12.07.2015 Views

Nr 27 - Biblioteka Główna Akademii Medycznej w Bydgoszczy

Nr 27 - Biblioteka Główna Akademii Medycznej w Bydgoszczy

Nr 27 - Biblioteka Główna Akademii Medycznej w Bydgoszczy

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Święta Bożego Narodzeniasą czasem radości i ciepła, zadumy i nadziei.Życzę, by takie właśnie były świąteczne dni,a nadchodzący 2008 rok okazał się czasem pomyślnościoraz spełnienia oczekiwań, dając nam siłę do stawania się lepszymii do czynienia dobra w naszym otoczeniu.Małgorzata Tafil-KlaweProrektor UMK ds. Collegium Medicum


Wywiad numerudać to wszystko co np. otrzyma przeciętnyAmerykanin, ale jest duzy problem finansowyz wykonaniem wszystkich badań i procedur.Poza publikacjami, w których przechwalamysię naszymi osiągnięciami, są zjazdy. Najednym ze zjazdów endokrynologicznych,bodajże w Lyonie, pamiętam, że doniesieniaz Polski były na drugim miejscu, jeśli chodzio ilość, natomiast nieco gorzej było z jakością,co wynikało z faktu, że w owym czasie Polacyźle pisali abstrakty zjazdowe, więc doniesieniaumieszczano w sesjach plakatowych, a niewśród doniesień ustnych. Od tego czasu niecosię poprawiło, lecz nadal niewielu Polakówbywa zapraszanych do wygłaszania doniesień,przykładowo na konferencjach europejskichmiałem około 100 doniesień plakatowych,a jedynie 3 prestiżowe wystąpienia ustne.Redakcja: Jakim jest Pan Profesor szefem,jak wygląda życie codzienne Katedry i Kliniki?W Pracowni Medycyny NuklearnejProf. Junik: Sądzę, że bardzo dobrym, aleproszę spytać asystentów, oni odpowiedzą,jak jest naprawdę… Sama nazwa „Katedra”sugeruje, że musimy pogodzić trzy rzeczy. Popierwsze każdy z nas szedł na studia po to,by leczyć pacjentów. W Katedrze na pewnoz żadnych powodów żaden pacjent nie możebyć zaniedbany – czyli w pierwszym rzędziezajmujemy się pacjentami, staramy się dbaćo dostateczną ilość pacjentów diabetologicznychi endokrynologicznych, bo po to przychodzątutaj studenci i lekarze stażyści, bysię czegoś nauczyć. Co czwarty dzień mamyrównież ostry dyżur. Przyjmujemy pacjentówzarówno ze śpiączką cukrzycową, jak i niewydolnościąserca.Wszyscy pacjenci z <strong>Bydgoszczy</strong>i okolic, którzy trafią do izby przyjęći dyżurujący tam lekarz uzna, że niezbędnajest hospitalizacja ze względów internistycznych,trafiają do nas. Następna sprawa todydaktyka, kształcą się u nas studenci WydziałuLekarskiego z zakresu endokrynologiii diabetologii, mamy również seminariai ćwiczenia ze schorzenia: cukrzyca i chorobytarczycy w ciąży - to zajęcia na terenie KlinikiPołożnictwa i Chorób Kobiecych, mamyzajęcia z medycyny rodzinnej dla KatedryLekarza Rodzinnego, przychodzą również nazajęcia studentki Wydziału Nauk o Zdrowiu.Oczywiście musimy również zajmować siębadaniami naukowymi, gdyż na studia szliśmypo to by leczyć chorych, a MagnificencjaRektor zatrudnia nas tylko i wyłącznie po to,byśmy nauczali studentów, rzecz jasna przyłóżku pacjenta, natomiast awansujemy lubwylatujemy z pracy przede wszystkim za wynikibadań naukowych (i publikacje lub ichbrak). Dlatego pacjentów, których leczymyopracowujemy często pod względem naukowym,czasem są to pieniądze z uczelni, a czasemprogramy lekowe, wieloośrodkowe.Redakcja: W Katedrze działają dwie Pracownie:Medycyny Nuklearnej i Ultrasonograficzna.Szczególnie ta pierwsza budzi zainteresowanielaika. Czym się zajmuje. Czymedycyna nuklearna to dyscyplina, w którejspecjalizują się lekarze? Prosimy o przybliżenieproblematyki.Prof. Junik: Pracownia Medycyny Nuklearnejdziała w Szpitalu Uniwersyteckimod 2003 roku. Powstała z inicjatywy śp. prof.Zdzisława Boronia, który jako radiolog przygotowałmiejsce na powstanie tejże Pracowni.Rektor prof. Jan Domaniewski to wszystko organizował,również pieniądze na gamma kamerę,a ja po prostu sfinalizowałem. Opróczspecjalizacji z endokrynologii oraz choróbwewnętrznych mam również specjalizacjęz medycyny nuklearnej. Jest to o tyle ciekawadziedzina medycyny, że wykonanejej metodami badania pokazują zarównostrukturę narządu jak i jego czynność. Wyobraźmysobie jakiś narząd np. tarczycę. Jodpromieniotwórczy, który sam biegnie dotarczycy pokazuje jak duża jest tarczyca, jakduże ma guzki, ale również pokaże, ile tegojodu zostało wychwycone, czyli jak czynnajest tarczyca, np. w niedoczynności niewychwyci go wcale, albo bardzo niewiele,a w nadczynności bardzo dużo. Weźmypacjenta z zatorowością płucną. Podajemyznacznik, który dostaje się do naczyń i pokażenp. czy występuje zator tętnicy płucneji jaki jest zakres obszaru pozbawionegoukrwienia. Inny przykład to renoscyntygrafia.Jest to bardzo czułe badanie, o wieleczulsze niż usg, pokaże nam zarówno lokalizacjęnerek i jakiej są wielkości, co wykonamyrównież przy pomocy usg, ale uwidocznitakże, czy nerki pracują prawidłowo, jakiejest ich ukrwienie, czy funkcja wydzielnicza.Weźmy raka i przerzuty. Najszybciej na pytanie,czy są przerzuty do kości odpowie scyntygrafiakoścca i wtedy od razu mamy badaniecałego ciała, a nie wycinka. O medycynienuklearnej mógłbym opowiadać godzinami,są to badania pomocne w każdej dziedziniemedycyny, badania komplementarnew stosunku do innych metod. Jest to specjal-Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


ność nieco niszowa, której rozkwit nastąpiłw latach 60. i 70., ale w krajach zachodnichjest nadal bardzo rozwinięta.Redakcja: Czy publikujecie Państwo dorobeknaukowy z tej dziedziny?Prof. Junik: Oczywiście, chociażby ostatniomieliśmy bardzo ciekawą publikację dotyczącąwyjątkowo nietypowego przerzuturaka tarczycy w rzucie żołądka, pierwszy tegotypu przypadek opisany na świecie. Mieliśmyrównież artykuł dotyczący raków tarczycywiększej grupy chorych, ale diagnozowanychi leczonych za pomocą jodu promieniotwórczego,prowadziliśmy badanie mięsaka Ewingaopublikowane w Clinical Nuclear Medicine.Wiele innych artykułów związanychz medycyną nuklearną umieściliśmy w czasopismachz Listy Filadelfijskiej.Redakcja: Medycyna nuklearna wymagachyba sporych nakładów. Czy widzicie Państwoszansę na rozwój Kliniki i Pracowniz udziałem środków unijnych (7 program ramowy,środki programów operacyjnych).Prof. Junik: Cały czas o tym myślę, ale panujew miarę zgodna opinia, że środki unijnedosyć trudno uzyskać, wymaga to szeroko zakrojonejwspółpracy.Redakcja: Ile łóżek liczy Klinika PanaProfesora? Czy to wystarczająca liczba? Szpitalim. dr. A. Jurasza jest w trakcie renowacji,z nadzieją na rozbudowę. Czy jest Pan zadowolonyz dotychczasowej bazy lokaloweji wyposażenia Katedry wraz z Pracowniami?Prof. Junik: Remont w sensie termoizolacjiszpitala nas również dotyczy. Rozbudowadotyczy bardziej Kliniki Dermatologii czyPsychiatrii, mających o wiele większe potrzebyczy Chirurgii Dziecięcej, która funkcjonujebez oddziału pooperacyjnego, kolejnejkliniki chorób wewnętrznych, oraz dlaKliniki Geriatrii z uwagi na zwiększającą siędługość życia pacjentów, których jakość życiarównież należałoby poprawić. Pod względemliczby łóżek myślę, że w regionie potrzebybyłyby większe. Wolne łóżka powinny byćzawsze, gdyż chory np. z ostrego dyżuru powinientrafić na łóżko na salę chorych, a niena korytarz. Okresowo zdarza nam się, że niema gdzie postawić łóżka, co wynika z faktu,że czasami na ostrym dyżurze trafia do nasdwójka pacjentów, a czasami kilkunastu, więcmając 24 łóżka i ostry dyżur co 4 dni, brakujenam wolnego miejsca. Patrząc na to ze stronystudentów, jest również za mało łóżek. Grupystudenckie powinny liczyć od 2 do 6 osób,my uważamy, że 2, góra 3 osoby to w sam raz,władze uczelni wolałyby od 4 do 6. Studentuczy się dzięki badaniu pacjentów, a wyobraźciesobie państwo, że jesteście pacjentami,czy wolelibyśmy być zbadani przez dwójkęczy szóstkę studentów?Redakcja: Co chciałby Pan zmienić, rozszerzyć,dokupić, gdyby miał takie możliwości?Prof. Junik: Nadzieję mam zawsze, gorzejz pewnością, że nadzieja się ziści. Zacznijmyod sal chorych, największa liczy 6 osób, napewno chorzy powinni przebywać w mniejszych.Wspólne węzły sanitarne dla całegooddziału to też powoli jest przeżytek, dobrzeby było, gdyby istniały przy salach chorych.Ten problem dotyczy całego szpitala. Następnasprawa, od czasu do czasu trafiają donas pacjenci, którzy powinni być izolowani,przydałaby się dla nich sala. Przydałoby sięzdecydowanie więcej sprzętu monitorującegoczynności życiowe dla pacjentów w ciężkimstanie np. z przełomem hiperkalcemicznymczy tarczycowym lub pacjenci przyjęciz ostrego dyżuru. Sprzęt powinien być nowszy,żeby się nie psuł. Personel tłoczy się, klinikazostała zaprojektowana dla kierownika,dwóch adiunktów i 1-2 lekarzy asystentów naetatach szpitalnych. Brakuje miejsca dla specjalizującychsię lekarzy rezydentów czy lekarzystażystów. Zespół powiększył się znacznieod czasu przeniesienia Katedry do SzpitalaUniwersyteckiego. Każda szanująca się klinikapowinna mieć pomieszczenie na wirówki, lodówki,zamrażarki z materiałem naukowym,gdzie przeprowadza się badania. Dla klamrymetabolicznej długo nie mogliśmy znaleźćmiejsca, dopiero obecna dyrekcja SzpitalaUniwersyteckiego nam pomogła… Dla Katedryi Kliniki, tego typu pomieszczenia, zbędnez punktu widzenia ekonomiki szpitala, alewręcz niezbędne z punktu widzenia szkoleniowegoi naukowego są konieczne.Redakcja: Czy współpracują Państwo ściślejz innymi jednostkami Collegium Medicum,a jeśli tak, to z którymi?Prof. Junik: Bardzo dobrze współpracujemyz wieloma jednostkami, aż się bojęwymieniać, by nie pominąć nikogo, od dachupo parter, mamy publikacje zarównoz Kliniką Neurologii, jak i Nefrologii, Urologii,w tej chwili z Kliniką Kardiologii prowadzimyw dużym zakresie badania dotyczące cytokinu chorych z ostrym zespołem wieńcowymchorych jednocześnie na cukrzycę, ale współpracujemyi z Katedrą Patobiochemii, jaki z Zakładem Neuropsychologii, i jest drugie tylekatedr i zakładów, których nie wymieniłem.Redakcja: Jak układa się współpraca z innymiośrodkami w kraju? Czy utrzymujecie Państwobliższe kontakty z klinikami za granicą? Cosądzi Pan o tzw. badaniach wieloośrodkowych?Wywiad numeruProf. Junik: Dobrze mi się współpracujez moją dawną uczelnią czyli obecnie UniwersytetemMedycznym w Poznaniu, alerównież z Białymstokiem, z tamtejszą KlinikaEndokrynologii, jak i innymi ośrodkami.Jest to współpraca na różnym szczeblu, czy tow ramach publikacji, recenzji prac czy programówlekowych, udziału w konferencjach,jak i zapraszanie naukowców i wykładowcówdo nas. Badania wieloośrodkowe dotycząnajczęściej programów lekowych czy genetycznych.Niestety, najdokładniejsze danema tylko koordynator, który jako jedyny wrazz zespołem jest zorientowany co do wynikówbadań, zespoły z poszczególnychośrodków znają wyniki jedynie wycinkowo,a bywa nawet, ze materiał biologicznywysyła się do laboratorium centralnegoi otrzymujemy dopiero efekt końcowy. Razwymieniono nas nawet w Lancecie w sekcjipodziękowań za współpracę.Redakcja: Prosimy o kilka słów o zróżnicowanymzespole Katedry, który oprócz zadańmedycznych i naukowych, realizuje równieższeroko zakrojoną dydaktykę, począwszyod wykładów i seminariów po ćwiczenia przyłóżku chorego oraz ćwiczenia w pracowniachi poradniach przyklinicznych. Jakie znacząceosiągnięcia swych współpracowników chciałbyPan Profesor wspomnieć w naszej rozmowie.Jak ocenia Pan obecny zespół i w jakisposób dobiera Pan nowych pracowników?Prof. Junik: Swój obecny zespól oceniamwysoko. W części jest to zespół, który stworzyłaprof. Graczykowska-Koczorowska, jaw o wiele większym stopniu stymuluję ich dopracy naukowej. Szczególnie chodzi o osoby,które pracowały już na studiach w kolenaukowym, następnie studia doktoranckiei dopiero wtedy etat. Są to ludzie, którzy chcąsię zajmować nauką, skoro zaczęli to czynićw czasach studenckich. Przychodzą do nas równieżlekarze rezydenci w ramach specjalizacji.Redakcja: Czy Katedra ma swego rodzajukonkurencję w regionie?Prof. Junik: Na dobrą sprawę każdy oddziałchorób wewnętrznych w jakimś stopniuzajmują się endokrynologią i diabetologią,niemniej oddziałem typowo endokrynologicznymjest jedynie oddział w Grudziądzu.Inne oddziały, mające trudniejsze przypadki,przekazują je do nas, a my chętnie przyjmujemy.Inne oddziały są tylko częściowo przygotowanedo prowadzenia diabetyków, przykładowojeśli chodzi o nietypowy rozkładposiłków. W normalnym szpitalu śniadaniejest o 9, obiad o 12-13, a kolacja o 17, wszystkieposiłki w ciągu 8-9 godzin, dwie trzeciedoby bez jedzenia. W przypadku chorychna cukrzycę to niedopuszczalne, my mamyzupełnie inny rozkład. Często przyjmujemypacjenta z cukrzycą trudną do wyrównania,a u nas z uwagi na odpowiednie dostosowaniekliniki wyrównujemy go bez problemu.Redakcja: Co sądzi Pan o przekształceniuw Szpital Uniwersytecki kolejnego lub kolejnychszpitali (im. dr. Biziela w <strong>Bydgoszczy</strong>oraz dwóch toruńskich)?Prof. Junik: W przypadku Szpitala Bizielato właściwie, z punktu widzenia dydaktykijest on szpitalem uniwersyteckimod dawna, to tylko zmiana właścicielai zabezpieczenia interesów personelu, którynie zajmował się dydaktyką i do tej poryWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Wywiad numerunie był tym zainteresowany. Jeśli natomiastchodzi o szpitale toruńskie, jest to z pewnościąwyzwanie, sama zmiana nazwy nie wystarczy,stoją przed nimi te same problemy,które miałem z zakładaniem i rozwijaniemkliniki endokrynologii. Po pierwsze musipowstać kadra, która będzie się zajmowałanie tylko pacjentami, ale również dydaktyką,do czego trzeba mieć pewne umiejętnościoraz nauką, do czego trzeba mieć sercei poświęcić temu dużo czasu. Następnietrzeba stworzyć możliwości lokalowe. Pozatym, chcąc tworzyć naukę, należy albo wychowaćsobie własnych pracowników naukowo-dydaktycznych,albo ściągnąć ichz innych ośrodków i dać im mieszkania. Towszystko kosztuje. Życzę Toruniowi wszystkiegonajlepszego, ale jeszcze długa i ciężkadroga przed tymi szpitalami.Redakcja: Jest Pan Profesor członkiemSenatu UMK. Uczestniczy Pan w jego posiedzeniach.Proszę powiedzieć, jak postrzegaPan taką różnorodność dyscyplinUniwersytetu. Czy to ciekawe doświadczeniadla medyka?Prof. Junik: Pracując zarówno w Poznaniu,jak i w <strong>Bydgoszczy</strong> spędzałem swój czasgłównie w otoczeniu innych medyków. Takieduszenie się w sosie własnym powoduje pewnezawężenie horyzontów, zajmowaliśmy sięgłównie medycyną. Połączenie z Uniwersytetemspowodowało, ze trzeba było spojrzećna uczelnie oczami drugiej strony. Dla nichzrozumienie, że lekarze to jednak coś innegoniż tylko naukowcy i nauczyciele akademiccyzajęło trochę czasu i trwa do tej pory. Przykładowowiększość członków Senatu uważa,że posiedzenia Senatu w czerwcu i wrześniumogą się odbywać zamiast po południu jakzwykle, przed południem bo nie ma zajęć zestudentami. Lekarze w tym czasie przyjmująw poradniach i klinikach. Myślę, że to poznawaniesię, wymienianie doświadczeniamibędzie trwało. Nam, lekarzom, imponujez kolei uniwersalizm i większa niezależność,chociażby w dysponowaniu czasem u pracownikówcampusu toruńskiego.Redakcja: Właśnie mijają 3 lata od połączeniaobu Uczelni. Jak ocenia Pan dotychczasowyudział Collegium Medicum w rozwojunaszego Uniwersytetu?Prof. Junik: Oczywiście były i pozytywyi negatywy połączenia się z Uniwersytetem,Toruń to na pewno potężna baza naukowa,AM tak dużej bazy nie miała, ale na pewnoswój wkład w tym zakresie zwiększamy, jestcoraz więcej pracowników naukowych, profesorów,doktorów habilitowanych. Sam fakt,że w skład Uniwersytetu wchodzi WydziałLekarski zwiększa prestiż uczelni i wice versa,nie musimy się przejmować, że przemianująnas np. na Wyższą Szkołę Lekarską.Redakcja: W październiku 2007 rokuprowadzona przez Pana Katedra wrazz Sekcją Medycyny Nuklearnej PolskiegoTowarzystwa Endokrynologicznego zorganizowałyKonferencję Naukowo-Szkoleniową„Medycyna Nuklearna w Endokrynologii”.Prosimy o krótkie podsumowanie tegospotkania...Prof. Junik: Organizowaliśmy różne konferencjei zjazdy dla środowiska lokalnego, tabyła pierwszą ogólnopolską. Jak została ocenionaprzez środowisko jeszcze nie wiemy,natomiast bardzo wysoko została ocenionaprzez władze obu towarzystw: Polskiego TowarzystwaEndokrynologicznego, pod któregoauspicjami została zorganizowana oraz PolskiegoTowarzystwa Medycyny Nuklearnej,już w połowie konferencji poproszono naso zorganizowanie następnej takiej konferencji,co nastąpi prawdopodobnie za 2-3 lata.Redakcja: Jeśli Pan Profesor pozwoli,pragnęlibyśmy usłyszeć choć kilka słówo życiu prywatnym Pana Profesora, o pasjachpozanaukowych, rodzinie…Prof. Junik: W weekendy i w czasie wakacjistaram się nie pracować, chyba że mamnóż na gardle, do tego stopnia, że do niedawnanie używałem nawet laptopa, żeby nie miećmożliwości pracy w domu. Mam żonę, którarównież jest lekarzem, oraz dwóch synów,którzy nie kontynuują tradycji rodzinnych,obaj studiują na ASP na Wydziale Grafiki. Sąutalentowani po żonie…Redakcja: Dziękujemy za rozmowę i wyczerpująceodpowiedzi na wszystkie naszepytania.Ze strony Redakcji wywiad prowadzili: redaktor naczelny- dr Krzysztof Nierzwicki oraz sekretarz redakcji - mgrMonika Kubiak.Zespół Katedry Endokrynologii i Diabetologii wraz z kierownikiem, prof. dr. hab. Romanem Junikiem (pierwszy z prawej)Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Kronika wydarzeńWydarzenia z Collegium MedicumW sobotę 17 listopada 2007 r. odbyło sięuroczyste wręczenie dyplomów absolwentomWydziału Lekarskiego Collegium MedicumUniwersytetu Mikołaja Kopernika.W sobotę 17 listopada 2007 roku CollegiumMedicum im. Ludwika Rydygiera zaprosiło nakolejną edycję Dnia Nauki – Medicalia 2007.Komitet Stały ds. Zdrowia Reprodukcyjnegoi AIDS, działający przy Oddziale BydgoszczMiędzynarodowego Stowarzyszenia StudentówMedycyny IFMSA-Poland, zorganizowałakcję z okazji Światowego Dnia AIDS, obchodzonego1 grudnia.Papierowe legitymacje studenckie, zawierającenieaktualne zapisy o przysługującej studentom50-procentowej uldze, utracą ważnośćMedicalia 2007oprac. Monika KubiakW sobotę 17 listopada 2007 roku CollegiumMedicum im. Ludwika Rydygiera zaprosiło nakolejną edycję Dnia Nauki – Medicalia 2007.Medicalia organizowane przez CollegiumMedicum UMK cieszą się ogromnąpopularnością. Naukowcy i lekarze rezygnująz hermetycznego języka i w przystępny,często zabawny sposób przybliżająhistorię medycyny. „Taca z narzędziamichirurgicznymi przypominałakiedyś zestawy przyborów używanychprzez kobiety: kilka par nożyczek, pesety,nici, a nawet imadełko. Pęseta z ząbkamimożemy sobie przytrzymać mięsień,a hakiem operacyjnym powłokę brzuszną.Imadełko przydaje się do trzymania igły.Nić chirurgiczna w przeciwieństwie do tejużywanej w normalnym szyciu, wypełniaw całości dziurkę zrobioną przez igłę” -w taki sposób dr Wojciech Szczęsny, chirurgz Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólneji Endokrynologii opowiadał o tajemnicachsali operacyjnej. Nie zabrakło ciekawostekdla osób spragnionych nowin naukowych.Specjaliści z Katedry Biologii <strong>Medycznej</strong>podzielili się informacjami, w jaki sposóbwyprodukować w probówce chrząstki,kości, skórę oraz jak te możliwości są wykorzystywanew medycynie regeneracyjnej.Na tegorocznych Medicaliach możnabyło poznać także podstawowe technikimasażu klasycznego, takie jak: głaskanie, rozcieranie,ugniatanie, wyciskanie, wstrząsanie,piłowanie, oklepywanie. Praca radiologa jestnudna? Nic podobnego - mówili naukowcy,zapraszając na warsztaty odkrywające tajemniceludzkiego ciała. Dzięki tomografii komputerowejmożna zajrzeć do ludzkiej czaszki, natomiastrezonans magnetyczny pozwala obejrzećWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>31 grudnia 2007 roku. Należy je wymienić naaktualną w odpowiednim dziekanacie.Konferencje, zjazdy, sympozjaW dniu 12 października 2007 roku miałamiejsce konferencja „Nieswoiste zapaleniajelit”. Organizatorem Konferencji były SekcjaNieswoistych Zapaleń Jelit Polskiego TowarzystwaGastroenterologii i Hepatologiii Żywienia Dzieci wraz z Katedrą i KlinikąPediatrii, Alergologii i Gastroenterologii CollegiumMedicum UMK.np. stawy. Magdalena Nowaczewska z KlinikiNeurologii przygotowała gratkę dla tych, którychfascynuje ludzki mózg. – Zaczęliśmy odZ ¿ycia UczelniW dniach 19-20 października 2007 rokuodbyła się Druga Polsko-Francuska KonferencjaPulmonologiczna, zorganizowanaprzez Polskie Towarzystwo Chorób Płuc,Oddział w <strong>Bydgoszczy</strong>; Kliniczny OddziałPulmonologii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznegooraz Katedrę i Zakład Promocji ZdrowiaCollegium Medicum UMK i FundacjęOddech Nadziei. Główne tematy konferencji:epidemiologia chorób płuc w Polsce i Francji,sarkoidoza, problemy uzależnienia od nikotyny,opieka paliatywna w chorobach płuc,wczesne metody wykrywania raka płuca.Wykłady odbywały się w języku francuskim.W dniu <strong>27</strong> października 2007 roku SekcjaMedycyny Nuklearnej Polskiego TowarzystwaEndokrynologicznego oraz Katedra i KlinikaEndokrynologii i Diabetologii z PracowniąMedycyny Nuklearnej zorganizowały KonferencjęNaukowo-Szkoleniową „MedycynaNuklearna w Endokrynologii”.W dniu <strong>27</strong> listopada 2007 roku w salikonferencyjnej Katedry i Zakładu Histologiii Embriologii Collegium Medicum odbyło siękolejne zebraniu PTHiC Oddziału Bydgosko–Toruńskiego.podstaw, czyli budowy i funkcjonowania mozgu.Ale później zaproponowaliśmy uczestnikombadania naczyń mózgu oraz przedstawiliśmydowody na to, że mózg kobietyi mężczyzny znacznie się od siebie różnią, cooznacza, że teoria dowodząca, że kobiety sąz Wenus, a mężczyźni z Marsa nie do końcajest pozbawiona sensu - zachęcała Nowaczewska,która poprowadziła warsztaty odkrywającetajemnice mózgu. Na Medicaliach tymrazem mówiono też o ekonomii. Uczestnicywarsztatów dowiedzieli się, w jakich obszarachżycia alkohol jest odpowiedzialnyza straty ekonomiczne, ile kosztuje leczeniealkoholizmu oraz jakie są społeczneskutki nadużywania alkoholu.W Auli Collegium Medicum przy ul. M.Skłodowskiej-Curie 9 odbyły się wykłady,na które zaproszono wszystkich chętnychbez uprzednich zapisów. Wystąpili:• o godz. 12.00 dr hab. n. med. WojciechBeuth, prof. UMK z wykładem „Grozaurazów mózgu i rdzenia kręgowego”,• o godz. 13.00 dr hab. Władysław Sinkiewicz,prof. UMK z wykładem „Niewydolnośćserca - coraz bardziej aktualnyproblem starzejącej się Europy”,• o godz. 14.00 dr n. med. Marek Jurgowiakz wykładem „Ozon – leczy czyzabija?”.Przez cały dzień cyklicznie w godzinachod 10.00 do 13.00 odbywały sięrównież warsztaty tematyczne, które rozpoczynałysię zawsze o pełnej godziniei trwały około 45 minut. Warsztaty zorganizowanow większości w katedrach,klinikach i zakładach mieszczących sięw Szpitalu Uniwersyteckim im. dr A. Jurasza,w zakładach teoretycznych przy ul.Karłowicza, w budynku Nowej Patomorfologiioraz w budynku Biblioteki <strong>Medycznej</strong>.Tajemnice i rytuały sali operacyjnejSala operacyjna dla wielu ludzi jest miejscemtajemniczym i groźnym zarazem. W istocie bowiemmiejsce to ma swoje tajemnice i rytuały.Współczesne stroje chirurga i pielęgniarek, używanenarzędzia i sprzęt, to wynik pracy i badań


