12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

5 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dziewany w tak późną godzinę, przyszedł. Odźwierni, z trudnościąwalczący ze snem, przepuścili go, postrzegłszy że jest sam, a kiedy onw drugim pokoju oznajmił pani starościnie Falczewskiej, że przyszedłz prośbą od pani domu; starościna, lubo zadziwiona i niezadowolonaz przeszkody, uznała przecież za rzecz przyzwoitą zaprowadzić go doBony Medyolańskiej.Pani jego, jak powiadał, dopiero teraz dowiedziała się, że pomiędzygośćmi noclegującymi znajduje się dama wysokiego dostojeństwa;nie pochwalając zatem przyjęcia, jakie ją spotkało, zaprasza ją, by raczyłazaszczycić swojem towarzystwem w miejscu daleko przyzwoitszemdla niój nad opustoszałe niegdyś ozdobne komnaty książęcej rodzinyPiastów.Zaprawdę, poselstwo to o północy zdawało się być nadzwyczajnemkrólowej; wszelako pragnęła już porzucić pokój i otaczające ją przywidzenia,które przykry jej humor coraz mocniej podsycały; a nadtoczuła także, że tylko sanio jej dostojeństwo, które w tym zamku chciałaosobliwie ukryć, mogłoby uwolnić ją od tych zaprosin. Powstaławięc i udała się za murgrabią w towarzystwie starościny. Na skinienieostatniej obadwaj strażnicy z halabardami udali się za odchodzącymi,a obudzona służba podniosła się ze słomy zaniesionej im napościel. Starzec, równie bezmowny jak pierwej, prowadził obiedwiedamy po galeryach powtarzających echo ku schodom zstępującym nastronę.Potem znowu przed niemi ukazały się sklepione korytarze, i jeszczeraz schody, wszelako żadne z nich nie postępowały w górę; a wilgotne,zbutwiałe powietrze, które je owionęło, skoro zeszli na ostatnistopień, dało im poznać, że się znajdują pod powierzchnią ziemi.Wówczas Bona przerwała milczenie pytając:— Dokąd-że to prowadzisz nas, starcze? Nie spodziewam sięprzecież, ażebyś mógł jakąś złą myśl zażywiać ? Nie jest tajno wewsi, żeśmy znaleźli przytułek w tym zamku, a gdyby nas co złegospotkało, to inkwizycya i kara pewnie cię nie miną.— Nie troszczcie się — odpowiedział stary mrukliwie, ale z przekonywającąspokojnością — znajdujecie się na zamku księcia Szlązkiego,a w nim nie masz bandytów; obca też ręka nie mogła ichwprowadzić. Zresztą ja wiodę was do komnaty mojej pani, a ponieważona tam już przeszło rok mieszka, to i wy możecie przez jednęnoc tam zabawić.— Osobliwszy gust — uczyniła uwagę pani starościna — zdajesię, że my raczej przybliżamy się do siedliska umarłych, nie zaś dokomnaty szlachetnej pani zamku.— . Czy tak mniemacie? — mówił stary, otwierając ciężkie żelaznedrzwi prowadzące do pewnego rodzaju przysionka — raczcie tylko

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!