Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
4 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wdowa szlachcica łudziła się od samego początku aż dotąd; wnuczkaksięcia Konrada, wystawiona była nakształt nikczemnej przynęty,i odrzucona, kiedy nie przynęcała, tak jak z wędki zrzucają nikczemnegorobaka, kiedy nań ryba nie chce się łowić. Ja byłam "celem ciągłejcichej pogardy, aż nadszedł czas, ażeby to, co było zbytecznemoddać na pogardę. To wszystko uczyniono względem mnie, a ja niestety!własną winą skrępowana, nie mogę się pomścić. Jedno mitylko pozostaje: to jest upaść przystojnie! Oto stoi jeszcze, jeszczezwraca oczy ku tej, którą może teraz dopiero straconą być widzi!Może rozważa, czyli przystoi szlacheckiemu jego honorowi podać rękęcórce ciężko obwinionej matki! Boratyński, córce Piastów! Nietroszcz się, mój panie szlachcicu, nikt od ciebie takiej ofiarynie żąda. Uczyniłeś swoje powinność jako sługa, i nagroda nie ominieciebie, A może żałuje on tej, którą z chwalebną sumiennościąwydał na hańbę a nędzę? W spaniała m yśl! Ale ja gardzę litością*bo jeszcze i gruzy mojego domu nadto są świetne, by cię mogłyprzyjąć.To mówiąc, odwróciła się i pewnym krokiem poszła do komnatyHeleny.Pierwsze wyrazy spędziły z oczu córki sen, którego dobroczynnaręka zaczęła na chwilę zamykać serdeczne rany znękanej. Matkarozwinęła bez litości przed spłakanemi oczami dziewicy, okropne m alowidło teraźniejszości i przyszłości, i wtedy dopiero oddaliła się, kiedyzabiła wszelką nadzieję w piersi Heleny,—oddaliła się, aby w cichościkomnaty wywołać całą dumę swej duszy przeciw wydarzeniom,które pierwszy poranek miał koniecznie sprowadzić.* **I nadszedł ten poranek, nadszedł po długiej bezsennej nocy,a z nim wojewoda Lubelski.Na ten raz, bez oznajmienia wszedł on do komnaty księżniczki,zastał ją bladą, znużoną, a odzież wczorajsza świadczyła, ie nie chciałaszukać spoczynku; ale wzrok jej i postawa były jeszcze dumne tak jaki pierwej, a ton jej głosu ułożony. Zdawała się być gotową do spełnieniaostatecznych rzeczy.— Nie potrzebujecie uniewinnać się, mości marszałku nadwornyKoronny — odpowiedziała na jego przemowę. — Pokój uwięzionej,albo raczej więzienie jśj, stoi zawsze otworem dla oznajmującego wyroksądowy albo, jeżeli tak chcecie, dla posłusznego pośrednika.— Wasza książęca mość — mówił Firlej, tłumiąc ocucającą sięurazę — Wasza książęca mość dnia wczorajszego postanowiłaś pośrednikaodrzucić, a zatem dzisiaj nie możesz spodziewać się widzieć
H IPO LIT BORATYŃSKI. 4 8 1we mnie kogo innego, nad zwiastuna sądowego wyroku; o ile to zgadzasię z wysokiem dostojeństwem koronnem, które piastuję, i z myślątego, w którego imieniu tu zaiste przychodzę.— Nie wątpię ja bynajmniej — ozwała się Anna — że mi podaciesposobność równie chwalenia wyboru swojego pana, jaki w wojewodzieLubelskim uczynił, jako też i łagodności, z jaką on, nie wysłuchawszy,osądza ostatni szczep rodu, którego byt zaiste nie nadermoże być miły dla jego plemienia.Na to Firlej urażony, jednak zachowując przystojność, odpowiedział:— Zapewne że wieść łaskawą odnoszę wam, mościa księżno; bogdyby tak nie było, to wcale różny byłby posłaniec odemnie: i możenie usłyszelibyście tego przezemnie, gdyby marszałek nadworny koronnyuznał był za rzecz przyzwoitą odnieść skwapliwe wyrazy waszedosłownie.— Jużem wam oświadczyła — zawołała księżniczka— że nie potrzebujępobłażliwości króla, a tem mniój pobłażliwości sługi, chociażbybył jednym z najpierwszych, jak się mianujecie, i jeden z najzaufańszych.Zaczem proszę was, ażebyście bez ogródki oznajmiliksiężniczce Mazowieckiej to, co jej król Zygmunt kazał powiedziść.— Zdaniem króla Zygmunta — powiedział Firlej ucinkowo —zdaje się, że pobyt w jego stolicy Krakowie, po tem co wydarzyło się,nie nader będzie miłym waszej książęcej mości. Mniema tedy, że życzeniemwaszem będzie, zamieszkać w odleglejszej części kraju, i jużnaprzód swoje wam zezwolenie w tej mierze udziela.