12.07.2015 Views

Lipiec (4MB) - Stowarzyszenie Nasz Dom-Rzeszów

Lipiec (4MB) - Stowarzyszenie Nasz Dom-Rzeszów

Lipiec (4MB) - Stowarzyszenie Nasz Dom-Rzeszów

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

LIPIEC 2009 NR 45 Nr 7(45) ROK V ISSN 1895-2046 Indeks 213039 Cena 3 złVAT 0 proc.do nabyciaw kioskachRUCHKEREN HADAR – izraelska śpiewaczka operowa i operetkowa, która koncertowała w Rzeszowie podczas festiwalu Galicja 2009>> STR. 14


W NUMERZE:4 ARTYSTYCZNIE I SPORTOWOBartosz Cyganik4 OSIEDLOWE ŚWIĘTAJózef Gajda5 SYMBOLE WIĘZILesław Wais7 NAJLEPSZY W KRAJUJózef Gajda8 O MOBINGU I DYSKRYMINACJIDorota <strong>Dom</strong>inik8 WARTOŚCI SAMOPOMOCYEdward Słupek9 BAZAR STANOWISK I OBIETNICBogusław Kobisz10 INWESTYCJA W ŻYCIEJan Kotarski10 NA ŚCIEŻCE ŻYCIAJózef Sowa11 JEDYNKAPiotr Biernacki12 IKONY PAMIĘCIAnna Niewolak12 PROMIENNE WSPOMNIENIEPiotr RędziniakWERS – MAGAZYN LITERACKIPatrycja Mazurek • Katarzyna Wnuk• Andrzej Moskal • Celina Depa •Mieczysław A. Łyp • Ireneusz Niekowal •Maria Rudnicka13 W KOLEJNY JUBILEUSZPrzemysław Tejkowski13 SEZON BARDZO UDANYAnna Wiślińska14 NIEZAPOMNIANE MELODIEAndrzej Szypuła14 GALICJA 2009Ryszard Zatorski15 ŚWIADECTWA TRADYCJIMichał Rut16 DOMY KULTURYLesław Wais17 MEMORIAŁ WŁADYSŁAWAPATYCKIEGORyszard Zatorski18 PĘTLA SPITSBERGENUKrzysztof Kubala18 RZESZOWSKA PIŁKA GÓRĄWiesław Zieliński19 W HALI NA PODPROMIUJustyna Róg19 WIROWANIE NA PLANIERoman Małek20 A NAM SIĘ MARZY I LIGAJerzy Maślanka20 FRASZKIAdam DecowskiMOJE REFLEKSJEJerzy MaślankaWŁASNE DNOTrwają wakacje, a nasz SEJM NIEMYidzie odpocząć prawie radośnie.Gdy inni mają różne problemyto u nas – widać – ciągle nam rośnie.Kiedy ktoś z boku na to popatrzy,wszędzie jest umiar, takt i kultura.Nikt nas nie męczy, ani nie straszy,a rośnie, owszem, budżetu dziura.Rostowski w TV z powagą głosi:Nie płaczcie żony, kochanki, matki.Cokolwiek w domach wam się podnosi,to nie podatki, ale wydatki.czerwca 2009 roku w Wojewódzkim<strong>Dom</strong>u Kultury w Rzeszowie30twórcy i animatorzy kultury z Podkarpaciaotrzymali nagrody wojewódzkie. Wręczył jeprof. Jan Burek, członek zarządu województwapodkarpackiego.Wśród laureatów są osoby nam bliskiez Rzeszowa: zwłaszcza Piotr Rędziniak – artystaplastyk, który w każdym numerze naszegomiesięcznika przybliża fachowo i bardzokomunikatywnie wydarzenia plastyczne,głównie mające miejsce w BWA. Jest też MałgorzataHołowińska – animatorka kultury,społecznie wiceprzewodnicząca zarząduokręgowego Towarzystwa Kultury Teatralnej,a zawodowo zastępca dyrektora WDK. MartaŚwiderska-Pelinko – poetka, od niedawnaPremier spokojnie patrzy na temat,co tydzień w rządzie koncepcja nowa,właściwie chyba kłopotu nie ma,tylko się trzeba zmobilizować.Szał oszczędności gdy nas ogarnie,o każdy grosik będziemy dbali.Po co żarówkę wkręcać w latarnie,gdy nie wkręcimy– to się nie spali.Cięcia, obniżki drobne wystarczą,bo przecież nie są rządzących winą.Na pole bitwy wrócimy z tarczą,chociaż żołnierze bez karabinów.PSJak tu złapać własne dno,jego krawędź, obrzeże,znaleźć dobro, zniszczyć złozanim wszystko się rozlezie.Złączyć nie tylko ręce,myśli czynem zespolić,by marzenia młodzieńczeznów ożyły – choć boli.TWÓRCY I ANIMATORZYKULTURYLaureaci nagród wojewódzkichszefująca oddziałowi ZLP i Andrzej Piątek –dziennikarz „Nowin” to również osoby znanez publikacji naszych łamach.Oprócz tego nagrodzeni zostali także innirzeszowianie: Marta Dybka-Tyczyńska – animatorkamuzyki, Marta Mucha – choreografka,Robert Naściszewski – artysta muzyk i pedagog,Jan Partyka – kolekcjoner, dokumentalista,Włodzimierz Ratyński – bibliotekarz, MarekKępiński– aktor dzielący artystyczny czas pomiędzyTarnów i Rzeszów, Cyprian Biełaniec– artysta plastyk, Zofia Tarkowska-Niemczuk– perukarka, charakteryzatorka oraz Połoniny– Studencki Zespół Pieśni i Tańca PolitechnikiRzeszowskiej.Oprócz wymienionych nagrody otrzymali:Grzegorz Kociuba (Tarnobrzeg) – poeta,WYDAWCA:<strong>Stowarzyszenie</strong> <strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> – RzeszówNakład: 5 tys. egz.REDAGUJE ZESPÓŁRedaktor naczelny: Jerzy Maślankatel. kom. 602 377 303Redaktor wydania: Ryszard Zatorskir.zatorski@interia.pl tel. 507 004 026Redakcja techniczna: Ryszard Świątoniowski,Grzegorz Wójtowicz, Wojciech BorkowskiProjekt graf., skład: RS DRUK – Studio DTPDruk: RS DRUK Sp. z o.o.Adres redakcji: 35-082 Rzeszów,ul. Podgórska 4, tel./fax (017) 85 40 790www.naszdom.rzeszow.ple-mail: rzeszow@rsdruk.pl2


<strong>Lipiec</strong> 2009prozaik, krytyk literacki, Dorota Kozioł (Tarnobrzeg)– dziennikarka, poetka, pisarka i malarka,Jan Łaskarzewski (Przemyśl) – muzyk,kapelmistrz, Grażyna Niezgoda (Przemyśl)– artystka fotografik, Tadeusz Papież (Łazory,gm. Harasiuki) – animator kultury, Renata Paterak(Sarnów, gm. Tuszów Narodowy) – animatorkakultury, bibliotekarka, ks. KazimierzPiotrowski (Iwonicz Zdrój) – animator muzyki,dyrygent, Jerzy Pisowacki (Zręcin. gm.Chorkówka) – animator plastyki, Stefania Szal(Przemyśl) – regionalistka, dokumentalistka,Władysław Teśniarz (Zarszyn) – muzyk, kapelmistrz,Marek Wiatr (Jedlicze) – artystaśpiewak, malarz, Stanisława Barańska (Mrowla,gm. Świlcza) – pisarka, Danuta Litarowicz(Rymanów) – animatorka kultury, Jan ZenonMajczak (Rakszawa) – animator plastyki, AlicjaSzewczyk (Nisko) – animatorka kultury.A zbiorowo za całokształt działalności opróczPołonin, także archidiecezjalny chór Magnificatz Przemyśla, kapela ludowa Bachórzaniez Bachórza, kapela ludowa Gacoki z Gaci, miejskaorkiestra dęta z Tarnobrzeskiego <strong>Dom</strong>uKultury, orkiestra dęta Centrum Kulturyw Ropczycach, Towarzystwo Przyjaciół Naukw Przemyślu,Dębickie Towarzystwo Muzyczno-Śpiewacze, kapela ludowa Bukowianie z Bukowska,zespół pieśni i tańca Familia z Rudołowic,zespół regionalny Grodziszczokiz Grodziska Dolnego, zespół taneczny Koralikz Centrum Kulturalnego w Przemyślu. Zdjęcia Mariusz GuzekWYDARZENIA OPINIE LUDZIEPIOTR RĘDZINIAK– artysta plastyk, aktywnyi obecny w najnowszych tendencjachsztuki, uprawiającyw swej wszechstronnej twórczościmalarstwo, twórcatkanin, papieru i wikliny.W 13-letniej pracy twórczejprezentował swe prace na 15indywidualnych wystawachoraz ponad 40 zbiorowychw najważniejszych galeriachregionu oraz wielu galeriach Polski. Laureat 10 nagródw prestiżowych ogólnopolskich i międzynarodowychkonkursach, w tym ostatnio Grand Prix namiędzynarodowym triennale malarstwa regionuKarpaty Srebrny Czworokąt – Przemyśl 2006 orazII nagrody w konkursie na obraz, grafikę, rysunek,rzeźbę roku 2008, ostatnio otrzymał niezwykleprestiżowe zaproszenie do udziału w jedynym o tejrandze na świecie konkursie – międzynarodowegotriennale tkaniny unikatowej – Łódź 2010.MARTA ŚWIDERSKA-PELINKO – poetka,krytyk literacki, autorka opowiadań oraz dwóchpowieści: W labiryncie bólu(2003 – nagroda ZłotegoPióra rzeszowskiego oddziałuZLP) oraz Tułaczysmak Edenu. Za swą twórczośćnagrodzona takżeliteracką nagrodą I stopniamiasta Rzeszowa (za tomikpoezji Refleksje). Aktywnyczłonek rzeszowskiego oddziałuZwiązku LiteratówPolskich, którym od niedawnakieruje.ANDRZEJ PIĄTEK– dziennikarz, autor blisko3 tysięcy artykułów publicystycznych,reportaży i recenzjiupowszechniającychi promujących kulturę regionu,a także autor trzechksiążek tematycznie związanychz regionem, w tymostatnio (2008) wydanejpozycji Szajna. Ślady ostatnieo związkach prof. Józefa Szajny, znakomitegoartysty, z Rzeszowem, oraz Lepsza śmierć ładna.Prawda i legenda o Leopoldzie Lisie-Kuli (2009).MAŁGORZATA HOŁOWIŃSKA – animatorkakultury, obecnie na stanowisku wicedyrektora Wojewódzkiego<strong>Dom</strong>u Kulturyw Rzeszowie, z niezwykłąpasją i zaangażowaniem prowadzącai rozwijająca formydziałalności artystycznejdla dzieci i młodzieży w tejplacówce, między innymiinicjatorka Dziecięcej AkademiiFilmowej, konkursówliterackich, imprez dla dzieciniepełnosprawnych, a takżeinicjująca zajęcia z zakresuwiedzy o sztuce, teatrze,metodyki zajęć artystycznych czy warsztatów dlainstruktorów instytucji kultury o pracy z dziećmiuzdolnionymi artystycznie. Rozwinęła w sposóbznaczący formy cykliczne w działalności WDK.3


Nr 7(5) Rok VARTYSTYCZNIE I SPORTOWODni Osiedla Słocina 2009WYDARZENIA OPINIE LUDZIEBartosz CyganikWtym rokuDni OsiedlaSłocina odbyły się 21 i 28czerwca. Mieszkańcy naszegoosiedla (i nie tylko)mogli podziwiać m.in.występy grup działających przy Osiedlowym<strong>Dom</strong>u Kultury Słocina: zespół tańca nowoczesnegoBollywood, grupę taneczną Inwers,zespół tańca ludowego Ojra, grupę tańca towarzyskiego,kabaret Koła Gospodyń, zespółmuzyczny Legacy, Ad Libitum i kapelę ludowąSłociniacy.Dni osiedla rozpoczęli młodzi piłkarze,ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Rzeszowie,którzy wzięli udział w turnieju piłkarskimo puchar dyrektorów SP nr 5 i ODK Słocina.Zwycięstwo przypadło zespołowi CzerwonychDiabłów. Później uroczystości przeniosłysię na teren wokół ODK. Między innymiswój obóz rozbili średniowieczni rycerze,którzy bawili widzów pokazami walk wojówsłowiańskich, zabawami, panie z koła PrzyjaciółZiemi Słocińskiej serwowały tradycyjnepotrawy, a na koniec wystąpił zespół Focus.Fot. Michał PiekarskiDrugi dzień osiedlowegoświęta miał charakter sportowy– odbył się V Turniej o PucharSolidarności i KS Junak Słocina-Rzeszówdla zawodnikówz rocznika 1993 i młodszych.Miejscem rozgrywek był MOSRzeszowie przy ul. StanisławaGliwy. W turnieju wzięło udział8 drużyn: FC Olimpia SatuMare (Rumunia), Stal Rzeszów,Orły Rzeszów, Świlczanka Świlcza,Strug Tyczyn, Izolator Boguchwała,Korona Rzeszów oraz miejscowyJunak Słocina-Rzeszów. Rozgrywano meczew dwu grupach – każdy z każdym. Były onebardzo wyrównane, a w trzech spotkaniachrozstrzygnięcia zapadły dopiero w rzutachkarnych. Zwyciężyła drużyna Olimpii SatuMare (Rumunia), która to pokonała w meczufinałowym ekipę Strugu Tyczyn porzutach karnych. Na zakończenie była miłaniespodzianka dla zwycięzców – przejazdbryczką ze stadniny Albin.Wyniki – grupa A: FC Olimpia SatuMare – Stal Rzeszów 1:1, Orły Rzeszów– Świlczanka Świlcza 0:2, Orły – Stal 0:2,Świlczanka – FC Olimpia 0:7, Stal – Świlczanka3:0, FC Olimpia– Orły 2:0; grupaB: Strug Tyczyn – JunakSłocina-Rzeszów2:0, Korona Rzeszów– Izolator Boguchwała0:2, Junak – Korona2:2, Izolator – Strug0:4, Korona – Strug1:1, Izolator – Junak0:1. Mecz o VII miejsce:Orły – Korona 1:0;o V miejsce: Izolator– Świlczanka 1:1 (karne4:5); o III miejsce:Stal – Junak 1:1 (karne 5:4); o I miejsce: FCOlimpia – Strug 0:0 (karne 4:3). Najlepszymzawodnikiem turnieju został: PrzemysławKaplita (Strug Tyczyn), najlepszym bramkarzemWitold Ślączka (Orły Rzeszów), królemstrzelców Iftene Darian (FC Olimpia SatuMare), a ulubienieńcem publiczności SebastianMurias (Izolator Boguchwała).Organizatorami turnieju byli: Podkarpackie<strong>Stowarzyszenie</strong>Turystyczno-SportoweNSZZ Solidarnośćw Rzeszowie,Urząd MiastaRzeszowa, KSJunak Słocina– Rzeszów. Turniejwspomogłyinstytucje i firmy:Osiedlowy <strong>Dom</strong>Kultury Słocina,Fot. Tomasz StopyraFot. Michał Piekarski<strong>Stowarzyszenie</strong> Przyjaciół Ziemi Słocińskiej,<strong>Stowarzyszenie</strong> <strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> Rzeszów, WojskoPolskie, Towarzystwo Ubezpieczeniowe ErgoHestia, Express Bank, PBS Bank, SZiK, stadninakoni Albin, Drukarnia Spidruk, Art –Studio. Bartosz CYGANIKOSIEDLOWE ŚWIĘTAJózef GajdaW DESZCZOWEJPOŚWIACIEAura nie byłaprzyjazna organizatoromświęta na osiedlu FranciszkaKotuli, jednego z najmłodszych w Rzeszowiei obecnie najprężniej rozwijających się osiedli.Deszcz nie pozwolił na pełną realizacjęciekawego programu, którydla swych mieszkańcówprzygotowała rzeszowskaSpółdzielnia MieszkaniowaProjektant. Na przykładmecz piłkarski, który zawszerozpoczynał osiedlowąimprezę, nie mógł się odbyćw strugach deszczu.Przedszkolaków podziwiano z zachwytem i dumąNa estradzie wystąpiłynatomiast dzielne przedszkolaki z PrzedszkolaPublicznego nr 3. Był to ich debiut. Puskami,ku uciesze i wielkiej satysfakcji takżewspaniałych artystów, nagradzając ich oklablicznośćpod parasolami podziwiała małych, i rodziców owych wykonawców. Gorąco teżFot. Józef Gajda4


