Ściągnij nr 70 z 10/2011 - PortalMorski.pl

Ściągnij nr 70 z 10/2011 - PortalMorski.pl Ściągnij nr 70 z 10/2011 - PortalMorski.pl

portalmorski.pl
from portalmorski.pl More from this publisher
12.07.2015 Views

LUDZIE MORZAnasze rozmowyFot. archiwum Krzysztofa Baranowskiegow wiêkszoœci przychylnych i panu,i Szkole. Ale zdarza³y siê te¿ bezpardonoweataki. Nie mia³ pan doœæ, niemyœla³, ¿e czas ju¿ skoñczyæ?- Nie lubiê rezygnowaæ w pó³ drogi.Nie przerywam projektu z powodu przeciwnoœci.To ¿e siê po³ama³y maszty, ¿eukaza³y siê niepochlebne artyku³y, to minie przeszkadza. Krytycy sami sobie wydaj¹œwiadectwo. Projekt jest szczytny,a wypadek spowodowany si³¹ wy¿sz¹ zawszemo¿e siê zdarzyæ. Teraz, bez wielkiegorozg³osu, sam chcê wyprowadziæ¿aglowiec na spokojniejsze wody.- Z wielkim uporem i determinacj¹propaguje pan zadania nawigacyjne.Szczêœcie za sterem.Morze s³ów„Niepokoj¹ca ³atwoœæ pisania”. To jedenz talentów Krzysztofa Baranowskiego.Mo¿na go serdecznie nie cierpieæ, alenie mo¿na odmawiaæ lekkoœci pióra. Tobez w¹tpienia najlepiej pisz¹cy ¿eglarzw Polsce. Jego ksi¹¿ki czyta siê znakomicie.W naszym kraju panuje, nie wiadomosk¹d wziête, przekonanie, ¿e wystarczyraz gdziekolwiek pop³yn¹æ, czy tojachtem, statkiem czy okrêtem i ju¿ mo¿-na o tym napisaæ ksi¹¿kê. Aby jednak takby³o, potrzeba Conrada, Borchardta, Ba-A przecie¿ kiedyœ spowodowa³ pankolizjê bêd¹c kapitanem Pogorii.Ktoœ mo¿e powiedzieæ, ¿eby pan lepiejpilnowa³ radaru.- Pos³u¿ê siê przyk³adem wspomnianegokapitana Barañskiego, któremumo¿na zarzuciæ, ¿e spowodowa³ wypadeki który powiedzia³ mi tak: „Piêædziesi¹tlat dobrej praktyki morskiej – nikt siêmn¹ nie interesowa³. Teraz jeden wypadek– a sta³em siê popularnym kapitanem!”Swój wypadek mia³em, na szczêœcie,dosyæ dawno. I przyznam, ¿e wówczaszastanawia³em siê, czy powinienemdalej p³ywaæ jako kapitan. Poszed³emwówczas na prywatn¹ rozmowê do dyrektoraUrzêdu Morskiego. A ten powiedzia³mi: „Panie kapitanie, dopiero terazpan powinien p³ywaæ, bo teraz bêdziepan p³ywa³ ostro¿nie”. Mój b³¹d by³ niew¹tpliwy.Aczkolwiek wydaje mi siê, ¿ejak statek p³ynie we mgle i nie nadajesygna³ów mg³owych, to jest to zbrodnia.To by³a przyczyna wypadku – statek,który p³yn¹³ z przeciwka nie nadaj¹c sygna³ówmg³owych i w miejscu, gdzie niepowinno go byæ, bo kana³ by³ jednokierunkowy.Nie wiedzia³em, ¿e ów statekuzyska³ zgodê na p³yniêcie tym kana³em.Nie chcê siê przyznaæ, ¿e p³ywa³em z niesprawnymradarem, bo to dla mnie jeszczegorszy wariant ni¿ pope³nienie b³êduradarowego. Ale faktem jest, ¿e towadliwe urz¹dzenie by³o przyczyn¹ wypadku.Niemniej, zadaniami nawigacyjnyminadal mêczê swoich oficerów.