— Zaprawdę, — odpowiedziała Anna z goryczą — nie nadaremniezwiedzaliście południowe dwory, z których wszelkie nowości przyszłydo naszej ojczyzny, i nie wiem czy możnaby wyrok wygnaniaw udatniejszych wydać wyrazach. Wszelako, mości wojewodo! gdybymteż ja wcale nie miała chęci oddalenia się, i pomimo łaskawościkrólewskiej, nie chciała z niej bynajmniej korzystać?— Wówczas — odpowiedział Firlej, jak gdyby już miał utracićcałą cierpliwość — wówczas, dostojna pani, rozumiem, że królnakaże.— Nakaże? — zawołała nieugięta przestępczyni. — Istotnie żeto jest wyraz osobliwszym sposobem wpadający do mego ucha. Maż-likobieta najzacniejszego rodu widzieć się wygnaną, a nie wysłuchanąi jedynie tylko na świadectwo jakiejś włóczęgi?— Zaprawdę, możnaby mniemać — odparł Firlej — że pomiędzyjaśnie oświeconą w’dową mojego współbrata Leona Odrowąża, którajest córką i siostrą książąt Mazowieckich, a ową włóczęgą ani podobnapomyśleć o jakichbądź stosunkach; wszelako, z niemałem podzi-Bronikowski: Hipolit Boratyński. ^ 1
- Page 434 and 435: 4 3 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.otoczo
- Page 436 and 437: 4 3 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rozkaz
- Page 438 and 439: 434 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Słudzy
- Page 440 and 441: 486 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Dotąd m
- Page 442 and 443: 438 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— I u
- Page 444 and 445: 4 4 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.stoimy
- Page 446 and 447: 4 4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— No
- Page 448 and 449: 4 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Je
- Page 450 and 451: 4 4 6 ALEKSANDER BRONIKOW SKI,wierz
- Page 452 and 453: 4 4 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.* **
- Page 454 and 455: 4 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.słowi
- Page 456 and 457: 4 5 2 ALEKS ANDER BRONIKOWSKI.z ża
- Page 458 and 459: 4 5 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.porzą
- Page 460 and 461: 4 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dzbank
- Page 462 and 463: 4 5 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówi
- Page 464 and 465: 4 6 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.strę
- Page 466 and 467: 462 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Za p
- Page 468 and 469: 4 6 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.datych
- Page 470 and 471: 4 6 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tegoż
- Page 472 and 473: 4 6 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— I
- Page 474 and 475: 4 7 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.kiej n
- Page 476 and 477: 4 7 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Cz
- Page 478 and 479: 4 7 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.poglą
- Page 480 and 481: 4 7 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Dz
- Page 482 and 483: 4 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.odnie
- Page 486 and 487: 4 8 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wienie
- Page 488 and 489: 4 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ztąd
- Page 490 and 491: 4 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i zaws
- Page 492 and 493: 4 8 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Rozdzi
- Page 494 and 495: 490 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dniu tyl
- Page 496 and 497: 4 9 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.brzeż
- Page 498 and 499: 4 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Ha