<strong>Lipiec</strong> 2009został przyjęty przez widzów zespół tanecznyOsiedlowego <strong>Dom</strong>u Kultury Staroniwa – filiaKrynicka. Prezes spółdzielni Adam Węgrzynbył pełen podziwu dla tych małych artystówamatorów, którzy w dodatku prezentowali sięna scenie w bardzo trudnych warunkach pogodowych.Strażacy tradycyjnie już na tym osiedluwykazali się znakomitymi umiejętnościamiw gaszeniu imitowanego pożaru i ratownictwie.Odbył się też konkurs wiedzy o pożarnictwie.Publiczność pod parasolami mogłarównież podziwiać sławnego trialowca, mistrzaPolski Krystiana Herbę. Szefowa administracjiosiedla Beata Żmuda zapowiedziała,że w późniejszym terminie odbędzie się imprezaosiedlowa w sprzyjających warunkach.PIERWSZE OSIEDLOWEWBiałej na żadnej uroczystościnie zgromadziło się tylu mieszkańców,co na pierwszym osiedlowym święcie,zwierzył się przewodniczący rady osiedla,radny Stanisław Ząbek. Fakt, że i pogoda dopisała.Organizatorzy zadbali, aby zwłaszczanajmłodsi uczestnicy pamiętali to wydarzenie.Dla nich była mała i duża zjeżdżalniaoraz trampolina, przejażdżka na kucykachi bryczkami, różne formy konkursów z nagrodamii dobrze zaopatrzone stoiska zesmakołykami. Była też dobra gastronomiadla dorosłych.Helena RozborskaZ podziwem oglądano pokazy sprawnościowestrażaków w gaszeniu pożarówi ratownictwie drogowym. Kabiny samochodowezapełniały się ciekawskimi, być możeprzyszłymi strażakami. Nie brakowało chętnychw konkursie pożarniczym. Dużym zainteresowaniemcieszył się też pokaz ratownictwamedycznego.Atrakcją był mecz piłki nożnej Tatusiowie– Synowie. Wygrali oczywiście Tatusiowie5:1. Synowie muszą jeszcze popracować,aby w przyszłym roku osiągnąć wynik chociażremisowy. Młodzi Panowie, trenujcie.Warto odnotować i taki miły fakt. Jednaz najstarszych mieszkanek osiedla pani HelenaRozborska z ul. Kardynała Karola Wojtyłyotrzymała wiązankę kwiatów od zastępcyprezydenta Rzeszowa Stanisława Sienki,który uczestniczył w pierwszym święcie tegoosiedla. Józef GAJDAFot. Józef Gajda40SYMBOLE WIĘZIJubileusz festiwali polonijnych w Rzeszowielat temu, w lipcu 1969 r., odbyłsię w Rzeszowie I ŚwiatowyFestiwal Polonijnych Zespołów Artystycznych,w którym uczestniczyło 13 zespołówz Europy i USA.Zainteresowanie – zarówno działaczypolonijnych, jak i mieszkańców Rzeszowa –sprawiło, że impreza ta należąca dziś do największychtego typu, stała się ważną nie tylkodla naszego miasta, ale i dla Polonii na całymświecie. W 14 festiwalach organizowanychco 3 lata (z dwoma wyjątkami), udział dotądwzięło 190 zespołów z 23 krajów. Najczęściej,bo 12 razy, Rzeszów odwiedziły: Krakowiakz Bostonu w USA i Piastowie ze Sztokholmuw Szwecji.Do rekordzistów należą też: Olza (Czechy),Echo z Polski (USA), Syrena (Holandia),Biały Orzeł (Kanada) i szczególnie pamiętanyw Rzeszowie Krakus z Genk w Belgii, odktórego wizyty w Polsce w1967 r. wszystko sięzaczęło.W ciągu minionych festiwali odnotowanow Rzeszowie ponad 16 tysięcy odwiedzinczłonków zespołów i gości polonijnych. Wiel-Prof. dr hab. Andrzej Stelmachowski– współzałożyciel i długoletni prezesStowarzyszenia Wspólnota Polska, miał84 lata, gdy zmarł 6 kwietnia 2009 roku.Doradca komitetu strajkowego w StoczniGdańskiej, współtwórca statutu Solidarności,uczestnik Okrągłego Stołu, pierwszymarszałek Senatu III RP, minister edukacjinarodowej, a na końcu doradca prezydentaRP ds. Polonii. Urodził się 28 stycznia 1925r. w Poznaniu. W okresie okupacji był żołnierzemArmii Krajowej. Studia prawniczeodbywał na tajnym Uniwersytecie Warszawskimw latach 1943–1944 oraz na UniwersyteciePoznańskim w latach 1945–1947, gdziedoktoryzował się w 1950 r. Był profesoremprawa rolnego i cywilnego.Członek Komitetu Obywatelskiego przyLechu Wałęsie, uczestnik obrad plenarnychOkrągłego Stołu, senator (1989–1991), marszałekSenatu RP (1989–1991), minister edukacjinarodowej (1991–1992), prezes StowarzyszeniaWspólnota Polska (1990–2008), odmaja 2008 r. prezes honorowy; od lutego 2007r. doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiegods. Polonii. Doktor honoris causa: paryskiejSorbony, uniwersytetu w Ferrarze, uniwersytetuw Białymstoku, Uniwersytetu KardynałaStefana Wyszyńskiego. Autor ok. 160 publikacjiksiążkowych, rozpraw i artykułów.kie zainteresowanie zespołów przyjazdem doRzeszowa sprawiło, że w 1992 r. wyłączonoz festiwalu dzieci, dla których do dziś organizowanyjest odrębny festiwal w IwoniczuZdroju. Rzeszowskie spotkania festiwaloweinspirowały zespoły polonijne do łączenia sięw stowarzyszenia i organizowania w krajachswego zamieszkania podobnych imprez. Festiwalezespołów polonijnych odbywające siędotąd w Anglii, Francji, Kanadzie, na Litwie,w Rosji, Szwecji, Ukrainie i USA integrujązainteresowaną kulturą polską młodzież polonijną,dla której folklor ciągle jest istotnymelementem emocjonalnego związku z historiąi kulturą kraju pochodzenia, symbolem więziz własnym narodem i regionalną tradycją.Dla przypomnienia bogatej historii rzeszowskichfestiwali oraz ludzi podejmującychwysiłek przygotowania tych imprez, rzeszowskioddział Stowarzyszenia Wspólnota Polskaorganizuje 25 lipca br., w godz. wieczornychna rzeszowskim Rynku koncert jubileuszowy,na który serdecznie wszystkich zaprasza. Lesław WAISANDRZEJ STELMACHOWSKIWspółzałożyciel i długoletni prezes Stowarzyszenia Wspólnota PolskaRok temu gościł w Rzeszowie na kolejnymświatowym festiwalu polonijnym.Pozdrawiał uczestników z balkonu ratusza.Dla nich był wciąż „tym marszałkiem”. Witanogo entuzjastycznie, bo wszyscy docenialijego osobiste zaangażowanie w największą naświecie imprezę dla rodaków spoza kraju. Fot. Ryszard ZatorskiProfesor Andrzej Stelmachowski z balkonu ratuszawitał 18 lipca rok temu roztańczony korowód polonijnychzespołów, który zapełniał rzeszowski Rynek.WYDARZENIA OPINIE LUDZIE5


Nr 7(5) Rok VWYDARZENIA OPINIE LUDZIEROZWIJANIE SKRZYDEŁRzeszowskie lotnisko zarządzane samodzielnieOd ponad dwu lat trwały zabiegi,aby spółka powołana przez sejmikpodkarpacki uzyskała pełnię samodzielności.Od 30 czerwca br. Port LotniczyRzeszów – Jasionka Sp. z o.o. zarządza tymmiędzynarodowym lotniskiem, jedynymz takimi tradycjami najdalej wysuniętymna wschodnich krańcach Unii Europejskiej.Od lewej: wiceministrowie Zdzisław Gawlik (skarbu), Tadeusz Jarmuziewicz(infrastruktury), marszałek podkarpacki Zygmunt Cholewiński, dyrektornacz. PPL Michał Marzec i prezes spółki Rzeszów-Jasionka Stanisław NowakOd piątku, 10 lipca, do niedzieliPodkarpacie gościło 34 ambasadorówakredytowanych w Polsce. Mieszkali,w przyjaznym także naszemu miesięcznikowi,wytwornym hotelu Ambasador przyrzeszowskim Rynku. Na progu witał ichsam szef hotelu, Bartłomiej Sobolewski.Wcześniej jednak w Teatrze im. W. Siemaszkowejzacnych gości witali gospodarzewojewództwa : wojewoda Mirosław Karapytai marszałek Zygmunt Cholewiński, którzywyrażali nadzieję, że to początek bliższychwięzi z regionem, który ma niepowtarzalnewalory turystyczno-rekreacyjne, bogatetradycje kulturowe i innowacyjnie rozwijającysię przemysł i gospodarkę. Warto tu inwestować– przekonywali gospodarze. DziśPodkarpacie szuka swojego miejsca w modernizującejsię Polsce, w zjednoczonej Europiei świecie. Stawia na edukację, inwestuje w nowoczesnedziedziny gospodarki, rozwija siećFot. Ryszard Zatorskiżerski, który, mam nadzieję, będzie gotowyjeszcze przed Euro 2012 – powiedział . –Trzebabędzie też pozyskiwać nowych pasażerówi przewoźników. Nie ukrywam, że spółka jestotwarta także na nowych udziałowców, aleprzede wszystkim przedsiębiorców niepublicznych.Terminal ma mieć możliwości przyjęciaokoło 700 pasażeróww ciągu godziny. Prezeszarządu spółki StanisławNowak wśród pilnychzadań wymienia takżerozbudowę płyty postojowejdla samolotów orazdalszą modernizację zapleczatechnicznego. Będąteż czynione staraniao zwiększenie liczby połączeńbezpośrednich z porturzeszowskiego, a takżelotów czarterowychi cargo. Być może uda sięzrealizować pomysł lotówna trasie Lwów– Rzeszów– Wrocław. Obecnie z Jasionki możnadotrzeć bezpośrednio w kraju do Warszawy(w planach jest połączenie z Gdańskiem),a na zachód do Londynu (Stansted i Luton),Bristolu, Dublina, Birmingham, Frankfurtuoraz Nowego Jorku (Newark, J.F.K.). Połączeniate obsługują linie PLL LOTu, Ryanairai Lufthansy.Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlikfakt uzyskania samodzielności dla lotniskaDYPLOMACI NA PODKARPACIUAmbasadorowie mieszkali w rzeszowskim AmbasadorzeDecyzja o przekazaniu przez PrzedsiębiorstwoPorty Lotnicze udziałów, czylimajątku owej spółce lotniskowej, była krokiemwieńczącym starania dotyczące nowegopodmiotu gospodarczego. Marszałek województwaZygmunt Cholewiński nie ukrywałsatysfakcji. – Teraz otwarte zostały drogido pozyskiwania np. funduszy unijnych, abyrealizować inwestycje lotniskowe, w tym naniezwykle potrzebny nowy terminal pasadróg,rozbudowujemiędzynarodowyport lotniczy.Rzeszów jest napierwszym miejscuw Polsce, jeśli chodzio liczbę studentóww stosunku doliczby mieszkańcówmiasta. Troszczysię też o zachowaniedla przyszłychrzeszowskiego uznał za sukces Podkarpaciai obszarów ościennych, których mieszkańcykorzystają w podróżach z usług lotniskaw Jasionce. Życzył nowej spółce co najmniejtakiego tempa rozwoju jak lotniskom Balicew Krakowie i Pyrzyce w Katowicach.Należy zauważyć przy tym, że staraniao rozbudowę lotniska podjęto już dziesięć lattemu, a momentem przełomowym była inwestycjawykonana w latach 2004–2005, gdy passtartowy został przebudowany i wydłużonydo 3200 metrów. Odtąd jest po tym względemw kraju drugim po Okęciu. Nie było nauroczystości parafowania lotniskowej spółkib. posła i b. wiceministra finansów dr. WiesławaCiesielskiego, który był wówczas głównymanimatorem owej modernizacji, obokinnych parlamentarzystów podkarpackichwspierających to przedsięwzięcie. Podczashonorowania startu nowej spółki obecni bylipolitycy, którzy zasłużyli się w tym względzienie od dziś: podkarpaccy posłowie PO JanTomaka i Zbigniew Rynasiewicz oraz senatorPiS Władysław Ortyl.Oczywiście przypomnieć należy, żeu początku cywilnych lotniskowych tradycjirzeszowskich była decyzja wydziału lotnictwacywilnego PKWN z 1949 roku, dotyczącaodbudowania i uruchomienia dla potrzeb cywilnychlotniska w Jasionce. Dziś obrastającegotakże w inwestycje związane z lotnictwem– zarówno w podkarpackim parku naukowotechnologicznymAeropolis, jak i w obszarzespecjalnej strefy ekonomicznej. Podkarpaciei Rzeszów – który jest centrum polskiej DolinyLotniczej, z Politechniką Rzeszowską,jedyną uczelnią cywilną w kraju, kształcącąpilotów, z zakładami lotniczymi w Rzeszowie,Mielcu, Krośnie i Sędziszowie Małopolskim– staje przed kolejną szansą rozwinięciasamodzielnego skrzydeł. Fot. Ryszard ZatorskiMarszałek Zygmunt Cholewiński i wojewoda Mirosław Karapyta (u dołu) i ichgoście w Teatrze im. W. Siemaszkowejpokoleń spuściznyprzeszłości oraz ciekawejprzyrody. Jestw krajowej czołówcejeśli idzie o długość życia mieszkańców. Przodujew dziedzinie wdrażania w gospodarceinnowacyjnych rozwiązań technicznych.Te uroki i zalety zaprezentowano teżw krótkim filmie Podkarpackie wrota Europy.A tuż potem w imieniu żon ambasadorówpani Barbara Aglan z Jemenu przekazała dladotkniętych powodzią zespołów szkół w Ropczycachi Czarnej Sędziszowskiej po 10 tys.złotych. Ambasador Korei Płd. Joon-Jae Lee6


<strong>Lipiec</strong> 2009szkole w bieszczadzkiej Ropience podarowałnowoczesny telewizor LG wyprodukowanyw fabryce tej firmy w Polsce.Szefowie misji dyplomatycznych zapoznalisię z ofertą inwestycyjną Doliny Lotniczej,zwiedzili Rzeszów, Łańcut, Sanok,Solinę, Ustrzyki Dolne, Arłamów i Przemyśl.Spotkali się z władzami odwiedzanych samorządów,przedsiębiorcami i twórcami kultury.Była też okazja zaprezentowania problemówpogranicza i współpracy międzyregionalnej,z udziałem przedstawicieli Ukrainy z obwodów:lwowskiego, wołyńskiego i zakarpackiego.Wojewoda podkarpacki Mirosław Karapytai marszałek Zygmunt Cholewińskipodkreślają, że wizyta ambasadorów to dlaPodkarpacia olbrzymią szansą na promocjęturystyczną regionu i nawiązanieobiecujących kontaktów z inwestoramiz całego świata, była możliwościpokazania dobrze rozwijającegosię województwa, przyjaznegoinwestorom. Dyplomacizwiedzili m.in. rzeszowską WSK,w rejsie po Jeziorze Solińskimpoznali uroki tego bieszczadzkiegozakątka, mieli też okazję podziwiaćzabytki światowej klasy(m.in. zamki w Łańcucie i Krasiczynie),skansen w Sanoku i MuzeumHistoryczne tamże z najcenniejsząw Polsce kolekcją ikoni galerią malarstwa Zdzisława Beksińskiego.Należy nadmienić, że Rzeszów i Łańcutsą wśród miejscowości typowanych jakoFot. Ryszard ZatorskiAmbasadorów w progach hotelu Ambasador witał dyrektor,Bartłomiej Sobolewskimiejsca spotkań Rady Ministrów Unii Europejskiejpodczas polskiej prezydencji w 2011roku. NAJLEPSZY W KRAJUUcieszyłby się Antoni Gromski, gdyby żyłPolski Związek Filatelistów od wielulat organizuje konkursy dla młodzieżyzrzeszonej w szkolnych kołach filatelistycznych.Celem dorocznych konkursówjest promowanie polskich znaczków pocztowych,popularyzowanie filatelistyki i zdobywaniewiedzy związanej z tematem konkursuoraz pogłębianie wiedzy filatelistycznej.Tym razem w konkursie pod hasłem„Od Wadowic do Rzymu” młodzi uczestnicypodczas finałów okręgowych musieli zilustrowaćdrogę życiową papieża Jana Pawła II napodstawie walorów filatelistycznych (znaczki,kartki pocztowe, datowniki) wykorzystującwyłącznie polskie znaczki pocztowe. W konkursiebrali udział uczniowie w trzech grupachwiekowych: szkół podstawowych, gimnazjalnychi ponadgimnazjalnych.Zdobywcy pierwszych miejsc uczestniczyliw finale ogólnopolskim, który odbyłsię w Częstochowie. Rzeszowski okręgFot. Józef Gajda<strong>Dom</strong>inik Żuchowski podczas pracy nad zbioremkonkursowym w Rzeszowie i Alina Bylak, opiekunkakołaPZF reprezentowali: <strong>Dom</strong>inik Żuchowski(Szkoła Podstawowa nr 1 im. A. Mickiewiczaw Rzeszowie), Martyna Gąbka (Zespół Szkółw Woli Mieleckiej) i Anna Zachara (I LOw Mielcu). Najlepszy okazał się <strong>Dom</strong>inikŻuchowski, który pokonał wszystkich w tejgrupie wiekowej.Opiekunka koła młodzieżowego AlinaBylak powiedziała, że zajęcie przez <strong>Dom</strong>inikaI miejsca w finale ogólnopolskim to wspaniałyprezent i dla szkoły, która obchodziła225-lecie. Ucieszyłby się i Antoni Gromskigdyby żył, bo to on w tej szkole, będąc nauczycielemi kierownikiem, w 1948 r. założyłpierwsze w Polsce szkolne koło filatelistyczne,które funkcjonuje z powodzeniem do dziś.On też ma ogromne zasługi w rozwoju filatelistykiw Polsce. I dobrze się stało, że staraniarzeszowskich filatelistów uwieńczone zostałyupamiętnieniem jednej z ulic Rzeszowa nazwiskiemAntoniego Gromskiego. Fakt, żew Jedynce dobrze funkcjonuje filatelistykamłodzieżowa, jest zasługą wspaniałych dyrektorek,m.in. Janiny Szczepaniec i obecnejTeresy Kuneckiej, które dostrzegły w tej działalnościważną funkcję wychowawczą. Szczególnąrolę odgrywają opiekunowie, którymibyli m.in.: Karol Kulczycki, Krystyna Siciaki obecnie Alina Bylak. <strong>Dom</strong>inikowi wypadażyczyć podobnych sukcesów w konkursach wnastępnych grupach wiekowych. Józef GAJDAWYDARZENIA OPINIE LUDZIEPIOTR KIDARzeźbiarz, malarz, pedagog8lipca br. zmarł na zawał serca rzeszowskiartysta plastyk Piotr Kida.Miał 69 lat. Urodził się w Górnie. AbsolwentAkademii Sztuk Pięknych w Krakowie nawydziale rzeźby. Pracował jako nauczycielw Państwowym Liceum Sztuk Plastycznychw Sędziszowie, a później w Rzeszowie. Roktemu otrzymał nagrodę miasta Rzeszowa zacałokształt pracy artystycznej i pedagogicznej.Poświęcał się twórczo rzeźbie i malarstwu.Autor repliki zniszczonego przezNiemców pomnika Tadeusza Kościuszki narzeszowskim Rynku i pomnika Słowackie-go w parku przyul. Dąbrowskiegooraz pomnikówZamordowanychprzezNKWD ŻołnierzyAK w Turzypod SokołowemMłp. i ŻołnierzyWrześnia 1939 r.w Jeżowem orazmonumentalnychrzeźb sakralnych w Boguchwale, Piwodzie,Zgodzie, Górnie, a także wielu tablic pamiątkowychi popiersi. W malarstwie pejzażowymutrwalił widoki z okolic rodzinnej wsi.Stworzył także cykl obrazów poświęconychrzeszowskim zabytkom śródmiejskim. NAGRODA DLA RZESZOWAWysokie miejsce w rankinguWrankingu gmin i powiatów zarok 2008 nasze miasto zajęłowysokie, czwarte miejsce. Klasyfikowano 65miast na prawach powiatów. Nagrodę odbierałprezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc.Kapituła konkursu oceniała, jak danajednostka powiatowa się promuje, jak prowadzonajest strona internetowa czy też biuletyninformacji publicznej. Brano pod uwagę takżetakie czynniki, jak obsługa mieszkańców,programy, które gmina czy powiat wdraża,aby podnosić jakość świadczonych usług,oraz działania mające na celu promowanieekologii – chodzi tu m.in. o wykorzystywanieenergii odnawialnej, budowę nowych ścieżekrowerowych. 7


