Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

7 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pieniądze, i grube pieniądze; i otóż jest wszystko, co wam i mnie najbardziejwiedzieć, potrzeba przy waszój prawowiernej nauce. Nietroszczcie się! Skoro się najjaśniejszej Bonie podoba, abyście wiedzieliwięcej niż dotąd wiecie, to wam na wiadomości nie zbędzie.W tejże samej chwili dał się słyszeć za drzwiami szczęk, jakby odciężkich żelazem podkutych butów.... i ogromna tusza Wacława Siewrakawtłoczyła się do pokoju.— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, mości doktorze i paniefamulusie! — mówił pisarz marszałka wielkiego z niezgrabnymukłonem.Doktór spojrzał z nieufnością na wchodzącego, a potem z zapytaniemobrócił się do Assana, który po włosku szepnął mu kilka wyrazów.—• Ja chcę zapytać — mówił dalej Siewrak z niejakimś wstrętem— ażali wasza uczoność oddała już list najjaśniejszej królowejmatce, który mi wzięła w gospodzie Iwanowickiej ?— A, nie inaczej! — odpowiedział Monti mrukliwie. — I po cóżmi przeszkadzasz swoją tak niepotrzebną natrętnością?— Tak! darujcie, mości doktorze! — odpowiedział Siewrak, obracającczapkę z barankiem w około palca— bo to tam... bo to w gospodziebyło ciemno... a...— A tyś za wiele pił — podchwycił mu W łoch kończąc za niego.—Jak mi się zdaje, to podobno i dziś rano począłeś znowu to, na,czemeś wczoraj zaprzestał.— Piłem?...— odpowiedział Wacław przeciągłym tonem. — Niechmi tak święty Stanisław dopomoże, jeżelim wczoraj czego używałoprócz kilku szklanek miodu i kwaterki wina węgierskiego, a dzisiajjestem trzeźwiejszy, aniżeli trzeźwy, gdy tymczasem wasza uczonośćdobrze się zasila przy tym oto puharze. Jeżeli zaś tak mam powiedzieć,to zaledwie upłynęła godzina, jakeście opuścili gospodę, gdyoto, leżąc sobie na ławce przy piecu w głębokich myślach zanurzony , usłyszałem jakiś szelest przy kominie. Powstawszy zatem,zbliżyłem się ku temu miejscu; był-to młody jakiś człowiek uwiniętyw płaszcz. Zacząłem zatem z nim rozmawiać, a on mi powiedział,że jest na usługach królowej, która się tam znajduje na gospodzie.Bo to widzicie, że bardzo przykro jest dla wiernego sługi, kiedygo kto pozbawi zasłużonej nagrody za poselstwo, tak jakeście wy,mości panie doktorze, uczynili odebrawszy odemnie pismo. Otóż jasobie myślałem, żeście się pomylili i że najjaśniejsza Bona przejeżdżałaprzez Iwanowice a nie przez Słomniki, jakeście powiadali; a więcja i jemu także o tymże samym interesie powiedziałem.— I cożeś zrobił najlepszego, hultaju?— krzyknął Włoch, podskakującze stołka. — Słudze tej Barbary powierzyłeś to, co było prze­

