12.07.2015 Views

Eunomia 2008/01 - Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w ...

Eunomia 2008/01 - Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w ...

Eunomia 2008/01 - Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Zimowy pejzaż w okolicach RaciborzaFoto: Gabriela Habrom-RokoszUczestnicy spotkania opłatkowego w skupieniusłuchają kolęd wykonywanych przezstudentów (s. 3) Św. Mikołaj w raciborskim szpitalu (s. 8)Wykład prof. dr. hab. BogdanaWalczaka w PWSZ (s. 12)Foto: Archiwum PWSZFoto: Archiwum PWSZFoto: Karolina Stanieczek


Prezentacje dorobku twórczego wykładowców Instytutu Sztukimgr Paweł PrzyłęckiFoto: Archiwum PWSZUrodził się w Łodzi, gdzie w roku 1975 uzyskał dyplom PaństwowejWyższej Szkoły Sztuk Plastycznych na wydziale projektowaniaprzemysłowego. Posiada duże doświadczenie zawodowe,związane z pracą designerską w przemyśle włókienniczymoraz wystawiennictwie. Aktywny projektant wnętrz, grafiki wydawniczeji reklamowej. Jako twórca uprawiał malarstwo sztalugowe,uczestniczył w zagranicznych i krajowych plenerachmalarskich oraz wystawach zbiorowych i prezentacjach pokonkursowych.Od lat 90-tych do chwili obecnej, nie rezygnującz własnej twórczości projektanckiej, prowadzi i zarządza firmą,zajmującą się kompleksową obsługą promocyjną przedsiębiorstw,marketingiem i organizacją imprez. Jest konsultantem afiliowanymprzy Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, działającymw ramach Krajowego Systemu Usług dla Małych i ŚrednichPrzedsiębiorstw.Oto niektóre osiągnięcia twórcze Pawła Przyłęckiego:Dwukrotny stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki w zakresie malarstwa i projektowania przemysłowego, nagrody na targach,Wystawach Wzornictwa Przemysłowego i dorocznych przeglądach wzornictwa w tkaninie jedwabnej i dekoracyjnej (m.in. MiędzynarodoweTriennale Tkaniny Unikatowej i Przemysłowej w Łodzi – 1975, Międzynarodowe Targi Lipskie 1976). Wyróżnieniaw konkursach na najlepsze stoisko targowe (Polagra – MTP), twórca ok. 50 wzorów dywanów, projektów 120 stoisk targowychi wydawnictw m.in. dla takich firm jak Mostostal Warszawa, Elektrim SA, Południowy Koncern Energetyczny, JOY,KOPEX, RAFAKO, Astra Zeneca Polska, Alluminio Alexa (Włochy), INDEX (Bułgaria), organizator Międzynarodowych KongresówMedycznych połączonych z wystawami i serią imprez artystycznych, wstąpień targowych polskiego sektora energetycznegona targach Power Gen Europe w latach 2000-2006, współorganizator i twórca oprawy scenograficznej III Wojewódzkich Dożynekw Raciborzu.Foto: P. PrzyłęckiStoisko Bielbaw – Frankfurt HeimtextileFoto: P. PrzyłęckiStoiska APC – Polagra


Słowo od redakcjiUpłynęło już kilkanaście dni roku <strong>2008</strong>. Wprawdziepierwszy tegoroczny numer „Eunomii” dotrze do rąkPaństwa pod koniec stycznia, a więc w czasie, kiedyzwyczajowo już się nie składa życzeń noworocznych,my jednak – zarówno z uwagi na cykl wydawniczy, jaki kierując się przekonaniem, że przed dobrymi życzeniaminigdy nie należy się wzbraniać – przekazujemytą drogą wszystkim Czytelnikom, a więc przedstawicielomwładz Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej,wykładowcom i pracownikom administracyjnym, studentom,a także osobom zaprzyjaźnionym z raciborskąuczelnią, szczere i gorące życzenia szczęścia, zdrowiai wszelkiej pomyślności w <strong>2008</strong> roku. Wierzymy,że fakt „przestępności” tego roku nie będzie miał negatywnegowpływu na rozliczne prace, decyzje, dążeniai zamiary. Życzymy również Państwu i sobie– redaktorom i współpracownikom uczelnianego miesięcznika(z Raciborza i Warszawy) – dalszego rozwoju„Eunomii”, osiągania przez nasze pismo coraz wyższegopoziomu merytorycznego i edytorskiego.Mamy wiele sygnałów świadczących o tym, że członkomspołeczności raciborskiej PWSZ bardzo zależyna jakości „Eunomii”. Stale poszerza się też gronowspółpracowników pisma. Jesteśmy Państwu ogromniewdzięczni za wszystkie przejawy życzliwości dlatego przedsięwzięcia, jakim jest uczelniany periodyk.Pierwszy tegoroczny numer, a czternasty w dotychczasowejhistorii pisma, zwrócony jest w stronętematyki, dotyczącej wydarzeń roku ubiegłego.Foto: Gabriela Habrom-RokoszFoto: Gabriela Habrom-RokoszRelacjonujemy w nim kilka znaczących wydarzeń,które odbyły się w ostatnich miesiącach i tygodniachroku 2007. Obfitość tych materiałów (częśćz nich zresztą zmuszeni jesteśmy przesunąć do kolejnychnumerów) spowodowała, że nie zamieściliśmyw styczniowej edycji „Eunomii” artykułów prezentującychsylwetki pracowników PWSZ. Do owegocyklu wrócimy już w numerze lutowym, dodatkowoposzerzając go o prezentacje pracowników pionuadministracyjnego.Styczniowa „<strong>Eunomia</strong>” ma w pewnej mierze charakternostalgiczny. Przypominamy na jej stronachm.in. atmosferę przedświątecznego spotkania opłatkowego,przywołujemy wydarzenia, które dla części społecznościnaszej uczelni mają wymiar sentymentalny.Oprócz tego oferujemy Państwu, jak zawsze, solidnąporcję rzetelnych informacji o funkcjonowaniu poszczególnychsegmentów struktury PWSZ.Słowa serdecznych podziękowań kierujemydo wszystkich osób, dzięki którym powstała czternastaedycja uczelnianego periodyku. Nazwiska większościz nich znajdą Państwo na poszczególnych stronachpisma, niektóre jednak pozostają dla Czytelnikówanonimowe.Zachęcamy Państwa do sięgnięcia po „Eunomię”i życzymy miłej lektury.REDAKCJAPierwszy tegoroczny numer „Eunomii” trafi do Państwa rąkniemal dokładnie w środku zimy, dlatego zdecydowaliśmy sięumieścić na jego okładce zdjęcie, przedstawiające podraciborskąokolicę w zimowej scenerii. Ten banalny pozornie pomysłma jednak głębszy sens. Otóż zima kojarzy się z zamieraniem,brakiem życia, hibernacją. Zatem krajobraz zimowy, świetnieuchwycony przez red. Gabrielę Habrom-Rokosz, mógłby symbolizowaćtriumf zamierającej przyrody nad życiem. Mógłby,gdyby został pozbawiony jakichkolwiek przejawów ludzkiejegzystencji, tymczasem widzimy na zdjęciu maleńką kapliczkęprzydrożną. Jest ona nie tylko znakiem obecności człowiekaw tym surowym krajobrazie, ale przede wszystkim sygnałemsfery kulturowej. Kultura jest domeną człowieka, który dziękidziałaniom o charakterze kulturowym zwycięża w odwiecznejwalce z wszechogarniającą naturą.Prawdę o ocalaniu ludzkiej tożsamości przy pomocy kulturyzawierają także prezentowane w styczniowym numerze„Eunomii” zdjęcia autorstwa dra Rafała Riedla.


Spis treściSłowo od redakcjis. 1W świątecznym klimacieOpłatkowe spotkanie pracowników PWSZ w Raciborzus. 3Wieści z Instytutu Studiów Edukacyjnychs. 6Wizyta Świętego Mikołaja w raciborskim szpitalus. 8Nauczyciele języka niemieckiego w niemieckich szkołachRENATA CZECHs. 10Życie i umieranie językówWykład prof. dr. hab. Bogdana WalczakaSZYMON DOMAŃSKIs. 12Oblicza Górnego Śląskas. 14Studencki dyskurs o zwyczajach i tradycjach regionalnychw edukacji elementarnejGABRIELA KRYKs. 16ŻARÓWAniezależny dodatek studenckiMikołajkowe spotkanie z fotografiąGABRIELA HABROM-ROKOSZs. 2Studenci piszą ikony (część druga)JUSTYNA LICZKOWSKA, DOROTA LIPIŃSKA, EWELINA ŁUKASZEWICZ,AGNIESZKA MAJSZAK, JUSTYNA MAKOWSKA, AGNIESZKA MATEJA,KAMIL MATERZOK, MARZENA MAZUR, DOROTA MIECHOWICZ,JOLANTA MIGUŁA, AGATA NAJDYCHOR, JOANNA NIESZPOREK,KATARZYNA OBROCHTA, AGNIESZKA OTRZĄSEK, BARBARA PANEK,WOJCIECH RATAJCZAK, JUSTYNA RUTKOWSKA, BEATA RZACZEK, ZOFIASENGER, MARZENA SIKORA, HANNA SITARZ, JULIANNA SKRZYDLEWSKA,PAULINA SOBIERAJSKA, JOANNA SORN GARA, ALEKSANDRA SZYMCZAK,MAGDA TABOR, GRZEGORZ TOMASIAK, JOLANTA TOMASZEK, PAWEŁURBANEK, JACEK WAŃCZURA, MAŁGORZATA WCISŁO, DAGMARAWIŚNIEWSKA, SYLWIA WOŹNICA, SABINA WRÓBEL, PIOTR ZIEMIŃSKI,ILONA ŻELAZNA, JUSTYNA ŻYMEŁKAs. 4Jeszcze o międzynarodowym festiwalu fotograficznymw Bielsku-Białejs. 17Polscy nauczyciele sztukiAntoni Buszek (1883-1954)HENRYK FOJCIKs. 18Badając rzeczywistośćSąsiedzka współpraca w nowym kształcieANDRZEJ KRACHERs. 20Jastrzębskie spotkania ze sztukąIX Konfrontacje Artystyczne im. AndrzejaResas. 21Językowy maraton w Moszczances. 23Czyste jest piękneKAZIMIERZ FRĄCZEKs. 24Recenzjes. 27Nowości wydawniczes. 28<strong>Eunomia</strong>Miesięcznik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w RaciborzuRok III Nr 1 (14). Styczeń <strong>2008</strong> r.Adres redakcji:ul. Słowackiego 55, 47-400 Racibórztel./fax: 032 415 50 20Redaguje zespółRedaktor naczelny: Janusz NowakProjekt winiet: Kazimierz Frączek – Wydawnictwo SCRIBAMateriał zdjęciowy: Gabriela Habrom-RokoszOpracowanie DTP: Oficyna Drukarska – Jacek ChmielewskiWydawca: <strong>Państwowa</strong> <strong>Wyższa</strong> <strong>Szkoła</strong> <strong>Zawodowa</strong> w Raciborzu© Copyright by PWSZ w RaciborzuPrzygotowanie do druku: Oficyna Drukarska – Jacek Chmielewskiul. Sokołowska 12 A, <strong>01</strong>-142 Warszawa


Z ŻYCIA UCZELNIOpłatkowe spotkanie pracownikówPaństwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w RaciborzuFoto: Karolina StanieczekGłęboka treść tego gestu nie wymaga komentarza...Studenci III roku pedagogiki resocjalizacyjnej pięknie zaśpiewalii zagrali tradycyjne polskie kolędy.Foto: Magdalena Gogół-PeszkeFoto: Magdalena Gogół-PeszkeJest tak, jakby na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda.Studenci przygotowali również okolicznościową dekorację.Foto: Karolina Stanieczek Foto: Magdalena Gogół-PeszkeGrupa studentów wykonywała kolędypod dyrekcją mgr. Andrzeja Rosoła.4


Z ŻYCIA UCZELNIFoto: Karolina StanieczekFoto: Magdalena Gogół-PeszkeFoto: Karolina StanieczekNa chwilę przed degustacją wigilijnych potraw.Wiele serdecznych życzeń zostało wypowiedzianych tego dnia.Współne łamanie się opłatkiem to genialny w swej prostociesposób na pogłębianie więzi między ludźmi.Foto: Magdalena Gogół-PeszkeCiepłe słowa podziękowań i życzeńskierował do uczestników spotkaniaRektor PWSZ prof. dr hab. Michał Szepelawy.Foto: Karolina StanieczekStudenci przypomnieli uczestnikom spotkaniawszystkie najpopularniejsze kolędy.5


