13.07.2015 Views

Wrzesień (4MB) - Stowarzyszenie Nasz Dom-Rzeszów

Wrzesień (4MB) - Stowarzyszenie Nasz Dom-Rzeszów

Wrzesień (4MB) - Stowarzyszenie Nasz Dom-Rzeszów

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

W numerze:4 GRY WYBORCZEDorota <strong>Dom</strong>inik4 INNOWACYJNA WIZYTÓWKATomasz Michalski5 KRZYŻ W KSZTAŁCIE LOKOMOTYWYBogusław Kobisz5 LIZUSOSTWO I BŁAZENADAEdward Słupek7 NOWA HALA SPORTOWADanuta Stępień8 NA ESTRADZIE I W NOWEJ SZKOLEJózef Gajda9 ZAMIAST STARYCH DRZEWBartosz Bącal9 AKADEMIA ORLIKABartosz Cyganik10 NIECO PRZYBRUDZONEGrażyna Tomczyk11 POLSKO-UKRAIŃSKIE ŻEGLOWANIESławomir Gołąb12 RZESZÓW BLIŻEJ CHINWładysław Serwatowski12 FILMY OPTYMISTYCZNEPiotr ŻukowskiWERS – magazyn literackiRyszard Mścisz • Małgorzata Żureckai Dorota Jaworska • Grzegorz Zieliński• Krzysztof Graboń • IreneuszNiekowal13 KRESOWE SYMBOLE PAMIĘCIRyszard Zatorski13 JESIEŃ Z LALKAMIKatarzyna Ojczyk14 CAŁE ŻYCIE W SIEMASZKOWEJAndrzej Piątek14 ARTYŚCI BARDZO ZNANIPiotr Rędziniak15 POETYCKA SPOWIEDŹWiesław Zieliński16 MUZYKA PONAD WSZYSTKOAndrzej Szypuła17 ZE ŚPIEWNYCH KRESÓWBogusław Kotula18 SKOCZKOWIE MEDALOWIGrzegorz Lesiak18 BĘDZIEMY KRZYCZEĆRozmowa z Maciejem Kunyszem19 WIROWANIE NA PLANIERoman Małek20 PROGNOZAJerzy Maślanka20 AROMAT WSPOMNIEŃNina Estera20 FRASZKIAdam Decowski i Edward Winiarski21 FILOZOFIA GOLFARoman MałekWydawca:<strong>Stowarzyszenie</strong> <strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> – RzeszówNakład: 5 tys. egz.Redaguje ZespółRedaktor naczelny: Jerzy Maślankatel. kom. 602 377 303Redaktor wydania: Ryszard Zatorskir.zatorski@interia.pl tel. 507 004 026Redakcja techniczna: Ryszard Świątoniowski,Grzegorz Wójtowicz, Wojciech BorkowskiProjekt graf., skład: RS DRUK – Studio DTPDruk: RS DRUK Sp. z o.o.Adres redakcji: 35-082 Rzeszów,ul. Podgórska 4, tel./fax (17) 85 40 790e-mail: rzeszow@rsdruk.plwww.naszdom.rzeszow.pl2To wydanie miesięcznika zostało dofinansowanez budżetu Miasta Rzeszowa.30. ROCZNICARocznica rodzi brawurę,I wielu atrakcji też splot.Gdy Lechu pokonał murek,to Śniadek próbuje brać płot.Nagle się też okazało,że trwałe prawdy – nie mity –niezły przyczynek dajądo waśni niesamowitych.Gdzie są pomniki i wzory,co świat oceniał dostojnie?Bez krzty umiaru, pokory,próbują utopić w „wojnie”.Nowi trybuni ludowi,z manią wielkości i żądzywpajają wciąż narodowi,że myślą, robią najmądrzej.Jerzy MaślankaCzłonkowie naszego stowarzyszeniai sympatycy już niejeden raz dowiedliswej profesjonalności na niwie społecznego działania.Potwierdzają to również nasi radni swą kompetentnąpostawą i dorobkiem samorządowymw obecnej kadencji Rady Miasta Rzeszowa. Staramysię na tych łamach pokazywać takie postawyi ludzi, którzy pozytywnie wpływają na rozwójstolicy Podkarpacia. Czekamy również na sygnałyod mieszkańców, co należy usprawnić, co udoskonalićw mieście.Zapraszam do dyskusji, jak jeszcze poszerzaći aktywniej zaznaczać nasze obywatelskie miejscew Rzeszowie, zwłaszcza że za dwa miesiące czekająnas kolejne wybory samorządowe. Wspólnie żyjąctu i teraz, musimy się zastanowić, kto powinien nasreprezentować w najważniejszym przedstawicielstwieobywatelskim w mieście – w Radzie MiastaRzeszowa i na urzędzie prezydenckim w ratuszu.Ocenić stan obecny – widzieć plusy i minusy orazwskazać, co można by lepiej i owocniej dla dobrarzeszowian uczynić w naszym mieście.Z doświadczenia wyniesionego w tej kadencjiw radzie miasta i zawodowego, gdy przez ponadtrzy dekady byłem nauczycielem i dyrektoremszkoły, oraz z bieżących codziennych kontaktówz młodzieżą, jestem przekonany, że młodzi przedstawicielemieszkańców Rzeszowa powinni byćznacząco obecni w nowej radzie. Spotykamy jużprzecież pozytywnie takie osoby w naszym Sejmie,dlaczego zatem próg samorządowy miałby być dlauczniów czy studentów za wysoki? Nie brak tamosób twórczo i aktywnie działających, czego naj-MOJE REFLEKSJEI dawniej biedni, dziś możnichcą nam przychylić nieba.Nowobogacko pobożniznów krzyczą: pracy i chleba!Po co im Premier, Prezydent,Ludzie legendą owiani,ważne, by był incydent,bo w tym są wciąż zakochani.Kiedy dziś wszyscy pragniemyspokoju – z życia radości,to sponiewierać możemyidee Solidarności!PSNareszcie czas się obudzići przyjąć nową taktykę.Związkowcy – dbajcie o ludzi!Nie bawcie się w politykę.MŁODZI DO SAMORZĄDURzeszów miastem młodzieży i studentówlepszym przykładem jest choćby grono młodzieżyszkolnej prezentującej co miesiąc w Zodiaku swójdorobek w ramach Klubu Młodych Twórców przynaszym stowarzyszeniu. Przypomnieć należy, żerelatywnie w stosunku do mieszkańców zameldowanychw Rzeszowie nasze miasto posiada najwięcejw kraju uczącej się we wszystkich typachszkół i studiującej młodzieży (33,7 proc. studentóww stosunku do liczby mieszkańców). Oświatai edukacja oraz opieka nad dziećmi powinny byćnaszym priorytetem. Miasto powinno polepszaći tworzyć warunki pracy w tych placówkach, takżepoprzez stypendia dla uczniów i studentów oraznagradzać nauczycieli i naukowców.Jesteśmy otwarci na pomysły i współpracę.Zgodnie z dewizą, którą kierujemy się w stowarzyszeniu<strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> Rzeszów, nie są dla nas pierwszoplanoweszyldy partyjne tych, którzy chcą cośdla dobra miasta robić, bo łączy nas cel – sprawiać,aby Rzeszów był w regionie wiodącym ośrodkiemżycia gospodarczego, kulturalnego, naukowegoi administracyjnego. I tę służbę dla naszej małejojczyzny przedkładamy nad partyjne cele, którewciskane są nam zewsząd na co dzień i szkodząbardzo właściwemu funkcjonowaniu samorządu –najważniejszej władzy uchwałodawczej w mieście. Jerzy MAŚLANKA,przewodniczący stowarzyszenia <strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> Rzeszów i redaktornaczelny miesięcznika, przewodniczący komisji edukacji RadyMiasta Rzeszowa


Wrzesień 2010rozwiązaniem urbanistycznym oraz prawdziwąwizytówką miasta – jego największą atrakcją turystyczną,ważnym punktem na mapie regionu,miejscem odwiedzanym np. przez turystów jadącychlub przebywających w Bieszczadach.Warto kontynuować rozpoczęte przez <strong>Stowarzyszenie</strong>Upowszechniania Wiedzy ExploResprace nad projektem i mam nadzieję, że przyszłeBogusław KobiszPrzez kilka tygodniagencje informacyjneprasy, radia i telewizjina całym świecie podawałyjako ciekawostkę, a w zasadziejako sensację z EuropyWschodniej, spór wokół krzyżaprzed pałacem prezydenckimw Warszawie. Znajomi w Szwajcarii, StanachZjednoczonych i Francji zauważyli, że zaraz potych sensacyjnych informacjach, jak nasz rządradzi sobie z grupką „krzyżowych krzykaczy”,podawano informację o przestępczej działalnościnaszych obywateli w tych właśnie krajach. Może tozbieg okoliczności, a może nie.Będąc ostatnio za granicą i nie mogąc doczekaćsię, aż włączą mi w pokoju hotelowympolski program, obejrzałem wiadomości w językuniemieckim i co zobaczyłem – obszerny materiało Polsce i tylko jeden obraz: parkany pod pałacemprezydenckim, flagi, i ci, co są za krzyżem oraz cico przeciwko. Druga informacja, to migawka ześwięta Solidarności, ukazująca aplauz dla Kaczyńskiegooraz gwizdy wobec Tuska. Wydawać by sięmogło, że kilkuminutowa relacja o Polsce w głównymwydaniu niemieckich wiadomości oglądanana całym świecie, to promocja naszego kraju, alesłuchając komentarza nie można było mieć wątpliwości,że to na pewno nie promocja.władze miasta tak uczynią.Będziemy usilnieo to zabiegać, a o skutecznościw osiągnięciucelu zadecydują takżewyniki tegorocznychwyborów. Jedno jestpewne; warto działaći tworzyć projekty, byspełniły się marzeniao tym, że któregoś dniabędziemy mogli spędzićkilka godzin na ekscytującejwyprawie w krainęnauki i techniki.Zapraszam doserwisu internetowegowww.explores.pl, gdzieznaleźć można szczegółowedane na temat projektu, a także wiele ciekawychinformacji związanych z edukacją interaktywnąoraz atrakcyjne animacje, symulacje i linkido stron związanych z popularyzacją wiedzy. Tomasz MICHALSKI,prezes stowarzyszenia ExsploResTOMASZ MICHALSKI, lat 49, absolwentWydziału Elektrycznego PolitechnikiRzeszowskiej o specjalności automatyka i metrologia.Specjalista zarządzania projektamiz międzynarodowym certyfikatem InternationalProject Management Association (IPMA)oraz audytor w zakresie systemów zarządzaniajakością wg norm EN ISO. Zawodowo związanyz przemysłem lotniczym oraz branżą informatyczną.Podczas swojej ponad 20-letniejkariery pełnił również funkcje kierowniczew pionie technicznych oraz handlowym i marketingowym.Inicjator, założyciel i prezes zarząduStowarzyszenia Upowszechniania WiedzyExploRes (www.explores.pl), którego celem jestpropagowanie innowacyjnego modelu edukacjioraz utworzenie w Rzeszowie Centrum EdukacjiInteraktywnej. Pomysłodawca i autor programuimprezy Dzień Odkrywców – PierwszyInteraktywny Piknik Wiedzy, popularyzującejnaukę i technikę, której pierwsza edycja odbyłasię w maju tego roku. Autor koncepcji „Placówkaedukacji interaktywnej w Rzeszowie” orazwspółtwórca powstałego na bazie koncepcjiopracowania „Projekt ICENT”. Mieszkaniecosiedla Nowe Miasto w Rzeszowie.KRZYŻ W KSZTAŁCIE LOKOMOTYWYKaczyński wyrządza naszemu krajowi krzywdęLIZUSOSTWO I BŁAZENADAPotrzebna jest ustawa o przyzwoitości i szacunkuEdward SłupekJak stugębna hydra odżyłapycha i zarozumiałość zanasze społeczne pieniądze.Sprawa dotyczy upamiętnia-W Polsce również ten temat zdominowałwszystkie źródła społecznej informacji.Moim zdaniem, Jarosław Kaczyński musiodejść z PiS-u, bo jego działalność najbardziejszkodzi Polsce. Wszystko, co on robi, umacniaDonalda Tuska i całą PO. Gdyby tylko umacniało,nie wspominałbym o tym, ale jego działalność naprawdęszkodzi. Człowiek „chory na władzę” z jednejstrony umacnia premiera, a z drugiej strony corusz stwarza sytuacje, które pozwalają PO wprowadzaćmało popularne zmiany w przepisach, którewchodzą w życie prawie niezauważalne. Stalebowiem są tematy sensacyjne, zastępcze.Będziemy mieć wyższe podatki, ale co tamważniejsze jest, czy krzyż przeniosą, czy nie.Wzrosną ceny, będziemy dłużej pracować, ale ważniejsze,że ktoś przyniósł pod tablicę słoik gówna,a ktoś inny przyniósł pod krzyż granat.Dlatego Jarosław Kaczyński powinienodejść, bo to jego upór w wielu sprawach, jegozawiść, wewnętrzna złość jest pożywką dla PO,wzmacnia tę partię i dodaje jej punkty, na którePO nie zapracowała. Jest jeszcze jeden powód,dla którego Jarosław Kaczyński powinien odejść– mianowicie nadmierne umacnianie Kościoła.Jarosław Kaczyński (dysponent krzyża) z rzeczysamej swoim zachowaniem wymusza poparcie Kościołai w tej sytuacji PO, żeby liczyć co najmniej naminimalne poparcie, albo na to, że dotychczas posiadanegonie straci, zmuszona jest czynić ukłonyw kierunku Kościoła. Patrząc na nieruchomości,jakie w wielu miastach Kościół od Państwa dostajeaż strach pomyśleć, co zrobi PO, żeby nie dajBoże z Kościołem się nie skonfliktować. Uważam,że Jarosław Kaczyński wyrządza naszemu krajowikrzywdę w ten właśnie sposób.W sierpniu 1980 roku w Otłoczynie kołoTorunia zderzyły się dwa rozpędzone pociągi.Zginęło wtedy 67 osób. Ogromna tragedia. Cozrobić, jeśli ktoś wpadnie na pomysł zbudowaniaprzed pałacem prezydenckim krzyża w kształcielokomotywy i wagonu kolejowego. Tragedii mniejszychczy większych było i będzie z pewnością wiele,bo takie jest życie. Może warto by jasno i wyraźnieuregulować przepisami prawa gdzie i na jakdługo można postawić krzyż lub jakikolwiek innyelement, symbol przestrzenny. Bo gdyby prawo zezwalałonp. na trzy dni taki krzyż, kwiaty, świecepostawić, to byłoby zmartwieniem harcerzy, a niewładz, co po tych trzech dniach z krzyżem zrobić.Moim zdaniem, prezydent Bronisław Komorowskiz taką inicjatywą ustawodawczą powinienwystąpić, ale z pewnością nie wystąpi, bo gdzieznaleźć tak długotrwały temat zastępczy, żebyodwrócić uwagę społeczeństwa od naprawdę ważnychspraw społecznych. Może w tym zamieszaniuuda się wsadzić Drzewieckiego, który uważa, żePolska to dziki kraj, na szefa PKOl.Temu wszystkiemu jest winny Jarosław Kaczyńskii powinien wreszcie sam zrozumieć, żew tym związku przyczynowo- skutkowym on samw sobie jest przyczyną. Bogusław KOBISZ5WYDARZENIA l OPINIE l LUDZIEnia i uhonorowywania ludzi zasłużonych, wybitnychw społecznej działalności i pracy, za życiatychże.Wiemy powszechnie, że prawdziwa cnotai wielkość nie są pyszne i nie potrzebują zaszczytów.Zaszczyt za działalność winien być sam w sobiezaszczytem, że miało się możliwość służeniainnym, bycia użytecznym wedle zasady życiowej:człowiek jest tyle wart, ile może dać innym. W poprzednichwiekach mocno opisywano i piętnowanopostawy pychy społecznej z artykułowaniem,iż była poniekąd przyczyną upadku I i II Rzeczypospolitej.W PRL-u społeczeństwo wykpiwałoI sekretarza KPZR Leonida Breżniewa, że miał naplakatach poszerzoną pierś na niezliczone orderyi honory. Obecnie odżywa ten proceder na niwiesamorządowej, państwowej i kościelnej.W samorządach mnożą się przykłady, jak