Nr 7(5) Rok VO MOBBINGU I DYSKRYMINACJIWszyscy chcą być wrażliwi i tolerancyjni, ale jakoś nie wychodziPOSTAWY • POGLĄDY8Dorota <strong>Dom</strong>inikOdejście wiceministerChłoń-<strong>Dom</strong>ińczak z resortupracy wzbudziło wieleemocji, przede wszystkimz powodu stylu, w jakimze swoją współpracownicą pożegnała siępani minister Fedak.Nasuwa się przypuszczenie, że paniFedak nie zna nie tylko kodeksu pracy, alei ustawy zasadniczej, która również podkreślarówne prawa kobiet i mężczyzn wobec pracy,awansu i życia społecznego (art. 33), niewspominając jednakże o liczbie i stosunku doposiadanych dzieci. Żal serce ściska, gdy okazujesię, że w Polsce niepoprawne polityczniejest nie tylko nieposiadanie potomstwa, aletakże jego posiadanie, o czym przekonała sięta profesjonalistka, kształcona między innymiza granicą, która optymistycznie uznała,że skoro Polska jest w Unii Europejskiej, tounijne reguły obowiązują wobec Polek, któresą matkami.Podobno bezpośrednią przyczynąodejścia pani wiceminister było odebranie(„częściowe”) jej obowiązków zawodowych.Zauważyć należy, że ta sytuacja (jak i komentarzdotyczący jej macierzyństwa) w pełni wy-Edward SłupekNie jest zapewne powszechniewiadome,ale w 1995 roku Sejm RProku ustanowił 1 lipcaDniem Spółdzielczości.Przez wiele lat spółdzielczość sekowano,uważając ją za relikt PRL, za coś bez przyszłości.Powszechną niewiedzą kompromitowalisię absolwenci renomowanych kierunków,z doktorantami włącznie (czego doświadczyłem),którzy niewiele na temat idei spółdzielczejmogli powiedzieć. Przy okazji przypomnę,że pierwsza spółdzielnia mieszkaniowana ziemiach polskich powstała w Bydgoszczyw 1890 r. i istnieje do dziś. W 85 krajach świataczłonkami spółdzielni jest około 800 mlnludzi. Oszacowano, że 300 największych naświecie spółdzielni wytwarza produkt, któregowartość odpowiada produktowi Kanadyjako dziesiątej gospodarki świata.Paradoksalnie to wygląda teraz, że wo-czerpują znamiona mobbingu, któremu pracodawcatakże ma obowiązek przeciwdziałać(art. 94 kodeksu pracy). Otóż według HeinzaLeymanna, który opisał 45 kryteriów diagnostycznychtej patologii, są to „działania mającewpływ na jakość sytuacji życiowej i zawodowej”,a więc między innymi „odsuwanieofiary od wszelkich zadań do wykonania orazodbieranie prac zadanych wcześniej”. Zatembez względu na to, czy za kulisami afery stoizwykła babska (lub polska – do wyboru przezczytelników) zawiść, czy inne względy, nieznaneprostym zjadaczom chleba, mamy doczynienia z mobbingiem i dyskryminacją.Problem z dyskryminacją w Polsceprzedstawia się następująco. Niby jej niema, a jednak jest. Wszyscy chcą być wrażliwii tolerancyjni, ale jakoś nie wychodzi.Szczególnie w kwestii kobiecej. „Popieramprawa kobiet, ale nie jestem jakąś feministką”– oświadcza asekuracyjnie taka czy innaPracodawca ma obowiązek przeciwdziałaćdyskryminacji w zatrudnieniu, w szczególnościze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność,rasę, religię, narodowość,przekonania polityczne, przynależnośćzwiązkową, pochodzenie etniczne, orientacjęseksualną (…)Art. 92 kodeksu pracyWARTOŚCI SAMOPOMOCYSpółdzielnie dobre na czas kryzysubec niewątpliwego kryzysu, jaki nas powolitrawi, opcje polityczne próbują zerkać w kierunkuspółdzielczości jako na sektor gospodarki,który nie kojarzy się z kapitalizmemneoliberalnym zorientowanym tylko na zysk.Spółdzielczość – w odróżnieniu od spółek,gdzie zysk i przewaga kapitałowa jednostkijest cnotą – stosuje żelazną zasadę, że jedenudział to jeden demokratyczny głos. Nie mazatem możliwości zdobycia przewagikapitałowej wyłącznie przezbogatą firmę czy biznesmena.Wszyscy uczestnicy spółdzielczegosystemu gospodarczegomają świadomość, że nie mogąkierować się tylko zyskiem i egoizmemindywidualnym. Od 1844r., czyli od powstania „Deklaracjispółdzielczej tożsamości” w spółdzielczościobowiązują zasadyoparte na wartościach samopomocy,samoodpowiedzialności,demokracji, równości, sprawiedliwościi solidarności.pani polityk. Tak na wszelki wypadek, a nużusłyszy partyjny kolega. Tym bardziej więcboli dyskryminacja, jeśli „zadana jest” rękądrugiej kobiety, która koniecznie chce przypodobaćsię męskiej części swojego ugrupowania.Niewiele osób zdaje sobie sprawę,że dyskryminacja jest nie tylko świadomai jawna (do której nikt się nie przyznaje, możez wyjątkiem prawych i lewych ekstremistów),może być też świadoma i ukrywana (dbanieo poprawność polityczną), lub co najgorsze,nieuświadomiona dyskryminacja, której istotąsą przekonania i przesądy o specyficznychrolach „przynależnych” płci czy wyższościmózgu przedstawicieli wybranych płci alboras. Ta trzecia bowiem wymaga całkowitejzmiany w mentalności i wychowaniu kolejnychpokoleń.Jeśli jednak chłodnym okiem spojrzećna otaczającą nas rzeczywistość, społeczeństwodzieli się nie tylko na kobiety i mężczyzn,białych i kolorowych, dorosłych i dorosłychtrochę mniej, technicznych i humanistów,dzielimy się przede wszystkim na ludzimądrych i głupich. To kryterium warto więcbrać pod uwagę, zwłaszcza gdy wybieramyprzyjaciół i współpracowników, czego Państwuserdecznie życzę. Dorota DOMINIKKtoś powie, że brzmi to staromodnie,ale w czasie kryzysu, który niechybnie nasdopadnie, nie ma innej recepty na prowadzeniei zakładanie działalności gospodarczejbez indywidualnego kapitału – jak założeniespółdzielni. Obecnie jest w Polsce 10 tys. spółdzielnizrzeszających 8 mln członków i zatrudniające400 tys. pracowników. To rzecznaturalna, że chcemy żyć w dobrobycie, alejak do tego dojść, gdy 2 proc. najbogatszychludzi na świecie posiada ponad połowę całegobogactwa globu i 10 proc. najbogatszych naświecie dzierży 85 proc. światowego majątku?Statystyki porażają, zniechęcają nawet najbardziejkreatywnych i wykształconych, żedo osiągnięcia sukcesu wystarczy jedno życiaFot. Ryszard Zatorski


<strong>Lipiec</strong> 2009człowieka. Najlepszą receptą, aby się nie załamać,jest uświadomienie sobie, że ludzie codo zasady mają potrzebę bycia razem, zatemwspólne osiąganie celów życiowych jest nadrzędne.Tutaj uwaga: należy stłumić niszczącywielu z nas gen egoizmu! Najlepszą receptąna powodzenie jest spółdzielczość jako formaprowadzenia działalności gospodarczej– odmienna od spółek prawa handlowego.W okresie kryzysu wielu przypomina sobieo dobrej spółdzielczej bankowości, spółdzielczościmieszkaniowej, która jest mi szczególniebliska, o innych 16 branżach spółdzielczychtakich, jak mleczarstwo, spółdzielczośćrolnicza, socjalna, medyczna.Przy okazji świątecznej stwierdzę, żespółdzielczość mieszkaniowa w Rzeszowie jestzaliczana do najlepszych w Polsce. Jest dobrzezorganizowana, buduje wiele dobrze postrzeganychmieszkań. Jako przykład świetnegobudowania podam, że nagrodę pierwszegostopnia oraz tytuł Budowy roku Podkarpacia2008 uzyskał budynek mieszkalny przyul. Zabłocie w Rzeszowie wybudowany przezSpółdzielnię Mieszkaniową Geodeci w Rzeszowie,kierowaną po mistrzowsku kobiecąręką pani prezes Anny Ochalik-Pęcak. Przyokazji zwracam też uwagę, jak mało mediapokazują dobre przykłady spółdzielczej działalności.Inne formy gospodarcze podnosząniekiedy larum przy byle okazji. Najlepszymprzykładem jest spółdzielczość w Rzeszowie,gdzie większość budynków w naszym mieścienależy do spółdzielczości mieszkaniowej. Ichwygląd i stan stanowi o urodzie naszego miasta.Zwrócę też uwagę, że w przypadku nawetdrobnych przykładów niepowodzeń w naszejpracy jesteśmy bardzo brutalnie traktowaniLISTYLUZ I WULGARNA POTOCZNOŚĆZ ogromnym zainteresowaniem przeczytałam felieton „Paweł i Gaweł” pana EdwardaSłupka (nr 6/44).Gdy doszłam do konkluzji, że brak w naszym społeczeństwie pewnych uregulowań z pograniczaetyki sąsiedzkiej, naszła mnie refleksja, że uregulowania prawne wymagane są tam,gdzie upadły dobre obyczaje. Ma to miejsce i w Polsce, gdzie przy obrządkowej religijności,panoszy się chamstwo i pieniactwo. Na przykład pewna moja znajoma, która połowę swojegożycia przeklęczała w kościele, o wszystkich i wszystkim mówi wyłącznie źle. Zawsze. A znam jąod dwudziestu lat. Wspomniałam tę panią, gdyż doskonale obrazuje ona szerszy kontekst tegoproblemu.Od języka elit politycznych zaczynając, na slangu młodzieżowym kończąc, wszędzie dominujeluz i potoczność w dość wulgarnej postaci, a negatywne oceny innych są standardem. Nanaszych oczach zanikają pozytywne relacje międzyludzkie, język odznacza się coraz większąagresją, zaś Polacy skaczą sobie do oczu przy każdej sposobności. Kłócą się z rodziną, z sąsiadami,z przeciwnikami politycznymi, a z kim nie mogą powadzić się osobiście, temu przynajmniejprzypną obraźliwą łatkę kacapa, żółtka, makaroniarza, żabojada, pepiczka, mośka…Kłótliwość w połowie XVIII w. doprowadziła Polaków do utraty niepodległości, późniejkłótnie na szczeblu dowodzenia były przyczyną upadku niemal wszystkich powstań, chociażtylu bohaterów tak pięknie umierało za ojczyznę. Zresztą, sukces też nam nie służy. Po zwycięstwiew naszych rodakach burzy się krew, toteż zaczynają drzeć koty między sobą.Żałuję, że nie mogę swojego listu zakończyć skuteczną radą, jak ten stan zmienić. Możeskromnie budowę dobrych relacji z sąsiadami zacznę od siebie? Akurat ten z lewej ma pretensje,że źle postawiłam płot.Pozdrawiam serdecznie całą redakcjęBAZAR STANOWISK I OBIETNICKaczyńscy są gwarantem sukcesów PO i Tuska Ewa SZTANGRETprzez media ze zdwojoną siłą. Chodzi o wypchnięcienas z rynku budowlanego przyużyciu wszystkich dostępnych metod. Optymizmemnapawają nas spółdzielców słowaobecnego premiera Donalda Tuska: „Spółdzielczośćto doskonały sposób na kryzysowesytuacje”. Edward SŁUPEK,prezes zarządu Spółdzielni MieszkaniowejLokatorsko-Własnościowej w RzeszowiePOSTAWY • POGLĄDYBogusław KobiszCzęsto w radiusłucham takiejpiosenki, której refrenbrzmi jak pamiętam: „Bo tutaj jest jak jest,/ poprostu/ a ty o tym dobrzewiesz”. Nie wiem kto śpiewai o czym jest ta piosenka, muzyka jestprosta, rytmiczna, wpada w ucho i tyle. Niejest to jakiś ambitny utwór, ale powtarzanyczęsto, bo dobrze słucha się tego zlepku słówi melodii. Nie wiadomo o co chodzi, ale kawałekspokojny, miły, nie wymaga skupienia,myślenia, koi nerwy.Blisko dwa lata w taki sam lub podobnysposób słucham i odbieram wypowiedzipolityków rządzącej PO. W pierwszym rokubyły liczne obiecanki, plany, pomysły. Zapowiadałosię prawdziwie, ciekawie i rzeczowo.Życie pokazało jednak, że nie ma nic za darmo,że PO musi zapłacić tym, którzy na nichgłosowali, koalicjantom i w wielu przypadkachopozycji. Widzimy, że polityka to bazarstanowisk i obietnic. O ile w pierwszym rokuwalka z opozycją wydawała się być prawdziwa– to teraz odnoszę wrażenie, że jest to walkapozorowana.Tusk za wszelką cenę chce przetrwać do„swojej” prezydentury. Premier dostrzegł to,co nawet ślepiec by zobaczył, że jego poparciepozostaje w ścisłym związku ze strachem, jakibudzi wizja powrotu Kaczyńskiego i Ziobry.Dopóki z polityki nie odejdzie Kaczyński,Tusk będzie miał poparcie. Tusk o tymwie i do czasu wyborów prezydenckich nieuczyni nic, co mogło spowodować odsunięcieKaczyńskiego ze sceny politycznej. Kaczyńskidoprowadził do tego, że ludzie głosują zestrachu przed nim, przed jego rządami i Ziobrą.Należy przyznać, że nie jest to typowa,racjonalna, oczekiwana przez ogół oraz zgodnaz demokratycznymi regułami motywacja.Ziobro pojedzie do Brukseli. Przed wyjazdemobsobaczył Kaczyńskiego, więc jest nadzieja,że Jarosław K. skorzysta z okazji i odstawi gow cień. Lewica bez Olejniczaka będzie małowyrazista, Napieralski nie ma tych cech, którepowinien mieć lider – zwłaszcza lider na trudneczasy, jest zbyt „ulizany” i za grzeczny.Tak więc nie ma alternatywy. DopókiKaczyńscy będą aktywni, Tusk będzie miałpoparcie. Premier sprytnie używa Palikota,jest to swego rodzaju przypominacz. Wystarczy,że na chwilę media nie pokazują Kaczyńskich– Palikot robi kabaret; Kaczyńscy dająsię wciągnąć w zabawę i znowu Tusk górą.Do czasu, kiedy nie umocni się lewica,bądź nie stworzy jakaś nowa formacja centrowa,Kaczyńscy są gwarantem sukcesów POi Tuska. Nieszczęściem dla Polski wydaje sięten układ – im bardziej aktywni są Kaczyńscy,tym bardziej rosną notowania Tuska i PO.Tusk zgrabnie wyjął (na chwilę) lewicy Hübneri prawicy Krzaklewskiego. Hübnerowa zrobiłaswoje, Mariana przeceniono, ale Tusk pokazał,że jest premierem wszystkich Polaków? Bogusław KOBISZ9


