PRO PO TRZECIEJ STRONIE EKRANUFRAGMENTARYZACJA(nie)<strong>do</strong>bra na wszystko?Wracamy <strong>do</strong> tematu cyfryzacji. Oznacza ona większą konkurencjępomiędzy stacjami w gospodarstwach <strong>do</strong>mowych z <strong>do</strong>stępemwyłącznie <strong>do</strong> stacji naziemnych. Wymusza też rozwój oferty siecikablowych oraz platform – konkurencyjna bezpłatna oferta zyskujebowiem na atrakcyjności. Co to oznacza dla nadawców?MAGIA WYBORUBy sprawdzić co może się wydarzyć, spójrzmy w danetelemetryczne. Dominacja czterech telewizji naziemnych<strong>do</strong> niedawna była niekwestionowana. Jeszczeniedawno odpowiadały one za 80% czasu spędzanegoprzed TV przez przeciętnego Kowalskiego z grupy16-49 lat. Dziś wypełniają już tylko 60% tego czasu,co mimo spadku wciąż jest wynikiem imponującym.Niestety – dla dużej czwórki – ten proces wydaje sięnieodwracalny, a cyfryzacja może <strong>do</strong>datkowo osłabićich wpływy. Dlaczego? (wykres 1)Wykres 1. Udział w czasie ogladania TV (wiek 16-49)Źródło: Nielsen AudienceMeasurement, 1-6.<strong>2011</strong>, wskaźnik SHR%Spójrzmy na popularność poszczególnych stacji liczonąudziałem w czasie oglądania telewizji. Na pierwszyrzut oka każda z dużych stacji odpowiada za 13-16% czasu spędzanego przed telewizorem. Jednak tenwynik znacząco różni się w śro<strong>do</strong>wisku naziemnym orazwśród widzów kablowo-satelitarnych. Udziały TVP1,TVP2 i Polsatu są znacząco niższe wśród tych,którzy odbierają TV w „nowocześniejszy” sposób.Udział TVN pozostaje bez zmian. Przyczyna różnicw wynikach oglądalności jest prosta – jeżelimy, widzowie, mamy wybór, to z niego chętnie korzystamy.(wykres 2)Czy oznacza to spadek znaczenia trzech dużychgrup nadawców? Bez wątpienia tak. Ale jednocześnienależy pamiętać, że gros nowych stacjinaziemnych będzie należał także <strong>do</strong> tych nadawców.Będą się oni starać zagospodarować częśćutraconych przez „stacje-matki” widzów. A tymsamym – fragmentaryzacja wi<strong>do</strong>wni znów przyspieszy.NOWY ŚWIAT REKLAMYFragmentaryzacja jest już terminem niemal takpopularnym jak cyfryzacja. Odmieniana przezwszystkie przypadki nie schodzi z ust reklamodawców.Dla marketerów oznacza nową możliwośćoptymalizacji wydatków reklamowych. Imprecyzyjniej mogą oni zaplanować kampanięreklamową, tym mniej będzie ona kosztowaćw sytuacji, gdy stacje pobierają opłatę za liczbęwidzów oglądających reklamę. Nie ma tutaj znaczenia,jak szeroka lub wąska jest grupa <strong>do</strong>celo-Wykres 3. Intensywność (GRP)Wykres 2. Udział w czasie ogladania TVŹródło: Nielsen AudienceMeasurement, 1-6.<strong>2011</strong>, wskaźnik SHR%Źródło: Nielsen AudienceMeasurement, symulacje zasięgu: K2,wiek: 16-49, kwiecień <strong>2011</strong>34GRUDZIEŃ <strong>2011</strong>
NA CELOWNIKUPROU Yoramana urodzinachwa reklamodawcy. Zazwyczaj jestona węższa od grupy, za faktyczne<strong>do</strong>tarcie <strong>do</strong> której muszą zapłacićtelewizji. Dlatego im precyzyjniejuda się zaplanować kampanię, tymwiększe będą oszczędności.Dlaczego w takim razie reklamodawcykupują spoty w dużychstacjach skoro <strong>do</strong>cierają one<strong>do</strong> każdego? Siłą dużych stacjijest bu<strong>do</strong>wanie wysokiego zasięguw krótkim czasie. Dlatego spotyna ich antenach są co <strong>do</strong> zasadydroższe niż w stacjach targetowanych(niszowych).Ale ten handicap zmniejszał siębędzie wraz z rosnącym zasięgiemcyfryzacji. Im mocniej fragmentaryzowaćbędzie się wi<strong>do</strong>wnia dużychstacji, tym słabsze będą ichmożliwości w zakresie bu<strong>do</strong>waniazasięgu. Spójrzmy dla przykładu natrzy stacje TVP o identycznym zasięgu,ale znacząco różnym udzialew czasie oglądania. TVP Info słabiejzbuduje zasięg niż TVP1 przy kampaniacho równym nasileniu, w rozumieniuliczby wygenerowanychkontaktów z wi<strong>do</strong>wnią (nie spotów).