Nr 9(59) Rok VIWYDARZENIA l OPINIE l LUDZIEJózef GajdaTym razem mieszkańcyosiedla Załężemieli szczególnie radosnedni osiedla. W ubiegłym rokuzapowiadano oddanie nowejszkoły podczas osiedlowychuroczystości i stało się. Zanimjednak wszyscy udali się na uroczystości szkolne,kibicowali sportowcom, którzy rozgrywali meczpiłkarski o puchar prezydenta Rzeszowa. HenrykWolicki, zstępca prezydenta, puchar wraz z gratulacjamiwręczył drużynie osiedla Pobitno. Drużyniez Załęża życzył zwycięstwa w przyszłym roku.W OSIEDLACHNA ESTRADZIE I W NOWEJ SZKOLEW Załężu świętowali podwójniePrzewodniczący Rady Osiedla Załęże Tadeusz DudekPo uroczystościach szkolnych stadion Koronyzaludnił się ponownie, mimo nie najlepszej pogody.Jako pierwszy zaprezentował się Teatr AmatorskiZakładu Karnego w Rzeszowie. Kolejnyraz odbył się wspaniały pokaz grupy interwencyjnejSłużby Więziennej. Dużym zainteresowaniemcieszył się pokaz walk zapaśniczych. Nie zabrakłoznanego zespołu tańca nowoczesnego Flik z Osiedlowego<strong>Dom</strong>u Kultury Załęże, filii RDK.Po tańcach Bolywood z ODK Słocina wystąpiłzespół śpiewaczy Kumoszki z ODK Załęże oraztercet wokalny Presto. Wreszcie zabawa taneczna,a grał zespół Vena. Fire show w wykonaniu TancerzyOgnia Draconica zakończył starannie przygotowanąimprezę, którą sprawnie prowadziła AnnaMałecka, kierowniczka ODK Załęże.Jak co roku, teraz również było wiele atrakcjidla najmłodszych. A była m.in. trampolina, zjeżdżalnia,byk-rodeo no i oczywiście cieszące siędużym powodzeniem przejażdżki na kucykach zestadniny Albin. Dla dorosłych była niezła gastronomia.Przewodniczący Rady Osiedla ZałężeTadeuszDudek podziękował wszystkim, którzy przyczynilisię do zorganizowania imprezy oraz licznymsponsorom, wśród których był m.in. MaciejDziurgot, mieszkaniec tego osiedla, przedsiębiorcai prezes firmy Resgraph. Społecznik, który jestm.in. wiceprzewodniczącym, stowarzyszenia <strong>Nasz</strong><strong>Dom</strong> Rzeszów, a na sportowej niwie ogólnopolskiejwiceprezesem Polskiego Związku Bokserskiego.Mieszkańcy osiedla Załęże długo czekali nanową szkołę. Z niedowierzaniem słuchali słów prezydentaRzeszowa Tadeusza Ferenca, kiedy mówił,że po przyłączeniu Załęża do Rzeszowa w krótkimczasie powstanie nowa szkoła. I stało się. Już 7 maja2009 r. rozpoczęto budowę. No i prezydentsłowa dotrzymał. 29 sierpniaprzybył osobiście, aby przeciąćwstęgę i pogratulować mieszkańcom,a zwłaszcza młodzieży wspaniałegoobiektu. W tym ważnymakcie otwarcia nowego budynkuZespołu Szkolno-Przedszkolnegonr 1 w osiedlu Załęże uczestniczyłowielu mieszkańców, szczególniedopisali ci, którzy pojawią się w nimz tornistrami. Oni też zaprezentowaliciekawy program artystyczny.Było wielu innych znamienitychgości, a m.in. JE ks. bp KazimierzGórny, ordynariusz diecezjirzeszowskiej, który poświęcił nowąszkołę, byli radni, w tym przewodniczącykomisji edukacji Jerzy Maślanka,i członek tejże komisji Sławomir Gołąb,mieszkaniec sąsiedniego osiedla Staromieście, bylidyrektorzy szkół i wydziałów urzędu miasta orazkierownik budowy Stanisław Bilut, któremu, podobniejak prezydentowi, podziękowano.Dyrektor szkoły Tomasz Noworól z dumąoprowadzał gości po nowym obiekcie i prezentowałnowoczesne wyposażenie np. sali komputerowej.Rok szkolny w nowej szkole przy ulicy Rubinowejrozpoczęło ponad stu uczniów. W dwuoddziałowymprzedszkolu pojawiło się 40 dzieci. Dodyspozycji mają m.in. 8 sal lekcyjnych, salę językowąi komputerową, nowoczesną salę gimnastyczną,na zewnątrz boisko wielofunkcyjne z nawierzchniąpoliuretanową. Jest stołówka i kuchnia. Na budowęwydatkowano ponad 5 mln zł. Wcześniej zajęciaszkolne prowadzone były w starym budynku orazna pobliskiej plebani. Teraz przewodniczący RadyOsiedla Tadeusz Dudek czyni starania, aby starybudynek szkoły przeznaczyć na dom kultury.Tekst i fot. Józef GAJDA8


Wrzesień 2010ZAMIAST STARYCH DRZEWBlok na 50 mieszkań o w obrębie zabytkowego zespołu szkolno-parkowegoBudując domki, musieli dostosowywać siędo narzuconych zaleceń, dobierając kolordachówki. Ale postawili na ciszę i spokój pozamiastem. Nagle okazało się, że rosnące nieopodalzabytkowe drzewa zostały wycięte, a na ich miejscupowstaje blok na około 50 mieszkań.Część Miłocina weszła od stycznia tego rokuw skład Rzeszowa, wraz osiedlem domków jednorodzinnych,usytuowanych przy zabytkowymparku nieopodal Zespołu Szkół Agroprzedsiębiorczości.Jeszcze wcześniej jednak władze GłogowaMłp. wydały decyzję o warunkach zabudowy blokumieszkalnego, bo na przeszkodzie nie stały żadneprzepisy. Starosta rzeszowski zgodził się zaś nabudowę. W tym miejscu wycięto zatem około 60starych drzew. Problem jednak w tym, że zabytkowedrzewa nie były wpisane do rejestru zabytków.Stąd wycięcie drzew nie musiało być konsultowanez konserwatorem zabytków. I w tym miejscu zaczętobudowę budynku wielorodzinnego dla około50 rodzin. Sam budynek powstaje obok strefy zabytkowej.Wszystko to władze Rzeszowa otrzymaływ spadku wraz z nowymi terenami dla miasta.I decyzje wydane dotychczas w tej sprawie są obowiązujące.Po interwencji naszego radnego SławkaGołąba oraz redakcji miesięcznika„NDR” pewne zmiany zapowiedział wiceprezydentRzeszowa.Podczas spotkania z naszym radnym mieszkańcybudynku przy ul. Hanasiewicza wskazywalim.in. na brak przy budynku placu zabaw, ławeczek,zieleni ozdobnej, marne oświetlenie całejulicy, a także hałas dobiegający nocą z pobliskiejstacji paliw, kiepski stan techniczny ich budynku,częste akty wandalizmu i chuligaństwa. Twierdzili,że ich problemami nie interesują się władze miastaczy choćby administracja osiedla.Potem radny Gołąb spotkał się z KrzysztofemBiskupskim, dyrektorem Miejskiego ZarząduBudynków Mieszkalnych w Rzeszowie, i na sesjiRady Miasta Rzeszowa zgłosił postulaty: stworzenieplacu zabaw i boiska przy ul. Hanasiewicza,Ostatecznie natychmiastowego wstrzymaniabudowy bloku chcą mieszkańcy domków oraz radaosiedla. – Jak powstawały nasze domy, musiały byćniskie, parterowe, ze skośnymi dachami pokrytymidachówką bądź blachodachówką, w dodatku brązowe,albo ceglaste, a elewacje musiały mieć jasnykolor, właśnie dlatego, że jest to teren zabytkowy.Natomiast inwestora bloku takie obostrzenia nieobowiązują – przekazuje Justyna Adamiec.Konserwator zabytków rozpoczął proceduręwpisania omawianego terenu do rejestru zabytków.Odwołanie od tego złożył jednak starostarzeszowski oraz inwestor nowego budynku. Natomiastmieszkańcy domków chcą natychmiastowegoanulowania decyzji o pozwoleniu na budowę,także szybkiego spotkania z prezydentem Rzeszowaw tej sprawie. Ponadto Rada Osiedla Miłocinprosi o zbadanie nieprawidłowości związanychz wydanymi decyzjami administracyjnymi dotyczącymibudowy czteropiętrowego budynku wielorodzinnegoprzy ulicy Miłocińskiej w Rzeszowie,powstającego w obrębie zabytkowego zespołuszkolno- parkowego. Prośba dotyczy zarówno wydanejprzez burmistrza Głogowa Małopolskiegodecyzji o warunkach zabudowy, jak i pozwoleniastarosty rzeszowskiego na budowę obiektu.PÓŁ NA PÓŁWracamy do problemu mieszkańcówbloku przy ul. Hanasiewiczazwiększenia liczby patroli straży miejskiej w tymrejonie, założenie kamer monitoringu miejskiego,wprowadzenie funkcji społecznego dozorcy bloków,oddzielenie stacji paliw od osiedla ekranamidźwiękochłonnymi, remont oświetlenie na ulicyoraz zbudowanie progów zwalniających na jezdni.Niedawno otrzymał odpowiedź na swoją interpelacje.Marek Ustrobiński, zastępca prezydentaRzeszowa, poinformował, że Wydział GospodarkiKomunalnej i Inwestycji zlecił aktualizacjędokumentacji opracowanej przez MZBM, a dotyczącejzagospodarowania okolic budynku przy ul.Hanasiewicza 20B w Rzeszowie. Przy budynku mapowstać plac zabaw dla dzieci, postawione będą ławeczki,posadzona zostanie dodatkowa zieleń. Jednakze względu na sprzeciw części mieszkańców,obok budynku nie zostanie stworzone boisko. Pracemają rozpocząć się już we wrześniu tego roku.AKADEMIA ORLIKANa boisku w SłocinieBartosz CyganikAkademiaOrlikato projekt zainicjowanyw 2009 roku i realizowanyw ramach programu„Moje Boisko – Orlik 2012”.Jego celem jest zachęcenie jaknajwiększej liczby dzieci doregularnego uprawiania sportu oraz identyfikacjautalentowanych ruchowo chłopców i dziewczątw wieku 6–8 lat, a następnie skierowanie ich nadziesięciomiesięczne szkolenie. W ramach takichzajęć dzieci pod okiem fachowychtrenerów, którzy brali udział w szkoleniachprowadzonych przez doświadczonychtrenerów zajmującychsię pracą z młodzieżą, m.in. w takichklubach zagranicznych jak Fulham(Anglia) czy Barcelona (Hiszpania)– rozwijają swoją sprawność ruchowąoraz uczą się podstaw technikipiłkarskiej.Program Akademia Orlika realizowanyjest w trzech etapach: naboru,wakacji z Orlikiem i szkolenia.Zdaniem protestujących, budowany obiektpowstaje niezgodnie z przepisami obowiązującejustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.Mieszkańcy domków przekazali zażaleniedo Samorządowego Kolegium Odwoławczego.Walczą też o sądowe uznanie ich jako stronyprzy ustalaniu warunków zabudowy terenu. – Niestety,prawnie teraz nie możemy nic zdziałać. Blokjednak zepsuje architekturę, krajobraz. Sprawa ta,podobnie jak kilka innych, powinna jednak dać domyślenia władzom miasta. Często w życiu trzebakierować się zdrowym rozsądkiem, więc urzędnicypowinni mieć wizję miasta, jego rozwoju,rozsądnego zagospodarowania terenu. Zwracaćuwagę na rozsądne zagospodarowanie terenu – zaznaczaSławek Gołąb, rady rzeszowski.Podaje przy okazji kilka przykładów decyzjinajwyraźniej nie do końca przemyślanych.W osiedlu Słocina obok jednorodzinnych domówna osobnych działeczkach powstaje ściana szeregówki.Trwa spór o budowę osiedla w bezpośrednimsąsiedztwie zakładów Koral i Alima Gerber.Pomiędzy domkami na osiedlu Staromieście mawyrosnąć kilkupiętrowy hotel z salą balową. Bartosz BĄCALNatomiast władze miasta nie przewidują budowyekranów dźwiękochłonnych, oddzielającychstację paliw od pobliskich budynków. Jednocześnie,jeśli urzędnikom uda się zdobyć pieniądzena rozwój miejskiego monitoringu, to w pierwszejkolejności nowe kamery zostaną zamontowanewłaśnie przy ul. Hanasiewicza.Mieszkańcy uważają jednak, że kamery trzebazlokalizować jak najszybciej, jak najszybciej teżoświetlić ulicę Hanasiewicza. Potrzebny jest takżepodjazd dla wózka inwalidzkiego, oddzielenieod siebie połączonych budynków, aby ograniczyćprzemieszczanie się chuliganów. Ponadto chcą rzetelnegozainteresowania się ich problemami przezradę osiedla oraz administrację, opróżniania przezsłużby komunalne pojemników na śmieci (z przepełnionychnieraz wysypują się sterty nieczystości),częstych patroli policji. Nie wykluczają, żedobrym rozwiązaniem byłby patrol firmy ochroniarskiej.Tymi postulatami obiecał zająć się radnyGołąb. Do sprawy powrócimy. Bartosz BĄCALDo pierwszego programu, realizowanego na boisku Orlik w osiedluSłocina w Rzeszowie, zgłosiło się 90 dzieci. Każde z dzieciotrzymało bezpłatnie pamiątkową koszulkę z logo akademii.W drugim etapie przez cały sierpień tego roku dzieci te z podziałemna trzy grupy dwa razy w tygodniu brały udział w treningach.Dawid Pawlik, jeden z trenerów Akademii Orlika. z podopiecznymi.Fot. Bartosz Cyganik9WYDARZENIA l OPINIE l LUDZIE