- Jak siê popatrzy na pana karierêw czasach PRL, to wydaje siê, ¿e zakomuny mia³ pan dobrze: pozwolonopanu na rejs dooko³a œwiata jakodrugiemu po Telidze. Nak³ady pañskichksi¹¿ek sz³y w setki tysiêcy egzemplarzy,popularnoœæ… By³ panjednym z bohaterów lat siedemdziesi¹tychw ówczesnej Polsce.- By³em pieszczochem komuny, jako sobie mówi³ Zygmunt Choreñ w waszympiœmie. Ale zapracowa³em na touczciw¹ prac¹. Nikt gorêcej nie pisa³o Telidze ni¿ ja. I to na dobrych ³amach,w „Trybunie Ludu”. Pisa³em, ¿e to wspania³ywyczyn, ¿e to przyk³ad dla m³odzie-¿y. Robi³em to ca³kowicie bezinteresownie,nie wiedzia³em wówczas, ¿e samwyp³ynê. Potem p³ywa³em samotnie poBa³tyku i jako dziennikarz pisa³em o tym.Robi³em wiêc przyjazn¹ aurê wokó³ tegotypu przedsiêwziêæ. Potem samotniewystartowa³em w mistrzostwach Polski najachcie, który nie by³ na to przygotowany.W obecnoœci Jerzego Szopy, ówczesnegoprezesa Polskiego Zwi¹zku ¯eglarskiego,który zarazem by³ ministrem¿eglugi, pokaza³em, ¿e sam, bez za³ogi,potrafiê wywalczyæ dobry wynik - zaj¹-³em œrodkowe miejsce w mistrzostwachPolski.Tak wiêc, najpierw pokaza³em, ¿ejestem ¿eglarzem godnym zaufania. A dopieropotem z³o¿y³em projekt do PZ¯,który mia³ obj¹æ wszystkich kapitanówjachtowych w Polsce. Polega³ on na tym,¿e szykujemy start polskiego ¿eglarzaw regatach transatlantyckich Observera,z Anglii do Ameryki. Wiêkszoœæ nie uwierzy³a,¿e w Polsce mo¿e udaæ siê takasztuka, do eliminacji przyst¹pi³o zaledwiepiêtnastu kapitanów. By³y wieloetaranowskiego...Pisarstwo tego ostatniegoto po³¹czenie talentu, dziennikarskiegowarsztatu i morskiego doœwiadczenia.Baranowski nie tylko wie jak pisaæ, alema po prostu o czym. W serii „BibliotekaSzko³y pod ¯aglami” wznowionych zosta³oostatnio kilka najcenniejszych pozycjiw dorobku kapitana. „Droga naHorn” opowiada o jego pierwszym samotnymrejsie dooko³a œwiata na Polonezie.a o nastêpnym, na Lady B. „Drugi razdooko³a œwiata”. „Szko³a pod ¯aglami” tozapis doœwiadczeñ z rejsu Pogori¹ tytu-³owej szko³y, najwiêkszego byæ mo¿eosi¹gniêcia autora, widziany oczyma jejtrzech uczestników. W „Zapiskach najemnego¿eglarza” znajdziemy opowieœæ o jegopracy pod obc¹ bander¹ jako kapitananiemieckiego ¿aglowca pasa¿erskiegoAtlantis. „Samotny ¿eglarz” zaœ, tomiejscami szczere do bólu podsumowaniejego ¿eglarskiej (choæ nie tylko) dzia-³alnoœci. Na szczególn¹ uwagê zas³uguje„Dom pod ¿aglami” - relacja z rodzinnegorejsu Baranowskich po amerykañskimœródl¹dziu i Atlantyku. Pionierska jak napolskie warunki wyprawa opisana w dalekiod ckliwoœci sposób. Gor¹co polecamy!Ksi¹¿ki mo¿na nabyæ poprzez:www.szkolapodzaglami.org.pli www.krzysztofbaranowski.pl.12 Nasze MORZE l nr 10 l paŸdziernik 2011