Z ŻYCIA UCZELNIWIEŚCI Z INSTYTUTU STUDIÓW EDUKACYJNYCH1. Zebranie pracownikówZakładuPedagogikiSpołecznejZebranie odbyło się 18 grudnia2007 roku. Głównym jegocelem było omówienie planu pracyna bieżący rok akademicki. Już tradycyjniepraca Zakładu skupiać siębędzie na pięciu głównych kierunkach:działalność organizacyjna,dydaktyczna, naukowa, wychowawczaoraz społeczna na rzeczUczelni i środowiska lokalnego.Kierownik Zakładu prof. dr hab.Marian Kapica do kluczowychzadań zaliczył intensywny rozwójnaukowy pracowników, przygotowaniepublikacji zbiorowejoraz doskonalenie kompetencjidydaktycznych nauczycieli. W tymostatnim obszarze zwrócił uwagęna poprawność opracowania syllabusów,rozkładów materiału orazwykorzystanie najnowszej literaturyprzedmiotu.Ważnym aspektem działańpracowników na rzecz Uczelnijest prowadzenie Fundacji Clown,Studenckiej Akademii Zdrowiaoraz współudział w organizacji corocznychIgrzysk Sportowych Dziecii Młodzieży Niepełnosprawnej„Sport ku Radości”Obecnie Zakład tworzą następującypracownicy dydaktyczni:prof. dr hab. Marian Kapica, drBeata Fedyn, dr Jolanta Gabzdyl,dr Ilona Gembalczyk, mgr MałgorzataFojcik, mgr Józefa Kielak,mgr Zofia Kurzeja, mgr Anna Lepiarczyk,mgr Magdalena Liszka,mgr Dorota Mazur, mgr SylwiaSzarowska.2. Wspólne kolędowanieStudenci III roku pedagogikiresocjalizacyjnej, w ramachwarsztatów muzycznych, przygotowaliwspaniały koncert kolęd.Mieliśmy przyjemność wysłuchaćnajpiękniejszych polskich kolęd,zilustrowanych „Legendą o choince”,w trakcie wigilijnego spotkaniapracowników Uczelni. Dziękujemywykonawcom i mgr AndrzejowiRosołowi za włożony trud i gratulujemysukcesu.3. Międzynarodowyprojekt badawczyKoła NaukowegoPedagogówKoło Naukowe Pedagogówrozpoczęło realizację kolejnegomiędzynarodowego projektubadawczego „Styl życia młodszychuczniów”. Badania będąprowadzone wspólnie z kołamiz Uniwersytetu Opolskiego, UniwersytetuPalackiego w Ołomuńcuoraz Uniwersytetu w Preszowie.Warto przypomnieć, że ostatnipolsko-czesko-słowacki projekt„Tradycje i zwyczaje regionalnew edukacji wczesnoszkolnej”okazał się bardzo owocnym przedsięwzięciem,zarówno pod względemnaukowym, jak i współpracymiędzynarodowej. Studenci mieliokazję uczestniczyć w konferencjinaukowej oraz w czterech studenckichnaukowych obozach. NaszaUczelnia gościła międzynarodowyzespół w marcu ubiegłego roku.4. Anielska choinkaW dniach 7-14 grudnia 2007 r.na terenie naszej Uczelni odbyłasię „Anielska choinka” – akcja charytatywnamająca na celu zebraniefunduszy na świąteczne prezentydla dzieci specjalnej troski. Akcjęzorganizowały dr Teresa Jemczurai dr Gabriela Kryk. Jednakprzede wszystkim musimy podkreślićszczególne zaangażowaniestudentek z Naukowego KołaPedagogów, które z oddaniemwłączyły się do akcji i zebrały 1258złotych. Składamy zatem podziękowaniaAnicie Lenart, MagdaleniePawelec, Żanecie Sojce,Aleksandrze Liczkowskiej, NataliiPacholczak, Marcie Bobrzykoraz Katarzynie Jarosławskieji Danucie Jarosławskiej, któreprzygotowały oprawę plastycznąprzedsięwzięcia. Pozyskane środkipozwoliły na zakup prezentów dla26 dzieci objętych opieką Caritasw Raciborzu. Odebrały one zabawkii słodycze podczas uroczystegospotkania, które odbyło się21 grudnia 2007 r. w siedzibieCaritas. W spotkaniu uczestniczyłydzieci z rodzicami oraz ks. ReinholdPorwol, dr Gabriela Kryk,Anita Lenart, Żaneta Sojka,Aleksandra Liczkowska orazBrenda i Tomasz Jemczurowie.Wspólne spotkanie uświetniło kolędowaniei degustacja świątecznychpierniczków.Uśmiechy i podziękowaniadzieci i ich rodziców były dlastudentów i pracowników naszejUczelni najlepszą nagrodą za trudwłożony w przeprowadzoną akcję.6


Z ŻYCIA UCZELNIPomysłodawcami świątecznegoprojektu oraz aktywnymi jegouczestnikami byli Brenda i TomaszJemczurowie. Nawiązali oniwspółpracę z raciborskim Caritas,przygotowali prezenty oraz zorganizowalispotkanie z dziećmi. Wartowspomnieć, że pomysł „Anielskiejchoinki” przywieźli z USA. Składamyim serdeczne podziękowaniaza życzliwość i bezinteresownąpomoc, a pozostałym Aniołomżyczymy wielu sukcesów (takżecharytatywnych) w <strong>2008</strong> roku.5. Konferencjaw Moszczance nt.Śladami tożsamościku przyszłości.ABC pedagogikiCelestyna FreimetaPedagogika Celestyna Freineta,uważana współcześnie jako wzórdla funkcjonowania nowoczesnejszkoły, była przedmiotem naukowychi metodycznych rozważańpodczas ogólnopolskiej konferencjizorganizowanej w dniach7-9 grudnia 2007 r. przez PolskieStowarzyszenie AnimatorówPedagogiki Celestyna Freinetaw Moszczance. Gospodarzemkonferencji był tamtejszy ZespółSzkolno – Przedszkolny, którego dyrektorkąjest mgr Marzena Kędra,natomiast współgospodarzemOśrodek Wypoczynkowy „Sudety”w Pokrzywnej.W konferencji wzięły udział drGabriela Kryk i mgr AleksandraUrban z Zakładu EdukacjiElementarnej.W programie konferencji znalazłysię wykłady m.in. na temat:„Edukacja regionalna w koncepcjipedagogiki C. Freineta”, „PedagogikaFreineta – źródłem wszechstronnegorozwoju dziecka”,„Doświadczenia poszukujące”.Ponadto Koleżanki uczestniczyływ dwudziestogodzinnych warsztatach.Ich tematyka dotyczyładoświadczeń poszukujących, pracyz fiszką, swobodnej ekspresjiplastycznej, literackiej i teatralnej,motywowania uczniów do pracyoraz organizacji życia w grupie rówieśniczej.Wykłady oraz warsztatyprowadzili doświadczeni pedagodzy,wytrawni znawcy technik Freineta,członkowie Stowarzyszenia.Dla osób, które na co dzieńnie stykają się z technikami C. Freineta,uczestnictwo w konferencjistało się przyczynkiem do refleksjinad ich pedagogiczną wartościąoraz celowością wykorzystywaniawe współczesnej edukacjiwczesnoszkolnej.Konferencja była finansowanaprzez Ministerstwo Pracy i PolitykiSpołecznej – Fundusz InicjatywObywatelskich.6. Wigilijne spotkanieTradycji stało się zadość, gdyw dniu 17 grudnia 2007 r. studentkiII roku kształcenia wczesnoszkolnegoi wychowania przedszkolnegoz językiem obcym przy własnoręczniewykonanej choince i skromnienakrytych stołach zasiadły do wspólnejstudenckiej wigilii. To spotkanieuzmysłowiło wszystkim, że BożeNarodzenie już bardzo bliskoi że to pora na świąteczne przygotowaniaoraz refleksje.Pierwszą część wigilii wypełniłybożonarodzeniowe inscenizacje,kolędy i pastorałki, po czym przyszedłczas na świąteczne życzenia.Najpierw złożyli je zebranymwicedyrektor Instytutu StudiówEdukacyjnych dr Adam Musiołoraz kierownik Zakładu EdukacjiElementarnej prof. nadzw. dr hab.Gabriela Kapica. Potem nastałdłuższy moment, gdy opłatkiemdzieliły się wzajemnie wszystkiestudentki. A pod choinką czekałyprezenty w postaci pięknie opakowanychkubków, w których wkrótceznalazł się wigilijny barszczyk.I znów popłynęły kolędy śpiewanew kilku językach przy akompaniamenciegitar, na których grały:Teresa Planetorz, MałgorzataObal, Katarzyna Kasperzec orazElżbieta Kocur. Solistką była MonikaKrupa.Wigilia, jak dotychczas, byłapierwszym i jedynym spotkaniemstudentek II roku, umożliwiającymim wspólny śpiew, bliskość orazintegrację. Wierzymy, iż zaprocentujeono na co dzień lepszą współpracą,wzajemnym zrozumieniemi współdziałaniem.Bardzo dziękujemy Paniom drMałgorzacie Drost-Rudnickiejoraz dr Iwonie Konopnickiej,a także studentkom KatarzynieKnopik i Elżbiecie Kocur za trudzwiązany z organizacją tego miłegoi wzruszającego spotkania.Opr. KiKa i B. F.7


UCZELNIA I ŚRODOWISKOWizyta Świętego Mikołajaw raciborskim szpitalu6 grudnia 2007 rokuJedna taka noc w rokui odwiedziny właśnie tegoKOGOŚ.Niestety, nie każdedziecko mogło w tym rokuwyczekiwać ŚwiętegoMikołaja w swoim domu.Dlatego wolontariuszeFundacji „Dr Clown” zawitalido raciborskiego szpitalaw specjalnych strojach,aby wywołać na twarzachmałych pacjentów uśmiech.Foto: Archiwum PWSZFoto: Archiwum PWSZ8


UCZELNIA I ŚRODOWISKOJak się okazało, sędziwy Mikołaj był tak najedzonytego dnia, że po szpitalnych korytarzach i oddziałach musiałyciągnąć go dwa prawdziwe renifery. Było to trudnezadanie, ale wysiłek został nagrodzony radością, płynącąz zaskoczonych twarzy chorych dzieci. Aniołki równieżspisały się na medal! Można powiedzieć, że zasłużyłysobie u Świętego na podwyżkę – ich śpiew i radosnetwarzyczki sprawiły, że wszyscy w szpitalu się uśmiechali.Największe chyba zdumienie wzbudziły nasze klauny,które dzielnie wkroczyły na oddział tuż za ŚwiętymMikołajem. Kolorowe i uśmiechnięte z mnóstwem dziwacznychpomysłów „szalały” ile tylko mogły po oddziałach.W tym roku Świętemu Mikołajowi otuchy i motywacjidodawała pani Mikołajowa, która dopilnowała, abykażdy maluch go ujrzał i mógł się z nim przywitać.Foto: Archiwum PWSZFoto: Archiwum PWSZPodczas tej wizyty Mikołaj obiecał, że przejdzie na dietę(na prośbę reniferów) oraz, że wszystkie te osoby, któreodwiedził w tym roku w szpitalu, odwiedzi w przyszłymroku, ale już w domach. Trzymamy kciuki za realizacjętych planów!Wesoły mikołajkowy orszak, liczący 22 osoby, zawitałna oddział pediatryczny, chirurgiczny, laryngologicznyi ortopedyczny. Tam spotkano nie tylko dzieci,ale również osoby dorosłe, którym też wręczono drobneupominki. Z kolei personel medyczny został obdarowanysłodyczami przez Doktora Cukiereczka z Fundacji„Dr Clown”.Począwszy od 6 grudnia wolontariusze Fundacji systematycznieodwiedzają chore dzieci, realizując tym samymgłówne cele terapii śmiechem. Dwa razy w tygodniustudenci wcielają się w role klaunów, aby swym entuzjazmemi pogodą ducha wspomóc dzieci i ich rodzicóww procesie odzyskiwania zdrowia. U progu NowegoRoku życzymy wszystkim wolontariuszom wytrwałościi satysfakcji z podejmowanych działań na rzecz małychpacjentów.Foto: Archiwum PWSZZofia Świtała– wolontariuszka Fundacji „Dr Clown”mgr Zofia Kurzeja– przedstawiciel Raciborskiego Oddziału FundacjiFoto: Archiwum PWSZ9