Z ¿ycia Uczelnipokoleń lekarzy i naukowców. Dziś operacja nieboli, gdyż chory jest znieczulony. Zakażenia stanowiąrzadkość, ponieważ chirurdzy myją ręceprzed zabiegiem a narzędzia są jednorazowegoużytku, bądź dokładnie sterylizowane. W czasiewarsztatu pokazano jak wygląda przygotowaniechirurga i instrumentariuszki do zabiegu, zaprezentowanonarzędzia chirurgiczne te klasycznei te najnowsze - laparoskopowe. Omówiono teżtrochę historię chirurgii, która rozpoczęła się odkamiennego ostrza, a dziś posługuje się laseremi robotami. Każdy mógł wziąć w ręce narzędzianoszące imiona wielkich chirurgów takiejak Pean, Mikulicz czy Kocher. A kiedy zgasłoświatło lampy operacyjnej był czas na zastanowieniesię nad geniuszem minionych pokoleń.Całościowa Ocena Geriatryczna (COG)COG obejmuje cztery główne dziedziny:1. Oceny i stanu czynnościowego: skala Katza(ADL – activities of daily living) - ocena takichparametrów jak zdolność utrzymywaniahigieny, umiejętność samodzielnego ubieraniasię i rozbierania oraz kontrolowanie podstawowychczynności fizjologicznych. SkalaLawtona (IADL) – ocena zdolności podstawowegofunkcjonowania we współczesnymotoczeniu (np. zdolność korzystania z telefonu);2. Oceny stanu zdrowia fizycznego: skalaTinetti – testuje zbiorczo funkcje układu nerwowegoi kostno-stawowego. Skala Nortona– ryzyko powstawania odleżyn; 3. Ocenystanu psychicznego: testy MMSE oraz skróconytest sprawności umysłowej wg Hodkinsona.Test Rysowania Zegara do wykrywaniawczesnych objawów otępienia. GSD - geriatrycznaskala depresji. Skala Lęku HamiltonaHAM-A. Trening funkcji poznawczychw otępieniach - podstawowe zagadnienia;4. Oceny socjalno-środowiskowej: określeniepotrzeb w zakresie opieki i pomocy, zarównoaktualnej i długoterminowej.Ile kosztuje nas alkoholizm?Uzależnienie od alkoholu jest chorobą,która niesie za sobą liczne negatywne skutki.Indywidualne konsekwencje wyrażają sięprzede wszystkim w pogorszeniu zdrowiaalkoholika. Nie mniejsze znaczenie mają jednakspołeczne skutki nadużywania alkoholu.Warsztaty miały na celu przybliżyć ekonomicznywymiar strat spowodowanych tymproblemem. Uczestnicy warsztatów próbowalizidentyfikować obszary życia, w którychalkohol odpowiedzialny może być za stratyekonomiczne. Przedstawiono sposób pomiarukosztów jakie ponosi społeczeństwo z powodualkoholizmu. Pokazano także ile kosztujeleczenie tej choroby i że na terapii takiejkorzysta nie tylko sam uzależniony, ale i mywszyscy. Porównano koszty społeczne chorobyz korzyściami ekonomicznymi wynikającymiz funkcjonowania przemysłu produkującegoalkohol.Badania obrazowe w diagnostycezmian skórnych – Dermatoskopiai UltrasonografiaDermatoskopia jest nieinwazyjną, wielokrotniepowtarzalną metodą oceny zmianskórnych, a w szczególności znamion. Badaniadokonuje doświadczony dermatologprzy pomocy sprzętu optycznego zwanegodermatoskopem (powiększającego około 40-krotnie zmiany skórne). Struktury widoczneprzez dermatoskop są wynikiem trójwymiarowejpenetracji oświetlenia w głąb skóry.Na jeszcze bardziej szczegółową diagnostykęi ustalenie głębokości nacieku i dynamiki rozwojuznamion, pozwala ultrasonografia. Doobrazowania zmian skórnych służą sondy 20mHz i 50 mHz. Wszystkie uzyskiwane obrazymożna zapisywać wraz z danymi pacjentai lokalizacją, co umożliwia monitorowanieprzebiegu choroby i kontrolę.FotodermatologiaUczestnicy warsztatu zapoznali się z nowoczesnymsprzętem stosowanym w fototerapiii diagnostyce chorób skóry. W czasie warsztatówzaprezentowano badania fototypu skóryz oceną mexametryczną. Uczestnicy dowiedzielisię o działaniu promieniowania UV naskórę. Przedstawiono metody naświetlań stosowanew leczeniu różnych dermatoz.Chemia wcale nie musi być trudna,a może być przyjemna i kolorowaUczestnicy wykonali szereg reakcji barwnychz zakresu analizy jakościowej (m.in.reakcję charakterystyczną dla jonów żelaza(III), wybrane reakcje kompleksowania), zbadaliamfoteryczność wodorotlenku cynku orazwpływ temperatury na położenie stanu równowagireakcji dimeryzacji ditlenku azotu.Pachnące molekuły.Wykład połączony z prezentacją multimedialnąi pokazem. Przedstawione zostałyzagadnienia zapachu substancji pochodzenianaturalnego, głównie roślinnego. Zaprezentowanoopisy i zdjęcia wybranych aromatycznychroślin i przykładowe składniki chemiczneolejków eterycznych o charakterystycznymdla rośliny macierzystej zapachu. Uwzględnionozależności zapachu od struktury chemicznejz podkreśleniem podobieństw i różnicw budowie cząsteczki.Substancje uzależniającepochodzenia roślinnegoPrzedstawiono przegląd roślin, zawierającychzwiązki uzależniające, a także formyuzależnień od tych substancji oraz niebezpieczeństwozwiązane z ich toksycznością i destrukcyjnymwpływem na organizm ludzki.Zwrócono uwagę na podobieństwo pewnychsubstancji pochodzenia roślinnego do związkówwystępujących w organizmie ludzkim.Chemia w służbie wymiarusprawiedliwościPierwszą część warsztatów poświęconozapoznaniu się ze współczesnymi technikamistosowanymi w toksykologii sądowej i badaniachkryminalistycznych. Uczestnicy zapoznalisię z metodami wyodrębniania trucizn,narkotyków czy leków z tkanek i narządów orazz metodami analitycznymi takimi jak chromatografiacienkowarstwowa (TLC), chromatografiagazowa, wysokosprawna chromatografiacieczowa oraz z technikami łączonymi(GC/MS, LC/MS).W drugiej części warsztatówuczestnicy wykonali symulację ekspertyzychemiczno-toksykologicznej związanejz wykrywaniem składników dymu tytoniowegoi ich metabolitów w organizmie człowiekaz wykorzystaniem techniki ekstrakcji do fazystałej (SPE) i ekstrakcji cieczciecz (LLE) orazmetod TLC, GC/MS, LC/MS.Rola i zadania współczesnejmedycyny sądowejW trakcie prezentacji przedstawiono zakresdziałania medycyny sądowej, w sposóbzwięzły omówiono: 1. zasady przeprowadzaniabadań osób zmarłych, z uwzględnieniem:oględzin zewnętrznych zwłok na miejscu ichznalezienia, wskazaniem do przeprowadzeniasądowo-lekarskiej sekcji zwłok, omówieniemdefinicji śmierci nagłej i gwałtownej, najczęstszymirodzajami samobójstw, najczęstszymirodzajami zabójstw; 2. badania osób żywychna potrzeby procesu karnego; 3. problematykaprzemocy wobec dzieci; 4. podstawoweinformacje dotyczące wpływu alkoholu oraznajczęstszych trucizn na organizm ludzki.Alergeny groźne dla człowiekaZajęcia zostały przeprowadzone w formiewarsztatowo-seminaryjnej i obejmowały zagadnienia:omówienie najbardziej groźnychi najczęstszych alergenów; omówienie zjawiskaanafilaksji; zapoznanie z metodamidiagnostycznymi w alergologii; wywiad alergologiczny;testy skórne, pracownię immunologiczną;prezentację metod terapii choróbatopowych.Inżynieria tkankowa a jakość życia:czy można mieć i jabłko i raj?Inżynieria tkankowa jest jednym z najbardziejekscytujących i rozwijających sięobszarów nauki. Wyprodukowanie zębów,chrząstki, kości, skóry i innych narządóww probówce stało się realne. Podczas pokazuzaprezentowano możliwości medycyny regeneracyjnejw poprawie jakości życia i zapoznanouczestników z technikami pobieraniamateriału do celów inżynierii tkankowej.Arteterapia zjawiskiemrelaksacyjnym dla każdego.Grupa uczestników zajęć relaksacyjnie,ruchowo, gestowo, wtapiała się w postacifragmentu opery G. F. Handla „Xerxes”, kompleksowozamieniając się w uczestników dramy.Była to terapia ruchowo–estetologiczna.Zabawa miała zamysł terapeutyczny.Budowa i skład ciała człowiekaPrelekcja na temat otyłości i sposobu jejoceny. Uczestnicy warsztatów zapoznali sięz nowoczesną metodą oceny składu ciała(m.in. ilość tkanki tłuszczowej i tkanki aktywnej)przy pomocy aparatu „In Body 3.0”.W trakcie zajęć warsztatowych można byłoWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Z ¿ycia Uczelnizbadać skład swojego ciała i poddać się pomiaromantropometrycznym, dzięki którymoceniona została budowa ciała metodąSheldona.Rola masażu klasycznegow zespołach bólowych kręgosłupaPrezentacja sali masażu. Wprowadzeniew zagadnienia zespołu bólowego kręgosłupa:etiologia, objawy kliniczne, badania.Omówienie, na czym polega masaż. Cechypsycho-fizyczne masażysty. Prezentacjapodstawowych technik masażu klasycznego:techniki głaskania, techniki rozcierania, technikiugniatania, techniki wyciskania, technikiwstrząsania, techniki piłowania, technikioklepywania.Nowoczesna diagnostykalaboratoryjna narzędziem walkiz chorobami cywilizacyjnymiChoroby cywilizacyjne są nieodłącznymskutkiem rozwoju współczesnego świata.Najczęściej występującymi chorobami są:cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwiennaserca, alkoholizm, otyłość, chorobynowotworowe, choroby z autoagresji,astma oskrzelowa, choroby alergiczne i inneuzależnienia. Często są one uważane za „plagi”XXI wieku ze względu na częstotliwośćwystępowania, ponoszone koszty leczeniaoraz zbyt często tragiczne ich skutki. Większośćz tych chorób można już zdiagnozowaćw ich wczesnym stadium rozwoju. Umożliwiato wyleczenie pacjenta lub zatrzymanie rozwojuchoroby czy złagodzenie jej objawów.Niezwykle pomocnym narzędziem w rękachlekarzy przy rozpoznawaniu pierwszychsymptomów choroby i stawianiu diagnozyjest laboratoryjna diagnostyka medyczna.Cukrzyca typu 2 – epidemia XXI wiekuCzy możemy jej zapobiegać?Zapadalność na cukrzycę, a zwłaszczacukrzycę typu 2, wzrasta na całym świecie.Według prognoz liczba dorosłych chorych nacukrzycę zwiększy się ze 135 milionów w 1995roku do 300 milionów w 2025 roku. W Polscena cukrzycę typu 2 choruje około 2 mln osób.U ponad połowy chorych z cukrzycą nie występująobjawy kliniczne choroby, dlatego teżkonieczne jest prowadzenie badań przesiewowych.Badanie w kierunku cukrzycy należyprzeprowadzić raz na 3 lata u każdej osobypowyżej 45 roku życia. Ponadto, niezależnieod wieku, badanie to należy wykonywać coroku m.in. u osób z nadwagą i otyłych, z cukrzycąwystępującą w rodzinie, mało aktywnychfizycznie, u kobiet z przebytą cukrzycąciężarnych, u chorych z nadciśnieniem tętniczym,z zaburzeniami gospodarki lipidoweji chorobami układu sercowo-naczyniowego.Podstawą zapobiegania cukrzycy jest zmianadotychczasowego trybu życia na prozdrowotny.Prozdrowotny tryb życia obejmujezdrowe żywienie i regularny wysiłek fizyczny.U osób z nadwagą lub otyłością koniecznajest normalizacja masy ciała.Zastosowanie radioizotopóww diagnostyce i leczeniu.Odkrycie promieni rentgenowskichw 1895 roku i odkrycie sztucznej promieniotwórczościw latach 30. XX wieku stałosię początkiem dziedziny nauki, znaną dziśpod nazwą medycyna nuklearna. Przełomowymwydarzeniem w historii medycynynuklearnej, mającym miejsce w 1946 roku,było przypadkowe wyleczenie pacjenta z rakiemtarczycy po zastosowaniu jodu radioaktywnego.W latach 50. i 60. zastosowanietechnik nuklearnych rozpowszechniło się,aczkolwiek początkowo ograniczało się tylkodo oceny funkcji tarczycy oraz diagnostykii leczenia niektórych schorzeń tego gruczołu.Przez kolejne 20 lat możliwa stała się ocenatakże innych narządów, takich jak wątroba,śledziona, mózg, przewód pokarmowy, serce.Kolejnym znaczącym odkryciem w ciąguostatnich lat jest pozytronowa tomografiaemisyjna (PET).Zdrowie a sprawnośćfizyczna człowiekaZajęcia zostały zrealizowanew formie warsztatów, któreskładały się z części teoretyczneji praktycznej. Prelekcja dotyczyłasposobów pojmowaniasprawności fizycznej i jej relacjize zdrowiem człowieka,a także zostały w niej przybliżoneproblemy sprawnościfizycznej osób powszechnieuznanych za „niepełnosprawne”.Omówiono także podstawowesposoby kontrolii pomiaru poziomu sprawnościfizycznej oraz wskazania dorealizacji aktywności fizycznejukierunkowanej na oczekiwaneefekty. W części praktycznejstworzono warunki do podjęciaprób realizacji podstawowychczynności ruchowychw ograniczonych warunkach,a także wykonania powszechnieuznanych testów sprawnościowych.Zdrowie a sprawnoś fizyczna człowieka, fot. Justyna GapskaImmunofluorescencja, cytochemiaoraz metoda mikroskopii elektronowejjako podstawowe narzędziabadawcze cytologa i histologaKatedra i Zakład Histologii i Embriologiiposiada jedyny w <strong>Bydgoszczy</strong> mikroskopelektronowy (JEM 100 CX–JEOL, Tokyo,Japan). W ramach prowadzonych warsztatówuczestnicy mieli możliwość zapoznaniasię z budową i działaniem tego mikroskopuoraz pod opieką osoby prowadzącej obejrzećpreparaty przygotowane do oglądaniaw tymże mikroskopie. W dalszej części warsztatówuczestnicy zapoznali się z etapamiprzygotowania materiału badawczego orazmieli możliwość samodzielnego pokrojeniamateriału na ultra-mikrotomie i umieszczeniego na siatkach niklowych. Oprócz tego nawarsztatach można było zapoznać się z budowąi działaniem wysokiej klasy mikroskopufluorescencyjnego Eclipse E800 z przystawkąY-FL fluorescencyjną, techniką wykonaniapreparatów przy użyciu fluorochromów orazWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Z ¿ycia UczelniTajemnice ludzkiego ciałaWnętrze ludzkiego ciała dostępne jest nietylko chirurgom czy anatomopatologom, alerównież radiologom. Od ponad 100 lat, dziękiodkryciu promieni rentgenowskich, możemywykonać zdjęcie kości. Do dziś jest onowykonywane w przypadku urazu. Od lat 70.wykonywana jest tomografia komputerowa- pierwsza metoda, która umożliwiła w sposóbnieinwazyjny zajrzeć do wnętrza czaszkii zobrazować struktury mózgowia. KoniecXX wieku to dynamiczny rozwój rezonansumagnetycznego i ultrasonografii, metod bezpiecznych,które wizualizują tkanki miękkiestawów, czy np. narządy miednicy mniejszej.Warsztaty w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii, fot. Justyna Gapskaich analizą w mikroskopie przy użyciu różnychfiltrów do fluorescencji.Praktyczne umiejętnościw praktyce lekarza rodzinnego– ćwiczenia na fantomach.Warsztaty obejmowały prezentację multimedialnąna temat funkcjonowania praktykii zakresu obowiązków lekarza rodzinnego.Przedstawiono ćwiczenia na fantomach obejmująceprowadzenie masażu pośredniegoserca, wziernikowanie ucha, badanie dna oka,cewnikowanie pęcherza moczowego.Jestem mikrobiologiem…Chcesz wiedzieć, na czym polegamoja praca?Wobec ogromu drobnoustrojów obecnychw otaczającym nas środowisku, przed mikrobiologiemstoi trudne zadanie: musi onpomóc klinicyście w ustaleniu przyczyny zakażeniai ustalić prawidłowy proces leczeniapacjenta. W celu wykrycia drobnoustrojówi poznania ich właściwości, mikrobiolog wykorzystujeszereg metod badawczych. Oceniapreparaty mikroskopowe, by określić kształt,wielkość, układ i sposób barwienia drobnoustrojów.Prowadzi ocenę makroskopową:obserwuje wzrost mikroorganizmów naróżnych podłożach hodowlanych, określającwygląd, zapach i czas pojawiania się kolonii.Podczas warsztatów przybliżono codziennezmagania mikrobiologa w obcowaniu z niewidzialnymświatem drobnoustrojów.„Grzyby...nie tylko w lesie”Wśród grzybów bytujących w przyrodziemożna wyróżnić mikroorganizmy chorobotwórcze,oportunistyczne i niepatogenne.Istnieją również takie gatunki, których właściwościspowodowały, że wykorzystano jew produkcji przemysłowej. Celem projektubyło przedstawienie niektórych gatunkówgrzybów z rodzaju Candida, które bytująw otoczeniu ludzi i nie stanowią zagrożenia dlazdrowia człowieka, jak i przybliżenie niektórychkomensalnych gatunków Candida orazszczepów wykorzystywanych przez człowiekado produkcji i przetwarzania żywności (np.w przemyśle mleczarskim - Penicillium camamberti,piekarskim – Saccharomyces cerevisiae,czy produkcji wina - Candida magnoliae),a także zwrócenie uwagi na te grzyby, które sąizolowane z nietypowych przypadków zakażeń.Tajemnice mózguPrzedstawienie budowy i funkcji poszczególnychobszarów mózgu, prezentacja ciekawychprzypadków uszkodzenia mózgu.Nadciśnienie tętnicze– niewidzialny problemW trakcie zajęć poruszono ważne z medycznegopunktu widzenia zagadnienia narastającegospołecznego problemu nadciśnieniatętniczego i czynników ryzyka wiążących sięze wzrostem powikłań sercowo-naczyniowych.W przystępny sposób omówiono czynnikiodgrywające rolę w patogenezie pierwotnegonadciśnienia tętniczego, możliweprzyczyny wtórnego nadciśnienia oraz podstawowezasady profilaktyki.Leczenie nerkozastępcze– jak zastąpić chore nerki?W trakcie zajęć warsztatowych przedstawionometody prawidłowego pomiaru ciśnieniatętniczego w warunkach domowychoraz profesjonalne aparaty ABPM do całodobowegozapisu ciśnienia stosowane w Klinice.Pokrótce przybliżono zainteresowanym problemyzwiązane z występowaniem przewlekłejchoroby nerek oraz współczesne możliwościleczenia nerkozastępczego.Dyplomatorium Wydziału LekarskiegoJustyna GapskaW sobotę 17 listopada 2007 r. odbyło sięuroczyste wręczenie dyplomów absolwentomWydziału Lekarskiego Collegium Medicumim. Ludwika Rydygiera w <strong>Bydgoszczy</strong> UniwersytetuMikołaja Kopernika w Toruniu.Dyplomy otrzymało 125 absolwentówkierunku lekarskiego i 85 absolwentów kierunkubiotechnologia. Absolwenci wrazz rodzinami wypełnili całą aulę AB CollegiumMedicum przy ul. Jagiellońskiej 13 w <strong>Bydgoszczy</strong>.Było mnóstwo kwiatów, gratulacji,w niejednym oku zakręciła się łza wzruszenia.Dyplomatorium Wydziału Lekarskiego,fot. Justyna Gapska10Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Z ¿ycia UczelniNowe nadanie profesorskie: Alina BorkowskaProf. dr hab. Alina Borkowska jest kierownikiemZakładu Neuropsychologii KlinicznejWydziału Nauk o Zdrowiu Collegium MedicumUMK w <strong>Bydgoszczy</strong>. Ukończyła studiapsychologiczne na Uniwersytecie im. AdamaMickiewicza w Poznaniu. Doktoryzowała sięna Wydziale Lekarskim <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>im. Ludwika Rydygiera w <strong>Bydgoszczy</strong>8 maja 1996 r. pracą „Lateralizacja dysfunkcjipsychicznych w schizofrenii w świetlewybranych badań neuropsychologicznych”,a habilitowała 19 kwietnia 2002 r. na WydzialeLekarskim z Oddziałem Fizjoterapiii Oddziałem Biotechnologii na tej samej <strong>Akademii</strong>,broniąc pracy „Dysfunkcje poznawczew schizofrenii w ocenie neuropsychologiczneji neurofizjologicznej”. W latach 1994-2003 kierowała Pracownią NeuropsychologiiKlinicznej przy Katedrze Psychiatrii AMw <strong>Bydgoszczy</strong>, a w latach 1995-2002 była specjalistąwojewódzkim z zakresu psychologiiklinicznej, początkowo dla woj. bydgoskiego,a następnie kujawsko-pomorskiego.Prof. Borkowska prowadzi badania m.in.w dziedzinie zaburzeń funkcji poznawczychu chorych na schizofrenię i choroby afektywneoraz w zakresie uwarunkowań neurobiologicznychdysfunkcji poznawczych w chorobachpsychicznych i neurologicznych. Byłai jest powoływana jako recenzent prac doktorskich,grantów KBN, grantów naukowychmiędzynarodowych (Travel Trust, grantyUnii Europejskiej), jest recenzentem pracnaukowych w czasopismach polskich orazmiędzynarodowych, jak Psychiatry Research,Journal of Child Psychology and Psychiatry,a także jako członek komitetów organizacyjnychkonferencji, przewodniczący sesji orazjako zaproszony wykładowca na konferencjepolskie i międzynarodowe.W latach 1996-1998 prof. dr hab. Borkowskauczestniczyła – jako główny wykonawca- w programie realizowanym w Katedrzei Klinice Psychiatrii AM w <strong>Bydgoszczy</strong> w ramachgrantu KBN 4P05B 06512 pt. „Zaburzeniaruchów gałek ocznych w schizofrenii”,kierowanym przez prof. dr hab. med. JanuszaRybakowskiego. Doświadczenie w zakresiebadań ruchów oczu spowodowało powołaniejej jako głównego wykonawcy w dwóchprogramach z zakresu genetyki molekularnej,realizowanych w Katedrze Psychiatrii AMw Poznaniu w ramach grantów KBN, gdzieruchy gałek ocznych używane są jako neurofizjologicznymarker fenotypowy schizofreniilub choroby afektywnej dwubiegunowej.Zakład Neurofizjologii realizował grant KBN2PO5B 123 26 „Zaburzenia funkcji poznawczychw schizofrenii i chorobie afektywnejdwubiegunowej w aspekcie genetyczno-molekularnym”,a także dwóch grantów (jakogłówny wykonawca) z zakresu genetyki molekularnejdysfunkcji poznawczych z KlinikąPsychiatrii Dorosłych AM w Poznaniu.Prof. dr hab. Alina Borkowska jest członkiemm.in. Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego,Polskiego Towarzystwa Psychologicznegooraz Europejskiego TowarzystwaPsychiatrycznego.Tytuł profesora otrzymała 22 października 2007 roku.Chór Collegium Medicum na FestiwaluMuzycznym w HiszpaniiAnna MayerW lipcu bieżącego roku, Chór CollegiumMedicum UMK w <strong>Bydgoszczy</strong> brał udziałw konkursie, który odbywał się w ramach jubileuszowego,XXV Międzynarodowego FestiwaluMuzycznego w Cantonigros w Hiszpanii. Wzięływ nim udział zespoły z całego świata o bardzowysokim poziomie artystycznym. Uczestnikamikonkursu były chóry m.in. z Belgii, Bułgarii,Kanady, Kolumbii, Filipin, Czech, Słowacji,Stanów Zjednoczonych, Grecji, Włoch, Indonezji,Rosji, Tajwanu, Nowej Zelandii, Litwy,Łotwy, Ukrainy, Wenezueli czy Nepalu.Chór Collegium Medicum UMK był jedynymzespołem reprezentującym Polskę.Wystąpił w trzech kategoriach: chórów mieszanych,chórów żeńskich oraz w kategorii muzykiludowej. Prezentując polską muzykę ludową,dyrygent – prof. Janusz Stanecki oraz częśćchórzystów przebrani byli w stroje ludowe.W tej niezwykle silnej konkurencji chóruzyskał duży sukces, uzyskując siódmemiejsce w najsilniej obsadzonej kategoriichórów mieszanych.Festiwal odbywał się w małej, górskiejmiejscowości – Cantonigros. Stworzono tamChór Collegium Medicum pod batutą prof. Janusza Staneckiego na XXV Międzynarodowym FestiwaluMuzycznym w Cantonigros w Hiszpanii zaprezentował m.in. polską muzykę ludowąWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 11


Z ¿ycia Uczelnipolowe miasteczko festiwalowe. Zbudowanospecjalny, wielki namiot koncertowy. Koncertyodbywały się w godzinach porannychi popołudniowych. Organizatorzy festiwaluzapewnili całodzienne wyżywienie oraznoclegi u rodzin katalońskich. Bydgoscychórzyści mieli okazję mieszkać w pobliskimmiasteczku Sant Hipolit de Voltrega,w którym zostali bardzo serdecznie przyjęciprzez mieszkańców. Mogli tam równieżwystąpić w koncertach towarzyszących dlagoszczących ich rodzin. Występy te zostałydocenione gorącymi owacjami.Wyjazd chóru Collegium Medicum UMKmógł dojść do skutku dzięki pomocy finansowejMinisterstwa Kultury i DziedzictwaNarodowego w Warszawie.Anna Mayer jest chórzystką Chóru Collegium MedicumUniwersytetu Mikołaja Kopernika.Na XXV Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym w Cantonigros w HiszpaniiMalarski mistycyzm Bożego NarodzeniaJoanna Hładoń-WiącekSymbolika związana z Bożym Narodzeniemnie zawsze jednoznacznie oddawała zakodowanew niej treści, powodując zagubienie zarównoodbiorców przekazu, jak i samych twórców, czyfundatorów. Kopiowanie utartych motywów bezgłębszej analizy doprowadziło do zafałszowaniaich pierwotnych znaczeń. Tradycja tak przekazywanaokazała się martwą, a przez swą nieczytelnośćsłabo dostępną dla szerszej publiki,naznaczoną jedynie warsztatowymi chwytami.Na szczęście nie wszyscy twórcy ulegli magii dekoracyjności.Wyłoniwszy ze znanych motywówi historii coś znacznie ważniejszego niż efektownieutrwalony przekaz ewangeliczny, dotarli doprawdy odkupienia. Do nich z pewnością zaliczająsię autorzy tacy jak de la Tour i SandroBotticcelli.„Autor powinien być w swym dziele jak Bógwe wszechświecie: obecny we wszystkich jegoczęściach, ale w żadnej w sposób widzialny”G. FlaubertBoże Narodzenie od wieków kojarzy sięludzkości z tłumnym świętowaniem wokółnowonarodzonego Chrystusa, pełnym radosnegooczekiwania i nadziei. Chwila ta oddanaw artystycznej wizji przez Georgesa de laToura to dzieje anonimowej historii, którazdarzyła się w położonej na uboczu, nikomuGeorges de la Tour: Nowonarodzony, ok. 1648, Musee De Beaux Arts, Rennes, Wielcy Malarze: BożeNarodzenie, Eaglemoss Polska, Wrocław 2000, s. 26nieznanej stajence. Napięcie towarzyszące tejscenie ukryte jest pod woalem ciszy, małoatrakcyjnej dla świata. Jej uproszczona wizja,która przecież zmienia bieg losów człowiekaoddanego dotąd miażdżącej sile zła, to zgeometryzowanaforma, pozbawiona drobiazgowościi banalności szczegółów.Autor doskonale zdaje sobie sprawę z wagiharmonicznego współistnienia światła i cieni,co w intencjonalny sposób wpływa na kreacjępowołanego przez niego autonomicznegoświata. Abnegacja wobec typowych, miarodajnychprzekazów źródłowych, znaczącorzutuje na rozbudzenie autokratycznych praww stosunku do własnych wizji.Mistyczne światło bijące od cudownegodzieciątka to odpowiednik jasności przekazywanejprzez blask świecy, tradycyjnie utożsamianez duchem i siłą stwórczą. Olśnienie i intymneuniesienie to nowe środki wyrazu, którepotęgują symbolikę tej osobliwej sceny. Autormanipuluje widzem a obalając mityczny warsztatantyku, inicjuje prekursorską stylistykę.Niepokój jaki maluje się na twarzy matkiświadomej tragicznej roli swego syna, kontrastujez łagodnym spojrzeniem istoty jejnajbliższej, a jednak gotowa jest do przyjęcianieodwołalnego wyroku boskiego. Ten nowatorskiw swym realizmie obraz jak żaden innydotąd odtwarza czułość gestu postaci choćniezwykle kruchej, to będącej przecież matkąZbawiciela ludzkości. Subtelność w przechodzeniuod światła do cienia jest powodemukazania bohaterów scen jako plastycznychbrył. Odwrócona postać utożsamiona możebyć z osobą widza, podobnie jak obserwatorniezwykłej, wręcz teatralnej sceny,opowiadającej o dramacie narodzin. Autorz premedytacją zaciera granice pomiędzyprzestrzenią obrazu a realnym światem.Ograniczona kolorystyka, wizja uporządkowanejprzestrzeni, przyćmione światłowprowadzają nastrój intymnego spotkaniaz enigmatyczną zagadką istnienia. Ciepły ko-12Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