LUDZIE MORZAnasze rozmowypowe, wymaga³y wiele wysi³ku. Wygra-³em je. Potem okaza³o siê, ¿e nie mamydo tego przedsiêwziêcia jachtu, ¿e trzebago zbudowaæ. I znów jeŸdzi³em, wykorzystuj¹cstare metody, jako dziennikarz,do ró¿nych dyrektorów, ¿eby dalipieni¹dze. Tak powsta³ Polonez. I zapewniampanów, ¿e mimo totalitarnegocharakteru ówczesnego systemu, doudzia³u w takich regatach nie móg³ siêdostaæ ktoœ z politycznego poruczenia.Nikt nie patrzy³, czy jestem z „Trybuny”– liczy³y siê wyniki. Przechodziliœmy próbyolimpijskie! Mia³em dobre wyniki,by³em m³ody, wysportowany. O ile stanzdrowia i dobre wyniki sportowe niemog³y budziæ w¹tpliwoœci, gorzej z eliminacjami¿eglarskimi. Nie uda³o nam siêzdobyæ piêciu takich samych jachtów,¿eby wszyscy mieli jednakowe szanse.Zajmowa³em siê tym w imieniu tychwszystkich kapitanów, którzy siê zg³osili.Nikt inny palcem nie kiwn¹³. W koñcu,maj¹c ju¿ za sob¹ dwa sezony samotnej¿eglugi po Ba³tyku, zdecydowa³emsiê na start jako samotny ¿eglarz w otwartychmistrzostwach Polski. Nie muszêdodawaæ, ¿e zarówno pierwszy, jak i drugisezon samotnej ¿eglugi po Ba³tyku wymaga³szczególnych pozwoleñ UrzêduMorskiego ( a nie w³adzy politycznej),który nie wypuszcza³ na morze ludzi bezkwalifikacji. W³aœnie podczas tych mistrzostwdo³¹czyli do mnie konkurenciz tamtej grupy eliminacyjnej. Jedenz szybszym jachtem wjecha³ na mieliznê.Drugi, z wolniejszym, spóŸni³ siê dwa dnipo zamkniêciu linii mety. A ja przyp³yn¹³emjako ostatni w tym biegu, ale przy-p³yn¹³em. Wiêc by³em kandydatem numerjeden. PZ¯ podj¹³ tak¹ decyzjê. PrezesowiSzopie powiedzia³em, ¿e po regatachchcia³bym pop³yn¹æ dalej. Zapyta³mnie tylko, czy zd¹¿ê na Dni Morza.Powiedzia³em, ¿e spróbujê. To „p³yñBaranowski”. Wiêc ju¿ po regatachw Ameryce, gdzie zaj¹³em dwunastemiejsce, powiedzia³em oficjalnie, ¿e chcêp³yn¹æ dalej. I nikt mnie nie próbowa³zatrzymaæ.- Têskni pan za PRL, czy nie?- Nie têskniê. Aczkolwiek ubolewam,¿e obecna rzeczywistoœæ nie docenia aniKrzysztof Baranowski w swoim naturalnym œrodowisku.morza, ani ¿eglarstwa. Wszystko siê rozsypa³o.Nasz kapitalizm jest zbyt prymitywny,jest na zbyt wczesnym etapie,z którego, na nieszczêœcie, nie mo¿emywyjœæ. Bo te nastêpne etapy na pewnobêd¹ promowa³y ¿eglarstwo. Wówczas siêstworz¹ elity. U nas ich nie ma, m³odziludzie wysy³ani s¹ do Oksfordu, za granicê.Nie ma œwiadomoœci, która powinnanast¹piæ na tym wy¿szym etapie.- Istnieje teoria, wed³ug którejwiele pañskich przedsiêwziêæ wynikaze swego rodzaju frustracji, i¿w nowej Polsce straci³ pan pozycjêFot. archiwum Krzysztofa BaranowskiegoNasze MORZE l nr 10 l paŸdziernik 201113

