12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

4 9 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.brzeżu, nigdyby nie ośmielił się po zachodzie słońca wejść do dom»ukrywającego podobnego gościa.Kiedy słuchacze zaprzysięgali, iżby żaden z nich nie uczynił tegoza wszystkie skarby świata, we wnętrzu tak osławionego domu, zdarzyłsię wypadek nader blizko dotyczący ciągu tej powieści, a o którymczytelnik rad zapewne się dowiedzieć.W małej komnacie, powyżej opisanej willi, w jednej z tych w którychGiulio nigdy nie bywał, siedział dawniejszy doktor nadwornyBony królowej polskiej, Lionardo Monti. Przed nim na małym stoliku,stała szkatułka, której otwarty wierzch rozwijał przed nim powabnywidok wielu ładunków złota, które on właśnie zdawał się z rozkosząprzeglądać. Na drugim stole znajdowała się suta wieczerza, złożonaz najlepszych rzeczy, jakie tylko służący jego mógł znaleźćw mieście. Najsmaczniejsze płody Adryatyckiego morza zastawioneobok wybornie przygotowanej zwierzyny wzbudzały apetyt, a blaskpięknych południowych owoców walczył o lepszą ze złotą świetnościąwinnego soku z Montepulciano i Montefiascone i z purpurą Falernejskiegowina w pięknych kryształowych flaszach. Wieczerza przygotowanabyła na dwie osoby i zastawione cztery kielichy; bo samotnypan domu oczekiwał gościa.— Eh! jakże tam długo bawi, — mówił doktor zamykając z troskliwościąszkatułę. — Dałbym g ard ło , że pewnie wyszedł dowiedziećsię ile też nadeszło; bo to licho takie podejrzliwe jak Neapolitańczyk,za którego chce uchodzić. Niechaj sobie tam robi co chce; nie będęja długo cierpiał tego natrętnika pod żadnym pozorem, bo niezadługoprzybędzie Markiz Cassano, a z nim ja łatwiej potrafię porozumieć sięaniżeli z tym pedantem protonotaryuszem, który według żądania królowejrównie jak i mego,nie bardzo powinien wglądać w rzeczy. Ale toprawdziwie szkoda! — mówił znowu po chwili zamyślenia, rzucającwzrokiem smutku na szkatułę, — że twoja zawartość jeszcze raz podzielićsię musi. E ch! już mi się sprzykrzył ten podział! — Dziwnarzecz, żeby też łaknienie krwi i wrodzone okrucieństwo, miałobyć na równi wynagrodzone z przebiegłością i przezornem a mądremdziałaniem. Zaprawdę powiadam, że stary niecnota już dosyć i takjest wynagrodzony rozkoszą, jaką się pasie z popełnionej zbrodni.O h! bo też to niegodziwy szatański um ysł!— A leja — mówił dalej Lionardo do siebie, z niejakim przestrachemoglądając się w około i wzdrygająe się jak febrą wstrząśniony— ale ja wcale nie jestem taki! — Ja wcale nie mam upodobaniawe krwi, a nawet i innych niektórych rzeczy ze wstrętem używam,i na honor, że nigdybym się do tego nie uciekał, gdyby mi nie chodziłoo nagrodę. Ale dostatek, bogactwo, to jest nawiększe dobro naświecie; temu wszyscy podlegają jak najuniżeńsi poddani; deszcz zło­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!