Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
92 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.szego Szlązka, jest w drodze do Wilna, przywoływany przez wszystkichpanów koronnych i wielu litewskich. Posłaniec odniósł dowódzcytę wiadomość, i tenże sam posłaniec — o! tylko nie spoglądajcie namnie tak zdnmiałym wzrokiem, mości Tarnowski! — i tenże sam posłaniec,mówię, niósł z sobą spis tych, którzy w nieprzytomności panaMichała najgłośniej przeciw niemu mówili. O! ten spis nieszczęsny!Nieraz zdawało mi się, iżern zań pokutował i cierpiał...i częstokroć nawet jeszcze mi się zdaje, że on wezgłowie mego śmiertelnegołoża cierniami uściele. Ten spis był jedną z pochodni,co miała rozniecić płomień nieludzkiej zemsty, która przez wiele latrozniosła okropności spustoszenia po ojczystych krajach i krwawemorderstwo zapaliła pomiędzy najszlachetniejszemi rodzinami!Niedługo potem, przechadzając się raz według zwyczaju późnymwieczorem po placu zamkowym, poglądałem na prawą stronę,gdy wtem postrzegam dziwnie zakapturzonych jeźdźców, przybliżającychsię do małych drzwiczek. A gdy się tam przybliżyli,jeden z nich zsiadł z konia, obejrzał się lękliwie w około, i mocno sięprzestraszył, kiedy mnie spostrzegł. Ale gdym przystąpił do niego,by go według urzędu i obowiązku mojego zapytać o nazwisko i powód,co go o tak późnej godzinie sprowadza do królewskiego zamku,— pozdrowiłmnie po przyjacielsku, zdjął kaptur z twarzy, i dał mi się poznaćjako lekarz nadworny, mistrz llermippus Laskaris.Praw da, że ja tego filozofa nigdy nie cierpiałem; ale terazprzybywał on od wojska i mógł mi wiele powiedzieć o dostojnym panuGlińskim, a zatćm go pozdrowiłem. Ale on rzekł do innie cichymgłosem i niezmiernie zmieszany; — że ja mam jego i jeszcze jednego,co z nim przybył, zaprowadzić jak można najtajemniej do najskrytszegopokoju w zamku, który mi wymienił; że taka jest wola kniaziaMichała, i że ma to do mnie na piśmie.Poprowadziłem więc samotnemi galeryami greckiego mistrza i jegozakapturzonego towarzysza, do wieży Skirgiełły.Tam oddał mi Laskaris własnoręczne pismo pana Michała Lwowiczaw takiej treści: — że jest zadowolony z mojej czujności, i że miposyła tu uczonego doktora Laskarisa i jego powiernego sługę TurkaHassana: — tych mam ja w skrytości trzymać w wieży Skirgiełły,tak aby nikt w Wilnie o nieli nie wiedział, opatrywać ich we wszystko,czego im trzeba będzie, a na przypadek bronić ich nawet.Przeczytawszy to , pytałem doktora o wiadomości od wojska,a on mi mało co pocieszającego powiedział: że zaciągi rycerstwa,a osobliwie polskiego, bardzo powoli postępują; że hetmankoronnySzczepan Czarnkowski, wzbrania się. dowodzić pod rozkazami MichałaGlińskiego; że zuchwałość magnatów staje się coraz bardziej niepohamowaną,że król bardzo jest chory i nic będzie mógł pozostać w Li