Nr 7(5) Rok VINWESTYCJA W ŻYCIERok Zdrowia KobietyJan KotarskiZ inicjatywą ogłoszeniaroku 2009Rokiem Zdrowia Kobiety wystąpiłoPolskie TowarzystwoGinekologiczne. Spotkało sięto z poparciem MinisterstwaZdrowia i związane jest z cyklem zdarzeń towarzyszącychXXX Jubileuszowemu MiędzynarodowemuKongresowi PTG, który odbędzie się w Lubliniew dniach 17–19 września tego roku.W ramach akcji działania nasze skupiają sięna dwóch głównych nurtach: szkoleniach zawodowychlekarzy w zakresie problemów zdrowotnychkobiety, najbardziej wpływających na jakośćżycia oraz na działaniach oświaty zdrowotnejkierowanych bezpośrednio do kobiet. Cele wydająsię bardzo oczywiste, ale, jak wskazuje liczbazgłaszających się kobiet na badania profilaktyczneraka szyjki macicy, świadomość społeczeństwa jestnadal niska. Medialne, jak i lokalne działania nieprzynoszą wciąż spodziewanego efektu. Kobietynadal nie wierzą w skuteczność najprostszychi najskuteczniejszych metod postępowania takich,jak zdrowa dieta, regularne wizyty profilaktyczne,kontrolowanie ciśnienia tętniczego krwi oraz poziomucukru i cholesterolu, badania cytologicznei mammograficzne, nie mówiąc już o bardziej inwazyjnychbadaniach związanych z profilaktykąnowotworów jelita grubego. A tymczasem dbałośćo własne zdrowie jest najlepszą inwestycją procentującąprzez całe życie.W roku 2008 Nagrodę Nobla w dziedziniemedycyny otrzymał profesor Zur Hausen z Niemiecza wykrycie czynnika sprawczego raka szyjkimacicy. Wykazał, że nowotworzenie w szyjcemacicy związane jest z infekcją tzw. onkogennychtypów wirusa brodawczaka ludzkiego. To odkryciestworzyło po raz pierwszy w historii medycynyszanse na profilaktykę pierwotną opartą o szczepieniaprzeciwko HPV. W Polsce mamy dostępnedwie szczepionki: dwuwalentną – przeciw typom16i 18 HPV oraz czterowalentną – przeciwko typowi6, 11, 16 i 18. W 27 krajach świata szczepienia przeciwHPV są finansowane z pieniędzy publicznych.W Polsce w 2008 r. szczepienia przeciw HPV trafiłydo kalendarza szczepień zalecanych przez ministrazdrowia. Ponad 30 polskich samorządów szczepijuż przeciw wirusom HPV. Należy domagać się takiegopowstępowania powszechnie. Połączenie aktywnegoprogramu badań cytologicznych z populacyjnymiszczepieniami anty HPV może sprawić,że rak szyjki macicy będzie chorobą znaną młodympokoleniom lekarzy tylko z podręcznikówJakie są szanse polskich dziewczynek naochronę przed rakiem szyjki macicy w porównaniuz rówieśniczkami w Europie? Z miesiąca na miesiącwzrasta liczba gmin finansujących szczepieniaprzeciwko wirusom HPV. W Polsce akcja ta przybieraróżne formy ze względu na środki finansowe,jakimi dysponuje gmina lub fundator. Choć corazwięcej lokalnych samorządów rozważa możliwośćinwestycji w zdrowie młodych mieszkanek, nadaltakich inicjatyw jest niewiele. Pozostaje zatemszczepienie z kieszeni prywatnej. W Polsce szczepieniaprzeciw HPV trafiły na razie do kalendarzaszczepień zalecanych. Na tę informację czekałowiele samorządów, które chcą dołączyć do rosnącegogrona miast i gmin, które już aktywnie stosujątę formę profilaktyki raka szyjki macicy. Są wśródnich duże ośrodki – takie jak Gdynia, Poznań czyLublin, ale także wiele innych – w tym GrodziskWielkopolski. W dwóch miastach rolę organizatorówakcji profilaktycznych wzięły na siebie fundacje.W Łodzi Fundacja dla Dzieci z Chorobami NowotworowymiKrwinka, zaś w Jastrzębiu ZdrojuFundacja Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej.Prof. zw. dr hab. n med. Jan KOTARSKI,prezes Polskiego Towarzystwa GinekologicznegoZDROWIENA ŚCIEŻCE ŻYCIAJak się zdrowo zestarzećJózef SowaNa podstawie najnowszychbadańprocesu starzenia się przeprowadzonychna Universitof Michigan wyprowadzonownioski, że seniorzy XXI wiekuczują się młodziej średnio o około 13–15 latw stosunku do wieku kalendarzowego.Co jakiś czas pojawiają się nowe teorie długowieczności.Badania potwierdzają, że człowiekmoże żyć znacznie dłużej niż 100 lat. Jest tylkojeden warunek: doskonałe warunki bytowe, boim jesteśmy starsi, tym nasze zdrowie jest bardziejkruche.Ostatnio ukazała się znakomita książka AndrewWeila Jak się zdrowo zestarzeć? – praktycznaencyklopedia dobrego i zdrowego starzenia się. Autordoradza, jak zapobiegać wcześniej cierpieniomw wieku starszym. Od początku świata i istnieniażycia na ziemi ludzie szukają różnych sposobów naprzedłużanie życia. Ale dopiero we współczesnościzostało udowodnione –pisze Andrew Weil – że„to geny są nieśmiertelne,a nie ciała, któreje zawierają”. A walkamiędzy śmiertelnościąa nieśmiertelnością rozgrywasię na wszystkichpoziomach naszego organizmu.Każdy człowiekpowinien zaakceptowaćfakt starzeniasię i dążyć do lepszegoprzeżycia tych lat, któresą jeszcze przed nim. Jak stwierdza Andrew Weil,„nie ma żadnych dowodów na to, że jakaś szczególnakombinacja czynników śro dowiskowych (lubich brak) sprzyja długowieczności. Nie ma równieżjakiegoś szczególnego sposobu odżywiania się lubprzyjmowanie witamin czy innych substancji, któreby miały coś wspólnego z dożywaniem sędziwegowieku”.Bardzo wielu ludzi próbuje zaprzeczać rzeczywistościi wpływowi czasu. Niektórzy, by ukryćślady starzenia się, maskują je stosując kosmetyki,natomiast inni poddają się operacjom plastycznym.Dla większości społeczeństwa „starość”,„stary” kojarzą się z takimi przymiotnikami, jakbezwartościowy, podstarzały, przeterminowany,zgrzybiały, zniedołężniały. Ale są też i wyjątki,które z tymi pojęciami kojarzą takie cechy, jakdługowieczny, dojrzały, mądry, trwały, wytrzymały.Niestety, większość z nas widzi w starościwięcej cech negatywnych niż pozytywnych. Weiluważa, że „nasz prawdziwy wiek – ten biologiczny– nie jest zdeterminowany liczbą przeżytychlat, ale stanem naszego organizmu, jego strukturi funkcji. Badania przeprowadzone na zwierzętachudowodniły, że „kiedy brakuje jedzenia, wszystkieistoty, wielkie i małe – żyją wolniej i dłużej, odkładającmoment reprodukcji na lepsze czasy”. Tak jestw świecie zwierząt, natomiast nie mamy dowodów,że organizm ludzki będzie identyczne rea gowaćw niesprzyjających warunkach.Starsi ludzie są naszym pomostem z przeszłością.„Nie postrzegam ich siwych włosówi pomarszczonych twarzy jako oznak przemijaniai ułudy ludzkiej urody. Dla mnie są one sztandaremzwycięstwa tych, którzy przeżyli” – pisze AndrewWeil. Autor twierdzi, że na całokształt życia wpływajązarówno geny jak i wychowanie oraz środowisko.Nigdy albo jedno, albo drugie. Bo „geny towręczone nam przez naturę karty – jedne dobre,inne kiepskie. Ale to od nas zależy, jak nimi pogramy”.Czy można pomóc sobie i zabezpieczyć spokojnąstarość? A. Weil podaje kilka wskazówek:„prowadź coś w rodzaju kartoteki zawierającej historieswoich chorób, urazów, terapii, hospitalizacji,obecnie przyjmowanych leków, a także historiechorób swojej najbliższej rodziny [...]; upewnij się,że poddałeś się zalecanym szczepieniom i szczepsię na bieżąco [...]; poddawaj się kompleksowymbadaniom: mierzenie ciśnienia, badania ogólnemoczu, badanie krwi, elektrokardiogram. Pozwoląone wykryć takie schorzenia, jak nadciśnienie, cukrzyca,podwyższony poziom cholesterolu, anemiaoraz problemy z wątrobą lub nerkami; dowiadujsię o badania profilaktyczne niezbędne w twoimwieku; utrzymuj swoje ciśnienie w normie – tzn.120/80 lub niższe; jeżeli już stwierdzono u ciebieobjawy sprzyjające rozwojowi jakiejś choroby,najpierw spróbuj poradzić sobie z nimi za pomocąśrodków pozafarmakologicznych”; „Nie pal. Uzależnienieod tytoniu to najważniejsza przyczynachorób, którym można zapobiec, a dym z papierosówto najbardziej oczywisty czynnik środowiskowysprzyjający powstawaniu raka. Uważaj na wagę.Chorobliwa otyłość, czasami definiowana jakowaga ok. 45 kg prze kraczająca normalną masę ciała,jest absolutnie nie do pogodzenia ze zdrowymstarzeniem się, ponieważ zwiększa ryzyko wieluchorób wieku starczego (np. zawały, cukrzyca typu2, artretyzm itp.)”.Andrew Weil doradza, że im wcześniej się zaczniemyśleć, jak się chce zestarzeć i coś w tym kierunkurobić, tym lepiej dla każdego. W mniemaniuautora, dieta może być częścią składową zdrowegostylu życia i jest bezwzględnie przekonany, że naszsposób odżywiania się ma wpływ na pow staniestanów zapalnych. Wpływ na sposób starzenia sięma także aktywność fizyczna. Sami musimy ją sobiezapewniać poprzez różne proste ćwiczenia. Dowszystkiego trzeba jednak podchodzić z umiarem.Dotyk i seks są również ważnymi aspektamiżycia człowieka. Brak seksu różne osoby odczuwająinaczej, ale niektóre badania sugerują, że starsi10


<strong>Lipiec</strong> 2009ludzie, którzy pozostają aktywni seksualnie, ciesząsię lepszym zdrowiem fizycznym i emocjonalnymniż ci, którzy seksu nie uprawiają.Życie zawsze było, jest i będzie stresujące.Całkowita dominacja stresu jest niemożliwa. Aleautor uważa, że nasz umysł jest zdolny do kontrolowaniareakcji stresowych. Każdy człowiek samsobie wybiera sposoby na odstresowanie. Opróczaktywności fizycznej ludzkie ciało potrzebujerównież odpowiedniego dawkowania odpoczyn-ku i snu. Drzemka w dzień jest bardzo potrzebna.Jeżeli są zbyt częste i zbyt długie lub odbywają sięw złej porze dnia – drzemki mogą przynieść skutekodwrotny od zamierzonego. Dobry sen jestważnym czynnikiem normalnego funkcjonowaniaorganizmu.Brakiem równowagi emocjonalnej są depresjai lęki, które zakłócają spokojny proces starzeniasię. Andrew Weil zwraca naszą uwagę na potrzebęzrobienia sobie swoistego duchowego obrachunku.Nigdy nie jest za późno na dokonanie bilansu życia.Warto się zastanowić, co w życiu zrobiliśmy, czegonie zdążyliśmy zrobić, a co jeszcze się da naprawić.Świadomość starości i śmierci może nas teżzainspirować do pełniejszego wykorzystania życia– do życia „pełną piersią” i rozwijanie się do granicnaszych możliwości”. A na podsumowanie Weilkieruje do nas takie słowa: „życzę, by wasza starośćbyła łagodna, zdrowa i pełna wdzięku”.Prof. dr hab. Józef SOWACZY ICH PAMIĘTACIE?JEDYNKARzeszowski zespółmuzyczny Jerzego DyniZłoty pierścionek, Czumbalalajka, Polazielone, Marynika, Zakochani w Rzeszowie– to tylko kilka tytułów spośród setek przebojówśpiewanych na przestrzeni blisko 25 lat przezStenię Dyniową, piosenkarkę zespołu muzycznegoswojego męża, Jerzego Dyni.Historia zespołu zaczęła się w czerwcu 1960roku, kiedy z restauracji Rzeszowska, mieszczącejsię przy ul. Kościuszki, odszedł do kawiarni Klubowejzespół Romana Albrzykowskiego. Początkibyły skromne, m.in. z uwagi na kiepski sprzętmuzyczny i aparaturę nagłaśniającą. RestauracjaRzeszowskich Zakładów Gastronomicznych byław tym czasie bardzo popularna. Tu przychodziłapotańczyć śmietanka rzeszowska i z okolicznychmiejscowości. Przyciągały dobra muzyka, głosi osobowość solistki, a także ciągle odświeżanyrepertuar. Kiedy przy placu Farnym otworzonazostała nowa restauracja Relax, zespół został oddelegowanydo niej, aby dla odmiany tam przyciągnąćklientelę swoją muzyką. Warunki były dobre,a obszerna główna sala umożliwiła organizowanieprogramów estradowych z udziałem krajowychi zagranicznych rewiowych artystów. Stanowiło toduże wyzwanie dla zespołu, który akompaniowałsolistom, często laureatom międzynarodowych festiwalipiosenkarskich. Od czerwca 1975 roku zespółzaczął pracować w nowo otwartej restauracjiKaprys, mieszczącej się przy obecnej ul. Hetmańskiej.W tym okresie zespół, noszący już oficjalnienazwę Jedynka odniósł kilka sukcesów. Zakwalifikowałsię do grona laureatów OgólnopolskiegoKonkursu Muzycznych Zespołów Tanecznychw Ciechocinku, podczas którego również SteniaDyniowa otrzymała wyróżnienie. Wokalistkata wystąpiła m. in. w Telewizji Kraków podczasemisji jednego z wydań Kroniki Rzeszowskiej.Jedynka występowała nie tylko w restauracjach.Była wielokrotnie zapraszana przez środowiskodziennikarskie do udziału w majowych spotkaniachdziennikarzy z czytelnikami i radiosłuchaczami,organizowanych na terenie ówczesnegowojewództwa rzeszowskiego z okazji Dni Oświaty,Książki i Prasy. We wrześniu 1979 r. podczas IIIwojewódzkiego konkursu o Złoty Czynel zespółzdobył I nagrodę, a Jerzy Dynia dyplom za aranżacjei wykonawstwo.Działalność muzyczną Jedynki przerwałna kilka miesięcy stan wojenny. Po przywróceniuw Polsce działalności rozrywkowej zespół Jedynkapowrócił do pracy, ale już bez swojego kierownika,który mając ukończone wyższe studia muzycznew krakowskiej Akademii Muzycznej poświęcił siędziennikarstwu. Jego funkcję przejęła Stenia Dy-Zespół Jerzego Dyni z lat 60., który grał w restauracji Rzeszowska. Od lewej: Wiktor Kotula, Andrzej Kulczycki,Stenia Dyniowa, Hieronim Gnacek, Władysław Ziemniak, Jerzy Dynia (z akordeonem).niowa. Po pewnym czasie zespół zakończył ostateczniedziałalność w restauracji Kaprys.Piotr BIERNACKITamten Jerzy DyniaJERZY DYNIA urodził się na KresachWschodnich – w Stanisławowie. Odlat 50. związany z Rzeszowem. Absolwent IILiceum Ogólnokształcącego i PaństwowejŚredniej Szkoły Muzycznej II st. w Rzeszowieoraz Wydziału Pedagogiki InstrumentalnejAkademii Muzycznej w Krakowie. Człowieko szerokich zainteresowaniach. Przez kilkanaścielat był liderem rozrywkowego zespołumuzycznego. Prowadził również klasę saksofonuw rzeszowskiej PSM. W 1977 roku zafascynowałogo dziennikarstwo. Współpracujetakże z naszym miesięcznikiem. Przez17 lat był redaktorem muzycznym RozgłośniPolskiego Radia w Rzeszowie, z czego 4 lataszefem redakcji muzycznej. W drugiej połowielat 80. był dyrektorem naczelnym PaństwowejFilharmonii im. A. Malawskiegow Rzeszowie. W 1989 roku rozpoczął pracęw Oddziale TVP w Rzeszowie; zajmuje się tematykąkulturalną, w szczególności muzyczną.Laureat prestiżowej nagrody im. OskaraKolberga i dwukrotnie regionalnej nagrodyim. Franciszka Kotuli. Okresowo sprawowałpieczę muzyczną nad zespołami pieśni i tańcaBandoska, Rzechy oraz Ostrowiacy. Jest równieżczłonkiem grupy ekspertów międzynarodowegostowarzyszenia folklorystycznegoC.I.O.F.F. Od lat zasiada w różnych gremiachjurorów, międzynarodowych, ogólnopolskichoraz regionalnych muzycznych festiwali, konkursówi przeglądów. Jest członkiem zarząduRzeszowskiego Towarzystwa Muzycznego,a także koncertującym muzykiem uprawiającymmuzykę jazzową. Niedawno został uhonorowanymedalem Gloria Artis.TRADYCJE11