loryt świeczki wydobywa intrygujący klimat,świadczący o świetnie opanowanej technicewykorzystywania barw.Źródłem obrazowania Dzieciątka otoczonegonieziemskim blaskiem jest objawienieśw. Brygidy, podczas którego zwizualizowanazostaje chwila narodzin Zbawiciela, otoczonegoblaskiem przyćmiewającym to, jakie dostępnejest ludzkiej jaźni. To on sam staje sięwcieleniem tej jasności jako infans luminis,a płomienna mandrola otaczająca dziecięwyraża proroctwo radości i nadziei. W obrazieistnieje jednak napięcie między dwiemainterpretacjami przytoczonej ikonografii. Zjednej strony bimorficzne obrazowanie Chrystusa,uzmysławia nam jego ludzką kruchośćwobec okrucieństwa proroctwa, z drugiejokreśla sine qua non bytu długo oczekiwanegoZbawiciela świata, pełnego nadnaturalnejsiły czerpanej ze sfery sacrum.Natomiast wyraz twarzy matki to mistycznecrescendo bólu i skrajnego defetyzmuwynikającego z nieuchronnego przeznaczenia.Gest pełen miłości, wybiegającejponad siłę logiki, deifikuje także i ją, wyznaczającodbiorcę jako świadka substytutuniemej skargi, modlitewnego credoprzepełnionego bólem.Także ciasno zawinięte pieluszkiprzywodzą na myśl żałobny całun oraztragiczny los Chrystusa mający wypełnićsię w najwyższej ofierze. Ten sposób krępowaniaciała był w czasach współczesnychde la Tourowi znany, szczególniew bliskiej mu Lotaryngii. Przyglądającsię tej osobliwej scenie wstrzymujemyprawie oddech, próbując wsłuchać sięw miarowe bicie serca maleństwa. Jednakten przedziwny bezruch okazujesię intencjonalnym konceptem artystyi zapowiedzią dramatycznego losu, a nieidyllicznym wybuchem uwznioślenia.Myśl o nieodwracalnym przeznaczeniuprześladuje Marię, powodując, iż nie potrafiona wyrazić tłumionej radości, oczywistejprzecież w momencie zespoleniaz najbliższą jej istotą. Świadkiem tej doniosłejchwili jest w domniemaniu służącalub, jak chcą tego krytycy, święta Anna. To onadzierży w dłoni jedyne rozświetlające mrokźródło światła. Chwila, choć uroczysta, pozbawionaniepotrzebnych form, staje się surowymkomentarzem do przyszłych zdarzeń, choć niepozbawionym elementów poetyczności.Autor skłania nas do refleksji, pragnąc wyeliminowaćwszystkie rozpraszające elementykonstrukcji obrazowania, tak abyśmy wrazz nim mogli poddać się nastrojowi i urokowisceny, złączyć się w bolesnym uniesieniu, ale„con dolore”. Prawa decorum zastosowaneprzez niego to prawdziwy deskryptywizm myślide la Toura, nie sprzeciwiającego się kanonomsakralnym.Wielkość przyszłości nie wadzi tu zaistnieniuw stworzonym przez niego świecie zwyczajnejteraźniejszości. Staje się ona przez toniezwykle poetycka, pełna liryzmu, mieni sięniezwerbalizowanym hymnem miłości. Jakzauważa Jan Chryzostom święty „modlitwajest azylem każdej troski”, podczas której obcujemyze sferą sacrum, taki też nurt obrazowaniaprzyjmuje dyskretna wizja de la Toura.„Nadzieja przychodzi do człowieka wrazz drugim człowiekiem”Dante AlighieriTak właśnie zdaje się głośno przemawiaćdo nas Sandro Botticelli w pełnym dekoracyjnościi twórczej odwagi obrazie „MistyczneNarodziny”.Nabożny szacunek, zdumienie, ogromszczęścia to elementy składające się na wizjonerskiświat stworzony w tej mistycznejodsłonie. Ignorując szczegóły anatomiczneludzkiego ciała przeciwstawia się szkole klasyków,dla których poprawność zachowaniaproporcji miała znaczenie nadrzędne. Dla artystysprawą prymarną jest charakter postaci,stąd jego ignorancja wobec dyscypliny formy.Sandro Botticelli: Mistyczne Narodzenie, 1501, temperana płótnie, National Gallery, Londyn, Wielcymalarze: Boże Narodzenie, Eaglamoss, Wrocław2000, s. 21VariaCelowo i świadomie zniekształca proporcje,nie przywiązując też wagi do perspektywy.Autor nie należy do tych, którzy poszukujągłębi lub znacząco wpływają na wagę światłocienia.Jego reguła to nasycenie obrazówpoetyckością, wdziękiem przypisanym szczególniepostaciom kobiecym. Naturalna dekoracyjność,precyzja rysunku to narzędzia,które służą mu w wielu odsłonach. Chłodnyi czysty kolor autokratycznie narzuca swoimwizjom, dając upust modnym tendencjomw kręgu dworskiej kultury ówczesnej Florencji.W wyżej wspomnianym przedstawieniunie utożsamia się jednak z kręgiem humanistówmedycejskich, porzucając myśl o wprowadzeniuportretów Medyceuszy. Tańcząceanioły posiadają atrybuty pochodzące z inspiracjireligijnych (wstęgi z litanią, oliwnegałązki, korony). Zarysowuje się tu utrwalonyopis lepszego, fenomenalnego świata, pełnegopostaci tańczących aniołów.Autor decyduje się porzucić myśl o dominacjichromatycznej, wprowadza jednakpaletę barw jasnych, zapowiadających radośći nadzieję. Adoracja Dzieciątka odbywa sięw przestrzeni bliżej nieokreślonej, zakwalifikowanejdualistycznie jako stajenka lubw równym stopniu skała. Przywodzi to namyśl symbol groty, do której później zostaniezłożone ciało martwego Chrystusa, dobrowolniestającego się Ofiarą. Takie ukazanienarodzin nie jest sprzeczne z Ewangelią, zakorzeniającątradycję w bezpiecznych i poddanychłagodniejszemu klimatowi miejscach.Typowa dla chrześcijańskiej interpretacji jestteż prefiguracja łotrów zanimalizowanych dopostaci bydląt, umieszczonych w bliskim otoczeniuDzieciątka.Bizantyńska złota kopuła przywodzina myśl swoistą iluminację otwarcianiebios. Postacie anielskie, choć odarteze stylizacji nie są figurami z konwencji.Swoboda twórcza ujawnia się teżw stosunku do swoistego zaludnieniascenerii, poprzez swą niefrasobliwośćwpływa na ożywienie standardowejjak dotąd dla tej sceny ciszy. Obrazoscyluje pomiędzy widokiem naturalistycznym,a nieskrępowaną inwencjątwórczą, blokującą samoograniczenieautora. Kontrast pomiędzy wielkościąi powagą, a spontanicznością codziennegożycia wzmacnia spektakularnąodsłonę Botticcellego. Respektuje perspektywę,ale w ograniczonym natężeniu,skupiając się na podziale planu. ToMatka Boska, pozbawiona naturalnychproporcji staje się postacią dominującąoraz jej nowonarodzone Dziecię, poddanerównie umyślnemu procesowidysproporcji. Swoboda twórcza dotykateż wizji natury. Jej kręte ścieżki, zapewneodnosząc się do zobrazowaniasymbolu zakodowanego w nieczytelnymniestety napisie, ujawniają trudyprzyszłej drogi Zbawiciela.Wizualna obfitość form ma zapewne oddaćdoniosłość tego wydarzenia w stosunkudo ziemskiego bytu. Nieopisane szczęściełączy na chwilę sferę sacrum i profanumw ekstatycznym uniesieniu, poddając obie rzeczywistościpod wspólny mianownik radości.Ta pełna euforii scena przywodzi na myślprzepiękne słowa wypowiedziane przez papieżaJana Pawła II: „Człowiek jest wielkinie przez to co ma, nie przez to kim jest, leczprzez to czym dzieli się z innymi”. Jeśli zatemmoże być to dobre słowo lub szczery uśmiech,które jak wiadomo są najkrótszym odcinkiemdrogi do drugiego człowieka, to pozwólmyna to, by mnożyły się bezgranicznie podczasnadchodzących, zawsze magicznych ŚwiątBożego Narodzenia.mgr Joanna Hładoń-Wiącek jest pracownikiem Biblioteki<strong>Medycznej</strong> i absolwentką studiów podyplomowychz historii sztuki nowożytnejWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 13


PolemikiIn vitro veritasWojciech SzczęsnyW poniższym artykule przedstawiam swojeprywatne poglądy, które jednak jak mi wiadomo,są zgodne z poglądami wielu szanowanychprzeze mnie ludzi, a także wielu moich przyjaciół.Zdając sobie sprawę z ich polemicznegocharakteru, chętnie podejmę dyskusję.Wojciech SzczęsnyW ostatnich dniach i tygodniach przezmedia przetoczyły się informacje o planowanymprzez nową panią minister zdrowiawspółfinansowaniu przez państwo leczenianiepłodności za pomocą tzw. technik „in vitro”.Podobnie jak słynny temat aborcji zaczynaon budzić emocje. Wypowiadają sięautorytety medyczne (zależnie od poglądówreligijnych) oraz hierarchowie Kościoła (raczejunisono).Zawsze zastanawiał mnie jeden fakt. Otóżprawie codziennie daje się słyszeć lub czytać,że Polska to kraj katolicki, gdzie 95% to ludziegłęboko wierzący i narzucanie im np. KartyPraw Podstawowych to spisek masońsko-liberalno-żydowsko-(tu można wpisać dowolnągrupę społeczno-narodową), mającyzabić zdrową substancję narodu. Spróbujmyzatem przyjrzeć się temu bliżej. Jeśli istotniemamy tak wysoki odsetek szczerych wyznawcówrzymskiego katolicyzmu, a jak mi wiadomoinne wyznania chrześcijańskie (równieżŚwiadkowie Jehowy) odrzucają a priorimożliwość aborcji i „in vitro”, to pozostanienam grupa kilkuset tysięcy niewierzącychlub wyznających inne bardziej „egzotyczne”religie. Te ostatnie (zwłaszcza wschodnie) teżodrzucają wspomniane działania. Pozostajewięc doprawdy maleńka grupa radykałównie wierzących w nic. Ilu z nich jest w okresieprokreacyjnym i ma problemy ze spłodzeniempotomstwa? Kilkuset? Kilkudziesięciu?Zapewne mało. Dochodzę więc do konstatacji,że problemy te w moim kraju nie powinnyw ogóle istnieć lub stanowić kazuistykę wartąpublikacji. A jednak tak nie jest. Polacy lubiąwybierać z magisterium Kościoła tylko to coim w danej chwili odpowiada (vide współżycieprzedmałżeńskie itp.). Wolałbym więc abyw dyskusji nie używano owego argumentu„głębokiej narodowej wiary”, gdyż jest on niezwyklełatwy do obalenia. Dla mnie wiara tozobowiązanie do przestrzegania wszystkichjej zasad.O problemie aborcji może tylko kilkazdań. Po pierwsze histeryczna walka z antykoncepcjąi szermowanie argumentami o „poniżeniu”kobiety poprzez założenie prezerwatywybudzi mój niesmak i, choć możenie powinna, śmiech. Pominąwszy środkiwczesnoporonne, konia z rzędem temu ktoprzekona mnie o istnieniu fundamentalnejróżnicy pomiędzy obliczeniem z kalendarzykamomentu, „w którym można bezpiecznie”a założeniem prezerwatywy.Po wtóre zgadzam się z argumentem, żeblastula, morula czy zygota są etapem rozwojuczłowieka. Zarówno ja, jak i PT Czytelnicynimi byliśmy. Jednak moim skromnymzdaniem istnieje chyba różnica pomiędzykilkudziesięcioma komórkami a dorosłymzwierzęciem powiedzmy z rzędu Primates,które prawdopodobnie też mają świadomośćswego bytu. Te jednak zabijamy bez dyskusjifilozoficznych , nie zawsze w szlachetnych celachbadań naukowych.„Obrońcy życia” zyskali (zwłaszcza poupadku komuny) wielu działaczy w osobachginekologów, którzy do tego okresu wykonywalipo kilka aborcji dziennie. Oficjalniedoznali iluminacji niczym Szaweł u wrót Damaszku.Ten jednak usłyszawszy głos Panai przeistoczywszy się w Pawła wyrzekł się dóbrdoczesnych. Może się mylę ale nie słyszałemaby nasi neofici dokonali podobnego czynu.Ich wille i konta pozostały, jak mi wiadomo,nienaruszone. Ci mniej znani nadal „bezboleśnieprzywracają miesiączki” z dobrym zyskiem(proponuję przejrzeć ogłoszenia w bydgoskichgazetach).Niepłodność jest określona przez ICD-10(International Classification of Diseases) jakochoroba: N97 - niepłodność kobieca; N46– niepłodność męska.Powołaniem lekarza jest leczenie choroby.Poniższe cytaty zaczerpnąłem z portalu„Prawda o „in vitro” http://www.informacje.int.pl/in-vitro, będący internetową witryną„Naszego Dziennika”. Kilku cytowanych tamautorów (a wśród nich prof. Chazan) powołujesię na fakt, że „zapłodnienie pozaustrojowenie jest metodą leczenia niepłodności,jest to metoda obejścia problemu”, gdyż parypozostają nawet po szczęśliwym rozwiązaniuniepłodne. Trudno się nie zgodzić. Przypomnęjednak może tylko, że, powiedzmy takasobie hemodializa, idealnie wpisuje się w owądefinicję. Nie wspomnę nawet o leczeniu paliatywnym.Czyste obejście problemu!Z owego portalu internauta dowie się, żeponad milion żyjących „dzieci z probówki”cierpi na tzw. „Zespół Osoby Ocalonej”.Oprócz nich cierpią na to schorzenie dzieci,które miały podlec aborcji. Otóż jak czytamytam: „Skoro rodzice lub lekarz wybrali je dożycia, to wydaje się im, że ci sami ludzie mogązadecydować o tym, kiedy mają umrzeć.I odwrotnie - mogą chcieć same decydowaćo życiu kolejnego pokolenia.Dzieciom z Zespołem Osoby Ocalonej trudnojest ukształtować swoją tożsamość. Mogąbyć niepewne kim naprawdę są i po co istnieją.Z badań wynika, że osoby te z jednej stronyobawiają się śmierci, a z drugiej spodziewają się,iż umrą śmiercią nagłą. Są przekonane, że ichżycie nie będzie sukcesem i że będzie bardzociężkie. Wierzą, że ostatecznie spotka je jakaśnagła zagłada, a ich życie będzie pasmem udręki ciężarów”. Koszmar, nie życie!Niestety nie mogę zweryfikować tychstrasznych doniesień, gdyż nie znam takiegoczłowieka. Może dlatego, że większość z nichpopełniła już samobójstwo, nie mogąc pogodzićsię z faktem bycia „innym”. Trochę todziwne, bo w innych źródłach czytałem, że sąto raczej normalni ludzie, dziś już studiującyi mający własne rodziny.Dowiadujemy się też, że dzieci poczętew sposób wspomagany mogą być ofiaramiwielu groźnych zespołów chorobowych prowadzącychdo nieuchronnego kalectwa lubśmierci. Jeżeli nawet założymy, że autorzyw sposób uczciwy przedstawili wszystkie doniesieniana ten temat (nie znalazłem tam doniesieńmówiących coś przeciwnego), dziwifakt owej troski. Wszak według „obrońców życia”każde dziecko nawet z ciężkimi uszkodzeniamiwykrytymi w czasie życia płodowego,a także z ciąży zagrażającej życiu matki winnosię urodzić.Próżno w owym portalu szukać wypowiedziosób, które zostały rodzicami w wyniku„in vitro” i mają zdrowe, normalne dziecko.Prosta uczciwość każdego człowieka,a zwłaszcza katolika nakazywałby ich przedstawienie.Może się mylę, ale tak mi się zdaje.Jakie argumenty świadczą zdaniem twórcówportalu przeciw „in vitro” ? Przytoczę jez moim komentarzem:1. Lekceważenie Boga i stworzonych przezNiego praw.Nie każdy wierzy w Boga chrześcijan lubw ogóle nie wierzy, co (mam nadziejęrównież opinii twórców portalu) nie odbieramu godności człowieka i prawa ostanowieniu o sobie.2. Wykroczenie przeciwko I przykazaniu Dekalogupoprzez przypisywanie sobie władzystwórczej („bezkompromisowa wolaposiadania dziecka za wszelką cenę stajesię uzurpacją”).Przypomnę, że Bóg nakazał Pierwszym Rodzicomczynienie sobie ziemi poddaneji rozmnażanie się. Rozwój nauki i nowe jejmożliwości są realizacją owego nakazu.3. Traktowanie ciała ludzkiego, będącegoświątynią Ducha Świętego, wyłącznie jakozespołu narządów przeznaczonych do do-14Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


wolnych manipulacji (nie każdy sposóbreprodukcji jest godny człowieka).Jak w punkcie 1.4. Ujmowanie życia ludzkiego w kategoriachhodowli degraduje człowieka do rzęduistot nierozumnych.Moim zdaniem rozwój człowieka w łoniematki z własnego materiału genetycznegonie jest hodowlą, zaś takie stawianie problemujest obrazą ludzi myślacych inaczejniż redaktorzy „Naszego Dziennika”.5. Desenzytyzacja, czyli uniewrażliwienieludzkiego sumienia, daltonizm etyczny.Czy miłość i pragnienie posiadania dzieckajest sprzeczne z sumieniem i etyką?Z moją nie.6. Brak poszanowania wolności poczętego dziecka,jego autonomii, osobowej niepowtarzalności,prawa do miłości od poczęcia.Nie wiem, o co chodzi z wolnością dziecka.Szczerze mówiąc też nie miałem okazji zapytaćmojej córki przed jej poczęciem, czychce się urodzić. Czy dziecko z probówkinie jest niepowtarzalne? Czy rodzicew czasie 9 miesięcy ciąży i późniejszegoNauki medyczneżycia odmówią owemu upragnionemudziecku miłości, ponieważ jest „in vitro”?7. Dewaluacja aktów małżeńskich poprzezrozerwanie jedności dwóch zasadniczychcelów współżycia seksualnego, tj. wyrażaniamiłości i przekazywania życia.Czy każdy akt seksualny człowieka kończy siępoczęciem? Czy rodzice oczekujący dziecka„in vitro” przestają się kochać?8. Naruszenie jedności i wierności małżeńskiej,zwłaszcza przy zapłodnieniu nasieniemdawcy.Wydaje mi się, że wierność małżeńska jestpojęciem dotyczącym uczucia do obcegoczłowieka i współżycia pozamałżeńskiegonie nasienia, którym zapłodniono sztuczniekobietę. W tym momencie dziecko jest„w połowie” małżeństwa. Dziecko adoptowanejest genetycznie obce.9. Deprecjacja powołania małżeńskiegoi rodzicielskiego.Wręcz przeciwnie, to jego realizacja, tylkoza pomocą metod jakie zapewnia współczesnyrozwój cywilizacyjny.Można dyskutować o „nadliczbowych” zarodkach.To jest problem i z tym się zgadzam.Jednak przypomnę, że wiele zarodków podlegasamoistnemu poronieniu przy całkowitejniewiedzy partnerów. Moim zdaniem należydążyć do doskonalenia metod „in vitro”, które zapewnią być może zmniejszenie lubwyeliminowanie „nadliczbowych” embrionów.Tylko nauka nieskrępowana przez ideologięjakiejkolwiek maści może doprowadzićdo owego celu który Bóg nakazał Adamowii Ewie. Człowiek ma wolną wolę, którą jakchcą wierzący dał im sam Bóg. Niech wiec wybierająto co im nakazuje sumienie. Państwopowinno moim zdaniem pomagać chorym,a niepłodność jest chorobą dla niektórychgorszą od raka. Bowiem na raka się umierazostawiając potomstwo, często będąc trzymanymza rękę przez syna czy córkę. W przypadkuniepłodności nie zostawia się swojegośladu na ziemi. Te ostanie uwagę polecamszczególnie przemyśleniu czytelnikom „NaszegoDziennika”Wojciech Szczęsny jest wykładowcą w Katedrze i KliniceChirurgii Ogólnej i EndokrynologicznejOzon - leczy czy zabija?wykład podczas Dnia Nauki - Medicalia 2007Marek JurgowiakNie oprze mu się żadna bakteria. Jest groźnydla nas samych. A jednak, gdyby nie ozon, niebyłoby życia na Ziemi w postaci jaką znamy.Coraz częściej też jego niszczycielskie zdolnościdaje się przekuć na naszą korzyść.Kołderka życiaKiedy w początkach historii życia na Ziemistężenie tlenu (O2) w atmosferze znaczącowzrosło (głównie dzięki organizmom fotosyntetyzującym),w górnych jej warstwachpowstała otoczka utworzona przez szczególnąodmianę tlenu (O3), która odcięła dopływpromieni UV do powierzchni Ziemi. Dałoto możliwość burzliwego rozwoju życia nanaszej planecie. Ozon, składnik tej kołderkiżycia - trójatomowa cząsteczka tlenu - jestjednym z najważniejszych gazów obecnychw stratosferze, 15–50 km nad Ziemią, w częścizwanej warstwą ozonową (ozonosfera).Największe stężenie tego gazu odnotowuje sięna wysokości od 20 do 25 km. I co ciekawew atmosferze ozon powstaje głównie w wynikudziałania promieniowania UV na cząsteczkidwuatomowego tlenu. Ustala sięwówczas swoisty stan równowagi, od któregozależy ilość ozonu w atmosferze, oraz stopieńpochłaniania promieniowania UV.W troposferze, na wysokości od 7 do 18km od powierzchni ziemi ozon powstaje naskutek wyładowań atmosferycznych podczasburzy. Zatem charakterystyczna, świeża wońpowietrza, jaką odczuwamy po burzy to efektobecnego w nim ozonu powstającego ze zwykłegodwuatomowego tlenu. Zanim jednak,latem głęboko odetchniemy ozonowanympowietrzem warto poznać prawdziwe obliczatego orzeźwiającego gazu! Zresztą podobnieozon powstaje podczas pracy lamp bakteriobójczychi kwarcowych, w wyniku iskrzeniaprzewodów wysokiego napięcia i iskrzeniaprzemierzających nasze miasta tramwajów.Obecny w atmosferze ozon tworzy swoistąkołderkę nad Ziemią, która chroni przeddestrukcyjnie działającym na organizmyżywe promieniowaniem. Warstwa ozonowa,która rozciągnięta na powierzchni Ziemi,miałaby zaledwie 3 mm grubości, chroni skutecznieżywe organizmy przed mutagennym(uszkadzającym DNA), a co za tym idzie nawetkarcynogennym (pronowotworowym)działaniem promieniowania nadfioletowego.Chociaż warstwa ozonowa jest tak cienka,pochłania całkowicie promieniowanie kosmiczne(o długości fal 150-292 μm), którejest bardzo czynne biologicznie i może byćTakie były początki:1775 Lavoisier odkrył znaczenie tlenu w metabolizmie i rozważał jego zastosowanie lecznicze1840 Schonbein wprowadził pojęcie ozon;1857 Siemens wynalazł lampę ozonową;1873 Fox odnotował zabójczy wpływ ozonu na mikroorganizmy;1894 Labbe i Qudin podjęli pierwsze próby leczenia ozonem gruźlicy;1915 Fisch użył ozonowanej wody do leczenia zakażeń skóry u żołnierzy a Wolff do odkażania i szybszego gojenia ran;1986 Pierwsze próby leczenia ozonem w Polsce (zespół prof. Z. Antoszewskiego);1993 Zarejestrowano Polskie Towarzystwo Ozonoterapii;Holender Martinus van Marum opisał w roku 1785 specyficzny zapach powietrza jaki unosił się wokół maszyn elektrostatycznych.Zapach ten został zidentyfikowany ponad 50 lat później, kiedy niemiecki chemik Ch. F. Schonbein badał gaz o orzeźwiającymdziałaniu i w roku 1839 wprowadził, obecnie powszechnie już znane, miano „ozon”, odzwierciedlające właściwość tego gazu(gr. odzon – pachnący).Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 15


Nauki medyczneniebezpieczne dla organizmów. Ozonosferato także naturalny filtr dla promieni słonecznych(UV-A, UV-B i UV-C). Wyraźnie więcwidać, że brak ozonosfery powadziłby dolicznych mutacji genetycznych, uszkodzenianarządu wzroku a nawet do wyniszczenia życiana Ziemi. Idąc dalej należałoby stwierdzić,że rozwój życia do postaci w jakiej obserwowanejest w tej chwili na Ziemi byłby w ogóleniemożliwy bez wcześniejszego powstaniaw atmosferze ziemskiej warstwy ozonowej.Poznajmy się lepiejOzon (O3), występuje we wszystkich stanachskupienia, choć w postaci gazowej jestnajbardziej znany. Jako gaz jest bezbarwnyi ma intensywny charakterystyczny zapach.Ozon w stanie płynnym ma barwę granatową,prawie czarną, a w postaci stałej, jak i ciekłejjest nawet substancją silnie wybuchową!Ozon jest gazem o właściwościach silnegoutleniacza, silniejszego niż tlen dwuatomowy(O2) i jest 15 razy lepiej od niego rozpuszczalnymw wodzie, co może mieć spore implikacjew jego oddziaływaniu na organizmy żywe(łatwe przedostawanie się do tkanek!).Interesującym jest również, że jako silnyutleniacz ozon utlenia wszystkie metale z wyjątkiemplatyny i złota.W stanie gazowym ma tendencję do szybkiegorozkładania się. Szybkość rozkładuozonu zwiększa się wraz ze wzrostem temperaturyi stężenia. Do substancji katalizującychi przyspieszających rozkład ozonu należągłównie związki organiczne, platyna czy tlenekazotu (NO . ).Ozon w działaniuObecnie świadomi jesteśmy tego, że ozonjest aktywną formą tlenu o silnych właściwościachbakteriobójczych, co wykorzystuje sięjuż od dawna w praktyce ozonując wodę przeznaczonądo spożycia. Ozon ma też działanieprzeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Wiemyrównież, że ozon może działać toksycznietakże na inne organizmy, w tym na organizmczłowieka. Z tego powodu wydaje się ważnympoznanie wszystkich właściwości ozonu, tymbardziej, że od pewnego czasu znajduje on zastosowaniejako środek terapeutyczny.Wykorzystanie ozonu w medycynie pozostaje,mimo długiego stosowania jako środekdezynfekcyjny, wciąż kontrowersyjne. Pojawiająsię przy tym opinie, że terapia ozonowamoże być formą terapii zastępczej, pewnymuzupełnieniem ortodoksyjnej medycyny, czyteż substytutem w przypadkach, gdy nie znanesą, bądź zawodzą inne formy terapii. Z drugiejjednak strony, chociaż O3 jest niezwykle silniereaktywny, niekoniecznie musi być toksyczny,jak wiele środków terapeutycznych, jeśli stosowanyjest w oparciu o wiedzę dotyczącą mechanizmówjego działania i jeśli stosowany jestprawidłowo z zachowaniem odpowiednichśrodków ostrożności.Już w końcu XIX wieku znano właściwościdezynfekcyjne ozonu, a obecnie w literaturzeświatowej można znaleźć opisy zastosowaniaozonu w terapii wielu chorób, w tym choróbinfekcyjnych, chorób sercowo-naczyniowych,związanych z obniżeniem odporności organizmui chorób neurodegeneracyjnych (demencja,choroba Parkinsona) i innych.A jak działa?W atmosferze ozon powstajew wyniku działania wysokoenergetycznegopromieniowaniaUV na tlen:UVO2 → O + OO + O2 → O3Jednocześnie odbywa sięproces odwrotny, prowadzącydo dysocjacji ozonu, przez coustala się swoisty stan równowagiod którego zależy ilośćozonu w atmosferze i stopieńpochłaniania przez ozon promieniowaniaUV:UVO3 → O2 + OO + O3 → 2O2Ozon dobrze rozpuszcza się w wodzieco zapewnia mu łatwe przemieszczanie się(dyfuzję) do tkanek. W tkankach i komórkachorganizmu O3 dość łatwo oddziałujena lipidy i białka. Ozon reaguje też szybkoz askorbinianem czy tokoferolami (witaminy).W roztworach wodnych ozon rozpadasię tworząc nadtlenek wodoru (H2O2) czyliwodę utlenioną, czy też rodnik hydroksylowy. OH (to tzw. reaktywne formy tlenu, doktórych należą wolne rodniki tlenowe!). Taostatnia cecha ozonu ma zatem spore implikacjebiomedyczne (wolne rodniki są bardzoaktywne). Przy czym pamiętajmy, że ozon generującyw komórkach powstawanie wolnychrodników działa podobnie jak funkcjonującenaturalnie w komórkach systemy biologiczneprodukujące wolne rodniki.Ozon, wnikając do organizmu reaguje zeskładnikami osocza krwi, a produkty tegooddziaływania reagują następnie ze składnikamicytoplazmy komórek wpływając naprzemiany metaboliczne. Ważne implikacjebiochemiczne związane są między innymi zewzrostem poziomu H2O2, który ma wpływ naprzebieg wielu procesów biochemicznych wkomórce. Pomijając skomplikowane wywodydotyczące przemian komórkowych podajmyod razu opierając się na doniesieniachz poważnych badań naukowych, że terapieozonowe działają korzystnie na poprawę gospodarkilipidowej poprzez wzrost antymiażdżycowejfrakcji cholesterolu w postaci HDLoraz zmniejszenie całkowitego poziomu lipidówi trójglicerydów. Ozonoterapia zwiększaabsorpcję tlenu w płucach i wzrost stężeniatlenu we krwi. Polepsza się natlenowanie tkanek,szczególnie tych, które w wyniku toczącegosię procesu chorobowego są niedotlenionei gorzej odżywione. Ozon neutralizujeteż procesy zapalne.Kto i co leczy?Pierwsze zastosowania ozonu w medycyniedotyczyły odkażania sprzętów medycznych,a dopiero później podjęto próby leczeniaozonem różnych schorzeń. W ostatnichlatach ozonoterapia przeżywa swój renesans,co spowodowane jest zarówno postępemtechnicznym jak i lepszym poznaniem właściwościi mechanizmów działania ozonui innych aktywnych form tlenu. Dynamicznyrozwój tej wciąż niekonwencjonalnej metodyterapii odnotowuje się głównie w Niemczech,Anglii, USA i Rosji. W Polsce ta metoda leczeniastosowana jest od nieco ponad 20 lat.Jej główny propagator, profesor ZygmuntAntoszewski (Klinika Anestezjologii i IntensywnejTerapii Instytutu Kardiologii Śląskiej<strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>) pozytywnie odnosisię do zastosowania ozonu w medycynie, potwierdzającto swoimi licznymi badaniamii publikacjami. Nie wszyscy jednak podzielajątę opinię odnosząc się sceptycznie i ostrożniedo tej metody leczenia. A mimo to ozonoterapiawkracza coraz śmielej do terapii coraznowych jednostek chorobowych, a ostatnionawet znajduje coraz szersze zastosowaniaw stomatologii (np. leczenie próchnicy zębowejmetodą HealOzone).Ozonoterapia stosowana jest w Polscew leczeniu takich chorób jak: miażdżycauogólniona i zarostowe zapalenie tętnic kończyndolnych, owrzodzenia kończyn dolnychw przebiegu cukrzycy i schorzeń naczyńżylnych, chromanie przestankowe w zakrzepowo-zarostowymzapaleniu naczyń krwionośnych,zmiany troficzne kończyn dolnychróżnego pochodzenia, zapalenie stawów,szpiku kostnego, trudno gojące się rany, odleżynyróżnego pochodzenia, w chorobachskórnych, dermatozach (czyraczność, trądzik,16Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