- Page 500 and 501: 4 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zwodzo
- Page 502 and 503: 4 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty kie
- Page 504 and 505: 5 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.żyłe
- Page 506 and 507: 5 0 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— No
- Page 508 and 509: 5 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.trzaj
- Page 510 and 511: 5 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.spokoj
- Page 512 and 513: 5 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Kaszte
- Page 514 and 515: 5 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to nal
- Page 516 and 517: 5 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dziewa
- Page 518 and 519: 514 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.krwawo o
- Page 520 and 521: 5 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zamiar
- Page 522 and 523: 518 ALEKSANI>EK BRONIKOWSKI.na powi
- Page 524 and 525: kończenie.Autor niniejszej książ
- Page 526 and 527: 5 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mniej
- Page 528 and 529: 5 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mie j
- Page 530 and 531: 5 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.stosun
- Page 532 and 533: BIBLIOTEKAnajcelniejszych utworów
H IPO LIT BORATYŃSKI. 4 8 1we mnie kogo innego, nad zwiastuna sądowego wyroku; o ile to zgadzasię z wysokiem dostojeństwem koronnem, które piastuję, i z myślątego, w którego imieniu tu zaiste przychodzę.— Nie wątpię ja bynajmniej — ozwała się Anna — że mi podaciesposobność równie chwalenia wyboru swojego pana, jaki w wojewodzieLubelskim uczynił, jako też i łagodności, z jaką on, nie wysłuchawszy,osądza ostatni szczep rodu, którego byt zaiste nie nadermoże być miły dla jego plemienia.Na to Firlej urażony, jednak zachowując przystojność, odpowiedział:— Zapewne że wieść łaskawą odnoszę wam, mościa księżno; bogdyby tak nie było, to wcale różny byłby posłaniec odemnie: i możenie usłyszelibyście tego przezemnie, gdyby marszałek nadworny koronnyuznał był za rzecz przyzwoitą odnieść skwapliwe wyrazy waszedosłownie.— Jużem wam oświadczyła — zawołała księżniczka— że nie potrzebujępobłażliwości króla, a tem mniój pobłażliwości sługi, chociażbybył jednym z najpierwszych, jak się mianujecie, i jeden z najzaufańszych.Zaczem proszę was, ażebyście bez ogródki oznajmiliksiężniczce Mazowieckiej to, co jej król Zygmunt kazał powiedziść.— Zdaniem króla Zygmunta — powiedział Firlej ucinkowo —zdaje się, że pobyt w jego stolicy Krakowie, po tem co wydarzyło się,nie nader będzie miłym waszej książęcej mości. Mniema tedy, że życzeniemwaszem będzie, zamieszkać w odleglejszej części kraju, i jużnaprzód swoje wam zezwolenie w tej mierze udziela.— Zaprawdę, — odpowiedziała Anna z goryczą — nie nadaremniezwiedzaliście południowe dwory, z których wszelkie nowości przyszłydo naszej ojczyzny, i nie wiem czy możnaby wyrok wygnaniaw udatniejszych wydać wyrazach. Wszelako, mości wojewodo! gdybymteż ja wcale nie miała chęci oddalenia się, i pomimo łaskawościkrólewskiej, nie chciała z niej bynajmniej korzystać?— Wówczas — odpowiedział Firlej, jak gdyby już miał utracićcałą cierpliwość — wówczas, dostojna pani, rozumiem, że królnakaże.— Nakaże? — zawołała nieugięta przestępczyni. — Istotnie żeto jest wyraz osobliwszym sposobem wpadający do mego ucha. Maż-likobieta najzacniejszego rodu widzieć się wygnaną, a nie wysłuchanąi jedynie tylko na świadectwo jakiejś włóczęgi?— Zaprawdę, możnaby mniemać — odparł Firlej — że pomiędzyjaśnie oświeconą w’dową mojego współbrata Leona Odrowąża, którajest córką i siostrą książąt Mazowieckich, a ową włóczęgą ani podobnapomyśleć o jakichbądź stosunkach; wszelako, z niemałem podzi-Bronikowski: Hipolit Boratyński. ^ 1