Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
6 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.cym. Jednakowoż byłaby to bardzo wielka szkoda, gdybym ja tunie miał zostać, bo król jest tak łagodny i wesoły, a jego żona Barbarama być bardzo piękną kobietą, jak powiadają! Teraz on poszedłdo wielkiego hetmana, a ojciec tymczasem położył się na spoczynek..No! powiedz-że mi przecie, jak tam tobie poszło na dworze?— Jak się o tem dowiesz, mój kuzynku, to nie bardzo będzieszpragnął pozostać na nim. Przez cały czas ani jadłem, ani spałem;mówiłem to, czego, według mniemania niektórych ludzi, nie powinienembył m ówić; a na podziękowanie zostałem wyśm iany!— Wyśmiany? — przerwał mu mały z żywością — i mógłżeś tościerpieć ? Ho! żeby to mnie spotkało! a jednakowoż, zdaje mi się, że tynic jesteś tak powolny, ażebyś miął znosić podobno zniewagi od kogokolwiek.— Nie sądź tak o mnie przecież, ty, mały zuchwały rycerzu.Nie był to żaden mąż, ale kobieta, pani Horonostajowa.— Pani Horonostajowa? ta szkaradna stara Skarbnikowa? — zawołałmały śmiejąc się. — Ho! znam ja ją bardzo dobrze, nieraz jąw Pińsku widziałem; bo tam niedaleko ma swoje dobra. O! jeszczebyteż to miało cię obchodzić! Ta! ona gderze ustawicznie, jak powiadająludzie, i ja sam raz pozwoliłem jej śmiać się z siebie, abym mógł zobaczyć,jak też to odbija przy marszczkowatej, złośliwej twarzy. Eh!mała rzecz! — mówił dalej, figlarnie, potrząsając głową — widziałemja przecież kogoś lepszego tymczasem. Zgadnij przecież kogo? Otobyłem na jutrzni sam tylko ze starym Bielawskim, bo ojciec nie chciał,i spotkałem panią Odrowążową jeszcze z kimś, wiele sług w bogatejbarwie szło za niemi. Matka postępowała głęboko zamyślona, ale drugapoznała mnie i ręką posłała mi pocałowanie; lecz ja nie dla siebieje przyjąłem, zachowałem dla tego, komu istotnie należy.Uśmiech radości ukazał się na twarzy Hipolita, ale myśli innegorodzaju wkrótce go spędziły; głębokie westchnienie wydobyło sięz jego piersi.— I! nie bądź-że tak zazdrosny, kuzynie! Nie chcesz-li mi już nicustąpić? — -mówił żartobliwie Stanisław — wszakże ja ci ustępujępanią Skarbnikowę. E h ! bądź spokojny, wszak wkrótce zobaczyszpiękną Helenę i często widywać ją będziesz; bo jak stary Stefan powiada,pani Podolska ściąga wiele sług i zamyśla długo bawić w Krakowie.A nawet nie ma nosić nazwiska męża, ale i ona i jej córka nazywaćsię będą księżniczkami mazowieckiemi!Właśnie w tem miejscu mały Litwin w najlepsze się rozgadał, gdyPiotr Boratyński wszedł do pokoju. Widok poważnego człowieka pohamowałwesołość dziecka, a Piotr mówił do witającego Hipolita;— Ah! mój bracie! tak krótko na dworze a już damy skarżąsię na ciebie, jakem właśnie co dowiedział się od pani Horonostajowej
HIPO LIT BORATYŃSKI. 67i księżny podstoliny Eadziwiłłowej. Wszelako nie będę cię o to naganiał,bo polskiemu szlachcicowi przystoi mówić prawdę w każdymczasie i przed każdym; a nawet twoja dostojna współ-podróżująca niezdaje się podzielać mniemania bratowej i ochmistrzyni, kiedy król zasyłaci przezeinnie dzięki za towarzyszenie damom. Jutro będzieszmiał zaszczyt być mu przedstawionym, i spodziewam się, że król znajdziemego brata godnym łaski, którą mu okazał na wiele znaczącewstawienie się. Pójdź-no, kochany kuzynie! — dodał, zwracającsię do małego Stanisława — pójdź i obudź pana starostę Pińskiego:czas ażebyśmy wzięli ranny posiłek, bo i na mnie i na niego czekająróżne sprawy !Kiedy bracia zostali się sam na sam, starszy, który przez czas niejakiprzechadzał się zamyślony po pokoju, przystąpił do młodszegoi mówił:— Życzeniem jest króla, ażebyś się umieścił na dworze; a ja radbędę cię tam widział, bylebyś tylko nie zabaczył rady i prośby starszegobrata. Wielka liczba zacnych mężów zgromadziła się