egzema, atopowe zapalenie skóry), opryszczkai półpasiec.I może też szkodzić!Przeglądając polską i obcojęzyczną literaturęfachową można znaleźć pewną liczbępublikacji, wskazujących na negatywne oddziaływanieozonu na organizm człowieka.Nie powinno nas to dziwić jeśli wiemy naprzykład, że ozon jest znaczącym składnikiemsmogu fotochemicznego. Ekspozycja naskładniki smogu wpływa natomiast negatywniena drogi oddechowe i może powodowaćpoważne zmiany w układzie oddechowym.Zjawisko smogu dotyka obecnie sporej liczbywielkich aglomeracji miejskich na całymświecie. Ozon działa uszkadzająco na tkankępłucną, jeśli podawany jest w dużych stężeniachdrogą wziewną. Toksyczne działanieozonu w płucach można wyjaśnić w dwojakisposób. Po pierwsze może to odbywaćsię poprzez destrukcyjne działanie agresywnychrodników tlenowych, które powstająna skutek kontaktu ozonu z tkankami. Podrugie pod wpływem ozonu metamorfoziemogą ulegać leukocyty (komórki krwi), któreuszkadzają następnie nabłonek. Dłuższa ekspozycjadróg oddechowych na ozon powodujemetaplazję (przemianę w inne rodzajetkanek) i hiperplazję (rozrost) nabłonka błonśluzowych, przekrwienie błon śluzowychoskrzeli, stan zapalny i obrzęk płuc. Wziewneoddziaływanie ozonu może też prowadzić dopowikłań w obrębie naczyń wieńcowych serca.W tym aspekcie niezwykle ciekawą wydajesię informacja, że w niektórych ośrodkachbadawczych na świecie prowadzone są badanianad dopłucnowym podawaniem ozonu,w których udowodniono, że gaz ten podawanyw małych dawkach i niskich stężeniach niedziała szkodliwie!Wyłania się tu tylko jeden wniosek a mianowicie,że toksyczność ozonu tak jak każdejsubstancji leczniczej jest zależna od dawki,czasu ekspozycji i drogi podania. Skoro wiadomo,że ozon w stanie czystym jest wysocetoksyczny, do celów medycznych używasię obecnie mieszaniny ozonu z tlenem, wodpowiednich proporcjach. Ozonoterapiastosowana jest albo jako zabiegi zewnętrzne(powłoki ciała), albo wewnętrzne a odpowiedniadawka, droga podania i poprawneprzygotowanie ozonu medycznego gwarantująbezpieczeństwo i skuteczność takiej terapii.Obserwujemy obecnie tendencję, pomimowielu głosów krytycznych, rozwoju nowychmetod i coraz to nowych zastosowań ozonuw lecznictwie. Przykładem mogą być zastosowaniaozonu w stomatologii, kosmetologiii odnowie biologicznej. Musimy być zatemświadomi zalet i niebezpieczeństw jakie niosąze sobą zastosowania terapeutyczne ozonu,abyśmy mogli dokonywać świadomego wyborubądź odrzucenia tej jeszcze wciąż niekonwencjonalnejmetody leczenia.Zamiast zakończeniaOzon wytwarzany w specjalnych ozonizatorach,stosowany jest powszechnie na świeciedo uzdatniania wody pitnej, odkażaniawody w basenach, dezynfekcji ścieków, niekiedynawet w kombinacji z naświetlaniempromieniowaniem UV lub dodatkiem nadtlenku.Stosowany jest także do przedłużaniaczasu przechowywania żywności. Ozon działa3 tyś. razy silniej bakteriobójczo niż chlor.Nie pozostawia przy tym, jak chlor, przykregosmaku i zapachu. Natomiast w postaci leczniczejstosowany jest w formie zewnętrznejaplikacji na skórę lub błony śluzowe, w postaciiniekcji ozonowanych roztworów, infuzjidotętniczych mieszanych z własną krwiąpacjenta jako autohemotransfuzja czy też hiperbarycznejterapii ozonowej.Obecnie umiemy już w sposób skutecznyi bezpieczny stosować ozon w różnych sferachżycia i działania człowieka, a coraz lepsze metodyjego wytwarzania i zastosowania czyniąozon przyjaznym towarzyszem naszego życia.Nie zapominajmy jednakże o dwoistej naturzeozonu i zagrożeniach jakie może nieśćniewłaściwe stosowanie ozonu w medycynieczy innych sferach działalności człowieka.Rozkoszując się świeżością letniego powietrzapo burzy, pomyślmy o otaczającym nasząplanetę i obecnym wokół nas pachnącym życiodajnym,ale i potencjalnie groźnym gazie.Nauki medyczneDo najczęściej leczonych ozonemchorób należą:- miażdżyca i zarostowe zapalenie kończyndolnych- owrzodzenia kończyn dolnych w przebiegucukrzycy- owrzodzenia i trudno gojące się rany- czyraczności, opryszczka, trądzik, półpasiec,dermatozy- zmiany troficzne nóg- zapalenie kości, stawów, szpiku- stwardnienie rozsiane, inne chorobyośrodkowego układu nerwowegoJak ozon leczy w przypadkuterapii chorób naczyniowych?Ozon może powodować zmiany w strukturzebłon komórkowych erytrocytów (viaperoksydacja (utlenienie) lipidów błonowych).Skracanie łańcuchów lipidowychi wzrost ujemnego ładunku błony komórkowejmogą wpływać na zmiany kształtui elastyczności krwinki. Taka poprawa sprężystościogranicza rulonizację krwineki ułatwia przepływ krwi w małych naczyniachkrwionośnych (włosowatych). Ozonwpływa też na metabolizm cukrowcówpowodując wzrost stężenia w krwince 2,3-difosfoglicerynianu (2,3-DPG). Zmieniato konfigurację hemoglobiny, zmniejszającjej powinowactwo do tlenu, co prowadzi dołatwiejszego oddawania tlenu przez erytrocytyw niedotlenionych tkankach.Natomiast jako uboczny negatywnyefekt takiego zastosowania ozonu odnotowanouszkodzenia DNA w białych krwinkach(limfocyty) u pacjentów ze zmianamimiażdżycowymi poddanych ozonoterapii.Czyżby ozon był bronią obosieczną?Dr n. med. Marek Jurgowiak wykłada biochemię w Katedrzei Zakładzie Biochemii Klinicznej Collegium MedicumUMK. Jest autorem książki „Biologia – przed egzaminem naakademie medyczne” wydanej przez Wydawnictwo LekarskiePZWL, współautorem rozdziałów podręcznikowychi autorem licznych artykułów popularyzujących wiedzę biomedycznąm.in. w czasopiśmie „Wiedza i Życie”.Tekst wykladu oparty częściowo o treść artykulu: MarekJurgowiak: Zabójczy ochroniarz, Wiedza i Życie, lipiec 2007r., s. 26-28Niewydolność serca – czy grozi nam epidemia?wykład podczas Dnia Nauki - Medicalia 2007Władysław SinkiewiczNiewydolność serca (NS) jest zespołem klinicznymbędącym końcowym wspólnym etapemwielu chorób sercowo-naczyniowych. Pomimoznacznych postępów w zrozumieniu patofizjologii,wdrożenia szeroko zakrojonej profilaktykii wprowadzenia do leczenia nowoczesnychmetod terapeutycznych, zarówno zachowawczych,jak i zabiegowych, niewydolność serca(NS), zwana także niewydolnością krążenia,stanowi coraz większy problem zdrowotnyi społeczny w rozwiniętych krajach Amerykii Europy. Określono ją mianem medycznejhydry. Hydra była mitologicznym potworemo wielu głowach, które odrastały w zwiększonejliczbie, gdy odcięło się jedną z nich. To porównaniepodkreśla złożony charakter niewydolnościserca, a także trudności, jakie napotykamy przyrozwiązywaniu tego problemu.Niewydolność serca jako narastającyproblem starzejących się społeczeństwDzięki postępowi medycyny Europejczycysą zdrowsi i żyją dłużej. Średnia oczekiwanadługość życia w Unii Europejskiej zwiększyłasię o 8 lat w porównaniu z rokiem 1960.W 2000 r. wynosiła 75 lat dla mężczyzn i 81lat dla kobiet. Ze starzeniem się społeczeństwajednak rośnie grupa chorych z NS, cobędzie stanowić w przyszłych latach poważneobciążenie dla ekonomii i systemów opiekizdrowotnej państw Unii Europejskiej, w tymrównież Polski. Częstość występowania NS jestsilnie związana z wiekiem pacjentów i wzrastaWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 17


Nauki medyczneChorobowość szpitalna w Polsce u pacjentówz niewydolnością sercaWskaźniki pięcioletniego przeżycia chorychz niewydolnością sercaszczególnie w grupie powyżej 60 roku życia.Nowoczesna kardiologia skutecznie ratując odwczesnej śmierci np. chorych z zawałem serca,paradoksalnie pomnaża potencjalnych pacjentów,u których w późniejszym okresie życiawystąpi niewydolność serca. Szacuje się, żew Stanach Zjednoczonych w latach 1990–2030liczba pacjentów z klinicznie jawną zastoinowąNS niemal się podwoi, z trzech milionówdo około sześciu milionów, co w opinii wieluekspertów jest liczbą znacznie zaniżoną.Historia naturalna niewydolności sercaEpidemia niewydolności sercaw Europie i PolsceUżywane coraz częściej określenie „epidemiologianiewydolności serca” okazało sięniezwykle trafnie przewidywać skalę problemu,jakim stała się NS. NS jest obecnie jedynąjednostką układu sercowo-naczyniowegoo wciąż wzrastającej częstości występowania,a ponadto jest to najczęstsza i najbardziejkosztowna przyczyna hospitalizacji pacjentówpowyżej 65 roku życia, którzy obarczenisą największą śmiertelnością.Wyniki dużych badań epidemiologicznychprowadzonych głównie w krajach EuropyZachodniej i w USA wskazują, że NS występujeśrednio u około 2–3% populacji, alepo 75 roku życia już u 8–10% osób. W przeciwieństwiedo innych chorób układu krążenia,w których zazwyczaj obserwuje się przewagęmężczyzn, liczba kobiet i mężczyzn leczonychz rozpoznaniem NS jest zbliżona. U pacjentówz nasilonymi objawami NS notuje sięczęste hospitalizacje, które wiążą się nie tylkoz poważnymi obciążeniami ekonomicznymi,ale również ze znacznym cierpieniem ludzkim.Duży problem stanowi niewielka przeżywalnośćpo rozpoznaniu niewydolnościserca. O rokowaniu decyduje przede wszystkimstan kliniczny pacjenta.Według klasyfikacji Nowojorskiego TowarzystwaKardiologicznego (NYHA) rocznaśmiertelność przedstawia się następująco:- klasa I (chorzy bezobjawowi) — śmiertelnośćdo 10%- klasa II (chorzy z niewielkimi objawamiw czasie umiarkowanych wysiłków fizycznych)— śmiertelność 10–20%- klasa III (chorzy z objawami NS w czasieniewielkich wysiłków) — śmiertelność20–40%- klasa IV (chorzy z dusznością spoczynkową)— śmiertelność 40–60%.Do grupy podwyższonego ryzyka wystąpienianiewydolności serca należą:• chorzy w podeszłym wieku,• chorzy na nadciśnienie tętnicze,• chorzy na cukrzycę,• osoby otyłe,• alkoholicy,• palacze tytoniu.Z punktu widzenia zapobiegania NS pomocnyjest podział zaproponowany przez wspólnągrupę roboczą American College of Cardiologyi American Heart Association (ACC/AHA),który wyróżnia cztery stadia NS:Stadium A — obejmuje osoby zagrożonewystąpieniem NS, ale bez strukturalnejchoroby serca.Stadium B — dotyczy osób ze strukturalnąchorobą serca, ale bez objawów klinicznych.Jest to najważniejsza grupado pierwotnej prewencji NS.Stadium C — obejmuje osoby ze strukturalnąchorobą serca i objawami klinicznymiNS, kwalifikujące się do wtórnejprewencji NS.Stadium D — u chorych pomimo kompleksowegoleczenia objawy NS występująw spoczynku.Postęp, jaki nastąpił w ostatnich latach w kardiologii,spowodował istotne zmniejszenieśmiertelności z powodu chorób układukrążenia. Niestety, w NS nie obserwuje siętakiego trendu. W jednym z najbardziej znanychbadań epidemiologicznych populacjiFramingham, średnie przeżycie od chwilirozpoznania NS wynosiło zaledwie 3,2lat u kobiet i 1,7 roku u mężczyzn, 5-letniaśmiertelność osiągała zaś aż 62% u kobieti 75% u mężczyzn. Zwraca się uwagę na wciążzłe rokowanie w NS, wskazując na śmiertelnośćporównywalną z obserwowaną w chorobachnowotworowych, gdyż w zaawansowanej niewydolnościserca (IV klasa wg NYHA) około50% chorych umiera w ciągu jednego roku.Biorąc pod uwagę alarmująco wysoką zapadalnośćw Polsce na chorobę niedokrwiennąserca (1,5–2 mln chorych), jak równieżdużą częstość występowania nadciśnienia tętniczego(około 4 mln chorych), w większościnieprawidłowo leczonego, należy się spodziewać,że rocznie przybywa około kilkudziesięciutysięcy nowych chorych na NS, z którychco najmniej kilkanaście procent umieraw ciągu roku od wystąpienia pierwszych objawówklinicznych.Koszty leczenia niewydolności sercaNiewydolność serca jest jedną z głównychi coraz częstszych przyczyn zgonów i niesprawności.W Stanach Zjednoczonych naniewydolność serca cierpi około 4,6 mln osóbz zachorowalnością około 555 tys. nowychprzypadków rocznie oraz liczba około 957tys. hospitalizacji każdego roku. Koszty związanez diagnostyką i leczeniem niewydolnościserca kształtują się na poziomie około 22,5miliarda dolarów rocznie, z czego koszty bezpośrednieto około 20,3 mld dolarów. Liczbata może być zaniżona, gdyż część kosztówzwiązanych z chorobą niedokrwienną sercagenerowanych jest właśnie przez niewydolnośćserca.Choć w Polsce podobnych wyliczeń niktnie prowadzi, należy domniemywać, że zarównopoziom zachorowalności jak i hospitalizacjijest podobny.Tak więc niewydolność serca stanowii stanowić będzie w Polsce i innych rozwiniętychkrajach rosnący problem nie tylkozdrowotny, ale i społeczny, a koszty leczeniatej grupy pacjentów będą stale wzrastały.Ranga tego problemu musi wpłynąć na odpowiedniezmiany organizacyjne w służbiezdrowia, chociażby na wycenę odpowiednichprocedur w lecznictwie szpitalnymi ambulatoryjnym przez Narodowy FunduszZdrowia oraz wygospodarowanie odpowiedniejliczby łóżek dla opieki nad przewleklechorymi.dr hab. Władysław Sinkiewicz, prof. UMK jest kierownikiemZakładu Podstaw Klinicznych Fizjoterapii18Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Dziecko w rodzinieMirosława KramNauki medyczneKażda jednostka w ciągu swojego życiauczestniczy w zasadzie w dwóch rodzinach:macierzystej, z której pochodzi i w tej którąsama zakłada. Po spędzeniu dzieciństwaw rodzinie i dojścia do wieku dojrzałego zdecydowanawiększość kobiet i mężczyzn zawieramałżeństwo. Zakłada własne rodziny z nadzieją,że uda im się stworzyć szczęśliwy domdla siebie i dzieci.Wypełnianie ról rodzicielskichZ chwilą przyjścia na świat dziecka, zaczynasię grać rolę rodzica. Odgrywa się ją przezcałe życie. Współcześnie role ojca i matki sącoraz częściej komplementarne,rodzice zamiennie wykonują zadaniaopiekuńczo- wychowawcze.Tradycyjnie od roli ojca oczekujesię dzielności i siły, zaradności,dawanie oparcia żonie i dzieciom.Natomiast od roli matki oczekujesię serdeczności i ciepła, wyrozumiałościi ekspresji uczuć, zaspakajaniapotrzeb członków rodziny,wprowadzenia dziecka do szerszejrodziny i tworzenia atmosferyemocjonalnej w domu.Justyna Dąbrowska (red. naczelnyczasopisma „Dziecko”)w swojej książce „Nawet z dziećmimoże być przyjemnie” i zawartymw niej felietonie „Tata jest mądrya mama dobra”, opisuje: „Jednegoroku musiałam wrócić z wakacjiwcześniej. Dzieci zostały po opieką taty. Kiedywyjeżdżałam miałam mnóstwo wątpliwości.Bałam się, że mąż zaziębi dzieci albo przegrzeje,że na pewno nie da im śniadania, niezałoży kapeluszy na głowy, cały dzień będzieremontował dom (dla dobra rodziny) i nadzieci krzyczał. Koleżanki po moim powrociedo pracy, też nie dodały mi otuchy: „Ja bymswoim dzieciom nigdy czegoś takiego nie zrobiła”,powiedziała jedna z nich. A mimo to nierzuciłam pracy i nie wróciłam do nich. Kiedypo dwóch tygodniach pojechałam po moją rodzinę,to co zastałam, przekroczyło najśmieleszeoczekiwania. Jędrek, pięciolatek, na mójwidok wskoczył do jeziora i zniknął. Okazałosię, że w tym czasie nauczył się pływać i nurkować.Mnie by do głowy nie przyszło, abypozwolić mu wejść bez gumowego koła. Zachwilę jedenastoletnia córka Ula krzyknęła:patrz mamo i skoczyła z pomostu wprost naszeroką, głęboką wodę. Tylko z tatą mogły siętego nauczyć, bo on potrafi sprawdzić, czydno jeziora jest wystarczająco bezpieczne.W naszym wiejskim domu dzieci z dumą pokazałystos drewna, które pocięły za pomocąpiły, naprawiony płot. Jędruś zaczął sam zasypiaćw łóżku – wiesz mamo, mam dla Ciebieniespodziankę, nie musisz się męczyć, kiedyidę spać. Mężowi także ta rozłąka posłużyła– nauczył się pleść warkocze. Zobaczyłam nawłasne oczy, jak dzieci pozostawione z tatąstały się zaradne i bardziej samodzielne. Mojedzieci ujęły sprawę w jednym zdaniu - „Wiesz,mamo, z tatą jest fajnie, bo tata jest bezpiecznyi nie ma tyle nerwów co ty”Postawy rodzicielskieMałżonkowie pełniąc rolę rodziców zawsze„w jakiś sposób” odnoszą, zachowująsię wobec swojego dziecka. Ich postępowanieokreśla się mianem postawy rodzicielskiej.Dominujący sposób odnoszenia się do dzieckawyznacza jej nazwę.Rodzice o postawie akceptującej traktująje takie jakie ono jest – z jego urodą, możliwościamiumysłowymi i usposobieniem.Ci rodzice lubią swoje dziecko – głaszczą je,przytulają. Chwalą je i ganią. W miarę rozwojudziecka dają mu coraz szerszy marginesswobody, ale czuwają nad nim. Małymikrokami pozwalają, aby działało na własnąodpowiedzialność. Stosownie do możliwościdziecka, włączają je do podejmowania decyzjiw najważniejszych sprawach rodzinnych:jak wydać pieniądze, jak spędzać wakacje itp.Troszczą się o bezpieczeństwo i jego zdrowie.Rodzice przejawiający właściwe postawysprzyjają kształtowaniu się u dziecka zdolnoścido nawiązywania trwałej więzi uczuciowej,sprawiają że dziecko jest wesołe, przyjacielskie,bystre i odważne. Powodują, że jest onoufne, zdolne do współdziałania. Podejmujeczynności i zadania z własnej inicjatywy,co sprzyja twórczości i pomysłowości. Dająmożliwość rozwijania się w dziecku poczuciawłasnej wartości i pewności siebie.Rodzice apodyktyczni, nadmiernie wymagający,stawiają dziecku wygórowane wymagania.Narzucają mu swoją wolę, nie licząsię z jego upodobaniami. Ustalonych normi zakazów domowych przestrzegają rygorystycznie.Zmuszają dziecko do tego, czegoono nie lubi, np. ma jadać wszystko, bo to jestzdrowe. Gdy dziecko otrzymuje oceny niższeod oczekiwanych przez rodziców – wyrażajądezaprobatę i gniew. Mówią, że wina jest pojego stronie, bo jest leniwe i nieodpowiedzialne.Zaostrzają ograniczenia.Rodzice nadopiekńczy wyręczają je wewszystkich czynnościach dnia codziennego,w myśl zasady, że jeszcze w życiu się napracuje.W stosunku do dziecka są bezkrytyczni,ich dziecko to wzór doskonałości. Ustawiczniekontrolują je, nawet wtedy, gdy siębawi. Ciągle je upominają: „nie biegaj, bo sięzmęczysz”, „uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę”.Wybierają mu kolegów, koleżanki. Tolerująwszelkie zachcianki. Gdydziecko ma trudności w szkole– winny jest nauczyciel.Rodzice przejawiający niewłaściwepostawy sprzyjająkształtowaniu się u dziecka takichcech jak: agresywność, nieposłuszeństwo,kłótliwość i kłamliwość.Powodują, ze jest nieufne i bojaźliwe,zaczyna mieć trudnościw nauce, jest bierne i bez inicjatywy.W niektórych przypadkach,dzieci z tych rodzin są „łakomymkąskiem” dla sekt, a w skrajnychprzypadkach dochodzi do samobójstwadziecka.Rozbieżności w postawachrodzicielskichPostawy rodziców, a także innych domowników,nie zawsze bywają tego samego typu.Dlatego wskazane jest zachowanie konsekwencjii wspólnego frontu wychowawczego.Niewielka odmienność typów postaw jest dladziecka źródłem wyrazistości i indywidualnościkażdego z rodziców. Zbyt duża rozbieżnośći przeciwstawność powoduje, że dzieckostaje się podatne na frustrację i zaburzeniaemocjonalne.Opowiada 36-letni Jarosław, ojciec Daniela:„Moja żona nie zdaje sobie sprawy, zeroztaczając parasol ochronny nad naszymsynem, wyrządza mu krzywdę. Daniel wyrastana mężczyznę nieprzystosowanego dożycia. Gdy patrzę, jak Maria sprząta w jegopokoju, a on w tym czasie ogląda „wieczorynkę”,ogarnia mnie wściekłość. Jeśli czegośod niego żądam, to żona go broni. Nasz synjest jak mimoza. Unika sportu na wszelkiesposoby, na podwórku nie potrafi się bronić.Moja nadopiekuńcza żona wciąż twierdzi, żesię go czepiam, a przecież nasz syn musi byćtwardym, zaradnym i gotowym na wszystkofacetem. Daniel ma przecież już 10 lat”.Opowiada 33-letnia Maria, matka Daniela:„Daniel to nasze jedyne dziecko. Kocham go.Staram się go ochraniać z powodu częstychkłótni między mną a mężem. Daniel jest bar-Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 19


