12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zagadniemy — i poczytuję sobie za pomyślną wróżbę, że pierwsząusługę moją waszej królewskiej mości poświęcić mogę.— Już jest późno — przerwał mu brat — a jej dostojność potrzebujespoczynku; dozwoli tedy wasza miłość, abyśmy się oddalili.— Moje dziecko! — rzekła zatem żona królewska do małej Teofilki— zechciej też mi przywołać jednę z moich sług.Potórn postąpiła naprzód ku młodemu Boratyńskiemu i rzekła poważnym,prawie rozkazującym tonem:— Możecie już odejść, panie Boratyński! — Po upłynieniu pięciugodzin, czekajcie naszych rozkazów.Ukłon pożegnania nastąpił po tych wyrazach, a Barbara obróciłasię żywo do nadchodzącej damy.Tymczasem Piotr Boratyński dawszy bratu niektóre przestrogi,mogące kierować go na rozpoczętej drodze, siadł na koń i ruszył doKrakowa.Eozmowa pomiędzy obudwoma braćmi trwała prawie przez godzinę,a młody Boratyński na krótki czas przed wyjazdem nie chciał siękłaść na spoczynek, poszedł tylko do ogólnćj izby, gdzie żarzącesię na kominie węgle rozpościerały dobroczynne ciepło. Owinął sięw płaszcz i usiadł na krześle z poręczami, (na którein zwyczajnieKasper Gierzanek przy ogniu siadywał) chcąc zebrać pomięszane myśli,które w nim tak liczne dnia tego wydarzenia i treściwe wyrazy starostySamborskiego, jako w młodzieńcu jeszcze nieświadomym świata,obudziły, a oraz chcąc pocieszyć się nadzieją rychłego zobaczenia miłejosoby. Zajmowało również jego myśli przyjacielskie i pełnegodności zjawienie się brata; przewidywał Piotr ważny wpływ, jakiniezawodnie mieć będzie w kraju na rozmaite stosunki, które zwolnai niewyraźnie rozwijały się przed jego oczami, i poddał się nadziei, żemąż takiego charakteru jak Piotr, zdolnym jest silną a łagodną rękąrozwikłać zaplątany węzeł, którego nici trzymał w swej dłoni. Po niejakimczasie jęła też i natura domagać się praw swoich, ciepło kominacoraz mocniej działało na zmordowanego, powieki poczęły mu się zwolnazamykać, gdy wtem przebudziło go lekkie dotknięcie.Pojrzał — i zobaczył przed sobą stojącego człowieka cale nieznajomego,w którym my przecież z zielonej szuby, rudej kędzierzawejgłowy i szerokich barkówT, pomimo słabo migającego na ognisku światła,poznajemy W acława Siewraka.— Słuchajno bracie! — zaczął natrętny budziciel: — nie jesteście-liczasem, darujcie, że was o to zapytuję, nie jesteście-li czasemna usługach damy, która tu niedawno do Iwanowic przybyła?— Tak je s t! — odpowiedział Hipolit — i cóż cię to ma obchodzić,mój przyjacielu?— Tak.... właściwie mówiąc, panie żołnierzu, niezbyt wiele —

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!