Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

5SALEKSANDER BRONIKOW SKI.je, zawierzcie mi, gotowem wynagrodzić winę ojca i wasz najjaśniejszyszczep znowu podnieść z upadku.— Dosyć! jeszcze raz powtarzam! — zawołała Anna porywczo,powstając z krzesła.— Ja nie żądam, abyście mi mówili, czego się mamlękać; a jeżeli rozumiecie, że ja od syna wydzierców wyżebrać chcęhaniebną nagrodę za to, że ini przodkowie jego wszystko, co tylkonajmilszego miałam na świecie, wydarli, to mało mnie jeszcze znacie!Biskup podniósł się naówczas i z ciężkiem westchnieniem stanąłwe framudze u okna, zkąd z załamanemi rękami i ponurem wejrzeniempoglądał na niewiastę, która mu jeszcze dotąd po przeciągu tak długiegoczasu była miłą i która, jak mniemał, w upornem zaślepieniu,biegnie do blizkiej, otwartej przed nią przepaści. A wtem otwarłysię podwoje i wszedł sługa.— Jaśnie wielmożny wojewoda krakowski i marszałek wielki —mówił z nizkim ukłonem — żąda złożyć czołobitność swoję miłościwejp a n i!— Powiedz, że miłe mi jest przybycie jego — rzekła pani dooznajmującego, tonem rozkazującym, zwracając na biskupa tryumfującewejrzenie.Wkrótce potem wszedł Piotr Kmita. Po zwyczajnem powitaniu,nowo przybyły rzekł, obróciwszy się do Andrzeja Zebrzydowskiego:— Wielce mnie to cieszy, że was tu znajduję, przewielebny panie !Jej królewska mość w przeciągu godziny, ze trzy razy pytała się o was,a ja pośpieszam udzielić wam tak przyjemnej dla was bezwątpieniawiadomości!Kiedy zatem biskup kujawski żegnając się, przybliżył do księżnej,ta poszepnęła mu z cicha:— Szczęśliwej podróży! i jeżeli królowej matce macie donieść cośpodobnego, jakeście mnie donieśli, to życzę podobnegoż skutku!Andrzej Zebrzydowski ukłonił się w milczeniu i wyszedł z pokoju.WojewToda krakowski poglądał dosyć długo za odchodzącym biskupem,i potem, przybliżywszy się do pani Anny Odrowążowej, mówiłwahająco:— Zastaję w tej chwili wTaszą miłość zbyt wzruszoną; pochodziż toze znużenia doznanego w podróży, czy z innej jakiej przyczyny, któraod wczorajszego wieczora taką odmianę sprawiła w w^aszej miłości?I cóż mam donieść królowej matce, która mnie przysyła, abym jejprzyniósł wiadomość o waszem zdrowiu?— Wystąpiliśmy teraz, panie marszałku wielki, na widownią, naktórej nagłe zmiany niezbyt są rzadkie!— odpowiedziała mu Anna,nie mogąc zupełnie pomimo chęci przezwyciężyć wrażenia, jakie wyrazyAndrzeja Zebrzydowskiego uczyniły na niej, — Niech to zatem

H IPO LIT BORATYŃSKI. 59was nie zadziwia, że ja tak długo już oddalona od dworu, przynajmniejna pozór przyjmuję dworski obyczaj; a osobliwie tam, gdziejak słyszałam tyle rozmaitych odmian zmieniło tylko samę powierzchowność,gdy tymczasem grunt serca taki, jaki był dawniej, pozostał.— Wyznać muszę, miłościwa pani— zabrał głos Kmita, przysłuchującsię z natężoną uwagą jej mowie — że długi pobyt na Podolunie przyniósł żadnego uszczerbku waszym tylekroć wielbionym talentomwymowy, i raczej mniemałbym, że słyszę kształtne peryodymędrca rotterdamskiego, aniżeli wyrazy dostojnej Polki. A więc jejkrólewska mość może-li pochlebiać sobie, że cię dostojna pani, jutrona dworze swoim zobaczy?— Skoro tylko królowej matce podoba się oznaczyć, w jakim sposobiecórka książęcia Konrada Mazowieckiego ma ukazać się i jakiegoprzyjęcia ma się spodziewać!— Czyliż biskup kujawski nie uwiadomił cię o tem, dostojna pani?To mnie mocno zadziwia — albowiem sam byłem świadkiem, jakotrzymał zlecenie w tej mierze. Wszelako wdzięczen mu za to jestem,że mi zostawił sposobność doniesienia ci pani o postanowieniu jej królewskiejmości, które, jeżeli się nie mylę, zadawalającem będzie dlaciebie, dostojna księżniczko! Królowa matka życzy, aby wasza miłość wewszelkich względach odbierała honory takie, jak dostojni jej krewniksiążęta na Lignicy i Baciborzu, którzy w tych dniach spodziewani sąw Krakowie. A widzieć chce w waszej miłości i jej córce, nie wdowęi córkę Leona Odrowąża, który opuścił doczesność, obciążony niełaskąkróla, ale księżniczkę z najjaśniejszego mazowieckiego książęcegorodu!— Biskup kujawski — rzekła Anna — tyle miał do powiedzeniaoddalonej przez długie lata wieśniaczce, że mu nie starczyło czasu dooświadczenia tego, co względnie do okoliczności nader pochlebniebrzmi dla niej na dworze Jagiellonów. Kiedyście zatem, panie wojewodo,sprostowali teraz pomyłkę duchownego pana, to dozwólcie, abymwas zatrudniła zleceniem doniesienia jej królewskiej mości, że przy teraźniejszychokolicznościach gotowa jestem wraz z córką, na równiz dostojnymi krewnymi szlązkimi książętami, być przedstawioną.— Dwór niecierpliwie oczekiwać będzie twojego przybycia, miłościwapani — mówił Piotr Kmita tonem ceremonialnym. — Zbyt długojuż i tak pozbawiony był szczęścia oglądania was i księżniczki waszejcórki.— Moja córka — rzekła Anna uśmiechając się— jest-to skromniewychowana dziewczyna; wszelako spodziewać się, albo też lękać należy,że przykłady tak nauczające i tak świetne, które jej tu staną przedoczy, wkrótce to sprawią, czego samotność Kamieńca przerywana tyl­

