Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

5 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.trzaj na te ręce krwią zbroczone, wszak to jest krew serdeczna chrześcian!otwieraj zatem złote podwoje !„I czegóż się wzdragasz? Kto ty jesteś? — krzyczał z ostatniemwysileniem szalejącej śmiertelnie siły — kto ty jesteś, blada młodzieńczapostaci, z czarnemi kędziorami? O ! znam ja ciebie! Tyjesteś czarnym aniołem (*)! Czemuż twój towarzysz ulatuje świetnemłabędzia skrzydłem ? Czemuż nie pozostaje, by mnie zaprowadzićdo siódmego nieba, przeznaczonego dla wiernych? Patrzajwszakto nie wino, nie zakazany sok winogradowy brodę moję czerwieni; wszak to odwar piekielny, odwar zamordowanego Giaura, tegoco tu leży tak spokojnie i nie chce tak jako ja rozpościerać skarg swoich.Jakże? ociągasz się, czarny aniele? Towarzysz twój nie powraca?Czemuż mnie tak obejmujesz zimnemi rękoma? Czemuprzyciskasz mnie do zranionej piersi zmarzłemi kroplami krwi uperlo!nej? O ! znam ja ciebie! Puść mnie, nie chcę ja tam ! Nie tam jestraj, gdzie okropna paszcza przepaść swoję otwiera. Puść z twojegoobjęcia, o czarnych kędziorach młodzieńczy duchu, noszący postaćowego młodzieńca! Ach! biada mi! Zginąłem! zginąłem ....!“* **Głucha cisza nastąpiła w komnacie i tylko szum wiatru i huk bałwanówmorskich obijał się o sklepione mury; gasnąca lampa błyskałaposępnie po złotych sprzętach i po rozwartych oczach nieżywych:gdy oto ktoś wszedł. Była to kobieta w odzieży podróżnej, osypanaprochem, z roztrzepanemi dziko włosami przez nocną burzę, kij pielgrzymipodpierał krok ociężały. Usta jej zdawały się być otwarte napowitanie mieszkańców domu ; ale skoro ich spostrzegła, głos zaczętyobumarł. Niespodziewany widok przejął ją wprawdzie nadzwyczajnymprzestrachem ; ale kiedy ku leżącym pochyliła się, przypatrzyłakażdemu z osobna i potem znowu się podniosła, stała przez niejakiśczaś zamyślona; ponury uśmiech mignął na wywiędłych rysach starejkobiety i wyszła śpiesznym a śmiałym krokiem dla podniesienia mostu,który zastała spuszczony. Żaden świadek nie powiada namo czynności cudzoziemki aż do samego poranka; ale kiedy Giulio, synrybaka, ukazał się o zwyczajnej godzinie dla pełnienia swoich obowiązków,nie ujrzał żadnego śladu dawniejszego pana i jego gościa:(*) Wediug mniemania wschodnich narodów, w chwili skonania człowieka, dwajaniołowie, jeden biały a drugi czarny, przybliżają się do duszy umierającego i wiodą spdro je j posiadanie.