Nauki medycznedzo wrażliwy. Znosi do domu bezdomne,małe kotki. Nigdy nie bije rówieśników, choćmąż uważa, że powinien ostro reagować nazaczepki. Karci go za opłakiwanie filmowychbohaterów, nazywając go mazgajem. Zauważyłam,że syn w jego obecności jest mrukliwyi ucieka do swojego pokoju. Ze mną stajesię otwarty, przytula się do mnie i „gadamy,gadamy”. Mój mąż uważa że należy go wychowywaćsurowo, bo chłopiec powinien byćenergiczny, odporny na stresy, wysportowany.Ostatnio zapisał syna na judo. Nie pytałczy chce, po prostu powiedział, że ma chodzićna treningi. Minął miesiąc, a Daniel ani razunie był na zajęciach. Wykręcał się, że go nogaboli albo czuje się zmęczony. Wielokrotniepróbowałam rozmawiać z mężem na temat„zimnego chowu”, ale bezskutecznie. A przecieżDaniel ma dopiero 10 lat”.Wieloaspektowy wymiar rodzinyStruktura rodziny obejmuje m.in. układról przypisanych do poszczególnych członkówi ich pozycji w rodzinie. Dotyczy to roli matki,ojca, dziecka oraz zadań, jakie realizująlub powinni realizować na rzecz pozostałychczłonków rodziny. Układ tych ról, podziałpracy i wzajemne świadczenia stanowią podstawęjej prawidłowego funkcjonowania.Zdrowa, prawidłowo funkcjonująca rodzinautrzymuje różnorodne kontakty osobiste„wewnątrz domu”, a także poza wspólnotązamieszkania – z bliższą i dalszą rodziną, osobamispokrewnionymi i niespokrewnionymi.Kontakty te wynikają z potrzeby oparcia społecznegoi przynależności dającej poczuciebezpieczeństwa, ale także i z chęci uczestnictwawe wspólnej zabawie i wypoczynku.Chronią człowieka przed osamotnieniemi społeczną izolacją. Wspólny wypoczynek,spotkania rodzinne (rocznicowe, imieniny,z okazji świąt) są jednocześnie sposobem naumacnianie więzi, poczucie wspólnoty i przynależnościw obrębie rodziny.Niezbywalną funkcją rodziny jest funkcjaemocjonalno–ekspresyjna. Miłość, wzajemnewięzi, stała wymiana uczuć – realizowane wrodzinie są podstawą trwałości życia rodzinnego,pozwalają przezwyciężać trudności inadają sens życiu. Dzięki wzajemnej miłościi zrozumieniu poszczególni członkowierodziny czują się bezpiecznie, a w trudnychchwilach życia pozarodzinnego (szkoła, pracazawodowa) oraz w wielu innych problemachczy zdarzeniach losowych – w chorobie, postracie bliskiej osoby otrzymują wsparcie.Rodzina kształtuje u dziecka uwarunkowanekulturowo, ale także przyjęte zwyczajowoi uznane za obowiązujące wzory zachowańoraz działań poszczególnych członkówrodziny. Stanowią one podstawę wzajemnegowspółżycia i kontroli. Podstawą przyjętychwzorów zachowania są normy obyczajowe,religijne, moralne i prawne. Mogą one byćzróżnicowane w obrębie poszczególnych rodzin,ale także w poszczególnych okresachżycia rodziny, np. mniejszy lub większy rygoryzmczy liberalizm przy egzekwowaniu poszczególnychkonkretnych wymogów wobecdzieci w zależności od wieku i płci.Podobny stopień ważności pełni funkcjasocjalizacyjna. Socjalizacja jest naturalnymprocesem, który dokonuje się w życiu rodziny.Polega na przekazywaniu podstawowychwartości i norm współżycia, obejmuje przygotowaniedo samodzielnego pełnienia rólspołecznych (rola dziecka, siostry, brata, ucznia,pracownika). To w rodzinie współpraca,współdziałanie, wzajemna pomoc, ofiarność,poszanowanie praw i potrzeb każdego z jejczłonków unaoczniają młodemu człowiekowipodstawowe relacje społeczne i przekazujązasady współżycia społecznego. Socjalizacjauwzględnia podstawowe wartości, normyi wzory przyjęte w danym kręgu kulturowym,a także uznawane przez rodzinę zasady i normyreligijne.Kończąc rozważania o dziecku i jego miejscui roli w rodzinie warto zauważyć, że pełniona na rzecz swoich członków zróżnicowanyogrom zadań. Rodzina zapewnia ciągłośćbiologiczną i stanowi warunek przetrwania,zapewnia ciągłość kulturową – przekazujejęzyk, zasady i normy, system wartości, celeżyciowe oraz obowiązujące w danej kulturzenormy religijne. Poza tym, rodzina stanowijedną z podstaw trwałości kulturowej i moralnejdla narodów zamieszkałych poza granicamiwłasnej ojczyzny ale i dla narodówz różnych względów pozbawionych ojczyzny– wysiedlenie, uchodźstwo, emigracja.W okresie Świąt Bożego Narodzenia wartopoddać się życiowej i religijnej refleksji natemat rodziny.mgr Mirosława Kram jest asystentem w Zakładzie PielęgniarstwaPediatrycznegoPrzeszczepy szpiku od dawców niespokrewnionychJan Styczyński, Mariusz WysockiKatedra i Klinika Pediatrii, Hematologiii Onkologii została przeniesiona do PaństwowegoSzpitala Klinicznego (ówczesna nazwaszpitala) w dniu 1 grudnia 2001 r, do wieżowca,później nazwanego Klinicznym CentrumPediatrii. Dzięki pomocy różnych instytucjii organizacji, w latach 2002-2003 został ukończonyi wyposażony Oddział TransplantacjiSzpiku Kostnego. W dniu <strong>27</strong> czerwca 2003 r.,nastąpiło uroczyste otwarcie Oddziału, dokonaneprzez Jolantę Kwaśniewską, prezesaFundacji Bez Barier.Pierwszy przeszczep szpiku (chociaż bardziejprecyzyjna nazwa to przeszczepieniekomórek hematopoetycznych) od dawcyrodzinnego został przeprowadzony w dniu8 października 2003 roku. Wydatnymi współwykonawcamitego wydarzenia było CentrumOnkologii, a zwłaszcza Zakład Teleradioterapiii Zakład Fizyki, oraz Regionalne CentrumKrwiodawstwa i Krwiolecznictwa i licznejednostki naszego szpitala. Pierwsza pacjentka,Kasia, niestety, zmarła 7 miesięcy późniejz powodu bardzo ciężkiej postaci chorobyprzeszczep przeciwko gospodarzowi.Wkrótce, z pomocą WojewódzkiegoCentrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa,zaczęły się przygotowania do przeprowadzaniaprzeszczepów autologicznych. Tenrodzaj przeszczepiania wiąże się z wykonywaniemseparacji komórek hematopoetycznychz krwi obwodowej na separatorzekomórkowym metodą aferezy, a następnieich krioprezerwacją tj. przechowywaniemw ciekłym azocie. Pierwszy zabieg przeszczepieniakomórek autologicznych wykonaliśmyw dniu 7 maja 2004 r. Maurycy,którego dotyczyło to wydarzenie, rozwija siębardzo dobrze, pomimo bardzo niekorzystnejmedycznie sytuacji wyjściowej, związanejz wiekiem pacjenta i wcześniejszymi progresjamichoroby.Rok 2007 zapisał się kolejnym ważnymwątkiem dla Oddziału Transplantacji SzpikuKostnego. W dniu 29 marca 2007 r. wykonaliśmypierwsze przeszczepienie komórekhematopoetycznych pochodzących od dawcyniespokrewnionego, wolontariusza z rejestruświatowego. Dla Oliwii, pacjentki po4 wznowach białaczki, dawcą był młody obywatelniemiecki z Frankfurtu nad Menem.Przeszczep i okres poprzeszczepowy przebiegłdokładnie zgodnie z planem. I chociażwydawać mogłoby się to niemożliwe, to podwóch miesiącach choroba pokazała jednak,że jest mocniejsza. Do dzisiaj wykonaliśmycztery takie przeszczepy, a dawcami byli Polacyi Niemcy. Kilku następnych pacjentów bydgoskichoczekuje na przeszczep od niespokrewnionychdawców szpiku.Bydgoska transplantologia szpiku i komórekhematopoetycznych ma już historięponad 4-letnią. Wykonaliśmy 74 przeszczepy.Przeprowadzamy terapię wysokodawkowąi przeszczepy dla pacjentów z naszej Kliniki,z Gdańska, Białegostoku, Olsztyna i Szczecinaoraz dla młodych dorosłych leczonychw Centrum Onkologii oraz w Oddziale Hematologiiw Toruniu.Zespół lekarski transplantacyjny liczy trzyosoby: dr hab. Jan Styczyński, dr Robert Dębskii dr Anna Krenska. Znakomitym zespołempielęgniarskim kieruje pani Ewa Dębna,a pielęgniarki stały się gospodarzami Oddziału.A życie stawia przed nami już kolejnebardzo ważne wyzwanie, którym jest przeszczepieniekomórek macierzystych krwi pępowinowej.dr hab. Jan Styczyński jest adiunktem w Katedrze i KlinicePediatrii, Hematologii i Onkologii kierowanej przez prof.dr hab. Mariusza Wysockiego20Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Krótka historia wielkiej przygodyAgnieszka i Ewa DemidowiczVariaA wszystko zaczęło się tak: nocą 5 czerwca2007 roku z bardzo ciężkimi walizkami wyruszyłyśmyw podróż do Barretstown w Irlandii.Ciężkimi, bo wypełnionymi po brzegi obawamii niepewnością.Miałyśmy pod opieką dziesiątkę dziecileczonych w Klinice Pediatrii, Hematologiii Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego im. dr.A. Jurasza w <strong>Bydgoszczy</strong>. Naszym zadaniembyło zapewnienie dzieciom bezpieczeństwaw czasie podróży i opieka nad nimi w trakcietrwającego dziesięć dni obozu.Barretstown to oddalony o około 70 km odDublina zamek, ukryty pośród irlandzkich łąki pastwisk. Mieści się tu siedziba międzynarodowejfundacji założonej przez Paula Newmana,zajmująca się organizacją obozów rekreacyjno-terapeutycznychdla dzieci z całegoświata, walczących z chorobami nowotworowymi.Sesja czerwcowa przewidziana była dlamaluchów z Polski, Gruzji, Czech, Słowacji,Białorusi i Rosji, łącznie ponad sto dzieciaków,w wieku od siedmiu do trzynastu lat.Około trzeciej rano, kiedy już zebrałyśmyniezbędne informacje o aktualnych zaleceniachterapeutycznych, spakowałyśmy i opisałyśmyleki, uporałyśmy się z bagażami dziecii zdenerwowanymi rodzicami, nasz autobuswyruszył z <strong>Bydgoszczy</strong>. Już po kilku kilometrachnasze obawy zaczęły się urzeczywistniać– dzieci zalały się łzami i nijak nie można byłoich pocieszyć. Dla wielu z nich był to pierwszywyjazd bez rodziców, a dla wszystkich pierwszytak daleki. Na szczęście zmęczenie zrobiłoswoje i dzieci zasnęły. A potem było jużlotnisko, nowi koledzy z Warszawy i Lublina,podobnie jak my (a może odrobinę bardziej)stremowani wolontariusze, atrakcje związanez odprawą i w końcu sam samolot z hektolitramicoli na pokładzie, wpadający co chwilaw niezwykle zabawne turbulencje.Przed zamkiem w Barretstown czekał nanas roześmiany tłum pracowników fundacji.Na powitanie utworzyli oni wiwatujący szpaler,powiewający ogromnymi, kolorowymichorągwiami, co wprawiło dzieci (nas zresztąrównież) w lekkie osłupienie. Po przyjeździedzieci musiały przejść rutynowe badania lekarskiew obozowym punkcie medycznympieszczotliwie nazywanym przez nie Meczetem(od ang. Med. Shed). I to był ostatnielement programu, który nie był dla nichnowością – spotkania z lekarzami są w końcudla tych dzieci nieodłączną częścią życia.Pierwsza niespodzianka czekała nas jużprzy kolacji – zamiast zdrowego jedzeniadostaliśmy góry frytek, hamburgerów, pizzyi ketchupu, czyli wszystkich potraw unikanychprzez troskliwe mamy w diecie chorychdzieci. Potem była już tylko zabawa. Każdydzień wypełniony po brzegi niesamowitymizajęciami, od kajakowania, przez wspinaczkę,teatr, kręcenie filmów i strzelanie z łuków ażpo jazdę konną i poszukiwanieskarbów, przynosiłogromnie dużo śmiechui satysfakcji. Zaskakującodobrze czuli się chłopcy,wypiekając irlandzkieczekoladowe muffiny, lepiącgliniane garnki, pieczołowicienawlekającsznury różnokolorowychkorali, a dziewczynki -łowiąc ryby i przeprowadzając„komandoskie”akcje. Z każdym dniemdzieci uczyły się czegośnowego o sobie i swoichmożliwościach. Typowydla ich wieku sceptycyzmdla nudnych propozycji,przedstawianych przezstrasznych dorosłych pokilku minutach uczestniczeniaw zabawie przemieniałsię w dziki entuzjazm,nawet wtedy, gdytrzynastoletni mężczyźniprzygotowywali tanecznyspektakl. Przyzwyczajonedo pełnego zdroworozsądkowychograniczeńżycia nie spodziewały się,że są w stanie same takwiele zrobić. Z każdymwykonanym zadaniemrosła ich pewność siebiea nam rosły serca od patrzeniana ich coraz bardziejpromienne buzie. Pokilku dniach nasze dzieciw ogóle nie przypominałytych zalęknionych szkrabówpłaczących w dniuwyjazdu. Wszystko to nieudałoby się bez pomocycałej gromady niezwykłychmłodych ludzi z całegoświata, którzy swoimZajęcia i zabawy w Barretstownzaangażowaniem tworząmagię Barretstown. Irlandczycywcale nie stanowiąwiększości pracownikówośrodka. Opiekunaminaszych dzieci, poza polskimiwolontariuszamibyli młodzi Niemcy, Kanadyjczycyi Anglicy. W zespole medycznympracowała faworytka naszych dzieci pielęgniarka– Eskimoska z Kanady. To oni animujązajęcia, pomagają we wszystkim i zawsze sąw pobliżu z uśmiechami na twarzach i niegasnącymentuzjazmem.Nasz dziesięciodniowy pobyt w Irlandiiminął niezwykle szybko. Mogłoby się wydawać,że dziesięć dni to nic wielkiego, a jednakbyły to zupełnie niezwykłe dni. Dzieciom pozwoliłyodkryć siebie na nowo, zrozumieć, żechoroba nie musi oznaczać rezygnacji z zupełniedziecięcego podejścia do świata. Nam pobytw Barretstown pokazał, że chore dzieckonie musi wcale być postrzegane głównie przezpryzmat swojej choroby, że może czasem, widzącdzieci ścigające się na wózkach inwalidzkich,warto nie myśleć o ewentualnymWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 21


VariaWino w dawnej PolsceWładysław Sinkiewiczupadku, a raczej dostrzec szeroki uśmiechi błyszczące oczy. Takiego widoku nie da sięz niczym porównać.Do <strong>Bydgoszczy</strong> wróciliśmy 14 czerwca2007 roku, zupełnie odmienieni i z ogromnymzapałem do wszystkiego. Chociaż naszecodzienne życie wydaje się czasem szarei nieciekawe, pomaga nam śmiech dzieci, którywciąż mamy w pamięci i który chcemy zachowaćaż do przyszłego roku. Bo każdy, ktochoć raz znalazł się w Barretstown chce tamwrócić jak najszybciej.Agnieszka i Ewa Demidowicz jako wolentariuszki opiekowałysię dziećmi podczas wyjazdu do Irlandii, przedrukz „Primum Non Nocere”, listopad 2007Tradycje winne za JagiellonówWino znano w Polsce już za pierwszychPiastów. Nie było ono wprawdzie napojempowszechnie używanym i przedkładano nadnie rodzime piwa i miody, jednak rozwijającysię szybko na ziemiach polskich Kościółpotrzebował wina do celów liturgicznych.Transport z południa Europy nastręczałw owej epoce wiele trudności, stąd próbowanozakładać winnice na miejscu. Świadectwemtych wysiłków są istniejące dotychczas nazwymiejscowości, takie jak Winiary, Winnica,Winniczka, Winna Góra, Winne, Winogródi wiele innych. Żyjący w XII wieku, arabskigeograf i podróżnik Al-Idrisi pisał: „Krakówposiada liczne gmachy, targowiska, ogrodyi winnice”. Późniejsze kroniki wspominająo spalonych w 1455 r. przez Krzyżaków winnicachwokół Torunia i Grudziądza, zaś księgirachunkowe lwowskich mieszczan donosząo stu beczkach wina pobieranych przez książątruskich jako dziesięcina. Wiadomo takżeo winnicach klasztornych w okolicach Poznania,Babimostu i Czarnkowa w Wielkopolsce.Na Mazowszu wymieniano Płock, Pułtuski Wyszogród. Zachowała się także donacjaksięcia Henryka Sandomierskiego, któryw 1160 roku nadał joannitom wsie Zagośći Bereszowice wraz z winnicami. Ogólniejednak panowała opinia, że „ma wprawdziePolska w niektórych miejscach winnice, aleniewiele z nich wina i to słabe i kwaśne”, choćodnotowano również, że na wzgórzu podSandomierzem znajdowały się winnice, „wktórych winograd nie cierpkiego był smaku”.Do czasów Zygmunta III wino pojawiałosię wyłącznie na stołach ludzi bogatychi to tylko w dni uroczyste. Obyczaj picia winarozpowszechnił się w wieku XVII, choć nadalobejmował warstwy uprzywilejowane. Cenybyły bowiem bardzo wysokie. Butelka winalepszego gatunku kosztowała tyle, ile wynosiłtrzydniowy zarobek fachowego rzemieślnika.Jednak fakt, że wino spożywane było głównieprzez ówczesne elity, powodował, że stawałosię napojem modnym, świadczącym o pozycjispołecznej. Siedemnastowieczna Polskabyła liczącym się importerem tego trunku, copotwierdza Szymon Starowolski pisząc: „ZaZygmunta Augusta w jednym tylko domuw Krakowie wino szynkowano, teraz niemalw każdym, w klasztorach, u plebanów i u samychpanów”. Z czasem piwnica z winamistała się nieodłącznym elementem wyposażeniamagnackiego dworu.Pito w owym czasie zupełnie inne winaniż obecnie. Przyzwyczajona do miodówszlachta preferowała słodkie i ciężkie winaz południa Europy. Najbardziej cenionabyła pochodząca z Krety małmazja. Ponadtosprowadzano z Hiszpanii alikant i petercyment,z Wysp Kanaryjskich słodkie kanaryi portugalskie madery. Najczęściej jednakkupowano rozmaite wina węgierskie, wśródktórych królowały oczywiście tokaje. Kupcypolscy przybywali licznie na Węgry i nabywaliwino „na pniu” jeszcze przed winobraniem,stąd zachowała się polska nazwa jednegoz win tokajskich – „tokaj szamorodni”.Tokaj dojrzewał następnie przez dziesięcioleciaw szlacheckich piwnicach i kupieckichskładach, osiągając niespotykaną nigdzie|w Europie jakość. Najlepsze tokaje dojrzewaływ Krakowie i Warszawie. Lwów z koleito wielkie centrum handlu winami z Grecji.„Małmazyi we Lwowie zawsze wielki dostatekbywał, a skład małmazjowy nigdzie indziejnie miał być taki, jak we Lwowie”.W sferach najwyższych modne stawały sięwina francuskie, szczególnie burgundy i bordoskieklarety. Jak podaje Kitowicz: „Zaczęło teżwchodzić w używanie, ale bardzo rzadko, winoszampańskie, które podawano po węgierskim.”„Pito często i dużo, tak więc winny handelrozwijał się znakomicie. Wytykano to rodakompisząc: „że co jedno wezmą za zboże,to wszystko wydadzą na wina, petercymenty,miody siedmiogrodzkie”. Za Wazów i w czasachsaskich umiarkowanie w piciu nie byłojednak cenione. Przeciwnie była to „...zła uczta,kiedy się nie popili, kiedy gość trzeźwo pożegnałsię z gospodarzem; taki szlachcic, co takątrzeźwość zachował w domu swoim, niewielkąmiał estymację, niewiele był wart w kompaniii pospolicie nazywano go Francuzem”.Zapomniane winaDziś, kiedy na całym świecie królują międzynarodoweodmiany winogron, z którychw wielu miejscach na świecie robi się podobnewina, zapomnieliśmy o winach dawnych.Niejednokrotnie zapomnieniu uległy takżenazwy. „Wina, które morzem przychodzą,francuskie, włoskie, hiszpańskie rywuły”, takitekst, z wcześniejszego pochodzący opracowaniaprzytacza Zygmunt Gloger w swojejEncyklopedii Staropolskiej, tłumacząc zarazem,że rywułą nazywano „przednie słodkiewina południowe hiszpańskie, włoskie lubfrancuskie, morzem do Polski przywożone”.Ta, dziwnie brzmiąca dzisiaj nazwa pochodziod włoskiego portu Rivoglio, gdzie prawdopodobniewina te kupowano. Któż z dzisiejszychkoneserów zna wino rywuła? Łatwiejszasprawa jest z małmazją. Tu już intuicyjnieczujemy, że chodzi o słodkie wina z południaEuropy. Ale choć szczep malvasia uprawianyjest między innymi we Włoszech, Francji, Hiszpanii,prawdziwa zaś małmazja pochodziłaz Grecji, przede wszystkim z Krety. Cenioneto wino było przez Polaków znacznie wyżej,nawet niż popularne w tym czasie tokaje. Dowin południowych, podobnie jak małmazjai rywuła zaliczał się muszkatel. Było to słodkiewino deserowe sprowadzane do Polskiz podbitych przez Turcję krajów bałkańskich.Ciemnozłociste, o kwiatowo korzennym bukieciezwyczajowo służyło do picia toastówprzy „cukrowej kolacji”, zastawianej w sypialnipaństwa młodych. Czy miało coś wspólnegoz popularnym dziś hiszpańskim moscatelem?Prawdopodobnie, choć pewności nie ma. Coinnego petercyment. Był to niegdyś jedenz najpopularniejszych w siedemnastowiecznejPolsce gatunków malagi. Większość dawnychwin, a przynajmniej te, które upodobalisobie Polacy były winami słodkimi. Polskigust, ukształtowany przez znane od setek latmiody, niezbyt chętnie dostosowywał się dopodbijających Europę win wytrawnych. Stądmałmazja i petercyment cenione były znaczniewyżej, niż doskonałe wina burgundzkieczy bordoskie. Do słodkich win należały równieżbardzo popularne wina z wysp kanaryjskichtak zwane kanary lub seki, pochodzącyz południa Hiszpanii alikant, a przede wszystkimwęgierski maślacz. Do dzisiaj pozostałou Polaków upodobanie do win z wyczuwalnąw smaku słodyczą, u niektórych do tego stopnia,że nawet najlepsze wina wytrawne bylibyskłonni „złamać” odrobiną cukru.22Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Historia medycyny i farmacjiZa króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasaWiek XVIII w historii obyczajów kojarzonyjest w Rzeczpospolitej z poglądem o panującymwówczas powszechnym pijaństwie.Potwierdzenie tego znajdujemy już we współczesnychutworach satyrycznych, zapiskachpamiętnikarskich czy w spostrzeżeniach cudzoziemców.Nawet jeśli pogląd ten był niecoprzebarwiony, nie można zaprzeczyć, żealkohol w życiu mieszkańca ówczesnej Polskiodgrywał ważną rolę.Król August III Sas jadł tłusto, wytwornieobiadował przy co najmniej dwudziestu potrawach,a kuchnia jego nie miała sobie równejw Europie. Wina używał jednak mało, a jeżelijuż, to wino szampańskie albo przednie węgierskie.Delektował się za to piwem saskim- „tęgim i tłustym, specjalnie dla niego robionym”…i tak „najłaskawszy król na apopleksyjęumarł”. Już wówczas medycyna zwracała uwagę,że zbytnia konsumpcja alkoholu wpływaszkodliwie na funkcjonowanie niektórych narządów.Zdawano sobie sprawę, że alkoholizmstaje się często przyczyną nagłych zgonów, zaśpijaństwo łączono z apopleksją, czyli nagłymudarem mózgu. Pijanych najczęściej „apopleksyja”zabierała ze świata. Ileż to razy bawiącysię przy ponczu lub innych mocnych trunkach,uderzony połowicznym czy całkowitymparaliżem, przenosił się do wieczności!Zły przykład nadużywania alkoholu szedłod tronu. Pił dwór, pito w czasie uczt sejmowych,na trybunałach i w sądach, na jarmarkach,odpustach, na każdym zjeździe obywatelskim,w stolicy, w miastach i wioskach.Pił król, senator, żołnierz, kapłan, szlachcic,mieszczanin i kmiotek. W czasie uczty alkoholelały się więc strumieniami. Piwa dawanodo stołu, ile kto chciał lub po kieliszku wina,albo po szklance miodu. Co zaskakujące, nastołach biesiadnych prawie wcale nie pojawiałysię wódki, które uważano za trunki zbytmocne. Brak ten rekompensowała obfitośćwin podawanych pod koniec uczty. Wody niepodawano prawie wcale, dopiero pod koniecXVIII wieku zaczęto ją używać po skończeniuposiłku dla „dygestyi”, czyli na trawienie. Możez powodów takich błędów dietetycznych, częstozapadano na „książęcą chorobę”, czyli podagrę,współcześnie zwaną dną moczanową?Początkowo alkohole pito z małych kieliszków,a później, gdy dochodziło do toastów,z coraz większych. Podczas ważniejszych uroczystościwznoszono zdrowie króla, prymasa,królowej, a dalej wszystkich obecnych osóbw kolejności wyznaczonej rangą piastowanychurzędów. Osoba, której zdrowie wypito,musiała odpowiedzieć, pijąc za gospodarzai innych mu życzących. Wówczas często powstawałtaki hałas, że nikt nikogo nie słyszał.Po opiciu wszystkich biesiadników następowałodrugie danie. Kiedy skonsumowanopieczyste, gospodarz sięgał po wielki kielichi ponownie rozpoczynał wznoszenie toastów,począwszy od najdostojniejszego gościa. Takzaczynała się nieodzowna część każdej uczty– wielka pijatyka, naszych przodków, którzyjedząc tłuste i ciężkie potrawy, narażali się naróżnego typu niestrawności. Wino, łagodziłote objawy i wspomagało trawienie. Warto teżwspomnieć o tzw. prynuce, zwyczaju, któryzadomowił się w polskich pałacach i dworach.Otóż obowiązkiem gospodarza uczty było natarczywezapraszanie lub wręcz przymuszaniegości do nadmiernego jedzenia i picia, choćna co dzień zasady religijne i dobre manierynakazywały jeść skromnie.Współcześnie, przy dużej konkurencjimocnych trunków takiej obfitości winaw Polsce nie pijemy (jak w minionych wiekach),co więcej, wleczemy się pod tym względem,niestety, w ogonie Europy. Szlachetnytrunek został wyparty w okresie rozbiorów „siwuchą”,pędzoną przez Żydów w karczmach,a w następnych latach niewoli po lata współczesnegłównie wódką, która niepodzielniezakrólowała na naszych stołach, towarzyszącwszystkim większym uroczystościom Polakówod wesel, po bale sylwestrowe („pół litrana łebka”) i inne ważne uroczystości.Stare prawdy wysnute przy hucznych biesiadachpozostały jednakowoż aktualne: „In vinoveritas” (w winie prawda) i „Qui fallit in vino,fallit in omni” (kto oszukuje po winie, oszukujewe wszystkim). Ku przestrodze potomnym…Piśmiennictwo u autora.Najstarsza bydgoska apteka - „Pod Złotym Orłem”Historia medycyny i farmacjiWalentyna KorpalskaApteki stanowią i stanowiły integralnączęść kształtującego się w <strong>Bydgoszczy</strong> systemuopieki zdrowotnej.Nad zdrowiem mieszkańców <strong>Bydgoszczy</strong>od najdawniejszych czasów czuwali nie tylkocyrulicy i lekarze, ale też i aptekarze. Bydgoskafarmacja powstawała w oparciu zarówno o aptekikramarskie jak i infirmerie zakonne. Zasadniczynurt rozwoju bydgoskiego aptekarstwazwiązany był z handlowym charakterem miastai istnieniem wielu kramów, wśród których byłyteż kramy aptekarskie - apothecae institorie.Wydaje się, że pojęcia aptekarza i kramarzaw potocznej świadomości bydgoskich mieszczanbyły przez długi czas jednoznaczne.W kramach-„institoriach”, sprzedawanowięc nie tylko zioła i korzenie, napoje i powidełka,jakimi rozporządzała uboga farmacjatych czasów, ale także artykuły „drogeryjne”oraz sukno, skóry i jedwabie. Bydgoscy aptekarze- kramarze nie stworzyli odrębnegocechu. Dla ochrony swoich interesów zawodowychbyli zrzeszeni w cechu kramarzy.Chronienie się pod płaszcz wilkierzy cechowychmiało zapewnić monopol na wykonywanierzemiosła w mieście oraz bronić przedkonkurencją przybywających do miasta wędrownychkupców i olejkarzy.Z biegiem czasu apteki kramarskie przekazałyswoją nazwę placówkom farmaceutycznym,choć był to proces długotrwały. Możnaprzyjąć, że u schyłku XVI wieku istniały jużw mieście apteki publiczne, w których opróczlekarstw sprzedawano także nadal wyrobycukiernicze, przyprawy aromatyczne, alkohol,wosk do pieczęci, papier, siarkę, prochstrzelniczy, mydło, ale też materiały i skóry.Ta wieloprzedmiotowość handlowa była charakterystycznadla całego ówczesnego aptekarstwaeuropejskiego i wraz z ożywionymhandlem przenikała do kramów-aptek bydgoskich.W aptekach tych, tak jak w innychmiastach Rzeczypospolitej, wykonywanoprawdopodobnie na poczekaniu także prostezabiegi medyczne (np. opatrywanie zranień,czy lewatywy).Z zachowanych dokumentów cechowychnależy wnosić, że w XVI wieku aptekarzew <strong>Bydgoszczy</strong> byli już wyraźnie wyodrębnionągrupą zawodową, choć nie dość liczną, bystworzyć odrębny cech. Włączenie w organizacjęcechową miało wpływ na przygotowywaniekandydatów do zawodu. Swoją wiedzęi umiejętności zdobywali oni sposobem rzemieślniczym- kształceniem u mistrza i osiąganiemkolejnych szczebli w praktyce aptekarskiej.Często wiedza ta była przekazywanaz pokolenia na pokolenie. Przepisy ustanawiałcech. Ta zależność cechowa w bydgoskim aptekarstwietrwała do XVIII wieku, kiedy aptekarzedysponujący już nie tylko kramami,ale składami aptecznymi, uwalniali się stopniowood krepujących zależności cechowych.Najwcześniejsze udokumentowane źródłowozapisy dotyczące dziejów najstarszejbydgoskiej apteki odnoszą się do drugiej połowyXVI wieku.W 1585 r. Daniel Aptekarz, mieszczaninbydgoski, spisując testament, przekazał swojąaptekę Aleksemu Wariaszewiczowi, któryw tym czasie był już towarzyszem Danielaw bractwie kramarskim. Daniel, który padłofiarą zarazy szalejącej w tym czasie w <strong>Bydgoszczy</strong>prawdopodobnie wkrótce zmarł.Przekazana przez Daniela Aleksemu aptekato właśnie najstarsza bydgoska apteka „PodZłotym Orłem”, przy Starym Rynku pod nr.1. Odnaleziony współcześnie w piwnicy tejapteki moździerz aptekarski z inicjałami AVi datą 1590 sugerowałby, iż właścicielem tejapteki była niegdyś rodzina Wariaszewiczów.Ten cenny zabytek bydgoskiego aptekarstwaznajduje się w zbiorach Muzeum OkręgowegoWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 23