LUDZIE MORZAnasze rozmowyFot. archiwum Krzysztofa Baranowskiegow wiêkszoœci przychylnych i panu,i Szkole. Ale zdarza³y siê te¿ bezpardonoweataki. Nie mia³ pan doœæ, niemyœla³, ¿e czas ju¿ skoñczyæ?- Nie lubiê rezygnowaæ w pó³ drogi.Nie przerywam projektu z powodu przeciwnoœci.To ¿e siê po³ama³y maszty, ¿eukaza³y siê niepochlebne artyku³y, to minie przeszkadza. Krytycy sami sobie wydaj¹œwiadectwo. Projekt jest szczytny,a wypadek spowodowany si³¹ wy¿sz¹ zawszemo¿e siê zdarzyæ. Teraz, bez wielkiegorozg³osu, sam chcê wyprowadziæ¿aglowiec na spokojniejsze wody.- Z wielkim uporem i determinacj¹propaguje pan zadania nawigacyjne.Szczêœcie za sterem.Morze s³ów„Niepokoj¹ca ³atwoœæ pisania”. To jedenz talentów Krzysztofa Baranowskiego.Mo¿na go serdecznie nie cierpieæ, alenie mo¿na odmawiaæ lekkoœci pióra. Tobez w¹tpienia najlepiej pisz¹cy ¿eglarzw Polsce. Jego ksi¹¿ki czyta siê znakomicie.W naszym kraju panuje, nie wiadomosk¹d wziête, przekonanie, ¿e wystarczyraz gdziekolwiek pop³yn¹æ, czy tojachtem, statkiem czy okrêtem i ju¿ mo¿-na o tym napisaæ ksi¹¿kê. Aby jednak takby³o, potrzeba Co<strong>nr</strong>ada, Borchardta, Ba-A przecie¿ kiedyœ spowodowa³ pankolizjê bêd¹c kapitanem Pogorii.Ktoœ mo¿e powiedzieæ, ¿eby pan lepiejpilnowa³ radaru.- Pos³u¿ê siê przyk³adem wspomnianegokapitana Barañskiego, któremumo¿na zarzuciæ, ¿e spowodowa³ wypadeki który powiedzia³ mi tak: „Piêædziesi¹tlat dobrej praktyki morskiej – nikt siêmn¹ nie interesowa³. Teraz jeden wypadek– a sta³em siê popularnym kapitanem!”Swój wypadek mia³em, na szczêœcie,dosyæ dawno. I przyznam, ¿e wówczaszastanawia³em siê, czy powinienemdalej p³ywaæ jako kapitan. Poszed³emwówczas na prywatn¹ rozmowê do dyrektoraUrzêdu Morskiego. A ten powiedzia³mi: „Panie kapitanie, dopiero terazpan powinien p³ywaæ, bo teraz bêdziepan p³ywa³ ostro¿nie”. Mój b³¹d by³ niew¹t<strong>pl</strong>iwy.Aczkolwiek wydaje mi siê, ¿ejak statek p³ynie we mgle i nie nadajesygna³ów mg³owych, to jest to zbrodnia.To by³a przyczyna wypadku – statek,który p³yn¹³ z przeciwka nie nadaj¹c sygna³ówmg³owych i w miejscu, gdzie niepowinno go byæ, bo kana³ by³ jednokierunkowy.Nie wiedzia³em, ¿e ów statekuzyska³ zgodê na p³yniêcie tym kana³em.Nie chcê siê przyznaæ, ¿e p³ywa³em z niesprawnymradarem, bo to dla mnie jeszczegorszy wariant ni¿ pope³nienie b³êduradarowego. Ale faktem jest, ¿e towadliwe urz¹dzenie by³o przyczyn¹ wypadku.Niemniej, zadaniami nawigacyjnyminadal mêczê swoich oficerów.- Jak siê popatrzy na pana karierêw czasach PRL, to wydaje siê, ¿e zakomuny mia³ pan dobrze: pozwolonopanu na rejs dooko³a œwiata jakodrugiemu po Telidze. Nak³ady pañskichksi¹¿ek sz³y w setki tysiêcy egzem<strong>pl</strong>arzy,popularnoœæ… By³ panjednym z bohaterów lat siedemdziesi¹tychw ówczesnej Polsce.