HIPO LIT BORATYŃSKI. 5 0 5zobaczył tylko na ich miejscu starą, co nieświadoma mowy krajowej,wszelkie pytania pomieszanego chłopca zostawiła bez odpowiedzi.Wkrótce też dowiedziano się w Bari, o ile tylko można się było domyślić,co zaszło w willi, która tegoż samego dnia jeszcze została otoczonastrażą.Kiedy przybył nowy namiestnik, pierwsza wiadomość jaką otrzymał,była o tem zdarzeniu; próżniacy okoliczni zawczasu już cieszylisię, że nastąpi sąd inkwizycyjny, i że według wszelkiego prawdopodobieństwanastępstwem jego będzie męczarnia starej podróżnej.Zdawało się nawet, że i sam Marchese di Cassano niemałą wagęprzywiązuje do tego wypadku; niezwłocznie udał się on na to miejsce,ale zaledwie godzinę przepędził z cudzoziemką bez świadków, wnetwychodząc oświadczył, że ona wolną jest od wszelkiego zarzutu i obecniewchodzi w posiadanie domu wiejskiego. Podziwienie, jakie taokoliczność obudziła, zatarło się powoli i tem łatwiej uspokojono się,że w następnym czasie most zwodzony wolny był do przejścia, a domi ogrody w najlepszym zostawały stanie. Podróżna stara licznąi świetną służbą otoczona, uchodzić zaczęła za damę wysokiego znaczenia,przybyłą zdaleka, która jak naj pośpieszni ej z dawniejszymi przybylcamizawarłszy kontrakt o kupno tej posiadłości, postanowiła resztędni swoich wspaniale i w uciechach przeżyć.U-ozdLział XLI.Zamiary Bony Medyolańskiej spełniły się. Zniszczyła ona w okołosiebie całe szczęście życia, a na ruinach jego podniosła się budowajej planów.Ukazała się Katarzyna Austryacka, dla zajęcia miejsca po zmarłejpięknej siostrze swojej i powabnej Barbarze, a Zygmunt August, wyrzekłszysię szczęścia, podał jej rękę bez uczestnictwa serca do trzeciegomałżeńskiego związku.Uroczystości weselne i koronacya nowej królowej były naderświetne: wszelako ponura oziębłość oblubieńca i żałobne szaty, którychnawet i w tym dniu nie złożył, w których do grobu wstąpił, małogodziły się z głośną pompą małżeńskich godów.Po ich skończeniu stanął przed nim Hipolit Boratyński, by go pożegnać,a wtedy mówił Zygmunt drugi:— Idziesz teraz zagrzebać wr samotności boleść zniszczonej n a­dziei! uchodzisz z miejsca, gdzie już nie widzisz ukochanej, i szukasz

5 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.trzaj na te ręce krwią zbroczone, wszak to jest krew serdeczna chrześcian!otwieraj zatem złote podwoje !„I czegóż się wzdragasz? Kto ty jesteś? — krzyczał z ostatniemwysileniem szalejącej śmiertelnie siły — kto ty jesteś, blada młodzieńczapostaci, z czarnemi kędziorami? O ! znam ja ciebie! Tyjesteś czarnym aniołem (*)! Czemuż twój towarzysz ulatuje świetnemłabędzia skrzydłem ? Czemuż nie pozostaje, by mnie zaprowadzićdo siódmego nieba, przeznaczonego dla wiernych? Patrzajwszakto nie wino, nie zakazany sok winogradowy brodę moję czerwieni; wszak to odwar piekielny, odwar zamordowanego Giaura, tegoco tu leży tak spokojnie i nie chce tak jako ja rozpościerać skarg swoich.Jakże? ociągasz się, czarny aniele? Towarzysz twój nie powraca?Czemuż mnie tak obejmujesz zimnemi rękoma? Czemuprzyciskasz mnie do zranionej piersi zmarzłemi kroplami krwi uperlo!nej? O ! znam ja ciebie! Puść mnie, nie chcę ja tam ! Nie tam jestraj, gdzie okropna paszcza przepaść swoję otwiera. Puść z twojegoobjęcia, o czarnych kędziorach młodzieńczy duchu, noszący postaćowego młodzieńca! Ach! biada mi! Zginąłem! zginąłem ....!“* **Głucha cisza nastąpiła w komnacie i tylko szum wiatru i huk bałwanówmorskich obijał się o sklepione mury; gasnąca lampa błyskałaposępnie po złotych sprzętach i po rozwartych oczach nieżywych:gdy oto ktoś wszedł. Była to kobieta w odzieży podróżnej, osypanaprochem, z roztrzepanemi dziko włosami przez nocną burzę, kij pielgrzymipodpierał krok ociężały. Usta jej zdawały się być otwarte napowitanie mieszkańców domu ; ale skoro ich spostrzegła, głos zaczętyobumarł. Niespodziewany widok przejął ją wprawdzie nadzwyczajnymprzestrachem ; ale kiedy ku leżącym pochyliła się, przypatrzyłakażdemu z osobna i potem znowu się podniosła, stała przez niejakiśczaś zamyślona; ponury uśmiech mignął na wywiędłych rysach starejkobiety i wyszła śpiesznym a śmiałym krokiem dla podniesienia mostu,który zastała spuszczony. Żaden świadek nie powiada namo czynności cudzoziemki aż do samego poranka; ale kiedy Giulio, synrybaka, ukazał się o zwyczajnej godzinie dla pełnienia swoich obowiązków,nie ujrzał żadnego śladu dawniejszego pana i jego gościa:(*) Wediug mniemania wschodnich narodów, w chwili skonania człowieka, dwajaniołowie, jeden biały a drugi czarny, przybliżają się do duszy umierającego i wiodą spdro je j posiadanie.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!