H IPO LIT BORATYŃSKI. 73znaczone dla najjaśniejszej pani; a wszak to ta pseudo królowa, a nienajjaśniejsza pani nocowała w Iwanowicach.— Pseudo? — tak prawda!— odpowiedział Siewrak z najzimniejsząkrwią.—W łaśnie ja dowiedziałem się o tern, i dlatego przychodzętu do was, mości doktorze, bo to człowiekowi, co tak jak ja bywaużywany do rozmaitych wielkiej wagi interesów, nie jest tajno, jaknieraz mała, niewinna niebacznośc nader wielką szkodę zrządzić możew pańskiej posłudze.—• Pijaku! — wołał rozgniewany Mo nti.— No i nie wiesz-że ktoto był taki, przed którym spiwszy się paplałeś ?— E h! to Hipolit, młodszy Boratyński! Oto niedawno, przedkilką chwilami, spotkałem się z nim i poznałem go więcej po głosieaniżeli z postaci, której nie mogłem dobrze widzieć przy kominie;otóż on właśnie przechodząc koło mnie rozmawiał ze starym LitwinemJanem Lackim, swoim wujem, a ja zaraz domyśliłem się, kto-to był tenpoczciwiec, bo mnie Opatrzność Boska udarowała delikatnym słuchem,na dobro i pożytek pańskiej posługi.— Jakeś go nazwał? — zapytał Assano, podchodząc z wolna,stłumionym, drżącym głosem. — Dobrzem-li dosłyszał, że Ja n Lackiznajduje się w Krakowie? — Starosta piński?— A tak!— odpowiedział pisarz.— Słudzy, których pytałem, nazywaligo Janem Lackim ; a zatem nie macie potrzeby na mnie takosobliwszym wzrokiem poglądać, szanowny mości iamulusie.Na te słowa zbladły starzec odwrócił się w milczeniu i oparłszygłowę na ręku, stanął we framudze przy oknie.— Otóż ja uważałem za rzecz przyzwoitą, pokazać, mości doktorze,temu młokosowi — mówił dalej W acław, obróciwszy się do mistrzaLionardo — że gdyby-to był kto z równych mi, to nauczyłbymgo po kościele gwizdać za tę jego niewczesną ciekawość; ale że to jestrycerz i tak butnie wygląda, to wiedziałbyś pan czy tak łatwo z nimco począć; a zresztą tyle on wie co i ja, a to wcale jest niczem.— No! no! idź sobie! — mówił Monti zniecierpliwiony — i podziękujpośpiechowi, z jakim doniosłeś o swojej niedorzeczności, że zamilczęo niej przed twoim panem, który ci zapewne nie, odmówiłbyprzyzwoitej nagrody za sposób, jakim spełniasz jego usługi.— A zatem polecam się łasce waszej uczoności — mówił woźnywielko-marszałkowski z westchnieniem, jak gdyby mu ciężar jaki spadłz serca — i już idę, bo jak wiecie, wiele mam dziś do czynienia z tymistudentam i; a to wszystko na usługach mojego pana.— Eh! z czemżeby się też przed nim miał wymówić ten drąg,który sam nicnie w ie! — mówił doktor po odejściu Siewraka, pomyślawszynieco — wszelako muszę ja tę okoliczność powiedzieć naj­

7 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pieniądze, i grube pieniądze; i otóż jest wszystko, co wam i mnie najbardziejwiedzieć, potrzeba przy waszój prawowiernej nauce. Nietroszczcie się! Skoro się najjaśniejszej Bonie podoba, abyście wiedzieliwięcej niż dotąd wiecie, to wam na wiadomości nie zbędzie.W tejże samej chwili dał się słyszeć za drzwiami szczęk, jakby odciężkich żelazem podkutych butów.... i ogromna tusza Wacława Siewrakawtłoczyła się do pokoju.— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, mości doktorze i paniefamulusie! — mówił pisarz marszałka wielkiego z niezgrabnymukłonem.Doktór spojrzał z nieufnością na wchodzącego, a potem z zapytaniemobrócił się do Assana, który po włosku szepnął mu kilka wyrazów.—• Ja chcę zapytać — mówił dalej Siewrak z niejakimś wstrętem— ażali wasza uczoność oddała już list najjaśniejszej królowejmatce, który mi wzięła w gospodzie Iwanowickiej ?— A, nie inaczej! — odpowiedział Monti mrukliwie. — I po cóżmi przeszkadzasz swoją tak niepotrzebną natrętnością?— Tak! darujcie, mości doktorze! — odpowiedział Siewrak, obracającczapkę z barankiem w około palca— bo to tam... bo to w gospodziebyło ciemno... a...— A tyś za wiele pił — podchwycił mu W łoch kończąc za niego.—Jak mi się zdaje, to podobno i dziś rano począłeś znowu to, na,czemeś wczoraj zaprzestał.— Piłem?...— odpowiedział Wacław przeciągłym tonem. — Niechmi tak święty Stanisław dopomoże, jeżelim wczoraj czego używałoprócz kilku szklanek miodu i kwaterki wina węgierskiego, a dzisiajjestem trzeźwiejszy, aniżeli trzeźwy, gdy tymczasem wasza uczonośćdobrze się zasila przy tym oto puharze. Jeżeli zaś tak mam powiedzieć,to zaledwie upłynęła godzina, jakeście opuścili gospodę, gdyoto, leżąc sobie na ławce przy piecu w głębokich myślach zanurzony , usłyszałem jakiś szelest przy kominie. Powstawszy zatem,zbliżyłem się ku temu miejscu; był-to młody jakiś człowiek uwiniętyw płaszcz. Zacząłem zatem z nim rozmawiać, a on mi powiedział,że jest na usługach królowej, która się tam znajduje na gospodzie.Bo to widzicie, że bardzo przykro jest dla wiernego sługi, kiedygo kto pozbawi zasłużonej nagrody za poselstwo, tak jakeście wy,mości panie doktorze, uczynili odebrawszy odemnie pismo. Otóż jasobie myślałem, żeście się pomylili i że najjaśniejsza Bona przejeżdżałaprzez Iwanowice a nie przez Słomniki, jakeście powiadali; a więcja i jemu także o tymże samym interesie powiedziałem.— I cożeś zrobił najlepszego, hultaju?— krzyknął Włoch, podskakującze stołka. — Słudze tej Barbary powierzyłeś to, co było prze­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!