24Historia medycyny i farmacjiStudzienka–fontanna: Dzieci bawiące sięgęsią, która stała naprzeciwko apteki “PodZłotym Orłem”im. Leona Wyczółkowskiego w <strong>Bydgoszczy</strong>.Aptekarski ród Wariaszewiczów (lub Wariaszowiczów)cieszył się w mieście pod koniecXVI w. i na początku XVII wieku dużym poważaniem.Aleksy Wariaszewicz w 1592 roku pełniłurząd rajcy miejskiego. Przy jego nazwiskuzawsze stawiano desygnat „famatus” - sławny.Był z pewnością człowiekiem zamożnym. Oni jego żona, Zofia Bogurska figurują w dokumentachobrazujących obrót nieruchomościamiw <strong>Bydgoszczy</strong> jako kupujący i zbywający.Sukcesorem Aleksego był Jan Wariaszewicz,po nim aptekę przejął syn Stanisław.Prawdopodobnie około roku 1658, w czasiewojen szwedzkich, apteka przy Rynkuprzeszła z rąk rodziny Wariaszewiczóww posiadanie aptekarza Jana Prokopowicza.Apteka ta znajdowała się po zachodniej stronieRynku, tak więc po utworzeniu domu zakonnegojezuitów funkcjonowała na terenachklasztoru. Prawdopodobnie pod koniec XVIIwieku apteka przeszła w posiadanie jezuitów.Przejęcie <strong>Bydgoszczy</strong> pod pruskie panowanieotworzyło nowy rozdział w dziejachgrodu nad Brdą. Przyniosło także zmianęsytuacji bydgoskich aptekarzy, oznaczało bowiemwprowadzenie pruskiego ustawodawstwaaptekarskiego. Jeszcze w XVIII wiekuw państwie pruskim stopniowo następowałouwalnianie się od cechowego systemu kształceniai egzaminowania farmaceutów. Tworzonowyższe szkolnictwo oraz wypracowanosystem nadawania pełnych uprawnień zawodowychfarmaceutom.W pierwszej połowie XIX wieku wprowadzonoszereg uregulowań prawnych, któremiały charakter pionierski w stosunku doustaw w zaborze austriackim i rosyjskim.Uregulowania prawne dotyczyły uprawnieńzawodowych, tzw. aprobacji, przepisów egzaminacyjnych,sprzedaży leków itp. Dotychczasowyprzywilej na prowadzenie aptekizastąpić miało uzyskanie koncesji. Zatemzawód aptekarza można było wykonywać powykazaniu się przyznanym tytułem aptekarzaaprobowanego, posiadaniu przyznanegoprzywileju realnego bądź osobistej koncesji,której nadanie leżało w kompetencji naczelnegoprezydenta rejencji. Aptekarze posiadalipełne prawo do sprzedaży środkówleczniczych na zlecenie lekarza, na podstawierecepty, lub w sprzedaży odręcznej. Cenymateriałów aptecznych normowały odrębnetaksy. Bezpośrednią kontrolę nad aptekamisprawowali lekarze powiatowi, dokonującyokresowych wizytacji. Utrwaliła się zależnośćaptek od władz państwowych, administracjiterytorialnej, a więc władz regencyjnych,a w miastach od zarządów miejskich.W wyniku tych unormowań przywilej naprowadzenie apteki zastąpiła nowa kategoriaprawna – koncesja. Otrzymana koncesjamiała charakter personalny - związana byłaz osobą, której koncesję przyznano i miaławygasnąć w chwili jej śmierci. Było to jednaktak znaczne odejście od ustalonego przez stuleciaprzywileju, że w praktyce, w prowincjipoznańskiej, apteki koncesjonowane traktowanebyły na równi z uprzywilejowanymi.Koncesje te i apteki nazywano realnymi(publicznymi). Apteki realne dzieliły się nawolnosprzedażne i umiejscowione, to znaczyhipotecznie przypisane do parceli i domu,w którym funkcjonowały. Dlatego też byłyprzedmiotem dziedziczenia, bądź sprzedaży.Szczegółowe unormowania, obowiązujące teżw <strong>Bydgoszczy</strong>, chroniły interesy wdów po aptekarzachi nieletnich dzieci. Wdowy mogłyprowadzić apteki przy pomocy prowizorów,aż do ukończenia pełnoletniości przez dziecii ukończenia przez nie studiów farmaceutycznych.W myśl tych przepisów właścicielemapteki mógł być też ktoś spoza zawodu, alejej prowadzenie można było powierzyć tylkoosobie posiadającej wymagane kwalifikacje.Unormowanie i ostateczna regulacja stanuprawnego aptek została dokonana ustawąz 1894 roku, która wprowadziła koncesjeosobiste, bez prawa sprzedaży i dziedziczenia.Apteki realne nie mogły już powstawać.Apteki stały się „osobiste”, ich dysponentemstało się państwo. Każdy nowy koncesjonariuszmusiał udokumentować przygotowaniezawodowe do prowadzenia apteki, a prawamiwynikającymi z przyznanej koncesji mógłdysponować w takim zakresie, jaki nadawałamu ustawa z 1894 roku i przepisy organówwładzy terytorialnej. Bazyli Leszczyłowskiocenił koncesje osobiste jako najkorzystniejszeze względów etycznych: „…aptekarzo ustalonej pozytywnej reputacji, jako osobazaufania społecznego, otrzymywał prawoposiadania i prowadzenia apteki, a społeczeństwow oparciu o rozeznanie jego osobistychwartości jako człowieka i obywatela,mogło liczyć na rzetelne spełnianie przywiązanychdo tego stanowiska obowiązków” (B.Leszczyłowski, Propedeutyka rozwoju polskiejfarmaceutycznej myśli etyczno–deontologicznejna tle realiów społeczno–politycznychkraju 1523–1983, Łódź 1997, s. 23).Zwyczajowo jednak interesy spadkobierców,to znaczy wdów i małoletnich dziecibyły zabezpieczone przynajmniej poprzez to,że nowi koncesjonariusze nabywali nie tylkourządzenia apteki, zapasy środków leczniczych,ale i parcelę pod aptekę. Do wybuchuI wojny światowej w <strong>Bydgoszczy</strong> działałosześć aptek koncesjonowanych.W myśl wprowadzonych regulacji prawnychfunkcjonowała też najstarsza bydgoskaapteka „Pod Złotym Orłem”. Po kasacie zakonujezuitów w 1780 roku aptekę prowadziłw latach 1794–1807 Christian Johann LudwigKühlbrunn, aptekarz, senator miejskiegomagistratu, a po nim przez długie lataaptekarska rodzina Kupffenderów. Pierwszyz rodu, Johann Louis Kupffender kierowałapteką w latach 1808–1815. Po jego śmierciwdowa wyszła za mąż za aptekarza JohannaSamuela Illinga, który mógł dalej prowadzićaptekę. Johann Samuel Illing zmarł w 1837roku. Aptekę od wdowy wykupił jej syn LouisEmil Kupffender, wtedy też, dokładnie 170 lattemu, nadano jej nazwę „Pod Złotym Orłem”- „Der Goldenen Adler Apotheke”.Kolejni z rodu właściciele apteki to synLouisa Otto (1873–1901) i syn Ottona OttoAlfred. Alfred Kupffender studiował w Monachium,Kilonii i Fryburgu. Na podstawierozprawy z chemii uzyskał stopień naukowydoktora. Z takim przygotowaniem przejął poojcu aptekę i umocnił jej znakomitą pozycjęw mieście. Przy aptece uruchomione zostałolaboratorium, w którym przeprowadzanobadania chemiczne i bakteriologiczne wodyz miejskich wodociągów oraz badania żywnościzlecane przez Miejski Urząd BadaniaŚrodków Żywności. Alfred Kupffender byłw <strong>Bydgoszczy</strong> osobistością znaną. Pracowałw samorządzie miejskim, zasiadał w zarządzieszpitala Diakonisek i innych stowarzyszeniachcharytatywno–dobroczynnych. Byłczłowiekiem zamożnym, z okazji 100–leciaprzejęcia apteki przez jego rodzinę, w 1908roku ufundował ozdobną studzienkę–fontannę:Dzieci bawiące się gęsią (autorstwa K.Kowalczewskiego), która stała naprzeciwkoapteki, jak widać na zdjęciu (dziś przed Wojewódzkąi Miejską Biblioteką Publiczną).W 1921 roku Alfred Kupffender sprzedał aptekęi opuścił Bydgoszcz.Nowym właścicielem został ZdzisławRybicki i prowadził ją do wybuchu wojny.W okresie okupacji apteka przeszła w ręceniemieckie. W 1945 roku, po odzyskaniu niepodległości,na mocy prawa, przejęła aptekęcórka Zdzisława Rybickiego, mgr farmacjiJanina Bełka.W zmienionej sytuacji społeczno–politycznejw pierwszych latach po wojnie,w majestacie powojennego prawa zostałounicestwione prywatne aptekarstwo. W dniu8 stycznia 1951 roku Sejm RP przyjął czteryustawy regulujące ustrój aptekarstwa. Dzieńnastępny – 9 stycznia był „czarnym dniem”prywatnych aptekarzy. O godzinie 8:00 ranodo wszystkich aptek wkroczyły „trójki społeczne”,oznajmiające aptekarzom, że nie sąjuż właścicielami swoich aptek!Na mocy wprowadzonych ustaw państwoWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


przejęło na własność apteki wraz z wyposażeniem,urządzeniami, a także towarem.Państwowe stały się również patenty, licencjei znaki towarowe używane wcześniej przezwłaścicieli. Skreślono apteki z rejestru handlowego,zmieniono nazwy, wprowadzającna szyldach i pieczątkach formułę: „AptekaSpołeczna nr…”.Dnia 18 czerwca, na mocy rozporządzeniaDydaktykaMinistra Zdrowia z dnia 16 kwietnia 1951roku, apteka „Pod Złotym Orłem” stała sięApteką Społeczną nr 15. Aptekę pozbawiononie tylko nazwy, ale także pięknego, secesyjnegowyposażenia. Dawną nazwę przywróconow 1978 roku, a w 1990 roku wróciły odnalezionepoza Bydgoszczą meble, niestety niewszystkie. Sytuacja tej i innych aptek zmieniłasię po 1989 roku, kiedy apteki zaczęto prywatyzować.Ale to już jest inna historia.Warto jednak przechodząc przez Stary Rynekspojrzeć na stuletnią studzienkę, choć stojącądziś w innym miejscu, zajrzeć do niewielkiej,ale pięknie urządzonej apteki, która swojegodło otrzymała 200 lat temu pamiętając, że jejkorzenie mają ponad czterystuletnią tradycję.dr Walentyna Krystyna Korpalska jest kierownikiemZakładu Historii Medycyny i PielęgniarstwaEtyka nauczyciela akademickiegoKrystyna KurowskaCzłowiek jest jedyną istotą w świecie, którapotrzebuje wychowania. Wychowanie nazywanebywa sztuką, umiejętnością będącąukazywaniem perspektyw, celów i wartości,ich przybliżaniem, afirmacją i przekazem.Wszystko to razem oddaje charakter kształtowaniaosobowości. Osobowość wtedy wzrasta,umacnia się w klimacie określonych wartościetyki i wychowania. W procesie wychowawczegokształtowania człowieka szczególnąrolę pełnią nauczyciele i to na wszystkichpoziomach nauczania.Kultura w pracy nauczyciela i każdegoinnego człowieka rozumiana będzie jako całokształtjego postawy, wyznaczonej przezwartości intelektualne, religijne, twórcze i moralne.Stąd też elementami kultury byciai działania nauczyciela będą między innymi następująceprzymioty: głębia życia duchowego,miłość, rzetelna wiedza, szacunek dla prawdy,uczciwość, bezinteresowność, prawość, odpowiedzialność,słowność, pogodne usposobienie(optymizm życiowy), punktualność itd. Kulturaw pracy nauczyciela to przede wszystkim kulturaducha, kultura intelektu i woli.Wiedza w życiu człowieka jest owocempoznawania, uczenia się, czy też prowadzeniabadań naukowych lub popularnonaukowych.Wiedza jest elementem, przymiotemintelektu ludzkiego. Nauczyciel powinienbyć człowiekiem o dużym zasobie wiedzy.Przede wszystkim powinien posiadać i ciągleuzupełniać wiedzę specjalistyczną, a więcwiedzę w zakresie tej dyscypliny, w której jestwykształcony i którą przekazuje innym. Powinienpasjonować się wiedzą z uprawianejdziedziny, powinien znać wartość i potrzebętejże wiedzy. Wiadomo, że człowiek spełniasię w życiu, czyli rozwija się. Skoro tak jest, tooddziaływanie wychowawcze nauczyciela niemoże się ograniczać tylko do przekazu samejwiedzy, ale winno być także przekazywaniemwartości moralnych, wartości związanych z ludzkąwolą i z dążeniami. Stąd też nauczycielto nie tylko informator, ale także formator; toczłowiek, który rzeźbi nie tylko intelekt, alei wolę ucznia.Termin „etyka” wprowadził Arystoteles naoznaczenie wyodrębnionej przez siebie dziedzinyfilozofii praktycznej. Nazwa pochodziod greckiego ethos - obyczaj, zwyczaj. Jestto nauka filozoficzna obejmująca zespół zagadnieńmoralności w relacji do moralnegodobra i zła. Przez etykę w zawodzie nauczycielanie rozumie się teorii moralności, a więcdyscypliny filozoficznej, traktującej o normachludzkiego postępowania, ale samą postawęmoralną, postawę życiową nauczyciela.Wykładnikiem tej wychowawczej postawyjest przy tym wnikliwe a zarazem przyjaznepatrzenie na młodzież, tak by ją zrozumieć,a potem potrafić jej pomóc. Wychowaniewięc jest nie tylko pewnym oddziaływaniemna świat zewnętrzny, na innych ludzi, aleosobową demonstracją samego wychowawcy,tworzeniem nowego, dojrzalszego obrazujego samego. Etyczne aspekty kształtowaniasię człowieka - wychowawcy postrzeganesą jako cały proces, pewien cykl działań.W związku z tym wytyczyć można czterypłaszczyzny kształtowania się zawodowegoi etycznego nauczyciela, które zamknie sięw czterech obszarach:1. obserwacji i doświadczeń,2. refleksji,3. prezentowania i przekazu wartościi umiejętności,4. kształtowania wartości oraz postawwychowawczych i etycznych.Praca pedagogiczna a więc i praca nauczycielapodlega ocenie i weryfikacji w oparciuo trzy różne kryteria:1. z punktu widzenia prawa,2. z punktu widzenia pedagogiki,3. z punktu widzenia etyki, tzn. właściwiepojętej postawy etycznej, motywacjipracy i prezentowanych wartości.Gdy fachowość działań można w jakimśzakresie wyraźnie skonkretyzować, to ocenawartości etycznej działającego nauczyciela,wartości jakie prezentuje w kontaktachz wychowankami i uczniami staje się dla tychocen niezwykle trudno wymierna. Powstaływięc cztery kryteria oceny nauczyciela:1. kryterium jego czynów i zachowań,2. kryterium skuteczności, rezultatów,wyników pracy wychowawczej i dydaktycznej,3. kryterium motywów i intencji działań,postaw i czynów,4. kryterium fachowości działań pedagogicznych,z możliwą wtedy profesjonalnąobiektywizacją wymagań i ocen.Jaki zatem powinien być nauczyciel?W jaki sposób powinien przekazywać wartości,by trafiły do młodego człowieka? Podstawowymwarunkiem przekazu wartości jestjedność postawy, zachowań i czynów nauczycielaz tym, co głosi w swym pedagogicznymprzesłaniu. Nie można bowiem co innegomówić i co innego czynić, czego innego żądaćod innych niż od siebie samego. Przekazwartości odbywa się w bezpośrednim kontakciemiędzy nauczycielem a studentem. Dialogwięc musi być oparty na otwarciu się wobecprawdy tego drugiego, w zaufaniu, życzliwości,serdeczności. Wobec wykładowcy postawionychjest szereg warunków: musi stać sięwzorem i wzorcem, który można naśladowaći któremu można z zaufaniem wierzyć. Kolejnącechą jest partnerstwo. W przekazie wychowawczymliczy się nie tylko treść i sposóbprzekazu, ale także to, jaki jest stosunek dowychowanka. Przy czym „układ partnerstwa”w stosunkach wychowawczych nie oznaczapojmowanej „równości” i schlebiania młodzieży.Pedagogicznie pojęte partnerstwo tootwarcie się na czyjeś przeżycia, na czyjś świati czyjąś prawdę i przyjęcie tego w swój świat- na wspólne przeżywanie określonych wartości.Nauczyciel winien być obrońcą i krzewicielemprawdziwych wartości moralnychi narodowych. Na czoło bardzo często wysuwasię dziś wartości materialne: pieniądz, mieszkanie,meble, samochód, sukces, awans. Możewidać to i w świecie nauczycieli? Niektórzyprzesadnie tęsknią za tym, żeby więcej mieć,aniżeli więcej być. Wszelka agresja, przymus,lekceważenie niszczy istniejące porozumienie.Przekaz wartości w procesach wychowania niejest jednak „akcją jednokierunkową”. W tychukładach nie tylko wychowawca świadczycoś na rzecz swojego wychowanka, ale jest teżodpowiednimi wartościami obdarzany. Nauczycielangażując się w proces wychowaniasam tworzy swoje życie, buduje je, doskonali.To, jaki jest nauczyciel zależy tak naprawdęod tego kim on jest, co sobą prezentuje, jakąpostawę i sylwetkę duchową, jakie posiadamotywacje dla swej pracy. Praca nauczycielaposiada zatem nie tylko swe etyczne, bo takżepodmiotowo - autorskie odniesienie. Właśniete autorskie jego postawy i decyzje prowadządo jego samorealizacji, a ponadto posiadająswe etyczne pierwszorzędne znaczenie.Praca nauczyciela jest szczególnym powołaniemdo czynnego towarzyszenia rozwojowiduchowemu drugiego, głównie młodegoczłowieka. Jest to powołanie w każdym czasieniezwykle trudne i odpowiedzialne.dr Krystyna Kurowska jest adiunktem w Katedrze i ZakładziePedagogiki i Dydaktyki PielęgniarstwaWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 25


DydaktykaHot papers: gorące tematy kliniczne 2007Jan StyczyńskiPomimo nieustannej drogi „pod górkę”,pracownicy Collegium Medium zaliczyli kolejnydobry rok naukowy, o czym systematycznieprzekonują strony „Wiadomości Akademickich”ze streszczeniami prac afiliowanych przez jednostkiWydziału Lekarskiego, Wydziału Nauko Zdrowiu i Wydziału Farmaceutycznego,opublikowanych w czasopismach z Listy Filadelfijskiej.Coraz częściej nasi pracownicypublikują wyniki swoich badań naukowychw czasopismach z wysoką wartością wskaźnikaimpact factor. Co prawda, większą wartościąjest liczba cytowań opublikowanej pracy,niż miejsce jej opublikowania, ale każdy sukcesbardzo cieszy.W roku 2007 czasopisma z najwyższą wartościąwskaźnika impact factor to: CA CancerJournal for Clinicians (IF=63,34), New EnglandJournal of Medicine (IF=51,29), AnnualReview of Immunology (IF=47,23), AnnualReview of Biochemistry (IF=36,52), Reviewsof Modern Physics (IF=33,50), Nature ReviewsCancer (IF=31,58), Physiological Reviews(IF=31,44), Nature Reviews MolecularCell Biology (IF=31,35), Science (IF=30,02)i Cell (IF=29,19). W drugiej dziesiątce najbardziejprestiżowych czasopism w roku 2007znajdują się: Nature Reviews Immunology,Nature Medicine, Annual Review of Neuroscience,Nature Immunology, Nature, AnnualReview of Cell and Developmental Biology,Chemical Reviews, Lancet, Briefings in Bioinformaticsi Nature Genetics. Polskie czasopismamedyczne wyglądają o wiele skromniej,ale notują systematyczny wzrost liczby cytowań,co wyraża się wartością impact factorprzykładowo dla: Archivum Immunologiaeet Therapiae Experimentalis (IF=1,63), Cellularand Molecular Biology Letters (IF=1,23),Acta Biochimica Polonica (IF=1,36), MedicalScience Monitor (IF=1,59).Niewątpliwie czasopismem najbardziejprestiżowym i uniwersalnym dla wszystkichlekarzy, a jednocześnie ukazującym się często,bo co tydzień i obejmującym szeroki zakrestematyczny jest New England Journal ofMedicine. W wersji elektronicznej uzupełnieniemtego czasopisma są prezentacje filmowe.Słowami kluczowymi najczęściej poszukiwanymina stronach New England Journal ofMedicine w ostatnim okresie były: video, diabetes,hyponatremia, asthma, breast cancer,sepsis, hypertension, osteoporosis i HIV.Artykuły opublikowane w ostatnich trzechmiesiącach w New England Journal of Medicine,które były najczęściej cytowane dotyczyły:terapii wczesnych stadiów choroby Hodgkina,odległych efektów zastosowania kafeiny w terapiibezdechu u wcześniaków, zastosowanianowej doustnej pochodnej fluoropirymidynyw terapii raka żołądka, zastosowania kwasuzoledronowego po złamaniu szyjki kościudowej, zastosowania szczepionki przeciwkowzw A w profilaktyce poekspozycyjnej, zastosowaniainsuliny w terapii cukrzycy typu2 oraz zastosowania prednizolonu lub acyklowiruw porażeniu nerwu twarzowego.Artykuły opublikowane w ostatnich15 latach w New England Journal of Medicine,które były najczęściej cytowane w ostatnichmiesiącach, dotyczyły: ryzyka powikłańkardiologicznych związanych ze stosowaniemrosiglitazonu, zastosowania przezskórnej angioplastykiwieńcowej (PCI) u pacjentów zestabilną chorobą wieńcową, salmeterolu i flutikazonuw przewlekłej obturacyjnej chorobiepłuc, zastosowania bevacizumubu, paclitaxelui karboplatyny w raku płuca, erytropoetynyw przewlekłej niewydolności nerek, terapiiNasi na Liście Filadelfijskiejoprac. Monika Kubiakostrego zawału mięśnia sercowego z zastosowaniemkomórek progenitorowych szpikukostnego, zastosowania kwasu foliowegoi witamin B w chorobach naczyń, cetuximabuw raku szyi oraz trastuzumabu w raku piersi.Z kolei artykuły opublikowane w ostatnich15 latach w New England Journal of Medicine,które w swojej historii były najczęściej cytowanymi,dotyczyły: zastosowania gefitinibuw terapii raka płuca, stentów z sirolimusemw rewaskularyzacji tętnic wieńcowych, profilaktycznejimplantacji defibrylatorów u pacjentówz zawałem mięśnia sercowego, wpływuzmiany stylu życia na częstość cukrzycytypu 2, zastosowania insuliny u pacjentówkrytycznie chorych, zastosowania losartanuu pacjentów z cukrzycą typu 2 powikłanejnefropatią, zastosowania clopidogrelu u pacjentówz ostrym zespołem wieńcowym orazzastosowania inhibitorów kinazy tyrozynowejw przewlekłej białaczce szpikowej.Powyższy wykaz przedstawia „gorące” tematypodjęte w randomizowanych badaniachklinicznych, a nie ich rezultaty i interpretację.W wielu przypadkach wyniki są już znaneszerokiemu gronu czytelników, a dla osóbzainteresowanych konkretnym tematem znalezieniepełnego tekstu pracy nie będzie stanowiłoproblemu.Dane te pokazują najnowsze tendencje,które kształtują się w medycynie XXI wieku:zastosowanie terapii celowanej i przeciwciałmonoklonalnych w onkologii, wczesnej interwencjiw chorobie wieńcowej oraz działańprofilaktycznych o charakterze terapii wyprzedzającej.Warto też zauważyć, że zwiększasię rola dokumentacji filmowej w pracachnaukowych.Przedstawiamy publikacje pracownikówCollegium Medicum o wysokim IF. Informacjeo pracach zaczerpnięto z Bibliografii PublikacjiPracowników Collegium Medicum, biorącpod uwagę artykuły o IF powyżej 1 oraz okreszgłoszenia pracy od początku pażdziernika dokońca listopada 2007 roku.IF: 4.577Anna Szaflarska-Popławska1.Tytuł oryginału: The elimination of meatfrom the diet selectively decreases pancreaticelastase secretion.Autorzy: J. Walkowiak, L. Wądołowska,Anna Szaflarska-Popławska, A. Lisowska, A.Bugajewska, J. Przysławski.Źródło: - Br. J. Nutr. 2007 Vol. 98 nr 1 s.154-158.Polskie hasła przedmiotowe: Trzustka,DietaIF: 2.7082.Tytuł oryginału: Fecal pyruvate kinase:a potential new marker for intestinal inflammationin children with inflammatory boweldisease.Autorzy: E. Czub, K.-H. Herzig, AnnaSzaflarska-Popławska, K. Kiehne, P. Socha, H.Woś, B. Kamińska, M. Błaszczyński, W. Cichy,Grażyna Bała, J. Brodzicki, U. Grzybowska-Chlebowczyk,J. Walkowiak.Źródło: - Scand. J. Gastroenterol. 2007Vol. 42 nr 10 s. 1147-1150.Polskie hasła przedmiotowe: ChorobaCrohna – dzieci, Zapalenie jelita grubegowrzodziejące - dzieci, Kinaza pirogronianowaIF: 1.869IF: 2.771Piotr Cysewski1.Tytuł oryginału: Accurate gas phase aciditiesof carboxylic acids estimated by scalingthe vibrational contribution of ab initio gibbsfree energies.Autorzy: Piotr Cysewski.Źródło: - J. Mol. Model 2007 Vol. 13 s.801-808.Streszczenie: Impulsem do opublikowaniatej pracy była w pewnym sensie bezradnośćw stosowaniu zaawansowanych metod chemiikwantowej do rozwiązania zdawałobysię prostych problemów chemicznych. Naprzykład próba obliczenia stałej dysocjacji26Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


prostych kwasów karboksylowych prowadzido wartości obarczonych zaskakująco dużymbłędem w stosunku do wyznaczonychdoświadczalnie. Udało się jednak zaobserwować,że udziały wibracyjne wyznaczanemetodami ab initio są wprost proporcjonalnedo owego błędu niezależnie od rodzaju użytegozwiązku chemicznego. Stąd też pomysłskalowania tych wielkości za pomocą dwóchparametrów charakteryzujących formę zdysocjowanąi niezdysocjowaną. Ujęcie takie, coprawda rezygnuje z „czystości” metod ab initio(nieempirycznych) przez wprowadzeniearbitralnego czynnika skalującego. Jednakżeefektywność opisu i spektakularny wzrostdokładności rekompensuje ów brak elegancjimetodycznej.IF: 1.3842.Tytuł oryginału: Experimental and theoreticalinvestigations of spectroscopic propertiesof azobenzene derivatives in solution.Autorzy: Robert Zaleśny, K. Matczyszyn, A.Kaczmarek, W. Bartkowiak, Piotr Cysewski.Źródło: - J. Mol. Model 2007 Vol. 13 s.785-791.Streszczenie: W pracy przedstawionorezultaty doświadczalne badań spektroskopowychdla kilku wybranych kopolimerówPUMA z pochodnymi azobenzenu. Matrycepolimerowe zawierające badane związki zostałyz powodzeniem zastosowane jako wydajnemateriały do zapisu informacji, dziękifotoindukowanej izomeryzacji trans-cis pochodnychazobenzenu. W celu szczegółowegopoznania charakteru przejść elektronowychdla badanych układów, dane doświadczalnezostały wsparte obliczeniami przy użyciumetod chemii kwantowej. W szczególności,zastosowano metodę superpozycji konfiguracjiz pobudzeniami pojedynczymi orazliniowe funkcje odpowiedzi w ramach formalizmuKohna-Shama. Wyniki badań pozwoliłystwierdzić istnienie w widmach elektronowychstanów z przeniesieniem ładunku,o znacznej różnicy polarności względem stanupodstawowego.IF: 1.3843.Tytuł oryginału: Theoretical analysis of theeffects of guanine oxidative damage on theproperties of B-DNA telomere fragments.Autorzy: Piotr Cysewski, PrzemysławCzeleń.Źródło: - J. Mol. Model 2007 Vol. 13 s.739-750.Streszczenie: Telomery to kompleksybiałek i kwasów nukleinowych, odgrywającekluczową rolę w stabilizowaniu chromosomalnegoDNA. W strukturze telomerówmożna wyróżnić cyklicznie pojawiające sięsekwencje zasad azotowych AGGGTT, w którychnastępuje przyłączenie komponentówproteinowych TRF1 i TRF2. Zaobserwowano,że znaczna ilość uszkodzeń powstającychw telomerycznym DNA jest wynikiem działaniaczynników utleniających. Uszkodzeniaoksydacyjne w znacznym stopniu zakłócająproces tworzenia kompleksów. Obecność po-jedynczej cząsteczki 8-oxo-guaniny w telomerycznejsekwencji DNA obniża zdolnośćtworzenia kompleksu o 50%, natomiast wielokrotneuszkodzenia w triadzie GGG sprawiają,że proces ten praktycznie nie zachodzi.W celu określenia wpływu oksydacyjnychmodyfikacji DNA na jego strukturę i właściwościposłużono się metodami dynamikimolekularnej oraz obliczeniami ab initio.Przedmiotem analizy były cztery nici B-DNA, składające się z 24 par zasad azotowychzawierających dwie sekwencje telomeryczneAGGGTT. Szczególną uwagę zwrócono nacentralny fragment rozpatrywanego układuzawierający następujące sekwencje: GGG,GXG, GXX, XXX odpowiednio w układach:A, B, C i D. Symbol X oznacza 8-oxo-guaninę.Symulacje dynamiki molekularnej dostarczyłyinformacji, które pozwoliły dokładniescharakteryzować strukturę telomerycznegoDNA oraz wpływ oksydacyjnych uszkodzeńna budowę i właściwości triad GGG. Drugaczęść badań bazująca na obliczeniach singlepoint MP2/6-31G (d=0,25) pozwoliła określićwłaściwości energetyczne, elektrostatycznei orbitale wiążące kompleksów dwu i trójcząsteczkowych,będących uśrednionymi strukturamipozyskanymi z analizy triad GGG pochodzącychz etapu dynamiki molekularnej.IF: 1.3844.Tytuł oryginału: First principele simulationsof ethylene glycol addition to diisocyanates.Autorzy: Piotr Cysewski, P. Król, A. Shyichuk.Źródło: - Macromol. Theory Simul. 2007Vol. 16 s. 541-547.Streszczenie: Praca prezentuje szczegółymechanizm addycji alkoholi do modelowychdiizocyjanianów. Jest on szczególnie istotnyz punktu widzenia syntezy poliuretanów– stosowanych powszechnie do produkcjimateriałów o ogromnym znaczeniu praktycznym.Za pomocą metod chemii kwantowejwykazano, że istnieje silny związek pomiędzyzastosowanym izomerom diizocyjanianówa spontanicznością procesu uretanizacji. Potwierdzonosłuszność postulatu Flory’egorównież w przypadku analizowanej reakcjiaddycji. Podano wartości energii aktywacjina ścieżce reakcji i wykazano, że etapemlimitującym szybkość całego procesu jestfaza zbliżania się glikolu do diizocyjaninanyz równoczesnym transferem protonu do grupyizocyjanianowej.IF: 1.073IF: 2.550Blanka Ziomkowska, MichałCyrankiewicz, Stefan KruszewskiTytuł oryginału: Hydroxycamptothecindeactivation rates and binding to modelmembranes and HSA determined by fluorescencespectra analysis.Autorzy: Blanka Ziomkowska, Michał Cyrankiewicz,Stefan Kruszewski.Źródło: - Comb. Chem. High Thr. Screen.2007 Vol. 10 nr 6 s. 459-465.Nauka - Lista filadelfijskaStreszczenie: Kamptotecyny to fluoryzującezwiązki pochodzenia roślinnego wykazującewłaściwości przeciwnowotworowe. Mogąone występować w dwu formach: laktonoweji karboksylowej. W roztworach o pH neutralnymi zasadowym forma laktonowa hydrolizujeprzechodząc w formę karboksylową. Tylkoforma laktonowa jest aktywna biologicznie– jest ona inhibitorem topoizomerazy I. Gdykamptotecyna w formie laktonowej znajdziesię w komórce będącej w fazie S, łączy sięz topoizomerazą I i uniemożliwia przeprowadzenieprocesu replikacji DNA. Komórkanie może się rozmnożyć i jest przez komplekstopoizomeraza I–kamptotecyna niszczona.Niestety w warunkach fizjologicznychkamptotecyna hydrolizuje, przechodzącw nieaktywną formę karboksylową. Dużepowinowactwo formy karboksylowej do albuminyprzyspiesza proces biologicznej dezaktywacji.Formy laktonowe kamptotecyn sąstabilne (nie hydrolizują), gdy są związanez błonami komórkowymi. Jest pożądaneaby poszukiwane nowe analogi kamptotecynybyły inhibitorami topoizomerazy I, orazwykazywały małe powinowactwo ich formkarboksylowych do albuminy, natomiastduże powinowactwo ich form laktonowychdo błon komórkowych. Badano następująceanalogi kamptotecyny: 10-hydroksykamptotecynę,7-etylo-10-hydroksykamptotecynę,7-tert-butylodimetylosilylo-10-hydroksykamptotecynę.Badając ewolucję czasowąwidm fluorescencji ww. związków w płynachfizjologicznych oraz stosując metody chemometryczne(analizę głównych składowychi analizę czynnikową) określano tempo dezaktywacjitych związków. Z kolei rejestrującwidma fluorescencji w roztworach albuminyi w zawiesinach błon komórkowych określanopowinowactwo obydwu form tych związkówdo albuminy i do błon komórkowych.Spośród przebadanych związków najbardziejobiecujące właściwości wykazuje 7-tert-butylodimetylosilylo-10-hydroksy-kamptotecyna.Charakteryzuje się ona niskim powinowactwemjej formy karboksylowej do albuminyi bardzo wysokim powinowactwem jej aktywnejformy laktonowej do błon komórkowych,co zapewnia dużą stabilność jej aktywnej formyw warunkach fizjologicznych.IF: 2.536Kornelia Kędziora-KornatowskaTytuł oryginału: Indices of oxidative stressin pregnancy with fetal growth restriction.Autorzy: A. Karowicz-Bilińska, KorneliaKędziora-Kornatowska, G. Bartosz.Źródło: - Free Radic. Res. 2007 Vol. 41 nr8 s. 870-873.Polskie hasła przedmiotowe: Ciąża, Stresoksydacyjny, Peroksydacja lipidowa, PłódIF: 2.386Wiktor Dróżdż, Alina BorkowskaTytuł oryginału: Long-term administrationof the low-dose risperidone in schizota-Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> <strong>27</strong>