Do trzeciego etapu zakwalifikowało się (na podstawietestów sprawnościowych oraz oceny trenerów)40 dzieci, które zostały podzielono na dwie grupy.Dzieci te wezmą udział w bezpłatnym dziesięciomiesięcznymszkoleniu, oraz otrzymają bezpłatnieniezbędny sprzęt do treningów (koszulkę, spodenki,getry i torbę). Podczas szkolenia dzieci będą brałyudział również w turniejach piłkarskich.Po zakończeniu tego etapu, dzieci będąmiały możliwość kontynuowania szkolenia, prowadzonegoprzez doświadczonych trenerów w ramachAkademii Piłkarskiej Ziomki, która jestorganizatorem Akademii Orlika w Rzeszowie, informujeMarcin Sikora, trener koordynator. Chcemyna bazie doświadczeń klubów zagranicznychutworzyć profesjonalną szkółkę piłkarską, gdziebędą odbywać się bezpłatne treningi dla chętnychdzieci, lecz do tego przedsięwzięcia potrzebujemywspólnego działania i zaangażowania ludzii instytucji, które nas wspomogą w tej szczytnejidei oraz którym na sercu leży dobro piłki nożnejw regionie. Wierzę, że program realizowanyprzez Akademię Piłkarską Ziomki zachęci dziecido uprawiania sportu, odciągnie je od komputera,Internetu, telewizji i gier wideo. Wiele zależy takżeod rodziców, aby przyprowadzić dzieci na takitrening, aby je zachęcić do aktywnego spędzaniaczasu, aby nabrały nawyku regularnego uprawianiasportu, a być może będą mogły realizowaćswoje zainteresowania i marzenia poprzez sportNr 9(59) Rok VIwłaśnie, który uczy i kształtuje wiele dobrych cech.Zachęcamy wszystkich chętnych do udziału w treningach,a także do udziału w tworzeniu profesjonalnejakademii razem z nami – dodaje trener koordynatori. Więcej informacji można uzyskać nastronach internetowych: www.szukamytalentow.pl oraz www.ziomki.futbolowo.pl lub telefoniczniepod numerem 505 156 613. Bartosz CYGANIKPS Wyjaśniam, że w lipcowym numerze w informacji„Święto w Słocinie” autorem zdjęć tam zamieszczonychjest Krzysztof Szyszka. Za zaistniałą sytuacjęprzepraszam zainteresowanych.WYDARZENIA l OPINIE l LUDZIEBĄDŹMY RAZEM W MIŁOŚCIOlimpiada osób niepełnosprawnychWsłoneczną sobotę 4 września 2010 r.stadion Podhalańczyka przy ul. Langiewiczaw Rzeszowie był areną zmagań i zabawypodczas 12. Olimpiady Osób Niepełnosprawnych.Jerzy Maślanka, szef stowarzyszenia <strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong>Rzeszów i redaktor naczelny naszego miesięcznikaoraz przewodniczący komisji edukacji Rady MiastaRzeszowa, oceniając to wydarzenie stwierdził,że stowarzyszeniu, któremu przewodzi, bliska jestidea solidarności i pomocy tym, którzy jej najbardziejpotrzebują. – Dlatego wsparliśmy ideęolimpiady, byliśmy współorganizatorami i mamysatysfakcję, że przyniosła ona uczestnikom wieleradości i wzmocniła w nich optymizm życiowy –dodał radny Maślanka.NIECO PRZYBRUDZONE<strong>Nasz</strong>e „okno na świat” w JasionceGrażyna TomczykBardzo dużo mówisię obecnie o rozwojunaszego regionu, promocjii milionowych inwestycjach.Szukamy sposobów narozreklamowanie Rzeszowai okolic, mówimy o rozwojuturystyki i przyciągnięcia jak najliczniejszej rzeszyinwestorów. Takim wabikiem, takim puszczaniemoczka do przyjezdnych i zachętą do odwiedzanianas jest, lub ma być, nasze lotnisko w Jasionce.Obecnie cała prasa, radio i inne media opowiadająo tym, jak to będzie w przyszłości, jakwspaniale, europejsko, a nawet światowo, a ja bymchciała, żeby nie było tak, jak w pamiętną środęwrześniową, kiedy pełny pasażerów samolot Lufthansywylądował na płycie lotniska w Jasionce,a padał wtedy bardzo ulewny deszcz, wiał przenikliwy,porywczy wiatr i wody na płycie było pokostki. Pilot samolotu po krótkiej chwili i kontakciez personelem naziemnym poinformował nas,że bardzo mu przykro, ale możemy już opuścić samoloti nie powinniśmy czekać na żaden transport,bo autobusik lotniskowy po nas nie przyjedzie. Napoczątku pasażerowie „lepszej klasy”, siedzącybliżej schodków, nie uwierzyli i zajęło im trochęczasu zanim doszli do siebie, ale potem desperackowszyscy posłusznie opuścili pokład i udali sięszybkim krokiem, totalnie przemakając (mówi się„do suchej nitki”) w kierunku przylotowego baraczku,którego z perspektywy około 300 metrównawet nie było widać za ścianą ulewy.O to, że nie przyleciało z pasażerami wielebagaży – nie winię lotniska, ale... Cali przemoknięci,dygocący z zimna i z poczuciem krzywdyczekamy na bagaże, które po 20 minutach kręceniasię tak zwanej „karuzeli” nie wypłynęły z czeluścina taśmę, ale kilka osób czeka jeszcze, bo może jakaśdruga tura, może się nie zmieściły na wózek zapierwszym razem. Czekamy tak na oczach dwóchpań za kontuarem z napisem „zaginione bagaże”,w maleńkiej salce przylotowej, a nie w jakiejś wielkiejhali we Frankfurcie i ...czekamy, a taśma siękręci. W końcu podchodzimy do kontuaru, a paniProgram olimpijskiego dnia rozpoczęłamsza święta w kościele garnizonowym pw. MatkiBożej Królowej Polski, następnie uczestnicy przemaszerowalina stadion, gdzie nastąpiło uroczysteotwarcie z wystąpieniem znamienitych gości.W tym roku, podobnie jak w poprzednich latach,wystąpiło kilkuset uczestników. Zawodnicy rywalizowaliw 11 dyscyplinach sportowych, a każdyz biorących udział w olimpiadzieznalazł coś dla siebie – poinformowałainicjatorka i nadal czynna organizatorkatego wydarzenia w regionie,pani Teresa Gajdek.W tym roku każdy z uczestnikówotrzymał specjalną koszulkęCaritas z przesłaniem tegorocznejolimpiady „ Bądźmy razem w miłości”oraz dyplom. Należy zauważyć rzeczbardzo istotną, że każdy z biorącychudział w zawodach wygrywa – niema przegranych, nie ma klasyfikacjiwedług miejsc zajętych w zawodach.– Poprzez organizowanie olimpiadydla niepełnosprawnych staramy się,aby uczestnicy czuli się dowartościowani,nawiązali wspólne relacje, mogli uwierzyćw swoje umiejętności – podkreśliła pani Teresa. –Mam nadzieję, że w kolejnych latach ta wspaniałainicjatywa będzie kontynuowana i przyciągnie doudziału jeszcze więcej uczestników i osób chcącychwesprzeć to przedsięwzięcie.Tekst i fot. Bartosz CYGANIKmówi, że wie, że nasze bagaże nie przyleciały,że one o tym wiedziały od początku, bo mają tow systemie. Na moje pytanie, dlaczego nie poprosiłynas przez głośnik i nie poinformowały przeddwudziestoma minutami, jedna z pań odpowiedziałapodniesionym tonem: „Niech pani na mnienie krzyczy!” I wtedy skojarzyłam, że zawsze słyszysię to zdanie, ilekroć wyrazi się jakieś niezadowoleniez pracy urzędnika lub klient posunie sięnieodpowiedzialnie do krytyki obsługi. Trudno,że tak jest na ogół wszędzie, ale żeby w „hali” przylotóww Jasionce, w naszym „oknie na świat”, nalotnisku, które jest naszą wizytówką i pierwszymwrażeniem z Rzeszowa dla wielu przybyszów.A pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz –ważne, by było dobre.Wydajemy mnóstwo środków na infrastrukturęlotniska, prowadzimy kosztowne akcje promująceRzeszów na lotniskach w całym świecie.Ale to będą pieniądze zmarnowane, jeśli razemz nimi nie zrobimy nic dla podniesienia poziomui standardów obsługi pasażerów. Potrzebny jestprofesjonalizm, dobra organizacja pracy i to conajważniejsze w kontaktach „obsługa – klient” zasypanieprzepaści między lotniskami europejskimia obsługą przylotów w Rzeszowie. Będą to niewielkinakłady finansowe, ale efekty jakże istotnedla wizerunku naszego miasta i regionu. Grażyna TOMCZYK10


Wrzesień 2010POLSKO-UKRAIŃSKIE ŻEGLOWANIEZabrzmią „morskie opowieści”Sławomir GołąbWspólnespływy,z g r u p ow a n i a ,a nawet wspólną organizacjęDni Kultury Marynistycznejplanują harcerze z Rzeszowaoraz Lwowa.Kilka lat temu z inicjatywyMateusza Adamskiego powstała we Lwowiepolska Harcerska Drużyna Wodna. Ten społecznikjest wnukiem profesora Politechniki Lwowskieji w jego rodzinie tradycje harcerskie sięgająprzedwojnia – wszyscy byli bądź są harcerzami.Polscy harcerze, mając do dyspozycji kilka canoei żaglówkę typu Orion, pływają po wodach JezioraJaworowskiego. Oczywiście przydałaby im sięprzynajmniej jeszcze jedna żaglówka. Na to jednakpotrzeba pieniędzy. Może znaleźliby się darczyńcychcący i mogący wspomóc tamtejszych harcerzyw kompletowaniu sprzętu wodnego? I dodaje: jeśliktoś chciałby pomóc, to najlepiej, aby kontaktowałsię z redakcją naszego miesięcznika. Zachęcam dotakich gestów jako harcerz o niemałym już stażu,zwłaszcza wodniackim i radny miasta Rzeszowa.Zaangażowanie się w pomoc zdobycia sprzętupływającego dla naszych Kresowian to jednaknie wszystko, co planują rzeszowscy harcerze. <strong>Stowarzyszenie</strong>Przyjaciół Harcerskich Drużyn Wodnych,działające przy II Liceum Ogólnokształcącymw Rzeszowie, oraz 23. Wodna DrużynaHarcerska przy II LO chcą zorganizować w przyszłymroku z lwowianami wspólny kurs żeglarski.Ponadto mamy od nich zaproszenie na wspólnyspływ Dniestrem.Co więcej, tegoroczne, organizowane w październikuDni Kultury Marynistycznej, odbędąsię w dwóch miastach: w Rzeszowie i we Lwowie.Festiwal ten na Ukrainie gościć będzie jeden dzień.Zgodnie z planem, koncert odbędzie się tam w klubiemuzycznym Picasso i patronat już objął merLwowa Andrij Sadowy, a w organizacji tego wydarzeniamuzycznego pomaga konsul RP we LwowieRyszard Winiarski.Pozostałe koncerty i wydarzenia w ramachDni Kultury Marynistycznej będą w Rzeszowie.Imprezę zaplanowaliśmy od 7do 10 października br.Impreza organizowanajest cyklicznie w Rzeszowieod czternastu lat. I przez tenokres udowodniła, że ze stolicyPodkarpacia wcale niejest tak daleko nad morze. Nicdziwnego. Pomimo znacznejodległości od Bałtyku, podkarpackieśrodowisko żeglarskiejest bardzo duże i silne.A jak żeglarze, to i piosenkażeglarska oraz szanty.Tegoroczne Dni KulturyMarynistycznej trwaćbędą od 7 do 10 października.Impreza zacznie się w czwartek(7 października) koncertem w Radiu Rzeszów.O godz. 19.30 zacznie się występ Mirosława „Zejman”Kowalewskiego, lidera grupy Zejman &Garkumpel. Okazją do występu jest jubileusz.Zespół Z&G obchodzi bowiem w tym roku 25-lecieswojej działalności. Podczas koncertu zostanązaprezentowane m.in. piosenki z solowej płyty Kowalewskiego:Kovallady. Półtorej godziny później,w Tawernie Żeglarskiej rozpocznie się BiesiadaŻeglarska z „Zejmanem”.Kolejny koncert odbędzie się w piątek w TeatrzeMaska. Od godz. 19 na scenie wystąpią:Mordewind, Morże Być i nasz Klang. Natomiasto godz. 22 w Tawernie ruszy kolejna Noc Żeglarzy.UHONOROWAĆ ARTYSTĘKiedy ujrzymy w Rzeszowie ulicę Józefa Szajny?„Szanowny Panie Redaktorze,proszę zamieścićsprostowanie”, napisał w liściedo redakcji Łukasz Szajna popublikacji w wydaniu sierpniowymbr. naszego miesięcznikaartykułu Władysława Serwatowskiego„Rzeszów bliżejWysp Kanaryjskich”, w którymautor, opisując dwudziestoletniąprzyjaźń Józefa Szajny,artysty rodem z Rzeszowai Eduardo Camacho z WyspKanaryjskich, wyraził godnepoparcia życzenie, aby w Rzeszowiew najbliższym czasie „naplanie miasta pojawiła się, jakopierwsza w Polsce”, ulica Józefa Szajny. Popieramyinicjatywę pana Serwatowskiego i kierujemy tenwniosek pod adresem radnych naszego miasta.Dlaczego syn zmarłego artysty domaga sięsprostowania. Otóż, jak pisze, ulica Profesora JózefaSzajny jest już w Oświęcimiu. Rzeszów niebyłby zatem pierwszy: „Ja byłem na tej ulicy – informujeŁukasz Szajna. – Pan Serwatowski nieJózef Szajnamiał zielonego o niej pojęcia. Toulica, którą idą Marsze Żywych– tysiące ludzi co roku. Prowadziwprost do wejścia do PaństwowegoMuzeum Auschwitz– Birkenau. W Rzeszowie jeślibędzie, to na pewno nie ulicaJózefa Szajny, jak chce Serwatowski,ale ulica Profesora JózefaSzajny”.Władysław Serwatowskiwyjaśnił: „Na studiach dziennikarskichkadra wybitnie doświadczonychprofesorów uczy,że jeżeli chce się informację dobrzeosadzić w pamięci czytelników,to lepiej podać ją z pozornymbłędem, a potem zamieścić do niej sprostowanie.Dwa razy podana wiadomość żyje dłużej. Jednaknie takie postępowanie było moją intencję, kiedypisałem o pierwszej ulicy Józefa Szajny w Rzeszowie.Czytelników, których wprowadziłem w błąd – przepraszam.Wiedziałem, że nie ma w Polsce ulicy JózefaSzajny, bowiem spis kodów pocztowych takiejulicy nie odnotowuje. Potwierdziła to rzeczniczkaZaplanowano gawędy szyprów z pokazem slajdówi szantami. Wystąpią zaproszeni kapitanowie, sternicyoraz grupa Klang.W sobotę o godz. 10 w Teatrze Maska nastąpipodsumowanie ogólnopolskiego konkursuplastycznego; odbędzie się też Dziecięcy FestiwalTwórczości Marynistycznej. O godz. 12.30 kon-Klangcert dla najmłodszych zaprezentuje zespół Klang,a o godz. 19 odbędzie się koncert finałowy z udziałemStarych Dzwonów, <strong>Dom</strong>iniki Żukowskiej,Atlantydy, Klangu.W niedzielę impreza przeniesie się do Lwowa.Tam zaplanowano „Morzem bliżej!”, czyli polsko-ukraińskiespotkanie marynistyczne. I tamznowu będzie można usłyszeć Stare Dzwony, Żukowską,Klang, a także Sławka Klupsia.Szczegółowy program koncertów także nawww.szanty.rzeszow.pl Sławomir GOŁĄBUrzędu Miasta Oświęcimia. Łukasz Szajna, któregopoinformowałem o publikacji w „<strong>Nasz</strong>ym <strong>Dom</strong>uRzeszowie”, wytknął mi dziennikarski błąd, informując,że jest w Oświęcimiu ulica Profesora JózefaSzajny. To oczywiście inna nazwa niż proponowałemw tekście. Inna, bowiem trzywyrazowa, a mojapropozycja była dwuwyrazowa. Ale wiadomo, żechodzi o znanego nam dobrze Artystę, związanegoz Rzeszowem. Rzeczywiście w Oświęcimiu nie byłemna ulicy Profesora Józefa Szajny, bo nie byłempowiadomiony o takiej uroczystości, która miałamiejsce 29 października 2008 roku. RzeczniczkaUrzędu Miasta Oświęcimia w korespondencji oficjalnejnie podała nazwy ulicy z wyrazem „Profesora”przed imieniem i nazwiskiem Józefa Szajny, cosfotografował Łukasz Szajna, przysyłając fotografię,za którą dziękuję.Czy Rada Miasta Rzeszowa przychyli siędo inicjatywy społecznej i nada odimienną nazwęjednej z ulic w Rzeszowie? Czy będzie toulica „Profesora Józefa Szajny”? Czy „SzajnyJózefa” – jak podają wyszukiwarki adresowe?A może będzie ulica „Szajny”? To zależy równieżod stanowiska rodziny i spadkobierców JózefaSzajny, malarza, scenografa, reżysera, profesorai doktora honoris causa ( m.in. Uniwersytetu Rzeszowskiego)oraz radnych Rzeszowa. Chciałbym,aby artyści wielkiego formatu, o renomie międzynarodowej,oglądani, oklaskiwani i recenzowanina świecie, stawali się często patronami ulicw miastach Polski. Przede wszystkim w miastachswego urodzenia.” WYDARZENIA l OPINIE l LUDZIE11