Z ŻYCIA UCZELNIInstytut Neofilologii„Tyle o pięknem człowiek wie i głosi,choć w sobie cień pięknego nosii każdy- każdy z nastympiękna pyłem”Cyprian Kamil NorwidNauczyciele języka niemieckiegow niemieckich szkołachmgr Renata CzechNa zaproszenie Domu Śląskiego dwie pracownice naukowePWSZ w Raciborzu, Sonia Ciupke i Renata Czech, wzięły udziałw tygodniowym seminarium dla nauczycieli języka niemieckiego,które odbyło się w dniach 11.11 – 17.11.2007 w Königswinterniedaleko Kolonii.„Eunomii”). Od niedawna organizuje się również spotkania warsztatowedla nauczycieli języka niemieckiego, podczas którychnauczyciele mają możliwość zapoznania się z systemem szkolnictwaw Niemczech, hospitowania zajęć w szkołach różnego typu,jak i wymiany doświadczeń z niemieckimi nauczycielami.Tegoroczne seminarium postawiło sobie za cel zapoznaniepolskich nauczycieli z alternatywną pedagogiką, która wciąż jeszczewalczy o szerszą akceptację i rozpowszechnienie w społeczeństwie.Nauczyciele, obok teoretycznego poznania celów i zasadfunkcjonowania szkół waldorfskich i pedagogiki Montessori,mieli możliwość uczestniczenia w zajęciach w placówkach pracującychwedle tych zasad pedagogicznych.Szkoły waldorfskieFoto: Archiwum PWSZUczestnicy seminarium przed siedzibą Haus Schlesien.HAUS SCHLESIEN (wraz z przynależącym do niegoMuzeum Krajoznawstwa Śląska) powstał w 1978 roku w pobliżuKönigswinter i jest ważną i znaną instytucją aktywnie przyczyniającąsię zarówno do zachowania dziedzictwa kultury śląskiej,jak również rozwoju współpracy międzypaństwowej z Polskąi Czechami. Działalność HAUS SCHLESIEN na terenie Śląskaobejmuje w pierwszym rzędzie współpracę przy konserwacji zabytków,jak np. Kościoła Pokoju w Jaworze i klasztoru cysterskiegow Lubiążu, gdzie od roku 2000 powstaje centrum informacyjne,zajmujące się krajoznawstwem regionu. W muzeum w Lubiążuorganizowane są regularnie wystawy, poświęcone historii, kulturzei różnym przejawom życia mieszkańców Śląska, jak np. prezentacjaśląskiej sztuki nagrobnej, dróg przez i na Śląsk lub wystawapoświęcona rozwojowi przemysłu cukrowego.Ważnym zadaniem HAUS SCHLESIEN jest kontynuacjai zacieśnianie współpracy z Polską. Z istniejących wieloletnichkooperacji powstały już trwałe partnerstwa z instytucjami państwowymii prywatnymi, muzeami i uniwersytetami. Stałe i intensywnekontakty służą za podstawę realizacji wspólnych spotkańi konferencji, a także obopólnych wystaw.W działalność tej instytucji na stałe wpisało się organizowanieseminariów dla studentów polskich i czeskich uczelni (relacjaz wyjazdu studentów naszej PWSZ ukazała się w numerze 4/8Pierwsza szkoła waldorfska powstała w 1919 roku w Stuttgarciejako Wolna <strong>Szkoła</strong> Waldorfska (Freie Waldorfschule) dla dzieci pracownikówfabryki „Waldorf- Astoria”, która dała szkole swoje imię.Pedagogika waldorfska opracowana przez antropozofa RudolfaSteinera postrzega człowieka bardzo wszechstronnie i orientujesię na wyzwalaniu sił twórczych wrodzonych każdemu dziecku.Człowiek podlega w swoim rozwoju siedmioletniemu cyklowi, dlategoteż teoria i praktyka pedagogiczna powinna być zróżnicowanai odpowiednia do etapu rozwoju dziecka, a formy oddziaływańpedagogicznych odpowiednio dobrane. Zdaniem R. Steinera możnamówić o trzech narodzinach człowieka. Pierwsze mają miejscew chwili, gdy człowiek przychodzi na świat. Wtedy, opuszczającciało matki, wyodrębnia się jego własne ciało fizyczne. Dzięki ciałufizycznemu człowiek staje się obywatelem tego świata. Jego ciałofizyczne jest cząstką świata materialnego, całej ożywionej i nieożywionejmaterii. Drugie narodziny człowieka następują około7 roku życia. Wówczas wyzwala się w człowieku jego ciało eteryczne,które R. Steiner określa jako ciało życia lub ciało czasu. Ciałoeteryczne to – używając określenia Steinera – „negatywna materia”.Jest to siła wzrostu, siła kształtująca i sprawiająca, że materiaulega ciągłej przemianie, zmierzając do osiągnięcia swojej entelechii.Do trzecich narodzin człowieka dochodzi około 14 roku życia(okres dojrzewania), gdy wyzwala się jego ciało astralne, któreR. Steiner określa jako ciało odczuwające. Dzięki temu ciału człowiekstaje się zdolny do świadomego doznawania. W odróżnieniujednak od zwierząt, u człowieka można jeszcze wyróżnić czwarteciało – „ciało-ja”. Dzięki temu ciału człowiek zdobywa świadomośćsamego siebie. To czwarte ciało sprawia również, że ciało fizyczneoraz ciało eteryczne i ciało astralne ulegają w człowieku nieustannejmetamorfozie i uszlachetnieniu. Według Steinera można10


Z ŻYCIA UCZELNImówić o „ja” uniwersalnym oraz „ja” indywidualnym. Dzięki „ja”uniwersalnemu dochodzi do realizacji całościowego „planu stworzenia”,dzięki „ja” indywidualnemu, każdy człowiek nie jest „egzemplarzem”swojego gatunku, ale sam dla siebie jest gatunkiem.Z tego względu w klasach niższych powinny dominować zajęciao charakterze artystycznym i dopiero z czasem można wprowadzaćprzedmioty o charakterze czysto intelektualnym. W szkolewaldorfskiej ważne miejsce zajmują więc zajęcia artystycznei praktyczne jak prace ręczne, rzemieślnicze, ogrodnictwo, plastyka,malowanie, muzyka, eurytmia jako rodzaj zajęć ruchowych.Służą one wszechstronnemu rozwojowi osobowości dziecii młodzieży, a jednocześnie są symbolem tych szkół dla osób postronnych.Podstawowym założeniem szkoły waldorfskiej jest szacunek,jakim każdy dorosły winien darzyć dziecko. Rola nauczycielapostrzegana jest jako pomoc uczniowi w rozwijaniu tych siłi zdolności, a także usuwaniu czy pokonywaniu słabości i trudnościw harmonijny sposób.Wiedzę z zakresu przedmiotów głównych przekazuje się w szkolewaldorfskiej w tzw. epokach. Organizacja nauczania „epokowego”polega na tym, że w okresie od dwóch do czterech tygodni każdegodnia w czasie dwóch godzin uczy się jednego tylko przedmiotugłównego. Po tym okresie rozpoczyna się następna „epoka” (zależyto od okresu, zakresu oraz stopnia trudności treści przewidzianychw programie nauczania dla poszczególnych klas). Nauczanie opierasię na żywym słowie nauczyciela, który w sposób obrazowy przedstawiatreści objęte programem. Twórczo wykorzystując teksty źródłowei tradycyjne pomoce, nauczyciel waldorfski nie powiela planugotowego podręcznika. Ścisła współpraca nauczyciela – wychowawcyz nauczycielami innych przedmiotów, znajomość domu rodzinnegoi stały kontakt z rodzicami pozwala nauczycielowi na poznanieucznia i udzielenie skutecznej pomocy w jego rozwoju. W szkolewaldorfskiej nie praktykuje się wystawiania tradycyjnych ocen, a jedynieopis dokonań i ewentualnych niedociągnięć ucznia, wspomagająctym dziecko w zdobywaniu umiejętności samooceny. Nie matu także drugoroczności, dzięki czemu unika się selekcji i dezintegracjispołeczności kasowej, dając jednocześnie możliwość jej rozwojuw oparciu o tolerancję, otwartość oraz wzajemną pomoc. Ważnymelementem życia szkoły są regularnie organizowane uroczystości,które stanowią okazję do prezentacji osiągnięć i umiejętności dziecioraz do spotkania całej społeczności szkolnej.Tak zorganizowaną i opartą na wyżej opisanych zasadachszkolę waldorfską zwiedziliśmy w niemieckim St. Augustin. Dlawielu z nas było to niezwykłe przeżycie, gdyż spotkaliśmy się tamFoto: Archiwum PWSZz całkowicie innych charakterem zajęć, które mogliśmy nawetw małych grupach hospitować. Widok kilkuletnich dzieci umiejącychwykonywać takie robótki ręczne jak: robienie na drutach,szydełkowanie czy wyszywanie wiązało się u niektórych nauczycieliz wstydliwym przyznaniem się do braku takich umiejętności.Wielkie wrażenie wywarły też zajęcia z majsterkowania, któreodbywały się w dobrze wyposażonej w przeróżne urządzeniasali. Na uwagę zasługuje również postawa nauczycieli, którzysą niezwykle przywiązani do placówki, w której pracują, tak jakbyto był ich dom. Są bardzo zaangażowani w różne przedsięwzięcia,ich zamiłowanie do swojej pracy jest widoczne na ich twarzach– po prostu żyją tym, co robią.Wśród zwolenników pedagogiki Rudolfa Steinera znaleźćmożna czołowych niemieckich polityków, jak Helmut Kohl,Hans-Dietrich Genscher czy Eberhard Diepgen, którzy wysłaliswoje dzieci do szkół waldorfskich. Były minister spraw wewnętrznychOtto Schilly jest wychowankiem takiej placówki.Pedagogika MontessoriMaria Montessori była pierwszą kobietą lekarzem we Włoszech.Stworzyła system wychowania dzieci w wieku przedszkolnym, którynazwany został później Metodą Montessori. Metoda ta kładłanacisk na swobodny rozwój dzieci, gdyż Montessori przeciwstawiałasię ówczesnemu systemowi szkolnemu, tłumiącemu aktywnośćdzieci, którego symbolem była dla niej „szkolna ławka”. Montessoriuważała, że głównym zadaniem pedagogiki jest wspieranie spontanicznościi twórczości dzieci, umożliwianie im wszechstronnegorozwoju fizycznego, duchowego, kulturowego i społecznego.Pedagogika Montessori pomaga w rozwijaniu indywidualnych cechosobowości, w formowaniu prawidłowego charakteru, zdobywaniuwiedzy, umiejętności szkolnych i współdziałania. Podstawą tejżemetody jest nauczanie wielozmysłowe, które to umożliwia oddziaływaniena wiele zmysłów, co jest warunkiem niezbędnym do powstawaniaskojarzeń w procesie zdobywania wiedzy i doświadczeń.Podstawowy zasób pojęć, jakimi musi posługiwać się dziecko,aby móc zrozumieć otaczający je świat, bywa przyswajany tylkona drodze wielokrotnego powtarzania odbieranych przez nie wrażeńi kojarzenia ich z odpowiednimi nazwami i sytuacjami. Dlategoteż owe metody sprawdzają się w postępowaniu rehabilitacyjnymz dziećmi upośledzonymi. Przynoszą one efekty dzięki uaktywnieniuróżnorakich funkcji spostrzeżeniowych, pamięci, różnicowaniabodźców, ćwiczeniu uwagi oraz na kojarzeniu ze sobą wielozmysłowychwrażeń. Cele pedagogiki Montessori realizowane są poprzezpomoc dziecku w rozwijaniu samodzielności i wiary we własne siły,wypracowaniu szacunku do porządku i do pracy własnej, jak i pracyinnych. Ponadto dzieci kształtują w sobie zamiłowanie do ciszyi w tej atmosferze do indywidualnej lub zbiorowej pracy oraz postawyposłuszeństwa, opartego na samokontroli, a nie wymuszanegopoprzez osoby stające zewnątrz. Dzieci wychowywane w duchuMontessori zdobywają umiejętność długotrwałej koncentracjinad wykonywanym zadaniem, gdyż nauczyciel nie pomaga mu, anigo też nie ponagla, tym bardziej go nie strofuje za zbyt wolną pracę.Dzieci zdobywają wiedzę i praktyczne umiejętności poprzez własnąaktywność w przemyślanym środowisku pedagogicznym przy współpracyz nauczycielami. Same jednak wybierają rodzaj, miejsce i formępracy zachowując jednocześnie reguły społeczne. Samodzielnierozwijają indywidualne uzdolnienia i uczą się realnie oceniać swojeumiejętności. Dzieci uczą się współpracować w cichych zajęciachindywidualnych i grupowych, przestrzegając przy tym zasady po-11


Z ŻYCIA UCZELNIrządku w otoczeniu i w swoim działaniu. Ważnym zadaniem pedagogikiMontessori jest obserwacja, która jest tu rozumiana jakoklucz dorosłych do poznania świata dziecka. Nauczyciel z szacunkiemi uwagą obserwuje postępy i trudności dziecka i jest jegoprzewodnikiem. Każde dziecko jest przyjęte z wielką serdecznością,znajduje uwagę i indywidualną opiekę nauczyciela, jednakżepracuje według własnego tempa i własnych możliwości, podejmującsię zadań, do których jest już gotowe. Ważną częścią pedagogikiMontessori jest oryginalny zestaw pomocy dydaktycznych, zwany„materiałem Montessori”, który cechuje się prostotą i estetyką wykonaniai dostosowany jest do potrzeb rozwojowych dziecka. Innąważną cechą jest logiczna spójność ogniw ciągów tematowych przyuwzględnieniu zasad stopniowania trudności. Materiał ów jest takskonstruowany, iż umożliwia każdemu dziecku samodzielną kontrolębłędów. W pedagogice Montessori bardzo ważne jest otoczenie,w którym przebywa dziecko. Może ono wspomagać w pełniharmonijny rozwój osobowości dziecka, które jest wtedy szczęśliwei radosne, a co za tym idzie, szybko i chętnie się uczy. Otoczeniemusi respektować również różne fazy zainteresowań związane z rozwojemdziecka. Wszystkie materiały są uporządkowane tematyczniei są łatwo dostępne czyli umieszczone w zasięgu ręki dziecka.Nauczyciel jest pośrednikiem pomiędzy otoczeniem i dzieckiemi pomaga mu samodzielnie odkrywać rzeczywistość.Dla nauczycieli bardzo ważna była możliwość zobaczenia,jak owa teoria sprawdza się w praktyce. Wizyta w przedszkoluw Dortmundzie była dla gości z Polski swoistą konfrontacjąz czymś niewiarygodnym i nadzwyczajnym. Przedszkolez 70 dziećmi, w którym nie słyszy się żadnego krzyku czy kłótni,nie wspominając o szturchnięciach czy biciu się, gdzie każdedziecko robi wrażenie zadowolonego i emanuje radością i gdzieprzedszkolanki cały dzień komunikują się z dziećmi prawie szeptemnależy nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech do rzadkości.To staje się możliwe, gdy dziecko może zająć się tym, na co maochotę, gdzie nauczyciel jedynie wspiera dziecko, gdy ono takiegowsparcia oczekuje, czy potrzebuje, ale w żadnym wypadku municzego nie nakazuje. Sami, gdy sięgniemy pamięcią wstecz, przypominamysobie przeżycia i doświadczenia, które wywarły piętnona naszej dziecinnej psychice, co spowodowane było niejednokrotniebrakiem indywidualnego podejścia nauczyciela do uczniai niezwracaniem większej uwagi na jego potrzeby.Poza zajęciami typowo dydaktycznymi nauczyciele zwiedzaliprzynależne do HAUS SCHLESIEN Muzeum KrajoznawstwaŚląska, w którym znaczną część ekspozycji zajmowała wystawapoświęcona Josephowi von Eichendorffowi w związku z obchodami150-tej rocznicy jego śmierci. Program kulturalny obejmowałrównież zwiedzanie Bonn, a w nim Muzeum Ludwiga vanBeethovena, jak również Kolonii. Bardzo interesująca była takżewizyta w muzeum „Haus der Geschichte” (domu historii), w którymhistorię powojennych Niemiec przedstawiono w bardzo niekonwencjonalny,a jednocześnie oryginalny sposób.Nauczyciele wrócili z seminarium zadowoleni, z bagażem wiedzyi doświadczeń, pełni nowych pomysłów, które zapewne wykorzystająw swojej pracy z młodzieżą.Nad całością programu oraz nad organizacją pieczę sprawowałpan Adrian Sobek, członek zarządu „HAUS SCHLESIEN”i jemu wszyscy nauczyciele uczestniczący w seminarium składająserdeczne podziękowania.Instytut NeofilologiiŻycie i umieranie językówWykład prof. dr. hab. Bogdana WalczakaSzymon DomańskiWczesnym popołudniem 14 listopada 2007 rokugościł w naszej uczelni profesor Uniwersytetu im. AdamaMickiewicza w Poznaniu, prof. dr hab. Bogdan Walczak,specjalizujący się w historii języka polskiego. Wygłosiłon wykład pod tytułem „Języki słowiańskie wśródjęzyków świata na progu XXI wieku”, w którymprzedstawił aktualną sytuację językową na świecie orazomówił problem szybkiego wymierania języków.Foto: M. BalowskiProf. Walczak (z lewej) podczas rozmowy z autorem tekstu.Punktem wyjścia wykładu było ustalenie aktualnejliczby języków na świecie, co w rzeczywistości jest bardzotrudne z powodu braku ustalonych kryteriów, na podstawiektórych określony etnolekt (mikrojęzyk lub dialektużywany przez wyodrębnioną grupę etniczną) możnasklasyfikować jako język. Jako przykład posłużyły tutaj12