około ZygmuntaAugusta, który lubi sztuki i ceni dary um ysłu; a tak dwórjego stał się szkołą dobrych obyczajów oraz wszelkich pożytecznychi pięknych umiejętności, podobnie jak dwór, który król francuzki trzymaw Saint-Germain i w Louvrze. Przyzwoita zatem młodemu szlachcicowi,przygotować się na nim do przyszłego zawodu. Nie ustąpiszty, dzięki ojcu i przodkom naszym, żadnemu z równych twoich,ani co do przyzwoitego obejścia się, ani co do potrzebnej okazałości; a gdyby ci tam kiedy zabrakło czego dla utrzymania powagi naszegostarożytnego domu, to spuść się zupełnie na mnie. Mam jawięcej niż potrzeba, tak wr starostwach, które mi stary król nadał, jakoteż i w bogatym posagu, który Barbara Dzieduszycka, żona moja, wniosłami w dom.— Słuchaj-no tylko, mój bracie!— mówił dalej, przerywając dziękczynieniamłodzieńca. — Jeszcze w Iwanowicach napomknąłem ciw krótkich wyrazach, że przykry trud cięży na barkach moich, i żemogę zostać przymuszonym mówcą oppozycyi wbrew wewnętrznemugłosowi serca, i nastawać na to, co dla mnie i dla wszystkich jest najświętszemna świeeie. Nastąpi długa i uporczywa walka ; bo Augustpochodzi z rodu Jagiełłów i z plemienia litewskiego.... a wypadekjest wątpliwy! Gdyby więc tedy tak wydarzyło się, mój bracie,jak częstokroć zdarzać się zwykło, że to, co jest najgorszem w tejsprawie, dotknie tego z czyich ust wychodzi; gdyby kiedy król w najwierniejszymsłudze rzeczypospolitej i tronu m iał widzieć nieprzyjacielai buntownika; wtenczas ty stań mi ku pomocy i w każdym raziebroń dobrego imienia brata. Smutny-to obowiązek — dodał ponuro— żądać tego, na cobym sam nigdy nie przyzwolił; gdyż trze-
- Page 20 and 21: 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ukazał
- Page 22 and 23: 18 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nie będz
- Page 24 and 25: 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,lawski
- Page 26 and 27: 22 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.sznego wi
- Page 28 and 29: 24 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Zebrzydow
- Page 30 and 31: 26 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.tu na tym
- Page 32 and 33: 28 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i mądry
- Page 34 and 35: 30 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.lepiej b
- Page 36 and 37: 32 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Żeń si
- Page 38 and 39: 3 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i musici
- Page 40 and 41: 83 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.R o z d z
- Page 42 and 43: 3 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.trzaj, m
- Page 44 and 45: 40 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.średnieg
- Page 46 and 47: 4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zagadnie
- Page 48 and 49: 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.chcąc s
- Page 50 and 51: 4 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zamyślo
- Page 52 and 53: 4 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Grob
- Page 54 and 55: 50 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.obudziło
- Page 56: 52 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Piastów.
- Page 60 and 61: 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rżaną
- Page 62 and 63: 5SALEKSANDER BRONIKOW SKI.je, zawie
- Page 64 and 65: 60 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ko czasem
- Page 66 and 67: 62 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wej; jedn
- Page 68 and 69: (34 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wzniośl
- Page 72 and 73: 6 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.baby by
- Page 74 and 75: 70 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i końca!