Nauka - Lista filadelfijskaxia subjects.Autorzy: J.K. Rybakowski, Wiktor Dróżdż,Alina Borkowska.Źródło: - Hum. Psychopharmacol. Clin.Exp. 2007 Vol. 22 s. 407-412.Polskie hasła przedmiotowe: Schizofrenia- farmakoterapia, Risperidon - stosowanieleczniczeIF: 1.991Piotr KamińskiTytuł oryginału: Melatonin and thyroxine responseto pollution in white stork nestlings (Ciconiaciconia): Aspects of rhythmicity and age.Autorzy: E. Kulczykowska, M. Kasprzak,H. Kalamarz, M. Kuriata, M. Nietrzeba, L. Jerzak,Piotr Kamiński.Źródło: - Comp. Biochem. Physiol. C 2007Vol. 146 s. 392-397.Streszczenie: Zróżnicowane czynnikistresu środowiskowego wykazują oddziaływaniena system wydzielania wewnętrznegokręgowców. Wyselekcjonowane biomarkerytego systemu są używane dla określeniakondycji populacji dziko żyjących zwierząt,w tym wielu gatunków ptaków. Przedmiotembadań było określenie wpływu jakości środowiskana poziom hormonów tyroksyny (T4)i melatoniny (Mel) u piskląt bociana białego(Ciconia ciconia) bytującego w zróżnicowanychśrodowiskach: 1) w okolicach małychwsi położonych w środowiskach naturalnych,otoczonych lasami i polami uprawnymi, 2)w pobliżu miasta i 3) na terenie huty miedzi.Analizowaliśmy zmiany poziomu hormonóww rytmie dobowym (dzień-noc) w powiązaniuz wiekiem piskląt. Całkowita ilość T4i Mel była mierzona przy pomocy RIA. PoziomT4, jako decydująca miara produktywnościhormonów tyroidowych, był znacznie niższyu piskląt eksponowanych na zanieczyszczeniapochodzące z huty miedzi. Zawartość Mel,jako dobrze znanego wskaźnika reakcji naczynniki stresowe, wzrastała u piskląt z terenówhuty. Nasze badania wykazują, że zmianypoziomów T4 i Mel mogą być użytecznymmarkerem ekspozycji piskląt dziko żyjącychbocianów na różne substancje toksycznew warunkach naturalnych. Wydaje się, że Melmoże z powodzeniem posiadać charaktercząstek defensywnych, spełniając rolę mechanizmuobronnego dla organizmów.IF: 1.869Grażyna BałaTytuł oryginału: Fecal pyruvate kinase:a potential new marker for intestinal inflammationin children with inflammatory boweldisease.Autorzy: E. Czub, K.-H. Herzig, AnnaSzaflarska-Popławska, K. Kiehne, P. Socha, H.Woś, B. Kamińska, M. Błaszczyński, W. Cichy,Grażyna Bała, J. Brodzicki, U. Grzybowska-Chlebowczyk,J. Walkowiak.Źródło: - Scand. J. Gastroenterol. 2007Vol. 42 nr 10 s. 1147-1150.Polskie hasła przedmiotowe: ChorobaCrohna - dzieci, Zapalenie jelita grubegowrzodziejące - dzieci, Kinaza pirogronianowaIF: 1.743Marek GrabiecTytuł oryginału: RCAS1 decidual immunoreactivityin severe pre-eclampsia: immunecell presence and activity.Autorzy: Ł. Wicherek, P. Basta, J. Sikora,K. Gałązka, K. Rytlewski, Marek Grabiec, A.Lazar, J. Kalinka.Źródło: - Am. J. Reprod. Immunol. 2007Vol. 58 s. 358-366.Polskie hasła przedmiotowe: Błona śluzowamacicy, CiążaIF: 1.601Alina Woźniak, Bartosz Woźniak,Gerard Drewa, CelestynaMila-KierzenkowskaTytuł oryginału: The effect of whole-bodycryostimulation on the prooxidant-antioxidantbalance in blood of elite kayakers aftertraining.Autorzy: A[lina] Woźniak, B[artosz] Woźniak,G[erard] Drewa, C[elestyna] Mila-Kierzenkowska.Źródło: - Eur. J. Appl. Physiol. 2007 Vol.101 s. 533-537.Streszczenie: Zbadano wpływ kriostymulacjiogólnoustrojowej poprzedzającej treningfizyczny na równowagę prooksydacyjno-antyoksydacyjnąwe krwi kajakarzy. Dodatkowooznaczono również wpływ jednorazowejkriostymulacji ogólnoustrojowej na stężenieproduktów peroksydacji lipidów i aktywnośćenzymów antyoksydacyjnych u niewytrenowanychmężczyzn. Kajakarzy poddanodziesięciodniowemu cyklowi treningowemu,w którym trening poprzedzono kriostymulacjąogólnoustrojową przez 3 min w temperaturzeod –120 do –140 o C oraz treningowibez kriostymulacji (kontrola). Krew żylną dobadań pobrano przed rozpoczęciem treninguoraz po szóstym i po dziesiątym dniu treningua u niewytrenowanych mężczyzn przed oraz20 min po kriostymulacji. U niewytrenowanychmężczyzn jednorazowa kriostymulacjaogólnoustrojowa indukowała w erytrocytachwzrost aktywności dysmutazy ponadtlenkowej(SOD) o 36% (P


KonferencjeI Sesja MuzykoterapeutycznaWojciech Pospiechdajne materiały do zapisu informacji, dziękifotoindukowanej izomeryzacji trans-cis pochodnychazobenzenu. W celu szczegółowegopoznania charakteru przejść elektronowychdla badanych układów, dane doświadczalnezostały wsparte obliczeniami przy użyciumetod chemii kwantowej. W szczególności,zastosowano metodę superpozycji konfiguracjiz pobudzeniami pojedynczymi orazliniowe funkcje odpowiedzi w ramach formalizmuKohna-Shama. Wyniki badań pozwoliłystwierdzić istnienie w widmach elektronowychstanów z przeniesieniem ładunku,o znacznej różnicy polarności względem stanupodstawowego.Katedra i Zakład Muzykoterapii CollegiumMedicum im. Ludwika Rydygiera w <strong>Bydgoszczy</strong>Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniubyła organizatorem I Międzynarodowej SesjiMuzykoterapeutycznej w dniach 6-7 listopada2007 roku. To duże przedsięwzięcie cieszyło sięjuż miesiąc przed rozpoczęciem ogromnym zainteresowaniem.Celem Sesji było ukazanie muzykoterapiijako dziedziny nauki, która wespół z medycynąmoże relaksować, współleczyć i leczyćczłowieka.Ten ogromny obszar nauki egzemplifikowanybył w dwudniowych obradach w auliCollegium Medicum w <strong>Bydgoszczy</strong>.Na sam początek przedstawiłem wykładna temat: „Interdyscyplinarne miejsce muzykoterapiiw XXI wieku”. Główny naciskwystąpienia położony był na bliskie zintegrowaniew terapii różnych dyscyplin sztuki, abyza kilka lat objąć to już pojawiającym się terminem– arteterapia.Następnie interesującym był wykład pt.„Muzykoterapia dla uczniów szkół muzycznych”wygłoszony przez Panią dr Jolantę Welbelz <strong>Akademii</strong> Muzycznej w Warszawie.Środowiska szkół artystycznych w Polscenie mogą dać sobie rady z tremą u dziecii młodzieży. Muzykoterapia spieszy tutajz pomocą. Kolejnym bardzo entuzjastycznieprzyjętym wykładem było wystąpienie Panadr Pawła Cylulko z <strong>Akademii</strong> Muzycznejwe Wrocławiu – „Tyflomuzykoterapii metodąusprawniania dzieci z wadą wzroku”. Topopierane własnymi badaniami i doświadczeniamiprzedstawienie jak muzyka relaksujei współleczy dzieci z wadą wzroku byłoprzykładem skuteczności leczenia muzyką.Bardzo oczekiwanym był wykład „Muzykajako terapia w różnych grupach społecznych”autorstwa mgr Anny Nogaj, psychologa muzyki,artysty, muzyka–skrzypka. Nierównystart rozwoju różnych grup społecznych niepozwala wielu ludziom poznawać dobrodziejstwaobcowania z muzyką na co dzień,a to bardzo burzy rozwój dziecka i wprowadzadestrukcję u dorosłych.Następnego dnia Sesji wysłuchaliśmy,różnorodnych wykładów. Na pierwszy planwymieniłbym dwa: pierwszy to „Wpływ jasnegoświatła i muzyki na zdrowie człowieka”– dr Daria Pracka z Katedry FizjologiiCollegium Medicum i drugi - „Aleksytymiaa muzykoterapia”, wygłoszony przez prof. drhab. Aleksandra Araszkiewicza, dr hab. WojciechaPospiecha, prof. UMK, mgr AgnieszkęOstrowską – terapeutę z Katedry i KlinikiPsychiatrii Collegium Medicum. Ten trójwymiarpoglądu na możliwość współleczeniaaleksytymii muzyką wzbudził u uczestnikównajwiększe zainteresowanie. Ciekawym i nowatorskimbył wykład dr Piotra Kopińskiego– „Próby leczenia chorób nowotworowychtechnikami geno i immunoterapii i muzyką”.Było to w tym ostatnim członie uwieńczeniestarań o programy muzykoterapeutycznew Centrum Onkologii w <strong>Bydgoszczy</strong>.Uwieńczeniem pierwszego dnia Sesji byłkoncert Zespołu Ziemi Bydgoskiej z piękną,relaksującą muzyką ludową.Patronat Honorowy objęła prof. dr hab.Małgorzata Tafil-Klawe, Prorektor UMK ds.Collegium Medicum, której serdecznie dziękujemyza pomoc w realizacji Sesji. ObecniDyskusja ze słuchaczami, odpowiada dr hab. Wojciech Pospiech, prof. UMKDr Jolanta Kępińska-Welbel oraz dr Piotr Cylulko, prelegenci Sesjibyli przedstawiciele obserwatorzy z MiędzynarodowegoStowarzyszenia Muzykoterapiiw Brukseli. Wśród uczestników Sesji byli takżestudenci z całej Polski, którzy zaproponowaliaby w <strong>Bydgoszczy</strong> powstało Centrum Muzykoterapiiw Polsce. Nasze prężne Koło NaukoweMuzykoterapii nawiązało szereg owocnychnaukowych kontaktów m.in. z Kołem NaukowymMuzykoterapii we Wrocławiu.Teraz czas na działanie. Owoców tej Sesjijest sporo, lecz musimy je mądrze spożytkowaća w listopadzie 2009 roku spotkamy sięponownie, tym razem na II MiędzynarodowejSesji Muzykoterapeutycznej.dr hab. Wojciech Pospiech, prof. UMK jest kierownikiemKatedry i Zakładu MuzykoterapiiWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 29


KonferencjeV Konferencja Polskiego TowarzystwaGastroenterologii, Hepatologii i Żywienia DzieciAgnieszka Banach12 października 2007 roku, w <strong>Bydgoszczy</strong>lekarze z całej Polski dzielili się swoimi doświadczeniamiw leczeniu i diagnozowaniu choróbo ciągle nieznanej patogenezie, związanychz nieswistym zapaleniem jelit. Zainteresowanietematyką przerosło oczekiwania organizatorów.Piąta już konferencja sekcji „Nieswoistych ZapaleńJelit” Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii,Hepatologii i Żywienia Dzieci miała być tylkospotkaniem niedużej grupy roboczej, tymczasemprzybyło na nią ponad 150 lekarzy.„Nieswoiste zapalenia jelit stanowią corazwiększy problem. Do niedawna mówionoo nim w kontekście ludzi dorosłych, teraz obserwujemyzdecydowanie większą zachorowalnośću pacjentów w wieku rozwojowym,nawet u niemowląt” - tłumaczy duże zainteresowaniekonferencją prof. Mieczysława Czerwionka-Szaflarska,kierownik Katedry i KlinikiPediatrii, Alergologii i GastroenterologiiCollegium Medicum UMK, prezes PolskiegoTowarzystwa Gastroenterologii, Hepatologiii Żywienia Dzieci. „Potrzebne są takie spotkania,bo z nieswoistymi zapaleniami jelit wiążesię ciągle zbyt wiele niewiadomych.”Trudnością jest samo zdiagnozowanie choroby,a w tym przypadku wczesne i prawidłowerozpoznanie jest bardzo ważne, bo opóźnionemoże doprowadzić do wyniszczeniaorganizmu, powikłań, czy niepotrzebnych interwencjichirurgicznych. Tymczasem niejednolitośćobjawów, często wielonarządowychi mało charakterystycznych sprawia, że chorzynierzadko je bagatelizują, a lekarze pierwszegokontaktu nie biorą ich pod uwagę.„Chociaż nieswoiste zapalenia jelit dotycząprzewodu pokarmowego (pod postaciąchoroby Leśniowskiego-Crohna całegoprzewodu pokarmowego w różnych odcinkach,wrzodziejące zapalenie jelita rozwijasię tylko w obrębie jelita grubego, chorobyte mogą też dotyczyć innych, niespecyficznychi niesklasyfikowanych jeszcze zapaleńjelit) choroba ma różną maskę i niejednokrotnienie myśli się konkretnie o tej jednostcechorobowej” tłumaczy prof. dr hab.Mieczysława Czerwionka-Szaflarska. „Dwiekonferencyjne sesje poświęciliśmy właśniekazuistyce. Mówiliśmy o problemach,z którymi pacjenci do nas trafiali, jaki byłzebrany wywiad chorobowy, który lekarzowinasunął myślenie o tej właśnie chorobie.”Prawidłowe rozpoznanie możliwe jest dziękidostępowi do coraz bardziej nowoczesnychmetod diagnostycznych – co podkreślanona konferencji – np. takich jak stosowana jużw bydgoskiej Klinice, wyposażona w kameręwideo kapsułka endoskopowa. Badanie z jejwykorzystaniem umożliwia ogląd tych odcinkówjelita cienkiego, do których nie sięgająklasyczne endoskopy.Problemem w nieswoistym zapaleniu jesttakże samo leczenie, zarówno w fazach zaostrzeń,jak i remisji. „Nie ma 100-procentowoskutecznych metod, bo nieznana jest etiologiachoroby” mówi prof. dr hab. MieczysławaCzerwionka-Szaflarska.Próby określenia podłoża choroby na razieniczego pewnego nie przyniosły. Uważa się,że dodatni wywiad rodzinny jest prawdopodobnienajbardziej istotnym czynnikiemryzyka. Rozważa się też, czy stan zapalnyw nieswoistym zapaleniu jelit jest spowodowanyczynnikiem egzogennym (zakaźnym)czy zaburzeniami układu immunologicznegobłony śluzowej przewodu pokarmowegoprowadzącymi do nieprawidłowej reakcji.Ostatnie badania przychylają się do tej drugiejmożliwości.Mimo tych trudności pacjenci leczeni sącoraz lepiej. Obok leczenia farmakologicznegoniesterydowymi lekami przeciwzapalnymi,kortykosteroidami, lekami działającymina układ immunologiczny, antybiotykami– stosuje się leczenie biologiczne, czy żywieniowe.Proces leczniczy – co podkreślaliobecni na konferencji specjaliści – skuteczniemoże wspomóc podawanie probiotyków czykwasów LC-PUFA omega 3, czyli popularnegotranu.Bydgoska Katedra i Klinika Pediatrii,Alergologii i Gastroenterologii ma pod swojąopieką ponad 100 dzieci, a nowych chorychwciąż przybywa: „Nie ma tygodnia, żeby nowypacjent do nas nie trafiał” – mówi kierownikKliniki. Mali pacjenci mogą tu korzystaćz pełnej diagnostyki oraz leczenia farmakologicznego,żywieniowego i wspomagającego.O tym, że są leczeni coraz skuteczniej świadcząwydłużające się okresy remisji choroby.Dla chorych, ich rodzin, lekarzy oraz osóbzainteresowanych problemem nieswoistegozapalenia jelit powstało Polskie TowarzystwoWspierania Osób z Nieswoistymi ZapaleniamiJelita „J-elita”.Adres Oddziału Kujawsko-PomorskiegoPolskiego Towarzystwa Wspierania Osóbz Nieswoistymi Zapaleniami Jelita „J-elita”:Katedra i Klinika Pediatrii, Alergologiii Gastroenterologii Collegium Medicum (VIpiętro), ul. M. Skłodowskiej-Curie 9, 85–094Bydgoszcz, prezes: Marek Gólczyński, tel.kom.: 0 889 899 779, e -mail: gulivieri@poczta.fmAgnieszka Banach jest redaktorem miesięcznika „PrimumNon Nocere”.przedruk z „Primum Non Nocere”, grudzień 2007dr n. med. Grażyna Mierzwa, prof. Józef Ryżko, prof. Tadeusz Zalewski, prof. Anna Balcar-Boroń, prof. Krystyna Karczewska,prof. Maria Korzon, prof. Izabela Płaneta-Małecka30Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Nauki medyczneZdrowy styl życiaKrystyna KurowskaZdrowy styl życia nigdy nie był naszą mocnąstroną. Z biegiem lat to się zmienia, podobniejak zmienia się nasza mentalność i przyzwyczajenia.Jednym z ważniejszych argumentówzwolenników zdrowego stylu życia jest znacznapoprawa stanu zdrowia, naszej wytrzymałościoraz zwiększenie kondycji. Osoby odżywiającesię zdrowo i uprawiające sport znacznie rzadziejchorują na choroby cywilizacyjne, dziękićwiczeniom mają większą odporność na wirusyi wszelkiego rodzaju bakterie. Odpowiednieodżywianie wzmacnia organizm i spełnia jegozapotrzebowanie na mikroelementy i makroelementy,a jak wiadomo w dzisiejszych czasachzdrowie jest najważniejsze.Kontrargumentem, przez który zdecydowanawiększość ludzi nie decyduje się naprowadzenie takiego stylu życia jest niemożliwośćjedzenia tego co się lubi, a więc pewiendyskomfort psychiczny. Co za tym idziewszyscy, którzy tak sądzą, nie mają zamiarunie korzystać z życia i jego przyjemności,a więc także z dobrego, choć nie zawsze zdrowegojedzenia. Wielu tłumaczy się równieżtym, iż mimo dalece innego stylu życia madobre wyniki badań oraz nie narzeka na złystan zdrowia.Oczywiście, jedzenie tego co się lubi w u-miarkowanych ilościach nie jest złe, musimyjednak pamiętać, aby z niczym nie przesadzićbo wówczas nasz stan zdrowia na pewnoulegnie zdecydowanemu pogorszeniu. Trzebatakże zauważyć, iż ludzie odżywiający sięw zgodzie ze swoim organizmem znacznieczęściej mają dobre samopoczucie i rzadziejpopadają w depresje i melancholię. Są lepiejnastawieni do otaczającego ich świata i mająwielką chęć do życia, wiedzą czego od życiachcą i biorą to pełnymi garściami. Nie możnasugerować, że wszyscy ci, którzy odżywiająsię inaczej nie mają werwy do życia ani celówi pragnień, jednak znacznie częściej to ci lepiejsię odżywiający do owych celów dochodzą.Można także łatwo spostrzec, że częstozdrowy tryb życia przeradza się w obsesję.Nikomu nie trzeba wyjaśniać, że popadanie wskrajności nigdy nikogo do szczęścia nie doprowadziło,a wręcz przeciwnie. Obsesja napunkcie swojego ciała i tego jak postrzegająnas inni, może prowadzić do wielu groźnychchorób, jak przykładowo bulimia, anoreksjaczy nerwica. Wszystkie z nich wymagająodpowiedniego leczenia i przede wszystkimzmiany dotychczasowych nawyków, inaczejmogą doprowadzić nawet do śmierci.Musimy jednak pamiętać, że nie trzebapozbawiać się wszystkich przyjemności życiaaby odżywiać się zgodnie z harmonią organizmu.Wystarczy znać umiar we wszystkim cojemy i pijemy, a także nie ćwiczyć do granicmożliwości. Należy także pamiętać, że dziękitemu nasz organizm nam się odwdzięczydłuższym i zdrowszym życiem, co jest największązaletą.Prawie każdy człowiek zadaje sobie pytanie„Jak się zdrowo odżywiać”? Dieta każdegoczłowieka powinna być zrównoważonai pełna. Oznacza to, że powinna składać sięz różnorodnych pokarmów zawierającychodpowiednie ilości zarówno cukrów, jaki tłuszczów w niewielkiej ilości) oraz białek.Niezbędne są także odpowiednie ilościwszystkich witamin oraz soli mineralnych.Żywieniowy „dekalog”zdrowego człowiekaZasada 1Co najmniej trzy razy dziennie jedz warzywai owoce - głównie świeże, mrożone rzadziejsuszone. Są one źródłem witamin, solimineralnych i błonnika. Dorosły człowiekpowinien codziennie zjeść 500-700 g warzywi owoców.Zasada 2Warzywa najlepiej gotuj bez wody. Gotowaniena parze pozwala zachować ich wartościodżywcze. Gotowanie na wodzie niszczy około75% zawartej w warzywach witaminy C.Zasada 3Mięso jest źródłem pełnowartościowegobiałka i witamin z grupy B, cynku oraz niezbędnegodla organizmu składnika - żelaza.W miarę możliwości kupuj tylko młode, chudemięso.Zasada 4Wybieraj raczej chleb razowy, pełnoziarnisty,a nie pszenny.Zasada 5Zmień nawyki dotyczące spożywaniatłuszczu. Zrezygnuj z masła, majonezu, tłustychserów, a wybieraj sery chude, jogurtyz obniżoną wartością tłuszczu i półtłuste mleko.Używaj raczej tłuszczów roślinnych niżzwierzęcych.Zasada 6Unikaj smażenia. Podczas smażenia mięsowzbogaca się o 60 % tłuszczu z patelni.Zasada 7Zrezygnuj z soli, a unikniesz wielu dolegliwości.Dziennie możemy spożyć 6 g soli,czyli jedną małą łyżeczkę. Najlepiej używajsoli ziołowych.Zasada 8Pij dużo wody mineralnej (niegazowanej)- co najmniej 1,5 l dziennie.Zasada 9Jedząc słodycze, pamiętaj o umiarze.Należy ograniczyć spożywanie cukru takżew napojach.Zasada 10Nie przebywaj cały czas w domu. Odpoczywajaktywnie - uprawiaj sport, chodź naspacery, odwiedzaj przyjaciół. Gości częstujtylko zdrowymi pokarmami przygotowanymibez tłuszczy najlepiej na parze, bez soli, bogatymiw witaminy.We współczesnych krajach rozwiniętych,aktywność ruchowa obywatela zmniejsza sięcoraz bardziej. Jest to bardzo niekorzystnezjawisko, gdyż gatunek ludzki od początkuswego istnienia cechował się dużą sprawnościąfizyczną. Ruch jest więc naturalną czynnością,potrzebną do tego, aby nasze ciałodobrze funkcjonowało. Dlatego powinniśmyzachować równowagę: nie przejadać się, alei nie odchudzać, a przede wszystkim rozpocząćregularne uprawianie ćwiczeń fizycznych(treningi). W ten sposób można poprawićfunkcjonowanie nie tylko mięśni i stawów,ale także serca, płuc oraz mózgu.Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 31