- By³em pieszczochem komuny, jako sobie mówi³ Zygmunt Choreñ w waszympiœmie. Ale zapracowa³em na touczciw¹ prac¹. Nikt gorêcej nie pisa³o Telidze ni¿ ja. I to na dobrych ³amach,w „Trybunie Ludu”. Pisa³em, ¿e to wspania³ywyczyn, ¿e to przyk³ad dla m³odzie-¿y. Robi³em to ca³kowicie bezinteresownie,nie wiedzia³em wówczas, ¿e samwyp³ynê. Potem p³ywa³em samotnie poBa³tyku i jako dziennikarz pisa³em o tym.Robi³em wiêc przyjazn¹ aurê wokó³ tegotypu przedsiêwziêæ. Potem samotniewystartowa³em w mistrzostwach Polski najachcie, który nie by³ na to przygotowany.W obecnoœci Jerzego Szopy, ówczesnegoprezesa Polskiego Zwi¹zku ¯eglarskiego,który zarazem by³ ministrem¿eglugi, pokaza³em, ¿e sam, bez za³ogi,potrafiê wywalczyæ dobry wynik - zaj¹-³em œrodkowe miejsce w mistrzostwachPolski.Tak wiêc, najpierw pokaza³em, ¿ejestem ¿eglarzem godnym zaufania. A dopieropotem z³o¿y³em projekt do PZ¯,który mia³ obj¹æ wszystkich kapitanówjachtowych w Polsce. Polega³ on na tym,¿e szykujemy start polskiego ¿eglarzaw regatach transatlantyckich Observera,z Anglii do Ameryki. Wiêkszoœæ nie uwierzy³a,¿e w Polsce mo¿e udaæ siê takasztuka, do eliminacji przyst¹pi³o zaledwiepiêtnastu kapitanów. By³y wieloetaranowskiego...Pisarstwo tego ostatniegoto po³¹czenie talentu, dziennikarskiegowarsztatu i morskiego doœwiadczenia.Baranowski nie tylko wie jak pisaæ, alema po prostu o czym. W serii „BibliotekaSzko³y pod ¯aglami” wznowionych zosta³oostatnio kilka najcenniejszych pozycjiw dorobku kapitana. „Droga naHorn” opowiada o jego pierwszym samotnymrejsie dooko³a œwiata na Polonezie.a o nastêpnym, na Lady B. „Drugi razdooko³a œwiata”. „Szko³a pod ¯aglami” tozapis doœwiadczeñ z rejsu Pogori¹ tytu-³owej szko³y, najwiêkszego byæ mo¿eosi¹gniêcia autora, widziany oczyma jejtrzech uczestników. W „Zapiskach najemnego¿eglarza” znajdziemy opowieœæ o jegopracy pod obc¹ bander¹ jako kapitananiemieckiego ¿aglowca pasa¿erskiegoAtlantis. „Samotny ¿eglarz” zaœ, tomiejscami szczere do bólu podsumowaniejego ¿eglarskiej (choæ nie tylko) dzia-³alnoœci. Na szczególn¹ uwagê zas³uguje„Dom pod ¿aglami” - relacja z rodzinnegorejsu Baranowskich po amerykañskimœródl¹dziu i Atlantyku. Pionierska jak napolskie warunki wyprawa opisana w dalekiod ckliwoœci sposób. Gor¹co polecamy!Ksi¹¿ki mo¿na nabyæ poprzez:www.szkolapodzaglami.org.<strong>pl</strong>i www.krzysztofbaranowski.<strong>pl</strong>.12 Nasze MORZE l <strong>nr</strong> <strong>10</strong> l paŸdziernik <strong>2011</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!