Z ŻYCIA UCZELNIFoto: M. BalowskiAudytorium w trakcie wykładu.kaszubszczyzna oraz mowa Łemków, na temat którychjęzykoznawcy od dawna prowadzą spory, czy są to językiliterackie, czy też tylko dialekty. Biorąc pod uwagę tenfakt, przyjąć można, że w chwili obecnej na świecie istniejeokoło 7 000 języków, z czego: 5% posiada pełnyopis systemu językowego (słownik jedno- lub dwujęzyczny,gramatykę opisową oraz podręcznik do nauki tegojęzyka dla obcokrajowców), 20% – około 1300 języków– opisanych zostało tylko częściowo, 30% ogólnej liczbyjęzyków świata posiada utrwalone teksty, a 70% językówznamy jedynie fragmentarycznie, powierzchownie.Są także języki, o których nie wiadomo nic ponad to,że istnieją. Profesor B. Walczak zwrócił uwagę na dysproporcjęw językowym podziale świata. Otóż wedługstatystyki 98% języków świata włada jedynie 2% mieszkańcówZiemi. I analogicznie, 98% mieszkańców Ziemiposługuje się jedynie dwoma procentami istniejących języków,przy czym nie oznacza to, że poszczególne obszarjęzykowy pokrywają się ze granicami państwowymi,choć taka sytuacja też występuje. Na przykład Japonia,Islandia i Portugalia należą do państw najbardziej jednolitychjęzykowo (we wszystkich tych krajach odsetekludności mówiących jednym językiem – uznanym za narodowy– utrzymuje się powyżej 98%), co bardzo kontrastujenp. z Kamerunem, którego mieszkańcy posługująsię 270 językami oraz Australią, gdzie obecnie używasię 250 języków.Język – jak wszystko w życiu człowieka – należydo zjawisk przemijających, dlatego też mówi się, że takżei on umiera, kiedy ustaje jego przekaz pokoleniowy.Logicznym więc wydaje się przeświadczenie, że niektórejęzyki mogą w ciągu bardzo krótkiego czasu zniknąćz powierzchni Ziemi, ponieważ większością językówświata posługują się bardzo małe grupy ludnościowe(np. językiem tuscarora posługuje się 30 użytkowników,a językiem Iowa tylko pięciu). Taki los spotkałjuż np. język dalmatyński, którego ostatni użytkownikzmarł w 1893 roku. Gwarantem przetrwania etnolektudo niedawna uznawano liczbę 100 000 jego użytkowników,co – jak podkreślił prof. Walczak – w dzisiejszychczasach nie jest już takie oczywiste z powoduinnych, równie ważnych czynników, do których należym.in. obecność wszystkich szczebli edukacji (łączniez uniwersyteckim), w których dany język będzie językiemgłównym. Niestety, małe wspólnoty komunikacyjne,posługujące się niejednokrotnie bardzo egzotycznymijęzykami, z powodów ekonomicznych nie są w staniezapewnić im takiego rozwoju. Według przytoczonychdanych w chwili obecnej można uznać, że co 10 dniwymiera jeden język. W tym tempie w niedługim czasiepołowa języków świata może zniknąć.Jak sytuuje się na tym tle język polski? Otóż sytuacjanaszego języka rodzimego prezentuje się bardzo optymistycznie,ponieważ wśród języków słowiańskich znajdujesię on na drugim miejscu pod względem ilości użytkownikówjęzyka (po języku rosyjskim). Nie grozi muwięc wyginięcie. Co więcej, był w przeszłości – i jeszczeteraz jest w niektórych kręgach – strefowym kodem porozumiewaniasię. Ponadto obserwuje się coraz bardziejpozytywny stosunek użytkowników do języka polskiego,co jest kolejnym, bardzo ważnym czynnikiem decydującymo jego przetrwaniu.Wygłoszony wykład z pewnością poszerzył wiedzęaudytorium na temat sytuacji różnych języków na świecieoraz uświadomił słuchaczom, jak przeogromnajest ich ilość, a także zaakcentował fakt, że każdy etnolektjest dziedzictwem kulturowym, świadczącym o rozwoju,usposobieniu i życiu danej wspólnoty na przestrzenidziejów.Foto: M. BalowskiProf. dr hab. B. Walczak (w środku) z pracownikami Instytutu Neofilologii13


UCZELNIA I ŚRODOWISKOOBLICZA GÓRNEGO ŚLĄSKAW pierwszym numerze „Eunomii” zasygnalizowaliśmy m.in. pragnienie odkrywania przed Czytelnikami pasji artystycznych pracownikówraciborskiej PWSZ. Staramy się je realizować, aczkolwiek, przyznajemy, nie jesteśmy pod tym względem konsekwentni. Owa niekonsekwencjawynika przede wszystkim z dużej ilości materiałów bezpośrednio związanych z bieżącym życiem uczelni. One mają bezwzględne pierwszeństwoz uwagi na to, że w naszym miesięczniku dominuje funkcja informacyjna. Teksty i materiały ikonograficzne, będące owocem osobistych pasjiich autorów, muszą z konieczności poczekać. Tak było z prezentowanymi poniżej fotografiami. Otrzymaliśmy je przed kilkoma miesiącami,ale wciąż musieliśmy przesuwać ich publikację, za co przepraszamy ich twórcę, dra Rafała Riedla. Niech usprawiedliwieniem będzie frazawyjęta z III cz. „Dziadów” Adama Mickiewicza, głosząca, że dzieło sztuki, zanim zostanie ogłoszone publicznie, musi się „jak figa ucukrować,jak tytuń uleżeć”.Przy okazji ponawiamy prośbę o wydobywanie z szuflad wierszy, opowiadań, grafik, zdjęć, miniatur itp. i dostarczanie ich do redakcji„Eunomii”. Opublikujemy je na pewno, chociaż być może z opóźnieniem.RedakcjaPejzaże Górnego Śląska i mieszkańcy tej krainy są wdzięcznymtematem dla osób parających się fotografią artystyczną.Przekonują o tym chociażby liczne wystawy fotograficzne,na których prezentowane są często emanujące silnymi emocjamiportrety i zdjęcia krajobrazowe, których wspólnym mianownikiemjest tajemniczość, swoista metafizyka Śląska.W nurt fotograficznej refleksji o Górnym Śląsku wpisująsię zdjęcia dr. Rafała Riedla, politologa, wykładowcy InstytutuStudiów Społecznych Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowejw Raciborzu. Prezentowany cykl charakteryzuje się m.in. uderzającąodbiorców cechą: na tych fotografiach nie ma ludzi. Widzimydomy, sławne śląskie familoki – jedne zadbane, sprawiającemiłe wrażenie, inne mocno zapuszczone, widzimy dalej ruiny,jakieś rozsypujące się resztki dawnych obiektów architektonicznych.Ale czy rzeczywiście zdjęcia Rafała Riedla nie ukazująosób? Otóż byłby to fałszywy wniosek. Nieobecność sylwetekludzkich nie oznacza braku ludzi. A zdjęcia te pełne są wyraźnychprzejawów życia ludzkiego: otwarte na oścież okiennice,czyste firanki i ozdoby w oknie mieszkania, susząca się bielizna,otwarte drzwi, wózek handlarza złomu, czekający na właściciela– to tylko niektóre sygnały woli życia mieszkańców starych śląskichosiedli. Sceneria uwidoczniona na zdjęciach Rafała Riedlabudzi negatywne asocjacje, kojarzy się bowiem z zamieraniem,ruiną, zniszczeniem. Jednak pragnienie życia – tak w wymiarzeindywidualnym, jak i społecznym – jest silniejsze, aniżeli owadestrukcyjna tendencja. Tę optymistyczną prawdę w metaforycznysposób przedstawiają fotografie dr. Riedla.Pokazują one także odwieczną walkę natury z kulturą, motywjakże chętnie podejmowany przez artystów różnych epok,np. romantyzmu. Przyroda bezpardonowo wdziera się w miejscaopustoszone przez ludzi i w krótkim czasie przejmuje nad nimipełną „kontrolę”: obiekty zbudowane niegdyś przez człowiekaszybko zostają pokonane przez zielsko, chwasty, krzaki, drzewa.Dopóki jednak ludzie dbają, nawet w małym zakresie, o stanbudynków i pomieszczeń, kultura – a więc owoc człowieczegotrudu „czynienia sobie ziemi poddaną” – trwa i triumfuje.Autor zdjęć nie określił lokalizacji fotografowanych obiektów,umieścił „akcję” gdzieś na Górnym Śląsku, sugerując w tensposób, że mamy do czynienia ze zjawiskiem o charakterze uniwersalnym.W jednym z kolejnych numerów „Eunomii” postaramy sięopublikować zdjęcia ukazujące także inne „oblicza” GórnegoŚląska.janFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał Riedel14


UCZELNIA I ŚRODOWISKOOblicza Górnego ŚląskaFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał RiedelFoto: Rafał Riedel15Foto: Rafał Riedel


Z ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów EdukacyjnychStudencki dyskurso zwyczajach i tradycjach regionalnychw edukacji elementarnejDr Gabriela KrykFoto: Archiwum PWSZFoto: Archiwum PWSZW ramach obozu studenci mieli możliwość obserwacji zajęćw klasie drugiej. Był to oddział przeznaczony dla dziecizdolnych, w którym nauczycielka wraz z asystentką realizujeautorski program nauczania. Jego podstawą jest indywidualizacjaprocesu kształcenia, czyli dostosowanie zadańdo preferencji, możliwości rozwojowych każdego dziecka(intelektualnych, emocjonalnych, fizycznych) z uwzględnianiemzjawiska akceleracji. Obserwowane zajęcia były okazją,zarówno dla studentów, jak i dla nauczycieli akademickich,do poznania zwyczajów bożonarodzeniowych rejonuołomuckiego oraz do skonfrontowania własnej wiedzy z zakresudydaktyki i metodyki pracy z dzieckiem w młodszymwieku szkolnym z rzeczywistością edukacyjną.Koło Naukowe Pedagogów, reprezentowane przez studentki:Anitę Lenart, Magdalenę Pawalec i Katarzynę Jarosławskąpod opieką pani dr Gabrieli Kryk, w dniach 26-28 listopada2007 roku uczestniczyło w Międzynarodowym ObozieStudenckich Kół Naukowych. Organizatorem Obozu byłWydział Pedagogiczny Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu.Podczas spotkania posumowano realizację międzynarodowegoprojektu, dotyczącego tradycji i zwyczajów regionalnychuczniów w młodszym wieku szkolnym. Wyniki uczestnikówze strony polskiej (Opole, Racibórz) przedstawiła studentkaNaszego Koła – pani Magdalena Pawelec.Po prezentacjach odbyły się warsztaty, podczas którychstudenci wyszywali kartki świąteczne.Foto: Archiwum PWSZFoto: Archiwum PWSZMiędzynarodowy Obóz Studenckich Kół Naukowych zakończyłsię wystąpieniem studentów z Preszowa, którzy zaproponowalitemat następnego projektu badawczego: „Styl życiauczniów w młodszym wieku szkolnym” i przedstawili propozycjęnarzędzia badawczego. Tym samym żacy ze Słowacji wyznaczylipartnerskim Kołom schemat planu pracy na bieżącyrok akademicki.Foto: Archiwum PWSZ16