KonferencjeII Ogólnopolski Obóz Młodej FarmacjiKrzysztof GoryńskiMłoda Farmacja wraz z Lubelskim TowarzystwemStudentów Farmacji już po raz drugiw swojej historii zorganizowała OgólnopolskiObóz Młodej Farmacji. Tegoroczne hasło promującewspólne przedsięwzięcie sekcji MFw Polsce brzmiało „eMeF2007”, czyli Entuzjastyczni,Młodzi i Efektywni Farmaceuci.Celem wyjazdu była przede wszystkimintegracja środowiska studentów farmacji.W jednym miejscu spotkali się przedstawicielewszystkich dziesięciu wydziałów farmaceutycznychpolskich uczelni medycznych.Z bydgoskiej sekcji pojechało aż 9 osób. Całościązajmowała się Agata Kłodawska (studentka3 roku Farmacji). Obóz ten trwał tylkocztery dni – co zdaniem większości uczestnikówbyło zbyt krótko!Na miejsce obozu wybrano po raz drugiurokliwe Zakopane, najbardziej znaną miejscowośćturystyczną Polski – zwane stolicąPolskich Gór. Bazą noclegową dla blisko siedemdziesięciustudentów było NauczycielskieCentrum Wypoczynkowo-Rehabilitacyjne.Ośrodek ten jest pięknie usytuowanyw modrzewiowym parku na stoku Gubałówki.Malowniczy pejzaż Tatr podziwialiśmyszczególnie rankiem podczas śniadania. Zanimjednak ono nastąpiło, pojawiające się naniemal bezchmurnym niebie promienie słońcabudziły nas każdego ranka, co pozytywnienastrajało do wyprawy w góry lub choćby naspacer po Krupówkach.Zakopane, ze względu na ogromną różnorodnośćatrakcji jakie oferuje, jest idealnymmiejsce na tego typu spotkania integrujące.Jest bazą do wypraw w Tatry, do miejsc takpięknych, że pisano o nich poematy i komponowanosymfonie: Morskie Oko, CzarnyStaw, Dolina Chochołowska, Biała, Hale Gąsienicowai Kondratowa, Rysy i Giewont. Stądw ciągu dnia w zależności od kondycji, zdobywaliśmyszczyty Tatr Wysokich albo spacerowaliśmyuroczymi dolinami. Jednak Zakopaneto również wyjątkowa atmosfera i kultura.Główna ulica – Krupówki, należąca do piątkinajsłynniejszych ulic w Polsce, tętniąca życiembyła miejscem wieczornej wspólnejzabawy w regionalnych knajpkach. Szczególnąatrakcją był wieczór zasponsorowanyprzez firmę „Tesco” w karczmie góralskiej„Kmicic”. Wystrój i wnętrze lokalu odzwierciedlałoprawdziwą atmosferę góralszczyzny.Mogliśmy skosztować regionalnych potraw,spróbować prawdziwej góralskiej herbaty „zprądem” (śmiech), a to wszystko oprawionetańcami w wykonaniu prawdziwych góralii góralek przy dźwiękach ludowej kapeli.Wyjazd ten wzbogacił nas w ogrom pozytywnychdoświadczeń i pozostawił po sobiewiele utrwalonych na zdjęciach wspomnień.Podsumowując, uważam, iż wspólny projektSekcji Studenckiej Polskiego TowarzystwaFarmaceutycznego jest szansą nie tylkoEntuzjastyczni, Młodzi i Efektywni Farmaceuci - w środku Krzysztof Goryńskina integrację środowiska studentów farmacji,wymianę wzajemnych doświadczeń czy poglądównt. dalszego rozwoju Młodej Farmacji,ale również umożliwia, poprzez wspólnązabawę i wyprawy w góry, bliższe poznaniesię, co z kolei tworzy więź między dziesięciomawydziałami farmaceutycznymi uczelnimedycznych w Polsce…Zmiany we władzach Młodej Farmacji– BydgoszczW Polsce uwaga wszystkich zwróconabyła na odbywające się wybory do Parlamentu.Tymczasem niezauważone przeszływyniki wyborów do zarządu Młodej FarmacjiBydgoszcz, które odbyły się na WalnymZgromadzeniu Członków Młodej Farmacji,dnia 30 października 2007 r. W zebraniu brałoudział 30 członków sekcji. Swoją obecnościązaszczycił go również prezes BydgoskiegoOddziału Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznegomgr farm. Jakub Płaczek. W wynikugłosowania w skład nowego zarządu weszli:Alicja Ochudło – przewodnicząca,Sławomir Wileński – wiceprzewodniczącyAgata Rzekanowska – skarbnikŁukasz Fijałkowski – sekretarzPaulina Cukrowska – koordynator ds.Praktyk IPSF i Kontaktów z EPSA.W imieniu byłego zarządu, pragnę złożyćnajserdeczniejsze gratulacje wszystkim nowowybranym. Życzę Wam byście pracowali dladobra całej Farmacji, wytrwale, z pomysłemi godnie. Tym samym kończy się moja przygodaz Młodą Farmacją. Składam przewodnictwonad prężnie działającą sekcją zrzeszającąstudentów farmacji i już niedługo stanęsię w pełni członkiem Polskiego TowarzystwaFarmaceutycznego… Dziękuję, gratuluję!Krzysztof Goryński jest studentem VI roku kierunkuFarmacji32Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


III Kongres Medycyny Regeneracyjnej w LipskuJan AdamowiczW dniach od 18 do 20 października 2007 r.uczestniczyłem w III Światowym KongresieMedycyny Regeneracyjnej w Lipsku w Niemczech.Kongres został zorganizowany przezFraunhofer Instytut fur Zelltherapie und Immunologiew Lipsku.Medycyna regeneracyjna jest nowoczesnąi szybko rozwijającą się gałęzią nauk medycznych.Celem medycyny regeneracyjnejjest przywrócenie anatomicznej struktury i fizjologicznejczynności narządom i tkankom,które zostały uszkodzone w wyniku urazu,stanu zapalnego lub innego procesu patologicznego,poprzez zastąpienie ich tkankamiwyhodowanymi in vitro.W czasie trwającego trzy dni Kongresuprzedstawiono 430 prac, które zostały pogrupowanew sesje dotyczące medycyny, weterynarii,biologii, biomateriałów, etyki, prawai zarządzania firmami biotechnologicznymi.Kongres odwiedziło ponad 1000 uczestników,znaczną część stanowili goście spoza Europym.in. z USA, Kanady, Singapuru i Brazylii.Obecny Kongres zgromadził ponad trzykrotniewięcej uczestników niż I Światowy KongresMedycyny Regeneracyjnej w 2005 roku,co świadczy o szybkim rozwoju i dużym zainteresowaniumedycyną regeneracyjną.Najważniejsze tematy sesji medycznychdotyczyły metod inżynierii tkankowejw regeneracji układu sercowo-naczyniowego,układu kostnego, wątroby i ośrodkowegoi obwodowego układu nerwowego.Dr D. W. Hutmacher z Queensland Universityof Technoogy przedstawił pracęo możliwości izolacji i zastosowaniu mezenchymalnychkomórek macierzystych izolowanychz tkanki tłuszczowej (mesenchymal stem cellsfrom adipose tissue - hAMSCs). Z komórkamimacierzystymi naukowcy wiążą duże nadziejeterapeutyczne, ponieważ komórki te sąłatwo dostępne i posiadają zbliżone cechy domacierzystych komórek mezenchymalnychizolowanych ze szpiku kostnego. Mezenchymalnekomórki macierzyste izolowane ze szpikukostnego i tkanki tłuszczowej mogą różnicowaćsię in vivo i in vitro w tkankę kostną,chrzęstną, mięśniową i tłuszczową.Na sesji poświęconej ortopedii dr G. Grossz Helmholtz Centre for Infection Researchw Braunschweig przedstawił zastosowaniemezenchymalnych komórek macierzystychw leczeniu urazów ścięgna Achillesa i urazówstawów kolanowych. Prof. M. Stihler z SzpitalaUniwersyteckiego w Dresden zademonstrowałmetodę tworzenia in vitro trójwymiarowychstruktur składających się z tkankikostnej zróżnicowanej z mezenchymalnychkomórek macierzystych wysianych na kolagenowąmatrycę.Dr T. Drewa z Collegium Medium UMKzaprezentował na Kongresie możliwości zastosowaniainżynierii tkankowej w urologii. Wygłaszanapraca dotyczyła innowacyjnej metodyrekonstrukcji pęcherza moczowego z użyciemmacierzystych komórek neuroektodermalnychpobranych z mieszka włosowego.Trzy sesje poświęcono zagadnieniomzwiązanym z możliwościami regeneracjiośrodkowego i obwodowego układu nerwowego.Szczególną uwagę poświęcono możliwościpourazowej regeneracji rdzenia kręgowego.Prof. E. Sykova z Instytutu MedycynyEksperymentalnej z Czeskiej <strong>Akademii</strong> Naukprzedstawiła eksperymentalne metody regeneracjiprzerwanego rdzenia kręgowegoprzy użyciu biodegradowalnych materiałów.Syntetyczny materiał biodegradowalny służyjako rusztowanie dla wszczepionych komórekmacierzystych i pozwala na odnowienieprzerwanych połączeń synaptycznych.Dr A. Bozkurt ze Szpitala Uniwersyteckiegow Aachen zaprezentował wyniki badańnad odtwarzaniem ubytków w nerwachobwodowych. Badania na szczurach wykazałydużą skuteczność w odtwarzaniu nerwukulszowego przy pomocy matrycy kolagenowejwysianej komórkami Schwanna.Dużo kontrowersji wzbudziło wystąpienieprof. C. Christa z Uniwersytetu w Wittenberdze,który ogłosił, że wraz z zespołem współpracownikówodtworzył in vivo czynnościowezraziki wątrobowe szczura z izolowanychz tkanki tłuszczowej komórek macierzystych.Prezentowano ciekawe prace dotyczącetworzenia in vitro fragmentów narządóww specjalnych, niezwykle pomysłowych bioreaktorach,których zadaniem jest odwzorowanienaturalnego środowiska organogenezy.Dr B. Tschoeke z Helmholtz Instytutw Aachen zademonstrowała bioreaktorw którym in vitro stworzyła protezę naczyniowąutworzona z fibroblastów i wyścielonąśródbłonkiem. Niestety w przedstawianychwynikach zabrakło czynnościowej ocenyprotezy in vivo.Eksperymentalne terapie w dziedzinie medycynyregeneracyjnej wymagają syntetycznegołączenia wielu gałęzi nauki, zatem tematysesji dotyczyły również immunologii, transpalntologii,cytobiochemii, podłóż z biomateriałówi zawansowanych technik obrazowania.Rozwój medycyny regeneracyjnej w Niemczechzostał uznany za strategiczny cel rozwojunauki XXI wieku. W ciągu ostatnich latprzeznaczono ogromne fundusze na rozwójinterdyscyplinarnych instytutów inżynieriitkankowej. Najlepszym tego dowodem jestrozmach doświadczeń, o których mówionona Kongresie. Najbardziej w pamięci utkwiłmi projekt Dr. Boltze z Fraunhofer Instytutfur Zelltherapie und Immunologie w Lipsku,który dla oceny stopnia regeneracji w obrębieogniska udarowego po wszczepieniu komórekmezenchymalnych wykonał 30 owcom 30 angiografii,90 badań tomografii komputeroweji 90 badań tomografii rezonansu pozytronowego.Takich badań możemy jedynie pozazdrościćze względu na możliwości finansowe tegokraju, jak i przychylne działania regionalnychKomisji Biotycznych i Uniwersytetów. MedycynaRegeneracyjna i Inżynieria Tkankowabędą się rozwijały w ośrodkach naukowych,w których będzie możliwość prowadzenia szerokozakrojonych badań in vitro jak i in vivo nazwierzętach. Te ostatnie badania są często hamowanew uczelniach polskich pod pozoremróżnych przepisów, co w sposób bezwzględnyblokuje rozwój nauki.Po analizie materiału zjazdowego widać, iżpaństwa takie jak Niemcy i Stany Zjednoczonebez ograniczeń przeprowadzają bardzo rozbudowaneeksperymenty na zwierzętach poprzedzonedoświadczeniami in vitro. Tylko takisposób prowadzenia badań naukowych w dziedzinie„life science” gwarantuje sukces i wprowadzenienowych technologii do medycyny.Jan Adamowicz jest studentem IV roku medycyny, działaw Kole Naukowym przy Katedrze Biologii <strong>Medycznej</strong>Wzorem lat ubiegłych Komitet Stały ds.Zdrowia Reprodukcyjnego i AIDS, działającyprzy Oddziale Bydgoszcz MiędzynarodowegoStowarzyszenia Studentów Medycyny IFMSA-Poland zorganizował akcję z okazji ŚwiatowegoDnia AIDS, który obchodzony jest 1 grudnia.Chcieliśmy wyjść z naszym przedsięwzięciemdo szerokiego grona odbiorców, do każdegomieszkańca <strong>Bydgoszczy</strong>. Naszym celembyło przekazanie elementarnej wiedzy na tematHIV i AIDS. 1 grudnia 2007 roku na StarymRynku w <strong>Bydgoszczy</strong> między godziną 12.00 aŚwiatowy Dzień AIDS18.00 rozstawiliśmy dwa namioty, gdzie: odpowiadaliśmyna pytania dotyczące HIV/AIDS,rozdawaliśmy ulotki, przypinaliśmy czerwonewstążeczki, przeprowadziliśmy konkurs wiedzyo HIV/AIDS, ustawiliśmy wstążeczkę ze zniczy.W drugim z namiotów odbył się pokaz udzielaniapierwszej pomocy poprowadzony przezwolontariuszy z Polskiego Czerwonego Krzyża.Współorganizatorami Światowego DniaAIDS byli: Polski Czerwony Krzyż, PowiatowaStacja Sanitarno-Epidemiologicznaw <strong>Bydgoszczy</strong>, Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w <strong>Bydgoszczy</strong>.Poprzez tę inicjatywę chcieliśmy zwrócićuwagę społeczeństwa na problem HIV i AIDS,a także uświadomić mieszkańców <strong>Bydgoszczy</strong>,w jaki sposób zapobiegać, jak postępowaćz ludźmi chorymi i jak daleko idące są skutkitej choroby. Pragnęliśmy również podkreślićfakt, iż problem ten może dotyczyć każdegoz nas (na świecie co 15 sekund kolejna osobazostaje zakażona wirusem HIV).IFMSA Oddział BydgoszczWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 33


Ze sportuChciałabym przełamywać kolejne bariery...Wywiad z Edytą Jasińską, złotą medalistką w ergometrze wioślarskimUrodziny: 28.11.1986 r.Studia: III rok analityki medycznejKlub: EMDEK Budopol BydgoszczDotychczasowe wyniki:1. miejsce - MPSzW w Ergometrze Wioślarskim(13.04.2007 r.)1. miejsce - Młodzieżowe MistrzostwaPolski w Kolarstwie Torowym (2.07.2007 r.),Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Torowym-ELITA (8.09.2007 r.) - dystans średniZainteresowania:- fizjologia wysiłku fizycznego, odnowabiologiczna, bromatologia- książki (beletrystyka: Stanisław Lem,Witkacy; popularno- naukowe: kosmologiakwantowa, astronomia, filozofia, psychiatria/psychologia)- wędrówki piesze i rowerowe po górach- muzyka: symfoniczna, instrumentalna,poważna, elektroniczna, doom metal, rockalternatywny- język niemiecki i łaciński- wszystko, co związane ze sportem,przede wszystkim- rowerem- Katedra Chemii Fizycznej ;)Tomasz Zegarski: Studiujesz na?Edyta Jasińska: III roku analityki medycznej,Wydział Farmaceutyczny.Tomasz Zegarski: Skąd pomysł na ten rodzajstudiów?Edyta Jasińska: Od zawsze interesowałymnie zagadnienia medyczno-przyrodnicze,analityka medyczna daje znaczne spectrummożliwości co do wykonywanego w przyszłościzawodu (głównie praca w laboratorium),centrum problematyczne - to homeostazaludzkiego organizmu i związane z nią wartościwskaźników biochemicznych.Tomasz Zegarski: Jesteś tegoroczną złotąmedalistka MPSzW w Ergometrze Wioślarskim,czy jadąc na mistrzostwa spodziewałaśsię tak znakomitego wyniku?Edyta Jasińska: Tego dnia (13. w piątek!!)subiektywnie nie uważałam, że jestem przygotowanadobrze psychicznie i fizycznie - marzyłamo pierwszej piątce. Pierwsze miejsce byłodla mnie ogromnym zaskoczeniem - wcześniejnie śmiałam myśleć, że uda mi się pokonać zawodniczkiz kadry olimpijskiej.Tomasz Zegarski: Kiedy zaczęłaś uprawiaćergometr wioślarski?Edyta Jasińska: Pierwszy kontakt z ergometremwioślarskim miałam na pierwszymroku studiów w Collegium Medicum. Dotego sportu zachęcił mnie pan mgr WłodzimierzMichalski - to dzięki niemu rozpoczęłambardziej systematyczne i ukierunkowanetreningi, co zaowocowało dobrymi wynikamina Mistrzostwach Polski.Tomasz Zegarski: Jak wiele czasu poświęcaszna trening?Edyta Jasińska: Obecnie treningi to praktycznie„chleb powszedni”, w okresie przygotowawczymtrwają ok. 2 godziny i są nastawionena utrzymanie (rozwój) wydolnościtlenowej i siły mięśni, w okresie startowymsąbardziej swoiste, więcej trenuje się w strefiebeztlenowej. Ergometr wioślarski jest przytym doskonałym uzupełnieniem tego, czemunajbardziej się poświęcam i z czym wiążęnajbliższą przyszłość - kolarstwem torowym.Tomasz Zegarski: Lubisz ergometr wioślarski,co cię fascynuje w tym sporcie?Edyta Jasińska: Ergometr jest stacjonarnymsubstytutem łodzi wioślarskiej, doskonalewzmacnia te partie mięśniowe, które zwykle sązaniedbywane przez kolarzy i kobiety - grzbiet,Na zawodachbrzuch, obręcz barkowa. Umożliwia stałe kontrolowaniewyznaczników aktualnej kondycji- moc, prędkość, częstość pracy drążkiem,-a dzięki systemowi ich wizualizacji - dostarczadoraźnej satysfakcji; ma rozszerzony programo tryb interwałowy. Jest przeznaczonydosłownie dla każdego, do tego: bezpieczny,wygodny, prosty w obsłudze. Podsumowując- praktyczny sprzęt sportowy, gdzie pracuje siędynamicznie a nie statycznie.Tomasz Zegarski: Jakie starty planujeszw tym roku i jak się do nich przygotowujesz?Edyta Jasińska: Będą to kolejne MPSzWw ergometrze wioślarskim, prócz tego - jużpoza Uczelnią - szereg imprez kolarskichz Mistrzostwami Polski i Europy włącznie (jeśliwszystko ułoży się planowo).Tomasz Zegarski: Jak udaje Ci się studiowaći osiągać tak znakomite rezultaty?Edyta Jasińska: Nie jest łatwo połączyćsport ze studiowaniem na kierunku medycznym- z trenowaniem sprzężone winnybyć: odpowiednia dieta, optymalna ilość snu(niemożliwością fizyczną jest „zarywanienocy”), higiena psychosomatyczna; studianierzadko zaburzają tę równowagę. Ciężkojest też pogodzić starty w różnych imprezachsportowych tudzież zgrupowania z planemzajęć - liczy się wtedy wyrozumiałość profesorówi władz uczelnianych. Jestem bardzowdzięczna wszystkim pracownikom StudiumWychowania Fizycznego i Sportu za wiaręi wsparcie (dr n. med. Andrzej Drygas, mgrWłodzimierz Michalski, mgr Franciszek Waleron)- gdyby nie Oni, może już by mnie niebyło na tej Uczelni…Tomasz Zegarski: Czas studiów i sportuto wspaniały okres w życiu człowieka, ale za-34Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Ze sportustanawiałaś się, co będziesz robić dalej?Edyta Jasińska: Nie mam sprecyzowanychplanów; zobaczymy, co zaoferuje miprzyszłość. Chciałabym przełamywać kolejnebariery i schematy w sporcie, rozwijaćsię na każdej płaszczyźnie, spontaniczniei z zachwytem odbierać i reagować na świat,codziennie pracować nad samooceną, pomagaćinnym, być użyteczną, wykorzystywaćswój potencjał itp…Tomasz Zegarski: Kiedy nie trenujesz, nieuczysz się, to jak lubisz spędzać czas?Edyta Jasińska: Prócz dobrej książki, standardowychtreningów i reszty zainteresowań,rozwijam się intelektualnie wraz z moimi przyjaciółmi- Ingą Pikus i Danielem Czarnowskim- w naszym kameralnym kole naukowym podokiem prof. Piotra Cysewskiego (niezwykłejAby zwiększyć atrakcyjność zajęć wychowania fizycznego...Andrzej Drygas”Jeśli nie biegasz pókiś zdrów,będziesz biegał jak zachorujesz”Horacypostaci na niezwykłej Katedrze - każdy pracownikjest tam bardzo sympatyczny!), kierownikaKatedry Chemii Fizycznej, ostatnio,dzięki uprzejmości mgr Beaty Szefler, możemywykonywać ciekawe „doświadczenia” w laboratoriumowej Katedry.Tomasz Zegarski: Jakie masz marzenia naprzyszłość?Edyta Jasińska: Hm, moim marzeniemjest, by wszyscy mniej lub bardziej bliscy mi ludzie(nie tylko genetycznie) osiągnęli względnąrównowagę, której często brakuje nam wewspółczesnym, zabieganym świecie. Chciałabymrównież poznać swojego ojca…Tomasz Zegarski: Dziękuję za rozmowę.rozmawiał dr Tomasz Zegarski (wiceprezes ds. sportowychAZS), fotografie ze zbiorów Edyty JasińskiejNa treninguWychowanie fizyczne w ramach obowiązkowychzajęć dla większości studentów jestjedyną formą ruchu, w której uczestniczą. Napodstawie badań publikowanych w piśmiennictwieoraz obserwacji własnych stwierdzasię stale pogarszającą sprawność motorycznąi wydolność fizyczną. Zwiększona liczbagodzin wychowania fizycznego w szkołachpodstawowych i średnich w ostatnich latachnie dająca pozytywnych efektów, potwierdzatezę całkowitego braku uczestnictwa w pozalekcyjnychformach aktywności fizycznej.Poziom sprawności fizycznej to problem,który nurtuje nie tylko nauczycieli wychowaniafizycznego a tendencja obniżania sięaktywności fizycznej i narastania chorób cywilizacyjnychzmusza do natychmiastowegoi zdecydowanego działania. Podstawowymcelem operacyjnym Narodowego ProgramuZdrowia jest zwiększenie aktywności fizycznejludności. Oczekiwano, że do 2005 roku50% dzieci i młodzieży oraz 30% dorosłychw czasie wolnym uprawiać będzie różne formyaktywności fizycznej. Warunki do realizacjitego celu zapewnić miały gminy. Czyzałożone efekty oraz oczekiwane korzyścizdrowotne (zwiększenie sprawności i wydolnościfizycznej oraz poprawa kondycji fizycznej,zmniejszenie rozpowszechniania zaburzeńpsychosomatycznych, otyłości, choróbukładu ruchu i krążenia oraz patologii społecznejwśród młodzieży) zostały osiągnięte?Na razie są to tylko życzenia.Zwiększenie aktywności fizycznej jakojedna z form zachowań prozdrowotnych powinnobyć elementem stylu życia. W tym celu,pracownicy Studium Wychowania Fizycznegoi Sportu wszelkimi sposobami starają się zaszczepićnawyk systematycznego uprawianiaZasłużony odpoczynek przy wodospadzie w Ogrodzie Botanicznym w MyślęcinkuGrupą, możni Panowie, fot. Krzysztof Burchardtwysiłku fizycznego. Aby zwiększyć atrakcyjnośćzajęć wychowania fizycznego, oprócztradycyjnych form, takich ja koszykówka,siatkówka, gimnastyka, lekka atletyka i pływanie,oferujemy: jazdę na rowerach, naukęjazdy konnej i aerobik. Aktywność fizycznaw kontakcie z naturą istotna jest szczególniedla przyszłych medyków jako najtańszy środekprofilaktyki i terapii. Ćwiczenia odbywające sięna świeżym powietrzu odwracają uwagę odpracy fizycznej i przez to stają się najbardziejskuteczną formą aktywnego wypoczynku.Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong> 35


Ze sportuUroki jazdy konnejGonitwa dla wytwałych w nauceJedną z ofert Studium Wychowania Fizycznegoi Sportu jest jazda konna. Jest toforma aktywności, która oprócz poprawykondycji fizycznej, koordynacji ruchowej,równowagi i ogólnej sprawności, dostarczawielu emocji i ogromnych wrażeń. Dziejesię tak dzięki kontaktowi z żywym, silnym,nieprzewidywalnym zwierzęciem, jakim jestkoń. Wyjazdy w teren, do lasu, na łąki pozwalająna bezpośrednie obcowanie z naturą.Las oglądany z grzbietu konia wyglądanajpiękniej. Jednak, aby wyjechać ze swoimrumakiem w teren i czerpać z tego prawdziwąprzyjemność trzeba poćwiczyć naujeżdżalni. Pozwala to oswoić się z koniem,osiągnąć równowagę i jak największą z nimharmonię. W ubiegłym roku w Ośrodku RekreacjiKonnej w Myślęcinku rozpoczęliśmynaukę jazdy konnej. Zdecydowaną większośćuczestników zajęć stanowili studenci, którzyz koniem zetknęli się po raz pierwszy. Wedługoceny instruktora jazdy konnej początki byłytrudne zarówno dla jeźdźców, jak i koni. Jednakstudenci okazali się zdolnymi uczniamii czynili postępy z tygodnia na tydzień. Nawiosnę najwytrwalsi wyjechali na spacer dolasu. Wrażeń było moc. W ciągu roku akademickiegozdobyli podstawy jazdy konnej,które mogą dalej rozwijać w różnych ośrodkachjeździeckich. Umiejętności te pozostająna całe życie. Tego się nie zapomina. Wartopotrudzić się na początek na ujeżdżalni, bymóc korzystać z uroków jeździectwa. Warto,pomimo uciążliwej drogi do ośrodka w Myślęcinku,która przez remont wiaduktu na ul.Gdańskiej dodatkowo się skomplikowała.Propagatorem i pasjonetem spędzaniawolnego czasu na świeżym powietrzu jeststudentka I roku Wydziału Nauk o Zdrowiu,Kasia Ziemińska. „Kolarstwo to w mojej rodziniesport uprawiany od najmłodszych lat.Zarówno w sposób profesjonalny w klubie,jak i amatorski. Jest to nie tylko sposób naspędzenie wolnego czasu, ale i pasja. Jazdana rowerze wzmacnia ogólną sprawność iwytrzymałość organizmu, rozwija mięśnie:łydek, ud, grzbietu i ramion, ale przedewszystkim daje dużo radości i satysfakcji.Jest to niewątpliwie idealny sposób na odpoczynekpo ciężkiej pracy umysłowej, ponieważjazda na świeżym powietrzu zwiększadotlenienie organizmu. Aktywne spędzanieczasu pozwala studentom zachować zdrowiei dobre samopoczucie. Dlatego podejmującstudia w CM z przyjemnością skorzystałam zokazji zaliczenia obowiązkowych zajęć z wychowaniafizycznego w formie wycieczek rowerowych.Jest to jedna z wielu atrakcyjnychpropozycji Studium Wychowania Fizycznegoi Sportu, która stanowi alternatywę, dla częstonużących zajęć na sali gimnastycznej”.Ogromnym zainteresowaniem wśród studentówcieszą się obozy letnie (spływy kajakowe)i obozy zimowe (nauka i doskonaleniejazdy na nartach), o których uczestnicy bardzosympatycznie i ciepło pisali na łamach„Wiadomości Akademickich”.Uczelnia dynamicznie rozwija się. Powstająnowe kierunki studiów. Co roku zwiększa sięliczba przyjętych studentów. Tylko baza doprowadzenia zajęć wychowania fizycznegopozostaje taka sama. Posiadanie nowoczesnej,pełnowymiarowej hali sportowej wraz z obiektamitowarzyszącymi jest niezbędne, aby zapewnićwarunki do systematycznego i aktywnegospędzania wolnego czasu dla wszystkichstudentów, nie tylko objętych obowiązkowymwychowaniem fizycznym oraz pracowników.Jest to niezbędne, aby dorównać do obowiązującychstandardów europejskich oraz zachowaćodpowiednią proporcję pomiędzy rozwojemintelektualnym i fizycznym.dr Andrzej Drygas jest kierownikiem Studium WychowaniaFizycznego i SportuOd stycznia do kwietnia 2008 r. Fundacja„Wiatrak”, która jako pierwsza z województwakujawsko-pomorskiego uzyskała statusOrganizacji Pożytku Publicznego, już po razczwarty zachęca do przekazania 1% podatkudochodowego na swoją działalność. Przekazująctę kwotę podatnik nic nie traci, a w prostysposób może pomóc wielu osobom. Jedenprocent nie jest ulgą ani darowizną, to możliwośćdecydowania o części podatku.Dzięki funduszom zebranym z 1% w zeszłymroku poprowadzono zajęcia pozalekcyjne,zorganizowano wypoczynek letnii zimowy, spotkania i warsztaty dla dzieciFundacja Wiatraki młodzieży. „Wiatrak” zajął się także działalnościąprofilaktyczną. Z wpłat 1% sfinansowanoobiady, drugie śniadania i podwieczorkidla potrzebujących dzieci. Fundacja nie zapomniałatakże o osobach niepełnosprawnych(m.in. od stycznia 2007 r. prowadzi WarsztatyTerapii Zajęciowej) oraz bezrobotnych (utworzonoKlub Integracji Społecznej). Ponadtozorganizowano wiele spotkań okolicznościowychi integracyjnych oraz konkursy. Częśćwpłat przekazano na fundusz budowy DomuJubileuszowego oraz na utrzymanie i rozwijanieportalu: www.janpawelii.pl.W tym roku przekazanie 1% jest o wieleprostsze, ponieważ na wniosek podatnika toUrząd Skarbowy przekazuje 1% podatku należnego.Wystarczy tylko podać w formularzuPIT nazwę Organizacji Pożytku PublicznegoFundacja „Wiatrak” oraz numer KRS0000175233 .Zachęcamy i prosimy o przekazanie swojego1% na Fundację „ Wiatrak”.36Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>27</strong>


Dzień Nauki - Medicalia 2007Warsztaty w Katedrze i Zakładzie MikrobiologiiDyplomatoriumWydziału LekarskiegoI Sesja Muzykoterapeutycznaw <strong>Bydgoszczy</strong>Chór Collegium Medicumna festiwalu w HiszpaniiNa budynku Collegium Medicum przy ul. Jagiellońskiej 13oraz budynku Biblioteki <strong>Medycznej</strong> przy ul. Curie-Skłodowskiej 9pojawiły się bannery reklamowe Regionalnego Centrum Informacji <strong>Medycznej</strong>fot. Justyna Gapska, Daria Butrym i in.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!