HIPOLIT BORATYŃSKI. 93dzie, mocno zagrożonej przez Tatarów; i tym podobne. Koniec końców,zdawało mi się, że podróż uczonego mistrza nie zupełnie byładobrowolna. Powstawał on gwałtownie na niektórych panów, a osobliwiena marszałka wielkiego i na kanclerza koronnego, co wyraźniechciał narzucić królowi swego lekarza, który wszelako ciemny jakw rogu, i ani na jotę nic. nie rozumie hermesowej sztuki.— „Powiadacie tedy — przerwałem mu, — że król ma opuścić Lidę?To w takim razie zapewne powróci do W ilna? Otóż może jużtu swego brata zastanie; albowiem doniesiono mi o blizkiem przybyciumargrabi Łużyckiego. A nawet i dworscy słudzy otrzymali rozkaz,aby pomieszkanie jego urządzić i przygotować; a zatem nie wiem,jak długo będziecie mogli przebywać w tym pokoju wieżowym, kiedyten, jak zapewne wiedzieć musicie, należy do pokojów pana Zygmunta.— Eh! to nie nastąpi tak prędko— odpowiedział mistrz Laskarisz tajemniczym uśmiechem — żebyśmy nio mieli czasu urządzićsię tu nieco.— A zresztą, jeżeli przybędzie — przerwał ohydny Hassan, rzuciwszyzłośliwe wejrzenie ponuremi oczami na mistrza, — to tem lepiej!— to nas tu znajdzie gotowych na swoje przyjęcie!— Według pisma kniazia Glińskiego — powiedział Grek, obróciwszysię do mnie, — obowiązani jesteście, mości panie kasztelanicu,wypełnić prośby, które do was zaniosę. A tych jest niewiele! Otopotrzebuję samotności do moich głębokich n au k ! Raczycie tedy to, codo pożywienia i potrzeby ziemskiego ciała należy dla mnie i dla szanownegoHassana, w pewnych godzinach w przedpokoju tej wieży zostawiać,i dać nam o tem wiedzieć stuknieniem w blachę metaliczną,która się w nim znajduje. A zresztą, wielmożny młody panieKijowski, nie macie potrzeby niczem innem troskliwości swej ku namdowodzić, a osobliwie trudzić się do tego pokoju, który odtąd poświęconyzostanie na przybytek pobożnego zajęcia i wysokiej nauki. Idźciezatem w pokoju, mój synu, i bądźcie błogosławiony potrójnie!Tym więc sposobem dostawszy odprawę, uczyniłem odwrót przezedrzwi, które Turek Hassan natychmiast za mną zatarasował.Tak upłynęło trzy tygodnie, w przeciągu których regularnietrzy razy na dzień wypełniałem obowiązek względem moich tajemniczychgości; widzieć ich atoli nigdy nie mogłem, a z resztą małosię o nich troszczyłem, i niewiele tóż mi czasu zostawało na to, w mieściebowiem bardzo było niespokojnie.Przyszła wieść, że synowiec Mendy-Gereja, chana Tatarskiego,sułtan Mohammed-Gereja i sułtan Bity-Gereja połączone wojska ry cerstwa polskiego pobili, a nawet wkrótce i samo Wilno może się ichnapadów spodziewać. Niezgoda szlachty i słabość króla powiększy-
- Page 46 and 47: 4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zagadnie
- Page 48 and 49: 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.chcąc s
- Page 50 and 51: 4 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zamyślo
- Page 52 and 53: 4 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Grob
- Page 54 and 55: 50 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.obudziło
- Page 56: 52 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Piastów.
- Page 60 and 61: 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rżaną
- Page 62 and 63: 5SALEKSANDER BRONIKOW SKI.je, zawie
- Page 64 and 65: 60 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ko czasem
- Page 66 and 67: 62 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wej; jedn
- Page 68 and 69: (34 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wzniośl
- Page 70 and 71: 6 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.cym. Jed
- Page 72 and 73: 6 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.baby by
- Page 74 and 75: 70 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i końca!
