12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

HIPOLIT BORATYŃSKI. 4 5Wszedłszy do sali, służącej za przedpokój do pokoju, w którymżona królewska znajdowała się, znalazł tam cały orszak po większćjczęści zgromadzony i usłyszał rozlegający się głos pani Horonostajowój,która już-to opowiadała przytomnym ze zwykłą gadatliwościąniewygody, jakich doświadczyła w tój nędznej gospodzie, już-to małąTeofilę obsypywała licznemi upomnieniami, których biedna dziewczynamilcząc ze spuszczonemi oczyma słuchała.Inne damy mniej lub więcej niezadowolone były z przepędzonejnocy i w wielogłośnój rozmowie okazywały oznaki niecierpliwości jaknajprędszego dostania się do stolicy, a wygłaszały przyszłe nadziejebiesiad i świetności, które na nie czekały.Wtem otwarły się drzwi i ukazała się Barbara Radziwiłłówna. Powitałaobecnych z miłą uprzejmością, żałując, że pani Skarbnikowatyle przykrości doznała (słyszała bowiem jej narzekania przeze drzwizamknięte), a potem obróciwszy się do córki Kaspra Gierzanka stojącśjopadał i z trudnością zatrzymującej łzy, które jej nieoszczędna cierpkośćstarej damy do oczu przywołała, rzekła do niej z ujmującą słodyczą:— Dziękujemy ci, moje dziecię, za przyjęcie, na jakie tylko mógłsię zdobyć mały dom twojego ojca; co do nas jesteśmy nader zadowoleni.Jeżeli kiedy przybędziesz do Krakowa, to udaj się prosto nazamek, a tam skoro zapytasz o panią Barbarę, będziesz dolarze przyjętą.A nawet — mówiła dalej z uśmiechem — nie będziesz sięz tem ociągać, ile sądzić mogę z tego com wczoraj słyszała o tobie.To mówiąc schyliła się ku zapłonionej dziewczynie, która obejmowałakolana najjaśniejszej pani, i mówiąc wyrazy: — dodatek do posagu— włożyła za gors Teofilki spory woreczek siatkowy, a podniósłszysię prędko, powiedziała do stojącego orszaku:— Dalej, moje panie! dalej, mości Boratyński! czas abyśmy się puściliw drogę!Jeszcze nie rozwidniało zupełnie, kiedy przyjechali pod stolicę; jednakowożśnieg okrywający pola i księżyc w pełni unoszący się po zimowemniebie okrytem gwiazdami, tak oświecały okolicę, że możnabyło rozpoznać znaczniejsze przedmioty. Podróż odbywała się szybkoi jak dotąd ciągle w milczeniu; nic nie słychać było, oprócz skrzypieniaśniegu pod ogromnemi kołami, kiedy niekiedy wołanie przewodników,i szum wiatru, co od Wisły dął po równinie okrytej wzgórkami.I w powozie królewskim było także głucho, kiedy niekiedy tylko dawałsię słyszeć suchy kaszel pani Horonostajowej, albo stłumionykrzyk przestrachu którejkolwiek z dam, gdy powóz na nierównej drodzemocniej na jaką przechylił się stronę; a Hipolit, któremu nowyurząd zabraniał odstępować od okna najznaczniejszej karety, jechał

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!