KULTURA l SZTUKA l NAUKA12RZESZÓW BLIŻEJ CHINIntegracja bezpośredniaWładysławSerwatowskiWyższa Szkoła Informatykii Zarządzaniaw Rzeszowie planujeotworzyć dwa wydziałyFot. ProtJarnuszkiewicz.com z zajęciami prowadzonymipo angielsku i pozyskać dlauczelni dużą grupę studentówz Chin. Dla realizacji tego ambitnego planu WSIiZ– razem z sześcioma szkołami wyższymi w Polsce– utworzyła specjalne konsorcjum. Partneramirzeszowian są: Wyższa Szkoła Europejska im ks.Józefa Tischnera w Krakowie, Akademia LeonaKoźmińskiego w Warszawie, Akademia Muzycznaim. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi,Akademia Wychowania Fizycznego im. JózefaPiłsudskiego w Warszawie, Politechnika Łódzkai Uniwersytet Łódzki. Wspólna inicjatywa przyjęłanazwę Konsorcjum Michała Boyma. Patronkonsorcjum (ur. 1612 we Lwowie – zm. 1654 w Kuangsiw Chinach) był polskim orientalistą, jezuitą,misjonarzem i posłem. Mieszkał wiele lat w Chinach.W jego rodzinnym Lwowie rodzinę przybyłąz królem Stefanem Batorym do Polski przypominaKaplica Boimów, wzniesiona obok katedry łacińskiej.Siedem uczelni sformułowało wspólny celoperacyjny. Konsorcjanci chcą przygotować dlaChińczyków studia w Polsce. Będzie to możliwedzięki rozwojowi polsko-chińskich programównauczania oraz rzetelnej, wiarygodnej i bezpośredniejrekrutacji kandydatów na studia w Polsce.Duże grupy studentów z Chin w Polsce będą miaływpływ na styl życia akademickiego w Krakowie,Łodzi, Rzeszowie i Warszawie oraz na integracjęeuroazjatycką. Integrację bezpośrednią, twarząw twarz, a nie tylko zimną – internetową.Rzeszów ma szczególne podstawy, abyw Chinach pozyskać nowych studentów. WyższaSzkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie jestnajwiększą niepaństwową uczelnią w województwiepodkarpackim. Uczelnia rozwija się przez połączeniez Wyższą Szkołą Społeczno-Gospodarcząw Tyczynie. W Tyczynie mieszkali i obradowali jurorzyV Biennale Grafiki Komputerowej w 2002 r.Rzeszów i Tyczyn doskonale zapisały się w pamięcigrupy młodych artystów z Chin, którzy w 2002 r.byli laureatami V Międzynarodowego BiennaleGrafiki Komputerowej. Han Jiaying miał pierwsząnagrodę i specjalne wyróżnienie. Han Jiaying miałwcześniej II nagrodę w Rzeszowie, na IV MBGKw 2000 roku. W katalogu wystawy V ComputerArt. Biennale, w Teatrze Wandy Siemaszowej zamieściłemartykuł „Chińczycy w Rzeszowie – Rzeszóww Chinach” .Teraz diagnoza z 2002 roku przybiera formęrzeczywistą. O Rzeszowie z perspektywy aktywnościkulturalnej i artystycznej publikowanow Chinach liczne artykuły. Było to w Shenzenw 1998 roku, po sukcesach artystów chińskichw Biennale w Rzeszowie. Główne nagrody odbieraliDali Zhang i Di Tang z Shenzen oraz WeiChen Xiong. W listopadzie 2001 r. do Rzeszowaprzyjechał Geoffrey Wong, kurator zbioróww Hong Kong Heritage Museum. Młody manageri historyk sztuki przyjechał do Polski zdobywaćdoświadczenie i wiedzę o organizowaniu życiaartystycznego i konkursów międzynarodowych.Ówczesny dyrektor Teatru Wandy Siemaszkowej,Zbigniew Rybka, był dla gościa z Chin doskonałymi doświadczonym rozmówcą, który raporty zespotkań w Polsce publikował w prasie chińskiej.Spodziewam się, że studenci z Chin doWSIiZ w Rzeszowie przyjadą. Czy zatrzymają sięna dłużej, będzie zależało od atrakcyjności przedmiotów,charyzmy profesorów i klimatu miastaasymilującego młodych Chińczyków. Rzeszów madoskonałe otwarcie na Chiny, ale jest to otwarcieniszowe, dotyczące małego, ale medialnie ważnegośrodowiska artystycznego. Atutem dla Rzeszowasą inni laureaci w międzynarodowych konkursachoraz goście Rzeszowa. Był w Rzeszowie Kan-Tai-Keungz Hong kongu w 1994, doskonale znanyjako projektant i wykładowca w Stanach ZjednoczonychAmeryki, w Japonii i w Unii Europejskiej.Wrażliwy na środowisko naturalne, potrzebyi godność człowieka. Rzeszów odwiedzali artyści,którzy przez kilkanaście lat tworzyli tradycyjnyminarzędziami. Na przełomie stuleci kredki i farbyzastąpili narzędziami komputerowymi. Ale i w tejdziedzinie Chińczycy mają powód do satysfakcjiwyniesionej z Rzeszowa. W jury 11 MiędzynarodowegoBiennale Plakatu Teatralnego (2007)zasiadał znakomity grafik, skuteczny i oryginalnywydawca Jianping He. „Odkryty” i poznanyw Rzeszowie, był rok później jurorem w MiędzynarodowymBiennale Plakatu w Warszawie. JakoFILMY OPTYMISTYCZNEPo raz ósmy w WDK w RzeszowieNa początku października (5–9) w Wojewódzkim<strong>Dom</strong>u Kultury w Rzeszowiejuż po raz ósmy odbędzie się Multimedia HappyEnd Festiwal Filmów Optymistycznych. HappyEnd to wyjątkowy konkurs filmowy, podczas któregozobaczymy polskie filmy optymistyczne. Jakco roku, w konkursie znajdą się najlepsze filmoweobrazy zrealizowane w ostatnim sezonie. Oboksiebie filmy fabularne i dokumentalne, profesjonalne,studenckie i niezależne oraz spotkania z ichtwórcami. Festiwal powstaje w ramach ProgramuWspierania Polskiego Kina Niezależnego MultimediaOFF,który od kilku lat jest realizowany przezspółkę Multimedia Polska.W ramach imprez towarzyszących odbędą sięotwarte warsztaty filmowe i równościowe, a w galeriiWDK będzie można zobaczyć pokonkursowąwystawę międzynarodowego konkursu fotograficznegoFoto-Odlot. W ostatni dzień Festiwalubędzie miał miejsce pokaz specjalny „Happy Enddzieciom”, w ramach którego zostaną zaprezentowanepogodne filmy animowane. Jurorami festiwalubędą widzowie, którzy w plebiscycie oddadzągłosy na najbardziej optymistyczne filmy. Zwycięzcy,jak co roku, otrzymają Złote Ryby. Wstęp naprojekcje i udział w warsztatach jest wolny.Warsztaty równościowe odbędą się pod hasłem:„Nie dyskryminuj – równość w życiu i filmie".W zajęciach może wziąć udział każdy, dla kogotematyka równości jest ważnym i interesującymtematem. Będziemy się uczyć, będziemy doświadczaćoraz zastanawiać się, jak zmieniać swoje otoczenie,aby było lepsze. Zastanowimy się również,jak nie dyskryminować w filmie, na jakie szczegółyNr 9(59) Rok VIwydawca jest jednym z najwydajniejszych autorówprezentujących artystów-projektantów.W 2009 r. sukces na Multimedia SzajnaFestiwal odniósł Fang Chen, laureat II nagrodyza kompozycję w której „wartości ekologiczne sątrudniej dostrzegane niż znaki monetarne”. ProfesorFang tworzy i projektuje, ale również uczy– gościnnie na uniwersytecie w Wuhan (miastoma 8,5 mln mieszkańców i 21 wyższych uczelni)w prowincji Hubei oraz na uniwersytetach amerykańskich.Chińczycy zachowują w dobrej i trwałejpamięci osiągnięcia swoich przedstawicieliw konkursach międzynarodowych. Utrzymująkontakty ze swoimi laureatami, którzy stają sięautorytetami na temat państw i miast, w którychosiągnęli sukcesy. We wrześniu 2010 r. na cyklwykładów o współczesnej sztuce polskiej, współpracymiędzynarodowej i szkolnictwie artystycznymw Polsce zaproszono mnie na Uniwersytetyw Pekinie i w Wuhan. Będę również jurorem IIIMiędzynarodowego Biennale Plakatu Studenckiegow Wuhan. W ogromnych aulach na wykładachw Chinach gromadzi się kilka tysięcy studentów.Słuchają wykładów z prezentacją, po angielskui przekładu konsekutywnego na chiński. Gościnnewykłady nagrywają, filmują i rejestrują w nowychtechnikach elektronicznych. Potem długo wykładyomawiają i dyskutują o tym, co usłyszeli i zobaczyli.Rozważają propozycje, które zostały zasygnalizowanew dalszym horyzoncie czasowym.Chińczycy są silnie związani z miejscem swegourodzenia, ale są również ciekawi świata, są otwarcina nowe wyzwania. Studenci chińscy chcą podróżowaći studiować dodatkowo także poza Chinami.Chciałbym, aby młodzież, moi słuchacze nachińskich uniwersytetach podejmowali oferowaneim wyzwania, a w przyszłości studia w Polsce.Chińczycy, których znam, są pracowicii rzetelni. Działają szybko i podobnego zachowaniaoczekują od tych, którzy robią z nimi interesy.Będzie im trudno wytłumaczyć, że na pytaniadotyczące działania Konsorcjum Michała Boyma,jakie przesłałem 27 sierpnia 2010 r., w środku dniapracy, do rektora i rzecznika prasowego WyższejSzkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowienie otrzymałem do końca tego dnia jakiejkolwiekodpowiedzi. Być może sprawność i skutecznośćw korespondencji zależy od jakości pracy informatyków?A może to różnica kultury w relacjachbiznesowych. Dlatego popieram starania polskichuczelni, aby tworzyć nowe wydziały dla studentówz Chin i eliminować przeszkody w międzynarodowymporozumiewaniu. Władysław SERWATOWSKIzwracać uwagę, aby nasze filmy były równościowe.Zajęcia będą prowadzone w formie warsztatowej.Uczestnicy będą mieli okazję wejść w rolę osób dyskryminowanychlub osób dyskryminujących. Każdećwiczenie zostanie omówione i podsumowanedobrymi praktykami. Uczestnicy zajęć będą mieliokazję skonsultować własne pomysły na przedstawienierówności w filmie.Warsztaty poprowadzi para doświadczonychi tolerancyjnych trenerów. Odbywać się będąw Wojewódzkim <strong>Dom</strong>u Kultury w Rzeszowie przyul. Okrzei 7, w dniach 4 - 5 października 2010 r.Liczba miejsc ograniczona. Zapisy do 20 września.Karta do pobrania na: www.happyend.exdart.com.pl/do-pobrania.htmlWarsztaty filmowe odbędą się w dniach 4 - 6października. Grupa młodzieży pod okiem PiotraMatwiejczyka po raz kolejny podejmie się zrealizowaniafilmu w trzy dni. Od pomysłu, poprzez zdjęcia,aż po montaż i premierę na gali zakończeniaFestiwalu. Tutaj też liczba miejsc ograniczona. Zapisydo 20 września. Karta do pobrania na: http://www.happyend.exdart.com.pl/do-pobrania.html Piotr ŻUKOWSKI


Wrzesień 2010KRESOWE SYMBOLE PAMIĘCIOd studni na scenę w teatrzeRyszard ZatorskiDyrektor WaldemarMatuszewski, pełniącprzez prawie pół rokuobowiązki szefa Teatru im.Wandy Siemaszkowej, zapisałsię ciekawie w artystycznymśrodowisku naszego miasta.Był otwarty i życzliwy zwłaszcza na sceniczne, alenie tylko, inicjatywy, partnersko traktował TeatrMaska, sięgał za granicę m.in. do Lwowa i Wilnado przyjaciół po fachu, promował tam polskąsztukę. Ale to już przeszłość, złożył bowiem rezygnacjęz dyrektorowania artystycznego zespołemw Siemaszkowej. I powrócił Przemysław Tejkowski,który wszak tylko zawiesił przezornie sweobowiązki dyrektorskie w naszym teatrze na czaspełnienia funkcji w zarządzie Telewizji Polskiej,gdzie niedawno odmieniona rada nadzorcza nieprzewiduje utrzymania z nim kontraktu.Ale nowy sezon artystyczny w teatrze i takrozpocząłby się wedle planu nakreślonego jeszczepoprzednio przez dyrektora Tejkowskiego, z premierąOdprawy posłów greckich, która jest zaplanowanana 25 września. Wcześniej zaś, teatr oferujewidzom Pana Tadeusza, którym otwieranopoprzedni sezon, oraz Przyjazne dusze, z którymto spektaklem teatr wystąpił premierowo tuż przedwakacjami, dobrze wpasowując się w nastrój bliskiejkanikuły i wypoczywania.Przed wielkim otwarciem sezonu obejrzeliśmyjuż wcześniej w plenerze 13 sierpnia poetycko-nostalgiczny spektakl „Czerwona ruta, czyli zaklętemoce”, której premiera na Dużej Scenie w teatrzezostała zaplanowana na wrzesień. Plenerowaprapremiera widowiska – napisanego przez SławomiraGowina, a wyreżyserowanego w naszym teatrzeprzez Dariusza Brojka – to był arcyprzednipomysł właśnie dyrektora Matuszewskiego, abywpisać się tym przedstawieniem w ciąg wydarzeńartystycznych na rzeszowskim Rynku, organizowanychprzez miasto pod nazwą „Barwy Ukrainy”.Pomysł odważny, by z poniekąd poetyckim widowiskiemzagościć wśród piwnego gwaru i ruchliwychdeptaków rynkowych o tej porze. Bo spektaklzaczynał się o godzinie dwudziestej pierwszej, gdykurzyło się już chmielowym oparem z co poniektórychgłów. Ale sztuka znowu była górą. Choć sceną,która była ulokowano na studni, próbowali napoczątku zawładnąć przygodni szwendacze, i amatorzypamiątkowych fotek, gdy zobaczyli bajeczneJESIEŃ Z LALKAMINowy sezon artystyczny w Teatrze MaskaNie tylko mimozami jesień się zaczyna.W Teatrze Maska zaczyna się nowościamii zmianami. Już wkrótce widzowie będą mogliwejść do przebudowanego budynku teatralnego.<strong>Nasz</strong> teatr realizuje bowiem projekt, w rezultaciektórego będziemy mogli cieszyć się większymkomfortem podczas oglądania spektakli. Przy jegorealizacji współpracuje z Muzeum Dobranocek,które zostanie przeniesione do zaadaptowanegobudynku.Interesująco i bogato zapowiada się takżenowy sezon artystyczny. W październiku po razkolejny Maska będzie gościć w ukraińskim Użgo-huśtawki anielskie w ciekawie zakomponowanejprzez Krzysztofa Motykę scenografii na potrzebywidowiska. A w pierwszej, nieco przydługiej części,wprowadzającej widzów w nastrój poetycko-śpiewnego spotkania, barwionego chwilami dośćwysokimi tonami patriotycznymi, jakiś podpityosiłek stanął nawet pośrodku między pomnikiemKościuszki, pod którym były ustawione ławy dlawidzów, a studnią, czyli sceną. Stał, palił papierosa,rozglądał się zaczepniei odszedł niepyszny pochwili, bo nikt na niegonie zwrócił uwagi. Zostałośmieszony w tejswojej „odwadze”.A tymczasemna scenie i telebimieumieszczonym na ratuszutoczyła się śpiewnaw dużej mierze akcja,bardzo nostalgicznai bardzo symbolicznieznaczona, z lwowskimipowrotami pamięci,choć w tej metaforzeraz był to czyściec ześw. Piotrem (MarekKępiński) i aniołami(Małgorzata Machowska,Barbara Napieraj,Annna Demczuk), razoberża, gdzie przy gorzałcedwaj druhowie: polski ułan Stach (PawełGładyś) i ukraiński kozak Dymytro (Robert Kuźniar)tę przyjaźń pieczętowali trunkiem, śpiewemi słowem szczerym, że „co lasze, to wasze” – jak zapewniałStach, za co w podarunku kozak obdarowywałgo Ukrainą. A wszystko łączyły dumki niezwykłez oczekiwaną przez widzów Czerwoną rutąnapisaną i skomponowaną przez tragicznie zmarłego,a może zamordowanego w 1979 roku, WołodymyraIwasiuka, ukraińskiego piewcę muzyka,który utkał ten utwór inspirowany kołomyjkamiludowymi, odnalezionymi w zbiorze wydanymw 1906 roku przez Wołodymyra Hnatiuka. Pierwszyraz młodziutki wówczas, bo dwudziestojednoletniartysta wykonał ten utwór na żywo w telewizjiukraińskiej 13 września 1970 roku występując naplacu Teatralnym w Czerniowcach, co przypominaautor widowiska Sławomir Gowin w najnowszymwydaniu gazety teatralnej „Zza Kulis”. Napisał tędumkę dla narzeczonej, a stała się przebojem, ba –rodzie na Festiwalu Teatrów Lalkowych„Interlay’ka 2010”. Do festiwaluzostała zakwalifikowana znanadobrze najmłodszym widzomsztuka Pinokio. W tym samymmiesiącu będziemy mieli szansęna zdobycie nowych doświadczeńi nawiązania nowych teatralnychprzyjaźni, wyjeżdżając do Bukaresztu.W dniach 2 – 9 październikaodbędzie się tam VI edycja MiędzynarodowegoFestiwalu Teatrów dla Dzieci „100, 1000, 1000000Opowieści”, podczas którego zagramy Alicję pojak nawet twierdzą niektórzy – niepisanym ludowymhymnem Ukrainy.Ten nastrój widowiska zbratanych serc,w którym zamiast koni po stepach biegają Pegazy,a tytułowe zaklęte moce wyzwalają wspomnieniamłodości, opleciony jest muzyką i pieśniami znanymina dawnych i obecnych Kresach. I ta tytułowaruta, która w przenośni legendy czerwono zakwitaraz tylko w noc kupały niczym biała polska paproć,Przedpremierowy spektakl „Czerwonej ruty" na rzeszowskim Rynku.i owe rzewne dumki pozostałe przebiły się na rzeszowskimRynku w gwarze piwnym i pozostaływ pamięci widzów tam przybyłych dzięki aktorom,ale przede wszystkim znakomitym muzykom zespołuBogdana Janika. Gdyby tak jeszcze dodaćmu otoczkę anielską chóru, uzupełnić np. śpiewemniezwykłego w śpiewach dumkowych sanockiegoWidyma, to byłaby pełna rokosz dla ucha.Zabrakło może w tej przydługiej, jak na poetyckiewidowisko, opowieści o braterstwie dwunarodów i o miłości tej normalnej młodzieńczej,zakochanych par, młodziutkiej reprezentacji naszegoteatru. Czyżby może dlatego, że młodzieżaktorska wyjechała na wakacje i tylko znakomityw roli Stacha Paweł Gładyś nie załapał się, szczęśliwiedla widzów, na tę kanikułę? Bo jego partnersprawdził się raz tylko – w scenie kozaka urżniętegojak bela i śpiącego na stole.Scena ze spektaklu „Pinokio”drugiej stronie lustra – ostatnią premierę ubiegłegosezonu. Warto także wspomnieć, że mimo wakacjinasi aktorzy nie zrobili sobie urlopu od promowa-Fot. Ryszard KocajFot. Józef Gajda Ryszard ZATORSKI13KULTURA l SZTUKA