Nr 7(45) Rok VKULTURA SZTUKAIKONY PAMIĘCIObserwacja natury, kontekst kulturowy, wspomnieniaMieczysław Arkadiusz Łyp, autorkilku zbiorów poetyckich,redaktor i wydawca serii „Poeci Podkarpacia”i „Krajobrazów”, fotografik i zasłużonyanimator kultury w swych dokonaniach artystycznychwędruje uparcie po rozlicznychścieżkach pamięci: tych prywatnych, wiodącychw krąg rodziny i wspomnień z dzieciństwa– oraz tych prowadzących w rozległeobszary krajobrazu, historii i kultury.Artystycznym efektem kolejnego etaputwórczych podróży jest właśnie Geniusloci – tomik wierszy wzbogacony własnymifotogramami z wystawy Porta fortuna (Rzeszów2008, wyd. RS DRUK). Genius loci – towedług Słownika mitów i tradycji WładysławaKopalińskiego zbiorowy duch opiekuńczykonkretnego miejsca, rodowodem z mitologiirzymskiej. W kulturze współczesnej kojarzysię z tym wszystkim, co decyduje o szczególności,oryginalności, czyni – w subiektywnymodbiorze i przeświadczeniu – konkretnypunkt na mapie miejscem magicznym. Takiewłaśnie miejsca (i ich wyjątkowość, urodę)odnajduje, a zarazem kreuje M. A. Łyp w najnowszymtomiku. W tytułowym wierszuautor stara się odkryć tajemnice geniuszuPROMIENNE WSPOMNIENIEWystawy w rzeszowskim <strong>Dom</strong>u SztukiPiotr RędziniakGalerie i muzeanie mają wakacji.Pracują pełną parą, oferująckolejne propozycjewystawowe. Biuro WystawArtystycznych również na lipiec przygotowałodwie duże ekspozycje.Jedna z nich jest iście wakacyjna, boto wystawa będąca owocem pracy artystów,którzy uczestniczyli w trzech plenerach odbywającychsię w ubiegłym roku w okolicachRzeszowa. Plenery 2008, bo taki nosi tytuł,jest wyborem prac powstałych na plenerachw Boguchwale, Kolbuszowej i Orzechówce,którym kibicuje i w miarę swoich możliwościwspomaga organizacyjnie BWA w Rzeszowie.Plenery te, z racji zaproszonych artystów- gości,przybierają charakter ogólnopolskich,a nawet międzynarodowych imprez, któremają niemały udział w propagowaniu walorównaszego najbliższego otoczenia właśniewśród artystów przyjezdnych. Główny organizacyjnytrud przyjmują na swoje barkiwładze poszczególnych miast i gmin, jak gospodarzeobiektów, w których artyści miesz-kają i tworzą. Były to: Ośrodek DoradztwaRolnego w Boguchwale oraz Zespoły Szkółw Kolbuszowej i Orzechówce. Komisarzamiplenerów byli: w Boguchwale Jacek Nowak– pracownik BWA, w Kolbuszowej – znanykolbuszowski artysta malarz MaksymilianStarzec oraz w Orzechówce –przedstawicieległównego organizatora – Związku PolskichArtystów Plastyków artyści: Barbara Zienstersteii Mirosław Rymar. Napisałem, iż jestto wystawa idealnie wpisująca się tematyczniew okres wakacji, a tym razem może jeszczebardziej – kiedy nie dopieszczani aurą, możemyzobaczyć pogodne, promienne wspomnienieubiegłorocznego lata.Druga wystawa też może okazać sięswoistego rodzaju wspomnieniową. Zbioryi depozyty BWA 3 jest kolejną – trzecią odsłoną– wydobyciem na światło dzienne kilkudziesięciuspośród ponad 1400 dzieł sztukiwspółczesnej, które znajdują się w zbiorachrzeszowskiego BWA. W owym dziennymświetle my sami konstatujemy, jak te zbiorysą cenne, okazałe i co może nawet trochędziwi – nadal współczesne i aktualne. Pracepowstałe niemal pół wieku temu zaskakująświeżością warsztatu i oryginalnością podejściado tematu.miejsca Kazimierza nad Wisłą. Stare i pięknemiasteczko jest dla wielu miejscem magicznymod czasów, gdy jego uroki odkryła autorkaCudzoziemki – Maria Kuncewiczowa.W Genius loci mamy zatem malinowechruśniaki z wiersza Leśmiana, wawelskiearrasy czy pola dorodnej kapusty (jak u Stanisławskiego).W planie czasowym jest także miejscena pamięć osobistą: w pejzaż Kazimierza wpisanazostaje pamięć o najbliższych: to jabłonie,renklody ojca wzbogacające urodę sierpniowegoKazimierza, a przecież są czasowoi przestrzennie odległe, chociaż uprawnionemocą poetyckiej wyobraźni. Obserwacja natury,kontekst kulturowy, prywatne wspomnienie– to zasadnicze elementy poetyckiejwyobraźni autora..W swych wierszach M. A. Łyp częstopowraca do motywu dzieciństwa. Takie obrazykreujące (czy tylko przywołujące mocą słowa)„geniusza miejsca” dominują w utworachpowstałych w czasie lub pod wrażeniem podróżydo Włoch. Są one twórczym rezultatemzderzenia osobistych doświadczeń ze świadomościąkulturową, wiedzą historyczną i literacką.Podejmując próby przedstawienia urodyi niezwykłości znanych zabytków i miejsc,autor broni się przed suigeneris banalnościąwłaśnie ową wiedzą: stąd ujęcia obrazowe sąstatyczne i migawkowe. Obraz staje się punktemwyjścia do konfrontacji historycznych,kontekstem refleksji egzystencjalnych, jakw utworze pt. Elizjum. To poetycka refleksjaz pobytu w Pompejach, wynikła z chęci opisania,czyli przełożenia na słowa niepowtarzalnościmiejsca, którego uroków opisać sięnie da (o czym wiedzą zastępy poetów i czytelników).Właściwie we wszystkich wierszachze zbioru Genius loci kod natury, zamkniętyw pejzażu przekłada autor na poetyckieobrazy. Nowy tomik, w którym zebrano 25tekstów, stanowi swoiste itinerarium, dziennik– bliższych i dalszych podróży w poszukiwaniu(lub: odkrywaniu) owych „miejscmagicznych”, cieszących się zgodnie z antycznątradycją opieką ducha miejsca. Dla autoraŚcieżek pamięci i Genius loci równie ważnyjest proces postrzegania i opisywania, co rejestrowaniai przekazywania uczuć, energii,nastroju i refleksji, kreowania osobistej wizjiświata. To główna ścieżka jego artystycznych,a zwłaszcza poetyckich wędrówek. Do takiejpodróży (i do odkrywania własnych „miejscmagicznych”) zaprasza Genius loci M. A.Łypa.Dr Anna NIEWOLAKUniwersytet RzeszowskiWystawa składa się z kilkudziesięciuobrazów Olgi Samarskiej oraz wyboru kilkunastuprac na papierze (grafik, gwaszy, rysunków)powstałych w podobnym okresie tj.na przełomie lat 60., 70. XX w. Prace m. in.Stanisława Kuci, Jerzego Biernata, KrzysztofyLachtary, Zygmunta Czyża, JadwigiSzmyd-Sikory.Rzeczywiście zbiór obrazów Olgi Samarskiejjest dominantą tej wystawy, stąd teżnapisałem, że wystawa ta ma charakter wspomnieniaprzede wszystkim postaci artystki,która była jednym z członków założycielii teoretyków legendarnej w naszym środowiskuGrupy XIV. Ale również przypomnieniabardziej, jak artyści znani nam, przecieżtworzący do dziś, rozpoczynali swoje kariery,a BWA było tych początków tych świadkiemi niekiedy stymulatorem.Dodać należy, że w tytule wystawy pojawiłosię nieprzypadkowo określenie „depozyty”.Obrazy O. Samarskiej to właśnie depozytBWA. Artystka bowiem niedługo przedśmiercią ofiarowała naszemu miastu w 2002roku część swojego dorobku artystycznego.I to nie BWA jest jego właścicielem. To miastoRzeszów i jego mieszkańcy są obdarowanitym intelektualnym a równocześnie konkretnymdobrem. Tych prezentów jest więcej.Mam cichą nadzieję, że tłumnie przybędzieciePaństwo na te wystawy i że wielu z tej dziecięcejciekawości oglądania prezentów nie zrobiłosobie na resztę życia wakacji.Piotr RĘDZINIAK12


<strong>Lipiec</strong> 2009W KOLEJNY JUBILEUSZZ patronką Wandą Siemaszkową w pamięciPrzemysławTejkowskiJaki był ten odchodzącyw przeszłość sezon? Możeto zabrzmi nieskromnie, aleuważam, że bardzo udany.Wzbogaciliśmy się o szereg pozycji repertuarowych.I nie myślę tylko o hitach jakNic nie może wiecznie trw@ć czy Sługa dwóchpanów, ale też o spektaklach z Małej Sceny:Kantacie na cztery skrzydła, Wszystko co wiemo mężczyznach i kobietach czy Zapiskach oficeraArmii Czerwonej, które w zasadzie widzowieprzyjmują również jak hity. To oczywiściemoja subiektywna ocena, ale zbieżnaz nią jest reakcja i liczebność widzów. Zadowoleniez tego sezonu powoduje nie tylko opiniao przedstawieniach, ale i postawa zespołuartystycznego.Po wakacjach większość granych sztukznowu wróci na afisz. Budowanie zarównoteatru jak i zespołu czy repertuaru to proces.Sądzę, że udało nam się stworzyć teatr, któryrzeszowianie polubili i do którego chętnieprzychodzą. Dlatego dopóki będzie zapotrzebowaniena obecny repertuar, będziemy goeksploatować. Ale już myślimy o nowych pozycjach.Był też I Multimedia Szajna Festiwali mogę zapewnić, że będzie jego druga edycjai mam nadzieję, iż wiele kolejnych. Wspominamgo jako trudne i miłe zarazem doświadczenie.Trudne, bo pierwsze, a miłe bo istotnieartystyczne. Mam przekonanie, że taka próbapołączenia pamięci o Szajnie ze zmaganiamiwspółczesnych twórców ma sens.Ale we wrześniu rozpocznie się nowyi to wyjątkowy, bo jubileuszowy sezon. Teatrzamierza to świętować. Siódmego październikaminie bowiem 65 lat od powstania TeatruNarodowego w Rzeszowie. Został on powołanydekretem PKWN. To miły paradoks, żemy siemaszkowcy mamy coś pozytywnego dozawdzięczenia PKWN-owi. Główne obchodyjubileuszu planujemy jednak dopiero na rozpoczęciejesiennych Rzeszowskich SpotkańTeatralnych. Będzie to pierwsza premiera nowegosezonu. Na razie powiem może tylko,że w grę wchodzi wielka literatura narodowa,podana z przepychem godnym jubileuszu,ale też z wdziękiem i humorem. Wydarzeniutemu towarzyszyć będą wystawy, wydawnictwai bankiet godny szacownej jubilatki.Znowu zaczniemy od wieszcza AdamaMickiewicza i wiekopomnego dzieła, jakimjest Pan Tadeusz.Myślimy też o pewnej polskiej prapremierze,niespodziance na sylwestra i farsielepszego gatunku. Skończymy też cykl „Teatruw pięciu łatwych lekcjach” i tym samymaktor wreszcie zostanie zdemaskowany. Pozatym na pewno odbędzie się jedna premierana Małej Scenie i być może monodram o JózefieSzajnie, do którego materiał literackijuż powstał. Ten monodram będzie formąprekursorską i interdyscyplinarną. Chcemypołączyć w nim prezentację biografii Szajnyze zwiedzaniem Szajna Galerii. <strong>Nasz</strong> teatr tonie tylko sztuki – nazwijmy je – stacjonarne.To także gościnne występy, niejednokrotniegwiazd polskiej sceny przy okazji spotkańteatralnych. W jesiennej edycji, podobnie jakw zeszłym roku, chcielibyśmy, aby były toWanda Siemaszkowaspotkania tematyczne. „Spotkania z diabłem”zamierzamy tym razem zamienić na spotkaniaz artystami, grającymi w teatrze artystówpod hasłem „Teatr w teatrze”. Jedynie naszapropozycja jubileuszowa wymyka się spodtego szyldu, ale pozostałe będą miały tenwspólny mianownik. Na dziś mogę zdradzić,że rzeszowscy widzowie podczas tych spotkańzobaczą takie sławy, jak Maja Komorowska,Zbigniew Zapasiewicz, Krzysztof Stroińskiczy Franciszek Pieczka.Nie da się ukryć, że Rzeszów sporo zawdzięczaWandzie Siemaszkowej. A co z tegobędzie miała sama założycielka i patronkarzeszowskiego teatru? Poza miłością rzeszowiani nas, ludzi teatru, musi mieć swojąulicę w Rzeszowie. Poza tym jej grób na warszawskichPowązkach wymaga renowacji. Myi Rzeszów jesteśmy jej to winni!Przemysław TEJKOWSKI,dyrektor naczelny Teatruim. Wandy Siemaszkowej w RzeszowieKULTURA SZTUKASEZON BARDZO UDANYOd września filharmonicy koncertować będą w Instytucie Muzyki UR przy ul. Dąbrowskiego 83Anna WiślińskaZakończył się 54.sezon artystycznyFilharmonii im. ArturaMalawskiego w Rzeszowie,pod nową dyrekcją MartyWierzbieniec i szefa artystycznego Vladimira,Kiradjieva. I – jak się okazało – był tosezon bardzo udany.W ciągu dziesięciu miesięcy rzeszowscymelomani wysłuchali ponad 50 koncertówsymfonicznych, 3 koncertów kameralnychi 2 recitali. Orkiestra Filharmonii Rzeszowskiejwystępowała także w Tarnowie, Prze-myślu, Stalowej Woli, Mielcu, Dębicy oraz naSłowacji. Na estradzie filharmonii pojawiłosię wielu znakomitych solistów i dyrygentów:skrzypkowie – Kaja Danczowska, PiotrPławner, Anna Maria Staśkiewicz, KrzysztofJakowicz, Li Chuan-Yun, Roman Lasocki,wiolonczeliści – Tomasz Strahl, Rafał Kwiatkowski,Sol Daniel Kin, Karolina Jaroszewska,pianiści – Krzysztof Jabłoński, MaciejGrzybowski, Wojciech Świtała, utytułowanaflecistka Jadwiga Kotnowska oraz dyrygenci– Tadeusz Wojciechowski, Bogdan Olędzki,Wojciech Rodek, Agnieszka Duczmal, KaiBumann, Wojciech Michniewski. W urozmaiconyprogram – obejmujący muzykę odbaroku po współczesność – wpisano licznekoncerty rocznicowe: koncert dedykowanypamięci Oliviera Messiaena, w 100. rocznicęjego urodzin, uroczysty koncert z okazji 75.urodzin Krzysztofa Pendereckiego (OrkiestraSymfoniczna Filharmonii Rzeszowskiejpod wodzą pierwszego jej dyrygenta MarkaPijarowskiego wykonała II Symfonię BożonarodzeniowąJubilata) oraz liczne koncertybędące ukłonem w stronę wielkiego klasykawiedeńskiego Josepha Haydna, którego 200.rocznicę śmierci obchodzi w tym roku całymuzyczny świat.Na długo pozostaną w pamięci koncertykarnawałowe: „Sylwester w stolicach świata”,entuzjastycznie przyjęty „Cesarski Bal”z udziałem Orkiestry Filharmonii Rzeszow-➢13