Z ŻYCIA UCZELNIStudenckie Koło Naukowe FOTONJeszcze o międzynarodowymfestiwalu fotograficznymw Bielsku-BiałejFoto: Gabriela Habrom-RokoszOd lewej: Katarzyna Skuczyńska, Izabela Kozik, Katarzyna Harasimczuk,Kamila Karwecka.Foto: Marek RokoszOd lewej: Izabela Kozik, Katarzyna Harasimczuk,mgr Gabriela Habrom-Rokosz, Anna Rosół,Katarzyna Skuczyńska, Monika Pieczka, Anna Jóźwin.W listopadowym numerze „Żarówy” studentkikierunku edukacja artystyczna, Monika Pieczkai Anna Rosół, podzieliły się z Czytelnikami refleksjamii wrażeniami z ważnej imprezy artystycznej,jaką był międzynarodowy festiwal fotograficznyFoto Art Festival – Bielsko-Biała 2007.Postanowiliśmy wrócić do tego wydarzenia na łamach„Eunomii” i zaprezentować Państwu kilkazdjęć, dokumentujących ważny jego aspekt, jakimbyła możliwość zetknięcia się studentów naszejuczelni z tuzami polskiej i światowej fotografiiartystycznej. Cenne rady, jakie otrzymali adepcitej dziedziny sztuki od doświadczonych mistrzów,będą z pewnością w przyszłości procentowałyosiągnięciami artystycznymi. Niech te „obrazkiz Festiwalu” wyzwolą w studentach InstytutuSztuki pragnienie uczestnictwa w tego typu prestiżowychprzedsięwzięciach.RedakcjaOd lewej: Jose Luis Raota, Peter Marshall, Naomi Rosenblum,Gabriela Habrom-Rokosz.Od lewej: Katarzyna Harasimczuk, Izabela Kozik,mgr Gabriela Habrom-Rokosz, Anna Rosół, Katarzyna Skuczyńska,Monika Pieczka, Anna Jóźwin.Foto: Kaja KonarskaFoto: Marek Rokosz17


ŚWIAT NAUKIInstytut SztukiPOLSCY NAUCZYCIELE SZTUKIAntoni Buszek (1883-1954)Dr Henryk FojcikW listopadowym wydaniu „Eunomii” rozpoczęliśmy druk seriiartykułów poświęconych wybitnym polskim pedagogom-artystom.Przedstawiliśmy wtedy Karola Homolacsa. Dziś prezentujemy postaćAntoniego Buszka (1883-1954), malarza, który wiele uwagipoświęcił problemom warsztatu artystycznego, a zwłaszcza technologiimalarskiej, farbiarskiej i ceramicznej. Studiował w szkole Wawelbergaw Warszawie, na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie,a także we Francji i Włoszech. Należał do ugrupowania artystycznego„Neobizantynistów”, Towarzystwa Opieki nad Sztuką w Paryżu.Spośród polskich stowarzyszeń, do których należał A. Buszek, możnawymienić: Warsztaty Krakowskie, grupę artystyczną „Rytm”, TowarzystwoPopierania Przemysłu Ludowego oraz Związek Polskich ArtystówPlastyków. 1Pracę pedagogiczną rozpoczął w Warsztatach Krakowskich, gdzieprowadził pracownię batiku. Tutaj też stosował opracowaną przez siebiekoncepcję kształcenia, zwaną „metodą Antoniego Buszka”. Tymnowatorskim, na owe czasy, podejściem do kształcenia artystycznegodzieci zainteresował się nawet filozof, malarz, autor powieści i sztukteatralnych Stanisław Ignacy Witkiewicz i opisał je w znanej i poważanejksiążce: Nowe formy w malarstwie i inne pisma estetyczne. Z zamieszczonegotutaj rozdziału, zatytułowanego Teoria Antoniego Buszkai pewne wątpliwości co do niej w kwestii odrodzenia Sztuki Czystej,czerpaliśmy zasadniczo wiedzę o tym sposobie nauczania. Powiedzmyjuż w tym miejscu, że była to pierwsza polska propozycja kształceniaplastycznego całkowicie oparta o wartości naturalnej ekspresji plastycznejdzieci. A. Buszek stosował ją w pracowniach wspomnianychjuż Warsztatów Krakowskich. Trzeba choć jednym zdaniem powiedzieć,że było to stowarzyszenie założone już w 1913 roku, które skupiałoarchitektów, malarzy, rzeźbiarzy i rzemieślników. Program artystycznyWarsztatów opierał się w znacznym stopniu na założeniachPolskiej Sztuki Stosowanej – stowarzyszenia zawiązanego jeszczew 1881 roku. Po niej przejęto m.in. postulat tworzenia stylu i wyrazunarodowego w sztuce dekoracyjnej w oparciu o sztukę ludową (byłato główna idea Stanisława Witkiewicza – twórcy i propagatora styluzakopiańskiego).Wróćmy jednak do koncepcji A. Buszka. Wyrosła ona ze zawiązkówz tzw. sztuką stosowaną, a więc nurtem w sztuce, w którym problemrzemiosła odgrywał istotną rolę. W propozycji Buszka rzemiosłonie było jednak elementem dominującym – zostało ono podporządkowanespontaniczności i wyobraźni uczniów. Związki koncepcji AntoniegoBuszka ze sztuką stosowaną, czyli nurtem głoszącym hasłoutylitaryzmu sztuki, wymagają odwołania się do kilku faktów z jegohistorii. Nieodzowne wydaje się również przypomnienie wybranychmyśli jednego z najbardziej znaczących propagatorów owego nurtu1Biogram sporządzono na podstawie informacji zawartejw książce I.Huml: Warsztaty Krakowskie, Wrocław-Warszawa,1973, s.173.– Ruskina. Na takim dopiero tle opisywana koncepcja zyskuje walorautentyczności i nowatorstwa, gdyż z jednej strony wyraża łącznośćz aktualnymi wówczas trendami artystycznymi, a z drugiej – jest ich indywidualnąinterpretacją.Tradycja głosząca hasło wspomnianego już utylitaryzmu sztukisięga połowy XIX wieku. Wszystko co należy do życia, ma stać piękne– twierdził czołowy rzecznik owej tradycji P. Berens. Wszystko,a więc i przedmioty codziennego użytku, i otoczenie człowieka. Ideete mają swoje źródło w bogacącej się dziewiętnastowiecznej Anglii.Jako ich początek podaje się zwykle 1851 rok, kiedy to w Londyniezorganizowano wielką światową wystawę prezentującą przede wszystkim,jak dziś powiedzielibyśmy, wzornictwo przemysłowe. Wystawaodbyła się w specjalnie na ten cel zbudowanym pawilonie ze szkłai aluminium, zwanym Kryształowym Pałacem. Drugą wystawę zorganizowanow 1925 roku w Paryżu, gdzie Polska, głównie przy współudzialeWarsztatów Krakowskich, odniosła ogromny sukces (prezentowanotam również wyroby batikarskie z pracowni A. Buszka). Tennowy nurt w sztuce, związany ze wzrastającą siłą przemysłu, a więcbogacącymi się tzw. klasami średnimi i wzrastającą ich siła nabywczą,w naturalny sposób rodził zapotrzebowanie na wyroby pretendującedo miana sztuki. Zasygnalizowana socjologiczna sytuacja zbiegła sięz głoszonymi wówczas postulatami zrównania sztuki z rzemiosłemi zniwelowania różnic pomiędzy tzw. sztuką czystą i stosowaną.Wzrastające zapotrzebowanie wymagało zresztą produkcji przemysłowo-rzemieślniczej.Powstające wówczas ośrodki skupiające,artystów rzeźbiarzy, malarzy, rzemieślników i architektów, były doskonaleprosperującymi fabrykami, produkującymi cały arsenał wyrobówrzemiosła artystycznego. W Anglii słynna była firma malarza i poetyWilliama Morrisa, produkująca meble, tapety, drobny sprzęt domowyitp., w Wiedniu – Weiner Werkstätte, w Niemczech w Hellerau kołoDrezna – Deutsche Werkstätte (co zaowocowało później znaną szkołą:Bauhausem), w Rosji – Stowarzyszenie Abramcewo i Tołoszkino,a w Polsce – Stowarzyszenie Sztuki Stosowanej wchłonięte następnieprzez Warsztaty Krakowskie i Spółdzielnię „Ład”.Idee głoszone przez te właściwie artystyczno-ekonomiczne przedsięwzięciazwiązane są przede wszystkim z nazwiskami J. Ruskinai W. Morrisa w Anglii, H. Muthesiusa w Niemczech. W Polsce powoływanosię na Cypriana Norwida. Najpełniejsza wykładnia owychidei zawarta jest w dziełach Ruskina, w Polsce już wówczas doskonaleznanych. Podstawą filozofii Ruskina jest poromantyczny kult natury,idealizacja epok minionych (zwłaszcza średniowiecza) i kult pracyręcznej. Natura stanowi wzór i kryterium wartościowania w sztuce.Ona jednocześnie wyznacza sposób jej tworzenia.Z naturą jako wzorcem do naśladowania wiąże również Ruskinpojęcie użyteczności. Jest ono drugim obok piękna celem, któremumuszą służyć sztuki plastyczne. Pojęcie użyteczności – służenie życiu,wywodzi z pierwotnego związku sztuki z praktycznym życiem człowieka,a szczególnie z rzemiosłem. Pisze: (...) to, co zdrowe w sztuce,18


