12.07.2015 Views

Miesięcznik nr. 156 - Śląski Klub Fantastyki

Miesięcznik nr. 156 - Śląski Klub Fantastyki

Miesięcznik nr. 156 - Śląski Klub Fantastyki

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Qui pro quo vadisOk³adka wygl¹da zachêcaj¹co: w zielonych ci¹gach znaków matrixarysuje siê ryba, prastary znak chrzeœcijan. Obiecuje coœ w rodzaju znakuod Boga w otch³aniach liczby Π (Kontakt Sagana). Strona tytu³owa budziju¿ w¹tpliwoœci: pe³ny tytu³ ksi¹¿ki brzmi „QUO VADIS. Trzecietysi¹clecie. Na podstawie powieœci Quo vadis He<strong>nr</strong>yka Sienkiewicza”.A pierwsze zdania przekonuj¹ nas, jak bardzo jest ona „na podstawie”i czym siê ró¿ni Martin Abram od He<strong>nr</strong>yka Sienkiewicza: „By³ rok 2112.Petroniusz obudzi³ siê jak zwykle ko³o po³udnia. Gdy otworzy³ oczy,holograficzne okna sypialni rozjaœni³y siê, wyœwietlaj¹c poranny wschóds³oñca. Patrzy³ na niego przez moment. Czu³ siê zmêczony. Wieczornybankiet na dworze prezydenta przeci¹gn¹³ siê do póŸna w nocy. Odpewnego czasu Ÿle znosi³ zbyt d³ugie, nocne przyjêcia. Budzi³ siê potem z bólem g³owyi zdrêtwia³ymi miêœniami”. U Sienkiewicza brzmi to tak: „Petroniusz obudzi³ siê zaledwie ko³opo³udnia i jak zwykle, zmêczony bardzo. Poprzedniego dnia by³ na uczcie u Nerona, któraprzeci¹gnê³a siê do póŸna w noc. Od pewnego czasu zdrowie jego zaczê³o siê psuæ. Sam mówi³,¿e rankami budzi siê jakby zdrêtwia³y i bez mo¿noœci zebrania myœli”. Prawda, ¿e jest ró¿nica?I czy istnieje wschód s³oñca inny, ni¿ poranny?Ktoœ powie, ¿e siê znêcam, i ¿e z powodów politycznych. Ale jeœli ktoœ próbuje imitowaæSienkiewicza, nie maj¹c talentu choæby miary Ziemkiewicza, sam jest sobie winien. Gdyby by³ato ksi¹¿ka w pe³ni oryginalna – machn¹³bym rêk¹. Kiepskich ksi¹¿ek ukazuje siê mnóstwo. Alejeœli ktoœ podpiera siê tekstem (a nie tylko pomys³em) bodaj najwiêkszego polskiego pisarza –zas³uguje na bezlitosn¹ ocenê.Tym bardziej, ¿e nasz autor niewolniczo naœladuje fabu³ê Sienkiewicza. Mamy tu nie tylkochrzeœcijañstwo, zepchniête do katakumb, ale te¿ trudn¹ mi³oœæ Winicjusza i Ligii (Szymonai Angel), intrygê z Chilonem Chilonidesem (Johnem Smithem, zreszt¹ z pochodzenia Polakiem,wiêc Janem Kowalskim), œw. Piotra, dobrowolnie wracaj¹cego do Rzymu (brat Roger, tajnypapie¿, wracaj¹cy do Nowego Jorku), spalenie Rzymu (przemyœlnie sprowokowany kryzysgie³dowy), poci¹gaj¹cy za sob¹ masowe przeœladowanie chrzeœcijan (krzy¿owanie w parkachNowego Jorku)... W³aœciwie jedyne ró¿nice to to, ¿e kryzys wywo³ano w celu wytêpieniachrzeœcijan, para g³ównych bohaterów ginie, a samobójstwo Petroniusza jest jedyniezapowiedziane. A wszystko jest opowiedziane drêtwo, bez polotu (o talencie nie godzi siêwspominaæ), bez refleksji nad prawdopodobieñstwem opisywanych wydarzeñ... I z ogromn¹doz¹ czystej publicystyki – czy to katechizmowej, czy to politycznej. Ciê¿kiej, drêtwej, znoœnejmo¿e w formie eseju, ale nie – rozpisanej w formie rozmowy.Autor skopiowa³ te¿ niemal dos³ownie sienkiewiczowski fina³ (I tak min¹³ Nero...), pisz¹c:„Od opisanych wydarzeñ minê³y wieki. Przeminê³y kolejne pañstwa i kolejni w³adcy (...) A bia³ykamienny krzy¿ na Summit Rock, postawiony na pami¹tkê tego, co siê sta³o, wci¹¿ królujemiastu i œwiatu”. Tyle, ¿e Sienkiewicz pisa³ powieœæ historyczn¹ i móg³ siê odwo³aæ do wiedzyczytelnika o tym, jak dokona³o siê zwyciêstwo chrzeœcijañstwa. W powieœci fantastycznej chwyttaki (rodem z Dzienników Turnera) jest pusty, tym bardziej, ¿e wczeœniejszy, felietonowy akapit,pisz¹cy o odrodzeniu niemal zupe³nie wykorzenionej ju¿ wiary, zupe³nie nie przekonuje.Na kilka dni przed wydaniem ksi¹¿ki wydawca zorganizowa³ publiczn¹ dyskusjê wokó³ niej,na temat: Koœció³ przysz³oœci – katakumby czy komercja?, z udzia³em – jeœli moje wiadomoœci s¹œcis³e, bo na ni¹ nie dotar³em – Rafa³a A. Ziemkiewicza i Lecha Jêczmyka. I to jest chyba jedyny15

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!