KULTURA SZTUKA➢skiej pod batutą Ewy Strusińskiej i tancerzyStudia Tanecznego Aksel Anny Niedzielskiej(koncert powtarzano na życzenie publicznościaż czterokrotnie!), niezapomniany wieczórz Kukla Band, „Tango Forever” z przepięknymitangami Piazzolli i Władysława Szpilmanaw aranżacji Bohdana Jarmołowicza, czy„Wielkie przeboje wielkiego ekranu”.Prawdziwą rewelacją sezonu był koncertNigela Kennediego, który podbił rzeszowskąpubliczność magnetyczną wręcz osobowościąoraz maestrią wykonania jazzowych utworówJimiego Hendrixa i kompozycji własnych.Charyzmatycznemu skrzypkowi towarzyszylinajwybitniejsi polscy muzycy jazzowi: JarekŚmietana, Wojciech Karolak, Adam Kowalewskii Krzysztof Dziedzic. Z ogromnymzainteresowaniem spotkał się również „Wieczórkobiet w filharmonii”, podczas któregozaprezentował się w recitalu „Serwus Madonna”Janusz Radek – niezwykle uzdolnionyaktor i pieśniarz.W ambitnym repertuarze filharmoniinie zabrakło również wielkich dzieł instrumentalnychi wokalno-instrumentalnych.Podczas koncertu wielkopostnego rzeszowskaorkiestra, Chór Instytutu Muzyki UniwersytetuRzeszowskiego oraz soliści wykonaliprzejmujące Dzwony op. 35 S. Rachmaninowai fragmenty symfoniczne Męczeństwaśw. Sebastiana C. Debussy’ego. Zmierzono sięrównież z nieśmiertelną literaturą światowejsymfoniki: symfoniami L. van Beethovena,Symfonią fantastyczną H. Berlioza, IX Symfoniąe-moll Z Nowego Świata op. 95 A. Dvořaka,jak również monumentalną V Symfoniącis-moll G. Mahlera.Jednym z ostatnich akordów sezonukoncertowego był Muzyczny Festiwalw Łańcucie, który okazał się wydarzeniemze wszech miar interesującym, a to za sprawąwysokiego poziomu artystycznego i bardzoróżnorodnej formuły repertuarowej. W szerokimwachlarzu festiwalowych koncertówznalazło się coś dla miłośników opery, recitalfortepianowy, symfonika oraz muzykakameralna na najwyższym europejskim poziomie(ze szwajcarskim kwartetem Merel naczele) nawiązująca do dawnych Dni MuzykiKameralnej, z których zrodził się MuzycznyFestiwal w Łańcucie. Nowym pomysłem byłauroczysta gala operowa – pierwszy w historiifestiwalu koncert plenerowy w przepięknejscenerii łańcuckiego parku. Zainteresowaniekoncertem przeszło wszelkie oczekiwania –muzyki Verdiego, Pucciniego, Bizeta i Leoncavallaw wykonaniu Orkiestry FilharmoniiRzeszowskiej pod batutą Vladimira Kiradijeva,Chóru Instytutu Muzyki UniwersytetuRzeszowskiego oraz solistów słuchało kilkatysięcy melomanów!Kolejny 55. sezon koncertowy rozpoczniesię koncertem symfonicznym 25 wrześniabr. w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiegoprzy ul. Dąbrowskiego 83, gdzieOrkiestra Filharmonii Rzeszowskiej koncertowaćbędzie na czas remontu budynku filharmonii.Z pewnością będzie na co czekać.Anna WIŚLIŃSKAAndrzej SzypułaPod takim tytułemw środę 24 czerwca2009 r. w klubie TurkusWojewódzkiego <strong>Dom</strong>uKultury w Rzeszowieprzy ul. Okrzei 7 odbył się ciekawy koncertz udziałem solistów oraz chórów Kameralnegoi Męskiego Collegium Musicum WDK(pracujących pod moim kierunkiem) z towarzyszeniemPrzemysława Dziaka – fortepian.W programie znalazły się popularnepieśni i piosenki, arie i duety operetkoweznanych kompozytorów.Sylwetkę artysty malarza Jana Kazneckiego– określanego mianem NikiforaRzeszowskiego– a także jego obrazy, w dniuimienin i rozpoczęcia 94. roku życia artysty,przedstawił znany rzeszowski erudyta,znawca sztuki malarskiej Jacek Kawałek, wicedyrektords. artystycznych Zespołu SzkółPlastycznych w Rzeszowie. Zebrani muzycyi słuchacze zgodnym chórem odśpiewali CzcigodnemuJubilatowi, obecnemu na koncercietylko w swoich obrazach, tradycyjne „Stolat!”. Stała galeria obrazów Jana Kazneckiegoznajduje się w holu II piętra WDK.Pomysł koncertu „Niezapomniane melodie”zrodził się w gronie zasłużonych śpiewakówrzeszowskich: Marii Mazurek (sopran)i Władysława Waltosia (tenor). Z wielkimoddaniem i starannością, przy gromkichbrawach i aplauzie publiczności, śpiewali onina koncercie arie i duety z operetek E. Kalmana,F. Lehara, J. Straussa. Nie mniej brawzebrał Marcin Belcyr –tenor, absolwent rzeszowskichszkół muzycznych, obecnie studentWydziału Wokalno-Aktorskiego w Łodzi,który z towarzyszeniem Przemysława Dzia-Nr 7(45) Rok VNIEZAPOMNIANE MELODIEPieśni i piosenki, arie i duety operetkoweka (fortepian) śpiewał pieśni L. van Beethovenai S. Niewiadomskiego.Artystycznym dopełnieniem niezapomnianegotego wieczoru muzycznego byływystępy chóralne. Mocny w swym brzmieniui wyrazie chór męski, pracujący przy WDKdopiero niecały rok, śpiewał popularne pieśniżołnierskie – O mój rozmarynie, Rozkwitałypąki białych róż, Przybyli ułani, a takżewzruszającą pieśń z repertuaru B. ŁadyszaMatko moja, ja wiem. Partie solowe śpiewali:Władysław Waltoś i Bogdan Jedliczka.Chór kameralny, pracujący przy WDK już17 lat, przedstawił kanon Dona nobis pacem,Ave Maria – a’la Caccini, Kraj rodzinny matkimej i Wiedniu mój, tą ostatnią pieśnią wprowadzającsympatyczny nastrój artystycznejbohemy XIX-wiecznego Wiednia.Koncert był podsumowaniem całorocznejpracy chórów, które w minionym roku kulturalnymbyły wyjątkowo pracowite i aktywne.Słowa serdecznej wdzięczności i uznaniaprzekazała zespołom i dyrygentowi zastępcadyrektora WDK Małgorzata Hołowińska,a także opiekunka chórów z ramienia WDKJadwiga Orzechowska. Po koncercie, pełnymartystycznych wzruszeń z autentyczną łezkąw oku, zgodnie stwierdzono, iż tego rodzajuimprezy warto i należy kontynuować. Niektórymprzypomniały się dawne czasy, kiedyprzy WDK pracowało świetne Studio Operowe,które w latach 60. XX wieku wystawiło aż10 spektakli operowych, operetkowych i musicalowych.Muzyka jest wieczna. Zaklęta w pięknedźwięki i słowa zaczarowanego świata operetkinieodmiennie wzrusza nieustannych jejsympatyków i wielbicieli.Andrzej SZYPUŁA,wiceprezes Rzeszowskiego Towarzystwa MuzycznegoGALICJA 2009Międzynarodowy, wielokulturowy festiwal w RzeszowieRyszard ZatorskiPoCarpathii– majowym międzynarodowymfestiwalumuzyczno-śpiewaczym –prawie z marszu, bo już19 czerwca wkroczyła namiesiąc na estrady w Rzeszowie kolejnamiędzynarodowa impreza. Rozpoczynałaja koncertem kultowa Kayah.Festiwal Galicja wymyśliła sześć lattemu Krystyna Shmeruk, szefowa FundacjiDziedzictwo, aby promować i przybliżaćwielowiekowe bogactwo kultury i tradycjiwszystkich narodów zamieszkujących regionkarpacki. Przemyśl, Krasiczyn, Dubiecko,a nawet Tyrawa Wołoska w siódmej edycjibyły miejscem pojedynczych wydarzeń artystycznych.Ale prawie wszystkie odbywały sięw kolejne weekendy w Rzeszowie.Gospodarze miasta, prezydent i samorząd,nie żałując pół miliona zafundowalirzeszowianom ucztę miesięczną – artystycznienajwyższych lotów koncerty i spektakle,by wspomnieć o słowackim Teatrze Tańcaz Bratysławy, który wystąpił na estradzie przy14


<strong>Lipiec</strong> 2009ratuszu w drugą sobotę festiwalowego cykluGalicja –Rzeszów 2009. Artyści przemówilii zachwycili widzów uniwersalnymi środkamiscenicznego przekazu, jakim jest ruch– taniec i pantomima. Przekazali odwiecznedylematy ludzkie w treści widowiska Ognistyptak, które towarzyszą zawsze rodzeniusię nowych wartości i przemianom cywilizacyjnym.Wcześniej w tym dniu z tejże scenypopłynęły ogniste rockowe dźwięki koszyckichzespołów. A późnym wieczorem i nocąjuż Rynek rozbrzmiewał neapolitańskimipieśniami operetkowymi i operowymi w wykonaniuznakomitych tenorów – BogusławaMorki, Jana Zakrzewskiego i Tomasza Kukaoraz Eweliny Hańskiej (sopran). Artyści – jakto podkreślił Bogusław Morka, rozpoczynającFot. Agnieszka KielarNa wernisażu: Sławomir Golonko w rozmowiez dziennikarką Radia Rzeszów Elżbietą LewickąFot. Józef GajdaBogusław Morka, Jan Zakrzewski, Tomasz Kuka orazEwelina Hańskaten koncert z balkonu ratuszaod pieśni „O sole mio” – coraz zachwycali się pięknemodnowionej rzeszowskiejstarówki. Widzowie doceniliich kunszt owacyjnymibrawami. Pewnie jakiś śladwielkiej sztuki pozostał takżew pamięci nawet i tych przypadkowychwidzów spod parasolipiwnych ogródków.Jednak najurodziwszycharii operetkowychi operowych bardziej komfortowo słuchało siępodczas oficjalnego otwarcia festiwalu Galicja– w wielkiej sali koncertowej w FilharmoniiRzeszowskiej z udziałemorkiestry La PassioneTeatru Wielkiegoz Łodzi i solistówbaletu Teatru Muzycznegow Poznaniu poddyrekcją Janusza Knapa.W „Galicyjskichnostalgiach” porywaliswym śpiewem: KerenMartin BabjakHadar z Izraela (dzieńpóźniej w Teatrze Maskakoncertowała z towarzyszeniem YoniFarhiego przy fortepianie), Martin Babjak zeSłowacji i polscy znakomici soliści – UrszulaPiwnicka i Krystian Krzeszowiak. Wydarzeniemscenicznym był również występ mistrzaJerzego Treli. Olbrzym słowa żywegowprowadzał w trans i podziw w monologachz Dziadów Mickiewicza i Wyzwolenia Wyspiańskiego.Znakomita też była recytacjaRoberta Kuźniara (wraz z PrzemysławemTejkowskim gospodarza wieczoru) fragmentuPana Tadeusza. Powiało też Moniuszką.Śpiewali Alicja Płonka, Leopold Stawarz,Kamil Pękala, Łukasz Gaj i Jan Michalak.A przy pianinie znakomity Janusz Tomecki.Scenariusz zaś opracowała śpiewająca poetkaEwa Korczyńska, która porwała słuchaczyFot. Józef GajdaTeatr Tańca z Bratysławym.in. Cygańskim romansem do słów obecnejna widowni poetki rzeszowskiej Reginy Nachaczi muzyki J. Tomeckiego. Ale podobniejak w filharmonii – wielka wytworna salakina Zorza i wielkie pustki na widowni.W kolejne weekendy festiwalowe były m.in. koncerty na estradzie przy ratuszu, zwłaszczarewelacyjnego Tomasza Stańki, zespołówz Rumunii, Węgier oraz polskich: Galicja,Klezmer Band, Karczmarze i Blask Danga,a w Tyrawie Wołoskiej spotkania twórców ludowych.Wśród licznych wystaw, filmowychpropozycji i kiermaszów można było obejrzećw ratuszu intrygującą wystawę rzeźbiarzaSławomira Golonki (czynna do końca lipca).A w kończącym festiwal akordzie – wieczórkabaretowy polonijnych zespołów z Austriii Szwajcarii z udziałem Marcina Dańcai występy dziecięcych zespołów polonijnychz Ukrainy i Czech oraz cykl innych koncertówna estradzie przy ratuszu.Dobrze, że ten festiwal trafił do Rzeszowa,bo są to propozycje artystyczne wysokichlotów, z udziałem artystów najwyższej klasy.„Gwiazdy nad Rzeszowem”, „Odkryj Rzeszów…”zachęcały hasła festiwalowe. A nascenach wspaniale spełniała honory gospodarzaprowadząca imprezy Monika Szela. I wartobyło tych artystów zobaczyć i usłyszeć. Zadarmo. To już może się nie powtórzyć.Ryszard ZATORSKIKULTURA SZTUKAŚWIADECTWA TRADYCJIW Muzeum Okręgowym w RzeszowieZaczął się tzw. sezon ogórkowy, swądziałalność zawiesza większośćinstytucji kulturalnych, natomiast MuzeumOkręgowe w Rzeszowie kontynuujeswa działalność wystawienniczą.Zwiedzający oprócz wystaw stałych(Odkopana przeszłość – pradzieje Polskipołudniowo-wschodniej, Czyn zbrojny żołnierzapolskiego 1914–1945. Kolekcja JanaPartyki, Galeria Malarstwa Polskiego) mogąrównież podziwiać znakomite wystawy czasowe.Do połowy sierpnia otwarta będziewystawa Skarby Kaukazu, która prezentujekobierce kaukaskie, stanowiące część bogatejkolekcji kobierców, gromadzonej przez ponadpół wieku przez Teresę Sahakian (1915-2007) i przekazanej Zamkowi Królewskiemuw Warszawie.Kolekcja Teresy Sahakian stanowiznakomite świadectwo trwałości wielowiekowejtradycji wytwarzania kobierców– tkanin związanych z rytuałem religijnymoraz spełniających ważne funkcje użytkowei estetyczne – obecnych w codziennym życiui stanowiących jedną z najbardziej fascynującychdziedzin twórczości rękodzielniczejmieszkańców Wschodu.W Muzeum Okręgowym w Rzeszowieeksponowane są kobierce kaukaskie – przedmiotszczególnego zainteresowania kolekcjonerki.Podstawowym założeniem organizatorówwystawy była możliwie szeroka prezen-„Faun z winogronami” Salvatore Rosa (Arnelle k. Neapolu1615 - 1673, Rzym - olej, płótno)tacja tkanin najbardziej charakterystycznychdla tego ośrodka sztuki kobierniczej. Wybra-➢15


Nr 7(45) Rok VKULTURA SZTUKAzaprezentowano przedmioty, które związanesą z kulturą Japonii i Chin i pokazują,w jaki sposób kultura Europy fascynowałasię urokami Wschodu. W galerii prezentowanajest XVIII- i XIX-wieczna ceramikaz Dalekiego Wschodu, na którą składają sięprzede wszystkim chińskie wazony porcelanowe,a także kilka obiektów pochodzeniajapońskiego, m. in. skrzynia zdobiona lakąz XVIII w., talerz w typie Imari z pierwszejpoł. XIX w. Eksponowane są również wyrobyz fajansu dekorowane stylizowanymimotywami wschodnimi, m.in. XVIII-wiecznewazony z Delft, XIX w. talerze i wazonyz angielskich i czeskich wytwórni.Wystawę uzupełniają m. in. rokokowemeble XVIII-wieczne z wytwórni w Kolbuszowej,które pochodzą z okresu, kiedy w Europiepanowała moda na tzw. chińszczyznę.Dodatkowo w Galerii zaprezentowano zbiorysreber, które pochodzą zarówno z dużychośrodków sztuki złotniczej: Wrocław, Wiedeń,Moskwa, Petersburg, Cork, Londyn,Paryż, ale również mniejszych, krajowychwytwórni: Warszawa, Kraków, Lwów, Leszno,Grodno oraz Rzeszów.W krużgankach gmachu głównegomuzeum oglądać można nową wystawę ma-➢ ny zespół dziewiętnastowiecznych zabytków,powstałych w bardzo licznych ośrodkach,usytuowanych na rozległej przestrzeni (Azerbejdżan,Armenia, Gruzja), w sposób wyczerpującyukazuje różnorodność sztuki tkackiejregionu. Prezentowane zabytki zwracają uwagębogactwem zestawień barwnych i kompozycji,różnorodnym sposobem ujęcia wzorów,mnogością detali. Prezentowane tkaniny powstaływ czasie, gdy na Wschodzie nastąpiłoodrodzenie sztuki kobierniczej, spowodowanem.in. zainteresowaniem odbiorców europejskichtą dziedziną twórczości. W Polscekobierce stanowiły ważny element wyposażeniai wystroju zarówno siedzib królewskichczy magnackich, jak i skromniejszych – szlacheckich.Te egzotyczne, fascynujące odmiennościątkaniny, sprowadzane z daleka,przez wieki wpisały się w miejscową tradycjęi stanowić zaczęły jej niezbędny element.Interesująco prezentuje się Galeria RzemiosłaArtystycznego, która została otwarta16 maja 2009 roku podczas Nocy Muzeów.Galeria ta zajmuje dwie sale na parterze budynkugłównego muzeum i przeznaczonajest na ekspozycję mebli, ceramiki, strojów,broni, sreber itp. Zgodnie z tematem przewodnimNocy Muzeów – Oblicza OrientuDOMY KULTURYJakie być powinnyLesław WaisPojawiającesięostatnio głosyo potrzebie powołaniaw Rzeszowie domu kulturyskłaniają do zastanowieniasię nad modelem funkcjonowania i faktycznegostanu tych instytucji. W Rzeszowiei województwie podkarpackim brak jest odwielu lat tego typu refleksji. Na tym polu wyprzedzająnas inne województwa. Świadczyo tym opublikowany ostatnio raport z badańprzeprowadzonych w tym zakresie na Mazowszu.Uwagi i wnioski tam zawarte możnaśmiało uogólniać. Mogłyby też one stać siępodstawą do dyskusji na ten temat i u nas.Zainteresowanych odsyłam do wspomnianychjuż przeze mnie – miesiąc temu – stroninternetowych zbliżającego się KONGRE-SU KULTURY POLSKIEJ. Tu chciałbymprzedstawić tylko kilka, wynikających z tegomateriału, uwag i refleksji. <strong>Dom</strong>y kultury,działające w naszym kraju od kilkudziesięciujuż lat, stały się w większości polskich miasti gmin stałym elementem infrastruktury kulturalnej.Niewiele jest dziś w kraju znanychartystów, którzy nie wskazywaliby na domkultury jako pierwsze miejsce swego kontaktuze sztuką. W różnych okresach instytucjete, w zależności od uwarunkowań, odgrywaływiększą lub mniejszą rolę w edukacji kul-turalnej, upowszechnianiu wiedzy o kulturzei sztuce, kształtowaniu twórczych postawspołecznych, zaspokajaniu potrzeb i aspiracjikulturalnych środowisk lokalnych. W okresieostatniego dwudziestolecia, w związku z zachodzącymiw kraju systemowymi zmianami,domy kultury przechodziły często bardzoburzliwe losy. W naszym regionie sieć tychinstytucji „oparła” się różnym, nie zawszeprzemyślanym zakusom, głównie dzięki swejmerytorycznej sile i kompetentnej kadrze.W kraju jednak tylko w latach 1988 - 1991liczba domów kultury zmniejszyła się z 16 do6 tysięcy. Dziś ciągle nie wszystkie jeszcze samorządylokalne, odpowiadające za tę sferę,widzą potrzebę takich instytucji, traktującje jako niekonieczne obciążenie budżetowe.Swiadczy o tym choćby fakt, że dotąd w województwiepodkarpackim prawie 30 gmin,w tym Rzeszów, mimo obowiązku ustawowego- co prawda niezbyt precyzyjnie zapisanego- nie powołało własnych tego typu placówek.Przeprowadzone na Mazowszu badaniapotwierdzają, że domy kultury kryją w sobieduży potencjał sprawczy w zakresie animacjikulturalnej, od której w dużym stopniuzależy kształt lokalnej kultlury. Potencjałten jednak nie zawsze jest wykorzystywany.<strong>Dom</strong>y kultury działają bowiem zbyt częstow sposób tradycyjny, koncentrując się główniena zajęciach dla dzieci i seniorów, imprezachokolicznościowych oraz tzw. usługachkulturalnych jak wynajem sal, nagłaśnianielarstwa europejskiego, zatytułowaną Malarstwowłoskie. Na przestrzeni wieków malarstwowłoskie wypełniło wiele ważnych kartw dziejach kultury zachodniej. Wystawaprzypomina wielkie momenty tej fascynującejhistorii poprzez zestawienie dzieł o charakterzereligijnym, rodzajowym, prezentacjęmotywów antycznych i alegorycznych.Eksponowane płótna pochodzą z licznychszkół i ośrodków artystycznych, takich jakMediolan, Bolonia, Rzym i Neapol. Podziwiaćmożna kopie czołowych mistrzów XVIi XVII wieku: Alloriego, Rafaela, Veronese,jak również kompozycje autorów mniej znanych,takich jak: Giacomo Francesco Cipper,Salvatore Rosa, Rosa da Tivoli. Ponad trzydzieścidzieł malarstwa sprawa, że wystawata stanowi interesującą prezentację obrazówszkoły włoskiej. Wystawę dopełnia prezentacja-ekspozycjamalarstwa krajobrazowegoszkoły austriackiej.Szersze informacje na temat prezentowanychwystaw oraz godzin ich otwarciamożna odnaleźć na stronie www.muzeum.rzeszow.plMichał RUTimprez itp. lub poprzez te usługi „podpinając”się do innych w roli współorganizatora.Wiąże się to najczęściej - wg prowadzącychbadania - z nieumiejętnością formułowaniacelów, które mogłyby posłużyć do określeniamisji, a następnie tworzenia programu domukultury. Wynika to m.in. z braku rozeznaniapotrzeb społecznych. W efekcie, w skrajnychprzypadkach, działa się na tzw. wyczucie,przepisując z roku na rok programy działania,przyjęte w innych warunkach, traktując je jedyniejako formalny wymóg. Niewykorzystywaniepotencjału wielu domów kultury wiążesię też często z brakiem chęci, odwagi, czasemwiedzy potrzebnej do inicjowania działańw tym zakresie i realizowania przypisanychtym instytucjom funkcji kulturotwórczych.Autorzy raportu z przeprowadzonych na Mazowszubadań formułują też model idealnego,nowoczesnego domu kultury. Ma on m.in.:- być miejscem żywym, stymulującymlokalną aktywność, - stanowić centrumprzerzucania pomostów między odległymisobie grupami społecznymi, integrując tymsamym lokalną społeczność, - wyszukiwaćciekawe projekty różnych grup: organizacjipozarządowych, grup nieformalnych orazniezależnych artystów i animatorów kulturyi zapraszać ich do współtworzenia swegoprogramu - w myśl asady mówiącej, że domkultury jest dla ludzi, a nie ludzie dla niego, -docierać nie tylko do najaktywniejszych, aleteż tych, którzy na co dzień mają utrudnionydostęp do kultury, - proponować działaniaintegracyjne, łączące różne media. W sumienowoczesny dom kultury ma być prawdziwymcentrum życia kulturalnego mieszkańcówna terenie swego działania.Lesła WAIS16