ŚWIAT NAUKIuzależnione było od jej związków z zastosowaniem w rzemiośle. Najpierwpotrzebny był kubek i talerz (...) Aby go wygodnie trzymać, musicie mudorobić ucho, aby go napełnić, gdy jest próżny, musicie mieć coś w rodzajudużego dzbana... i tu podaje Ruskin dalsze jego modyfikacje uzależnioneużytecznością i kończy: (...) a w efekcie otrzymacie serię pięknychform i ozdób, poczynając od prymitywnych amfor z czerwonej gliny, ażpo wazy Celliniego z półszlachetnych rzeźbionych kamienii kryształu. 2Rękodzielnicze zmaganie się z materiałem, jako pierwotne w historycznymporządku, a tym samym ściślej związane z naturą, jest cenniejszeod sposobów mechanicznych, które przyniosła ze sobą cywilizacja.Ideał pracy, pracy zespołowej, podporządkowanej wspólnemucelowi, upatrywał Ruskin w średniowiecznych cechach rzemieślniczych.Była to, jak uważał, praca nadająca człowiekowi godność, gdyżkażdy z pracujących tam rzemieślników odczuwał satysfakcję z pracy,bo był świadomy jej sensu i przeznaczenia. Rzemiosło było więc cenioneprzez Ruskina nie tylko jako umiejętność, ale przede wszystkimjako praca uszlachetniająca człowieka i nadająca mu godność.Odwoływanie się do natury jako wzoru, kult pracy ręcznej, a więci rzemiosła, idealizacja epok minionych – wszystkie te elementy, choćw nieco odmiennej interpretacji, odnaleźć można w ideowych założeniachWarsztatów Krakowskich i w metodzie Antoniego Buszka,która z ich praktyki wyrosła. Kult natury w sztuce w ujęciu Ruskinapolegał przede wszystkim na imitowaniu jej wyglądów (obrazy, którecenił, np. malarstwo prerafaelitów, zawsze było optycznie wierne naturze;sam był zresztą dobrym rysownikiem). W interpretacji Buszkazgodność z naturą to zgodność z naturalnymi, niekształconymi predyspozycjamipoznawczymi człowieka. Uważał, że każdy człowiek dysponujewrodzonym, na intuicji opartym, poczuciem formy. Ta naturalna,odpowiednio pielęgnowana zdolność może stać się źródłem sztuki.Formę posiada wszystko, cokolwiek istnieje, gdyż wszystko posiadawewnętrzny ład i logikę. Wyobraźnia owemu poczuciu formy nadajezewnętrzny kształt – znak pojęciowy , jak nazywa go Buszek. Znak pojęciowynie jest jednak imitacją zewnętrznego wyglądu, ale swoistymuogólnieniem i syntezą. Gdy np. dziecko rysuje drzewo, to nie jest onoportretem konkretnego drzewa, lecz wyobrażeniowym odpowiednikiemwielu drzew. Znak pojęciowy jest zatem zdolnością tworzeniauniwersalnego kształtu w oparciu o wielość wyobrażeń związanychz jakimś przedmiotem lub sytuacją. Taką syntezę traktuje Buszekjako elementarne dzieło sztuki i nazywa je sztuką monumentalną.Jest to twórczość płynąca z wyobraźni na tle intuicji budowy formy tkwiącejw każdym człowieku, w jego związku z całym wszechświatem – pisze Witkacy,interpretator koncepcji Buszka.Do tak określonej twórczości zdolne są dzieci, dopóki owo instynktownetworzenie nie zostanie zagłuszone przez wychowanie.Do tej samej kategorii zaliczał również Buszek artystów przedrenesansowych.Bezpośredniość ich wyobraźni zniszczyła renesansowadążność do iluzjonizmu z określonymi sposobami kopiowania natury– z perspektywą na czele.Ruskinowska idealizacja epok minionych – głównie średniowiecza,w interpretacji Buszka zmieniła się w postulat nawiązywaniado tradycji. Tradycją obejmował głównie sfery techniki i technologii,związane ze sztuką (wzorem kunsztu i wiedzy o składnikach i spoiwachfarb było dla niego malarstwo braci Van Eyck’ów – wynalazcówfarb olejnych). Wartością dodatkową, czerpaną z tradycji, obok warstwyrzemieślniczego wykonawstwa, jest często podkreślana nieskażonawyobraźnia, obdarzona twórczą mocą, nazywana przez Buszkaodśrodkowym promieniowaniem. Jest nią nacechowana – obok twórczościprzedrenesansowej i ekspresji plastycznej dzieci – sztuka ludowa.Hołdowanie tak pojętej tradycji ma zapewnić sztuce współczesnejciągłość i autentyczność.Buszek przeciwstawiał się metodom dotychczas stosowanymw szkołach artystycznych, kładąc główny nacisk na pobudzenie właśniewyobraźni, z uwzględnieniem zachodzących w niej zmian, uwarunkowanychrozwojem wychowanków. Wiedzę o zmianach dziecięcejwyobraźni przejął Buszek z ówczesnych psychologicznych opisówtwórczości dzieci. Pełne uaktywnienie wyobraźni, jego zdaniem, mogłosię dokonywać przede wszystkim w atmosferze pracowni WarsztatówKrakowskich, które nie były przecież szkołą z właściwymi jej rygorami.Nauczanie przebiegało tam równolegle z pracą produkcyjną. Przyjęciedo pracowni nie podlegało rygorom egzaminów, badaniu stopniazdolności plastycznych. Na podstawie opisu prof. Jastrzębskiego, jednegoz czołowych przedstawicieli Warsztatów Krakowskich, procesnauczania w eksperymentalnej pracowni batikarskiej przebiegał następująco:pracownia liczyła od sześciu do ośmiu młodych dziewcząt,dobranych przypadkowo. Pierwszy etap edukacji stanowiło krótkiezapoznanie ich z narzędziami pracy. Następnie polecono dziewczętomrysować pisakiem na papierze, usiłując jednocześnie przełamaćzrozumiałą w takiej sytuacji nieśmiałość dziewcząt, nigdy w rysunkunieszkolonych. Zalecano, by te pierwsze rysunki były wzorami, składającymisię z prostych układów kresek i kół, kreślonych symetryczniebądź asymetrycznie. Dalej rysowane elementy wypełniano farbami.Po takim przygotowaniu proszono dziewczęta, aby rysowały tak, jakw dzieciństwie – fantastyczny świat ptaków, roślin i wszelkiego typuukłady dekoracyjne. Rysunki miały być oparte jedynie na wyobraźni,kopiowanie było wykluczone. Korygowano je tylko na etapie wstępnym.Po tak krótkotrwałych przygotowaniach, dziewczęta rozpoczynałypracę na jedwabiu. Taki właśnie sposób postępowania, opartyna daleko idącej dowolności w wyborze rysowanego motywu, bazowaniena wyobraźni, nieznaczny wpływ nauczyciela, wyraźnie użytkowycel pracy plastycznej, towarzyszył powstawaniu nie tylko batików, lecztakże kilimów, zabawek, wyrobów z drewna itp. Praktyczne wnioski,które wyciągnął Buszek ze swoich teoretycznych założeń, obejmowałyrównież organizację kształcenia w przyszłych szkołach artystycznych.Witkacy opisuje je następująco: ...Organizacja kształci dla siebie jednostki,a następnie daje im zadaniai dostarcza zamówień. Wychodzącyuczeń ze szkoły Buszka nie jest głodomorem opuszczającym progi akademii,gdzie nauczył się przeważnie tylko dokładnej imitacji modela, a w rzadkichwypadkach (...) władania formą (...), on znajduje od razu zbyt dla swojejpracy, nie tylko po ukończeniu szkoły, ale nawet podczas samej nauki,uczeń szkoły Buszka może od razu znaleźć społeczne zastosowanie. Szkołętak zorganizowaną Witkacy nazywa czymś zbliżonym do syndykatówrobotniczych. 3 Praca zespołowa, poczucie wspólnoty oraz sensu wykonywanejpracy, wynikającej z jej użyteczności – ma proces nauki byćzbliżony w swoim charakterze do pracy średniowiecznych cechów.Opisana koncepcja, choć od jej sformułowania minęło już przeszło80 lat, w wielu aspektach do dziś nie straciła na aktualności. Szczególniegodne uwagi jest dążenia do pogodzenia w niej elementów własnejinwencji i wyobraźni uczniów z umiejętnościami warsztatowymi, tradycjiz aktualnymi trendami w sztuce. Te cechy, jak również – istotnadla tej koncepcji - umiejętność stwarzania atmosfery autentycznegozaangażowania w pracy powinny charakteryzować każdą propozycjęszkolnej edukacji plastycznej.2J. Ruskin: Sztuka, społeczeństwo, wychowanie. Ossolineum,Wrocław 1977, s. 386.3S. I. Witkiewicz: Nowe formy w malarstwie, Warszawa 1959,PWN, s. 239- 240.19


Z ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów SpołecznychBadając rzeczywistośćSąsiedzka współpracaw nowym kształcieProf. dr hab. Andrzej Kracher – Dyrektor Instytutu Studiów SpołecznychMiniony rok akademicki dowiódł, że współpracanaszej uczelni z czeskimi sąsiadami może obfitowaćw ważne wydarzenia naukowe pod szyldem europejskiegoprogramu Interreg. Nawiązane przez Instytut StudiówEdukacyjnych więzy z uczelniami czeskimi mogą zostaćrozbudowane i posłużyć jako baza dla podjęcia wspólnych,dalszych badań w ramach tego samego programu.Kształt tego współdziałania można by wyobrazić sobienastępująco. Przede wszystkim winny to być badania interdyscyplinarne:socjologiczne, pedagogiczne, historycznei filologiczne, połączone jedną myślą przewodnią, dążącedo stworzenia naukowej syntezy dziejów regionu.Okazuje się bowiem, gdy przyjrzeć się minionemupółwieczu, że istnieje wiele paralel i podobieństw dziejowychsąsiadujących ze sobą powiatów, miast, wsi, niekiedysztucznie przedzielonych szczelnie zamkniętą „granicąprzyjaźni”. Po obu jej stronach doszło tuż po 1945roku do wypędzenia niemieckiego elementu składowegoludności. Ubytki zostały zastąpione ludnością napływową.Po polskiej stronie byli to przybysze z dawnychziem wschodnich II Rzeczypospolitej, centralnej Polskii polskiego Śląska. Po czeskiej zaś stronie byli to ludziez południowych i środkowych Czech, gdzie głód ziemi byłrównie wielki jak na Kielecczyźnie. Bardzo podobny byłstosunek ludności autochtonicznej do ludzi przybywającychna te ziemie często pod przymusem. To samo możnaodnieść do procesów integracyjnych, zachodzącychpo obu stronach granicy. Zbadanie tego kompleksu zagadnieństanowi wyzwanie przede wszystkim dla socjologów.Również dla nich byłoby ciekawym zadaniem ustalenie,czy na tym dużym obszarze nie doszło do migracji ujemneji jakie były ewentualne uwarunkowania tego procesu,a także jego skutki. Jakie były przenikania kulturowei jakie konsekwencje antropologiczne przyniosło masoweprzemieszczenie ludności o jakże zróżnicowanych korzeniachkulturowych? Odpowiedź na tak sformułowane pytaniepozostaje nieznana i frapująca zarazem.Kolejnym zagadnieniem, przed którym mogliby stanąćbadacze, jest próba zdiagnozowania stopnia integracjiobu grup po upływie półwiecza, trwałości więzówi stopnia identyfikacji społecznej. Podobne, w istocie rzeczy,struktury społeczne funkcjonujące z obu stron nieistniejącejjuż granicy zachęcają do podjęcia badań zmierzającychw tym kierunku. Tym bardziej, że dokumentacjaźródłowa jest zgromadzona w zasobach archiwalnych obustron i stosunkowo łatwo dostępna.Odrębną dziedziną wymagającą zbadania jest kształtowaniewyobrażeń o historii regionów przygranicznych,zawartych w programach nauczania. Obowiązują one takw Polsce, jak i w Czechach, zawierają jednak różne treści,choć przez długi czas Śląsk miał wspólną historię i wydarzeniaspołeczne również były wspólne. W programachi podręcznikach szkolnych wygląda to prawie tak, jakbyrzecz dotyczyła różnych krajów i różnych społeczności.Zbadanie stanu rzeczy i projekcja programów na przyszłośćbyłaby wdzięcznym zadaniem dla pedagogów, gdyżścieżka regionalizmu w szkole jest wspólna.Tak zaprojektowane badania na pewno spotkałyby sięze wsparciem czynników lokalnych i decydentów programuInterreg, którego zadaniem jest wspieranie podobnychinicjatyw. Jednak stworzenie programu badawczegonależy do pracowników Państwowej Wyższej SzkołyZawodowej w Raciborzu, stanowiąc dla nich poważnewyzwanie intelektualne i naukowe. Program ten winienobejmować poruszone wyżej zagadnienia, wspólnedla środowisk uczelnianych tak Raciborza, jak i Opawy,Ostrawy czy Ołomuńca. Ostateczny kształt wspólnegoprogramu byłby w tym przypadku efektem dyskusji obuśrodowisk, w wynika której powstałaby wspólna platformabadawcza, integrująca wysiłki badawcze obu zainteresowanychstron.20


UCZELNIA I ŚRODOWISKOInstytut SztukiJastrzębskie spotkania ze sztukąIX Konfrontacje Artystyczneim. Andrzeja ResaW dniach 17-23.09.2007 roku w Jastrzębiu Zdroju odbyły się Międzynarodowe Konfrontacje Artystyczne im. Andrzeja Resa.Tegoroczna impreza, za sprawą organizatora, Miejskiego Ośrodka Kultury w Jastrzębiu Zdroju, odbyła się pod hasłem „F5 czyliodśwież (znak na klawiaturze) – miasto, okolica, nowe spojrzenie, futurologia”. Głównym celem działań artystycznych uczestnikówkonfrontacji było wykreowanie innego – artystycznego spojrzenia na to stosunkowo młode miasto górnośląskie. Zastanawiającebyło pytanie, czy możliwe jest „odświeżone” spojrzenie na miasto, które tym samym stałoby się źródłem artystycznejinspiracji. Efekty zmagań twórców można obejrzeć w Galerii Epicentrum Miejskiego Ośrodka Kultury w Jastrzębiu Zdroju.Dla czternastu artystów z Polski i Czechorganizatorzy przygotowali m.in.:– pokaz filmów z materiałami archiwalnymio Jastrzębiu Zdroju w ramach cyklu„Przerwa… na kino”,– zwiedzanie wystawy fotografii BarbaryPopek „Bogowie chwili”.oraz warsztaty artystyczne z rzeźby i mozaikiprowadzone przez nauczycieli akademickichPaństwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzuadi. II st. dra Aleksandra Ostrowskiegooraz dra Henryka Fojcika.Pracownicy Instytutu Sztuki przyjęli zaproszenieorganizatorów, co było naturalnąkonsekwencją wieloletniej współpracy obuośrodków.Warsztaty artystyczne, proponujące nowedla uczestników techniki z zakresu rzeźbyi mozaiki, spotkały się z zadziwiającym wręczzainteresowaniem twórców.W zakresie rzeźby uczestnicy wykonalimałą formę rzeźbiarską, której tematem byłwłasny monogram. W trakcie warsztatówudało się wymodelować pracę w glinie, wykonaćgipsową formę i pozytyw.W ramach warsztatów z zakresu mozaikikażdy uczestnik zrealizował samodzielnie pracę,zapoznając się z zasadami projektowaniamozaiki oraz przenoszenia projektu na siatkę,technikami układania oraz cięcia płytek ceramicznych.Zacięcie z jakim pracowali twórcyniewątpliwie wpłynęło na efekty prac, któremożecie Państwo zobaczyć na zdjęciach autorstwaPani Katarzyny Parylak.21


UCZELNIA I ŚRODOWISKOIX MiędzynarodoweKonfrontacje Artystyczneim. Andrzeja ResaFoto: K. ParylakAdi. II st. dr Aleksander Ostrowski oraz dr Henryk Fojciktłumaczą niuanse warsztatowe.Foto: K. ParylakUczestnicy Konfrontacji.Foto: K. ParylakDziałania twórcze.Foto: K. Parylak Foto: K. ParylakUczestnicy warsztatów pracowali z wielkim zapałem.Owoc pracy twórczej.Foto: K. ParylakJedna z mozaik wykonanych przez uczestników warsztatów.IX MiędzynarodoweKonfrontacje Artystyczneim. Andrzeja Resa22


