12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

514 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.krwawo oszukała, że kilka chwil, jakie mogą upłynąć od zawołania0 pomoc do przybycia jój orszaku, były najokropniejszemi w jej życiu;ba! nawet pomyślała sobie, że może ta krótka chwila przeciągnąć sięw długą, straszliwą wieczność. Cofnęła się zatem wybladła i pomimowolniepostąpiła chwiejącym krokiem ku temu, co sądziła byćołtarzem, chcąc go objąć.Księżniczka Mazowiecka prędko postąpiła za nią, porwała gwałtownieza suknię królowej i cofnęła ją; oczy jej iskrzyły się ze wściekłości,jakby oczy lwicy, kiedy ujrzy myśliwca sięgającego ręką po jejdzieci, i zawołała drżącym głosem:— Precz ztąd, wdowo Zygmunta Jagiełły! Niechaj twoja krwawaręka nie dotyka siedliska ofiary! Niechaj stopa tryumfującej złościnie stąpa po miejscu, które codziennie żałość najboleśniejsza rosiognistemi łzam i!— Jakież znaczenie mają te wyrazy? — zawołała królowa usiłującprzyjść do siebie. — Ja tu nie jestem sama; każdy włos na głowiemojej strzegą tysiączne warty; gdybyście po niego sięgnęli, topewnie ciężkibyście musieli zdać rachunek.— Eachunek? — powtórzyła Anna. — Spojrzyj w około siebie, tunie jesteś na zamku, otoczona niewolnikami gotowymi na każde skinienie,których twoje złoto, albo intrygi przekupują. Znajdujesz siętu w mieszkaniu śmierci, nieprzyjaciółka stoi przed tobą, a po nadtemi sklepieniami wznosi się zamek Piastów, jednej gałęzi tego rodu,który ciebie swoją zgubą nazywa. Patrz! tu oto trumna mojej córki,przy której stoisz! Trumna! do której wtrąciłaś ją w kwiecie żywota1 piękności! Oddaliłaś się od szerokiego cmentarza, którego grobyzawaliłaś trupami: jeszcze jeden tylko spostrzegasz w pośpiesznejucieczce; strzeż się, żebyś o niego nie zawadziła, bo zdaje się, że takajest wola losu, który cię tu sprowadził!— Jakto? nazywasz mnie morderczynią Heleny? — odpowiedziałaBona jąkając się. — Któż mnie może o to oskarżać, jeżeli nie zranioneprzeświadczenie, usiłujące własną winę z siebie na drugiego zwalić? Nie przeczę ja temu, tak jak nigdy nie przeczyłam przed tobąw czasie potęgi i świetności, że na drodze którą przebiegłam, mająctylko sam cel na oku, bardzo rzadko poglądałamna tych, których nogamoja roztrącała w podróży; wszelako ta co tu leży, nie należy dotej liczby. Nie moja to ręka złamała tę różę; zdaniem mojem innaręka to uczyniła, która kiedyś w marnem odurzeniu sięgała po to, czegodosięgnąć nie mogła.Anna, pochylona w milczeniu ponad trumną, usłyszała wyzywającewyrazy przeciwniczki; ale kiedy podniosła się, można było widzieć,jak mgła wilgotna przygasiła ogień jej oczu, a głos jej był daleko ła ­godniejszy, jakim odpowiedziała:

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!