Z UDZIAŁEM STOWARZYSZENIA I MIESIĘCZNIKAMEMORIAŁ WŁADYSŁAWA PATYCKIEGOTurniej piłkarski, wspomnienia, spotkaniaPomysł uczczenia sportową imprezą pamięciwybitnego wychowawcy – treneramłodych piłkarzy, a w przeszłości zawodnika– był m.in. w drużynie rzeszowskiej Stali, którawywalczyła awans do I ligi w 1962 roku – zrodziłsię spontanicznie już w dniu pogrzebu WładysławaPatyckiego .Potwierdza to główny inicjator memoriału,Stanisław Kocot, który przez ponad 27 latbył kierownikiem wyszkolenia i koordynatoremsekcji piłki nożnej w Stali, a także trenerem. – Zawszeniezwykle odpowiedzialny i ambitny, stał sięznaczącą postacią nie tylko w sporcie dzięki pracowitościi zaangażowaniu – przypomina postaćWładysława Patyckiego ten zasłużony działaczsportowy.– Był on jednym z pionierów rozsławiającychRzeszów w barwach Stali jako piłkarz, ale i znakomitymwychowawcą wielu wybitnych zawodnikówrangi środowiskowej i krajowej. W kilku klubachw regionie trwale zapisana jest pamięć o nim – dodajeJerzy Maślanka, niegdysiejszy piłkarz WisłokiDębica, a potem działacz sportowy(m.in. prezesrzeszowskiej Stali), nauczyciel i ponad trzy dekadydyrektor Zespołu Szkół Technicznych, a obecnieprzewodniczący komisji edukacji Rady MiastaRzeszowa.Stanisław Stawarz, Stanisław Kocot i Robert Patycki– Władziu był rzeszowiakiem z krwi i kości– wspomina Stanisław Stawarz, który razem z nimgrał wtedy w drużynie Stali, a zaczynali piłkarskąprzygodę w dzikich drużynach podwórkowych. –On był z Grodziska przyrynkowego, ja z Maćkówki,dzielnicy, gdzie teraz stoi hala na Podpromiu – opowiada.– Na Olszynkach rozgrywaliśmy te dziecięcemecze dzielnicowe, potem inne, aż doszliśmyrazem do I ligi w Stali. Czasy wojny siedziały namjeszcze na plecach, rośliśmy razem z Rzeszowem,Władysław Patyckiktóry z maleńkiej mieściny zmieniał się w znaczącyw kraju ośrodek akademicki i przemysłowy.Sam już jako stalowiec ukończyłem studia na politechnice.Wtedy Stal opierała się na rodowitychrzeszowianach , by przypomnieć jeszcze choćbytakich zawodników jakbracia Skibowie, ZbyszekGnida czy Staszek Majcher,jeden z najlepszychbramkarzy w Polsce.Dopiero gdy weszliśmydo I ligi ściągnięto z CracoviiiLudwika Poświatao niezwykłych umiejętnościachpiłkarskich.– Był wzorcem dlamnie i siostry, ale wydarzeniasportowe dotyczącezwłaszcza Stali i jegopiłkarzy zawsze miałypierwszeństwo nawetprzed ważnymi uroczystościamirodzinnymi – wspomina ojca RobertPatycki, który pod jego opieką trenerską występowałteż w drużynach młodzieżowych ZKS Stal.Przyjaciele i rodzina pamiętają go jako niezwykletowarzyskiego i wesołego człowieka. WładysławPatycki był przyjazny społecznym inicjatywom,zwłaszcza gdy dotyczyły młodzieży i sportu.Urodził się 14 stycznia 1937 r. w województwielwowskim w Ciemierzyńcach. Zmarł w Rzeszowie23 czerwca 2008 r. Od wojny już zawsze mieszkałw Rzeszowie. Tu ukończył m.in. szkołę zawodową,a potem średnią przy WSK i w tej fabryce pracowałaż do emerytury; najdłużej na W-53 jako ślusarzremontowy, a następnie brygadzista i kierownikzakładowej stolarni. Społecznik. W latach 1985–89 poseł na Sejm IX kadencji. Na sportowej niwiezapisał się w kronikach Stali jako członek zarząduklubu i sekcji piłki nożnej, był również członkiemrady trenerów Okręgowego Związku Piłki Nożnejw Rzeszowie. ZKS Stal i PZPN uhonorowały gozłotymi odznakami, posiadał tytuł Zasłużonegodla woj. rzeszowskiego, był odznaczony ZłotymKrzyżem Zasługi i Krzyżem Polonia Restituta.Jako piłkarz był wychowankiem Stali Rzeszów.Występował na pozycji prawoskrzydłowego.Ale próbował wcześniej w Spójni rzeszowskiej, grałpotem jako junior w Stali Rzeszów oraz w drużynieseniorów tego klubu (II i I liga), w Stali Łańcut(klasa okręgowa), Resovii (III liga), GrunwaldzieRzeszów i Sokołowiance. W Stali Rzeszów zapisałsię także jako hokeista. Po zakończeniu kariery zawodniczejbył trenerem i prowadził m.in.: PiastaNowa Wieś, Grunwald (później jako Zelmer) Rzeszów,Sokołowiankę oraz drużyny młodzieżoweTrener Władysław Patycki z młodzieżową drużyną Stali Rzeszów (2003 r.)w ZKS Stal Rzeszów (brązowy medal mistrzostwPolski juniorów w 1983 r.), Crasnovię Krasne i KoronęZałęże. Wychował znanych reprezentantówPolski juniorów, którzy jeszcze jako młodzieżowcyprzeszli do pierwszoligowych klubów – DariuszSPORT1962 r. Stal przed awansem do I ligi. Górny rząd od lewej: Alojzy Matysiak, KazimierzCholewa, Ludwik Poświat, Mieczysław Kruk, Stanisław Stawarz, WładysławPatycki; pochyleni: Andrzej Krupa, Zygmunt Janiak; klęczą: Zbigniew Gnida,Ryszard Winiarski, Ryszard Skiba; u dołu bramkarz Stanisław Majcher.Sokołowianka z końca lat 60.; drugi z lewej u góry Władysław Patycki


Marciniak do Widzewa, Bogusław Skiba do mieleckiejStali, Daniel Grębowski do ostrowieckiegoKSZO. A dwaj inni jego wychowankowie – TadeuszZłamaniec i Zbigniew Znojek – byli czołowymipiłkarzami w II-ligowej Stali Rzeszów.Memoriał Władysława Patyckiego, któremupatronuje prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc,Podkarpacki Związek Piłki Nożnej oraz <strong>Stowarzyszenie</strong><strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> Rzeszów i medialnie naszmiesięcznik rozpocznie się 1 sierpnia br. w sobotęwieczorem od wspomnień w sali pamiątek ZKSStali Rzeszów. W niedzielę o godz. 10.00 przyjacieleWładysława Patyckiego spotkają się przyjego grobie na cmentarzu w Wilkowyi. W tymsamym dniu 2 sierpnia o godz. 11.00 na stadionieCrasnovii w Krasnem rozpocznie turniejpiłkarski z udziałem Crasnovii Krasne, KoronyRzeszów, Sokoła Sokół Młp. i Stali Rzeszów.Ryszard ZATORSKINr 7(5) Rok VRZESZOWSKAPIŁKA GÓRĄGratulacje dla piłkarzy i działaczyWiesław ZielińskiJuż sam tytuł felietonubrzmi niewiarygodniedla tych, którzy znająrealia podkarpackiej piłkinożnej. Ale po latach całkowitegodołowania, awans StaliRzeszów i Resovii do II ligigrupy wschodniej jest sporym sukcesem i zapowiedziąmiejmy nadzieję, lepszych czasów.Resoviacy zostali w pięknym stylu mistrzemIII ligi grupy lubelsko-podkarpackiej i awansowaliz pierwszego miejsca. Dobrym duchem klubu zulicy Wyspiańskiego okazał się prezes AleksanderBentkowski. Były minister sprawiedliwości, a takżeposeł i senator Rzeczypospolitej nie zadowalasię tym, co piłkarze osiągnęli w sezonie 2008/2009,lecz zapowiada szturm na I ligę. Być może przyjdziePODRÓŻE • SPORTCrasnovia - czwarty z lewej u góry Władysław PatyckiPĘTLA SPITSBERGENUJedni z pierwszych na świecie wytyczali nową trasę18Krzystof Kubalarecenzji M. Kuczyńskiego:„Po tej lektu-Zrze nikt nie zapyta – po co siętam pchali? Ale raczej pomyśliz żalem: dlaczego mnie niebyło z nimi?”Kiedy ma się takie nazwisko,i jest z wykształcenia geografem oraz pracuje wzakładzie Turystyki i Rekreacji Uniwersytetu Rzeszowskiego,to po prostu nie można nie zostać podróżnikiem.Rzeszowianin, Andrzej Śmiały, podsumowałswoje doświadczenia explorera w wydanejpięknie, kolorowo i z masą zdjęć i ilustracji autoraw rzeszowskim wydawnictwie Mitel książce: PętlaSpitsbergenu. Mało bowiem kto decyduje się dziś naprawdziwą, zorganizowaną od początku do końcaprzez siebie i swoich przyjaciół-współpodróżnikówwyprawę, wymagającą odpowiedniego, długotrwałegoprzygotowania fizycznego, wiedzy o przetrwaniuw ekstremalnych warunkach i specjalistycznegosprzętu.Andrzejowi się nie tylko chciało znaleźć takiemiejsce, wspólnie z przyjaciółmi włożyć niemaływysiłek w poszukiwanie sponsorów i organizacjęwyprawy (dwa lata przygotowań!) i zrealizować jejplan, ale także dowcipnie i zajmująco spisać (napodstawie sporządzanego podczas marszu dziennikapodróży), pasjonującą relację.Mam wrażenie, że zdążył w ostatnim momencie,bo dziś po 1000-km trasie, którą wspólniez Wojciechem Moskalem (tym od wyprawy nabiegun z Jankiem Melą), Tomaszem Schrammemi Wojciechem Jazdonem pokonali pieszo, ciągnącza sobą sanie z wyposażeniem, jako jedni z pierwszychna świecie wytyczając nową trasę, której dotego czasu nikt wcześniej nie przeszedł w całościpieszo z ekwipunkiem na nartach, ciągnąc za sobąsanie-pulki. Bo dzisiaj wzdłuż i wszerz podróżujątam nowoczesnymi traktorami bogaci, spragnieniemocji turyści i zwykli mieszkańcy wyspy, narażającpotencjalnych podróżników na rozjechanie.Czytając książkę Andrzeja możemy prawiepoczuć się członkami tej wyprawy i zrozumiećwolność polarnej wędrówki, która przepełniałajej uczestników, a nawet podzielić jego żal, że sięskończyła. Solidaryzując się z autorem, rozumiemydoskonale, że „umęczenie w imię narodowejtradycji” (s. 40) leży w naszym charakterze taksamo jak radzenie sobie z naprawami wszystkiego,co się zepsuło, przy pomocy kawałka drutu (s. 42).Ułańska fantazja i frywolność „wyprawowiczów”dowodzi, że naszych„Mc Gvyerów” nic niejest w stanie powstrzymaćod dotarcia do celui spełnienia marzeń. Byćmoże tylko rodzinnauroczystość stanąć możetu na przeszkodzie. Bo zksiążki widać wyraźnie,iż rodzina ma dla każdegoz uczestników – i dlasamego autora, który orodzinie pisze równieciepło, jak o mroźnejArktyce – ogromne znaczenie.Może przeczytanie tej książki stanie się zachętądo samodzielnego przejścia po naszych malowniczychbeskidzkich i bieszczadzkich szlakach(zanim zdecydujemy się na Spitsbergen), na którychrównież można spotkać często Andrzeja, wędrującegoze studentami, z rodziną lub przyjaciółmi.Pierwsze kroki podróżnika powinny rozpoczynaćsię od swojej małej ojczyzny. Od czegoś trzeba zacząćnajdalsze podróże.Dr Krzysztof KUBALAUniwersytet RzeszowskiTABLICAPAMIĘCI JANASTRZELCZYKAPrezydent Rzeszowa poparłinicjatywę Stowarzyszenia<strong>Nasz</strong> <strong>Dom</strong> Rzeszów30czerwca Jerzy Maślanka, prezesStowarzyszenia NASZ DOM –RZESZÓW i redaktor naczelny naszego miesięcznika,otrzymał od zastępcy prezydenta RzeszowaStanisława Sienki potwierdzenie, że „PrezydentMiasta Rzeszowa w pełni popiera starania o upamiętnienieosoby wybitnego trenera siatkówkiJana Strzelczykatablicą pamiątkową,umieszczonąna budynku RegionalnegoCentrumSportowo-WidowiskowegoPodpromie”.Jest to pozytywnaodpowiedźna starania podjęteprzez koło KorzenieRzeszowskiejSiatkówki przy Stowarzyszeniu<strong>Nasz</strong><strong>Dom</strong> Rzeszów,Jan Strzelczykktóremu przewodzidr inż. Wiesław Sipowicz,jeden z niegdysiejszych siatkarzy rzeszowskich,którzy kładli podwaliny pod późniejsząpotęgę tej dyscypliny sportu w naszym mieście.W dorosłym życiu zawodowo działacz ten związanybył z Politechniką Rzeszowską i problemamiochrony środowiska. I to on właśnie był inicjatoremupamiętnienia dorobku Jana Strzelczyka,wybitnego rzeszowianina, siatkarza, reprezentantaPolski, trenera, twórcy potęgi Resovii i wychowawcywielu pokoleń sportowców.