UCZELNIA I ŚRODOWISKOwydłużone proporcje, iluminacje świetlneczy nieoczekiwane zestawienia kolorów.Jako modeli do obrazów, które przedstawiałyaniołów i wszystkie istoty ze sfer niebieskich,El Greco wykorzystywał chorych psychicznie.Po pięciuset latach ktoś zadał sobietrud i pojechał do miejscowości, w którejtworzył El Greco, do zakładu psychiatrycznego,który się tam nadal znajduje i odkryłtakie same twarze. Podkreślam ten fakt, gdyżwiadomość o tym wywarła na mnie — wówczasbardzo młodym człowieku — ogromnewrażenie. Miałem już wtedy doświadczenieparadoksalnej więzi miedzy różnymi rzeczamina świecie, choć odbierałem to bardziejemocjonalnie niż przy pomocy racjonalnejanalizy. Konstatacja owego badacza twórczościEL Greca utwierdziła mnie w przekonaniu,że oto malarz w swojej wizji człowiekauchwycił coś niezwykle ważnego, cośniezmiennego. Prace EL Greca stały się dlamnie potwierdzeniem prawdy, że cierpieniejest stałym przeznaczeniem ludzi. Może rzeczywiście jest tak,że „zła nieskończoność” wdziera się w każde pokolenie, przez wiekiwybiera osoby podobne do siebie fizycznie i piętnuje je strasznymichorobami, skazuje na psychiczne cierpienia i pobyt w domachobłąkanych. I tylko wielki artysta, w moim ówczesnymodczuciu, może przeciwstawić się temu fatum, ponieważ malującdotknięte przez obłęd osoby, wydobywa z nich nieprzemijającąurodę, odkrywa w ich twarzach blask uduchowienia, przetwarzaje w piękno na swoich obrazach. Był więc dla mnie EL Grecokimś, kto swoją sztuką ocalał najgłębsze walory człowieczeństwa,niemal zbawiał je od poniżenia przez chorobę. Myślę, że tym,co mnie wtedy pociągało i co nadal mnie fascynuje, jest fakt, iżna tej ziemi człowiek może się starać wydobywać z najgłębszegodna i jest w stanie tego dokonać. Byłem mocno zafascynowanyideą malarstwa, które zbawia. Przetwarza cierpiącego schizofrenikaw archanioła, a upadłą prostytutkę w zakładzie psychiatrycznymw Madonnę. Myślę, że w tych postaciach jest piękno, o którymtak dobitnie pisał Fiodor Dostojewski:Scena ze spektaklu Upadłe Anioły„Czy wiecie, że ludzkość może obejść się bez Anglików, możeobejść się bez Niemiec, że nie ma dla niej nic łatwiejszego, niż obejśćsię bez Rosjan, że do życia nie jest jej potrzebna ani nauka, anichleb, lecz że jedynie piękno jest jej nieodzowne, gdyż bez piękna nicjuż nie będzie do zrobienia na tym świecie! W tym kryje się cała tajemnica,w tym zawiera się cała historia”.Nastrój obrazów El Greca jest nieporównywalny z czymkolwiekinnym. Z jednej strony mamy jakiś kosmiczny ład, z drugiejte postacie są takie żywe i ujednostkowione. Stają się właściwieczystą abstrakcją. El Greco robi coś nadnaturalnego. Ukazuje,że w niemocy ludzkich ułomności tkwią moce, które są wybawiające.Budując napięcie i koloryt w spektaklu mocno sugerowałemsię nastrojem obrazów El Greca. Używał on dużo bieli, zestawiającją bezpośrednio, bez żadnych przejść z czernią, co potęgujewrażenie dysonansu i silnej ekspresji. Światło świeci w ciemności,gdzie ciemność nie ma nad nim żadnej mocy. Ta biel wchodziw czerń, ona po prostu ją rozświetla. Z chwilą rozjaśnianiaogarnia nas coraz więcej światła. Opada wtedy zasłona, ukazującaświat noumenalny, świat duszy.Foto: M. Cichocka Foto: Anna BurekEl Greco Piąta pieczęć i Upadłe Anioły25


UCZELNIA I ŚRODOWISKOSpektakl powstał spontanicznie. Nie tworzymy jakieś zwartej,hermetycznej grupy. Każdy z mieszkańców DPS-u może wejśći zagrać. Oczywiście jest potrzebny jpewien ciąg chronologiczny,który jest w stanie zamknąć w ramy dane przedsięwzięcie.Ale to nie jest to rzecz najważniejsza. Kiedy wszyscy – pensjonariuszeDPS-u i przedstawiciele Uczelni -byliśmy już gotowi, wyszliśmyna zewnątrz i zagraliśmy na deskach sceny.Spektakl nigdy by nie powstał, gdyby nie wynikał z potrzebytych, którzy w nim występowali, za co bardzo im dziękuję. Pragnęteż podziękować pracownikom, terapeutom, którzy w sposób bezpośredniprzyczynili się do powstania tego obrazu, poprzez gręw spektaklu oraz pracownikom terapii za przygotowanie strojóworaz czuwaniu nad całością.Spektakl nie powstałby, gdyby nie ogromne zaangażowanie studentówInstytutu Sztuki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowejw Raciborzu. Dzięki ich staraniom niejedna profesjonalna grupateatralna mogłyby nam pozazdrościć dekoracji oraz rekwizytów.Szczególne podziękowania składam Panu Ernestowi, jego początkowaniechęć i brak aprobaty w trakcie prób przerodziła sięz czasem w prawdziwą fascynację, która udzieliła się reszcie zespołu.Chciałbym oddać głos studentom PWSZ w Raciborzu, którzybrali udział w spektaklu. Niech te krótkie refleksje będą podsumowaniemmojej wypowiedzi.W pewnym sensie ukazują nas samych … Każdy z nas może upaść,ale kto ma tyle siły, by powstać? Ile trzeba wysiłku, by stawić czoła swojejsłabości? Czy istnieje ktoś, kto czuwa nad nami i pomaga nam jakW trakcie próbyFoto: Kamil Materzokdobry Samarytanin? Czy siły dobra zawsze wygrywają z siłami zła?Czy złem jest nasze lustrzane odbicie? Na te i na podobne pytania mogliśmysobie odpowiedzieć podczas przedstawienia „Upadłe Anioły”.Zbigniew FranoszPrzestrzeń upadku – scenarozgrywany dramat prawie śmierciPrzestrzeń życia – scena szaleństwaprzenikania autentyku i aktorstwaScena – brak przestrzeniUpadekMichał GuzFoto: Monika CichockaUpadłe anioły czyli spacer w chmurachwystępująmieszkańcy DPS im. Św. Notburgi w Raciborzu:Józef GalasErnest GolaJózef GorywodaAntoni KalembaBronisław MrozekLudwik SwadźbaMarian WójcikJózef Zaborowskipracownicy DPS im. Św. Notburgi w Raciborzu:Kazimierz FrączekAndrzej KubikMarcin Milczanowskistudenci Instytutu Sztuki PWSZ w RaciborzuZbigniew FranoszMichał GuzAndrzej Kubikdekoracje i rekwizytyZbigniew FranoszMichał GuzAndrzej KubikFilip UrbankostiumyAgnieszka PączekSylwia LipaAdriana SzkolnikJoanna SmahamuzykaZbigniew PreisnerreżyseriaKazimierz FrączekSceny ze spektaklu Upadłe AniołyFoto: Monika Cichocka26


Demokracja medialna –źródła władzyCZYTELNIA – LITERATURARECENZJEOpinia publiczna, jej związki i relacje z władzą publiczną oraz masamiludzkimi, okoliczności wzajemnego wpływu, rola mediów w kształtowaniupoglądów odbiorców, pytania o granice wpływu mediów stanowiłyprzedmiot refleksji uczestników konferencji naukowej pod tytułowym hasłem(relacjonowaliśmy ją w poprzednim numerze „Eunomii”). Dyskusjanaukowa rozmaitych aspektów tego jakże ważnego i poważnego zagadnieniadowodzi jak wiele tu jeszcze jest do zrobienia. Przeprowadzonadebata młodych medioznawców i politologów z konieczności (konferencjatrwała jeden dzień) ograniczyła się do omówienia jedynie niektórychaspektów szerokiego spektrum tematyki. Jednak wysoki poziom wystąpień,żywość dyskusji, prezentacja zróżnicowanych metod analizy w pełnizastąpiły ograniczenia czasowego dyskursu konferencyjnego.Zgłoszone referaty, jak również publikowane w książce teksty dowodzą,że problematyka obecności mediów w życiu publicznym stanowiprzedmiot interdyscyplinarnych zainteresowań badawczych. Być możestanowi to największe osiągnięcie organizowanej w małym ośrodku,jakim jest – przynajmniej na razie – Racibórz, konferencji naukowej.Okazało się bowiem, że nieobecność tuzów medioznawstwa nie przeszkadzaw dobiciu się wysokiego poziomu naukowej dyskusji. Oryginalneczęsto podejście metodologiczne będących na dorobku medioznawcówdowodzi, że ta dziedzina nauki jest wciąż młoda, żywa, obfituje nowymipomysłami i świeżością refleksji. Nowością jest tu także niestandardowetraktowanie źródeł, zwłaszcza internetowych, co wciąż jeszcze jest swoistymodstępstwem od przyjętych norm i zwyczajów.A.K.Demokracja medialna – źródła władzy,red.: A. Kracher, R. Riedel, PWSZ Racibórz 2007, s. 162.Samoorganizacjaspołeczna pod lupąOrganizacje pozarządowe w społeczeństwie obywatelskim,red.: A. Kracher, R. Morawski, PWSZ Racibórz 2007, s. 207.Jednym z ważniejszych czynników kształtujących współczesną demokrację,wpływających na komfort życia obywateli, są organizacje pozarządowe.Pojawiają się zwykle tam, gdzie państwo i jego organy wykazująznaczące deficyty. Mówiąc wprost – tam, gdzie państwo staje bezradnewobec rzeczywistych problemów grup obywateli. Ludzie, nie widząc wyjściaz trudnych sytuacji, zwłaszcza wtedy, gdy ich problemy są – z punktuwidzenia władzy – problemami jednostkowymi lub niegodnymi uwzględnieniaz uwagi na niewielką skalę zagadnienia, dochodzą do wniosku,że muszą poradzić sobie sami.Wydany przed dosłownie kilku tygodniami zbiór tekstów, powstałychjako pokłosie konferencji naukowej „Organizacje pozarządowe w społeczeństwieobywatelskim”, obfituje w ciekawe artykuły autorstwa w większejczęści młodych adeptów nauki z kilku znaczących ośrodków myślisocjologicznej w Polsce – m.in. Katowic, Wrocławia i Poznania. Młodośćautorów w tym przypadku nie stanowi wady, jest raczej zaletą prezentowanychtekstów, zadziwiając świeżością analizy i interpretacji omawianychaspektów problematyki organizacji pozarządowych. Zbiór stanowistarannie skomponowaną całość, ułożoną w bloki tematyczne, odpowiadająceposzczególnym sekcjom obrad konferencyjnych. Uzyskany w tensposób obraz daje szeroki przegląd stanowisk badawczych dotyczącychspołeczeństwa obywatelskiego i dróg jego kształtowania, ale i funkcjonowania.Refleksji teoretycznej towarzyszy więc analiza prakseologiczna,pozwalająca prześledzić zachodzące w teorii, w tym zwłaszcza wśródprzedstawicieli młodej generacji socjologów, zmiany poglądów. Analizabogatych źródeł, do których odwołują się autorzy, wskazuje, że corazczęściej sięgają oni do tekstów oryginalnych, obcojęzycznych, nie czekającna ich pojawienie się w polskich przekładach.A.K.27


ŚWIAT NAUKINowościwydawniczePrzedstawiamy Państwu zestaw niektórych nowości z zakresuorganizacji i zarządzania. Wszystkie one są dostępnew Bibliotece Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowejw Raciborzu.Redakcja15. Koźmiński A.K. (red.) (2005) Zarządzanie: teoria i praktyka.Warszawa: Wyd. Naukowe PWN.16. Król H. (red.) (2006) Zarządzanie zasobami ludzkimi: tworzeniekapitału ludzkiego organizacji. Warszawa: Wyd.Naukowe PWN.17. Lipka A. (2005) W stronę kwalitologii ludzkich. Warszawa:Wyd. Difin.18. Markiewicz K. (red.) (2005) Problemy społeczne we współczesnychorganizacjach. Warszawa: Wyd. Difin.1. Adair J. (1998) Być liderem. Warszawa: Wyd. Petit.2. Antczak Z. (2004) Zarządzanie kadrami. Warszawa: Wyd.C.H. Beck.3. Bańka W. (2007) Operacyjne kierowanie pracownikamiw organizacjach. Toruń: Wyd. Adam Marszałek.4. Black S. (2005) Public relations. Kraków: OficynaEkonomiczna.5. Bolesta-Kukułka K. (2003) Decyzje menedżerskie.Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.6. Borkowska S. (2006) Strategie wynagrodzeń. Kraków:Oficyna Ekonomiczna.7. Borkowska S. (red.) Zarządzanie zasobami ludzkimi: teraźniejszośći przyszłość. Warszawa: Instytut Pracy i SprawSocjalnych.8. Burchart-Korol D. (2006) Podstawy zarządzania dla inżynierów.Gliwice: Wyd. Politechniki Śląskiej.9. Evans C. (2005) Zarządzanie wiedzą. Warszawa: PolskieWydawnictwo Ekonomiczne.10. Jasiński Z. (red.) (2005) Podstawy zarządzania operacyjnego.Kraków: Oficyna Ekonomiczna.11. Juchnowicz M. (red.) (2003) Narzędzia i praktyka zarządzaniazasobami ludzkimi. Warszawa: Wyd. Poltext.12. Kania J. (2006) Komunikacja społeczna w zarządzaniu.Warszawa: Wyd. Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP.13. Kietliński K. (2005) Etyka w biznesie i zarządzaniu. Kraków:Oficyna Ekonomiczna.14. Kowrygo B., Górska-Warsewicz H., Świątkowska M.(2005) Podstawy organizacji i zarządzania przedsiębiorstwem.Warszawa: Wyd. SGGW.19. Mroziewski M. (2006) Style kierowania i zarządzania.Warszawa: Wyd. Difin.20. Parsloe E. (2000) Coaching i mentoring. Warszawa: Wyd.Petit.21. Pawlak Z. (2003) Personalna funkcja firmy: procesy i procedurykadrowe. Warszawa: Wyd. Poltext.22. Pfeffer J. (2002) Wiedza a działanie: przeszkody w wykorzystywaniuzasobów wiedzy w organizacji. Kraków:Oficyna Ekonomiczna.23. Pocztowski A. (2003) Zarządzanie zasobami ludzkimi: strategie,procesy, metody. Warszawa: Polskie WydawnictwoEkonomiczne.24. Rokita J. (2005) Zarządzanie strategiczne: tworzeniei utrzymywanie przewagi konkurencyjnej. Warszawa:Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.25. Schultz D. P. (2006) Psychologia a wyzwania dzisiejszejpracy. Warszawa: Wyd. Naukowe PWN.26. Szaban J. (2003) Miękkie zarządzanie. Warszawa: Wyd.Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. LeonaKoźmińskiego.27. Tokarski S. (2006) Kierownik w organizacji. Warszawa:Wyd. Difin.28. Trelak J.F. (2005) Psychologia organizacji i zarządzania.Warszawa: Wyd. Difin.29. Tubielewicz A. (2004) Zarządzanie strategicznew biznesie międzynarodowym. Warszawa: Wyd.Naukowo-Techniczne.30. Ulrich D. (20<strong>01</strong>) Liderzy zarządzania zasobami ludzkimi.Kraków: Oficyna Ekonomiczna.28


niezależny dodatek studencki nr 1 (21) – styczeń <strong>2008</strong>Foto: Żaneta Dubiel