H IPO LIT BORATYŃSKI. 59was nie zadziwia, że ja tak długo już oddalona od dworu, przynajmniejna pozór przyjmuję dworski obyczaj; a osobliwie tam, gdziejak słyszałam tyle rozmaitych odmian zmieniło tylko samę powierzchowność,gdy tymczasem grunt serca taki, jaki był dawniej, pozostał.— Wyznać muszę, miłościwa pani— zabrał głos Kmita, przysłuchującsię z natężoną uwagą jej mowie — że długi pobyt na Podolunie przyniósł żadnego uszczerbku waszym tylekroć wielbionym talentomwymowy, i raczej mniemałbym, że słyszę kształtne peryodymędrca rotterdamskiego, aniżeli wyrazy dostojnej Polki. A więc jejkrólewska mość może-li pochlebiać sobie, że cię dostojna pani, jutrona dworze swoim zobaczy?— Skoro tylko królowej matce podoba się oznaczyć, w jakim sposobiecórka książęcia Konrada Mazowieckiego ma ukazać się i jakiegoprzyjęcia ma się spodziewać!— Czyliż biskup kujawski nie uwiadomił cię o tem, dostojna pani?To mnie mocno zadziwia — albowiem sam byłem świadkiem, jakotrzymał zlecenie w tej mierze. Wszelako wdzięczen mu za to jestem,że mi zostawił sposobność doniesienia ci pani o postanowieniu jej królewskiejmości, które, jeżeli się nie mylę, zadawalającem będzie dlaciebie, dostojna księżniczko! Królowa matka życzy, aby wasza miłość wewszelkich względach odbierała honory takie, jak dostojni jej krewniksiążęta na Lignicy i Baciborzu, którzy w tych dniach spodziewani sąw Krakowie. A widzieć chce w waszej miłości i jej córce, nie wdowęi córkę Leona Odrowąża, który opuścił doczesność, obciążony niełaskąkróla, ale księżniczkę z najjaśniejszego mazowieckiego książęcegorodu!— Biskup kujawski — rzekła Anna — tyle miał do powiedzeniaoddalonej przez długie lata wieśniaczce, że mu nie starczyło czasu dooświadczenia tego, co względnie do okoliczności nader pochlebniebrzmi dla niej na dworze Jagiellonów. Kiedyście zatem, panie wojewodo,sprostowali teraz pomyłkę duchownego pana, to dozwólcie, abymwas zatrudniła zleceniem doniesienia jej królewskiej mości, że przy teraźniejszychokolicznościach gotowa jestem wraz z córką, na równiz dostojnymi krewnymi szlązkimi książętami, być przedstawioną.— Dwór niecierpliwie oczekiwać będzie twojego przybycia, miłościwapani — mówił Piotr Kmita tonem ceremonialnym. — Zbyt długojuż i tak pozbawiony był szczęścia oglądania was i księżniczki waszejcórki.— Moja córka — rzekła Anna uśmiechając się— jest-to skromniewychowana dziewczyna; wszelako spodziewać się, albo też lękać należy,że przykłady tak nauczające i tak świetne, które jej tu staną przedoczy, wkrótce to sprawią, czego samotność Kamieńca przerywana tyl­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!