<strong>Lipiec</strong> 2009taki czas, że piłkarska drużyna biało-czerwonych „pasiaków” z Rzeszowa pomści klęskęz roku 1937 w Janowej Dolinie. Stała się udziałem tak wspaniałych piłkarzy jak TadeuszaHogendorffa, Józefa Wróbla i Stanisława Barana. Ale na dalsze awanse piłkarzy najstarszegoklubu w Polsce poczekajmy na razie do przyszłego sezonu. Teraz gratulacje należąsię piłkarzom oraz działaczom i kadrze trenerskiej z Tomaszem Tułaczem na czele. StalRzeszów awans wywalczyła po zwycięskich barażach z Concordią Piotrków Trybunalski.Dwa wygrane mecze, w tym rewanż w osłabieniu kadrowym to wyczyn, który powinienwzbudzić uznanie nawet największych krytyków rzeszowskiej drużyny z ulicy Hetmańskiej.Gratulacje należą się więc także piłkarzom biało-niebieskich, trenerom CzesławowiPalikowi i –pochodzącemu jak ja z ulicy Okrzei – Jackowi Husowi oraz działaczom tegoklubu z Jackiem Szczepaniakiem i Janem Lechem na czele.Miejmy nadzieję, że do poziomu rzeszowskich drużyn dorównają kibice obu klubów.II liga, aczkolwiek zreformowana i niestanowiąca jak przed laty zaplecza ekstraklasy,wymaga jednak trochę innej kultury kibicowania. Wymyślanie sobie nawzajem od najgorszychi wypominanie rodowodów, nie przystoi kibicom zarówno Resovii, jak i StaliRzeszów. Mam nadzieję, że z czysto sportowej rywalizacji pomiędzy piłkarskimi drużynamistolicy województwa podkarpackiego zrodzi się awans nie tylko do I ligi, lecz takżedo ekstraklasy. Rzeszów zasługuje na to, aby mieć przynajmniej jeden piłkarski zespół wnajlepszej polskiej klasie rozgrywkowej i jeden na zapleczu ekstraklasy.Kto będzie lub powinien grać w ekstraklasie oraz w I lidze? Ta drużyna z Rzeszowa,która lepiej będzie sobie radzić na boisku w sportowej rywalizacji, a nie w ulicznychburdach ich kibiców. Kibice Resovii muszą zrozumieć, że Stal także wrosła w pejzaż miastanad Wisłokiem. Z kolei sympatycy Stali muszą uszanować ogrom resoviackiej historiiściśle związanej z Rzeszowem. Tylko we wzajemnym szacunku można budować cennesportowe plany na przyszłość. Banalne powiedzenie mówi, że zgoda buduje, a niezgodarujnuje. Bądźmy więc w Rzeszowie, jak prawdziwi Polacy: mądrzy przed szkodą, a nie poszkodzie...W HALI NA PODPROMIUTurniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata w piłcesiatkowej kobietJustyna RógOd 17 do 19 lipca w rzeszowskiej hali na Podpromiu rozgrywanybędzie Turniej Kwalifikacyjny do MistrzostwŚwiata w Piłce Siatkowej Kobiet 2010, które odbędą się w Japonii.Rywalkami Polek będą zawodniczki z Belgii, Turcji i Francji.Organizatorem imprezy jest PZPS, a głównymi sponsorami Plus GSMi miasto Rzeszów. Trener Jerzy Matlak na ten turniej powołał szerokąkadrę. Znalazło sie w niej wiele zawodniczek o znanych nazwiskach takich, jak KatarzynaSkowrońska-Dolata, Mariola Zenik czy Dorota Świeniewicz. Sporą zachętą dla siatkarskichfanów, oprócz znakomitych gwiazd żeńskiej siatkówki, może być samo miasto, którew ostatnich miesiącach dzięki świetnej promocji jest coraz chętniej odwiedzane przezturystów. Również hala Podromie przez wielu uważana jest za magiczne miejsce, którepodczas siatkarskich widowisk zachwyca atmosferą.Polki już teraz zapowiadają, że w potyczce, w której walczyć będą o awans do przyszłorocznychMŚ, dadzą z siebie wszystko. Zainteresowanie biletami na tę imprezę jestspore. – Zamierzam kupić bilety na wszystkie trzy dni, gdyż z całą pewnością będzie toniezapomniane widowisko, które warto zobaczyć – mówi Łukasz z Rzeszowa. Zapowiadasię impreza na miarę turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata w piłce siatkowejmężczyzn, który odbył się również w Rzeszowie w 2005 roku i zgromadził wtedy tłumysiatkarskich sympatyków.Tak było też w hali na Podpromiu dwa lata temuW i e s ł aw Z I E L I Ń SK IJustyna RÓGFot. Krzysztof Łokaj (Nowiny)WIROWANIE NA PLANIEICENA SUMIENIAznowu mamy w telewizji, za przeproszeniempublicznej, widowiskojak na pogrzebie cygańskim. Jedni płaczą, inni klaszczą, a łysekonie żwawo ciągną furę z trumną. Publiczna to ona stajesię dlatego, że od jakiegoś czasu panuje w niej coraz większyburdel, w którym tylko nieciężkich obyczajów pensjonariuszezmieniają się, ale firma nie. Ani trochę! Tylko pyszczą wszędzie,że niewdzięczne ludziska nie chcą płacić abonamentu.A niby za co? Za oglądanie cyferblatu Wildsteina, Pospieszalskiegoi coraz głupszych seriali? Jedyne co w niej godne uwagi,to wznowienia produkcji z lat 70. i 80. Ale ileż razy możnaoglądać Dyzmę, Samych swoich i Czterdziestolatka?Kiedyś do głowy by mi nie przyszło, że na tym zapyziałymtle za prawdziwą gwiazdę będzie robił kowboj Cejrowski.Ale taka jest realna rzeczywistość. Sejm już kolejny raz podchodzido nowelizacji ustawy o mediach publicznych i po razkolejny nieskutecznie, bo prezydent chce ugrać dla bliźniakaprezesa jakąś medialną synekurę. Wpierw pismani pozwolilina stołku prezesowym powygłupiać się Wildsteinowi. Późniejpostawili na renesansowego specjalistę od wszystkiego, czyliUrbańskiego. Też nawygłupiał się trochę. Aż ni z gruszki, niz pietruszki cały zarząd Urbańskiego poszedł na hak i zawisł.Do stolca dorwał się faszyzujący wszechpolak, w dodatkuz giertychowskim zadęciem i ten dopiero zaczął w publicznejfarfalić jak się patrzy. Powywalał kogo chciał, pozatrudniałuzdolnioną zadymiarsko brać wszechpolską, z którą pozawierałtakie umowy, że same odprawy wystarczą im na przyzwoiteżycie.Telewizja publiczna zaczyna coraz bardziej przypominaćagencję towarzyską. W efekcie wtrącił się w tę całą zabawęminister skarbu, jako właściciel całego majdanu, i mamyznowu dwóch prezesów, czyli tak naprawdę żadnego. Premierkryguje się jak panienka i niby nie chce ingerować, bo na bałagannie ma mądrych, a tu karuzela zasuwa w coraz bardziejpijanym widzie. Prezes Farfał wywalił biura konkurencji, czyliBochenka i Siwka, z Woronicza na banicję przy PowstańcówWarszawy. Od razu rozpoczęła się jak za Urbańskiego zabawaz włóczeniem po sądach. Prostą i oczywistą kwestię znowurozstrzygnie sąd, bo idiotyczną rzeczywistość medialnązafundowali nam za nasze pieniądze niedouczeni politycyz ambicjonalnym przerostem chcieć, a niedoborem umieć.A cała generacja starszych dziennikarzy z rozrzewnieniemwspomina czasy Szczepańskiego i Kwiatkowskiego. Okazujesię, że aktualnie nawet wierzący z wierzącym nie jest w staniedogadać się o cenę sumienia. A w Rzeszowie telewizją kierujewybitny specjalista, ale od zadymiania, a nie telewizyjnej roboty.Widocznie potrafi nieźle farfalić.WBÓJ HIERARCHYStalowej Woli na dobre rozgorzała wojna biskupaFrankowskiego z prezydentem Szlęzakiem.Takie sceny zdarzały się, ale w czasach PRL-u, a nie demokratycznejuległości Kościołowi. Hierarcha wymyślił sobie budowęósmej już świątyni w mieście na osiedlu Młodynie, chociażwładza miejska widzi tam zupełnie coś innego. Zmobilizowałmoherowe towarzystwo, postawił krzyż, kapliczkę i wszystkopokropił jak należy, nawet za darmo, bez pobrania stosownejopłaty za amortyzację kropidła. W ruchu ciągłym prowadzikrucjatę. Prezydent nie ustępuje, co jest ewenementem wewspółczesnej Polsce. Ośmielił się powiedzieć nie!Największej pikanterii całej sprawie nadał incydentz nocnym wymalowaniem na kapliczce dorodnego organumęskiego w stadium totalnego wzwodu. I pod tak zdobnąkapliczką zwolennicy biskupa zanosili błagalne modły, nieuświadamiając sobie niesamowitego komizmu sytuacji. Naprawdęnie sposób było na taki widok zachować należną powagę.Całość stanowi bardzo interesujące studium mentalnościw niby demokratycznym i niby – nieklerykalnym kraju.A w Rzeszowie powoli zaczyna upadać natchniona wizjamarszałka obejmująca budowę rajskich ogrodów Semiramidyobok pomnika Walk Rewolucyjnych. Wszystko wskazuje nato, że wystarczy sam parking. Zobaczymy.Roman MAŁEK19SPORT FELIETON


ROZMAITOŚCIJerzy MaślankaA NAM SIĘ MARZY I LIGARzeszów w rankingach rwie na całość,bo ma czas dobrej koniunktury.I PIŁCE w końcu się udałoo jeden szczebel wejść do góry.Cieszą się władze i prezesi,a u nas rodzi gęsią skórkę.Czy nowy sezon znów przyniesiebijatyk , draństwa nam powtórkę?A kiedy wszyscy się cieszymy,wciąż w nas niepewność jest ta sama.Czy ze stadionów przepędzimygbura, złoczyńców oraz chama?Spróbujmy wspólnie kibicować,gdy dwa stadiony niedaleko.Niech w piłce będzie też odnowa!Popatrzmy choćby na ASSECO.Zostawmy dawne niepokoje,co drzemią w sercach i pamięci.Wspólnie wspierajmy drużyn boje,biskup na pewno je poświęci.Połączmy przyjacielsko ręce,utwórzmy klub kibica zgrany.A rzeszowianie nam w podzięcepowiedzą: takich was kochamy.Kiedy nastąpi ta odmianai na stadionach era nowa,syn z wnukiem krzyknie: STAL kochanapodobnie również jak RESOVIA.OPOWIEŚCI WRÓŻKI ESTERYNr 7(5) Rok VCZARY, MARYGwiazdy uspokajają i zniewalają swą tajemniczościąCzłowiek od niepamiętnych czasów chciał wiedzieć co go może czekać w przyszłości. I nieważne,czy dotyczyło to kilku następnych dni, miesięcy, czy lat – zawsze ciekawość była czasami silniejszaniż poczucie realizmu.Odpowiedzi na swoje niejasności szukano w zjawiskach przyrodniczych, w zwierzętach, a nawetw innych ludziach. I tak, od początku ludzkości – światło, dźwięk i zapach stanowiły coś niewytłumaczalnego,a więc dane od sił wyższych. Grzmoty, błyskawice tłumaczone były jako gniew bogów na Olimpie.Starożytni bogowie, co prawda oddaleni i niewidzialni, ale w jakiś sposób podobni do zwykłych śmiertelników,zatem w ich pieleszach boskiego Olimpu dochodziło do rodzinnych kłótni, awantur i złorzeczeń. GdyZeus z Herą mieli z sobą na pieńku, to ciskali w siebie błyskawicami i rozbijali boskie amfory, powodującstraszne huki w chmurach. A ludzie pochylali nisko głowy i składali ofiary, by gniew bogów nie był zbytsrogi i żeby przypadkiem nie obrócił się przeciwko zwykłym śmiertelnikom na Ziemi.Aby wszystko przebiegało według woli bogów, czuwał nad tym sztab wybrańców bogów, czyli kapłanów,którzy umiejętnie sterowali emocjami tłumu. Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, byli to ludziedopuszczeni do pewnego obszaru wiedzy, niedostępnej innym, w tym nawet możnowładcom. Sposóbprzekazywania owej wiedzy wymagał odpowiedniej scenerii, przez co towarzyszyły temu swoiste obrzędyi rytuały. Wzmacniało to tajemniczość i niecodzienność. Tak działali kapłani w Egipcie, Rzymie, szamaniw Azji, Afryce, Ameryce Południowej. Wiedzieli coś, co było ze wszech miar chronione przed zwykłymizjadaczami chleba. Patrzyli w niebo i ustalali los ludzi na Ziemi.Astrologia, czyli odczytywanie przyszłości z gwiazd, była nauką wybrańców – łączników nieba i ziemi.Koniunkcje gwiazd względem miejsca i godzin urodzenia człowieka wytyczały jego drogę życiową.Według podanych przez magów parametrów kwadratury planet, królowie zawierali związki małżeńskie,rozpoczynali wojny, wznosili wielkie budowle. A później, jeśli coś nie wyszło, zawsze można było powiedzieć:„Tak było zapisane w gwiazdach”...Minęły stulecia, przeminęli władcy, rozpadły się wielkie świątynie, zmieniały się religie i cywilizacje,a człowiek nadal szuka odpowiedzi na pytanie: „ Co mnie czeka?” Co więc robi? Siada przed komputeremi za pomocą kilku kliknięć klawiatury patrzy na rozkładany na ekranie pasjans. Może też wysłać SMS i zaodpowiednią zapłatą usłyszeć swój horoskop, albo może kupić w kiosku gazetę i przeczytać, co może goczekać w pracy, w miłości, w domu. Seryjne przepowiednie dla Byków, Raków, Panien... Może też znaleźćadres wróżki, jasnowidza, tarocisty i chyłkiem udać się po odpowiedzi na nurtujące go pytania. Niech ktośinny swoimi tylko sposobami powie coś o przyszłości... Tak jak w starożytnym Egipcie, tak i teraz wróżbicistanowią grupę ludzi posiadających pewną wiedzę przez nich odpowiednio zinterpretowaną i silni strzeżoną.Są obecnie nawet szkoły wróżenia, gdzie oprócz sposobów rozkładania kart i patrzenia w kulę, poznajesię psychologię człowieka, komunikację ciała czy elementy psychoterapii i kanony etyczne zawodu. (Mniew kodeks etyczny wprowadzała współpracownica słynnej wróżki warszawskiej Józefiny Pellegrini).Dziś każdy sam chce o sobie decydować, ale jako że jesteśmy tylko mikrocząsteczką ziarenka piaskuw kosmosie, nic więc dziwnego, że szukamy odpowiedzi na wiele pytań w naukowych badaniach supernowoczesnąaparaturą, rozkładając komputerowego pasjansa lub potajemnie idąc do wróżki. Obojętnie,jakie kroki podejmiemy, musimy wiedzieć, że to my sami ponosimy konsekwencje swoich działań. Ale czasamipopatrzymy w gwiazdy; są takie piękne w letnie noce – uspokajają i zniewalają swą tajemniczością...A wtedy dzieją się przedziwne czary- mary...WRÓŻKA ESTERAGdy WŁADZE MIASTA też sport czująi RADA także jako taka,wam klub kibica zafundują,gdzie będzie radość, a nie DRAKA.PSA kiedy wszyscy dojrzejemy,że dobrze nam w rozgrywkach idzie,to wspólnie razem wykrzykniemy:z tej dwójki – obie W PIERWSZEJ LIDZE!FRASZKIAdam DecowskiZMODYFIKOWANE PRZYSŁOWIENie matura, lecz chęć szczerazrobi z ciebie…politykiera.W BIURZENajchętniej przestrzegaurzędnicza wiaranie poleceń szefa,lecz wskazówek zegara.DOPIERO WTEDYGdy się uraczymygorzałki smakiem,to rozmawiamy,jak Polak z Polakiem.WIĘCEJ LUZU20Baran (21 III - 20 IV) Bądź bardziej powściągliwyw wyrażaniu opinii. Pod koniec miesiącawszystko zmieni się na lepsze.Byk (21 IV - 20 V) Rewelacyjna forma intelektualna.W miłości sielanka.Bliźnięta (21 V - 21 VI) Najlepszy czas w rokuna podreperowanie finansów. Niezwykłe powodzeniew miłości.Rak (22 VI - 22 VII) Dobra forma fizyczna.W uczuciach romantycznie.Lew (23 VII - 23 VIII) Kroi się miła niespodzianka.Uwaga osoby stanu wolnego – wiele możesię zmienić.Panna (24 VIII - 22 IX) Teraz zaplanuj najbliższąprzyszłość. Więcej luzu, nie patrz na innychz góry.Waga (23 IX - 23 X) Uwierz, że wszystko zależyod Ciebie, a osiągniesz sukces. Dysponujeszbowiem sporą energią.Skorpion (24 X - 22 XI) Dobra forma i zdrowie.W pracy sukcesy.Strzelec (23 XI - 21 XII) Działaj ostrożnie i powoli.Bierz pod uwagę argumenty partnera.Koziorożec (22 XII - 20 I) Nie przegap okazji finansowej.W uczuciach spokojnie, ale wielobarwnie.Wodnik (21 I - 19 II) Pozytywne zmiany, o ilewykażesz się aktywnością. Zrozumiesz, co tonamiętność.Ryby (20 II - 20 III) Dużo dobrej energii i wyczuciew interesach. W miłości wspaniale.


<strong>Lipiec</strong> 2009PCVALUMINIUMnowa jakośćżyciaREKLAMA21


Nr 7(5) Rok VREKLAMA22


<strong>Lipiec</strong> 2009www.elektromontaz.com.plREKLAMA23


Nr 7(5) Rok VREKLAMA24

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!