nia Rzeszowa. W sierpniu dzieci z Poznania mogłyzobaczyć Pinokia w ramach Zamkowego Lata dlaDzieci. Imprezę, na która składały się cotygodniowe,wtorkowe przedstawienia – grane dla najmłodszych,spędzających wakacje w mieście – zorganizowałopoznańskie Centrum Kultury Zamek.Wzięły w niej udział teatry z Polski i zagranicy.A co nowego w repertuarze Teatru Maska?We wrześniu zapraszamy na spotkania z bohateramisztuk, którzy już gościli na tej scenie. Zobaczyćbędzie można Pinokia, Alicję po drugiej stronie lustraoraz Śpiącą królewnę. Natomiast już na początkupaździernika pierwsza w sezonie 2010/2011 premiera.Będzie nią przedstawienie Tymoteusz wśródptaków w reżyserii Andrása Veresa. Znany dzieciomniedźwiadek Tymoteusz tym razem znajdziesię wśród fruwających mieszkańców lasu. Zmierzysię z nie lada problemem – postanawia sam wysiedziećkukułcze jajko, którym nie chce zaopiekowaćsię żaden z ptaków. Ciepła, humorystyczna opowieśćprzypomni nie tylko najmłodszym o potrzebieotwarcia na innych i tolerancji.Nr 9(59) Rok VIDedykując wszystkim czytelnikom czasopisma„<strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> Rzeszów” prostą mądrość niedźwiadka,który odważył się złamać stereotypy, abyuratować małą kukułkę, życzymy ciepła wrześniowegosłońca i zapraszamy do Teatru Maska. Czy tobajka/Czy nie bajka/Sens w niej tkwi niemały,/Żew dobroci/Moi złoci/Trzeba być wytrwałym. Katarzyna OJCZYKKULTURA l SZTUKACAŁE ŻYCIE W SIEMASZKOWEJ6 września minęło pięć lat od śmierci Adama Fornala, jednego z najpopularniejszychrzeszowskich aktorówAndrzej PiątekBył ulubieńcem rzeszowskiejpubliczności,jak również – co aktoromzdarza się rzadziej – krytyki.Profesjonalistą w każdym calu.W obejściu człowiekiem miłymi światu życzliwym.Skąd Adam Fornal czerpałtaką pogodę ducha skoro życie nie obchodziłosię z nim łatwo? Urodził się w 1924 roku w Tarnowie.Podczas okupacji hitlerowskiej wywieziony naroboty do Niemiec, był po wojnie ekspedientemw sklepie, jednocześnie próbując sił w amatorskimteatrze w Tarnowie. Dopiero w latach 1948–58 zostałaktorem zawodowym w Teatrze im. LudwikaSolskiego w Tarnowie, a w 1958 r. w Teatrze im.Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, gdzie pracowałdo emerytury w 1991 r.Był postacią rozpoznawalną nie tylko na scenie.Także na rzeszowskich ulicach, w sklepach,zakładach usługowych, gdzie ludzie, słysząc jego łagodny,pełen dystynkcji i nacechowany dyskretnymhumorem głos, uśmiechali się i robili mu miejsce.W czasach, gdy „Nowiny”, a ściślej ich dodatekkulturalny „Widnokrąg” był rodzajem saloniku,w którym tłoczyli się literaci, plastycy, muzycyi aktorzy, Adam Fornal też bywał u nas częstymgościem. Nie zapomnę, jak naimieninach Krystyny Świerczewskiej,recenzentki i autorkisłynnych Listów do przyjaciela,przydrałował z bukietem pełnymróż, prawie takim, jak oncały, ukląkł przed panią Krystyną,i wygłosił orację – własnączy z jakiejś sztuki, nie pamiętam.Widywano, jak na rzeszowskichulicach dziarsko popychałwózek inwalidzki z innąznakomitością – ZdzisławemKozieniem, który zasłynąłm.in. rolą Zygmunta Staregow serialu Królowa Bona. Razemtworzyli przezabawną parę,tocząc z sobą dialogi jak w najlepszejkomedii. Ludzie przystawalii śmiali się, choć niektórzyczęsto do końca nie wiedzieli,kim obaj są.Ostatnie lata przeżył w swoim mieszkaniu,które rzadko opuszczał. Mniej z powodu starości,w większym stopniu – jak przyznawał po cichu –gorzkiej samotności.Kiedy siadywał latem popołudniami zawszena tej samej ławeczce nad Wisłokiem, przechodnieAdam Fornal jako Radost w „Ślubach panieńskich”Fredry.z trudem rozpoznawali w nimdemonicznego kapitana Wamindoz Kniazia PatiomkinaMicińskiego, przezabawnegoZiemlanikę z Rewizora Gogola,pociesznego Rotmistrza z Dami huzarów, łagodnie starzejącegosię Radosta ze Ślubówpanieńskich i trochę smutnegoPapkina-filozofa z Zemsty Fredry.Kiedyś zaświtała mi myśl,że mogę spróbować literackoogarnąć jego niebanalne życiei właśnie na tej jego ławeczcezłożyłem mu taką propozycję.Najwyraźniej ucieszył sięi umówiliśmy się na spotkanieza parę dni. Obiecał mi, że dotego czasu sam ogarnie swojedrobne notatki, skrupulatniezbierane recenzje i zdjęcia.Przeznaczenie zakpiło z nas obu. Dnia wyznaczonegona spotkanie na ławeczce siedział już ktośinny, kto w niczym nie przypominał smutnegoPapkina-filozofa.Fot. Archiwum Andrzej PIĄTEKARTYŚCI BARDZO ZNANIWystawy w rzeszowskim <strong>Dom</strong>u SztukiPiotr RędziniakWrzesień i owocowaćbędzie kilkomainteresującymi wydarzeniamiw naszym mieście. Dobrzesię stało, że organizowana przezUrząd Miasta Rzeszowa „Kulturaod kuchni” odbyła się w drugą sobotę września.A to akurat tuż po otwarciu nowych wystaww rzeszowskim Biurze Wystaw Artystycznych.Wstęp wolny w ten dzień sprzyjał odwiedzinomnaszej galerii i wystaw większej liczbie osób niżdzieje się to zwyczajowo.Rzeszowscy miłośnicy sztuki licznie zgromadzenina uroczystym wernisażu, tym chętniejw dużo spokojniejszych warunkach, mogli obejrzećdwie wspaniałe wystawy, a właściwie trzy.Wystawę bardzo znanych w Rzeszowie rzeźbiarzy:Anny Hass-Brzuzan i Krzysztofa Brzuzana. Małżonkowiena ten czas podzielili się salami <strong>Dom</strong>uSztuki, prezentując dorobekartystyczny Krzysztofa Brzuzanaw górnej sali i ekspozycjęlicznych ceramik AnnyHass-Brzuzan, która pokazałaje w dolnej sali BWA. I dziękitemu podziałowi możemymówić o dwóch odrębnychwystawach. Obie zorganizowano– jak sami autorzy sobietego życzyli – skromnie i bezrozgłosu z okazji jubileuszu30-lecia pracy twórczej. Bowiemoboje artyści ukończyliw roku 1980 Akademię SztukPięknych w Krakowie i zarazpotem związali się z PLSPw Rzeszowie, będąc nauczycielamirzeźby i snycerstwa.Anna Hass-Brzuzan do dziśuczy w liceum przemienionymna Zespół Szkół Plastycznych, a KrzysztofBrzuzan jest już emerytowanym nauczycielem.Ciągle jeszcze do szkoły zagląda, jest obecny nawszystkich ważniejszych wernisażach organizowanychw galerii ZSP. Kiedy zobaczymy wystawy,ogrom prac, wysiłku i czasu poświęconego przezartystów, nie sposób sobie wyobrazić, jak godziliFot. Władysław M. MatuszKinga Cichowska w trakcie prania.14


Wrzesień 2010Krzysztof Brzuzan - rzeźba.oni udane, sądzę, życie prywatne z oddaną niezwyklepracą w szkole i z pracą twórczą.Krzysztof Brzuzan jest autorem wielu realizacjipomnikowych, popiersi, statuetek i tablicpamiątkowych. Słynne Siemaszki, popiersie ZdzisławaKozienia, czy pomnik Mickiewicza – to jegonajbardziej znane dzieła. Anna Hass-Brzuzan znanajest z realizacji ceramicznych, które zdobią instytucjepubliczne, ogrody i domy prywatne. AnnaHass-Brzuzan ukończyła PLSP w Jarosławiu,następnie studia na Wydziale Rzeźby ASP w Krakowiew pracowni prof. Jerzego Bandury. Po studiachprojektowała małe formy rzeźbiarskie orazbiżuterię w Fabryce Wyrobów ze Srebra w Rzeszowie.Obecnie jest długoletnim nauczycielem rzeźbyw ZSP w Rzeszowie. Jest członkiem Związku RzeźbiarzyPolskich w Krakowie. Ulubionym tworzywemrzeźbiarskim dla artystki jest ceramika, którącharakteryzuje poetyka przekazu i kobiecy liryzmformy. Od przedstawień pięknych kobiet, portretówdziewczyn po motywy zoomorficzne. Zdają się byćFot. Jacek Nowakone najbardziej ulubione przez autorkę: koty, żaby,jaszczurki, kameleony. Wszystkie one są zaczerpniętymz natury pretekstem do przyodziania ichw organiczne – jak z bajki – skorupy z kunsztowniedobranych kolorów i rozwiązań, na które pozwalaglazura ceramiczna. Krzysztof Brzuzan urodził sięw Bolesławcu Śląskim. Studia odbył w krakowskiejASP na Wydziale Rzeźby. Dyplom uzyskał w 1980r. w pracowni rzeźby prof. Mariana Koniecznego.Już podczas studiów był dwukrotnym stypendystąMinistra Kultury i Sztuki. Oboje autorzy mająw dorobku szereg wystaw indywidualnych i zbiorowych.Ich prace często mogliśmy oglądać naprzeglądowych i konkursowych wystawach takich,jak Obraz, Grafika, Rysunek, Rzeźba Roku w BWAw Rzeszowie. Wystawa Krzysztofa Brzuzana jestretrospekcją dotychczasowych działań, podsumowaniemtego trzydziestoletniego okresu pracy. Dlategoznajdziemy na niej szerszy wachlarz realizacjirzeźbiarskich: małych form, statuetek, cykli tworzonychjakby tylko dla siebie i z potrzeby serca.Statuetki – również te znane w Rzeszowie, kapliczki,aż w końcu najnowsze prace ceramiczne będąceowocem wyjazdów artysty na ceramiczne pleneryod kilku lat. Może trochę żal, że na wystawie nieznalazło się kilka rzeźb wielkiego formatu, ale jakwspomniałem na początku, można je zobaczyći spotkać na co dzień na ulicach naszego miasta.Ostatnio dołączył do nich pomnik błogosławionegoksiędza Jerzego Popiełuszki.Trzecią wystawą jest zaproponowana w GaleriiMałej ekspozycja grafiki Kingi Cichowskiejpt. „Pralnia”. Artystka urodziła się w 1982 rokuw Rzeszowie. Jest absolwentką rzeszowskiego PLSP.W 2009 roku ukończyła Wydział Grafiki w AkademiiSztuk Pięknych w Krakowie. Od ukończeniastudiów pracowała na stanowisku asystenta w katedrzereklamy, grafiki komputerowej i nowych medióww Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzaniaw Rzeszowie. Obecnie prowadzi Galerię SprzedażyDzieł Sztuki Współczesnej rzeszowskiego BWA. Jejprace reprezentowały wielopokoleniową prezentacjęrzeszowskiego środowiska na wystawie Rzeszóww Satu Mare, która eksponowana była na przełomielipca i sierpnia tego roku w Muzeum Sztuki Nowoczesnejw Satu Mare w Rumunii.POETYCKA SPOWIEDŹKsiążki warte zauważeniaBardzo pozytywnie należy ocenić dwa tytuły,które obecnie ukazały się na rynkuwydawniczym. Mam na uwadze tomik Strumieniepoezji Ryszarda Mścisza zaproponowany przezWydawnictwo Sztafeta ze Stalowej Woli oraz Dwugłosliryczny do siebie i od siebie Doroty Jaworskieji Małgorzaty Żureckiej. Wydawcą drugiej pozycjijest Muzeum Jadwigi i Wojciecha Siemionów w Petrykozach,ale książka nabrała pięknego wyglądutakże dzięki staraniom oficyny i drukarni RyszardaŚwiątoniowskiego RS DRUK w Rzeszowie.Ryszard Mścisz – poeta dużej klasy, a przytym niezwykle skromny jak przystało na kogoś,kto ma sporo do zapisania, a nie tylko do „ literackiegogadania” – w proponowanym tomiku kontynuujeintelektualne rozmyślania wysokich lotów.Jest w tym, co pisze, niezwykle subtelny lirycznie,a zarazem jego wiersze drążą bardzo ważne tematyludzkiej egzystencji. Trudno zdecydować, jakiutwór przytoczyć, aby dać przykład głębokiegoodczytywania świata i zwykłych ludzkich spraw,bo tytuł Strumienie poezji stanowi zbiór dobrychi równych wierszy. Za znamienny dla poetyckiegoświatopoglądu autora rodem z Jeżowego k. Niskai Stalowej Woli uważam wiersz Zwątpienie. Jestw nim to wszystko, co winno cechować bardzodobrego liryka: wrażliwość, subtelność, wyobraź-nia i zdolność prawie mistycznego odczytywaniażyciowych sytuacji, z jaką spotyka się człowiek borykającysię na co dzień z szarym zwykłym dniem.Dzień może jednak stać się niepowtarzalny, jeżelipozostaje po nim zapis. Ma rację poeta – życieczłowieka nadwrażliwego to wieczny niepokójo dziś i jutrzejszy dzień. To ciągłe poprawianiesiebie względem innych, którzy być może na takie„krygowanie się” nie zasługują! Wszystko po to,aby stwierdzić, że: „krople wody z nieodkręconegokranu wciąż ciekną jak życie gdzieś roztrzaskują się(...)”.Obok tego typu wierszy jak Zwątpienie, jestjeszcze odautorska próba rozliczenia się w sposóbliryczny i całkiem z uśmiechem z przeszłością.Mówi o tym utwór Młodość mieszkała w Rzeszowie,którym wspomina lata studiów na obecnymUniwersytecie Rzeszowskim. Czytał go autor podczasspotkania w Rzeszowie. Powinien ukazać sięw almanachu Wojewódzkiej i Miejskiej BibliotekiPublicznej w ramach cyklu „Wiersze o Rzeszowie”.Ale najważniejsze, że nie brak takich wydawnictwjak Sztafeta w Stalowej Woli, która drukuje cenneutwory bardzo dobrego człowieka pióra!Dwie urocze poetki: Dorota Jaworska z Rzeszowazamieszkała od lat w Kijowie i MałgorzataŻurecka ze Stalowej Woli postanowiły poetyckoAnna Hass-Brzuzan - rzeźba.Jej malarstwo i grafiki opierają się jednocześniena konkretnym przedmiocie, nośniku znaczeń,jak i na formach abstrakcyjnych. Na obecnejwystawa indywidualnej linorytów pt. „Pralnia”,artystka prezentuje właśnie przedmioty codziennegoużytku – rzeczy osobiste. „Pralnia” KingiCichowskiej to przykład inspiracji życiem codziennymw sztuce zacierania się granic pomiędzy sztukąa życiem codziennym. I już w opisie wystawyautorka potwierdza to, prezentując przepis, jakz czynności prania można uczynić sztukę. KingaCichowska jest artystką najmłodszego pokoleniaw naszym środowisku. Artystką, która obiecujebyć za lat kilka (obyśmy doczekali podobnego jubileuszu30-lecia jej pracy twórczej) baaardzo znanąnie tylko w Rzeszowie. BWA przekornie, dzięki Cichowskiej,w dzień „Kultury od Kuchni” zaprosiłodo pozwiedzania <strong>Dom</strong>u Sztuki od „Pralni”.Fot. Jacek Nowak Piotr RĘDZINIAKkorespondować ze sobą na obszarze wspólnegotomu. Tym świetnym pomysłem zaintrygowałyWojciecha Siemiona i jego żonę Barbarę. PanWojciech, którego zasług dla poezji nie sposóbprzecenić, niestety nie doczekał wydania pozycji,która ukazała się według jego pomysłu i pod jegoredakcją. A szkoda, bo mistrz aktorskiego słowalirycznego byłby – podobnie jak wielu odbiorcówpoezji, królowej literatury – wręcz zachwyconytym, co ostatecznie wypuścił na rynki wydawniczeRS DRUK z Rzeszowa! Całość uzupełniają pięknefotografie Stanisława Materniaka ze zbioru Wędrówkipo Alasce 2008. W tle wiele mówiących krajobrazówgroźnej i pięknej przyrody, poetki jakbynigdy nic dokonują rozliczeń kobiecego życia, rozmawiającze sobą lirycznym tonem. Często wplatająw pozornie bardzo poważne tematy, żartobliwetony. W wierszu Trwożne serce Małgorzata Żureckaz rozbawieniem stwierdza: Moje serce skacze/ w dółopada/ jak trocinowa piłeczka/ na gumce kupiona/na odpuście w Radymnie/ w dzień świętego Wawrzyńca/dziesiątego sierpnia/ i powraca.Dorota Jaworska w wierszu Serce odpowiadaw tym samym stylu: Szybka jazda samochodem/Skoki ze spadochronem/ Rosyjska ruletka/ Jeślimasz pistolet/ Spacer po ostrzu noża/ Mocny trunek/Mocne papierosy/ Po co szukasz/ mocnych wrażeń/I tak najmocniej bije/ twoje serce.Jak przystało na poezję nie tylko dobrychpoetek, ale i pięknych kobiet, najwięcej w tej wspólnejksiążce strof o miłości, szczęściu i przeżywaniuniezapomnianych chwil, które okazały się ulotne,ale żyją nadal w twórczych wspomnieniach. Au-15KULTURA l SZTUKA


