorowesuknie. Motywem kolekcjijest wiosenne przebudzenie,eksplozja życia i barwny triumfrozkwieconej rzeczywistości pozimowym letargu.21 | PRESTIŻ | kwiecień 2011