(wykres 3)Skoro duże stacje tracą siłę, naturalnąkonsekwencją będzie spadekcen, jakie reklamodawcy płacąim za <strong>do</strong>tarcie <strong>do</strong> swoich konsumentów.Oznaczać to może znacząceprzesunięcia w przychodachstacji – na niekorzyść stacji dużych,a z korzyścią dla stacji sprofi lowanych(targetowanych).Koń pociągowy może tym samymstać się koniem trojańskim…Jednocześnie może to też oznaczaćpozytywną zmianę dla telewizjijako medium – kolejne obniżeniebariery wejścia przyciągnie budżetyreklamowe nowych, mniejszychfi rm chcących promować w telewizjiswoje produkty i usługi.WOJCIECH KOWALCZYKDyrektor Marketingu AtmediaYoram Gross, klasykświatowej animacji, swe85. urodziny obchodziłw warszawskiej Kulturze oraz krakowskimKinie pod Baranami. Artysta,zwany australijskim Disneyem,urodził się w Krakowie. Wojnęprzetrwał na aryjskich papierachw tym mieście, a także w Warszawiei Otwocku. Karierę rozpoczynałw 1947 roku jako asystentEugeniusza Cękalskiego przy realizacjiJasnych Łanów, socrealistycznejopowiastki poświęconejelektryfi kacji tytułowej miejscowości.Potem terminował u światowejklasy <strong>do</strong>kumentalisty Jorisa Ivensa(Pierwsze lata, 1947) oraz u własnegobrata Natana (Nasze dzieci,1948). W 1950 roku wyjechał<strong>do</strong> Izraela, gdzie realizował krótkometrażowefi lmy eksperymentalne.Cztery lata później nakręcił,w oparciu o scenariusz brata, pełnometrażowyfi lm kukiełkowy JózefMarzyciel, a rok później odniósł olbrzymisukces komercyjny komediąTylko za funta!. W 1968 roku –po wybuchu wojny sześciodniowej– wyemigrował <strong>do</strong> Australii, gdziezrealizował wiele popularnych seriali(Blinky Bill, Skippy) oraz fi lmówdla dzieci (m.in. Dorotka i kangur,Mały skazaniec, Sara), najczęściejłączących animację z tzw. żywąakcją. Jest także producentemserialu poświęconego przygo<strong>do</strong>mpopularnego profesora Filutka.Podczas benefi sów urodzinowychw Warszawie i Krakowiebyły życzenia, efektowny tort, fi lmyjubilata, liczne prezenty, ze SrebrnymMedalem „Zasłużony Kulturze– Gloria Artis” na czele. Była wreszciepremiera uroczego <strong>do</strong>kumentuo laureacie nakręconego przezTomasza Magierskiego Krakowiaczekci ja...Nie jestem człowiekiem, któryczyta i pisze, a myśli i mówi<strong>do</strong> siebie, ze sobą rozmawia wyłączniepo polsku, bez przerwy,codziennie. Moje sny są takżepo polsku. Bo tak jest najwygodnieji najprzyjemniej. Nie mogęsię tego pozbyć. I nie chcę – powiedziałwzruszony jubilat. Szkoda,że żadna z telewizyjnych stacjinie zainteresowała się zbytniotym wyjątkowym fi lmowcem.Nawiasem mówiąc, wielu jesttakich wspaniałych artystów –myślących i śniących po polsku– na świecie. W samym tylko śro<strong>do</strong>wiskuanimatorów można odnaleźćAlexandra Sroczyńskiegood ponad ćwierć wieku pracującegow Nowym Jorku, RyszardaAntoniszczaka w Sztokholmieczy Piotra Kamlera, klasyka fi lmufrancuskiego, od wielu lat mieszkającegow... Warszawie. Wartoby się nimi i ich twórczością zainteresować.Cudze chwalicie,swego nie znacie...JERZY ARMATAGRUDZIEŃ <strong>2011</strong>35