życzliwości, zawsze pogodny, pełen optymizmu,lubiany przez wszystkich.Jednym z jego studentów był Józef Nawojski,znany muzyk, trębacz Filharmonii Rzeszowskiej,wieloletni pedagog trąbki Zespołu Szkół Muzycznychnr 1 w Rzeszowie, a obecnie PaństwowejSzkoły Muzycznej w Łańcucie. Z wielką atencjąwspomina swojego Profesora: Byłem zauroczonyjego osobowością. Co roku w dniu imienin Ludwikajadę wraz małżonką do Krakowa na wzniesieniecmentarza na Podgórzu, by złożyć wiązankę kwiatówi zapalić znicze na grobie mojego Profesora.I jeszcze wspomnienie córki Profesora, BogumiłyLutak-Modrinić, obecnie artysty i petorkipisały wiersze jakby połączone wspólnotąpodobnych przeżyć. Zaletą pisania na jeden tematjest inne ujęcie tych samych problemów. MałgorzataŻurecka w utworze z cyklu: Miłość, zatytułowanymRytmy i kontrasty, tak postrzega oddanienajważniejszemu uczuciu: Moje ramiona/ nawiasymiłości/ dobrze że tak mało/ w nich zmieszczę/ nieobejmę wiecznej miłości ni tęsknoty. Na ten samtemat podmiot liryczny utworu Miłość DorotyJaworskiej stwierdza: (...) Moja miłość rośnie/ Jakksiężyc/ Jeśli chcesz zobaczyć/ Jej blask/ Spójrz naniebo/ Kiedy będzie w pełni/ W moim sercu/ Rośniemiłość/ Jak kwiatowy ogród/ Jeśli ją zabijesz/Zgaśnie światło księżyca. Poetki są odważne, gdyw wierszach z cyklu Eros mówią o tym samym,czyli o wspomnieniu za fizycznym przeżywaniemmiłości. Dorota Jaworska stwierdza: Nie było żadnychsłów/ I zapewnień żadnych/ Były tylko ich ciała/Które długo/ W swoim własnym/ Rozmawiałyjęzyku. Małgorzata Żurecka, opisując czułość, każewyznać podmiotowi lirycznemu: Tulę się/ w twoichramionach/ miłości skrzydłach/ kosztuję ust twoich/i gładzę/ bladość skóry/ chłonę jej zapach/ by pachniećtobą cała.Nr 9(59) Rok VIPiękną wydawniczo książkę za sprawą wierszyi fotografii, a przede wszystkim edytorskiegomistrzostwa RS DRUK uzupełnia historyczne jużdziś Posłowie Wojciecha Siemiona. Jest też Słowoprzyjaciółki – bibliotekarki Barbary Balickiej orazdwugłos autorek o sobie. Zapewniam czytelników,że warto mieć tę piękną pozycję, aby sięgać do oryginalnejpoetyckiej spowiedzi piszących, które rozumieją,że pisanie jest cenne tylko wówczas, gdyobnaża się własne, delikatne i kruche wnętrze... Wiesław ZIELIŃSKIKULTURA l SZTUKAMUZYKA PONAD WSZYSTKOWspomnienie o Ludwiku Lutaku, trębaczu ze SłocinyAndrzej Szypuła„Był piękny, słonecznydzień. Do Słociny przymaszerowałaorkiestra wojskowa 17. pułkupiechoty z Rzeszowa, by zagraćz okazji jakiegoś święta. Byłemzahipnotyzowany widokiemlśniących trąb i zauroczony ichdźwiękiem. Po zakończeniu uroczystości pomaszerowałemrazem z innymi chłopcami za orkiestrą ażdo Rzeszowa. Wróciłem wieczorem i dostałem tęgielanie, ale nie żałowałem. Zrodziła się we mnie miłośćdo muzyki – ta pierwsza i pozostała do dziś.”Tak wspomina swoje pierwsze kontaktyz muzyką Ludwik Lutak, nieżyjący już muzyk pochodzącyze Słociny koło Rzeszowa, świetny trębacz,ceniony pedagog Liceum Muzycznego i AkademiiMuzycznej w Krakowie, autor cennego podręcznikagry na trąbce, także studiów orkiestrowych.Przez wiele lat był pierwszym trębaczem wFilharmonii Krakowskiej. Co dwa lata w Krakowieodbywają się ogólnopolskie konkursy grających nainstrumentach dętych blaszanych jego imienia.25 sierpnia 2010 roku minęło 100 lat od jegourodzin. Wspominam o nim, gdyż był nie tylkoLudwik Lutak na Waweluwiem, że czekasz na mnie już od lat,/ choć trzeciejzimy śnieg znowu spadł,/ ja wiem, że czekasz namnie już od lat,/choć nas rozdziela świat.Po wojnie Ludwik Lutak najpierw ukończyłAkademię Muzyczną w Glasgow w Szkocji (1945–47), a następnie wrócił do Polski i z pasją oddałsię pracy artystycznej i pedagogicznej– najpierww Liceum Muzycznym, a następnie w AkademiiMuzycznej Krakowie. Wykształcił rzesze muzyków,zapisując się w ich pamięci jako artysta oddanymuzyce bez reszty, przy tym człowiek wielkiejdagoga krakowskiej Akademii Muzycznej, ujętew formie wiersza. Wspomnienie sercem pisane:Do swej orkiestry/ zabrał Cię Bóg./ Trochę za wcześniepóźniej też mógł./ I honorarium/ niebiańskiedał/ byś tam też partie/solowe grał./ Głostrąbki Twojej/ w mymsercu brzmi/ tonacjątamtych/ szczęśliwychdni./ A kiedy na końcużycia/ stanę za Stwórcyrozkazem/ to wiem mójtato kochany/ że znówzagramy razem.Ludwik Lutakodszedł do wieczności1 kwietnia 1986 roku.Został pochowanyw Krakowie na Podgórzu.Wspomnieniao nim spisała nieżyjącajuż dziś jego żona AnnaLudwik Lutak w 1923 r. Elew17. pułku piechoty w Rzeszowie.Lutak. To dzięki niej mogłem przedstawić te wspomnieniaw „Kamertonie” nr 1-2(24-25)1996, s. 36-52oraz nr 3-4(32-33)1998, s. 71-85. Te ostatnie uzupełnionezostały wypowiedziami córki artysty, kolegówmuzyków i pedagogów, uczniów i studentów.Muzyka ponad wszystko – to życiowa dewizaLudwika Lutaka. I tylko gdzieś, między niebema ziemią, słychać dźwięki pełnego tęsknoty tanganapisanego w niewoli: Ja wiem, że czekasz tam namnie już od lat, choć nas rozdziela świat... Andrzej SZYPUŁA,artysta muzyk, kompozytor i pedagog, wiceprezes RzeszowskiegoTowarzystwa MuzycznegoOrkiestra polskich jeńców wojennychznakomitym muzykiem i pedagogiem, znanymi cenionym artystą pochodzącym z rzeszowskiejziemi, ale także przykładem upartego dążenia,mimo różnych przeciwności losu, do wyznaczonegocelu, by zostać muzykiem i sztuce muzycznejpoświęcić całe swoje życie.A czasy, naznaczone dwiema wojnami światowymi,nie były łatwe. Grając przed II wojnąświatową w orkiestrze wojskowej 17. pułku piechotyw Rzeszowie, Ludwik Lutak poszedł na wojnęi koło Lwowa dostał się do niewoli. Cztery lataprzebywał w obozie jenieckim w Niemczech kołoBawarii. Tam napisał dla swojej młodej żony tangoJa wiem, z którego cytuję fragment refrenu: Ja16MUSICA RESOVIANARzeszowskie Towarzystwo Muzycznei Instytut Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiegozapraszają do uczestnictwa w 5. już sesji naukowejz cyklu „Musica Resoviana”, która odbędziesię 30 września br. w czwartek, o godz.16.00w sali nr 9 Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiegoprzyul. Dąbrowskiego 83 w Rzeszowie (kontakt:Andrzej Szypuła, tel. 606-362-865,e-mail: and.szypula@gmail.com). Tematamiwiodącymi są: I. Muzyka w Rzeszowie naprzestrzeni dziejów, II. Rok Chopinowski 2010w Rzeszowie i województwie podkarpackim.Na zakończenie sesji o godz.19.00 odbędziesię koncert chopinowski. Wydarzeniunaukowemu towarzyszyć ma wystawa pamiątekz życia, artystycznej i pedagogicznej działalnościLudwika Lutaka, trębacza i pedagogamuzycznego ze Słociny (obecnie dzielnica Rzeszowa).Materiały z sesji będą opublikowanew „Kamertonie” nr 54/2010.


ZE ŚPIEWNYCH KRESÓWDlaczego tak bardzo rzeszowski muzyk nie miałdotychczas benefisu?Bogusława KotulaZaczynam od własnychodczuć, które na pewnosą nie tylko moimi. Tadeusz Inglotnie byłby takim muzykiem,jakim jest, gdyby nie jego wielceimpulsywna osobowość artystyczna,a przede wszystkim nijak niezaszufladkowanawyobraźnia, odporna prawie zupełnie na władczestereotypy. Tadziu urodził się w Czortkowie jeszczeprzed wojną. Muzycznie, a nie płaczliwie, przyszedł nakresowy, polski świat. Mama saksofonistka, tato uzdolnionymuzycznie. Inglotowie rodzinnie przyjechali doRzeszowa w 1945 roku. Zamieszkali przy ulicy Szopenaw domu Łączów, których dwaj synowie to „Makuś” –aktor filmowy i „Tadzik” – legenda powojennego sporturzeszowsko-warszawskiego. Do tego sam gospodarzchorąży J. Łącz to przecież instruktor wojskowej orkiestryrzeszowskiej „siedemnastki”.Tadeusz, już jako kilkunastoletni blondynek„wpadł” w znakomite pianistyczne ręce profesorskichdam: Florentyny Mirskiej i Heleny Kosteckiej. Zacząłwięc Tadek z wysokiego, profesjonalnego pułapu.Skąd znamy sięz Tadeuszem i od iluto już lat? W naszych,tamtych „paniagowskich”czasach pozostawaływłaściwiedwie możliwości kumania.Wcześniejszato szkoła średnia (Konarski),późniejsza…tańczone i żywo granenocne lokale w mieścienad Wisłokiemi Mikośką. We wszystkichznaczących grałTadek Inglot. I to jakgrał i na czym? Niktdzisiaj nie ma szanssklonować wspaniałychrestauracyjnych,ukochanych do końca„sióstr – łat” – Rze-Mama Tadeusza, Katarzyna Inglotz saksofonem altowym.szowskiej, Śródmiejskiej,Jutrzenki, Klubowejczy Hungarii. W nich wszystkich tańcząco grałTadek Inglot. Na pianinie, saksie i klarnecie. Grał ostro,mocno, dobitnie, ale jak nieprawdopodobnie melodyjniei wzruszająco. Dla niego saksofon czy klarnet to niebyła słodka rurka z kremem, ale pianino nie czekoladkirówno poukładane w kolorowej bombonierce.Długa, profesjonalna muzyczna droga TadeuszaRok 1971. Na festiwalu w Jeleniej Górze. Od lewej: Witek Bochenek (trąbka), TadeuszInglot (klarnet), Bogdan Kielar (puzon), Jacek Rogoda (gitara basowa).Inglota to nie tylko znakomite umiejętności instrumentalne.Kompozytor i pedagog, nauczycielmuzyki i wielki sztukmistrz organizacyjny.Fortepian, saksofon, gitara, akordeon, klarnet.Tak, tak. Trzeba się w czepku urodzić i to naśpiewnych polskich Kresach. Tadeusz Inglot toczłowiek niezwykle muzycznie uzdolniony, artystyczniewielce wszechstronny, ale… jakby świadomieukrywający się za swoją wrodzoną skromnością.Jak zatem przez sporo już przecież latwkomponowywał się w bardzo barwny krajobrazmuzyczny naszego miasta? Dzisiejszy Rzeszówmocarną muzyką stoi. To już nie amatorski ruchczy prowincjonalny ośrodek muzyczny. Obecnieto już niezwykle prężne środowisko, mało – zjawiskomuzyczne, liczące się nie tylko w Polsce.Jest Filharmonia Rzeszowska i uniwersyteckiInstytut Muzyki. Są szkoły muzyczne różnychstopni, śpiewa kilka wspaniałych chórów, błyszczyroztańczony i rozśpiewany Wojewódzki <strong>Dom</strong>Kultury, rżną od ucha kapele ludowe, muzykujązespoły jazzowe, bluesowe, rockowe i… Boże, ileto wspaniałości muzycznych i wokalnych.Nie mam w zwyczaju wyraźnie komplementowaćkogoś czy czegoś. Są w Rzeszowie autorytatywnipublicyścii krytycy muzyczni.Czy potrafią oni jednakw sposób dostatecznyregulować i tonowaćnapięcia i emocje, którychprzecież nigdy niebrakowało w łonie tejspecyficznej, bo muzycznejbohemie. Jakw takim iście doborowymtowarzystwieodnajduje się czasowoi wirtualnie TadeuszInglot, nie tylko jakozdecydowanie dojrzałymuzyk, ale jako organizatori propagator życiai kultury muzycznejRzeszowa, miasta, któreurosło szybciej jakana drożdżach?Wertując nawetpobieżnie muzycznąbiografię Tadeusza nie sposób nie popaść w pewnązadumę, może nawet swoisty zachwyt , śledzącdrogę jego osiągnięć i sukcesów. Stworzył i prowadziłwiele zespołów muzycznych, z którymiwygrał wiele festiwali i konkursów. Muzycznieotwierał nieistniejący już dzisiaj hotel Rzeszów.Zdobywał nagrody i dyplomy na festiwalachpiosenkarskich i muzycznychw wielu miastach Polski (m.in.Jelenia Góra, Sanok). Nagrywałw ogólnopolskim i rzeszowskimradiu. Aranżował i komponował.Wraz z Tadeuszem Nalepą byłpomysłodawcą utworzenia zespołubluesowego, nazwanego potemBlackout. Skomponował i napisałsłowa do wielu piosenek dziecięcychi wydał z nimi album, a drugima przygotowany do wydania.Prowadził zabawy z dziećmiw rytm muzyki granej osobiściena akordeonie, gitarze i klawiszowychinstrumentach elektronicznych.Zajmował się pedagogikąTadeusz Inglot z z saksofonem sopranowym.Sylwestrowa noc w hotelu Rzeszów z zespołem Tadeusza Inglota (przy elektronicznyminstrumencie klawiszowym), jego żoną Jolą z gitarą basową oraz StanisławemGrabskim (gitara) i Wacławem Koczewskim (perkusja).muzyczną w domach kultury, nakoloniach i młodzieżowych obozach.Grał w zespołach tanecznych i rozrywkowychza granicami Polski. No, może to narazie wystarczy? Właśnie to „na razie” stawiapewne pytanie. Dlaczego tak bardzo rzeszowskimuzyk nie miał dotychczas swojego benefisu?Tadeusz przetrwał rentę, obecnie przeżywaemeryturę. Ani mu w głowie zrywanie z muzyką.Prowadzi własną szkołę nauczania instrumentalnego.Ale to jeszcze nie wszystko.Zakończę jednak, może trochę sentymentalnie,twierdzeniem samego wielkiegoWojciecha Kilara, który uważa, że „najwspanialszamuzyka powstaje tylko z wielkiej miłości”.Rodzina Tadeusza Inglota, żona Jola i córkaKatarzyna, od początku zaprzedana zostałamuzyce. Tadeusz wraz z żoną przez wiele latwystępował i koncertował w kraju i za granicą.Przez wiele sezonów prowadzili zespół muzycznyw hotelu Rzeszów. Uczą dzieci i młodzieżgry na instrumentach w prowadzonejprzez siebie szkole Casio Muzyka Rozrywkowa.Córka Katarzyna po katowickiej AkademiiMuzycznej zajmuje się choreografią i aranżacją.Prowadzi obecnie zespół Sen-Dans, pracujezawodowo w placówkach kulturalnychRzeszowa.Jak mówi sam Tadeusz: „Tematem muzykiw ogóle, rodzinnie będziemy żyli do końca”.Całą rację ma także profesor WojciechKilar. Muzyka to przede wszystkich wielkamiłość. Syn Tadeusza, Robert, jest świetnymartystą malarzem, pracuje w BWA i wystawiaswoje prace na wystawach w kraju i za granicą. Bogusław KOTULATAMTEN I TEN RZESZÓW


