12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

462 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Za pozwoleniem! — odpowiedział Wacław odepchnąwszy gonietak blizko, mój panie! to zła wróżba dla mnie, kiedy cudza rękasięga do moich pieniędzy; ale co się tyczy tego, co powiadacie, zkądja mam pieniądze, to nie będę zaprzeczał. A zresztą, co mnie ma toobchodzić?— To prawda — odpowiedział krawiec — pan jest odpowiedzialnym;wszelako ja na waszem miejscu nie wierzyłbym przecież Włochowi,bo on coś fałszywego ma w oczach; i musi taki coś więcejumieć, aniżeli chleb jeść, bo wygląda, jeżeli nie na hultaja, to przynajmniejna kutwę, jak uważałem odnosząc mu nieraz robotę.— U was — odpowiedział Siewrak dumnie — u was w tak małychrobotach, jakich mu dostarczać możecie, mój poczciwy majstrze,niech on sobie targuje się i obcina rachunki, które u was i u towarzyszówwaszego rzemiosła nieraz zanadto poważnie wyglądają;wszelako co do mnie, to wcale inaczej mają się rzeczy, bo jaka usługa,taka i nagroda, a prawdziwy talent wcale inaczej płacą, niż podłą robotęręczną. Jednakowoż nie będę taił, że to osobliwsi są ludzie obadwaj,i doktor i jego famulus ze swojem błyszczącem obosiecznemnarzędziem za pasem, za którego bliższą znajomość najuniżeniej dziękuję,a z którem raz już o włos co się nie poznałem; nie łakomy jatakże jestem i na apteczkę uczonego doktora, wszelako byłoby to naderniewdzięcznie, gdyby on miał był próbkę na Wacławie Siewrakuuczynić, na siostrzeńcu swojej dostawczyni ziół, przezacnej Urszuliz okopiska żydowskiego. Wszelako już teraz wszystkim troskom powiedzianovale; teraz będziemy się cieszyli, bo już wszystko dobrzesię skończyło.Słysząc te ostatnie wyrazy, powstał z miejsca Walenty Bielawski;zapłacił za to co wypił, i skinąwszy na Grzegorza, opuścił nieznaczniegospodę. Ale majster Grzegorz pytał dalej:— Cóż to jest dobrze i co się skończyło, panie bakałarzu? Wytak przyjemnie opowiadacie, że nie można was nasłuchać się dowoli.— Czy doprawdy? — mówił ów z szyderczym uśmiechem; potembez żadnego namysłu obejrzał się i wyjąknął — tak jest, wy nie powinniściesię mnie pytać; idźcie tam sobie do cioci, ta was lepićj nauczy,aniżeli ja; bo to dalibóg mądra bardzo kobieta, i gdzie jest, tamstoi. To też jej mądrość nie wychodzi na złe, bo ona zawsze żywiczłowieka, jak to ze mnie miarę brać możecie, a ja już wyniosłem jejpieniądze, które bodaj czy tyle nie ważą, co wasze kowadło, paniemajstrze kowalu. Jeżeli zechcecie, to chodźmy razem, bo jabym radjeszcze, nim wyjdę za kordon, wziąć błogosławieństwo i od niej, i odjej — duch święty z nami!.... kochanka; wszak wry dobrze wiecie, żetaki nieźle mieć wszędzie przyjaciół. Jeżeli zasię zechcecie mi dać

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!