- Page 76 and 77: 7 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pieniąd
- Page 78 and 79: 74 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jaśniejs
- Page 80 and 81: 7 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.obowiąz
- Page 82 and 83: 78 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wszelako
- Page 84 and 85: 80 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Rozdział
- Page 86 and 87: 82 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wysłać
- Page 88 and 89: 84 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.na ręce,
- Page 90 and 91: 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wnej i b
- Page 92 and 93: 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.oczyma
- Page 94 and 95: 90 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nia się
- Page 98 and 99: 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty postr
- Page 100 and 101: 96 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.książą
- Page 102 and 103: 98 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rywanym g
- Page 104 and 105: 1 0 0 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.tryum
- Page 106 and 107: 1 0 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— A
- Page 108 and 109: 1 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dając
- Page 110 and 111: 1 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Al
- Page 112 and 113: 108 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówić
- Page 114 and 115: 1 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jak ro
- Page 116 and 117: 1 1 2 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.Pan G
- Page 118 and 119: 1 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i stan
- Page 120 and 121: 1 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jest s
- Page 122 and 123: 118 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wtedy ja
- Page 124 and 125: 1 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Ale sz
- Page 126 and 127: 122 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— A wi
- Page 128 and 129: 1 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.grzecz
- Page 130 and 131: 1 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu po
- Page 132 and 133: 128 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet kl
- Page 134 and 135: 130 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Nie dłu
- Page 136 and 137: 1 3 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.przy o
- Page 138 and 139: 1 3 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.że we
- Page 140 and 141: 1 3 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to, do
- Page 142 and 143: 138 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.był w d
- Page 144 and 145: 1 4 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.humoru
92 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.szego Szlązka, jest w drodze do Wilna, przywoływany przez wszystkichpanów koronnych i wielu litewskich. Posłaniec odniósł dowódzcytę wiadomość, i tenże sam posłaniec — o! tylko nie spoglądajcie namnie tak zdnmiałym wzrokiem, mości Tarnowski! — i tenże sam posłaniec,mówię, niósł z sobą spis tych, którzy w nieprzytomności panaMichała najgłośniej przeciw niemu mówili. O! ten spis nieszczęsny!Nieraz zdawało mi się, iżern zań pokutował i cierpiał...i częstokroć nawet jeszcze mi się zdaje, że on wezgłowie mego śmiertelnegołoża cierniami uściele. Ten spis był jedną z pochodni,co miała rozniecić płomień nieludzkiej zemsty, która przez wiele latrozniosła okropności spustoszenia po ojczystych krajach i krwawemorderstwo zapaliła pomiędzy najszlachetniejszemi rodzinami!Niedługo potem, przechadzając się raz według zwyczaju późnymwieczorem po placu zamkowym, poglądałem na prawą stronę,gdy wtem postrzegam dziwnie zakapturzonych jeźdźców, przybliżającychsię do małych drzwiczek. A gdy się tam przybliżyli,jeden z nich zsiadł z konia, obejrzał się lękliwie w około, i mocno sięprzestraszył, kiedy mnie spostrzegł. Ale gdym przystąpił do niego,by go według urzędu i obowiązku mojego zapytać o nazwisko i powód,co go o tak późnej godzinie sprowadza do królewskiego zamku,— pozdrowiłmnie po przyjacielsku, zdjął kaptur z twarzy, i dał mi się poznaćjako lekarz nadworny, mistrz llermippus Laskaris.Praw da, że ja tego filozofa nigdy nie cierpiałem; ale terazprzybywał on od wojska i mógł mi wiele powiedzieć o dostojnym panuGlińskim, a zatćm go pozdrowiłem. Ale on rzekł do innie cichymgłosem i niezmiernie zmieszany; — że ja mam jego i jeszcze jednego,co z nim przybył, zaprowadzić jak można najtajemniej do najskrytszegopokoju w zamku, który mi wymienił; że taka jest wola kniaziaMichała, i że ma to do mnie na piśmie.Poprowadziłem więc samotnemi galeryami greckiego mistrza i jegozakapturzonego towarzysza, do wieży Skirgiełły.Tam oddał mi Laskaris własnoręczne pismo pana Michała Lwowiczaw takiej treści: — że jest zadowolony z mojej czujności, i że miposyła tu uczonego doktora Laskarisa i jego powiernego sługę TurkaHassana: — tych mam ja w skrytości trzymać w wieży Skirgiełły,tak aby nikt w Wilnie o nieli nie wiedział, opatrywać ich we wszystko,czego im trzeba będzie, a na przypadek bronić ich nawet.Przeczytawszy to , pytałem doktora o wiadomości od wojska,a on mi mało co pocieszającego powiedział: że zaciągi rycerstwa,a osobliwie polskiego, bardzo powoli postępują; że hetmankoronnySzczepan Czarnkowski, wzbrania się. dowodzić pod rozkazami MichałaGlińskiego; że zuchwałość magnatów staje się coraz bardziej niepohamowaną,że król bardzo jest chory i nic będzie mógł pozostać w Li