SPORT l EKOLOGIASKOCZKOWIE MEDALOWIWczoraj, dzisiaj, jutro…Grzegorz LesiakHistoriarzeszowskiejSekcji Skokówdo Wody sięga 1985 roku,kiedy to powołano ją do życiaw ramach działania KlubuZKS Stal Rzeszów. Impulsemdo utworzenia sekcji było zdobycieprzez Martę Tomkiewicz srebrnego medalupodczas XII Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieżypod kierunkiem trenera Ryszarda Wojtaszewskiego.W roku 1986 dzięki staraniom i wsparciuówczesnego dyrektora Zespołu Szkół TechnicznychJerzego Maślanki, na pływalni przy obecnejulicy Matuszczaka zainstalowano wieżę oraztrampoliny. Rok 1990 to początek pracynajpierw trenera klubowego, a w chwilępóźniej trenera kadry narodowej SierżaKoczariana. Od tego momentu rzeszowskieskoki notują szereg sukcesów na areniepolskiej oraz międzynarodowej. Obecnietrzon kadry trenerskiej tworzą równieżbracia Kozdrańscy oraz Pilchowie. TrenerAndrzej Kozdrański pełni równocześnieobowiązki kadry narodowej juniorów.Od 1992 roku nasi zawodnicy zdobyliłącznie 8 medali na mistrzostwach Europyjuniorów, w tym 2 złote, 3 srebrne oraz3 brązowe. Najbardziej utytułowanymzawodnikiem jest Dariusz Górniak, któryw roku 1997 zdobył 2 srebrne medale,a w rok później został mistrzem Europy juniorówz trampoliny 3-m (przyrząd olimpijski).Największym sukcesem w gronieMaciej Kunyszseniorów był udział Grzegorza Kozdrańskiegona olimpiadzie w Barcelonie 1992 roku. Aktualnienajbardziej utytułowanym zawodnikiemjest Andrzej Rzeszutek, dwukrotny medalistamistrzostw Europy oraz zdobywca ósmego miejscana mistrzostwach świata seniorów w Rzymiew 2009 roku. Trzymamy kciuki za Andrzeja w walceo kwalifikacje olimpijskie do Londynu w roku2012. Oczywiście mamy również bardzo zdolnąmłodzież, która już dzisiaj nawiązuje równorzędnąwalkę z czołówką europejską w młodszych kategoriachwiekowych.Niestety, dzisiaj jest nam ciężko myślećo przyszłości w różowych barwach. Dzięki bardzodużej pomocy obecnego zarządu Klubu ZKSStal Rzeszów, udało się spłacić zaległości z rokuOd lewej trener klubowy Grzegorz Kozdrański, trener kadry narodowej seniorówSierż Koczarian, trener kadry narodowej juniorów Andrzej Kozdrański.BĘDZIEMY KRZYCZEĆRozmowa z Maciejem Kunyszem, wiceprezesemdębickiego Stowarzyszenia EkoskopBędziemy tak długo i głośno krzyczeć, ażnas ktoś usłyszy – mówi wiceprezes dębickiegoStowarzyszenia Ekoskop Maciej Kunysz,okazując kilka zdjęć po powodzi w okolicach osiedlaSłoneczne w Dębicy. Czym zajmuje się Wasze <strong>Stowarzyszenie</strong>?– <strong>Nasz</strong>ym celem jest ochrona środowiska naturalnegooraz wpływanie na doskonalenie prawa w tymzakresie. Od kilku lat poważnym zagrożeniem dlanaszego środowiska jest działalność spółki Serwimedw Dębicy, konieczna stała się tutaj interwencjastarosty, władz miasta, województwa oraz władzsanitarnych i tę interwencję staramy się wymusić.Nr 9(59) Rok VI2008 i 2009. Niestety ogólna sytuacja klubu niejest dobra, zatem obecnie jesteśmy zobligowanido zamknięcia budżetu praktycznie z miesiąca namiesiąc. Jeżeli wystąpią zaległości bieżące, klubbędzie zmuszony wypowiedzieć umowy dzierżawne.Oznacza to w praktyce powolną śmierćnaszej sekcji. Nie da się trenować skoków do wodybez pływalni, która spełnia wymagania techniczne,a przede wszystkim warunki bezpieczeństwa.<strong>Nasz</strong>e wielokrotne prośby kierowane do władzmiasta, dotyczące pomocy dla sekcji w tak trudnejsytuacji, nie znalazły uznania w oczach włodarzy.Próbowaliśmy również zainteresować naszymiproblemami radnych miasta Rzeszowa oraz komisjęsportu RM. Również z tej strony nie uzyskaliśmyżadnej pomocy. Oczywiście zdajemy sobiesprawę, że bezpośrednia pomoc praktycznie jestniemożliwa. Uważamy jednak, że przejęcie pływalniprzez miasto od WSK i oddanie pod zarządklubowi pozwoliłoby z jednej strony na funkcjonowaniesekcji, a z drugiej na udostępnienie mieszkańcomnowych południowych dzielnic „najcieplejszej”w mieście pływalni.Dzisiaj nie oglądamy się na innych.Uruchomiliśmy pływalnię od 6 wrześniai zapraszamy wszystkich chętnych dokorzystania z naszej pływalni. Wszelkieinformacje można znaleźć na serwisiewww.skokidowody.itl.pl. Ze swojej stronyzapewniamy najcieplejszą wodę w mieście,atrakcyjne ceny biletów oraz karnetów,a także miłą atmosferę. Organizujemykursy nauki pływania, aquaaerobiku,kursy nurkowania oraz zajęcia w grupachogólnorozwojowych dla dzieci. Zajęciaprowadzą profesjonaliści w swoich dziedzinach,jak również medaliści oraz olimpijczykw skokach do wody. Grzegorz LESIAK,prezes Sekcji Skoków do Wody ZKS StalRzeszów Wymusić ?–Tak, wymusić! Bo, naszym zdaniem, władze nadwyraz sprzyjają właścicielowi tej spółki, tolerująjego bezprawną działalność. Spółka Serwimedw centrum sześciotysięcznego osiedla mieszkaniowegoSłoneczne w Dębicy wykonuje działalnośćpolegającą na odbiorze, transporcie i utylizacjiodpadów medycznych i weterynaryjnych. Robi tomiędzy innymi w oparciu o posiadaną instalacjędo sterylizacji odpadów medycznych. Mieszkańcyi rada tego osiedla od dwóch lat interweniująu władz, jak i organów ścigania w sprawie działalnościspółki Serwimed, podnosząc, że działalnośćtego podmiotu jest szkodliwa dla ich zdrowiai życia. Bliskość tego rodzaju obiektu rodzi strachi obawy mieszkańców o zdrowie swoje i najbliższych,a w szczególności o zdrowie dzieci. Potwierdzeniempowyższych obaw mieszkańców są ostatniepowodzie. Pod wodą znalazł się cały zakład,a także wszelkie kontenery i pojemniki zawierającezakaźne odpady. Zakład w Dębicy zajmuje sięprzetwarzaniem odpadów szpitalnych, do którychmożemy zaliczyć między innymi zakaźne i niebezpiecznemikroorganizmy, liczne bakterie oraz częścitkanek ludzkich.. Z pewnością odbywa się to pod stałą kontroląi za aprobatą odpowiednich służb sanitarnychi ochrony środowiska?– My uważamy, po zapoznaniu się z wieloma naukowymiopiniami, wynikami badań oraz z przepisamiprawa i praktyką w tym zakresie w krajachUnii Europejskiej, że autoklawowanie nie unieszkodliwiaodpadów zakaźnych w stu procentach.<strong>Nasz</strong>ym zdaniem, skuteczne unieszkodliwić tegotypu odpady można jedynie przez ich spalenie.Zawsze bowiem istnieje ryzyko przeżycia różnorakichmikroorganizmów, które mogą być źródłemrozprzestrzeniania chorób zakaźnych. Polskie prawodopuszcza jedynie spalanie takich odpadów.<strong>Nasz</strong>ym zdaniem, słusznie. Czy są przykłady na to, że firma Serwimedmoże zagrażać mieszkańcom osiedla?– Zrobiliśmy wiele zdjęć, z których jednoznaczniewynika, że zakaźne odpady medyczne są przechowywanew sposób niewłaściwy, pływają swobodniew wodzie, co wskazuje, że są przechowywanew niezamkniętych lub też w nieszczelnych pojemnikach.Należy dodać, że zaobserwowana została18


Wrzesień 2010wielce nieodpowiedzialna i naganna praktykaw zakresie przechowywania tych odpadów przezpracowników firmy Serwimed, gdzie po przywiezieniuzakaźnych odpadów zostały one pozostawionena parkingu przez całą noc. W wyniku powodziwoda zawierająca w sobie zakaźne i niebezpiecznemikroorganizmy oraz bakterie wchłanianajest przez ziemię, przedostając się w ten sposób dowód gruntowych. Występuję duże ryzyko skażeniawód podziemnych, studni, z których czerpana jestwoda przeznaczona do codziennego użytku w gospodarstwach.Realny staje się również zagrożenieze strony dzikich zwierząt, które w takich odpadachszukać będą pożywienia, co w konsekwencjimoże prowadzić do rozpowszechniania różnorakichchorób. Dlaczego władze sanitarne ignorują zagrożeniechorobą HIV, żółtaczką, itp.?– Przy pomocy posłów z PO próbuje się zmienićprzepisy w taki sposób, że obok naszego dębickiegoproblemu może powstać kilkaset podobnychproblemów w całym kraju, a państwo nasze, czylimy wszyscy, do tego wszystkiego dopłacimy.Serwimed lobbuje, aby obok spalania, przepisydopuszczały autoklawowanie. My się przed tymbronimy.WIROWANIE NA PLANIESMUTNA HISTORIA<strong>Nasz</strong> strategiczny wielki brat zza kałuży w przeddzień rocznicy atakuterrorystycznego na nowojorskie wieże i Pentagon, znowu wykazałsię gorącym uczuciem do wiernego mniejszego brata, czyli do nas. Jakieśsmerfy dokopały się w tej Ameryce do tajnego raportu FBI i puściły bąka doprestiżowej prasy, że w Polsce torturowano aresztowanego gdzieś w świeciewielbiciela Al-Kaidy. Zresztą nie po raz pierwszy. Jak wcześniej, tak i obecnie,dziwnym zbiegiem okoliczności ma to miejsce w momencie, gdy Jankesi robiąw portki przed kolejnym zagrożeniem terrorystycznym. Bez skrupułów zatemchowają się za plecy sojuszników, pokazując palcem nie mniej wrednychciemiężców poniewierających wyznawców Bin Ladena. Nic, tylko takiemusojusznikowi dać buzi z wdzięczności. Ale jak to zrobić, skoro on ma nas, zaprzeproszeniem, w dupie? Niemożebne! Gdy zagrożenie nieco zelży, dostaniemyna otarcie łez jakąś korwetę z I wojny światowej, albo kolejną baterięrakietowych atrap wystruganych z drewna, których nawet smerfy nie boją się.Pewien amerykański Rydzyk z kolei, dla niepoznaki zwany Terry Jones,wymyślił radykalny sposób na wojujących wyznawców islamu, co może takżeodwrócić uwagę od nas. Chce publicznie spalić im Koran, pewnie sądząc, żepozbawi w ten sposób takich talibów sensu życia. Jak mawiał pewien czeskidoktor, gdyby głupota umiała fruwać, to ów ichni Rydzyk powinien być gołębicą.Paleniem książek zajmowało się w dziejach wielu. Z podobnym skutkiem.Tylko ten, który spalił bibliotekę aleksandryjską wszedł do historii, ale ludzkiejgłupoty. Później palili księgi heretyckie, często z autorami, ale skutek byłodwrotny. Pewien wódz tysiącletniej Rzeszy kazał także palić księgi niearyjskiei cała ta Rzesza przetrwała raptem coś z dziesięć lat. I o czym to wszystkoświadczy? Myślenie ma przyszłość i bardzo smutną historię.DEMOKRACJA W KACZOLANDZIEPo przerżniętych wyborach prezydenckich prezes Jarosław I Nadętydał prawdziwą lekcję demokracji, przy której ta ateńska i brytyjskawysiadają. Każdy w jego partii ma prawo do własnego zdania pod warunkiem,że będzie ono toczka w toczkę zgodne ze zdaniem prezesa. Prawie jak staryFord, który zostawiał klientom prawo wyboru koloru produkowanego przezPodaczas powodzi pod wodą znalazł się cały zakład, a także wszelkie kontenery i pojemniki zawierające zakaźne odpady. Skąd takie obawy?– Śledzimy przebieg prac komisji sejmowej, któraprowadzi prace nad zmianami przepisów w tymzakresie. Co by pan zrobił widząc, że szczury, ptaki,koty rozszarpują szpitalne opatrunki z oddziałówzakaźnych, a potem chodzą w otoczeniu panai pańskich dzieci? Nie chcemy tak żyć. Nie chcemyżyć na ekologicznej bombie. Czy mamy strajkować,zablokować bramy, żeby ktoś o nas usłyszał w województwiei w Polsce? Mam nadzieję, że wasz głos zostanie usłyszany. Dziękuję za rozmowę.siebie samochodu, byleby był czarny. Zabronił swoim wyznawcom nazywaćKomorowskiego prezydentem i żaden nawet nie zająknął się w tej kwestii.Orzekł, że krzyż na Krakowskim Przedmieściu ma stać, bo naród, czyli on, takchce, i stoi. W dodatku pilnowany przez inny kilkunastoosobowy naród wymagającypilnego leczenia. Nawet abp Józef Michalik nie chce go ruszyć, gdyżnie poczuwa się do roli totumfackiego i tego krzyżowego mebla wyparł sięjak należy. Czytał jednak Fredrę! Sam prezes zaczął szybko modelować swójnadszarpnięty w czasie kampanii wizerunek napoleońskiej głowy. Skoro niemusi chwytać się brzytwy, jak twierdzi przyboczny Kuchciński, to widoczniebrzytwa chwyta się jego, bo zaczął metodycznie rozpieprzać swój politycznygołębnik, czyli dołować tych, którzy wysmażyli mu łagodny i przyjazny wizerunek.Paskudnie czuje się z nim, a więc postanowił pozbyć się wszystkiego, coszkodzi jego wizerunkowi zamordysty. Nawet Migalskiego wyrzucił z niczego,ponieważ tylko tyle może. Swojego świętej pamięci brata męczennika mianowałprawdziwym Wałęsą i Piłsudskim naszych czasów, a co! Wszyscy w PiSw to święcie wierzą. Wtajemniczeni twierdzą, że polecił Macierewiczowi,oprócz zespołu pieśni i tańca, powołać w Sejmie zespół do zbadania zbrodniwyborczej. Śledczym zespołu ma być prawdomówny niczym Pinokio Ziobro,prokuratorem cherubin Brudziński, a niedorzecznikiem prasowym rajdowiecKurski. Naród to kupi. Ten spod krzyża i boska Szczypińska też. Czyżby w PiScoś pękało?ŚWIATYNIA NA BOISKU Rozmawiał Andrzej KONARSKIPo raz kolejny, dzięki niespożytemu uporowi katedralnego księdzaMaca, stanęła na sesji Rady Miasta Rzeszowa sprawa przekazaniajego parafii za walutę watykańską, czyli Bóg zapłać, półhektarowej działkiwykrojonej z boiska szkolnego przy al. Powstańców Warszawy. Determinacjaksiędza godna podziwu, bo w końcu skuteczna. Przy uchwalaniu tejdarowizny pojawiały się zdumiewające sytuacje, niczym wyjęte z gombrowiczowskiegoTrans-Atlantyku. Nie przekonywały informacje o sprzeciwiemieszkańców osiedla, którzy uważają, że świątyń ci u nas dostatek. Pojawiłasię argumentacja, że pogłowie szkolnej dziatwy spadnie na Nowym Mieścieo połowę i boisko będzie świecić pustkami, że teren jest zupełnie niepotrzebnydyrektorowi szkoły oraz jego dziatwie, że nie chodzi o budowę kościoła tylkokaplicy i tym podobne mądrości nadające się do kabaretu, a nie na poważnądebatę radziecką. W końcu wysmażono kuriozalną uchwałę, przyjętą przez14 radnych z 38-osobowego jej składu. W osiedlu zawrzało. Czarno to widzę.Ciekaw tylko jestem, po co rada tę żabę je? Bo niestrawność po takiej diecie jesttak pewna, jak amen w pacierzu. Szczęść Boże! Roman MAŁEK19FELIETON EKOLOGIA