- Page 76 and 77: 7 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pieniąd
- Page 78 and 79: 74 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jaśniejs
- Page 80 and 81: 7 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.obowiąz
- Page 82 and 83: 78 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wszelako
- Page 84 and 85: 80 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Rozdział
- Page 86 and 87: 82 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wysłać
- Page 88 and 89: 84 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.na ręce,
- Page 90 and 91: 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wnej i b
- Page 92 and 93: 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.oczyma
- Page 94 and 95: 90 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nia się
- Page 96 and 97: 92 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.szego Szl
- Page 98 and 99: 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty postr
- Page 100 and 101: 96 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.książą
- Page 102 and 103: 98 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rywanym g
- Page 104 and 105: 1 0 0 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.tryum
- Page 106 and 107: 1 0 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— A
- Page 108 and 109: 1 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dając
- Page 110 and 111: 1 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Al
- Page 112 and 113: 108 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówić
- Page 114 and 115: 1 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jak ro
- Page 116 and 117: 1 1 2 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.Pan G
- Page 118 and 119: 1 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i stan
6 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.cym. Jednakowoż byłaby to bardzo wielka szkoda, gdybym ja tunie miał zostać, bo król jest tak łagodny i wesoły, a jego żona Barbarama być bardzo piękną kobietą, jak powiadają! Teraz on poszedłdo wielkiego hetmana, a ojciec tymczasem położył się na spoczynek..No! powiedz-że mi przecie, jak tam tobie poszło na dworze?— Jak się o tem dowiesz, mój kuzynku, to nie bardzo będzieszpragnął pozostać na nim. Przez cały czas ani jadłem, ani spałem;mówiłem to, czego, według mniemania niektórych ludzi, nie powinienembył m ówić; a na podziękowanie zostałem wyśm iany!— Wyśmiany? — przerwał mu mały z żywością — i mógłżeś tościerpieć ? Ho! żeby to mnie spotkało! a jednakowoż, zdaje mi się, że tynic jesteś tak powolny, ażebyś miął znosić podobno zniewagi od kogokolwiek.— Nie sądź tak o mnie przecież, ty, mały zuchwały rycerzu.Nie był to żaden mąż, ale kobieta, pani Horonostajowa.— Pani Horonostajowa? ta szkaradna stara Skarbnikowa? — zawołałmały śmiejąc się. — Ho! znam ja ją bardzo dobrze, nieraz jąw Pińsku widziałem; bo tam niedaleko ma swoje dobra. O! jeszczebyteż to miało cię obchodzić! Ta! ona gderze ustawicznie, jak powiadająludzie, i ja sam raz pozwoliłem jej śmiać się z siebie, abym mógł zobaczyć,jak też to odbija przy marszczkowatej, złośliwej twarzy. Eh!mała rzecz! — mówił dalej, figlarnie, potrząsając głową — widziałemja przecież kogoś lepszego tymczasem. Zgadnij przecież kogo? Otobyłem na jutrzni sam tylko ze starym Bielawskim, bo ojciec nie chciał,i spotkałem panią Odrowążową jeszcze z kimś, wiele sług w bogatejbarwie szło za niemi. Matka postępowała głęboko zamyślona, ale drugapoznała mnie i ręką posłała mi pocałowanie; lecz ja nie dla siebieje przyjąłem, zachowałem dla tego, komu istotnie należy.Uśmiech radości ukazał się na twarzy Hipolita, ale myśli innegorodzaju wkrótce go spędziły; głębokie westchnienie wydobyło sięz jego piersi.— I! nie bądź-że tak zazdrosny, kuzynie! Nie chcesz-li mi już nicustąpić? — -mówił żartobliwie Stanisław — wszakże ja ci ustępujępanią Skarbnikowę. E h ! bądź spokojny, wszak wkrótce zobaczyszpiękną Helenę i często widywać ją będziesz; bo jak stary Stefan powiada,pani Podolska ściąga wiele sług i zamyśla długo bawić w Krakowie.A nawet nie ma nosić nazwiska męża, ale i ona i jej córka nazywaćsię będą księżniczkami mazowieckiemi!Właśnie w tem miejscu mały Litwin w najlepsze się rozgadał, gdyPiotr Boratyński wszedł do pokoju. Widok poważnego człowieka pohamowałwesołość dziecka, a Piotr mówił do witającego Hipolita;— Ah! mój bracie! tak krótko na dworze a już damy skarżąsię na ciebie, jakem właśnie co dowiedział się od pani Horonostajowej