„FOTON”Mikołajkowe spotkanie z fotografiąMgr Gabriela Habrom-RokoszW czasach niezliczonych gigabajtów „naświetlonych zdjęć”człowiek zapomina, jak patrzeć na sens świataw dobie jego fotograficznej reprodukcyjności.Foto: Gabriela Habrom-Rokosz Foto: Gabriela Habrom-RokoszCzłonkowie „Fotonu” dziękują mgr Gabrieli Habrom-Rokosz za dotychczasową współpracę.Od lewej: adi. II st. dr Aleksander Ostrowski – Dyrektor Instytutu Sztuki.Stoją: Monika Pieczka, Anna Rosół, Kamil Materzok, Michał Guz.Krystyna Komorowska w trakcie prezentacji.Szóstego grudnia 2007 roku o godz. 18 00 w pracownifotografii i multimediów Instytutu Sztukimiało miejsce spotkanie Studenckiego Koła NaukowegoFotografii Artystycznej „Foton”, mającena celu podsumowanie kolejnego roku działalności.Miejsce spotkania przybrało wygląd galerii ilustrującejtwórczość studentów kierunku edukacja artystyczna.Ekspozycja 130 fotografii czarno-białychoraz barwnych wypełniła przestrzeń wystawową rozszerzonąo powierzchnię klatki schodowej. Mnogośćtematyczna prac zajmowała uwagę zaproszonychgości, skupiając ją zarówno na typowym dokumenciew fotografii, jak również na jej artystycznym wymiarze.Obok nostalgicznych pejzaży Anny Bureki Tomasza Martyki, aktów Anny Rosół, portretówJustyny Rutkowskiej na uwagę zasługuje fotografiakonceptualna Moniki Pieczki, jak również strukturalnekadry Żanety Dubiel i Joanny Nieszporek.Prezentowana twórczość to efekt całorocznych doświadczeńoraz realizacji fotograficznych zainteresowaństudentów.2


Wieczór rozpoczęła prezentacja multimedialnaautorstwa Żanety Dubiel, obrazująca twórczośćczłonków „Fotonu”. Autorzy przedstawiali swojepunkty widzenia, wyrażając poszczególne koncepcjefotograficzne w charakterystycznej dla siebie techniceoraz formie. Techniki klasyczne prezentowali:Anna Rosół (akt) i Michał Guz (pejzaż, martwanatura). Techniki cyfrowe zaś: Monika Pieczka(portret konceptualny, przyroda), Joanna Nieszporek(dokument), Żaneta Dubiel (dokument, portretsocjologiczny), Tomasz Martyka (dokument), AnnaBurek (architektura), Justyna Rutkowska (portret),Kamil Materzok (martwa natura).Następnie przedstawiono sprawozdanie z działalnościKoła, wspominając m.in. o udziale w konferencjinaukowej „Motywy Śląska”, zorganizowanejprzez Okręg Śląski Związku Polskich Artystów Fotografików,IV Rybnickim Festiwalu Fotografii, warsztatachmalarsko-fotograficznych w Łubowicachoraz plenerze fotograficznym z udziałem młodzieżyczeskich szkół na terenie Arboretum Bramy Morawskiej.Członkowie „Fotonu” brali również udziałw wystawach oraz konkursach indywidualnychi zbiorowych. Niewątpliwym sukcesem było zdobyciepierwszej nagrody przez wiceprzewodniczącegozarządu Kamila Materzoka w I Studenckim BiennaleMałych Form – przedsięwzięciu o zasięgu ogólnokrajowym.Uczestnictwo przedstawicieli „Fotonu”w światowej rangi FotoArtFestiwalu w Bielsku-Białejstało się źródłem inspiracji do pracy twórczejna nowym etapie działalności Koła.Dalszą część programu wypełniły autoprezentacjekandydatów ubiegających się o członkostwow Kole. Grono to stanowili: Krystyna Komorowska,Karol Kocoń, Anna Jóźwin, Agnieszka Gogolewska,Brygida Januszek, Krzysztof Zielosko,Katarzyna Harasimczuk, Izabela Kozik, KatarzynaSkuczyńska, Alina Krautwurst, KatarzynaMielczarek, Sylwia Szryt, Marta Bernacka. Weryfikacjachętnych odbywała się na podstawie przegląduich dotychczasowych osiągnięć oraz prezentacjimultimedialnych.Program uatrakcyjnił dr Kazimierz Frączek,który zadbał o oprawę muzyczną wieczoru.Dr Kazimierz Frączek, wykładowca Instytutu Sztuki,tym razem wystapił jako muzyk.Foto: Gabriela Habrom-Rokosz3


Studenci piszą ikony (część druga)W grudniowym numerze „Żarówy” zaprezentowaliśmy zestaw ikon, będących dziełem studentówedukacji artystycznej. Obecnie przedstawiamy drugą część tych ambitnych prac.Pisanie ikon (tak bowiem tradycyjnie określa się skomplikowany proces tworzenia tych świętychobrazów) to czynność sakralna. Jak można się przekonać na podstawie cytowanych w poprzednimnumerze wypowiedzi, studenci, autorzy wystawianych ikon, doskonale zrozumielitę prawdę. Zetknięcie ze wschodnim malarstwem religijnym, którego znawcą i pasjonatemjest dr Kazimierz Frączek, pomysłodawca i organizator tych warsztatów artystycznych, będziemiało bez wątpienia dobroczynny wpływ na rozwój twórczy młodych plastyków, kształcącychsię w raciborskiej PWSZ.Autor:Justyna LiczkowskaAutor:Dorota LipińskaAutor:Ewelina ŁukaszewiczAutor:Agnieszka MajszakAutor:Justyna MakowskaAutor:Agnieszka MatejaAutor:Kamil MaterzokAutor:Marzena MazurAutor:Dorota MiechowiczAutor:Jolanta MigułaAutor:Agata NajdychorAutor:Joanna NieszporekAutor:Katarzyna ObrochtaAutor:Agnieszka OtrząsekAutor:Barbara PanekAutor:Wojciech RatajczakAutor:Justyna RutkowskaAutor:Beata RzaczekAutor:Zofia SengerAutor:Marzena SikoraAutor:Hanna SitarzAutor:Julianna SkrzydlewskaAutor:Paulina SobierajskaAutor:Joanna Sorn-GaraAutor:Aleksandra SzymczakAutor:Magda TaborAutor:Grzegorz TomasiakAutor:Jolanta TomaszekAutor:Paweł UrbanekAutor:Jacek WańczuraAutor:Małgorzata WcisłoAutor:Dagmara WiśniewskaAutor:Sylwia WoźnicaAutor:Sabina WróbelAutor:Piotr ZiemińskiAutor:Ilona ŻelaznaAutor:Justyna Żymełka4


Prezentacje dorobku twórczego wykładowców Instytutu SztukiFoto: P. Przyłęckimgr Paweł PrzyłęckiFoto: Archiwum PWSZKalendarz firmy „Mostostal” – ZimaFoto: P. PrzyłęckiStoisko CRON – SzczecinFoto: P. PrzyłęckiFoto: P. PrzyłęckiStoisko RAFAKO – POLEKO 2004Stoisko KOPEX – SimexFoto: P. PrzyłęckiStoisko WIROMET – PGE Koeln


Z historii nauki raciborskiejEkscentryczny franciszkanin– o. Franciszek StatecznyOkładka cennej rozprawy naukowej poświęconej ks. Statecznemu,prezentującej najnowszy stan badań w zakresie biografii i dorobkutwórczego franciszkanina z Witosławic, a wydanej nakłademUniwersytetu Wrocławskiego.Wśród wielu wybitnych intelektualistów, związanych w jakiś sposóbz Raciborzem i ziemią raciborską, znajdujemy osoby niezwyklebarwne. Jedną z takich osób był Franciszek Stateczny (nazwiskow tym wypadku jest dokładnym antonimem istoty postawy życiowejbohatera szkicu), który składając śluby zakonne, przyjął imięEuzebiusz. Biografia tego uczonego, literata, działacza politycznego,a przy tym jeszcze zakonnika mogłaby stanowić kanwę intrygującejpowieści lub przygodowego filmu. Kilkakrotnie oddalał sięz klasztoru, był również wyrzucany ze zgromadzenia, jednak jegowierność złożonym ślubom ostatecznie zatriumfowała.Przyszedł na świat w 1864 roku w Witosławiach w rodziniechłopskiej. Edukację na poziomie szkoły powszechnej odbywałw Grzędzinie i Raciborzu, nastepnie uczęszczał do sławnegoGimnazjum Królewskiego w Raciborzu, którego jednak nie skończył.Warto wspomnieć, że zetknął sie w tej szkole z przebywającymwówczas w Raciborzu Janem Kasprowiczem. W 1882 rokuwstąpił do zakonu franciszkańskiego (reformatów), przebywał zrazuw klasztorach w Wieliczce i Krakowie, a po wydaleniu go z konwentukrakowskiego (jako ciekawostkę dodajmy, że wyrzucono goza samowolne wyjście z klauzury w cywilnym ubraniu w celu spotkaniasię z ...kolegą z Raciborza) wyjechał do Italii, gdzie odbywałdalsze studia teologiczne w klasztorze obserwantów w Wenecji.Tam też przyjął święcenia kapłańskie w 1889 roku i rozpoczął działalnośćdydaktyczno-naukową, jako wykładowca teologii i filozofii,w seminariach zakonnych w Wenecji i Mantui. W latach 1895-1898prowadził wykłady w kolegium św. Antoniego w Rzymie. W latach1899-19<strong>01</strong> przebywał we Lwowie, Krakowie i Alwernii, pełniąc szeregodpowiedzialnych funkcji zakonnych, ale już w 1902 spotykamygo znowu we Włoszech, w Quaracchi pod Florencją i w Rzymie, jakożarliwie oddanego studiom naukowym intelektualistę.W latach 1888-1905 ojciec Stateczny stworzył wiele dzieł, którenajogólniej możemy podzielić na cztery zasadnicze grupy: rozprawynaukowe (głównie poświęcone źródłowym badaniom hagiograficznym),pisma dewocyjne (m.in. modlitewniki dla ludu śląskiego), tekstyliterackie (m.in. znakomita powieść hagiograficzna o św. Franciszkuz Asyżu, a także opowiadania obyczajowe dotyczące GórnegoŚląska) i wreszcie artykuły publicystyczne. Rok 1905 stał się w życiuStatecznego wyraźną cezurą: wtedy ujawniło się „okrutne rozłamanie”,czyli silny rozstrój nerwowy, a w istocie rzeczy znamiona schizofrenii.Owo „rozłamanie”, trwające mniej więcej do 1915 roku, niosłoze sobą poważne konsekwencje zarówno w życiu, jak i twórczościojca Euzebiusza. Wtedy właśnie zaczęły się jego „ucieczki” z klasztoru,samowolne wyjazdy do Berlina oraz do Brazylii. Ksiądz Stateczny z zapałemneofity głosił w tym czasie poglądy socjalistyczne (m.in. w napisanymw 1906 roku Katechizmie socjalistycznym), został członkiemPolskiej Partii Socjalistycznej (jako „tow. Korczewski”), a także publikowałrozprawy naukowe, w których przekonywał, iż doktrynę chrześcijańskąda się pogodzić z ideami socjalistycznymi.Można zatem stwierdzić, choć z pewną przesadą, że FranciszekStateczny był śląskim prekursorem teologii wyzwolenia. Jego trzykrotnewyjazdy do Brazylii nie były z tego punktu widzenia przypadkowe.W okresie „okrutnego rozłamania” ks. Stateczny tworzyłniezwykły pamiętnik, składający się z dwóch części („Samoobrona”i „Samopotępienie”), który dopiero w ostatnim czasie został zaprezentowanyczytelnikom w książce Krzysztofa Bilińskiego 1) .W 1919 roku ojciec Euzebiusz osiadł w klasztorze franciszkańskimwe Włocławku, zaś w 1920 przeniósł się do klasztoruw Kole. W marcu 1921 roku, podczas podróży na plebiscyt śląski,zachorował i umarł w klasztorze w Leżajsku. Tam również zostałpogrzebany.dr Janusz Nowak1K. Biliński, Modernista w habicie. Ksiądz Franciszek EuzebiuszStateczny oraz jego pamiętnik, Wrocław 1998.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!