ROZMAITOŚCIPROGNOZAWkrótce na rozgrzane głowyspadnie listopadowyniepokoju wiatr i grad.Wątpliwości już się mnożą,co z wyborczą jest prognozą?Czy na pewno będzie tak:Jerzy MaślankaKsiądz ceni pana, pan księdzai machina się rozpędza.Sukces marzy się w oddaliradnym – by ich znów wybrali.Będą cicho siedzieć w kącieza te diety dwa tysiące,będą chwalić księdza – pana,bo to para jest dobrana.Nie ma to jak za Ferenca,on funduje, a poświęcaEkscelencja.Oby było tylko zdrowie,raj będziemy mieć w Rzeszowie.W PiS-ie jest koncepcja nowa:dadzą „asa” z Sokołowa,choć nie przepadł pomysł świetny,by Komitet uSZLACHET-nić.W PO również zmiana mała,góra zaDECydowała!Szeptem słyszy się po trosze,że czai się EUROPOSEŁ.Idą plany i programy,ile do zrobienia mamy.A my za to im w podzięcepodniesiemy w górę ręce,by do czubka wszystkich zbliżyćpostawimy przy nich krzyżyk.PSZagrzmią dzwony i ambony,i ten będzie namaszczonytak, jak ludzie sobie życzą.I z boiskiem, i z kaplicąbędzie lepiej, będzie prawiej,prawie tak, jak po naprawie.JESIENNY UKŁAD GWIAZDBaran (21 III–20 IV) Przed tobą pomyślnyczas: dopisze Ci zdrowie, a energia będzie Cięwprost rozsadzać, dlatego zakasuj rękawy i zabierzsię do realizacji odkładanych planów.Byk (21 IV–20 V) Twoja planeta Wenus nie dazapomnieć o uczuciu, które towarzyszy Ci oddłuższego czasu. Na horyzoncie propozycjeciekawej pracy i lepszych zarobków.Bliźnięta (21 V–21 VI) Wszystko toczy się dobrymkołem. Relaks nad rzeszowskim zalewembardzo wskazany.SEKRETY ŻYCIAAROMAT WSPOMNIEŃPrzed nami jesień, do lamusa odchodząminione chwile i wydaje się, że przednami tylko szarzyzna i szarzyzna i daleko douśmiechu. Nic mylnego. Każdy z nas, wspominającswoje dzieciństwo, ma w pamięci coś, co wywołujesentymentalny uśmiech na twarzy. Może to byćczas spędzony u babci, jakieś pierwsze wyjazdy nakolonie lub nawet szalone zabawy pod blokowymtrzepakiem. Pewne szczegóły idą z nami przez całeżycie. Zapamiętujemy poszczególnymi zmysłami.Pamiętam żółty, aksamitny łubin za domem mojejniani, do której jeździłam na wakacje, smak cudownieprzeźroczystej wody z górskiego potokupod Nowym Targiem i szeleszczący słony piaseknadbałtyckich plaż. <strong>Nasz</strong> mózg, niczym twardydysk, zapisuje piękne chwile i nawet ich wspomnieniewywołuje błysk szczęśliwości w oczach.Nic dziwnego, w naszym organizmie podczaschwil swoistego błogostanu zwiększa się poziomserotoniny – hormonu zadowolenia. No tak, ale tepiękne chwile są już za nami i nikt nie cofnie nasdo sielskiego dzieciństwa czy romantycznych porywóww młodości.AdamDecowskiFot. Mieczysław A. ŁypWYZNANIE STAREJ PANNYJuż teraz wiem, że nie wartobyło być tak upartą…NAGROBEK STOCZNITu była kolebka panny „S”,która dojrzałą dziś kobietą.Już teraz niepotrzebną jest.Został z niej tylko etos.NA BIUROKRATĘNie zdejmie spodni,jeśli nie uzgodni.UWAGA!Ciągną ludzieku wodzie,a od wódciągnie smród.FRASZKINr 9(59) Rok VIZ punktu widzenia psychologii jest tomożliwe i nosi nazwę wizualizacji. Wystarczyzamknąć oczy, rozluźnić ciało i wyobrazić sobiedawne miejsce swojej chwilowej szczęśliwości.Jest to parosekundowe przeniesienie się w wyobraźnina leśną cichą polanę, skąpaną w słońcui otoczoną śpiewem ptaków, na wiosenną łąkępełną stokrotek, żółtego mlecza i koniczyny, napołoninę pod rozgwieżdżonym letnim niebem,albo też na plażę spokojną i ciepłą, pełnej relaksacyjnegoszumu morza i zapachu orzeźwiającejbryzy. Są to swoiste autoterapie, które możemysobie zaserwować zawsze i wszędzie i nikt namtego nie zabroni. Nawet gdy jesteśmy na nudnejnaradzie, na której szef mówi długo i czasem niestetybez sensu – wyobraźmy sobie to miejsce,które powodowało, że chciało się wtedy powiedzieć:trwaj chwilo, jesteś piękna. A że się przezchwilę uśmiechniemy, to innym wzrokiem popatrzymyna szefa, który pomyśli, że robi na naspozytywne wrażenie. A my, po prostu będziemyotoczeni swoim aromatem wspomnień...EdwardWiniarskiCHARAKTERYSTYKANiektórych urzędowych notablizłośliwie nadali sami diabli,lud zaś głosował i podnosił rękęjedynie na swoją udrękę…DOJRZALISkoro wolność już mamy,wykorzystujemy ją godnie.Prawdę tak ubieramy,jak nam wygodnie.SKUTECZNOŚCI PRZEJAWZnany polityk dwoi się i troi!Efekt: w urzędach sami swoi…OJ, BYWAJĄ…Bywają pobożnisie – obłudne i takie,żegnające się kułakiem! Nina ESTERA20Rak (22 VI–22 VII) Zrób wreszcie coś dla siebie,bo jesteś krok od poważnego wypaleniazawodowego. Może warto, ot tak po prostupojechać do podrzeszowskich lasów i pooddychaćpełną piersią.Lew (23 VII–23 VIII) Był czas na wygrzewaniesię na słońcu i leniuchowanie, a teraz masz czasna solidną pracę. Czeka na to rodzina i koledzyw pracy. Uważaj na zbędne wydatki.Panna (24 VIII–22 IX) Niekoniecznie piwo,które nawarzono z Twoim udziałem, będzieszmusiał wypić, ale nie zaszkodzi więcej rozwagiw czynach i w słowach. Na horyzoncie romans.Waga (23 IX–23 X) Przed Tobą dobry czas nasprawy domowe i rodzinne. Dobrze Ci wyjdąprzetwory i remont mieszkania lub prace nadziałce. Spodziewaj się pism urzędowych.Skorpion (24 X–22 XI) W życiu już tak jest: razz górki, raz pod górkę, ale to nie znaczy, że nicnie masz robić. Pomału zaczniesz wychodzić naprostą, tylko uwierz w siebie… Powodzenia!Strzelec (23 XI–21 XII) Popracuj nad swojąkondycją fizyczną, bo przed Tobą nie tylkospóźniony remont mieszkania, ale równieżpewne prace zlecone przez... teściową. W pracyspokojnie.Koziorożec (22 XII–20 I) Powiększy Ci się rodzinai stan Twego konta. Dbaj o zdrowie i niedaj się przeziębieniu i jesiennej depresji. Dostanieszpozytywne urzędowe pisma.Wodnik (21 I–19 II) Czekają Cię poważne zakupyi dlatego do pewnych propozycji handlowychpodchodź z dużą rezerwą. W teatrzepoznasz kogoś, kto trochę zawróci Ci w głowie.Ryby (20 II–20 III) Dobra książka, dobra herbata– to jest to, czego najbardziej Ci potrzeba. Ajesienne gwiazdy mówią, że nie będzie to herbatapita samotnie. Będzie to osoba nie tylko najesień, może na zawsze...


WFILOZOFIA GOLFATo prawie dołkowy traktat pisany kijamipierwszy wrześniowy weekend zostałyrozegrane IV MistrzostwaMałopolski w Golfa. Rozegrano je w czasie dwóchdni, na dwóch podkrakowskich polach golfowychz prawdziwego zdarzenia. W całej imprezie aktywnieuczestniczyła również 9-osobowa reprezentacjaPodkarpackiego Klubu Golfowego, z wiceprezesemZdzisławem Frańczakiem na czele.W sobotę 4. września, w wyjątkowo gościnnymCountry Clubie w Ochmanowie obok Wieliczkipojawiła się rekordowa liczba zawodników,bo aż ponad dziewięćdziesięciu. Tryskająca serdecznościąi golfowym humorem Liliana Kula bezkija kierowała sprawnie całym ruchem. Uczestnikówpodzielono losowo na czteroosobowe grupy,które w odstępach dziesięciominutowych kolejnowkraczały w turniejowe szranki. Dziewięciodołkowepole w Ochmanowie jest położone w pięknejkrajobrazowo okolicy, przypominającej pogórze.W opinii zawodników dosyć trudne, zwłaszczaw końcowych fragmentach wokół dołków. Uczestnicypokonywali pole dwukrotnie.Dopiero w czasie tych zawodów zorientowałemsię, że golf to nie tylko walenie którymśGrupa z naszymi golfistami na 18. dołku w Ochmanowie.Od prawej: Zdzisław Frańczak, Bogusław Chlebicki, MateuszPaterak i reprezentant z Krakowa.Udane uderzenie Zdzisława Maca z Rzeszow.z czternastu regulaminowych kijów w piłeczkę,którą każdy stara się jak najmniejszą liczbą uderzeńumieścić w dołku. To jednakże niemal specyficznyceremoniał z całym sztafażem ustalonychzachowań, niemal nabożny kult dobrego zagraniai udanego uderzenia. To prawie dołkowy traktatpisany kijami. I właśnie ten niepowtarzalny nastrójgna golfistów na pola golfowe i zmusza do wielokilometrowegopchania po nich wózków, bądź taszczeniatoreb z całym majdanem do grania. W tymtowarzystwie nie ma miejsca dla gburów, postaciniekulturalnych i aroganckich, a jest wyłącznie dlaPrezes Zdzisław Frańczak wręcza w Paczółtowicach głównąnagrodę Ernestowi Młynarskiemu.pogodnych i wzajemnie życzliwych. Tutaj nie marównych i równiejszych. W grze dziesięciolatek matakie same prawa, jak i dojrzały partner, a raczejze względu na brak doświadczenia spotyka się zeszczególną życzliwością. Zatem jest i szkołą dobregowychowania. Jeśli któryś z zawodników przymierzasię do uderzenia wszystko milknie, aby nieprzeszkadzać w potrzebnym w tej czynności skupieniu.Zdarza się, że po niefortunnym uderzeniupiłeczka ląduje na jakichś wertepach czy w zaroślach.Nikt nie ociąga się w jej poszukiwaniu.Po zakończeniu zawodów i opuszczeniu gościnnegoOchmanowa całe podkarpackie towarzystwogolfowe spotkało się w zajeździe na wspólnejkolacji. Kto zgadnie, co było jedynym tematemożywionej rozmowy? Oczywiście, golf. Niezapomnianezagrania, niezwykłezdarzenia i ciekawostkitechniczne. Odniosłemwrażenie, że im to nigdysię nie znudzi. Wszystkoma jednak swoje racjonalneuzasadnienie. Jest toim potrzebne ze względuna higienę psychiczną. Potakim całkowitym oderwaniusię od zawodowegokieratu, z pewnością mogąwyluzowani powrócić doprozy zajęć codziennych.Z pewnością im jest lepieji z nimi jest lepiej. I chybataka właśnie jest filozofiagolfowej pasji.W następnym dniu,na drugą część zawodówwszyscy przenieśli się doCountry Club w Paczółtowicachkoło Krzeszowic.Rozgrzewka prezesa Zdzisława Frańczaka.Pole większe, osiemnastodołkowe, położone na 170hektarach pagórkowatego terenu, również bardzoatrakcyjne, chociaż już o innym charakterze. Abyzaliczyć wszystkie dołki golfowe, trzeba przejśćrównież ponad osiem kilometrów, ale już bez powtórzeń.Część uczestników wystraszyła niezbytprzychylna z rana aura. Niepotrzebnie, ponieważbardzo szybko natura uspokoiła się i były bardzodogodne warunki do gry.Głównym sponsorem mistrzostw był ZdzisławFrańczak, który oprócz znanej firmy w Rzeszowie,posiada również w Brzesku zakład Chemiplast,produkujący materiały do ociepleń i elewacjibudynków. Ufundował dla pierwszych trzech zawodnikówmistrzostw w klasyfikacji netto nagrodyw postaci materiałów ze swej wytwórni wartości1500, 1000 i 500 zł. Każdy nagrodzony może tebony zrealizować w ciągu 12 miesięcy na wybraneprzez siebie materiały. Na trzecim miejscu uplasowałsię Grzegorz Paterak z Podkarpackiego KlubuGolfa.Prezes Zdzisław Frańczak boleje, iż do dziśnie udało się w okolicach Rzeszowa zbudować polagolfowego, podobnego do krakowskich. Istniejącedotychczas w Porębach Krzywskich i krótkiew Głogowie, to zbyt mało, jak na rosnące potrzebytej rozwojowej dyscypliny. Prowadzone są w tejsprawie rozmowy z władzami Łańcuta, ale trochęwszystko ślimaczy się. Pewnie trzeba będzie rozglądnąćsię za jakimś alternatywnym i skuteczniejszymrozwiązaniem.Tekst i fot. Roman MAŁEKZawodnicy z Podkarpacia na polu w Paczółtowicach. Od lewej: Grzegorz Paterak, najmłodszyzawodnik turnieju Mateusz Paterak, Bogusław Bańbur i Zdzisław Frańczak.


Nr 9(59) Rok VIREKLAMA22


Wrzesień 2010REKLAMA23


tel.: + 48 17 87 20 179fax: + 48 17 87 20 320e-mail: handel@zapel.com.plwww.kominy.zapel.com.pltel.: + 48 17 87 20 179fax: + 48 17 87 20 320e-mail: handel@zapel.com.plwww.kominy.zapel.com.plREKLAMA

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!